• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1889, R. 9, nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1889, R. 9, nr 8"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP. Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznej.

M uzyka kościelna w ychodzi m iesięcznie. P rz e d p ła ta w ynosi z p rzesy łk ą w N iem czech rocznie 4 m. 80 fen ., w A ustryi 2 z łr. 80 ce n t., w R osyi 3 rs ., w in nych p ań stw ach 5 fran k ó w z dołączeniem odnośnego portorium .

— Można ta k ż e półrocznie abonow ać. — P rz e d p ła tę , prócz A dm inistracyi „M uzyki k o ścieln śj,4* przyjm ują w szystkie u rz ę d a pocztow e w A u stry i i w Niemczech.

Rok IX. Poznań, w sierpniu 1889. Nr. 8.

Kilka uwag o pieśni „Boga rodzica/*

(Dokończenie).

Posłuchajm y wreszcie wywodów K aliny o akcentuacyi, czyli o tak zwa­

nym rytm ie muzycznym w melodyi. „Także i w liniowych nótach (autor chce powiedzieć: w melodyach pisanych na liniach) akcent wyrazu był uwzględniany i wprawdzie (m a być „i to“) w ten sposób, źe akcentowaną zgłoskę oznaczano przez dłuższą nótę, (?) wychodząc z (tego) zapatryw ania, że silniejszy przycisk, spoczywający n a zgłosce, czyni ją przez to dłuższą (!) pod względem wygłoszenia, aniżeli nieakcentowana zgłoska w porównaniu do niej była. Również i ton wyższy, staw iany nad przyciskową zgłoską, oznaczał akcent wyrazu, co n atu raln ą jest niejako koniecznością fizyologi- czną, według której ton wyższy, wymagający większego wysilenia głosu, zu­

pełnie kwalifikował się do oznaczenia przyciskowej zgłoski wyrazu.11 K alina twierdzi prócz tego, źe zwyczaj był panującym w ówczesnej muzyce.

W powyższych zdaniach porusza K alina zawiłą nader i niewyjaśnioną dotąd kwestyą, w jakim stosunku stoi ry tm chorału do tak zwanej melodyi mowy. W ostatnim czasie rozwodził się n ad tym przedmiotem obszernie i z wiel­

ką znajomością rzeczy dr. M aksymilian K a w c z y ń s k i , docent języka i li­

te ra tu ry niemieckiej n a uniwersytecie lwowskim, w swych „Porównawczych badaniach nad rytm em i rytm am i,“ wydanych w V I tomie „Pam iętnika wydziału filologicznego i filozoficzno-historycznego krakowskiej akademii um ie­

jętności. Także i on twierdzi (I, 45), „że śpiew wywodzi się z akcentów mowy, źe naw et pierwotne melodye, które niejako stały się oraz pierwszemi gam am i, do tychże akcentów odnieść należy.11 Nie wypływa jednak ztąd, by akcentowanej zgłosce koniecznie dłuższą nótę lub kilka krótkich, a nieakcentowanej zgłosce krótką nótę lub po jednej tylko nócie dawać trzeb a; prócz tego, by ton wyższy oznaczał akcent wyrazu. Gruntowne b a ­ dania ówczesnej muzyki, (tj. w wieku powstania Boga rodzicy) przedsiebrane w ostatnich czasach przez uczonych teoretyków francuzkich i niemieckich,

(2)

jako to przez: Gonthiera, Pothiera, Ambrosa, Ortweina, Kienla, W itta, do zupełnie przeciwnych doprowadziły rezultatów. R y tm ówczesnych melodyi stosował się do akcentu i ry tm u mowy, czyli innemi słowy nie polegał on na rytm ie m etrycznym , lecz na rytm ie oratorskim (czyli kaznodziejskim.

Podobnie jak w prozie zgłoska akcentowana nie koniecznie jest dłuższą, lak i w śpiewie nóta na zgłoskę akcentowaną przypadająca może być krótszy pod względem czasu od nóty nad zgłoską nieakcentowaną położonej. W y­

starczy w takich razach śpiewać z przyciskiem nótę akcentowaną, by uwy­

datnić rytm melodyi.

P raktyka je st w tym razie łatwiejsza, i wyprzedza teoryą jak słu ­ sznie zauważył Gwidon z Arezzo, sławny reform ator notacyi muzycznej i naj­

większy m istrz m etryki średniowiecznej. „Haec colloąuendo m agis quam conscribendo intelliguntur,“ mówi on — czyli innemi słowy: ry tm u łatwiej z tradycyi ustnej, niż z notacyi piśmiennej nauczyć się można. W pojęciu ry tm u melodyi średniowiecznej pierwszeństwo m a tedy deklainacya mowy;

z nićj dopiero rytm melodyi się wywodził. Dobry dekłainator był tedy zara­

zem, jeżeli posiadał dźwięczny głos, dobrym śpiewakiem. Ztąd też słusznym bardzo je st średniowieczny aksyom at: Dominant i. e. litteram anciUari, an- cillam i. e. notam dom inari tam , a jure quam a rałione est penitus nlie- num — czyli innem i słowy: nie nóta, lecz sylaba je st panią w śpiewie.

Z tego co dotąd o rytm ie w melodyach chóralnych średnich wieków powiedziałem, wynika, że nie można z melodyi Bogarodzicy wyprowadzać wniosków o układzie rytm icznym tekstu i o nieudolności kompozytora pie­

śni, jak to na czternastu ostatnich stronnicach swej rozprawy z wielkim trudem uczynił K alina — lecz że przeciwnie z rytmiki tekstu brać mamy wskazówki do poprawnego odśpiewania ułożonej po mistrzowsku melodyi.

Jednem słowem przechowana m elodya Boga rodzicy nigdy uczonym bada­

czom tego najstarszego zabytku naszej literatu ry wątku do wykrycia w nim reguł staropolskiej akcentuacyi nie dostarczy!

W inienem nadmienić, że układ muzyczny Boga rodzicy bardzo za jćj wielką starożytnością przemawia, tak iż śmiało do wieku dziesiątego za­

liczyć ją można. P i s o w n i a zaś przechowanego najstarszego rękopisu była w swej formie, jak wyżej powiedziałem, już w wieku X II znaną, używaną była jeszcze w Niemczech na początku wieku XIV — a w Polsce mogła się ona podobnie jak później gotycki druk ksiąg chóralnych, dłużej przecho­

wać, tak iż wniosków ściśle naukowych o starożytności melodyi wyciągnąć z niej nie można.

M E L O D Y A DO B O G A R O D Z I C Y

w edług te k sln D ra Wisłockiego z ro k u l<ŁOOgo.

a b c d

F - J t , "I , , -1 -i i- i 4 -I-I i -i -I-I J“ i---1

* * c z . : i s f-a M *- — l~

- .... " J

Bo-gu ro-dzi - cza dzie-wi - cza bo-gemsla-we - na m a ' ri - a a) Bo-ga ro-dzi - co dze wi - co Bo-giemsławio - na Ma - ry - a,

*) Tekst oryginalny. s) Tekst nowszy.

(3)

c b c c d rjL, it-"| '1 ' -1 1 7 fo 151 ■ " j "1 ' ;- t ~

= t = 2 ś a

-- - --- ~

U tw e-g o sy - na go-spodzi-na Ma-tko swo - le - na u twe-go sy - naH o-spo-dy-na Ma-tko zwo - le - na*)

d b e(d)

" 1 t e • J -i -i i i i -i n ~1 »

^ -

~U- -| - J

n H—

T

" -*“ 3 ^

~s>

—Ł—- t ±= -)— -<5

Ma - ri - a. Siszczi nam spw-czi nam Ky-ri - e - lei - son Ma ry - a Ziść nam spuść nam Ky-ri - e - lei - son

d c b

- * r _____r— , 1 . , -1 i 1 : ,-l L - U i -1 -

^ 51 ^ - i - \ i

® ‘i BI

Twe - go dze - lahrzcicze - la bo - szi - cze. U -slisz glo - si Twe - go Sy-nachrzczicie-la Bo - ży - cze. U -słysz gło - sy

a d

na- pleń mi - sli czlo - we - ze; Slisz mo-dli-two na-pełómy* śli czło-wie-cze; Słysz mo-dli-twę

yosz

P = t = i

n a - s i - m i A docz jąż (którą) no - si - my. A dać

ra - czi ge - gosz p r a - s i - m i a na swe-cze zba-zni ra - czy je - goż pro - si-m y, daj na świe-ciezbo-żny

po po

bith byt

e(d)

po szi-wo-cze ra -sk i pz - bith

po iy - wo-cie raj- ski prze - byt.J} Ky-ri -e - lei

*) Wybrana.

(4)

Towarzystwo św. Wojciecha w Krakowie.

Krakowskie Towarzystwo św. W ojciecha coraz bardziej się rozwija.

Do założonych zeszłego roku chórów przy kościele św. Anny, śpiewającego także u Panny M aryi t w klasztorze Urszulanek, przyłączył się utworzony świeżo przez p. Ochmańskiego chór przy kościele św. Barbary. Ten ostatni posiada dobre głosy, zwłaszcza świeże i czyste tenory. Niedawno on zało­

żony został, a mimo to nieźle już wyćwiczony — o czem przekonałem się podczas wykonania niełatwój mszy K oenena in hon. S. Gertrudis, jakie w dniu 21go lipca rb. pod moją dyrekcyą w kościele św. B arbary się od­

było. Nowemu chórowi życzę z całego serca pomyślnego rozwoju i zara­

zem pragnę, bym z czasem i pod liturgicznym względem takie same mógł oddać m u pochwały. Póki bowiem w szjstkich choćby najmniejszych prze­

pisów kościelnych, tyczących się śpiewu liturgicznego, chóry nie wezmą do serca i ściśle nie przeprowadzą, póty doskonałymi chórami katolickiemi n a ­ zwać ich nie można. W ydany świeżo u P u ste ta podręcznik mój do nauki śpiewu gregoryańskiego, pod tyt. „M agister choralis," wydoskonalenie się i pod tym względem dyrygentom naszym i śpiewakom znacznie ułatwi.

W idocznym także je st postęp chóru przy kościele św. Anny, będą­

cego pod kierownictwem p. Deca. W ykonanie mszy pięciogłosowej „De SS.

Apostolis“ M itterera w uroczystość św. Anny świadczyło o sum iennem przy­

gotowaniu śpiewaków i o widocznem pokochaniu tego rodzaju muzyki. Chór bowiem śpiewał z zapałem i z precyzyą — co przy braku kompletu w chó­

rze, spowodowanego wakacyam i szkólnemi, n a tem większe zasługuje uznanie.

W niedalekiej przyszłości pójdzie i reszta dyecezyi krakowskiej, m am y nadzieję, za przykładem stolicy, zwłaszcza, gdy wyświęcony świeżo na ka­

płana ks. Bukowski wróci z Ratyzbony i nadzór nad kółkami parafialnem i obejmie. Szczęść B oże!

Dyecozyaloa szkoła organistów w Tarnowie.

Aby reform a muzyki i śpiewu kościelnego w dyecezyi tarnowskiej szybszym postępować m ogła krokiem, Towarzystwo św. W ojciecha, którego celem je st przeprowadzenie reformy w duchu Kościoła św., postanowiło założyć dyecezyalną szkołę organistów w Tarnowie. Jakoż w rzeczy samej, po w ystaraniu się o odpowiedni lokal i zaopatrzeniu takowego w potrzebne sprzęty, in stru m en ta muzyczne (organy i lortepian), książki i przybory n au­

kowe, a nadto po wypracowaniu program u całćj nauki, obejmującej kurs t r z e c h l e t n i , rzeczona szkoła została uroczyście otw artą dn. 17go wrze­

śnia 1888go r„ w obecności JE xc. ks. Biskupa i w obecności Prześw. K a­

pituły. Zgłosiło się do tej szkoły uczniów 2 1 ; z tych 4 uczniów dla braku odpowiedniego utrzym ania i zdolności opuściło szkołę po kilku miesiącach, tak że zostało z końcem czerwca 1889 r. uczniów 17.

(5)

Program at nauki w pierwszym roku był następujący: Katechizm wię­

kszy Decharba, liturgika, nauka śpiewu ludowego, nauka gry n a organach i zasady muzyki i śpiewu wogóle.

Nauczycielam i byli: a) ks. Stanisław W alczyński, infułat i oficyał biskupi (uczył liturgiki); b) ks. W ładysław Chendyński (uczył katechizm u);

c) ks. Franciszek W alczyński, katecheta gim nazyalny (uczył śpiewu ludo­

wego); d) p. Stefan Surzyński, organista i dyrektor katedralny (uczył gry n a organach i zasad muzyki).

Pod kierunkiem wymienionych nauczycieli uczniowie kształcili się w ciągu całego roku, zajęci nauką od 7mej rano do 8mej wiecz. i odzna­

czali się obyczajami chwalebnemi oraz wzorową pilnością. Ile zaś korzy­

stali z nauki, tego dowodem rezu ltat egzaminu ścisłego, tak zwanego egza­

m inu promocyjnego, który się odbywał w dniach 26go, 27go i 28go czer­

wca 1889go r. w obecności delegata Rady Tow. św. Wojciecha, Przew. ks.

Franciszka Leśniaka, kanonika katedr., i w przytomności członków Rady Tow. św. Wojciecha.

Z 17stu uczniów otrzymało trzech świadectwo s t o p n i a c e l u j ą ­ c e g o , a 14stu uczniów świadectwo s t o p n i a p i e r w s z e g o . Tak po­

m yślny rezultat egzaminu promocyjnego jest dowodem nietylko sumiennej i gorliwej pracy grona nauczycielskiego, oraz pilnćj i chętnej pracy kandy­

datów, ale także dowodem osobliwszej opieki i błogosławieństwa Bożego, ja ­ kie n a tem dziele Boźem, jakiem je st dyecezyalna szkoła organistów, spo­

czywa; ten też pom yślny rezultat pierwszego roku nauki w szkole organi­

stowskiej niechaj będzie m iłą zapłatą wszystkim tym , co tem u dziełu z po­

mocą spieszyli i spieszą, niech zarazem będzie rękojmią,- że wykształceni i wychowani na sługi Boga i kościoła kandydaci szkoły organistowskiej będą godnie spełniali swoje obowiązki, szerząc w całej dyecezyi ducha muzyki i śpiewu wedle zasad i przepisów kościoła katolickiego.

Mówi św. A ugustyn: „M agnus esse vis? a minimo incipe. Cogitas m agnam fabricam construere celsitudinis? de fundam ento prius cogita hu- m ilitatis!“ I m yśm y zamierzyli wielką wznieść budowę, chcemy się przy­

czynić do wielkości dyecezyi zupełną reform ą muzyki kościelnej, musieliśmy więc zacząć od m ałych początków — musieliśmy wykopać głęboki funda­

m ent, aby n a nim dalszą budowę tem pewniej i bezpieczniej stawiać. Tym fundam entem zaś, to szkoła dyecezyalna organistów — rozpoczęli oni w niej naukę m aluczcy, bo dzieci ubogich rzemieślników lub wieśniaków, ale, jeźli wszystkie trzy lata nauki ukończą z takim postępem, z taką pilnoścją i wzo- rowem zachowaniem się, jak w ubiegłym roku, to możemy mieć pewną na­

dzieję, że zupełna reform a muzyki i śpiewu w krótkim czasie szczęśliwie będzie przeprowadzoną.

Podając te szczegóły o dyecezyalnej szkole organistowskiej w Tarno­

wie do wiadomości wszystkich członków Tow. św. Wojciecha, polecamy jak najgoręcej sprawę rzeczonej szkoły i prosimy o jej popieranie m oralnym i i m ateryalnym i środkami. Utrzymanie bowiem takiej szkoły kosztuje wiele pieniędzy, wkładki zaś uczniów są tak małe, źe zaledwie jednę część wy­

datków pokrywają. Dodać musimy, źe w tym roku pięciu uczniów pobie­

rało naukę bezpłatnie — a z nauczycieli jeden tylko pan Stef. Surzyński pobierał skrom ną renum eracyą za swoję mozolną pracę, inni nauczyciele udzielali naukę bezinteresownie. N adto dalsze urządzenie i utrzym anie

(6)

szkoły, zwłaszcza gdy nowi kandydaci zgłoszą się na .jeden rok nauki, a obe­

cni przejdą na rek drugi nauki, wymagać będzie daieko większych, niż do­

tąd wydatków.

Ufamy jednak, źe ten co „dedit vel!e — dabit et perficere,“ poruszy serca ochotnych dawców i ułatw i spełnienie Naszego zadania.

W końcu nadm ieniam y, źe wpisy kandydatów n a I I rok nauki od­

bywać się będą w dniach 29go, 30go i 3 Igo sierpnia r b . ; zaś podania uczniów n a pierwszy rok nauki należy wnosić na ręce prezesa rady Tow.

św. Wojciecha ks. Stanisław a Walczyńskiego, ofieyała biskupiego, najpóźniej do 15go sierpnia rb. W arunki przyjęcia te same co roku zeszłego, miano­

wicie: a) dokum enta: m etryka chrztu i urodzenia; świadectwo z ukończonej co najm niej czwartej klasy ludowej; świadectwo moralności, b) taksa w stę­

pu 2 złr.; oplata miesięczna z góry 3 złr. c) stosowne utrzym anie. Egza- m ina wstępne dla uczniów na jeden rok nauki odbędą się Igo września.

Przewielebni księża proboszczowie zechcą udzielić stosownej in stru ­ k c ji rodzicom, którzy zamyślają synów swoich oddać do szkoły organisto­

wskiej, i zachęcie ich, by nie żałowali grosza na tak piękny cel, którego urzeczywistnienie sprawi im sam ym wiele pociechy, a synom ich zapewni

uczciwy kawałek chleba. Currenda X II.

— —— — — — _ _ _ _ _ —

LITERATURA.

— Offertorien fu r das ganze Kirchenjahr. Pr. Witt. Op. 15. Regens­

burg. Pustet. 3 m.

Pod powyższym tytułem wyszły w jednym tomie dawno przez dyrygentów pożądane partycye do cennych offertoriów śp. ks. Witta, które oi kilkunastu lat ukazywały się raz po raz w dodatkach muzycznych do wydawanych przez nie- boźczyka miesięczników.

Osobne głosy do offertoriów wyszły już przed kilku laty także u Pusteta w praktycznem i ozdobnem wydaniu. Wydana świeżo partycya zawiera offertoria całego „Commune Sanctorum,-1 tudzież na okres roku od Wielkanocy do Zielonych Świątek. Są to utwory przeważnie na cztery głosy mięszane, kilka z nich z to­

warzyszeniem organów. Wyborne to dzieło powinno się znajdować na każdym chó­

rze, w którym wykonywane bywają utwory na głosy mięszane.

— H orn Mich. O. S. B . Op. 4. Preludya na organy. Albert Jakobi w Akwizgranie (Aachen). Cena 2 m.

Zeszyt powyższy zawiera ośmnaście już to łatwych już też średni ój tru­

dności preludyów. Ośm z nich można grać nawet na samym manuale tylko bez pedału.

— Stein Jos. Op. 46. Instrumentalmesse. Nr. 2 na mięszany chór je ­ dnogłosowy z towarzyszeniem małej orkiestry. Nakład C. Kothe. Leobschiitz. Part.

2 m., głosy i instrum. 4,20 m.

Msza powyższa napisana jest dla chórów małomiejskich i wiejskich, posia­

dających orkiestrę, składającą się z kwartetu smyczkowego i organów, tudzież z 2 klarnetów, 2 waltorni, 2 trąb, kotłów i 2 puzanów. Instrumenta dęte są ad li- bitum. Tenże sam autor wydał tamże w takim samym układzie „Quatuor Anti- phonae Marianae.“ Part, 1,50 m., głosy 2,20 m.

(7)

R O Z M A IT O Ś C I.

— Ku. dr. H aberl ogłaszając w swej „Musica sacra11 wydaną w trze­

cim poszycie „Monumentów11 pięeiogłosową ..Missa paschalis11 Marcina Leopolity, wyraża się przy tej sposobności z uwielbieniem o dawnśj naszej epoce muzycznej, wynosi wysoko talent naszych mistrzów, a o mszy powyższej szczegółowo tak się wyraża: , Piękna ta msza wielkanocna zasługuje, by bezustannie wykonywaną była przez chóry katolickie; pełno w niej ognia, który zapala i porywa śpiewa­

ków. Prowadzenie głosów takie w niej sztuczne, że chociaż melodya każdego z nich płynie samodzielnie, to jednak wszystkie głosy razem zjednoczone, chwalą godnie w prześlicznej harmonii baranka wielkanocnego.11

— Redakcya włoskiej , Musica Sacra11 przesłała nowemu prefektowi Kon- gregacyi św. obrządków, JE. kardynałowi Laurenzi, tegoroczne numera swego p i­

sma. W odpowiedzi napisał tenże ks. kardynał między innemi co następujo: „za­

łączam redakcyi najszczersze życzenia i wyrazy zupełnego uznania, iż tak gorli­

wie starasz się pismami i wydawnictwami swemi przywrócić muzyce kościelnej pierwotną jej czystość, tudzież pobożny jej i pełen majestatu charakter, odpowia­

dający wybornie powadze nabożeństwa i godności św. liturgii.11

— Fonograf Edisona. Jedną z największych i najciekawszych osobli­

wości w dziale wynalazków na wystawie powszechnej w Paryżu, jest bez wątpienia nowy, udoskonalony fonograf Edisona. Jest to przyrząd powtarzający nie tylko natychmiast, ale po kilku a nawet po kilkudziesięciu latach wypowiedziane w bli- zkości jego słowa lub odegrany utwór muzyczny.

Jeden z najsławniejszych kompozytorów francuzkich, p. Gounod, posłysza­

wszy jak fonograf powtórzył jego „Ave Maria,11 które on był zaśpiewał, sam so­

bie wtórując, zawołał: „Szczęście moje, żem nie zrobił żadnej omyłki! Co za do­

kładność! I cóż to za instrument, co dokazuje takich cudów? Oto kilka kawał­

ków drzewa, żelaza, wosku — i te różne drobnostki, niby nic nie znaczące, są, jak i w każdym wielkim wynalazku, zasadą, duszą rzeczy, przedewszystkiem zaś jest nią geniusz człowieka, który rzecz tę wynalazł.11

Następne korzyści osiągnąć można z fonografu:

1) można mu podyktować lub zaśpiewać co się podoba, a on później to samo podyktuje lub wyśpiewa przepisywaczowi, lub choćby składaczowi w dru­

karni, co już się praktykuje w Anglii i w Ameryce.

2) można głos swój, ujęty w fonogramy, posyłać przez pocztę.

3) kaznodziejo, mówcy, śpiewacy itd. mogą słyszeć samych siebie mówią­

cych, uczyć się ze słyszenia mów swoich i oceniać wrażenie, jakie one wywrzeć są zdolne. Śpiewacy mogą z fonografem śpiew swój powtarzać i sami poprawiać wymawianie swoje i intonacyą. Głos sławnych śpiewaków może być zachowany na zawsze, równie jak ostatnie słowa umierających drogich nam osób.

Człowiek ociemniały, lub zgoła czytać nie umiejący, może w nim mieć le­

ktora; gdyż nie ulega wątpliwości, że z czasem mieć będziemy całe książki fouografowane.

Nie samych wszakże dobrodziejstw oczekiwać trzeba od fonografu: może on stać się dla niejednego bardzo niebezpiecznym, pochwycić i zdradzić niejeduę tajemnicę, i teraz właśnie godzi się pamiętać o starej przestrodze, źe i ściany mogą mieć uszy.

Nadmieniam w końcu, źe nowy fonograf Edisona oddaje dokładnie chara­

kter każdego instrumentu, tak iż wybornie skrzypce od altówki, flet od klarnetu itp. rozróżnić w nim można. Wypowiedziane słowa lub zaśpiewaną aryą powtarza fonograf 2000 razy.

(8)

^ d c x i x : x : o c x : k : x i k : x : 3c ^

i i i

5 g r Co dopiero opuściło w Lipsku prasę dzieło:

M A GI ST E R CHORALIS. II

=— W

P O D R Ę C Z N I K |

K

d o

N A U K I Ś P I E W U G R E G O R Y A Ń S K I E G O >

W EDŁUG MELODYI AUTENTYCZNYCH

ZATWIERDZONYCH PEZEZ STOLICĘ Ś. I PRZEZ K0N6REGACIĄ Ś. OBRZĄDKÓW. X

j UŁOŻYŁ |

KS. FR. XAW. HABERL.

X

ii ii

NA JĘ Z Y K P O L S K I Z DRUG IEG O WYDANIA W Ł O SK IEG O P R ZET ŁU M A C ZY Ł

I

O P IS E M W A Ż N IE JS Z Y C H O B R ZĄ D K Ó W K O ŚC IO ŁA W P O L S C E

U Z U PE Ł N IŁ

Ks. Józef Surzyński,

X

D r. św. teologii. | |

R a t y z b o n a . N a k ł a d e m F r y d e r y k a P u s t e t a .

Cena za opraw ny egz. 1.80 m., czyli I z łr . 10 c t. z fran k o p rz e s y łk ą .

N a b y w a ć m okną iv k sięg a rn i J a r o s ł. L eitg eb ra w P o zn a n iu. *

^

d c x

:

x d c k i x x z x z x

:

x

:

x

:

x i

^

Nowi abonenci m ogą zaw sze nabyw ać daw niejsze n ra „D irecto riu m c h o ri“ i to w p oszytach rocznych:

Poszyt I (tj. dodatek do ,,M uzyki kościelnej41 z r. 1882) do s tr. 100.

II (rok 1883) od s tr. 101—184.

,, III (rok 1884) od s tr. 185—273 i ty tu ł z przedm ową do I tom u.

IV (rok 1885) od s tr. 1—96 tom u II.

V (rok 1886) od s tr. 97—192 tom u II.

VI (rok 1887) od str. 193—288 tomu II.

,, VII (rok 1888) od s tr. 289—334 tom u II.

K ażdy z nin iejszy ch poszytów sp rzed aje się po trzy marki (1 rs . 50 kop. — 2 fl.)

NB. N rów g az etk i „M uz. ko ścieln ej11 p osiadam y ty lk o jeszcze z la t 1887, 1888 i rok bieżący. — D a ­ w niejszych roczników ju ż w cale n ie mamy. — Komu zależy n a o trzy m an iu pojedynczych ark u szy ,,D ir. chor i, “ niech p rzy zam aw ian iu p oda stro n n ice (od k tó re j do k tó rej), dołączając należytość za każde cztery stronnice 25 fen., (15 ct. = 12 k op.)

Spis rzeczy: A r ty k u ły . Kilka uwag o pieśni „Boga rodzica11 (dokończ.) — To­

warzystwo św. Wojciecha w Krakowie. — Dyecezyalna szkoła organistów w Tarnowie — L itera tu ra . Offertoria ks. W itta. — Preludya ks. Horna. — Msza Steina. — R ozm aito­

ści. Ks. Haberl o mszy wielkanocnej Leopolity. — List kard. Laurenzi do włoskiej „Mu- sica sacra.11 — Fonograf Edisona na wystawie paryzkiej.

D o d a t k i m u z y c z n e : Director. cliori (tom II) Proprium Sanctorum. — Ecce sacerdos magnus na trzy gł. męzkie ks. Surzyńskiego (dokończ.) — Missa in hon.

B. Mariae Virg. op. 13 na jeden głcs z org. ks. Surzyńskiego.

Redaktor ks. dr. Józef S u r z y ń s k i ul. Semiuaryjska nr. 2.

N akładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t g e b r a w Poznaniu, plac Wilhelmowski 18,

Cytaty

Powiązane dokumenty

A oni tłomacząc się dziecinnie, że z rozporządzenia ich księdza wikarego tu przybyli, a zatem ja chociaż jestem miejscowym organistą i mam swój chór

Śpiew gregoryanski wymaga wprawdzie pilnej i szczerej pracy, atoli praca ta sowicie się nagrodzi — rozpali ona bowiem w sercu śpiewaka gorącą miłość do

dralny, a zwłaszcza dyrygent-kapłan. Nie brak dzisiaj wybornych szkół ko- ścielno-muzycznych np. K ażda dyecezya powinna tedy postarać się choćby o jednego

niści są wielce pożądani, o tóm nietylko przekonaliśmy sią sami w ciągu Naszych wizyt pasterskich, ale także głosy samego Duchowieństwa w tem przekonaniu

Prędzej wzorowych chórów się nie doczekamy, póty się nie podniesie nauka śpiewu w szkołach średnich. Widzimy to na licznych

pieża osobną komisyą, złożoną z pięciu biegłych mistrzów. Obowiązkiem tej ostatniej było zbadać nowe utwory i poprawić używane dotąd księgi chóralne

W ojciech, zapatrujący się we wszystkiem na kościoły zachodnie, gdzie się wychował, podjął b y ł zaprowadzenia narodowego śpiewu

Mając lat pięć zaczął chodzić do szkoły, w którćj wysokie jego umysłowe zdolności wnet się rozwinęły.. Także i rzadki talent jego muzyczny wtenczas już