• Nie Znaleziono Wyników

Warszawa, d. 18 Grudnia 1887 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Warszawa, d. 18 Grudnia 1887 r."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

5 1 . Warszawa, d. 18 Grudnia 1887 r. T o m V I .

W W arszawie: ro c z n ie rs. 8 k w a r ta ln ie „ 2 Z przesyłką pocztową: ro c z n ie „ 10

p ó łro c z n ie „ 5

P re n u m ero w a ć m o ż n a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z ag ra n ic ą .

Komitet Redakcyjny stan o w ią: P. P. D r. T. C h a łu b iń s k i, J . A le k sa n d ro w icz b. d z ie k a n U niw ., m ag . K. D eike, m ag. S. K ra m sz ty k , W ł. K w ietn ie w sk i, J . N a ta n s o n ,

D r J . S ie m ira d z k i i m ag . A. Ś ló sarsk i.

„W sze ch św iat" p rz y jm u je o g ło szen ia, k tó ry c h tr e ś ć m a ja k ik o lw ie k z w iąz ek z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w iersz z w y k łeg o d ru k u w sz p a lc ie [ alb o jeg o m ie jsc e p o b ie ra się za p ierw szy ra z kop. 7 ‘/a,

za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. 6, za dalsze k o p . 5.

.A-d.r©s IRed.a,32037-1: iK r a lc o - w s ls ie -lF r z e d .ia a .ie ś c ie , 2>Tr © 3.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA."

Ś. p. ZYG M U N T R O ŚC ISZ EW SK I.

(2)

802 WSZECHŚWIAT. N r 51.

ZYGMUNT ROŚCISZEWSKI.

W d n iu 4 L is to p a d a r. b. z g a sł w sile w iek u d r fil. Z y g m u n t R ościsze w sk i, p ro fe ­ s o r w yższej sz k o ły ro ln ic z e j w Z ab ik o w ie, a o statn io d o c e n t in s ty tu tu w e te ry n a ry jn e g o w D o rp acie. Z m a rł on po d łu g ic h c ie rp ie ­ n ia c h i po w ielu ciężkich p ra c a c h i w a lk ach w życiu, k tó ry c h m u los nie szczęd ził n a k a ż d y m k r o k u , od m ło d zień czeg o w ieku aż do g ro b o w ej d esk i.

U ro d z o n y w W a rsz a w ie 1847 r., p o c z ą t­

kow e n a u k i p o b ie ra ł w d o m u ro d zicielsk im , a w ro k u 1859 w s tą p ił do k la sy 3-ej g im n a - z y ju m w S u w a łk a c h ; m łodego u c z n ia k la sy 7-ćj p o c ią g n ę ły w y p a d k i 1863 ro k u , w sk u ­ te k k tó ry c h u tr a c ił p ra w ą r ę k ę i z n a la z ł się n a d a le k im w schodzie. P o p o w ro c ie do k r a ju w ro k u 1867 zm u szo n y b y ł o d d ać się ro ln ic tw u ; ro sp o czął n o w y te n d la siebie z a ­ w ód od d w u le tn ie j p r a k ty k i g o sp o d a rsk ie j, a w r. 1869 u d a ł się do P r u s , g d z ie s k o ń ­ czy ł z o d z n acz en iem a k a d e m iją ro ln ic z ą w P r o s k a u i z ło ż y ł sp e c y ja ln y eg zam in u S e tte g a s ta z o w c z a rstw a i w e łn o z n a w - stw a . P o u k o ń cze n iu a k a d e m ii d w a la ta g o sp o d a ro w a ł n a S z lą sk u i w K ró le s tw ie P o lsk ie m , w ie d z io n y je d n a k żąd z ą w iedzy, w s tą p ił w r. 1873 do u n iw e rs y te tu w L ip ­ sk u , gdzie d o k to ry z o w a ł się w ro k u 1875 n a zasad z ie p ra c y „Z u r K e n n tn is s d e r D i- g n a th ie ”, w y k o n a n e j w p ra c o w n i p rof. L e u c - k a rta , a d ru k o w a n e j w „ V irc h o w ’s A rc h iw f. p ath o lo g isc h e A n a to m ie u. P h y s io lo g ie ”, t. 46, 1875.

Z L ip s k a p o w o łan y z o sta ł na p ro fe so ra zo o tec h n ii do sły n n e j p o d ó w czas wyższej sz k o ły ro ln iczej im. H a lin y w Z a b ik o w ie pod P o z n a n ie m . N ie d łu g o je d n a k , bo ty lk o dw a la ta m ógł on zajm o w ać tę k a te d rę i o d d a w a ć się z z a m iło w a n ie m zw iąz an ej z n ią p ra c y , z ro z k a z u bow iem k sięcia iiis- m a rk a in s ty tu t ro ln icz y w Z a b ik o w ie z o ­ s ta ł z a m k n ię ty , a R ościszew ski, zm uszo n y do o p u szc zen ia k sięstw a P o z n a ń s k ie g o , n a w ezw anie ks. A d . S a p ie h y , p re z e s a c. k.

to w a rz y stw a g o sp o d a rsk ie g o w G a lic y i, p rz e n ió sł się do L w o w a .

W ciąg u trz e c h le tn ie g o p o b y tu sw ego we L w o w ie p ra c o w a ł on w y trw a le ; h a b ilito w a ł się ja k o d o c e n t w tam tejszó j p o litech n ice, s łu c h a ł w y k ład ó w w u n iw e rsy tecie, re d a g o ­ w a ł czasopism o „ R o ln ik ”, d a w a ł le k c y je n a p e n sy ja c h żeńskich, p isy w a ł a r ty k u ły treści ro łn ic z ć j i p rz y ro d n ic z ej do ro z m a ity c h cza­

sopism lw o w sk ich i w a rsz a w sk ic h i czek ał n a p rz y o b ie c a n ą k a te d rę w w yższej szkole ro ln ic z e j w D u b la n a c h , n ie ste ty je d n a k , na- p ró żn o .

N ie w id z ą c w G alicy i przy szło ści d la sie ­ bie, z w ró c ił się znów do ro ln ic tw a i zajm o ­ w a ł się so rty j e rk ą owiec.

N areszcie w ro k u 1886 z o stał zap ro szo ­ n y p rzez ra d ę in s ty tu tu w e te ry n a ry jn e g o w D o rp a c ie d o p e łn ie n ia obo w iązk ó w d o ­ c e n ta g o sp o d a rstw a w iejskiego, n a k tó re m to sta n o w isk u p rz e d w c z esn a śm ierć go z a­

sk o czy ła.

Ż o n a ty od la t c z te rn a s tu R ościszew ski z w y siłk iem p ra c o w a ł n a u trz y m a n ie żony i tr o jg a dzieci, k tó re już od k ilk u la t p o ­ trz e b o w a ły ed u k a c y i, a n a d m ie rn a , w o sta ­ tn ic h zw łaszcza la ta c h , p ra c a , p rz y n a d w ą ­ tlo n y m od la t m ło d zień czy ch o rg an izm ie, p rz y p ra w iła go o ch o ro b ę p łu c n ą , k tó ra po k ilk u m iesiącach w a lk i w y rw a ła ro d z in ie n a jle p sz e g o ojca, k ra jo w i i sp o łeczeń stw u d z ie ln e g o o b y w a te la i p ra c o w n ik a .

Ł a tw o ś ć i serd eczn o ść w ob ejściu z lu d ź ­ mi, szczerość i żyw ość c h a ra k te ru , je d n a ły R o ściszew sk iem u liczn y z a stę p ży czliw y ch , g ru n to w n a zaś w ied z a sp e c y jaln a, w za k re sie h o d o w li in w e n ta r z a i ro ln ic tw a , ja k o te ż z a ­ m iło w a n ie z aw o d u n au czy cielsk ieg o z je d n a ­ ły m u u z n a n ie w g ro n ie k o leg ó w p ro fe so ­ rów , a m iłość i cześć uczniów . T o też p rz e d w c z esn y zg o n je g o w y w o łał g łę b o ­ k i ż a l w g ro n ie bliższego je g o otoczenia i w k o ła c h dalszy c h .

O p raco w ito ści R ościszew skiego i o g r u n ­ to w n e j zn ajo m o ści w y k ła d a n y c h p rz e d m io ­ tów n a jw y m o w n ie j św iad czą liczne je g o p ra c e , d ru k o w a n e w ro z m a ity c h pism ach sp e c y ja ln y c h .

W a ż n ie js z y c h tre śc ią i o b sze rn iejszy ch p ra c o g ło sił on 54, a oprócz tego p isa ł w ie­

le p o m n iejszy ch recen zy j i k ry ty c z n y c h ro z ­ b io ró w d z ie ł, d o ty czący ch g o sp o d a rstw a w iejsk ieg o . L ic z n e te p ra c e o b ejm u ją:

1J ro sp ra w y z d z ie d z in y ro ln ic tw a ; 2) z ho-'

(3)

N r 51. WSZECHŚWIAT. 803 dow li in w e n ta rz a ; 3) d o ty cz ące u p ra w y r o ­

ślin; 4) z z a k re su zoologii; 5) chem ii r o ln i­

czej; 6) w e te ry n a ry i; 7) o g ó ln ie p r z y r o d n i­

czej treści; 8) s p ra w o z d a n ia , k ry ty k i i k r o ­ n ik i; d ru k o w a n e zaś były: w „Z iem ian in ie”, 1870 — 1 i 1875 r., „G azecie ro ln ic z e j”, 1872, 1876 i 1886, „K osm osie” , 1876, „K o re sp o n ­ dencie p rz y G azecie W a rszaw sk iej ”, 1879, 1880, „ H o d o w cy ” , 1886 i 1887, „ K u ry je rz e R o ln ic z y m ”, 1886, „B ib lijo tece W a rs z a w ­ s k ie j”, 1876— 77, „ W ie k u ” , 1876, „ T y g o ­ d n iu L w o w s k im ” ( d z i a ł p r z y r o d n ic z y ), 1876— 77, „Szkole”, 1877, „ W ę d ro w c u ”, 1886,

„ P rz e g lą d z ie k r y ty c z n y m ” i „R uchu lite ­ ra c k im ”.

A . S.

ROZWÓJ

CHEMII DZISIEJSZEJ.

M owa m ia n a n a o tw a rc ie z ja z d u S to w a rz y sz e n ia b ry ta ń s k ie g o w M a n c h este r, w d n iu 30 S ie rp n ia r. b.

p rzez p ro f. H e n ry k a R oscoe, p re z e s a teg o ż zjazdu.

(D o k o ń c zen ie).

J a k k o lw ie k te d y n ie m am y żad n y ch w i­

doków p o w o d ze n ia w sp ra w ie sy n te zy m a ­ te ry i u o rg a n iz o w a n e j, w szelak o postęp w ie­

dzy naszej o sp ra w a c h chem icznych życia w zrósł n iezm iern ie w c ią g u o sta tn ic h la t pięćdziesięciu. S łu szn ie też pow iedzieć m o­

żem y, że ch em ija fizy jo lo g iczn a i p a to lo g i­

czna w tym d o p iero p o w sta ły okresie.

W e w stępie do o becnego p rzem ó w ien ia w spom niałem ju ż o sto su n k u , ja k i p rz e d p ięćdziesięciu u p a try w a n o la ty m iędzy z ja ­ w isk am i życiow em i a św iatem n ie o rg a n ic z ­ nym . N iech m i tu w olno b ęd zie zazn aczy ć tre śc iw ie n ie k tó re z w a ż n ie jsz y c h u stęp ó w , cech u jący ch rozw ój tej g a łę z i w ied zy w cią­

g u całego pow yższego o k resu . Ż a d en z d z ia ­ łó w n a u k i naszej w ięk szeg o n ie w ą tp liw ie n ie b u d z i zajęcia, an i w ięk sz ej, dodać m oż­

na, nie p rz e d sta w ia zaw iło ści, j a k d z ia ł tra k tu ją c y o sp ra w a c h żyw o tn y ch ro ślin i z w ie rz ą t, u s iłu ją c y ro z w ik ła ć s p lą ta n e pasm o chem ii życia, w y ja śn ić c z e m je s t ono, czem ru c h i ca ła isto ta ży jące g o je ste stw a . A je ż e li w m niej za w iły c h z a d a n ia c h n a u ­

ki naszej b r a k nam często, j a k to w id z ie ­ liśm y, za d a w a ln iają c y c h o d p o w ied zi, to dzi­

wić n a s nie pow inno, że i w chem ii je s te s tw ży jący ch , ro ślin n y ch czy z w ierzęcy ch , z d r o ­ w ych czy chorych, d aleko nam jeszcze do dokładnej znajom ości o bjaw ów , z a s a d n i­

czych n aw et.

N ie od rzeczy tu będzie w spom nieć o f a k ­ cie, że p rz e d pięćdziesięciu blisko la ty L ie - b ig w y stą p ił p rz e d sek cy ją chem iczną n a ­ szego S to w a rz y sz e n ia z p o g ląd em , w k tó ­ ry m u siłu je p o ra ź p ierw szy w yjaśnić o b ja ­ wy życiow e z fizycznego i chem icznego p u n ­ k tu w idzenia. W ro sp ra w ie swojej p r z y j­

m u je on m ożliw ość zasto so w an ia w ielkiej zasad y z a c h o w an ia en erg ii do sp ra w z w ie ­ rzęcych, w y k a z u ją c , że zw ierzę n ie może w y tw a rz a ć ciep ła więcej n a d tę je g o ilość, ja k a w y w iązu je się p rz e z spalenie w ęg la i w o d o ru za w a rte g o w sp o ży ty m p o k arm ie.

„Ź ródło c ie p ła zw ierzęcego — p o w ia d a L ie b ig — p rz y p isy w a n o d aw n iej d z ia ła n iu nerw o w em u , k u rc z e n iu się m ięśni, a n aw et m ech an iczn y m ru c h o m ciała, ja k g d y b y r u ­ chy te istnieć m o g ły bez zu ży cia siły n ie ­ zb ęd n ej do ich w y w o ła n ia ”. C iało ży jące p rz y ró w n y w a on dalej do p iecy k a la b o ra to ­ ry jn e g o , w k tó ry m p a liw o u le g a złożonem u szeregow i p rzem ian ; o stateczn em i p r o d u k ­ tam i sp a len ia są d w u tle n e k w ęg la i w oda, ilość zaś cie p ła w y w iązanego zależy n ie od pośrednich, ale od o sta teczn y ch p ro d u k tó w . S ta w ia sobie te d y p y tan ie: czy k a żd y ro d zaj po ży w ien ia ciepło to w yw iązuje? czy p o ­ w in n iśm y ro z ró ż n ia ć, z je d n ó j stro n y , r o ­ d za je po ży w ien ia w y tw a rz a ją ce g o ciep ło , a z d ru g ie j ta k ie , k tó re sk u tk ie m u tle n ie n ia p o d trz y m u ją ru c h y i m ech a n ic zn ą e n e rg iją ciała? S ąd ził, że to u czy n ić m ożna i s k u t­

kiem tego p o d z ie lił p o k a rm y n a dw ie lsate- g o ry je . P o k a rm y m ączkow e i w ogóle w oda- n y w ęgla, p o w ia d a on, p rz e z sp alen ie d o ­ sta rc z a ją c ie p ła p o trz e b n e g o do życia i istn ie n ia ciała. B ia łk o w a te , czyli azo to ­ w e s k ła d n ik i naszego p ożyw ienia: m ięso, g lu te n , k a z e in , z k tó ry c h m ięśnie nasze się tw o rz ą , nie są p rz y d a tn e do w y tw o rzen ia ciep ła, ale kosztem w łaśn ie ty c h c ia ł p o d ­ trz y m u je się e n e rg ija m ech aniczna, d z ia ła l­

ność, ru c h y je s te s tw a zw ierzęceg o . W id z i­

m y, p o w iada L ieb ig , że eskim osi ży w ią się tłuszczem i olejem , k tó re p a lą c się w ich

(4)

ciele chronią, ich od zim n a. G a u ch o s h a r- c u ją c y k o n n o n a step ie p o łu d n io w o -a m e ry ­ k a ń sk im żyw i się w y łąc zn ie m ięsem suszo- n em , a w io śla rz i a tle ta j e b e fsz ty k i p ije p o r te r — bo n ie w ie le p o trz e b a im p o k a rm u d la p o d trz y m a n ia te m p e r a tu r y ciała, ale w iele ta k ie g o , k tó ry b y o d n a w ia ł ich tk a n k ę m ięsną. D la tego też m u sz ą się u ciek ać oni do m ocno azotow ego p o ż y w ie n ia .

J a k u trz y m u je L ie b ig . Z w ró ć m y się t e ­ ra z do naszego o becnego p o g lą d u w tój k w esty i. Ź ró d ło s iły m ięśn io w ej w ie lk ie g o je s t zn a c z en ia , bo ja k F r a n k la n d p o w ia d a, rzecz ta je s t k am ie n ie m w ę g ie ln y m fizyjo- lo g ii i k lu czem do ta je m n ic y o d ż y w ia n ia zw ierzęceg o .

K o sp a trz m y w św ietle now o czesn ó j n a u k i zasad n o ść p o g ląd ó w L ie b ig a — dziś je szcze d o sy ć szero k o ro sp o w sz e c h n io n y c h — a d o ­ ty c z ą c y ch ro li d w u ro d z a jó w p o ży w ie n ia, o ra z u tle n ia n ia tk a n k i m ięsn ej ja k o ź ró d ła d zia ła ln o śc i m ięśniow ój. W n ie d łu g im po o g ło szen iu p o g ląd ó w ty c h c zasie, J . R . M a ­ y e r, k tó re g o im ię, ja k o p ie rw sz e g o g ło sic ie ­ la, z a sa d y z a c h o w a n ia e n e rg ii d o b rz e j e s t zn an em , g o rą co p rz e c iw n im w y stą p ił, o b a ­ la ją c p rzy p u sz czen ie, ja k o b y w szelk a d z ia ­ ła ln o ść m ię śn io w a w y n ik a ła s k u tk ie m s p a ­ la n ia się p o k a rm u , a nie zu ży cia m ięśn ia i w y k a z u ją c , że g d y b y m ięśnie serca n is z ­ c z y ły się p rz y p ra c y je g o m e c h a n ic z n e j, to w c ią g u d n i o śm iu sp ło n ę ło b y ono. C óż w ięc o tem d zisiejsze m ó w ią b a d a n ia . C z y k w e s ty ją tę sp ra w d z ić m ożna d o św ia d c z e ­ n ie m d w u stro n n e m ? M ożna — ale w j a k i sposób? O to , przedew rszy stk ie m , m ożem y w y zn ac zy ć ilość p ra c y d o k o n a n e j p rz e z c z ło w iek a lu b z w ierzę ; m ożem y j ą o b lic zy ć w m ia ra c h m e c h a n ic zn y c h , w k ilo g ra m o - m e tra c h lu b sto p o fu n ta c h . M ożem y n a s tę ­ p n ie ilość zniszczo n ćj tk a n k i a zo to w ej p o d ­ czas sp o c z y n k u i podczas p ra c y w yznaczyć z ilości n m tery i azotow ej w y rz u c a n e j z c ia ­ ła. Nie p o w in n iśm y z a p o m in a ć p rz y te m , że tk a n k i te n ig d y n ie są sp a la n e w z u p e ł­

ności i że azo t w o ln y n ig d y się nie w y d z ie ­ la. Z n a ją c w a rto ść c ie p lik o w ą m ięśnia z u ­ ży w an eg o , ła tw o je s t zam ie n ić j ą n a ró w n o ­ w a ż n ik jó j m ech an iczn y , a ty m sposobem zm ierzy ć ilość w y tw o rz o n e j e n e rg ii. J a k iż po k aże się re z u lta t? C zy w a g a m ięśn ia z u ­ ż y ta podczas w ejśc ia n a F a u lh o r n lu b p rz y

804

p r a c y n a d e p ta k u m oże w y tw o rz y ć p rzez s p a le n ie ilość c iep ła ta k ą , ja k a , p rz e o b ra ż o ­ n a w p ra c ę m ech an iczn ą, w y sta rc z y ła b y do p rz e n ie sie n ia c ia ła n a szczy t F a u lh o rn u lu b do w y k o n a n ia p ra c y n a d e p ta k u ? O tóż s ta ­ ra n n e d o św iad czen ie w y k azało , że ta k nie je s t b y n a jm n ie j. E n e r g ija w y w ią z y w a n a w ty c h ra z a c h je s t rzeczyw iście w d w ó jn a ­ sób w iększą od tój, ja k a b y o trz y m a n ą b yć m o g ła p rz e z u tle n ie n ie s k ła d n ik ó w azo to ­ w ych, w y ru g o w a n y c h z ciała w ciągu całej d o b y . T o zn aczy , że b io rąc ilość m a te ry i azo to w ej w ydzielonój z ciała, n ie ty lk o p o d ­ cz a s w y k o n y w an ó j p ra c y , ale w ciągu całej d o b y , s k u te k m ech an iczn y w y tw o rz o n y p r z e z tk a n k ę m ięśniow ą, z którój ow a m a- te r y ja a zo to w a w y ru g o w a n ą zo sta ła , m ó g ł­

by zanieść ciało do p o ło w y led w ie F a u lh o r ­ n u , a w ięźn io w i dozw olić ty lk o o połow ę k ró có j p ra c o w a ć n a d e p ta k u .

Z a sa d a w ięc L ie b ig o w sk a nie je s t d o k ła ­ d n ą . S k ła d n ik i azotow e p o k a rm u służą n ie w ą tp liw ie do p o k ry c ia s tra ty m ięśni, k tó re , j a k k ażd a in n a część o rg a n iz m u , m u ­ szą się o d n aw iać, zad an iem je d n a k p o k a rm u b ezazo to w eg o j e s t n ie ty lk o w y tw o rz e n ie c ie p ła zw ierzęceg o , a le i d o starcz en ie o r g a ­ n izm o w i e n e rg ii m ięśniow ój sk u tk ie m sw e­

go u tle n ie n ia .

T y m te d y sposobem d o chodzim y do w n io ­ sk u , że e n e rg ija p o te n c y ja ln a p o ży w ien ia d o sta rc z a o rg a n iz m o w i p o trz e b n e j e n e rg ii, u ja w n ia ją c e j się bądź ja k o ciepło, bądź j a ­ ko p ra c a m e c h a n ic zn a .

J e s t tu w szakże in n y je sz c z e c z y n n ik , b io ­ rą c y u d z ia ł w sp ra w ie e n e rg ii m ech an icz­

n e j, k tó ry ró w n ie ż w r a c h u n e k b ra ć należy . C z y n n ik a tego je d n a k nie u m iem y je sz c z e o ce n ić w z w y k ły c h je d n o stk a c h naszych.

J e s t zaś n im w p ły w u m y słu n a ciało, nie- d a ją c y się w p ra w d z ie d o k ła d n ie w y razić, z te m w szy stk iem w y w ie ra ją c y w szakże w p ły w n ie p o śle d n i n a s p ra w y fizyczne i c h e ­ m ic z n e o rg a n iz m u , do tego sto p n ia, że n ie ­ w ą tp liw ie is tn ie je p ew ien z w ią z e k m iędzy d z ia ła ln o śc ią in te le k tu a ln ą czyli sp ra w ą m y ­ śle n ia a s p ra w ą o d ż y w ia n ia o rg an iczn e g o . N a d o w ó d w y b itn e j ró żn ic y p o m ięd zy p r a ­ cą d o b ro w o ln ą a b e z w ie d n ą , porów najm y, ty lk o b e z w ie d n ą m ech a n iczn ą d z ia ła ln o ść serca, n ie sp ro w a d z a ją c ą n ig d y zm ęczenia, z d o b ro w o ln ą p ra c ą m ięśni, k tó ra , trw a ją c

N r 51. _ WSZECHŚWIAT.

(5)

N r 51. WSZECHŚWIAT. 805 przez czas p ew ien , w y w o łu je ich znużenie.

W iem y też do b rze o tem , że d a n a m u sz tra, m o rd u ją c a r e k ru ta , n ie n u ż y w cale ż o łn ie ­ rza , k tó r y p o ru sz e n ia jó j w y k o n y w a a u to ­ m aty czn ie. J a k w ielk iem je s t zużycie .e n e r­

gii m ech an iczn ej p rz y p ra c y u m ysłow ej, je s to k w e sty ja , n a k to rć j ro z w ią z a n ie d łu g o jeszcze n a u k a się nie zd o b ęd zie. A le że czynność u m y sło w a w y w o łu je zn u żen ie cia­

ła , to zn an y m je s t p o w szech n ie faktem . P o ­ niew aż je d n a k d ru g ie p ra w o te rm o d y n a m i­

k i pou cza nas, że p rz y ż a d n y m z m e c h a n i­

cznych sposobów zam ian y c ie p ła w e n e rg iją c zy n n ą, za m ia n a ta k a n ie n a stę p u je w z u ­ p ełn o ści, to b yć b a rd z o m oże, j a k p rz y p u ­ szcza H e lm h o ltz , że zam ian a ta u sk u te c z n ia się je d n a k ż e całk o w icie w su b te ln y m m e­

ch an izm ie o rg a n iz m u zw ierzęceg o .

Z jaw isk a ro sie n ia ( w egietacyi), podobnież j a k o b jaw y życia zw ierzęceg o , o p a rte zo sta­

ły ró w n ież p rz e z ch em ik ó w w ciąg u o sta ­ tn ich la t p ięćd ziesięciu n a zu p e łn ie no wój p o d staw ie. J a k k o lw ie k p rz e d ogłoszeniem słynnój p ra c y L ie b ig a n a d c h em iją i z a sto ­ sow aniem je j do ro ln ic tw a , p rz e d sta w io n e j sto w a rz y sz e n iu b ry ta ń sk ie m u w 1840 ro k u , w iele ju ż w k w e sty i tej zro b io n em było, w iele za sad n iczy ch s tw ie rd z o n o fa k tó w , z tem w szy stk iem p ra c a ta sta n o w i isto tn ą erę w ro z w o ju tój g a łę z i n a u k i naszej. Bo w niej n ie ty lk o z e b ra ł on w m istrz o w sk i sposób w y n ik i p o p rz e d n ik ó w sw oich, ale n a d to w y stą p ił z w łasn em i o ry g in a ln e m i p o g ląd am i n a d e r śm iałem i, a często ta k p rz ez o rn em i, że n a d a ły one sp ra w ie o m a­

w ianej szero k i p o p ęd i znaczen ie. N a d o ­ w ód p rz y to c z y ć tu m ożna w y stąp ien ie je g o p rz e c iw te o ry i p ró c h n ic y i z u p e łn e w tej k w e sty i zw ycięstw o. J a k k o lw ie k ju ż S a u s- su re i in n i uczeni p rz y ło ż y li się w ielce do p o d k o p a n ia p o d sta w y te o ry i ow ej, w szela­

ko do 1840 r. fizyjologow ie ro ślin n i t r z y ­ m ali się z d an ia, że p ró c h n ic a czyli z b u tw ia ­ ła m a te ry ja ro ślin n a stan o w i je d y n e ź ró d ło w ęg la d la ro ślin n o ści. L ie b ig , o d d a ją c s łu ­ szne u z n a n ie p ra c o m Sau.ssurea, d o sze d ł do wrn io sk u , że niem o żliw ą a b so lu tn ie j e s t r z e ­ czą, ażeby w ęg iel n a g ro m a d z o n y w tk a n c e ro ślin n ó j n a d an ej p rz e s trz e n i, j a k n a p rz y - k ła d n a danój p o w ie rz c h n i lasu , m ógł j e d y ­ nie p o w stać z p ró c h n ic y , b ędącej sam oistnie niczem in n em , j a k p ro d u k te m ro s k ła d u m a­

te ry i ro ślin n ej. D o w o d ził on p rzec iw n ie, że w szystek w ęgiel ro ślin n y pochodzi z d w u ­ tle n k u w ęg la p o w ie trz a , k tó ry , ja k k o lw ie k w szczupłej stosunkow o w y stę p u je w niem ilości, bo w ynoszącej led w ie 4 n a 100 0 0 części p o w ie trz a , stanow i je d n a k ż e ta k o g ro ­ m n y zasób, że g d y b y cała ro ślin n o ść n a z ie ­ mi istn ie ją c a sp alo n ą zo stała, to p o w sta ły stąd d w u tle n e k w ęgla n ie b y łb y w sta n ie podw oić n a w e t ilości je g o z n a jd u ją c ej się obecnie w powieti-zu.

S tw ie rd z e n ie tego w niosku L ie b ig a w y­

m ag ało p ró b d o św iad cza ln y ch . A le dow ód tego ro d z a ju o sięg n ięty m je d y n ie być może p rz y pom ocy b ad ań d łu g ic h i m ozolnych.

P o k a z u je się ted y , że chem iczne p o sz u k i­

w an ia nie o g ra n ic z a ją się w yłączn ie na d o ­ św iadczeniach la b o ra to ry jn y c h , w y m a g a ją ­ cych n ie w ie lu m in u t do w y k o n an ia, ale w ch o d zą je sz c z e w d z ied zin ę ro ln ic tw a i fi- zy jo lo g ii, a o b serw acy je n a tem polu n ie ­ zb ęd n e, ju ż nie n a m in u ty , ale n a la ta się liczą. P o d o b n y c h stan o w czy ch dow odów d o św iad czaln y ch d o sta rc z y li nam d w aj ch e­

m icy an g ielscy , L aw es i G ilb e rt. A d o ­ św iadczenie d łu g ie m i zm u d n em być m u sia­

ło, sk o ro d la o trz y m a n ia stanow czego r e ­ z u lta tu w y m ag ało la t c z te rd z iestu c zterech . W R o th a m ste d w ydzielono pew n ą p rz e s trz e ń g r u n tu p o d u p ra w ę pszenicy. N a p o lu tem p rze z la t c zterd zieści c z te ry ro sła pszen ica ro k po ro k u , bez żadnego n aw o zu w ęg lo w e­

g o —je d y n e m w ięc m ożliw em źródłem , z k tó ­ reg o ro ślin a c z e rp a ć m o g ła w ęgiel p o tr z e ­ b n y do sw ego w zro stu , b y ł d w u tle n e k w ę ­ g la w p o w ie trz u z a w a rty . Ilo ść p rz e c ię tn a w ęgla, z e b ra n a p o d p o stacią z ia rn a i słom y z p rz e strz e n i naw ożonej je d y n ie m a te ry ja - m i m in e ra ln e m i, w ynosiła ty sią c fu n tó w , k ie d y in n a zn o w u p rz e strz e ń , u ży ź n ian a n aw ozem azo to w y m , d a ła ro czn ie w ęg la o 1 500 fu n tó w w'ięcej, ta k , że w tym o s ta ­ tn im razie 2 500 fu n tó w w ęgla zeb ran em zo stało bez w szelkiego n aw o zu w ęglow ego.

P rz y p u sz c z e n ie w ięc L ie b ig a w zu p ełn o ści n a d ro d z e d o św iad czaln ej sp ra w d z o n e m zostało.

N ie chcę szczegółam i d o św iad czaln em i nuży ć waszój u w a g i,p a n o w ie ; niech mi w o l­

no będzie w spom nieć ty lk o o p o g lą d a c h L ie b ig a , d o ty czący ch p rz y s w a ja n ia a z o tu p rz e z ro ślin y — k w esty i d alek o zaw ilszej

(6)

806 WSZECHŚWIAT. N r 51.

i tru d n ie js z e j niż p o p rz e d n ia — i p o ró w n a ć p o g lą d y te z n ajśw ieższem i zd o b y czam i ch e ­ m ii ro ln ic z e j. W tym te d y w zg lęd zie nie sp ra w d z iły się p o m y sły sły n n e g o ch em ik a.

P rz y p u sz c z a ł on, że w sz y ste k a z o t p o trz e ­ b n y ro ślin ie p o ch o d zi z a rn o n ija k u p o w ie ­ trz a , g d y ty m czasem L a w e s i G ilb e rt, p rz y p om ocy d o św iad czeń p o d o b n y c h do w yżej w y m ien io n y ch i p rz e z ta k iż sam p ra w ie czas trw a ją c y c h , w y k a z a li, że ź ró d ło to w cale nie je s t w y sta rc z a jąc e m d la tej ilości az o tu , j a k a się w z e b ra n y m p lo n ie o tr z y ­ m u je i doszli do w n io sk u , że a z o t te n p o ­ cho d zić m usi b ąd ź z zasobu m a te ry i azo to ­ w ej z n a jd u ją c e g o się w g ru n c ie , bąd ź p o ­ c h ła n ia n y m je s t z p o w ie trz a w sta n ie w o l­

n y m . D w ie te, p o z o rn ie sp rz e c z n e z sobą a lte rn a ty w y , d a d z ą się m oże p o g o d z ić p rz e z n ie d a w n e sp o strz e ż e n ia W a r in g to n ą i B er- th e lo ta , rz u c a ją c e p ew n e św iatło n a z m ia ­ n y , ja k im u leg a ta k z w a n y zasób azo to w y g ru n tu , j a k n iem n iej i n a w łasn o ści c h e m i­

czne ziem i. B e rth e lo t w y k a z a ł bow iem , że g r u n t p rz y p e w n y c h w a ru n k a c h p o c h ła n ia ć m oże azo t z p o w ie trz a i w y tw a rz a ć je g o z w iąz k i, p rz y s w a ja n e n a s tę p n ie p rzez r o ­ ślin ę.

N a d w szystko, o czem eśm y d o tą d m ó w ili, bliżej m oże obch o d zącą n a s jeszcze ja k o l u ­ d zi, s p ra w ą , j e s t w p ły w , j a k i c h e m ija w y ­ w a rła na n a u k ę p ato lo g ii, w ż a d n y m zaś p o ­ dobno k ie ru n k u w ięk szeg o n ie d o k o n an o p o stę p u , j a k w b a d a n iu m ik ro o rg a n iz m ó w i zn a czen ia ich w k w e sty i z d ro w ia i c h o ro ­ by. Z a w iłe z m ian y ch em iczn e, noszące m iano fe rm e n ta c y i i g n ic ia , a sta n o w ią ce, w e d łu g p o g lą d ó w L ie b ig a , z ja w isk a c h a ­ r a k te r u czysto chem icznego, now e z y sk a ły św ia tło w obec b a d a ń P a s te u r a , k tó ry w y ­ k a z a ł okoliczność z asa d n ic z ą, że p rz e m ia n y , te ściśle się w iążą z życiem p e w n y c h n iż ­ szych fo rm o rg a n ic z n y c h . T y m sposobem p o w sta ła n a u k a b a k te ry jo lo g ii, k tó r a w r ę ­ k ac h L is te r a ta k św ietn e w le c z e n iu w y p a d ­ k ó w c h iru rg ic z n y c h d a ła r e z u lta ty , a K le b - J sow i, K o ch o w i, W ilia m o w i R o b e rtso w i i i n ­ n y m p o zw o liła w y k ry ć p rz y c z y n ę w ielu ch o ró b lu d z k ic h i z w ie rz ę c y c h . O sta tn im , a n iem n iej w ażnym fak tem te g o ro d z a ju je s t sły n n y szereg sk u te c z n y c h b a d ań P a s te u r a j n a d p r z y ro d ą , i leczeniem n a jstra sz n ie jsz e j z ch o ró b — w o d o w strę tu . I tu z w ie lk ą i

p rz y je m n o śc ią w spom nieć m i p rzy ch o d z i o re z u lta ta c h p r a c d o k o n an y ch w tój s p r a ­ wie p rze z k o m isy ją, z w o ła n ą na s k u te k in i- c y ja ty w y m ojej, do izby g m in w niesionej.

R e z u lta ty te stw ie rd z a ją pod k ażd y m w z g lę ­ dem p o g lą d y P a s te u ra i w y k a z u ją n ie w ą t­

pliw ie, że zasto so w an ie m eto d y je g o u c h ro ­ n iło od w o d o w strę tu w ielk ą liczbę osób u k ą sz o n y c h p rz e z w ściekłe zw ierzęta, k tó -

| re p a d ły b y ofiarą ch o ro b y , g d y b y nie b y ły m e to d ą tą tra k to w a n e . D oniosłość o d k ry ­ cia P a s te u ra m a z re sz tą w iększe jeszcze zn acz en ie, n iż ob ecn a je g o u ży teczn o ść, bo w sk a z u je , że in n e jeszcze ch o ro b y , p ró cz w o d o w s trę tu , u su n ą ć będzie m ożna p rz y z a ­ sto so w a n iu p o d o b n y ch n iejak o m etod b a d a ­ n ia i leczen ia. N ajśw ieższy to, ale n ie z a ­ w o d n ie n ie o sta tn i d łu g w dzięczności, ja k i lu d zk o ść w inna będzie w ielk iem u f r a n c u ­ sk iem u badaczow i. W o b ec tego zd aw ać się m oże, że tu p rz e k ra c z a m y ju ż g ra n ic e c h e ­ m ii i w ch o d zim y w d zied zin ę objaw ów czy ­ sto życiow ych. A le n a jn o w sz e b a d a n ia d o ­ w o d zą, że ta k nie j e s t w cale, ow szem w iodą do w n io sk u , że m ik ro g ra f m usi tu u stą p ić m iejsca ch em ik o w i i że w y k ry c ie p rz y c z y ­ n y ch o ró b i sposób ich u su n ię c ia n a c h em i­

cznej ra c z e j, niż n a bijo lo g iczn ej d ro d z e l o sięg n ą ć się d ad zą. D o w ia d u je m y się b o ­ w iem , że sy m p to m a ty ch o ró b z a raźliw y ch n ie są w y w o ły w a n e p rzez m ik ro b y sta n o ­ w iące z a ra z ek , p o d o b n ie ja k k o m ó rk a d ro ż- d żo w a nie sp ro w a d z a z a tru c ia w y sk o k o w e­

go, ale że p o w o d em ich j e s t obecność p e w ­ n y c h o zn a czo n y ch zw iązków ch em icznych, b ęd ący ch w y n ik ie m życia ty c h o rg an izm ó w i d ro b n o w id z o w y c h . S p e c y ja ln a w ięc ch a- 1 ra k te r y s ty k a c h o ro b y p rz y p isy w a n ą być r a ­

czej w in n a w p ły w o w i m ate ry j ja d o w ity c h , w y tw o rz o n y c h w ciągu ży cia ow ych o r g a ­ nizm ó w , niż im sam ym — stw ierd zo n o b o ­ w iem , że ch o ro b a u d zielo n ą b yć może za p o ­ śre d n ic tw e m ja d ó w p o d o b n y ch , m im o z u ­ p e łn e g o b ra k u ży w y ch o rg an izm ó w .

J e ż e li ro z w o d z iłe m się ta k obszernie n ad p o stęp em d o k o n a n y m w p e w n y c h gałęziach n a u k i te o re ty c z n e j, to n ie d lateg o , ab y m m ia ł le k cew aży ć in n e m eto d y w p ły w ające n a rozw ój w iedzy n aszej, ja k ie m i są sto so ­ w an ie i ro ssz e rz a n ie fa k tó w n au k o w y ch , ale z tego raczój p o w o d u , że nasze sto w a rz y sz e ­ n ie zaw sze i słu sz n ie w y zn aw ało zasadę,

(7)

Nr 51.

że b a d a n ia te o rety czn e stanow ią, p o d staw ę w szelkiego zasto so w a n ia, p o p ie ra n ie zaś b a­

d ań po d o b n y ch i za ch ęcan ie do n ich były g łów nym naszym celem i p ra g n ie n ie m od la t p rzeszło p ięćdziesięciu.

G d y b y m i czas n a to p o z w a la ł, ch ętn ie- bym s ta ra ł się w y k aza ć zależność p o w o d ze­

n ia p rze m y sło w eg o od b a d a ń te o rety cz n y ch i z ad ziw iający isto tn ie rozw ój p rze m y słu chem icznego, ja k i m iał m iejsce w ciągu o statn ich la t p ięćd ziesięciu . O b ecn ie o g r a ­ n ic zy ć mi się w y p a d a je d y n ie n a p rz y p o ­ m n ien iu , j a k w iele sp ołeczność nasza, ta k p o d w zg lęd em a rty sty c z n y m , ja k i u ż y tk o ­ wym , zaw d zięcza chem ii, a w ięc ja k z n a jo ­ m ość z a sa d tój n a u k i w ażną być w in n a d la k ażd eg o , kom u leży n a sercu ro zw ó j p rz e ­ m ysłow y k ra ju .

N ie od rz eczy tu będzie zasta n o w ić się jeszcze n ad je d n e m , a m ianow icie: co w c ią ­ g u o sta tn ic h la t p ięćd zie sięciu zrobionem u nas by ło w k w e sty i ro sszerz en ia w śród ogółu w iedzy n a u k o w e j. P rz y z n a ć p o trz e ­ ba, że do n ie d a w n a jeszcze społeczność a n ­ g ielsk a nie o c e n ia ła d o sta te c z n ie w artości n a u k i, j a k to ju ż w n ie k tó ry c h in n y ch k r a ­ ja c h m a m iejsce. D o b a rd z o n ie d a w n y c h jeszcze czasów sy ste m at nasz ed u k a c y jn y , od śre d n ic h zap o ży czo n y w ieków , sy ste m a ­ ty czn ie lek c e w a ży ł u m ie jętn o ści ścisłe i w o sta tn ic h d o p iero la ta c h z aczęto p rz y zn aw ać im , i to w cale pow ażne, zn aczen ie w naszych p o czątk o w y ch i śre d n ic h z a k ła d a c h n a u k o ­ w ych, a ró w n ie ż i w u n iw e rsy te ta c h . K ra j p o cz u ł w reszcie p o trz e b ę zm ian y w ty m w zg lęd zie i n a b ra ł p rz e k o n a n ia , że je ś li p r a ­ g n ie zachow ać sw e h an d lo w e i p rz e m y sło ­ w e p rz o d o w n ic tw o , m usi od po d staw do szczy tu zm ienić sw ój d o ty c h c z a so w y sy s te ­ m a t w ychow ania. W j a k i zaś sposób n a j- bespieczniój i n a jp e w n ie j d a się to d o konać, je s t k w e sty ją p ierw sz o rz ę d n eg o d la k ra ju zn aczen ia, a m ąż sta n u , k tó ry to w y ch o w aw ­ cze z a d an ie w o d pow iedni rozw iąże sposób, zasłu ży sobie n a trw a łą w dzięczność u p r z y ­ szłych pokoleń.

N a zak o ń czen ie niech m i w olno będzie p o w itać te n n ie z w y k le lic z n y po czet o b cych uczonych, ja k i dziś zaszczyca obecnością sw oją to w a rz y stw o b ry ta ń s k ie , a z arazem w y ra z ić n a d z ie ję , że z e b ra n ie to stan ie się zaw iązk iem m ię d z y n a ro d o w e g o sto w a rz y ­

szen ia n a u k o w e g o , w y łączn eg o obecnie śro d k a, że użyję w y rażenia je d n e g o z n a j­

zn ak o m itszy ch naszych gości, k u z b ra ta n iu n aro d ó w , n a p rz e k ó r p o lity k o m , u siłu ją c y m obracać coraz b a rd z ie j i więcój w iedzę lu d z ­ k ą i p ra c ę lu d z k ą n a sp raw ę niszczenia. B y ­ ło b y w ielce pożądanein, ażeby A n g lija , k tó ­ ra d o tą d s ta w a ła n a czele ty lu sp ra w w iel­

k ich i p o ży teczn y ch , zech ciała dziś p rz y ją ć in ic y ja ty w ę w u rz ą d z e n iu m ię d z y n a ro d o ­ w ych sto w a rz y sz e ń nau k o w y ch . D la i n a u ­ g u ro w a n ia podobnego p rzed sięw zięcia tr u - d n o b y może znaleść odpo w ied n iejszej sp o ­ sobności, n a d obecne ze b ra n ie nasze.

C zy się n a d z ie ja ta u rz e c zy w istn i czy nie, nas w szystkich je d n a w ielk a je d n o c z y s p r a ­ wa: p o sz u k iw a n ie p ra w d y d la niój sam ój.

W szyscy w ięc je d n o z g o d n ie p o w tó rz y ć m o ­ żem y sło w a L essin g a : „W a rto ść c z ło w iek a leży nie w p ra w d z ie , ja k ą p osiada lu b p o ­ siadać m niem a, a le w zacnem i n ie u sta n n e m u siło w a n iu , sk iero w an em k u jź j osięgnięciu, bo nie p o siad an ie, ale sz u k a n ie p ra w d y r o z ­ w ija zdolności je g o i n a tem p o leg a je d y n ie coraz w yższe je g o u d o sk o n alen ie. P o s ia d a ­ nie sp ro w ad za sam ozadow olenie, g nuśność i p ychę. G d y b y B óg d z ie rż y ł w p ra w ic y sw ojćj w szy stk ą p ra w d ę , a w lew icy n ie ­ u s ta n n ą żądzę jó j osięgnięcia, choćby i z w a ­ ru n k ie m w iecznej p o m y łk i, b ła g a łb y m go p o k o rn ie o za w a rto ść je g o lew icy, m ów iąc:

P a n ie daj mi to — p ra w d a b ezw zg lęd n a je s t ty lk o d la C ie b ie ”.

tłu m . K . J ,

O K R E S D Z I E N N Y

C I Ś N I E N I A F O W I E T R Z A i eMIricznoSci almosferycznej.

D z ie n n a zm ienność ciśn ien ia a tm o sfe ry c z ­ nego je s t zjaw isk iem znanern ju ż od p o c z ą t­

ków zeszłego stu lecia. J a k k o lw ie k p r a w i­

dłow ość jć j w y ra ź n ą je s t ty lk o w o k o licach zw ro tn ik o w y c h , d a je się ona je d n a k w y czy ­ ta ć i śró d n ie p ra w id ło w y c h , p rz y p a d k o w y c h zm ian, ja k im b a ro m e tr w szerokościach n a ­ szych ulega. O b szern o ść zm ian d zien n y ch

807 WSZECHŚWIAT.

(8)

WSZECHŚWIAT. N r 51.

znaczniejszą, je s t w leeie a n iże li w zim ie, ale w każdej p o rz e ro k u o k re s te n d z ie n n y s k ła d a się z w ah n ięc ia p o d w ó jn eg o , k tó re w ciąg u do b y o k a z u je d w ie n a jw ię k szo ści, je d n ę p rz e d p o łu d n ie m , d r u g ą w ieczo rem , o ra z d w ie n ajm n ie jszo ści, je d n ę ra n o , d r u ­ g ą po p o łu d n iu ; dw a ra z y te d y n a d obę b a ­ ro m e tr p rz e c h o d z i p rzez s ta n swój n a jw y ż ­ szy i d w a ra z y p rz e z s ta n n a jn iż sz y , a k o ­ ły sa n ia dzienne są w o g ó ln o ści z n a czn iejsze a n iż e li nocne. J a k k o lw ie k je d n a k cały te n j

p rz e b ie g d aw n o ju ż j e s t z n a n y , p rz y c z y n a je g o d o tą d dosyć z a g a d k o w ą z o sta je ; m oż- j

n a w p ra w d z ie d o strz e d z w te m w p ły w te m ­ p e r a tu r y i p a r y w o d n ej, k tó ry c h zm ian y d zien n e o d d z ia ły w a ć m u szą n a w ielk o ść c i­

śn ie n ia atm o sfe ry c z n eg o , do z u p e łn e g o w szak że w y ja śn ie n ia tego, o sobliw ego n ie - j

w ą tp liw ie , z ja w isk a w y sta rc z y ć one n ie m ogą. j

W o sta tn ic h n a w e t czasach z a g a d k a p o ­ g m a tw a ła się jeszcze, g d y p o d o b n ą z m ie n ­ ność d o strzeżo n o i w zg o ła o d rę b n y c h o b ja ­ w ach ziem skich, w e le k try c z n o ści atm o sfe- | ry czn ó j i w zb o czen iu ig ie łk i m a g n e so w ej. j O k re s d z ien n y e le k try c z n o śc i a tm o sfe ry c z ­ nej c e c h u je się ró w n ie ż ja k i o k re s c iśn ie ­ n ia p o w ie trz a d w iem a n a j w iększościam i ] i d w ie m a naj m niejszościam i: m ax im u m p ie r- j w sze p rz y p a d a n a g o d z in y p rz e d p o łu d n io - j

we, około 9— 10, d ru g ie m a m iejsce około z ac h o d u słońca; m in im u m z n ó w je d n o w y ­ s tę p u je z b rz a sk ie m d z ie n n y m , d ru g ie w c z a ­ sie p o p o łu d n io w y m . L in ije k rz y w e , w y ra - j

ż ają c e p rz e b ie g te n d z ie n n y są w p ra w d z ie b a rd z o k ą to w a te , czyli, in n e m i słow y, o k a ­ z u ją znaczn e p o d sk o k i, p e w n e p o d o b ie ń ­ stw o w szakże ty c h lin ij w e d łu g św ia d e c tw a P a lm ie re g o je s t n ie w ą tp liw e . I g ie łk a m a ­ g n eso w a, j a k w iadom o p o w sze ch n ie , w c ią ­ g u d o b y ró w n ie ż o d b y w a k o ły s a n ia około sw ego p o ło ż e n ia śred n ieg o .

T a u d e rz a ją c a zgodność d zie n n e g o o k r e ­ su c iśn ien ia p o w ie trz a , e le k try c z n o ści a tm o ­ sfe ry czn ej i z b o cze n ia m a g n e ty c z n e g o n ie m oże b yć z a p e w n e p rz y p a d k o w y m je d y n ie o b ja w em , te m b a rd z ie j, że n ie ty lk o m ax im a i m in im a p r z y p a d a ją n a też sam e p o ry d n ia , ale n a d to , j a k to n ie d aw n o w y k a z a ł p rof.

R a g o n a w M o d en ie i ró żn ice, j a k ie co do obszerności ty c h ru c h ó w w ró ż n y c h p o ra c h ro k u zach o d zą, u le g a ją ty m że sam ym p r a ­ wom. T a k np. c h w ile naj w iększości i n a j­

m n iejszo ści ciśn ien ia a tm o sfery czn eg o z b li­

ż a ją się w zim ie do p o łu d n ia , w lecie o d d a ­ la ją się od n ieg o , a toż sam o m a też m iejsce co do e le k try c z n o ści a tm o sfery czn ej i co do zb o czenia. Z d ru g ie j je d n a k s tro n y z w ró ­ cono u w a g ę i n a p ew n e n iezg o d n o ści w o g ó l­

n y m p rz e b ie g u pow yższych o b jaw ó w ; ta k np. w sp o m n ieliśm y ju ż w yżej, że obszerność c h w iejn o ści c iśn ią n ia atm o sfery czn eg o je s t w ciep łej p o rz e ro k u z n a czn iejsza an iżeli w z im n e j, g d y co do ele k try c z n o ści a tm o ­ sfery czn ej rzecz m a się p rzeciw n ie; p rz y to ­ czy liśm y tak że, że w m iarę p o su w a n ia się o d z w ro tn ik ó w k u b iegunom k o ły sa n ia b a ­ r o m e tr u m aleją, g d y znów ru c h y ig ie łk i m a­

g nesow ej z n a czn iejsze są w stro n a c h b ie g u ­ n o w y c h , an iżeli w ró w n ik o w y c h .

O d s tę p s tw a te je d n a k n ie w ą tp liw ie są d ru g o rz ę d n e i n ie m ogą zach w iać co raz s il­

niej u sta la ją c e g o się p rz e k o n a n ia , że e le k ­ try c z n o ść w y w ie ra n a p rz e b ie g o b jaw ó w k o sm iczn y ch i m eteo ro lo g iczn y ch w p ły w 0 w iele siln ie jsz y , an iżeli to d o ty ch czas p rz y jm o w a ć się z w y k ło .

D la w y ja śn ie n ia za g a d k i k o m et o d w o łan o się ju ż dosyć d aw n o do e le k try c z n eg o w p ły ­ w u sło ń ca i tą d ro g ą rzeczy w iście z d o ła n o z ła g o d z ić w iele tru d n o śc i, ja k ie m i n ajeżo n ą j e s t te o r y ja ty c h osobliw ych c ia ł n ie b ie ­ sk ich . Z n a n y b ad acz fizyki kosm icznej 1 z iem sk iej, L a m o n t, s ta ra ł się w y k azać, że o b o k c iążen ia po w szech n eg o p rz y ją ć n a leży i e le k try c z n o ść , ja k o siłę w łaściw ą w szy st­

k im ciało m n ieb iesk im i d z ia ła ją c ą w szędzie w p rz e s trz e n i św iato w ej, że z ob jaw ó w ziem sk ic h tłu m a c z y o n a n am n ie ty lk o zorzę p ó łn o c n ą i św ia tło z o d y ja k a ln e , ale tak że i d zie n n e k o ły sa n ie się b a ro m e tru .

W o sta tn ic h czasach p o m n o ży ły się w sk a­

zów ki, k tó re p o z w a la ją nieco lepiej u c h w y ­ cić w ęzeł, s p a ja ją c y ta k ró ż n o ro d n e n a p o ­ z ó r ob jaw y ; o ile d an e d zisiejsze do celu te ­ go w y sta rc z a ją , z e b r a ł je n ie d a w n o d r P . A n d r ie s w piśm ie „ N a tu rfo rsc h e r”, s ta ra ją c się w y ja śn ić ow e n iezg o d n o ści w p rz e b ie g u c iśn ie n ia i e le k try c z n o śc i a tm o sfery cz n ej, o ra z zb o czen ia m ag n ety czn eg o , o k tó ry c h w sp o m n ieliśm y . P rz y ta c z a m y tu w y w o d y teg o a u to ra , o p a rte n a z e staw ien iu d łu g ie g o sz e re g u c iek a w y ch rzeczy w iście faktów .

W ia d o m o , że n a k ilk a j u ż go d zin p rz e d w y stą p ie n ie m zo rz y p ó łnocnej sw obodnie

(9)

WSZECHŚWIAT. 809 zaw ieszo n a ig ie łk a m ag n eso w a o k a z u je n ie ­

p o k ó j, — ta k , że w m iejscow ościach o całe setk i k ilo m e tró w o d d alo n y c h od okolic, w k tó ry c h się z o rz a u k a zu je, w y stą p ien ie jó j p rz ew id zieć m ożna. W ia d o m o też, że zo rz a p ó łn o c n a czyli b ie g u n o w a , ja k b y ją raczej nazw ać należało, je s t z jaw isk iem elek- try czn em , p ow odow anem p rzez p rą d y e le k ­ try c zn e, k tó re , o d d z ia ły w a ją c n a p rą d y e le k ­ try c z n e p rz e b ie g a ją c e w w ie rz c h n ic h w a r ­ stw ac h ziem i, w y w o łu ją w łaśn ie n ie re g u la r­

ne owe k o ły sa n ia ig ie łk i m agnesow ej. P r ą ­ d y zaś e le k try c z n e atm o sfery m ają sw e sie­

dlisko w ig ie łk a c h lo d o w y ch , gdy te się ob­

ficie w g ó rn y c h w a rstw a c h p o w ie trz a g r o ­ m ad zą. W e d łu g liczn y ch w skazów ek, sm u ­ gi c h m u r p ie rz a sty c h są w łaśn ie z ta k ic h ig ie łe k lo d o w y ch u tw o rz o n e , a u k ła d ich ju ż za d n ia o k a z u je często te n sam p o rz ą ­ dek, j a k i się u ja w n ia w n o cy p o d czas b la ­ sk u zorzy, n iep o k ó j zaś ig ie łk i m agnesow ej z d ra d z a , że ju ż za d n ia is tn ie ją w p o w ie trz u siln e p rą d y e le k try c z n e, k tó re sta ją się w i­

doczne d o p ie ro w nocy, ja k o św ia tło e le k ­ try c zn e. W y s tę p o w a n iu d ro b n y c h ig ie łe k lo d o w y ch w ro z rz e d z o n y c h , w ysokich w a r ­ stw ac h a tm o sfe ry n ik t nie p rz e czy , ale n ie ­ m niej tru d n o z ro zu m ieć, j a k u trz y m a ć się m ogą w g ó rze ta k ie ig ie łk i, posiad ające przecież gęstość zn aczn ie w iększą aniżeli śro d ek , w k tó ry m b u jają . M ożna się p r z e ­ to zgodzić z L u v in im , że p rz y c z y n a , k tó ra j e ta m u trz y m u je je s t n a tu ry e le k try c z n ej, że m ianow icie zach o d zi tu d z ia łan ie elek ­ tro sta ty c z n e m ięd zy niem i a p o w ietrzem . W e y p re c h t, k tó ry n a jd o k ła d n ie j zorzę b ie ­ g u n o w ą o b se rw o w a ł i o p isał, p o d aje, że po każdej nieco siln iejsze j z o rz y ig ie łk i obficie o p a d a ją n a ziem ię i p o k ry w a ją j ą w arstw ą, dochodzącą często do k ilk u m ilim e tró w g r u ­ bości; sp a d e k zaś ten ła tw o zro z u m ia ły m będzie, g d y p rzy jm iem y , że w sk u tek w y ró ­ w n a n ia e le k try c z n e g o ig ie łk i lo d o w e ju ż w g ó rze nie m ogą w zaw ieszeniu pozostać.

C hociaż p rz e d zo rzą niebo je s t pogodne, b espośrednio po niej sp a d a śn ieg lu b ig iełk i lodow e, albo też ro z w ija ją się ch m u ry .

S p o strz eże n ie to stan o w i p u n k t w yjścia d la w yw odów d ra A n d rie sa . P rz y jm u je on m ianow icie, że p o d w p ły w em p ro m ie n io w a ­ n ia sło necznego ig ie łk i te lodow e silnie się e le k try z u ją , d o św iad czen ia bow iem M u n -

ckego, B ecq u erela i H a n k e la w y k a z a ły , że p rz e z d zia ła n ie p ro m ie n i sło n eczn y ch w lo ­ dzie w zb u d za się elek try czn o ść; zam ieć śn ie­

żn a p rz y niebie pogodnem staje się ró w n ież źró d łem silnego rozw oju elek try czn o ści.

(dok. nast.).

S. K .

NOWSZE POGLĄDY

NA ISTOTĘ DZIEDZICZNOŚCI.

(D okończenie).

D z ia ła n iu d o b o ru n a tu ra ln e g o dla p r z e ­ m iany g a tu n k ó w p rz y p isu je w ięc W e is­

m an n w ielk ie znaczenie. C z y te ln ik p r z y ­ pom in a sobie ta k że, że p rz e c iw n ie N aegeli w idzi w d oborze cz y n n ik , k tó ry w p rz e m ia ­ nie g a tu n k ó w n ie o d e g ra ł p ra w ie żadnój ro li; tw ie rd z i on n a w e t, że g d y b y w n a t u ­ rze nie is tn ia ła w cale w alk a o b y t, n iem niej p rz e to rozw ój św ia ta o rg a n iczn eg o b y łb y t a ­ kim sam ym , j a k obecnie. W e d łu g N aege- lego je d y n ie w b u d o w ie id io p lazm y szu k a ć należy p rz y c z y n ro zw o ju ro dow ego, to z n a ­ czy, że p rz e m ia n ą g a tu n k ó w rz ą d z iła ja k a ś w e w n ę trz n a siła, zależn a od u k ła d u m iceli.

D laczeg o je d n a k g a tu n e k u le g a ł p rzem ian ie, k tó ra o d p o w ia d a ła zm ienionym w a ru n k o m otoczenia, dlaczego p rz e m ia n a b y ła z a razem p rz y sto so w an iem pożytecznem ? N a p y t a ­ n ia te te o ry ja N aegelego nie o d p o w iad a w sposób z a d a w a ln iają c y . P ra w d a , że w p ań stw ie ro ślin n e m i zw ierzęcem istn ie je pew na stałość i p raw id ło w o ść w ro z w o ju ro d o w y m , o raz w p o ja w ia n iu się cech czy­

sto m o rfo lo g iczn y ch , że g a tu n k i wogóle u le ­ g a ją p rzem ian o m bard zo pow olnym i s to ­ p n io w y m , lecz to nie stan o w i jeszcze d o ­ w odu istn ie n ia n iezn an e j siły w e w n ętrzn e j, k ie ru jącó j tą p raw id ło w o ścią. N ie p o d o ­ b n a w szak zaprzeczy ć, że o rg a n iz a c y ja r o ­ ślin i z w ie rz ą t j e s t p rz y sto so w an ą do w a ­ ru n k ó w b y tu . L ic z n e cechy roślin, u w a ­ żane obecnie za n iem ające żadnego z w ią z ­ k u z fu n k c y ją całości, o k azać się m ogą w przyszłości w ażnem i p rz y sto so w a n ia m i fizyjologicznem i. W iadom o w szakże, że b u ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

w otnie one się utw orzyły; w niektórych ra ­ zach, zaiste, łatw o wykazać, że bezustannie odbyw ał się proces przeobra2ania się ele­.. m entów skały w

nych zw ierząt kręgow ych, to przekonam y się, że oko nieparzyste czyli trzecie, o ile dotąd jest wiadomem, nie odpow iada typo­.. wi oczów zw ierząt kręgow ych,

dlateg o , kto z pominięciem jego pierwszego szczebla chce od razu do wymiany materyi przeskoczyć, jest więcej niż pewnem, ale rzecz się niesłychanie wyjaśnia

Mais pelado podaje się albo jako mote, czyli w całkowitem ugotowanem ziarnie, które chleb zastępuje, alboliteż przyrządza się zeń takie same paszteciki, jak

Toż samo da się powiedzieć i o płomieniach, a gdyby się udało otrzym ać płomień, któryby zgoła nie w prow adzał do pow ietrza oczyszczonego cząstek

[r]

— Pochłanianie św ia tła w rozmaitych rospuszczal-

rocznie za