• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1986, nr 26 (539).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1986, nr 26 (539)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

*

* NAJLEPSZE ŻYCZENIA CZŁONKOM I PRACOWNIKOM SPÓŁDZIELNI INWALI-

r

* DÓW „POKÓJ" — Z OKAZJI JUBILEUSZU SKŁADA >

' • redakcja >

Gazeta mięazyzaKioctawa Zakładów Urządzeń Przemysłowych, Fabryki .Pomocy Nau­

kowych. Zakładów Wytwórczych „Cukry Nyskie" Zakładu Wykonawstwa Sieci Elek­

trycznych, Spółdzielni Inwalidów „Pokói”. Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rol- nuch w Białej Nyskie).

Gdyby tak wszystkie

Nr 26 (539) 1986-09-20 Cena 4 zł

Staliśmy się liczącym w mieście zakładem

Rozmowa z prezesem Spółdzielni Inwalidów „Pokój" — ZBIGNIEWEM KNAPEM

„Nowiny Nyskie”. Kieruje Pan dość specyficznym zakła­

dem, w którym pracują ludzie

niepełnosprawni, .lak rządzi się takim zakładem?

Zbigniew Knap. Zarządzanie

zakładem i kierowanie ludźmi niepełnosprawnymi, a z takich składa się większość załogi, ma swoje dobre i złe strony.

bud

Do inwestycji, a raczej ich sprawnego przebiegu nie ma­

my w Nysie szczęścia. Co i raz rozlegają się okrzyki Zby szka Kuligą, który wracając z kolejnych narad, nie ską­

pi ostrych słów pod adresem projektańtów. wykonawców, inwestorów... Można wymie­

nić całkiem długą listę przed sięwzięć, które zostały jak to się potocznie mówi — zawa-

owy

lone. Dość wspomnieć niektó­

re historyczne już obiekty, jak krytą pływalnię ZUP, ob­

wodnicę, przychodnię lekar­

ską... Czy naprawdę nie stać nas w Nysie na sprawne rea­

lizowanie inwestycji budctazla- nych?

Za wszystkim kryją się czy jeś błędy, czyjaś nieodpowie- (Dokończenie na str. 8)

Do dobrych zaliczyłbym: wy soką ambicję inwalidów. Pra- gną oni osiągać rezultaty rów­

ne ludziom zdrowym. Chcą być pełnowartościowymi oby­

watelami. Chcą być dobrzy nie tylko w sferze produkcyjnej, ale również w działalności spo­

łecznej, xv rekreacji i wypo­

czynku. Cechuje ich w tym dą żerrtu Wytrwałość j upór. Stądc.

ich, wielkie zaangażowanie w to co robią. Mogę stwierdzić, że inwalida zawsze chee. lecz ze względów zdrowotnych nie zawsze może osiągnąć zakłada ny cel. I przy kierowaniu za­

kładem należy to mieć na u- wadzc.

Zwiększony czas wypoczyn­

ku, skrócony czas pracy ze­

zwalają nam na pięciodnio\yy tydzień pracy. Wszystkie sobo­

ty mamy wolne. Ale z tym wiąże się sprawa zagospoda­

rowania wolnego czasu.

Zwiększony jest dopływ środków finansowych, wynika­

jący ze statusu spółdzielni pracy chronionej. Dzięki temu mamy obniżkę lub całkowite zwolnienie z róż­

nych form opodatkowania.

Trudności. Inwalidzi są bar­

dzo wrażliwi i stawiają przed kierownictwem wszystkich szczebli wyższe wymagania niż ludzie zdrowi. Przekracza- (Dokończ&nie na str. 2)

Jaki wynik taki start

Problematyka plac budziła i budzi żywe zainteresowanie wśród załóg pracowniczych.

Jest to zrozumiałe. Płace okre śląią poziom dochodów, a więc j poziom naszego życia. Na ich tle rodzą .się sprzeczności, powstają konflikty.

Naczelnym zadaniem polity­

ki placowej powinno być za­

pewnienie ścisłego związku między efektami pracy a pła­

cą. Konieczne jest tu sprzęże­

nie zwrotne — płaca musi ^da­

wać impuls do wzrostu efek­

tu, a z kolei efekty gospodar­

cze powinny stanowić źródło wzrostu płac. O tym związku często zapominamy.

Toczące się dyskusje na ogół sprowadzają się do pytania — ile dostaniemy? W mniejszym stopniu natomiast interesuje pracowników co w zamian

trzeba dać, jakie posiadać kw«

lifikacje oraz jak intensywnie pracować.

W zakładowych systemach wynagradzania- tempo wzrostu, funduszu płac, a zatem i mo­

żliwości -podwyżek i przeszere­

gowań (w momencie wdraża­

nia i późniejszego funkcjono­

wania systemu) uzależnione są od przyrostu produkcji netto (lub innego miernika produk­

cji). Pracując lepiej i wydaj­

niej mamy szansę więcej za­

robić — wypracowując na ten cel środki.

Czy takie możliwości stwa­

rza zakładowy system wyna­

grodzeń, nad którym trwa dy­

skusja w Zakładach Wytwór­

czych „Cukry Nyskie”? Jest (Dokończenie na str. 41

sierpnia 1951 ro­

ku jedenastu człon ków założycieli podpisało pierwszy statut Spółdzielni Inwalidów w Ny sie. Podpisy złożyli: Stefan Stańczyk, Kazimierz Magas, Julian Mirowski, Bolesław Ka wala, Kazimierz Śliwka, Sta­

nisław Cwikowski, Edward Liszkowski, Alfons Pojub, An toni Korcz, Julian Oglódek i Stefan Plachtyna. Spośród za łożycieli jubileuszu 35-lecia do ezekał jedynie Stanisław Cwi^

kowski.

Z dniem swojego zarejestro wania w sądzie, spółdzielnia rozpoczęła działalność. Prowa dzono ją w rozrzuconyfłi po całym mieście obiektach. Pro dukowano konfekcję, wyroby fcaletnicze, materace oraz świadczono usługi z zakresu szewstwa, ryinarstwa, stolar­

ki. tapiccrslwa i krawiectwa.

Funkcjonowanie spółdzielni oparte było w zasadzie o kre Ryty bankowe, gdyż fundusz

Spółdzielnia Inwalidów „Pokój"

ma już 35 lat

udziałowy i inne środki włas ne ze względu na swą zniko mość nie odegrały praktycz­

nie żadnej roli. Brak własnej dobrej bazy produkcyjnej, trud ności produkcyjne i finanso­

we spowodowały, że po czte­

rech latach istnienia spóldziel ni groziło bankructwo. W 1957 roku rozpoczęła się pro­

cedura jej likwidacji. Wyzna ezono likwidatora, wstrzyma no produkcję, sprzedano ma- teriałyzi wyroby, a członko­

wie utracili swoje udziały. O- kres likwidacji trwał kilka miesięcy. Członkowie nie go dzili się z takim stanem rze­

czy. W wyniku interwencji i członków i władz miasta Zwia zek Spółdzielni Inwalidów u- dzielił pomocy finansowej w

postaci dotacji i pożyczki, a także, co było najważniejsze, dał gwarancję wypłacalności do banku. Przerwano likwida cję. a członkowie przystąpili do konsekwentnej realizacji zadań i zamierzeń ujętych w planie uzdrowienia spółdziel­

ni.

W latach 1958—69 rozpoezę to kooperację z Nyskimi Za­

kładami Przemysłu Terenowe go w Nysie i z ZBNS (FSD).

Stopniowo poprawia się sytua eja finansowa. Czas było po­

myśleć o nowej bazie, tym bardziej, że zakład przy uli­

cy Sudeckiej nie był w stanie sprostać zamówieniom, a to groziło zerwaniem umów z FSD. Zdecydowano się prze­

jąć w trwale użytkowanie

zrujnowane budynki przy uli cy Lompy 3.

Obiekt był w opłakanym stanie. Cały budynek przy u- licy Grodzkiej w'ypalony, po zostałe w znacznym stopniu zniszczone, bez urządzeń sani tarnych, ogrzewania, kanali­

zacji, siły. Równolegle z re­

montem rozpoczęto produkcję, gdyż należało wypracować środki na remont. A w jakich warunkach wtedy produkowa no. do dziś opowiadają starzy pracownicy, a młodzi nie bar dzo chcą w to wierzyć.

W 1957 roku rozpoczęto, re­

mont budynku przy ulicy Grodzkiej, w tymże roku za­

kupiono budynek przy ulicy 1 Maja, a w 1969 obiekt obec nego zakładu drzewnego. Fe

wykonaniu tych zadań spół­

dzielnia uzyskała wreszcie wa runki by w pełni rozwinąć re habilitację zawodową inwa­

lidów, stworzyć dwa zakłady;

pracy chronionej oraz rozbu dować zaplecze zdrowotne.

W międzyczasie przeżyto p®

żary i inne nieszczęścia ale miało się już ku lepszemu.

Bezpowrotnie minęły czas®

gdy widmo bankructwa zagl%

dało w oczy członkom i pra­ cownikom. Wzrosła prodifkcja.

Poprawiły się warunki praeff i rehabilitacji. I mimo że

wciąż jest mnóstwo proble­

mów', są ludzie i środki de ich rozwiązywania.

W" 35 roku swej działalnej ci Spółdzielnia Inwalidów Wt Nysie jest liczącym się zakłtt

dem w mieście, który opróca wysokiej produkcji zapewni®

pracę ludziom niepelnóspraWt nym, stwarzaj®: im szansę p®

wrotu de normalnego życia.

(2)

Str. 2

Staliśmy się liczqcym w mieście zakładem

,/ (Dokończenie ze str. 1) ją one często nasze możliwoś­

ci, co staje się przyczyną kon fłiktów.

Innego rodzaju trudność to konieczność przystosowywania stanowisk pracy i maszyn do możliwości' psychofizycznych zatrudnionych. Konstruktorzy konstruują maszyny dla ludzi zdrowych, więc my musimy je przerabiać, dostosowywać do konkretnego pracownika.

Utrzymywanie na wyższym niż normalnie poziomie bez­

pieczeństwa i higieny pracy, zaplecza socjalnego i rehabili­

tacyjnego, pociąga za sobą ko­

nieczność wydatkowania ol­

brzymich kwot i zwiększonej pracy. A nie zawsze spotyka­

my się z dbałością o sprzęt i urządzenia oddane w użyt­

kowanie załodze. Spotykamy się niestety z przypadkami bez myślnego niszczenia.

Ponadto sprawa, która cią­

gle jest nie rozwiązana, to sto sowanie dla spółdzielń zatru­

dniających ludzi niepełno­

sprawnych praktycznie rzecz biorąc takich samych mierni­

ków ekonomicznych jak w każ dym innym zakładzie. A prze cięż inwalida posiada mniejszą wydolność, szybciej się męczy, musi częściej odpoczywać. Sto­

sowanie normalnych mierni­

ków ekonomicznych w spół­

dzielczości inwalidów kłóci się z podstawowymi zadaniami ja kimi są rehabilitacja zawodo­

wa i społeczna. Akord często powoduje, że pracownicy w pogoni za zarobkami pracują ze szkodą dla zdrowia.

„NN”. Właśnie. Przecież w mądrych książkach pisze się że sukcesem jest już to, że in­

walida pracuje, że dzięki temu czuje się potrzebny. Już to zmniejsza społeczne koszty,

Wznowiono

dyżury w ROS-P

Po wakacyjnej przerwie, 16 września br. wznowił swoją działalność Rejonowy Ośrodek Społeczno-Prawny ZSMP. Peł nią w nim dyżury prawnicy, pedagodzy, psychologowie,

nie mówiąc o tym, że więk­

szość z nich zarabia na siebie i rodzinę i nie musi być na przysłowiowym państwowym garnuszku.

Z.K.: Tak mówi teoria. Nie­

stety praktyka często rozmija się z teorią. Chociaż przyznać muszę, że mamy i takich pra­

cowników, którzy jak to się popularnie mówi na siebie nie zapracują. Bardzo często okres przyuczenia za zgodą zarządu jest przedłużany do 24 miesię­

cy i bywa i tak, że trudno nauczyć pracownika nawet naj prostszych operacji. U nas każ de polecenie wykonania zadania przez pracownika, musi poprze dzić analiza czy wydolność fi­

zyczna i psychiczna pozwala mu je prawidłowo wykonać.

„NN”. Akord, normy, ates­

tacja stanowisk. Jakoś mi to nie bardzo pasuje do inwali­

dów.

Z.K.: Ale taka jest rzeczy­

wistość. A jeśli idzie o atesta­

cję, to na pewno jest ona nie­

zbędna w naszej gospodarce.

Tylko czytając dokumenty, śle dząc dyskusję osobiście boję się czy osiągniemy założone e- fekty. Na razie widzę wzrost ilości papierów i wzrost ilości urzędników, którzy będą te pa piery przygotowywać, analizo­

wać. Atestacja zakłada między innymi zmniejszenie zatrudnię nia w sferze administracji za­

kładów. Osobiście w Ho nie wierzę. Biurokracja zamiast maleć będzie rosła, choćby z tej przyczyny, że nikt nikomu nie wierzy. Dlategp też każdy, kto o czymś musi decydować zabezpiecza się w odpowiednie podkładka W innym bowiem wypadku, każda kontrola (a mamy ich bez liku) zakwestio nuje taką czy inną decyzję, każde działanie, jego potrzebę, sposób realizacji, zasadność.

przedstawiciele ZSMP i naszej redakcji.

Z bezpłatnych porad może korzystać każdy, niezależnie od przynależności organizacyjnej.

Dyżury pełnione są w każdy wtorek w godzinach od 16 do 18 w siedzibie redakcji „No­

win Nyskich” przy ul. Wało­

wej 7, I piętro, tel. 46-78. Po­

rad można zasięgać osobiście lub telefonicznie. (M)

NOWINY NYSKIE

Bo papierki tworzy się nie po to by były potrzebne, ale do wykazania tysiącom kontrole­

rów, że to co robiłem lub ro­

biliśmy ma podstawy prawne.

Natomiast jeśli' idzie o atesta­

cję stanowisk w naszej spół­

dzielni, to ze względu na jej specyfikę i o czym już mówi­

łem, ze względu na przystoso­

wywanie stanowisk pracy do pracowników, bardzo wiele działań ujętych w uchwale nr 84 CZSI jest na bieżąco reali­

zowanych. Tyle, że bez nauko­

wej podbudowy, wzorów ma­

tematycznych i potężnej ilości dokumentów. Cóż, teraz trzeba je będzie wypełnić. A przy o- kazji: jest taki punkt — stopie*

eliminacji barier architekto­

nicznych i innych utrudnień dla inwalidów. My u nas to stosujemy. Ale inwalidzi żyją i mieszkają w mieście. A tam się nic nie robi, aby pomóc inwalidom żyć. Architekci, pro jektanci w trakcie projektowa nia mieszkań, sklepów, punk­

tów usługowych czy budyn­

ków użyteczności społecznej udają, że w społeczeństwie nie ma inwalidów, nie ma ludzi niepełnosprawnych. I na nic nasze postulaty na różnych szczeblach.

„NN”. Mija 35 lat od powo­

łania spółdzielni inwalidów w Nysie.

Z.K.: Właśnie. Różne w tym okresie były dzieje spółdziel­

ni. Ale pomału krok za kro­

kiem, dzięki uporowi załogi staliśmy się liczącym się w mieście zakładem. I za to z okazji jubileuszu pragnę zło­

żyć serdeczne podziękowanie członkom spółdzielni, załodze i wszystkim tym którzy przy­

czynili się do rozkwitu naszej spółdzielni. Życzę wszystkim dużo zdrowia i pomyślności.

„NN”. Dziękuję za rozmowę.

Zbigniew Kulig

Zostań

honorowym dawcą krwi

Nr 26 (539:

Wspomnienia spółdzielców

w-

Z okazji jubileuszu Spół­

dzielni Inwalidów „Pokój” nie powinno zabraknąć wspomnień jej długoletnich pracownikćrw.

Przecież nie kto inny jak tyl­

ko ludzie i ich praca składa ją się na historię spółdzielni.

Wspomnieniami dzielą się:

Stanisław Cwikowski — zało­

życiel spółdzielni, emeryt, Wła dysław Biel — kierownik za­

kładu szewsko-kaletniczego i Edward Kamiński — mistrz .ta picerni samochodowej.

BYŁEM ZAŁOŻYCIELEM SPÓŁDZIELNI...

...mówi S. Cwikowski. A było to tak. W 1950 roku rozwią­

zany został w Polsce Związek Inwalidów Wojennych (reak­

tywowany w 56 — dop. KK).

Jego członkowie, mieszkający w Nysie i okolicy, postanowili zorganizować spółdzielnię pra­

cy dla inwalidów. Pierwsza próba założenia jej — w roku likwidacji ZIW — spaliła na panewce. Inwalidzi wojenni nie dali jednak za wygraną i robili wszystko aby ona po­

wstała. Udało się to w roku następnym. Założycielami spół dzielni było 11 inwalidów wo­

jennych. Wśród nich i ja — inwalida wojny domowej. W 1947 roku walcząc z bandami UPA w Bieszczadach dosta­

łem postrzał w nerkę...

Nasza spółdzielnia zaczęła

„żyć” od września 51 roku.

Przedtem i potem była żmu­

dna praca organizacyjna. Sami szukaliśmy miejsc na zakłady i punkty, sami je odgruzowy­

waliśmy i porządkowaliśmy.

Pierwszym prezesem spół­

dzielni był Antoni Korcz.

Przewodniczącym Rady Spół­

dzielczej został Kawała, z-cą Mirowski, mnie zaś wybrano na sekretarza rady.

Nazwę „Pokój” dla spół­

dzielni dał na zebraniu założy cielskim niejaki Stankiewicz

— portier ze szpitala miejskie­

go.Jako pierwsze zaczęły fun­

kcjonować w skromnych po­

mieszczeniach i ruderach za­

kład stolarski przy Ujejskie­

go, mieściły się tamże biura, sklep komisowy w Rynku, za­

kład szewski i krawiecki prz- Prudnickiej. Początkowo kie­

rowałem warsztatem szew­

skim, później pracowałem w

komisie — handlowałem sta rociami i towarami zagranica nymi. Kipdy sklep zlikwidow no, przeszedłem do zakładu t picersko-rymarskicgo — n przyuczenie do zawodu.

Spółdzielnia miała złe i dc bre lata. Bodaj dwa razy sta wała na progu bankructw:

postawiono ją nawet w sta likwidacji. Pod koniec lat 60 -tych zakład galanteryjno-skć rżany spółdzielni narobił du żych strat — wykonywał tor by i teczki bez zleceń, a n dodatek ze złych jakościow materiałów...

Mieliśmy jednak i dobryc prezesów — organizatorów Do takich należał m.in. nieży jący już prezes Kantorski. Dl niego spółdzielnia była drugii domem. Dzięki niemu rozb' dowano spółdzielnię, postawi no ją na „nogi”. Dbał prz tym o ludzi, każdemu star:

się pomóc.

Kiedy spółdzielnia przymit rżała się do produkcji tapicei ki siedzeń do „nysek” — zc stałem przeniesiony do ZBN!

Pracowałem tam przez 7 1:

jako tapicer. W 1963 rok wróciłem do spółdzielni — n stanowisko kontrolera jako:

ci. Następnie prowadziłem za kład pracy chronionej, dla lt dzi wyleczonych z. gruźlic;

Wykonywaliśmy tapicerkę mc blową, potem naprawy siedze autobusowych — pod lamparr kwarcowymi. Zakład mieść się wtedy na Wałowej — obc nie jest tam KMPiK. Wspólni z Antonim Korzeniem oprać c waliśmy projekt kanap:

Pierwsze egzemplarze tyc mebli były naszym dzieleń

W okresie odbudowy dwoi ca biskupiego przy ul. Lomp mało kto z inwalidów przyzn wał się, że jest tam zatruć niony. Ludzie wstydzili się, ż pracują w takiej ruderze i pc śród ruin porośniętych trawą

Z firmą pożegnałem się ’ 1981 roku. Mam satysfakc <

że byłem jej założycielem, b zapewniła ona byt wielu inw lidom.

SZYLIŚMY OFICERKI I KAPCE

Gdy 2 stycznia 1952 rok przyjmowałem się do' Zakład szewskiego — wspomina V (Dokończenie na str. 1

„.twierdzą Anglicy i mają rację. Życie już to wielokrot­

nie udowodniło. Ci, którzy sza nują czas, mają pieniądze.

Szanować czas, to znaczy wła ściwie go wykorzystywać, na każdym miejscu, na każdym stanowisku.

Chwilami odnoszę wrażenie, że właśnie brak poszanowania czasu, a zwłaszcza czasu prze znaczonego na pracę jest przy czyną (w jakiejś tam mierze) naszych gospodarczych kłopo­

tów. Ludzie bywali za gra­

nicą, zwłaszcza na zachodzie, obserwując panujące tam sto sunki podkreślają, że nie do pomyślenia w czasie pracy są wszelkiego rodzaju przerwy na papierosa, herbatkę, kawę czy coś w tym rodzaju, nie mówiąc już o wyskakiwaniu w czasie godzin pracy na za­

kupy.

U nas, pod tym względem jest całkowita swoboda. Masz ochotę na papierosa — proszę bardzo, niech czeka urządze­

nie, nie zając.- nie ’ucieknie.

Powołujemy się często na przykłady krajów kapitali­

stycznych, podkreślając zwła­

szcza ich wysoką stopę życio wą. Tak, ale to nikomu nie spadło, jak przysłowiowa man na — z nieba. Ludzie wyprą cowali to ciężką pracą.

He u nas się pracuje? Za­

leży, ale na pewno nikt nie przepracowuje uczciwie swojej nótmy czasowej. Pra­

cę winno się rozpoczynać o wyznaczonej godzinie. U nas,

— — -• - Słuszne stanowisko rady pracowniczej - ---

Czas to pieniqdz

na określoną godzinę do pra­

cy się przychodzi... Trochę plotek, lektura gazety, wizy ty w sąsiednich dżiałach i...

śniadanie. Później już „nor­

malnie” byle do obiadu... oczy wiście tego obiadu, który spo żywa się w czasie godzin prze znaczonych na pracę. Tak, bo jak by inaczej. Wtedy moż­

na narzekać, że ludziom od­

biera się ich „dorobek” socjal ny.

Jak sie traci czas — wy­

starczy popatrzeć i przeanali­

zować pracę stołówki w ZUP.

Z jej usług korzysta śred­

nio około 330 pracowników miesięęznie. Tyle wykupywa­

nych jest abonamentów. Oko­

ło 200 osób z tej liczby spo­

żywa posiłki w czasie godzin przeznaczonych na pracę. Bio­

rąc średnio około 40 minut na zjedzenie obiadu, nietrud­

no obliczyć, iż w skali mie­

siąca zakład traci około 2700 godzin. Za te godziny oczy­

wiście się płaci.

Dobrze więc się stało (pro­

blem znany od lat), te wre­

szcie rada pracownicza za­

jęła się tym problemem, trak tując go i to słusznie, jako jedną z rezerw do wykorzy­

stania. Stanowisko zajęte przez radę pracowniczą wy­

pływa z -dobrze pojętego in­

teresu załogi i przedsiębior­

stwa.

Uruchomione od 1 lipca pod wyżki płacowe, o niespotyka­

nej do tej-pory w ZUP ska­

li, wymagają zdaniem rady wyraźnej poprawy efektywno­

ści pracy, tak, ażeby ruchy płacowe miały w przyszłości pokrycie w efektach produk­

cyjnych. Jednocześnie prezy- nio około 330 pracowników stwierdziło, że wykorzystanie dnia pracy pozostawia wiele do życzenia. Powodów tego jest wiele. Jedne spowodowa­

ne są czynnikami zależnymi od zatrudnionego, inne nie.

Postanowiono się tymi spra­

wami zająć, zakładając, iż u- czynione to zostanie etapami.

Prezydium rady pracow- czej stoi na stanowisku, że trzeba zacząć od strat czasu powstających z uwagi na fakt funkcjonowania na terenie zakładów stołówki pracowni­

czej.

Obowiązujący w przedsię­

biorstwie regulamin pracy za kłada 15-minutową przerwę śniadaniową. I to jest w po­

rządku. Niczym jednak nie są

uzasadnione straty czasu w porze obiadowej. Wielu tłuma czy fakt spożywania obiadu w czasie godzin pracy tym, że brak jest później potraw w odpowiednim wyborze. Ponoć praktycznie po godz. 14, wręcz nic konkretnego zjeść nie moż na. Co więc z tym fantem zrobić?

Prezydium rady pracowni- niczej stoi na stanowisku, że należy problem ten rozwią­

zać poprzez przeniesienie sto­

łówki obiadowej poza teren przedsiębiorstwa. W zakładzie natomiast stołówka będzie pro wadzić śniadania, posiłki re­

generacyjne i profilaktyczne.

Zdaniem rady — najlepszym rozwiązaniem będzie zorgani­

zowanie dla załogi posiłków obiadowych w restauracji

„Klubowa”, która prowadzona jest przez RSP Wyszków. U- dowodniono, że korzyści z tej reorganizacji (trzeba wypowie dzieć umowę PSS) będą zna­

czne. Po pierwsze, uniknie się pokaźnych strat czasu. Po dru gie, mając „Klubową”, można być pewnym, że posiłki będą bardziej urozmaicone, a co najważniejsze, każdy wykupu­

jący abonament będzie miał zapewniony dobry jakościowo

posiłek, serwowany w gbdz nach zarówno przed rozpoczę ciem pracy, jak i po jej za kończeniu.

Uniknie się także za jeć nym zamachem rozdźwiękó' pomiędzy pracownikami, ktc rzy spożywają obiad w gc dzinąch pracy oraz tymi, ktc rzy w tym samym czasie normalnie pracują.

Na decyzję rady pracown czej trzeba patrzeć z pełnyi zrozumieniem. Wszak oczekt jemy od niej gospodarskieg patrzenia na całe zakładów życie. Popatrzyła. Mieć i^ależ nadzieję, że stołówka zapocza kowala likwidację wszystkie źródeł strat czasu przeznaczc nego na pracę...

Na koniec jeszcze jeden c brazek... z życia, tym razei zachodniego wzięty.

O wysokiej stopie życiowe w Szwajcarii mówi się od la Dla ciekawostki podam, ż Szwajcarzy mają po Japończ kach najdłuższy tydzień pra cy. W ubiegłym roku zasta nawiano się czy go nie skro cić. Rozpisano więc głosowa nie. Zdecydowana większoś respondentów opowiedziała si za takim tygodniem pracy ja jest — tłumacząc to tym, ż

„...jak będziemy krócej prac wać, mniej zarobimy, będzie my ubożsi”. Jednym slower potwierdzili, że „czas (pracj to pieniądz”. Warto o tej ma ksymie pamiętać.

R. CHRZANOWSKI

(3)

Batalia o mieszkania

8 września br. w KM-G PZPR w Nysie odbyła się ko lejna narada mająca na celu zmniejszenie skutków nie wy konania planu budownictwa mieszkaniowego.

i sekretarz Janusz Kropiń- ski otwierając naradę, w któ rej oprócz inwestorów, wyko nawców, władz miejskich wzięła udział członek KC PZPR Alicja Szostak, stwier oził. iż nie do przyjęcia jest sytuacja by nie oddano do u- żytku 124 mieszkań. W okre sie gdy władze administracyj ne miasta i gminy walczą o zwiększenie budownictwa mieszkaniowego w pięciolat­

ce, nie wykonanie tegoroczne­

go . planu wybija nam z ręki wszelkie argumenty przetar­

gowe. Z inicjatywy członka KC PZPR tow. Alicji Szostak, ZEC, w którym prtcuje po­

dejmuje się dostarczyć w spo sób zastępczy ciepło do bu­

dynków na osied'u Skwiań- ska. Należy zastanów c się czy a inicjatywa uratuje za grożone mieszkań! i.

Kierownik ZEC, Ryszard Olejnik informuje, że zakład własnymi siłami wyo <aazy wy nftenniikownię w zastępczy węzeł cieplny, który ogrzeje co najmniej trzy blok’ Pod sta-wowy warunek to wybudo wanie w terminie magistra’!

cieplnej.

Iriż? Sobolewski główny pod wykonawca deklaruje, że do połowy listopada ciepło bę­

dzie dostarczone.

Powiało optymizmem. Może uda się uratować 124 miesz­

kania. Niestety na krótko.

Zimny prysznic wylał na gł-owy dyrektor NPB, Józef Baziak stwierdzając, że taka oferta miałaby powodzenie gdyby została złożona pół ro­

ku wcześniej. Dzisiaj z po­

Zarobić na siebie...

...to główna zasada obowią­

zująca w gospodarowaniu w Spółdzielni Inwalidów „Po­

kój”. Wynika ona stąd, że istotnym źródłem zasila­

nia kasy spółdzielni są ulgi w podatku dochodowym i w podatku od wynagrodzeń. Mó wiąc dokładniej 65 proc, na­

leżnego państwu podatku do chodowego i 20 proc, podatku od wynagrodzeń pozostaje w spółdzielni, zasilając fuijjiusz rehabilitacji.

Fundusz ten może być prze znaczany na cele związane z przyuczeniem i przystosowa­

niem niepełnosprawnego pra­

cownika do wykonywania o- kreślonej czynności. Po dru>

gie — środki z tego fundu­

szu mogą być również prze­

wodu braku gwarancji dosta­

wy ciepła w terminie, z pla­

cu budowy zeszli i wykpnaw ca i podwykonawcy. I nie ma ani technicznej ani fizycznej możliwości powrotu w najbliż szym czasie na ulicę Słowiań ską. Cały potencjał wykonaw czy został zaangażowany w Głuchołazach i Prudniku.

Przedsiębiorstwo nie może i nie ma prawa przerwać prac na tamtych budowach. Sytua cja na osiedlu Słowiańska by ła władzom znana co najmniej od roku. Zresztą oprócz cie­

pła brakuje instalacji elek­

trycznej, gazowej.

Dyrektor ZWSE, Antoni Li sowski — przewodni :'ącv Ra dy Dyrektorów deklaruje, że energia elektryczna dotrze w terminie.

Naczelnik, Władysław Dyr­

ka stwierdza, że jeśli istnie­

je możliwość zasiedlenia miesz kań (a wcale nie jest pew­

ne czy użytkownik, którym iest PKP zgodzi się zasiedlić budynki wiedząc, że przez kil ka miesięcy nie będzie ciepłej wody) to należy uczynić co tylko jest w mocy, aby jesz­

cze w bieżącym roku oddać mieszkania.

Dyrektor Baziak po raz ko lejny stwierdza, że obecnie nie ma już fizycznej możli­

wości by w bieżącym roku od dać mieszkania. Należy zasta nowić się co zrobić by w przy*

szłym roku oprócz planowa­

nych oddać mieszkania z bie żącego roku. Dlatego też nie należy rezygnować z inicjaty wy ZEC-u. Dostarczenie cie­

pła do budynków na okres zimy pozwoli na wykonywa­

nie w nich prac mokrych a to może przyśpieszyć odda*-a nie w 1987 roku mieszkań o półtora kwartału.

Podsumowując tę część na rady sekretarz J. Kropińsrt

znaczane na dostosowywanie -i wyposażenie techniczne sta­

nowisk ' pracy. Jest to pro­

blem niezmiernie ważny. W tym zakresie jest wiele do zrobienia. Chodzi tu głównie o większą mechanizację prac uciążliwych i szkodliwych dla -zdrowia. Mechanizacja powi­

ną także wpłynąć na wzrost pro dukcji bez dodatkowego za­

trudnienia.

Kilka danych liczbowych charakteryzujących rozwój- spółdzielni w ostatnich sied­

miu latach.

Wartość sprzedanej produk­

cji i usług jy latach 1980—

—1986 wzrośnie blisko cztero­

krotnie, przy niezmienionym poziomie zatrudnienia. Prze­

stwierdza: jak wynika z wy powiedzi magistrala będzie, ciepło będzie, prąd będzie tyl ko nie będzie mieszkań. By­

ła możliwość uratowania mieszkań, ale jej nie wyko­

rzystano w odpowiednim c’a sie. Kto jest za to winien?

Niestety na to pytanie nie uzyskano odpowiedzi. Pjwtó- rzyla je ponownie tow. A.

Szostak — kto ponosi winę za to że w bieżącym roku w Nysie nie będzie wykonany plan budownictwa mieszkanio wego?

Zabrakło jednoznacznej od powiedzą. Podawano różne o- biektywne przyczyny (pisaliś my o tym w artykule Miesz kantowa łamigłówka „NN” nr 23), które spowodowały taki a nie iinny stan rzeczy. Nie­

którzy dyskutanci poszli aa tak daleko, że winią wszyst­

kich w mieście.

Uprzejmie przepraszam, ale ani ja ani kilkadziesiąt tysię cy mieszkańców miasta nie po nosimy żadnej odpowiedzial­

ności za zaistniałą sytuację. A że próbuje się nas obarczać od powiedzialnością, to ryzyku­

jąc, że się narażę, iż u kogoś podpadnę, że mogę mieć spra wę o zniesławienie postaram się wykazać winnych.

Winien jest Urząd Woje­

wódzki, że brak jest co naj­

mniej z rocznym wyprzedzę niem rozeznania kto, gdzie i ile będzie budował. Nie pro wadzi się wyprzedzająco u- zbrojenia terenu, a uzbrojenie terenu finansowane jest z budżetu wojewódzkiego Po-

» woduje to, że inwestorzy m.in.

Spółdzielnia Mieszkaniowa mu si na ślepo zlecać opracowy wanie dokumentacji, n:e wie dząc czy i kiedy będre ona realizowana. Po dwóch fatach kończy się ważność dokumen

ciętna płaca wzrośnie cztery i pół raza. Zysk szśeściokrotnie.

Ostatni wskaźnik, a więc zysk, ma tendencję spadkową na jednostkę wyrobu. W 1980 roku na każdym tysiącu zło­

tych sprzedanej produkcji u- zyskiwano zysk w wysokości 15 złotych. Dzisiaj niespełna 11 złotych...

Z przytoczonych danych licz bowych wynika, że wzrostowi produkcji towarzyszył wzrost wynagrodzeń i zysku, które­

go znaczna część pozostaje w spółdzielni. Co należy robić 1 w jakim kierunku iść, aby korzystne tendencje utrzymać?

W moim przekonaniu nale­

ży przede wszystkim rozsze­

rzać asortyment produkowa­

nych wyrobów. Wchodzić na

Str. 3

tacji i należy ją na no ?o ak­

tualizować. W tym czasie zmie niają się uwarunkowania i patrz: osiedle Słowiańska.

Winna jest nasza instancja partyjna za liberalizm w sto sunk u do osób, które odpo­

wiadają za terminowość wy konania prac. Ja wiem, że bez powrotnie — na szczęście — minęły czasy kiedy dyrektor nawet najbardziej zagorzały ateista, żegnał się przed uda­

niem sóę do komitetu, bo nie wiedział czy aby nie wyjdzie stamtąd jako były dyrektor.

Ale to wcale nie oznacza, że każdy może robić co się mu podoba. Ostatecznie każdy ma partyjną rekomendację.

Winne są władze admini­

stracyjne za to, że na okre­

sowych naradach przyjmują do wiadomości terminy wyko nania takiej czy innej inwe stycja, które są nie jdotrzymy v<arię. I nic nie robi się aby ukarać niesłownych. Na na­

szych łamach • podawaliśmy przykłady takich obietnic. A że można inaczej niech świad czy przykład Głuchołaz gdzie doprowadzono do odejścia dy rektora firmy remontowo-bu­

dowlanej, która na ich terenie 'udawała że buduje.

Winni są wykonawcy i pod wykonawcy, że nie dążą do terminowej realizacji zadań.

Winne jest Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej wprowadzające zmia nę wymienników bez rozpo­

znania, że na rynku są nieo­

siągalne.

Ale największą winę we­

dług mojego rozeznania w procesie inwestycji ponoszą:

Nyska służba geodezyjna,

rynek z nowymi i atrakcyj­

nymi towarami. Nie jest to sprawa prosta. Trudno prze­

cież spółdzielni (zatrudniają­

cej ponad 70 procent pracow­

ników niepełnosprawnych) konkurować na rynku z ząkła darni o produkcji wielkoseryj nej lub masowej, wyposażo­

nymi w nowoczesne maszyny, urządzenia i technologie. Są obszary działalności wytwór­

czej, w których spółdzielnie mają duże’ możliwości podej­

mowania produkcji rynkowej lub kooperacyjnej i to w ma łych seriach. A więc uzupeł­

nienie luk na rynku w te wy roby, których nie produkuje przemysł kluczowy. Zresztą wytwarzane meble i świad­

czone usługi przez przedsig- biorstwa państwowe, spółdziel cze i prywatne są drogie. Nie każdego stać na zakup no­

wego wyposażenia lub zlece­

nie usługi. Dlatego warto po myśleć • daniu ludziom mo­

która dostarcza niekompletne, błędne podkłady geodezyjne.

Mógłbym przytoczyć dzćesiąt ki przykładów uzyskanych od wykonawców, że nie zgadza­

ją się rzędne, że źle lub w ogóle nie są naniesione znaj­

dujące się w terenie urządzę r.ia i instalacje.

I wreszcie biura projekto­

we, które na tych podkła­

dach bez sprawdzenia w tere nie kreślą. I otrzym Uemy ta kie kwiatki, że gazociąg ma iść przez forty, że następuje przesunięcie o kilka metrów kolektora w wyniku czego na leżało przeprojektować usy­

tuowanie osiedla Podzamcze sektor „C”. Do normalnego zjawiska należy opóźnianie w nieskończoność terminu rea­

lizacji dokumentacji, która czę sto przychodzi w takim sta­

nie, iż nie uzyskałaby zali­

czenia na studiach, a jej au­

tor musi alby powtarzać rok.

A więc winni są. Tylko, że jest ich tak wielu, iż nikt nie poczuwa się do winy. I niech mi nikt nie próbuje wmówić, że winien jest system. Winni są konkretni ludzie i ich na leży odnaleźć.

Narada była ze wszech miar potrzebna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu byłem na naradzie (a uczestniczyłem w wielu) gdzie wszyscy byli zgod ni, że należy uczynić wszy­

stko by w przyszłym roku od dać oprócz planowych zaległe 124 mieszkania. Padały kon­

kretne zobowiązania i dekla­

racje.-Wierzę, że komitet wyt- egzekwuje ich realizację.

Zbigniew Kulig Zdj. M. Denibicki

żliwości wykonywania niektó­

rych przedmiotów lub prac we własnym zakresie. A moż na to zrobić zaopatrując skle­

py w różnego rodzaju elemen ty z drewna i metalu (desecz­

ki i listewki różnych wielko­

ści i przekrojów oraz narzę­

dzia flo majsterkowania). Moż na również pomyśleć o pod­

jęciu produkcji elementów dla elektroniki lub innej braAży związanej z nowoczesnym przemysłem.

Kierownictwo spółdzielni 1 podległe mu zaplecze technicz ne już dziś powinni myśleć o rozszerzaniu produkcji w ta­

kim zakresie i kierunku, któ­

re z jednej strony zapewniły by pracę dostosowaną do mo­

żliwości pracowników, z dru­

giej zaś dawały zysk niezbęd ny do zasilania funduszu re­

habilitacji oraz na unowocześ nlenle i rozwój potencjału wy twórczego.

M. 2EŁWETBO

(4)

Sir. 4 - NOWINY NYSKIE Nr 25 (53$)

Nic o nas — bez nas

*

ROZMOWA Z PRZEWODNI CZĄCYM RADY NADZOR­

CZEJ SI „POKÓJ” BRONI­

SŁAWEM GRZYWĄ

— Rada Nadzorcza, pod pa na kierunkiem, pracuje kilka­

naście miesięcy. Jakimi spra­

wami zajmowała się przez ten

•kres?

— W czerwcu upłynęła po­

łowa ' kadencji naszej rady.

Uważam, że okres ten był bar dzo pracowity. Odbyliśmy 26 posiedzeń rady, z tego 8 w ro­

ku bieżącym. W roku ubie­

głym członkowie rady podjęli 80 uchwal, w tym 28 wynika­

jących z zaleceń pokontrol­

nych. 59 uchwał zapadło na tegorocznych posiedzeniach ra­

dy.Rada jako organ kontrolują cy i nadzorujący działalność spółdzielni wnika we wszyst;

kie jej zadania. •, S Czym zajmowaliśmy się vdo tej pory? Z ważniejszych te­

matów to zatwierdzenie pod­

stawowych wskaźników pla­

nów na rok bieżący, w tym planu techniczno-ekonomiczne­

go, zysku, finansowanią inwe­

stycji i wydatków FRI. Podej­

mujemy uchwały w sprawach

przyjęcia, wykluczenia i wy­

kreślenia członków. Rada przyjęła bilans za 1985 rok i zatwierdziła propozycje podzia łu zysku i nadwyżki bilanso­

wej. Na posiedzeniach rozpa­

trywano i zatwierdzano kilka regulaminów — pracy nakład­

czej, premiowania i nagród, pracy zarządu.

Ponadto zajmowaliśmy się takim tematem jak moderni­

zacja i oprzyrządowanie sta­

nowisk pracy. Jest to problem ważny i trudny do realizacji w spółdzielczości inwalidzkiej.

Nie zawsze inwalidzi akceptu­

ją stworzone dla nich stano­

wiska. Z drugiej strony uwa­

żam, i takie jest też zdanie rady, że spółdzielnia powinna w tym kierunku zrobić coś więcej. Lepszego oprzyrządo­

wania stanowisk pod kątem eliminacji wysiłku ręcznego powinna chociażby doczekać się tapicernia czy stolarnia.

Rada skontrolowała stany magazynowe pod kątem nad­

miernych i zbędnych zapasów materiałowych. W wyniku za­

leceń rady lista materiałów tych znacznie zmalała, część upłynniono na zewnątrz, część zagospodarowano we własnym zakresie.

Ocenialiśmy działalność włas nej przychodni lekarskiej. Co prawda nie podjęto w tym za­

kresie żadnych konkretnych wniosków, tym niemniej zwró cono uwagę zarządowi aby pil nie wysłuchiwał skarg inwali­

dów na pracę personelu me­

dycznego.

— W spółdzielni obowiązuje od niedawna nowa struktura organizacyjna i nowy system wynagradzania. Czy rada mia­

ła w tych tematach coś do po­

wiedzenia?

— Oczywiście — nie kto in­

ny jak rada zatwierdzała stru kturę organizacyjną. Było przy tym dużo dyskusji. W lu­

tym dokonaliśmy analizy sta­

nu zatrudnienia — byliśmy za zmniejszeniem pracowników pośrednio produkcyjnych i ad­

ministracji. W nowej struktu­

rze znalazło to odbicie — część ludzi przeniesiono z ad­

ministracji do produkcji.

Specjalnym tematem posie­

dzenia był również nowy sy­

stem placowy. Uważam, że został on przez zarząd dobrze opracowany. Rada nie miała już w nim co poprawiać.

— Jak układa się współpra­

ca rady z zarządem spółdziel-

n*? .

— Nie wszystkie uchwały rady są chętnie akceptowane czy przyjmowane przez zarząd

— to fakt, tym niemniej są realizowane.

Sporo dyskusji, do dzisiaj, budzi uchwała rady nr 55/85 dotycząca zatrudnienia chałup­

ników i pracy nakładczej. Po­

noć kłóci się ona z rehabilita­

cją inwalidów. Przedstawię zatem stanowisko rady — otóż uchwala nie ogranicza i nie li­

kwiduje pracy w nakładztwie.

Mówi ona jedynie o tym , aby w charakterze chałupników za­

trudniać inwalidów I i II gru­

py, nie mających innego źró­

dła utrzymania, będących je­

dynymi żywicielami rodziny, posiadających utrudniony do­

jazd do pracy. Chcę też pod­

kreślić, że zanim ta uchwała weszła w życie, poprzedziła ją kontrola naszej komisji, która zakwestionowała zasadność pra ey w nakładztwie niektórych osób.

Rada wyraziła również sprze ciw wobee stworzenia przy

spółdzielni ośrodka przystoso­

wania inwalidów do pracy. U- znaliśmy, że nie stać nas — jaa razie — na uruchomienie takiej szkółki, bo wiąże się to z kosztami. Trzeba zapewnić przecież lokal, odpowiednio go wyposażyć i zatrudnić instruk­

torów. Gdy omawialiśmy ten temat — były wówczas inne .pilne potrzeby i wydatki — związane z przeprowadzką za­

kładu tapicerskiego do nowe­

go pawilonu, adaptacją po­

mieszczeń na ul. 1 Maja, do­

kąd przeniesiono zakład szew­

ski i hotel dla inwalidów.

W niedalekiej przyszłości wrócimy zapewne do tej spra­

wy. Tym niemniej należy głę­

boko zastanowić się nad sen­

sem stworzenia takiego ośrod ka — skoro ciągle brakuje u nas wolnych miejsc pracy.

— Najbliższe plany pracy rady?

— Włączamy się do przygoto wań jubileuszu 35-lecia spół­

dzielni. Członkowie rady we­

szli w skład komitetu obcho­

dów naszego święta. Uroczy­

stość planowana jest na 26 września w Nyskim Domu Kul tury.

A potem czeka nas normal­

na statutowa praca. Do koń­

ca br. na swych posiedzeniach omawiać będziemy takie spra­

wy jak: zmianowość i wyko­

rzystanie stanowisk pracy, maszyn i urządzeń w poszcze­

gólnych zakładach spółdzielni, postęp techniczny i racjonali­

zacja, wydatkowanie funduszu socjalnego i rehabilitacyjnego, działalność inwestycyjna, gos­

podarka funduszem płac i wie le, wiele jeszcze innych.

Rozmawiała: K. Kotecka

' MMMMMMMMMMMMMMMM

(Dokończenie ze str. I) to obszerny i szczegółowy do­

kument, składający się z dwóch części: „Projektu Poro­

zumienia” i załącznika do po­

rozumienia precyzującego Za­

kładowy system wynagrodzeń.

Nie sposób go szczegółowo o- mówić. Ograniczę się więc do kilku spraw.

W porozumieniu gwarantuje się pracownikowi uzyskanie wynagrodzenia za pracę wyko mywaną w tych samych wa­

runkach, przy tej samej wy­

dajności i w porównywalnym czasie ptaćy na poziomie nie niższym od otrzymywanego przed dniem wejścia w życie porozumienia.

O dochodach pracownika po winno decydować wynagrodzę nie zasadnicze otrzymywane za wykonanie konkretnej pra-' cy. Dlatego też do stawki wy­

nagrodzenia zasadniczego pra­

cownika włącza się: — rekom-- pensaty pracownicze, — część dotychczasowej premii regu-

Jaki wynik — taki start

laminowej i efektywnościowej i inne dodatki stałe.

W oparciu o te składniki przelicza się dla każdego pra­

cownika zatrudnionego na sta nowisku robotniczym wyso­

kość nowej stawki godzinowej, a dla pracowników zatrudnio­

nych na’stanowiskach niero­

botniczych — wysokość pensji miesięcznej.

Widełkowa rozpiętość płac dla każdej kategorii pozwala na stosowanie poziomego a- wansu płacowego, a więc zróż nicowanie płacy zasadniczej dla pracowników posiadają­

cych tę samą kategorię. Wyso­

kość płacy uzależnia się od wkładu pracy pracownika.

Oprócz wynagrodzenia zasa­

dniczego i premii regulamino­

wej (20 proc.) stosowane są następujące dodatki do płac, do których m.in. należą: do­

datki za pracę w porze noc­

nej na II i III zmianie. Doda- teko ten wynosi dla II zmiany 20 proc, i dla III zmiany 50 proc, stawki godzinowej wyni­

kającej z najniższego wynagro dzenia za każdą godzinę pra­

cy na II i III zmianie.

Dodatki za pracę w warun­

kach szkodliwych dla zdrowia, szczególnie uciążliwych lub niebezpiecznych. W zależności od stopnia szkodliwości lub u- ciążliwości dodatek wynosi 4, 6, 10 złotych za godzinę. Rów­

nież 10 złotych za godzinę o- trzymują pracownicy wykonu­

jący pracę w warunkach nie­

bezpiecznych.

Pracownikom przysługują do datki stażowe w wysokości 5 proc, wynagrodzenia za 5 lat pracy. Za każdy następęy rok 1 proc. Maksymalna wysokość

— 20 proc, po przepracowaniu 20 i więcej lat.

Za pracę w godzinach nad­

liczbowych — oprócz normal­

nego wynagrodzenia — przy­

sługuje pracownikowi dodatek w wysokości 75 proc, stawki godzinowej wynikającej z naj­

niższego wynagrodzenia za pra cę w dwóch pierwszych godzi nąch i 150 proc, stawki godzi­

nowej za pracę w dalszych go dżinach nadliczbowych w po­

rze nocnej, w niedziele i świę­

ta oraz w dodatkowych dniach wolnych od pracy.

Zrównane zostały dla wszy­

stkich pracowników nagrody jubileuszowe oraz odprawy pieniężne. Wysokość nagrody wynosi po 25 latach pracy 300 proc, najniższego wynagrodze­

nia i zwiększa się po każdym następnym Ś-letnim okresie pracy po 100 proc, tego wyna­

grodzenia.

Pracownikowi przysługuje jednorazowa odprawa pienięż­

na w związku z przejściem na

emeryturę łub rentę po prze­

pracowaniu 10 lat. Wysokaść odprawy po 10 latach pracy wynosi 100 prop, najniższego wynagrodzenia, po każdym na stępńym 5-letnim okresie pra­

cy o 50 proc., a począwszy od 25 lat pracy o 100 proc.

Proponowany do wdrożenia zakładowy system wynagro­

dzeń ma na celu uporządko­

wanie polityki płacowej w za­

kładach, jej lepsze powiąza­

nie z wynikami pracy oraz stwarza możliwość do wypra­

cowania środków na podwyżki płac. Czy nastąpią one w o- kresie wdrażania systemu czy, nieco później zależeć będzie od wypracowanych środków na ten cel w bieżącym roku.

Przewiduje się, że we w. :ś niu materiały trafią do zaopi­

niowania jednostce nadrzęd­

nej, która przekaże je Mini­

sterstwu Pracy, Płac i Spraw Socjalnych celem zarejestro­

wania.

M. Żelwetro

(5)

Nr 26 (539) NOWINY NYSKIE

FP^h^hili+s^r-H^i

i % I I (L«& I i i

i

E$

istym hasłem nie jes

„Pokój” należy do tych spół dzielni, w których słowo reha­

bilitacja nie jest pustym ha­

słem. I ludzie o tym chyba wiedzą, dlatego tak wielu jest chętnych do podjęcia pracy w tej spółdzielni...

Ale gdy pytam wiceprezesa, Zbigniewa Isalskiego o osiąg­

nięcia w zakresie rehabilita­

cji odpowiada: Dla mnie re­

habilitacja kojarzy się z pra­

cą, odpowiednio ukierunkowa ną, a nie z osiągnięciami. Bo właśnie rehabilitacja, przywra canie sprawności fizycznej i psychicznej ludziom, którzy ją utracili i włączanie ich w rytm normalnego życia — po­

przez pracę — jest podstawo wym celem naszej spółdziel­

ni i w ogóle spółdzielczości inwalidów.

Za duże osiągnięcie uważa jednak mój rozmówca u- zyskanie przez SI „Pokój” w lutym 1985 roku statusu za­

kładu pracy chronionej. Aby go utrzymać trzeba stale mieć na uwadze poprawę warun­

ków pracy i wymagany wskaź nik zatrudnienia inwalidów.

Status zakładu pracy chronio nej wiąże się ze zwolnieniem spółdzielni z podatków. Sumy w ten sposób zaoszczędzone przeznacza się na Fundusz Re habilitacji Inwalidów. W tym roku wynosi on 46 min zło­

tych. Gdyby spółdzielnia nie posiadała takiego statusu, fundusz ten kształtowałby się w granicach 17—18 min zło­

tych. Różnica jest więc znacz­

na...

SI „Pokój” spełnia wymogi zakładu pracy chronionej, jed­

nakże jest też firmą, w któ­

rej obowiązuje zasada „3S”,

czyli musi sama na siebie za robić. Reforma kłóci się z re­

habilitacją, gdy wymaga się od niepełnosprawnego człowie ka rzetelnej pracy, w dodat­

ku zakordowanej...

Z drugiej strony osiągane wysokie wyniki produkcyjno- -ekonomiczne pozwalają spół­

dzielni na zapewnienie pracow nikom godziwych zarobków i pomoc materialno-finansową.

Nie jest to jednakże pomoc rozumiana jako filantropia.

Fundusz Rehabilitacji Inwali­

dów jak i pozostałe fundusze*

(socjalny i mieszkaniowy) to przecież środki wypracowane przez samą spółdzielnię, czyli w większości przez ludzi nie­

pełnosprawnych. Na co są one przeznaczane?

Z FRI realizuje się wiele przedsięwzięć w ramach reha­

bilitacji zawodowej, leczniczej i społecznej. Bardziej konkret nie — pieniądze idą na inwe stycje związane z poprawą warunków pracy i warunków socjalnych, adaptację i oprzy­

rządowanie stanowisk pracy, u- trzymanie przychodni lekar­

skiej.

Ważne jest to, że spółdziel­

nia posiada własną przychód nię lekarską. Pracownikami o- piekuje się 4 lekarzy, felczer, asystent ds. rehabilitacji ru­

chowej, 3 pielęgniarki, fi­

zykoterapeuta i technik labo­

rant. Przychodnia prowadzi działalność profilaktyczną, lecz niczą i rehabilitacyjną. W ro­

ku przyszłym planowana jest rozbudowa tej placówki w za­

kresie powiększenia i lepszego wyposażenia gabinetów u- sprawnienia fizycznego — fi­

zykoterapii i kinezjoterapii.

Rehabilitacja w spółdzielni zaczyna się od momentu przy jęcia inwalidy do pracy. Zo- staje on przeszkolony do ókre słonego zajęcia, które odpo­

wiada jego schorzeniom. Zna­

ne są przypadki, że nawet lu­

dzie ciężko poszkodowani są w stanie po jakimś czasie prą.

cować na siebie, więcej, są b. dobrymi i wydajnymi pra­

cownikami. Niektórzy z ko­

lei — nawet rezygnują z ren­

ty. Inna sprawa, że do tej sa modzielności prowadzi też czę sto i żmudna droga...

Dotacje i pożyczki na za­

kup sprzętu ułatwiającego ży­

cie są również finansowane z funduszu rehabilitacji. W ro­

ku 1985 udzielono ich na su­

mę ok. 6 min złotych. W tym roku kwota przeznaczona na ten cel jest o milion złotych wyższa.

Raz w roku inwalida może starać się o dotację na zakup określonego sprzętu — np. lo­

dówki, pralki, magnetofonu czy radia. Jednak w tym sa­

mym roku może również u- zyskać dotację lub pożyczkę na kupno samochodu czy wózka inwalidzkiego, który ułatwi mu dojazd do pracy, może otrzymać dofinansowa­

nie na założenie telefonu. Po­

nadto udziela się pożyczek zwrotnych w wys. 30 tys. zł (na okres 4 lat) na budowę altany działkowej. Inwalidom posiadającym środek lokomo­

cji przysługuje też dotacja na paliwo i remont pojazdu.

Jak z tego wynika działal­

ność rehabilitacyjna spółdziel­

ni nie kończy się pod jej da­

chem. Dzidki otrzymanym środkom z FRI ludzie niepeł­

nosprawni wyposażają swoje mieszkania w sprzęt ułatwia­

jący im życie...

Spółdzielnia organizuje też imprezy rehabilitacyjno-spor- towe (o kole „Start” piszemy w artykule pt. Sport i re­

kreacja integrują załogę), w tym zapewnia inwalidom ko­

rzystanie z bezpłatnych i w

ramach oddelegowania obo­

zów rehabilitacyjnych.

Niezależnie od tego w Spół dzielni „Pokój” prowadzona jest działalność socjalna w formie wczasów, kolonii i o- bozów oraz zapomóg, a także pomoc z funduszu mieszkanio wego.

K. KOTECKA

W roku ubiegłym zakończo no w zakładzie drzewnym SI.,Pokój” przy al. Wojska Pol­

skiego prace eliminujące nadmierny hałas. •

Na zdjęciu Z. Kwietnia —część hal; obróbki zasadniczej i wyciszone stanowisko piły formatowej.

Młodzież z ZUP

gościła na

Współpraca młodzieży ZUP z oygżjpizacjami bratnich kra­

jów* — SSM z Czechosłowa­

cji, węgierskim KISZ i nie­

mieckim FDJ ma długoletnie i dobre tradycje. Dorocznie odbywają się robocze spotka­

nia, wiosną i jesienią oraz międzynarodowe obozy wypo­

czynkowe latem. v W br. 10-osobowa delegacja członków ZSMP wyjechała do przepięknej miejscowości wy-, poczynkowej położonej w śród kowych W’ęgrzech — Kiskun- felegyhaza. Węgierscy przyja­

ciele zadbali o każdą minutę naszego pobytu. .

Zwiedziliśmy zakłady pro­

dukujące aparaturę chemicz­

ną, tu też odbyło się spotka­

nie z dyrekcją przedsiębior­

stwa. Byliśmy w Kecskemet, głównym ośrodku gospodar­

czym Małej Kumanii, w Pecs

— uroczym mieście u podnó-

Węgrzech

ża gór Mecsek z muzeum, ka­

takumbami, katedrą, XI-wiecz nym kościołem i meczetami.

Mieliśmy okazję zobaczyć pusztę — rozległy, bezleśny step na Nizinie Węgierskiej, na którym wypasano bydło.

Czekało tu na nas wiele a- trakcji. Oglądaliśmy stajnie z przepięknymi końmi oraz po­

kazy — tabunu rozpędzonych zwierząt i wspaniałe popisy pastuchów. Co odważniejsi do siadali konia na oklep. Ale nie na tym koniec wrażeń.

Gospodarze zafundowali nam również naukę jazdy, tym ra­

zem już w siodle i przejażdż­

kę po puszcie bryczkami.

Ponieważ pogoda dopisała korzystaliśmy z kąpieli w ba­

senie, odbywaliśmy długie spa cery po lesie. A wieczorem każda grupa prezentowała swój program. Choć nie wypa (Dokończenie na str. 6)

■B

Wspomnienia spółdzielców

(Dokończenie na str. i Bici — zatrudniał on sześciu ludzi, a spółdzielnia liczyła kilkudziesięciu członków. O- prócz mnie wieloletni staż w zawodzie szewca mają: Cze­

slaw Pyclik, Kazimierz Mucha i Mieczysław Matera. Szew­

cem był i Stanisław Wajdzik, który jak zaczęło brakować roboty, przekwalifikował się aa stolarza. Obecnie jest Ha emeryturze.

Szewcy kilkakrotnie zmie­

niali siedzibę i wreszcie po 35 batach, z czego ogrornnie się ńeszymy, doczekaliśmy" się pię

<nego lokalu przy ul. 4 Maja.

Stworzono nam idealne warun li pracy i warunki socjalne.

Klienci są też zadowoleni. Na trak usług nie narzekamy.

Miesięcznie naprawiamy blis­

ko 2 tysiące par obuwia...

Ale dawniej też nie brako­

wało roboty, bo oprócz na­

praw robiliśmy nowe obuwie

— na miarę. Spod rąk szew- cqjv wychodziły solidne oficer ki, kozaki, buty narciarskie i kapce góralskie. Pracowaliśmy w znacznie gorszych warun­

kach, ale za to mieliśmy wszystkie potrzebne do pracy materiały, dftdatki i narzędzia!

A jakie były skóry — w naj­

lepszym gatunku!

W latach 60-tych nastąpił spadek usług szewskich. Obu­

wia na rynku było pod dos­

tatkiem — trwalszego i tań­

szego. Od tegoż czasu zaczął się kryzys z materiałami i trwa do dzisiaj.

Byłem nie tylko szewcem.

Także krojczym, brakarzem, kierownikiem kontroli jakości.

Pełniłem przez parę kadencji funkcje w Radzie Nadzorczej.

W pierwszych latach istnie­

nia spółdzielnia wykonywała różną produkcję i różne usłu­

gi. Szyła materace, konfek­

cję, bieliznę, stolarze wykony­

wali łóżka i szafy tzw. kosza­

rowe. Przez jakiś czas istniał nawet punkt napraw elektrycz nych i mechanicznych...

OD PIELUCH DO FOTELI Ze 'spółdzielnią związałem się w 1957 roku — opowiada E. Kamiński — jako uczeń za- Wadu krawieckiego. Szyliśmy garnitury, spodnie, koszule,

nawet pieluchy. Po roku prze­

niosłem się do tapicerni przy ul. Sudeckiej.

Od początku pracowałem przy tapicerce foteli do mikro­

busów „nysa”. Najpierw spół­

dzielnia wykonywała te prace dorywczo i w niewielkich iloś ciach. Z biegiem lat coraz więcej.

Kiedyś praca była ciężka.

Szkielety do foteli i inne ma­

teriały tapicer sam nosił na plecach i taszczył je po scho­

dach. Dzisiaj są windy, lepsza organizacja 'robót, zapewniony transport. Zmieniły się nie do poznania warunki pracy. Bu­

dynki przy Lompy były prze­

cież w częściowej lub kom­

pletnej ruinie, gdy je przejmo­

wano. Nie było zaplecza socjal

nego ńi magazynów. Za „po­

trzebą” chodziło się do prowi­

zorycznej „sławojki” posta­

wionej na dworze. Dzisiaj ma­

my nie tylko przestronne hale, ale i szatnie, sanitariaty, na­

wet wypoczywalnie...

Zmieniła się technologia ta­

picerowania foteli. Trawę mor ską zastąpiono pianką, wyeli­

minowano obszywanie jutą po krowców foteli. Dawniej na jeden komplet foteli poświęca­

ło się dwa dni, dzisiaj dobry tapicer zrobi w ciągu zmiany nawet i 4 komplety siedzeń.

Mile wspominam pierwsze, choć trudne lata, w spółdziel­

ni. Ludzie mieli więcej szacun ku i życzliwości dla siebie.

Może sprawiał to trud pracy...

Spisała: Kazimiera Kotecka

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zbigniew Szefler, sekretarz ekonomiczny KM-G PZPR u- stosunkował się do niektórych problemów podniesionych w dyskusji.. W imieniu instancji miejsko-gminnej podziękował

# DOM KULTURY MUSI BYĆ INSTYTUCJĄ ŻYWĄ # PRZEZ KABAŁĘ WPLĄTAŁY SIĘ W KABAŁĘ # LUDZIE SIĘ

Z prowadzonych ba dań wynika, że około 80 proc, przyczyn złej jakości jest wy­. nikiem

lem, w którym czytamy: „Spo łeczny Komitet Pomocy Służ bie Zdrowia w Nysie zwraca się do mieszkańców miasta i gminy Nysa, zakładów pracy samorządów pracowniczych,

Ważne jest to co się w nim dzieje, ważne są wspólne kontakty, atmosfe ra tego domu i uczestniczenie w codziennym jego życiu.. « NOWINY NYSKIE Nr

rządku na terenie ZUP w 1985 roku ocenia się jako

do finału krajowego zakwalifikowało się dwóch uczniów. Zbigniew Konowal- czuk uzyskał

Potrzeba jej bardzo, by na sze dzieci nie musiały uczyć się na dwie czy też trzy