• Nie Znaleziono Wyników

Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Miesięcznik Społeczno- Kulturalny, 1998, nr 4 (17)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Miesięcznik Społeczno- Kulturalny, 1998, nr 4 (17)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

K i j k ó w 4 / 9 8

u k A z u jE

sią od 1 9 8 9

R o k u

CENA l i

(2)

Konstandinos KAWAFIS (1863 - 1933)

Vulnerant omnes, ultima necat

Brugia, stołeczne miasto, które niegdyś założył i szczodrze wyposażył pewien flamandzki książę, posiada zegar o srebrnych wrotach,

który, już od wieków, wskazuje godziny.

Rzecze Zegar: „Moje życie je st zimne, szare, twarde,

i jednaka m i każda na ziemi godzina:

czy piątek, czy sobota, niedziela, poniedziałek - jaka różnica? ja żyję bez nadziei,

jedyną rozrywką, jedyną odmianą

w przeznaczonej m i losem gorzldej monotonii jest rozpadanie się świata.

Gdy wskazówki sennie, niemrawo poruszam, jaw i m i się wszystkiego, co ziemskie, ułuda.

Kres i upadek wszędzie. Nie milknącej walld szloch się kłębi dokoła, mniemam więc, że każda moja godzina rani, ostatnia zabija. ”

Usłyszał Arcykapłan słowa zuchwałe,

rzekł: „Zegarze, te słowa są bluźnierstwem wobec twojej kościelnej, twojej wzniosłej roli.

Skądże się mogła taka zła myśl wsączyć w twoją świadomość? Głupia to myśl, heretycka.

Długa bezczynność

twoją świadomość mgłą gęstą zaćmiła.

Inne zadanie

chórowi godzin dał Pan: wznieca każda to, co gaśnie, ostatnia zaś rodzi.

tłum. Z. Kubiak

(3)

SŁOWO jesteśmy

y SL

W n u m e rz e :

Jesteśmy Pusty grób

Pyify grób

Przełamywanie stereotypów R o z m o w a z p o s łe m

A . F o lw a rc z n y m

2

Ks. Alfred Bieta

Z m a rtw ych w sta n ie Jezusa

4

Paweł Lipowczan

A dm inistra cja

4

Ks. Alfred Bieta

Jan haski w A n g lii

6

Ks. Andrzej Dębski

Czas Pasyjny

7

W iesław Purzycki Ekonomiczny aspekt

bezpieczeństwa państwa

e

Keiorm.u ja dzisiaj

Leon Krzemieniecki

K ościół a p o litycz n y

10

Piotr Kubala

Teologia w Internecie

10

Iwona Sala Bom ba zegarow a

pod W atykanem

12

Studia w CHAT

14

Bratnia Pomoc prosi

14

Inform acje

15

Konkurs

Przegląd czasopism

N a s z a oScładka:

Israel Van M ecken en (koniec X V w.)

N a rzęd zia M ę k i Pańskiej (Ze zbiorów prywatnych)

U

łożone zgodnie z rokiem ko­

ścielnym zwiastowanie Ewangelii Chrystusowej sprawia, że co roku wracamy o okre­

ślonej porze do tych samych wyda­

rzeń, miejsc i problemów. I tak w święta wielkanocne odbywamy ra­

zem z niewiastami i uczniami Chry­

stusa wciąż tę samą drogę do grobu, w którym złożono Ukrzyżowanego.

Stajemy przed zdumiewającym fak­

tem: Tego, który ponad wszelką wąt­

pliwość zmarł na krzyżu Golgoty i został złożony w grobie, nie ma tam, gdzie Go położono; grób jest pusty.

Nic nie pomogło zawalenie wejścia do grobu olbrzymim głazem, opieczęto­

wanie grobu i postawienie przed nim straży. Ukrzyżowany wyszedł z gro­

bu, nie ma Go tam .Jego grób od Wiel­

kanocnego świtu jest i pozostaje pu­

sty. Powstaje pytanie: Co się stało? Co oznacza ów pusty grób?

Tam, gdzie są pytania, są i odpo­

wiedzi. Odpowiedzi na miarę ludz­

kich wyobrażeń, przypuszczeń, prze­

konań i wiedzy. Im ważniejsze jest pytanie, tym więcej odpowiedzi. W tym wypadku od przypuszczeń strwo­

żonych niewiast, że ktoś wziął ciało Chrystusa i złożył je w innym miejscu, poprzez rozpowszechniane przez wro­

gów Jezusa oskarżenie, że to Jego uczniowie wykradli Jego ciało, po świadectwo anioła: „Dlaczego szuka­

cie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu, ale wstał z martwych". To ostat­

nie świadectwo potwierdzone zostało przez samego Zmartwychwstałego, który ukazywał się im, aby potwier­

dzić ten fakt i utwierdzić ich w wierze w Zmartwychwstałego Zbawiciela.

Pytanie o pusty grób to pytanie o zmartwychwstanie, pytanie o nadzie­

ję na zwycięstwo nad śmiercią, o moż­

liwości zmartwychwstania i życia wiecznego dla tych, którzy odeszli w ciemności grobu i tych, którzy odej­

dą. Jest to pytanie o nadzieję sięgają­

cą poza granice grobu i śmierci. Pyta­

nie o to, czy i nasze groby kiedyś sta­

ną się puste podobnie jak grób Ukrzy­

żowanego Zbawiciela. Pytanie o speł­

nienie Chrystusowej obietnicy: Ja żyję iw y żyć będziecie!

Problem pustego grobu, a ściślej mówiąc, problem zmartwychwstania Chrystusa Pana ma podstawowe, fundamentalne znaczenie dla teolo­

gii chrześcijańskiej i chrześcijańskiej wiary. Chrześcijańska wiara byłaby niemożliwa bez owego wielkanocne­

go stwierdzenia: Chrystus zmar­

twychwstał! Pan wstał prawdziwie!

W traktowaniu tej podstawowej prawdy chrześcijańskiej wiary przez teologię, znajduje swój wyraz pojmo­

wanie zadań steologii w Kościele, a także jej przydatność dla ludzi, którzy szukają i znajdują Boga.

Teologia wyrosła ze zwiastowa­

nia Ewangelii Chrystusowej. Była pierwotnie szukaniem wyjaśnienia i sformułowania podstawowych prawd wiary. Była ściśle związana z codzienną działalnością Kościoła i starała się dawać odpowiedzi na po­

wstające pytania. Taka jest teologia pisarzy Nowego Testamentu. Szcze­

gólnie jest to widoczne w listach ap.

Pawła, będących często traktatami teologicznymi wyjaśniającymi spor­

ne problemy. Podobnie i w następ­

nych wiekach teologia chrześcijań­

ska zajmowała się określeniem toż­

samości Kościoła, poprzez ustalenie i uściślenie prawowiernej nauki Ko­

ścioła. Ów ścisły związek teologii z życiem Kościoła i potrzebą zrozu­

mienia Bożych prawd trwał także w następnych wiekach i ma swoje zna­

czenie po dzień dzisiejszy. Teologia ma pomóc i pomaga w zrozumieniu prawd wiary. A więc stara się też na różne sposoby wyjaśić fakt zmar­

twychwstania Chrystusa Pana i Jego znczenie w dziejach ludzkości i w

życiu każdego wierzącego. Stara się przezwyciężyć trudności powstają­

ce przy przyjmowaniu prawdy o zmartwychwstaniu i życiu wiecz­

nym zbawionych. Spełnia w ten spo­

sób rolę służebną wobecKościoła po­

twierdzając i ułatwiając zwiastowa­

nie Ewangelii Chrystusowej.

Nie zawsze jednak teologom wy­

starcza ta rola służebna wobec Ko­

ścioła, potwierdzanie i wyjaśnianie niewzruszonych, stałych prawd Bo­

żych. Bywa więc, że poszcególni teo­

lodzy wyruszają na poszukiwanie nowych prawd, interesują się bar­

dziej wątpliwościami i niejasnościa­

mi, niż dogmatycznymi pewnikami prawd wiary. Traktują teologię jako naukę wolną od wszelkich powią­

zań i ograniczeń. Szukają nowych interpretacji, innego podejścia do pradw wiary, a bywa, że wręcz kwe­

stionują to, co jest, czy przynajmniej dotąd uchodziło za niewzruszony pewnik. Bywa więc, że teologia za­

miast umacniać wiarę i dodawać jej pewności, mnoży wątpliwości i bu­

dzi niepewność.

Bywa, że dotyczy to także spraw związanych ze zmartwychwstaniem Chrystusa Pana. Są różnice zdań, gdzie znajduje się ów pusty Chrystu­

sowy grób: Czy w Bazylice Świętego Grobu czy jest nim tzw. grób w ogro­

dzie. Pojawiły się też i pojawiają róż­

ne teorie na temat faktu i rozumienia zmartwychwstania Chrystusa Pana...

Szerząc wątpliwości i budząc niepew­

ność kruszy się fundament wiary.

Bywa, że teologia wiary w skrajnych przypadkach przeradza się w teolo­

gię niewiary...

A przecież pusty grób jest wezwa­

niem do wiary i radosnego wyznania:

Chrystus zmartwychwstał. Pan wstał z martwych prawdziwie.

Ks. Henryk Czembor

(4)

ftraeSantywać s tereotypy

R o z m o w a z p o s ł e m A n d r z e j e m F o lw a r c z n y m C z to n e tó e n ti K o m is j i I n t e g r a c j i E u r o p e j s k ie j ,

P r z e w o d n ic z ą c y m P®lsfeo»Izra© lsM © j G r a p y P a r la m e n t a r n e j W a r s z a w a 0 4 l u t y 1 0 0 8 r.

Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Mam 28 lat. Jestem inżynierem elektronikiem, absolwentem Politech­

niki Śląskiej w Gliwicach. Pracuję w Instytucie Informatyki Teoretycznej i Stosowanej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach. Obecnie jestem na urlo­

pie bezpłatnym - po wyborach zdecydowałem się zostać posłem zawo­

dowym.

Jak wyglądały początki Fana działalności politycznej?

Maturę zdałem w 1989 roku, czyli w okresie kiedy w Polsce następo­

wała zmiana systemu. Na pierwszym roku studiów zostałem wybrany do samorządu studenckiego, należałem do Niezależnego Zrzeszenia Stu­

dentów. Kiedy NZS oficjalnie poparł kandydaturę Lecha Wałęsy w w y­

borach prezydenckich, nasze drogi rozeszły się. Moim kandydatem był Tadeusz Mazowiecki. Zaangażowałem się w jego kampanię wyborczą - byłem jednym z założycieli Komitetu Wyborczego Tadeusza Mazowiec­

kiego w Gliwicach i koła Ruchu Obywatelskiego - Akcja Demokratyczna.

Później zostałem członkiem Unii Demokratycznej - dziś Unii Wolno­

ści.

Przed wyborami do Sejmu w 1991 kierowałem kampanią wyborczą Unii w województwie katowickim. Udało nam się uzyskać jeden z naj­

lepszych wyników w kraju.

Od początku byłem członkiem władz Unii w Gliwicach, regionalnych w Katowicach, a przez dwie kadencje Rady Krajowej.

W 1994 r. otrzymałem propozycję kandydowania do Rady Miejskiej w Gliwicach i zostałem radnym.

W ubiegłym roku zostałem wybrany do Sejmu.

Szczebel samorządu terytorialnego jest postrzegany jako naturalny sposób na wykształcenie elit politycznych. Czym Pan się kierował star­

tując w wyborach samorządowych?

Sprawy samorządu terytorialnego od dawna mnie interesowały.

Ustawa o samorządzie terytorialnym z 8 marca 1990 roku przekazała radom gmin kompetencje, dzięki którym mają one realny w p ływ na to, co dzieje się na terenie gminy. Pomimo że moja rodzina pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego, ja sam zawsze czułem się mocno związany z Gliwicami. Zawsze też działalność społeczna dawała m i wiele sa­

tysfakcji. Pewnie dlatego zdecydowałem się kandydować do Rady Miejskiej. Kiedy zostałem radnym miałem 24 lata.

Uważam, że każdy, kto zamierza zajmować się polityką, powinien zaczynać od poziomu lokalnego. Dla mnie udział w pracach Rady Miej­

skiej stanowił najlepszą szkołę działalności publicznej. Pracowałem w Komisji Gospodarki Przestrzennej i Inwestycji oraz w Komisji Promocji Miasta. Byłem również delegatem Gliwic do Sejmiku Samorządowego województwa katowickiego. Dzisiaj muszę powiedzieć, że doświadcze­

nia samorządowe są bardzo przydatne w Sejmie.

Jakie są Pana pierwsze wrażenia z działalności parlamentarnej?

Sejm działa dopiero kilka miesięcy - to przede wszystkim okres trudnych rozmów koalicyjnych, to ciężka praca organizacyjna niewidoczna z zewnątrz.

Dla mnie jako nowo wybranego posła to poza tym okres organizowania pracy biura poselskiego, pracy w okręgu wyborczym. Uważam, że jednym z naj­

ważniejszych zadań posła jest utrzymywanie stałych, dobrych kontaktów z wyborcami.

Jakie jest Pana zdaniem najważniejsze zadanie stojące w najbliższym czasie przed parlamentem?

Bez wątpienia przeprowadzenie reformy administracji państwowej. Dwie kadencje gmin samorządowych wykazały, że władze lokalne znacznie le­

piej niż centralne gospodarują funduszami publicznymi. Władza blisko obywatela poddana jest bowiem znacznie większej kontroli społecznej. Dal­

sze usprawnianie państwa wymaga powołania kolejnych szczebli samorzą­

du terytorialnego: powiatowego i wojewódzkiego. Zgodnie z zasadą subsy-

2

(5)

diarności władze centralne powinny realizować tylko te zadania państwa, których nie potrafią udźwignąć władze niższego szczebla. Dzięki temu obywatele mają znacznie większy wpływ na podejmowane decyzje, rządzą­

cy zaś zdają sobie sprawę z tego, że każde ich działanie jest pilnie obserwo­

wane przez wyborców.

Refonna przewidująca daleko idącą decentralizaq’ę państwa była przy­

gotowywana już przez rząd Hanny Suchockiej. Wprowadzenie powiatów samorządowych zostało wstrzymane w wyniku rozwiązania parlamentu, a następnie przez cztery lata było blokowane przez rządzącą koalicję SLD-PSL

Dzisiaj wracamy do zaniechanej reformy. Reforma administracji pań­

stwowej znajdowała się w programach wyborczych obu rządzących ugru­

powań - Unii Wolności i AWS. Jej przeprowadzenie jest więc jednym z priorytetów rządu.

W trwającej nad reformą dyskusji dużo miejsca zajmuje ustalanie granic i liczby przyszłych województw. Operacja decentralizacji państwa wywołuje wiele emocji, pojawiają się obawy, że niektóre miasta zdecydowanie stracą na reformie, w wielu miejscach w Polsce powstają komitety obrony woje­

wództwa. Trzeba sobie jednak uświadomić fakt, że reforma zakłada likw i­

dację wszystkich 49 województw i powołanie w ich miejsce około 12 jedno­

stek administracyjnych o zupełnie innych kompetencjach, które jednak tra­

dycyjnie również będą nosiły nazwę województw. Wiele kompetencji do­

tychczasowych województw przejmą powiaty, a nowo utworzone duże woje­

wództwa otrzymają nowe zadania, które dotychczas realizowane były przez władze centralne.

Dyskusje wokół tego problemu powinny skupiać się nie na grani­

cach nowych województw, lecz na tym co stanowi podstawę tej refor­

my, czyli na zakresie kompetencji poszczególnych szczebli admini­

stracji. Od tego będzie zależało, czy Polska będzie państwem spraw­

nie zarządzanym, w którym pieniądze podatników są możliwie naj­

lepiej zagospodarowywane. Od tego również będzie zależała pozy­

cja i prestiż poszczególnych miast polskich. Sprawa granic i liczby województw jest w stosunku do tego wtórna.

Jest Pan członkiem Komisji Integracji Europejskiej. Dlaczego wybrał Pan właśnie tę komisję?

Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej stanowi jedno z najważ­

niejszych zadań polskiej p o lity k i zagranicznej. Wszystkie poważne siły polityczne zgadzają się dziś, że jest to działanie zgodne z polską racją stanu. Zbliżają się negocjacje w sprawie przystąpienia Polski do U nii, negocjacje, od których w dużym stopniu zależeć będzie pozycja naszego kraju w Europie.

Problematyką integracji europejskiej zajmuję się już od kilku lat. W 1994 roku współorganizowałem międzynarodową konferencję dla młodzieży „Eu­

ropa 2000". Rok później byłem na miesięcznym stażu w Parlamencie Europej­

skim. Niedawno powołaliśmy w Gliwicach Akademię Edukacji Politycznej, która zajmuje się promocją idei integracji europejskiej m in. poprzez organizo­

wanie konkursów dla młodzieży licealnej. Udział w pracach Komisji Integracji Europejskiej stanowi dla mnie kontynuację tej działalności.

W głosowaniu nad konkordatem opowiedział się Pan przeciwko takie­

mu uregulowaniu stosunków między Rzeczpospolitą Polską a Kościołem Rzymsko-Katolickim. Czym było to spowodowane?

Żyjemy w państwie demokratycznym, w którym wszyscy obywatele po­

winni cieszyć się jednakowymi prawami. Konkordat przyznaje pewne przy­

wileje Kościołowi Rzymsko - Katolickiemu na drodze prawa międzynarodo­

wego. W wyniku tego każda zmiana uprawnień majątkowych Kościoła Kato­

lickiego będzie mogła nastąpić tylko za zgodą tego Kościoła, podczas gdy ta sama zmiana dotycząca innych Kościołów może nastąpić na drodze zwykłej ustawy. To moim zdaniem stawia Kościół Rzymsko-Katolicki w lepszej pozycji od pozostałych. Dlatego też byłem jednym z pięciu posłów Unii Wolności,

którzy głosowali przeciwko. Bardzo cenię sobie w Unii to, że poglądy każde- gojej członka, szczególnie kwestie sumienia są respektowane. Glosowania w sprawach światopoglądowych nie są objęte dyscypliną partyjną. Tak było w przypadku konkordatu.

Został pan wybrany na stanowisko przewodniczącego Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej. Czym będzie się Pan zajmował?

Polsko-Izraelska Grupa Parlamentarna działa w ramach organizacji o na­

zwie Unia Parlamentarna, która zrzesza sto kilkadziesiąt parlamentów z całe­

go świata. Polska należy do tej organizacji i w związku z tym w Sejmie powoływane są grupy bilateralne z innymi krajami. Zadaniem grup jest tworzenie odpowiedniej atmosfery we wzajemnych stosunkach pomiędzy parlamentami obu krajów, wychodzenie z inicjatywami nowych form współ­

pracy a także wspieranie działań podejmowanych przez MSZ.

W pierwszej kolejności tematyka ta interesuje mnie ze względu na moż­

liwości przełamywania pewnych stereotypów. Nie chciałbym rozważać tej problematyki w kontekście politycznym. Budowanie stosunków między na­

rodami; polskim i żydowskim musi mieć charakter bezpośrednich kontaktów tych społeczności. Nasze działania parlamentarne mogą tworzyć odpowiednią atmosferę, nadawać kierunki, inspirować, ale najważniejsze będą zmiany w mentalności Polaków i Żydów. Najważniejszym zadaniem jest nie dopuścić do utrwalania się stereotypów z pokolenia na pokolenie, co muszę stwierdzić ma dziś miejsce.

Miałem okazję być w Izraelu w 1995 roku na organizowanej m. in.

przez nas konferencji polsko - niemiecko - rosyjsko - izraelskiej. Z zado­

woleniem przyglądałem się wzajemnej sympatii Żydów i Niemców. Nie było tego ze strony izraelskiej w kontaktach z Polakami, ale z nadzieją patrzę na zawiązane tam osobiste przyjaźnie, na podtrzymywane do dziś kontakty między młodymi ludźmi - stałą korespondencję, wymianę po­

glądów. Takie działania przynoszą pozytywne skutki.

Jest Pan ewangelikiem. Jak to wpływa na Pana działalność politycz­

ną?

W mojej decyzji poparcia na początku działalności politycznej Tadeusza Mazowieckiego oraz Unii Wolności na pewno nie bez znaczenia był fakt, że jestem ewangelikiem. Bardzo ważne w tym, co prezentował w swojej kampa­

nii wyborczej Mazowiecki, było dla mnie to, że przedstawia! on wizję Polski jako państwa tolerancyjnego, w którym prawa wszystkich obywateli są rów­

ne. Dzisiaj jestem tego samego zdania i w swojej działalności politycznej staram się zwracać uwagę na wszelkie przejawy dyskryminacji. Pomimo że sam nigdy nie spotkałem się z żadną jej formą wobec mojej osoby, wydaje mi się, że wyrastając jako ewangelik w kraju katolickim, stałem się szczególnie wrażliwy na potencjalne zagrożenia złamania tej zasady.

Czy posłowie - ewangelicy współpracują ze sobą w Sejmie?

Nie ma szczególnych kontaktów pomiędzy parlamentarzystami - pro­

testantami. Oczywiście współpracujemy, ale nie w ramach przynależno­

ści wyznaniowej, lecz pełnionych przez nas obowiązków parlamentar­

nych. To dobrze. Ważne jest, aby parlamentarzyści artykułowali proble­

my swoich wyborców niezależnie od tego czy są katolikami, czy ewan­

gelikami. Wprowadzanie tutaj rozróżnienia byłoby niewłaściwe.

Bardzo istotne są dla mnie oczywiście problemy, z którymi boryka się Kościół Ewangelicko - Augsburski. Na szczęście podstawowe kwestie regulaq'i prawnych naszego Kościoła zostały już rozstrzygnięte przez Sejm poprzedniej kadenqi. Dziś należy czuwać nad realizacją poszczególnych postanowień, szczególnie jeśli chodzi o kwestie zwrotu majątku kościel­

nego. I tutaj w sposób naturalny powstaje pole współpracy pomiędzy posłami - ewangelikami w Sejmie.

Dziękuję za rozmowę

Notował B, Tondera

(6)

SMADTWYCHWÄTANIE JEZUSA

I rugą stroną naszego zbawie-

I

Inia od grzechu, jest wyba-

* ^ wienie od śmierci. Do Krzy­

ża na Golgocie należy pusty grób w ogrodzie Józefa z Arymatei; do Wiel­

kiego Piątku, należy Niedziela Wiel­

kanocna . W Wielki Piątek gniew Boży odpowiada na naszą niewierność i nasz brak miłości, ale odpowiada w ten sposób, że ten gniew nie spotyka nas, ale Syna Bożego. W poranek Wiel­

kanocny Bóg odpowiada na miłość i wierność synowską. Mianowicie Bóg ofiarowuje nam nie tylko udział w posłuszeństwie krzyżowej śmierci Jezusa, ale także w zwycięstwie Jego Zmartwychwstania. Należy przy tym pamiętać, że „życie" w rozu­

mieniu Biblii oznacza życie nie tyl­

ko w sensie biologicznym. „Zyć"

we właściwym sensie oznacza: żyć z Bogiem, w Bogu i dla Boga (np.

Noe). Śmierć jest czymś więcej, niż uzasadnieniem fu n k c ji życia.

Śmierć jest najściślej związana z grzechem (Rzym. 6,23). Bunt prze­

ciwko Bogu musimy opłacić naszym życiem. Bezbożność nosi w sobie za­

rodek śmierci. Zatem bezpieczny jest teraz tylko ten człowiek, który jest „martwy w swoich grzechach", ponieważ życie bez Boga, nie jest życiem. Śmierć na końcu dni na­

szych potwierdza fakt, że życie na­

sze jest „próżne" tj. daremne i chy­

bione.

Śmierć - jest jedyną siłą na świę­

cie, która w obliczu wszelkiej ludz­

kiej siły okazuje się bezsilnością. Dla­

tego jest śmierć naszym „ostatnim", tj. najzagorzalszym wrogiem, „kró­

lem strachów" (Job 18,14). Lęk przed śmiercią panuje, czy sobie z tego zda­

jemy sprawę czy nie, potajemnie nad całym naszym życiem, czyni nas so­

bie niewolnikami.

W grimcie rzeczy jednak Bóg nie pragnie śmierci grzesznika, ale jego życia! Już dlatego tylko, że jest Bo­

giem życia, a nie śmierci. Wszelkie

życie na tym świecie pochodzi z Jego życia. Swoją śmiercią krzyżową za­

barykadował niejako drogę; uda­

remnił dalsze wtargnięcie tego, któ­

ry czynił i czyni w nas grzech. Od śmierci krzyżowej na Golgocie zwy­

ciężyła sprawa Boża. Pozornie ha­

niebna klęska, okazała się zwycię­

stwem, wobec którego zblednąć muszą wszystkie zwycięstwa świa­

towej historii. Odtąd nie śmierć ma ostatnie słowo, ale życie! Jezus nie zmartwychwstał tylko dla siebie, lecz przede wszystkim dla nas. Jest „On pierwiastkiem tych, którzy zasnęli"

(IKor. 15,20).

Zmartwychwstanie Chrystusa ma dalszy ciąg w zmartwychwsta­

niu Jego wyznawców. Razem z tym kamieniem grobowym zostały od­

walone inne kamienie grobowe, ja­

kie tylko były, są i będą na świecie.

Pozornie nic się nie zmieniło, rów­

nież i dla chrześcijan, także i oni mu­

szą umierać, bo przecież wszyscy je­

steśmy grzesznikami, z tym jednak, że w odróżnieniu od innych...chrze­

ścijanie mają NADZIEJĘ, wiedzą że są ułaskawieni: „A gdzie jest odpusz­

czenie grzechów, tam jest życie i zbawienie" (ks. dr M. Luter). Zycie wieczne nie zaczyna się w wieczno­

ści. Dla chrześcijan zaczyna się ono już teraz (Jan 5, 24). Wprawdzie to nowe życie jest jeszcze ukryte w nas i ujawni się ono w dniu ponownego przyjścia Chrystusa Pana. Oczywi­

ście nie znaczy to, żeby Zmartwych­

wstanie nie było rzeczywistością, nie było faktem historycznym, tym, któ­

ry się wydarzył. Obok świadectwa Pisma św., są świadectwa ludzi, któ­

rzy Zmartwychwstałego na własne oczy w idzieli. Również strażnicy

„przy grobie" stali się „jako nieży­

w i" (Mat. 28, 4). W związku z tym Zmartwychwstanie nie jest wytwo­

rem pobożnej fantazji uczniów. Im samym wydawało się początkowo

Medytacje Wielkanocne

bajką, mrzonką, dopóki Zmartwych­

wstały nie stanął przed nimi. Dla normalnego człowieka Zmartwych­

wstanie musi się wydawać niepoję­

te, podobnie jak i Krzyż na Golgo­

cie! Lecz zmartwychwstanie Jezusa przynosi nam rozwiązanie zagadki śmierci.

W jego zmartwychwstaniu wsta­

liśmy wszyscy razem do nowego ży­

cia. Tylko, że nie możemy tego no­

wego życia posiadać bez Niego, za­

mieniając je na jakąś mglistą „nie­

śmiertelność". Według Pisma św. je­

dynie Bóg jest nieśmiertelny. Chrze­

ścijanin zostanie nim dopiero po zmartwychwstaniu, które będzie

„zmartwychwstaniem ciała". Nie ja­

kąś niejasną egzystencją w „lepszych zaświatach", ale życiem na tej ziemi - odnowionej. Nowe życie będzie ży­

ciem w ciele, ale odnowionym, Bóg stworzy całe stworzenie jeszcze raz na nowo, przy czym będzie to nowe życie nie bez związków z minionym, mimo że inne. Nowi ludzie będą dawnymi ludźmi, ale nie starymi.

Będą tymi samymi ludźmi - a jed­

nak innymi. Wzbudzenia z mar­

twych nie należy rozumieć jako po­

nownego ożywienia (np. odmroże­

nie zwłok, jak się to obecnie prakty­

kuje w USA). Byłby to tylko powrót do starego życia. Chodzi o nowe stwo­

rzenie według obietnicy: „Stare prze­

minęło, oto wszystko nowe czynię"

(2. Kor. 5, 17). Tego na pewno nie można sobie wyobrazić, jest to bo­

wiem Boża tajemnica. W każdym razie nie można tego nowego życia uważać za dalszy ciąg obecnego, w prostej linii. Będzie to udział w ży­

ciu Bożym, które jest zupełnie in­

nym życiem niż nasze - będzie udziałem w Bożej wieczności. Będzie to ostateczne życie jedynie w Bogu, z Bogiem i dla Boga.

Ks. Alfred Bieta

T estem zwolennikiem, za profeso-

1

rem Kuleszą doradcą Premiera I Buzka, odpowiedzialnym za re- rormę, koncepcji opracowanej i pre­

zentowanej jeszcze na długo przed je­

siennymi wyborami przez Mirosła­

wa Steca, pracownika naukowego In­

stytutu Spraw Publicznych Uniwer­

sytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a opartej o zasady subsydiarności, unitarności państwa i trójstopniowe­

go podziału terytorialnego kraju. Co znaczą, zwłaszcza te dwie pierwsze zasady, spróbuję wyjaśnić. Otóż

zasada subsydiarności - inaczej pomocniczości oznacza prze- kazywanie większości zadań pu­

blicznych wspólnotom obywateli, ich organizacjom, czy w końcu im sa­

mym do wykonania. Państwo rezer­

wuje dla siebie tylko takie zadania, których przekazać nie można np.

obrona narodowa, bezpieczeństwo, inspekcje (np. ochrony środowiska, handlowa, sanitarna) itp. Realizacja w praktyce tej zasady określana jest mianem decentralizacji i dekoncen­

tracji. Decentralizacja polega na tym, że między poszczególnymi szczebla­

mi władz publicznych, gdzie prze­

kazywane są zadania i uprawnienia, nie występuje hierarchiczne podpo­

rządkowanie. A więc organy władzy wojewódzkiej czy powiatowej nie za­

bierają kompetencji samorządowym gminom (i odwrotnie), czyli mówiąc wprost powiaty nie rządzą gmina­

mi, województwa powiatami. Każda z władz lokalnych czy regionalnych zajmuje się swoim zakresem zadań.

Również w finansach burmistrz nie zabiera pieniędzy staroście powia­

towemu a ten marszałkowi rady wo­

jewódzkiej. Każdy szczebel władzy samorządowej podlega tylko ze­

wnętrznej kontroli legalności dzia­

łań, czyli zgodności tychże z obo­

wiązującym prawem. Natomiast me­

chanizmy kontroli społecznej ma wbudowane w swoje wewnętrzne, ustrojowe regulacje. W radach gmin­

nych, powiatowych i wojewódzkich działają komisje rewizyjne mające szerokie uprawnienia kontrolne, a poza tym wszelkie uchwały rad (za wyjątkiem objętych tajemnicą pań­

stwową) są jawne. Jawny jest więc podział pieniędzy (budżet) i zasady gospodarowania majątkiem, którym dana społeczność dysponuje.

Dekoncentracja polega nato­

m iast ty lk o na przekazyw aniu przez państwowe władze centralne części swoich uprawnień organom niższego szczebla. Na przykład minister wojewodzie, wojewoda kierownikowi urzędu rejonowego,

4

(7)

'WMM

l i l i i

Nie ma niestety społecznej kontroli nad działalnością tych urzędników.

Tu więc, moim zdaniem, pojawia się pierwszy zasadniczy argument dla wprowadzenia reformy powia­

towej i wojewódzkiej. W chwili obec­

nej 70% pieniędzy podatników, a więc naszych, znajduje się w rękach urzędników, których działania nie podlegają bieżącej kontroli i ocenie przez społeczności lokalne.

Ocenie różnicę jakości i efektyw­

ności pracy pod nadzorem agend rzą­

dowych i pod kontrolą organów sa­

morządowych mogłem sam, pełniąc funkcję sekretarza gminy i wiem, że jest to różnica ogromna, na korzyść samorządów. Przykładem powszech­

nie znanym są szkoły podstawowe, które w czasie kiedy funkcjonowały

„na państwowym garnuszku" zadłu­

żały się tragicznie. Pieniędzy, rozdzie­

lanych i kontrolowanych przez

urzędników rządowych w kurato­

riach, wciąż brakowało. Te same szko­

ły rozkwitają a ich zadłużenie bardzo szybko znika od czasu przejścia pod zarząd gmin.

Zasada unitarności oznacza natomiast, że państwo Pol­

skie jest całością i występujące w nim regiony nie stanowią jednostek autonomicznych z własnymi kon­

stytucjami, swoistym ustawodaw­

stwem, parlamentem czy systemem sądowniczym. W tradycji historycz­

nej nasz kraj nigdy nie był krajem o charakterze federacji. Rozbicie dzielnicowe, fakt z dość odległej historii, kojarzy nam się jak najgo­

rzej. W omawianej przeze mnie kon­

cepcji zasada ta w pełni jest respek­

towana. Mimo dużej samodzielno­

ści duże województwa - regiony tworzą jeden wspólny organizm państwowy.

D o k u ń (./c m c / n un icm In

Przytaczana wyżej zasada trzecia, zasada trójstopniowego podziału terytorialnego budzi w chwili obecnej najwięcej emo­

cji, Przemawiają za nią historyczne tradycje sięgające XVI wieku, oraz tra­

dycje powiatów i dużych województw egzystujące jeszcze w pamięci śred­

niego i starszego pokolenia. Przema­

wiają za nią także wzory podziałów terytorialnych istniejących w wielu państwach europejskich. Przykładem mogą być Włochy, Hiszpania i Fran­

cja. Można tu przytoczyć konkretne liczby. Poniższa tabela opublikowa­

na była w Gazecie Wyborczej 20 stycz­

nia 1998 r, i pozwalam sobie ją tu w części zamieścić. Pokazuje ona, że w podobnych wielkością do Polski kra­

jach europejskich mamy do czynie­

nia z podobnym podziałem regional­

nym.

Dzisiejsze województwa są za małe i za słabe

i za biedne aby prowadzić politykę regionalną, tak ważną w związku z naszymi zamiarami członkostwa w Unii Europejskiej. Nie chodzi jednak tylko o zamierzenia związane z pla­

nami pro europejskimi i chęć wyko­

rzystania zapowiedzianych przez Radę Europy strukturalnych fundu­

szy przeznaczonych w Unii Europej­

skiej na rozwój społeczno-gospodar­

czy regionów. Chodzi również o to, aby województwo-region posiadało niezbędną infrastrukturę instytucjo­

nalną umożliwiającą realizację ambit­

nych przedsięwzięć, związanych roz­

wojem gospodarczym i społecznym.

Potrzebny jest rozwój instytucji finan­

sowych, bankowych, ubezpieczenio­

wych i czego u nas niestety nie doce­

nia się, niezbędny jest rozwój insty­

tucji naukowo-badawczych i oświato­

wych. Do tego potrzebne są duże i sprawnie zarządzane regiony.

Małe i słabe województwa okaza­

ły się też niezdolne do walki z klęska­

mi żywiołowymi, co pokazała ubie­

głoroczna powódź. W przypadku zaś klęsk o mniejszej skali, które czasami nawiedzają gminy, obecne władze wojewódzkie są z kolei zbyt daleko.

Burmistrzowie i wójtowie dla uzyska­

nia pomocy wydeptują ścieżki i pole­

rują klamki w urzędach wojewodów, a przyznawana im pomoc ma charakter uznaniowy. Oczywiście jeśli w ogóle ta pomoc jest przyznawana.

Jest też druga strona medalu. Nie można zapominać o obawach zwią­

zanych z utratą prestiżu przez miasta tracące rangę wojewódzką, Mieszkań­

cy tych miast boją się wzrostu bezro­

bocia, stagnacji gospodarczej i kultu­

rowej, zerwania więzi lokalnych bu­

dowanych przez ostatnie lata. Dla śro­

dowisk ewangelickich jest to szcze­

gólnie trudny problem. W wojewódz­

twach, które mają zniknąć, m.in. w bielskim i opolskim mieszka bardzo wielu ewangelików. Są jednak takie momenty, w których musi się podej­

mować trudne i niepopularne decy­

zje, wiedząc, że w przyszłości przy­

niosą one ewidentne korzyści. Cała sztuka w tym, by nie ulegać mara­

zmowi czy wręcz defetyzmowi, by wykorzystać czas przemian do ugrun­

towania, umocnienia tych działań i zjawisk, które autentycznie służą lu­

dziom, społecznościom lokalnym, a nie są tylko przybudówką do rozbu­

dowanych struktur władzy państwo­

wej.

Argumentami dodatkowymi, przemawiającymi za pilnym uporząd­

kowaniem sytuacji, jaką mamy dziś w podziale administracyjnym państwa, jest istnienie w obecnej chwili ponad 60 jego różnych podziałów terytorial­

nych. Wiele instytucji do dziś, czyli po ponad dwudziestu latach od poprzed­

niej reformy, funkcjonuje w skali „po­

wiatowej" . Konieczne jest uporządko­

wanie tego bałaganu.

Mimo wielu wad jakie niesie ze sobą demokracja a więc również de­

mokracja lokalna, nikt nie wymyślił doskonalszego systemu dla sprawo­

wania władzy publicznej. W chwili obecnej

mamy do czynienia z tzw.

etatystyczną i resortową organizacją państwa.

Oznacza to ustrój, w którym więk­

szość środków publicznych zbiera­

nych jest do budżetu centralnego i dopiero po ich poważnym „odchudze­

niu", kierowane są one do lokalnych społeczności. Obserwujemy, od ośmiu lat, niezwykle szybki rozwój aktyw­

ności ludzi w sferze ekonomicznej i społecznej. Widzimy jak dynamicz­

nie rozwija się handel, usługi czy drobna wytwórczość. Zawdzięczamy to w dużej mierze powodzeniu pierw­

szego etapu reformy samorządowej.

Są jednak granice możliwości rozwo­

ju gospodarczego wspieranego przez obecnie funkcjonujące władze lokal­

ne. Potrzebne są mechanizmy powia­

towe i regionalne. O potrzebie istnie­

nia tych mechanizmów świadczą po­

wstające quasi powiaty, czyli miejskie strefy usług publicznych, takie jak ta w Nowym Sączu, wypełniająca zada­

nia o szerszym zasięgu, z którymi pojedyncze gminy nie są w stanie same sobie poradzić.

Potrzebne jest uruchomienie me­

chanizmów ekonomicznych wspoma­

gających rozwój większych przedsię­

biorstw. Obecnie działające podmio-

.ItDoRofiezen/e ria .M t T l

Rozważania o reformie państwa

Administracja

Państwo

Powierzchnia w tysiącach ^

km kw

Lyanośó w tysiącach

ćtes&a ^ Igegionów

Przeciętna powierzchnia l i i l l i l l P l f iy&kmkw.

Przeciętna liczba ludności

reglofiti w tys

Hiszpania 505 39 085 17 29,7 2 300

Francja 544 57 372 21 25,7 2 700

Włochy 301 56 859 20 15,1 2 843

Polska 313 38 505 12 26,0 3 209

(8)

Wielcy ludzie Kościoła

Jam Ła§M w A n g lii

W

Kalendarium Kalandarza Ewangelickiego na bieżą­

cy rok pod datą 8 stycznia 1560 r. figuruje: „zmarł Jan Łaski - reformator Polski i Fryzji"...*

Chciałbym więc temu Reforma­

torowi poświęcić trochę uwagi, ze szczególnym naciskiem na okres jego pracy w Anglii. Łączy się to z moimi wspomnieniami z uroczystości, jaka miała miejsce 4 października 1970 r., kiedy to znalazłem się w pałacu Lam­

beth - siedzibie Głowy Kościoła An­

glikańskiego... Zwiedzając pałac sta­

nąłem pod obrazem Jana Łaskiego, zwanego tu John a Lasco. Obraz znaj­

duje się tam po dzień dzisiejszy, co świadczy o tym, że Jan Łaski zajmuje poczesne miejsce w historii Kościoła angielskiego. Dlaczego?

Jan Łaski przebywa!

dwukrotnie w Anglii W przebraniu i pod cudzym nazwi­

skiem przybył z Emden do Londynu na zaproszenie arcybiskupa Cranme- ra, jesienią 1548 r. w niecałe dwa lata po zgonie Henryka VHI. Zamieszki­

wał najpierw u Cranmera w Lam­

beth, a później w Windsorze. Chociaż na wiosnę 1549 r. wyjechał, to musiał jednak wywrzeć niemały wpływ sko­

ro, po raz drugi znalazł się w Anglii w maju 1550 r. Tym razem jednak pobyt jego był z góry zamierzony na dłuższy czas. Już w dwa miesiące po swoim przybyciu - na mocy nomina­

cji króla Edwarda VI - stał się superin- tendentem zborów cudzoziemskich w Londynie. Cudzoziemców ściganych w swoich krajach za wiarę było wów­

czas w Londynie około 3 tys. Mieli oni trzy zbory: holendersko - niemiec­

ki, francuski i włoski. Do użytku od­

dano Łaskiemu były klasztor augu­

stiański, w którym już od grudnia 1550 r. mieli swoje nabożeństwa Ho­

lendrzy, podczas gdy Francuzi i Wło­

si otrzymali osobne świątynie. Dzia­

łalność jego była urozmaicona i trud­

na. Dotąd bowiem tylko kupcy han- zeatyccy, wywodzący się z Holen­

drów, m ieli własną świątynię

„Wszystkich Świętych" w Londynie (do chwili obecnej w sercu Londynu - City - znajduje się ten kościół, a w jednym z witraży mozaikowych jest wizerunek Jana Łaskiego trzymają­

cego edykt królewski w ręku). Resz­

ta przybyłych do tego miasta cudzo­

ziemców podlegała działalności Ła­

skiego. Wśród nich znajdowali się lu­

teranie i wyznawcy Zwingłiego, czy Kalwina. Trzeba było ostrożnie „ma­

newrować" by chwiejnych nie zrazić!

Ireniczny!W charakter działalności Łaskiego, przejawia się m. in. w tym, że Łaski już od 1551 r.wytrwale za­

prasza do Londynu ewangelickich działaczy z kontynentu. Mimo ich nieobecności nie zniechęca się i już w tym samym roku, wraz z komisją, opracowuje „Konfesję Londyńską"

dedykowaną Edwardowi VI, która po 14 latach - więc już po zgonie Łaskie­

go - wyszła drukiem w holenderskim przekładzie.

Łaski w swoim zborze od począt­

ku

dba! o wysoki poziom nauczania

Rada starszych, którą zorganizo­

wał i do której zwrócił się z prośbą o zatwierdzenie go na urzędzie - choć przez króla był mianowany - miała prawo na urząd kaznodziei wybierać ludzi tylko z wyższym wykształceniem. Dla młodzieży i dzieci od lat pięciu wprowadzona została nauka re lig ii i publiczny egzamin, który odbywał się w Ko­

ściele 2 - razy do roku. Młodzież po ukończeniu 14 lat była konfirmo- wana. Dla tej młodzieży, oraz dla dorosłych odbywały się co tydzień dyskusje na tematy religijne, które później przyjęły się w Kościele an­

glikańskim i trwały tam do 1577 r.

We wspomnianym już roku 1551 ukazał się ponadto w druku Kate­

chizm Łaskiego, który opracował on w języku łacińskim już w r. 1546.

Liturgia wprowadzona przez Ła­

skiego odznaczała się wyjątkową prostotą, co mu mieli nawet za złe lubujący się w szatach duchowni an­

glikańscy. Duchowni w zborze Ła­

skiego szat liturgicznych nie wkła­

dali. Świątynia nie miała organów.

Komunii św. udzielano wiernym siedzącym przy zwykłym stole na­

krytym białym, płóciennym obru­

sem. Chrztu i ślubów udzielano w obecności zebranego zboru. Przy pogrzebach zalecano skromność, unikanie zewnętrznego przepychu.

Przepisy te zawarto w specjalnym dziele, którego ty tu ł w skrócie brzmiał „Kształt i sposób służby ko­

ścielnej, w kościele cudzoziemskim w Londynie". Wydano je drukiem dopiero w 1555 r.(po łacinie) i de­

dykowano k ró lo w i polskiem u, Zygmuntowi Augustowi.

Ponadto podczas swego pobytu

Współpracował też z Cranmerem w sprawie reform angielskich stosun­

ków kościelnych. Brał udział w ko­

misji, której wynikiem była tzw. Re­

formatio Legum. Historycy dopatrują się też jego wpływów w Book of Pray­

er z r. 1552.

W sumie w Anglii zdobył się na największy wysiłek swego życia. Do kraju wrócił sterany nie tylko wie­

kiem, ale pracą i życiowymi zawoda­

mi, i być może zabrakło mu sił do odegrania ideowej roli, do jakiej zda­

wał się być predystynowany jako naj­

większy polski reformator.

Na marginesie minionego Tygo­

dnia „Modlitw o Jedność Chrześcijan"

warto wspomnieć tą świetną postać, byl on bowiem poniekąd „pionie­

rem" ruchu ekumenicznego polskich ewangelików, którego wynikiem była „Ugoda Sandomierska" z r. 1570, zawarcia której niestety nie dożył

fe. Alfred Bieta

* Jan Łaski (1499 -1560) - działacz Reformacji w Polsce i w Anglii, brata­

nek Jana Łaskiego (1455 ? -1531) - kanclerza a następnie prymasa Pol­

ski (przyp. red.)

** Irenizm - kierunek w teologii chrześcijańskiej dążący do usunięcia rozbicia chrześcijaństwa za cenę wza­

jemnych ustępstw doktrynalnych.

Znajdował zwolenników w Polsce, w XVI wieku, (przyp. red.)

i i j i s i ®

Parafia Ewangelicko-Augsburska Wang w Karpaczu przyjmie do pracy małżeństwo na stanowisku:

1. Kościelny-oprowadzanie turystów w kościele W ai^, : 2. Kościelna - utrzymanie czystości w budynkach parafialnych i na posesji,

a) mieszkanie ze wszystkimi wygodami, wolne od opłat, b) ciekawą i dobrze płatną pracę,

Oczekujemy od kandydatów:

1. dobrego zdrowia,

2. podstawowej znajomosi i języka niemieckiego lub angielskiego, lub gotowości jego nauczenia .się.

Zgłoszenia, informacje do 15 maja 1998 r.:

; ; Parafia Ewangelicko-Augsburska Wang, ul. śnieżki 8; 5 8 - 55öKarpacz;'-tel/fax 075/ 7619 228 • w Anglii, Łaski bardzo wiele

pisał i tu w pełni ukształtował swoje duchowe oblicze

ß

(9)

C za s P a s y jn y W

kalendarzu liturgicznym

Kościoła kluczową rolę od­

grywa okres roku kościel-

1 nego, zwany czasem pasyjnym. Roz­

poczyna się on w Dniu Pokuty i Mo­

dlitwy (tzw. Środa Popielcowa, która w bieżącym roku przypadła, podob­

nie jak w całym chrześcijaństwie za­

chodnim, dn. 25 lutego) i trwa przez ok. 40 dni - aż do Wielkiego Tygo­

dnia włącznie. Nazwa czasu pasyjne­

go jest zapożyczona od słowa pasja, oznaczającego mękę, cierpienie Jezu­

sa Chrystusa, Głowy i Pana Kościoła.

Czas pasyjny - podobnie jak wcze­

śniej Adwent - j est okresem wewnętrz­

nego wyciszenia, duchowej refleksji, odsunięcia od siebie absorbujących spraw zewnętrznych. Jest to czas po­

kuty, rozumianej jako upamiętnienie, powrót do Boga i Jego Słowa, do spo­

łeczności Kościoła - poprzez ogólną spowiedź i sakrament Komunii Świę­

tej. Podczas czasu pasyjnego nie or­

ganizuje się radosnych uroczystości, chrztów bądź ślubów, wzrasta nato­

miast liczba nabożeństw niedzielnych oraz tzw. nabożeństw pasyjnych, or­

ganizowanych w trakcie tygodnia.

Ewangelicy są nierzadko pytani o to, czy praktykują post.

Należy zwrócić uwagę, że prak­

tyka postu znana m. in. w Kościele Prawosławnym lub Rzymsko-Kato­

lickim, rozumiana jako wstrzymanie się na pewien czas od określonych potraw lub napoju, jest raczej wtórna wobec biblijnego rozumienia tego pojęcia. Pan Bóg stwierdza: Lecz to jest post, w k tó ry m m am upodobanie: że się ro zw ią zu je bezpraw ne w ięzy, że się z ry ­ wa p o w ro z y ja rz m a , w ypuszcza na w o l­

ność u ciśn io n ych i lam ie w szelkie ja rz ­ m o, że p odzielisz tw ó j chleb z g ło d n y m i b ie d n y c h b e z d o m n y c h p rz y jm ie s z do dom u, g d y zobaczysz nagiego, przyodzie­

jesz go, a od sw ojego w spółb rata nie od­

w rócisz się (Księga Izajasza, r. 58., ww.

6 i 7.). Post w Kościele Ewangelickim ma zatem przede wszystkim postać etycznej postawy wobec drugiego człowieka; właśnie czas pasyjny, po­

przez skupienie, modlitwę i koncen­

trację na Słowie Bożym, ma umożli­

wić wierzącym weryfikację postaw, naprawę wyrządzonych innym szkód, wejrzenie w siebie, podjęcie zobowiązania życia na co dzień we­

dług wskazań Ewangelii. - Tym nie­

mniej w niektórych regionach kraju (co wynika z tradycji historycznych bądź rodzinnych) praktykuje się post również jako pewną wstrzemięźliwość wobec napoju i jedzenia. - Wśród mło­

dego pokolenia coraz częściej upo­

wszechnia się zwyczaj rezygnowania w czasie pasyjnym nie tylko z roz­

rywki, o czym była mowa wcześniej, lecz także na przykład z używek - kawy, herbaty - lub oglądania tele­

wizji, jedzenia słodyczy etc. Zaosz­

czędzone w ten sposób pieniądze czę­

sto trafiają do tzw. skarbonek diako­

nii, wystawianych w parafiach, z któ­

rych dochód jest przeznaczany na cele charytatywne, m. in. na prowadze­

nie domów opieki - a zatem w duchu cytowanego wyżej Słowa Bożego.

WIELKI TYDZIEŃ Wielki Tydzień jest obchodzony, podobnie jak w całym chrześcijań­

stwie zachodnim, według kalendarza gregoriańskiego. Ma on podstawowe znaczenie w roku liturgicznym Ko­

ścioła. Nie tylko jako przygotowanie do święta Zmartwychwstania pań­

skiego (Wielkiej Nocy). Już Niedziela Palmowa, podczas której wierni wspo­

minają uroczysty wjazd Jezusa Chry­

stusa do Jerozolimy, jest początkiem kulminacji przeżywania 6-tygodnio- wego czasu pasyjnego. Zwieńczeniem tego czasu jest Wielki Czwartek i Wiel­

ki Piątek.

Wielki Czwartek jest w Kościele pamiątką ustanowienia przez Chry­

stusa Pana Komunii (Wieczerzy) Świę­

tej. W tym dniu odprawiane są nabo­

żeństwa wieczorne, podczas których wspomina się wydarzenie, które miało miejsce w Wieczerniku. Wierzymy, że Komunia Święta jest sakramentem, to znaczy ustanowionym przez nasze­

go Pana widzialnym znakiem niewi­

dzialnej łaski Bożej oraz że - jak to formułuje ks. Marcin Luter -. jest to praw dziw e ciało i p ra w d z iw a kre w C h ry ­ stusa Lana, w chlebie i w in ie i pod posta­

cią chleba i w in a przez S łow o C hrystusa nam , chrześcijanom , k u s p o ż y w a n iu i p ic iu ustanow ione. Na pytanie, co daje takie spożywanie i picie, odpowiada­

my: odpuszczenie grzechów. A gdzie jest odpuszczenie grzechów, tam jest i życie w ieczne, i zbawienie.

Zgodnie z ustanowieniem Chry­

stusa, Komunia Święta jest udziela­

na wszystkim wierzącym pod dwie­

ma postaciami.

Barwą liturgiczną Wielkiego Czwartku jest biel - symbol czystości i niewinności.

Wielki Piątek jest największym świętem Kościoła. Tam, gdzie jest to możliwe, odprawia się kilka nabo­

żeństw. W tym dniu milkną dzwony, na ołtarzu i kazalnicy dominuj e czerń, krzyż ołtarzowy jest na znak żałoby przesłonięty kirem.

Wielki Piątek to pamiątka śmier­

ci Pana Jezusa. Wierni słuchają wyjąt­

ków z historii męki i śmierci Zbawi­

ciela. Do tradycji ewangelickiej nale­

ży gremialne i rodzinne - w powa­

dze, ciszy i skupieniu - przystępowa­

nie do Wieczerzy Pańskiej.

Sens teo logiczny: Bóg przyjął w sposób doskonały ofiarę Swojego Syna, złożoną za nasze grzechy i dla naszego zbawienia. Przez śmierć Chrystusa, jedyną i niepowtarzalną, jesteśmy pojednani z Bogiem. Darmo otrzymaliśmy życie wieczne i zbawie­

nie. Dary te są nasze, o ile przyswo­

imy je sobie w wierze. Szatan i świat poprzez śmierć krzyżową Jezusa utra­

cili swoją moc i szansę na ostateczne zwycięstwo w dziejach.

Barwą liturgiczną Wielkiego Piąt­

ku jest czerń - symbol śmierci i żałoby, W Wielką Sobotę w niektórych parafiach są odprawiane krótkie nabo­

żeństwa, niekiedy na cmentarzach.

Barwą liturgiczną jest czerń. Jest to

dzień łączący gorycz i ból pamiątki śmierci Chrystusa z pełnym nadziei oczekiwaniem na radość Zmartwych­

wstania.

WIELKANOC

Święto Zmartwychwstania Pań­

skiego (Wielkanoc) Kościół obchodzi w ciągu dwóch dni: w niedzielę i po­

niedziałek. W niedzielę odprawiane jest najpierw nabożeństwo rezurek­

cyjne, następnie uroczyste nabożeń­

stwo główne ze spowiedzią i Komu­

nią Świętą. Kolorem liturgicznym jest biel, Jest to jedno z najradośniejszych świąt roku kościelnego. Niektóre ro­

dziny podczas tradycyjnych świątecz­

nych posiłków dzielą się jajkiem, skła­

dając sobie wzajemnie życzenia.

Sens te o lo g ic zn y : Jezus Chrystus jest Pierwszym i Ostatnim, i Żyją­

cym. On ma klucze (władzę) nad życiem i śmiercią. Po tym jak po­

przez nieposłuszeństwo pierwsze­

go człowieka - Adama - śmierć wzię­

ła swój początek, tak poprzez śmierć i zmartwychwstanie drugiego Ada­

ma - Chrystusa - który w posłuszeń- stwie i doskonale w ypełnił wolę Boga Ojca, traci ona swoją ostatecz­

ną moc. Nad tymi, którzy wierzą w Chrystusa, śmierć nie ma już wła­

dzy; są oni zbawieni - już tutaj mają życie wieczne.

Uwaga końcowa W Kościele Ewangelicko - Augs­

burskim nie są pielęgnowane ze­

wnętrzne tradycje Wielkiego Tygo­

dnia i Wielkiej Nocy, takie jak świę­

cenie palm, pokarmów, budowanie grobów Chrystusowych. W centrum życia wiary i wyznawania stawia­

my Pismo Święte, ono zaś milczy na temat zewnętrzności. W tych szcze­

gólnych świątecznych dniach stara­

my się skupić na zwiastowaniu ży­

wego Słowa Bożego oraz porządko­

waniu własnego życia przed Bogiem i ludźmi.

Ks. A Dębski

(10)

EtoMsmezity aspekt

feegpeeseśstwa paśstwa

Definicja bezpieczeństwa

Bezpieczeństwo jest podstawo­

wym pojęciem w Stosunkach Między­

narodowych. Bezpośrednio lub po­

średnio dotyczy każdego z nas. Mó­

wiąc lub myśląc o bezpieczeństwie, trzeba pamiętać, że pojęcie to może, w zależności od okoliczności, miejsca i czasu, oraz doświadczeń i wiedzy danej jednostki obejmować bardzo szeroki, często odmienny wachlarz zjawisk. Oczywiście na pytanie: co to dokładnie jest bezpieczeństwo? nale­

ży odpowiedzieć, że nie ma pełnej i ścisłej definicji bezpieczeństwa. Poję­

cie to jest tak samo złożone i skompli­

kowane jak zjawisko, które próbuje opisać. Najprostsza definicja brzmi:

„...stan pewności oznaczający brak zagrożenia". Ale w szerokim ujęciu do tego pojęcia zaliczymy także: sta­

bilność granic,elementarne warunki do egzystencji, brak zagrożeń m ili­

tarnych, dostęp do środków żywno­

ściowych i surowcowych oraz ener­

gii, stabilizację polityczną itd. Nie możemy zapominać także o ugrunto­

wanych przez stulecia tradycyjnych elementach bezpieczeństwa, takich jak: liczba ludności, terytorium, poło­

żenie, granice. Obecnie wzrasta rola nowych jego aspektów: społecznego, międzynarodowego, ekologicznego, technologicznego, kulturowego, oraz najbardziej determinującego współ­

czesne oblicze bezpieczeństwa pań­

stwa - aspektu ekonomicznego.

Problemy bezpieczeństwa

Jak w idzim y na przykładach, bezpieczeństwo to bardzo szerokie i złożone zj awisko. N ajprościej: bezpie­

czeństwo jest stanem, a pojęcie bepie- czeństwa opisem, który ten stan w zależności od kryteriów i aspektu odzwierciedla. W codziennym życiu spotykamy się raczej z problemami bezpieczeństwa, a nie z samym teo­

retycznym pojęciem. Najprościej pro­

blemy te można podzielić na: ciężkie p ro b le m y be zpieczeństw a oraz lekkie.

Ciężkie, to oczywiście takie jak: woj­

ny międzypaństwowe i regionalne, terroryzm międzynarodowy, produk­

cja i rozprzestrzenianie broni maso­

wej zagłady. Lekkie, to migracje, spo­

ry etniczne, polityczne, wreszcie bez­

robocie i zacofanie gospodarcze oraz kryzysy ekonomiczne. Współcześnie determinującym elementem bezpie­

czeństwa jest gospodarka.

Postrzeganie bezpieczeństwa Sposób postrzegania własnego bezpieczeństwa narodowego jest rów­

nie istotny jak samo bezpieczeństwo.

Brak bezpieczeństa jest definiowany jako stan, w którym występuje duże rzeczywiste (realnie egzystujące) za­

grożenie zewnętrzne, a samo jego po­

strzeganie i percepcja w kraju jest pra­

widłowe. Problem relacji między za­

grożeniem i jego postrzegniem jest bardzo istotny, gdyż może dojść do sytuacji specyficznego stanu obsesji, kiedy postrzeganie jest nieprawidło­

we. Małe, nieistotne zagrożenie jest postrzegane jako duże i odwrotnie, duże realne zagrożenie jest postrze­

gane jako małe, nieznaczące, lub zgo­

ła nieistniejące. Błędne postrzeganie takiego stanu ma znaczący wpływ na wzajemne stosunki polityczno - go­

spodarcze między państwami. Ma to szczególne znaczenie kiedy występuje stan obsesji na punkcie zagrożenia ze strony danego państwa, które to za­

grożenie w rzeczywistości nie istnie­

je, bądź jest niewielkie. Elity polskie demonizują zagrożenie ze strony Ro­

sji, podczas gdy w rzeczywistości je­

dyne zagrożenie jakie potencjalnie może z tej strony grozić, tj. mili tar­

ne,jest w najbliższej przyszłości 10 - 15 lat nierealne. Jedynie fobia anty­

rosyjska może tłumaczyć takie oba­

wy. Odwrotnie natomiast, integracja jest traktowana jako antidotum na wszystkie gospodarcze bolączki na­

szej gospodarki, podczas gdy nawet wejście Polski na standardowych za­

sadach do UE może jedynie pogłębić większość bolączek, które chcemy poprzez integrację zmniejszyć czy zneutralizować. Jest to swoisty para­

doks, który jest bardzo słabo uświa­

domiony społecznie. W krótkiej per­

spektywie może dojść do znacznego wzrostu bezrobocia, bankructw itp.

Zresztą nie wszystkie kraje UE sko­

rzystały na integracji. Dlatego nale­

ży skoncentrować się na szczegółach naszej integracji i wypracować - wy­

negocjować warunki, które optymal­

nie zagwarantują interesy polskiej go­

spodarki. Sam proces integracji jest korzystny, pod warunkiem, że jego fundamentem będzie integracja go­

spodarcza a nie polityczna.

Stan rzeczywistego bezpieczeń­

stwa występuje wówczas, kiedy ewen­

tualne zagrożenie zewnętrzne jest nie­

znaczne bądź zgoła nie istnieje, a jego postrzeganie jest prawidłowe. W na­

szym przypadku, oznaczałoby to zmianę nastawienia do wschodnich sąsiadów, prowadzenie dobrej polity­

ki wschodniej, opartej na wzrastają­

cych wzajemnych współzależnościach gospodarczych. Natomiast na zacho­

dzie - prowadzenie procesu integracji

ale opartego na fundamentach pol­

skich interesów narodowych.

Uwarunkowania wpfywu gospodarki na bezpieczeństwo

państwa i jego implikacje Wraz z szybkim rozwojem gospo­

darczym, rewolucją przemysłową i informatyczną zmieniły się role i zna­

czenie poszczególnych czynników wpływających na stan bezpieczeństwa państwa. Obserwujemy stale zmniej­

szanie się znaczenia czynników mili­

tarnych i przestrzenno - demograficz­

nych, na rzecz gospodarczych i na­

ukowo technologicznych. Najprościej mówiąc, tendencja ta oznacza, że czym dane państwo bogatsze, czym bardziej zaawansowane technologicznie i po­

siadające więcej współzależności z gospodarką światową, tym jest bez­

pieczniejsze.

Ciągły proces poszerzania za­

kresu przedmiotowego i przestrzen­

nego bezpieczeństwa państwa ozna­

cza, że bezpieczeństwo obejmuje co­

raz szerszy zestaw elementów podle­

gających ochronie. W aspekcie eko­

nomicznym ochrona taka wymaga wielu złożonych działań państwa na rzecz stałego zwiększania bezpie­

czeństwa. Działanie to przyjmuje for­

mę stałego procesu. Zagrożeniem ekonomicznym będzie dla państwa decyzja, wydarzenie, bądź ciąg wy­

darzeń,pośrednio lub bezpośrednio zagrażających statusowi ekonomicz­

nemu państwa, jego rozwojowi, bądź tylko ten rozwój ograniczających lub opóźniających.

W Polsce mamy do czynienia tyl­

ko z lekkimi problemami bezpieczeń­

stwa. Ale to, że nie występują zagro­

żenia natury stricte militarnej, nie oznacza, że nie występują inne za­

grożenia. Wręcz przeciwnie, niemal zawsze występują jakieś ważne za­

grożenia, zmienia się tylko ich cha­

rakter i stopień intensyfikacji. Brak zagrożeń militarnych pozwala na skoncentrowanie się na problemach ekonomicznych. Dla bezpieczeństwa ekonomicznego podstawą jest stabil­

ny rozwój gospodarczy w dwóch wy­

8

(11)

miarach. W pierwszym chodzi o wzrost gospodarczy - liczony wymier­

nymi makro wskaźnikami, odzwier­

ciedlający po prostu wzrost ilościowy w stosunku rocznym. Najczęściej po­

dawany jest on w procentach jako Pro­

dukt Narodowy Brutto lub Produkt Krajowy (PNB lub PK). Wskaźniki te obecnie są dla „gospodarki" świato­

wej podstawą oceny bezpieczeństwa, stabilizacji, gwarancji i wiarygodno­

ści danego państwa. To czy PNB ro­

śnie lub maleje ma swoje implikacje dla bezpieczeństwa i stabilizacji tak pojedynczego państwa jak i regionu.

W drugim wymiarze chodzi o roz­

wój jakościowy. W odróżnieniu od dawnych gospodarek socjalistycz­

nych, w rozwiniętych przemysłowo państwach większy nacisk kładziono nie na rozwój ilościowy, ale jakościo­

wy. Ma to ogromne znaczenie, ponie­

waż często priorytet ilościowy jest zgubny, jako że nie bierze pod uwa­

gę racjonalności i przydatności ryn­

kowej danych produktów i usług.

Dla takiego rozwoju bezpieczeń­

stwa państwa, konieczny jest dostęp do gospodarki światowej, najnowszych licencji i technologii, metod organiza­

cyjnych i zarządzających. Wymagane jest przezwyciężenie wszystkich barier i ograniczeń handlowych niekorzyst­

nych dla własnej gospodarki. Należy stworzyć ramy, w których swobodnie będzie dochodzić do przepływu naj- nowszych technologii, wynalazków, oraz do nasycania nimi własnej gospo­

darki. Ma to duży wpływ na stymulo­

wanie i rozwój rodzimej bazy techno­

logicznej. Jednocześnie należy mrikać całkowitej zależności technologiczno - gospodarczej od jednego państwa, gdyż może to mieć negatywne remi­

niscencje dla żyda politycznego i go­

spodarczego, a co za tym idzie i dla bezpieczeństwa. Pożądany jest stan dą- gle wzrastających proporcjonalnych dwustronnych współzależności, a nie zależności jednostronnych. Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa ist­

nieje ogromna różnica pomiędzy współ­

zależnością a zależnością i determinu­

je ona w sposób zasadniczy kwestię strategicznego i długookresowego bez­

pieczeństwa.

Wysoko rozwinięte państwa ści­

śle ze sobą współpracują i rywalizują zarazem, prowadząc wojnę technolo­

giczną. Dla utrzymania swojego wy­

sokiego statusu, inaczej - dla zabez­

pieczenia swojego stanu bezpieczeń­

stwa, potrzebne są coraz większe środki na inwestycje. Na te wydatki i straty związane z wykradaniem czy

wdrażaniem nowych technologii na­

rażeni są technologiczni przywódcy.

Globalizacja produkcji i umiędzyna­

rodowienie kapitału jest elementem stabilizującym, jednak często docho­

dzi do działań koncernów zmierzają­

cych do „neutralizowania" miejsco­

wych konkurentów. Obecnie jest spra­

wą oczywistą, że dalszy rozwój go­

spodarczy i zapewnienie mu stabil­

nych podstaw, opierać się będzie na stale wzrastającej wiedzy i umiejętno­

ściach, będących aktualnym, choćby częściowym, odzwierciedleniem naj­

wyższego poziomu technologiczno - naukowego na świecie.

Teoria kręgów koncentrycznych a bezpieczeństwo ekonomiczne

Dla lepszego opisania współcze­

snych tendencji i wpływu ekonomii na stan bezpieczeństwa państwa przy­

datna jest teoria kręgów koncentrycz­

nych. Teoria ta na podstawie rzeczy­

wistych procesów opisuje jak dochodzi do rozwoju cywilizacyjno - technolo­

gicznego . W /g niej rozwój ten rozprze­

strzenia się według określonych reguł.

Istnieje centrum, górujące nad otocze­

niem poziomem zaa wansowania. Przy­

kładem może być współcześnie Euro­

pa Zachodnia oraz szczególnie USA i Japonia. Ościenne kraje poprzez ko­

produkcję i współpracę z centrum pod­

noszą swój stan cywilizacyjno - techno­

logiczny. Współpraca ta przybiera czę­

sto ramy instytucjonalne (UE, ASEAN, NAFTA). Dla uzyskania odpowiednie­

go poziomu współpraca z centrami lub przynajmniej jednym z nich jest nie­

odzowna. Z tego wynika, że i w przy­

padku Polski wzajemne współzależ­

ności, przede wszystkim z Europą Za­

chodnią oraz innymi najwyżej rozwi­

niętymi regionami są niezbędne do wyjścia z technologicznej zapaści i nad­

robienia gospodarczego dystansu. Pol­

ska przez odcięcie od świata zachod­

niego, a następnie kryzys lat 80 - tych i sankcje nie została objęta rewolucją technologiczno - informatyczną. Wiele parametrów wskazuje na ciągle pogłę­

bianie się różnicy technologicznej.

Dlatego obecnie największym za­

grożeniem dla bezpieczeństwa Pol­

ski jest niepowodzenie reform w śred­

niookresowej perspektywie i zwięk­

szenie się tego dystansu. Może to do­

prowadzić do marginalizacji gospo­

darczo - technologicznej, co oznacza jednoznaczne zmniejszenie się stanu bezpieczeństwa Polski. Optymalnym wyjściem umożliwiającym uniknięcie tego scenariusza jest współpraca z UE oparta na instytucjonajnych podsta­

wach. Konieczna jest analiza zaawan­

sowania technologicznego poszczegól­

nych krajów, aby można było podjąć planowe kroki w celu stopniowego zmniejszania dystansu poprzez współpracę, kooperację; należy reali­

zować priorytety w dziedzinie tech­

nologicznej, naukowej i produkcyjnej.

Aktywność państwa w dziedzinie ekonomii i edukacji powinna wycho­

dzić z założenia, że działalność ta wy­

nika z potrzeby zwiększenia bezpie­

czeństwa, i tak powinna być ukierun­

kowana. Poprzez działanie w wielu dziedzinach państwo powinno zwięk­

szać swoje zasoby. Rola państwa po­

winna na bezpieczeństwie się zaczy­

nać i przez różnorodną działalność, ukierunkowaną na pośrednie lub bezpośrednie zwiększanie tego sta­

nu, na bezpieczeństwie się koń- czyć.W sytuacji kiedy państwo nie zapewnia choćby dostatecznego bez­

pieczeństwa zewnętrznego czy we­

wnętrznego, to jego aktywność, choć­

by realizowana na wielu płaszczy­

znach i pociągająca za sobą wydatko­

wanie publicznych środków, jest dzia­

łaniem niekorzystnym z punktu w i­

dzenia optymalnegobezpieczeństwa.

Działalność państwa nie może efek­

tywnie objąć zbyt wielu dziedzin, bowiem wówczas kończy się kryzy­

sem strukturalnym lub co najmniej zmniejszeniem się stanu bezpieczeń­

stwa, Dlatego optymalnie powinno się określić, które dziedziny są pośred­

nio i bezpośrednio związane z bez­

pieczeństwem i tylko w tych dziedzi­

nach państwo powinno działać celem stymulacji rzeczywistości dla uzyska­

nia pożądanego stanu rzeczy. W za­

leżności od okoliczności i potrzeb może to być polityka proeksportowa, roz­

wój strategicznych gałęzi gospodar­

ki, preferencyjne kredyty, szkolenia, badania itp. Ważne są ramy działal­

ności takiego państwa: jeśli system polityczno - prawny jest oparty na prawach naturalnych, to ma to duży wpływ na zwiększenie bezpieczeń­

stwa i stabilizacji w średniookresowej perspektywie.

Współczesne bezpieczeństwo jest zdeterminowane gospodarczymi wskaźnikami. To one są zewnętrznym obrazem bezpieczeństwa ekonomicz­

nego. Wzrost gospodarczy jest teraz niezbywalnym elementem bezpie­

czeństwa i stabilizacji. Bezpieczeństwo w naszej dziejowej sytuacji jest pochod­

ną stanu gospodarki. Dla Polski ozna­

cza to konieczność stabilnego i szyb­

kiego rozwoju oraz udanych reform społeczno - politycznych.

Jednostka a bezpieczeństwo Nie możemy zapominać, że bez­

pieczeństwo nie jest jakimś abstrak­

cyjnym pojęciem. Każdy człowiek bierze udział w ciągłym procesie zwiększania bezpieczeństwa własne­

go państwa. Oczywiście proces ten nie może być bezpośrednio porów­

nany do wzrostu gospodarczego, ale ludzie poprzez działanie, pracę, a tak­

że postawę w określony sposób mogą wpływać na stan bezpieczeństwa, po­

zytywnie lub negatywnie. Współcze­

śnie mniejsze i średnie państwa mają większą niż dawniej szansę na pew­

ne i skuteczne zapewnienie sobie bez­

pieczeństwa. Bardzo wyraziście i jed­

noznacznie ujął to w książce La strate­

gie Jean - Paul Charnay słowami:

„ Obrona m usi być obecnie postrze­

gana nie ty le ja k o przeciw działan ie m ożliw ym zagrożeniom zewnętrznym, lecz przede w s z ys tkim ja k o poszu ki­

w anie i a n a liza w łasnych słabości tu celu ograniczenia ich w p ły w u na na­

sze bezpieczeństwo".

Wiesław Purzycki absolwent Studium Bezpieczeństwa

Uniwersytetu w Jenie

Cytaty

Powiązane dokumenty

cych w ykonań, przybliżyła to co dzieje się na świecie i pokazała nowych twórców.. Do zobaczenia w przyszłym

tają się: „Jeśli jesteś Boże, to kim jesteś?" To nie jest takie łatwe, tego trzeba się nauczyć. A potrzeba wiele cierpliwości, aby nauczyć się rozmowy z Bogiem. I

łobną po śmierci ojca - „Nie zawsze wiem y dlaczego coś się dzieje, czasami jest to po prostu wola boska i należy ją przyjąć" - ripostuje

Do takiej perspektywy możemy dążyć, ale też nigdy nie uda nam się sprowadzić wszystkich przejawów religii i religijności do jednego wspólnego mianownika.. Obiektywizm wyraża

n ia. To jest realne niebezpieczeństwo i dlatego ta rocznica m oże okazać się kłopotliwa.. Kościół na swych drogach musi, niejednokrotnie, przeciwstawiać się tem u

no w pomnik Gizewiusza. przekształciła się w świecką księgę. Również na dzisiejszym pomniku zabrakło - rzecz godna ubolewania - symbolu chrześcijańskiego. Były to

pejskiej, ani nie w yrzeka się w skutek takiego kroku swej w iary (religijnej), ani nie jest do tego zm uszany.. N ie

Wielość ról społecznych, w jakich m ożna spotkać wielu pastorów, jawi się bardziej jako przeszkoda niż pomoc dla współczesnego badacza.. Wiejski pleban m a tu