• Nie Znaleziono Wyników

Zbiór Pism Rozmaitych Wychodzących w Czasie Powstania Narodu Polskiego.1830, nr 4 (10 Grudnia)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zbiór Pism Rozmaitych Wychodzących w Czasie Powstania Narodu Polskiego.1830, nr 4 (10 Grudnia)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

. i 85 o r.

Z B I Ó R

f l S M l O Z M A I T T C l H

W CZASIE PO W ST A N IA NARODU POLSKIEGO

W Y C H O D Z Ą C Y C H .

(C iąg dalszy).

W y p a d k i dzisieyszćy nocy stanowić będą pamiętną epokę w h istoryf Polski. Chw ała W am M ężo w ie, W am szczególnićy nayzacnieysi w oiow nł- c y i ty nadzieio n arodu , kw iecie tćy części P o lak ó w , którzyście ią przygoto­

w a li i tak świetnie sam zaród ić y rozw in ęli! T y le poświęcenia dni' sw oich, 1 do których ludzie n a y w ięcćy p rzyw ią zy w ać zw y k li w a g i, w tenczas, kied y niestety w ielu w narodzie, do poświęcenia dla cnoty n aro d o w cy, cokolw iek maiątku i czczych zaszczytów , n iem a usposobienia; tyle w y trw a ło ści, raę- v z tw a , nayszlachetnieyszego zapału, d aru ycie, źe to p ow iem , nie spodzie*

w a ł się pognębiony naród. Sam coraz bardzićy upadaiąc i świadek wszelkich do dem oralizacji iego dążących śro d k ó w , zaczynał mieć nieufność w siłach’ 1 w ła sn ych , albo cieszył się nadzieią odległćy przyszłości, albo pow tarzał u*

lubioną przez zgnuśnialych sybarytów p io sn kę, źe ieszcze nie nadszedł czas, niedoszła pora. W y obudziliście w nim now e życie, W asze imiona ze czcią w spom inać będzie późna potomność. B o d ayb y nigdy nie wygasło wasze po-*

k o len ie, bodaybyście się odradzali w naypóźuieysze w ieki dla dobra i szczę­

ścia tylu klęskami skołatanego , w W as ieszeze tak pięknie odradzaiącego się

narodu! O Bracia.' kto dzisieyszćy n o c y , nie w idział \rfsz4y ' bezioteresso*

(2)

w n o ści, gdyście biegli przeciw niebezpieczeństwu , które niestety pomimo naycnolliwszych uczuć często wiedaie na rusztowanie. Ktp Was nie widział R ycerze, z iaką spokoynością spoglądaliście na śmierć naypięknieyszą ze w szystkich; kto nie widział tego ducha, iakiegoście wlać umieli w żołnierzy, kto nie w idział, z iaką oni gorliw ością, iak szlachetnie przestrzegali naruszę*

nia cudzey własności, ten niech żałuie; nie w id ział rzadkiego w dzieufch naszych zjawiska , w tenczas w łaśnie, kiedy się go riaymnie'y mógł spodzie­

wać. Dzięki W am , dzięki! praw dziw i synow ie o y c z y z n y , za tę piękną do dzieiów naszych dodana kartę/

Po okropnych klęskach i zaw odach, pokonana część narodu, rozumiała,

£e zn aydtie pociechę po stracie niepodległości p o lityczn ćy , w instytucyach zgodnych z postępem wieku i uszlachetniających ród iego. W y zn a y m y , że ta część narodu przyjęła konstytucyę z w d zięczn o ścią i źe b y ł c%asv w któ­

rym reszta narodu Polskiego w inszow ała nam nowego zabłysku życia. A długożtrw ało to szczęście! zdeptane zostały zaprzysiężone praw a; rząd k ró ­ lestwa Polskiego dawał nayniem oralnieyszy przykład łamania przysięgi.’

Żaden w yższy urzędnik nie wolen od tego zarzutu. • Ileż razy pogwałco­

no osobistą w olność? Ileż razy własność p ryw atn a w ystaw iona była na do­

w olność urzędników ? Nie zniweczonoż w olności druku? C zy w idzim y bud­

ż e t, m ilicyię, sądownictwo k o n stytu cyjn e? C z y mamy praw a o odpow ie­

dzialności ministrów rozw inięte? C z y n ie stawił nasz rząd oczyw istych prze­

szkód instrukcyi p ubliczn ey? C zy nie marnował grosza publicznego ? C zy w o y sk o obce zaym dwało k w a tery, iak konstytucya mieć chce,kosztem skar­

bu rossyyskiego ? C zy nie w kradały się pomiędzy urzędnikam i kradzieże, niesłychane w naszym narodzie? C zy obrzydłe szpiegostwo nie nadw erę­

żało naydroższych własności społeczeńskich? Trudno w y liczy ć nasze ucią­

żliw ości. B ez szczęścia zew nętrznego, nawet w ew nętrznćy pomyślności któ­

ra inne narody na drodze, doskonałośęi pewnym wiedzie torem , niemogliśmy zakosztować. W y bracia, poięliście nasze potrzeby i poświęceniem bezprzy- kładnem obudziliście w nas naypięknieysze nadzieie. N ie poprzestaliście

»a tćm. W ieszczym iakby duchem, przyszłość rodu ludzkiego zgaduiąc , nie staraliście się naw et budzić nienawiści przeciw Rossyianom. T ylko dla obro*

n y praw podnieśliście oręż. I za to W am chwała i wdzięczność! Daleka niech

©d nas będzie nienawiść narodowa) Ale niechay wiecznie w naszych ser*

(3)

each ży ie nienawiść zgubnych zasad, które ród ludzki poniżaią i hańbię.' T ym trudnieysza byta wasza sprawa. A le obadwa obow iązki umieliście p o­

godzić. Nieuchronna zaciętość w podobnych poruszeniach b yłab y niechybnie pozbaw iła życia ieńców rossyyskich Jenerałów Engelm ana, E ssakow a, i- in n ych o ffice ró w .^ W y szlachetni ocaliliście im życie. M oże ten w asz k ro k zb liży i zrodzi w naszym bratnim szczepie podobne uczucia Słow iańszczyzny, jakie m y w sercu chow am y.

B ó y nasz zaczął się po godzinie 7 p rzy koszarach konnicy G w ad yi trzech pułków nieprzyiacielskich, Kiraserskiego , Ułańskiego

i

Huzarskiego. Mło^

dzież szkoły Podchorążych z kilkoma kompaniiami piechoty n aszćy, nie mo«

g ła ich pokonać : ubiła w ielu i w ielu straciła, ale pułki te zdołały się cofnęć.

Cesarzew icz nie zn a y d o w a łsię .w pokoiach belw ederskich. Nie miano zam ia­

ru odebrania mu życia. W Belw ederze zginął w iceprezydent L ubow id zki

i

jenerałowie Zandr iF e n c z . N iew czesn y upor pozbaw ił życia Jenerała Trębi*

'ćkiego, dow ódzcy szkoły Podchor§żych, a może omyłka była przyczyną zabicia jenerała N o w ick iego , który b y ł zaw sze dobrym Polakiem. W tym samym czasie uderzenie w bębny pow ołało do broni załogę Polską w koszarach

i

po kwaterach stoiącą, oraz m ieszkańców. Dla wielu było zdarzenie to tak nic*, spodziew ane, iż w trw odze przez całą noc w oleli czekać

w y p a d k u w a l k i ,

niż do niey należeć. W szelako m ieszkańcy spoinie z woyskiem w yłom ali bram y do arsenału i rozebrali bron dla obrony spólnćy spraw y. W arsenale znay- dow ało się oprocz pistoletów^ karabinków i p ałaszy, blisko 80,000 karabi­

n ó w . Cała ludność W arszaw ska iest dzisiay uzbroiona. K ie d y tym konie­

cznym aktem byliśm y zatrudnieni, spieszył jenerał Blumer z kozakiem ku koszarom gw ard yi W ołyńskiey. Osinnaście kul przeszyła iego piersi. Jenerał Stanisław Potocki ciężko ran n y za to, że nie chciał należeć do spólnego dzia­

łania. Jenerałow ie Bontemps

i

Rodeł są aresztowani. Jenerał Hauke

i

puł­

kow n ik Meciszewski polegli p rzy pałacu namiestnikowskim. Jenerał Żym ir- ski z 10 kompaniami gw ard yi n aszćy, stanął na placu musztry obok gw ardyi W o ły ń sk ie y . Gwardya- Litewska cofnęła się po krótkim boiu. Jenerałowie Kurnatow ski i Siemiątkowski wstrzym ali część gw ard yi strzelców od spólne­

go działania. Reszta załogi zaięla stanowiska około arsenału; na placu Kra-

sińskich, obok M ennicy, domu Petyskusa, na placu. Saskim, i na Krakowskim -

Przedmieściu. Utarczki trw ały przez całą noc. Nayzaciętsza kanonada trwa-

(4)

la od pół do 6 do 7 zrana. W ięźn io w ie stanu u Karm elitów iM arcin kan ek 'wypuszczeni na wolność, w pierwszym m ieyscu, nie bez oporu. W nay w ła­

ściw szych mieyscach zabarykadowano ulice. W y strz a ły poiedyncze ieszcze

*ię rozlegała. Na urzędników R ossyyskich, nie w yw arto żadoey zemsty .B a r­

dzo roztropnie czy n ią , ze się nie pokazuią na ulicach. (z Patryoty)*

S P I E W.

D a l d y b ra cia , daley ż y w o ,, D o broni się w szyscy bierzcie;

Teraz p o ra , teraz żn iw o , S w ć y O yczyznie pomoc nieście.

W róćcie to cośmy stracili,

W męztwo z was każdy p rzyb ran y , Nie traćcie tak drogiey chw ili ,.

W którey zrzucam y kaydany.

T e w ię zy co p rzez lat ty le , U dręczały ród nasz cały,

W zrastaiąc w tak w ielk ićy s ile , Jak Ocean rozbuiały.

Dość tćy Syb irskićy n iew oli, P olak iey nie zniesie dłużey. 1 K re w do kropli przelać w o li, I zamienić wszystko w gruzy.

Jak b yd ż ieszcze niew olnikiem , Znosić iarzmo tak zbyt' srogie ,•

I w idzieć Orła orlikiem , I Matki -w niewoli drogi®.

Matko droga, M atko święta , S yn ow ie w T w o ie y ob ron ie, Zdeyrauią z C iebie te p ęta, K tóre ciężą na T w em łonie.

W ładzco świata W ielk i BOŻE!'- Spuść łaskę dla ludu T w ego, Błagam y Ciebie w p o k o rze , W ró ć berło Orła białego.

Spiesznie bracia w dłoń oręże, W Imie Boga wszechmocnego;

On W am dał za w od zów m ęże, N iem cew icza, Chłopickiego.

I do nich p rzyłą c zył człek a, - Zszlachetnćy duszy W am znany,.

Pułk wiodącego Szem beka, Któren w net spieszy w ezw an y.

A gdy takich w odzów mamy, >

Możem byd ź pew n i zwycięztwa,-.

i Przemódz się nigdy nie dam y,

Polak słynie z swego męstwa*-

Cytaty

Powiązane dokumenty

L ecz kiedy mu oznaymiono iakie środki przedsięwzięte zostały, na wszystko się zgodził.. Bronikow ski, z polecenia moiego bardzo wiele* innych osób uwiadomili

A źe trudno było wprow adzać oficerów i cyw ilne osoby do grona z ty U członków złożonego, każdy bowiem z nowo przyiętych obaw iałby się narazić na

Juź się napełniły ciemne w ięzienia waszemi kolegami 1 Już sijj rozpoczęło śledztw o waszych uczuć i myśli.. Cześć Polskićy ziem i, która was

ch y rządow e, i domy Obyw ateli szanowane; w olny przystęp do wszystkich części miasta; ułatwienie stosunków zew nętrznych; oto prawa iakie do wdzięczności

lucya nasza otrzymała formę legalną, nie minęło leszcze niebezpieczeństwo, jłrzeciw któremu nieJylko siły stolicy, ale także opór moralny i

Waleczni Francuzi, to wis nie zadziwi, Nieboymy się bracia, niepragniem na cudze, Że chcemy wolności, jarzma.niecierpliwi, Ufaymy swym siłom i oyców zasłudze, Bo naród

Mochnacki z kilku swem i adeptami cieszy się płonną nadzieią, iż podniesie się do steru rządu, korzystaiąc z zapału kilku odu­.. rzonych

N iechay id§ w pomoc niepokalanym mężom, którzy od lat kilkudziesięciu -radj i orężem bronili spraw y pospolitey, niesplamili imion swoich żadną naw et