• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.10.15, R. 1, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.10.15, R. 1, nr 6"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

* Nr. 6 Nakład 1500 egz. WĄBRZEŹNO, wtorek dnia 15 października 1929 r. Rok I.

Gazeta Wąbrzeska

Organ Katolicko* 5 Narodowy

Przedpłata: m ie s ię c zn ie ONMLKJIHGFEDCBAw y n o si z ł 1 ,— z d o s ta w ą p o c z ­ to w ą z ł 1 ,1 9 , z o d n o s z e n ie m w d o m p rz e z s p e c ja ln y c h p o s ła ń ­ c ó w z ł 1 ,2 5 . C e n a e g z e m p larz a p o je d y ń c z e g o w y n o si g r 1 5 .

Organ Katolicko

muiiioiizl im mii tinoMo: na mn, uaite i soiiote.

Bóg i Ojczyzna!

Ogłoszenia: w ie rs z m ilim . n a s tro n ie 7 -la m . g r 1 0 , n a s tro n ie 4 -ła m o w e j z a te k s te m g r J O , w te k ś c ie g r 5 0 , n a I s tr. g r 75. P rzy p o w tó rz e n ia c h u d z ie la się ra b a tu . D la z a g ra n ic y 5 0 % n a d w y ż k i.

nnrns Mi i alńalraijl: UliliFZEho, ul. GliMilsiia i.

W jedności siła!

Prawo a ustawa.

Skasowanie konstytucji. Do tego dąży projekt Be-Be.

(W „ K u rj. W a rs z a w ." (n r. 2 7 8 ) z n a jd u je m y b a rd z o c ie k a w e w y w o d y n a te m a t p o c z u c ia p ra w n e g o w P o l­

sc e P o n iż ej p o d a je m y z n ic h p o l i­

t y c z n ą c z ę ść . — R e d .).

P rz e w a ż a ją c a w ię k s z o ś ć n a ro d u w y s z ła z ro s y js k ie j s z k o ły p o lity c z n e j i n a r o s y j s k i c h w z o ra c h k s z ta łto ­ w a ła s w e y ę y o b ra ż e n ia o p ra w ie i w ła d z y .

P o n ie w a ż w e d le ty c h w y o b raż e ń p ra w o je s t ty lk o z e w n ę trz n ą fo rm a l­

n o śc ią , m o ż n a w n ie u ją ć k a ż d ą tre ś ć i n a d a ć m o c o b o w ią z u ją c ą p o s ta n o ­ w ie n io m , k tó re n ie lic z ą s ię a n i z e s łu s z n o śc ią , a n i z lo g ik ą , a n i z w a ru n ­ k a m i i n a s tę p s tw a m i w y k o n a n ia . M o ż n a u c h w a la ć i d e k re to w a ć n ie­

z m ie rn ą ilo ś ć u s ta w , b e z o g lą d a n ia s ię n a te , k tó re u c h w a lo n o lu b z a d e ­ k re to w a n o p o p rz e d n io . I ta k p a m ię­

ta ć s ię b ę d z ie i s to s o w a ć ty lk o o s ta t­

n ie , o d p o w ia d a ją c e n a s tro jo m , lu b in ­ te re s o m c h w ili. M o ż e to ta m k to ś k ie d y ś u p o rz ą d k u je , a le r te ra z c z a s n a g li. P ó k i się m a w ła d z ę w rę k u , lu b w ię k s z o ś ć w iz b a c h , trz e b a c ze m p rę d z e j o b w a ro w a ć n a jp iln ie jsz e in te ­ re sy i o b s ta w ić je p a ra g ra fa m i.

N a jja sk ra w sz y m w y ra z e m ty c h p o ­ ję ć i d ą ż e ń je s t p r o j e k t k o n s t y ­ t u c j i B . B . W . R . _ N ie w ie m , c z y w re d a g o w a n iu te g o p ro je k tu b ra li c z y n n y u d z ia ł ja c y p ra w n ic y ; s ą d z ę je d n a k , ż e w ż a d n y m k ra ju , m a ją ­ c y m u trw a lo n e z w y c z a je i tra d y c je w o ln o ś c i o b y w a te ls k ie j i s y ste m u k o n ­ s ty tu c y jn y c h rz ą d ó w , ta k a p rz e ró b k a n ie m o g ła b y u c h o d zić z a re fo rm ę k o n ­ s ty tu c ji. K a ż d y o b y w a te l p o z n a łb y s ię n a te m . ż e je s t to p o p ro s tu s k a ­ s o w a n i e k o n s t y t u c j i.

Z o s ta w io n o tu ty lk o ro d z a j p a n to - m in y p a rla m e n ta ry z m u ; w y b o ry , o - b ra d y iz b p ra w o d a w c z y c h , g ło s o w a n ie n a d p ro je k ta m i u s ta w , a le w s z y s tk im ty m g e sto m o d e b ra n o w s z e lk ie p ra k ­ ty c z n e z n a c z e n ie .

Z a cz y n a ją c o d w y b o r ó w : m a n ­ d a ty n ie z a p ro te s to w a n e p o z o s ta ją w m o c y ; z a p ro te s to w a n e u n ie w a ż n ia , lu b s a n k c jo n u je P re z y d e n t R z p lite j.

C z e m u ż o d ra z u n ie o d d a n o P re z y ­ d e n to w i p ra w a m i a n o w a n i a p o ­ s łó w ? B y ło b y to s z y b s z e, p ro s ts z e i ta ń s z e , n iż u rz ą d z a n ie w y b o ró w w c a ­ ły m k ra ju . J e ś li p o s e ł, k tó ry n ie p ra w n ie . n a d ro d z e g w a łtó w lu b n a d u ż y ć o trz y m a ł m a n d a t, m o ż e g o z a trz y m a ć , o ile się to P re z y d e n to w i p o d o b a , to p o c ó ż s tw a rz a ć p o k u sę d o ty c h n a d ­ u ż y ć i g w a łtó w ? P rz e c ie ż m o ra ln o ś ć p u b lic z n a z y s k a ła b y n a te m , g d y b y ja w n ie , o tw a rc ie s tw ie rd z ić , ż e n ie m iljo n y o b y w a te li, le cz ty lk o je d en w y b ie ra s o b ie 4 4 4 p rz e d s ta w ic ie li n a ­ ro d u , k tó rz y m a ją u d a w a ć , ż e k o n ­ tro lu ją rz ą d i u s ta n a w ia ją p ra w a .

M ó w ię „ u d a w a ć 41, g d y ż w is to cie , w e d le p ro je k tu , c a ła re a ln a w ła d za s p o c z y w a w rę k u je d n e g o c z ło w ie k a , n ie p o d le g a ją c e g o o d p o w ie d z ialn o ś c i, a n i k o n tro li. O d p o w ia d a ją w p ra w ­ d z ie m in istro w ie , a le b a rd z o w ie le w a ż n y c h a k tó w w ła d zy P re z y d e n ta n ie p o trz e b u je k o n tra s y g n a ty m in i­

s tró w . P re z y d e n t m o ż e z a w ie s ić k a ż ­ d ą u c h w a łę iz b p ra w o d a w c z y c h i fa k ­ ty c z n ie u n ie m o ż liw ić je j p ra w n e ro z ­ p a try w a n ie .

M o że o n n a w e t z a h a m o w a ć w y ­ m i a r s p r a w i e d l iw o ś c i . A rty ­ k u ł X III g ło s i, ż e m a o n „ p ra w o u - m o r z e n i a p o s tę p o w a n ia s ą d o w e g o p rz e d p ra w o m o c n e m ro z strz y g n ię c ie m s p ra w y w p o s z cz e g ó ln y ch p rz y p a d ­ k a c h-4. N ie m ó w ią n a m , w ja k ic h to p rz y p a d k a c h m a o n z te g o p ra w a k o ­ rz y s ta ć , a le c z y te ln ik p o ls k i d o m y ś li s ię z ła tw o ś c ią .

P o d o s ło n ą n ie o d p o w ie d z ia ln e j, n ie k o n tro lo w a n e j i d o w o ln ie s p ra w o w a ­

n e j w ła d zy je d n e g o c z ło w ie k a , m o ż e s ię u k ry w a ć , k rz e w ić , z a k o rz e n ić b e z­

k a rn o ść w ie lu z ręc z n y ch i c h y try c h f a w o r y tó w , w o b e c k tó ry c h s ą d y s ta n ą się b e z siln e , a s p ra w ie d liw o ść ś le p ą i g łu c h ą .

P ro je k t k lu b u B e -B e k a s u je n ie ty lk o k o n s ty tu c ję , le cz s a m ą z a s a d ę p r a w a . O ile b y o n p rz es z ed ł p rz ez g ło s o w a n ie iz b — c ze g o c h y b a m im o w s z y s tk o p rz e w id y w a ć n ie m o ż n a , trz e b a b y u z n a ć g łę b s ze ra c je b o j k o ­ t u p r a w n i k ó w . W ty c h ra m a c h u s tro jo w y c h b y lib y z u p e łn ie n ie p o -

Wyrok w procesie opolskim.

13 oskarżonych uwolniono, 6 skazano na kary od 3-6 mie­

sięcy więzienia.

O p o le , 1 2 . 1 0 .

D z iś o g o d z . 1 3 -te j o g ło sił p rz e w o d ­ n ic z ą c y s ą d u ła w n ic z e g o w y ro k , m o c ą k tó re g o

1 ) u w o ln io n o 1 3 o s k a rż o n y c h , z k tó ry c h F u n g e i K a d u k o trz y m a li o - s trz e ż e n ie ;

2 ) s k a z a n o n a w ię z ie n ie z a c ię ż k ie n a ru s z e n ie s p o k o ju p o w s z e c h n e g o (? )

Skandaliczna afera w Berlinie.

Skompromitowany nadburmistrz nie śpieszy się z powrotem do Europy.

B e rlin .

W ie lk ą s e n s a c ję w y w o łu je tu ta j t. zw . a fe ra „ B rac i S k la re k14, k tó ra , z d a je się , ro z ra s ta ć d o ro z m iaró w w ie lk ie g o s k a n d a lu p o lity c z n e g o .

J a k się o k a z u je , firm a ta d o sta rc z a ła o so b o m w y so k o s to ją c y m w h ie ra rc h ii B e r lin a , m ię d z y in n y m i b u rm istrz o w i m ia sta , B o sso w i, ta n ie j g a rd e ro b y m ę sk ie j i ż e ń ­ s k iej, a to w c h a ra k te rz e ła p ó w e k z a o trz y m y w a n ie d o s ta w o d z ie ż o w y ch d la in s ty tu - c y j m ie jsk ic h lu b p a ń stw o w y c h .

A fe ra ta p rz y b ie ra o b e c n ie z a b a rw ie n ie p o lity cz n e o ty le , że z a m ie s z a n a tu je st o so b a b u rm istrz a B ó sse g o . k tó ry to sz cz e ­ g ó ł w y z y s k u je p ra w ic a .

P ra sa p ra w -ic o w a , o g ła s za ją c n a z w isk a o só b , s k o m p ro m ito w a n y c h w te j a fe rz e , d e m a sk u je w ‘te n sp o só b sw o ic h p rz e c iw ­ n ik ó w . w ię k sz o ść b o w ie m ty c h o só b n a le ż y d o s o c ja l-d e m o k ra c ji.

N a c jo n aliś ci u ż y w a ją fa k tu te g o , ja k o b ro n i p rz e ciw k o s o c ja lis to m , k tó rz y s ta ­ n o w ią w ię k sz o ść w ra d z ie m ie js k iej.

M o że m ie ć to d o n io słe z n a c z e n ie p o li­

ty c z n e w o b e c z b liż a ją cy c h się w y b o ró w d o ra d y m ie jsk ie j i m o ż e z a w a ży ć b a rd z o n a s z a li i p o p su ć szy k i s o c ja l-d e m o k ra to m .

W ie lk ą s e n s a c ję w z b u d z iła w k o ­ ła c h o p in ji b e rliń s k ie j u c h w a ła , ja k ą ra d a m ie js k a B e rlin a p o w z ię ła w c z o ­ ra j w s p ra w ie ś le d ztw a , p ro w a d z o n e ­ g o p rz e c iw k o b ra c io m S k la rk o m . N a o n e g d a js z e m p o s ie d z e n iu ra d y m ie j­

s k ie j p o b u rz liw e j d y s k u s ji p rz y ję to w s z y s tk ie m i g ło s a m i p rz e c iw k o g ło ­

Samobójstwo redaktora sanacyjnego

„Wiarusa Pomorskiego**.

T c z e w , 1 4 . 1 0 . T e l. w ł.

W u b . s o b o tę w ie c z o re m p o p e łn ił tu s a m o b ó js tw o w y s trz a łe m z re w o l­

w e ru re d a k to r s a n a c y jn e g o „ W ia ru s a P o m o rs k ie g o '4 n ie ja k i Z a w a d a , p is m a , k tó re o n e g d a j p rz e s ta ło W y c h o d zić z e w z g lęd u n a b ra k c z y te ln ik ó w . D e n a t d o p u ś c ił s ię s a m o b ó js tw a w „ H a li m ie jsk ie j44.

W ia d o m o ś ć o s a m o b ó js tw ie re d a k ­ to ra p is m a , k tó re s łu ż y ć m ia ło „ id e i s a n a c ji m o ra ln e j4' w y w a rła tu w ie lk ie w ra ż e n ie i je s t s z e ro k o k o m e n to w a n a .

J a k ie b y ły w ła ś c iw e p rz y c z y n y s a ­ m o b ó js tw a , d o ty c h c z a s n ie w iad o m o . J e d n i tw ie rd z ą , iż d o ro z p a cz liw e g o k ro k u p o p c h n ę ły d e n a ta w y rz u ty s u ­ m ie n ia , d ru d z y , ż e p rz y c z y n ą b y ły tru d n o śc i m a te rja ln e .

trz e b n i, c zy , ja k o p ra w o d a w cy w iz - b a c h , w y k o n a w c y p ra w a w u rz ę d a c h , c z y te ż ja k o s ę d zio w ie , m o g lib y ty lk o p r z e s z k a d z a ć .

W p o d o b n e g o ro d z a ju s y s te m ie rz ą d ó w u rz ę d n ik n ie m a b y n a jm n ie j o b o ­ w ią z k u m y ś le ć ; w in ie n s ię ty lk o d o - m y ś 1 a ć . T e j s z tu k i — ja k w ie m y z h is to rji d a w n y c h la t i o b c y c h lu ­ d ó w , n ie u c z ą s ię lu d z ie n a u n iw e rs y­

te ta c h , le cz w p rz e d p o k o ja c h .

W o ln a P o ls k a ta k ie j s z k o ły p o li­

ty c z n e j n ig d y n ie m ia ła i — d a j B o ż e

m ie ć je j n ie z e c h c e . —

N a le w a ję n a 8 m ie s ię c y , C e n tn a ra i N o w a k a n a 6 m ie się c y , P o d sa d ę i H a u p ta n a 4 m ie sią c e , P o ls te ra n a 3 m ie sią c e , w re sz c ie B e rn a rd a n a 1 0 5 m k . g rz y w n y .

P o o d c z y ta n iu w y ro k u p rz e w o d n i­

c z ą c y w d łu ż s z y m w y w o d z ie, trw a ją ­ c y m d o g o d z . 1 3 .3 0 o g ło s ił m o ty w y w y ro k u .

s o m d e m o k ra tó w w n io s e k , w z y w ają cy n a d b u rm is trz a B o e s sa , o d b y w a ją c e g o

p o d ró ż p o A m e ry c e , d o n ie z w ło c z n e g o p o w ro tu c e le m w y ja śn ie n ia z a rz u tó w w y s u n ię ty c h p rz e c iw k o n ie m u w z w ią z k u z e s p ra w ą S k la rk ó w .

N a d b u rm istrz B o e ss n a w e z w a n ie to o d p o w ie d z ia ł te le g ra fic z n ie , ż e z p o w o d u tru d n o śc i k o m u n ik a c y jn y c h n ie m o ż e n a ty c h m ia s t p o w ró c ić .

M a g istra t m . B e rlin a n a w c z o ra j- sz em p o s ie d z e n iu u c h w a lił n ie p rz y ­ łą c z a ć s ię d o ż ą d a n ia ra d y m ie js k ie j, d o m a g a ją c e j s ię w e z w a n ia n a d b u rm i­

s trz a B o e s sa d o n a ty c h m ia s to w e g o p o w ro tu , c e le m w y ja ś n ie n ia z a rz u tó w , s k ie ro w a n y c h p rz e c iw k o n ie m u w z w ią z k u z a fe rą k o ru p c y jn ą b ra c i S k la rk ó w . U c h w a ła m a g istra tu b e r­

liń s k ieg o z a k o m u n ik o w a n a z o s ta ła n a d b u rm is trz o w i B o e s sa w d ro d z e te ­ le g ra ficz n e j.

W z w ią z k u z w y n ik a m i ś le d z tw a w s p ra w ie b ra c i S k la rk ó w , n a d p re z y - d e n t p ro w in c ji b ra n d e n b u rs k ie j i m ia s ta B e rlin a o g ło s ił w c z o ra j fo rm a ln ie p o s tę p o w a n ie d y s c y p lin a rn e p rz e c iw ­ k o d w o m d y re k to ro m b e rliń sk ie g o B a n k u K o m u n a ln e g o i k ie ro w n ik o w i o d d z ia łu a p ro w iz a c y jn e g o , z a w ie s z a ­ ją c ró w n o c z eś n ie w s z y s tk ic h trz e c h w c z y n n o ś c ia c h u rz ę d o w y c h .

„ W ia ru s P o m o rs k i 44 o d d łu ż s ze g o ju ż c z a su w ió d ł ż y w o t s u c h o tn ic z y i m im o u s iln e g o p o p a rc ia , ja k ie g o d o ­ z n a w a ł z e s tro n y o só b w y s o k o p o s ta r w io n y c h w h ie ra rc h ji u rz ę d n ic z e j, s tra c ił w s z e lk ie w p ły w y i p o c z y tn o ść w ś ró d tu t. s p o łe c z e stw a . Z p o w o d u n ie w y p ła c a ln o ś c i n ie je d n o k ro tn ie d o ­ c h o d z iło d o s tra jk ó w w „ W ia ru s ie* 4.

D łu g i „ W ia ru s a 44 s ię g a ją p o d o b n o s u ­ m y 6 0 .0 0 0 z ł. Z c z e g o b ę d ą u re g u lo ­ w a n e n ie w ia d o m o , g d y ż w a rto ść d ę u - k a re n k i „ W ia ru s a " n ie w y n o s i n a w e t 1 0 -te j c z ęś c i te j s u m y .

Rozwijaj i wzmacniaj szeregi U O. P. P.!

Latarnia pokoju.

P o d c z a s o s ta tn ie g o K o n g re s u P o k o ju w A te n a c h d o k o n an o p o ś w ię c e n ia n o w e j la ta rn i m o rsk ie j n a g ó rz e Ł y c a le tte .

Komisarze w kasach.

K a r tu z y , 14 10. T e l. w ł.

K a r t u z y m a ją ju ż d w ó c h k o m is a rz y k a so w y c h . O d p ó łto ra ro k u P o w ia to w a K a ­ sa C h o ry c h p o s ia d a ju ż k o m is arz a , a w o s ta tn ic h d n iac h o trz y m a ła g o ró w n ie ż K o ­ m u n a ln a K a sa O sz c zę d n o śc i. R o z p o rz ą d z e ­ n ie m w o je w o d y z a w ie sz o n e z o sta ły w c z y n ­ n o ś c iac h : R a d a . Z a rzą d i K o m isja R e w izy j­

na.

K o m isa rz e m m ia n o w a n o p . J a rk a , d a w ­ n e g o u d z iało w c a fa b ry k i p ie rn ik ó w z K o ­ s trz y n a . P o w o d e m te j z m ia n y m ia ły b y ć z n a le zio n e u s te rk i p o d c z as re w iz ji, p rz e ­ p ro w a d z o n e j p rz e z 4 -c h p rz e d sta w ic ie li m in is te rs tw a .

D o s p ra w y te j je sz c z e w ró c im y . D z iś ty lk o z a z n a c z a m y , że k o m isa rz K a sy C h o ­ ry c h o b ją ł k a s ę z g o tó w k ą o k o ło 4 0 .00 0 zł, a d z isia j ta s a m a k a s a m a ju ż d łu g , p rz e ­ k ra c z a ją c y su m ę 1 0 0 .0 0 0 zł: Je st to d o w ó d , że g o s p o d a rk a k o m isa rz y n ie ż a w sz e o s ią g a d o b re s k u tk i.

J a k b ę d z ie w K o m u n a ln e j K a sie O sz­

c z ę d n o ści? — Z o b a c z y m y . W k a ż d y m ra ­ z ie z a g n ie ż d ż a ją się u n a s s to su n k i .,k o - m isa rs k ie44.

U w a g a : D o w ia d u je m y się , że i w K o ś c ie r z y n i e K o m u n a ln a K a sa O sa- c z ę d n o śc i m a o trz y m a ć k o m isa rz a .

Wizyta marynarki polskiej w Kopenhadze.

K o p e n h a g a , 13. 10.

W so b o tę , d n ia 1 2 b m . p rz y b y ła d o K o ­ p e n h a g i z w iz y tą o fic jaln ą d y w iz ja to rp e ­ d o w c ó w p o ls k ic h p o d d o w ó d z tw e m k o m e n d a n ta S ta n k ie w ic z a . P o p rz y b y c iu d o K o ­ p e n h a g i o d b y ło się o fic ja ln e p o w ita n ie p rz e z p rz e d sta w ic ie li m in is te rstw a m a ry ­ n a rk i. Z k o le i c z ło n k o w ie z a ło g i to rp e d o w ­ c ó w z ło ż y li w iz y tę w p o se lstw ie p o lsk ie m , p o c z e m w ie c z o re m a d m ira ł R e c h n itz e r w y d a ł n a ic h c z e ść b a l, w k tó ry m u c z e s tn i­

c z y li ró w n ież c z ło n k o w ie ro d z in y k ró le w ­ sk ie j.

Orkan w Brandenburgii.

B e rlin , 1 2 . 1 0 . , '

N a d m ie js c o w o ś c ią S ta a k e n w p o ­ b liż u S z p a n d a w y p rz e s z e d ł w c z o ra j w g o d z in a c h p o p o łu d n io w y c h o n k a n . W c iąg u k ilk u n a stu m in u t 5 0 d o m ó w z o ­ s ta ło o g o ło c o n y c h z d a c h ó w ; ró w n ież n a k o lo n ji o g ro d o w e j N e u s ta a k e n o rk a n w y rz ąd z ił o lb rz y m ie s z k o d y , ro z w ala ją c p rz es z ło 1 0 0 d o m ó w i n is zc z ąc o g ro d y o w o c o w e .

(2)

Str. 2 GAZETA WĄBRZESKA — wtorek, flnla ił października im r. Nr. 6

s Ecna wyborów w Chełmży. Polscy odkrywcy Ameryki.ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

Zda się, że w dw u tylko m iastach Pom orza sanacja zdobyła się na tak w strętną., oszczerczy brudną, agitację M łotkow ą: w C hełm nie i w C hełm ży.

;W C hełm nie sprężyną tej „m etody“

w alki są znienaw idzeni dziś ogólnie w J,tem m ieście panow ie H ądzlik i p.

■Fałdasz-Sław uski. P. Fałdasz jest o- ł>ecnie w ychow aw cą m łodzieży w G ru- klziądzu i w krótkim stosunkow o cza- jsie dał się tam poznać kołom rodzi­

cielskim , co znajdzie echo w kura- Jkorjum pom orskiem .

' 'Kto jeet sprężyną ohydnej w alki W C hełm ży o tern w iedzą w szyscy i friie należy tego dygnitarza w skazyw ać

palcem .

W sam dzień w yborów sanacja Jchełm żyńska, czuw ając nad listą nr.

*4, w ypuściła ulotkę w której piętrzą się takie zarzuty pod adresem „ende­

cji* jak: szabesgoje, szpicle pruskie, sprzedaw czycy. K andydatom listy na­

rodow ej zarzuca się: „niem oralność, (lenistw o, pijaństw o4* i t. d.

Jak zareagow ało społeczeństw o

■ehełm żyńskie na te ohydne oszczerstw a ftego dow odem niedzielny w ynik w y­

borów . L ista nr. 4 zdobyła 404 gło- [flów, lista nr. 2 (n aro d o w a) uzy­

skała głosów 1493. Sanacja m etodą

^presji, oszczerstw , intryg dysponuje 3 m andatam i, narodow cy 12 m andata- im L Ponadto sanacja została niedo­

puszczona do blokow ania końców ek .w yborczych, a to ze w zględu na jej ohydną bezprzykładną m etodę w alki w yborczej, a na tego rodzaju izolację tej zarazy pom ajow ej zgodziły się w szystkie pozostałe listy polskie.

N ależałoby przeto nad oszczerstw a- im i sanacji chełm żyńskiej przejść do

porządku dziennego.

M im o to jednak jakiś czytelnik („G azety C hełm żyńskiej*4 w odpow iedzi {autorom ohydnej ulotki rzuca takie luwagi:

— „Zarzucacie nam pijaństw o?

: Ja nie znam w iększego pijaka, jak tego, który w w igilję Bożego N aro­

„Filar sanacji w Tczewie.

Aresztowanie sekretarza komitetu wyborczego Be-Be w Tczewie.

T czew , 14. 10. Tel. w ł.

W sobotą rano aresztow ano tu z po­

lecenia sędziego dla spraw karnych nie jakiego G rzy b o w sk ieg o , sekreta- J® a w ójtostw a w G niszew ie.

J egom ość ten, znany naogół w Tczew ie, przedew szystkiem ze sw ych w ystąpień m onarchistycznych w czasie w yborów do Sejm u i Senatu w ub. ro­

ku, um iał tak sobie zjednać zaufanie, że w m iejsc. K ole O ficerów R ezerw y, pow ierzono m u odpow iedzialno stano­

w isko sekretarza K oła. O kazuje się, że G rzybow ski nigdy nie był oficerem , w szelkie zaś dokum enty, którem i się po sługiw ał, były sfałszow ane przez niego sam ego.

R ejestr spraw ek tego pana jest bar­

dzo rozległy, m . in. zaw iera zarzuty fał­

szerstw , sprzeniew ierzeń, podszyw ania się pod cudze nazw iska, bigam ji (dw u- żeństw a) itd. G rzybow ski był jednym z członków zarządu, a ostatnio sekre­

tarzem K om itetu W yborczego m iejsco­

dzenia, gdy inni t. j. „endeki i nie- endeki** szli na pasterkę — to pe­

w ien inteligent z t „ciepłych stron**, leżał w rynsztoku — ale to są już m niej w ięcej 4 lata tem u, a niedaw ­ no tem u to naw et go opluto. A nie­

m oralność? Pam iętacie pew nie bo jest zaledw ie 14 dni, jak w asz kan­

dydat zajechał do ,,Gospody**, gdzie są czerw one latarki naw et obcym sam ochodem do T orunia na B ydgo­

skie, aby tam się ubaw ić z... Jest to w asza m oralność, której m y nie znam y. A szabesgoje? Czy to m y m am y Żydów za kum otrów ?

A jak to jest z germ anofilstw em ? Czy to m oże m y m ieliśm y orjenta- cję z N . K. N .? N ie — panow ie „be bechy“ m y nie są w rogam i państw a polskiego, bo m y o polskość w alczy liśm y już w tedy, kiedy to w yście klękali przed tronem H absburgów , w tedy, kiedy inni śpiew ali „D eutsch land iiber alles*. M y „endeki**

staw aliśm y często przed kratka­

m i sądow em i czy to jako człon­

kow ie Tow . „Sokoła**, Ludow ych, Śpiew aczych. Czy też i w asze dziat ki kiedy „brały łapy*4 za polski pa­

cierz? Czy m ieliście tak zacnych kapłanów i w w aszych stronach, którzy po kilka tygodni cierpieli za polskość w w ięzieniu? G dyby nie m y, to w ybyście nas dziś nie roz­

bijali, bobyście sobie byli siedzieli tam skąd przyszliście do nas.

C hełpicie się, żeście nas w yrzu­

cili z w aszego obozu, jak m ożecie tak podle kłam ać, przecież to w łaś­

nie było odw rotnie. Społeczeństw o nasze pokazało w am jeszcze raz do­

bitnie, że w ara w am od nas. Sta­

liście z m ytem i głow am i jak pu- dle“. —

Zdaniem naszem — czas skończyć z tym i, którzy spokój C hełm ży zakłó­

cają tego rodzaju ulotkam i sanacyj- nem i. C zas! W idocznie zapom nieli o nauczce, jaką im dali akadem icy w dniu zabaw y korporacyjnej.

w ego Be-Be. O to jeden w ięcej z tych, którzy przybyli naw racać Pom orzan na w iarę sanacyjno-bebechow ską.

G rasow ał on już w w ielu m iastach Pom orza, Poznańskiego i G. Śląska, m . in. w B ydgoszczy i w K atow icach (pod nazw iskiem Petrykow skiego), gdzie po­

dobno zostaw ił praw nie poślubioną żo­

nę, tutaj zaś ożenił się po raz drugi.

O tóż tacy ludzie reprezentują „m yśl państwow ą** w Tczew ie.

Fundusz gadzinowy.

B erlin. PA T.

K om isja w schodnia sejm u pruskiego przyjęła w niosek, żądający w staw ienia do budżetu na rok 1929 kw oty 10 i pół m iljo- nów m arek, przeznaczonej na pom oc dla terenów w schodnich. R ezolucja w zyw a rów nież rząd Rzeszy do podw ojenia w ydatków budżetow ych w roku przyszłym na pom oc dla pogranicza w schodniego.

Ciekawa książka o Na półkach księgarskich w Paryżu u- kazała się bardzo ciekaw a książka p. t. „O praw dziw ych przejściach K rysztofa Ko­

lum ba**. (W yd. Plon.) A utor, p. M arius A n­

dre stw ierdza, że K olum b odkryty przez siebie ląd uw ażał za A zję, a zatem praw ­ dziw ym odkryw cą A m eryki, tj. tym , który siedział, że jest to now a część św iata, był żeglarz hiszpański V asco N uney de Balbao.

D opiero B albao, przeszukując ziem ie od­

kryte przez K olum ba, dotarł do brzegów O ceanu Spokojnego i w ziął Pacyfik w po­

siadanie. Było to w roku 1513.

P. A ndre przypom ina dalej o pew nym uczonym , który jeszcze przed żeglarzem hiszpańskim odkrył O cean Spokojny, a zatem doniósł, że A m eryka jest osobną częścią św iata. U czonym tym był Polak.

N ie był ten rodak nasz z 16 w ieku żad­

nym rycerzem ani podróżnikiem , ale m ą­

drym i pobożnym teologiem krakow skim i uczonym profesorem U niw ersytetu Jagieł lońskiego. N ie stanął jak B albao, z okrzy­

kiem entuzjazm u nad brzegam i Pacyfiku, ale potęgą sw ej naukow ej intuicji doszedł do przekonania, że po drugiej stronie no- w oodkrytego przez K olum ba lądu m usi być jakieś ogrom ne m orze, oddzielając ten ląd

od /Izji. I

M ężem tym był kosm ograf i geograf polski, Jan ze Stobnicy, zw any inaczej Stobniczka, autor dzieła łacińskiego p. t.

„W prow adzenie do K osm ografii Ptolom e-

Kiepska rada.

Ile razy m r. Jenkins poszedł do klubu, tyle razy upijał się do utraty zm ysłów .

K iedy troskliw a m ałżonka jego spo­

strzega, że m oże to doprow adzić go do

„delirium tremens** dała m u ostrożne u- pom nienie:

— Zaklinam cię, A rchibaldzie! U w ażaj, gdy już dość w ypiłeś w hisky, zam ów so­

bie coś lżejszego np. w odę czerniew icką.

A rchibald Jenkins odpow iedział:

M abel, zawsze chcę to zrobić. A le w idzisz, kiedy w ypiłem już dość w hisky, nie m ogę w ym ów ić słow a „w oda czernie- w icka“.

Puste mieszkanie.

Iks siedzi w parku na ław ce i w zdycha.

— Co się panu stało?

— Znalazłem puste m ieszkanie.

— No to pow inien pan się cieszyć!

— Cieszyć? To było m oje w łasne m iesz­

kanie.

Lichwa.

Pom yśl tylko, na w yspach Fidżi sprzedają kobiety po siedem szylingów !

— Co? Czy tam w olno upraw iać lichw ę?

Kronika sportowa

Zawody bokserskie Poznań- Lipsk 8:6.

Poznań, 13. 10. PA T.

M iędzym iastow e spotkanie bokserskie pięściarzy poznańskich i lipskich przynio­

sło zw ycięstw o Poznaniow i w stosunku 8 do 6 punktów .

Piłkarskie mecze ligowe.

W arszaw a, 18. 10. PA T.

Legja — W isła 1:0 (1:0) K raków , 13. 10. PA T.

C racovia - I. F. C. 6:1 (3:1).

Łódź, 13. 10. PA T.

G arbarnia — Turyści 3:1 (1:1).

Lw ów , 13. 10. PA T.

Pogoń — Ł. K. S. 1:1 (1:1).

Poznań, 13. 10. PA T.

W arta — C zarni 1:0 (1:0).

przejściach Kolumba.

usza“, przeznaczonego jako podręcznik dla m łodzieży uniw ersyteckiej.

W tej „K osm ografii**, w ydanej w roku 1512 (a w ięc na rok przed okryciem B al­

bao) znajduje się m apa, na której przed­

staw iono przesm yk Panam y i trzy czw ar­

te A m eryki Południow ej, a pom iędzy jej zachodniem i brzegam i a w ybrzeżem w sc^o dniem A zji oznaczono w ielki ocean w ięk­

szy od A tlantyku. B ył to Pacyfik. A m ery­

ka uznana tu została jako odrębna, now a część św iata.

U czeni polscy znali oczyw iście tę m apę i uw ażali ją za najw cześniejsze u nas echo odkrycia N ow ego Św iata, ale dopiero francuski pisarz i znaw ca A m eryki Połu­

dniowej podkreślił całą doniosłość i epoko- w ość odkrycia m istrza Jana ze Stobnicy, który dotarł sw oją m yślą do przepastnych głębin Pacyfiku i którego ręka pierw sza skreśliła na m apie kontur przeczutego przezeń O ceanu.

Przy tej sposobności w arto przypom ­ nieć o innym Polaku, który jeszcze przed K olum bem m iał dotrzeć do brzegów A m e­

ryki i pierw szy stanął na ziem i am ery­

kańskiej, na półw yspie Labrador. Był to żeglarz polski Jan z K olna.

U dział Polaków w w alce ludzkości o odkrycie now ych ziem i rozszerzenie sta­

nu posiadania kultury europejskiej cze­

ka jeszcze sw ego historyka. N ie był on — jak w idzim y — ’najm niejszy.

Bieg naprzełaj.

K rólew ska H uta, 13. 10. PA T.

W niedzielę dn. 13 hm . odbył się w K rólew skiej H ucie ostatni punkt 5-letniej w alki o rzeźbę profesora W ittiga „Łucznik** pom iędzy Polonją a W arszaw skim A kadem ickim Zw iąz­

kiem Sportow ym w biegu naprzełaj 8 km . o m istrzostw o Polski. W ynik biegu: 1) Petkiew icz z W arszaw ianki

— czas 23 m in: 12,6 sek. 2) K usociń- ski z W arszaw ianki o 20 m tr. 3) Star naw ski z W arszaw ianki.

Żywa fontanna.

W B erlinie produkuje się „fakir** M o- stado, z którego rąk i nóg tryskają strum ienie w ody. W ciągu dw unastu go dżin z tej „żyw ej fontanny** w ytryska podobno 300 litrów w ody. „M ortado**

jest europejczykiem i w łaściw e jego nazw isko brzm i Illm er.

Walka o Pomorze.

Dla Miłej Ojczyznydo zgodnej pracy na Pomorzu dla Pomorza

i o Pomorze.

Praw ie codzień przychodzą w ieści,

że politycy niem ieccy, że różne tow a­

rzystw a niem ieckie — i dyplom aci nie m ieccy podnoszą stale i krzykliw ie konieczność zdobycia Pom orza, — a grożą E uropie i św iatu, że spraw a t.

zw . „korytarza** jest dla N iem iec jakby kw estją życiow ą, jest przyczyną nieustalenia pokoju i t. p.

W iem y, że N iem cy sw oją krzykli­

w ą agitacją i podstępną, a sprytną propagandą zagraniczną uzyskali już tyle w yłom ów w traktacie w ersalskim i tyle ustępstw , o jakich aniby nikt przed 5 laty pom yśleć nie chciał.

Źe w ytrw ała i perfidyjna robota niem iecka na arenie dyplom acji św ia­

tow ej już pow ażne postępy zrobiła, w ynika choćby z okolicznościow ych w ypow iedzeń się różnych dyplom atów zagranicznych za „pokojow em 1* zała­

tw ieniem spraw y „korytarza pom or­

skiego** — t. j. za odstąpieniem „po­

kojow em ** Pom orza.

D om yślam y się i odczuw am y, które to potężne w pływ am i i pieniędzm i, organizacje m iędzynarodow e tak gor­

liw ie popierają zam ysły niem ieckie, i

w iem y też, że „ubogie** N iem cy na propagandę zagraniczną ku poparciu sw ych celów nie szczędzą pieniędzy.

Z nam iennem jest, że politycy i dyplo­

m aci zagraniczni nie w ystępują w cale przeciw fałszyw em u i zdradzieckiem u

• rozum ow aniu N iem iec. N iem cy w y­

w odzą, że m uszą koniecznie m ieć nie­

zależną łączność z W schodn. Prusam i.

A czy Prusy są konieczne do bytu i rozw oju R zeszy N iem ieckiej? N ie, w cale nie, raczej N iem cy sam i przy­

znają, że W sch. Prusy R zeszy korzy­

ści nie dają. A m im o że W sch. P ru­

som nadm ierną dają pom oc taką, że tam N iem cy .bardzo w ygodnie i w y­

staw nie żyją, ani nie w ysilają się, by o w łasnych siłach postępy robić, jed­

nak R zesza N iem . w gospodarczym rozw oju prześciga zw ycięskie kraje, a znajduje ogrom ne środki na zbro­

jenie się na lądzie i na m orzu i na utrzym anie jaw nych i tajnych orga- nizacyj w ojskow ych.

A dlaczego N iem com tak bardzo chodzi o W sch. Prusy? V ’ ch. Prusy nie m ają w cale jednolitej ludności niem ieckiej, boć tam obce narodow o­

ści daleko w iększy stanow ią procent, aniżeli N iem cy stanow ią na Pom orzu i Śląsku. W schodnie Prusy nie są I w ięc dla R zeszy tak bardzo cennem i ze w zględów narodow . i gospod. jak raczej ze w zględu na ekspansję ger- I

m ańską na W schód — czyli ze w zglę du na tradycyjny „D rang nach O sten“

co też już jaw nie w yznali niektórzy m niej ostrożni politycy germ ańscy.

W sch. Prusy to w ysunięty bastjon germ ańskiego „D rang nach O sten“, to bram a w ypadow a do pochodu w głąb Słow iańszczyzny. — T raktat w ersalski rzeczyw iście ogrom ny popełnił błąd nie przez to, że Polsce dał polskie Po­

m orze i przez nie przystęp do m orza,

— lecz przez to, że W sch. Prusy o n.

m ieszanej ludności — pozostaw ił przy Prusach — i stw orzył przez to takie położenie, jakie było przed rozbioram i Polski i do nich w iodło.

D la nas Pom orzan od początku by­

ło jasnem , że traktat w ersalski pozo­

staw iając Prusy W sch. przy Prusach stw orzył w ielkie niebezpieczeństw o — bo zdaw aliśm y sobie spraw ę, że N iem cy za w szelką cenę i w szelkiem i środ­

kam i zabiegać będą — jak przed roz­

bioram i — o uzyskanie nieprzerw anej łączności z W sch. Prusam i, aby w Pru sach W sph. utw orzyć w ielki obóz w a­

row ny, zaw sze przygotow any do po­

chodu na W schód.

K u tem u ostatecznem u celow i zm ie rzają sojusz niem iecki z L itw ą i jej opanow anie, — i w spółpraca z bolsze­

w ikam i. O panow ać całą Słow iańsz­

czyznę — a przez pom ost słow iański stw orzyć sobie w olną drogę do A zji,

— to cel germ ańskiej polityki. A Po­

m orze — pow ażną jest przeszkodą, — dlatego jęki, krzyki i ryki germ ań­

skie o Pom orze. D yplom aci — pow in­

ni być historykam i i psychologam i i filozofam i. G dyby zagraniczni dyplo­

m aci nim i byli, — to bez trudności poznaćby m ogli i m usieli cele germ ań skiego krzyku o Pom orze.

Przypuśćm y, że N iem com udałoby się zdobyć Pom orze, jakie stąd wy­

nikną skutki? N iem cy w biją głębiej klin w żyw e ciało Słow iańszczyzny, bo zajm ą, jak kiedyś krzyżacy chcieli, państw a bałtyckie i Litw ę. Jeżeli do tego czasu utrzym ałyby się rządy bol­

szew ickie, to razem z bolszew ikam i zgniotą Polskę i C zechosłow ację. U - zyskaw szy dom inujące stanow iska na ziem iach Polski, C zechosłow acji i Ro­

sji, zgniotą Jugosław ję, R um unję i B ułgarję, a staną się panam i B osforu.

Poprzez K aukaz, U ral i B osfor trzy drogi otw orzą sobie w głąb A zji i za­

bójczy zadadzą cios interesom A nglji, Francji i W łoch w A zji i na morzu Śródziem nem .

A czyż Francja i A nglja rzeczyw i­

ście łudzą się nadzieją, że potężne N iem cy uszanują L ocarno? Wszak

chyba nie zapom iano jeszcze, że N iem cy uw ażają traktaty jako szm at pa­

pierow y, że szerokie koła niem ieckie nazyw ają traktat w ersalski „Schantb vertrag“.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Cytaty

Powiązane dokumenty

R ybacy nasi różnie kom entują ten dziw ny kaprys zim y, gdyż jest rzeczą niezw ykłą, by w końcu grudnia srożyla się burza!.

4) Nieprawdą jest że w rzeczywistości wydano w roku 1928 tytułem remuneracji itd. przeszło 30% zysku. Natomiast prawdą jest że za rok 1928 wypłacono Zarządowi i urzędnikom

Zalecało się oczywiście poznać kraj hidzi, rozejrzeć się nieco w stosunkach, Więc przejechał się trochę po Pomorzu kolęją albo samochodem, a z ludźmi „zet­..

gdzie jest grobow iec jego

W śród tych dum zadrżał — w dole brzękły w ołów opraw ne szyby, połow a okna otw arła się zw olna, dojrzał m ałą rączkę białą, która się w ysunęła,

K to przew odzi, niech innych szanuje i z ich dobrych chęci korzysta, ale niech w ym aga porządku sam niech go strzeże.. P rzyznanie im tej koncesji nastąpić m oże

by rząd na wdasną rękę, bez zgody sejmu, za> wrał umowy z Niemcami, zrzekając się praw' przysługujących nam z traktatu wersalskiego, mianowicie, przerywając wy­..

Przekonałem się następnie więcej niż w jednym wypadku na własnem życiu, że przepowiednie, udzielane przez Teresę Neumann w tym stanie, urzeczywistniały się