• Nie Znaleziono Wyników

Odra : tygodnik literacko-społeczny, 1947.02.16 nr 7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : tygodnik literacko-społeczny, 1947.02.16 nr 7"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena 10 zl

(wta® z cegiełką m Dam Słowa Polskiego)

*

WYDAJEMY W KATOWICACH, WROCŁAWIU I SZCZECINIE SZEŚĆDZIES1ĄTYCZWARTY NUMER TYGODNIKA LITERĄCKO-SPOŁECZ- NEGO „ O D R A "

Dnia 16 lutego 1947.

Rok wydawnictwa trzeci.

Sprali)a Niem iec z perspektyimj mojego Londynu

Lon d yn , w lu t y m 1947.

Z b liż a m y się do o k re s u , k t ó r y m a w sposób osta te czny, u c h w a ­ łą k o n fe r e n c ji p o k o jo w e j n a ro d ó w z w y c ię s k ic h , z a ła tw ić je d n o z n a j­

w a ż n ie js z y c h za g a d n ie ń , ja k ie p rz y n io s ła w o jn a , a m ia n o w ic ie p ro b le m g ra n ic p a ń s tw a n ie m ie c ­ kie g o , szczególnie zaś g ra n ic y n ie ­ m ie c k o -p o ls k ie j. T ę o s ta tn ią k w e ­ s tię n a le ż y w y s u n ą ć z g ó ry ja k o c zołow ą , tw o rz ą c ą z u p e łn ie n o w e p o lity c z n e i gospodarcze p o dsta­

w y o r g a n iz a c ji ś ro d k o w o -w s c h o ­ d n ie j części k o n ty n e n tu e u ro p e j­

skiego. In n e b o w ie m p r z e w id y ­ w a n e k o r e k ty w y g ra n ic n ie m ie c ­ k ic h a n i n ie ozn acza ją t a k p rz e ­ ło m o w y c h z m ia n w d a w n ie js z y c h , czy o b e c n y c h s to su n ka ch , a n i n ie s ta n o w ią p rz e d m io tu t a k ż y w y c h d y s p u t. .

O d c in e k c z e s k i n ie p rz y n ie s ie p o w a ż n ie js z y c h n ie s p o d z ia n e k . N ie n a le ż y p rz e w id y w a ć , że p o ­ w ię k s z e n ie A u s t r ii k o s z te m p a ń ­ s tw a n ie m ie c k ie g o p rz y b ie rz e p o ­ w a ż n ie js z y ro z m ia r. F r a n c ja u z y ­ ska Z a g łę b ie S aa ry, w y c o fa się n a to m ia s t p ra w d o p o d o b n ie z p r o ­ g ra m u l i n i i R e n u w p rz e d łu ż e ­ n iu A lz a c ji k u p ó łn o c y ; w ia d o m o też, że F r a n c ja n ie m a szans p rz e ­ p ro w a d z e n ia zasady w y d z ie le n ia z a g łę b ia R u h r y z r a m N ie m ie c i z in te rn a c jo n a liz o w a n ia tego o - k rę g u . R c ig ia zącu* u.u.l j, •—

lo k a ln e j p o p r a w k i g ra n ic z n e j ze w z g lę d ó w k o m u n ik a c y jn y c h . H o ­ la n d ia dom aga się s k r ó tu sw e j w k lę s łe j, z d e fo rm o w a n e j w p a ru m ie js c a c h g ra n ic y z 525 do 340 k m prze z u z y s k a n ie 1750 k m k w ze 120 t y lk o ty s ią c a m i lu d n o ś c i, p rz e w a ż n ie n ie m ie c k ie j, p rz y czy m n ie z a m ie rz a w y d a la ć ty c h w s z y s tk ic h N ie m c ó w , k tó r z y m ie s z k a li ta m p rz e d 10 m a ja 1940. D a n ia n ie m a w ła ś c iw ie ża­

d n e j p r e te n s ji te r y to r ia ln e j.

N a to m ia s t P o ls k a — op rócz p o ­ tw ie rd z e n ia n a b y tk u w P ru s a c h W s c h o d n ic h — żąda ż y ra m ię d z y ­ n a ro d o w e g o d la s w e j g ra n ic y z N ie m c a m i n a w y s u n ię te j w ie lk ie j l i n i i O d ry i N y s y Ł u ż y c k ie j oraz.

oczyszczenia z e le m e n tu n ie m ie c ­ k ie g o z a ró w n o dotychczasow ego, ja k n o w e g o ob szaru pa ń stw o w e g o . Jest to n ie w ą tp liw ie z a g a d n ie n ie o lb rz y m ie o d z ie jo w e j w rę c z do­

niosło ści, k t ó r e ła m ie tr w a ją c y la t ty s ią c p o c h ó d n ie m c z y z n y na w s c h ó d po prze z c m e n ta rz y s k o s ło w ia ń s k ie .

P o lity k a P o ls k i h is to ry c z n e j n ie grze szyła n ie s te ty n a d m ia re m p r z e w id u ją c e j, s y s te m a ty c z n e j id e i p a ń s tw o w e j. P ie r w o tn y f r o n t P o ls k i z o k re s u k ła d z e n ia p o d ­ s ta w p a ń s tw o w y c h , f r o n t z d e c y ­ d o w a n ie z w ró c o n y k u za ch o d o w i, zosta ł s to p n io w o z a s tą p io n y co­

ra z b a rd z ie j p o lity k ą , o rie n tu ją c ą , się n a w sch ód . N ie z w y k ły w rę c z b r a k p rz e w id y w a n ia z p o ls k ie j s tro n y p o z w o lił b ra n d e n b u rs k o - k rz y ż a c k o -p ru s k ie m u tw o r o w i ga­

d z in o w e m u ro z w in ą ć się s zybko w potęgę, in ic ju ją c ą ro z b io ry P o l­

s k i. R ó w no cześn ie zaś u rz e c z y ­ w is tn ia n ie w s c h o d n ie j o r ie n ta c ji P o ls k i b y ło p rz e p ro w a d z a n e n ie ty le p o d k ą te m w id z e n ia p la n o ­ w e j p o lit y k i p a ń s tw o w e j, ile r a ­ czej w d u ż e j m ie rz e w e d łu g eg oi­

s ty c z n y c h in te re s ó w ty c h , k tó r z y b y li p o w in n i b y ć p rz o d o w n ik a m i ra c jo n a ln e g o p o s u w a n ia się k o lo ­ n iz a c ji p o ls k ie j na w s c h ó d , a w rz e c z y w is to ś c i k ie r o w a li się ty m , gdzie b y ła z ie m ia bogatsza ( „ m le ­ k ie m i m io d e m p ły n ą c a “ ); s tąd ta k ie c h a o ty c z n e p a ra d o k s y , że np. n a w s c h ó d od L w o w a b y li­

ś m y n a ro d o w o s iln ie js i, a n a za­

c h ó d n a ro d o w o sła bsi.

A u to re m niniejszego a rty k u łu jes t zn an y publicysta i p o lity k , b y ły naczelny re d a kto r

„ K u rie ra Poznańskiego“, b y ły członek K o m ite tu N a r. P o l. w P a ry żu w latach 1917— 1919, b y ły m in . sp raw zagranicznych, poseł n a Sejm , senator, ostatnio zaś p o lity k em ig racji

p olskiej w L ondynie. A r t y k u ł został przez au to ra przeznaczony specjalnie d la „ O d ry“.

O becnie, gd y p o h itle r o w s k ie j z b ro d n ic z e j f u r i i z b io ro w e j n a ­ r o d u n ie m ie c k ie g o N ie m c y leżą zm iażdżone, m u s im y się zdo być na n a jw ię k s z y w y s iłe k , b y o d ro ­ b ić d a w n y b łą d P o ls k i n a zacho­

d z ie w sposób s ta n o w c z y i t r w a ­ ły , ty m b a rd z ie j, że je g o w y z y ­ s k a n ie p rze z zach ła nno ść g e rm a ń ­ ską, a szczególnie p ru s k ą w t r ą c i­

ło d w u k r o tn ie n ie t y lk o n a ró d p o ls k i w k a ta s tro fę , a le c a ły ś w ia t w p o tw o rn ą z a w ie ru c h ę w o je n ­ ną.

P o d k re ś la m : w sposób s ta n o w ­ czy i t r w a ły — g łę b szy i m o c n ie j­

szy, n iż to s ię s ta ło w W e rs a lu . N ie m a ją co p ra w d a słu szno ści c i P o la c y , k tó r z y z le k c e w a ż e n ie m w s p o m in a ją t r a k t a t w e rs a ls k i, bo p a m ię ta ć n a le ż y , że w y d o b y ł on P o ls k ę z n ie b y tu p a ń s tw o w e g o i p rz y z n a ł je j w ię k s z ą część z a b o ru p ru s k ie g o , co — w o b e c p o tę g i P ru s i N ie m ie c — w y d a w a ło się w ie lu rzeczą w rę c z nieziszcza ln ą.

N ie m n ie j fa k te m , je s t, że w s k u -

Irena Sławińska

te k n a rz u c e n ia k o n fe r e n c ji p a r y ­ s k ie j z r o k u 1919 ciasno i ślepo p o ję te j zasa dy e tn o g ra fic z n e j w a ­ r u n k i p o k o jo w e , n a ło ż o n e w ó w ­ czas N ie m c o m , o s ła b iły je ty lk o , i to w b a rd z o n ie d o s ta te c z n e j m ie ­ rze s tw a rz a ją c d la P o ls k i f a t a l­

ną s y tu a c ję g e o g ra fic z n ą , a d la P ru s i N ie m ie c dogodną po d s ta w ę i o d sko czn ię do p ie lę g n o w a n ia i n ie p o h a m o w a n e g o r o z w ija n ia d ą ­ żeń p rz e c iw k o Polsce o d w e to ­ w y c h .

T e ra z c h o d z i n ie o osła b ie n ie , lecz o s p a ra liż o w a n ie P ru s , b y ra z na zaw sze p rz e s ta ły b y ć n ie b e z ­ p ie cze ń stw e m d la P o ls k i i in n y c h s w y c h s ąsiad ów o ra z d la p o k o ju ś w ia to w e g o . J e d n y m z g łó w n y c h tego w a r u n k ó w , to n a rz u c e n ie N ie m c o m w sposób o sta te czny na w s c h o d z ie g ra n ic y z P o ls k ą na O drze i N y s ie Ł u ż y c k ie j.

*

G ra n ic a ta n ie je s t d o w o ln ą , je d n o s tro n n ą t y lk o im p ro w iz a c ją po ls k ą . B y ła o n a szczegółow o d y ­

s k u to w a n a n a k o n fe r e n c ji pocz­

d a m s k ie j p o lity c z n y c h szefó w w ie lk ic h m o c a rs tw z w y c ię s k ic h z u d z ia łe m r e p re z e n ta c ji T y m c z a ­ sow ego R z ą d u J e d n o ś c i N a ro d o ­ w e j. O bsza r m ię d z y d a w n ą g ra ­ n ic ą p a ń s tw a p o ls k ie g o a O d rą i N ysą Ł u ż y c k ą z o s ta ł p o szczegó­

ło w y c h ro z w a ż a n ia c h p o w ie rz o n y a d m in is tr a c ji p o ls k ic h w ła d z p a ń ­ s tw o w y c h z ty m , że o s ta te czną u - c h w a łę , s a n k c jo n u ją c ą tę lin ię , m a p o w z ią ć k o n fe re n c ja p o k o jo ­ wa.

W a ru n e k te n b y ł ze s ta n o w is k a p ra w a m ię d z y n a ro d o w e g o i za­

sady w s p ó łd e c y d o w a n ia — p r z y ­ n a jm n ie j fo rm a ln e g o — w s z y s t­

k ic h n a ro d ó w z w y c ię s k ic h z ro z u ­ m ia ły . N ie m n ie j fa k te m są tr z y rzeczy: 1) w P o czd a m ie z o s ta ła p rz y ję ta lin ia O d ry i N y s y Ł u ­ ż y c k ie j, a n ie ża d n a in n a , cho ćby a lte r n a ty w n ie ; 2) z ie m ie na w s c h ó d o d te j l i n i i z o s ta ły w p o ­ c z d a m s k im d o k u m e n c ie p r z y p o d ­ d a w a n iu ic h p o ls k ie j a d m in is tra -

S zu kan ie zguby

„ Z N IE N A W ID Z IŁ E M C Z Ł O W IE ­ K A W O B O Z IE

N ie w ie m , czy k to k o lw ie k może s p o k o jn ie p rz e jś ć o b o k ty c h słó w , zw łaszcza je ś li s p o ty k a je — w ksią żce M o rc in k a . S tra s z liw e w y ­ z n a n ie ! R zu ca ono p o n u ry cie ń na obozow e w s p o m n ie n ia 'p isa rza , na te n b o le s n y d o k u m e n t. „ L is t y spo d m o r w y “ , p isan e n a gorąco, p o d n ie w y s ty g ły m jeszcze w ra ż e ­ n ie m p rz e ż y te g o k o s z m a ru są s tra s z n y m o s k a rż e n ie m c z ło w ie k a . N ie t y lk o o p ra w c ó w — N ie m c ó w , ale ta k ż e c ie rp ią c e g o w ię ź n ia — c z ło w ie k a w obozie — spośród c a łe j — lic z n e j po dziś — lit e r a ­ t u r y o b ozo w ej. K s ią ż k a M o r c in k a w y d a je w y r o k n a js u ro w s z y , o - s k a rż a n a jn a m ię tn ie j. „C z ło w ie k w obozie b y ł w ię c m ę c z e n n ik ie m i b o h a te re m . W y r a fin o w a n y s y ­ ste m z a b ija n ia w n im go dności lu d z k ie j p rz e k s z ta łc ił go je d n a k W tego sam ego p o tw o ra , ja k im b y ł je g o o p ra w c a . I tego w ła ś n ie

„ c z ło w ie k a w obozie“ z n ie n a w i­

d z iłe m w t y m s a m y m s to p n iu , co esm a na“ .

P rz e d oczym a n a s z y m i p rz e s u ­ w a się c a ły szereg zboczeńców, z b ro d n ia rz y , w y r a fin o w a n y c h o - k r u t n ik ó w . A w a n s o w a n i na sta ­ n o w is k a b lo k o w y c h , czy „c a p ó w “ , z w y r o d n ia lc y c i w y m y ś lili — ja k m ó w i n a m M o rc in e k — to r tu r ę , z w a n ą „ ś m ie rc ią n u r k a “ i „ ś m ie r c ią lo tn ik a “ . O b ra c a li s w o je z b ro ­ dn icze in s ty n k t y p rz e c iw k o le ­ gom , w s p ó łw ię ź n io m . A le „ c a ­ p ó w “ — p o w ie k to ś — w y b ie ra n o w ła ś n ie spo śród n a jg o rs z y c h , k r y m in a ln y c h e le m e n tó w w obo­

zie. S po śród z ie lo n y c h , c z a rn y c h i ró ż o w y c h tr ó jk ą tó w . Ic h z b ro ­ d n i n ie m ożn a u o g ó ln ia ć n a „c z ło w ie k a w obozie“ !

O s k a rż e n ie M o r c in k a o b e jm u je je d n a k w s z y s tk ic h . C i in n i — p o ­ lity c z n i — n ie s p la m ili się może

ta k w y r a fin o w a n y m o k r u c ie ń ­ s tw e m w s to s u n k u do s w y c h to ­ w a rz y s z y i o n i je d n a k z ła m a li b ra te rs tw o lu d z k ie . T e j zdradzie człow ieka d a je ś w ia d e c tw o k s ią ż ­ k a M o rc in k a . C z ło w ie k n ie o p a rł się s tra s z liw e j p o k u s ie g ło d u : g łó d p o p c h n ą ł go do k ra d z ie ż y , a n a w e t — k a n ib a liz m u . Ż a d e n sto p ie ń k u lt u r y u m y s ło w e j n ie za­

bezpiecza c z ło w ie k a p rz e d p o tę ż ­ n y m p a rc ie m in s ty n k tu , k t ó r y każe m u w y c ią g n ą ć rę k ę p o c u ­ d z y c hleb . T y lk o k u ltu r a m o r a l­

na, w c h ło n ię ta c a łk o w ic ie , zespo­

lo n a z c z ło w ie k ie m , n a b ie ra m o ­ cy p o pę du i c h ro n i, od u p a d k u .

G łó d p ro w a d z i do ta k ic h ano­

m a lii, że c h o ry n a re w irz e d e c y ­ d u je się d z ie lić łó ż k o z t r u ­ pe m , b y le t y lk o w y fa s o w a ć je g o p o rc ję . M a k a b ry c z n y w p r o s t je s t op is z b io ro w e g o k a n ib a liz m u w tra n s p o rc ie w ię ź n ió w p o lity c z ­ n y c h ze S tu tth o fu . Z a m k n ię c i p rz e z 14 d n i w w a g o n a c h w ię ź ­ n io w ie b ro n ią się p rz e d ś m ie rc ią g ło d o w ą , z ja d a ją c t r u p y s w o ic h w c z e ś n ie j z m a rły c h tow a rz y s z y . Z ja k ą ś o k r u tn ą p a s ją g ro m a d z i M o r c in e k te w s z y s tk ie f a k t y — ja k g d y b y sobie sam e m u n a p rz e - k ó r, ja k g d y b y rz u c a ł je n a u r ą ­ g o w is k o s w o je j d a w n e j, p ro m ie n ­ n e j w ie rz e w c z ło w ie k a . T o nie je s t św ia d o m e dążenie do o b ie k ­ ty w iz m u , s p o k o jn e św ia d cze n ie p ra w d z ie , ale w ła ś n ie n a m ię tn y k r z y k , k t ó r y się c z ło w ie k o w i w b r e w je g o w o li w y d z ie ra .

M o r c in e k p a s tw i się n a d czy­

te ln ik ie m i sobą. Ś w ieże jeszcze w s p o m n ie n ia k r w a w ią , a w ię c a u to r ro z k r w a w ia je jeszcze b a r ­ d z ie j. T a k i je s t k lim a t te j s tra ­ s z liw e j, m ęczącej k s ią ż k i. N a - p ró ż n o cisza i w ie lk o ś ć A lp leczą ro z ra n io n e serca. W c ią ż i n ie p o ­ w s trz y m a n ie w ra c a ta m to p rz e ­ ż y te p ie k ło . Z n ie n a w iś c ią i w s trę tern n a p rz e m ia n M o rc in e k p r z y -

ciąga i o d rz u c a o d sie bie te złe, n ie p o trz e b n e c ie rp ie n ie . B o t a ­ k ie w ła ś n ie w ra ż e n ie u n o s i się n a d k s ią ż k ą i m ę c z a rn ie u p a d la ją c z ło w ie k a , g n ą do z ie m i, p ro w a ­ dzą do z d ra d y . J a k ż e in a c z e j w e w s p o m n ie n ia c h Z o f ii K o s s a k ! N a d n ie o tc h ła n i s p e łn ia się w s p a ­ n ia ły c u d b o h a te rs tw a i o fia ry . P rz e ż y te m ę k i s k ła d a ją ręce do d z ię k c z y n n e j m o d litw y , u s ta szepcą s ło w a : „ M a g n if ic a t “ . Z um ęczonego serca w y r y w a się h y m n t r iu m f u : Z ło n ie is tn ie je ! D o b ro o g a rn ia i z w y c ię ż a ś w ia t!

M o rc in e k pisze s w o ją k s ią ż k ę jeszcze z z a c iś n ię ty m i p ię ś c ia m i, jeszcze n ie pogodzony. „ L is t y spod m o r w y “ p rz y n o s z ą w y z n a ­ n ie k lę s k i: „o d c h o d z im y s tą d ja ­ k o k a l e k i . . . z a tra c iliś m y coś ze s w e j w e w n ę trz n e j is to ty w c ią ­ g u ty c h prze szło p ię c iu la t w o - bozach . . . C z u je m y p u s tk ę k o ło sie bie , c z u je m y p u s tk ę w sobie...“

W ię c c z ło w ie k p o w ra c a z d n a o - tc h ła n i uboższy, oka le czony? Po cóż w ię c c ie rp ia ł? W czy m t k w i ta je m n ic a tego zubożenia?

W y d a je się, że a u to r z na w ła ­ ś c iw ą od p o w ie d ź, t y lk o jeszcze n ie m oże je j dosięgnąć. O ty m z ro z u m ie n iu ś w ia d c z ą o s ta tn ie s ło w a k s ią ż k i. „ ...I odpuść n a m nasze w in y , ja k o i m y odpuszcza­

m y n a s z y m w in o w a jc o m “ . S ło w a te w r a c a ją u p a rc ie , n a trę tn ie , je ­ szcze obce, jeszcze n ie do p r z y ­ ję c ia . „S ło w a te są d la na s ja k o k a m ie ń na p u s te j drodze, n a k t ó ­ r y m b o le ś n ie się p o ty k a m y “ . C zło w ie k tę s k n i do c h w ili, k ie d y bę­

dzie m ó g ł je p o w tó rz y ć . P ra g n ie w ie rz y ć , że c h w ila ta k a n a d e jd z ie . B o s ło w a te zosta ną — będą osa­

czać cora z z w a rts z y m k rę g ie m znużoną, z d z ic z a łą duszę; p ó k i n ie u g n ie się ona p o d ic h w y z w a la ją ­ cą mocą.

(Dokończeni« na str. S).

c ji n a z w a n e „ b y ły m i z ie m ia m i n ie m ie c k im i“ ; 3) w ła d z e p o ls k ie z o s ta ły u p o w a ż n io n e do w y s ie ­ d la n ia lu d n o ś c i n ie m ie c k ie j z te ­ go ob s z a ru ( ja k w ogóle z c a łe j P o ls k i), co m u s ia ło oznaczać m e ­ r y to ry c z n e prze sąd zenie z a g a d n ie ­ n ia te ry to r ia ln e g o ja k o ta k ie g o .

M o g ą rz ą d y ty c h , c z y in n y c h m o c a rs tw to c z y ć z rz ą d e m p o l­

s k im s p ó r o ta k ie czy in n e w ó w cza s s ta w ia n e w a r u n k i, ale tr z y w y ż e j w y m ie n io n e f a k t y są dru zgo cąco p rz e k o n y w u ją c e n a k o rz y ś ć s ta n o w is k a P o ls k i. J e ż e li k t ó r y k o lw ie k z rz ą d ó w m ia ł w ó w ­ czas w ą tp liw o ś c i zasadnicze „ w o b ro n ie “ N ie m ie c , w p rz y s z ło ś c i

„ d e m o k ra ty c z n y c h “ i „ d o b r y c h “ , czem u n ie w y s tą p ił w P oczdam ie, a w ię c w p o rę z v o tu m sep ara­

tu m i n ie p o d trz y m a ł go zde cy­

do w a nie ? D laczeg o n ie u n ik n ię to w P o czd a m ie o k re ś le n ia : „ b y łe z ie m ie n ie m ie c k ie “ ? I dlaczego p o w ie rz o n o je a d m in is tr a c ji p o l­

s k ie j? O s ta te c z n ie dlaczego p o ­ z w o lo n o w ła d z o m p o ls k im ju ż p rz e d k o n fe re n c ją p o k o jo w ą w s p ra w ie N ie m ie c w s z y s tk ic h n a ­ ro d ó w z w y c ię s k ic h u s u w a ć z te ­ go ob s z a ru lu d n o ś ć n ie m ie c k ą ? C zy n a to , b y ją po r o k u czy d w ó c h sp ro w a d za ć z p o w ro te m i w y rz u c a ć z n o w u o s ia d ły c h ta m P o la k ó w , p rz y b y ły c h n ie d a w n o z z ie m w s c h o d n ic h , o d łą c z o n y c h od P o ls k i: C zy też z te j p rz y c z v n y , że ju ż w ó w c z a s przesądzono f a k ­ ty c z n ie lo s ty c h ziem .

W ty c h s p ra w a c h n ie m oże b y ć d w ó c h zdań, d w ó c h in te r p r e ta c ji.

U c h w a ły poczdamskie w ią ż ą ich tw órców . T ego od ic h rz ą d ó w o - c z e k u je n a ró d p o ls k i, k t ó r y w id z i i ta k ob szar swego p a ń s tw a ’ s k u r ­ czony ob ecn ie o 20'Vo w p o ró w n a ­ n iu z p rz e d w o je n n y m sta n e m rz e ­ czy, a lic z b ę lu d n o ś c i o g ra n ic z o n ą do 20 i p a rę m ilio n ó w .

N ie m c y n a s ta w ia ją te ra z w s z y ­ s tk o n a sztuczne w m ó w ie n ie w n a ro d y z w y c ię s k ie i ic h rz ą d y , że lu d n o ś c i n ie m ie c k ie j g ro z i głód , je ż e li się ją p o z b a w i z ie m na w s c h ó d od O d ry i N y s y Ł u ż y c k ie j, chociaż to z ie m ie w zna czne j m ie ­ rz e le k k ie , a częściow o n a w e t b a r ­ dzo le k k ie . Ś ru b u je się s ta ty s ty ­ k i, m a ją c e w y k a z a ć , że z b io ry zia ren * i k a r t o f li z ie m ty c h k a r ­ m iły w p o w a ż n e j m ie rz e lu d n o ść o k o lic Rzeszy b a rd z ie j na zach o­

d z ie ; n a to m ia s t m ilc z y się o szyb­

k im w y k o n a n iu r e fo r m y r o ln e j, o d o s to s o w a n iu w og óle ż y c ia go­

spodarczego N ie m ie c do n o w y c h w a r u n k ó w , o n ie p o w ra c a n iu w p rz y s z ło ś c i do p o z io m u ż y c io w e ­ go, k t ó r y m się w p rze szło ści gó­

ro w a ło n a d p o zio m e m n a ro d ó w , o ta c z a ją c y c h Rzeszę. P rz y p o m in a to, ja k p o p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia ­ to w e j N ie m c y la m e n to w a li, że n ie w y tr z y m a ją u t r a t y „ś p ic h le rz a zbożow ego“ — p r o w in c ji p o z n a ń ­ s k ie j. A je d n a k w y t r z y m a li i n a ­ b y li n a w e t t y le s ił, że w c a łe j p e łn i p rz y g o to w a li się do d ru g ie j a g re s y w n e j w o jn y ś w ia to w e j.

Ś r u b u je się n ie m n ie j lic z b ę l u ­ d n o ś c i n ie m ie c k ie j, ra c z e j s k ro m ­ n ie te ra z p o d a ją c lic z b ę s tr a t w o ­ je n n y c h w lu d z ia c h , z n o w u w ty m s a m y m c e lu stra s z e n ia w id m e m g ło d u N ie m c ó w . W ty m p rz y p a d ­ k u chce się, b y o p in ia p u b lic z n a z a p o m n ia ła o o s ła b io n e j ro z ro d ­ czości N ie m c ó w w s k u te k b a rd z o w spo łe cze ń stw ie ic h rozp ow sze­

c h n io n e j n ie m o ra ln o ś c i o ra z n ie ­ obecności w k r a ju w ie lk ie j lic z b y m ło d y c h ro c z n ik ó w — je ń c ó w w o je n n y c h . Część znaczna ty c h e le m e n tó w n ie w r ó c i w ogóle, a , c h y b a je ń c y w o je n n i, p rz e w a ż n ie

(2)

z acięci m ło d z i h itle r o w c y , n ie w ró c ą ta k ż e prze dw cześnie. C z y n ­ n i k i te i p o k re w n e w p ły n ą o g ra ­ n ic z a ją c o n a s iłę lic z e b n ą lu d n o ­ ści n ie m ie c k ie j i je j w z ro s t.

N ie k tó r z y p o lity c y t u t a j (w A n ­ g lii) i w A m e ry c e p rz e s trz e g a ją , ee o d e b ra n ie P ru s o m i N ie m c o m z ie m po O d rę i N y s ę Ł u ż y c k ą b ę dzie ź ró d łe m s ta le p o tę g u ją c e ­ go się fa n a ty z m u o d w e to w e g o N ie m c ó w . J e ż e li o to chodzi, to i s tr a ta w P ru s a c h W s c h o d n ic h , u - t r a t a Ś lą s k a O po lskie g o , w ogó­

le w s z y s tk ie g o , każdego p o w ia tu b ę dzie p rz e d m io te m p r u s k o - n ie - m ie c k ie j z a w iś c i i po żąd an ia, n a ­ to m ia s t s to p ie ń i c h a r a k te r n a p ię ­ c ia dążeń o d w e to w y c h : du ży, czy m n ie js z y , o s try , czy ła g o d n ie js z y , bę dzie w w ie lk ie j m ie rz e z a le ż a ł od p o s ta w y w t e j m ie rz e A n g lo - sasów. P o s ta w a ic h s ta n o w cza n a k o rz y ś ć P o ls k i p r z y ró w n o c z e ś n ie m o c n y m s ta n o w is k u Z w ią z k u So­

w ie c k ie g o będzie n a le ż y tą z im n ą w o d ą 'n a ro z p a lo n e g io w y z w o ­ le n n ik ó w trz e c ie j szaleńczej p r ó ­ by.

P o la c y , g d z ie k o lw ie k się z n a j­

d u ją , w k r a ju czy za g ra n ic ą , m a ją tego p e łn ą św iado m ość, że N ie m c y po d o ś w ia d c z e n ia c h la t o s ta tn ic h n a n ić się n ie zdobędą p rz e c iw k o Polsce, je ż e li n ie będą m o g li lic z y ć n a p o b ła ż liw o ś ć W . B r y t a n ii i S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h , A te j p o b ła ż liw o ś c i n ie w o ln o n ie ­ w ą tp liw ie n ik o m u u w a ż a ć za m o ­ ż liw ą . T o p rz e k o n a n ie je s t p rz e ­ k o n a n ie m całego n a ro d u p o ls k ie ­ go w e w s z y s tk ic h je go w a r s t­

w a c h , bez ró ż n ic y p o g lą d ó w p a r ­ ty jn o - p o lity c z n y c h . C a ły o n t«ż z w a rc ie do m aga się ostatecznego m ię d z y n a ro d o w e g o u z n a n ia l i n i i O d ry i N y s y Ł u ż y c k ie j ja k o g ra ­ n ic y p o ls k o -n ie m ie c k ie j.

*

M ó w i p rz y s ło w ie , że w y ją t k i p o tw ie rd z a ją re g u łę . Szczególnie, je ż e li w y ją t k ó w je s t ty le , że na ic h p o lic z e n ie w y s ta rc z a lic z b a — dw a . Is to tn ie d w ó c h P o la k ó w p rz e c iw s ta w iło się w L o n d y n ie p u b lic z n ie z g o d n e j o p in ii p o ls k ie j w s p ra w ie g ra n ic y p o ls k o -n ie ­ m ie c k ie j i k o n ie c z n o ś c i u s u n ię c ia z P o ls k i e le m e n tu n ie m ie c k ie g o . P ie rw s z y z n ic h p. C a t-M a e k ie - w i c z , n a ło g o w y g e rm a n o fil, w b ro s z u rz e n o w e j n ie t y lk o o d rz u ­ ca g ra n ic ę na O drze i N y s ie Ł u ­ ż y c k ie j, a le u b o le w a n a d ty m , że P o ls k a p o z w o liła się w c ią g n ą ć w w o jn ę z N ie m c a m i. B y łb y on o c z y w iś c ie w o la ł, g d y b y P o ls k a b y ła po szła z N ie m c a m i p rz e c iw

R o s ji. D r u g i, p. S o p ic k i, w w y k ła ­ dzie, w y g ło s z o n y m tu t a j, p o tę p ił s p e c ja ln ie w y d a la n ie N ie m c ó w z P o ls k i, co r a n i je g o m in is t e r ia l­

ną „m o ra ln o ś ć c h rz e ś c ija ń s k ą “ . W y s tę p y te będą o c z y w iś c ie w y ­ zyskan e p rze z N ie m c ó w i ic h o - b ro ń c ó w . N ie z a z d ro ś c im y tego a u to ro m . Z g e rm a n o filiz m e m p.

M a c k ie w ic z a p o le m iz o w a ć oczy­

w iś c ie n ie z a m ie rz a m ; a w o d p o ­ w ie d z i na a rg u m e n t „ lu d z k o ś c i“

p.- S o p ic k ie g o w o b e c N ie m c ó w s łó w k il k a n a zako ń cze n ie ty c h u w a g .

R a d z im y a rg u m e n t te n p o s ta ­ w ić n a t le f a k tó w d z ie jo w y c h o ra z d o św ia d cze ń św ieższych o - k re s ó w , aż do d o b y o s ta tn ie j sto ­ s u n k ó w n ie m ie c k o - p o ls k ic h . O g n ie m i m ie cze m tę p io n a b y ła prze z szczepy g e rm a ń s k ie lu d n o ś ć s ło w ia ń s k a zie m , o k tó r e tu c ho­

dzi, n ie m ó w ią c ju ż o o lb r z y m im obszarze p o Ł a b ę i Salę. O g n ie m i m ie cze m to r o w a li K rz y ż a c y d ro g ę s w e j łu p ie ż n e j w ła d z y na P o m o rz u . Z a in ic jo w a n ie m ro z ­ b io ró w P o ls k i „ w y w d z ię c z y li się“

p o to m k o w ie e le k to ró w b ra n d e n ­ b u rs k ic h za zgodę P o ls k i n a z je ­ dn ocze nie ic h w ła d z tw a z s e k u - la ry z o w a in y m Z a k o n e m K rz y ż o ­ w y m , eo s tw o rz y ło p o d s ta w y p a ń s tw a p ru s k ie g o . P rz e m o c ą w e w s z y s tk ic h d z ie d z in a c h ż y c ia n a ­ ro d o w e g o p a ń s tw o to p rz e p ro w a ­ d z a ło s y s te m a ty c z n ie d z ie ło g e r- m an izo w aa iia i m a te ria ln e g o p o d ­ c in a n ia ż y w io łu p o ls k ie g o . P o li­

ty c z n e z n iw e lo w a n ie z ie m z a b o ru p ru s k ie g o i d u ż e j części ów czesne­

go z a b o ru ro s y js k ie g o z p a ń s t­

w e m p r u s k im i Rzeszą N ie m ie c ­ k ą ora z u c z y n ie n ie z re s z ty zie m p o ls k ic h b e z w o ln e j k o lo n ii n ie ­ m ie c k ie j, b y ło celem P ru s i N ie ­ m ie c w p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia to ­ w e j. Z g ła d z e n ie z g ó rą c zte re ch m ilio n ó w o b y w a te li p a ń s tw a p o l­

sk ie g o z n o w u — ja k n ie g d y ś — o g n ie m i m ieczem , n a d to „ u d o ­ s k o n a lo n ą “ m e to d ą g a z o w a n ia i w s z e lk ie g o ro d z a ju k a tu s z a m i, zara zem z b u rz e n ie i w y p a le n ie m ia s t i w s i p o ls k ic h n ie d la ce­

ló w w o je n n y c h , lecz z p re m e d y ­ ta c ją doszczętnego z ru jn o w a n ia P o ls k i, o k ra d z e n ie n a ro d u p o l­

skiego, z czego go t y lk o okra ść b y ło m ożn a: o to d z ie ło n ie m ie c ­ k ie d r u g ie j w o jn y ś w ia to w e j.

p ty m w s z y s tk im m ia ła b y P o l­

ska zapom nieć?

Z a w s z y s tk o tó m u s ia ła n a n a ­ ró d n ie m ie c k i spaść k a ra d z ie jo ­ w a , k a ra , o d p o w ia d a ją c a choćby w p e w n e j m ie rz e je g o w in ie . K a -

\

rą tą m u s i b y ć u t r a t a n a s ta łe z ie m n a w s c h ó d od O d ry i N y s y Ł u ż y c k ie j ora z z n ik n ię c ie N ie m ­ ców z P o ls k i. Z n ik n ę li o n i zresz­

tą p rz e w a ż n ie sam i, u c ie k a ją c p rz e d o fe n s y w ą w o js k s o w ie c ­ k ic h i p o ls k ic h . O czyszczenie P o l­

s k i z re s z ty N ie m c ó w je s t d o k o ­ n y w a n e i będzie m u s ia ło b y ć d o ­ k on an e z c a łą system atyczn ością . P o la c y Z ie m Z a c h o d n ic h , k t ó ­ r y c h całe ż y c ie w y p e łn io n e b y ło w a lk ą z n ie b e zp ie cze ń stw e m n ie ­ m ie c k im , z n a ją do brze różn icę , zasadniczą m ię d z y p s y c h o lo g ią n ie m ie c k ą a p o ls k ą . Z a czasów zab orczych , p rz e d p ie rw s z ą w o j­

ną ś w ia to w ą , o p in ia p u b lic z n a u nas u w a ż a ła m a n ife s to w a n ie w ie r no po ddańczości w o b e c P ru s i N ie ­ m ie c za c z y n h a ń b ią c y P o la k a . N ie m c ó w w P olsce w czasie d w u ­ d z ie s to le c ia m ię d z y w o jn a m i n ic n ie k o s z to w a ło m o ra ln ie z a k lin a ­ n ie się, że są lo ja ln y m i i szcze­

r y m i o b y w a te la m i p a ń s tw a p o l­

skie go ; ale c i s a m i N ie m c y , g d y n a d a rz y ła się p ie rw s z a sposob­

ność, g d y w y b u c h ła w o jn a , z e r­

w a li się bez w a h a n ia się cho ćby prze z c h w ilę , b y u d e rz y ć nas n o - . żem w p le c y . K t o sobie z tego z d a je spra w ę , m a n a p e w n o p e ł­

ną św iadom ość, że c a łk o w ite o - czyszczenie z e le m e n tu n ie m ie c ­ k ie g o k r a ju naszego, w łą c z n ie z z ie m ia m i p o w ra c a ją c y m i do P o l­

s k i, je s t d la n ie j ż y c io w ą k o n ie c z ­ nością, a d la nas n a k a z e m w o be c n ie j ro z u m u p o lity c z n e g o .

F a k ty , d o k o n y w a n e z go dn ie ze s ta n o w is k ie m k o n fe r e n c ji pocz­

d a m s k ie j, n ie m a ją o c z y w iś c ie b y n a jm n ie j w y łą c z n ie c h a ra k te ru n e g a ty w n e g o , lecz m a ją r ó w n o ­ cześnie ce l p o z y ty w n y , tw ó rc z y w p o s ta c i osadzania P o la k ó w p rz y d a w n ie j n ie m ie c k ic h w a rs z ta ta c h gospo da rczych i ty m s a m y m e k o ­ no m iczn ego O p a n o w y w a n ia całe­

go tego te re n u . Co P o ls k a w te j m ie rz e ju ż z d z ia ła ła — a z d z ia ła ­ ła n ie m a ło — co o rg a n iz u je w d a ls z y m c ią g u i ja k ie są je j p la n y n a n a jb liż s z ą p rzyszłość, oto za­

ga d n ie n ie , n a k tó r e w w y s o k ie j m ie rz e z w ró c o n a będzie u w a g a p rz e d s ta w ic ie li w ie lk ic h m o ­ c a rs tw w n a ra d a c h lo n d y ń s k ic h i m o s k ie w s k ic h oraz n a s tę p n ie ca­

łe j k o n fe r e n c ji p o k o jo w e j. P r z y ­ g o to w a n iu rzeczow ego, ścisłego p rz e d s ta w ie n ia w te j m ie rz e o - becnego s ta n u rzeczy i z a m ia ró w n a b lis k ą przyszłość p o ś w ię c o n y je s t — sądzić n a le ż y — g łó w n y w y s iłe k c z y n n ik ó w p o ls k ic h , do teg o p o w o ła n y c h .

M a r ia n Seyda,

{jik w id a c ja

P a m ię ta m t a k i o b ra z e k z j a ­ k ie jś ilu s t r a c ji n ie m ie c k ie j z p ie r w s z y c h d n i w rz e ś n ia 1939. S e tk i ty s ię c y g łó w , s e tk i ty s ię c y ust k rz y c z y : Ja ! ja , w i r w o lle n den K r ie g , F u e h re r! T a k , m y chce m y w o jn y , w o d z u ! W p ie rw s z y m rzę ­ d z ie s ie d z ia ła a r ty s tk a B e rta D re w s ob ok sw ego m ęża a r ty s ty H e in r ic h a G eorge. G eo rg e u m a r ł n ie d a w n o w obozie d la in te r n o ­ w a n y c h h itle ro w c ó w . Z o n a je g o D re w s n a to m ia s t, ja k d o n io sła n o ta tk a z B e r lin a z 9 sty c z n ia , p ra g n ie się d e n a z y fik o w a ć . C zy z a p o m n ia ła o ta m te j m a n ife s ta c ji w S p o rtp a la ś c ie , o o w y m s p o n ta ­ n ic z n y m , n ie w y m u s z o n y m , p r z e j­

m u ją c y m „ j a “ , k tó r e ta k ż e je j u s ta w y m ó w iły ?

C zy n a s tą p iła rz e c z y w iś c ie c a ł­

k o w it a d e m ilita r y z a c ja N ie m ie c , lik w id a c ja lit e r a t u r y m ilit a r n e j, m itó w m ilita r n y c h , zniszczenie f a b r y k b ro n i, u k a ra n ie ty c h w s z y s tk ic h , co k rz y c z e li „ j a “ , k tó r z y w o jn ę n ie ś li w ś w ia t — w p io ­ sence, w w ie rs z u , w ła d o w n ic y , w k a ra b in a c h ? D z iś w ie m y p rz e ­ cież ju ż , że f ilm y o F r y d e r y k u p rz y g o to w a ły napaść n a in n e n a ­ ro d y , w ie m y , że bez d e fila d F r y ­ d e ry k a n ie b y ło b y S. A ., bez je go g w a r d ii o lb rz y m ó w n ie b y ło b y SS, bez b o ja ź n i p rz e d je g o s zp ic­

r u t ą n ie b y ło b y ob ozów k o n c e n ­ tr a c y jn y c h . Z b ro d n ia ty le k r o ć p o d n ie s io n a d o g ra n ic b o h a te r­

s tw a , ty le k r o ć u ś w ię c o n a i ro z­

grzeszona m u s ia ła s tw o rz y ć z b ro ­ d n ię coraz w ię k s z ą . D o dz ie c k a ju ż od n ie p a m ię tn y c h czasów p rz e m a w ia ło się ta m s ło w a m i p io s e n k i:

ODRA Nr 7 (64) — Str. 2

S p ó jrz , d re w n ia n e ż o łn ie r z y k i p ro c h d ź w ig a ją w s w y c h

to rn is tra c h , m u s i b o w ie m t r a f ić w ro g a k a ż d y k a r a b in ó w w y s trz a ł.

Co się ro b i' w N iem czech , żeby z lik w id o w a ć to b rz e m ię m iłit a r y - zm u , k tó r e z a c ią ż y ło n a d N ie m ­ ca m i? N ie o b c h o d z i nas, co ro b ią w ty m w z g lę d z ie N ie m c y , c ie k a ­ w i je s te ś m y p o c z y n a n ia s o ju s z n i­

k ó w .

G e n e r a ł- m a jo r H a rp e r, A n g lik , o z n a jm ił d w a ty g o d n ie te m u , że d e m ilita r y z a c ja w N iem czech je s t zako ńczo na i że o d tą d ju ż t y lk o c a ły w y s iłe k w ła d z o k u p a c y jn y c h s k ie ro w a n y będzie na to, b y szko ły , to w a rz y s tw a sp o rto w e , straże o g n io w e czy p o lic ja n ie s ta ły się zaczynem pod n o w e w o js k o . N ie m o że m y p o d z ie lić o p ty m iz m u a n ­ g ie ls k ie g o g e n e ra ła . M ilita r y z a c ja w N iem czech n ie je s t zakończona, lik w id a c ja m ilita r y z m u trw a ć m u s i n a d a l. W ła ś n ie w s tre fie a n g ie ls k ie j je s t pod ty m w z g lę ­ dem n a jg o rz e j. M a m y ta m jeszcze re g u la rn e w o js k o , z re o rg a n iz o w a ­ ne co p ra w d a , ale u z b ro jo n e . M a m y d y w iz je p o ła w ia c z y m in i

ic h sześć s z ta b ó w w K ilo n ii, C u x h a v e n , K op en ha dze. P rz y p o m in a ­ m y , że do obozu w O ld e n b u rg u p rz y d z ie lo n o n ie d a w n o 300 b y ­ ły c h S S -m a n ó w ja k o in s tr u k to ­ r ó w w o js k o w y c h . P rz y p o m in a m y , że k o lo H a n o w e ru i M o n a s ty ru z n a jd u ją się obozy d la N ie m c ó w , z w o ln io n y c h n ie d a w n o z n ie w o li a n g ie ls k ie j, a n a m ó w io n y c h tu do p o d p is a n ia k o n t r a k t u n a 12 la t w t. zw . k o m p a n ia c h ro b o ­ czych. N ie m c y c i z a p ozn an i są w obozie z n o w y m i ro d z a ja m i b r o ­ n i, o fic e ro w ie noszą ta m w id o c z ­ ne d y s ty n k c je , d z ia ła ją S c h re ib - s tu b y , ogłasza się ro z k a z y d z ie n ­ nie, zarządza k a rn e ć w ic z e n ia , a za de ze rcję sądy w o js k o w e , z ło ­ żone z o fic e ró w a n g ie ls k ic h i n ie ­ m ie c k ic h , w y m ie r z a ją w y s o k ie k a r y w ię z ie n n e .

M o ż n a p iln o w a ć s tra ż y o g n io ­ w y c h , m ożn a im n a w e t op ie częto­

w a ć s ik a w k i, żeb y b ro ń Boże w ja k iś ta je m n ic z y sposób n ie w y ­ p lu ły g ra n a tó w z a m ia s t w o d y , ale p rze de w s z y s tk im trz e b a za­

k o ń c z y ć p ra c e d e m ilita ry z a c y jn e . B y n a s tą p iła p e łn a d e m ilita r y ­ z a c ja n ie w y s ta rc z y ro z w ią z a ć fo rm a c je , od e b ra ć b ro ń , k a ra ć za n ie le g a ln e p o s ia d a n ie b ro n i, — trz e b a ta k ż e od sep arow ać o fic e ­ r ó w od n a ro d u , zniszczyć m it o- fic e r s k i, a w ię c to , co C la u s e w itz u w a ż a ł za p ie rw s z y w a r u n e k m i­

lit a r n e j w ie lk o ś c i. A tym czasem k ie r o w n ic tw o n ie m ie c k ie g o p rz e ­ m y s łu c ię ż k ie g o w s tr e fie b r y ­ t y js k ie j o b ją ł b y ły o fic e r i k ie ­ r o w n ik p rz e m y s łu w o je n n e g o w m in io n e j w o jn ie D in k e lb a c h . A ty m cza se m w B re ite n h a u p t k o lo S te in h e im u w W e s tfa lii n a 880 m o rg o w e j po sia d ło ści d a le j re z y ­ d u je sobie s p o k o jn ie do w ó dca b ry g a d y SS v o n K a n n e .

J a c e k B rz y m

Perspektywa O d ty

„Ile ż to mi trosk przysparza ta P olska‘ .(Rysunek z czeskiego tygodnika ,,Tvorba‘ ‘)

L ic z n i P o la c y r e p a tr io w a n i z W iln a czy L w o w a a o s ie d li n a Z ie m ia c h O d z y s k a n y c h z tru d n o ś c ią u ś w ia d a m ia ją sobie z w ią z k i u czu cio w e, k tó r e nas s y n ó w p o ls k ie g o Z a c h o d u , z t y m i z ie m ia m i w ią ­ żą. Ile k r o ć w p r y w a tn y c h ro z m o w a c h g a w ę d z im y z sobą o n o w y m o b ra z ie z ie m p o ls k ic h , z u s t na szych r e p a tr ia n tó w w y r y w a się w e s tc h n ie n ie : ach, W iln o , ach, L w ó w ! D o b rze , g d y k o ń c z y się na w z d y c h a n iu , g o rz e j g d y w s tc h n ie n ie z a m ie n ia się w ja k iś n ie o k re ­ ś lo n y zresztą b liż e j p ro g ra m p o lity c z n y . P o m ija ją c je g o n ie d o rz e c z ­ ność i s z k o d liw o ś ć w sensie p o lit y k i z a g ra n ic z n e j, s z k o d liw y je s t on ta k ż e prze z to, że n ie p o z w a la n a ry c h łe z a m k n ię c ie Z ie m O d z y ­ s k a n y c h w k s z ta łt n o w e g o w s p a n ia łe g o uczucia.

K ie d y nareszcie w P olsce zaczyn a tr iu m fo w a ć p o lit y k a re a liz m u , je d y n ie słu szna w n a szym p o ło ż e n iu g e o p o lity c z n y m , w y — n ie lic z n i co p ra w d a ale b a rd z o s z k o d liw i — p ró b u je c ie o d u rz a ć g ło w y P o la ­ k ó w ro m a n ty c z n ą z a d y m k ą . K ie d y Z a c h ó d o t w a r ł się p rz e d n a m i ja k b ia ła k a r tk a , k tó r ą z a p is y w a ć będą nasze i p rz y s z łe p o k o le n ia s ło w a m i o tr iu m fa c h c o d z ie n n e j p ra c y i tr u d u , w y p ró b u je c ie o tw ie ra ć k s ię g i zapisane iu ż i z a m k n ię te n a siedem pieczęci. J a k to prze szkad za c a łk o w ite m u w c h ło n ię c iu Z ie m O d z y s k a n y c h przez p o ls k ą m y ś l i uczucie, o ty m w ie d z ą n a jle p ie j ci, k tó r z y się z w a m i s ty k a ją w o w y c h ja k ż e n ie p o lity c z n y c h ro z m o w a c h , p r z y k a w ie lu b k a rta c h , w e W ro c ła w iu , S zczecinie czy G d a ń s k u .

W ie lu z p o ś ró d b r a c i r e p a tr ia n c k ie j z a b ra ło się p o w a ż n ie do p r a ­ c y n a p o ls k im Z acho dzie, szu ka u c z u c io w y c h k o n ta k tó w z tą z ie m ią poprzez h is to rię , k r a jo b ra z , lo s y w ie lk ic h P o la k ó w ty c h zie m . N ie do ty c h też s k ie ro w a n e są pow yższe s io w a . K ie r u je m y je do o w y c h , k tó r z y prze z sw e w z d y c h a n ie i p lo tk a r s tw o s ie ją u c z u c io w ą d y ­ w e rs ję n a d O d rą , r o z b ija ją tw o rz ą c y się z tru d e m b lo k ś w ia d o m o ś c i n a ro d o w e j w ś ró d lu d n o ś c i tu b y lc z e j, o d re a ln ia ją m ą d ro ś ć p o li­

tyc z n ą , k a ż ą w ą tp ić w w a rto ś ć i s e n s tr u d u p o ls k ie g o n a d O d rą . I w re s z c ie — n ie ro b o tn ik o m i c h ło p o m n a le ż y się ta na ga na , ale p rz e ro m a n ty c z n fo n e j in te lig e n c ji, m ie szcza ń stw u , u p ie rś c ie n io n y m a r y s to k ra ty c z n y m p a n ic z y k o m .

N ie n a le ż y le k c e w a ż y ć o w e j F liis te rp ro p a g a n d y , bo ja k ż e często je s t ona n ie m ie c k ie g o c h o w u . T o p rze cie ż w H a m b u rg u z m y ś lo n o i w y d r u k o w a n o p lo tk ę , że w k r ó tc e d o s ta n ie m y L w ó w , ale oddać b ę ­ d z ie m y m u s ie li Szczecin i W ro c ła w . Nasz re a liz m je s t m oże d la w ie lu o k r u tn y ale n ie m n ie j o k ru tn e d la O jc z y z n y są ow e w z d y c h a ­ n ia , p lo tk i, ro m a n ty c z n e n a d z ie je . P rz e s z k a d z a ją b o w ie m in te g r a l­

n e m u w r a s ta n iu w Z ie m ie O dzyska ne, s p ra w ia ją , że w ie lu w c ią ż jeszcze czu je się tu ja k lo tn y p ia c h . P a w e ł K u p k ę .

©

Ileż to razy w ciągu stuleci przed wielkimi wojnami iwie ty koń najprzód prawą nogą wyrzucał!

Ileż to razy wielka rzeka słowiańska Łaba zakrwawiła sią od zwycięstw Obodrytów w zapamiętałych bitwach z nienawistnymi Sabami!

Ileż to razy pletnie chrobrych Wągrów w walkach z Banami, Normanami, Jutami na lądzie, na lodowiskach zatok i przesmyków, na łodziach piratów roznosiło po­

strach słwiański w dalekie półwyspy, mierzeje i ostro- wiska!

Ileż to razy potężne związki Wcletów wypadały z lasów swych, z nad jeziora, z drewnianych grodów, z morskich zatok, przystani, wysepek, aby na lądzie i morzu mordo­

wać, palić i niszczyć!

Ileż to razy Ranowie ze swych białych przylądków i półwyspów — Mnichów, Jasmund, Witów, Wałów, Chełm i Zudar, — z cienia świetei puszczy w Ar

k o r o

skaczą w setki korabiów, ażeby siwe morze na wschód,

zachód i północ przemierzać!

Ileż to razy róg Swarożyca rozlegał sie„ po tamtej lewej, załabskiej stronie dla obrony krain, osaczonych przez cesarza Karzeł a!

Z murów Głogowa patrzy polski wojennik na Niemce, jak ich pluta zalewa, niszczą choroby, mór dziesiątkuje-

Z murów Głogowa, patrzy ze śmiechem, jak z jego ziemi bez boju uchodzą.

Nad Odrą stoi obrońca...

(Stefan Żeromski: W iatr od morza).

Cytaty

Powiązane dokumenty

P rzew aga kobiet zmusza je do szukania sobie rozm aitych coraz szczególniejszych zawodów.. Stanie się rzecznikiem postępu, pracy, higieny,

Raptem przyszła wiadomość do tych panów dowódców (tu wskazał nie ­ dwuznacznie głową na hałasującą kompanię), że jeden batalion Prusaków został wykomenderowany z

Uroczystości, opolskie i katowickie zwłaszcza, pokazy artystyczne, wieczory literackie, wystawy, koncerty, które w tym tygodniu się odbędą, będą miały charakter

rozsnutych iv smugach borów kolorem złotych klonów, zapachem tuj, goryczą dębów, świerków chłodem zrywa się chór.. i echo nieśmiertelne gra — gra i złote

Łużyce nie są państw em i dlatego jest moc niejasności w ich przyszłych losach.. D zisiejsza sytuacja Ł użyc jest

WROCŁAWIU I SZCZECINIE SZEŚĆDZIESIĄTY DZIEWIĄTY... Baum gardtena problem em lu

W szumie trzcin na bagnach Braniboru dosłyszysz echa słowiańskiej pieśni, szełest kosaćców na błotach Haweli opowie ci o narodzie, który umarł.. Wicher

w cisze, gdzie świeci złożywszy rece brną przez wykusze.. po pas wmurowani w