.
▼ i
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
ORGAN POLSKIEGO T O W A R Z Y S T W A PRZYRODNIKÓW IM. KO PERNIKA
CZERWIEC 1955 Z E S Z Y T 6
P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E
Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pismem M inisterstw a O św iaty n r IV/Oc-2734/47
*
T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 6 (1850)
J a k u b o w s k i J. L., W rażenia przyrodnicze z Chin Lu dow ych . 165 M a r c h l e w s k i M., Z w ierzyn a płow a w T a t r a c h ... 171 G r a c z y k R., W łaściw ości obronne d u d k a ... 174 J a k u b o w s k i J. L., U w a g i o badaniach podmorskich w e F ran cji . . . 177 W o l a ń s k i N., O dkrycie szczątków ludzkich i narządzi z dolnego plejstocenu
w A l g e r z e ... 179 D robiazgi przyrodnicze
Z n ikn ięcie żbika z fau n y P olsk i — Łukaszew icz K ... 184 N o w e stanowisko pasków ki w Polsce — B erger L ... 184 Ochrona d rapieżn ików — I. V ...184 Spraw ozdania
Zagadnienia procesu starzenia się i przedłużania życia — Tarkow ski A.
i W olański N ...185 Cato M a ior de senectute — M aroń K ... 187
S p i s p l a n s z
I. J u C z i a n - j u : C Z I P A J - S Z I P R Z Y P R A C Y C z i P a j - s z i : Ż A B K I
II. S z i P e j - h u n g : K O N IE I I I . S z i P e j - h u n g : N A Ł O W Y
IV . S z i P e j - h u n g : K R A J O B R A Z W IO S E N N Y P O D E SZC ZU N A D R Z E K Ą L I- D Z IA N
N a okładce: K u rczątka — rysunek C zi P a j-szi Opracow anie graficzn e: Fr. S eifert
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A
C ZE R W IE C 1955 Z E S Z YT 6 (1850)
J. L. J A K U B O W S K I (W arszaw a)
W R A Ż E N I A P R Z Y R O D N IC Z E Z C H IN L U D O W Y C H
(Część I)
W październiku i listopadzie 1954 r. spędziłem w Chi
nach siedem tygodni. Jest to okres stosunkowo długi, ale program nasz nie p rzew idyw ał czasu na zapozna
nie się z osobliwościam i przyrodniczym i. Jako przed
staw iciel nauk technicznych, dużo czasu poświęciłem osiągnięciom Chin Ludow ych w tej dziedzinie. Ponadto, jako członek Polskiej D elegacji K ulturalnej, brałem udział w je j poczynaniach uwzględniających przede w szystkim człowieka, je g o kulturę i sztukę. W tych w a
runkach interesującym m nie zjaw iskom przyrodniczym poświęcić m ogłem dosłownie tylko nieliczne godziny w ciągu siedm iotygodniowego pobytu w Chinach. B yły to p raw ie w yłączn ie obserw acje z okien samolotu, sa
mochodu i pociągu, a tylk o w y ją tk o w o w terenie. M i
mo to, chcę podzielić się z czytelnikam i wrażeniam i z naszej podróży, k tórej trasa w samych Chinach objęła przeszło 8 tysięcy km, zaw adzając o m iejscow o
ści tak interesujące dla przyrodnika, jak Czunking w C zerw onym Basenie i Kunm ing w Junnanie (na gra
nicy B irm y i Wietnamu). W rażenia te są bardzo po
w ierzchowne, ale za to dzięki długości trasy podróży — urozmaicone.
Przed lądowaniem na lotnisku w Pekin ie samolot zw yk le krąży nad cesarskim Pałacem letnim — Y i Ho Yiian — rozm ieszczonym w parku, który ptacza mur długości 91/a km. Z okien samolotu w idać jezioro K un
ming, częściowo porośnięte liśćm i lotosu (N e lu b iu m nu- ciferu m ), a p rzy brzegu jeziora — znany m arm urowy okręt. T eren y pałacowe otoczone są zalanym i w odą po
lam i ryżo w ym i (rys. 1). Obraz tych pól będzie tow a
rzyszył nam przez tysiące k ilom etrów w ęd rów ek po Chinach.
Gdy samochody — nasze „W arszaw y", często w id y wane w Chinach — przewożą nas z lotniska do hotelu, zam ykam y szczelnie okna. Ruch uliczny w zb ija obłoki żółtego pyłu, m im o że szosa jest doskonała. Jesteśmy w północnych Chinach, które są zasypywane lessem z pustyni Gobi. Less — to błogosławieństwo Chin w okolicach dobrze nawodnionych, gdyż stanowi do
skonałą glebę. Dla zdrow ia natomiast unoszący się w powietrzu pył lessowy jest szkodliwy. D latego wielu spotykanych po drodze row erzystów (a Pekin to m ia
sto row erów ), m ilicjanci na skrzyżowaniach ulic i liczni przechodnie zakryw ają nos i usta kw adratow ym i m a
seczkami, złożonym i z pakietu gazy w w oreczku płó
ciennym.
P rzy wejściu do hotelu ustawiono dla ozdoby donice z krzakam i granatu (P u n ica granatum ) pokrytym i po
m arańczowym i owocami, w ielkości m ałych jabłek. Na krzaku w id zim y zieloną m odliszkę (M antis sp.), która zdradza swą obecność przelatując na trawnik. N a p rze
łom ie września i października mamy tutaj dopiero k o
niec lata, co nie powinno nas dziwić, gdy upszytom ni- my sobie, że P ekin jest wysunięty nieco bardziej na południe niż Neapol.
O czywiście trudno m ów ić o klim acie Chin jako cało
ści, gdyż kraj ten rozciąga się na przestrzeni ok. 4000 km z północy na południe i tyleż kilom etrów ze w scho
du na zachód. Ogólnie biorąc, klim at Chin jest surow szy niż Europy w tej samej szerokości. Pow odu je to bliskość ogrom nego kontynentu azjatyckiego, z jego olbrzym ią w yżyn ą w części środkowej i położonym i na północy zim nym i obszarami Syberii. W zim ie kon
tynent ochładza się, co powoduje w y ż barom etryczny,
166 W S Z E C H Ś W I A T
Fot. A . Warwick Ryc. 1. W idok z okien samolotu przed lądow aniem na lotnisku w Pekinie. T eren cesarskiego Pałacu Letn iego z jeziorem Kunm ing, otoczony zalanym i
w odą polam i ry żo w y m i
pod którego w p ływ em pow stają w ia try , w ie ją c e z pół- noco-zachodu na południo-wschód. W lecie, pod w p ły w em silnego nagrzania się środkow ej części kontynen
tu^ w obec tw orzenia się tam niżu, w ia try w ie ją w k ie
runku przeciw n ym niż w zim ie. Są to tak zw ane mon- suny. W zim ie niosą one suche, zim ne pow ietrze z w n ę
trza A z ji i zaostrzają klim at, w lecie — chłodne po
w ietrze oceaniczne, co p rzyczyn ia się ró w n ież do zm niejszenia upałów. Ostatnio w zm iankow ane w iatry przynoszą z sobą p ow ietrze w ilg o tn e i opady.
Skutki zaostrzenia klim atu Chin p rze ja w ia ją się w y raźnie w średniej tem peraturze Pekinu. W styczniu tem peratura średnia w ynosi tam — 4,6°C, gdy w N ea polu równocześnie +8,2°C (w W arszaw ie — 3,6°C).
Średnia tem peratura Pekinu w czerw cu zaś wynosi +26,1°C, gdy w Neapolu +25°C (w W arszaw ie +17,7UC).
W K an ton ie leżącym na Z w rotn ik u Raka, około 1800 km na południe od Pekinu, a w ięc bardziej na południe niż Assuan w Egipcie, tra fia ją się w y ją tk o w o lekkie przym rozki. Średnia tem peratura stycznia w ynosi tu taj +13,7°C, a czerw ca +28,3°C.
W leżącej na północ od Pekin u p ro w in c ji Tungpei (M andżurii) klim at je s t n aw et surowszy. W Szenjangu (M ukdenie), położonym na tej sam ej szerokości, co Rzym , średnia tem peratura stycznia w ynosi — 13,1°C, a czerw ca +24,8°C, gd y natom iast w położonym o 440 km na północ C harbinie średnia tem peratura stycznia
Fot. J. Zarzycki Ryc. 2. A u tor z tłum aczką L u -si pod dw utysiąc-
letnim cyprysem w parku Czung szan
wynosi — 20,4"C, a czerw ca +23,2°C. Dla porównania dodam, iż w położonej o 700 km na północ od Charbi- na W arszaw ie średnia tem peratura stycznia wynosi
— 3,6°C, a czerw ca +17,7°C.
Ze w zględu na bliskość oceanu Chiny m ają obfitsze opady, zwłaszcza m iejscowości nadmorskie (1500—
2000 mm rocznie). Dla porównania można podać, że w W arszaw ie suma opadów w ynosi średnio 541 mm, w K ra k o w ie 735 mm, a w Zakopanem 1101 mm.
Pekin leży na rów ninie Chin Północnych '. Zarów no ta równina, jak i górzysty obszar lessowy Chin pół
nocnych są już od tysięcy la t pozbawione pierw otnej przyrody, którą w yp arły uprawy. Zbliżając się samo
lotem do Pekinu, tylk o w niektórych dolinach górskich w id zim y resztki lasów. O czyw iście pierw otna roślin
ność nie znikła, schroniła się na ugory, lub też została w ykorzystana przez człowieka do celów użytkowych i zdobniczych.
W związku z podanymi w yżej okolicznościami spe
cjalną uw agę zw róciłem na parki pekińskie. P ark i te, przed rew olu cją burżuazyjną z roku 1912, służyły w y łącznie rodzinie cesarza i jeg o dw orow i, niedostępne dla ludności. Podczas zwiedzania tych olbrzym ich
Fot. J. Zarzycki Ryc. 3. W okół cyprysów pną się w istarie o pniach
grubości ram ienia
i wspaniałych ogrodów z całą ostrością właśnie rzuca się w oczy kontrast, jaki panował m iędzy warunkami bytow ania w arstw y rządzącej i ludu. Jeszcze i dziś parki są otoczone m orzem stłoczonych lepianek parte
row ych lub jednopiętrow ych, w których m ieści się 2,5 m iliona ludzi2. A za muram i p arków olbrzym ie sta
w y, sztuczne wzgórza, stare drzew a — dzieło tysiąc
letn iej sztuki ogrodniczej.
Obecnie wszystkie parki Pekinu są udostępnione dla ludzi pracy. W jednym z najpiękniejszych parków —
1 C h in y P ółn ocn e ob ejm u ją dorzecze Huangho — Ż ółtej R zek i. N a zw a C h in y P ółn ocn e p rzy ję ła się w tym okresie, g d y leżącą b a rd ziej na północ M andżurię (T u n gp ei) trak to
w a n o nie ja k o część Integralną Chin, lecz ja k o posiadłość Chin. W obecnym u kładzie p olityc zn ym w łaśnie M andżu
ria je st n ajb a rd ziej na północ w y su n ięty m obszarem Chin.
2 W ie lk ie stłoczenie b u d ow n ictw a w P e k in ie pochodzi z tych czasów, g d y budow ano głó w n ie w obręb ie m u rów m iejskich.
P e k in składa się z dw óch części, z k tó ry c h każda otoczona je s t m urem . Długość m u rów części p ółnocnej w ynosi 25 km, a p ołu d n iow ej 15 km. W ysokość m u rów waha się od 7 do 12 m.
Czerw iec 1955 167
Fot. J. Zarzycki Ryc. 4. Liście i torebki ow ocow e lotosu w jednym
z parków pekińskich
Peih ai (Północne M orze) — po w yzw oleniu oczyszczono gruntow nie zamulone stawy, które uprzednio były sie
dliskiem kom arów i źródłem epidemii. W ydobyto z nich 157 tysięcy m3 mułu. Z innych staw ów w obrębie m ia
sta (Jezioro 10 Ś w iątyń) w ydobyto 275 tysięcy m3 mułu.
Jednym z najciekawszych parków jest Czung Szan (inaczej Park Sun Y a t sena) położony przy bram ie N ie biańskiego Pokoju (T ien A n Men), prowadzącej do Za
kazanego Miasta (dawnych terenów cesarskich). Park ten jest znany przede wszystkim z przeszło 900 cypry
sów, których w iek przekracza 500 lat. Niektóre z nich o średnicy 2 m m ają przeszło 2000 lat (ryc. 2). Naokoło cyprysów i w okół altanek pną się w istarie (W istaria sinensis) 3 o pniach grubości ram ienia (ryc. 3). Jeszcze w iększe zbiorow isko ponad 500-letnich cyprysów, obej
m ujące przeszło 5 tysięcy drzew, znajduje się przy Św iątyn i Nieba w południowej części Pekinu.
W parku Czung Szan udało mi się, m im o spóźnionej pory roku, zobaczyć kw iaty lotosu. Zarów no kw iaty jak i liście tej rośliny wodnej odznaczają się pięknością (ryc. 4). Średnica wonnych, biało-różow ych kw iatów dochodzi do 30 cm, a liści do 80 cm. L iście te są osa
dzone na ogonkach o długości dochodzącej do 2 m, w y stających ponad pow ierzchnię wody. Nasiona lotosu znajdują się w torebkach z daleka do złudzenia p rzy
pom inających sitko konewki (ryc. 5). Lotos, jako ro-
Fot. J. Zarzycki Ryc. 5. Nasiona lotosu znajdują się w torebkach
przypom inających sitko od polew aczki
Fot. J. Zarzycki Ryc. 6. Brama utworzona przez zrośnięte cyprysy
w pałacu cesarskim w Pekinie
ślina dziko rosnąca, pokryw a płytkie zbiorniki w odne i błota w całych Chinach północnych i południowych, podobnie jak u nas grzybienie i grążele.
W parku Czung Szan, z roślin dla nas egzotycznych, poza lotosami rosną bambusy. T ra w y te w Pekin ie osiągają jednak mały wzrost: wysokość kilku m etrów, średnicę ok. 3 cm.
Jedną z osobliwości parków w Pekinie i innych m ia
stach stanowią akwaria pod gołym niebem ze złotym i rybkam i (Carassius carassius auratus). H odow la złotych rybek w Chinach ma za sobą tysiącletnią tradycję.
W w ielk iej encyklopedii Tu szu tsi czong (r. 1725), liczącej 10000 tomów, jest podany opis tych ryb i wzm ianka o ich odkryciu w r. 769 p.n.e.
Długie w iek i sztucznej hodowli doprow adziły do po
staci nie spotykanych w naturze. Poza znanymi w P o l
sce „w elon am i" spotkać można inne dziwaczne posta
cie, ja k ryb y z oczami wysuniętym i, „teleskopow ym i", z oczami zw róconym i w górę, w reszcie ryby z „głow ą lw a “ , o silnie nabrzm iałej, jakby pokrytej turbanem przedniej części ciała. Bogata jest rów nież skala barw i deseni om awianych ryb. W arto przypom nieć, że w Europie pierw sze złote ryb k i z ja w iły się w końcu X V I I wieku. Stały się one zaś modne po r. 1750, dzięki m arkizie de Pompadour, dla której sprowadzono je z Chin.
O popularności złotych rybek w Chinach świadczy to, że są one sprzedawane m asowo przez handlarzy ulicznych w e wszystkich miastach. R yb k i trzym ają oni w dużych wazach szklanych; o zmierzchu można spo
tkać takich handlarzy z dw om a w azam i na deseczkach przywiązanych do końców łaty bambusowej, niesionej na barkach.
Z przyrodniczych m uzeów pekińskich zw iedziłem ko
lekcję entomologiczną A kadem ii Nauk. Bardzo bogata jest zwłaszcza kolekcja chrząszczy (dużo jelon k ow a- tych); słabiej przedstawia się zbiór m o tyli (nie ma on opieki fachow ej). W śród m otyli podziwiam piękne oka
zy najw iększego m otyla na świecie, Attacus atlas z Chin Południowych o rozpiętości skrzydeł d o 23 cm.
Niestety, nie udało m i się ujrzeć go w naturze, po
dobnie jak nie spotkałem się z całym światem „w sp a
niale kolorow ych ow adów podregionu mandżurskie- 5 Z w an e często glicyniam i.
22*
168 W S Z E C H S W I A T
Ryc, 7. M ałpy z p row in cji Kuangsi w ogrodzie zoologicznym Pekinu
go“ 4, o których pisze B. F u 1 i ń s k i 5. P rzyczyn iła się do tego n iew ą tp liw ie pora jesienna, w ja k iej zw ied za łem Chiny. Zresztą niektóre okazalsze ow ady, np. kózki Batocera lineolata o długości 6 cm n ie są byn ajm n iej pospolite. Z innych ow adów w m uzeum w ielkością swą rzucał się w oczy pałecznik o długości rzędu 25 cm, p o
chodzący z Kunm ingu (p row in cja Junnan).
M iałem też możność zw ied zić urządzone bardzo n o
wocześnie Muzeum B ogactw N aturalnych Chin. W ie l
ka liczba dużych m ap ściennych pozw ala tu poglądo
w o zorientow ać się, gdzie zn ajdu ją się w k raju różne kopaliny, upraw y, h odow le zw ie rzą t itp. W skaźniki św ietlne na mapach są uruchamiane za pom ocą p rzy
cisków elektrycznych. M ięd zy innym i u w agę m oją zw róciła mapa, pokazująca w pobliżu ja k ie g o w y b rze ża ło w i się różne gatunki ryb, skorupiaków i w od oro
stów, przy czym gatunków tych uw idoczniono k ilk a dziesiąt. M apy są bogato uzupełnione okazam i ze św ia
ta m ineralnego, roślinnego i zw ierzęcego. W muzeum uw zględniona jest rów n ież technologia przeróbki su
ro w có w kopalnych. W tym dziale zasługuje na uw agę duży m odel zgniatacza stali w Anszań w M andżurii, jednego z najw iększych zgniataczy w skali św iatow ej.
Pekin jest bardzo bogaty w muzea artystyczne. K o m pleks budynków pałacu cesarskiego (w ie le dziesiątków budynków), otoczony m urem i fosą, zw an y daw niej Zakazanym Miastem, został w w ięk szej części zam ie
niony na muzea. W śród zgrom adzonych tam dzieł sztuki m in eralogów m ogą zainteresow ać
wspaniałe rzeźby z am algam alitu, ja - delitu, jaspisu, różow ego kw arcu i in nych m inerałów . M n ie w pam ięci u tkw ił duży obraz, przedstaw iający bambusy o liściach piękn ej b a rw y se
ledynow ej. P o dokładnym przyjrzen iu się stw ierdziłem , że te liście b y ły w y konane z m ieniących się piór ptaków.
Poza tym z ogrom nej liczb y eksponatów zapam iętałem rzeźbę w b ryle jadeitu o wysokości 1,5 m, przedstaw iającą k ra jobraz chiński z dom am i o w ygiętych w górę brzegach dachów, pagodam i, laskam i sosnowym i i ludźm i w charak
terystycznych kapeluszach.
P rzy zwiedzaniu cesarskiego pałacu nie należy om i
ja ć n iew ielk iego ogrodu, który na bardzo skąpym ob
szarze w yposażony jest w szereg tarasów, sadzawek, ogródków skalnych i drzew. O dawnej sztuce ogrodni
czej świadczą bram y utworzone przez zrośnięte drze
w a (ryc. 6). W ogrodzie na odpowiednich postumentach ustawione są jako osobliwości fragm enty ra f koralo
w ych m adreporow ych i b ry ły bardzo zw ietrzałej skały, pełne otw orów .
Z innych osobliwości Pekinu, k tóre m ogą być in tere
sujące rów n ież z punktu widzenia przyrodniczego, w y m ienię tylk o posąg w św iątyni lam aistycznej Y u n g Ho
Kung. Posąg ten, pochodzący z X V I I I wieku i przed
staw iający Buddę w postaci stojącej, ma wysokość 18 m, a w ięc ponad 5 pięter. Jest on w ykonany rzekomo z jednego pnia białego drzew a sandałowego. Jest to m ało prawdopodobne, gdyż wysokość sandałowca w schodniego (Santalum album ), rosnącego w Indiach Wschodnich i na wyspach Archipelagu M alaj skiego, nie przekracza zw y k le 9 m. Być może, iż figu ra Buddy jest sztukowana, nie można się jednak naocznie o tym przekonać, gdyż drzew o u kryte jest pod żółtą jedw abną szatą o długości odpow iadającej rów nież 5 piętrom.
A le naw et jeśli posąg jest sztukowany z kilku pni, sta
now i n iew ą tp liw ie arcydzieło chińskiej sztuki ludowej.
Większość cudzoziemców, zw iedzających Pekin, om i
ja ogród zoologiczny popełniając w ten sposób w ielk i błąd, gdyż ogród ten stanowi bezcenną pomoc dla osób pragnących poznać Chiny. N a części obszaru ok. 70 ha, zajm ow anego przez zachodni park podm iejski, skupio
na jest duża liczba zw ierzą t zam ieszkujących Chiny;
poza tym ogród zaw iera szereg drzew i k rzew ó w z na
zw am i łacińskimi, co ułatw ia poznanie flo ry Chin.
O gród został założony w roku 1906 przez cesarzową- w d ow ę Tsu Hsi, a w latach 1937— 45 uległ zniszczeniu przez Japończyków. K uom intangow cy założyli tu póź
niej naw et pozycje artyleryjskie.
Ze ssaków n ajpiękniejszy b ył olbrzym i tygrys wscho- dnio-syberyjski, czyli mandżurski (Felis tigris m on go- lica), o przeszło 3-m etrow ej długości i wspaniałej gęstej sierści. W żadnym zw ierzyńcu europejskim nie w id zia łem tak wspaniałego kota. M n iej efek tow n y od tygrysa jest lam part (F elis pardus), którego zasięg w ystępow a-
4 Z o o g e o g ra fic z n y p od region m andżurski ob e jm u je Chiny północne, M andżurię, K oreę , W ys p y Japońskie.
5 B. Fuliński, Fauna C h in , Kosmos, ser. B, 1932, z. I I I —IV.
Ryc. 8. K rok od yle z Jangtsekiangu
C z i P a j - s z i (ur. 1860) i S z i P e j - h u n g (1895—
1953) najw ybitniejsi reprezentanci współczesnego m a
larstwa chińskiego, których obrazy reprodukujem y, należą do grupy tzw. szkoły narodow ej „kuo chua“ , tw orzącej „w dawnym drogocennym stylu“ starych m istrzów chińskich. W dziełach swych wykorzystują on i tradycyjną techniką malarską, posługującą się przeważnie m ięk k im pędzlem, tuszem i m onochrom em . K om p ozy cji obrazów brak perspektywy iw naszym p ojęciu a typow ym rysem jest tu linearność.
Czi P a j-s zi, nestor malarzy chińskich, liczący dziś 95 lat pochodzi z biednej rodziny chłopskiej. W dzie
ciństw ie pasał bydło, potem pracował u stolarza i robił rysunki dla rzeźby w drzewie. Zaczął malować jako samouk; dopiero w dojrzałym w ieku uczy się pisać i zdobywa wykształcenie malarskie. Staje się on je d nym z w ielk ich znawców dawnego malarstwa ch iń skiego. Pow ołany na profesora Akadem ii Sztuk P ię k nych w P e k in ie przez szereg lat kieru je katedrą dawnego malarstwa. Czi P a j-s zi początkowo tworzył krajobrazy, potem dopiero zaczął malować kwiaty, m otyle, ptaki, płazy i owady. W motyw ach tych okazał się praw dziw ym m istrzem . Jego kraby, kurczątka, żaby i kw iaty pulsują życiem i odznaczają się wiernością odtw orzenia, choć przeważnie naszkicowane są k il
koma pociągnięciam i pędzla. Obrazki Czi P a j-s zi cechuje szlachetność kom binacji kolorów , skala barw jest zawsze świeża i radosna. Pla m y tuszu, k tóry m i chętnie się posługuje, nadają obrazowi głębię. Jest przy tym bardzo oryginalny w u jęciu rysunku i ni e kopiuje z dawnych ksiąg ja k to czynili jego poprzednicy. N ie zalicza się i nie chce się zaliczać do m a la rzy -in telek tualistów, bo uczył się malować na żyw ej przyrodzie, na zw ierzętach chińskiego podwórka, na żywych li
ściach, kwiatach, na skrzydłach n a jm niejszej muszki i ważki.
S Z I P E J -H U N G K o n ie
Szi P e j-h u n g studiował w Japonii a p o te m w Paryżu.
P o w yzw oleniu C hin był pierw szym p rezyd entem C en
tra ln e j A kad em ii M a la rsk iej w P ek in ie. W praw dzie z m alarstwa europejskiego zaczerpnął w ie le elem entów , ale zachował w swych obrazach narodow y chiński charakter. Z jego obrazów najlepsze są zw ierzęta, a zwłaszcza konie, k tóre z w ielką pasją m alow ał n ie zliczoną ilość razy. U m ia ł po m istrzow sku połączyć
dekoracyjność barwy z wyrazistością lin ii, tak cha
rakterystycznym i dla chińskiego malarstwa, z eu rop ej
ską trójw ym iarow ością, którą osiąga, kładąc lekkie cien ie lub lin ie akcentujące bryły. M a lu je też tuszem z dużym m istrzostw em bambusy, a w stylu dawnych m istrzów tw orzy krajobrazy rozw odnionym tuszem.
W ostatnich latach przed śm iercią m alow ał obrazy związane z życiem now ych Chin.
Czerw iec 1955 169
nia dociera na północ aż do Amuru. Sądząc po ob fito
ści skór lam parta w sklepach pekińskich i po ich n i
skiej cenie, w nioskować należy, że jest to zw ierzę w Chinach pospolite. Cena futra tygrysa waha się od
"800 000 do 2000000 juanów (miesięczne lub dwum ie
sięczne pobory inżyniera), a futro lamparta jest już do nabycia za 280 000 juanów. Kupiony przeze mnie egzem plarz ma ogon długości 80 cm. W Chinach futro lam parta nie jest cenione, noszą je raczej ludzie bied
niejsi, np. w idziałem kilku ryksiarzy z kołnierzam i z lamparta. U nas jest inaczej — futro należy do w y twornych.
Z m ałp interesujące są Maccacus lasiotis, m ieszkające w górach Chin Północnych. M ałpy te posiadają gęste futro, które chroni je od zim na (ryc. 7).
Z osobliwości przyrodniczych w ym ienić należy na pierw szym miejscu piękne okazy szopa niedźwiadko- w atego (A ilu ru s fulgens) żyjącego na wysokościach po
w y żej 2300 m w H im alajach i górach prow in cji Junnan.
Jest to rodzaj spokrewniony z niedźwiedziem i szopem.
Posiada on bardzo gęste rude futro i olbrzym i puszy
sty ogon.
Ryc. 9. W alka świerszczy jest ulubioną zabawą Chińczyków
Inną osobliwością, którą można zobaczyć w ogrodzie zoologicznym w Pekinie, jest salamandra olbrzym ia (M egalobranchus m a xim us) o długości do 1 m, żyjąca w Chinach Północnych i A m eryce Północnej. Niestety, najw iększej jaszczurki na świecie, dochodzącej do 3 m długości, w arana (Varanus salvator) — pospolitej na południu Chin, nie było w ogrodzie. N ie było także żab latających.
O czyw iście w ogrodzie pekińskim można zobaczyć dużo innych zw ierząt żyjących w Chinach, jak słonie, w ielbłądy, jaki, tapiry, bażanty, krokodyle, pytony i w ie le innych (ryc. 8).
W czasie dw utygodniow ego pobytu w Pekin ie m ia
łem sposobność odbyć trzy w ycieczki w okolice tego miasta. K ażd a z nich pozw oliła mi uchwycić kilka cie
kaw ych szczegółów przyrodniczych. Niestety, wszystkie przypadły na pierw szą połow ę października, a w ięc na okres sposobienia się przyrody do zimy.
W ycieczk i odbyw aliśm y głów n ie samochodami. Na drogach dojazdow ych do Pekinu spotykaliśmy całe ka
raw any w ielbłądów , ja k przed sześciuset laty za czasów M arco Polo. Część transportu odbyw a się wózkam i
Fot. J. Zarzycki Ryc. 10. M ur Chiński
dw ukołow ym i (na gumach) zaprzężonym i w konie lub osły. O oszczędności Chińczyków i zarazem o braku opału m ów i fakt, że konie m ają podwiązaną płachtę pod ogonem dla zbierania nawozu, który po wysuszeniu służy za opał.
Pierw sza nasza wycieczka prowadziła do świeżo zbu
dowanej zapory wodnej na rzece Jungtingho, 75 km na północo-zachód od Pekinu. Rzeka ta w okresie P rzy borów zalewała tereny w pobliżu Pekinu, przeryw ała połączenie k olejow e Pekin — Tientsin, a ponadto p rzy
czyniała się do powodzi w dolinie rzeki Hajho, do k tó
rej wpada koło miasta Tientsinu. Zbudowana przez w ładzę ludową zapora zam yka sztuczne jezioro o p o
wierzchni 230 km2 i pojemności przeszło 2 m iliardów m etrów sześciennych. W czasie powodzi w odę grom adzi się w zbiorniku, aby ją potem wypuszczać stopniowo.
W ten sposób niebezpieczeństwo pow odzi w dolinie tej rzeki zostało zażegn an e6. Jest to — obok sadzenia leś
nych pasów ochronnych — jeden z etapów na drodze do zm iany przyrody Chin, zaplanowanej przez w ładzę ludową.
Do zapory podjechaliśm y autobusem. Obok k ierow cy autobusu była zawieszona m ała klateczka z łyka ze świerszczem. Chińczycy traktują świerszcze ja k ptaki śpiewające, a ich upodobanie do świerszczy jest tak duże, że naw et biorą je z sobą w podróż. W ielokrotnie w idziałem klatki ze świerszczami w sklepach w P e k i
nie. G dy Chińczyk złapie świerszcza, p rzyw iązu je go łykiem do pręta i w ten sposób przenosi do domu. Jest to wykonane z całą ostrożnością, tak że owad nie zo
staje uszkodzony. Świerszcze b yw a ją używ ane czasem także do w alk (ryc. 9), które przebiegają podobno „b e z
k rw a w o", a w śród w id zów ich w yn ik i byw ają przed
m iotem zakładów.
Chińczycy nie tylko kochają się w świerszczach ale i w ptakach. Bardzo często można spotkać dorosłych i m łodzież na spacerze z ptakami. Ptaki trzym ane są na łańcuszkach, um iejętnie założonych na szyi. W idać n iew iele im to przeszkadza, gdyż z apetytem zjadają orzeszki trzym ane przez właściciela w ustach.
* Zagadnienia p ow od ziow e są szerzej u jęte w artyk u le autora: „O p an ow an ie pow odzi w Chinach L u d ow ych " („K o s m os” , seria II, zeszyt 2, 1955).
170 Ws z e c h ś w i a t
Fot. J. Zarzycki Ryc. 11. D rzew a Diospyros ka ki
Od zapory pojechaliśm y pociągiem z pow rotem ku P ek in o w i przez krajobraz lessowy, drogam i i w ąw oza mi, w rzyn ającym i się na głębokość do 10 m w glinę, w śród piram id ziem nych o tej samej wysokości. Po drodze zatrzym aliśm y się dla zw ied zen ia W ielk iego Muru Chińskiego (ryc. 10). Jest to jedno z n a jp otężn iej
szych dzieł techniki, budowane od I I I w ieku p.n.e. aż do X I V w ieku n.e. Długość muru w lin ii prostej w ynosi 1800 km, a łącznie ze w szystkim i odgałęzien ia
mi około 4000 km. W ysokość muru dochodzi do 10 m, a prow adzi po nim droga o k ilk u m etrow ej szerokości.
Spacer po M urze p ozw olił nam zapoznać się z charak
terem gór, przez które M u r przechodzi, nie licząc się zresztą z rzeźbą terenu. G óry te w y d a ły m i się po
dobne do T a tr Zachodnich w porze jesiennej. Główna różnica przypom inająca, że jesteśm y w Chinach — to liczne astry fio leto w e (bardzo podobne do A s te r amel- lus) oraz płożące się p ow ojn ik i (C lem atis sp.), pokryte srebrno ow łosionym i nasionami. W dolnych partiach łapię duży okaz szarańczaka T ry x a lis nasuta, ze stoż
kow ym szczytem głow y, znanego rów n ież w południo
w e j Europie.
Druga w ycieczk a zaw iod ła nas do gro b o w có w cesarzy z dynastii M in g (r. 1368— 1644). G robow ce te są otoczo
ne zdziczałym i parkam i, w których uw agę m oją z w ró ciły dęby o olbrzym ich liściach (długość rzędu 40 cm) Są to dęby Quercus dentata odznaczające się ponadto m iseczkam i żołędnym i, pokrytym i tak dłu gim i łuskami, że w yglą d a ją ja k k w ia ty nieśm ierteln ików (średnica m iseczki bez łusek np. 15 mm, a z łuskam i 50 mm).
W pobliżu grobów M in g ó w można było obserw ow ać poza tym w ije o długości rzędu 10 cm, zew n ętrzn ie bardzo podobne do naszego krocionoga piaskow ego (Julus sabulosus). W ije te b yły om yłk ow o uważane przez tow arzyszących nam C h iń czyków za m ałe węże.
W krzakach rozpinały się liczne sieci dużych pająków , których nie udało m i się określić, o w ydłu żonym od
w łoku barw y zielonej, z pięknym deseniem falistym . W pobliżu jednego z grob ów zn ajd ow ał się duży sad.
złożony z drzew D iospyros kaki (ryc. 11). O w oce kaki są w ielkości jabłek, b a rw y pom arańczow ej, z charakte
rystycznym row k iem na obwodzie. Sm ak ich jest słod
ki, ale nieco mdły. Owoce te są w Chinach bardzo roz
powszechnione. K ak i j-est bliskim krew nym Diospyros ebenum, dostarczającego drewna hebanowego.
N ajpiękniejsza była w ycieczka ostatnia — do Ś w ią
tyni Zielonego Obłoku (P i Y iin Sy). Zespół budynków tej świątyni, oddalonej o kilkadziesiąt kilom etrów od Pekinu, jest n iezw yk le m alowniczo położony, u stóp am fiteatru gór, których wysokość bezw zględna sięga kilkuset metrów. Św iątynia jest znana zwłaszcza z „H a li 500 lohanów “ , zaw ierającej postacie 500 św ię
tych buddyjskich, o w ielkości nieco w iększej niż natu
ralna, w yrzeźbione z dużym poczuciem piękna (w iek X V I I I ).
G łów ny budynek Ś w iątyni Zielonego Obłoku stoi na wzgórzu. W ysokie schody prow adzą na jego dach, skąd roztacza się przepiękny w idok na w ierzchołki bliskich drzew , na zbocza górskie i na błyszczący w dali Pekin.
Piękn e jest* rów nież najbliższe otoczenie. Św iątynia jest w stylu hinduskim, ma bogato rzeźbione obram o
w an ie dachu. Jednym z najpiękniejszych elem entów om awianego widoku, który być może przyczynił się do tak poetycznej nazw y Ś w iątyni Zielonego Obłoku, są
Fot. J. Zarzycki Ryc. 12. W idok z górnego tarasu św iątyni Z ie lonego Obłoku. N a drugim planie sosny z białą
korą (Pinus bungeana)
otaczające ją sosny z białą korą, Pinus bungeana (ryc. 12). Z daleka pnie ich przypom inają brzozy, kora jednak odpada płatami, jak u platanów. K oło św iątyni rosną poza tym liczne cyprysy i kilka m iłorzębów (G in g k o biloba). Tłum aczym y tow arzyszącym nam Chińczykom, że to drzewo, rosnące głów n ie w pobliżu chińskich świątyń, jest dziś reliktem .
P o czterotygodniow ej podróży po Chinach w róciłem do Pekinu w połow ie listopada. W iał zim ny, przejm u
ją cy w iatr, trzeba było szczelnie okryw ać się jesionką.
P ek in żegnał nas chryzantemami. W parku Peihai otw arto w ystaw ę, poświęconą odmianom tego kwiatu, 0 którym pisał już sławny poeta chiński Czu Juan przed 2300 laty. N ie będąc ogrodnikiem nie jestem w stanie opisać w artości i piękna tej w ystaw y. N iech wystarczą chińskie n azw y odmian ch ryzan tem ów : „Żu raw ie w obłokach", „U p ojn e rubinowe zauszniki", „Piękn o 1 sław a", „Pierścień z jadeitu ", „Z łote n ici" itp.
Czerw ie c 1955 171
Z W I E R Z Y N A P Ł O W A W T A T R A C H
M. M A R C H L E W S K I (Zakopane)
A rtyk u ł niniejszy ma na celu zapoznać czytelnika z dzisiejszym stanem i warunkam i bytow ania jelenia i sarny w Tatrach.
O m aw iając warunki życia tych zw ierząt w Parku Tatrzańskim , chcę rów nież poruszyć ogólnie zagadnie
nia hodow li jelenia i sarny w naszych łowiskach.
Stosowane do dziś tzw. „zasady h odow li" zw ierzyn y p łow ej opierają się na przestarzałych szablonach, opra
cowanych przew ażnie przez autorów niemieckich, ma
jących za podstawę genetykę form alną i nie u w zględ
niających zgoła nowych zdobyczy nauki w dziedzinie zootechniki.
P o zw o lę sobie ponadto w yrazić opinię, że cały sze
reg ob ja w ó w życiow ych sarn i jeleni, ich w ym agania co do siedliska, a naw et biologia
i fizjo lo g ia nie są dotychczas do
kładnie poznane, zbadane i opisane.
Sądzę, że w związku z rozporzą
dzeniem M inistra Leśnictw a w spra
w ie sposobu i zasad opracowywania oraz zatw ierdzania łow ieckiego planu hodowlanego, w arto aby podane niżej uw agi dotyczące hodow li jeleni i sarn stały się tem atem ja k najszerszej dyskusji, która m ogłaby doprowadzić do naukowego skontrolowania do
tychczasowych zasad hodow li zw ie
rzyny p łow ej i uwzględnić nowocze
sne zasady hodow li zw ierząt, oparte na n ow ej biologii.
Na w stępie chciałbym ustalić k il
ka pojęć (term inów), których użyję w dalszym ciągu, a to celem unik
nięcia ewentualnych nieporozumień, zwłaszcza że w literaturze łow ieckiej panują pod tym w zględem różne roz
bieżności.
K ażd y gatunek zw ierzęcia w ystę
puje na wolności tylk o w obrębie swego zasięgu geograficznego i po
trzebuje dla norm alnego rozw oju
pew nego minimum warunków biologicznych, z których jako n ajw ażniejsze należy w ym ienić: położenie geogra
ficzne, wzniesienie nad poziom morza, rzeźba terenu, klim at i warunki hydrograficzne, skład flo ry oraz bu
dowę geologiczną podłoża.
Całokształt tych w a ru n k ó w . stanowi siedlisko biolo
giczne (biotyp), w którym w warunkach naturalnych m ogą żyć tylk o pewne, dla danego siedliska właściwe, gatunki zw ierząt dzikich.
M ożna np. w yróżnić następujące siedliska biologicz
ne: brzegi jezior, brzegi strumieni, bagna, łąki, lasy, nieużytki, usypiska (piargi), tereny wysokogórskie, lo
dowce itp.
Często można zaobserwować, że poszczególne gatunki zw ierząt nie rozprzestrzeniają się na całej powierzchni danej strefy. Przyczyn y tego zjaw iska mogą być różno
rakie, np. w jednej strefie występują dw a gatunki zw ie
rząt, właściw e dla tej strefy, jednak nie znoszące się wzajefmnie, jak np. kozica i muflon. Sam a na ogół unika terenów zamieszkałych p rzez' jelenie i trzym a się osobno. Duży stan dzikich k rólik ów w p ływ a na zniejszenie się stanu zajęcy itp. W ybraną przez dany gatunek zw ierząt część siedliska nazyw am y o s t o j ą .
Rzadko zdarza się, aby w jakimś dużym kom pleksie leśnym jelenie, sarny i dziki w ystępow ały rów nom ier
nie na całej powierzchni. Z w y k le da się w yróżnić ostoję jeleni, ostoję sarn i ostoję dzików. M oże się rów nież zdarzyć, że poszczególne gatunki będą występow ać w kilku punktach danego siedliska.
Ilość zwierząt, jakie mogą żyć na pewnym obszarze, w warunkach pierwotnych, uzależniona jest od m ożli
wości produkcji paszy danego sie
dliska. Maksymalną ilość zwierząt, jaką dany teren może w yżyw ić bez ingerencji człowieka, nazywam y jego pojemnością. L i n d e m a n n używ a terminu pojemność bytowa, w yraża się ona ilością paszy dostępną pod koniec zimy. W łowiskach zn ajdu ją
cych się na terenach zagospodarowa
nych, gdzie człow iek może w yw iera ć w p ływ na produkcję paszy czy to przez uprawę specjalnych poletek hodowlanych, czy też przez zim o
w e dokarmianie zw ierzyny, m ów im y o pogłowiu lub obsadzie zw ierzyn y na jednostkę powierzchni.
N iektórzy autorow ie uw zględniają poza tym tak zw any rejon żerowania w granicach od jednego do kilku nastu kilom etrów.
U niektórych gatunków zwierząt, jak pardwa, leming, stwierdzono tzw. cykle biologiczne, polegające na tym, że w okresach kilkuletnich ilość osobników danego gatunku osiąga w danej okolicy swe m aksi
mum, a potem znowu maleje.
Ilość zwierząt, jaka może w ystępow ać w danym sie
dlisku w warunkach naturalnych, zależy od tylu czyn
ników, że trudne, jeżeli nie niem ożliw e w ogóle jest ujęcie je j w jakieś reguły. Ną terenach zagospodaro
wanych ilość zw ierzyn y zależy przede wszystkim od kierunku danego gospodarstwa. Np. w gospodarstwie zw ierzyńcow ym , gdzie stosuje się dokarmianie, a m n iej
szą uwagę zw raca się na szkody wyrządzane w drze
wostanach, dopuszczalna jest znacznie większa obsada niż w lasach zagospodarowanych intensywnie, w któ
rych prowadzona jest hodowla cennych gatunków drewna.
Liczebność pogłow ia ustala się corocznie na 1 czerw ca. Cieląt nie włącza się do stanu pogłowia, a w ięc liczebność danego zwierzostanu obejm uje w yłącznie zw ierzęta w wieku ponad rok. Stosunek ilościow y samców do samic nazyw am y stosunkiem płci. Jak ten
Fot. W. Suleja Ryc. 1. Jeleń byk o w ybitn ym
typie jelenia w apiti
172 W S Z E C H Ś W I A T
stosunek przedstaw ia się u różnych zw ie rzą t żyjących w warunkach naturalnych, nie zostało w ła ściw ie na
ukow o zbadane. Jeśli chodzi np. o jelen ie am erykań
skie, to W i n e c o f f pisze otw arcie, że n ik t w łaściw ie nie m oże pow iedzieć, ja k i stosunek łań do b y k ó w uznać za naturalny, C a h a l a n e tw ierd zi, że jeleń w apiti jest n ajbardziej poligam iczny ze w szystkich jelen i świata i silny byk grom adzi dokoła siebie do 60 łań.
Do spraw y stosunku płoi pow rócim y jeszcze przy sposobności om aw iania h odow li jelen ia i sarny.
J e l e ń t a t r z a ń s k i
N ie posiadamy danych, czy jeleń europejski jest ga tunkiem rodzim ym dla Tatr. Dotychczasow e badania w jaskiniach tatrzańskich nie w yk a za ły obecności szczątków jelen ia kopalnego. E. E t h l e n f a l v y po
daje, że jeleń w Tatrach w yg in ą ł z początkiem X I X wieku.
W iem y, że po stronie słow ackiej do zw ierzyń ca po
łożonego w dobrach jaw orzyń skich sprow adzono około 1870 roku jelen ie ze Slavonic. Ilość sprowadzonych jelen i była bardzo mała.
W roku 1881 sprowadzono do Jaw orzyn y n o w ą partię jelen i ze Slavonic oraz jelen ie perskie (C ervu s W a li- schi), a na przełom ie X I X i X X w iek u jele n ie am ery
kańskie (C ervus canadensis canadensis), a także jelen ie z A łta ju , Turkiestanu oraz A n glii.
Leśniczy B i e ń k o w s k i , pracujący w Tatrach w la tach 1892— 1926, tw ierd zi, że jeleń w Tatrach polskich pokazał się dopiero po sprowadzeniu jelen i do Jaw o
rzyn y Spiskiej, skąd przeszedł i rozprzestrzen ił się po stronie polskiej.
Jelenie, w ystępujące dziś w Tatrach, m ożna zatem uważać za fo rm ę pow stałą ze skrzyżow ania jelen ia europejskiego, kilku fo rm azjatyckich i am erykań
skiego w apiti, o znacznej w iększości przym ieszki k rw i tego ostatniego, ukształtowaną w ciągu kilkudziesięciu pokoleń pod w p ły w em środowiska tatrzańskiego. F o r
ma ta powstała oczyw iście z osobników dobranych przypadkow o, ale w okresie istnienia zw ierzyń ca ja w orzyńskiego, bardzo intensyw nie karm ionych sztucz
nie (siano, owies, kasztany, chleb, sól, z dodatkiem fosforanu w apnia itp.). D okarm ianie to nosi p ew n e ce
chy w ychow u kierow anego. W śród cech w yra źn ie w y stępujących u jelen i tatrzańskich n ależy podkreślić form ę w ień ców zbliżoną do w ień có w jelen ia w apiti, duży, rzucający się w oczy w zrost oraz traw ożerność cechującą jelen ia w apiti, w p rzeciw ień stw ie do pędo- żernego jelen ia europejskiego. Cechę tę zaobserw ow ać łatw o w śród stad jelen i pasących się na halach gór
skich, zw łaszcza na terenie Jaw orzyny. Traw ożerność ułatw ia dokarm ianie je le n i tatrzańskich sianem, które jest uważane za paszę gorszej jakości w h od ow li je le nia europejskiego.
O s t o j a j e l e n i a w Tatrach polskich rozciąga się od granicznej rzeki B iałki na w schodzie aż po Potok O lczyski na zachodzie. Pow ierzch n ia tego obszaru ob ej
m uje około 4500 ha lasu położonego w reglu dolnym i reglu górnym.
Jeleń utrzym uje się p rzew ażn ie w części wschodniej p rzylegającej do zw ierzyń ca jaw orzyń skiego, ograniczo
nej na wschodzie rzeką Białką, a na zachodzie P o to kiem Filipka. Przestrzeń ta ob ejm u je około 2800 ha
lasu. Jedną z przyczyn najliczniejszego występowania jelen ia na tej przestrzeni może być to, że teren ten jest w oln y od serwitutu wypasu bydła i ow iec w lesie, zw ierzyna ma tu zatem o w iele w ięcej spokoju niż na innych terenach.
Na zachód od Potoku F ilipka liczebność jeleni znacz
n ie się zmniejsza, a na zachód od D oliny O lczyskiej jeleń w ystępuje tylk o sporadycznie. R ykow isko jeleni odbyw a się jednak p raw ie w yłącznie w partiach bez
pośrednio przyległych do rzeki Białki. W okresie tym jelen ie często przechodzą na stronę słowacką.
P o g ł o w i e jelen ia w opisanej w y żej ostoi w yn o siło w roku 1939 około 60— 80 sztuk, z czego co n aj
m niej 60 szt. przebyw ało na wschód od Potoku F i
lipka, tj. na powierzchni 2800 ha. N a 1000 ha po
w ierzchni leśnej przypadało zatem w granicach w ięk szego skupienia 21 szt. jeleni, a na obszarze całej ostoi 15 szt. C y fry te odpow iadają przeciętnym cyfrom ob
sady jelen i na 1000 ha, podawanym przez w ielu auto
r ó w łow ieckich. Jednakowoż W r ó b l e w s k i opiera
ją c się na obliczeniu w ydajności bazy paszowej, jaką stanowi dla zw ierzyn y Puszcza Białowieska, ustalił ilość zw ierzyn y, jaka może się w ykarm ić na: 10 jeleni, 10 sam i 5 dzik ów na 1000 ha (przy czym nie wliczał żu brów jako trawożernych).
Jasną jest rzeczą, że w ydajność paszowa Puszczy B ia
łow ieskiej, porosłej lasem mieszanym o bogatym i róż
norodnym podszyciu, jest w iększa od w ydajności słabo podszytych lasów regla dolnego i górnego w Tatrach.
A to tym bardziej, że w podanej w y że j powierzchni lasu mieszczą się partie pokryte w p raw d zie lasem, ale tak kamieniste i strome, że są dla jelen i niedostępne.
N adto na części terenu stanowiącego ostoję jelenia z tytułu serwitutu wypasu w lasach, wypasa się co
rocznie 2000 szt. ow iec i 400 szt. bydłau Zm niejsza to oczyw iście do minimum wydajność paszy ostoi. Jak
k olw iek wydajność ta nie jest dokładnie obliczona, to logicznie biorąc obsada jeleniow atych w Tatrach musi być m niejsza niż w Puszczy B iałow ieskiej, a w każdym razie nie może^ przekraczać obsady ustalonej dla pusz
czy przez W róblew skiego.
Stosując pow yższe kryterium , stan jelen i w Tatrach w ostoi rozciągającej się od Białki po Potok Filipka pow inien wynosić 30 szt. jeleni, a łącznie z obszarem rozciągającym się do D oliny Olczyskiej 45 szt. Stan jelen ia tatrzańskiego na tym obszarze w ynosił w la
tach 1949— 1954 przeciętnie 40 szt. Stan ten należy za
tem uważać za zgodny z pojem nością bytow ą ostoi.
S t o s u n e k p ł c i . P rzew ażn ie autorowie piszący 0 hodow li zw ierzyn y tak z okresu przedwojennego, jak 1 z czasów ostatnich opierają się na zasadach ustalo
nych przez niem ieckich klasyków łow iectw a i ich ucz
niów , nie biorąc pod uwagę, że zasady te opierają się na przesłankach genetyki form alnej. N ic zatem d ziw nego, że kierunki głoszone przez nową biologię nie zna
la zły dotąd odbioia w pracach łowieckich. Jedną z pod
staw ow ych zasad dawnego kierunku h odow li jelenia jest tw ierdzenie, że stosunek płci u tego gatunku z w ie rząt pow inien wynosić 1 :1. N iek tórzy autorowie tw ie r
dzą nawet, że pow inno być w łowisku w ięcej byków niż łań. Dlaczego w łaśnie taki stosunek płci ma w y stę
pow ać u jeleniow atych, gdy na ogół w przyrodzie, nie w yłączając rodzaju ludzkiego, samice przew ażają
Czerw iec 1955 173
liczebnie nad samcami, autorzy nie uzasadniają. S tw ier
dzają krótko, że jest to stosunek „naturalny", „n a jw ła ściw szy" lub „norm alny". Z drugiej strony, u tych samych autorów spotykam y się często z twierdzeniem , że b yk kapitalny w czasie rykow iska „ogania chmarę łań" (a w ięc co najm niej kilka), że tam gdzie jest mało łań b yki opuszczają rykow isko itp.
Pew n e św iatło na to zagadnienie rzuca praca G o u s- s o n e’a. T w ie rd zi on, że daw niejsi autorowie uważali za naturalny stosunek płci 1 : 6 (u nas tego zdania jest szereg autorów jak A . M i e c z y ń s k i, Zasady Ł o w ie c
twa z r. 1861, M e t z i g , Kalendarz M yśliw ski i inni), cały zaś szereg autorów przyjm uje stosunek ten na 1 : 5. P rz y takim stosunku płci przyrost naturalny jest bardzo znaczny, duże ilości dziczyzny można uzyskać przez odstrzał młodzieży.
Natom iast przy stosunku 1 :1 istnieją znacznie w ięk sze m ożliw ości odstrzeliwania byków; łow nych i zdo
byw ania pięknych wieńców. Jak w idzim y, propagow a
nie stosunku płci ł : 1 n ie jest oparte na podstawach przyrodniczych, lecz podyktow ane w zględam i utylitar
nymi. Uzasadnienie konieczności utrzymania stosunku 1 : 1 nadm iernym w yczerpyw aniem się byków w czasie rykow iska, co ma się uwidaczniać przez form ow anie słabych w ieńców , nie w ytrzym u je — moim zdaniem — krytyki. W łowisku zagospodarowanym sprawę tę m o
żem y regulow ać przez odpowiednie dokarmianie, a jak w iadom o przez podawanie makuchów sezamowych otrzym yw ać można w ieńce o niespotykanej w innych warunkach, wadze i ilości rozgałęzień.
M oim zdaniem, w łowisku zagospodarowanym ure
gulow anie stosunku płci uzależnione być powinno od celu w ytk n iętego danemu łowisku. Będzie on inny, gdy chodzić będzie o produkcję dziczyzny, a inny — gdy łow isko będzie przeznaczone do celów reprezen
tacyjnych.
Natom iast w parkach narodowych i rezerwatach, re
gulacja stosunku płci ani stosunku poszczególnych klas w ieku nie powinna być stosowana. Pow in n y tu być prow adzone jedynie obserwacje, jak sprawy te r e g u lują się same, bez udziału człowieka.
Szczegółow a uwaga powinna być zwrócona na ewen
tualny w p ły w chowu wsobnego.
Jelenia, w ystępującego w Tatrach należy zbadać, przy czym w ypadn ie stwierdzić różnice czy też podobień
stwa w budow ie kośćca i ciała z jeleniem europejskim.
Stw ierdzić należy, czy występują, a jeśli tak. — to ja kie różnice w jego biologii, po czym dopiero można po
stanowić o jego losie, tj. o pozostawieniu jako składni
ka fauny tatrzańskiej czy wystrzelaniu. Sprawa ta w ym agałaby uzgodnienia z zarządem Czechosłowac
kiego Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdyż pozosta
w ienie jelen ia po jednej stronie zawsze pow odow ać bę
dzie przenikanie go na drugą stronę.
S a r n a
Sarna jest w Tatrach gatunkiem n iew ątp liw ie ende
micznym. Posiadam y dokładne wiadomości, że na sar
ny polow ano tam już w X I V w., a poddani dóbr kró
lewskich, jak im i były wówczas Tatry, składali daniny m iędzy innym i w sarnach.
Podobnie ja k jelen ie pod koniec X I X w. do zw ie
rzyńca w Jaw orzynie Spiskiej sprowadzono rów nież sarny z C h iw y (A zja).
Obecnie żyjące w Tatrach sarny m ają zatem do
m ieszkę k rw i sarn azjatyckich, która jednak nie u w y datnia się tak w ybitnie w cechach zewnętrznych jak u jelenia.
Rogacze w Tatrach odznaczają się parostkami sła
bymi, cienkim i i wąsko ustawionym i; często w ystępują form y poroża zniekształcone, tak zwane myłkusy. Jest to prawdopodobnie związane z m ało w yd a jn ym pod w zględem paszowym siedliskiem i surowym i w arunka
m i klim atycznym i. Przypuszczenie to potw ierdza fakt, że w zw ierzyńcu jaworzyńskim , gdzie zw ierzyn a była bardzo silnie dokarmiana, parostki rogaczy były znacz
nie silniejsze niż o osobników żyjących poza zw ierzyń cem.
U odstrzelanych lub padłych sarn bardzo często stwierdzano zaleczone złamania kończyn. Przyczyną tego jest n iew ątp liw ie stromy i kam ienisty teren, a w warunkach zim ow ych — tw arda skorupa tworząca się na powierzchni śniegu.
Ostoja sarny w Tatrach polskich obejm uje całą po
w ierzchnię leśną, tj. około 11 500 ha. W okresie letnim sarny wychodzą często w ysoko w góry w krainę koso
drzewiny. Zdarza się, że n iezbyt silni w zoologii tu ry
ści, obserwując sarny w kosówce lub n aw et w yżej, opo
w iadają z dumą o spotkaniu z kozicami, skąd powstają przesadne inform acje o liczebności kozic w Tatrach.
P ogłow ie sarn w Tatrach polskich w okresie przed
w ojennym oceniam maksym alnie na 200 szt. C yfra 400 szt., podawana przez prof. Janusza D o m a n i e w s k i e g o , w yd a je m i się przesadzona.
O pierając się na cytowanych w yżej normach obliczo
nych przez W róblew skiego dla Puszczy Białow ieskiej, stan sarn na powierzchni leśnej obejm ującej 11 500 ha nie powinien przekraczać 115 szt. Liczba ta podobnie ja k u jelenia, znajduje uzasadnienie jeszcze w tym , że w lasach tatrzańskich stanowiących ostoję sarny w y pasa się w okresie od m aja do września 450 szt. bydła i 7000 szt. owiec.
W latach 1945— 1953 obliczano stan sarn w Tatrach na przeciętnie 60 szt. Pozostaje to w zw iązku z silnym w ytrzebieniem sarn przez niem iecką straż graniczną i różne oddziały partyzanckie. Rysie, które p o ja w iły
Fot. W. Suleja Ryc. 2. Łanie przy schronisku w Roztoce
2J //////,