• Nie Znaleziono Wyników

PTTK i Klub Wysokogórski - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "PTTK i Klub Wysokogórski - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, studia, Katolicki Uniwersytet Lubelski, filologia polska, PTTK, Klub Wysokogórski, polonistyczne lektury

PTTK i Klub Wysokogórski

To z namówienia i z pewnej inspiracji profesor Sławińskiej zainteresowaliśmy się PTTK, czyli turystyką. Profesor mówiła: „Napisz przewodnik, napisz, opisz jakieś miasto czy coś”, czyli nastawiała nas na taką praktyczną jak gdyby działalność. Ja byłem między innymi współtwórcą koła PTTK na KUL-u, żeby te kontakty można było jakoś nawiązywać. Niedawno też był tutaj mój przyjaciel z dawnych lat i przywiózł mi oryginalny fragment artykułu, który ja napisałem w „Słowie Powszechnym” o ekipie kulowskiej, uczestniczącej w takim rajdzie narciarskim z Lublina do Kazimierza, to był 1953 rok. Ta notatka, tak sobie pomyślałem, jak mi to pokazał, być może była moim debiutem dziennikarskim jeszcze wtedy, kiedy nie myślałem o dziennikarstwie.

Myślę, że wtedy z tego PTTK rodziła się też możliwość uczestniczenia w powstającym Klubie Wysokogórskim. Jego organizatorami byli profesorowie Paweł Czartoryski i Krzysztof Tatarkiewicz, wtedy jeszcze nie profesorowie, pisarz Jan Józef Szczepański, to byli jak gdyby ci inspiratorzy powstania w Lublinie Klubu Wysokogórskiego. Ten Klub Wysokogórski był kompletną nowością, bo tu żadnych gór nie ma. Kiedyś kamieniołomy pod Kazimierzem wykorzystywaliśmy na takie próbne wspinaczki, ale była duża grupa osób, która już jakoś była zorientowana w tej specjalistycznej turystyce i koło lubelskie było dosyć aktywne. Myślę, że też powstawały jakieś takie grupy turystyki specjalistycznej, na przykład kajakarstwo.

KUL korzystał przez wiele lat z miejscowości rekreacyjnych na Warmii i Mazurach.

Tam, w majątku biskupa Krasickiego, w dawnym majątku koło Fromborka, odbywały się letnie obozy, dwutygodniowe, czasami trzytygodniowe były. I tam też poloniści, może z inspiracji profesor Sławińskiej, wyjeżdżali na taki pobyt wczasowy, były kajaki, więc ta cała przyjemność pływania, ale również były spotkania, gdzie czytaliśmy rzeczy mało dostępne. No Miłosz ze swoim „Ocaleniem”, Liebert, literatura przedwojenna, Koniński, również powojenna, Maritain i inni filozofowie, którzy tworzyli. Było to takie środowisko, które praktycznie realizowało te wszystkie założenia, które towarzyszyły przedwojennemu odrodzeniu młodzieży polskiej. To

(2)

odrodzenie tu w Lublinie na KUL-u również funkcjonowało. Zresztą pismo pod takim tytułem na KUL-u wychodziło, ale nie tylko to pismo, inne też. Tu powstał „Prąd”, pismo takie bardzo aktywizujące środowiska intelektualne katolickie. I myślę, że to w nas tworzyło tę bazę, która pozwoliła później, kiedy wyszliśmy już poza uczelnię, szukać sobie jakichś możliwości pracy zawodowej, ale również pracy takiej satysfakcjonującej.

Data i miejsce nagrania 2006-02-08, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Należałem do inspiratorów od początku, byłem gubernatorem polskiego dystryktu, teraz ten dystrykt się rozbudował, jest ukraińsko-białoruski jeszcze do jakiegoś czasu, bo tak jest

Przez ponad dwadzieścia lat na KUL-u prowadziłem takie studium prasoznawcze, na które byli zobowiązani na przykład przychodzić studenci KUL-u, księża z poszczególnych

Mama pochodziła z rodziny mieszczańskiej, była urodzona w Pelplinie, a do Pelplina mój ojciec z rodziną swojej matki przyjechał po katastrofie, jaka wydarzyła się w miejscowości,

Ja w ubiegłym roku taki esej opublikowałem na temat tej Biblii Gutenbergowskiej z Pelplina, a intrygował mnie [ten temat], bo to było pierwsze nazwisko, które pamiętam z czasów

To getto było straszne, to było jakieś takie przeżycie tam dla nas, [obserwowaliśmy i mówiliśmy]: „O, już przestaje się palić”, po iluś tam dniach, już jak dymów

Myśmy wiedzieli to, że ona jest Żydówką, ale jako dzieci nie zdawaliśmy sobie sprawy, [że ona się w ten sposób ukrywa], dla nas ta najładniejsza siostra była

Niemcy przyszli przed godziną piątą rano do niego jako do dozorcy, kazali mu otworzyć główne wejście do budynku, prowadzić [się] na klatkę schodową, to trzecie

To moje wejście w prasę, w dziennikarstwo było związane z 1956 rokiem, kiedy się wydawało, że istnieje taka możliwość, taka opcja budowania rzeczywistości polskiej nie