• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1889, R. 9, nr 7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1889, R. 9, nr 7"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP, Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznśj.

Muzyka kościelna Avychodzi miesięcznie. Przedpłata wynosi z przesyłką w Niemczech rocznie 4 m. 80 fen., w Austryi 2 złr. 80 cent., w Rosyi 3 rs., w innycli państwacli 5 franków z dołączeniem odnośnego portorium.

— Można także półrocznie abonować. — Przedpłatę, prócz Administracyi „Muzyki kościelnej,1* przyjmują wszystkie urzęda pocztowe w Austryi i w Niemczech.

Rok IX. Poznań, w lipcu 1889. Nr. 7.

Kilka uwag o pieśni „Boga rodzica/4

H ym n nasz narodowy, „B oga rodzica," który brzm iał na ustach na­

szego rycerstwa podczas bitew, — który w edług Stanisław a Grochowskiego stanowił razem z „pacierzem i credo“ walną „tablicę" wiary Polaków, pod­

czas gdy resztę pleban powiadał u fary“ — jest najstarszym zabytkiem polskiego śpiewu kościelnego.

W ed łu g starej trad ycji autorem hym nu tego jest święty Wojciech.

Pierw szą wzmiankę historyczną o autorstwie św. W ojciecha czytamy w sta­

tucie Jana Łaskiego z r. 1505go (Statuta regni Poloniae): „Prima omnium devotissim a et tanąuam vates regni Poloniae cantio, seu canticum , Bogaro­

dzica, et oraculo S. Adalberti scripta... Quod canticum olim regibus quo- que et uniyersis regni proceribus... approbantibus im tiis bellorum in regno Poloniae praeponi consuevit.“

D ługosz nazywa ja „patrium carm en,“ nic o autorstwie św. W ojcie­

cha n ie wspominając. To też najnowsi badacze starożytnej literatury pol­

skiej, jako to: N ehring, Piłat, Kalina, Jireczek i Bobowski, stanowczo prze­

ciw autorstwu św iętego W ojciecha się oświadczają. N e h r i n g (w Jagicia:

,.Archiy lur slavische philologie“ 1 8 7 6 , I, 73) pisze o Boga rodzicy: „nie m am y powodów przypisywać jej św. W ojciechowi. A ni język jej, ani histo­

ryczne źródła n a to n ie pozwalają. Najstarszą wiadomość czerpiem y ze śro­

dka X IV wieku; kasztelan Janko z M elsztyna ofiarował kościołowi W szy­

stkich Św iętych w Krakowie fundusz na śpiewanie co niedziele i święta w kościele ty m Bogarodzicy. Gdyby naówczas autorstwo ś. Wojciecha było znane — byłby rzeczony Janko przy krakowskim kościele św. Wojciecha fundacyą tę ustanow ił.11

Dr. B o b o w s k i kategorycznie twierdzi, „źe podtrzymywanej bez­

spornie przez długi ciąg wieków tradycyi, że św ięty Wojciech je st autorem

„Bogarodzicy,“ braknie wszelkiej podstawy... Czyżbo jest jakie podobieństwo, ażeby św. W ojciech, zapatrujący się we wszystkiem na kościoły zachodnie, gdzie się wychował, podjął b y ł zaprowadzenia narodowego śpiewu kościel­

(2)

50

nego, w którym chrześciaństwo zaledwie kiełkować zaczęło, gdy tym czasem na Zachodzie, będącym chrześciańskim od wieków, wówczas jeszcze o tern nietylko nie pomyślano, lecz nawet pom yśleć nie śmiano ?“

K a l i n a przyznaje wprawdzie, „źe tradycya, polska, przypisująca autorstwo; pieśni Boga rodzica św. W ojciechowi, ma pewną podstawę,“ lecz jedynie tylko o tyle, o ile druga część najstarszego, tj. pierwszego ustępu Bogarodzicy „opiera się na pochodzeniu z czeskiego wzoru: „Hospodine po- miluj n y ,“ który czescy kronikarze także św. W ojciechowi przyznawali.

N a powyższe wywody uczonych polskich odpowiada ks. Konr&d:

„Niejeden staroczeski pisarz naszą pieśń „Hospodine pomiluj n y“

także tylko „patrium carm en /1 albo podobnie nazwał, n ic nie wspominając o autorstwie św. W ojciecha, a przecie jest on jej autorem. Zresztą D łu gosz n ie dla ladajakiój, lecz ważnej przyczyny nazwę tę pieśni polskiej przywła­

szczył. Pośrednio potwierdza tedy D ługosz zdanie Łaskiego; jeżeli bowiem pieśń ta była już za czasów D ługosza, w połowie X V go wieku, pieśnią oj­

czystą, wtedy b yła ona zaiste już w tenczas znana jako stara, a nawet bar­

dzo stara, skoro się zważy, w jak trudnych warunkach naówczas polska pieśń kościelna się rozpowszechniała...

N ie mniej błędnem jest zdanie dra Bobowskiego, jakoby św ięty prze­

ciwnym b y ł zaprowadzaniu narodowego śpiewu kościelnego!...

W iem y przecież, że św ięty W ojciech nietylko nam dał h ym n czeski:

„Hospodine pomiluj ny,“ lecz wyjednał nawet u Stolicy Apostolskiej odpu­

sty za pobożne śpiewanie tego hym nu, razem z pozwoleniem wykonywania go podczas nabożeństwa: „inter m issarum solemnia'* (Ob. Bolełuckeho „Bo­

sa bohemica," Pragae 1 668).

N ie można także z kilku czechizmów Bogarodzicy wnioskować, że jest ona przekładem z czeskiego. Gdyż najpierw nie znam pieśni czeskiej, z którejby ona przełożoną być m ogła; prócz tego tak czeska pieśń „Hospo­

dine pomiluj ny,“ jak polska „Bogarodzica11 m ogły w ypłynąć z jednego ła ­ cińskiego źródła. Czechizm y te mogą jedynie świadczyć, że nie Polak le c z Czech jest autorem tej pieśni. Tak iż chętnie łączę swe zdanie co do autorstwa tej pieśni z następnem postanowieniem biskupa krakowskiego, ^ s.

Marcina Szyszkowskiego, (w jego Beform ationes generales z roku 1 6 2 1 g o ):

„Nakazujem y, by proboszczowie zaprowadzili zwyczaj śpiewania przed sum ą starej; pieśni; św. W ojciecha, Patrona i pierwszego A postoła Polski, zwanej:

,.B oga rodzica.“ j J est ona bowiem jakby streszczeniem nauki katolickiej, do­

pomaga prostem u ludowi do łatwiejszego wyuczenia się prawd wiary i po­

budza ich do pobożności. N iech jednakże starają się, by tek st pieśni b ył poprawny. Kównieź i po sum ie pieśń tę śpiewać m ożna.“

Dotychczasow i badacze „Bogarodzicy" przeważnie tylko tekst jej uwzględniali, na m elodyą zaś zbyt m ało niestety zwracali uwagi.

Kalina rozbiera wprawdzie n a końcu swej rozprawy stósunek tekstu do m elodyi — opierając się w części m uzycznej na niedokładnych i po części błędnych wskazówkach, odebranych od ks. Bażańskiego, proboszcza ze Srok pode Lwowem. To też rezultat jego . badań także i pod tym w zglę­

dem niedostateczny jest i zdrowej krytyki wytrzymać nie zdoła. N a str.

105 pisze K alina o m elodyi krakowskiej, odkrytej przez dra W isłoskiego:

„z rozbioru m elodyi tej okazuje się, źe układ wewnętrzny obydwu części jest odmienny, z których struktury melodyjnój wieje duch różny. Pierwsza

(3)

część w budowie swej architektonicznej jest jasną, i okazuje wyraźne zarysy periody m uzykalnej. U kład jćj jest logiczny, a przytem jędrny, ton wznio­

sły, silnie pobudzający. Całość jśj zdradza wysokie wykształcenie...

D ruga część m elodyi przedstawia już budowę inną, z której przebija się duch słabszy, tak pod w zględem układu muzycznego, jako też wartości melodyjnej... Posępność znamionuje jej układ, w którem niejasność i zawi- kłanie w prowadzeniu tonów rażącą (?) stanowi sprzeczność do m isternego wykończenia poprzedniej części, a nieregularność jej peryodyczna zdradza rękę innego twórcy. D uch w ięc obydwa części i struktura ich budowy prze­

mawiają jak najwyraźniej za tem , że twórcami ich są różni autorowie!“

Dotąd Kalina.

Ani jedno z twierdzeń powyższych nie jest prawdziwe. Oryginalny rękopis doktora W isłoskiego przepisywałem w Krakowie na nowożytny sy­

stem m uzyczny — przyczem od razu wywody K aliny nie m ało m nie zdzi­

wiły. W idocznie doradzca K aliny nie odcyfrował nawet rękopiu — ina­

czej nie byłby mu tak lichych wskazówek udzielił. N ie tylko bowiem druga melodya jest do pierwszej pod względem układu podobna, ale m a ona nawet aż cztery zwroty m elodyjne z tą ostatnią wspólne, co bardzo za jednym i tym sam ym autorem obydwóch m elodyi przemawia.

Budowa architektoniczna jest w obydwóch m elodyach równie doskonała.

Jedynie ustęp przy wyrazach: „slisz modlitwo, yosz nosim i“ w drugiej m e­

lodyi jest odrębny. Dowodzi to jednak tylko, że autor pieśni wybornie znał prawa ówczesnej kompozycyi. Najlepsze bowiem sekwencye średniowieczne w taki sam sposób są ułożone, tj. celem uniknięcia nużącej jednostajności układano kilka m elodyi do jednej i tej samej pieśni, które kolejno następo­

wały. Charakter tych m elodyi różnił się; chodziło bowiem autorom ich o nadobną rozm aitość; jedna zwykle była jędrniejsza, druga posępniejsza;

chcąc zaś zachować jędrność w rozmaitości — powtarzali wybitniejsze m o­

tyw y jednej m elodyi w drugiej. W idzim y to wyraźnie w znanej sekwencyi

„Dies irae,“ w sekwencyi wielkanocnej „Victim ae paschali laudes“ i wreszcie w odkrytej w Krakowie przez ś. p. księdza Polkowskiego sekwencyi bi­

skupa poznańskiego, Jan a z Łodzi ( f 1346go r.), zaczynającej się od słów :

„Salye salutis jenua.“

Podzieliw szy m otywa pierwszej m elodyi w rękopisie „ Bogarodzicy“

na pięć części, oznaczywszy je literam i a, b, c, d , e, i porównawszy je z m otywam i drugiej m elodyi, widzim y wyraźnie, iż m otyw a powtarza się tam że dwa razy, m otyw b aż pięć, razy, m otyw c dwa razy, m otyw d i e po jednym razie.

U kład wewnętrzny obydwóch części je st tedy zupełnie ten sam i nie zdradza odrębnych pisarzów, jak twierdzi Kalina. Przez to samo upadają wnioski, jakie K alina z powyższych przesłanek wywiódł — a zwłaszcza, „źe dwie m alodye rękopisu przez dra W isłoskiego odnalezione „żadnej nie sta­

nowią całości, a tylko po prostu następują po sobie jako części należące do jednego kancyonału.“

Upada prócz tego twierdzenie K aliny (str. 76), źe przepisywacz r ę ­ kopisu wziął znak prostego bem ołu (i7) za u i ztąd drugi wiersz napisał

„U twego syna gospodzina,..“ Pomijając już niedokładność w argum entacyi, opierającej się na przypuszczeniu, że dopiero druga „posępniej sza“ m elodya m iała bem oł, podczas gdy wspom niane co dopiero u do drugiego wiersza

(4)

52

pierwszej m elodyi należy — śm iem zapewnić autora, że tonacya dorycka w tak zw. kluczu naturalnym n ie ma b em olu. Używa go się jedynie tylko w kluczu transponowanym . Ponieważ zaś m elodya Bogarodzicy płynie w obrębie tonacyi naturalnej — dla tego o bem ole nie m oże w niej być mowy. Znak b, który K alinie tyle kłopotu sprawił, jest po prostu kluczem F w notacyi gotyckiej, leżącym prawidłowo na drugiej linii, podczas gdy bem oł m iędzy trzecią a czwartę linią leżeć by m usiał. Znak ten nie jest literą b, lecz powstał on po prostu z gotyckiej litery I . Już w wieku X II znakiem tym klucz F oznaczano.*) W idzim y go w rękopisie naszym na początku każdego system u nótowego — przepisywacz zachował go także na początku drugiego system u — znał on snać dobrze znaczenie jego i nie m ógł przeto na literę u go zam ienić.

(Dalszy ciąg nastąpi).

---s»«— -4 . — ---

Rok kościelny i rubrycela.

I. Kok kościelny dzieli się na trzy części, w ten sposób, że w szy­

stkie jego okresy, św ięta i dni są jakby przygotowaniem albo następstw em trzech głów nych uroczystości, B o ż e g o N a r o d z e n i a , W i e l k a n o c y i Z i e l o ­ n y c h Ś w i ą t e k .

Przygotow aniem bezpośredniem do uroczystości jest w ig ilia , która przypada tylko przed św iętam i dawniej ustanowionemi, a nie przed nowszemi, jako to przed Bożem Ciałem, św. Józefem i przed innem i, z wyjątkiem uro­

czystości Niepokalanego Poczęcia, która m a swą w łasną wigilią. P o uroczy­

stości następuje bezpośrednio oktaw a, która się kończy w ośm dni po święcie.

D alsze przygotowanie do trzech głównych świąt obejmuje niektóre niedziele z ich dniami ieryalnem i. Gzem dni oktawalne są dla święta, tem są dni feryalne dla niedzieli, to też podobnie jak niedziele, tak i dni feryalne dzielą się na feria c m ajores (większe) i m in ores (mniejsze). Do pierwszych należą wszystkie dni adwentu i postu, środy, piątki i soboty suchych dni i wtorek dni krzyżowych. R eszta mniej uroczystych świąt P ana Jezusa, Matki Boskiej, Św iętych Pańskich i Aniołów umieszczona jest w odpowiednich dniach m iędzy jednem świętem uroczystem a drugiem.

Rok kościelny zaczyna się od pierwszej niedzieli adwentu; po trzeciej niedzieli adwentu przypadają pierwsze suche dni, a po czwartej niedzieli uro­

czysta wigilia ( v ig ilia ) Bożego Narodzenia z szeregiem świąt, do których do­

łączone są oktawy. Oktawą Bożego Narodzenia jest pierwszy styczeń, w k tó­

rym to dniu obchodzimy zarazenH jsigto Obrzezania Pańskiego. N a szóstego stycznia przypada święto Trzech Królów ( E p ip lia n ia D o m in i), po którem na­

stępują niedziele ( D om in icae p o s t F p ip h a n ia m ), zamykające pierwszy uro­

*) Ob. Pothier. Melodies gregoriennea- Tournay. 1879.

(5)

tego, czy W ielkanoc późniśj lab rychlej przypada, nigdy jednak nie przypada więcejjak S2 e ś ć niedziel po Trzech Królach.

D alsze przygotowanie do W ielkanocy rozpoczyna się siedm dziesiąt doi przed W ielkanocą t. j. od niedzieli zdanej s i e d m d z i e s i ą t u i c ą (S3ptu%geńm%) po której następują s z e ś ć d z i e s i ą t n i c a ( 8 ix a g e sh n 'i) i p i ę ć d z i e s i ą ­ t n i c a ( Q uinquagesim a) , sięgająca aż do środy popielcowej (fe ria I V Gi- neru m ), od którśj czterdziestodniowy post (Q a a ir a g e s im a ) się zaczyna.

Pierwsze cztery niedziele postu zowią się: D o m in ie Q uadragesim ae. Po pierwszćj niedzieli przypadają suche dni. Piąta niedziela postu nazywa się niedzielę męki Pańskiej (D o m in ica P a ssio n is), a szósta niedzielą palmową (D o m in ica in P a lm is ). Od tej ostatniej rozpoczyna się wielki tydzień (hab- dom as m a io r), w którym najuroczystszem i są trzy dni ostatnie, tj. wielki czwartek (fe ria V in Coena D n i) wielki piątek {fartu V I in P arasceve) i wielka sobota (S a b b a łu m Sanctum ). Po Wielkanocy następuje bezpośre­

dnio oktawa, kończąca się niedzielą przewodnią (D o m . in A lb is ). Cztery niedziele po W ielkanocy zamykają okres tego święta, chociaż tak zw. czas w ielkanocny i rubryki jego rozciągają się aż do niedzieli św. Trójcy.

N a pierwsze trzy dni po czwartej niedzieli po W ielkanocy przypa­

dają krzyżowe dui (D ies Rogationum ), po których bezwłocznie uroczystość W niebow stąpienia następuje, która razem z następnem i dniam i feryalnemi aż do wigilii i z niedzielą infra octavam jest dalszęm przygotowaniem do uroczystości Zielonych Świątek. Oktawa Zielonych Świątek obejmuje suche dni i kończy się noną soboty poprzedzającej niedzielę Trójcy Przenajśw.

(feslu m S S . T rin ita tis). Z niedzielą tą ; rozpoczyna się długi szereg dwu- dziestuczterech niedziel po Zielonych Świątkach, zamykających trzeci uro­

czysty okres świąt kościelnych. D w udziesta czwarta niedziela (D om . X X I V et u ltim a p o s t P cntec.) m usi zawsze przypaść na ostatnią niedzielę przed Adwentem ; gdyby zaś ilość pozostających dwudziestu trzech niedziel nie w ystarczyła do w ypełnienia całego tego przeciągu czasu, wtenczas bierze się z niedziel po Trzech Królach tyle ile potrzeba i wsuwa się je pom ię­

dzy niedzielą X X III i X X IV po Zielonych Świątkach. Np. jeżeli rok ko­

ścielny m a 28 niedziel po Zielonych Świątkach, wtedy w 24 niedzielę bie­

rze się trzecią niedzielę po Trzech Królach; jeżeli rok m a tylko dwadzie­

ścia siedm niedziel, bierze się czwartą niedzielę itd. aż do ostatniój nie­

dzieli, która, jak wyżój powiedzieliśm y, nigdy się nie zmienia.

W czwartek po Trójcy Przenajśw. przypada uroczystość Bożego Ciała z oktawą-

W środę, piątek i sobotę po Podniesieniu św. Krzyża przypadają suche dni.

N ie wszystkie święta mają równą godność i nie z równą obchodzą się uroczystością. D zielą się one na trzy głów ne klasy, tj. na św ięta pro­

ste (festa sim p licia ); na święta mniej uroczyste (festo sem idu plicia) i na św ięta uroczyste (festa du plicia). Święto uroczyste (F estu m duplecc) może być albo d u p lex I classis, albo d u p le z I I classis, albo d u p le z m ajus, albo wreszcie d u p lex m in u s ( per an n u m ), czyli po prostu du plex. Ponieważ li­

czba świąt tak się powiększyła, iż lud nie może obchodzić wszystkich wstrzy­

m aniem się od pracy i uczęszczaniem do kościoła, dla tego świętam i publi-

(6)

54

cznemi (fe sta fo rt) nazwano św ięta wszystkich obowiązujące, a świętam i ko- ścielnem i (czyli liturgicznem i) (festa chori) nazwano święta, które obchodzą się tylko w kościele. R zym skie księgi liturgiczne nie obejmują w szystkich świąt jakie w pojedyńczych dyecezyach się obchodzą. Świąt tych szukać trzeba w tak z w. rubryceli, czyli w kalendarzu dyecezyalnym .

II. Każda dyecezya m a osobną rubrycelę, czyli i zw. D ir e d o r iu m lub O rdo re ciła n d i Officium d w in u m M issam ąu e celebrandi, która podaje do­

kładnie w jakim porządku ma się w ciągu roku odmawiać brewiarz i od­

prawiać m szą św. K ażdy organista powinien nietylko posiadać rubrycelę, ale i znać się na niej dokładnie i stosować się ściśle do zawartych w niej przepisów.

R ubrycela nie od ruchomej pierwszej niedzieli adwentu (chociaż jest ona początkiem roku kościelnego,) lecz od pierwszego stycznia się rozpoczyna.

Porządek zaś świąt ruchom ych festa mobilia i niedziel zależy od dnia, w którym przypada Wielkanoc. Gdy ta przypada wcześniej cały szereg świąt, jako to siedm dziesiątnica z następującem i niedzielam i, środa popiel- cowa, W niebowstąpienie Pańskie, Zielone Świątki, Boże Ciało i niedziele po Zielonych Świątkach, także wcześnićj się obchodzi. Ostatnia niedziela po Zielonych Świątkach stosuje się do pierwszej niedzieli adwentu, która zm ie­

nia miejsce w edług dnia, w którym przypada uroczystość Bożego Narodzenia.

M e n s i s oznacza m iesiąc; d i e s dzień; f e r i a 2 poniedziałek; f e r i a 3 wtorek i t. d. Sabbatum sobotę. Codzień oznaczony jest kolor szat św ię­

tych, których kapłan w dniu tym m a używać. CA. oznacza kolor biały (albus), CR. (ruber) czerwony, CY. (viridis) zielony, C V I. (yiolaceus) fioletowy CN. (niger) czarny. N a nieszporach używa się często innego koloru, który także powinien być oznaczony.

P o dniu tygodnia wyrażone jest święto, które na ten dzień przypada i stopień jego liturgiczny, d u p l e x albo s e m i d u p l e x i t. d. W yrazy „offi­

cium proprium “ oznaczają, źe św ięto to m a swe osobne modlitwy, gdy zaś święto to z polskiego Proprium wyjąć trzeba, czytam y: „Inter Patr. R. Pol.'1 Skrócenie: a l.= a lia s (inaczej) odnosi się do kalendarza rzym skiego i oznacza, że święto to nie obchodzi się w tym tygodniu, jak je podaje kalendarz rzymski, lecz przeniesionem zostaje na inny dzień. Prócz powyższych za­

chodzą często następne skrócenia: GL (Gloria,) Cr. (Cred,) sine Gl., sine Cr., pierwsze dwa oznaczają, źe Gloria lub Credo we m szy zachodzi; drugie dwa, źe się je opuszcza.

N akoniec zauważyć należy, iż każdy kościół parafialny powinien uczy­

nić m ałe zm iany w „directorium dyecezyalnem ,“ spowodowane przez święta:

„poświęcenia kościoła" (dedicatio Ecclesiae,) tytu łu kościoła (titu li Ecclesiae) i „patrona miejscowości" (patroni lo c i!1)

K s . H aberl.

*) Na końcu dzieła: M a g i s t e r c h o r a l i s , które w tych dniach opuści prasę, po:

dany jest szczegołowy spis wszstkich skróceń rubryceli, razem z ich tłomaczeniem na język polski i z objaśnieniem, tak iż każdy organista mając spis ten pod ręką z łatwo­

ścią rubrycelę czytać będzie.

(7)

— U w aga o d o dath u m u zyczn ym . Powodowany względami prakty- cznemi, tudzież wyraźonemi kilkakrotnie życzeniami organistów, rozporządzających tylko małym chórem męzkim — przełożyłem znane czytelnikom czterogłosowe

„Ecce sacerdos magnus“ z szóstego rocznika „Muz. kośc.“ na trzy męzkie głosy z organami.

— W e W ie d n iu muzyka kościelna nizko bardzo upadła. Składa się ona prawie wyłącznie z teatralnych i koncertowych aryi. Zmysłowe a nawet lu­

bieżne utwory kościelne baronowej E r n e s t i n e d e B a u d u i n , którym śp. ks.

Witt nawet tyle wartości nie przyznał, ile wart jest papier, na którym są dru­

kowane. coraz bardztój tam się rozpowszechniają. O przepisy liturgiczne, jak nam poważne źródło wiedeńskie donosi, nikt tam się nie troszczy. Katolicki charakter tak dalece wymazany został z tamtejszych chórów kościelnych, że nawet ż y d ó ­ w k i w śpiewie udział biorą. Wejdźmy np. do kościoła św. Jana przy ul. Pra- ter. Spoglądającym na chór podpadnie orientalny typ połowy śpiewaczek. Po­

między óśmiu śpiewaczkami, biorącemi regularny udział w wykonaniach muzy­

cznych tegoż kościoła, naliczymy cztery żydówki, z których kążda ośm florenów miesięcznie za śpiew pobiera. Czyżby już we Wiedniu nie można znaleźć dosta­

tecznej liczby ubogich dziewcząt lub mężatek katolickich, któreby w śpiewie ko­

ścielnym ćwiczyć się i na chórze występować mogły? Nie potrzeba tu dodawać, że izraelitki te rozmową i śmieszkami swemi przeszkadzają w nabożeństwie, i że katolickie śpiewaczki znosić od nich muszą różne drwinki i naigrawania, zwła­

szcza w chwili najuroczystszej, gdy klękają i gdy się żegnają podczas podniesie­

nia. Smutne to — lecz niestety prawdziwe!,..

— K s . M ic h a ł H a lle r obchodził dnia 26go czerwca w Kegensburgu dwudziestą piątą rocznicę swych święceń kapłańskich. Czcigodnemu jubilatowi przesyła także i Eedakcya „Muz. kośc.“ wraz z licznymi naszymi wielbicielami jego talentu i jego prostych, prawdziwie pobożnych utworów muzycznych, serde­

czne życzenia: a d m u lło s annos!...

— N a s tę p n i kom pozytorzy i muzycy niemieccy otrzymali od Ojca św.

Leona XIII order jubileuszowy p r o ecclesia et p o n tific e : ks. C o h e n , dyrygent katedralny w Kolonii, D i o b o 1 d, dyrygent we Fryburgu, ks. H a b e r 1, dyrektor szkoły muzycznej w Eatyzbonie, ks. H a l l e r , dyrygent w Eatyzbonie, ks. M itte- r e r, dyr. w Brisen, w Tyrolu, M o 1 i t o r, dyrygent w Konstancyi, ks. S c h m i d t , dyrygent katedr, w Monasterze i S t e h l e , dyr. katedr, w St. Gallen.

— D w óch n au czycieli. Nauczyciel króla pruskiego, Fryderyka drugiego, Quanz, przedstawił razu pewnego królowi młodego ucznia swego grającego wybor­

nie na flecie. Król czuł się zwykle dotkniętym, ilekroć spostrzegł, że ktoś lepiój gra od niego. ,.Toć ten chłopak gra tak dobrze, jak ja“ rzekł król zgryźliwym tonem. „Czemuś to mnie tych pasażów nie nauczył?'1 „Przepraszam W. Kr. M., odparł Quanz, chłopiec miał dwóch nauczycieli?“ — „Tak? a jakich?“ — „Mnie i trzeinkę.“

(8)

56

Polecamy dziełko:

MUZYKA FIGURALNA W KOŚCIOŁACH POLSKICH

o d . X V d o X V I I I w i e k u .

Szkic historyczny oraz spis alfabetyczny

Starych muzyków polskich

Podał

Ks. dr. Józef Surzyński.

( O d b itk a z R o c z n ik a T o w a r z y s tw a P r z y j a c i ó ł N a u k P o z n a ń s k i e g o ) . Poznań. 1889. Drukarnia „Dziennika Pozn.“ Cena I 111.

W yszedł tr z e c i p o s z y t dzieła:

loonieita innsicn sacrae ii Poloiia.

Kompozycye kościelne wzorowych mistrzów muzycznych

z epoki klasycznej w Polsce.

Zebrał U l i . 3, S u r z y ń s k i ,

(W y d a n y z z a s i ł k i e m k r a k o w s k i e j A k a d e m ii U m ie ję tn o ś c i) . P o z n a ń . J a r o s ł a w L e i t g e b e r .

Poszyt ten zawiera pięciogłosową mszę ,,M issa p a s c h a lis ,“ napisaną przez. M a r c i n a L w o w c z y k a ( L e o p o l i t ę ) (f 1589) na tem ata starych polskich pieśni wielkanocnych, jako to: 1) „Chrystus Pan zmartwychwstał; 2) „Chrystus zmartwychwstał je s t; 3) „W stał

Pan Chrystus zmartwych ninie“ i 4) „Wesoły nam dzień nastał."

Cena S m . (3 f l. = I r n b . 50 k ó p .)

Nowi abonenci mogą zawsze nabywać dawniejsze nra ,,Directorium chori“ i to w poszytach rocznych:

P o sz yt I (tj. dodatek do „Muzyki kościelnej44 z r. 1882) do str. 100.

II (rok 1883) od s tr. 101—184.

III (rok 1884) od str. 185—273 i ty tu ł z przedmową do I tomu.

,, IV (rok 1885) od str. 1—96 tomu II.

V (rok 1886) od str. 97—192 tomu II.

VI (rok 1887) od str. 193—288 tomu II.

,, V II (rok 1888) od str. 289—384 tomu II.

Każdy z niniejszych poszytów sprzedaje się po trzy marki (1 rs. 50 kop. = 2 fl.)

NB. Nrów gazetki „Muz. kościelnej41 posiadamy tylko jeszcze z la t 1887, 1888 i rok bieżący. — Da­

wniejszych roczników już wcale nie mamy. — Komu zależy na otrzymaniu pojedyńczych arkuszy ,,Dir. chori,“

niech przy zamawianiu poda stronnice (od której do której), dołączając należytość za każde cztery stronnice 25 fen., (15 ct. = 12 kop.)

Spis rzeczy: ArtyTcuły. Kilka uwag o pieśni „Boga rodzica." — Kok kościelny i rubrycela. Rozm aitości. O dodatku muzycznym. — Muzyka kościelna we Wiedniu. — Jubileusz kapłański ks. Hallera. — Kompozytorowio obdarzeni orderem pro ecclesia et pontifice. ■— Dwóch nauczycieli

D o d a t k i m u z y c z n o : Director. chori (tom II) Proprium Sanctormn. — Ave Maris stella Diomedesa Catona z roku 1606go. — Ecce sacerdos magnus na trzy gł.

męzkie ks. Surzyńskiego.

Redaktor ks. dr. Józef S u r z y ń s k i ul. Seminaryjska nr. 2.

Nakładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t g e b r a w Poznaniu, plac Wilhelmowski 18.

Cytaty

Powiązane dokumenty

A oni tłomacząc się dziecinnie, że z rozporządzenia ich księdza wikarego tu przybyli, a zatem ja chociaż jestem miejscowym organistą i mam swój chór

Śpiew gregoryanski wymaga wprawdzie pilnej i szczerej pracy, atoli praca ta sowicie się nagrodzi — rozpali ona bowiem w sercu śpiewaka gorącą miłość do

dralny, a zwłaszcza dyrygent-kapłan. Nie brak dzisiaj wybornych szkół ko- ścielno-muzycznych np. K ażda dyecezya powinna tedy postarać się choćby o jednego

niści są wielce pożądani, o tóm nietylko przekonaliśmy sią sami w ciągu Naszych wizyt pasterskich, ale także głosy samego Duchowieństwa w tem przekonaniu

Prędzej wzorowych chórów się nie doczekamy, póty się nie podniesie nauka śpiewu w szkołach średnich. Widzimy to na licznych

pieża osobną komisyą, złożoną z pięciu biegłych mistrzów. Obowiązkiem tej ostatniej było zbadać nowe utwory i poprawić używane dotąd księgi chóralne

Tym fundam entem zaś, to szkoła dyecezyalna organistów — rozpoczęli oni w niej naukę m aluczcy, bo dzieci ubogich rzemieślników lub wieśniaków, ale, jeźli

Mając lat pięć zaczął chodzić do szkoły, w którćj wysokie jego umysłowe zdolności wnet się rozwinęły.. Także i rzadki talent jego muzyczny wtenczas już