• Nie Znaleziono Wyników

PISMO PRZYRODNICZEORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "PISMO PRZYRODNICZEORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

ORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA

LISTOPAD 1967 ZESZYT 11

P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E

(2)

T R E SC Z E S Z Y T U 11 (1992)

K o m o r n i c k i T., R o z w ó j p o ls k ie j n a u k i o g le b i e (od W . T y lk o w s k ie g o do S ł. M i k l a s z e w s k i e g o ) ... 261 C h m i e l e w s k a I., R e g u la c j a p r z e m ia n y w ę g lo w o d a n o w e j u z w ie r z ą t . 266 M e r g e n t a l e r J., G r o m a d y g a l a k t y k ...270 S t r o j n y W ., B io lo g ia i e k o lo g ia b i e d r o n e k ...272 S k i n d e r N . W ., P e r s p e k ty w y w y k o r z y s t a n ia w p r a k t y c e w y n ik ó w b a d a ń

n a d fiz jo lo g ią s i n i c ... 275 S t a n k i e w i c z M ., Z b io lo g ii k a m e le o n ó w g ó r s k i c h ...278 D ro b ia z g i p rz y r o d n ic z e

Z a d z iw ia ją c e z d o ln o ś c i o r i e n ta c y j n e p in g w in ó w (I. V e tu la n i) . . . 280 P r z e r a s ta n i e (p r o lif e r a c ja ) k o s z y c z k ó w u c y n ii lu b ja k o b i n k i (Z in n ia e le g a n s J a c q .) (J. M o w sz o w ic z , L . F a g a s i e w i c z ) ... 281 G ła z -d r o g o w s k a z — ś w ia d e k o ś m iu w ie k ó w h i s t o r i i (A. K a c z m a r e k ) 281 A k w a r i u m i t e r r a r i u m

D no a k w a r iu m ja k o f i l t r w o d y (G. K a p t u r ) ... 282 C o p e r n ic a n a

C ie k a w y w iz e r u n e k K o p e r n ik a z k o ń c a X V I w ie k u (S. R. B rz o s tk ie w ic z ) 283

C o m m e n ta r io lu s M i k o ła ja K o p e r n ik a (P . I.) . 284

R o z m a i t o ś c i ... 284 R e c e n z je

B o ta n ik a — P o d r ę c z n i k d la S z k ó ł W y ż sz y c h (F . G ó r s k i ) ... 285 W k ła d P o la k ó w do n a u k i — N a u k i ś c is łe (K . M a ś la n k ie w ic z ) . . . 286 Z g e o lo g ią n a co d z ie ń (K . M a ś l a n k i e w i c z ) ... 287 A. O p o l s k i : A s tr o n o m ic z n e p o d s t a w y g e o g r a f ii (K . M.) . . . . 287 J. O r l e w s k i : K a r i e r a n a f t y (K . M . ) ... 288 K o m u n ik a t

I I O g ó ln o p o ls k i Z ja z d G e n e t y k ó w ... 288

S p i s p l a n s z

I. T A T R Y — S T A D O J E L E N I . — F o t. J . Z e m b r z u s k i

II. P O M N IK P R Z Y R O D Y : W ie lk i g ła z n a r z u t o w y w Z a w a d a c h , p o w . S k ie r n ie w ic e . W id o k o d s t r o n y p o łu d n io w e j. D r u g i co d o w ie lk o ś c i n a r z u t n i a k w P o ls c e . O b w ó d ok. 40 m . — F o t. A . D z ię c z k o w s k i

I I I . S O S N A Z W Y C Z A J N A , P in u s s i lv e s t r i s L . n a d je z . I s ą g (M a z u ry ). — F o t. W . S tr o jn y IV . J E S I E Ń N A D B A Ł T Y K IE M . — F o t. J . M a s ic k i

O k ł a d k a : P O R T R E T M O T Y L A , A g lia t a u L . — F o t. A . B o r k o w s k i

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM . KOPERNIKA

LISTOPAD 1967 ZESZYT 11 (1992)

T O M A S Z K O M O R N IC K I (K ra k ó w )

R O Z W Ó J P O L S K IE J N A U K I O G L E B IE

(O D W . T Y L K O W S K IE G O D O SŁ. M IK L A S Z E W S K IE G O )

Polskie gleboznawstwo naukow e zaczęło swe istnienie dopiero pod koniec w ieku dziewiętna­

stego. Jednakże już wcześniej można w pismach rolniczych znaleźć wiadomości o glebie, jej uprawie, ocenie jej w artości itp.

K orzenie w iedzy naszych pisarzy rolniczych X VII w. sięgają greckiej i rzym skiej starożyt­

ności. Jak u b Kazim ierz H a u r (ur. 1632), jeden z poważniejszych autorów ówczesnych, w ydał w 1675 r. swą Ekonom iką ziem iańską gene­

ralną, gdzie podejście do przyrody jest arysto- telesowskie. Jakkolw iek H aura trudno nazwać gleboznawcą, był on podobno pierwszym, który użył term inu „próchnica” na oznaczenie glebo­

w ej substancji organicznej.

Już więcej wiadomości o glebie przytacza W ojciech T y l k o w s k i (1629— 1695) w swym De re agraria insignis tractatus... (1681). A utor ten opracował znane w swoim czasie 14 punk­

tów wiedzy o glebie, które jego zdaniem każdy w ykształcony rolnik pow inien umieć na pamięć.

Chociaż p u nk ty te przynajm niej częściowo opierają się na dziele C o l u m e l l i , rzym skie­

go pisarza z I w. n.e., niektóre z nich zdają się być oparte na obserwacji naszych gleb, a nazwy użyte dla nich pochodzą, być może, z języka lu ­ dowego. Najważniejszym i wskaźnikam i jakości

gleby są barw a roli, jej zwięzłość i rośliny dzi­

ko rosnące.

Dość rozległe są wiadomości o glebach u francuskiego wojskowego w służbie S t a n i ­

s ł a w a A u g u s t a , Stefana de R i e u l e (t 1786), który w r. 1765 w ydał w Berlinie po francusku dzieło, przetłumaczone na język pol­

ski już po dwóch latach (O gospodarstwie zie­

m iańskim w powszechności, a osobliwie o go­

spodarstwie ziem iańskim iv Polszczę, W arszawa 1767). A utor podaje wzorem ówczesnych pisa­

rzy klasyfikację gleb dostosowaną do gleb Pol­

ski; opisy jego są dość staran n e i szczegółowe, ta k że dzisiejsze ich znaczenie można zwykle przypisać takim nazwom jak „ziemia ożywia­

jąca” (próchnica, gleba próchniczna) lub „glinka kry dziasta” (lekka rędzina). Ponadto de Rieule postuluje nakreślenie mapy gleb Polski i opi­

suje cztery „prow incje” rolnicze na jej obsza­

rze. W ylicza on rów nież szczegółowo w skaźniki geobotaniczne służące do oceny w artości gleby i zaleca użycie laski gleboznawczej tzw. „szu- k ad ła”. Książka ta przedstaw ia nam zakres w ie­

dzy wykształconego europejskiego rolnika dru­

giej połowy XVIII w., ponadto jest interesująca przez rozum ne uporządkow anie wiedzy, staran ­ ne opisy i elem enty pew nej nowości. De Rieule poznał z pewnością gleby różnych stron Polski i podał ich opisy, chociaż sam m apy gleb Pol­

ski nie nakreślił.

Również w r. 1765 i również po francusku w ydał swe dzieło o torfach Polak, Józef M n i - s z e c h (f 1797). Zaw iera ono dużą ilość teore­

tycznych i praktycznych wiadomości o torfach.

Wiele z nich dziś uznać trzeba za przestarzałe,

38

(4)

262

ale au to r w iedział już np. o tym , że to rf jest utw orem h y dro- i fitogenicznym.

Na uwagę zasługuje B artłom iej D z i e- k o ń s k i , doktor filozofii, profesor rolnictw a i ogrodnictwa w szkołach białostockich w la­

tach 1784— 1801. A utor ten został przez M. S t r z e m s k i e g o „o d k ry ty ” jako glebo­

znawca; i słusznie, w jego dziele z r. 1796 znaj­

dujem y bowiem „zasadę pierw szą ro ln ictw a”, która brzm i: „Poznać należy własności każdej ziemi, k tó ra pochodzi od cząstek ją sk ład ają­

cych”. A więc „ g ru n t” (dziś m ówim y „gleba”) składa się z ziemi czarnej, ziemi gliniastej, zie­

mi w apiennej i piasku; „ziem ie” te posiadają dzięki swem u składow i określone cechy, za­

leżne od tegoż składu i w zajem nych stosunków ilościowych. Żaden przyrodnik m aterialista nie pow stydziłby się chyba takiego ujęcia, chociaż dzisiejszy zakres w iedzy o składnikach gleby jest znacznie szerszy. Co więcej, Dziekoński sam przeprow adzał badania gleb w okolicach B ia­

łegostoku i — nieco pobieżniej — w różnych okolicach Litw y. P rzypisyw ał on w ielką rolę poznaniu gleby dla rozw oju rolnictw a; znał w pływ położenia i stosunków w odnych dla w artości produkcyjnej gleby. Szczegółowo określał opis zapachu i w yglądu ziemi u ro d zaj­

nej, a także w ym ieniał rośliny, które ją pora­

stają.

Jeszcze jeden uczony tych czasów, p rzy ro d ­ nik o w ielkiej i w szechstronnej erudycji, ksiądz K rzysztof K l u k (1739— 1796), w jednej oso­

bie geolog, botanik i zoolog, w dziełach swych poświęca dużo m iejsca rolnictw u i ogrodnictw u, pisząc także o glebie. Ks. K luk znał rolę fizycz­

nych właściwości gleby i popraw nie oceniał rolę w apna; orientow ał się w e w łaściw ościach che­

m icznych gleby i dom yślał się możliwości sor- pcji składników pokarm ow ych. D oradzał p o pra­

wę niekorzystnych cech gleby przez jej próch- nicowanie, piaskowanie, glinowanie, w apnow a­

nie lub m arglowanie. K azał oceniać glebę w e­

dług jej czarności, zapachu, głębokości, obec­

ności roślin dziko rosnących i sm aku w yciągu wodnego. Nic dziwnego, że różne jego dzieła doczekały się kilku w ydań, n aw et i po śm ierci autora.

O kreślanie cech gleby odbyw ało się w X V III w. niem al w yłącznie w polu, i to przy pomocy prób organoleptycznych; zw racano wszakże uw agę n a badanie profilu gleby za po­

mocą „szukadła” lub łopaty. K ry te ria barw ne służące do odróżniania gleb od siebie — zresztą i dziś używ ane — pochodzą zarów no od ludu, ja k i od autorów starożytnych. N iew ielu au to ­ rów mówi o cechach fizycznych czy chem icz­

nych gleb, które dziś uw ażam y za ta k istotne, ale jeszcze m niej takich autorów , k tó rzy na przełom ie X V III i X IX w. — prócz różnych polowych „oznak urodzajności” gleb — podają także przepisy szczegółowe badania ich w la­

boratorium .

O badaniach laboratoryjnych gleby pisze ano­

nim owy autor dwóch artykułów w D zienniku E konom icznym Z am oyskim z r. 1803; je st to praw dopodobnie red ak to r tego pisma, Bazyli K u k o l n i k , w szechstronny erudyta, a także

w ykładow ca A kadem ii Zam oyskiej. Nazwy składników gleby, oparte o dobrą znajomość chem ii i m ineralogii, są dwuczłonowe łacińskie (np. Argilla plastica = ziemia glinna pospolita);

n ato m iast nazw a „ziemia pow ierzchow na” obej­

m u je — jak u w szystkich autorów do r. 1875 — zarów no próchnicę, ja k glebę próchniczną i po­

ziom próchniczny. Oznaczenia laboratoryjne K ukolnika obejm ują pojemność wodną, szybkość w ysychania, zaw iesinę w wodzie, części roz­

puszczalne w wodzie, stopień zakwaszenia (przez „rdzaw ienie żelaza” i „indykator fiał- kow y”), obecność azotanów, siarczanów, w ęgla­

nów, żelaza, próchnicy (palnej i rozpuszczalnej w alkoholu) oraz skład mechaniczny.

W iedza o glebie na ziem iach polskich była w X IX w. już dosyć rozw inięta i mogła się po­

szczycić solidnym i podstaw am i, opartym i o ów­

czesną w iedzę przyrodniczą. Jednakże jej b u j­

n y rozkw it jest u trudniony przez b rak w szel­

k iej koordynacji w ysiłków oraz przez niejed­

noznaczność term inologii. Jeszcze większą tru d ­ ność spraw ia podział ziem polskich pomiędzy zaborców i odrębność trzech polskich środowisk skupiających w ykształconych rolników. N aw et ta podstaw a dla p racy naukow ej, którą dają szkoły wyższe, niekiedy się usuw a z powodu ograniczeń narzuconych przez zaborców. Mimo to S tefan S u r z y c k i , historyk nauk roln i­

czych, uw aża osiągnięcia organizacji rolniczych i zakładów naukow ych za podziwu godne i ogrom nie duże w tych tru d n y ch w arunkach.

W tzw. G alicji i Lodom erii pośrednie la ta w. X IX są już pod znakiem w iedzy dość nowo­

czesnej. Spośród w ybitniejszych pisarzy tego okresu należy w ym ienić K a s p e r o w s k i e - g o i T o r o s i e w i c z a .

P odział gleb (przyrodniczo-bonitacyjny) według A. K asperow - skiego (1826)

Składniki gliny piasku w apna ziemi

rośl.

grunt pszeniczny I kl. 80% 1 0% 4% 1 1%

albo 40% 2 2% 36% 4%

grunt pszeniczny II kl. 60% 38% 2%

„nie­

2%

grunt jęczm ienny I kl. 32% 60% znacz­

nie 2%

grunt jęczm ienny II kl. 30% 70% 2%

g runt ow siany 2 0% 80% 1.5%

g runt żytny 14% 85% 1%

Adam K asperow ski ze Lwowa w yw ierał swy­

m i pism am i i działalnością bardzo duży w pływ na Polskę południow ą — podobnie jak O c z a ­ p o w s k i n a K rólestw o Polskie (o czym poni­

żej będzie mowa). Dzieło K asperowskiego R ol­

nictw o, którego tom pierw szy w yszedł w e Lwo­

wie w r. 1826, zaw iera dość szerokie wiadomo­

ści. D efinicja gleby jest funkcyjna; autor po­

ró w n uje znaczenie gleby dla roślin z rolą żo­

łądka i w nętrzności zwierząt. S kładnikam i

(5)

„roli” lub „ g ru n tu ” — podobnie jak u innych pisarzy tego czasu — są „glina”, piasek, wapno i „ziemia ro ślin na” (tj. próchnica, zwana też

„czarnoziem ią” — odmienia się „ta czarnoziem”,

„tej czarnoziem i”). Podział przyrodniczy gleb uwzględnia ich udział procentow y (zob. tabel­

kę), przy czym jak zwykle w owych czasach łą­

czy się z podziałem bonitacyjnym .

D rugim bardzo ruchliw ym pisarzem lwow­

skim jest w ow ym czasie aptekarz Teodor T o- r o s i e w i c z , członek siedm iu tow arzystw nau­

kowych i rolniczych, au to r dzieła pt. Ł a tw y sposób rozpoznania ziem i ornej aby ją ulep­

szyć (Lwów 1856). P rzy zrozum iałej u apteka­

rza dobrej znajomości chem ii zwraca uwagę przepis n a analizę chemiczną w yciągu wodnego oraz w yciągu w rozcieńczonym kwasie solnym i w ęglanie sodowym. Term inologia Torosiewi- cza odbiega w w ielu m iejscach od dzisiejszej, ale definicje jego są tak jasne, że łatw o je z dzi­

siejszym i porów nać (np. „ił” odpowiada dzisiej­

szemu piaskowi gliniastem u i glinie lekkiej,

„m arglistość” oznacza większą zawartość w apna a „w apnistość” m niejszą itp.).

Głównym ośrodkiem, w którym rozw ijało się gleboznawstwo polskie w pierw szej połowie w. XIX, jest In sty tu t Agronomiczny w M ary- moncie koło W arszaw y (powołany w r. 1816, rozpoczął działalność w r. 1820).

Pierw szym dyrektorem In sty tu tu M arym on- ckiego w la tach 1816—1833 i w ykładowcą większości przedm iotów rolniczych był Jerzy B eniam in F l a t t (1778— 1860). Jego arty k u ły w czasopiśmie Ceres czyli D ziennik Rolniczy...

w ydaw anym w M arymoncie są właściwie czymś w rodzaju podręcznika. A rty k u ł O ziemiach i gruntach, ich własnościach i sposobach poz­

nania ta kow ych (1825) może nas poinformować 0 zakresie w iedzy F latta.

Składnikam i („ziemiami”) substancji g runto­

w ej były: „glin a”, piasek, wapno, „ruda że­

lazna” i „ziemia roślinna” czyli „płonka” próch­

nica). Podział „g runtów ” opierał się na skład­

nikach przew ażających, a podział przyrodniczy był połączony z Klasyfikacją bonitacyjną. P o­

dobnie jak Kasperowski, F la tt podaje skład pro­

centowy gleb należących do sześciu klas boni­

tacyjnych (w razie potrzeby można je poszerzyć do ośmiu), przy czym g ru n ty klasyfikow ane są w edług zbóż na nich się udających i według wysokości przeciętnego plonu. lNp. „gru n t psze­

niczny pierw szey klassy” daje ponad 5 korcy pszenicy z m orga m agdeburskiego (tj. ok.

10 q/ha). P rz y bonitacji należy zwracać uwagę na „spód ro li”, na „głębokość w arstw y orney”, na „położenie i pochyłość ro li” oraz na „klima 1 stan pow ietrza” (ten ostatni rozum iany w zna­

czeniu lokalnego m ikroklim atu).

F la tt podaje szczegółowo m etody badania gleb w polu i w laboratorium . Dzieło F la tta (zdaniem M. S t r z e m s k i e g o , historyka pol­

skiego gleboznawstwa) jest w yrazem „przecięt­

nej wiedzy ogółu najśw iatlejszych i najbardziej w ykształconych rolników zachodniej Europy w początkach X IX w .”. Nic dziwnego, bo F la tt — prócz przyrodzonych zdolności i do­

brego w ykształcenia podstawowego — odbył

jeszcze p rak ty k ę rolniczą w Hofwyl w Szw aj­

carii i u słynnego A lbrechta von Thaera w A ka­

dem ii Rolniczej Móglin w Prusach.

O w iele w ybitniejszy niż F latt (jako biolog i nauczyciel przedmiotów rolniczych) był chyba jego następca w M arymoncie, Michał O c z a ­ p o w s k i (1788— 1854). Po studiach w Wilnie, a później za granicą, zostaje on profesorem Go­

spodarstw a Wiejskiego na U niw ersytecie Wi­

leńskim (lata 1822— 1832); podkreślić należy, że była to pierwsza w Polsce teoretyczna pla­

cówka rolnicza. P rzed zamknięciem U niw ersy­

te tu po pow staniu listopadowym (1832) i w ysła­

niem na em eryturę Oczapowski w ydał w Wil­

nie podręczniki gleboznawstwa, chemii rolni­

czej, upraw y roli i roślin oraz książkę o stanie rolnictw a w klimacie północnym, a także prze­

kłady dzieł T h a e r a i B u r g e r a . Nie wi­

dząc dla siebie żadnych możliwości na Litwie przybył do W arszawy i został w r. 1835 dyrek­

torem In sty tu tu Marymonckiego.

W nauczaniu stosował Oczapowski zasadę po­

p ierania w ykładu dem onstracją. Jako gleboz­

nawca nie odchyla się on w głównym zarysie pojęć od najczęściej wówczas spotykanych; jego podział gleb był tak i jak w A kademii w Móg­

lin, tj. oparty n a głównych składnikach gleb jako podział przyrodniczy, jednocześnie połą­

czony z klasyfikacją bonitacyjną. N om enklatu­

ra jego odbiega od dzisiejszej niekiedy dość znacznie. Przede w szystkim jednak podkreślić należy wskazówki o badaniu jakości „g ru n tu ” przez badanie całego profilu i przestrogą przed mieszaniem próbek z różnych rodzajów gleb lub z różnych ich poziomów.

N ajbardziej jednak zdolności naukow e Ocza­

powskiego wychodzą w dyskusji nad nawoże­

niem gleby i roślin. Jako uczeń T haera był on przeciwnikiem L i e b i g a, którego teoria mine­

ralna znajdowała coraz więcej zwolenników tak­

że wśród Marymontczyków. Jednakże Oczapow­

ski nie był wcale skostniałym i „upartym wro­

giem postępu w nauce”, jak to tw ierdzili jego przeciwnicy; za czasów Liebiga Oczapowski był w swych poglądach przestarzały, ale jako do­

bry em piryk i biolog me przyjm ow ał teorii Lie­

biga, gdyż tezy tego ostatniego o żyzności gleby nie znajdow ały poparcia w doświadczeniach.

Oczapowski wiedział, że próchnica odżywia ro­

śliny, ale nie mógł dociec, jak się to odbywa;

podkreślał potrzebę naw ożenia m ineralnego, które T h aer lekceważył; uważał, że żyzność gleby można podwyższać. N atom iast Liebig, po­

stępowy w czasach Oczapowskiego, dziś jest symbolem pewnego wypaczenia pojęć o glebie, gdyż był schem atystą, nie odczuwającym po­

trzeby łączenia w ielu elementów przyrody ze sobą, nie przypisującym środowisku większego znaczenia. Liebig nastaw ił się na dowolne wy­

korzystanie n atu ry — jak pisze Strzem ski — w oparciu o jeden tylko proces, opisany przez teorię m ineralnego odżywiania się roślin.

Oczapowskiego szanujem y dziś zresztą nie tylko za jego głęboko przyrodnicze podejście do gleby i jej żyzności; widzimy w nim uczonego, któ ry w wielu dziedzinach rolnictw a dał dowód talentu i wszechstronnej wiedzy, który pod-

263

38*

(6)

264

kreślał konieczność oparcia nauki o praktykę i któ ry wierzył, że organizm y roślinne są p la­

styczne i dają przekształcić się pod w pływ em środowiska. Był pod tym w zględem o wiele nowocześniejszy od przeciwników, którzy za­

tru li m u życie i przyspieszyli zgon.

Trzeba w ym ienić jeszcze trzy osoby związa­

ne z M arym ontem . K azim ierz G linka J a n ­ c z e w s k i (1794— 1880) był profesorem leśnictw a; opracował on bardzo staran n ie pod­

ręcznik nauki o torfie (1840), chociaż tem at ten większość pisarzy omijała. Wojciech J a s t r z ę ­ b o w s k i (1799— 1882) był profesorem histo­

rii n a tu ra ln ej; w swym podręczniku o ziemi (1849) mówi on nie tylko o geologii, ale i o „g ru n tach ”, om awiając szczegółowo rolę czynników glebotwórczych, a w szczególności i człowieka. Ja k widać, nie był on przedstaw i­

cielem m arym onckiej szkoły gleboznawczej.

N atom iast syn jego Ludomił J a s t r z ę b o w ­ s k i był w M arymoncie tylko studentem ; w y­

dał jednak w r. 1855 Ocenienie żyzności grun­

tów, dziś powiedzielibyśm y sk ry p t do ćwiczeń, ze szczegółowymi przepisam i laboratoryjnych oznaczeń. Dla przykładu w ym ienim y właściwo­

ści fizyczne (gęstość czyli ciężkość gatunkowa, spójność, przyleganie do narzędzi, połykanie i zatrzym yw anie wody i ciepła, w ysychanie na pow ietrzu, przepuszczalność i kapilarność, zm niejszenie objętości). A naliza chemiczna jest wcale szczegółowa; obejm uje ona badanie wy­

ciągu w wodzie i kw asach oraz oznaczenie na­

stępujących składników: krzem ionka, żelazo, glinka, wapno, magnezja, manganez, potaż, soda, kw as węglowy, kw as saletrzany, kw as fosfo­

ryczny, kw as siarczany; m aterię organiczną oznacza się przez w yżarzanie lub w edług jej rozpuszczalności w roztw orze w ęglanu amonu.

Spośród osób nie zw iązanych z M arym ontem trzeb a koniecznie wspomnieć Jan a Nepomu­

cena K u r o w s k i e g o , k tó ry w drugim w y­

daniu swego podręcznika rolnictw a (1844) daje opisy gleb Polski, w śród nich chyba pierw szy w świecie opis „gruntów krzem ionkow ych”

czyli rędzin rzekom ych albo gleb w ytw orzonych z gezów. P odręcznik zaw iera rów nież szczegó­

łowe przepisy badań laboratoryjnych.

Pew nego rodzaju odrębną epokę w rozw oju polskiej nauki o glebie stanow i krótka, ale owocna działalność Tow arzystw a Rolniczego w K rólestw ie Polskim . Pierw sze posiedzenia Tow arzystw a odbyły się w lu ty m 1858 r., a już w r. 1861 zostało ono rozw iązane przez władze rosyjskie. W czasie pierw szych posiedzeń w y­

b rana została „delegacya” (dziś powiedzieli­

byśm y „kom isja”) gleboznawcza, której jedna sekcja m iała ustalić znaczenie nazw „gru ntów ”, a druga sekcja m iała zaprojektow ać system k la­

syfikacji gruntów . Nieco później inna „delega­

cya” zajęła się spraw ą laboratorium chemiczno- rolniczego i rozpisała konkurs n a chemika, któ­

ry m został Teofil C i c h o c k i . W iemy dziś o szczegółach tych prac nie ty lk o dzięki druko­

w anym sprawozdaniom , ale raczej dzięki szcze­

gółowemu opracow aniu istniejących wówczas ak t Tow arzystw a przez W ładysław a G r a b ­ s k i e g o w r. 1904; od tego czasu część owych

ak t uległa zniszczeniom w ojennym . G rabski nie tylko krytycznie opracował przy jętą system a­

ty k ę gleb, ale zaproponow ał pew ne jej upro­

szczenia i podał procentow y udział pow ierzchni zajętych przez różne gleby w pow iatach, dla których korespondenci zdołali nadesłać m a­

teriały. Słow nik gleboznawczy obejm ował 150 nazw gleb znanych S. B. L i n d e m u i 90 n ie­

znanych tem u sum iennem u lingwiście.

K orespondenci z 41 okręgów nadesłali 386 próbek gleb, z których zanalizowanych zostało 207. L abo ratoriu m analizowało także nawozy i p ro d u k ty rolnicze. Znam y dziś budżet labora­

torium , w arunki pracy i płacy chem ika oraz stosowane przez niego m etody. Strzem ski po­

rów nyw ał w P uław ach w yniki analiz m echa­

nicznych w ykonanych m etodam i dzisiejszymi i m etodą stosowaną przez Cichockiego; różnice dla poszczególnych frakcji nie przekraczały 2—4%. P o zwinięciu Tow arzystw a Cichocki je ­ szcze przez rok prow adził laboratorium na w łasny rachunek, po czym otrzym ał nom inację na profesora w P u ław ach i przewiózł tam m a­

ją tek pracow ni.

W ielka szkoda, że Tow arzystw o Rolnicze działało tak krótko. Mogło ono bowiem uzyskać duże osiągnięcia w zakresie gleboznawstwa.

I tak w ciągu trzech lat doprowadziło ono do ug ru n to w an ia trad y c ji sam odzielnych badań gleboznawczych, zebrało dane o charakterze, ja ­ kości i rozm ieszczeniu gleb wielu okolic K ró­

lestw a Polskiego w raz z ich nazew nictw em i rozpowszechniło zainteresow anie nauką o gle­

bie w śród św iatłych rolników -praktyków . P atrzą c wstecz widzimy, że najżyw sza dysku­

sja, najw iększe osiągnięcia i najskuteczniejsze rozpow szechnienie zdobytej wiedzy m iały m iej­

sce w uczelniach rolniczych lub w zespołach ludzi pośw ięcających się pew nem u celowi ba­

dawczem u. Taka jest zresztą kolej rzeczy. Mo­

żem y tylk o żałować, że ta k niew iele było w X IX w. zakładów, któ re się zajm ow ały gle­

boznaw stw em . In sty tu t G ospodarstw a W iej­

skiego i L eśnictw a w M arym oncie został zam knięty w r. 1862; Wyższa Szkoła Rolnicza w Żabikowie w Poznańskiem (1870— 1877) i Wyższa Szkoła Rolnicza w D ublanach koło Lwowa (od r. 1856, upaństw ow iona w r. 1876) nie prow adziły odrębnych p rac gleboznawczych.

To w szystko była w cześniejsza i późniejsza

„p reh isto ria” polskiego gleboznawstwa. Jeśli te ­ raz m am y — m ówiąc obrazowo — wkroczyć w czasy „w czesnohistoryczne”, to w śród szkół wyższych m ających znaczenie dla rozw oju gle­

boznaw stw a w ty m okresie w ym ienić należy In sty tu t G ospodarstw a W iejskiego i Leśnictw a w P u ław ach oraz S tudium Rolnicze U niw ersy­

te tu Jagiellońskiego.

In sty tu t P uław ski jako uczelnia wyższa dzia­

łał z pew nym rozm achem w latach 1862—63;

niestety po przerw ie spowodowanej przez po­

w stanie styczniowe został silnie zrusyfikow any w r. 1869, gdyż naw et nazwę P uław y zmie­

niono na N ow o-A łeksandria. Młodzież polska zapisyw ała się do In sty tu tu dość nielicznie, ta k że nie m a on w ielkiego znaczenia dla pol­

skiego rolnictw a w ty m czasie. N atom iast omó-

(7)

265 wić trzeba działalność Polaka K. M a l e w ­

s k i e g o , który w Puław ach przygotował grunt pod działalność uczonych później bardzo zna­

nych, twórców gleboznawstwa nowoczesnego.

K onstanty M alewski (1840— 1903) ukończył studia m ineralogiczne na uniw ersytecie w Ki­

jowie. W r. 1869 został powołany na katedrę m ineralogii i geognozji w Puław ach. Zauważył on, że w ykładowcy przedm iotów rolniczych nie mogą należycie ująć gleboznawstwa, i stopnio­

wo rozszerzył swe w ykłady z teorii „nauki 0 g ru n tach ” także na gleboznawstwo szczegó­

łowe, jednocześnie opanow ując ten przedm iot z podręcznika F. A. F a l i o u (1862).

K ierunek w ykładów M alewskiego był oczy­

wiście geologiczno-petrograficzny; niemniej jednak poziom ich był taki, że w r. 1878 Rada In sty tu tu w yodrębniła gleboznawstwo jako przedm iot nauczania, pow ierzając jego w ykład M alewskiem u i rozszerzając nań nazwę jego K atedry. M alewski w ydał w r. 1888 tom I swego podręcznika pow ielany po rosyjsku. Zdaniem Strzem skiego podręcznik ten przew yższa po­

ziomem większość ówczesnych podręczników zachodnioeuropejskich. Jego względna nowo­

czesność poglądów koronuje niejako pewien okres gleboznawstwa nie tylko w Puław ach, ale 1 w Europie. Niestety, jest to piękne ujęcie po­

glądów tylko „starej szkoły”, bo w tych samych latach dokonyw ał się w gleboznawstwie ogrom ny przew rót ideowy, będący dziełem W. D o k u c z a j e w a.

M alewski badał w ietrzenie skał w apiennych, a także m ady w iślane, właściwości fizyczne gleb itp.; z n om enklatury ludowej przyswoił w dzisiejszym jego znaczeniu term in „rędzina”, któ ry wszedł do słow nictwa m iędzynarodo­

wego. Założył do celów badawczych i dem on­

stracyjnych parcelki z różnymi glebami w na­

tu raln y m układzie profilu; parcelki te, uzupeł­

niane później przez S i b i r c e w a , istnieją jeszcze do dzisiaj. W r. 1894 Malewski przeka­

zał w ykład gleboznaw stwa M. Sibircewowi, k tó ry w rok później objął pierwszą w świecie odrębną kated rę gleboznaw stwa na wyższej uczelni, podczas gdy M alewski nadal w ykładał geologię i m ineralogię, kierując swą k ated rą aż do odejścia na em ery turę w r. 1896. P ionier­

ska jego działalność stw orzyła w Puław ach dobre w arunki i możliwości dla rozw oju glebo­

znaw stw a, o czym z uznaniem wypowiadali się D o k u c z a j e w , G l i n k a i S i b i r c e w , zna­

komici uczeni rosyjscy pracujący w Puław ach.

Studium Rolnicze p rzy W ydziale Filozoficz­

nym U niw ersytetu Jagiellońsk;ego rozpoczęło w r. 1890 swą działalność według najlepszych wzorów zachodnich uczelni rolniczych. Spo­

śród czterech k ated r specjalnie dla Studium utw orzonych w ym ienim y K atedrę Rolnictwa (dziś pow iedzielibyśm y k ated ra upraw y roli i roślin), którą Studium powierzyło F ran ­ ciszkowi C z a r n o m s k i e m u (1852— 1898).

Uczony ten pochodził z ziem iańskiej rodziny w K rólestw ie, nie chciał jednak gospodarować.

Po studiach w zakresie fizyki i chemii w B erli­

nie i W iedniu pracow ał w fabryce instrum en ­ tów precyzyjnych. K iedy w końcu w aru nk i ro­

dzinne zmusiły go do objęcia gospodarstwa, nie m iał przygotow ania rolniczego. W krótce jed­

nak przekonał się, że gospodarstwo może być interesującym obiektem przyrodniczym; teraz Czarnomski zwolna staje się zapalonym go­

spodarzem, który doprowadza swój m ajątek do rozkw itu, prowadzi w nim liczne doświadcze­

nia, stara się zainteresować tym okoliczną lud­

ność i bezinteresow nie uczy rolnictw a synów chłopów i służby dworskiej. W latach osiem­

dziesiątych zaczyna pisywać do „Gazety Rol­

niczej”, co zwraca na niego uwagę Studium Rolniczego UJ.

K atedra Rolnictwa zyskała w nim kie­

rownika, który mimo słabego zdrowia szybko zorganizował pracownię, m uzeum rolnicze i pole doświadczalne na Prądniku, kierow nika posia­

dającego rzadko spotykaną um iejętność doboru pracowników i kształcenia młodych adeptów.

P rzy tym Czarnomski, który m usiał również w ykładać gleboznawstwo, uznał je za n ajb ar­

dziej w Polsce zaniedbany przedm iot; jego ucz­

niowie Józef B z o w s k i , Tadeusz D o m a ń ­ s k i , K onstanty J a s i ń s k i , Kazim ierz M i- c z y ń s k i, Eustachy P o p i e l i Tadeusz R u- d o w s k i wydali wówczas os:em prac glebo­

znawczych, a właściwie agrogeologicznych, ale stojących na najwyższym ówczesnym poziomie.

Czarnomski um arł, niestety, już w r. 1898.

W r. 1900 wyszło pośm iertne w ydanie jego dzieł, które przeżyły krótką k arierę swego au­

to ra i przyczyniły się do rozpowszechnienia wśród rolników rzetelnej wiedzy o glebie. Parę słów należy się podręcznikowi Rola, je j pocho­

dzenie i gatunki typow e, który jest pierwszą pozarosyjską próbą syntezy bogatych wiadomo­

ści szczegółowych, przytaczanych przez naukę niemiecką, z szerokim i rzutam i kreślącym i obraz współzależności gleby i całokształtu śro­

dowiska przyrodniczego, któ ry dostrzegła nau­

ka rosyjska. Zdaniem Strzemskiego, w artość omawianego podręcznika polega na wysokim poziomie i wszechstronności ujęcia przedm iotu oraz na w ielkich w alorach dydaktycznych i jasności w ykładu. Szkoda, że ukazał się on tylko w mało znanym języku polskim.

Ów kierunek prac gleboznawczych był zresztą n a S tudium kontynuow any i po śmierci Czar- nomskiego, aczkolwiek Zakład Gleboznawstwa pow stał dopiero w r. 1924. Wspominam tu o pra­

cach Bronisława H a u p t a i K onrada M o- ś c i c k i e g o , a później Jan a W ł o d k a i jego szkoły.

A teraz na firm am encie polskiej nauki o gle­

bie pojawia się gwiazda pierwszej wielkości, która przez dłuższy czas zaćmiewa inne swym blaskiem; to Sław om ir A ndrzej M i k l a ­ s z e w s k i (1875— 1949). Uczony ten niejako stw orzył polskie gleboznaw stwo na nowo, na­

dając m u swój w łasny kształt, dostosowując swą klasyfikację gleb Polski do znalezionego w K rólestw ie Polskim m ateriału i ustalając dla nich swoistą nom enklaturę.

Miklaszewski m iał dyplom chemii organicz­

nej U niw ersytetu W arszawskiego; interesow ał się także mineralogią. W czasie pracy u Em ila G o d l e w s k i e g o w K rakow ie (dw uletnia

(8)

266

asystentura) zbliżył się do tem atyki gleboznaw ­ czej. W końcu Godlewski w skazał go jako k a n ­ dydata dla M uzeum Przem ysłu i Rolnictw a w W arszawie; przy tym M uzeum M iklaszewski zorganizował pierw szą w Polsce czysto glebo­

znawczą pracow nię (styczeń 1902) i kierow ał nią do końca życia. Z właściw ą sobie pasją od­

kryw czą zjeździł wszerz i wzdłuż całe K ró­

lestwo Polskie i Litwę, stając się doskonałym znawcą ich gleb i rolnictw a. Mapę gleb K róle­

stw a w skali 1 : 1,5 m iliona m iał gotową już w r. 1909.

Celem jego życia stało się również szerzenie wiedzy o glebach polskich w k raju i zagranicą.

Jego m onografia G leby Polski zaw iera cało­

kształt jego w iedzy i poglądów; jej pierw sze w ydania z r. 1906 i 1912 zostały znacznie po­

szerzone w r. 1930. Przytoczę tu oryginalną w ypowiedź D. S z y m k i e w i c z a na jej te ­ m at; znakom ity te n uczony omawia w swej E ko­

logii roślin lite ra tu rę dotyczącą gleb św iata i m ówiąc o Polsce uznaje jedyne dzieło tra k tu ­ jące o całokształcie jej gleb (tj. m onografię Mi­

klaszewskiego) za jednostronne, gdyż... oparte na badaniach jednego tylko człowieka.

M iklaszewski szerzył rów nież w iedzę o gle­

bach Polski na arenie m iędzynarodow ej, naw et wówczas, gdy Polski jeszcze nie było n a m a­

pach. B ył jednym z założycieli M iędzynarodo­

wego Tow arzystw a Gleboznawczego i b rał udział w m iędzynarodow ych zjazdach glebo­

znawczych od r. 1909. U trzym yw ał także n ie ­ słychanie żywy k o ntakt z p rak ty k ą rolniczą;

w spółpracow ał z C entralnym Tow arzystw em Rolniczym i Związkiem Rolniczych Zakładów Doświadczalnych; na jego osiągnięciach oparta była ustaw a o klasyfikacji bonitacyjnej gleb Polski z r. 1939.

M iklaszewski był redaktorem czasopisma D oświadczalnictwo Rolnicze, a także członkiem red akcji czasopism Poczwowiedienie i Soil Science. W ykładał gleboznawstwo (po polsku) n a kursach R ontalera i na kursach w arszaw ­ skiego Tow arzystw a K ursów Naukowych (1905— 1919). Był profesorem Politechniki W ar­

szawskiej (1919— 1939).

Uważam, że przym ioty osobiste M iklaszew­

skiego najlepiej charak teryzu je opinia jego ucznia, L. S t a n i e w i c z a : „jasność sądu, od­

w aga w ypow iadania swego zdania, [...] bezkom- promisowość i prostolinijność”.

Poza pracow nią Miklaszewskiego niewiele tylko w pierw szej ćwierci w ieku XX dało się zrobić dla rozw oju gleboznawstwa w Polsce.

P rzyczyną tego jednak był b rak placówek nau­

kowych; zakłady gleboznaw stwa w szkołach w yższych pow stały w K rakowie, Dublanach, W arszawie, Poznaniu i W ilnie dopiero po I w ojnie św iatow ej. Dział Gleboznawstwa PINGW pow stał w r. 1916, ale dopiero w r. 1919 objął jego kierow nictw o gleboznawca, Tadeusz M i e c z y ń s k i (1888— 1947). Dział Glebo­

znaw stw a Leśnego w Instytucie Badań Lasów P aństw ow ych pow stał dopiero w r. 1931, a P ol­

skie Tow arzystw o Gleboznawcze, grupujące wówczas 50 członków (dziś ponad 700), dopiero w r. 1936.

Jeżeli gleboznaw stw o polskie w okresie m ię­

dzyw ojennym dość silnie rozbudowało się o r­

ganizacyjnie, to od r. 1945 nabrało jeszcze większego rozm achu. P rzedm iot ten jest tem a­

tem głów nym pracy naukow ej i dydaktycznej dla co n ajm n iej dziewięciu k ated r szkół w yż­

szych, a pomocniczym dla w ielu innych. Działy lub zakłady gleboznawcze m ają przynajm niej trzy in sty tu ty . W ychodzi czasopismo Roczniki G leboznawcze o rocznej objętości ponad 40 a r ­ kuszy; podręczniki gleboznaw stw a i #nau k po­

krew nych idą w dziesiątki. Coraz większe sumy łoży P aństw o n a badania naukow e nad glebą, coraz w ięcej m łodych adeptów kształci się w ty m zakresie.

W ydaje się, że to w szystko nie byłoby możli­

we bez jakichś daw niejszych wysiłków i po­

w stania w ty m zakresie tradycji. Jest przeto rzeczą k u ltu raln ie pożyteczną, a także zaszczyt przynoszącą, pam iętać o dziejach m yśli ludzkiej i w spom inać dzieła swoich poprzedników w pracy naukow ej. N ajlepiej chyba spełnim y te n obowiązek wdzięczności nie pozwalając na zapom nienie ich im ion i osiągnięć.

IR E N A C H M IE L E W S K A (W A R S Z A W A )

R E G U L A C J A P R Z E M IA N Y W Ę G L O W O D A N O W E J U Z W IE R Z Ą T

W ę g lo w o d a n y p o ż y w ie n ia o k r e ś la s ię z w y k le ja k o m a t e r i a ł e n e r g e ty c z n y , d o s t a r c z a j ą c y t k a n k o m z w ie ­ r z ę c y m e n e r g i i p o tr z e b n e j d o p r z e p r o w a d z a n i a p r o c e ­ s ó w ż y c io w y c h . O k r e ś le n ie to n ie j e s t c a łk o w ic ie s łu s z ­ n e , b o w ie m w ię k s z o ś ć t k a n e k m o ż e w y k o r z y s ty w a ć d o te g o c e lu r ó w n ie ż tłu s z c z e i b ia łk a . S ą j e d n a k t k a n ­ k i, d la k tó r y c h p r z e m ia n a g lu k o z y je s t je d y n y m ź r ó d ­ łe m e n e r g ii k o n ie c z n e j do u tr z y m a n i a ic h s t a n u f i z jo ­

lo g ic z n e g o . T k a n k a m i t y m i s ą m ię ś n ie w c z a s ie w y ­ k o n y w a n ia p r a c y , m ó z g i k o m ó r k i k r w i.

W ę g lo w o d a n y s ą n o r m a ln y m i s k ł a d n ik a m i p o ż y ­ w ie n ia lu d z i i w ie lu z w ie r z ą t w y ż sz y c h . J e d n a k ż e o r ­ g a n iz m z w ie rz ę c y m a o g r a n ic z o n ą i s to s u n k o w o n ie ­ w ie lk ą z d o ln o ś ć g r o m a d z e n ia ty c h z w ią z k ó w . I t a k n p . s tę ż e n ie g lu k o z y w e k r w i lu d z k ie j p o z o s ta je n a s t o s u n k o w o s t a ł y m p o z io m ie i w k i l k a g o d z in p o p o -

(9)

267

s iłk u w y n o s i od 70 do 90 m g w 100 m i li li tr a c h k r w i, w z r a s t a j ą c p rz e jś c io w o do 140— 160 m g p o p o d a n iu d u ż e j ilo śc i w ę g lo w o d a n ó w . C a łk o w ita ilo ść g lik o - g e n u — s ta n o w ią c e g o g łó w n ą f o r m ę r e z e r w g lu k o z y — w y n o s i w t k a n k a c h c z ło w ie k a z a le d w ie k ilk a s e t g r a ­ m ó w i n ie m o ż e b y ć p r z e k r o c z o n a b e z w z g lę d u n a ilo ść w ę g lo w o d a n ó w w p o ż y w ie n iu . Z te g o w z g lę d u g lik o g e n i g lu k o z a s ą je d n y m i z n a jb a r d z ie j r u c h l i­

w y c h m e ta b o litó w , a p r z e m ia n a ic h z a c h o d z i w d w ó c h p r z e c iw s ta w n y c h so b ie k i e r u n k a c h : r o z p a d u i sy n te z y . M o g ą b y ć o n e r o z k ła d a n e n a je d n o s tk i p r o s ts z e i s ł u ­ ż y ć ja k o ź ró d ło e n e r g ii lu b j a k o p r e k u r s o r y do s y n te z in n y c h s k ła d n ik ó w k o m ó r k o w y c h , m o g ą b y ć r ó w n ie ż s y n te ty z o w a n e z ty c h s k ła d n ik ó w : k w a s ó w tłu s z c z o ­ w y c h , a m in o k w a s ó w , m le c z a n u , g lic e ro lu . R o z p a d g li- k o g e n u do g lu k o z y , a ś c iśle j je j e s t r u fo s fo ra n o w e g o n a z y w a m y g lik o g e n o liz ą , je g o s y n te z ę z g lu k o z y — g lik o g e n e z ą . A n a lo g ic z n ie r o z p a d g lu k o z y d o k w a s u m le k o w e g o o k r e ś la m y ja k o g lik o liz ę , je j r e s y n te z ę z r ó ż n y c h p r e k u r s o r ó w ja k o g lu k o n e o g e n e z ę s c h e m a t 1).

r

GhkogenJ glikoęenezd

glikoliza (

Glukoza

J glukoneogeneza Jednostki C3

/ %

CO2 Różne metabolity

S c h e m a t 1. K ie r u n k i m e ta b o liz m u w ę g lo w o d a n ó w u z w ie r z ą t

P o n ie w a ż t e d w a p r z e c i w s ta w n e p r o c e s y : r o z p a d i s y n te z a z a c h o d z ą w ty c h s a m y c h k o m ó r k a c h , a n a ­ w e t w ty c h s a m y c h s u b f r a k c ja c h k o m ó r k o w y c h , c z ę ­ ścio w o p r z y u ż y c iu ty c h s a m y c h e n z y m ó w , n ie m o g ą o d b y w a ć się ró w n o c z e ś n ie . M u s z ą z a te m is tn ie ć s p e ­ c ja ln e m e c h a n iz m y r e g u l u ją c e , k tó r e m o g ą w łą c z y ć lu b w y łą c z y ć e n z y m y , s t y m u l u ją c b ą d ź p r o c e s r o z p a ­ d u , b ą d ź te ż s y n te z y w ę g lo w o d a n ó w . K o n ie c z n e są r ó w n ie ż d o d a tk o w e r e a k c je , d z ię k i k tó r y m m o ż liw e j e s t w y k o r z y s t a n ie r ó ż n y c h s u b s tr a tó w w p ro c e s ie g lu k o g e n e z y . D ro g i p r o w a d z ą c e o d ró ż n y c h s u b s tr a t ó w do g lu k o z y p r z e d s ta w io n e s ą n a s c h e m a c ie 2.

W a r u n k a m i, od k tó r y c h z a le ż y k ie r u n e k i n a tę ż e n ie p r z e m ia n y w ę g lo w o d a n ó w w k o m ó rc e , s ą s k ła d p o ż y ­ w ie n ia i z a p o tr z e b o w a n ie f iz jo lo g ic z n e n a w ę g lo w o ­ d a n y . G d y p o ż y w ie n ie z a w ie r a ic h n a d m ia r , t j . w ię c e j n iż m o ż e b y ć z u ż y te n a ty c h m ia s t ja k o m a t e r i a ł e n e r ­ g e ty c z n y , czę ść z o s ta je z m a g a z y n o w a n a w p o s ta c i g li- k o g e n u , p ó k i je g o ilo ść n ie o s ią g n ie m a k s y m a l n ie d o ­ z w o lo n e j w a r to ś c i fiz jo lo g ic z n e j, a p o z o s ta ły n a d m i a r z a m ie n ia s ię w tłu s z c z z a p a s o w y . W ty c h w a r u n k a c h g lu k o n e o g e n e z a j e s t n ie z n a c z n a . N a to m ia s t g d y z a ­ b r a k n i e g lu k o z y d o s ta r c z o n e j w p o ż y w ie n iu , z a p o tr z e ­ b o w a n ie n a n ią z o s ta je p o k r y t e p r z e z r o z p a d czę śc i g lik o g e n u , a le p r z e d e w s z y s tk im p rz e z w y b itn y w z ro s t n a tę ż e n ia g lu k o n e o g e n e z y . T a k w ię c z a le ż n ie od w a ­ r u n k ó w z a p o tr z e b o w a n ie n a g lu k o n e o g e n e z ę m oże n a g le w z ro s n ą ć i r ó w n ie n a g le z a n ik n ą ć . J e s t on o s p e ­ c ja l n ie w y s o k ie w c z a s ie p r a c y m ię ś n i lu b l a k t a c j i

o ra z w n ie k tó r y c h w a r u n k a c h p a to lo g ic z n y c h , n p . w c u k rz y c y .

G lik o g e n o liz ą p o le g a n a ro z s z c z e p ie n iu w ią z a ń g lu - k o z y d o w y c h g lik o g e n u , k a ta liz o w a n y m p rz e z e n z y m , z w a n y f o s f o r y la z ą a lf a - g l u k a n u i p r z e b ie g a ją c y m p rz y u d z ia le n ie o r g a n ic z n e g o fo s fo ra n u . W w y n ik u te j r e ­ a k c ji p o w s ta je g lu k o z o - l- f o s f o r a n (g lu k o z o -l-P ). Z w ią ­ z e k t e n m o ż e u le g a ć d w o ja k ie g o r o d z a j u p rz e m ia n o m . M oże on tr a c ić r e s z tę f o s f o r a n o w ą i w p o s ta c i w o ln e j g lu k o z y p rz e c h o d z ić do k r w i, a p o p rz e z k r e w do in ­ n y c h t k a n e k , a lb o te ż u le g a ć w t e j s a m e j k o m ó rc e p r z e k s z ta łc e n iu w g lu k o z o -6- f o s f o r a n (g lu k o z o -6-P ) i w łą c z y ć s ię w ła ń c u c h g lik o liz y . P ie r w s z y t y p p r z e ­ m ia n y j e s t c h a r a k t e r y s t y c z n y d la g lik o g e n u w ą tr o b y i k o r y n e r k o w e j, d r u g i — d la g lik o g e n u m ię ś n i. G li- k o g e n e z a n ie je s t p r o s ty m o d w ró c e n ie m r e a k c j i g lik o - g e n o lizy , w y m a g a u d z ia łu je s z c z e je d n e g o p o ś r e d ­ n ik a — u ry d y n o d w u fo s f o g lu k o z y (U D P G ) i e n z y m u , z w a n e g o s y n t e ta z ą g lik o g e n u .

O tó ż f o s f o r y la z a g lik o g e n u w y s tę p u j e w d w ó c h f o r ­ m a c h : a i b, ła tw o p rz e c h o d z ą c y c h w s ie b ie n a w z a ­ je m . B a r d z ie j a k ty w n a z o b u f o r m — f o s f o r y la z a b

— p o w s ta je z fo s fo ry la z y a p r z y u d z ia le c y k lic z n e g o a d e n o z y n o je d n o fo s fo r a n u (3 ',5 'A M P ), w y tw o rz o n e g o w w y n ik u w s p ó łd z ia ła n ia s w o is ty c h a k ty w a to r ó w ze z w ią z a n y m z b ło n ą k o m ó r k o w ą u k ła d e m c y k la z y a d e - n y lo w e j. P o d o b n ie s y n t e ta z a g lik o g e n u w y s tę p u je w d w ó c h fo r m a c h : w y s o c e a k ty w n e j, z w a n e j s y n t e ­ ta z ą I i s ła b o a k ty w n e j s y n te ta z y D. W y s tę p u ją o n e z a w s z e ra z e m , a le ic h w z g lę d n y s to s u n e k m o ż e u le g a ć d a le k o id ą c y m z m ia n o m . I t a k n p . w m ię ś n iu m y s z y w c z a sie s p o c z y n k u a k ty w n o ś ć f o r m y I w y n o s i ty lk o 20% c a łk o w ite j a k ty w n o ś c i te g o e n z y m u , b e z p o ś r e d n io p o s k u r c z u m ię ś n ia — 35% , w tr z y m i n u ty p ó ź n ie j — 90% , a n a s t ę p n ie p o w o li o p a d a do 20% . Z m ia n y t e są z w ią z a n e ze z m ia n ą ilo ś c i g lik o g e n u w m ię ś n iu : j e s t go d u żo w m ię ś n iu s p o c z y n k o w y m , z u ż y w a się w c z a ­ s ie je g o p r a c y i r e s y n te z u je się w c z a s ie p o w r o tu m ię ś ­ n ia do s t a n u sp o c z y n k o w e g o . P r z e m ia n a s y n t e ta z y

I w D tj. i n a k t y w a c j a te g o e n z y m u , s ty m u lo w a n a

mleczdn < Atibsj/ pozostałe I ^alanina tłuszczowe aminokwasy pmogronian'- s^rgna \ ę/ukogenne

j +COż cijtrtjnian 7

esparag/nianszczawiooctan ■+- jabtczart *- burszignian fosioenolopiroęroman +COz

triozofosforan -— glicerol fruktozo -1.6 ■ dy/ufosforan glukozo -6 - fosforan glukoza

S c h e m a t 2. D ro g i w y k o r z y s ta n ia r ó ż n y c h s u b s tr a tó w w p ro c e s ie g lu k o n e o g e n e z y

j e s t p r z e z 3 ', 5 'A M P . T a k w ię c je d e n i t e n s a m z w ią z e k — c y k lic z n y a d e n o z y n o je d n o fo s fo r a n — a k ­ ty w u je p r z e m ia n ę f o s f o r y la z y a w b, a z a te m g lik o - g e n o liz ę , a ró w n o c z e ś n ie u s u w a a k ty w n ą s y n te ta z ę g lik o g e n u w w y n ik u p r z e k s z ta ł c e n ia j e j f o r m y I w D, h a m u ją c r e a k c j ę g lik o g e n e z y . B r a k 3 ', 5 'A M P b ę d z ie m i a ł e f e k t o d w ro tn y : w y w o ła h a m o w a n ie g lik o g e n o - liz y , a z a k ty w u je g lik o g e n e z ę ( s c h e m a t 3).

W y tw o rz o n y w w y n ik u ro z p a d u g lik o g e n u g lu k o ­ z o - l - f o s f o r a n u le g a iz o m e r y z a c ji do g lu k o z o -6- f o s f o - r a n u . Z w ią z e k te n , b ę d ą c y p ie r w s z y m o g n iw e m g lik o -

Cytaty

Powiązane dokumenty

dow i znacznie się natom iast opóźniła ze w zględu, jak się przypuszcza, na zbyt suchy k lim at lub konkurencję świerka, k tóry rozprzestrzen ił się tu

Podsumowując wnioski, jakie nasuw ają się po zestawieniu ch arak tery ­ styk środowiskowych poszczególnych form, możemy przypuścić, że w Rębielicach rosły nad

sfałdowaniu kapelusza powierzchnia pokryta przez hym enium jest w ielokrotnie zwiększona, stąd ilość produkowanych zarodników przez każdy owocnik jest

nie się nowego kon-w ata mogło powtarzać się co kilkanaście m inut; niektóre aspekty naszej pracy były rzeczywiście niemiłe.. Równie

stycznych roślinności interglacjału eemskiego, porównuje się ją zazw yczaj z dobrze nam zna­.. nymi etapami rozw oju roślinności

chowując cechy chom ików w budowie czaszki w ytw orzyła zęby podobne budową do polników (Microtidae): powierzchnia ich zębów pokryta jest pętlam i szkliwa, co

P ierw szy zdziw ił się Einstein i z tego zdziw ienia w yrosła ogólna teoria względności, będąca przepiękną logicznie teorią grawitacji. Ruch bezw ładny ciał

Bogata jest rów nież skala barw i deseni om awianych ryb.. Bardzo bogata jest zwłaszcza kolekcja chrząszczy (dużo jelon k ow a- tych); słabiej przedstawia się