• Nie Znaleziono Wyników

Zbiór Pism Rozmaitych Wychodzących w Czasie Powstania Narodu Polskiego.1830, nr 11 (17 Grudnia)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zbiór Pism Rozmaitych Wychodzących w Czasie Powstania Narodu Polskiego.1830, nr 11 (17 Grudnia)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Z B I Ó R

P I S M R O Z M A I T Y C H

W CZASIE PO W STAN IA NARODU P O L S K IE G O

W Y C H O D Z Ą C Y C H .

(Wiadomość o taynein Towarzystwie: ciąg dalszy).

N ie przestając na tćm , zasiągnęliśmy rady innych Posłów: czylib y nie należało u żyć w łaściw ych środków , iakie w ręku mieliśmy sw oiem , celem przyśpieszenia wielkiego dzieła odzyskania swobód konstytucyinych ? O d­

powiedziano nam : ze nie czas leszcze, tern bardziey że Rossyia w w oynie z Turtfyą nie mało w ażne korzyści odniosła.

W szy scy z którym i tylko m ówić mi się zdarzyło utwierdzali nas w za­

m iarze, zasilali ducha naszego,* tylko co do czasu n ie b y ło zgody. P r z y ­ znać iednak należy: ie ówczasowe w zględy polityczne to wahanie się uspra­

w iedliw iały. Seym odpraw iony roku bieżącego nie rokow ał w ielkich na­

dziei; niektórzy Posłowie żałow ali opuszczoney sposobności, kiedy Rossyią w o yn a Turecka zaprzątała. Spokoyność E u ro py, szczególnie'y zaś minister­

stwo fran cuzkie, choć się przeciw niemu naród b u r z y ł, zapał nasz w części uśm ierzyły.

Nareszcie rew ulucya francuzka w dniach 27 28 i 29 Lipca grzm iącym głosem w ezw ała -wszystkie narody europeyskie do wyiarzm ienia się zp p d przem ocy w ła d zy w ykraczai§cey z praw ych granic. I m y unieśliśmy sif piękną nadziei§. Szerzący sie zapał w w oysku natenczas oboźuiącćm pod W a rs z a w ą , przekonał mnie o zgodzie i iednomyślney chęci wszystkich niemal om cerów . W szyscy rozm aw iać o rew olucyi francuzkiey, w szyscy roztrząsali w ypad ki Lipcow e. C o do sp raw y naszey; porozumiewaliśmy się z sobą iaw n ićy, otw arciey i zw iększem usposobieniem do podniesienia o rę ż a , b yle ktoś stanął na czele w oyska. W obozie iednak organizacya zw iązku zacząć i w ykon ać maiącego działania swoie podług planu rozu­

mowanego ieszcze nie przyszła do skutku t lubo przeszło 200 officerów o

(2)

42 —

wszystkićm wiedziało. Dopiero za powrotem w oyska z obozu do W arszaw y, stosowne i wprost do celu zmierzaiące kroki przedsięwzięte zostały. Trw a- liśmy iednak w w ątpliw ości, czyli i iak dalece naród uzna to przedsięwzię­

cie w o ysk a? W ątpliwość te usuwał przyiaciel móy Józef Bolesław Ostrowski, twierdząc że w oysko o szlachetnym sposobie myślenia i patryotyzipie ca­

łego narodu wątpić nie powinno; źe naród polski w długićy niewoli nie od w yk ł od swobód oy czystych , że w i ego pamięci nie zatarły się ieszcze wspomnienia daw ney chw ały i wielkości. J. B. Ostrowski poznał mnie w tych dniach z M aurycym M ochnackim , a M au rycy M ochnacki z X aw erym Bronikow skim , Ludw ikiem Nabielakiam, J. L. Żukowskim , M . Dembińskim i S. Goszczyńskim; uw iadom ił także o zw iązku Anast: D unina Obywatela W o ły ń sk ieg o , W . Kormańskiego byłego szasera i F r. G rzym ałę- W tym cza- sie ia , Urbański (płatnik gw ardyi) i J. B. Ostrowski złożyliśm y naradę, zktó- re y w y p a d ło , że powstanie w Polsce żadną inną m iar| rozpoczęte być nie m oże, tylko przez zniesienie się i wzaiemne porozumienie w oyskow ych z cywilnem i. M aurycy Mochnacki sądził, źe ieszcze wstrzymać się należy z zaczęciem sp ra w y , m aiącćy na celu zmianę systematu rządowego w Pol­

sce* W id o ki iego w te y mierze oparte b y ły na inney zasadzie. L ecz kiedy mu oznaymiono iakie środki przedsięwzięte zostały, na wszystko się zgodził. J.

B .Ostrow ski, Lud. Nabielak, M au rycy M ochnacki i X aw . Bronikow ski, z polecenia moiego bardzo wiele* innych osób uwiadomili o istnieniu zw iązku.

Z m o iey strony udałem się do Urbańskiego, czyniąc mu p rzeło żen ie, źe p o ­ trzeba śpiesznie uorganizować tow arzystw a w e wszystkich pułkach , takim kształtem , aby na dzień i godzinę oznaczoną oficerowie w yprow adzili w o y - sko do wskazanych stanowisk. Zdanie to podzielał Z a liw sk i, znayduiący się podówczas u Urbańskiego, a mnie znany z szlachetnych u czu ć, patryo- tycznego ducha i znamienitych zdolności. W tenczas rozdzieliliśmy m iędzy sie­

bie rozmaite oddziały woyska polskiego w stolicy. Ja przyrzekłem połączyć ofi­

cerów w kompaniach strzeleckich, iako i grenadyerskich lin iow ych ; Urbań­

ski w pułku gw ardyj. Pierwsze zebranie się oficęrów miało hast§pić w k o . szarach pułków strzeleckich, leczM la różnych okoliczności nie przyszło do skutku. Udałem się do koszar gw ard yi, do kom paniów w y b o rc z y c h , a po­

strzegłszy Borkiewicza podporucznika z pułku 7, dobrze mi znanego z sw e­

go sposobu myślenia, wezwałem go w im ie o y c z y z n y , aby zw ifzk o w y ch ofi­

cerów zebrał. Co gdy nastąpiło, oświadczyliśm y im , aby się niezwłocznie obowiązali: że w razie potrzeby w yprow adzą żołnierza i obiorą reprezentan­

ta , któremu całe kierowanie spraw y w tym korpusie miało b y ć poruczone.

Reprezentantem na tym zborze iednomyślnie w y b ra n y został Z a liw sk i, któ-

*y odt§d spoinie zemn^ i Urbańskim działać nie przestawał. W kompaniach strzeleckich, ż powodu niebytności kilku oficerów , dopiero p óźn ićy nieco przyssła do skutku órganizacyia towarzystwa i w ybór reprezentanta. W puł­

(3)

— 43

ku grenad: gw ardyi w ybrano Urbańskiego. Na,kilkanaście dni przed tera w pała mi w rękę broszurka polska ^ bez tytułu i kilku początkowych stron­

n ic, zamykaiąca sposoby ratowania P olski, iak się zdaie po trzecim rozbio­

rze kraiu pisana. Pisemko to w yw arło silny w p ły w na yroysły człon ków naszego tow arzystw a. P ierw ćy ieszcze k rąży ły ' po ręku naszych pamiętniki Kilińskiego z Poznania nadesłane w upominku bratnićy o dobro spólne pie­

czołowitości.

K u końcow i W rześnia i w początkach Października r. b. zaczęto p rz y ­ lepiać w W arszaw ie kartelusze na rogach ulic, i odezw y’ rew o lu cy j ne do Po­

laków . Pogróżki dla W . Xięcia , a nawet obwieszczenie, że Belw eder od no­

w ego roku do naięcia. W szystko to działo się bez naszćy w iedzy. W szędzie biegały wieści o rew olucyi wkrótce w ybuchnąć maiącey. Nawet dnie poo- zn aczan o, m ianowicie 10, i5 i 20 Pażdz: T o zniewoliło daw n y rząd do ba- cznieyszego mienia się na ostrożności. Chcieliśmy zacząć tę wielką spraw ę dla dogodzeniaf głosowi publicznem u. Nie maiąc sposobności obaczenia się z J. B. Ostrowskim, w ezw ałem Lud: Nabielaka do Ł azien ek , że b y go uw ia­

dom ił, i i w ła d a dzień , począw szy od 18 Paźdz: weźm iem y się do bro n u Nabielakowi zaleciłem podchor§żego Trzaskow skiego, ażeby się z nim umó­

w ił iakie razem zc y w ilń e m i przedsięwziąć środki ku wstępnemu działaniu , bądź na saskim dziedzińcu, bądź w Belw ederze. Zamiar ten iednak nie mógł p rzyyśd ź do skutku; oficerowie ieszcze się b y li nie porozumieli z sobą w tey m ierze. Ustawne przecież naleganie Trzaskowskiego, przydanego w pomoc fiabielakow i i w ielu innych oficerów sp raw iły t a , iż termin zaczęcia nazna­

czyłem na dzień 18 Paździer: z tetu atoli zastrzeżeniem , że p ierw ćy złożę radę ostateczną z Zaliw skim i Urbańskim. Na tćy radzie postanowiliśmy od­

ro czyć termin , z czego natychmiast różne w yn ikn ęły niesnaski i waśnie mię­

d zy maą a osobami, których do tćy sp raw y w ezw ałem ; tym b a rd ziey, że Nabiclak iuż b y ł ustanowił porozumienie się między Trzaskowskim i w ie­

lu cy w iln em i, iako S e w : ‘Goszczyńskim (poetą), Nap: Babskim , Józefem Meisnerem magistrem prawa i z kilkoma akademikami, na których czele b y ! M. Szw eycar. C ierpien ie, iakiego w ów czas doznawałem , ip o tw a r z e , iakie na mnie ludzie uczciw i m iotali, nie ukróciły iednak moiego zapału. Zwią*

zek rozdzielił się na stronnictwa. J .B . Ostrowski dla odsunienia od siebie za­

biegów szpiegow skich, szczególniey po aresztowania kilku uczniów akade­

mii', działać przestał- K orp u sy zaczęły się różnić i oddzielać. Nastąpiła pauza trwogi i rozpaczy. Bolesny ten stan rozdwoienia i nieporozumień trw ał ak do czasu zeyścia się moiego z Xaw: Bronikowskim. Podwoiłem usilność mo- ią w celu pohjczenia wszystkich razem oficerów. Ci żądali odem nie, abym ich przekonał , iaki sąd o sprawie naszćy zapadnie w izbie poselskićy. Upo­

w ażnili oni mnie iZaliw skiego abyśm y w yrozurtiiaw szy dostatecznie chęci w tćy mierze obyw atelskie, naznaczyli termin i rozpoczęli sprawę narodu.

(4)

Uwięzienie kilku osób z rozkazu Cesarzewicza ! popłoch w stolicy, opóźni­

ły na chwilę działania zw iązkow ych. Aresztowano Urbańskiego, mnie ba­

dał pułkownik Olędzki z rozkazu Cesarzewicza. Bacznieysza uwaga z Belw e­

deru zwróconą została na szkołę podchorążych. Osadzono w więzieniu i ści<le*»

badano Gaucza. W szelkie związki podchorążych z miastem zostały p rzerw a­

ne z rozkazu Cesarzewicza. Makrot śledził każdego, ktokolw iek oddalił się ze szkoły. Trębicki obiął dowództwo nad szkołą. .

(Dalszy ciąg nastąpi).

O D A D O Z I O M K Ó W . Na w olney ziem i, wśród męstwa oznaków ,

W znieś tw e skrzydła Orle B iały, W idzisz iak tłumy rodaków , Na tw e spoyrzenie powstały.

Przyszłość zwodniczym blaskiem nas nie mami;

Duch dziadów, w serca późn ych potomków się w lew a, Sztandar O yczyzn y p o w iew a,

Jesteśmy iu ź Polakami.'

Ci którzy w wieczne uiąć nas chcieli okow y,

Z w ło k ę— brali za niemoc, za śm ierć— sen ch w ilow y, W tym nagle głosy ludów posłyszeć się dały,

Patrzcie iak szybkim lotem Orzeł biały.

W zb iia się w górę sk rzyd ły rączemi;

Blask wszędzie nieci uroczy, - , I iak dom nie w zro k sw óy to czy,

Po bratniey Słow iańskiey ziemi.

O ty, szczątku po oycach ied yn ey puścizny, Święta miłości kraiu.' miłości O yczyzny!

Nim przyszłość piętnem swoiem b y t kraiu u św ię ci, W spieray cnotliwe zam iary i chęci!

Niech Polska (iak niepłonne nam w różą nadzieie,) D aw nym bytem i daw nym blaskiem zaiaśnieie:

I iednorodne ludy, oyczyzn y ostatki, Spoczną na łonie wspólnej- sobie matki!

Jeżeli zaś los zw odniczy, Każe na nowo spełnić nam kielich goryczy, Okażm y, pod naszego Orła chlubnym znakiem , Ze Polak ży ć i ginąć potrafił Polakiem/ *

Cytaty

Powiązane dokumenty

A źe trudno było wprow adzać oficerów i cyw ilne osoby do grona z ty U członków złożonego, każdy bowiem z nowo przyiętych obaw iałby się narazić na

Juź się napełniły ciemne w ięzienia waszemi kolegami 1 Już sijj rozpoczęło śledztw o waszych uczuć i myśli.. Cześć Polskićy ziem i, która was

ch y rządow e, i domy Obyw ateli szanowane; w olny przystęp do wszystkich części miasta; ułatwienie stosunków zew nętrznych; oto prawa iakie do wdzięczności

lucya nasza otrzymała formę legalną, nie minęło leszcze niebezpieczeństwo, jłrzeciw któremu nieJylko siły stolicy, ale także opór moralny i

Waleczni Francuzi, to wis nie zadziwi, Nieboymy się bracia, niepragniem na cudze, Że chcemy wolności, jarzma.niecierpliwi, Ufaymy swym siłom i oyców zasłudze, Bo naród

Mochnacki z kilku swem i adeptami cieszy się płonną nadzieią, iż podniesie się do steru rządu, korzystaiąc z zapału kilku odu­.. rzonych

Ktp Was nie widział R ycerze, z iaką spokoynością spoglądaliście na śmierć naypięknieyszą ze w szystkich; kto nie widział tego ducha, iakiegoście wlać umieli

N iechay id§ w pomoc niepokalanym mężom, którzy od lat kilkudziesięciu -radj i orężem bronili spraw y pospolitey, niesplamili imion swoich żadną naw et