• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1949, R. 21, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1949, R. 21, nr 7-8"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIN

EWANGELIA-ŻYCIE CHRZEŚCIJAŃSKIE-POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

„IDŹCIE TEDY I CZYŃCIE UCZNIAMI WSZYSTKIE NAROC)Y, CHRZCZĄC JE W IMIĘ

OJCA, I SYNA I DUCHA ŚWIĘTEGO" Ew. Św. Mat. 28. 19

„ALBOWIEM NIE WSTYDZĘ SIĘ ZA EWANGELIĘ CHRYSTUSOWĄ, PONIEWAŻ JEST

MOCĄ BOŻĄ KU ZBAWIENIU KAŻDEMU WIERZĄCEMU” Rzym. 1, 16,

R o k X X I W a r s z a w a , L ip ie c — S ie r p ie ń 1 9 4 9 N r 7 — 8 Treść: Głód i P ra g n ien ie — C hrześcijanin — Żywa w ia ra — Zastój — T o h u -W a-B o h u —

W spom nienie o B racie P rzeorskim — U czynki — W ycieczka młodzieży — D ekret Rządu R. P. o ochronie w olności su m ien ia i w yznania - O fiary - K ronika - Od Redakcji

G Ł Ó D i P R A G N I E N I E

Nie sam ym chlebem żyć będzie człow iek, ale każdym sło­

w em pochodzącym z u st Bożych“. (Mat. 4,4).

K ażdem u om al człowiekowi znane jest zjaw isko głodu lub pragnienia.

Zwłaszcza n,am, Polakom , po przeży­

ciach w ojny i. okrutnej okupacji, te pojęcia nie są obce.

Oba te zjaw iska, nie wchodząc głę­

biej w ich istotę, dadzą się sprow adzić do jednego — stanow ią one objaw b ra ­ k u w organizm ie pew nych substancji, potrzebnych m u do dalszego spraw nego funkcjonow ania. O rganizm więc, in a ­ czej powiedziawszy, odczuwa b ra k po­

karm u lub pły n u i dom aga się zaspoko­

jen ia tych braków , objaw iając to uczu­

ciem głodu lub pragnienia. Zadośćuczy­

nienie tym żądaniom daje w raz z uczu­

ciem sytości, siłę do pracy i możność dalszego rozwoju.

Organizm pozbaw iony pożyw ienia i pły n u — zam iera. K arm iony niedosta­

tecznie — zaczyna słabnąć, i w w ypad­

k u przedłużania tego stan u rzeczy — w yrodnieje. Towarzyszy tem u przy kre uczucie niedosytu. O rganizm karm iony niepełnow artościow ym pożywieniem, nam iastkam i, może naw et nie odczuwać głodu, ale zaczyna po pew nym czasie chorować. Można zaspokoić uczucie pragnienia, pijąc n aw et płyn zakażony

bak teriam i chorobotwórczym i. Z aspaka­

jając w ten sposób pragnienie, zakaża się organizm , k tó ry przepłaca to cho­

robą.

Można więc zaspokoić i niejako uśpić uczucie głodu i pragnienia, ale nie za­

spokoi się w ten sposób istotnej po­

trzeby organizm u, k tó ry jeśli nie in a­

czej, to chorobą da znać o istnieniu swych potrzeb.

Znane je st też każdem u om al człowie­

kowi powiedzenie: „nie sam ym chlebem żyje człowiek“. M ało n iestety osób wie 0 tein, że jest to tylko pierw sza część zdania wypowiedzianego przez samego P an a Jezusa. Mianowicie gdy C hrystus Pan, w czasie Swego czterdziestodnio­

wego postu w alczył z uczuciem głodu, 1 gdy kusił Go diabeł podsuw ając Mu myśl, aby zam ienił m ocą Swego Bożego rozkazu kam ienie p u sty n i w chleb, P an Jezys w łaśnie jem u odwiecznem u ku- . sicielowi odpowiedział: „Nie sam ym

chlebem żyć będzie człowiek, ale k aż­

dym słowem pochodzącym z u st Bo­

żych" (Mat. 4,4).

Sam więc Zbaw iciel jest autorem tego stw ierdzenia, którego pierw sza tylko'

(2)

2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 - 8

część jest znana. Cóż więc z dru gą czę­

ścią, zasadniczą i cudow ną się stało. Zo­

sta ła ona, jak caiłe Słowo Boże, zapom ­ n ian a praw ie całkow icie i w łaśnie n a j­

bardziej isto tn ą sp raw ą je st to, by ta druga część obietnicy P ańskiej stała się pow szechnie znana. A by Słowo Bo­

że — praw dziw y pokarm , został w ydo­

b y ty z zapom nienia. T ak jest, nie sa­

m ym chlebem — pokarm em m a te ria l­

nym, ale każdym Słowem Bożym żyć m a człowiek. Słowem, k tóre w razie po­

trzeby zam ienia się i w m aterialn y po­

karm . „B yłem m łody i zestarzałem się, a nie w idziałem spraw iedliw ego (tj.

spraw iedliw ego w Bogu) opuszczonego, ani nasienia jego żebrzącego chleba“ —■

mówi P salm ista (Ps. 37), a w innym m iejscu: „L w ięta niedostatek cierpią i głód, lecz szukającym P a n a nie będzie schodziło n a wszelkim dobru" (Ps. 34).

Dlaczego o tern świadczym y i d la­

czego o tem przypom inam y. Tylko dla­

tego, że ludzkość odczuwa d u c h o w i głód, k tó ry może być zaspokojony. I m yśm y bowiem w śród głodnych byli, aleśm y nasyceni zostali. Sam i n a k a r­

m ieni, innym nie tylko o uczuciu gło­

du i jego powodach przypom inam y, ale i w skazujem y możność jego zaspokoje­

nia.

Zastanów m y się chw ilę n ad tą kw e­

stią. Stw ierdzam y wszyscy chyba i bez żadnej wątpliw ości, że nietylko ciało nasze odczuwa głód i pragnienie. Do­

znajem y bow iem głodu i p rag n ien ia du­

chowego. Są to w ew nętrzne nasze po ­ trzeby, tęsknoty, pragnienia, k tó re nie zaspokojone objaw iają się w yraźnie od­

czuw anym niepokojem . S tw ierdzam y więc, że zaspakajając naw et wszelkie potrzeby ciała, nie zaspakajam y jesz­

cze- potrzeb duchowych.

Tłum aczy się ta spraw a dla człowieka wierzącego zupełnie prosto i jasno.

Człowiek stw orzony został przez • P a ­ na Boga dla życia wiecznego z Nim.

I jakkolw iek w łasną w olą — grzesząc —•

pozbaw ił się ścisłej łączności z Bogiem, pam ięć tego cudownego stan u i boskie­

go pochodzenia tkw i w sercu każdego człowieka. W najbardziej naw et szcząt­

kowej i najczęściej podświadom ej fo r­

mie, ale nierozerw alnie zw iązana je st z ludzkością pam ięć o ra ju utraconym i tęsknota do szczęścia zupełnego, do r a ­ dości nieprzerw anej. Tkwi ona w ser­

cu ludzi w szystkich czasów.

Człowiek nie jest w praw dzie z n a tu ­ ry dobry, ale tak im jed n ak chce być.

Albo przynajm niej za takiego uchodzić.

Wieleż to udaw ania, wiele pozy i zakła­

m ania m ożna widzieć, a to tylko w celu w yw ołania w rażenia, że się jest innym , niż to je st w istocie. A więc lepszym, a więc bardziej wartościowym , a więc zdolniejszym , niż by to się n a pozór zdawać mogło. I jeśli naw et dokonam y czynów dla potw ierdzenia tego rodza­

ju dążeń, jeśli naw et zyskam y m iano ludzi dobrych, zdolnych, wartościowych, sum ienie nasze nie da się oszukać, i po­

wie nam , że właściwego naszego celu nie osiągnęliśmy.

Szukam y dróg dla osiągnięcia ideału, drogi do wieczności, do zupełnego do­

bra, do absolutu. I nie znajdujem y moż­

liwości osiągnięcia tego celu. Czy dla tego, że go nie ma? Czy też dla tego, że źle szukam y i nie n a właściwej drodze?

I uśw iadam iam y sobie w pew nym m o­

mencie, że czy przypadkiem nie k arm i­

liśm y się jedynie nam iastkam i, czemś co m a pozór lub nazw ę pokarm u, ale nim nie jest. Taki sposób postępow a­

nia w dziedzinie duchowej, w yw ołuje takie sam e skutki, jak i przy k arm ie­

n iu ciała niewłaściwym , czy fałszywym pokarm em . I dlatego szukając w nie­

w łaściw y sposób i n a niewłaściwej dro­

dze zaspokojenia głodu duszy, chodzi­

liśm y w dalszym ciągu i głodni, i sprag­

nieni.

I z najw iększą łatwością, patrząc tylko n a zew nętrzne form y chrześcijań­

skiego życia religijnego, pozbawionego zupełnie istotnej treści, k tórą jest je ­ dynie Jezus C hrystus, przyjm ujem y n a ­ m iastkę za pokarm pełnowartościowy.

N ikt i nic poza Jezusem Chrystusem , nie może zapewnić człowiekowi zbawie­

nia i żyw ota wiecznego. N ajbardziej uświęcone trady cje i obrządki nie zastą­

p ią obecności P an a Jezusa. My, k tórzy­

(3)

śm y Bogu i Jego Słow u uw ierzyli, świadczymy, że jedynie z Bogiem i ty l­

ko u Niego m ożna znaleźć zaspokojenie najgłębszych tęsknot i potrzeb serc n a ­

szych. Tylko u Niego m am y możność zaspokoić głód szczęścia i p ragnien ie ży­

cia wiecznego. I aby to osiągnąć trzeba tylko z całego serca tego pragnąć i p ro ­ sić szczerze Jezusa o pomoc, o łaskę, o życie.

P oproś m iły czytelniku, jeśli łaska zbaw ienia nie je st jeszcze tw oim udzia­

łem. Poproś i żyj! P am iętaj, że Jezus powiedział:

„.•■tego, kto do Mnie przyjdzie nie od­

rzucę precz“ (Jan 6,37)

„Jam jest on chleb żywota, kto do Mnie przychodzi łaknąć nie będzie, a kto wierzy w e Mnie, nigdy pragnąć nie będzie" (Jan 6,35)

„A tać jest wola Onego, który Mnie posłał, aby każdy, kto widzi Syna a wierzy Weń, miał żywot wieczny"

(Jan 6,39)

„Nie samym chlebem żyć będzie czło­

wiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych" (Mat. 4,4)

z. r.

C H R Z E Ś C I J A N I N

„A ta k jeśli k to je st w C hrystusie, now em je s t stw orze­

niem , sta re rzeczy p rzem inęły, oto w szystkie now em i się sta ­ ły " (2Kor. 5,17).

P ierw szy człowiek — A dam — to przedstaw iciel upadłego ro d u ludzkie­

go. D rugi A dam to P an Jezus — p rzed­

staw iciel i początek nowego rodu lu d z­

kiego, podniesionego z grzechu i u p ad ­ ku, wykupionego św iętą k rw ią B aran;

k a Bożego.

„Pierw szy człowiek z ziem i ziemski, w tó ry człowiek sam P an z nieba. Ja k i je st ten ziem ski — pierw szy człowiek, tacy też i ziemscy, wszyscy w edług cia­

ła zrodzeni; a ja k i jest niebieski — P an Jezus, tacy też będą niebiescy, z Jego D ucha zrodzeni. A jakośm y nosili w yo­

brażenie ziemskiego, tak będziem y n o ­ sili w yobrażenie niebieskiego" (1 K or.

15,47-49).

Chrześcijanin więc jest to człowiek noszący w sobie odnowiony obraz Boży:

J e st to jeszcze niewidoczne dla ciele­

snych oczu tego św iata, „ale gdy się C hrystus on żyw ot nasz pokaże (zja­

wi), tedy i w y z Nim okażecie się w chw ale" (Kol. 3,4). N ie oznacza to oczy­

wiście, że nic absolutnie z tego now e­

go, zrodzonego z D ucha C hrystusow e­

go życia, nie w idać. Cóż o tem mówi Pismo?" Ale jeśli C hrystus w w as jest, tedy ciało jest m artw e dla grzechu, a duch jest żyw y dla spraw iedliw ości"

(Rzym. 8,20). A więc to ciało ta k chęt­

nie ulegające grzechowi, stało się dla

tegoż grzechu m artw e, to znaczy obce, nieobecne, a ożywione zaś duchem spraw iedliw ości Bożej, jest zawsze o- becne dla sp raw k rólestw a Jego. To je st przełom ta k zasadniczy w życiu człowieka, że nie napróżno nazw any naw róceniem , to je st pow róceniem do stan u łask i — staje się widoczny dla otoczenia. Jak że więc ten cudow ny stan jest nabyty? lu b może zapracow a­

ny? może jest n agro d ą za zasługi? nie, i jeszcze ra z nie. Odkupienie nasze z mocy grzechu, piekła, śmierci — jest kwestią wiary. Jako wierzysz, tak ci się stanie — mówi Pan Jezus. W iarą je st zbaw ienie przyjęte, w iarą strzeżo­

ne, w iarą też przeżyw ane z godziny na godzinę — oto w ew n ętrzny obraz chrześcijanina. I jeśli je st m ow a o n a ­ byciu, zapracow aniu i zasługach, to nie o nas to m ow a — to tw ój Zbaw iciel J e ­ zus C hrystus n ab y ł Zbaw ienie dla nas w szystkich, dla ciebie i dla m nie ofia­

r ą Swego ciała i Swojej krw i. To On p ra cą aż do krw aw ego potu, zapraco­

w ał n a Żyw ot W ieczny dla nas w szyst­

kich — dla siebie i dla m nie, i tylko przez Jego zasługi, przyobleczeni w nie — jeśliśm y tylko wiarą wzięli z Je­

go rąk tę Ofiarę — możemy mieć i ma­

my przystęp w każdej drwili do Boga.

C hrześcijanin to re p rez en tan t n a zie­

(4)

4 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 - 8

m i k rólestw a Bożego i Jego S praw ie­

dliwości, P a n Jezus bowiem mówi:

„K rólestw o Boże w ew nątrz w as je st“, a Apostoł dodaje: „A lbow iem królestw o Boże nie jest pok arm ani napój, ale spraw iedliw ość i pokój i radość w D u­

chu Św iętym " (Rzym. 14,17). C hrze­

ścijanin stoi nieugięcie p rzy tym, co po­

znał jako Boską sprawiedliw ość.

W brew n ajbardziej u ta rty m w ierze­

niom, poglądom i zw yczajom p rz y ję­

tym , o ile nie są one zgodne z pozna­

n ym Słow em Bożym — chrześcijanin w y trw a le idzie drogą pokazaną m u przez Jezusa C hrystusa. K to stanie przy P a n u swoim bez zastrzeżeń i życie swo­

je Jem u poświęci, ten też i dożyje tych dwóch dalszych w ym ienionych cech kró lestw a Bożego. Zwłaszcza pokoju Bożego, k tó ry „przew yższa wszelki ro ­ zum ludzki i strzeże serc i m yśli n a ­ szych w Jezusie C hrystusie k u żyw oto­

w i w iecznem u".

Radość w D uchu Świętym , to n a j­

wyższa radość, jakiej dożyć może czło­

w iek w ty m życiu, tego się w ypow ie­

dzieć ani opisać naw et nie da, tego ty l­

ko m ożna dożyć. Radość w P a n u jest siłą naszą, m ówi Pismo.

C hrześcijanin — to nowe, Boże stw o­

rzenie, „stare rzeczy przem inęły, oto się w szystkie now em i sta ły 11. — Przez

to potężne dzieło Boże w ykupienia ro ­ du ludzkiego ofiarą Jezusa Chrystusa, człowiek został jakb y n a nowo do raju przyw iedziony; bo czemże jest pokój Bo­

ży i radość w D uchu Świętym , jak nie przedsm akiem ra ju Bożego. Stąd też i obowiązki m a podobne, bo ja k p ierw ­ szy człowiek w R aju m iał zlecony obo­

w iązek: „spraw ow ania go i strzeże­

nia" (1 Mojż. 2,15), tak też i człowiek odnowionego serca w Chrystusie, m a obowiązek w iarą „spraw ow ać i strzec"

otrzym any raj serca.

C hrześcijanin niesie więc tę w ielką odpowiedzialność przed Bogiem za to czy: „świeci św iatłość nasza przed ludź­

mi, aby widząc uczynki nasze dobre, chw alili Ojca naszego w niebiesiech"

(Mąt. 5.16).

Bądź też „byw a dla nas Im ię Boże bluźnione m iędzy poganam i (Rzym.

2,24). Chrześcijaństwo, to nie jakaś de­

koracja chwilowa, jakby kostium re­

prezentacyjny, w który miałby się ubrać człowiek, by oszukać fałszywym i pozornym blaskiem, lecz „których On przejrzał, tych przeznaczył, aby byli upodobnieni do obrazu Syna Jego"

(Rzym. 8,29). „Kto mówi, że w Nim (Jezusie) mieszka, powinien jako On chodził i sam także chodzić". (1 J a ­

na 2,6). Karol Kaleta

Ż Y W A W I A R A

D ośw iadczajcie sam y ch siebie, czy jesteście w w ierze, sa­

m ych siebie b ad a jc ie-.

2Kor. 13,5.

S praw a w iary, jest zasadniczą sp ra ­ w ą życia człow ieka chrześcijanina. N aj­

w iększym zaś złem, k tórem u najczęściej Ulegają ludzie i to w ierzący, jest złudze­

nie. Złudzenie jest bowiem tylko pozo­

rem praw dy, n ie będąc n ią w rzeczy­

wistości. A postoł P aw eł ostrzega przed takim i, któ rzy m a ją „pozór pobożno­

ści, lecz sk u tk u się jej zaparli" (2Tym.

3,5).

B ardzo w ielu ludzi popada w rozterkę duchową, słysząc o różnicach w wierze, albo też, co gorsza widząc jak h andlu je się „w iarą". N iniejsze słowo św iadectw a

przeznaczone jest dla serc, k tórym się szczerze rozchodzi o to, aby rzeczywi­

ście praw dziw a w iara, lepiej zaś mówiąc żyw a w iara — stała się ich udziałem.

W liście Apostoła Jak óba czytam y znam ienne słowa: „Także i w iara nie m ająca uczynków, m artw a jest sam a w sobie" (Jak. 2,17.20.26), dalej: „Ale chceszli wiedzieć o człowiecze m arny!

iż w iara bez uczynków m artw a jest?", w końcu: „Albowiem jako ciało bez du­

szy jest m artw e, tak i w iara bez uczyn­

ków m artw a jest". Przeciw staw ieniem w iary m artw ej, jest w iara żywa. Nie

(5)

chodzi tu o analizę w yrazu „w iara" i zaw arcia jej w jakiś system , tezę czy naukę, a w dalszym ciągu zw iązanie jej z pojęciem denom inacji, w yznania czy kościoła. W iara jest bow iem mocą ży­

ciową człowieka, w tym w ypadku chrześcijanina. W iara pochodząca od Boga, i prow adząca Doń. „Gdybyście, m ieli w iarę jako ziarno gorczyczne...“—

mówi P an Jezus — cudów byście doko­

nali. W iara pochodzenia Bożego, m a moc rodzić owoce — czyny. W iara za­

bobonna nie m a z Bogiem nic w spólne­

go; fatalistyczna w iara w przeznaczenie, w przypadek n ie m a nic wspólnego z Bogiem. W iara od Boga pochodząca jest nieodłącznie zw iązana z zam iesz­

kaniem P an a Jezusa w sercu naszym (2 Kor. 13,5). Dlatego więc tak potrzeb­

ne jest spraw dzenie samego siebie i b a ­ danie stosunku serca naszego do Boga.

W przeciw ieństw ie do um ysłu, k tó ry każe nam opierać się na tym co w idzi­

my, stoi w iara, k tó ra daje nam pewność istnienia rzeczy niew idzialnych, biorąc za podstaw ę Słowo Boże i Jego obietni­

ce (Żyd. 11,1,2).

. P robierzem praw dziw ej w iary jest czyn, owoc; w ten to sposób chcem y oglądać i spraw dzać w iarę naszą. P ie rw ­ szym przejaw em w iary żywej tj. owo­

cnej, jest nasz stosunek do współbliź- nich. „Cóż pomoże b racia moi! jeśliby kto rzekł, że m a w iarę, a uczynków by nie m iał, izali go takow a w iara może zbawić? Gdy b ra t albo siostra byliby nieodziani i schodzi.oby im n a pow szed­

niej żywności, a rzekłby im kto z was:

Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i n ajedz­

cie się, a nie dalibyście im potrzeb cia­

łu należących, cóż to pomoże?" (Jak. 2, 14—-16). Takie to proste, a ta k mało uwzględniane.

N ależy nieść pomoc, chociażby n a j­

skrom niejszą. Czy w tej dziedzinie spraw dzam y naszą w iarę? Dawać z obfi­

tości i z tego, co może nam zbywa, to jeszcze nie czyn, będący owocem w ia­

ry. Lecz tak, jako owa niew iasta z E- w angelii, k tó ra darow uje swoje dwa ostatnie drobne pieniążki, tak jej p o ­ trzebne, oto praw dziw y owoc w iary.

P raw o Boże, k tó re obowiązywało już v/ stary m zakonie p rz y zbie­

ra n iu m anny (2Mojż. 16): K to w iele n a ­ zbierał, aby nie miał nad miarę, nazbyt;

a kto m ało nazbierał, aby nie miał nie­

dostatku — w całej p ełn i zrealizowało się w początkach chrześcijaństw a, gdzie 0 tym ta k czytam y: „A wszyscy, któ- 'rzy uw ierzyli byli pospołu, i w szystkie rzeczy m ieli wspólne, a osiadłości i m a­

jętności sprzedaw ali, i udzielali ich wszystkim , jako kom u było potrzeba".

(Dz. Ap. 2,44.45). „A onego m nóstw a w ierzących było serce jedno i dusza je d ­ na, a żaden z m ajętności swoich nie zw ał nic swoim w łasnym , ale m ieli w szystkie rzeczy wspólne... i b y ła w iel­

ka łaska n ad nim i wszystkim i, bo żad­

nego nie było m iędzy nim i niedostatecz­

nego...“ (Dz. Ap. 4,32—34).

Praw dziw a, żyw a w iara, kierow ana przez D ucha Świętego w sercu człowie­

ka, rodzi owoce — czyny godne takiej w iary. Tym sam ym m am y możność spraw dzić nasz stosunek do Boga, w e­

dle owoców oceniając, czy jest p ra w i­

dłowy, czy nie. K toś m niem a, że m a praw dziw ą, jedy nie zbaw iającą w iarę.

Ale jeśli ta w iara nie niesie owoców za­

p arcia się samego siebie, to tak a w iara jest tylko złudzeniem , k tó re stanie się przyczyną strasznego rozczarow ania, o ile nie n astąp i p raw dziw e nawrócenie.

Żyw a w iara, to w ynik społeczności serca ludzkiego z żyjącym , zm artw ych­

w stałym C hrystusem . Doświadczajcie sam ych siebie czyście w wierze... czy C hrystus m ieszka w was, tak napom i­

n a A postoł Jezusowy. Praw dziw a, to jest żyw a w iara n ie ogranicza się tylko do uczynków m iłosierdzia, lecz liczy się z Bogiem, z Jego obietnicam i, z Jego św iętą obecnością zawsze i wszędzie...

1 drży na Jego słowo.

Dziwnego słowa używ a Apostoł Jakób mówiąc o praw dziw ej, żywej w ierze i odróżniając ją od powierzchownej w ia­

ry: „Ty wierzysz, że jeden je st Bóg, do­

brze czynisz; i diabli tem u wierzą, wszakże drżą.“ Wiedzą, że Bóg jest św ięty i spraw iedliw y, i wobec tego do­

ścignie ich spraw iedliw y sąd i słuszna

(6)

6 C H R Z E S C I J A N I N Nr V - 8

zaplata. Wiele, bardzo w iele chrześci­

ja n żyje tak, jak b y wcale nie z n a li.te j praw dy; n ie zadrżeli jeszcze w swoim życiu p rzed św iętością i spraw iedliw o­

ścią Bożą. Z am iast skorzystać z łaski Bożej i uporządkow ać swoje życie i przez moc św iętej ofiary Syna Bożego powrócić do stan u łaski i obcow ania z Bogiem, wiedząc, że ich to zobow iązuje do życia świętego i oddanego Bogu po­

cieszają się tą złudną nadzieją, że w szy­

scyśmy zgrzeszyli, i w szystkich Bóg zba­

w ił w C hrystusie, ale nie m yślą o tem, że życie ich z g ru n tu m usi być zm ienio­

ne. Chcą zadowolić Boga jakąś w ątp li­

w ą ofiarą, k a ry k a tu rą uczynku m iło­

sierdzia, a nie oddaniem się Bogu na zupełną, niepodzielną własność, n a m ieszkanie Jego.

Dzięki doskonałej ofierze pojedna*- nia, w osobie ukrzyżow anego Syna Bo­

żego, jesteśm y nietylko ułaskaw ionym i grzesznikam i, a tym sam ym dziećmi Bo­

żymi, lecz i współdziedzicam i nieskazi­

telnych dóbr niebieskich; zostaliśm y z N im posadzeni n a niebiosach. Żyjący n a ty m 'św iecie, ale n ie z tego św iata.

Z m artw ychw stali ■— a więc ciało m a rt­

w e dla grzechu, a duch żyw y dla sp ra ­ wiedliwości. O tę wiarę raz świętym po­

daną, m am y bojować.

KI.

Z A S T Ó J

„Nie sam ym chlebem żyć będzie człowiek, słow em pochodzącym z u st B ożych“ (M at. 4,4)

ale każdym

P ielgrzym ka w ybranego ludu izrael­

skiego, jego boje i upadki, jego sprze­

ciw ianie się rozkazaniem Bożym, są w y­

raźnym obrazem now otestam entow ego ludu Bożego. Mówi o tem Apostoł P a ­ w eł w pierw szym liście do K ory n tian (1 Kor. 10,1—12).

N aród żydow ski prow adzony by ł dro ­ gą tru d n ą, ale pełną ćudów mocy i m i­

łości Bożej, i wszedł w końcu do ziemi obiecanej, ziem i odpocznienia. Ziem ia ofiarow ana ludow i izraelskiem u w dzie­

dziczne posiadanie, m iała ściśle przez P a n a Boga określone granice. Do tego dziedzictw a była dana im jeszcze cu­

dow na obietnica: „K ażde miejsce, po k tó ry m deptać będzie stopa nogi w a­

szej, dałem wam;..“ (Joz. 1,3).

Z w ykła ludzka gnuśność i ociężałość a także nieposłuszeństw o Bogu, było jed n ą z w ad Izraela. Rozkaz Boży w y­

raźnie im oznajm iony, nie w ydał się na tyle obowiązujący, aby sercem całym chcieli w ykonać plan Boży. Dla tego też zajęli tyle tylko ziemi, ile im wydało się koniecznem , b y móc żyć dostatnio i spokojnie.

Przyszedł w ięc m om ent, że Bóg prze­

mówił do Jozuego, k tó ry był wodzem ludu izraelskiego i przypom niał mu, że mimo upływ u w ielu la t p lan Boży n a ­

kazujący Izraelow i objęcie w posiada­

nie ziem i m u wyznaczonej n a m iejsce zam ieszkania, nie został w ykonany i w iele jeszcze ziem i nie zajęto. Czy to Słowo Boże nie odnosi się i do nas? Czy i m y nie zadaw alniam y się przejściow y­

mi sukcesam i odniesionym i n a drodze Bożej, stojąc w dalszym jedn ak ciągu na miejscu? M am y bowiem pokój z Bo­

giem przez zasługi Jezusa C hrystusa i pew ność zbawienia, m am y potw ierdzo­

ne członkostwo lu du Bożego (Zboru) przez pew ne ustalone form y, nogi nasze stan ęły n a teren ie ziemi obiecanej, ...i dla w ielu z nas w ydaje się, że to już dość.

Nie odczuwam y głębokiej potrzeby w nik an ia w istotny sens życia duchow e­

go i w treść życia opartego n a wierze.

Nie wzięliśm y ro zb ratu ze św iatem , n ie­

pom ni Słow a Bożego: „Proszę w as te ­ dy b racia przez litość Bożą, abyście s ta ­ w iali ciała swoje, jako ofiarę żywą, świętą, przyjem ną Bogu, to jest rozum ­ n ą służbę Waszą. A nie upodobniajcie się do tego św iata, ale się przem ieńcie przez odnowienie ducha waszego, aby­

ście doświadczyli, k tó ra jest w ola Bo­

ża dobra, p rzyjem na i doskonała"

(Rzym. 12,1—2).

Dlatego też dla w ielu w ierzących

(7)

spraw a zbaw ienia, nowego stw orzenia w C hrystusie, zupełnego oddzielenia się od światowego sposobu m yślenia, są to wszystko raczej teoretyczne zagadnie­

nia, w życiu prak tycznym mało znane.

N iektórzy z w ierzących zd radzają ja k ­ by obaw ę p rzed zagłębieniem się w spraw ę Bożą, jak b y obaw iali się za da­

leko zajść i zb y t w iele od Boga w ym a­

gać. Stw ierdzić to m ożna łatw o widząc sposób postępow ania w spraw ach ro ­ dzinnych i m ałżeńskich, lub poznawszy poglądy na kw estię dzieci, sposób za­

chow ania się w świecie, stosunek do spraw y mody, ubioru i w iele innych.

Wszystko to w yraźnie niestety w skazu­

je na fakt, że dzieci Boże nazbyt jesz­

cze w iele w zorują się n a tym świecie.

Z byt jeszcze w iele ufności pokłada się nie w Bogu a w spraw ach dopraw dy znikom ych pośw ięcając im za w iele też czasu i zainteresow ania. Jakże też m a­

ło jest jeszcze praktycznie stosow ana podstaw ow a n au k a P a n a Jezusa: „...u- czcie się ode Mnie, żem J a cichy i po­

kornego serca" (Mat. 11,29).

Popatrzm y! wdele jeszcze m am y się uczyć, jakże w iele jeszcze tere n u w ia­

ry oczekuje n a objęcie w posiadanie!

P an Jezus mówi: „Jeśli Mię kto m iłu ­ je słowo Moje zachowywać będzie, i

Ojciec mój u m iłuje go i do niego p rz y j­

dziemy a m ieszkanie U niego uczyni­

m y" (Jan 14,23).

Apostoł przedstaw ia tę p raw dę w ie­

rzącym Z boru w K oryncie mówiąc: „A- zaż nie wiecie, iż kościołem Bożym je ­ steście a Duch Boży m ieszka w was?

. Azaż nie wiecie, iż ciała wasze są człon­

kam i C hrystusow ym i? Azaż n ie wiecie, iż ciało wasze jest kościołem Ducha Świętego, k tó ry w w as jest, którego m a­

cie od Boga? a nie jesteście sam i swoi;

albowiem eście drogo kupieni. W ysła­

w iajcie ted y Bo^a w ciele waszym i w duchu waszym, które są Boże" (1 Kor.

3,16; 6,15; 19.20.).

Jakież to w ielkie, cudowne teren y nie objęte jeszcze przez lu d Boży. To co jest najw ażniejsze: być m ieszkaniem Bożym, kościołem Bożym, być pełnym Jego D ucha Świętego, jakże jeszcze m a­

ło je st zrozum iane i doceniane, w ierzo­

no, a jeszcze m niej przeżyw ane.

Jeszcze zbytnio raczej system y re li­

gijne zajm u ją um ysły i teorie, a nie ów żyw y Kościół, w k tó ry m Bóg m iesz­

ka. Wodzowie ludu Bożego! słuchajcie przypomnienia Bożego: — Zestarzeliście się, zeszliście w latach, a wiele, bardzo w iele ziemi zestaje do zdobycia! K.K.

D z i a ł B i b l i j n y

T O H U - W A - B OHU

W niniejszym arty k u le chcem y się zająć pierw szą częścią drugiego w iersza Biblii. B rzm i óna następująco: „A zie­

m ia by ła niekształtow na i próżna, i ciemność b y ła n ad przepaścią". Duch Święty, opisując stan ziemi, zw raca nam uw agę na 4 rzeczy: bezkształtność, próżnię, ciemność i przepaść. C h ara k te­

rystyczną rzeczą jest, że w ystępuje tu liczba 4, a więc liczba św iata. W języku hebrajskim słowa: „niekształtow na i próżna" brzm ią: „tohu-w a-bohu". P oję­

ciem tym określa się zw ykle w zwięzły sposób stan naszej ziemi, ja k i istn iał na początku tak zw anych 6 dni stw orzenia.

Słow a tohu-w a-bohu spotykam y w S tary m Testam encie jeszcze tylko dwa razy, a m ianow icie w księdze pro rok a Izajasza 34,11 i w księdze p ro ro ka J e ­ rem iasza 4,23. W obu ty ch w ypadkach m am y do czynienia ze „spustoszeniem "

naszej ziemi i „uczynieniem jej próż­

ną". N asuw a to przypuszczenie, że p ie r­

w otna ziemia, o której stw orzeniu czy­

tam y w pierw szym w ierszu Biblii, u le ­ gła „spustoszeniu" i „opróżnieniu", a ponad to ogarnęła ją ciemność. Skąd się w zięła ta ciemność, skoro Bóg jest św iatłością i żadnej ciemności w nim nie m a (U a n a 1,6)? — Gdzie je st ciem ­

(8)

8 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 - 8

ność, tam jest śm ierć. I znów za p y tu je­

m y się, skąd się w zięła śmierć, skoro Bóg je st życiem (Ew. Ja n a 1,4)! — Czy­

tam y wreszcie, że ciemność by ła nad przepaścią. W języ ku h ebrajskim sło­

wo to brzm i: thehom . Ma ono n astęp u ­ jące znaczenia: morze, ocean, burząca się woda, głębia, głębiny (morskie), otchłań (wodna), przepaść. W edług D a­

n iela 7,1, Izajasza 57,20 i O bjaw ienia św. J a n a 13,1 m orze to sym bol narodów tego św iata, a zwłaszcza obraz b u rz ą­

cych się i przeciw staw iających się Bogu mocy. Główne cechy wód m orskich, to ich ogrom na m asa i ciągły stan ruchu.

P rzew alanie się w ód m orskich (falo­

wanie), to obraz stałego niepokoju i w alki. Godnym podkreślenia je st fakt, że n a nowej ziem i m orza nie będzie (Obj. 21,1).

W księdze Izajasza r. 45 w. 18 czy­

tam y, że Bóg nie stw orzył próżnej zie­

mi, lecz że ziem ię stw orzył na m ieszka­

nie (w polskim języku m ylnie p rz e tłu ­ maczono: nie n a próżno stw orzył ją).

W edług tego w iersza zatem ktoś inny, a nie Bóg, by ł przyczyną, że ziem ia s ta ­ ła się próżną. H cbraiści tw ierdzą, że drugi w iersz B iblii m ożna tłum aczyć n ie tylko: „A ziem ia b y ła niekształtow ­ n a i próżna", lecz także: „A ziem ia sta­

ła się niekształtow na i próżna“, h e b ra j­

skie słowo „h a je th a“ m owiem może być tłum aczone zarów no „b y ła“ jak i „stała się“. G dybyśm y więc przyjęli to drugie tłum aczenie, m usielibyśm y także przyjąć, że ziem ia p ierw otnie nif b y ła niekształtow na, próżna i ciemna, lecz stała się ta k ą później pod w pływ em jakiegoś w ydarzenia, jak iejś katastrofy.

I w ielu egzegetów, teologów i Bożych ludzi przyjm uje, iż faktycznie ta k było, to znaczy, że pierw szy w iersz B iblii o- pisuje nam stw orzenie pierw szej ziemi i to doskonałej, a drugi w iersz podaje nam opis tej sam ej ziem i po katastrofie.

Z apy tu jem y się, co to b y ła za k a ta ­ strofa, jak a była jej przyczyna. B iblia nie pisze o tym w sposób bezpośredni, gdyż zajm uje się zasadniczo człow ie­

kiem i jego zbawieniem , a tu chodzi o w ydarzenia nie zw iązane z historią

ludźkości, a poza tym sięgające w tak daleką przeszłość, że śladu człowieka jeszcze nie było... W sposób pośredni jednak, m ając na uw adze całość Słowa Bożego, m ożna i n a to py tan ie znaleźć w B iblii odpowiedź. I tak z księgi p ro ­ roka D aniela rozdziału 10, w ierszy 13, 20 i 21 dow iadujem y się, że Bóg pod­

porządkow ał n iek tó re dziedziny swego stw orzenia, m iędzy innym i narody, po­

szczególnym aniołom (w szerszym tego słowa znaczeniu). A rchanioł M ichał na p rzy k ład jest aniołem narodu izrael­

skiego. Podobnym aniołem był L ucyfer (po łacinie „lucifer" tj. nosiciel światła), którego opis m am y u prorok a Izajasza w rozdz, 14 w. 12, 15 i u prorok a Eze­

chiela w rozdz. 28 w. 13-17. Izajasz opi­

suje Lucyfera, a raczej jego upadek, w obrazie k ró la babilońskiego, Ezechiel zaś — k ró la tyrskiego. Kto uważnie przeczyta oba u stępy Słow a Bożego, doj­

dzie rychło do wniosku, że m ow a tu o kim ś większym niż człowiek. Świadczą o tym tak ie w yrażenia, jak: spadłeś z nieba, powalonyś, aż n a ziemię (to zna­

czy, że by ł ponad nią), ju trzenk a, w stą­

pię n a niebo, n ad gwiazdy wywyższę stolicę moją, będę rów ny Najw yższe­

mu,, byłeś w Eden, w ogrodzie Bożym, byłeś C herubinem pom azanym , byłeś n a górze Bożej św iętej, byłeś dosko­

n a ły itd. T akich królów h isto ria nie zna. Większość egzegetów d o p atru je się więc w w ym ienionych rozdziałach Iza­

jasza i Ezechiela opis pierw szego na świecie grzechu (Ez. 28,16). K iedy ten upadek m iał miejsce? — Najczęstsza odpowiedź na to py tan ie brzm i: w o- kresie m iędzy pierw szym a drugim wierszem Biblii. Jeżeli przyjm iem y, że tak było istotnie, łatw iej n am odpowie­

dzieć n a p ytania, k tó re postaw iliśm y sobie przedtem : Co było przyczyną spu­

stoszenia naszej ziemi i opróżnienia jej?

Skąd się w zięła ciemność i śmierć? itd.

N a podobieństw o innych aniołów L u ­ cyfer w ład ał najpraw dopodobniej n a ­ szą ziem ią i rejonam i do niej przylega­

jącym i, a gdy zgrzeszył został strącony aż do piekła, w głębokość dołu (Iz. 14, 15). N astępstw em jego upadku było po-

(9)

padnięcie ziem i w ta k i stan, o jakim czytam y w drugim w ierszu P ism a Św ię­

tego.

Podobnie zresztą i upadek człow ieka spowodował daleko idące zm iany na naszej ziemi. W 3 rozdziale Genesis, o- pisującym pierw szy grzech człowieka, czytam y: w boleści będziesz rodzić dzie­

ci (w. 16), przęklęta będzie ziem ia dla ciebie (w. 17), ona ciernie i oset rodzić będzie (w. 18), w proch się obrócisz (w. 19). Tych rzeczy nie było przed u- padkiem A dam a i Ew y w grzech.

W świecie duchowym, podobnie jak i fizycznym, m am y także księstwa, zwierzchności, moce, państw a (por. E f 1,21 i 6,12 oraz Kol. 1,16). Jezus sam nazyw a szatana księciem tego św iata (Jan 12,31; 14,30; 16,11), a apostoł P a ­ weł — naw et bogiem św iata tego (2Kor.

4,4). Gdy diabeł pokazał C hrystusow i w szystkie królestw a św iata i sław ę ich i rzekł: „To w szystko dam Tobie, jeśli upadłszy, pokłonisz mi się" Jezus p ra w szatana do tych królestw wcale nie kw estionuje (Mat. 4,8-10). W ew.

Łukasza 4,7 diabeł w prost mówi: „Dam Ci tę w szystką moc i sław ę ich, bo mi jest dana, a kom u chcę, daw am ją “.. —•

K iedy zostało to wszystko szatanow i dane? Czyż nie jeszcze przed jego u- padkiem i przed k atastro fą naszej zie­

mi? — Je st jed n ak zasadnicza różnica we w ład aniu św iatem przez szatana przed i po jego upadku. P rzed u p a d ­ kiem w ładał L ucyfer św iatem , jako do­

skonałe stw orzenie z polecenia i w i- m ieniu Najwyższego. Po upadku w łada L ucyfer światem , jako upadłe stw orze­

nie we w łasnym im ieniu, w przeciw sta­

w ieniu do planów Bożych. Przyjdzie jed n ak chwila, że to panow anie zostanie diabłu odjęte, gdyż P a n Bóg wszechm o­

gący sam ujm ie królestw o (Obj. 19,6), a na niebie w ielkie głosy będą mówiły:

„K rólestw a św iata stały się kró lestw a­

mi P an a naszego i C hrystusa jego i k ró ­ lować będzie na w ieki w ieków (Obj. 11, 15).

Za tym , że drugi w iersz B iblii opisuje ziemię po k atastro fie przem aw iają

prócz poprzednio przytoczonych jeszcze inne argum enty. I tak w 28 w ierszu pierw szego rozdziału Genesis pow iada Bóg: „napełniajcie ziemię". W angiel­

skim tłum aczeniu w y stępu je tu słowo

„replenich" tj. napełniać n a nowo.

W skazyw ałoby to n a fakt, że ziemia b y ła kiedyś „napełniona", została póź­

niej „opróżniona" i że zadaniem czło­

w ieka jest „napełniać ją n a nowo". 38-y rozdział księgi Joba, zwłaszcza w iersz 7, inform uje nas, że gdy BÓg zakładał g ru n ty ziemi, śpiew ały gw iazdy z a ra n ­ ne i weselili się wszyscy synowie Boży.

Stw orzenie aniołów (a więc i Lucyfera) m usiało wobec tego mieć m iejsce przed w ydarzeniam i opisanym i w druffim w ierszu Biblii. Ze zw rotu: „te niebiosa, k tó re teraz są“, ja k i spotykam y w 2 li ­ ście P io tra r. 3 w. 7 m ożna wysnuć wniosek, że istn iały jakieś wcześnieisze niebiosa •—• te, o stw orzeniu których mówi pierw szy wiersz Biblii.

Co Bóg stw arza m usi być dobre. Aż 6 razy spotykam y w pierw szym roz- dziele pierw szej księgi Mojżeszowej zw ro t: „i widział- Bóg, że to było do­

bre", a m ianow icie w w ierszach 4, 10 (w polskim tłum aczeniu w iersz 11), 12 18, 2:1 i 25, a w iersz 21 mówi naw et:

„I w idział Bóg wszystko, co uczynił, a oto było bardzo dobre". B rak takiego zw rotu w w ierszu drugim nasuw a przy- pusczzenie, że stw órżenie ziemi nie- kształtow nej, próżnej i ciemnej nie b y ­ ło dziełem Boga. W praw dzie i przy d ru ­ gim dniu tzw. stw orzenia (wiersze 6-8) b ra k stw ierdzenia ze stron y Boga, że to było dobre. Jeśli jedn ak uprzytom - nim y sobie, że atm osfera jest szczegól­

n ą siedzibą szatana, gdyż jak nas in­

form uje apostoł P aw eł w liście do Efe­

zów r. 2 w. 2, m a on w ładzę na pow ie­

trzu (por. też Ef. 6,12), nie będziem y się tem u dziwili.

N iektórzy kom entatorow ie Biblii tw ierdzą, że pierw szy rozdział Pism a Świętego nie daje podstaw y do p rzy ję­

cia, iż ziemię naszą spotkała jakaś k a ­ tastro fa i że k atastro fa ta by ła n astęp ­ stw em up adk u Lucyfera. S toją oni na

(10)

10 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 - 8

stanow isku, że w pierw szym w ierszu B iblii Mojżesz m ówi tylko o stw orze­

n iu m aterii (a z n ią przestrzeni), z k tó ­ rej Bóg dopiero później uczynił w ciągu 6 dni (lub 6 okresów) coś doskonałego.

M yśm y przytoczyli te argum enty i w yroki Słow a Bożego, k tó re n asuw ają przypuszczenie, że pierw sza ziem ia b y ­

Wspomnienie o Bracie

ła doskonała i że później popadła w stan opisany w 2 w ierszu pierwszego rozdziału Biblii, C zytelnik zaś może w ybrać to, co będzie uw ażać za b a r­

dziej zgodne z całością P ism a Świę­

tego.

J. Mrózek jun.

Antonim Przeorskim

ś. t P- Brat Antoni Przeorski

M inął rok — w dniu dziesiątym sierp ­ n ia — ja k odszedł do P a n a nasz drogi B ra t A ntoni P rzeorski. Odszedł po d łu ­ giej i bardzo ciężkiej chorobie, jako ostatn i z trzech krzew icieli Ew angelii n a teren ie W arszaw y jeszcze z okresu sprzed pierw szej w ojny św iatow ej. B y­

li to — W. Żebrowski, S. B ortkiew icz i A. Przeorski.

B ra t P rzeorski urodził się 20 k w iet­

n ia 1873 r., w K ątach, w woj. k ie ­ leckim . Ju ż od wczesnej młodości p ra g n ą ł służyć Bogu. P rag n ien ie to znalazło swój w yraz w e w stąp ieniu do

rzym. katolickiego sem inarium duchow­

nego w Sandom ierzu. Czystość zaś po­

budek w y raziła się zdecydowanym w y­

stąpieniem z tegoż sem inarium po roz­

czarowaniu, jakiego doznał m łody kle­

ry k zetknąw szy się z gorszącym trybem życia niektórych księży n a probostwach.

P rzebyw ał następnie czas jakiś w K rakow ie, gdzie pracow ał w charak te­

rze buchaltera, po czym w raz z ówcze­

sną falą em igracji polskiej znalazł się w S tanach Zjednoczonych. W idzimy tam B rata Przeorskiego pracującego za­

robkowo, początkowo w charakterze ro ­

(11)

botnika, a później zaś, jak o agenta ubez­

pieczeniowego. Przez cały ten czas, o- bracając się przew ażnie w śród wychodź- ctw a polskiego, pracow ał społecznie.

O rganizow ał polskie koła śpiewacze i chóry, i w ten sposób pracow ał w k ie ­ ru n k u u trw a le n ia zarów no poczucia n a ­ rodowego w śród rodaków, jak i p rz y ­ w iązania do życia religijnego. P rac a ta prow adzona b y ła początkowo n a te re ­

nie p arafii rzym .-katoliekich, później zaś w ram ach katolickiego kościoła n a ­ rodowego.

Ta gorliw a działalność B ra ta P rzeor- skiego b y ła zew nętrznym objaw em go­

rącej chęci służenia Bogu i szukania najw łaściw szej drogi dla tej służby.

Po pew nym czasie w raca B ra t P rze o r­

ski do k ra ju i tu dopiero nastąp ił za­

sadniczy przełom w jego życiu. Tęskno­

ta serca szukającego swego Zbaw iciela, została zaspokojona. Było to dziwne przeżycie. Zawsze bow iem przeżycie spotkania z Jezusem C hrystusem jest dziwnym, jedynym przeżyciem, którego sk u tk i decydując ostatecznie o całej wieczności, rad y k aln ie zm ieniając i ży­

cie doczesne człowieka. Miało to m iej­

sce w m arcu 1915 ro k u w W arszawie.

Wówczas to po sam otnej m odlitw ie i przeczytaniu p a r u w ierszy (1 — 5) z 15 rozdziału Ew angelii Sw. Jana, do głębi pojął, że poza Jezusem nie m a życia, a jest tylko śmierć. I to śm ierć wieczna.

Że Jezus pragnie, abyśm y żyli wiecznie, i że to w łaśnie On je s t życiem. Na w o­

łanie skruszonego serca ludzkiego, p r a ­ gnącego otrzym ać z ręki Jezusa żywot wieczny, pragnącego oczyszczenia od grzechów — Jezus zawsze odpowiada.

B ra t P rzeorski przeżył wówczas m o­

m ent swojego naw rócenia. I od tej pory rozpoczął św iadom ie i całkow icie słu ­ żyć Jezusow i i Jego Ewangelii. W iernie aż do końca.

P racow ał początkowo wspólnie z w y ­ m ienionym i już głosicielam i Ewangelii, przede w szystkim na terenie W arszawy.

W yjechał następnie n a czas jakiś do Radomia, gdzie też w chw ilach w olnych od zajęć zarobkowych, opow iadał o J e ­ zusie Chrystusie. Szersza działalność,

w yrażająca się m iędzy innym i w w ygła­

szaniu publicznych odczytów n a tem at Słow a Bożego i zbaw ienia przez w iarę, m usiała być p rz erw a n a n a skutek zo r­

ganizow anej akcji duchow ieństw a k a ­ tolickiego.

Pow róciw szy do W arszaw y, b ra ł u- dział w u sługiw aniu Słow em Bożym w Zborze p rzy ul. Ogrodowej, a n astęp ­ n ie zaś rozpoczął sam odzielną pracę, prow adząc zeb ran ia p rz y ul. C zernia­

kow skiej.

W ro k u 1928 osiadł w Jabłon nie k.

W arszawy, i od tej pory zm ienił się też nieco c h a rak ter p ra cy B ra ta P rzeorskie- go. N a ten bow iem okres życia przypada .bodaj najw iększe nasilenie jego p racy ew angelizacyjnej w form ie rozsyłania sam odzielnie opracow anych, lub też tłu ­ m aczonych z języków obcych broszur i k ró tk ich rozpraw . Wówczas to też roz­

począł, w e w rześniu 1929 roku, w yda­

w an ie naszego m iesięcznika „Chrześci- ja n in “. Z bardziej znanych broszur roz­

powszechnionych przez B ra ta P rzeor- skiego, należałoby wym ienić: Pewność zbaw ienia, Zbaw ienie przez krew B a­

ran ka, Z baw ienie przez w iarę, Droga kierow nictw a Bożego, i w iele innych.

N iezależnie od tej p ra cy odwiedzał w m iarę możności Z bory n a teren ie k r a ­ ju, gdzie gorliw ie usługiw ał Słowem Bo­

żym. O statnim bodaj Zborem, k tó ry od­

wiedził, b y ł Z bór w Spytkow icach.

W roku 1939 dająca o sobie coraz czę­

ściej znać choroba serca, nie pozw oliła początkow o n a opuszczanie domu, a n a ­ stępnie i łoża. T rw ała bez p rzerw y d łu ­ gich dziewięć lat, do 10 sierp n ia 1948 roku.

Przez cały ten czas długiego i ciężkie­

go doświadczenia, czyste i niezachw iane św iadectw o m iłości chrześcijańskiej i w iernej służby p rzy chorym , w ydała żona B ra ta — m iła S iostra Em ilia Prze- orska.

U stała w ierna służba B ra ta P rzeor- skiego dla C hry stu sa na ziemi, ale po­

została wśród, nas pam ięć o niestrudzo­

nym głosicielu Ew angelii na ziemi pol­

skiej.

r.

(12)

DZIAŁ M ŁODZIEŻOW Y M IESIĘCZNIKA „CHRZEŚCIJANIN*

M Ł O D Z I E Ż

D L A

, P isa łem w a m m ło d z ie ń c y ż e ś c ie m o rn i a S ło w o R o ie m ie s z k a w W a s, a ż e ś c ie z w y c ię ż a li onego z ło ś n ik a 1' .

(I J a n a 2,13)

, , P a m ię ta j te d y n a S tw o r z y c ie 1 a sw ego w d n i m ło oś i t ojej p ie rw e j n iż e li n a s ta n ą z łe d n i i n a d ejd ą la ta o k tó r y c k r z e c z e s z : A ie \x d o b a ją m i się

(K a n S a l, 12, J

C H R Y S T U S A

N A S Z A

(A rtykuł poniższy został w zię­

ty do działu młodzieżowego p i­

sm a naszego z gazetki ściennej K oła Młodzieży jednego z n a ­ szych Zborów — Przyp. Red,).

S Żywość, zapał, entuzjazm to cechy, jakim i jest charakteryzow ana młodzież przez św iat dojrzałych i doświadczo­

nych. Cechy te w ystępują w różnym nasileniu u różnych osób i w różnych okolicznościach. Dotyczą one zarówno jednostki, ja k i organizacji, koła, zrze­

szenia itp. D ynam ika pomysłów, ra d y ­ k aln e zm iany, ulepszenia, p lan y na k tó re p a trz ą z ukosa nadgryzieni cza­

sem konserw atyści, m ają jeden zasad­

niczy b łąd — nie w y trzy m u ją „często — gęsto" próby życia, ulegają szarzyźnie

„dnia codziennego11.

S krzydełka podcięte ostrą brzytw ą przeciwności, często tkw iących w nas sam ych, niekiedy n aw et w bardzo p ro ­ zaicznej form ie, opadają, a biedny mo­

ty l m usi pełzać w kurzu nieznając spo­

sobów leczenia sw ych ra n i w zbicia się n a szeroką i przestronną, leżącą tuż p rzy drodze zieloną łąkę.

Gdybyśm y jed n ak zechcieli krytyczniej przyjrzeć się sobie w zw ier­

ciadle P ism a Świętego, zobaczyliśmy pew ne i zdecydowane podobieństwo m iędzy n ią a nam i, zarówno- w pracy w ew nątrz, ja k i zew nątrz, z tym jed ­ nak zastrzeżeniem , że tłum aczenie w y­

żej w ym ienionych p rzykładów na grun-

P R A C A

cie Pism a Świętego zupełnie innego n a ­ bierze w yrazu. Podobnie jak oni dla sw ych doczesnych celów, tak m y p ra cu ­ jem y dla wiecznego i nieprzemiiiającego.

K ażdy z nas, zarówno indyw idualnie, ja k i zespołowo — „ram ię p rzy ram ie­

niu", jest gotów do w alki przeciwko ciemnościom grzechu i upadku. P r a ­ cujem y tym i talentam i, k tórym i P an z w ielkiej swej łaski raczył nas obda­

rzyć. „I dał jednem u pięć talentów , a drugiem u dwa, a drugiem u jeden, k aż­

dem u w edług przem ożenia jego“. (Mat.

25,15).

J a k w ygląda przed P anem p raca n a ­ sza?

P racujem y i śpimy, budzim y się, w y­

prostow ujem y kolana, podnosim y oczy w górę i... zasypiam y.

Jesteśm y leniw i — popełniam y k a ry ­ godny b łąd młodości.

Z akładam y rusztow ania, a nie m a­

m y tyle siły (która przecież jest od P a ­ na bez pieniędzy i zapłaty), aby budo­

wać na fundam encie złoto, srebro, k a­

m ienie drogie. Zam ierzam y, modlim y się o wykonanie, ale nie zbroim y się w siłę Bożą i w ytrw ałość.

P orw ani słom ianym ogniem znosimy często z młodzieńczym entuzjazm em drw a, siano, słomę. A oto przychodzi

„ogień traw iący". N iknie zapał, wali się rusztow anie, gore słom a i siano, do­

gasają drwa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

żych, niektóre1 wiersze Ewangelii stały się naszą duchową własnością. Wiele pozostałych jeszcze nie zostało przez nas przeżytych — stanie się to w

W wieczności będziemy się zachwycać coraz to nowymi spraw am i na­.. szego wielkiego Boga, będziemy poznawać

n iu braci i sióstr staruszków-pensjonariuszy, wyrażamy wszystkim ofiarodawcom serdeczne Bóg zapłać.. Niechaj w Waszych dzieżach, kochani ofiarodawcy, jak u

Dlatego Bóg chce najw yższego dobra dla każdego człowieka, dla każdej

praca zborów Kościoła C hrystusow ego prow adzona jest w ram ach Zjednoczonego Kościoła

żych zawartych w Biblii, a jednak być nowo narodzonym człowiekiem, jeśli tylko podda się pod przekształcające działanie Ducha Sw.. Jest to interpretacja

Więc tylko Boże Słowo daje moc do prow adzenia świętego życia; bez niego żaden człow iek nie może stać się święty... Lud izraelski o trzym ał

13.. Jesteś za to odpow iedzialny.. Ale ty lk o pośw ięcenie czyni ciebie efektyw nym. Nie będziesz sądzony ani nagrodzony za ilość ow o­. ców, ale za sw oje