• Nie Znaleziono Wyników

Młody Krajoznawca Śląski, 1936, R. 3, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młody Krajoznawca Śląski, 1936, R. 3, nr 5"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

str.

1. U rządzajcie w y cieczk i krajoznaw cze . . . . . . . 1

2. Piosenki śląskie ze zbiorów Dr. R o g i e r a ... 4

3. Paraf ja m yslow icka i je j k o ś c i o ł y ... 5

4. Spraw ozdanie z obozu krajoznawczego w Jurgowie . . . . 6

5. Z bierajm y w iadom ości h isto ry c zn o -k ra jo zn a w c ze ... 7

6. Godki knurow skie . . ' ... 11

7. Legendy i podania z pow . r y b n i c k i e g o ... 13

8. P ozdrow ienia dla „Młodego K rajozn aw cy Śląskiego“ . . . . 15

9. Z bierajcie pieśni l u d o w e ! ... 15

10. Co ciekaw ego m ożna zobaczyć w „M uzeum Śląskiem “ w K atow icach 17 11. K roszonki w K n u r o w i e ... 19

12. M oje tr z y grosze ... 20

13. P rzysłów ka Ś l ą s k i e ... 22

14. Szkolne K a sy O szc zę d n o śc i... 22

* * *

Kącik redakcyjny}.

R edakcja zaw iadam ia, iż z przyczyn technicznych dokończenie artykułu p. t. „Śląsk a Polska" — zamieszczone zostanie w następnym nrze, który się ukaże po wakacjach w dniu 1 IX. 1936 r.

Odpowiedzi redakcji .

1. Koło kraj. im. Józefa L om py w K nurow ie. Za życzliwą współpracę bardzo dziękujemy. W nrze obecnym zamieszamy dwa z nadesłanych artyku­

łów: Legendę o zamku knurowskim, zamieścimy w nast. numerze. Prosimy o dalsze, równie wartościowe artykuły.

2. P. Tacina Jan — Ustroń. Za artykuł b. dziękujemy. Zamieszczamy go dzisiaj prosimy o dalszą współpracę.

3. Koło K raj. p rzy P. Gimn. Hum. w B ydgoszczy. Dziękujem y za ' (iłowa uznania „Ogniwa" dotąd nie otrzymaliśmy. Napiszcie coś dla nas.

4. Kol. Zm arzły, Chorzów. Dostarczone nam materjały zużytkujemy w nast. numerach.

5. Kol. S typ a Z ygm unt, Chorzów. Jeden z nadesłanych wierszyków zamieszczamy w dziś — nrze, drugi zam ieścim y po wakacjach.

W yd aw ca: Koło Krajoznawcze Gimnazjum Klasycznego w Chorzowie za komiłeł redakcyjny: Dr. Jakubowski Józef, W olny Ludwik i W anał Leon

za redakcję odpowiedzialny: Dr. Jakubowski Józef

za komifet adminisfracyjny: Morgała Norberf i Malcherczyk W ilhelm.

O dbiło w „Drukarni Narodowej" Chorzów I., ul. Krzywa 14 — Telef. 406-62

(3)

Ł @ P Y

ychodzi co miesiąc I( V \ 0 b 'bQ>

A f W CA SIASKI f A 1

P i s e m k o Z r z e s z e n i a S z k o l n y c h K ó ł K r a j o z n a w c z y c h Ś l ą s k i c h Rok III.

Nr. 5. (21.) CZERW IEC 1936.

Urządzajcie wycieczki krajoznawcze!

N a d e s z ła w io sn a, n a jp ię k n ie js z a z p ó r ro k u . P rz y s z ła w io sn a, a za n ią tu ż — la to się zbliża. Z a z ie le n i­

ły się p o la . O d la só w i łą k w io n ął w ilg o tn y , św ież y w ie trz y k . T y lk o w m ia sta c h , sp o w ity c h w k łę b y u n o ­ sz ą c y c h się n a d n ie m i fa b ry c z n y c h dym ów , p o w ie trz e s ta je się c o ra z b a rd z ie j d u szne, c o ra z tru d n ie j niem o d d y c h a ć i c o ra z tru d n ie j w y sie d z ie ć w dom u. T o te ż sk o ro n a d e jd z ie n ie ­ dziela, d zień w o ln y o d zw yczajnej p ra c y , ro ją się d ro g i i śc ie ż k i p o ln e od tłu m ó w ludzi, sp ie sz ą c y c h p o z a m iasto , a ż e b y ch o c ia ż p rz e z p a r ę go­

dzin z a c z e rp n ą ć św ie ż sz e g o niż z w y ­ k le p o w ie trz a . I w szk o ie d aje się w io sn a odczuć. P o z n a ć ją c h o c ia ż b y p o tem , że g w a łto w n ie z a c z y n a ją się b r a ć do n a u k i ci, k tó rz y p rz e z c a ły ro k n ie za jrzeli d o k siążk i, b o to w io ­ sna, a p o w io śn ie w k ró tc e n a s tą p i k o ­ n ie c r o k u szko ln eg o , w ięc trz e b a jesz c z e sp ró b o w a ć coś zro b ić, a ireo- że się jesz c z e uda. A le ta k ic h je st m im o w s z y stk o m ało. W ię k sz o ść ucz n ió w i u c z e n ic p r a c o w a ła p rz e z c a ­ ły ro k p iln ie, w ię c t e r a z ch c ie lib y o d p o cz ąć, w y rw a ć się w p o la i lasy, o d e rw a ć się od z w y cza jn y c h tr o s k i z a ję ć szk o ln y ch . S k o ro w ięc n a d e j­

dzie m aj, ze w sz y stk ic h sz k ó ł w y ru szać z a c z y n a ją w y c ie czk i. W y c ie ­ cz k i sz k o ln e są ró ż n e, b o w jed n y ch b ie rz e u d z ia ł ty lk o je d n a k la s a lub n a w e t ty lk o jej część, a na in n e zn o ­ w u w y ru sz a c a ła szk o ła. N ie k tó re

z w ie d z a ją z a b y tk i h is to ry c z n e , a in n e zn o w u c ie k a w e o k o lic e p o d w z g lę d em p rz y ro d n ic z y m . J e d n e trw a ją ty lk o je d e n dzień , alb o n a w e t ty lk o k ilk a godzin i u rz ą d z a n e są w n a jb liż sz ą oko licę, a in n e s ą d łu ższe, trw a ją p rz e z k ilk a d n i i z w ie d z a ją n a w e t b a rd z o o d le g łe cz ę śc i n asz eg o k ra ju .

T e k r ó tk ie w y c ie c z k i są w ła ­ ściw ie m ajó w k am i, k tó ry c h c e le m je s t ty lk o z a b a w ie n ie się i o d p o c z y ­ n e k n a w o ln e m p o w ie trz u . M a jó w k i u rz ą d z ić je st ła tw o , b o nie w y m ag a­

ją one, a n i d u ży ch k o sztó w , an i w ie lu p rz y g o to w a ń . M ajó w k i ta k ie r ą p o trz e b n e i z d ro w e i gan ić ich n ie m a p o w o d u . P a m ię ta jc ie jed n ak , że dłuż-*

szych w y c ie c z e k nie m o żn a s p ę d z a ć ty lk o n a z a b a w ie , b o i z a b a w a w n e t w a m b y się zn u d ziła. D łu ż s z a k ilk u d n io w a w y c ie c z k a , o b o k z a b a ­ w y i o d p o cz y n k u , p o w in n a m ieć n a

ce lu p o z n a n ie k ra ju , czyli p o w in n a b y ć w y c ie c z k ą k ra jo z n a w c z ą . D o ­ p ie ro ta k a w y c ie c z k a d ać n am m o że d u że k o rz y śc i, b o p o łą c z y p rz y je m n e z p o ż y te c z n e m . K ra jo z n a w stw o , je s t to p o z n a n ie ro d z in n e g o k ra ju ze w sz y stk ic h d o stę p n y c h n am stro n . A w ięc p o z n a n ie sam eg o w y g ląd u r.a szego k ra ju , czy li jego u k s z ta łto w a ­ nia, jego gór i nizin, rz e k i jezior, d a ­ lej p o z n a n ie n a o c z n e jego ro ślin n o śc i i ś w ia ta zw ie rz ę c e g o , p o z n a n ie o s a d lu d zk ich i z a b y tk ó w h isto ry c z n y c h , a p rz e d e w s z y s tk ie m p o z n a n ie lu du , k tó ry n a s z ą o jczyznę za m ie szk u je.

(4)

Z e tk n ię c ie się z ludem z w ła szcz a n a wsi, za zn ajo p iien ie się z jego spo so b em życia, budow lam i, b o gaty m św ia te m jego p o d ań , w ierzeń , pieśn i

— z c a łą w ogóle jego k u ltu rą , to n a j­

w a ż n ie jsz a i n ajm ilsza s tro n a k ra jo ­ zn a w stw a . O czyw iście, k to b y chciał to w sz y stk o p o z n a ć n a ra z i b ez p rz y ­ g o to w an ia, te n b y się p rz e k o n a ł, że je s t to rz e c z ą b a rd z o tru d n ą , d lateg o stra jc ie się p o z n a ć k ra j, za c z y n a ją c od rz e c z y n ajłatw iejszy c h , a p o te m d o p ie ro p ró b u ją c tru d n iejszy c h . N aj­

p ie rw p o zn ajcie sw oją w ieś czy n va- sto, a d o p ie ro p o te m b ie rz c ie się do dalszych. G d y się zajm iecie k ra jo ­ zn a w stw em , p rz e k o n a c ie się, jak w ie lk a jest n a sz a ojczyzna, ile p ię k ­ ny ch i c ie k a w y c h rz e c z y ona kry:e.

Z ro zu m iecie d o k ład n iej jeszcze, że w a sz a d zielnica, w a sz e w o jew ó d z­

tw o, p o w iat, czy gm ina, je st ty lk o c z ę śc ią jednej w ielk iej cało ści P olski i p rz e k o n a c ie się, jak ściśle je st z w ią ­ za n a ziem ia, n a k tó re j m ieszk acie, z re s z tą P olski. T a k ą znajom ość k r a ­ ju m o żecie o siąg n ąć p rz e d e w s z y s t- k ie m p rz e z u rz ą d z a n ie w y c ie c z e k

♦ k rajoznaw czy ch. O u rz ą d z a n iu t a ­ k ich w ła śn ie k ra jo z n a w c z y c h w y c ie ­ c z e k ch c ia łem w a m tu ta j k ilk a słó w po w ied zieć.

W y c ie c z k a k ra jo z n a w c z a , ażeb y się w całej p ełn i u d ać m ogła i z a d o ­ w o lić w sz y stk ic h p o tra fiła , m usi być r.a w iele dni p rz e d jej u rz ą d z e n ie m p rz y g o to w a n a i d o b rz e zo rg a n iz o w a ­ na. A d o b re zo rg an izo w a n ie w y ­ c iec zk i k ra jo z n aw c zej p o leg a n iety l- k o na p rz y g o to w a n iu p ien ięd z y i ż y ­ w n o ści o raz w szy stk ich innych p rz e d ­ m io tó w n ie z b ę d n y c h na w ycieczce, a le i n a p rz y g o to w a n iu jej p o d w z g lę­

dem k ra jo z n aw c zy m . A b ęd z ie to p rz y g o to w a n ie p o le g a ło na ogólnem z a zn ajo m ien iu się z tem , co m am y zw ied zać. J e ś li n. p. m acie za m ia r z w ie d zać z a b y tk i h isto ry c z n e jakiejś m iejscow ości, to jeszcze p rz e d w y c ie ­ c z k ą p o w in n iście sobie p rz y p o m n ie ć

ogólnie o p rz e sz ło śc i ty ch za b y tk ó w , o c h a ra k te ry s ty c z n y c h c e c h a c h s ty ­ lów , w k tó ry c h są zb u d o w an e, a ż eb y p o tem , sk o ro b ę d z ie c ie je zw ied zać, nie słu ch ać rzeczy , k tó re b ę d ą dla w a s n iezro zu m iałe, bo w ta k im w y ­ p a d k u w śró d n a d m ia ru d o zn a w an y c h w ra ż e ń nie z a p a m ię ta c ie w y jaśn ień i k o rz y ść ze zw ie d zen ia b ęd z ie w te d y n iew ielk a . D ob rze, aż eb y w p rz y g o ­ to w a n iu w y c ie c z k i p o d w zg lęd em k r a jozn aw czy m w z ią ł u d z ia ł k a ż d y z jej u c z e stn ik ó w , a to w te n sposób, że jed en o p ra c o w a łb y jed n ą ze z w ie ­ d za n y ch m iejscow ości, a drugi inną, a lb o jed en o p ra cu je np. za b y tk i, inny h isto rję, a jeszcze in n y znów sposób ż y c ia ludn o ści i p o d zieli się sw ojem i w iad o m o ściam i z innem i u c z e s tn ik a ­ mi. T y m sp o so b em b ez w ielk ieg o w y siłk u p rz e z p o d z ia ł p ra c y p o m ię­

dzy sieb ie zazn ajom iliby się w szy scy z tem , co n a W ycieczce b ęd z ie z a s łu ­ giw ało n a uw agę. T a k i p o d z ia ł p r a ­ cy m o żn a z a sto so w a ć i w czasie s a ­ m ej w ycieczk i, ta k co do jej o rg a n i:

zacji, jak i co do z b ie ra n ia m a te rja - łów k ra jo z n a w c z y c h . Co do o rg a n i­

zacji m usicie p a m ię ta ć , że k a ż d y z w as p o w in ien się w jakiś sposób p rz y czy n ić do tego, a ż e b y w y c ie c z k a w y p a d ła jakn ajlepiej. J e d e n nie m o ­ że w sz y stk ie g o i za w sz y stk ic h r o ­ bić, w ięc pom y ślcie o te m zaw czasu , co k a ż d y z w a s zdziała, b y b y ć p o ­ m ocnym w u rz ą d z a n iu w ycieczki.

T rz e b a w ięc zg óry w y z n acz y ć je d n e ­ go czy kilku, • k tó rz y tro sz c z y ć się b ę d ą o ro z d z ie le n ie w spó ln ie k u p o ­ w an ej żyw ności,' innego znow u, k tó ry b ę d z ie p ro w a d z ił ra c h u n k i w y cieczk i, jeszcze innego, k tó ry b ę d z ie a p te k a ­ rz e m w y cied zk i itp . T a k i p o d ział trz e b a z a sto so w a ć n ie ty lk o co do o r­

ganizacji w y cieczk i, ale i co do p ra c y k ra jo z n aw c ze;. Bo m im o tego, że w czasie w aszej w ę d ró w k i k a ż d y p o ­ w in ien m ieć oczy n a w s z y stk o o tw a r ­ te i s ta ra ć się jak n ajw ię cej p oznać, p rz e c ie ż jed neg o in te re so w a ć b ę d ą

(5)

Nr. 5 Strona 3.

w ięc ej p e w n e rzecz y , d ru g ieg o znów inne, d la te g o trz e b a w e d łu g z a m iło ­ w a n ia w y z n a c z y ć ta k ic h , k tó rz y b ę ­ d ą się s ta ra li szczeg ó ln ie g o rliw ie

o b s e rw o w a ć te w ła śn ie rz ecz y , k tó r e ic h n ajw ięcej in te re su ją . J e d e n w ięc b ę d z ie o b se rw o w a ł d o k ła d n ie j p o ło ­ ż e n ie i w y g ląd m ia s ta i w si, p rz e z k tó r e p rz e c h o d z ic ie , inny ich lu d ­ no ść, Jeszcze in n y z a b y tk i h is to ry ­ czne, aib o z a b y tk i k u ltu fy ludow ej, ja k s ta re k o śció łk i, dom y, k a p lic z k i i t. d. F o to g ra f zn o w u b ę d z ie u t r w a ­ la ł n a p ły c ie w s z y stk o to, co w a s z a ­ ciek a w i, a ż e b y w a sz e w ra ż e n ia z w y ­ c iec zk i d o c h o w a ć ja k n ajd łu że j. P a ­ m ię ta jc ie , że fo to g ra fja z w y c ie c z k i n ie ty lk o b ę d z ie d la w a s m iłą p a m ią t­

k ą , ale p o zw o li w a m z a p o z n a ć z cie- k a w e m i rz ecz am i, k tó re ś c ie w id z ie ­

li i innych, i ż a d e n n a jp ię k n ie jsz y n a w e t opis nie d a w a m t a k d o k ła ­

dn eg o w y o b ra ż e n ia , ja k fo to g rafja.

J e ś li k tó r y z w a s um ie ry so w a ć ; n iech ry su je, co c ie k a w e g o n a p o tk a , a nie z a p o m n ijc ie i o k ro n ik a rz u , k tó r y b ę ­ d z ie sp isy w a ł w ra ż e n ia z w y c ie c z k i i rz e c z y g o d n e uw agi. T a k ic h ró ż ­ n y ch sp e c ja listó w m o żec ie m ieć n a w y c ie c z c e tylu, ilu b ę d z ie ich p o tr z e ­ b a , O czy w iście, że to z w ie d z a n ie i p o z n a w a n ie k ra ju m o żec ie so b ie i in a c z e j u rz ą d z ić , p a m ię ta jc ie je d n a k z a w sz e o tem , a ż e b y nie p rz e m ę c z a ­ jąc sie b ie i drugich, s ta r a ć się w c z a ­ sie w y c ie c z k i ja k n a jw ię c e j zw ied zić i ja k n a jd o k ła d n ie j p o zn a ć, b o m o że już w z w ie d z a n e j m iejsco w o ści nie b ę d z ie c ie nig d y w ięcej. T o k r a jo ­ z n a w stw o , m im o, że się ta k z p o c z ą t­

k u w y d a je , nie je st an i tru d n e , ani u c ią ż liw e , bo nie chodzi tu p rz e c ie ż o ż a d n e, cuda, an i o ja k ie ś u c z o n e m ą d ro śc i, a le o rz e c z y d la k a ż d e g o d o s tę p n e , z ro z u m ia łe i p ro s te , o to, c o się n am sam o w oczy rz u c a i o cz e m m o żem y się d o w ie d z ie ć od lu ­ dzi, z k tó ry m i n a w y c ie c z c e się s ty ­ k am y. P a m ię ta jc ie o tem , że nigdy n a jp ię k n ie j n a p is a n a k s ią ż k a nie d a w a m ta k ie g o p o ję c ia o k ra ju , jak ie

w am d aje w ła s n a o b s e rw a c ja w c z a ­ sie w y cieczk i.

W cz asie w y c ie c z k i m usicie z a w ­ sze p a m ię ta ć o k a rn o ś c i i p o rz ą d k u . K a rn o ść w czasie w y c ie c z k i n ie m a n a ce lu k rę p o w a n ie w a sz ej sw o b o d y i w e so ło śc i. W ła śn ie sw o b o d a i w e ­ so ło ść w in n y w a m to w a rz y sz y ć s ta ­ le, p a m ię ta jc ie ty lk o , że n ie p r z e s tr z e ­ g an ie p o rz ą d k u p rz e z jed n eg o z u c z e ­ stn ik ó w m o że sp o w o d o w ać, iż całai w v c ię c z k a się nie u da, a w ięc, że za jednego' p o k u tu ją w szyscy, a n a w e t m oże tó so ro w a d z ić n ieszc zęśliw y w y p a d e k . K o le ż e ń sk o ść , o p ie k a i po m o c dla s ta rs z y c h w in n a c e c h o ­ w a ć m ło d eg o k ra jo z n a w c ę . J e ś li je ­ ste śc ie silnieis’ p a m ię ta jc ie , że nie w o ln o w a m w y d z ie ra ć się n a p rz ó d i z o s ta w ia ć w tv le sta rsz y c h . D o lu ­ dności, z k tó r ą w cz asie w y c ie c z k i się sty k a c ie , o d n o ście się g rz e c z n ie i ży ­ czliw ie, a ż e b y ta lu d n o ść n ie o d n o si­

ła w ra ż e n ia , że jak iś d zik i n a ja z d n a n ią sp ad a . S zan u jcie p ra c ę i c u d z ą w łasn o ść , sza n u jc ie i o c h ra n ia jc ie p rz y ro d ę i w sz e lk ie z a b y tk i, k tó r e zw ie d zac ie . P a m ię ta jc ie , że m iejsce w a sz e g o p o sto ju n ie m oże w y g lą d a ć ja k śm ietn isk o , a nie zap o m n ijcie o tem , . że w y rz y n a n ie i w p isy w an ie sw o ich n a z w is k n a w sze lk ie g o r o d z a ­ ju z a b y tk a c h je s t b a rb a rz y ń s tw e m .

A k ie d y p o w ró c ic ie z w y c ie c z e k k ra jo z n a w c z y c h , z b ie rz c ie się ra z e m i p o d z ie lc ie się sw em i s p o s trz e ż e n ia ­ m i ze sobą, a ta k ż e i z tym i, k tó rz y n ie motfli b y ć z w am i. A jeżeli to je s t m ożliw e, z w ła sz c z a p o dłuższej w y c ie czc e, u rz ą d ź c ie n a w e t m a łą w y ­ s ta w ę w sz y stk ic h w a sz y c h k ra jo z n a ­ w c zy ch zd o b y c zy z w y c ie czk i, a w ięc fotografij, p o c z tó w e k , opisów , cz y z e b ra n y c h o k az ó w , a b y i in n y ch z a ­ znajom ić z okolic* k t ó r ą z w ie d zili­

ście i z a c h ę c ić ich do u rz ą d z a n ia p o ­ d o b n y ch w -r~ --- P a m ię ta jc ie o tem , a ż e b y n ie p o p rz e s ta w a ć n a jed n ej ty l­

k o d łu ższej w y c ie c z c e , u rz ą d z o n e j w a m ra z n a ro k p rz e z szk o łę. O b o k w y c ie c z e k d łu ższych, n a k tó r e nie

(6)

z a w sze m ieć b ę d z ie c ie czas i p ie n ią ­ d ze, u rz ą d z a jc ie w y c ie c z k i k ra jo z n a ­ w c z e w sw oją n ajb liższą okolicę. S a ­ m i sobie je m ożecie ła tw o u rz ąd zić.

Z org an izu jcie sam i w w a sz y ch k la ­ sac h z p o ś ró d c h ę tn y c h t a k ą m a łą g ru p k ę , z ło ż o n ą z k ilk u ch ło p có w czy d ziew czą t. U c h w alcie sobie, że co n ie d z ie lę u rz ą d z ic ie sobie m a łą w y c ie c z k ę w n ajb liższą o k o licę do c o ra z to innej m iejscow ości. P o s ta ­ n ó w c ie sobie, że jeszcze w ty m ro k u m usicie p o z n a ć w a sz ą okolicę, w k tó ­ re j m ieszk a cie i p a m ię ta jc ie , że to n a p ra w d ę w sty d , nie z n a ć sw oich r o ­ d zin n y ch stro n . W ę d ru jc ie pieszo, w ę d ró w k a p ie sz a lepiej od k aż d ej innej z a p o z n a w a s z k rajem , k tó ry p o z n a ć ch c ecie i z a p ra w i w a s jak o p rz y sz ły c h ż o łn ie rz y do p o słu g iw an ia się w ła sn e m i nogam i w p rz e n o sz e n iu się z m iejsca n a m iejsce. P o s ta n ó w ­ c ie sobie, że cz ęść k a ż d e j ta k ie j w y ­ c iec zk i p rz e z n a c z y c ie so b ie na z a b a ­ w ę, ale d ru g ą część n a d o k ła d n ie j­

sze z a p o z n a n ie się z m iejscow ością, d o k tó re j się w y b ie ra c ie . S ta ra jc ie się ją o p isać i w szy stk o , co w niej je s t ciek a w eg o , a p rz e k o n a c ie się, ja k w a s ta p ra c a zajm ie i jak ch ę tn ie b ę d z ie c ie u rz ą d z a li d alsze ta k ie wy-

Piosenki Śląskie ze

i.

:: Poszła Karolinka do Bogumina ::

A Karliczek za nią, a Karliczek za nią z flaszecką wina.

:: W róć się Karolinko, bo jadą goście ::

Ju ż się ja nie wrócę, już się ja nie wrócę, boch już n a moście.

:: Pod lasem, przed domkiem, bronny koń stoi ::

Ju ż się Karolinka, już się Karolinka do ślubu stroi.

p ra w y , jak b ę d z ie c ie się s ta ra ć , a ż e ­ b y w w a sz y ch n o ta tk a c h ty c h p o z n a ­ n y ch m iejsco w o ści m ieć jakn ajw ięcej, ja k b a rd z o w zb o g acicie swój u m y sł i s e rc e p o z n a n ie m i um ułow aniem k raju , w k tó ry m m ieszk a cie.

W y n ik i w a sz y c h k ra jo z n a w c z y c h w y c ie c z e k i s p o s trz e ż e ń p rz eślijc ie do w a sz y ch k ra jo z n a w c z y c h p is e ­ m ek, a w ięc d o „O rleg o L o tu " w K ra ­ kow ie, a lb o do „M ło d eg o K ra jo z n a w ­ cy Ś ląsk ieg o ", k tó ry co m iesiąc w y ­ chodzi w C h orzo w ie i k tó ry w a sz e p ra c e i sp ra w o z d a n ia c h ę tn ie w y d ru ­ kuje.

I jeszcze jedno: W ę d ró w k i sw oje i w y c ie c z k i o d b y w ajcie k a rn ie , z a c h o ­ w ujcie p o rz ą d e k , a le w ęd ru jcie w e ­ soło. W ę d ró w k o m w aszy m to w a rz y ­ szyć p o w in n a zaw sze pieśń. H a rm o ­ nijk a u stn a , g itara , czy m and o lin a p o w in n a b y ć za w sze n a w y c ie czc e i jed en ta k i d o m o ro sły d y ry g e n t, k tó ­ ry b ęd z ie w y m y ślał co raz to n o w e p io se n k i i śp iew p ro w a d ził. M a sz e ­ ru jcie zaw sze z p ieśn ią n a u s ta c h , a n ajp ięk n iejszą i n a jw łaśc iw szą p ie ­ śn ią n a w y c ie czc e k ra jo z n a w c z e j jest p ie śń ludow a, a k a ż d y z w as zn a z nich n a p e w n o niejed n ą.

zbiorów Dr. Rogiera

:: Ja k się nastroiła, bardzo płakała ::

Swój zielony wianek, swój zielony wia- - nek z głowy targała.

:: O Janku, o Janku, tyś mi jest winien Boś mnie ty traktow ał, ciągle mnie czę­

stował, czerwonem winem.

:: Czerwonem winem, ostrą gorzałką ::

Mogłam ja jeszcze być, mogłam ja je­

szcze być praw ą panienką.

(7)

Nr. 5 Strona 5.

* " '... ... ...

n.

Powiedz mi — no powiedz, kochaneczko moja, Kto tu był u ciebie, mnie r ’e było w doma?

:: Jeden był z Krakowa, ćrugi był z Bańgowa, a mój najmilejszy ten przyszedł z Chorzowa. ;;

Powiedz mi — no powiedz, kochaneczko moja, Co oni tu jedli, mnie nie było w doma?

:: Jed en gryzł chlebiczek, drugi pchoł żymełka, A mój najmilejszy, ze mną jadł pieczonka. ::

Powiedz mi — no powiedz, kochaneczko moja, Co oni tu pili, mnie nie było w doma?

:: Ten jeden wodziczka, ten drugi kawiczka, A mój najmilejszy, ze mną pił wineczko. ::

Powiedz mi — no pow<edz, kochaneczko moja, J a k oni odeszli, mnie nie było w doma?

:: Ten jeden czapka zdjął, drugi rękę podał, A mój najmilejszy — całuska mi dał. ::

A ja ci coś powiem, kochaneczko moja,

Kochałem cię przedtem — lecz nie będę twoim.

J a latać nie będem, wolę konia z rzędem. ::

Pierwszy, drugi, trzeci, za tobą poleci,

Parafja mysłowicka i jej kościoły

P a ra fja m y sło w ic k a p o w s ta ła już w XII. stu le c iu N a js ta rs z e w z m ian k i o niej zn ajd u jem y u J a n a D ługosza, k tó r y w sp o m in a o k o śc ie le M a rja - ckim .

P a ra fja m y sło w ic k a o b ejm o w ało d a w n ie j n a s tę p u ją c e m iejsco w o ści:

M y sło w ice, Z ag ó rze, R ozdzień, S zo p ie n ic e , J a n ó w , B rz e z in k a , Z a ­ w o d z ie , M a ła D ą b ró w k a , a p óźn iej B o g u cice, K a to w ic e i N iw k a. O d M y sło w ic o d łą c z o n o w o sta tn ic h d z ie s ią tk a c h l a t p a ra fję : R o zd zie ń - S z o p ie n ic e (1861), B rz e z in k ę (1902) i J a n ó w (1910). O b e c n ie p a ra fje : R o z d z ie ń - S z o p ie n ic e (1861), B rz e z in ­ k ę (1902) i J a n ó w (1910). O b e cn ie n a le ż ą do p a r a fji M y sło w ic e : m ia ­ s to M y sło w ic e z k o lo n ja m i t. j. S zo ­ p ie n ic e M iejsk ie, J a n ó w M iejski,

S z a b e ln ia , H u ta Zofji, H u ta R ozalji, ć m o k , S ta w is k a i gm ina B rzę czk o - w ice.

N a te re n ie p a ra fji m y sło w ick iej zn a jd u ją się o b ec n ie n a s tę p u ją c e k o ­ ścio ły i k a p lic e : 1. N o w y k o śció ł p a r a fja ln y w sty lu g o ty c k im (P o św ię­

co n y N ajśw . S e rc u J e z u sa ), w y b u ­ d o w a n y w la ta c h 1886 do 90, i k o n ­ s e k ro w a n y w 1891 (z w ie ż ą w y s o k ą 75 m.). W k o ś c ie le ty m są c z te ry p o tę ż n e d zw o n y i o s ie m o łta rz y . K o śció ł z o s ta ł o d re s ta u ro w a n y w ro k u 1927, i m oże p o m ieścić 5.000 w ie rn y c h .

2. D a w n iejszy k o śc ió ł p a ra fja ln y N ajśw . M a rji P a n n y p ie rw o tn ie w sty lu g o ty ck im z o s ta ł o d re s ta u ro w a ­ n y w e w n ę trz n ie p o p o ż a rz e w ro k u 1901, a. w ro k u 1931 z o s ta ł prze*

(8)

b u d o w a n y w sty lu b a ro k o w y m . D o k o ła k o śc io ła i w k ry p ta c h zn a jd u ­ ją się g ro b y zn a czn iejszy ch o b y w a te li M ysłow ic o ra z m iejscow ych k sięży . K o śció ł te n p o sia d a p ró c z głów nego o łta rz a sied em b o czn y ch o łta rz y , je ­ d en d zw o n i s ta re organy. 3. K o śció ­ łe k św. K rz y ża, p ra w d o p o d o b n ie n a jsta rsz y k o śc ió łe k M ysłow ic, p ie r ­ w o tn ie do ro k u 1807 d rz ew n ian y , zo ­ s ta ł o s ta tn io w ro k u 1929 o d re s ta u ­ ro w a n y ; o b ec n ie p o sia d a trz y o łta ­ rz e i sły n ą c ą cudam i figurę P a n a J e z u s a (E cce hom o).

4. K a p lic a św. p. ks. M a rc h e w k i w y b u d o w a n a n a sta ry m c m e n ta rz u służy o b ec n ie ja k o gro b o w iec. Z e ­ s ta la o n a w y b u d o w a n a w ro k u 1868.

5. K a p lica fu n d a to ró w J a rlik ó w , w y b u d o w a n a p rz y u licy M odrzejow - skiej w ro k u 1928 sto i w m iejscu s t a ­ rej k ap licy , u fu n d o w an ej w ro k u

1745, a zbu rzo n ej z p ow o d u ro z s z e ­ rz a n ia ulicy.

6. K a p lica św. p. ks. K lem an a i g ro b o w iec ks. K lem an a n a now ym c m e n ta rz u w y b u d o w a n e w ro k u 1891.

7— 8. K ap lice ro d z in y M iileró w i ro d z in y K lau z e w sty lu re n e s a n s o ­ w ym i g o ty ck im zn a jd u ją się n a s ta ­ ry m cm en ta rzu .

P o z a te m je st jeszcze w iele in­

n y ch kap lic, ja k w w ięzieniu, s z p ita ­ lu, w o ch ro n ce, Iii-g o Z ak o n u K a r- m e lita ń sk ie g o w S łupnej.

P o z a te m m a p a ra fja m y sło w ick a d w a w ielk ie cm e n ta rz e .

S ta ry p o ło żo n y p rz y rogu ulicy K ra k o w sk ie j i M iko ło w skiej, u ż y ­ w a n y je s t od 18 w. i now y, p o ło ż o n y p rz y ul. M iko ło w sk iej, k tó re g o te r e n zd o b i p ię k n a fig ura Bożej M ęki.

Kosyrczyk Franciszek.

Sprawozdanie z obozu krajoznawczego

w Jurgowie

(D okończenie).

Kościół i szkoła

Z z a ło ż en iem k o śc io ła w J u rg o ­ w ie je st z w ią z a n a n a stę p u ją c a le g e n ­ d a: P ew n eg o ra z u g o sp o d arz J a k ó b z a c h o ro w a ł ciężk o n a ch o ro b ę, od k tó re j z m a rła już jego żo n a i dzieci.

Z ac zął te d y do B oga zan o sić m odły, w k tó ry c h o b ie c a ł z b u d o w ać kościół, jeżeli w y zd ro w ieje. Z lito w ał się n a d nim P a n Bóg i J a k ó b w y zd ro w iał.

M in ął je d n a k ro k , dw a, a J a k ó b ja k n ie m yślał, ta k nie m yśli o b u d o w ie k o ścio ła. A ż p e w n eg o ra z u po p o ­ w tórnym . o ż e n k u i n a ro d z in a c h syna rz e c z e do n iego p o d c z a s p ra c y n a p o ­ lu jak iś głos z góry: „ J a k ó b ie , s p e ł­

nij, coś p rz y rz e k ł" . G o sp o d arz je d ­ n a k i te ra z nie c h c ia ł u s łu c h a ć teg o głosu i dalej tr w a ł w sw ej z a tw a r ­ działości. G łos z n ie b a p o w tó rz y ł się jeszcze d w a razy , ale i te ra z bez

s k u tk u . P o k ilk u d n iach Ja k ó b , u d e ­ rz o n y p rz e z spłoszon ego k o n ia k o p y ­ te m w głow ę, u m a rł w ś ró d s tra s z n y c h m ę c z a rn i i w y rz u tó w sum ienia, p rz e ­ k az u ją c swój n ie w y k o n a n y ślub sw e­

m u synow i. T e n w y p e łn ił w o lę ojca i z b u d o w a ł k a p lic ę w ro k u 1650. Z a ­ ch ę cen i ty m p rz y k ła d e m g o sp o d arze, p o łą c z y w sz y się, zb u d o w ali k o śció ł w 1660 ro k u , a k a p lic z k ę d o sto so w ali do k o ścio ła, k tó ry do dziś dn ia w d aw n em m iejscu się znajduje. W r o ­ k u 1869 gm ina ju rg o w sk a u c h w a liła odnow ić ko ściół, gdyż w la ta c h 1854 i 1859 z o s ta ł on n a ru sz o n y p rz e z p o ­ żar. W ro k u zaś 1881 w y b u d o w a n o m u ro w a n ą d zw onnicę, k tó ra p suje je d n a k p ie rw o tn y c h a r a k te r k o ścio ła.

D zisiaj k o śc ió ł jest ozd o b io n y licz- nem i o b ra zam i i p ię k n y m o łta rz e m w e w n ą trz . N a z e w n ą trz k o ścio ł sw ym

(9)

Nr. 5 Strona 7 p ię k n y m i św ież y m w y g lą d e m tw o ­

rz y z w ie ń c e m o ta c z a ją c y c h go d rz e w n a tle n ie d a le k ie j B ia łk i i z d a ła w id ­ n ie ją c y c h g ó r h a rm o n ijn ą i e s te ty c z ­ n a ca ło ść. K o śc ió ł je st b u d o w a n y w sty lu p o d h a la ń sk im z d rz e w a , ob i­

ty gontam i, z s y g n a tu rk ą u góry.

W e w n ą trz k o śc io ła k ilk a o b ra z ó w i o łta rz w b a ro k o w y m stylu, o ra z rz ą d ła w e k w y p e łn ia go zu p e łn ie . O ł­

ta r z zn a jd u je się w p re z b ite riu m nie o d g ro d z o n e m od re s z ty k o ścio ła, je s t to m oże n a jb a rd z ie j z a b y tk o w a i n a jc ie k a w s z a cz ęść k o ścio ła. N a su ­ ficie bo w iem , k tó r y je s t b e c z k o w a ty , zn a jd u je się śliczn y o łta rz , a r ty s ty - sa m o u k ą z B iałej S p isk iej, p r z e d s ta ­ w ia ją c y W n ie b o w z ię c ie N. M. P. P o ­ z a ch ó rem , n a k tó ry m są m a łe o rg a ­ ny, n ie m a już nic go d n iejszeg o z o b a ­ czen ia. N a p la c u p rz e d kościo łem , gdzie je s t .k ilk a g ro b ó w zasłu ż o n y ch , zn a jd u je się g ró b szczeg ó ln ie z a s łu ­ żo n eg o k s ię d z a S ło w a k a , k tó r y p o d ­ n ió sł o św ia tę i p o zio m k u ltu ra ln y w Ju rg o w ie . C m e n ta rz je s t tu ż o p o d al k o śc io ła . J e g o z a n ie d b a n ie św iad czy, iż J u rg o w ia n ie n ie ży w ią z b y t w ie l­

k ieg o k u ltu dla zm arły ch .

W XVII i X V III w ie k u z a m o ż n iej­

si g o sp o d a rz e p o sy ła li sw e d zieci na n a u k ę do k la s z to ru w B iałej S piskiej, lu b do sz k ó ł p a ra fja ln y c h w C zarn ej G ó rz e , (gdzie zn a jd u je się s ta ry z a b y t­

k o w y k ośció ł), i w Ł a p sz a c h W y ż ­ nych. W sam ym J u rg o w ie d o p ie ro od p o c z ą tk u XIX w ie k u u d z ie la ł n a ­ u k i o rg a n is ta P ie rw sz y m o rg a n is tą - n a u c z y c ie le m b y ł o rg a n ista J e r z y D e- d asz k o , (jak z a p isa n o w k ro n ice ), k tó ry u m a rł w ro k u 1840. N a u k ę tę p o b ie ra li ty lk o ch ło p cy ; d z ie w c z ą t b o w iem n ie u czo n o aż do ro k u 1860.

J u ż je d n a k w k ilk a d z ie s ią t la t pó źn iej ro z s z e rz o n o p ro g ra m n au k i. U czo n o w języ k u sło w ack im . D o p iero g ru n ­ to w n a zm ian a n a u k i w J u rg o w ie z a ­ szła, gdy J u rg ó w w ró c ił do P o lsk i.

W te d y to d z ia ła c z e p le b isc y to w i z a ­ łoży li s z k ó łk ę 4 -ro -k la so w ą , a p ie rw ­ sz ą n a u c z y c ie lk ą w tej szk o le b y ła p. K ło só w n a, k tó r a p o c z ą tk o w o , gdy p rz y b y ła w ro k u 1923, b y ła w y śm ie­

w a n a i w y sz y d z a n a p rz e z dzieci, p o d ­ ju d zo n e p rz e c iw niej p r z s z szo w in i­

s tó w czesk ich . T e ra z je d n a k p. K ło ­ só w n a cieszy się ogólnym sza c u n k ie m i p o w a ż a n ie m w ś ró d ludu, a sz c z e ­ gólnie d ziatw y .

N a stę p n ie w ro k u 1924 do J u r g o ­ w a p rz y b y ł n a u c z y c ie l J a n S ilan, k tó r y z o s ta ł m ia n o w a n y k ie ro w n i­

k ie m tej szk o ły . Z a jego te ż r a d ą Ju rg o w ia n ie z p o m o c ą M in iste rs tw a O św ia ty w z n ie śli m u ro w a n y n u d y n ek szkolny, k tó r y w ro k u 1928-29 p o ­ w ięk szy li. D o sz k o ły tej u c z ę sz c z a o b e c n ie 130 dzieci;

ZYGFRYD LUBECKI

Zbierajmy wiadomości

historyczno krajo zn aw cze

W wyniku ankiety, rozpisanej w po­

przednim n-rze „Młodego Krajoznawcy Śląskiego" otrzymaliśmy szereg odpo­

wiedzi, które niewątpliwie dostarczą nam wiele cennego m aterjału. W n-rze dzisiejszym zamieszczamy najlepiej z dotychczasowych artykułów opracow a­

ny artykuł Z. Lubeckiego. A rtykuł ten

zamieszczamy według kolejnych pytań kwestjonarjusza.

I.

Śp. dziadek mój, abonując i czytając w dawnych latach przedwojennych cza­

sopismo górnośląskie „G órnoślązak", wychodzące w Katowicach, — nie­

jednokrotnie łam ał sobie głowę nad

(10)

pseudonimem autora pi'ęknych artyku­

łów, ogłaszanych w wymienionem cza­

sopiśmie pod nazwiskiem ,,Topór z pszczyńskich iasów". Dopiero w latach plebiscytowych, gdy dawno już zwłoki tajemniczego autora spoczęły w grobie,

— wyszło na jaw, kim był ów śmiały obrońca praw ludu polskiego na Śląsku.

Był nim dzisiaj mało znany lecz wybit­

ny w owych czasach działacz niepodle­

głościowy — J a n K u p i e c , zamie­

szkały przez długie lata w Łące w pow.

pszczyńskim, gdzie w ciszy wiejskiej, wśród lasów górnośląskich, został wy­

chowany i gdzie też pracow ał wytrwale dla ludu śląskiego, „niosąc oświaty k a­

ganiec".

Urodził się w r. 1831. Będąc małym chłopczykiem, stracił swą matkę; wy­

chowaniem jego zajęła się jego bliska krewna, zabierając chłopca z Bielska do Łąki w pow. pszczyńskim. Uczęszcza­

jąc tamże do szkoły, pomagał swej k re ­ wnej w zajęciach około gospodarstwa wiejskiego i po upływie szeregu lat, za­

ciągnięty został do służby wojskowej.

Po powrocie z wojska, rozpoczęła się jego praca oświatowa wśród ludu ślą­

skiego, żyjącego pod zaborem pruskim.

Zaczął od prenum eraty całego szeregu gazet polskich, jak „K atolika”, „Zwia­

stuna", „G órnoślązaka" i innych, po- czem skupywał książki polskie, których w krótce nagromadził kilkaset i założył w swojem mieszkaniu bibljotekę lu­

dową, wypożyczywując bezpłatnie ksią­

żki polskie. Do mieszkania jego w każ­

dą niedzielę i święto, schodzili się lu­

dzie, którym opowiadał różne ustępy ze swych książek, pouczając ich i zachę­

cając do wytrwania, gdyż, jak zawsze podnosił „Polska znowu powstanie". Po­

nadto rozpoczął namiętnie zbierać wśród ludzi bajki, legendy i podania śląskie, które mu ludzie opowiadali i które skrzętnie spisywał.

W obec tego, że bardzo wiele czytał, zaczął się w Janie Kupcu budzić zmysł literacki. Najpierw zaczął pisać artyku­

ły do różnych gazet na Śląsku, a zachę­

cony powodzeniem, układał naw et w ier­

sze. W latach od 1877 — 1885 jedna z redakcyj na Śląsku cieszyńskim druko­

wała jego „Pieśni ludowe". Utwory J a ­ na Kupca, jak „Cyganka", „Sejmik w Jassach", „Wilki i barany" posiadają dużą wartość literacką. Wiele innych utworów jego znajduje się w muzeum m iasta Cieszyna. Sensacyjne wprost dla ludu roboczego, zamieszkałego w gór­

nośląskim obwodzie przemysłowym, były artykuły Jan a Kupca, podpisane, jak to już wyżej zaznaczono, pseudoni­

mem „Topór z pszczyńskich lasów". W drastyczny sposób opisywał Kupiec w artykułach tych niedolę ludu śląskiego, ucisk jego i germanizację.

Na skutek swego usposobienia czy- sto-narodowego, Kupiec poróżnił się z miejscowym proboszczem, który był zagorzałym centrowcem i trzym ał stro ­ nę rządu pruskiego. Duchowny ten do­

kuczał mu w różny sposób; naw et w czasie niedzielnego nabożeństwa w toku kazania z ambony wzywał ludność, by nie wchodziła w ślady Jan a Kupca i nie słuchała jego nauk, które są szkodliwe dla katolickiego ludu! Nic to jednak nie pomogło, ludność jak przedtem , tak i nadal uczęszczała do jego domu na po­

gawędki, on sam zaś nadal układał swo­

je wiersze i piosenki.

W reszcie jednak ciężka choroba płucna powaliła go na łoże boleści i w czasie adwentowym 1911 r. Jan Kupiec oddał Bogu ducha. W pogrzebie jego u- czSstniczyła ludność z wszystkich miej­

scowości okolicznych, naw et wybitne osoby brały w nim udział.

Zwłoki Jan a Kupca spoczywają na uroczym cmentarzu wiejskim w Łące.

Nad grobem jego, p rastare drzewa cm entarne szepcą pieśni o życiu tego dzielnego działacza narodowego, k tó ­ ry — jak i inni — dużo wycierpiał dla obrony ludu śląskiego pod jarzmem pru- skiem.

II.

W Woźnikach, cichem miasteczku powiatu lublinieckiego na cmentarzu,

(11)

Nr. 5

Strona 9 obok starożytnego kościółka św. W aleń- ny 2-giej w nocy rozpoczęły się walki tego, opodal starej, rozłożystej lipy, — powstańcze w Mysłowicach. Przez całą mieści się grób jednego z najbardziej noc toczyły się walki, lecz i tu na sku- zasłużonych bojowników śląskich, tych tek przewagi szturmowców niemieckich, ,. tórzy kładli podwaliny pod zjedno- powstańcy cofnęli się w kierunku miej- czenie Śląska z M acierzą mianowi- scowości Czmoka i stam tąd do lasów cie Józefa Lompy. Znane są olbrzymie pszczyńskich. W dniach zaś 19 i 20 zasługi, tego starego działacza śląskie- sierpnia powstańcy, posuwając się od go, zbyteczne jest więc o nich wspomi- strony Szopienic, zajęli pew ną część nać, mało kto jednak wie, że dom, mie- m iasta Mysłowic. Jednakow oż wysłany szczący się przy ul. Koziegłowskiej z Katowic pociąg pancerny w dniu 20 nr. 131 ongiś był własnością Józefa sierpnia 1919 r. gęstym ogniem karabi- Lompy, który tutaj pracow ał i cierpiał nowym i tu powstańców rozproszył, za swe przekonania polskie. zmuszając ich do ujścia w kierunku

Znanym jest grób Juljusza Ligonia, miejscowości Jęzora.

Pierwsze pow stanie o wolność Slą- wszechnej w Rudzie śp. W incenty J a ­ ska wybuchło w nocy z 16 na 17 sierp- nas. Wspomnianego dnia został on nia 1919 r. w powiecie pszczyńskim. W przez / zbirów horsingowskich w swem Mysłowicach zaś i okolicy powstanie to mieszkaniu aresztowany. W czasie pro- rozpoczęło się walkami w dniu 18 sierp- wadzenia go do więzienia żołnierze nie- nia 1919 r. W Roździeniu i Szopieni- mieccy pastwili się nad nim w bestjal- cach walki trw ały trzy dni, wreszcie na ski sposób, a wreszcie naw pół przy- skutek liczebnej przewagi oraz dosko- tomnego i osłabionego żołdacy pozosta- nalszego uzbrojenia „G renzschutzu”, wili leżącego na ulicy. Następnie został pow stańcy zmuszeni byli cofnąć się po- on przez pewnego obyw atela rudzkiego za granicę, a mianowicie do Sosnowca, ukryty w swem mieszkaniu. Kryjówka Niwki i Grodźea. W ostatnio wyni.e- ta została jednak zdradzona przez ja- monej miejscowości pow stańcy zostali kąś kobietę żołdakom grenzschutzu, serdecznie przyjęci i zaopatrzeni w żyw- którzy w targnęli do mieszkania, skąd ność przez m agnacką rodzinę Ciecha- wywlekli śp. Janasa na ulicę, bijąc go R a w sk ich . Również i w innych miejsco- p o n o w n ie 'niem iłosiernie kolbami kara- wościach b. Kongresówki powstańcy binów. W miejscu, gdzie dziś mieści się doznali miłego przyjęcia. pomnik ku czci bohatera wśród usta- W dniu 17 sierpnia 1919 r. od god.j!- wicznego znęcania się nad śp. Janasem

Dnia 21 sierpnia 1919 r. zginął bo­

haterską śmiercią, jako męczennik za swą narodowość nauczyciel szkeły por III.

i

(12)

pytały go się zbiry: ,,Czy będzie je­

szcze Polakiem ?” — „Polakiem aż do śmierci!" — zawołał słabym głosem męczony. W tej chwili zbiry oddali do leżącego na ziemi 15 strzałów k arabi­

nowych, kładąc go na miejscu trupem.

Ponadto zapomniane groby pole­

głych powstańców z czasu III pow sta­

nia śląskiego znajdują się na niem. G ór­

nym Śląsku w miejscowości Kędzierzyn (obecnie przem ianowana na Hayde- breck), a mianowicie na starem cm enta­

rzysku tuż przy dworcu kolejowym, gdzie jeszcze w latach przedwojennych wznosił się stary, drewniany kościółek (przeniesiony później jako zabytek hi­

storyczny do jednego z parków w ro­

cławskich). Mianowicie na cmentarzu tym spoczywa cały szereg zwłok po­

wstańców poległych w czasie III po- Y/stania śląskiego w lasach kędzierzyń- skich. Zginęli oni straszliw ą śmiercią {w większej liczbie), dostawszy się do niewoli niemieckiej. Sposobu śmierci nie da się opisać, a opiera się on głównie na podstawie opowiadań ludo­

wych i uczestników walk. Pozatem spo­

czywa na cm entarzu tym spora liczba łych, którzy brali udział w walkach tak pod Kędzierzynem, jak i w walkach, to ­ czących- się pod Górą św. Anny. M ię­

dzy innemi znajdują się na wspomnia­

nym cmentarzu zwłoki niejakiego W. O- ąieckiego, obywatela m iasta Chorzowa, który miał dowodzić jakimś małym od­

działem wojsk powstańczych i który po­

legł śmiercią na polu chwały. Czy gro­

bami tymi opiekuje się Związek Pola­

ków w Niemczech — niewiadomo.

W skazanem byłoby poczynić w tym kie­

runku odpowiednie kroki, by nie dopu­

ścić do zaniedbania świętych dla Śląza­

ków miejsc i pamiątek, związanych ści­

śle z przyłączeniem Śląska do.M acierzy.

IV.

Numizmatyk . śląski i emeryt, kie­

rownik szkoły powszechnej, p. Augustyn Czarnecki, zamieszkały w Chorzowie I, przy ul. Wolności 80 posiada liczne zbiory i zapiski z czasów przygotowaw­

czych do objęcia Śląska przez Państwo Polskie, oraz — St. Lubecki, w Cho­

rzowie I, Lig. Górnicza 10. Pozatem z ustnych tradycyj posiada pew ne w ia­

domości p, Aleksander Wieczorek, za­

mieszkały w Klimzowcu, przy ul. Gór­

niczej.

V.

Pozatem osoby, mogące dać sto­

sowne informacje z czasów plebiscyto­

wych i powstań są: Aleksander W ie­

czorek (adres jak wyżej), W iktor Si- miński, zamieszkały w Chorzowie II, przy ul. 3 maja 10, Augustyn Osiecki, urzędnik Sądu Grodzkiego w Chorzo­

wie, P iotr Kotzian, tamże, Elżbieta Ty- kowa, żona woźnego sądowego przy Są­

dzie Okręgowym w Chorzowie, oraz P a­

weł Mnich, właściciel domu w Szarleju (obok kościoła).

VI.

Jeden z najstarszych znanych mi o- bywateli m iasta Chorzowa, jest p. Kon­

stanty Daniel, inwalida, zamieszkały W Klimzowcu. Doświadczony życiem czło­

wiek ten posiada również liczne wiado­

mości, dotyczące przeszłości m iasta Chorzowa. W edle jego opowiadania jest on m, in. jedyny żyjący dotąd jeszcze z pośród założycieli Bractw a Różańca św, przy kościele św. Barbary w Cho­

rzowie II, założonego przed około 50-ciu lat. Do kościoła tego uczęszczali bowiem obywatele dzielnicy I Chorzo­

wa, przed wybudowaniem kościołów św.

Jadwigi. P. Daniel liczy obecnie lat 79.

VII.

Nazwiska osób, posiadających dokumenty i pamiątki, odnoszące się do czasów zaborczych, plebiscytowych i powstań śląskich, wymienione są pod punktem V-tym, a oprócz tychże wymie­

niłam jeszcze nazwisko p. W incentego Loewego, skarbnika gminy Orzegowa, Urząd Gminny.

VIII.

Stosunkowo bardzo mało znana na terenie m iasta Chorzowa jest legenda, że w dzielnicy III-ciej m iasta, na wzgó­

rzu tuż obok kościoła św. Marji Magda­

leny, w miejscu gdzie dziś wznosi się

(13)

Nr. 5 Strona 11.

szkoła powszechna, znajdował się przed wiekami szpital zakonników pod nazwą Bożogrobców, mających swą główną siedzibę w Miechowie. Do szpitala tego przyjmowani byli chorzy naw et z dale­

kich okolic i stąd też rzekomo ma po­

chodzić nazwa „Chorzów" — od „cho­

rych".

W m iasteczku Śląskiem Wodzisławiu w powiecie rybnickim, niedaleko lecz­

nicy chorych na płuca, znajduje się sta ­ ra ruina zamkowa pod nazwą „G rodzi­

sko", z dobrze utrzym aną wieżą, gdzie schodami można dojść na sam szczyt, skąd roztacza się malowniczy widok na całą okolicę. Ludność miejscowa opo­

wiada sobie, że w czasie 30-letniej woj­

ny, a mianowicie w roku 1637, zamek ten został przez wojska szwedzkie za­

jęty x zburzony. Ponadto wedle opowia­

dań ludowych pod zamkiem tym mają być ukryte wielkie skarby, które przy­

właszczyć może sobie ty ii. * człowiek o zupełnie czystym charaktc Nieja­

ki Neumann, pochodzący z Raciborza, w r. 1863 opisał obszernie zamek ten, co się tyczy jego powstania, historji i t, p.

IX.

Główne zabytki z dziedziny budow­

nictw a drzewnego znajdują się na Ślą­

sku, w pow iatach o charakterze rolni­

czym, a mianowicie nieliczne już ko­

ściółki drewniane. W edle podania nie­

mieckiego historyka W eltzela — w ro ­ ku 1871 znajdowało się na Górnym Ślą­

sku 268 kościołów drewnianych, w p rze­

ważnej części wybudowanych w 17 i 18 stuleciu. Jeden z najpiękniejszych ko­

ściółków drewnianych znajduje się w Miedżnej, w powiecie pszczyńskim.

Wznosi się on wpośród wysoko-rozga- łęzionych drzew, w miejscu zacisznem

i pochodzi 17-go wieku. Ponadto znaj­

dują się kościółki drewniane w Bełku, M arklowicach Dolnych, Lublińcu, W o­

źnikach, Jedłow niku i w innych jeszcze miejscowościach. Ponadto jednym z klejnotów śląskiego budownictwa drze­

wnego jest kaplica przydrożna, wybu­

dowana ku czci św. Jan a Nepomucena w Bukowie, w powiecie rybnickim. Kapli­

ca ta, o trójbocznem prezbiterjum i k o ­ pulastej wieżyczce, wybudowaną została w r. 1770, co wynika z daty wyrytej nad drzwiami wejściowemi,

X.

W aktach, znajdujących się w archi­

wum starostw a pszczyńskiego, znajduje się wzmianka o pobycie na Śląsku nie­

sławnej pamięci wichrzyciela polskiego z czasów panow ania króla Stefana Ba­

torego, — butnego Samuela Zborow­

skiego, który naskutek popełnienia za­

bójstwa, jak i lekceważenia sobie ustaw krajowych, ścięty został w 1584 r. w Krakowie. Samuel Zborowski w pierw ­ szych latach po skazaniu go na bani­

cję, uszedł z kraju i skierow ał swe kro ­ ki na Śląsk, gdzie osiadł, nabywając na własność dobna w Rydułtowicach, w po­

wiecie pszczyńskim i najpraw dopodob­

niej zamieszkiwał tu przez dłuższy czas.

Świadczy o tem zresztą w yryty na sta­

rej bramie dworu rydułtowickiego na­

pis, i herb rycerski rodu Zborowskich, Niespokojna atoli i aw anturnicza krew Samuela Zborowskiego nie pozwoliła mu tutaj osiedlić się na stale, gdyż ponow­

nie zjawił się w celach wichrzycielskich w Królestw ie Polskiem, gdzie niedługo potem został na rozkaz kanclerza ko ­ ronnego Jan a Zamojskiego pojmany, po­

czerń oddał swą głowę pod miecz k a­

towski.

G odki knurowskie

(przysłowia i powiedzenia).

Powiedział ktoś, że przysłow ia są i powiedzenia ludowe przekonujemy się, m ądrością narodów. 1 rzeczywiście, że zależnie od środowiska tworzone są . kiedy wnikniemy głębiej w przysłow ia przysłow ia i że są bardzo trafnem uję-

(14)

ciem najróżnorodniejszych przejawów życia. Na terenie jednego chociażby województwa spotkać możemy mnóstwo przysłów, używanych jedynie na terenie jednego powiatu. Swoje powstanie za­

wdzięczają one przedewszystkiem w a­

runkom geograficznym, dó których do- Slosowywuje się przeważnie ludność wiejska. Istnieją natom iast przysłowia, przywiązane do większych obszarów, a naw et do całego Państwa. Przysłowia, spotykane w Polsce, prawie że nie są znane innym narodom. Należałoby więc wnioskować, że poza warunkami geo- graficznemi duży wpływ na powstawanie przysłów wywiera język ludzi, którzy je tworzą. W ramach jednego państwa właściwości gwarowe pozwalają na tw o­

rzenie się różnorodnych przysłów.

Przysłowia ludowe przynoszą w ska­

zówki, rady, przestrogi, odnoszące się do wszystkich możliwych momentów życia i pracy człowieka. W Knurowie spotykamy przysłowia i powiedzenia;

wprawdzie ich kolebką nie jest nasza miejscowość, lecz są one charaktery­

styczne dla północno-wschodniej części powiatu rybnickiego.

Między innemi spotykamy przysło­

wia odnoszące się do gospodarzy, jak np. ,,W tym sie polu dobrze rodzi, po którym gospodarz chodzi", albo „myszy w domu tańcują, jak kota nie czują".

Bardzo często w przysłowiach w ystę­

pują święci, zwłaszcza w tych, których używają rolnicy, np.: „św. Jacku, dej po placku", — „po św. Jakubie kożdy dłubie", — ,,na św. M arcina pukła pie- rzina", — „na św. W alka nima pod lo- dym balk a",alb o „padół św. Ignacy, że my som wszycy jednacy". —

Inną grupę stanowią przysłow ia od­

noszące się do własności prywatnej np.

„lekkie nabycie — lekkie pozbycie", —

„ten, co dowo, a łodbiyro, ten sie po piekle poniewiyro". Rodzina ma również swoje przysłowia, odnoszące się prze­

ważnie do dzieci np.: „kto nie słucho ojca, m atki — musi słuchać psi skóry",

— „jako m atka — tako natka", „czem

bardziej łojciec dzieci bije, tem bardziej im skóra tyje", albo „synek za pługiem chodzi a dziewczyna mu sie dopiyro rodzi".

Ponieważ ludzie okłamują się na­

wzajem, czasem są nieszczerzy, dlatego pow stały takie przysłowia: „kto cygani to i kradnie", — „gorszy cygón bioły niż czorny". Takiemu co to chce się przyznać do winy mówią wprost: „żu- rym sie nie lyj, a plackym nie łociyrej".

Karę cielesną usprawiedliwiają pow ie­

dzeniem: „kto nie chce słuchać, tego trza gruchać", lub „kto nie chce słuchać ten musi czuć". O takich co to nawza­

jem na siebie klachają powiadają: „ko­

cioł garkowi przyganioł o oba smołom".

Ludzie liczą przeważnie na swoje własne siły, rzadko natom iast na cudzą pomoc, albo wierzą w przeznaczenie Boże. To też mówią: „bez posła wilk nie tyje, jeśli se sóm nie zawyje", wzglę­

dnie „co Bóg przeznaczy tego człowiek nie wyinaczy", oraz „kto sie prendko wznosi niedługo świyci". Skromni na­

tom iast twierdzą: „siedź w koncie ba- łamóncie, przyjdzie czas znajdom cie‘\

Mimo wszystko są i tacy, którzy postę­

pują w myśl przysłowia: „kto maże ten jedzie". Co do równouprawnienia m ęż­

czyzn i kobiet zdania są podzielone.

Kobiety utrzymują, że: „chłop sie ląg, aby ciąg, baba sie rodziyła aby po izbie chodziła". Tymczasem mężczyzni są in­

nego zdania: „chomónt jest zrobiony tak na konia jak i na klacza", W karnawale wszyscy lubimy się zabawić, zapomina­

jąc o , codziennych troskach. Wówczas to powiadają: ,,'kiej łostatki to łostatki, niech sie trzynsóm gryfne babki", Gór­

nik raz w roku zapomina o „grubie"

wychylając chętnie niejeden kieliszek, bo wierzy w następujące przysłowie:

„wto w Barburka nie pije, tego w gru­

bie zabije", Dla tych, którzy spaźnia- ją się zawsze, mają takie przysłowia:

„trza chodzić na grzyby kiej rosnóm",

„kto długo lygo tego śniodani łodbiygo".

Rozrzutnym zaś przypominają: „trzeba ściągnąć łyczko, coby było wdycko",

(15)

Nr. 4, Strona 13.

albo „kto jada mięso w piątki temu go braknie w świątki". Ciekawscy pow in­

ni zawsze pam iętać, że: „wto chce w szystko wiedzieć, musi trzy dni w ha- reście siedzieć". Ludzie zgodliwi mó­

wią: „lepiej chudo zgoda aniżeli tłusty sąd", natom iast ostrożni mówią: „nie chytej psa za ogon bo cie ugryzie". Rap- tusów zaś ostrzegają: „co nogle to po djoble". Mówią też o dokładności w p ra ­ cy, np.: „daremny sztych bez w ęzełka".

O niektórych to sobie tak godają: „ci­

cho woda nie gruszy ale brzegi po­

ruszy".

Legendy i podania

i.

Histcrja zamku rycerskiego w Jastrzębiu (pow. Rybnik), J a k w ia d o m o w śre d n io w ie c z u b u d o w a n o z a m k i r y c e rs k ie . W J a ­ s t r z ę b iu G ó r n e m is tn ia ł t a k i z a m e k i to je d e n z n a jw a ro w n ie js z y c h w t a - łej okolicy. Z a m e k t e n by ł z b u d o ­ w a n y n a w y s o k im p a g ó rk u . Był on o to c z o n y d o o k o ła s z e ro k im i g ł ę b o ­ k im .row em , za k t ó r y m w z n o siły się p o t ę ż n e m ury. N a m u ra c h tych z n a jd o w a ły się w ie ż y c z k i o b ro n n e , z k t ó r y c h ry c e r z e mogli się bronić. W ś r o d k u dzied z iń ca z a m k o w e g o w z n o ­ sił się w ła ś c iw y za m e k , z k tó re g o w y c h o d z iła w ieża. P o d za m k ie m b y ły lochy, d o k t ó r y c h w rz u c a n o w i ę ­ źniów. D o z a m k u m o ż n a b y ło się d o s ta ć t y lk o p r z e z m o s t zw odzony.

Z p iw n ic tego z a m k u p r o w a d z i ły d w a p o d z ie m n e ganki, jed en do w si a d r u ­ go do sąsied n ieg o za m k u , k t ó r y is t­

n iał n a ,,Bożej G ó r z e " w M szanie.

O s t a t n i m w ła śc ic ie le m te g o zam k u b y ł ro z b ó jn ik nazwiskiem . J a s t r z ą b , od k t ó r e g o p o c h o d z ić m a n a z w l wsi J a s t r z ę b i e . N a p a d a ł on n a ku p có w , gdyż k o ł o z a m k u ja s trz ę b s k ie g o p r o ­ w a d z i ła h a n d lo w a d ro g a z K ra k o w a p rz e z Ż ory do Bogum ina. W cz asie n a ja z d u h u s y tó w n a Śląsk, p rz y łą c z y ł

Niemniej ciekawe s*_ powiedzenia ludowe:

„Niyma tak źle, jak gazety piszą",

„Ludkowie niy grejcie w k arty bo w kartach czort zaw arty",

„To nie sztuka zabić kruka, ale sowa piznąć w głowa",

„Porzondek utrzymuje świat, a ludzi bat",

„Patrzy choćby sto wsi wypolół",

„Sobota rno dłuższo od niedziele".

K n u r ó w , dnia 21 maja 1936 r.

Praca zbiorowa Kółka Krajoznawczego w Knurowie.

z powe rybnickiego

się do nich J a s t r z ą b i ru s z y ł z nimi na Żory, gdyż w ó w c z a s m ia s to to było b a r d z o b o g ate. T a m jed n ak zginął p o d m u ra m i m iasta. W no­

w s z y c h c z a sa c h p r z y k o p a n iu fu n ­ d a m e n t ó w p o d k o śció ł ew a n g e lic k i w Ż o ra c h m iano o d k o p a ć m iędzy szcząt k a m i w o jo w n ik ó w h u sy c k ic h t a k ż e re s z t k i ro z b ó jn ik a J a s tr z ę b ia . Dziś p o z a m k u j a s trz ę b s k im nie zostało p r a w ie śladu, bo m u ry zużyto do b u d o w y dom ów , a n a w e t i p a g ó re k , n a k t ó r y m s t a ł z a m e k z r ó w n a n o z ziemią. N a o b sz a rz e d a w n e g o z a m ­ k u znajduje się dzisiaj d o m e n a p a ń ­ stw o w a . P o z o s ta ły ty lk o do dzisiaj części r o w ó w o k a la ją c y c h zam ek.

P rz y k o p a n iu fu n d a m e n tó w pod b u d y n k i g o s p o d a r c z e n a tra fio n o na r e s z t k i m u r ó w i piw nic z a m kow ych, w k tó r y c h z n a jd o w a ły się ludzkie szkielety. S z u k a n o ta m g o rą c z k o w o s k a r b ó w , k t ó r e m iał t a m z o sta w ić J a s t r z ą b , ale b e z ż a d n e g o skutku.

Frysztacki Alojzy.

II.

L e g e n d a o podziemnym k o r y t a r z u w W odzisławiu śląskim.

T a t a r z y d o t a rłs z y w ro k u 1241 n a Ś lą sk n a t k n ę li się n a m a łe m ia­

s t e c z k o W o d z isła w . Za m ia s te m

(16)

w zn o sił się zam ek , jakiegoś m o żn e­

go p an a , o b w a ro w a n y n ie d o stę p n e m i b agnam i, z k tó ry c h o b ec n ie z o s ta ła ty lk o w ieża w ruinie. To te ż T a ta - rz y p rz y p u ścili sztu rm do zam ku, zaś w ię k sz a ich ilość u k ry ła się wr m o­

k ra d ła c h i m o cza rac h . T y m czasem o b ro ń c y za m k u nie m ogąc d o s ta ć od m ieszc zan p o ży w ie n ia p o w z ię li p lan d o sta n ia się z za m k u do m ia sta p o ­ dziem nym lochem , k tó ry p ro w a d ził do dzisiejszego ra tu sz a . J u ż w szy ­ scy zn a le źli się w c ie m n y m ’lo c h u ; gdy n ag le k s ię ż n a zam k u p rz y p o m ­ n ia ła sobie, że nie w z ię ła ze so b ą zło tej k o le b k i i cen n y ch k lejnotów . W ró c iła się po nie i zd ą ż y ła jeszcze sk a rb y te z a b ra ć , lecz w ra c a ją c z n a ­ la z ła się w p o ło w ie k o ry ta rz a , k tó ­ ry się p rz e d n ią zaw alił, g rz eb iąc k siężn ę i jej sk a rb y p o d sw em i g ru ­ zam i, P o n iejak im czasie zn alazło się dw óch śm iałków , k tó rz y n esz ąc się, że z d o b ę d ą sk a rb y , zap u ścili się w g łąb k o ry ta rz a . T o w a rz y sz e ich z a trz y m a w sz y się p rz y w ejściu długo

• c z e k a li n a ich p o w ró t, ale d o c z e k a ć się nie m ogli. O d eszli w ię c z o s ta ­ w iając n a w iek i w ciem nym g an k u dw u sw y ch śm ia ły c h to w a rz y sz y i b ę d ą c p rz e k o n a n i, że po n ieśli śm ierć d lateg o , że z a k łó c ili, spokój* duszy p an i zam ku. W ieść je d n a k ż e o s k a r b a c h p o d ziem n y c h k rą ż y ła sta le po ok o licy i k rą ż y do n aszy ch czasów . W k ró tc e p o w ielk iej w ojnie .św iato­

w ej, ch c ąc z b a d a ć co w sobie k ryje tajem n iczy loch zam kow y, w p u szc zo ­ no do k o ry ta r z a p sa, któi«y już v ię- cej z n iego nie w ró cił. W o b e c tego m a g is tra t m ia sta k a z a ł p rz y k ry ć w e j­

ście w ie lk im głazem , a b y un iem o żli­

w ić d o stę p do ś ro d k a w szelk im śm iałkom , k tó rz y b y chcieli p ró b o ­ w ać szczęścia. T a k ie o p o w ieści gło ­ szą W o d z isła w ian ie o k o ry ta rz u zam ko w y m i m ów ią, że sk a rb ó w jeszcze n ik t d o tą d nie zd o b y ł i że le ż ą one

d o tą d n ie tk n ię te w p od ziem iach s ta re g o zam czysk a.

W ieczorek Gerard.

III.

Lsgenda o kapliczce w Jankowicach, po w. Rybnik:

W la sa c h jan k o w ick ic h ko ło R y ­ b n ik a znajd uje się k a p lic z k a , a w niej je st źró d ło . W ścian ie k ap licz k i w m u ro w a n y je st k u re k , z k tó re g o sąc zy się w oda, K a p lic z k a je st na sześć m e tró w w y s o k a i 5 m e tró w sz e ro k a . K s z ta łt jej je st p r o s to k ą t­

ny a d ach k a p lic z k i za k o ń czo n y jest k rz y ży k iem . K a p lica z b u d o w an a jest k u czci i w iecznej p am ięc i n ie ja k ie ­ go k się d z a W a le n teg o . M a te rja ł te;

k a p lic y s ta n o w ią cegły, zaś b ra m a ż e la z n a z a o p a trz o n a je st w p o ło w ie w y so k o ści k ra ta m i. W k tó ry m r o ­ k u rzecz y w iście k a p lic z k a z o s ta ła z b u d o w an a n iew iado m o . J e d n a k lu ­ dzie opo w iadają, że w 16 w. is t­

n ia ła tu już k a p lic z k a , k tó r ą k ilk a ra z y odn aw iam o . W k a p lic y tej zn a j­

duje się o łta rz d re w n ian y . W e w n ą trz n a ścian a ch są n a m a lo w a n e obrazy, p rz e d sta w ia ją c e ks. W a le n te g o “k a ­ p e la n a p a ra fji w R ybniku.

Z k a p lic z k ą t ą jest zw ią z a n a n a ­ s tę p u ją c a legenda:

W r o k u 1433 k ie d y husyci n a ­ padli n a Śląsk d ro g ą od R y b n ik a ku B ijasowicom — spieszył k o n n o ks.

W a l e n t y do ciężko chorej. Z bliża­

jąc się do J a n k o w ie ujrzał w ielk ą g ro m ad ę husytów , k tó rz y zastąpili mu drogę. Ks, W a le n ty w idział n ie ­ b e z p ie c z e ń s tw o g ro ż ące mu, jak i P rze n ajśw iętszej Hostji, p r z e t o nie n am y ślając się długo, u k r y ł w t e d y Ś w ię tą H ostję w dziupli pew n eg o d rz e w a . U c ie k a ją c z teg o m iejsca do lasów m ark lo w ic k ic h , z o s ta ł ks. W ai- t e n i y p rz e z h u s y tó w zabity. P o po-

(17)

Nr 4 Strona 15.

g rz e b a u jego z w ło k w y try s ło w gdzie sto i k a p lic z k a . O b o k k a p lic z k i te m ir, - cu 7 ziem i źró d ło , k tó r e do w y b u d o w a n o g ro tę, w k tó re j sto i d zisiejszego d n ia się znajd u je tam , dziś p o sąg M a tk i B oskiej.

Pozdrowienia dla

i

„M ło d eg o K ra jo zn a w c y S ląs k ieg o “

Od jednego z naszych m łodych czytelników o trzy ­ m aliśm y bezp reten sjo n aln y , ale sym patyczny w ie r­

szyk, k tó ry poniżej zam ieszczam y Jakie chcesz, to masz dzienniki:

,,K urjer‘', ,,Express“, „Katoliki", Ale niema nic lepszego

Od „Krajoznawcy Młodego".

Masz z wycieczki sprawozdania, 0 Śląsku opowiadania,

Często w pięknej śląskiej gwarze Ilustracje i obrazki w kropki, Kreski, naw et w paski.

Dudni w „Młodym Krajoznawcy"

Tętno pracy śląskiej ziemi, Górnicy kilofem walą, Pracują rękam i swem:.

Słychać głośny stuk maszyny 1 dymią w niebo kominy, Tworzą litery na niebie

„W iw at Młody Krajoznawco"

Pozdrawiam y dzisiaj Ciebie.

Stypa Zygmunt.

Dział opiekunów.

Zbierajcie pieśni ludowe!

Pieśni ludowe zbierane są od daw ­ nych już czasów. Dziś, w dobie prze­

kształcania się sposobu życia ludu wiej­

skiego zbieranie ich stało się obowiąz­

kiem.

Zadaniem zbieracza jest zebrać m o ­ żliwie w szystkie pieśni z uwzględnione­

go terenu. Zadanie to trudne jest z te ­ go względu, że trudno jest osądzić po dokonanej pracy, czy do zbioru weszły już wszystkie pieśni, jakie mogły istnieć na danym terenie. Pieśni ludowe wy­

stępują o najróżnorodniejszych właści­

wościach. Jedn e z nich są więcej, dru­

gie mniej rozpowszechnione, jedne czę­

sto, drugie rzadziej śpiewane, wreszcie niektóre są przyjęte w śpiewie zbio­

rowym, a niektóre śpiewane są tylko in ­ dywidualnie. Pew ne z tych pieśni s ta ­ nowią dla zbieracza łatw ą zdobycz, in ­ ne zaś trudną.

W ymienione kategorje pieśni świad­

czą o różnych typach śpiewaków ludo­

wych. Tych r n o ^ a scharakteryzow ać

Cytaty

Powiązane dokumenty

podcieniami znajdują się oprócz rynku jeszcze na ul Niemieckiej i na dawnej Głębokiej, obecnie Legjonów, Do rynku przytyka również dom dawnego burmistrza

wioną młodzież i prosi, by wybrano przyszłą „wdowę&#34;, albowiem zbliża się godzina śmierci starego i (zmęczonego zabawami „basu”. Skończywszy to

Spółdzielnia uczniowska Gimnazjum Neoklasycznego w Chorzowie t rozpisuje konkurs na 3 stypendja, przeznaczone na częściowo pokrycie taksy administracyjnej za drugie

nych ułatw ia nam d ostanie się do dalej oddalonych miejscowości, stąd już bez trudu dostajem y się na n arta ch do obranych przez nas terenów krajoznawczych,

Dajcie dajcie co miacie dać Nie będziem y dłuigo czekać Nasz goik zielony Pięknie przystrojony5. Nasza Marzaneczlka jdsJt pani Spoiglątfają na nią

Kiedy znajdziemy się na polach węglowych, ciągnących się około Królewskiej Huty, Katowic, Mysło­.. wic, czy innych miast naszego z a ­ głębia węglowego,

W ogrodzie zatrzymałyśmy się czas dłuższy i nie czując zmęczenia

cała praca naszej organizacji schowała się do podziemi huty cynkowej w Lipinach, gdzie przygotowała się systematycznie i konspiracyjnie do ruchu zbrojnego.. Do