• Nie Znaleziono Wyników

PISMO PRZYRODNICZEORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "PISMO PRZYRODNICZEORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N PO LSK IEG O T O W A R Z YST W A PR Z Y R O D N IK Ó W IM. K O P E R N IK A

CZERW IEC 1965 ZESZYT 6

P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E

(2)

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 6 (1966)

S k o w r o n S., P ie r w s z y d a r w in is ta A m e r y k i ... 141

B u k o w i e c k i H., Z w ę d r ó w e k b o ta n ic z n o -h isto r y c z n y c h po L o n d y n ie i ok o­ lic y ... 145

S t a r z y k J. R., W p ły w jo n iz a c ji p o w ietrza na z w i e r z ę t a ... 147

S m y k B., W sch od n ia A fr y k a r ó w n i k o w a ...151

S t a n k ó w n a Z., N o m a d zi na S a h a r z e ... 156

Ł a s z k i e w i c z A ., M ik ołaj K o p e r n ik n a zn a czk a ch p o czto w y ch . . . . 159

D rob iazgi p rzyrod n icze M a so w y p o ja w m o ty la V a n e ssa x a n th o m e la s Esp. w K arp atach Ś ro d k o ­ w y c h (M. C h r o s t o w s k i ) ...162

P o ro sty ż y ją c e n a zw ie r z ę ta c h (J. G. V e t u l a n i ) ...163

R zadko sp o ty k a n y p rzy p a d ek w y r o śn ię c ia k orzen i p rzy b y szo w y ch u lip y szero k o listn ej — T ilia p la ty p h y llo s Scop. (C. P a c y n i a k ) ... 163

R y b y „ c ie p ło k r w iste ” (J. G. V e t u l a n i ) ...163

T eralogiczn a fo r m a k w ia tu u tu lip a n a (J. M o w s z o w i c z ) ... 164

R o z m a i t o ś c i ...164

R ecen zje S. S i e d l e c k i : D om pod B ie g u n e m (B. F e r e n s ) ... 165

. T. B a c k i e l : P str ą g i (St. G o t t w a l d ) ... 166

M a ły S ło w n ik C h em iczn y (K. M a ś l a n k ie w ic z ) ... . 166

S p ra w o zd a n ia S p ra w o zd a n ie z d zia ła ln o ści O d d ziału P o zn a ń sk ieg o P o lsk ie g o T o w a rzy ­ stw a P rzy ro d n ik ó w im . M. K o p ern ik a za r. 1964 ... 167

L isty do R ed ak cji J eszcze w sp r a w ie św ię c e ń M ik ołaja K o p ern ik a (H. Z i n s ) ... 167

W sp r a w ie a rty k u łu prof. K . B o g d a ń sk ieg o (J. M ergent.aler) . . . . 168

Od R e d a k c j i ...168

S p i s p l a n s z

I. W Y D R A W Y P Ł Y W A JĄ C A Z N O R Y nad rzek ą N a rw ią pod T y k o ­ cinem . — F ot. W. P u ch a lsk i

II. U N IO T U M ID U S T U M ID U S retz. — F ot. A P iech o ck i I l ia . PA D A L E C . B ieszcz a d y . — Fot. J. S iu d o w sk i

I llb . Ż M IJA Z Y G Z A K O W A T A . — F ot. J. S iu d o w sk i

IV. M. K O P E R N IK na zn aczk ach p o czto w y ch . — F ot. W. S trojn y

y

O k ł a d k a : K W IT N Ą C E ŻYTO Z W Y C Z A JN E. S e c o le c e re a le L. — F ot. J. H ereźniak

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L E S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W EM. KOPERNIKA

C Z ER W IEC 1965 ZESZY T 6 (1966)

ST A N IS Ł A W SKO W RO N (K raków)

P IE R W S Z Y D A R W IN IS T A A M E R Y K I

W spółczesne p iśm iennictw o pośw ięcone h i­

sto rii d arw in izm u nie uw zględnia najczęściej w d o stateczn ym sto p n iu znaczenia w ybitnego b o tanik a am eryk ańskieg o A sa G r a y a, k tó ry jako jed en z pierw szy ch p o d jął w alkę o u zn a­

nie zasad ew olucji i p rzy jęcia teo rii doboru n atu raln eg o . Z tego pow odu n a szczególną uw agę zasługu je zarów no obszerna m onogra­

fia A. H u n te ra D u p r e e pt. Asa G ray, k tó ra ukazała się w 1959 r. w T h e B e lkn a p Press of H arvard U niv. Press, jak i now e w ydan ie w 1963 r. najw ażn iejszy ch pism ew olucyjnych A. G ray a pod red a k c ją tego samego a u to ra, p ro ­ fesora h isto rii w u n iw e rsy te cie k alifo rn ijsk im w B erkeley. Sądzę, że te n k ró tk i szkic o p a rty na w yżej w ym ieniony ch p u b likacjach może zain te ­ resow ać w ie lu polsk ich czytelników śledzących n aro d z in y i rozw ój m yśli ew olucyjnej.

A sa G ra y u ro d zo n y 18 listo p ad a 1810 r. po­

chodził z ro d zin y niezam ożnych g arbarzy , k tó ­ rzy p rzy b y li do Now ego Ś w iata z Irla n d ii z po­

czątkiem X V III w. i osiedlili się w stanie M assa­

c h u setts. Od w czesnych lat pasjo n u je go lek ­ tu ra i bezpo średn ia ob serw acja św iata ro ślin ­ nego. Z godnie jed n a k z ów czesnym i zw yczajam i zam iłow anie do b o tan ik i pozostaje ty lk o uko­

chanym hobby, podczas gdy w łaściw ym i stu ­ diam i s ta ją się n a u k i lekarsk ie. P ra k ty k u je jakiś czas u d r T r o w b r i d g e , jed nak że zawód le ­ k a rz a nie d a je m u zadow olenia. N aw iązuje kon­

ta k ty z botan ikam i, a głów nie z J . T o r r e y e m i przez pew ien czas w y k ład a b o tan ik ę w jed n ej

ze szkół lekarskich. W ty m czasie n ajw iększe w rażenie budzi w nim le k tu ra dzieła L. L a w - r e n c e ’a pt. W y k ła d y z fizjologii, zoologii i hi­

storii na tu ra ln ej człow ieka. Z niego czerpie swój em piryzm w b ad aniu przyrody, prześw iadcze­

nie o zw iązku człow ieka z resz tą św iata żywego i o jedności całego rod u ludzkiego. Po raz p ierw ­ szy czytając książkę L aw ren ce’a zdaje sobie spraw ę ze znaczenia geograficznej izolacji w po­

w staw an iu now ych odm ian i ras, z ro li doboru sztucznego i analogii zachodzących m iędzy do­

borem sztucznym a doborem n a tu ra ln y m . Pod w pływ em dzieł A. L. de J u s s i e u i de C a n - d o 11 e ’a poświęca się badaniom system atyki roślin. P raca jed n a k w ty m k ie ru n k u napo ty ka na ciągłe tru d n o ści zw iązane z b rak iem stałego uposażenia. P rzez pew ien czas p rac u je jako n a ­ uczyciel chemii, botaniki, m ineralogii, zoologii i geologii w U tica, a później opracow uje w raz z T orreyem , za skrom nym w ynagrodzeniem , zbiory botaniczne. W końcu p rzy jm u je w No­

w ym Y orku posadę b ib liotek arza i opiekuna zbiorów przyrodniczych. W ty m czasie otw ie­

ra ją się przed G ray em in n e jed n a k możliwości.

Ma bow iem w ziąć udział w p ro jek to w an ej przez m ary n a rk ę S tanów Z jednoczonych w y p raw ie na w yspy Oceanu Spokojnego. Lecz i te n p ro je k t nie zostaje urzeczyw istniony , gdyż ciągłe opóź­

nienia w y jazd u i w y su w an e przez k ierow nika w y p ra w y tru d n o ści ostatecznie zniechęcają G raya. Św iat flo ry odległych k ra in tro p ik a ln y c h będzie więc z n an y G rayow i ty lk o z zielników .

21

(4)

142

R ezygnacja z p odróży przychodzi m u ty m ła t­

w iej, że o trz y m u je nom inację n a p ro feso ra bo­

ta n ik i w now ym u n iw e rsy te cie w D etro it.

W zw iązku z ty m w yjeżdża w la ta c h 1838— 1839 do E u ro p y celem zak u p u dzieł nauk ow y ch, m i­

kroskopów i in n y ch przy rząd ów . W czasie swego p o bytu w E uropie poznaje n a jw y b itn ie jsz y c h w spółczesnych botaników , s tu d iu je ich zbiory i w łaściw ie od tej chw ili aż po koniec sw ojego życia będzie p ilnie i w y czerp u jąco in form ow ał sw ych ziom ków o p ostępach n a u k i eu ro p ejsk iej.

Z ostaje n iejako am basadorem n a u k i e u ro p e j­

skiej w A m eryce. S k ład ając w czasie swego pierw szego p o b y tu w E uropie w iz y tę sły n n em u anatom ow i O w e n o w i spo tk ał się z D a r w i- n e m, k tó ry jed n a k n ie w y w a rł na nim z b y t sil­

nego w rażenia. N ie w szystko, co w idział w E u ro ­ pie n ap aw a go entuzjazm em . I n s ty tu c ja cenzora dzieł nau k o w y ch w A u strii je s t d la niego w p ro st niep ojęta. Cenzor bow iem , k tó ry , w edłu g słów G raya, ty le zna się n a nauce, co n a jęz y k u a ra b ­ skim , m a ocenić n ie ty lk o , czy d an e dzieło n a u ­ kow e nie zaw iera nic niebezpiecznego dla cesa­

rza, lub religii, ale czy w ogóle jest rz e te ln ą p rac ą naukow ą.

W zbogacony o w iele dośw iadczeń i n a w ią za w ­ szy k o n ta k ty z głów nym i p rzed staw icielam i n a u k i eu ro p e jsk ie j p o w raca G ra y do A m ery ki, b y znów doznać bolesnego rozczarow ania. T ru d ­ ności finansow e now ego u n iw e rs y te tu w D e tro it p rz e k re śla ją n ad zieję na sta łą posadę. Je d n a k i ty m razem los się do niego uśm iecha. J u ż b o ­ w iem w 1842 r. zo staje p ro feso rem b o tan ik i w u n iw e rsy te cie H a rv a rd w C am bridge (Mas­

sachusetts). Od te j chw ili m a ju ż zapew n io n y b y t m a te ria ln y i m oże całkow icie pośw ięcić się działalności n au ko w ej i d y d ak ty czn ej. W C am ­ b rid g e p ozo staje ju ż do końca sw ego życia. G ra y pow szechnie u z n a n y za jednego z n a jw y b itn ie j­

szych botan ikó w , a u to r w ielu szeroko ro zp o w ­ szechnionych podręczników i p o p u la rn y c h k sią ­ żek bo taniczn ych nie b y ł b ły sk o tliw y m w y k ła ­ dow cą i chociaż w jego p raco w n i grom adzili się uczniow ie, niew ielu z nich pozostało z nim na dłużej. Bez żalu też, m ając dop iero sześćdziesiąt tr z y la ta przechodzi n a e m e ry tu rę , m ogąc w ó w ­ czas pośw ięcić się w yłącznie p ra c y n au k o w ej.

G dy ko m an d o r P e r r y, k tó ry z o k ręta m i m a­

r y n a rk i w o jen n ej S tan ó w Z jednoczonych zdołał n a Jap o ń czy k ach w ym óc o tw a rc ie ich p o rtó w i k ra ju , jed e n z d aw n y ch p rzy ja ció ł G ra y a zbiera okazy flo ry jap o ńskiej i p rze sy ła je G ra- yow i. R ecen cja z p ra c y b o tan ik a H o o k e r a o florze N ow ej Z elandii, jak i jeg o w łasne b a ­ d an ia n a d flo rą Ja p o n ii w y k a z u jąc e p o d o b ień ­ stw o m iędzy szatą ro ślin n ą zachodniej i w sch o d ­ n iej A m ery k i p ółnocnej i Ja p o n ii n a su w a ją G rayow i ogólne p ro b le m y biologiczne i k sz ta ł­

t u ją jego późniejsze stanow isko w obec teo rii D arw ina.

W czasie sw ojego d rug ieg o p o b y tu w E u ro p ie w 1850 r. sp o ty k a się w K ew z D arw in em , k tó ­ reg o osobowość ro b i ju ż n a n im w rażen ie.

T rzeb a je d n a k przy znać, że to n ie G ra y o d k ry ł D arw ina, lecz D arw in o d k ry w a G ray a. H o o k er p rze sy ła bow iem D arw inow i re c e n z ję , k tó rą n a ­ p isa ł G ra y o florze N ow ej Z elandii. D arw in

od razu w idzi w G ra y u p otencjaln ego sp rzy ­ m ierzeńca w przy szłej w alce o zasadę ew o lu c ji i te o rię doboru n a tu ra ln e g o i sk iero w u je pod ad resem G ra y a szereg z a p y ta ń dotyczących za­

ga d n ie ń geog rafii roślin, a szczególnie rozm iesz­

czenia g a tu n k ó w górskich. Rzeczowa odpow iedź w pełni zadow ala D arw ina. I ta k od ro k u 1855 ro zpoczyna się częsta k o respo nd encja m iędzy D ow n a C am bridge. W 1857 r. D arw in p rag n ie częściowo pow iadom ić G ra y a o sw ej te o rii ew o­

lu c y jn e j, prosząc o d o trzy m an ie sek retu . P a m ię ­ tajm y , że oprócz G ray a ty lk o H ooker i L y e 11 b y li w tajem n iczen i w w y n ik i p rac y D arw ina.

N aw et H u x 1 e y pozostaw ał jeszcze n a uboczu.

G ra y nie od razu sta je się zw olennikiem now ej idei. Jak o sy stem aty k o w i tru d n o m u się było zgodzić z w y tw a rz an ie m się now ych gatu n k ó w n a podłożu po w stający ch odmian* m iał te ż za­

strz e że n ia co do zasięgu działania doboru n a ­ tu ra ln eg o . Ju ż p o przednio przecież bardzo k r y ­ ty czn ie oceniał G ra y dzieło C h a m b e r s a i n ie sądził, a b y w nosiło ono now e m yśli w po ró w na­

n iu z L a m a r c k i e m . Chociaż G ra y szybko zarzucił p o g ląd y ateisty czne, k tó re zaczęły w nim n u rto w a ć po p rzeczy tan iu ro zp raw y L a w re n c e ’a i pozostał w ierzący m ch rześcijan i­

n e m należący m do p rezb iterian ó w , jego em pi- ry z m i w ia ra w m eto d y b adan ia naukow ego o d cin ały go w y raźn ie od n a sta w ie n ia in n y ch w spółczesnych m u badaczy. P oszukiw ał on p rze d e w szystk im fak tó w i nie d aw ał się uw ieść teo rio m i hipotezom w y d ed u k o w an y m z p rz y ­ ję ty c h a p rio ri założeń. S tą d w yw odzi się jego w ręcz w rogi sto su n ek do całej m istycyzm em ow ianej niem ieckiej filozofii p rzy ro d y , stąd w reszcie w y p ły w a jego sto sun ek do słynnego zoologa szw ajcarskiego L. A g a s s i z a, k tó ry osiedlił się w S ta n ac h Z jednoczonych zdobyw a­

jąc sobie szerokie rzesze uczniów , zw olenników i m ożnych pro tek to ró w . Agassiz, uczeń C u - v i e r a i p ro p ag a to r idei filozofów p rzy ro d y m u sia ł budzić sw ą n a u k ą najży w szy sprzeciw G raya. G ra y w okresie poprzed zającym w y stą ­ p ien ie D arw ina b y ł p rze k o n a n y o stałości g a­

tu n k ó w , A gassiz do końca życia pozostał w ie rn y te j koncepcji, lecz zupełnie z in n y ch w zględów.

Agassiz w idzi w g a tu n k u ideę Stw órcy, G ra y spo strzega ty lk o gen etyczn ą łączność m iędzy n a stę p u jąc y m i po sobie pokoleniam i. Ów zw ią­

zek g en ety czn y n a k a zu je początkow o G rayow i odrzucić zarów no pog lądy L am arcka, jak i C ham bersa, gdyż jak ieko lw iek form y życia m ogą w ydaw ać na św iat ty lk o podobne potom ­ stw o. K rzyżow an ie się różnych form ze sobą nie m oże, jego zdaniem , by ć źródłem po w staw ania now ych g atun kó w , gdyż idąc za p rz y ję tą w ów ­ czas pow szechnie zasadą sta p ia n ia się dziedzicz­

ności rodziców w potom ku, w w y n ik u k rzyżo ­ w a n ia p o w stały b y ty lk o form y pośrednie.

Z re sz tą k rzyżow anie m iędzy sobą osobników n ależących do różn ych g a tu n k ó w jest czym ś zu­

p e łn ie w y ją tk o w y m w przyrodzie. W p rzeciw ­ n y m bow iem razie w ogóle nie b yłoby w y raźn ie od siebie oddzielonych g atunków . G ra y odrzuca m ożliw ość sam orodnego p o w staw an ia n a jp ro s t­

szych n aw et organizm ów i chociaż w ierzy, że

g a tu n k i zaw dzięczają swój b y t aktow i stw o rz e -

(5)

143

!

R yc. 1. A sa G ray w m ło d y m w iek u

nia, nie zastan aw ia się n a d ty m dłużej. J e s t to bow iem zagadnienie, n a k tó re nie m ożna zna­

leźć b ezpośredniej naukow ej odpowiedzi. P o ­ m iędzy u k ład am i p rz y ro d y żyw ej i nieożyw io­

nej istn ie ją zasadnicze różnice. G ra y sądził je d ­ nak, że org anizm y ze w zględu n a swą złożoność są na razie niepo znaw aln e i p o dk reślał w nich raczej szczególną organizację, aniżeli jak iś n ie ­ p ozn aw aln y pierw iastek . W edług D up ree G ray by ł p rzed staw icielem b ry ty jsk ie g o em piryzm u, jak ie jś ra c jo n aln e j relig ii o p artej na m ateria- listyczn ej a rg u m e n ta c ji i ty m sam ym zbliżał się w sw ych poglądach do w ielu m yślicieli X V III w., „podczas g dy Agassiz w cielał niejako te w szy stk ie siły rew o lu cy jn e, k tó re p rze k sz ta ł­

ciły X V III-w ieczn y racjon alizm w niem iecki idealizm X IX w .” , ,,G ray p a trz ąc na p rzy ro dę w idział sam e p y tan ia, Agassiz dostrzegał tylk o sam e odpow iedzi”.

K o resp o n d en cja z D arw inem , zaznajam iająca stopniow o G ra y a o postępach opracow yw anej te o rii do b o ru n a tu ra ln e g o w y w a rła głęboki w pływ n a dotychczasow e stanow isko biologa am erykańskiego w sp raw ie niezm ienności i trw ało ści g atunków . Coraz silniej skłania się on do p rzy jęcia, że blisko z sobą spokrew nione g a tu n k i m ogły się rozw inąć ew o lucy jn ie ze w spólnego pnia. G ra y w idzi wreszcie, że ty lko p rzy ję cie zasady ew o lu cji m oże pozw olić n a lo­

giczne w y ja śn ie n ie fak tów z biogeografii, fa k ­ tów , k tó re w dużej m ierze zostały przez niego samego z eb ran e i opracow ane. Ja k w iadom o, w 1858 r. zgłoszono n a posiedzeniu T ow arzystw a

im. L inneusza w L ondynie szkic teo rii ew olu­

cy jn ej A. R. W a 11 a c e ’a i w y ją te k z p rac y D arw ina, a rów nocześnie część listu D arw ina do A. G raya z ro k u 1857 om aw iający zagadnie­

nie dyw ergencji. W n astęp n y m roku u k azuje się w listopadzie P ow staw anie g a tu n kó w D arw ina.

Je d e n egzem plarz dzieła zostaje od razu p rze­

słan y przez w ydaw cę G rayow i. O trzy m uje go on przed Bożym N arodzeniem i ju ż w m arcu 1860 r. u k azu je się obszerna recenzja G raya z P ow staw ania g a tu n kó w zam ieszczona w A m e ­ rican Journal o f Sciences and A rts. J e s t to więc pierw sza w y czerp u jąca recen zja z dzieła D a r­

wina. O ile Agassiz ok reślał dzieło D arw ina jako bardzo słabe, to G ra y dostrzegł całą jego oryginalność i przeczuł ja k w ielki w p ły w y w ­ rze ono nie ty lk o n a dalszy rozw ój n a u k bio­

logicznych ale i na rozw ój całej m yśli ludzkiej.

D arw in bardzo gorąco p rz y ją ł recenzję G raya, chociaż G ray nie w e w szystkim zgadzał się z D arw inem . P rz y jm u ją c w zasadzie zasadę ew olucji i teo rię doboru n atu raln eg o , G ray ma jed n a k duże opory w p rzy ję ciu zarów no ew o­

lucji, jak i doboru n a tu ra ln e g o w ty m zakresie, w jak im p rzy jm o w ał D arw in. Zdaniem G ray a przyjęcie teo rii D arw ina nie obaliło całkow icie argum entów P aley a o po rząd k u i h arm on ii p rz y ­ rod y św iadczących o czynnej ing eren cji S tw ó r­

cy. G ra y pod w pływ em D arw ina nie stał się ani ateistą, ani nie przeszedł na pozycje agnosty- cyzm u, k tó re zajął H uxley. P om ijając jed n ak osobiste zap atry w a n ia G ray a na ty m polu, inne w ątpliw ości w y su n ięte przez niego zasłu g u ją na uw agę. Słabą stro n ą teo rii D arw ina było, zda­

niem G raya, b ra k n auk ow y ch podstaw nauk i

R yc. 2. A sa G ray w 1881 r.

21*

(6)

144

0 dziedziczności i zm ienności. J e d n y m słow em , G ra y w ysuw ał konieczność u sta le n ia zasad g e­

n ety k i, bez k tó re j now a te o ria ew o lu cy jn a nie m oże znaleźć dla siebie p raw d ziw ie naukow ego uzasadnienia. P rzyp o m in am bow iem , że uw zględ nian ie w coraz w iększym sto p n iu p rz e ­ słan ek lam arckizm u, n ie mogło znaleźć u zn an ia w oczach G raya, zdecydow anego p rzeciw n ik a dziedziczenia cech n ab y ty ch .

Od chw ili n ap isan ia pierw szej rec e n z ji z P o w ­ s ta w a n ia g a tu n kó w , G ra y dzieli sw ój czas m ię ­ dzy p race botaniczne a a rty k u ły p ro p ag u ją ce teo rię D arw in a nie ty lk o za A tlan ty k ie m . P ra c e jego bow iem z te j dziedziny są p iln ie czy ty w an e w E uropie, a szczególnie w A nglii. I w łaśn ie w śród czytelników an g ielsk ich p ró b y G ra y a m ające za cel pogodzenia d arw in iz m u z w ia rą cieszą się z ain tereso w an iem p ew n y c h kół. W arto np. w spom nieć, że w łaśn ie te n p u n k t w id zen ia odpow iada przez dłuższy czas w ielk iem u L y el- lowi. J a k ie je d n a k stanow isk o z a jm u je sam D arw in? D arw in b y ł dosk onały m ta k ty k ie m . Jego celem b yło o stateczne zw ycięstw o w łasn ej teorii. Z tego też pow odu nie z d rad zał się z b y t pochopnie ze sw oim i w łaściw y m i p oglądam i 1 godził się n a w e t n a pew n e w ypo w ied zi im przeciw ne, o ile ty lk o tak ie stanow isko m ogło okazać się k o rzy stn e w w alce o u z n a n ie ew o­

lu cji i te o rii do b o ru n a tu ra ln e g o . S tą d nie w a ­ h a się zaproponow ać n a w e t m o tta d la a r ty k u ­ łów G ray a, k tó re dzięki sta ra n io m D arw in a u k a z ały się w p rz e d ru k u w W ielkiej B ry tan ii.

M otto to brzm i: D obór n a tu ra ln y d a je się pogo­

dzić z n a tu ra ln ą teologią (N a tura l selectio n no t in co n sisten t w ith na tu ra l theology). Z tego też pow odu G ra y zaprzecza, jak o b y D a rw in n eg o ­ w ał istn ien ie S tw órcy. Z re sz tą D a rw in i na list K i n g s l e y a , w k tó ry m a u to r po p rz e c z y ta n iu Pow staw ania g a tu n k ó w w y ra ż a p rzek o n an ie, że p rac a D arw in a nie o b aliła d aw n ej a rg u m e n ­ tac ji P a 1 e y a, odpow iada, że b a rd z o go to cieszy, gdyż n ig d y n ie m iał teg o zam iaru.

W m ia rę jed n a k , ja k szala zw y cięstw a zaczęła się p rzech y lać n a stro n ę D arw in a, te n o sta tn i w y po w iad a ju ż śm ielej sw oje z a p atry w a n ia . Z końcem 1860 r. pisze do G raya, że nie m oże iść ta k daleko ja k on w p rzy jm o w a n iu w y z n a ­ czonego przez S tw ó rcę p la n u p rzy ro d y . Różnice ideologiczne m iędzy D arw in em a G ray em z a ­ czy n ają się pogłębiać, co je d n a k b y n a jm n ie j n ie w p ły w a n a ich w zajem ne p rzy ja cie lsk ie s to ­ sunki. G ra y d w u k ro tn ie odw iedza D arw in a w Dow n, a w e e k e n d y ta m spędzone są ty m p rz y ­

jem n iejsze i ow ocniejsze, poniew aż obaj biolo­

gow ie z n a jd u ją now e zain tereso w an ia bad ając ro ślin y ow adożerne i ru c h y roślin.

Dzieło D a rw in a o P ochodzeniu człow ieka nie b u d zi w iększego en tu zjazm u G raya. G ra y nie zaprzecza w praw d zie m ożliw ości ew olucyjnego p o w staw an ia ro d u ludzkiego, ale w spółczesne o d k ry cia paleontologiczne b y ły ta k skąpe i fra g ­ m en ta ry c z n e , że nie m ogły p rzekonać ostroż­

nego G raya. W b rew jed n a k poglądom Agassiza, cała ludzkość, zdaniem G ray a, należy ty lk o do jed n eg o g a tu n k u , a rozpow szechniające się po ­ g lą d y d arw in izm u socjalnego z n a jd u ją w G ray u zagorzałego przeciw nika. Takie stanow isko o kreśla te ż jego sto su n ek w w ojnie secesyjnej.

G ra y je s t gorącym w ielbicielem id ei L i n ­ c o l n a , przeciw n ik iem n iew oln ictw a i po w y ­ b u c h u w o jn y p e łn i n a w e t przez pew ien czas obow iązki w służbie w artow niczej. Po zakoń­

czeniu w o jn y ubolew a, że uczeni a m ery k ań scy pochłonięci zadaniam i dy d ak ty czn y m i i o rg a­

nizacy jn y m i nie m ogą pośw ięcić całego swojego w y siłk u w y łącznie ty lk o p rac y naukow ej. N ie- m n iej je d n a k w o jn a secesyjna przekształca G ra y a w pełneg o zapału p a trio tę a m e ry k a ń ­ skiego, chociaż d aw niej nosił się on z m yślą w y em igro w ania ze S tan ów Zjednoczonych i o siedlenia się w Anglii.

O lbrzym ie zasługi G ray a n a polu b a d ań b o ta ­ n iczn ych i u g ru n to w an ia teo rii ew olucyjnej p rz e k sz ta łc a ją pom ału p ro feso ra w czczonego pow szechnie p a tria rc h ę nauki. Do jego zieln i­

ków p rzy je żd ż a ją b o tan icy z całego św iata, a on sam w y jeżd żając po raz o statn i do E uropy w 1881 r. o trz y m u je w A nglii honorow e dokto­

r a ty i jest goszczony przez sam ego G lad sto n e’a.

S k ła d a też o sta tn ią w izy tę w Down m ałżonce D arw ina. Po pow rocie do A m ery ki nie zap rze­

s ta je sw ych rozlicznych p rac, cieszy się dobrym zdro w iem i niesp o żytą energią. D opiero w ylew k rw i do m ózgu pierw szego g ru d n ia 1887 r. k ła ­ dzie koniec jego aktyw ności. U m iera 30 stycznia 1888 r. Z godnie z w yrażo n ym życzeniem na n a g ro b k u w id n ieje ty lk o napis: Asa G ray,

1810— 1888.

W śród d a rw in istó w G ra y zajm u je szczególną

pozycję. J e s t to bow iem je d y n y te is ta pom iędzy

pierw szy m i p ro p ag a to ra m i i głosicielam i idei

ew o lu cy jn ej D arw in a. W edług D up ree, G ra y

z a jm u je stanow isko przejściow e m iędzy P ale-

y em a W. Jam esem , czyli m iędzy p rądam i

w czesnych la t X IX w. a początkam i p rag m a ­

tyzm u.

(7)

145

H E N R Y K BU K O W IEC K I (W ARSZAW A)

Z W Ę D R Ó W E K B O T A N IC Z N O -H IS T O R Y C Z N Y C H PO L O N D Y N IE I O K O L IC Y

P od pow yższym ty tu łe m w ygłosiłem 12. III.

64 w P o lskim T ow arzystw ie B otanicznym w W arszaw ie odczyt o tym , ja k udało m i się za ra d ą d r C. R. M e t c a 1 f e ’ a z Jodrell La- boratory w R oyal B otanic Gardens, K ew , spę­

dzić w r. 1963 p ew n e sobotnie lipcow e p rze d ­ p ołudnie w siedzibie L in n ea n S o ciety of L o n ­ don oraz pew n ą sierpnio w ą niedzielę w D ar­

w in M em oriał w Dowine pod Londynem . Ze w spom nianego odczytu p rzy taczam garść a k tu a ln y c h in fo rm a c ji o lond y ń sk ich p a m ią t­

kach po dw óch w ielkich p rzy ro d n ik ach , K aro lu L i n n e u s z u i D a r w i n i e .

T he L in n e a n S o c ie ty of London.

L o ndy ń sk ie T o w arzystw o Linneuszow skie m ieś­

ci się w n a jb a rd z ie j w y tw o rn e j części W est Endu, p rz y ul. Piccadilly, w pobliżu Bond S tre e t, w e w sp a n iały m B u rlig to n House, pospo­

łu z R oyal A c a d e m y of A rts.

Bardzo skrom nym , bezpośrednim p rek u rso ­ rem T o w arzystw a b yło T he S o c ie ty for Prom o- tin g N atural H istory, po w stałe w r. 1782 w L on­

dynie. M iesięczne posiedzenia owego T ow arzy­

s tw a P o p ie ra n ia H isto rii N a tu ra ln e j odbyw ały się w poniedziałek po pełn i księżyca, doroczne zaś w aln e zeb rania b y ły zw oływ ane n a ponie­

działek p aździernika po pełni księżyca. W tej zależności od księżyca nie n a le ż y u p a try w a ć ż adny ch p r a k ty k oku lty sty czn y ch , po p ro stu ośw ietlenie L o n d y n u było wów czas kiepskie, a ulice o siódm ej w ieczorem — niebezpieczne.

Z bierano się w gospodzie „Pod czarn y m n ie ­ dźw iedziem ”, o b ra d u ją c pod p rzew odnictw em jednego z czterech p rezesów (liczba ich stopnio­

wo zm alała do dw óch, w reszcie do jednego). T he S o c ie ty fo r P ro m o tin g N atural H isto ry wiodło m iz e rn y żyw ot, ale koniec m iało chw alebny, p rze k a z u ją c w r. 1788 swe zbiory w ra z z m ło t­

k iem z „kości” słoniow ej, u ży w any m przez przew odniczącego, now o pow stałem u, bardzo ży w otnem u T o w arzy stw u Linneuszow skiem U .

W e w to re k 26 lu teg o 1788 r. odbyło się u p re ­ zesa S m i t h a , w dom u p rz y ul. G re a t M arlbo- rough, p ierw sze posiedzenie L in n ean S o c ie ty of London. P rezes tego T ow arzy stw a przed cztere­

m a la ty n a b y ł zielnik L i n n e u s z a i księgo­

zbiór, to zapew ne dało a su m p t do w y b ran ia nazw y d la now ego T ow arzystw a.

T o w arzy stw a n au k o w e ow ej epoki o d eg rały bardzo pow ażn ą rolę, u trz y m y w a ły bow iem łączność m iędzy uczonym i, w y d aw ały ich p ra ­ ce. P rz e d te m było dosyć niew esoło: zam iast odbitek k u rso w a ły lis ty , a p race w ydaw ano w łasn y m su m p te m albo na koszt p re n u m e ra to ­ rów . R zetelnej zasługi d aw n y c h to w a rz y stw n au k o w y ch nie m oże przyćm ić to, że n ie ra z p a ­ no w ały w n ich zw yczaje, w oczach naszy ch do ­ syć śm ieszne. P rzew o dniczący zasiadał w L on­

d y ń sk im T ow arzystw ie L inneuszow skim w sto ­

sow anym kap elu szu , k tó ry m iał n a głowie albo na stole przed sobą. N a posiedzeniach T ow arzy­

stw a w szystkie p rac e b y ły czytane, nie zaś u stn ie referow ane. Czasem p rzery w an o c z y ta ­ nie, ab y je skończyć n a n a stę p n y m posiedzeniu.

(Członkowie b y w ali głodni, spieszno im było na kolację).

Dzięki darow iznom ze stro n y b o tan ikó w i zo­

ologów zbiory T ow arzystw a wciąż rosły, po ­ w iększała się b iblioteka, k tó rą znacznie w zboga­

cił S ir Joseph B a n k s , zn ako m ity przy ro d n ik i właściciel k am ien icy p rz y Soho S ą u a re 32, gdzie przez pew ien czas b y ła siedziba Tow a­

rzystw a.

W r. 1828 u m a rł prezes S m i t h , zapisując żonie w szystkie źbiory w łasne i Linneusza.

W dowa zażądała za nie od T ow arzystw a 5000 fu n tó w czyli su m y pięcio krotn ie w yższej od ce­

n y zakupu. Zgodzono się n a 3000 gw inei (3150 funtów ). D rogą su b sk ry p c ji i pożyczek zebrano p o trzeb n y fundusz. Z b io ry s ta ły się w łasnością T ow arzystw a i są jego chlubą po dziś dzień.

Długi b y ły jed n a k b ardzo dokuczliw e, Tow a­

rzystw o nie m iało pienięd zy n a w ydaw nictw a.

W ta k ie j sy tu a c ji zwrócono się o pom oc do je d ­ nego z członków, k tó ry m b y ł ówczesny prem ier, lord A b e r d e e a Za rząd ów jego n astępcy, lo rd a P a l m e r s t o n a , przy zn an o T ow arzy­

s tw u w r. 1856 siedzibę w m a je sta ty c z n y m B u r ­ lington House. M iała to być siedziba ty m cza­

sowa, prow izorium trw a ju ż 109 lat.

N ajzn akom itszy m w d ziejach T ow arzystw a członkiem był K a ro l R o b e rt D a r w i n , którego k a n d y d a tu ra została zgłoszona 20 grudnia 1853 r., w y b ó r zaś n a stą p ił 7 m arca następnego roku . W d n iu 2 m aja 1854 r. prezes B e l l w itał now ego członka p rzep ow ied nią znacznych su k ­ cesów naukow ych, co b ardzo szybko się s p ra w ­ dziło. J a k pow szechnie w iadom o, 1 lipca 1858 r.

odczytano n a posiedzeniu L in n ea n So ciety of L ondon dw ie ro zp ra w y n a te n sam tem a t: p racę A lfred a R ussela W a l l a c e ’ a i p rac ę K aro la R o b e rta D a r w i n a . W rażenie b yło ogrom ne.

P rzedm iot ro z p ra w b y ł z b y t now y, aby sta rz y członkow ie T o w arzy stw a m ogli n a ty c h m ia st w ystąp ić w szran k i w p e łn y m uzbrojeniu. Na razie więc m ilczeli. W yraźnie po stro n ie ew o- lucjonistów opow iedzieli się L y e 11 i H o o - k e r .

A b y ocalić spokój T ow arzystw a, D a r w i n w y d ał sw ą k siążkę On th e Origin of Species by M eans of N atural Selectio n w łasnym kosztem . To w iekopom ne dzieło wyszło z d ru k u w r. 1859.

N iek tó rzy członkow ie L in n ea n S o c ie ty żądali od prezesa sk re ślen ia D a r w i n a z listy. G dy p rezes oparł się tem u , w y stąp ili z T ow arzy­

stw a. N a d o m ia r złego groził T ow arzystw u exodus w ielu zoologów, k tó rz y zam yślali o za­

łożeniu k ilk u m n iejszych to w a rz y stw n au k o ­

(8)

146

wych. P rezes B e l l p rzy w o ły w ał ty ch kolegów do porządk u, m ów iąc: „Cóż b y to było, g d y b y b o tan ic y chcieli zakładać osobne to w a rz y stw a do b a d a ń ro d zin y Ranunculaceae i osobne do b a d a ń ro d zin y Liliaceae?”.

N a w n iosek b o tan ik a H o o k e r a zarząd To­

w a rz y stw a pow ziął uchw ałę, a b y członkow ie nadzw yczajni, zam ieszkali w p ro m ie n iu 10 m il od L ondynu, b y li obow iązani do u d ziału w trz e c h posiedzeniach rocznie, in n i zaś, d a le j zam ieszkali, a b y p rz y n a jm n ie j jed e n k o m u n i­

k a t w ro k u p rz e d sta w ili T ow arzystw u . U ch w a­

ły te j jed n ak , zdaje się, nie resp ek to w an o . T ow arzystw o było ru ch liw e, w y stęp ow ało w obron ie zab y tk ó w przy ro d y . W r. 1864 za­

żądało od g u b e rn a to ra W ysp Seszelskich, ab y W prow adził ochron ę p a lm y Lodoicea S ech el- larum .

W k ilk a la t później pow iadom iono T o w arzy ­ stw o, że gm ach g łó w ny w B u rlin g to n H ouse zostanie o d d a n y do u ż y tk u K ró lew sk ie j A k a ­ dem ii S ztu k P ię k n y ch , to w a rz y stw a n au k o w e zaś zostan ą p rzen iesio n e do p ro je k to w a n eg o gm achu fro n tow ego od ul. P iccad illy . C z te ry la ta trw a ły ro b o ty bu d o w lan e, zak łó cając spo­

k ój uczonym to w arzy stw o m . W now ej sied zi­

bie, w e fro n to w y m gm achu, p ierw sze posiedze­

n ie L in n ea n S o c ie ty odbyło się w e czw a rte k 6 listopada 1873 r. (O dtąd czw artk i są dniam i posiedzeń T ow arzystw a).

Z b ra m y gm achu fro n to w ego w ejście n a le­

wo prow adzi do L in n e a n S o c ie ty, n a p raw o zaś — do C hem ical S o ciety.

W h a llu L ondyńskiego T o w arzy stw a L in n e - uszow skiego są m arm u ro w e b iałe p o p iersia R o­

b e rta B r o w n a i T hom asa B e l l a . N a w p ro st w ejścia ozdobne d rzw i p ro w a d z ą do sali p o ­ siedzeń n a p a rte rz e . S ala je s t p raw ie k w a d ra ­ tow a, m a 34 X 33 stopy. W zdłuż ścian y p ółn o c­

n e j, na w p ro st okien, sto ją sz afy ze zbio ram i i b ib lio tek ą L i n n e u s z a . N a śro d k u te j ścia­

n y wisi o g ro m n y p o r tr e t D a r w i n a pędzla C o l l i e r a . N a rok p rz e d śm iercią D a r w i n ta k pisał: „P ozow anie zaw sze b ard zo m nie m ę­

czy, ale b y łb y m n a jb a rd z ie j n iew dzięczn ym psem , gd y b y m odm ów ił T o w arzy stw u . P r z y ­ puszczam , że ju ż zebran o sporo grosza n a te n cel (taka zbió rk a m n ie zaw stydza). Je śli już m am pozow ać, to ty lk o d o b rem u a rty śc ie ja k M r. C o 11 i e r ” .

W zdłuż ściany zachodniej, n a w p ro st w ejścia, stoi p o tęż n y stół prezy d ialn y . O zdobiony h e r ­ b e m T o w arzystw a fo te l p rezesa je s t n a p o d ­ w yższeniu. Po obu stro n a c h są b ia łe p o p iersia m arm u ro w e: S ir Jo sep h a B a n k s a i S ir J a ­ m esa E d w ard a S m i t h a . Po lew ej ręc e p r e ­ zesa zasiada sk a rb n ik i se k re tarz , po p ra w e j — d ru g i s e k re ta rz i jego zastępca.

Z h a llu szerokie m a rm u ro w e sch o dy p ro w a ­ dzą n a I p iętro , do czy teln i; s a la je s t d u ż a i b ard zo w ysoka, m a d w a rz ę d y okien: dołem i górą. Podko w iasto ob ieg ają salę dw ie g ale­

rie — doln a i górna. W g aleriach , m ięd zy fi­

la ra m i są nisze — m iejsca d la czy telnikó w . N a w p ro st w ejścia, na ścianie zachodniej w isi w y ­ soko p o r tr e t S ir Jo sep h a B a n k s a, niżej —

p o r tr e t L i n n e u s z a . W d oln ej g alerii są o ry ­ gin aln e szafy zielnikow e L i n n e u s z a . Ś ro ­ d e k sali z a jm u ją p otężne stoły. N a p ierw szym z n ich goście sk ła d a ją podpis w v isito r’s book.

P o obu stro n ach w ejścia są stoiska z bieżącym i n u m e ra m i czasopism .

N a ty m sam y m p iętrze je s t jeszcze inna, m niejsza, bardzo p ięk n a sala, gdzie u rzę d u je s e k re ta rz T ow arzystw a. T u ta j pracow ałem , go­

ścinnie p rzy jm o w a n y p rzez p raco w n ik a b iblio ­ te k i L in n ea n S o ciety, P olaka, k p t. B. W i- s ł a w s k i e g o , któ reg o bardzo m i polecał b y ły s e k re ta rz T ow arzystw a, nieoceniony d r C. R. M e t c a l f e z K ew . M agazyny biblio­

tec z n e są n a d ru g im p iętrze gm achu.

Zdaw ało się, że w no w ej siedzibie T ow arzy­

stw o będzie rozw ijać się szczęśliwie. T ym cza­

sem na p ierw szy m już posiedzeniu pow stał sp ó r o przep is reg u lam in u , w z b ra n ia ją c y członkom T ow arzy stw a, fello w s, p ełn ien ia p ła t­

n y c h w L in n e a n S o c ie ty obow iązków . P rezes B e n t h a m m iał ju ż 73 lata, od 12 la t zajm o­

w a ł fotel p rez y d ialn y , a t u przeciw n iem u w y ­ s tą p ił trz y d z ie sto le tn i a sy ste n t z B ritish M u- se u m , H e n ry T r i m e n . T en m łody człow iek o k azał się zaciekłym p e d a n te m i k o n se rw a ty ­ s tą . O p ierając się n a s ta ry c h p rzepisach re g u ­ lam in o w y ch sprzeciw ił się decy zji prezesa, a b y w ynagro dzić jednego z fe llo w s za czynności r e ­ d a k to rsk ie .

G d y głosow anie w ypadło n iek o rzystnie d la B e n t h a m a , po pełnił on błąd, bo zn iecierp li­

w iony opuścił salę posiedzeń zarządu, zryw ając zeb ran ie. W ta k żałosny sposób skończyła się jego św ietn a p rezesu ra. Po B e n t h a m i e po­

je d y n e k z T r i m e n e m p row adził jeszcze

H o o k e r .

W k w ie tn iu 1900 r. zaniosło się n a p raw d z i­

w ą b u rz ę z pow odu kobiet, k tó re d om ag ały się p rz y ję c ia do T ow arzystw a. W praw dzie już d a w n ie j n ie k tó re k o b iety zyskiw ały p raw o w stęp u , np. M iss B a t e s o n w r. 1887 w zięła ud ział w posiedzeniu, g d y F ranciszek D arw in refe ro w a ł w spólną jej i sw oją pracę; ale ty m raz e m chodziło o członkostw o L in n ea n Society.

A u to rk a klucza do oznaczania paproci b ry ­ ty jsk ich , M rs M arian F a r ą u h a r s o n , p ro ­ siła o p rzy jęcie. O dpow iedziano jej n ie dość grzecznie i n iez b y t m ądrze, że z p e ty c ją m ożna w y stąp ić ty lk o za pośredn ictw em jednego z fello w s. W n a stę p n y m ro k u p rofesor b o tanik i farm ac e u ty c z n e j G r e e n w niósł sp ra w ę M rs F a r ą u h a r s o n . Z arząd odłożył decyzję, nie o k re śla ją c te rm in u (sine die). G r e e n nie z ra ­ żał się, p rze k o n y w ał kolegów i w reszcie m ógł ośw iadczyć zarządow i, że jeszcze inni członko­

w ie są za p rzy ję cie m k a n d y d a tk i. Zażądano p rz e d sta w ie n ia ich o p inii n a piśm ie. G r e e n z e b ra ł podpisy. W reszcie po czterech la ta c h ko ­ b ie ty odniosły zw ycięstw o. P rzed staw iono To­

w a rz y stw u n azw iska 16 k an d y d atek , p rzy jęto ję z w y ją tk ie m M rs F a r ą u h a r s o n ; o sta t­

n ie czysto m ęsk ie zeb ran ie T o w arzy stw a ok a­

zało się w obec n iej m ałoduszne. W ejście kobiet

do L in n e a n S o c ie ty zostało u pam iętnione

w o b razie Ja m e sa S a n t a z R oyal A ca d em y.

(9)
(10)
(11)

147 K rólow a A lek san d ra zgodziła się zostać człon­

k in ią honorow ą T ow arzystw a. T riu m f b ył zu­

pełny.

Pierw szego lipca 1908 r. L in n ean S o ciety uroczyście obchodziło 50 rocznicę posiedzenia, n a k tó ry m odczytano ro zp ra w y D a r w i n a i W a 11 a c e ’ a. W uroczystości w ziął udział 85-letni w ów czas W a 11 a c e.

Podczas p ierw szej w o jn y św iatow ej L in n ean S o c ie ty p ro testo w ało w obec k ró la z pow odu rządow ego p ro je k tu usunięcia M uzeum H istorii N a tu ra ln e j w celu pom ieszczenia w jego gm a­

chach b iu r w ojskow ych. O brona b y ła sk u ­ teczna.

W r. 1923 odw iedził L in nea n S o ciety król szw edzki G u staw V i w y ra z ił w dzięczność To­

w a rz y stw u za o piek ę n a d p a m ią tk a m i po w iel­

k im Szw edzie, K a ro lu L i n n e u s z u.

Od r. 1927 z b io ry T o w arzy stw a o raz biblio­

te k a są d o stęp n e p rzez cały rok. W przeciw ień ­ stw ie do H e rb a riu m K ew en se m ożna tu ta j p r a ­ cować ta k ż e w soboty, do godziny 13. W zw ią­

zku z ty m w a rto przy p o m n ieć ta k ie zdarzenie.

P e w ie n n iec ierp liw y członek T ow arzystw a b o m b ard o w ał b ib lio te k a rz a listam i o p rz y sła ­ nie m u jakiegoś to m u , a le b ib lio te k a rz b y ł n a urlopie. Po pow rocie do L ond y nu znalazł na sw oim b iu rk u depeszę z zapytaniem : „Is th e librarian m ad?’’ (Czy b ib lio te k a rz zw ariow ał?).

D epesza b y ła p rzek ręco n a. M iało ta m być: „Is the librarian dead?” (Czy b ib lio tek arz zm arł?).

Od tego czasu n ie było ju ż niegrzecznych te le ­ gram ów , gdyż b ib lio tek a je s t czynna rów nież w czasie w akacji, z czego skw apliw ie sk o rz y ­ stałem .

H isto ry k L ondyńskiego T o w arz y stw a L in n e- uszowskiego, pułk. G a g e, p raw n ik owego G a g e ’ a, od k tó re g o pochodzi n azw a ro d zajo ­ w a Gagea, w m onografii, w y d an ej w r. 1938, w 150 rocznicę L in n ea n S o ciety, p odaje, że To­

w arzy stw o w ciąg u p ó łto ra w ie k u odbyło 2004 posiedzenia, n a k tó ry c h przed staw ion o 2558 p rac b o tan iczn y ch i 2139 p rac zoologicznych.

W w yd aw n ictw ie T o w arzy stw a p t. Transactions w y d ru k o w an o w lata ch ich istn ien ia (1791—

1921) 26431 stro n i 2427 tab lic rysunkow ych,

n a k tó re złożyły się 523 prace botan iczn e i 606 p ra c zoologicznych. Z B iblioteki U niw . W ar­

szaw skiego udało m i się w ypożyczyć to m I Transactions. W tom ie ty m jest 26 ro zp raw w języ k u angielskim , łaciń sk im i fran cusk im . P ierw szą ro zp ra w ą jest ob szern y w y k ład p r e ­ zesa S m i t h a o d ziejach n a u k przyro dn iczych . Z ro zp raw y S m i t h a n a uw agę zasługuje po­

chw ała n ad zw yczajnej pracow itości L i n n e ­ u s z a , k tó ry n p . w r. 1737 p o tra fił w ydać w H olandii n a stę p u jąc e prace: Critica Botanica, G enera P lantarum , H o rtu s C liffortia nu s, Flora Lapponica i M etho d us Sexua lis. P ięć dzieł, z k tó ry c h każde mogło b y uw iecznić im ię a u ­ to ra , ukazało się w jed n y m roku . N iew ątpliw ie b y ł to dorobek w ie lu lat, bo L i n n e u s z p rz y ­ b y ł do H olandii z dobrze w y p ełn io n y m rę k o ­ p isam i tłu m o k iem podróżnym .

D rugim z kolei w y daw n ictw em T ow arzystw a są Proceedings, roczniki w ychodzące od r. 1838, trz e cim — Journal of th e L in n ea n S o ciety, w y ­ d a w a n y od r. 1856.

K ilk a słów o zbiorach T ow arzystw a. W la ­ tac h pięćdziesiąty ch ubiegłego w iek u n ag ro m a­

dzono ich ty le , że prezes B e l l począł już znie­

chęcać ofiarodaw ców . Z naczna część zbiorów pow ędrow ała do B ritish M useum , zielniki — do H erbarium K ew en se, gdzie są do dziś.

W L in nea n S o c ie ty [pozostały zbiory L inneusza i S m itha. Z ieln ik L i n n e u s z a w w ielkiej ściennej kasie p a n c ern e j je s t w sali posiedzeń;

zaw iera on 14000 okazów, k tó re sfilm ow ano, u d o stępniając je zakładom b o taniczn ym za cenę 100 funtów (cena ta jest ty lk o nieco wyższa od k o m pletu dotychczasow ego In d e x K ew ensis).

L in n ea n S o c ie ty n ie m a w łasn ej sta c ji m ik ro ­ film ow ej ani fotokserog raficzn ej, ale po są ­ siedzk u k o rzy sta z u słu g C hem ical Society.

(P rz y okazji gorąco b y m zachęcał do k o rz y sta ­ n ia z fotokserografii, k tó ra po n ajn iższej cenie

um ożliw ia n aty ch m iasto w e uzyskan ie św iet­

nych, znakom icie czy teln y ch odbitek. S ta le ko ­ rzy sta łe m z u słu g ta k ie j „Rapid C opy S ervice

w B ritish M u seu m , w N ational L ib r a r y ’ oraz w Science M u seu m Library).

JERZY R. ST A R Z Y K (K raków)

W P Ł Y W JO N IZ A C JI P O W IE T R Z A N A Z W IE R Z Ę T A

P ie r w sz e filo z o fic z n e i n a u k o w e p oczątk i n au k i o p o ­ w ietrzu sp o ty k a m y już w czasach starożytn ych , a m ia ­ n o w ic ie w d ziełach greck ich filo z o fó w i poetów . W o k resie ty m dużo u w a g i p o św ięca n o leczn iczym w ła ściw o ścio m tzw . „zd ro w eg o ”, czy li św ieżeg o , jak m ów ion o w ó w cza s p o w ietrza . W ystarczy ty lk o w sp o ­ m n ieć o sły n n y c h g reck ich aerariach, to je s t sp e c ja l­

n ych p lacach , p ołożon ych na p ery feria ch m ia st sta r o ­ ży tn y ch , g d zie w cien iu b u d o w li i d rzew lu d zie chorzy b y li p o d d a w a n i le c z e n iu p o w ietrzem (tzw. a ero tera - pia — term in w p ro w a d zo n y przez H i p o k r a t e s a ) .

Z w y k le le c z e n ie sto so w a n o b ez u brania w ierzch n ie g o , ażeb y u ła tw ić w y m ia n ę ga zo w ą i elek try czn ą m ięd zy organ izm em chorego, a o ta czającym p ow ietrzem . J e d ­ nak w tym cza sie n ie rozu m ian o jeszcze na czym p o le ­ g a ją te lecz n icze w ła śc iw o ś c i „ św ieżeg o ” pow ietrza, d ostrzegan o je d y n ie dod atn i w p ły w , ja k i w y w ie r a cz y ­ ste p o w ietrze n a organizm czło w iek a . T rzeba jed n ak p od k reślić, że ju ż sta ro ży tn i p o tra fili w y k o rzy sta ć to zja w isk o do c e ló w p ra k ty czn y ch , a m ia n o w ic ie le c z n i­

czych.

D opiero w X V III w ie k u p o ja w ia ją s ię p ierw sze prace

(12)

1 4 8

i b ad an ia nad fiz y k o -c h e m ic z n y m i w ła śc iw o ś c ia m i p o ­ w ietrza . Z teg o w ła śn ie ok resu d a tu je się sze r e g d o ­ św ia d czeń nad w p ły w e m e le k tr y z a c ji p o w ietrza na organ izm y ży w e, ro ślin y , zw ierzęta , a p óźn iej ta k że lu d zi. W yn ik i ty ch ek sp ery m en tó w b y ły różne, czasem n a w et w ręcz p rzeciw n e, d la teg o te ż n a ich p o d sta w ie n ie b yło m ożn a w y c ią g a ć ża d n ych o g ó ln y ch w n io sk ó w . D op iero p óźn iej, k ied y d ok ład n iej p oznano fizy czn e w ła sn o śc i n a e le k tr y z o w a n e g o p o w ietrza , m ożn a b y ło w y tłu m a c z y ć p rzy czy n y różn ych r ea k cji is to t ż y w y c h , p rzeb y w a ją cy ch w atm o sferze zjo n izo w a n eg o p o w ie ­

trza.

R yc. 1. S ch em a t p o w sta w a n ia a er o jo n ó w w p o w ietrzu a tm o sfery czn y m (W edług G. U eta)

W p o czą tk o w y m o k resie badań d o św ia d c z e n ia d o ­ ty c z y ły je d y n ie w p ły w u n atu raln ej e le k tr y z a c ji a tm o ­ sfe r y na organ izm y ży w e. D op iero sk o n str u o w a n ie p ierw szy ch sztu czn y ch jo n iza to ró w p o w ie tr z a u m o ż li­

w iło p rzep ro w a d zen ie śc isły c h b ad ań n a u k o w y ch . W y ­ k on an o szereg d o św ia d czeń nad w p ły w e m sztu czn ej, d od atn iej i u jem n ej jo n iza cji p o w ie tr z a n a ro ślin y , zw ie r z ę ta i ludzi. W y n ik i w ię k sz o ś c i b ad ań są na ogół zg o d n e ze sob ą i w sk ró cie m ożn a streścić je n a s tę ­ pu jąco: u jem n a jo n iza cja p o w ietrza w y w ie r a sp r z y ja ­ ją c y w p ły w na w ie le fu n k c ji ż y c io w y c h o rg a n izm ó w ż y w y ch , n a to m ia st d od atn ia jon iza cja je s t szk o d liw a , a często, je ż e li je s t sto so w a n a w siln e j d a w ce, p r o w a ­

dzi do śm ierci.

P o czą tk o w o b a d a n ia nad a ero jo n iza cją b y ły p r o w a ­ d zon e sk ro m n y m i środ k am i i na n ie w ie lk ą sk a lę.

O b ecn ie u czen i — b io lo g o w ie, lek a rze , fiz y c y i c h e ­ m ic y — w w ie lu ośrod k ach n a u k o w y ch na ca ły m ś w ie ­ cie, m a ją c do d y sp o zy cji w sp a n ia ły sp rzęt n a u k o w y do badań, g ru n to w n ie o p racow u ją te za g a d n ien ia . B a d a ­ n ia p o w y ż sz e p ro w a d zo n e są m ię d z y in n y m i w e F r a n ­ cji, W łoszech, ZSR R , U S A , W ielk iej B ry ta n ii, Jap on ii, N iem czech , a ta k że i w P o lsc e . B yć m oże, ż e p rzy czy n ą teg o in te n sy w n e g o , a n a w e t m ożn a p o w ie d z ie ć ż y w io ­ ło w e g o ro zw o ju b ad ań n ad jo n iza cją p o w ietrza w c ią ­ gu o sta tn ich la t, je s t śc isła w sp ó łp ra ca fiz y k ó w i c h e ­ m ik ó w z b io lo g a m i i lek arzam i.

O ta cza ją ce n as p o w ietrze z a w sze za w iera w sw o im sk ła d z ie p e w n ą liczb ę czą steczek ob d arzon ych ła d u n ­ k iem elek try czn y m , d od atn im lu b u jem n y m . T aką w ła śn ie czą steczk ę p o w ietrza o k reśla się m ia n em a e r o - jonu, czy li le k k ie g o jonu p o w ietrza . N a to m ia st p roces p o w sta w a n ia ła d u n k ó w e le k tr y c z n y c h na cząsteczce p o w ietrza n a zy w a się jo n iza cją p o w ietrza . Z c h w ilą k ie d y aero jo n o sią d zie n a czą steczce k u rzu lu b p y łu , w ó w cza s jon ta k i o k reśla m y jako cięż k i. Z arów n o le k ­ k ie jak i cięż k ie a ero jo n y są d w u b ieg u n o w e , d o d a tn ie

i u jem n e. P roces p o w sta w a n ia jo n ó w w p ow ietrzu a tm o sfery czn y m m ożn a zilu stro w a ć n a stęp u ją cy m sch em a tem (ryc. 1). Pod w p ły w e m tzw . jon izatorów a tm o sfe r y czą steczk i i a tom y p ow ietrza u leg a ją ro z­

szczep ien iu na elek tro n y i „p o zo sta ło ści”, n a ła d o w a n e ró w n ą ilo ścią d od atn iej elek try czn o ści. O d erw an y w ten sp o só b sw o b o d n y elek tron , szyb k o p rzyłącza się do jed n ej z n eu tra ln y ch czą steczek p rzek azu jąc jej ła d u ­ n ek u jem n y . N a to m ia st cząsteczka, która u tra ciła e le k ­ tron n ie s ie ła d u n ek dodatni.

L iczba jo n ó w zn a jd u ją cy ch się w p o w ietrzu a tm o ­ sfe r y c z n y m je s t różna i za leż y od tak ich czy n n ik ó w jak : pory dnia i roku, w y so k o śc i nad poziom m orza, te m p era tu ry i w ilg o tn o śc i p o w ietrza , k ieru n k u i siły w ia tru , liczb y god zin św ia tła słon eczn ego itp. Z r eg u ły sto su n ek liczb y jo n ó w dod atn ich do u jem n y ch jest jak 5 :4 na k o rzy ść jo n ó w d od atn ich , co n ie p o zo sta je bez w p ły w u na organ izm y ży w e. P o n iew a ż jon y w y stę p u ją w m n ie jsz y c h lu b w ię k sz y c h sk u p isk ach , d la teg o też p o d zielo n o je ze w zg lęd u na w ie lk o ść tych „ sk u p isk ”, oraz ich r u c h liw o ść na 3 grupy:

1) jo n y m a łe — le k k ie (n a jru ch liw sze; w y stę p u ją w czy sty m p ow ietrzu ),

2) jo n y śred n ie, 3) jo n y duże.

T e d w ie o sta tn ie g ru p y jo n ó w w y stę p u ją w dużej il o ­ śc i w za d y m io n y m p o w ietrzu m ia st p rzem y sło w y ch . P o w s z e c h n ie p rzy jm u je się, że n a jw ię k sz y w p ły w na p ro cesy b io lo g iczn e p o siad ają jo n y lek k ie. W o statn ich la ta ch o b serw u je s ię ten d en cję do rozp atryw an ia w s z y ­ stk ic h a ero jo n ó w jako w y so k o d y sp e r sy jn y koloid.

S c h m a u s i W i g a n d u zn ają a tm o sferę za sy stem k o lo id a ln o -d y sp e r sy jn y , g d zie gaz je s t śro d o w isk iem d y sp e r sy jn y m (rozproszonym ), w k tórym za w ieszo n e są d ro b n iejsze czą steczk i p ły n n e i stałe.

Istn ie je w ie le czy n n ik ó w p ow o d u ją cy ch natu raln ą jo n iz a c ję p o w ietrza , z k tórych n a jw a żn iejsze są n a ­ stęp u ją ce:

a) su b sta n c je ra d io a k ty w n e zn a jd u ją ce się w obrębie b io sfery ;

b) p o z a fio le to w e p ro m ien io w a n ie słon eczn e;

c) w y ła d o w a n ia ele k tr y c z n e w atm o sferze np. b ły s k a ­ w ice, o g n ie św . E lm a, cich e rozład ow an ia;

d) e fe k t b a llo elek try czn y , cz y li jon izacja p ow ietrza p rzy r o z p y le n iu w od y, np. w p ob liżu w o d o sp a d ó w (n atu raln a h yd ro jonizacja);

e ).r o z k ła d su b sta n c ji organicznych.

O prócz teg o źród łem jo n ó w m ogą być sztu czn e jo - n iza to ry p o w ietrza , jak np. jon izatory elek try czn e, h y d ro jo n iza to ry (ryc. 2), jo n iza to ry k o ro n o w e itp.

do i r ó t i f a /

prądu

R yc. 2. H yd rojon izator m a rk i G I-59 u ży w a n y do c e ­ ló w leczn iczych

<X*rojon.y

lekki aeroion szybk 1.9 c m /s e n C ząste czk a

tlenu

Staty (trwaty)dodatni lekki aerojon szybk 1,4 cm /sek

(nietrwaty) aerojon Szybk 1,9 cm /sek

elektron

CiezKi dodatni aeroion szybk o 001 cm /sek

oeżKi ujemny aerojon szybk. 0,001 cm /sek

(13)

149

E fek t o d d zia ły w a n ia aero jo n ó w na organizm y ży w e za leż n y je s t od ła d u n k u elek try czn eg o jonów , ich ilo ści w p ow ietrzu oraz od fizjo lo g iczn y ch w ła śc iw o śc i orga­

nizm u. Istn ie ją d w ie zasad n icze drogi od d ziaływ an ia a erojon ów , a m ia n o w ic ie p ow ierzch n ia ciała i płuca (narząd oddech ow y).

C iało b ad an ego zw ierzęcia posiad ające ład u n ek d o ­ d atn i p rzyciąga u jem n e aerojon y, k tó re oddają sw o je ła d u n k i elek try czn e. N a sk u tek ciągłego p rzyciągania u jem n ych aero jo n ó w i od d a w a n ia ich do ziem i, p o­

w sta je n iep rzer w a n y prąd elek try czn y , z góry w dół.

P o to k aero jo n ó w u d erzając o p ow ierzch n ię sk óry w y ­ w o łu je na n iej p rądy elek tryczn e, k tóre przez pory w sk órze d o sta ją się do niżej leżą cy ch w a rstw . Tutaj o d d zia ły w a ją o n e na różn e p ro cesy fizjo lo g iczn e, np. na sk órn ą w y m ia n ę gazow ą, p od rażn iają zak oń czen ia n er­

w o w e w sk órze itp . O prócz tego za p ośred n ictw em sk óry od b yw a się proces elek tro reg u la cji m ięd zy orga­

nizm em , a otoczen iem . W ten sposób u stala się o k re­

ślo n e w sp ó łd zia ła n ie m ięd zy zw ierzęciem i śro d o ­ w isk iem zew n ętrzn y m , p o leg a ją ce n a p rzep ły w ie e le k ­ try czn o ści po p o w ierzch n i sk óry i p rzen ik an iu jej do w n ętrza organizm u. W ed łu g D o r n o jest to tzw . z e ­ w n ętrzn a w y m ia n a elek try czn a .

POWIETRZE

AEROJONY AEROJONY

KREW tYLNA PĘCHERZYKI PŁUCNE

TKANKA KREW żYLNA

R yc. 4. P om ieszczen ie od p ow ied n io p rzy sto so w a n e do b adania w p ły w u a erojon ów na św in ie

KREW TĘTNICZA

R yc. 3. S ch em a t p łu cn ej w y m ia n y elek try czn ej (W edług C zy żew sk ieg o i W asyliew a)

Oprócz p o w ierzch n i ciała odbiorcą jo n ó w p ow ietrza je s t narząd od d ech o w y , g d zie w y m ia n a gazow a odbyw a się np. u p ta k ó w i ss a k ó w w p ęch erzyk ach płu cn ych . P o n ie w a ż d otych czas n ie u d ało się w y k a za ć e k sp e r y ­ m e n ta ln ie drogi o d d zia ły w a n ia a erojon ów na organizm ż y w y przez ap arat o d d ech ow y, d latego też m ożna o g ra ­ n iczyć się do p od an ia jed n ej z bardzo liczn y ch hipotez.

W edług C z y ż e w s k i e g o w czasie przech od zen ia zjo n izo w a n eg o p o w ietrza przez drogi oddechow e, p ew n a część jo n ó w (g łó w n ie le k k ie aerojony) zostaje p rzy cią g n ięta przez ścia n k i p rzew o d ó w o d d ech ow ych i od d aje o ta czającej tk a n ce sw o je ła d u n k i elek tryczn e.

W yw iera to ró w n ież o k reślo n y w p ły w fizjo lo g iczn y na k o lo id y tk a n k o w e. N a to m ia st do p ęch erzy k ó w p łu c ­ n y ch dochodzi ty lk o p ew n a część aerojonów , k tóre przech od zą do k rw i, oddają jej sw o je ła d u n k i e le k ­ try czn e (ryc. 3). K r e w jak o roztw ór k o lo id a ln y posiada ró w n ież w ła sn y ła d u n ek elek try czn y , k tóry pod w p ły ­ w em o d d zia ły w a n ia a e ro jo n ó w m oże być zw ięk szo n y lu b zm n iejszo n y . I ta k jo n y u jem n e pow od u ją z m n ie j­

sz e n ie d o d atn iego ła d u n k u k rw i, a ty m sam ym z w ię k ­ szają stan sta b iliz a c ji sy ste m u e lek tro sta ty czn eg o k rw i.

E fek t d zia ła n ia jo n ó w dod atn ich je s t p rzeciw n y. O d­

d z ia ły w a n ie a e ro jo n ó w od b y w a się na drodze ele k tr o - h u m oraln ej.

N a jczęściej u ży w a n y m m a teria łem d ośw iad czaln ym do badań nad jon izacją p ow ietrza b y ły zw ierzęta.

Z b ezk ręg o w có w e k sp ery m en ty b y ły przep row ad zan e je d y n ie na p szczołach i m u szk ach ow o co w y ch z ro­

dzaju D ro so p h ila . N a p o d sta w ie w y n ik ó w tych badań stw ierd zon o, że d łu g o trw a ła u jem n a jon izacja p o­

w ietrza działa na p szczoły zabójczo. N a to m ia st krótk ie sea n se u jem n ej jon izacji zm n iejsza ją procent śm ier­

te ln o śc i b ad an ych zw ierząt, w p orów n an iu z kontrolą, oraz zw ięk sza ją ich a k ty w n o ść ruchow ą. W ed łu g K o - ż i e w n i k o w a , czułym „od b iorn ik iem ” jo n ó w p o ­ w ietrzn y ch są p ery fery czn e recep to ry n erw o w e, d och o­

d zące do sam ej p o w ierzch n i ciała ow ada.

D o św ia d czen ia nad w p ły w em sztucznej jo n iza cji p o­

w ietrza na k ręg o w ce m ają g łó w n ie asp ek t gospodarczy, d la teg o też przep row ad za się je przede wsz-ystkim na zw ierzętach h od o w la n y ch (kury, k rólik i, św in ie, ow ce, b yd ło rogate). N a p o d sta w ie w y n ik ó w liczn y ch badań przep row ad zon ych nad k u rczętam i i k u ram i stw ie r ­ dzono, że u jem n a jon izacja p ow ietrza w p ły w a sp rzy ja - jąco na w sz y stk ie fu n k cje ży c io w e b ad an ych zw ierząt.

I ta k stw ierd zon o, że pod jej w p ły w em n a stęp u je sz y b ­ sze d o jrzew a n ie p łcio w e, w cześn iejszy rozw ój u p ie ­ rzen ia, in te n sy w n e od k ład an ie się tłuszczu, oraz zn acz­

n y w zrost ciężaru ciała. N a to m ia st w zro st nośn ości kur pod w p ły w e m ujem n ej jo n iza cji p ow ietrza je s t n ie ­ zn aczn y i w y n o si około 2%> w p orów n an iu z kontrolą.

O prócz tego u jem n a jon izacja w p ły w a p ro fila k ty cz­

n ie i tera p eu ty czn ie na kury, chroniąc je przed tak im i chorobam i zak aźn ym i, jak tuberkuloza, b iała b ie ­ gu n k a itp.

22

(14)

150

W c za sie d o św ia d czeń p rzep ro w a d zo n y ch p rzez au tora n ad w p ły w e m sztu czn ej jo n iza cji p o w ietrza na szp ak i stw ierd zo n o , ż e u jem n a h y d ro jo n iza cja p o w o ­ d u je p o ja w ie n ie się n o w eg o u p ierzen ia w sto su n k o w o krótk im czasie. U jed n eg o z b ad an ych ok azów , w m ie j­

scach, k tó r e przed d o św ia d czen iem b y ły p o zb a w io n e u p ierzen ia, p rzy p u szcza ln ie na sk u te k p ew n e g o rod zaju ch orob y sk órn ej, w y r o sły n ow e, lś n ią c e pióra. W yn ik i ty c h d o św ia d czeń p o tw ierd za ją r e z u lta ty b ad ań o trzy ­ m a n e p rzez in n y ch autorów .

R yc. 5. W yk res a k ty w n o śc i ru ch o w ej szczu ró w pod w p ły w e m jo n iz a c ji p o w ietrza ; a — jo n iza cja u jem n a , b — jo n iza cja d od atn ia (lin ia p r zery w a n a — a k ty w n o ść zw ierzą t k o n tro ln y ch , lin ia cią g ła a k ty w n o ść

zw ierzą t b ad an ych )

GODZINY

R yc. 6. W yk res a k ty w n o śc i ru ch o w ej szp a k a w ciągu d ob y (lin ia p rzery w a n a — a k ty w n o ść w d n iu k o n tr o l­

n ym , lin ia ciągła — a k ty w n o ść w d n iu , k ie d y sto so ­ w an o i^jemną h yd rojon izację)

U jem n a jo n iza cja p o w ietrza w y w ie r a sp rzy ja ją cy w p ły w n a k u rczęta n ie ty lk o b ezp ośred n io, a le r ó w ­ n ież p rzez p okarm . P ta k i k a rm io n e p o ży w ien iem , które up rzed n io b y ło p od d a n e u jem n ej jo n iza cji, w krótkim cza sie w y k a z y w a ły zn aczn y p rzyrost na w adze.

B a d a n ia nad w p ły w e m sztu czn ej jo n iza cji p ow ietrza n a b y d ło w y m a g a ją sp ecja ln y ch p o m ieszczeń , oraz o d ­ p o w ie d n ie g o z e sta w u ap aratu ry jo n iza cy jn ej. R yc. 4 p rzed sta w ia p o m ieszczen ie, w k tó ry m b y ły p row ad zon e badaniai n ad w p ły w e m jo n iza cji p ow ietrza na św in ie.

W ed łu g C zy żew sk ieg o b a d a n e zw ie r z ę ta w y k a z y w a ły z w ię k sz o n ą a k ty w n o ść ru ch o w ą , która m ia ła m ie jsc e n ie ty lk o w o k resie d zia ła n ia jon izatora, a le ró w n ież u tr z y m y w a ła się p rzez ca ły dzień . O prócz teg o s tw ie r ­ dzon o w zro st a p e ty tu i w a g i zw ierzą t, oraz w k ilk u p rzy p a d k a ch w y z d r o w ie n ie b ad an ych św iń , zarażo­

n y c h b ro n ch o p n eu m o n ią .

U jem n a jo n iza cja p o w ietrza w zn aczn ym stopniu z m n iejsza śm ie r te ln o ść u o w iec, oraz p o w o d u je p o ­ p r a w ie n ie s ię ja k o ści sie r śc i u b aranów . S ierść staje się d łu ższa, s iln ie jsz a i b ardziej ela sty czn a , co zn aczn ie p o d n o si jej w a rto ść u żyteczn ą. P o d o b n e w y n ik i badań o trzym an o w cza sie d o św ia d czeń prow ad zon ych nad k ró lik a m i oraz m a łp a m i. In te n sy w n y w zro st u p ierzen ia u p ta k ó w i sie r śc i u ssa k ó w pod w p ły w e m ujem n ej jo n iza cji p o w ietrza n a le ż y tłu m a czy ć siln y m p o d ra żn ie­

n iem rec e p to r ó w n erw o w y ch , lic z n ie rozm ieszczon ych w sk ó rze zw ierzą t.

N a p o d sta w ie b ad ań p rzep row ad zon ych na k row ach stw ierd zo n o , że w o k resie trw a n ia se a n s ó w u jem n ej jo n iz a c ji n a stę p u je zw ię k sz e n ie ilo śc i m lek a o tr z y m y ­ w a n e g o od b a d a n y ch zw ierzą t. P o za p rzesta n iu se a n ­ só w jo n iza cji, ilo ść m le k a p o w ra ca ła do zw y k łej n or­

m y. O prócz teg o za o b serw o w a n o p o z y ty w n e zm iany, ja k ie za sz ły w e k r w i b ad an ych zw ierzą t. Jo n iza cja p o ­ w ie tr z a je s t b od źcem , k tó ry z w ięk sza szy b k o ść w y tw a ­ rzan ia ery tro cy tó w , oraz p o w o d u je w zrost ilo śc i k a ta - la zy w e k rw i.

R yc. 7. W yk res a k ty w n o śc i d ob ow ej szpaka (lin ia p rze­

r y w a n a — a k ty w n o ść w dniu k on troln ym , lin ia c ią ­ gła — a k ty w n o ść w d n iu, k ie d y sto so w a n o d od atn ią

jo n iza cję elek tryczn ą)

Cytaty

Powiązane dokumenty

dow i znacznie się natom iast opóźniła ze w zględu, jak się przypuszcza, na zbyt suchy k lim at lub konkurencję świerka, k tóry rozprzestrzen ił się tu

Podsumowując wnioski, jakie nasuw ają się po zestawieniu ch arak tery ­ styk środowiskowych poszczególnych form, możemy przypuścić, że w Rębielicach rosły nad

sfałdowaniu kapelusza powierzchnia pokryta przez hym enium jest w ielokrotnie zwiększona, stąd ilość produkowanych zarodników przez każdy owocnik jest

nie się nowego kon-w ata mogło powtarzać się co kilkanaście m inut; niektóre aspekty naszej pracy były rzeczywiście niemiłe.. Równie

stycznych roślinności interglacjału eemskiego, porównuje się ją zazw yczaj z dobrze nam zna­.. nymi etapami rozw oju roślinności

chowując cechy chom ików w budowie czaszki w ytw orzyła zęby podobne budową do polników (Microtidae): powierzchnia ich zębów pokryta jest pętlam i szkliwa, co

P ierw szy zdziw ił się Einstein i z tego zdziw ienia w yrosła ogólna teoria względności, będąca przepiękną logicznie teorią grawitacji. Ruch bezw ładny ciał

Bogata jest rów nież skala barw i deseni om awianych ryb.. Bardzo bogata jest zwłaszcza kolekcja chrząszczy (dużo jelon k ow a- tych); słabiej przedstawia się