K i j k ó w 4 / 9 8
u k A z u jE
sią od 1 9 8 9
R o k uCENA l i
Konstandinos KAWAFIS (1863 - 1933)
Vulnerant omnes, ultima necat
Brugia, stołeczne miasto, które niegdyś założył i szczodrze wyposażył pewien flamandzki książę, posiada zegar o srebrnych wrotach,
który, już od wieków, wskazuje godziny.
Rzecze Zegar: „Moje życie je st zimne, szare, twarde,
i jednaka m i każda na ziemi godzina:
czy piątek, czy sobota, niedziela, poniedziałek - jaka różnica? ja żyję bez nadziei,
jedyną rozrywką, jedyną odmianą
w przeznaczonej m i losem gorzldej monotonii jest rozpadanie się świata.
Gdy wskazówki sennie, niemrawo poruszam, jaw i m i się wszystkiego, co ziemskie, ułuda.
Kres i upadek wszędzie. Nie milknącej walld szloch się kłębi dokoła, mniemam więc, że każda moja godzina rani, ostatnia zabija. ”
Usłyszał Arcykapłan słowa zuchwałe,
rzekł: „Zegarze, te słowa są bluźnierstwem wobec twojej kościelnej, twojej wzniosłej roli.
Skądże się mogła taka zła myśl wsączyć w twoją świadomość? Głupia to myśl, heretycka.
Długa bezczynność
twoją świadomość mgłą gęstą zaćmiła.
Inne zadanie
chórowi godzin dał Pan: wznieca każda to, co gaśnie, ostatnia zaś rodzi.
tłum. Z. Kubiak
SŁOWO jesteśmy
y SL
W n u m e rz e :
Jesteśmy Pusty grób
Pyify grób
Przełamywanie stereotypów R o z m o w a z p o s łe m
A . F o lw a rc z n y m
2
Ks. Alfred Bieta
Z m a rtw ych w sta n ie Jezusa
4
Paweł Lipowczan
A dm inistra cja
4
Ks. Alfred Bieta
Jan haski w A n g lii
6
Ks. Andrzej Dębski
Czas Pasyjny
7
W iesław Purzycki Ekonomiczny aspekt
bezpieczeństwa państwa
e
Keiorm.u ja dzisiaj
Leon Krzemieniecki
K ościół a p o litycz n y
10
Piotr Kubala
Teologia w Internecie
10
Iwona Sala Bom ba zegarow a
pod W atykanem
12
Studia w CHAT
14
Bratnia Pomoc prosi
14
Inform acje
15
Konkurs
Przegląd czasopism
N a s z a oScładka:
Israel Van M ecken en (koniec X V w.)
N a rzęd zia M ę k i Pańskiej (Ze zbiorów prywatnych)
U
łożone zgodnie z rokiem kościelnym zwiastowanie Ewangelii Chrystusowej sprawia, że co roku wracamy o okre
ślonej porze do tych samych wyda
rzeń, miejsc i problemów. I tak w święta wielkanocne odbywamy ra
zem z niewiastami i uczniami Chry
stusa wciąż tę samą drogę do grobu, w którym złożono Ukrzyżowanego.
Stajemy przed zdumiewającym fak
tem: Tego, który ponad wszelką wąt
pliwość zmarł na krzyżu Golgoty i został złożony w grobie, nie ma tam, gdzie Go położono; grób jest pusty.
Nic nie pomogło zawalenie wejścia do grobu olbrzymim głazem, opieczęto
wanie grobu i postawienie przed nim straży. Ukrzyżowany wyszedł z gro
bu, nie ma Go tam .Jego grób od Wiel
kanocnego świtu jest i pozostaje pu
sty. Powstaje pytanie: Co się stało? Co oznacza ów pusty grób?
Tam, gdzie są pytania, są i odpo
wiedzi. Odpowiedzi na miarę ludz
kich wyobrażeń, przypuszczeń, prze
konań i wiedzy. Im ważniejsze jest pytanie, tym więcej odpowiedzi. W tym wypadku od przypuszczeń strwo
żonych niewiast, że ktoś wziął ciało Chrystusa i złożył je w innym miejscu, poprzez rozpowszechniane przez wro
gów Jezusa oskarżenie, że to Jego uczniowie wykradli Jego ciało, po świadectwo anioła: „Dlaczego szuka
cie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu, ale wstał z martwych". To ostat
nie świadectwo potwierdzone zostało przez samego Zmartwychwstałego, który ukazywał się im, aby potwier
dzić ten fakt i utwierdzić ich w wierze w Zmartwychwstałego Zbawiciela.
Pytanie o pusty grób to pytanie o zmartwychwstanie, pytanie o nadzie
ję na zwycięstwo nad śmiercią, o moż
liwości zmartwychwstania i życia wiecznego dla tych, którzy odeszli w ciemności grobu i tych, którzy odej
dą. Jest to pytanie o nadzieję sięgają
cą poza granice grobu i śmierci. Pyta
nie o to, czy i nasze groby kiedyś sta
ną się puste podobnie jak grób Ukrzy
żowanego Zbawiciela. Pytanie o speł
nienie Chrystusowej obietnicy: Ja żyję iw y żyć będziecie!
Problem pustego grobu, a ściślej mówiąc, problem zmartwychwstania Chrystusa Pana ma podstawowe, fundamentalne znaczenie dla teolo
gii chrześcijańskiej i chrześcijańskiej wiary. Chrześcijańska wiara byłaby niemożliwa bez owego wielkanocne
go stwierdzenia: Chrystus zmar
twychwstał! Pan wstał prawdziwie!
W traktowaniu tej podstawowej prawdy chrześcijańskiej wiary przez teologię, znajduje swój wyraz pojmo
wanie zadań steologii w Kościele, a także jej przydatność dla ludzi, którzy szukają i znajdują Boga.
Teologia wyrosła ze zwiastowa
nia Ewangelii Chrystusowej. Była pierwotnie szukaniem wyjaśnienia i sformułowania podstawowych prawd wiary. Była ściśle związana z codzienną działalnością Kościoła i starała się dawać odpowiedzi na po
wstające pytania. Taka jest teologia pisarzy Nowego Testamentu. Szcze
gólnie jest to widoczne w listach ap.
Pawła, będących często traktatami teologicznymi wyjaśniającymi spor
ne problemy. Podobnie i w następ
nych wiekach teologia chrześcijań
ska zajmowała się określeniem toż
samości Kościoła, poprzez ustalenie i uściślenie prawowiernej nauki Ko
ścioła. Ów ścisły związek teologii z życiem Kościoła i potrzebą zrozu
mienia Bożych prawd trwał także w następnych wiekach i ma swoje zna
czenie po dzień dzisiejszy. Teologia ma pomóc i pomaga w zrozumieniu prawd wiary. A więc stara się też na różne sposoby wyjaśić fakt zmar
twychwstania Chrystusa Pana i Jego znczenie w dziejach ludzkości i w
życiu każdego wierzącego. Stara się przezwyciężyć trudności powstają
ce przy przyjmowaniu prawdy o zmartwychwstaniu i życiu wiecz
nym zbawionych. Spełnia w ten spo
sób rolę służebną wobecKościoła po
twierdzając i ułatwiając zwiastowa
nie Ewangelii Chrystusowej.
Nie zawsze jednak teologom wy
starcza ta rola służebna wobec Ko
ścioła, potwierdzanie i wyjaśnianie niewzruszonych, stałych prawd Bo
żych. Bywa więc, że poszcególni teo
lodzy wyruszają na poszukiwanie nowych prawd, interesują się bar
dziej wątpliwościami i niejasnościa
mi, niż dogmatycznymi pewnikami prawd wiary. Traktują teologię jako naukę wolną od wszelkich powią
zań i ograniczeń. Szukają nowych interpretacji, innego podejścia do pradw wiary, a bywa, że wręcz kwe
stionują to, co jest, czy przynajmniej dotąd uchodziło za niewzruszony pewnik. Bywa więc, że teologia za
miast umacniać wiarę i dodawać jej pewności, mnoży wątpliwości i bu
dzi niepewność.
Bywa, że dotyczy to także spraw związanych ze zmartwychwstaniem Chrystusa Pana. Są różnice zdań, gdzie znajduje się ów pusty Chrystu
sowy grób: Czy w Bazylice Świętego Grobu czy jest nim tzw. grób w ogro
dzie. Pojawiły się też i pojawiają róż
ne teorie na temat faktu i rozumienia zmartwychwstania Chrystusa Pana...
Szerząc wątpliwości i budząc niepew
ność kruszy się fundament wiary.
Bywa, że teologia wiary w skrajnych przypadkach przeradza się w teolo
gię niewiary...
A przecież pusty grób jest wezwa
niem do wiary i radosnego wyznania:
Chrystus zmartwychwstał. Pan wstał z martwych prawdziwie.
Ks. Henryk Czembor
ftraeSantywać s tereotypy
R o z m o w a z p o s ł e m A n d r z e j e m F o lw a r c z n y m C z to n e tó e n ti K o m is j i I n t e g r a c j i E u r o p e j s k ie j ,
P r z e w o d n ic z ą c y m P®lsfeo»Izra© lsM © j G r a p y P a r la m e n t a r n e j W a r s z a w a 0 4 l u t y 1 0 0 8 r.
Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Mam 28 lat. Jestem inżynierem elektronikiem, absolwentem Politech
niki Śląskiej w Gliwicach. Pracuję w Instytucie Informatyki Teoretycznej i Stosowanej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach. Obecnie jestem na urlo
pie bezpłatnym - po wyborach zdecydowałem się zostać posłem zawo
dowym.
Jak wyglądały początki Fana działalności politycznej?
Maturę zdałem w 1989 roku, czyli w okresie kiedy w Polsce następo
wała zmiana systemu. Na pierwszym roku studiów zostałem wybrany do samorządu studenckiego, należałem do Niezależnego Zrzeszenia Stu
dentów. Kiedy NZS oficjalnie poparł kandydaturę Lecha Wałęsy w w y
borach prezydenckich, nasze drogi rozeszły się. Moim kandydatem był Tadeusz Mazowiecki. Zaangażowałem się w jego kampanię wyborczą - byłem jednym z założycieli Komitetu Wyborczego Tadeusza Mazowiec
kiego w Gliwicach i koła Ruchu Obywatelskiego - Akcja Demokratyczna.
Później zostałem członkiem Unii Demokratycznej - dziś Unii Wolno
ści.
Przed wyborami do Sejmu w 1991 kierowałem kampanią wyborczą Unii w województwie katowickim. Udało nam się uzyskać jeden z naj
lepszych wyników w kraju.
Od początku byłem członkiem władz Unii w Gliwicach, regionalnych w Katowicach, a przez dwie kadencje Rady Krajowej.
W 1994 r. otrzymałem propozycję kandydowania do Rady Miejskiej w Gliwicach i zostałem radnym.
W ubiegłym roku zostałem wybrany do Sejmu.
Szczebel samorządu terytorialnego jest postrzegany jako naturalny sposób na wykształcenie elit politycznych. Czym Pan się kierował star
tując w wyborach samorządowych?
Sprawy samorządu terytorialnego od dawna mnie interesowały.
Ustawa o samorządzie terytorialnym z 8 marca 1990 roku przekazała radom gmin kompetencje, dzięki którym mają one realny w p ływ na to, co dzieje się na terenie gminy. Pomimo że moja rodzina pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego, ja sam zawsze czułem się mocno związany z Gliwicami. Zawsze też działalność społeczna dawała m i wiele sa
tysfakcji. Pewnie dlatego zdecydowałem się kandydować do Rady Miejskiej. Kiedy zostałem radnym miałem 24 lata.
Uważam, że każdy, kto zamierza zajmować się polityką, powinien zaczynać od poziomu lokalnego. Dla mnie udział w pracach Rady Miej
skiej stanowił najlepszą szkołę działalności publicznej. Pracowałem w Komisji Gospodarki Przestrzennej i Inwestycji oraz w Komisji Promocji Miasta. Byłem również delegatem Gliwic do Sejmiku Samorządowego województwa katowickiego. Dzisiaj muszę powiedzieć, że doświadcze
nia samorządowe są bardzo przydatne w Sejmie.
Jakie są Pana pierwsze wrażenia z działalności parlamentarnej?
Sejm działa dopiero kilka miesięcy - to przede wszystkim okres trudnych rozmów koalicyjnych, to ciężka praca organizacyjna niewidoczna z zewnątrz.
Dla mnie jako nowo wybranego posła to poza tym okres organizowania pracy biura poselskiego, pracy w okręgu wyborczym. Uważam, że jednym z naj
ważniejszych zadań posła jest utrzymywanie stałych, dobrych kontaktów z wyborcami.
Jakie jest Pana zdaniem najważniejsze zadanie stojące w najbliższym czasie przed parlamentem?
Bez wątpienia przeprowadzenie reformy administracji państwowej. Dwie kadencje gmin samorządowych wykazały, że władze lokalne znacznie le
piej niż centralne gospodarują funduszami publicznymi. Władza blisko obywatela poddana jest bowiem znacznie większej kontroli społecznej. Dal
sze usprawnianie państwa wymaga powołania kolejnych szczebli samorzą
du terytorialnego: powiatowego i wojewódzkiego. Zgodnie z zasadą subsy-
2
diarności władze centralne powinny realizować tylko te zadania państwa, których nie potrafią udźwignąć władze niższego szczebla. Dzięki temu obywatele mają znacznie większy wpływ na podejmowane decyzje, rządzą
cy zaś zdają sobie sprawę z tego, że każde ich działanie jest pilnie obserwo
wane przez wyborców.
Refonna przewidująca daleko idącą decentralizaq’ę państwa była przy
gotowywana już przez rząd Hanny Suchockiej. Wprowadzenie powiatów samorządowych zostało wstrzymane w wyniku rozwiązania parlamentu, a następnie przez cztery lata było blokowane przez rządzącą koalicję SLD-PSL
Dzisiaj wracamy do zaniechanej reformy. Reforma administracji pań
stwowej znajdowała się w programach wyborczych obu rządzących ugru
powań - Unii Wolności i AWS. Jej przeprowadzenie jest więc jednym z priorytetów rządu.
W trwającej nad reformą dyskusji dużo miejsca zajmuje ustalanie granic i liczby przyszłych województw. Operacja decentralizacji państwa wywołuje wiele emocji, pojawiają się obawy, że niektóre miasta zdecydowanie stracą na reformie, w wielu miejscach w Polsce powstają komitety obrony woje
wództwa. Trzeba sobie jednak uświadomić fakt, że reforma zakłada likw i
dację wszystkich 49 województw i powołanie w ich miejsce około 12 jedno
stek administracyjnych o zupełnie innych kompetencjach, które jednak tra
dycyjnie również będą nosiły nazwę województw. Wiele kompetencji do
tychczasowych województw przejmą powiaty, a nowo utworzone duże woje
wództwa otrzymają nowe zadania, które dotychczas realizowane były przez władze centralne.
Dyskusje wokół tego problemu powinny skupiać się nie na grani
cach nowych województw, lecz na tym co stanowi podstawę tej refor
my, czyli na zakresie kompetencji poszczególnych szczebli admini
stracji. Od tego będzie zależało, czy Polska będzie państwem spraw
nie zarządzanym, w którym pieniądze podatników są możliwie naj
lepiej zagospodarowywane. Od tego również będzie zależała pozy
cja i prestiż poszczególnych miast polskich. Sprawa granic i liczby województw jest w stosunku do tego wtórna.
Jest Pan członkiem Komisji Integracji Europejskiej. Dlaczego wybrał Pan właśnie tę komisję?
Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej stanowi jedno z najważ
niejszych zadań polskiej p o lity k i zagranicznej. Wszystkie poważne siły polityczne zgadzają się dziś, że jest to działanie zgodne z polską racją stanu. Zbliżają się negocjacje w sprawie przystąpienia Polski do U nii, negocjacje, od których w dużym stopniu zależeć będzie pozycja naszego kraju w Europie.
Problematyką integracji europejskiej zajmuję się już od kilku lat. W 1994 roku współorganizowałem międzynarodową konferencję dla młodzieży „Eu
ropa 2000". Rok później byłem na miesięcznym stażu w Parlamencie Europej
skim. Niedawno powołaliśmy w Gliwicach Akademię Edukacji Politycznej, która zajmuje się promocją idei integracji europejskiej m in. poprzez organizo
wanie konkursów dla młodzieży licealnej. Udział w pracach Komisji Integracji Europejskiej stanowi dla mnie kontynuację tej działalności.
W głosowaniu nad konkordatem opowiedział się Pan przeciwko takie
mu uregulowaniu stosunków między Rzeczpospolitą Polską a Kościołem Rzymsko-Katolickim. Czym było to spowodowane?
Żyjemy w państwie demokratycznym, w którym wszyscy obywatele po
winni cieszyć się jednakowymi prawami. Konkordat przyznaje pewne przy
wileje Kościołowi Rzymsko - Katolickiemu na drodze prawa międzynarodo
wego. W wyniku tego każda zmiana uprawnień majątkowych Kościoła Kato
lickiego będzie mogła nastąpić tylko za zgodą tego Kościoła, podczas gdy ta sama zmiana dotycząca innych Kościołów może nastąpić na drodze zwykłej ustawy. To moim zdaniem stawia Kościół Rzymsko-Katolicki w lepszej pozycji od pozostałych. Dlatego też byłem jednym z pięciu posłów Unii Wolności,
którzy głosowali przeciwko. Bardzo cenię sobie w Unii to, że poglądy każde- gojej członka, szczególnie kwestie sumienia są respektowane. Glosowania w sprawach światopoglądowych nie są objęte dyscypliną partyjną. Tak było w przypadku konkordatu.
Został pan wybrany na stanowisko przewodniczącego Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej. Czym będzie się Pan zajmował?
Polsko-Izraelska Grupa Parlamentarna działa w ramach organizacji o na
zwie Unia Parlamentarna, która zrzesza sto kilkadziesiąt parlamentów z całe
go świata. Polska należy do tej organizacji i w związku z tym w Sejmie powoływane są grupy bilateralne z innymi krajami. Zadaniem grup jest tworzenie odpowiedniej atmosfery we wzajemnych stosunkach pomiędzy parlamentami obu krajów, wychodzenie z inicjatywami nowych form współ
pracy a także wspieranie działań podejmowanych przez MSZ.
W pierwszej kolejności tematyka ta interesuje mnie ze względu na moż
liwości przełamywania pewnych stereotypów. Nie chciałbym rozważać tej problematyki w kontekście politycznym. Budowanie stosunków między na
rodami; polskim i żydowskim musi mieć charakter bezpośrednich kontaktów tych społeczności. Nasze działania parlamentarne mogą tworzyć odpowiednią atmosferę, nadawać kierunki, inspirować, ale najważniejsze będą zmiany w mentalności Polaków i Żydów. Najważniejszym zadaniem jest nie dopuścić do utrwalania się stereotypów z pokolenia na pokolenie, co muszę stwierdzić ma dziś miejsce.
Miałem okazję być w Izraelu w 1995 roku na organizowanej m. in.
przez nas konferencji polsko - niemiecko - rosyjsko - izraelskiej. Z zado
woleniem przyglądałem się wzajemnej sympatii Żydów i Niemców. Nie było tego ze strony izraelskiej w kontaktach z Polakami, ale z nadzieją patrzę na zawiązane tam osobiste przyjaźnie, na podtrzymywane do dziś kontakty między młodymi ludźmi - stałą korespondencję, wymianę po
glądów. Takie działania przynoszą pozytywne skutki.
Jest Pan ewangelikiem. Jak to wpływa na Pana działalność politycz
ną?
W mojej decyzji poparcia na początku działalności politycznej Tadeusza Mazowieckiego oraz Unii Wolności na pewno nie bez znaczenia był fakt, że jestem ewangelikiem. Bardzo ważne w tym, co prezentował w swojej kampa
nii wyborczej Mazowiecki, było dla mnie to, że przedstawia! on wizję Polski jako państwa tolerancyjnego, w którym prawa wszystkich obywateli są rów
ne. Dzisiaj jestem tego samego zdania i w swojej działalności politycznej staram się zwracać uwagę na wszelkie przejawy dyskryminacji. Pomimo że sam nigdy nie spotkałem się z żadną jej formą wobec mojej osoby, wydaje mi się, że wyrastając jako ewangelik w kraju katolickim, stałem się szczególnie wrażliwy na potencjalne zagrożenia złamania tej zasady.
Czy posłowie - ewangelicy współpracują ze sobą w Sejmie?
Nie ma szczególnych kontaktów pomiędzy parlamentarzystami - pro
testantami. Oczywiście współpracujemy, ale nie w ramach przynależno
ści wyznaniowej, lecz pełnionych przez nas obowiązków parlamentar
nych. To dobrze. Ważne jest, aby parlamentarzyści artykułowali proble
my swoich wyborców niezależnie od tego czy są katolikami, czy ewan
gelikami. Wprowadzanie tutaj rozróżnienia byłoby niewłaściwe.
Bardzo istotne są dla mnie oczywiście problemy, z którymi boryka się Kościół Ewangelicko - Augsburski. Na szczęście podstawowe kwestie regulaq'i prawnych naszego Kościoła zostały już rozstrzygnięte przez Sejm poprzedniej kadenqi. Dziś należy czuwać nad realizacją poszczególnych postanowień, szczególnie jeśli chodzi o kwestie zwrotu majątku kościel
nego. I tutaj w sposób naturalny powstaje pole współpracy pomiędzy posłami - ewangelikami w Sejmie.
Dziękuję za rozmowę
Notował B, Tondera
SMADTWYCHWÄTANIE JEZUSA
I rugą stroną naszego zbawie-
I
Inia od grzechu, jest wyba-* ^ wienie od śmierci. Do Krzy
ża na Golgocie należy pusty grób w ogrodzie Józefa z Arymatei; do Wiel
kiego Piątku, należy Niedziela Wiel
kanocna . W Wielki Piątek gniew Boży odpowiada na naszą niewierność i nasz brak miłości, ale odpowiada w ten sposób, że ten gniew nie spotyka nas, ale Syna Bożego. W poranek Wiel
kanocny Bóg odpowiada na miłość i wierność synowską. Mianowicie Bóg ofiarowuje nam nie tylko udział w posłuszeństwie krzyżowej śmierci Jezusa, ale także w zwycięstwie Jego Zmartwychwstania. Należy przy tym pamiętać, że „życie" w rozu
mieniu Biblii oznacza życie nie tyl
ko w sensie biologicznym. „Zyć"
we właściwym sensie oznacza: żyć z Bogiem, w Bogu i dla Boga (np.
Noe). Śmierć jest czymś więcej, niż uzasadnieniem fu n k c ji życia.
Śmierć jest najściślej związana z grzechem (Rzym. 6,23). Bunt prze
ciwko Bogu musimy opłacić naszym życiem. Bezbożność nosi w sobie za
rodek śmierci. Zatem bezpieczny jest teraz tylko ten człowiek, który jest „martwy w swoich grzechach", ponieważ życie bez Boga, nie jest życiem. Śmierć na końcu dni na
szych potwierdza fakt, że życie na
sze jest „próżne" tj. daremne i chy
bione.
Śmierć - jest jedyną siłą na świę
cie, która w obliczu wszelkiej ludz
kiej siły okazuje się bezsilnością. Dla
tego jest śmierć naszym „ostatnim", tj. najzagorzalszym wrogiem, „kró
lem strachów" (Job 18,14). Lęk przed śmiercią panuje, czy sobie z tego zda
jemy sprawę czy nie, potajemnie nad całym naszym życiem, czyni nas so
bie niewolnikami.
W grimcie rzeczy jednak Bóg nie pragnie śmierci grzesznika, ale jego życia! Już dlatego tylko, że jest Bo
giem życia, a nie śmierci. Wszelkie
życie na tym świecie pochodzi z Jego życia. Swoją śmiercią krzyżową za
barykadował niejako drogę; uda
remnił dalsze wtargnięcie tego, któ
ry czynił i czyni w nas grzech. Od śmierci krzyżowej na Golgocie zwy
ciężyła sprawa Boża. Pozornie ha
niebna klęska, okazała się zwycię
stwem, wobec którego zblednąć muszą wszystkie zwycięstwa świa
towej historii. Odtąd nie śmierć ma ostatnie słowo, ale życie! Jezus nie zmartwychwstał tylko dla siebie, lecz przede wszystkim dla nas. Jest „On pierwiastkiem tych, którzy zasnęli"
(IKor. 15,20).
Zmartwychwstanie Chrystusa ma dalszy ciąg w zmartwychwsta
niu Jego wyznawców. Razem z tym kamieniem grobowym zostały od
walone inne kamienie grobowe, ja
kie tylko były, są i będą na świecie.
Pozornie nic się nie zmieniło, rów
nież i dla chrześcijan, także i oni mu
szą umierać, bo przecież wszyscy je
steśmy grzesznikami, z tym jednak, że w odróżnieniu od innych...chrze
ścijanie mają NADZIEJĘ, wiedzą że są ułaskawieni: „A gdzie jest odpusz
czenie grzechów, tam jest życie i zbawienie" (ks. dr M. Luter). Zycie wieczne nie zaczyna się w wieczno
ści. Dla chrześcijan zaczyna się ono już teraz (Jan 5, 24). Wprawdzie to nowe życie jest jeszcze ukryte w nas i ujawni się ono w dniu ponownego przyjścia Chrystusa Pana. Oczywi
ście nie znaczy to, żeby Zmartwych
wstanie nie było rzeczywistością, nie było faktem historycznym, tym, któ
ry się wydarzył. Obok świadectwa Pisma św., są świadectwa ludzi, któ
rzy Zmartwychwstałego na własne oczy w idzieli. Również strażnicy
„przy grobie" stali się „jako nieży
w i" (Mat. 28, 4). W związku z tym Zmartwychwstanie nie jest wytwo
rem pobożnej fantazji uczniów. Im samym wydawało się początkowo
Medytacje Wielkanocne
bajką, mrzonką, dopóki Zmartwych
wstały nie stanął przed nimi. Dla normalnego człowieka Zmartwych
wstanie musi się wydawać niepoję
te, podobnie jak i Krzyż na Golgo
cie! Lecz zmartwychwstanie Jezusa przynosi nam rozwiązanie zagadki śmierci.
W jego zmartwychwstaniu wsta
liśmy wszyscy razem do nowego ży
cia. Tylko, że nie możemy tego no
wego życia posiadać bez Niego, za
mieniając je na jakąś mglistą „nie
śmiertelność". Według Pisma św. je
dynie Bóg jest nieśmiertelny. Chrze
ścijanin zostanie nim dopiero po zmartwychwstaniu, które będzie
„zmartwychwstaniem ciała". Nie ja
kąś niejasną egzystencją w „lepszych zaświatach", ale życiem na tej ziemi - odnowionej. Nowe życie będzie ży
ciem w ciele, ale odnowionym, Bóg stworzy całe stworzenie jeszcze raz na nowo, przy czym będzie to nowe życie nie bez związków z minionym, mimo że inne. Nowi ludzie będą dawnymi ludźmi, ale nie starymi.
Będą tymi samymi ludźmi - a jed
nak innymi. Wzbudzenia z mar
twych nie należy rozumieć jako po
nownego ożywienia (np. odmroże
nie zwłok, jak się to obecnie prakty
kuje w USA). Byłby to tylko powrót do starego życia. Chodzi o nowe stwo
rzenie według obietnicy: „Stare prze
minęło, oto wszystko nowe czynię"
(2. Kor. 5, 17). Tego na pewno nie można sobie wyobrazić, jest to bo
wiem Boża tajemnica. W każdym razie nie można tego nowego życia uważać za dalszy ciąg obecnego, w prostej linii. Będzie to udział w ży
ciu Bożym, które jest zupełnie in
nym życiem niż nasze - będzie udziałem w Bożej wieczności. Będzie to ostateczne życie jedynie w Bogu, z Bogiem i dla Boga.
Ks. Alfred Bieta
T estem zwolennikiem, za profeso-
1
rem Kuleszą doradcą Premiera I Buzka, odpowiedzialnym za re- rormę, koncepcji opracowanej i prezentowanej jeszcze na długo przed je
siennymi wyborami przez Mirosła
wa Steca, pracownika naukowego In
stytutu Spraw Publicznych Uniwer
sytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a opartej o zasady subsydiarności, unitarności państwa i trójstopniowe
go podziału terytorialnego kraju. Co znaczą, zwłaszcza te dwie pierwsze zasady, spróbuję wyjaśnić. Otóż
zasada subsydiarności - inaczej pomocniczości oznacza prze- kazywanie większości zadań pu
blicznych wspólnotom obywateli, ich organizacjom, czy w końcu im sa
mym do wykonania. Państwo rezer
wuje dla siebie tylko takie zadania, których przekazać nie można np.
obrona narodowa, bezpieczeństwo, inspekcje (np. ochrony środowiska, handlowa, sanitarna) itp. Realizacja w praktyce tej zasady określana jest mianem decentralizacji i dekoncen
tracji. Decentralizacja polega na tym, że między poszczególnymi szczebla
mi władz publicznych, gdzie prze
kazywane są zadania i uprawnienia, nie występuje hierarchiczne podpo
rządkowanie. A więc organy władzy wojewódzkiej czy powiatowej nie za
bierają kompetencji samorządowym gminom (i odwrotnie), czyli mówiąc wprost powiaty nie rządzą gmina
mi, województwa powiatami. Każda z władz lokalnych czy regionalnych zajmuje się swoim zakresem zadań.
Również w finansach burmistrz nie zabiera pieniędzy staroście powia
towemu a ten marszałkowi rady wo
jewódzkiej. Każdy szczebel władzy samorządowej podlega tylko ze
wnętrznej kontroli legalności dzia
łań, czyli zgodności tychże z obo
wiązującym prawem. Natomiast me
chanizmy kontroli społecznej ma wbudowane w swoje wewnętrzne, ustrojowe regulacje. W radach gmin
nych, powiatowych i wojewódzkich działają komisje rewizyjne mające szerokie uprawnienia kontrolne, a poza tym wszelkie uchwały rad (za wyjątkiem objętych tajemnicą pań
stwową) są jawne. Jawny jest więc podział pieniędzy (budżet) i zasady gospodarowania majątkiem, którym dana społeczność dysponuje.
Dekoncentracja polega nato
m iast ty lk o na przekazyw aniu przez państwowe władze centralne części swoich uprawnień organom niższego szczebla. Na przykład minister wojewodzie, wojewoda kierownikowi urzędu rejonowego,
4
'WMM
l i l i i
Nie ma niestety społecznej kontroli nad działalnością tych urzędników.
Tu więc, moim zdaniem, pojawia się pierwszy zasadniczy argument dla wprowadzenia reformy powia
towej i wojewódzkiej. W chwili obec
nej 70% pieniędzy podatników, a więc naszych, znajduje się w rękach urzędników, których działania nie podlegają bieżącej kontroli i ocenie przez społeczności lokalne.
Ocenie różnicę jakości i efektyw
ności pracy pod nadzorem agend rzą
dowych i pod kontrolą organów sa
morządowych mogłem sam, pełniąc funkcję sekretarza gminy i wiem, że jest to różnica ogromna, na korzyść samorządów. Przykładem powszech
nie znanym są szkoły podstawowe, które w czasie kiedy funkcjonowały
„na państwowym garnuszku" zadłu
żały się tragicznie. Pieniędzy, rozdzie
lanych i kontrolowanych przez
urzędników rządowych w kurato
riach, wciąż brakowało. Te same szko
ły rozkwitają a ich zadłużenie bardzo szybko znika od czasu przejścia pod zarząd gmin.
Zasada unitarności oznacza natomiast, że państwo Pol
skie jest całością i występujące w nim regiony nie stanowią jednostek autonomicznych z własnymi kon
stytucjami, swoistym ustawodaw
stwem, parlamentem czy systemem sądowniczym. W tradycji historycz
nej nasz kraj nigdy nie był krajem o charakterze federacji. Rozbicie dzielnicowe, fakt z dość odległej historii, kojarzy nam się jak najgo
rzej. W omawianej przeze mnie kon
cepcji zasada ta w pełni jest respek
towana. Mimo dużej samodzielno
ści duże województwa - regiony tworzą jeden wspólny organizm państwowy.
D o k u ń (./c m c / n un icm In
Przytaczana wyżej zasada trzecia, zasada trójstopniowego podziału terytorialnego budzi w chwili obecnej najwięcej emo
cji, Przemawiają za nią historyczne tradycje sięgające XVI wieku, oraz tra
dycje powiatów i dużych województw egzystujące jeszcze w pamięci śred
niego i starszego pokolenia. Przema
wiają za nią także wzory podziałów terytorialnych istniejących w wielu państwach europejskich. Przykładem mogą być Włochy, Hiszpania i Fran
cja. Można tu przytoczyć konkretne liczby. Poniższa tabela opublikowa
na była w Gazecie Wyborczej 20 stycz
nia 1998 r, i pozwalam sobie ją tu w części zamieścić. Pokazuje ona, że w podobnych wielkością do Polski kra
jach europejskich mamy do czynie
nia z podobnym podziałem regional
nym.
Dzisiejsze województwa są za małe i za słabe
i za biedne aby prowadzić politykę regionalną, tak ważną w związku z naszymi zamiarami członkostwa w Unii Europejskiej. Nie chodzi jednak tylko o zamierzenia związane z pla
nami pro europejskimi i chęć wyko
rzystania zapowiedzianych przez Radę Europy strukturalnych fundu
szy przeznaczonych w Unii Europej
skiej na rozwój społeczno-gospodar
czy regionów. Chodzi również o to, aby województwo-region posiadało niezbędną infrastrukturę instytucjo
nalną umożliwiającą realizację ambit
nych przedsięwzięć, związanych roz
wojem gospodarczym i społecznym.
Potrzebny jest rozwój instytucji finan
sowych, bankowych, ubezpieczenio
wych i czego u nas niestety nie doce
nia się, niezbędny jest rozwój insty
tucji naukowo-badawczych i oświato
wych. Do tego potrzebne są duże i sprawnie zarządzane regiony.
Małe i słabe województwa okaza
ły się też niezdolne do walki z klęska
mi żywiołowymi, co pokazała ubie
głoroczna powódź. W przypadku zaś klęsk o mniejszej skali, które czasami nawiedzają gminy, obecne władze wojewódzkie są z kolei zbyt daleko.
Burmistrzowie i wójtowie dla uzyska
nia pomocy wydeptują ścieżki i pole
rują klamki w urzędach wojewodów, a przyznawana im pomoc ma charakter uznaniowy. Oczywiście jeśli w ogóle ta pomoc jest przyznawana.
Jest też druga strona medalu. Nie można zapominać o obawach zwią
zanych z utratą prestiżu przez miasta tracące rangę wojewódzką, Mieszkań
cy tych miast boją się wzrostu bezro
bocia, stagnacji gospodarczej i kultu
rowej, zerwania więzi lokalnych bu
dowanych przez ostatnie lata. Dla śro
dowisk ewangelickich jest to szcze
gólnie trudny problem. W wojewódz
twach, które mają zniknąć, m.in. w bielskim i opolskim mieszka bardzo wielu ewangelików. Są jednak takie momenty, w których musi się podej
mować trudne i niepopularne decy
zje, wiedząc, że w przyszłości przy
niosą one ewidentne korzyści. Cała sztuka w tym, by nie ulegać mara
zmowi czy wręcz defetyzmowi, by wykorzystać czas przemian do ugrun
towania, umocnienia tych działań i zjawisk, które autentycznie służą lu
dziom, społecznościom lokalnym, a nie są tylko przybudówką do rozbu
dowanych struktur władzy państwo
wej.
Argumentami dodatkowymi, przemawiającymi za pilnym uporząd
kowaniem sytuacji, jaką mamy dziś w podziale administracyjnym państwa, jest istnienie w obecnej chwili ponad 60 jego różnych podziałów terytorial
nych. Wiele instytucji do dziś, czyli po ponad dwudziestu latach od poprzed
niej reformy, funkcjonuje w skali „po
wiatowej" . Konieczne jest uporządko
wanie tego bałaganu.
Mimo wielu wad jakie niesie ze sobą demokracja a więc również de
mokracja lokalna, nikt nie wymyślił doskonalszego systemu dla sprawo
wania władzy publicznej. W chwili obecnej
mamy do czynienia z tzw.
etatystyczną i resortową organizacją państwa.
Oznacza to ustrój, w którym więk
szość środków publicznych zbiera
nych jest do budżetu centralnego i dopiero po ich poważnym „odchudze
niu", kierowane są one do lokalnych społeczności. Obserwujemy, od ośmiu lat, niezwykle szybki rozwój aktyw
ności ludzi w sferze ekonomicznej i społecznej. Widzimy jak dynamicz
nie rozwija się handel, usługi czy drobna wytwórczość. Zawdzięczamy to w dużej mierze powodzeniu pierw
szego etapu reformy samorządowej.
Są jednak granice możliwości rozwo
ju gospodarczego wspieranego przez obecnie funkcjonujące władze lokal
ne. Potrzebne są mechanizmy powia
towe i regionalne. O potrzebie istnie
nia tych mechanizmów świadczą po
wstające quasi powiaty, czyli miejskie strefy usług publicznych, takie jak ta w Nowym Sączu, wypełniająca zada
nia o szerszym zasięgu, z którymi pojedyncze gminy nie są w stanie same sobie poradzić.
Potrzebne jest uruchomienie me
chanizmów ekonomicznych wspoma
gających rozwój większych przedsię
biorstw. Obecnie działające podmio-
.ItDoRofiezen/e ria .M t T l
Rozważania o reformie państwa
Administracja
Państwo
Powierzchnia w tysiącach ^
km kw
Lyanośó w tysiącach
ćtes&a ^ Igegionów
Przeciętna powierzchnia l i i l l i l l P l f iy&kmkw.
Przeciętna liczba ludności
reglofiti w tys
Hiszpania 505 39 085 17 29,7 2 300
Francja 544 57 372 21 25,7 2 700
Włochy 301 56 859 20 15,1 2 843
Polska 313 38 505 12 26,0 3 209
Wielcy ludzie Kościoła
Jam Ła§M w A n g lii
W
Kalendarium Kalandarza Ewangelickiego na bieżący rok pod datą 8 stycznia 1560 r. figuruje: „zmarł Jan Łaski - reformator Polski i Fryzji"...*
Chciałbym więc temu Reforma
torowi poświęcić trochę uwagi, ze szczególnym naciskiem na okres jego pracy w Anglii. Łączy się to z moimi wspomnieniami z uroczystości, jaka miała miejsce 4 października 1970 r., kiedy to znalazłem się w pałacu Lam
beth - siedzibie Głowy Kościoła An
glikańskiego... Zwiedzając pałac sta
nąłem pod obrazem Jana Łaskiego, zwanego tu John a Lasco. Obraz znaj
duje się tam po dzień dzisiejszy, co świadczy o tym, że Jan Łaski zajmuje poczesne miejsce w historii Kościoła angielskiego. Dlaczego?
Jan Łaski przebywa!
dwukrotnie w Anglii W przebraniu i pod cudzym nazwi
skiem przybył z Emden do Londynu na zaproszenie arcybiskupa Cranme- ra, jesienią 1548 r. w niecałe dwa lata po zgonie Henryka VHI. Zamieszki
wał najpierw u Cranmera w Lam
beth, a później w Windsorze. Chociaż na wiosnę 1549 r. wyjechał, to musiał jednak wywrzeć niemały wpływ sko
ro, po raz drugi znalazł się w Anglii w maju 1550 r. Tym razem jednak pobyt jego był z góry zamierzony na dłuższy czas. Już w dwa miesiące po swoim przybyciu - na mocy nomina
cji króla Edwarda VI - stał się superin- tendentem zborów cudzoziemskich w Londynie. Cudzoziemców ściganych w swoich krajach za wiarę było wów
czas w Londynie około 3 tys. Mieli oni trzy zbory: holendersko - niemiec
ki, francuski i włoski. Do użytku od
dano Łaskiemu były klasztor augu
stiański, w którym już od grudnia 1550 r. mieli swoje nabożeństwa Ho
lendrzy, podczas gdy Francuzi i Wło
si otrzymali osobne świątynie. Dzia
łalność jego była urozmaicona i trud
na. Dotąd bowiem tylko kupcy han- zeatyccy, wywodzący się z Holen
drów, m ieli własną świątynię
„Wszystkich Świętych" w Londynie (do chwili obecnej w sercu Londynu - City - znajduje się ten kościół, a w jednym z witraży mozaikowych jest wizerunek Jana Łaskiego trzymają
cego edykt królewski w ręku). Resz
ta przybyłych do tego miasta cudzo
ziemców podlegała działalności Ła
skiego. Wśród nich znajdowali się lu
teranie i wyznawcy Zwingłiego, czy Kalwina. Trzeba było ostrożnie „ma
newrować" by chwiejnych nie zrazić!
Ireniczny!W charakter działalności Łaskiego, przejawia się m. in. w tym, że Łaski już od 1551 r.wytrwale za
prasza do Londynu ewangelickich działaczy z kontynentu. Mimo ich nieobecności nie zniechęca się i już w tym samym roku, wraz z komisją, opracowuje „Konfesję Londyńską"
dedykowaną Edwardowi VI, która po 14 latach - więc już po zgonie Łaskie
go - wyszła drukiem w holenderskim przekładzie.
Łaski w swoim zborze od począt
ku
dba! o wysoki poziom nauczania
Rada starszych, którą zorganizo
wał i do której zwrócił się z prośbą o zatwierdzenie go na urzędzie - choć przez króla był mianowany - miała prawo na urząd kaznodziei wybierać ludzi tylko z wyższym wykształceniem. Dla młodzieży i dzieci od lat pięciu wprowadzona została nauka re lig ii i publiczny egzamin, który odbywał się w Ko
ściele 2 - razy do roku. Młodzież po ukończeniu 14 lat była konfirmo- wana. Dla tej młodzieży, oraz dla dorosłych odbywały się co tydzień dyskusje na tematy religijne, które później przyjęły się w Kościele an
glikańskim i trwały tam do 1577 r.
We wspomnianym już roku 1551 ukazał się ponadto w druku Kate
chizm Łaskiego, który opracował on w języku łacińskim już w r. 1546.
Liturgia wprowadzona przez Ła
skiego odznaczała się wyjątkową prostotą, co mu mieli nawet za złe lubujący się w szatach duchowni an
glikańscy. Duchowni w zborze Ła
skiego szat liturgicznych nie wkła
dali. Świątynia nie miała organów.
Komunii św. udzielano wiernym siedzącym przy zwykłym stole na
krytym białym, płóciennym obru
sem. Chrztu i ślubów udzielano w obecności zebranego zboru. Przy pogrzebach zalecano skromność, unikanie zewnętrznego przepychu.
Przepisy te zawarto w specjalnym dziele, którego ty tu ł w skrócie brzmiał „Kształt i sposób służby ko
ścielnej, w kościele cudzoziemskim w Londynie". Wydano je drukiem dopiero w 1555 r.(po łacinie) i de
dykowano k ró lo w i polskiem u, Zygmuntowi Augustowi.
Ponadto podczas swego pobytu
Współpracował też z Cranmerem w sprawie reform angielskich stosun
ków kościelnych. Brał udział w ko
misji, której wynikiem była tzw. Re
formatio Legum. Historycy dopatrują się też jego wpływów w Book of Pray
er z r. 1552.
W sumie w Anglii zdobył się na największy wysiłek swego życia. Do kraju wrócił sterany nie tylko wie
kiem, ale pracą i życiowymi zawoda
mi, i być może zabrakło mu sił do odegrania ideowej roli, do jakiej zda
wał się być predystynowany jako naj
większy polski reformator.
Na marginesie minionego Tygo
dnia „Modlitw o Jedność Chrześcijan"
warto wspomnieć tą świetną postać, byl on bowiem poniekąd „pionie
rem" ruchu ekumenicznego polskich ewangelików, którego wynikiem była „Ugoda Sandomierska" z r. 1570, zawarcia której niestety nie dożył
fe. Alfred Bieta
* Jan Łaski (1499 -1560) - działacz Reformacji w Polsce i w Anglii, brata
nek Jana Łaskiego (1455 ? -1531) - kanclerza a następnie prymasa Pol
ski (przyp. red.)
** Irenizm - kierunek w teologii chrześcijańskiej dążący do usunięcia rozbicia chrześcijaństwa za cenę wza
jemnych ustępstw doktrynalnych.
Znajdował zwolenników w Polsce, w XVI wieku, (przyp. red.)
i i j i s i ®
Parafia Ewangelicko-Augsburska Wang w Karpaczu przyjmie do pracy małżeństwo na stanowisku:
1. Kościelny-oprowadzanie turystów w kościele W ai^, : 2. Kościelna - utrzymanie czystości w budynkach parafialnych i na posesji,
a) mieszkanie ze wszystkimi wygodami, wolne od opłat, b) ciekawą i dobrze płatną pracę,
Oczekujemy od kandydatów:
1. dobrego zdrowia,
2. podstawowej znajomosi i języka niemieckiego lub angielskiego, lub gotowości jego nauczenia .się.
Zgłoszenia, informacje do 15 maja 1998 r.:
; ; Parafia Ewangelicko-Augsburska Wang, ul. śnieżki 8; 5 8 - 55öKarpacz;'-tel/fax 075/ 7619 228 • w Anglii, Łaski bardzo wiele
pisał i tu w pełni ukształtował swoje duchowe oblicze
ß
C za s P a s y jn y W
kalendarzu liturgicznymKościoła kluczową rolę od
grywa okres roku kościel-
1 nego, zwany czasem pasyjnym. Roz
poczyna się on w Dniu Pokuty i Mo
dlitwy (tzw. Środa Popielcowa, która w bieżącym roku przypadła, podob
nie jak w całym chrześcijaństwie za
chodnim, dn. 25 lutego) i trwa przez ok. 40 dni - aż do Wielkiego Tygo
dnia włącznie. Nazwa czasu pasyjne
go jest zapożyczona od słowa pasja, oznaczającego mękę, cierpienie Jezu
sa Chrystusa, Głowy i Pana Kościoła.
Czas pasyjny - podobnie jak wcze
śniej Adwent - j est okresem wewnętrz
nego wyciszenia, duchowej refleksji, odsunięcia od siebie absorbujących spraw zewnętrznych. Jest to czas po
kuty, rozumianej jako upamiętnienie, powrót do Boga i Jego Słowa, do spo
łeczności Kościoła - poprzez ogólną spowiedź i sakrament Komunii Świę
tej. Podczas czasu pasyjnego nie or
ganizuje się radosnych uroczystości, chrztów bądź ślubów, wzrasta nato
miast liczba nabożeństw niedzielnych oraz tzw. nabożeństw pasyjnych, or
ganizowanych w trakcie tygodnia.
Ewangelicy są nierzadko pytani o to, czy praktykują post.
Należy zwrócić uwagę, że prak
tyka postu znana m. in. w Kościele Prawosławnym lub Rzymsko-Kato
lickim, rozumiana jako wstrzymanie się na pewien czas od określonych potraw lub napoju, jest raczej wtórna wobec biblijnego rozumienia tego pojęcia. Pan Bóg stwierdza: Lecz to jest post, w k tó ry m m am upodobanie: że się ro zw ią zu je bezpraw ne w ięzy, że się z ry wa p o w ro z y ja rz m a , w ypuszcza na w o l
ność u ciśn io n ych i lam ie w szelkie ja rz m o, że p odzielisz tw ó j chleb z g ło d n y m i b ie d n y c h b e z d o m n y c h p rz y jm ie s z do dom u, g d y zobaczysz nagiego, przyodzie
jesz go, a od sw ojego w spółb rata nie od
w rócisz się (Księga Izajasza, r. 58., ww.
6 i 7.). Post w Kościele Ewangelickim ma zatem przede wszystkim postać etycznej postawy wobec drugiego człowieka; właśnie czas pasyjny, po
przez skupienie, modlitwę i koncen
trację na Słowie Bożym, ma umożli
wić wierzącym weryfikację postaw, naprawę wyrządzonych innym szkód, wejrzenie w siebie, podjęcie zobowiązania życia na co dzień we
dług wskazań Ewangelii. - Tym nie
mniej w niektórych regionach kraju (co wynika z tradycji historycznych bądź rodzinnych) praktykuje się post również jako pewną wstrzemięźliwość wobec napoju i jedzenia. - Wśród mło
dego pokolenia coraz częściej upo
wszechnia się zwyczaj rezygnowania w czasie pasyjnym nie tylko z roz
rywki, o czym była mowa wcześniej, lecz także na przykład z używek - kawy, herbaty - lub oglądania tele
wizji, jedzenia słodyczy etc. Zaosz
czędzone w ten sposób pieniądze czę
sto trafiają do tzw. skarbonek diako
nii, wystawianych w parafiach, z któ
rych dochód jest przeznaczany na cele charytatywne, m. in. na prowadze
nie domów opieki - a zatem w duchu cytowanego wyżej Słowa Bożego.
WIELKI TYDZIEŃ Wielki Tydzień jest obchodzony, podobnie jak w całym chrześcijań
stwie zachodnim, według kalendarza gregoriańskiego. Ma on podstawowe znaczenie w roku liturgicznym Ko
ścioła. Nie tylko jako przygotowanie do święta Zmartwychwstania pań
skiego (Wielkiej Nocy). Już Niedziela Palmowa, podczas której wierni wspo
minają uroczysty wjazd Jezusa Chry
stusa do Jerozolimy, jest początkiem kulminacji przeżywania 6-tygodnio- wego czasu pasyjnego. Zwieńczeniem tego czasu jest Wielki Czwartek i Wiel
ki Piątek.
Wielki Czwartek jest w Kościele pamiątką ustanowienia przez Chry
stusa Pana Komunii (Wieczerzy) Świę
tej. W tym dniu odprawiane są nabo
żeństwa wieczorne, podczas których wspomina się wydarzenie, które miało miejsce w Wieczerniku. Wierzymy, że Komunia Święta jest sakramentem, to znaczy ustanowionym przez nasze
go Pana widzialnym znakiem niewi
dzialnej łaski Bożej oraz że - jak to formułuje ks. Marcin Luter -. jest to praw dziw e ciało i p ra w d z iw a kre w C h ry stusa Lana, w chlebie i w in ie i pod posta
cią chleba i w in a przez S łow o C hrystusa nam , chrześcijanom , k u s p o ż y w a n iu i p ic iu ustanow ione. Na pytanie, co daje takie spożywanie i picie, odpowiada
my: odpuszczenie grzechów. A gdzie jest odpuszczenie grzechów, tam jest i życie w ieczne, i zbawienie.
Zgodnie z ustanowieniem Chry
stusa, Komunia Święta jest udziela
na wszystkim wierzącym pod dwie
ma postaciami.
Barwą liturgiczną Wielkiego Czwartku jest biel - symbol czystości i niewinności.
Wielki Piątek jest największym świętem Kościoła. Tam, gdzie jest to możliwe, odprawia się kilka nabo
żeństw. W tym dniu milkną dzwony, na ołtarzu i kazalnicy dominuj e czerń, krzyż ołtarzowy jest na znak żałoby przesłonięty kirem.
Wielki Piątek to pamiątka śmier
ci Pana Jezusa. Wierni słuchają wyjąt
ków z historii męki i śmierci Zbawi
ciela. Do tradycji ewangelickiej nale
ży gremialne i rodzinne - w powa
dze, ciszy i skupieniu - przystępowa
nie do Wieczerzy Pańskiej.
Sens teo logiczny: Bóg przyjął w sposób doskonały ofiarę Swojego Syna, złożoną za nasze grzechy i dla naszego zbawienia. Przez śmierć Chrystusa, jedyną i niepowtarzalną, jesteśmy pojednani z Bogiem. Darmo otrzymaliśmy życie wieczne i zbawie
nie. Dary te są nasze, o ile przyswo
imy je sobie w wierze. Szatan i świat poprzez śmierć krzyżową Jezusa utra
cili swoją moc i szansę na ostateczne zwycięstwo w dziejach.
Barwą liturgiczną Wielkiego Piąt
ku jest czerń - symbol śmierci i żałoby, W Wielką Sobotę w niektórych parafiach są odprawiane krótkie nabo
żeństwa, niekiedy na cmentarzach.
Barwą liturgiczną jest czerń. Jest to
dzień łączący gorycz i ból pamiątki śmierci Chrystusa z pełnym nadziei oczekiwaniem na radość Zmartwych
wstania.
WIELKANOC
Święto Zmartwychwstania Pań
skiego (Wielkanoc) Kościół obchodzi w ciągu dwóch dni: w niedzielę i po
niedziałek. W niedzielę odprawiane jest najpierw nabożeństwo rezurek
cyjne, następnie uroczyste nabożeń
stwo główne ze spowiedzią i Komu
nią Świętą. Kolorem liturgicznym jest biel, Jest to jedno z najradośniejszych świąt roku kościelnego. Niektóre ro
dziny podczas tradycyjnych świątecz
nych posiłków dzielą się jajkiem, skła
dając sobie wzajemnie życzenia.
Sens te o lo g ic zn y : Jezus Chrystus jest Pierwszym i Ostatnim, i Żyją
cym. On ma klucze (władzę) nad życiem i śmiercią. Po tym jak po
przez nieposłuszeństwo pierwsze
go człowieka - Adama - śmierć wzię
ła swój początek, tak poprzez śmierć i zmartwychwstanie drugiego Ada
ma - Chrystusa - który w posłuszeń- stwie i doskonale w ypełnił wolę Boga Ojca, traci ona swoją ostatecz
ną moc. Nad tymi, którzy wierzą w Chrystusa, śmierć nie ma już wła
dzy; są oni zbawieni - już tutaj mają życie wieczne.
Uwaga końcowa W Kościele Ewangelicko - Augs
burskim nie są pielęgnowane ze
wnętrzne tradycje Wielkiego Tygo
dnia i Wielkiej Nocy, takie jak świę
cenie palm, pokarmów, budowanie grobów Chrystusowych. W centrum życia wiary i wyznawania stawia
my Pismo Święte, ono zaś milczy na temat zewnętrzności. W tych szcze
gólnych świątecznych dniach stara
my się skupić na zwiastowaniu ży
wego Słowa Bożego oraz porządko
waniu własnego życia przed Bogiem i ludźmi.
Ks. A Dębski
EtoMsmezity aspekt
feegpeeseśstwa paśstwa
Definicja bezpieczeństwa
Bezpieczeństwo jest podstawo
wym pojęciem w Stosunkach Między
narodowych. Bezpośrednio lub po
średnio dotyczy każdego z nas. Mó
wiąc lub myśląc o bezpieczeństwie, trzeba pamiętać, że pojęcie to może, w zależności od okoliczności, miejsca i czasu, oraz doświadczeń i wiedzy danej jednostki obejmować bardzo szeroki, często odmienny wachlarz zjawisk. Oczywiście na pytanie: co to dokładnie jest bezpieczeństwo? nale
ży odpowiedzieć, że nie ma pełnej i ścisłej definicji bezpieczeństwa. Poję
cie to jest tak samo złożone i skompli
kowane jak zjawisko, które próbuje opisać. Najprostsza definicja brzmi:
„...stan pewności oznaczający brak zagrożenia". Ale w szerokim ujęciu do tego pojęcia zaliczymy także: sta
bilność granic,elementarne warunki do egzystencji, brak zagrożeń m ili
tarnych, dostęp do środków żywno
ściowych i surowcowych oraz ener
gii, stabilizację polityczną itd. Nie możemy zapominać także o ugrunto
wanych przez stulecia tradycyjnych elementach bezpieczeństwa, takich jak: liczba ludności, terytorium, poło
żenie, granice. Obecnie wzrasta rola nowych jego aspektów: społecznego, międzynarodowego, ekologicznego, technologicznego, kulturowego, oraz najbardziej determinującego współ
czesne oblicze bezpieczeństwa pań
stwa - aspektu ekonomicznego.
Problemy bezpieczeństwa
Jak w idzim y na przykładach, bezpieczeństwo to bardzo szerokie i złożone zj awisko. N ajprościej: bezpie
czeństwo jest stanem, a pojęcie bepie- czeństwa opisem, który ten stan w zależności od kryteriów i aspektu odzwierciedla. W codziennym życiu spotykamy się raczej z problemami bezpieczeństwa, a nie z samym teo
retycznym pojęciem. Najprościej pro
blemy te można podzielić na: ciężkie p ro b le m y be zpieczeństw a oraz lekkie.
Ciężkie, to oczywiście takie jak: woj
ny międzypaństwowe i regionalne, terroryzm międzynarodowy, produk
cja i rozprzestrzenianie broni maso
wej zagłady. Lekkie, to migracje, spo
ry etniczne, polityczne, wreszcie bez
robocie i zacofanie gospodarcze oraz kryzysy ekonomiczne. Współcześnie determinującym elementem bezpie
czeństwa jest gospodarka.
Postrzeganie bezpieczeństwa Sposób postrzegania własnego bezpieczeństwa narodowego jest rów
nie istotny jak samo bezpieczeństwo.
Brak bezpieczeństa jest definiowany jako stan, w którym występuje duże rzeczywiste (realnie egzystujące) za
grożenie zewnętrzne, a samo jego po
strzeganie i percepcja w kraju jest pra
widłowe. Problem relacji między za
grożeniem i jego postrzegniem jest bardzo istotny, gdyż może dojść do sytuacji specyficznego stanu obsesji, kiedy postrzeganie jest nieprawidło
we. Małe, nieistotne zagrożenie jest postrzegane jako duże i odwrotnie, duże realne zagrożenie jest postrze
gane jako małe, nieznaczące, lub zgo
ła nieistniejące. Błędne postrzeganie takiego stanu ma znaczący wpływ na wzajemne stosunki polityczno - go
spodarcze między państwami. Ma to szczególne znaczenie kiedy występuje stan obsesji na punkcie zagrożenia ze strony danego państwa, które to za
grożenie w rzeczywistości nie istnie
je, bądź jest niewielkie. Elity polskie demonizują zagrożenie ze strony Ro
sji, podczas gdy w rzeczywistości je
dyne zagrożenie jakie potencjalnie może z tej strony grozić, tj. mili tar
ne,jest w najbliższej przyszłości 10 - 15 lat nierealne. Jedynie fobia anty
rosyjska może tłumaczyć takie oba
wy. Odwrotnie natomiast, integracja jest traktowana jako antidotum na wszystkie gospodarcze bolączki na
szej gospodarki, podczas gdy nawet wejście Polski na standardowych za
sadach do UE może jedynie pogłębić większość bolączek, które chcemy poprzez integrację zmniejszyć czy zneutralizować. Jest to swoisty para
doks, który jest bardzo słabo uświa
domiony społecznie. W krótkiej per
spektywie może dojść do znacznego wzrostu bezrobocia, bankructw itp.
Zresztą nie wszystkie kraje UE sko
rzystały na integracji. Dlatego nale
ży skoncentrować się na szczegółach naszej integracji i wypracować - wy
negocjować warunki, które optymal
nie zagwarantują interesy polskiej go
spodarki. Sam proces integracji jest korzystny, pod warunkiem, że jego fundamentem będzie integracja go
spodarcza a nie polityczna.
Stan rzeczywistego bezpieczeń
stwa występuje wówczas, kiedy ewen
tualne zagrożenie zewnętrzne jest nie
znaczne bądź zgoła nie istnieje, a jego postrzeganie jest prawidłowe. W na
szym przypadku, oznaczałoby to zmianę nastawienia do wschodnich sąsiadów, prowadzenie dobrej polity
ki wschodniej, opartej na wzrastają
cych wzajemnych współzależnościach gospodarczych. Natomiast na zacho
dzie - prowadzenie procesu integracji
ale opartego na fundamentach pol
skich interesów narodowych.
Uwarunkowania wpfywu gospodarki na bezpieczeństwo
państwa i jego implikacje Wraz z szybkim rozwojem gospo
darczym, rewolucją przemysłową i informatyczną zmieniły się role i zna
czenie poszczególnych czynników wpływających na stan bezpieczeństwa państwa. Obserwujemy stale zmniej
szanie się znaczenia czynników mili
tarnych i przestrzenno - demograficz
nych, na rzecz gospodarczych i na
ukowo technologicznych. Najprościej mówiąc, tendencja ta oznacza, że czym dane państwo bogatsze, czym bardziej zaawansowane technologicznie i po
siadające więcej współzależności z gospodarką światową, tym jest bez
pieczniejsze.
Ciągły proces poszerzania za
kresu przedmiotowego i przestrzen
nego bezpieczeństwa państwa ozna
cza, że bezpieczeństwo obejmuje co
raz szerszy zestaw elementów podle
gających ochronie. W aspekcie eko
nomicznym ochrona taka wymaga wielu złożonych działań państwa na rzecz stałego zwiększania bezpie
czeństwa. Działanie to przyjmuje for
mę stałego procesu. Zagrożeniem ekonomicznym będzie dla państwa decyzja, wydarzenie, bądź ciąg wy
darzeń,pośrednio lub bezpośrednio zagrażających statusowi ekonomicz
nemu państwa, jego rozwojowi, bądź tylko ten rozwój ograniczających lub opóźniających.
W Polsce mamy do czynienia tyl
ko z lekkimi problemami bezpieczeń
stwa. Ale to, że nie występują zagro
żenia natury stricte militarnej, nie oznacza, że nie występują inne za
grożenia. Wręcz przeciwnie, niemal zawsze występują jakieś ważne za
grożenia, zmienia się tylko ich cha
rakter i stopień intensyfikacji. Brak zagrożeń militarnych pozwala na skoncentrowanie się na problemach ekonomicznych. Dla bezpieczeństwa ekonomicznego podstawą jest stabil
ny rozwój gospodarczy w dwóch wy
8
miarach. W pierwszym chodzi o wzrost gospodarczy - liczony wymier
nymi makro wskaźnikami, odzwier
ciedlający po prostu wzrost ilościowy w stosunku rocznym. Najczęściej po
dawany jest on w procentach jako Pro
dukt Narodowy Brutto lub Produkt Krajowy (PNB lub PK). Wskaźniki te obecnie są dla „gospodarki" świato
wej podstawą oceny bezpieczeństwa, stabilizacji, gwarancji i wiarygodno
ści danego państwa. To czy PNB ro
śnie lub maleje ma swoje implikacje dla bezpieczeństwa i stabilizacji tak pojedynczego państwa jak i regionu.
W drugim wymiarze chodzi o roz
wój jakościowy. W odróżnieniu od dawnych gospodarek socjalistycz
nych, w rozwiniętych przemysłowo państwach większy nacisk kładziono nie na rozwój ilościowy, ale jakościo
wy. Ma to ogromne znaczenie, ponie
waż często priorytet ilościowy jest zgubny, jako że nie bierze pod uwa
gę racjonalności i przydatności ryn
kowej danych produktów i usług.
Dla takiego rozwoju bezpieczeń
stwa państwa, konieczny jest dostęp do gospodarki światowej, najnowszych licencji i technologii, metod organiza
cyjnych i zarządzających. Wymagane jest przezwyciężenie wszystkich barier i ograniczeń handlowych niekorzyst
nych dla własnej gospodarki. Należy stworzyć ramy, w których swobodnie będzie dochodzić do przepływu naj- nowszych technologii, wynalazków, oraz do nasycania nimi własnej gospo
darki. Ma to duży wpływ na stymulo
wanie i rozwój rodzimej bazy techno
logicznej. Jednocześnie należy mrikać całkowitej zależności technologiczno - gospodarczej od jednego państwa, gdyż może to mieć negatywne remi
niscencje dla żyda politycznego i go
spodarczego, a co za tym idzie i dla bezpieczeństwa. Pożądany jest stan dą- gle wzrastających proporcjonalnych dwustronnych współzależności, a nie zależności jednostronnych. Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa ist
nieje ogromna różnica pomiędzy współ
zależnością a zależnością i determinu
je ona w sposób zasadniczy kwestię strategicznego i długookresowego bez
pieczeństwa.
Wysoko rozwinięte państwa ści
śle ze sobą współpracują i rywalizują zarazem, prowadząc wojnę technolo
giczną. Dla utrzymania swojego wy
sokiego statusu, inaczej - dla zabez
pieczenia swojego stanu bezpieczeń
stwa, potrzebne są coraz większe środki na inwestycje. Na te wydatki i straty związane z wykradaniem czy
wdrażaniem nowych technologii na
rażeni są technologiczni przywódcy.
Globalizacja produkcji i umiędzyna
rodowienie kapitału jest elementem stabilizującym, jednak często docho
dzi do działań koncernów zmierzają
cych do „neutralizowania" miejsco
wych konkurentów. Obecnie jest spra
wą oczywistą, że dalszy rozwój go
spodarczy i zapewnienie mu stabil
nych podstaw, opierać się będzie na stale wzrastającej wiedzy i umiejętno
ściach, będących aktualnym, choćby częściowym, odzwierciedleniem naj
wyższego poziomu technologiczno - naukowego na świecie.
Teoria kręgów koncentrycznych a bezpieczeństwo ekonomiczne
Dla lepszego opisania współcze
snych tendencji i wpływu ekonomii na stan bezpieczeństwa państwa przy
datna jest teoria kręgów koncentrycz
nych. Teoria ta na podstawie rzeczy
wistych procesów opisuje jak dochodzi do rozwoju cywilizacyjno - technolo
gicznego . W /g niej rozwój ten rozprze
strzenia się według określonych reguł.
Istnieje centrum, górujące nad otocze
niem poziomem zaa wansowania. Przy
kładem może być współcześnie Euro
pa Zachodnia oraz szczególnie USA i Japonia. Ościenne kraje poprzez ko
produkcję i współpracę z centrum pod
noszą swój stan cywilizacyjno - techno
logiczny. Współpraca ta przybiera czę
sto ramy instytucjonalne (UE, ASEAN, NAFTA). Dla uzyskania odpowiednie
go poziomu współpraca z centrami lub przynajmniej jednym z nich jest nie
odzowna. Z tego wynika, że i w przy
padku Polski wzajemne współzależ
ności, przede wszystkim z Europą Za
chodnią oraz innymi najwyżej rozwi
niętymi regionami są niezbędne do wyjścia z technologicznej zapaści i nad
robienia gospodarczego dystansu. Pol
ska przez odcięcie od świata zachod
niego, a następnie kryzys lat 80 - tych i sankcje nie została objęta rewolucją technologiczno - informatyczną. Wiele parametrów wskazuje na ciągle pogłę
bianie się różnicy technologicznej.
Dlatego obecnie największym za
grożeniem dla bezpieczeństwa Pol
ski jest niepowodzenie reform w śred
niookresowej perspektywie i zwięk
szenie się tego dystansu. Może to do
prowadzić do marginalizacji gospo
darczo - technologicznej, co oznacza jednoznaczne zmniejszenie się stanu bezpieczeństwa Polski. Optymalnym wyjściem umożliwiającym uniknięcie tego scenariusza jest współpraca z UE oparta na instytucjonajnych podsta
wach. Konieczna jest analiza zaawan
sowania technologicznego poszczegól
nych krajów, aby można było podjąć planowe kroki w celu stopniowego zmniejszania dystansu poprzez współpracę, kooperację; należy reali
zować priorytety w dziedzinie tech
nologicznej, naukowej i produkcyjnej.
Aktywność państwa w dziedzinie ekonomii i edukacji powinna wycho
dzić z założenia, że działalność ta wy
nika z potrzeby zwiększenia bezpie
czeństwa, i tak powinna być ukierun
kowana. Poprzez działanie w wielu dziedzinach państwo powinno zwięk
szać swoje zasoby. Rola państwa po
winna na bezpieczeństwie się zaczy
nać i przez różnorodną działalność, ukierunkowaną na pośrednie lub bezpośrednie zwiększanie tego sta
nu, na bezpieczeństwie się koń- czyć.W sytuacji kiedy państwo nie zapewnia choćby dostatecznego bez
pieczeństwa zewnętrznego czy we
wnętrznego, to jego aktywność, choć
by realizowana na wielu płaszczy
znach i pociągająca za sobą wydatko
wanie publicznych środków, jest dzia
łaniem niekorzystnym z punktu w i
dzenia optymalnegobezpieczeństwa.
Działalność państwa nie może efek
tywnie objąć zbyt wielu dziedzin, bowiem wówczas kończy się kryzy
sem strukturalnym lub co najmniej zmniejszeniem się stanu bezpieczeń
stwa, Dlatego optymalnie powinno się określić, które dziedziny są pośred
nio i bezpośrednio związane z bez
pieczeństwem i tylko w tych dziedzi
nach państwo powinno działać celem stymulacji rzeczywistości dla uzyska
nia pożądanego stanu rzeczy. W za
leżności od okoliczności i potrzeb może to być polityka proeksportowa, roz
wój strategicznych gałęzi gospodar
ki, preferencyjne kredyty, szkolenia, badania itp. Ważne są ramy działal
ności takiego państwa: jeśli system polityczno - prawny jest oparty na prawach naturalnych, to ma to duży wpływ na zwiększenie bezpieczeń
stwa i stabilizacji w średniookresowej perspektywie.
Współczesne bezpieczeństwo jest zdeterminowane gospodarczymi wskaźnikami. To one są zewnętrznym obrazem bezpieczeństwa ekonomicz
nego. Wzrost gospodarczy jest teraz niezbywalnym elementem bezpie
czeństwa i stabilizacji. Bezpieczeństwo w naszej dziejowej sytuacji jest pochod
ną stanu gospodarki. Dla Polski ozna
cza to konieczność stabilnego i szyb
kiego rozwoju oraz udanych reform społeczno - politycznych.
Jednostka a bezpieczeństwo Nie możemy zapominać, że bez
pieczeństwo nie jest jakimś abstrak
cyjnym pojęciem. Każdy człowiek bierze udział w ciągłym procesie zwiększania bezpieczeństwa własne
go państwa. Oczywiście proces ten nie może być bezpośrednio porów
nany do wzrostu gospodarczego, ale ludzie poprzez działanie, pracę, a tak
że postawę w określony sposób mogą wpływać na stan bezpieczeństwa, po
zytywnie lub negatywnie. Współcze
śnie mniejsze i średnie państwa mają większą niż dawniej szansę na pew
ne i skuteczne zapewnienie sobie bez
pieczeństwa. Bardzo wyraziście i jed
noznacznie ujął to w książce La strate
gie Jean - Paul Charnay słowami:
„ Obrona m usi być obecnie postrze
gana nie ty le ja k o przeciw działan ie m ożliw ym zagrożeniom zewnętrznym, lecz przede w s z ys tkim ja k o poszu ki
w anie i a n a liza w łasnych słabości tu celu ograniczenia ich w p ły w u na na
sze bezpieczeństwo".
Wiesław Purzycki absolwent Studium Bezpieczeństwa
Uniwersytetu w Jenie