• Nie Znaleziono Wyników

Odra : tygodnik literacko-społeczny, 1947.02.02 nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : tygodnik literacko-społeczny, 1947.02.02 nr 5"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

WYDAJEMY W KATOWICACH, WROCŁAWIU I S Z C Z E C I N I E SZEŚĆDZIESIĄTY DRUGI NUMER TYGODNIKA LITERACKO-SPOŁECZ- NEGO „ O D R A "

Dnia 2 lutego 1947.

Rok wydawnictwa trzeci.

C e n a 1 0 z l ^ -

(wrsu i cegiełką na Dom Słowa Polskiego)

i

Najmiększa nagroda literacka Polski . / V została przyznana

Sąd konkursowy nagrody literackie] Czytelników „O d ry “ w składzie:

doc. Stanisław Helsztyński z Warszawy, dyr. Roman Lutman z Katowic,

prof. Tadeusz Mikulski z Wrocławia, prof. Kazimierz W yka z Krakowa, Wilhelm Szewczyk z Katowic, Helena Wielowieyska z Krakowa, Wojciech Żukrowski z Wrocławie,

zebrany w dniu 27 stycznia 1947 w drugą rocznicę wyzwolenia stolicy Górne­

go Śląska, Katowic — postanowił przyznać

nagrodę m kujocie 150.000 złotych

E D M U N D O W I O S M A N C Z Y K O W I

synowi ziemi dolnośląskie]

za dotychczasową działalność pisarską, ze szczególnym uwzględnieniem tomu

„SPR AW Y PO LAKÓW “

oraz nagrodę w kujocie 100.000 złofjjr.K

W Ł A D Y S Ł A W O W I J A N O W I G R A B S K I E M U

za cykl powieściowy „Saga o Jarlu Broniszu“ (tom I „Z rękow iny w Uppsali“ , tom II „Śladem W ikingów“ ).

W czasie obszernej dyskusji rozważano dzieła literackie i naukowe nastę­

pujących autorów:

Jan Baranowicz, Zbyszko Bednorz, Karol Bunsch („D zikow y skarb‘‘), Jan Dobraczyński („Najeźdźcy“ ), Kazimierz Golba („Lompa“ ), Anna Kowalska, Ta-

» deusz Lehr-Spławiński („Pochodzenie i praojczyzna Słowian“ ), Józef M itkow - ski („Pomorze Zachodnie w stosunku do Polski“ ), Ludwik Hieronim Morstin („W puszczy nadodrzańskiej“ ), Wincenty Ogrodziński („Dzieje piśmiennictwa śląskiego“ ), Kazimierz Piwarski („Historia Śląska“ i „Dzieje Prus Wschodnich“ ), Stanisław Srokowski.

Edmund Osmańczyk

u ro d ził się w r. 1913 w powiecie strzelińskim n a D o ln y m Śląsku.

Do ro ku 1939 żyl stale w g ra n i­

cach państw a niem ieckiego. P raca jego lite ra c k a i lite ra c k o -p u b li- cystyczna poświęcona b yła w y ­ łącznie zagadnieniu w a lk i o u trz y ­ m anie polskości na zachodnich kresach ziem polskich, z n a jd u ją ­ cych się pod k ilk u w ie k o w ą ju ż okupacją niem iecką. Jest re d a k ­ torem berlińskiego „M łodego P o ­ la k a w Niem czech“ a specyficzne w a ru n k i w yd aw nicze w Rzeszy h itle ro w s k ie j sp raw iły, że w ię ­ kszość prac jego rozproszona b yła po czasopismach. T o m w ierszy

„W olność jest słoneczna“ w yd an y w r. 1937 w Opolu choć n ie b y ł re w e lacją w sensie artystycznym , b ył doniosłym w yd arzen iem k u l­

tu ra ln y m w życiu P o lakó w w Niem czech, a zwłaszcza P o lakó w opolskich. W ym ien ić tu należy tak że pow stałą przed w o jn ą po­

wieść „ W Castrop“, opisującą sto­

sunki w śród em ig ra cji polskiej w W estfa lii.

W o jn ę przeżyw a w W arszaw ie, po w o jn ie zm ienia się ch arak ter jego twórczości. Z w ra c a się ku publicystyce, k tó ra przez sw oją dojrzałość artystyczną, p o m ijając j e j dojrzałość polityczną i n a ro ­

dową, posiada obok s iły w y ra zu i log iki p rzekon yw ania moc w y ­ w o ły w a n ia w zruszeń estetycz­

nych. Obchodzą go sp raw y n a j­

ważniejsze, spraw a granicy p o l- sk!e j na O drze i Nysie i spraw a N i .nieć jak o sąsiada Polski.

K siążką program ow ą w tym w zględzie są „S p raw y P o la kó w “.

J u ry nagradzając Osmańczyka nagrodziło autochtona Z ie m O d ­ zyskanych, którego twórczość l i ­ teracka poświęcona b yła w yłąc z­

n ie lud o w i, z którego w yszedł, — którego dojrzałość polityczno- spo’ eczna, w y n ik ła z w ieko w ych doświadczeń z sąsiadowania z n a ­ rodem niem ieckim , nagrom adzo­

nych w ludzie polskim ziem nad O drą i Nysą, służyć m a odtąd ca­

łe j Polsce.

W ładysław Jan Grabski

u ro d ził się w r. 1901 w W arsza­

w ie . S tudia o dbyw ał w W arsza­

w ie i w P aryżu . W r. 1934 debiu­

tu je skonfiskow aną powieścią

„B rac ia“, w yd ając w latach n a ­ stępnych dalsze powieści ja k

„K łam stw o “ i „N a k ra w ę d z i“. W ro ku 1939 w ychodzi jego powieść o charakterze re lig ijn o -m o ra l­

n ym ;,W cieniu ko leg iaty“.

W o jn ę spędza pod W arszaw ą.

Nagrodzony cy kl powieściow y p i­

sać zaczął w r. 1940, a zaintereso­

w a n ia jego spraw am i polskich ziem zachodnich sięgają czasów przedw ojennych. Po w o jn ie pisze i w y d a je w 50 tysiącach egzem­

p la rz y p opularną i m iłą broszurę

„Polska nad Nysą, O drą i Pasłę- k ą “ oraz pisze i w y d a je obszerną m onografię m iast Z ie m O dzyska­

nych „300 m iast w rac a do P o lski“.

J u ry nagradzając W ła d y sław a J. Grabskiego za w yszłe dotąd d w a tom y cyklu powieściowego

„Saga o J a rlu Broniszu“ nagro­

dziło p ila rz a , k tó ry ja k o jeden z pierw szych zadał sobie tru d z b li­

żenia współczesnemu czyteln iko ­ w i polskiem u spraw ziem i i m o­

rza na brzegu szczecińskim w od­

leg łym historycznym okresie, w k tó ry m b yliśm y tam i trw a liś m y n a swoim . Nagrodzone powieści G rabskiego p o zw alają n aw iązać u tracony uczuciowy k o n ta k t z od­

zyskanym i ziem iam i a ich odległe spraw y czynią spraw am i p raw ie współczesnymi. Poza ty m są to nieliczne u nas powieści m orskie, ty m cenniejsze, że m ó w ią o b rze­

gu odzyskanym . W tem atyce od­

kryw cze, pełne artystycznego u - m iaru , powieści te w d zie jo w ej ch w ili pow ro tu narodu polskiego na Z ie m ie O dzyskane spełnić w in ­ n y dobrze swe społeczno-arty­

styczne zadania.

EDMUND OSMAŃCZYK

W ŁADYSŁAW JAN GRABSKI

ć ć > { C \

(2)

Stefan Sulima Ziemia odnalezionych przeznaczeń (13)

Ostatnie rozdroże

i.

Ż e g n a j p ó łn o c y !

K a r t k i k a le n d a rz a s p a d a ją n ie ­ p o w s trz y m a n ie ja k z w ię d łe je ­ sie nn e liś c ie . Jeszcze k ilk a d n i,

a po p r u s k ie j p o d ró ż y zosta nie t y lk o w s p o m n ie n ie i c ie p ły p rą d k o ło serca, gd y się je w y w o ła . N a w sch od zie i p o łu d n iu czeka jeszcze o s ta tn i w s p a n ia ły a k o rd 1 ż a l b y b y ło . g d y b y w y p a d ł z p a r t y t u r y z b r a k u z m itrę ż o n e g o g d z ie in d z ie j czasu.

D a ls z y p la n p o d ró ż y p r z e w i­

d u je Ś w ię tą L ip k ę , ja k o o s ta t­

n ią s ta c ję b a ro k u . Z e Ś w . L ip k i m a m je c h a ć jeszcze n a P o je z ie ­ rze M a z u rs k ie , do Ł u c z a n i E łk u o ra z do f ilip o ń s k ie j U k ty , ab y zobaczyć egzotyczną osadę r o s y j­

s k ic h s e k c ia rz y . P o d ro dze może u d a m i się w p a ś ć do M ik o ła je k , a lb o do P isza (J a ń s b o rk a ), gdzie ro d z ib się G iz e w iu s z -G iż y c k i h e r ­ b u G ozdaw a.

D o tą d , poza p ie rw s z y m ty g o ­ d n ie m . to n ą łe m w u ro k a c h W a r ­ m ii, z a p a m ię ty w a łe m się w o b ­ c o w a n iu z lu d ź m i i k a m ie n ia m i, g rz ą z łe m w c o ra z to głębszych m a te c z n ik a c h w ie k o w e j p o lsko ści.

T e ra z u k re s u p o d ró ż y s ta n ą ł n o ­ w y , n ie m n ie j a rc h a ic z n y ś w ia t p o ls k ie g o i m a z u rs k ie g o zarazem p ro te s ta n ty z m u z c a ły m bogac­

tw e m d a w n e j i o s o b liw o ś c ia m i w spółcze sne j m y ś li, z k łę b o w i­

s k ie m z w y c z a jó w , k tó r e ja k k o ­ rz e n ie r o ś lin y ro sn ą ce j n a k a m ie ­ n is te j g le b ie ro z p e łz a ły po p o ­ w ie r z c h n i obcej ¡rzeczyw istości, w c is k a ły w szczeliny, p r z e b ija ły i g m a tw a ły w p o s z u k iw a n iu zgo dn ości f o r m ż y c io w y c h ze ś w ia te m w e w n ę trz n y c h p rz e k o ­ nań.

W ie d z ia łe m z g ó ry , że n ie z g łę ­ b ię ta je m n ic m a z u rs k ie g o p o je ­ zie rza, że le d w ie o tr ę się o n ie p o w ie rz c h o w n ie . M ia łe m prze cie ż n a d z ie ję , że p e w n e s p ra w y uka żą m i się w p e łn ie js z y m n iż d o tą d ś w ie tle . J u ż sam a s p ra w a ru c h u ig ro m a d k a rs k ie g o domagaUa isię k o n fr o n ta c ji. Z w a r m iń s k ie j s tro ­ n y p rz e k o n y w a n o m n ie , że g ro -

m a d k a rs tw o p o w s ta ło jeszcze w epoce c u iu s re g io i p ie r w o tn ie p rz e c h o w y w a ło ob y c z a j i w ie rz e ­ n ia k a to lic k ie . N a W a r m ii p r z y ­ p is y w a n o m u w ie lk ą ro lę w z a ­ c h o w a n iu szeregu p rz e ż y tk ó w k a ­ to lic y z m u w ś ró d p ro te s ta n c k ic h M a z u ró w . C i o s ta tn i je d n a k ż e s p ro w a d z a li s p ra w ę w y łą c z n ie na t o r y w e w n ę trz n o - p ro te s ta n c k ie . P o je z ie rz e poza ty m w e d łu g o p in ii d z ia ła c z y — m ia ło b y ć bezdrożem m a z u rs k ie g o re g io n a liz m u i m i­

m o b o g a ty c h t r a d y c ji w y d a w n i­

c zych i o rg a n iz a c y jn y c h , c h a ra k ­ te ry s ty c z n y m re z e rw a te m ,.w y ­ m ie ra ją c y c h “ .

T a k w ię c p o le p r a c y a r c h i­

p re z b ite ra e łc k ie g o M a le c iu s a , k o ­ le b k a M ro n g o w iu s z a i G iz e w iu - sza, n e o fity p o ls k o ś c i w ie lk ie g o W in k le ra -K ę trz y ń s k ie g o , z ie m ia K a j k i „z O g ró d k a , p o w . e łc k ie g o “ i w s p o m n ia n y c h , po k ilk a k r o ć w s trz e m ię ź liw y c h k a ta k u m b o w - c ó w lu te ra ń s k ic h , g ro m a d k a rz y , k tó r y c h p rz y w ó d c ó w w y c in a ł H i t ­ le r w M o a b ic ie —- s ła ła k u p ó ł n o c y w i e lk i izew p e łe n p o k u s i o b ie tn ic .

W ie lk im i s k o k a m i d ą ż y liś m y z p rz y g o d n y m to w a rz y s z e m z F r o m ­ b o rk a k u Ś w ię te j L ip c e . P o ra z s ió d m y czy ósm y za cz e rw o n ą la ta r k ą p o c ią g u p o zo sta ł ,.p rze d ­ o s ta tn i“ O ls z ty n , o s ło n ię ty f ir a n ­ k ą c ie n k ie g o k a p u ś n ia c z k a . K o ­ m u n ik a c ja p ru s k a , ja k w ia d o m o , n ie ś w ie tn a , s ta w ia ła teg o d n ia p rz e d n a m i p e rs p e k ty w ę p ię tn a - s to -k ilo m e tro w e g o m a rs z u z S ą- to p do R eszla i z R eszla do Ś w ię ­ te j L ip k i. P K S ś w ię to w a ł n a te j li n ii , ja k o że b y ła n ie d z ie la , a tym cza se m czas n a g lił do p o śpie­

chu . J e c h a liś m y p e łn i d o b ry c h n a d z ie i i ro z le g ły c h p la n ó w . G d y to w a rz y s z p itr a s ił ob ia d, ja t k w i ­ łe m w m a p ie . O d w ro tn ie , g d y g o to w a łe m h e rb a tę — o n w o d z ił p a lc e m po o k o lic a c h Reszla.

T a k z b liż a ł się p o c z ą te k k o ń ­ ca. G dzieś w księ dze lu d z k ic h prze zna czeń g m a tw a ła się nasza n a jb liż s z a przy s z ło ś ć w n ie ro z ­ w ik ła n y s p lo t.

U n ik a łe m d o tą d m ie szan ia S m ę tk a w lo s y m e j p o d ró ż y i p o ­

m a g a n ia sobie n im a la W a ń k o ­ w ic z k u m e u k o in te n to w a in iu t u - z ie m c z y c h c z y te ln ik ó w . Is to tn ie w o k o lic a c h S zczytna czy O ls z ty ­ na, a p o te m M o rą g a czy M a l­

b o rk a , p r u s k i deus e x m a c h in a n ie z d ra d z a ł się z sw ą obecnością.

K o m p lik a c je lic b a rs k ie a p o te m fro m b o rs k ie , k tó r e w su m ie p o ­ c h ło n ę ły d w a d n i, n ie z a s łu g iw a ­ ły b y ró w n ie ż n a w z m ia n k ę , g*dyby n ie to, że zaczęły się od b a ła m u t­

n y c h d y s k u s ji z N ie m c a m i. D a ły się w k o ń c u p rz e z w y c ię ż y ć i n ie z a c ią ż y ły n a „ o p e ra c y jn y c h “ p la ­ nach. W o k o lic a c h R eszla i Ż ą d z - b o rk a po ra z p ie rw s z y t r a f iłe m n a tr o p y S m ę tka . Z askrzecza ła obca rzeczyw istość, i n ie u c h w y t­

n y d u c h p rz e k o ry , d e m on złego p r z y p a d k u po czą ł k rz y ż o w a ć p rz e d s ię w z ię c ia i n iw e c z y ć n a ­ dzieje .

O k o lic a Reszla le ż a ła p rz e d w o jn ą poza g ra n ic ą ję z y k o w ą . Ż ą d z b o rk zaś w k ilk u k ilo m e t r o ­ w y m p r o m ie n iu w g r y z a ł się w k r a j p o ls k ie j m o w y ja k z a k rz y ­ w io n y w ilc z y k ie ł, p r z e b ija ł aż po puszczę p is k ą i z a c is k a ł na są­

s ie d n im zębie n ie m c z y z n y , k t ó r y szedł o d B is k u p c a n a w s k o s k u w s c h o d o w i i m ia ż d ż y ł n is k o p ro ­ c e n to w y m ią ż e tn o g ra fic z n e j p o l­

skości. W czasie w o jn y N ie m c y ro z e b ra li t u t o r k o le jo w y z S ątop do Reszla, a Ż ą d z b o rk , w a ż n y o śro d e k k o m u n ik a c ji, o d c ię li o d ś w ia ta z e rw a w s z y m o s ty . Z b r a ­ k u k o m u n ik a c ji w te j m a ło z n i­

szczonej o k o lic y u tw o r z y ł się p rz y m u s o w y z a k ą te k n ie m c z y z n y , w k t ó r y m d z iw n y m i n ie m ie c k im z w y c z a je m od ra n a do no cy w ę ­ d r o w a ły d ro g a m i k o b ie ty i d z ie ­ ci. od w s i do m ia sta , o d m ia s ta do w s i n ib y to po ta ń s z y o z ło ­ tó w k ę c hleb , a lb o ja k ie ś in n e n ie ­ z ro z u m ia łe p r o fity . O sadnicze d o m k i n ie m ie c k ie ro z b rz m ie w a ły , n ic z y m ra d io w e o d b io r n ik i, obcą m o w ą . P o n u re , iro n ic z n e s p o jrz e ­ n ia , tłu m io n e opuszcza nie m rzęs, o b m a c y w a ły p rz y b y s z a , tarm oszą c p o w ie rz c h o w n o ś ć , ja k k ie d y ś b r u ­ ta ln e ła p y ża n d a rm ó w .

(Dokończenie na str. 4).

Cuda, cuda rozgłaszaj c?

. . . P rzy jacielu , o trzym ałem tw ó j list, w k tó ry m ostrej poddajesz k ry ty c e agitację polską za g ra n i­

cą, agitację pochodzącą z k ra ju , agitację w edług ciebie za p ow ro ­ tem do k r a ju nędzy i lu d zi — sza- ka ló w . T w ierd zisz w swoim liście d alej, że nigdy n a przestrzeni ca­

łe j h is to rii n ie nagrom adziło się w Polsce ty lu lu d zi złych, nigdy dzień polski nie b y ł kształtow any przez ta k usankcjonowane, po­

wszechne, upraw om ocnione zło.

A rg u m e n ty tw o je pow ierzchow ne m o głyby się w yd aw ać słuszne, dlatego w łaśnie, że ty k a ją się rz e ­ czy pow ierzchow nych. M o żna by n a w e t nad n im i dyskutować, gdy­

byś je głosił w k ra ju , i dyskuto­

w ano b y w ted y n ad n im i na p e w ­ no.

Z w a lc zając w ten sposób „ag i­

tac ję polską“ za granicą, u w a ­ żasz, że spełniasz św ięty swój o- b ow iązek narodow y. O, p rz y ja ­ cielu błędny i zły! *

J a k ci w iadom o już, m ieszkam w Szczecinie, w mieście znanym c i ty lk o poprzez n iem iecki b rzęk n azw y geograficznej, o d n a jd y w a ­ n ej n a t w o i c h m apach. N a n a ­ szych mapach nie ty lk o sama naz­

w a dźwięczy z słowiańska, nie ty lk o w zrastam y poprzez n ią w odległą, p ra w d z iw ą choć n iespra­

w ie d liw ą naszą historię, — dla nas nazw a ta ju ż m a także zn a­

czenie w a lk i ze złem , w a lk i o co­

ra z lepszą treść polską n a Z ie ­ m iach O dzyskanych. W Szczeci­

n ie z m ie rz w y lu d z k ie j k tó ra tu przyszła, żeby zastąpić was, szla­

chetnych, tkw iących n a „poste­

ru n k u lon dyńskim “, w y ła n ia się w surow ym i n ieprzychyln ym nam jeszcze dniu P olska p ię k n ie j­

sza, niż ją k ie d y k o lw ie k u jrzyc ie

Perspektywa Odry

f.x 1945 i x 1946 lO O tyi

I r .

J t l 10 /

W y k re s ilu s tr u ją c y w z ro s t lic z b y ro b o tn ik ó w n a Z ie m ia c h O d z y ­ s k a n y c h . W r ó c iliś m y n a nasze z ie m ie o d w ie czn e r o b o tn ik a m i i p ra c a m u s i k s z ta łto w a ć ic h obraz.

ODRA, N r 5 (62) — Str. 2

w m glistych londyńskich snach.

Posterunku naszego tu ta j nie b ie ­ rzem y ta k „pow ażnie“ ja k w y waszego, w ogóle w ięcej w k ła d a ­ m y do pracy fa n ta z ji, m n ie j p a ­ tosu. I może przez to rośnie tu P olska z b łędam i ale n ie m n ie j rzeczywista, ciekaw a, a d la was n ie w ą tp liw ie — groźna.

Rozum iem , że ktoś ci naopo­

w ia d a ł w ie lu p raw d ziw yc h i do­

brze anegdotycznie spreparow a­

nych w ieści o t. zw . szabrze, i stąd cały tw ó j w yw ó d o p robier m ie zła. Rozum iem także, że i in ­ sze tam w L o n d yn ie o Polsce dzisiejszej „cuda, cuda rozgłasza­

ją “. N ie n am a w ia m cię wobec te ­ go do p ow rotu, bo o baw iam się, że zarażony ty m i apo kaliptyczn y­

m i w iz ja m i, k tó ry m i się karm isz, zam iast pracować, m usiałbyś się leczyć, a mógłbyś ostatecznie wpaść w ręce złych lek arzy , sko­

ro wszystko tu jest złem .

Ja będę tu w Szczecinie siedział i może tu n aw et u m rę po p ię k ­ n ym , da Bóg, żywocie. N ie jestem kom unistą, ale czyż to m a jakieś znaczenie, jeś li każdy uczciw y i dobry m yśli tu ta j o te j samej pracy? Jeśli m arksista z k a to li­

kie m , skoro się ty lk o głębiej p rze­

n ik n ą ja k o P o l a c y , pójdą w spól­

n ą drogą?

P rzy ja c ie lu , surow y sędzio lo n ­ dyński, przypom nę ci słowa poety dom okrążnego z czasów okupacji:

Rozgłaszają liczne cuda,

nuż się Polskę zniszczyć u d a . . . Paweł Kupkę.

'm ie te t utta

W ciągu półtorarocznej a d m in is tra c ji p olskiej n a Z iem iach O dzy­

skanych w ytw orzon e zostały pew ne nieodw racalne fa k ty , któ re n a j­

siln iej zaw ażą n a decyzji co do ostatecznych granic N iem iec. W szel­

k ie w zględy n a tu ry historycznej czy uczuciow ej, k tó ry m i w p ro pa­

gandzie w e w n ę trz n e j skutecznie uzasadniam y konieczność posiada­

n ia Z ie m O dzyskanych, w debacie m ięd zynaro do w ej odpadają jak o nieistotne, a w każdym razie m n ie j w ażne. Doniosłe znaczenie nato­

m iast m ieć będą owe nieodw racalne, przez nas stworzone fa k ty . Są n im i: zalu dn ien ie i nasiedlenie Z ie m Odzyskanych przez lu d ­ ność polską i w ysiedlenie N iem ców w granice współczesnych N ie ­ miec. O ba te fa k ty łączą się w sposób organiczny z przyszłością i ro zw ojem ogólno-europejskiej sytuacji gospodarczej, któ ra , ja k ju ż dziś n ie trudno zauw ażyć, jest płaszczyzną, n a ja k ie j ro zw iązuje się zasadnicze p roblem y p o lity k i m iędzynarodow ej.

Jeśli 1 p aźd ziern ika 1945 r. na Z iem iach Odzyskanych było ju ż m ilio n P olaków , a w ro k później bo 1 listopada 1946 4.375.000 P o lakó w , to c y fry te nie są sam ym ty lk o obrazem zaludnienia, ale równocześnie obrazem zagospodarowania tych ziem . N a jed nej z powyższych m apek w id z im y w zrost ilości ro b otn ikó w n a Ziem iach O dzyskanych. Łączy się to ze w zrostem ilości przedsiębiorstw.

W w ie lu działach jest on w prost im ponujący. N p . w ciągu owego ro ku w przem yśle m a te ria łó w budow lanych uruchom iono — 108 przedsiębiorstw , w przem yśle w łó kien n ic zym — 126 przedsiębiorstw, w przem yśle cu krow n iczym — 16 przedsiębiorstw , w w ęg lo w ym 14, w h utn iczym — 13, gazowni — 32, ele k tro w n i 12 itd . A to są ty lk o c y fry przedsiębiorstw nowo uruchom ionych lub odbudowa­

nych, p rzy czym trzeba znać stopień zniszczenia w ja k im je zasta­

liśm y, b y uznać w spaniały i zw ycięstki tru d r ą k polskich n a Z ie ­ m iach O dzyskanych.

T en nasz start gospodarczy budzi podziw szczery i niewym uszony u w szystkich cudzoziemców, zw iedzających Z ie m ie Odzyskane.

N a w e t n iezb yt n am przychylna m onachijska „D ie neue Zeitung w jed n y m z grudniow ych n um eró w d z iw i się ogrom ow i p racy p ol­

skiej w e W ro cław iu .

W ty m w zględzie m ów ić możem y, przezw yciężając m odną dziś niechęć do irracjonalności, o p raw d ziw ym , sp raw dzaln ym zresztą

c u d z i e n a d O d r ą . wisz.

_ Wyżencie Niemców■ — objaśnił krótko Konrad- Henryk zacisnął pięści-

— Cóż ci wadzą?!

_Słuchaj — odparł tarko. Nigdyście _ z oćcem nie chciełi słuchać, com gadał, za prostaka mie trzymając.-.

Słuchajże ten jeden raz: Jaka jest wasza gospodarka.

Grodów już jest parę, co ino Niemcom w nich wolno. na prawie enlusis Połonis. bo Śluzaki, prawią ociec, niech lepiej na roli siedzą, niżby do podgrodziów ściągały...

Kany ta rola?! Trzy ćwierci ziemi, co pod uprawą jest, dzierżą Niemce. Nasi jeno nowiny karczują, a _ biedolą.

Kiei szmat wykarczują dajecie rolę Niemcom, a ich dalej pchacie w puszczę... Niemcy na swojem prawie siedzą i n nikogo nie dbają, a z naszych, kto chce, ostatni łupież ściąga- Przez to Niemcy są bogate, a nasi nędzota.

Niemce panoszą się przewodzą, a nasi jeno za tym kęsem chleba patrzą. Ustają od krwawej roboty. Tak nie może być!.-. W klasztorach opaty i przeorc Niemce. Nm do­

puszczają do ślubów Ślązaków albo ich potem chłostam, jeśli po swojemu mówią. W gromadzie już prawie pol­

skiej mowy nie usłyszysz...

Odetchnął głęboko i ciągnął:

— Potrza osadników, już-ci lepiej było wziąć Prusa­

ków pogańskich. Jadźwingów. Rusaków, jeno nie Niem­

ców Adyć-że ślepy by widział jako na zgubę robicie!

Ociec Polskę chce zgładzić, królować. Niemców odeprzeć, a Niemców, wiela może. skludza.-. Żeby być krzepciej- szym, prawi... Na śmiech takie gadanie! Niemce będą was bronić od Niemców? I dziecko w to nie uwierzy! One nas zeżrą te Niemce przechytre. ?e wszystkiem zeżrą! Nic nie zostanie... Ni mowy. ni obyczaju..,

Zacisnął pięści, aż chrupnęły. Łzy gniewu błysnęły mu iv oczach.

— A ja za to — dokończył. — za Śląsko, w ćwierci dałbym się porąbać... ,

Henryk patrzył weń uważnie.

(Zofia Kossak-Szczucka: Legnickie pola).

(3)

Co robią Niemcy

O statn ia m ig ilia H a u p tm a n n a — S ocjalizm a k u ltu ra — M a tem atyka poe tycka — Jesteś­

m y n ie m ie ccy, czyż m u s im y b yć szlachetni

A rthur Hellmer, powróciwszy niedawno z exi!u do Niemiec, w ystawi! w Hamburgu

monumentalny „P o to p “ Bariacha.

Ostatnia w ilia Gerhardta Hauptmanna w Agnieszkowie 1946. Rysunek w ykonał Otto Linnekogel do wspomnienia na ten temat G. Pohla, zamieszczonego w bożonarodze.

niowym numerze „Neue Berliner Illustrie rte“ .

Naczelny kat Niemców: Mastersergeant John C. Wood, główny kat amerykańskiego są­

downictwa wojskowego w Niemczech, któ­

ry wieszał zbrodniarzy norymberskich.

G

e r h a r d t h a u p t m a n n n ie przestaje schodzić z lam ó w prasy n iem ieckiej.

D z ię k i tem u, że u m a rł w porę, nie zam ieszany w żadne in try g i p a rty jn e an i m iędzystrefow e, czczony jest przez wszystkich j e ­ dnakowo. Z apom ina m u się k a ­ w a ł życia z okresu h itle ro w s k ie ­ go, także niepozbawionego p rze­

cież zaszczytów. Czyni się studia gorączkowe i św iąto bliw e n ad je ­ go młodością, kiedy im ponow ał socjalizm em „T kaczó w “. A p rz y ­ pom inając młodość w spom ina się bez ustanku W ro cław , w iążąc to miasto z tragiczną niemieckością.

„Das Tragische w e h t iib e r der estdeutschen H e im a t dieses gros- sen D ich ters“ — napisano w je ­ dnym z pism m łodzieżowych. A pismo „ W ir “, także „ein B la tt der Jugend“ zamieszczając wspom ­ nienie o H au p tm a n n ie niejakiego G e rh a rd ta H aug a d ru k u je w iersz H au p tm a n n a o Karkonoszach n a ­ pisany w Agnieszkow ie w listopa­

dzie 1944, jeden z ostatnich w ie r ­ szy poety.

Z o kazji m inionych św iąt B o ­ żego N arodzenia G erh a rd t Pohl, pisarz, k tó ry niedaw no opuścił Polskę z grupą wysiedleńców niem ieckich, opisuje w „Neue B e rlin e r Illu s tie rte “ ostatnią w i ­ lię H a u p tm a n n a w Agnieszkow ie 1945. „Ułóżcie m n ie — pow iedział H a u p tm a n n — n a sofie m o je j m \tk i. Zapalcie św iatło. P r a w ­ dziw e św ięta ludow e muszą być obchodzone także w biedzie i wśród łez. Łączą one ze społecz­

nością, tw o rzą silny w spółdźw ięk człow ieka ze swoim narodem . . . “ P ito wówczas i sekt i szampana, H aup tm ann zaś p ił „ P jo lte ra “, u - łubiony napój Ibsena, ja k ośw iad­

czył. P od koniec w ieczerzy prosił o w łączenie radia. „ T y m razem — pow iedział — będziem y diabelnie sam otni na Śląsku.“ Z aled w ie to jed n a k w yp ow ied ział, — podaje d alej P o hl w sw ym w spom nieniu,

— p o ja w ili się w holu ludzie, wieśniaczka, leśniczy a n aw et go­

niec z Jelen iej G óry, — z k w ia ­ tam i, życzeniam i, d aram i.

T a k w y g lą d a ła ostatnia w ilia H aup tm ann a. Z licznych donie­

sień prasy n iem iec kiej w ie m y ju ż dzisiaj, że nie b y ł on opuszczony, że odw iedzali go w Agnieszkow ie przedstaw iciele K u ltu rb u n d u , któ rego honorow ym prezesem b ył m ianow any, w to w arzystw ie o fi­

cerów sowieckich. O dw ied zali go także n iektó rzy dziennikarze za­

graniczni, przeb yw ający w P o l­

sce. Niedaw no zresztą zrodziła się w Niem czech m yśl — nie p am ię­

tam ju ż niestety, na łam ach j a ­ kiego pisma to w yczytałem — by zwrócić się do rządu polskiego z prośbą o p ra w a e k ste ryto rial- ności d la w illi H au p tm a n n a w Agnieszkow ie. N iem cy m ia n o w i­

cie p rag n ęlib y tam urządzić m a u ­ zoleum, któ re — ja k podaw ał p ro jekt, „przedstaw iać m iałoby piękno Karkonoszów , ja k im je p rzedstaw ił H a u p tm a n n w sw ej twórczości.“

T ik a jest pamięć H au p tm a n n a w Niemczech.

N

IE M C Y w te j ch w ili szuka­

g w ałto w nie lite ra cko - genetycznej podbudowy dla współczesnej ich sztuki. P o p u la r­

ne hasło „D ie K u n st dem V o lk e!“

sta ra ją się realizow ać przede w szystkim przez stw orzenie gę­

stej sieci b ib lio tek oraz o rg an i­

zację te a tru powszechnego, m a ­ jącego swe p lacó w ki w zględnie docierającego do najm niejszych miejscowości. D z ie n n ik „Neues Deutschland“ w a rty k u le „Sozia­

lismus und K u ltu r “ za jm u je się tą spraw ą szerzej, wychodząc z założenia, że socjalizm dla m a r­

ksisty to nie ty lk o p roblem eko­

nom iczny ale i pew ien ideał k u l­

tu ra ln y . Hasło L iebknech ta „W is­

sen ist M a c h t“, używ ane chętnie choć bez au torstw a w okresie h i­

tlero w skim , jest dzisiaj jed n ym z najistotniejszych elem entów p olitycznej w p ierw szym rzędzie regeneracji narodu niemieckiego.

P rz y poszukiw aniu ideow ych p ro ­ toplastów n iem iec kiej k u ltu ry socjalistycznej nie zapom ina się ani o A rn o Holzu, an i B runo W il­

lem , nie m ów iąc n a tu ra ln ie o H aup tm ann ie.

P

U B L IC Y S T Y K A niem iecka stara się w ykazać, że p om i­

mo te rro ru istnieje pew na ciągłość m;ędzy epoką p rzed h i- tlero w ską a dzisiejszą.

Ostatnio w całym szeregu a r ty ­ k u łó w próbowano w ykazać, że istnieje także ciągłość w a lk i p o li­

tycznej, m ającej swe gniazda o- poru w k ra ju . Szczególnie w ie le danych na ten tem at ogłosił G ü n ­ th er W eisenborn, d ram atu rg i poeta, jeden z przedstaw icieli niem ieckiego ruchu oporu. Zaczę­

ło się od tego, że G ab riele Stecker, przedstaw icielka kobiet niem iec­

kich na św iato w ym kongresie k o ­ b iet w N o w ym Jorku, w w y w ia ­ dzie d la „N e w Jo rk T im es“ z dnia 15. X . 1946 oświadczyła, że nie było żadnego ruchu oporu w Niem czech i że to jest fa k t, k tó ­ rego nie można u kryw ać. To g łó w ­ n ie pobudziło W eisenborna do o pu b liko w an ia danych o is tn ie ją ­ cym w edług niego ruchu oporu.

P odaje on pewne cy fry . W roku 1936 Gestapo aresztowało 11.687 N iem ców z powodu ich d z ia ła l­

ności lew icow ej, do tego dochodzi 17.168 ro zp raw o rzekom ą d zia­

łalność nielegalną. W eisenborn w nioskuje w sk u te k tego, że w każdym roku od 60 do 80 tysięcy N iem ców czynnych było w ruchu oporu, to jest zatem sześć do oś­

m iu d y w iz y j, a w ięc jed na A rm ia . W szystko to, rzecz jasna, w ustach poetv musi brzm ieć ja k poezja, z n ie d a le kiej h istorii w ie m y bo­

w iem , że ta „ A rm ia “ ko n sp ira­

to ró w żadnego w p lv w u nie m ia ła ani na nastroie niem ieckie w sto­

sunku do podbijanych nieco póź- n ie i M in d e rv ö lk e r, an i nie może pochw alić się żadnych godnych bohaterstw a konspiratorów i n ­ nych narodów czynem W eisen­

born w p raw d zie w spom ina że w ro ku o lim p iiskb n Gestapo było w posiadaniu m ilio n a 6 3 4 . t aj - n v -h an tyh itlero w skich ulotek, w ydanych i rozpowszechnianych

na teren ie Niem iec, a ponieważ b yła to ty lk o pew na część tajn ych ulotek, można p rzyjąć — pisze d a ­ le j W eisenborn — że w ro ku o l.m - p ijs k im p ojaw iło się w Niem czech w ięcej nielegalnych u lo tek niż było członków p a rtii h itle ro w ­ skiej. I to także jest swoistą poe­

tyc ka m a tem atyk a, bo przecież każdy w ie, ja k ie było p rak tyc z­

ne znaczenie jednego i drugiego fa k tu . Zresztą o ile n aw et ro k 1936 b yl o b fity w tego rodzaju działalność, to sp rzy jały tem u w y ­ b itn ie liczne rzesze cudzoziemców, przyb yw ających na igrzyska o lim ­ p ijsk ie i osłabiony w sku tek tego system k o n tro li politycznej.

C iek aw y ze wsząch m ia r p rz y ­ czynek W eisenborna jest jeszcze jed n ą próbą re h a b ilita c ji N iem iec.

W te j ch w ili czynione są drobiaz­

gowe badania nad n iem ieckim ruchem oporu i zobaczymy w net, ja k to bohatersko sta w ia ły N ie m ­ cy czoła h itle r y z m o w i. . .

R

ó w n o c z e ś n i e w a rto p rze­

czytać list, ja k i narodow o- socjalistyczny pisarz R u d o lf G. B in din g w ysiał swego czasu do R om aina Rollandu, list o pu b li­

ko w an y niedawno na lam ach no ­ w ojorskiego „A u fb a u “ ja k o p ra w ­ d ziw y ty m razem a niepoetycki przyczynek do e ty k i niem ieckiej.

Cóż pisze Binding? Pisze on po­

chw alę prześladowań w N ie m ­ czech. „P rzyznajem y, że w N ie m ­ czech urządza się polow ania na ludzi, któ rych uznaliśm y za n ie - Niem ców . P rzy zn a jem y i nie co­

fa m y tego b y n ajm n ie j, że może być u nas pozbaw iony p raw , m ę­

czony a n aw et zam ordow any człow iek z powodu swecho pocho­

dzenia, w ia ry czy poglądów. N ie zaprzeczam y też, że w Niem czech n ie m i miejsca dla m arksistów, Żydów , pacyfistów, hum anistów i podobnego łajdactw a. Być może, jest to rzeczą ciężką dla samych o fiar, ale Bogu dzięki, dusza n ie ­ m iecka i k re w niem iecka zdolne do heroicznego znoszenia c i e r p i e ń i n n y c h . Cóż bo­

w ie m znaczą cierpienia poszcze­

gólnych grup, skoro naród nasz stal się znow u narodem , skoro dusza niem iecka święci znów zm artw ychpow stanie, nowe n aro ­ dziny. swój lot w ysoki. Jesteśmy niem ieccy, czyż p o t r z e b u j e ­ m y b y ć s z l a c h e t n i ? “

Oto jest p raw d ziw a ety ka n ie ­ miecka, k tó re j nie odm ieni już dziś żadna poezja, — ety k a z w y ­ cięska, przeciwko k tó re j nie p ro ­ testowano w Niem czech w tym stopniu bv można ją zachwiać.

E ty k a B indinga b yła etv ką w szy- s tk ;ch Niem ców , nie B inding ją narzucał Niem com , on ją tylko ta k p rzeraźliw ie jasno w y ra z ił. D o p ie­

ro m ając ten fa k t na uwadze, m o- ż ;m ? czytać historię bohaterstw a n iem ieckiej dem okracji. K o re k - tu ry w h istorii te j czynić będzie­

m y za pomocą d okum entów n ie ­ mieckich, stać nas bow iem na p eł­

na rzetelność. C o n i e m i e c k i e o d d a j m y N i e m c o m . T a k t e* oddajem y im list B indinga.

Zobaczym y, co z n im uczynią.

wisz.

Michał Poliak

Raport

Działalność Biura Ziem Odzyskanych Ministerstwa Oświaty w roku 1945/46

i.

P R O G R A M Y I D R O G I

K ie d y M in is te r s tw o O ś w ia ty p rz e ję ło o sta te cznie o p ie k ę i bez­

p o ś re d n i n a d z ó r n a d s z k o ln ic tw e m i o ś w ia tą na Z ie m ia c h O d z y s k a ­ n y c h , w ie lk ie p rz e d n im s ta n ę ły za d a n ia do s p e łn ie n ia i n o w e z u ­ p e łn ie o w ie lk ie j d o n io s ło ś c i z a g a d n ie n ia w y s u n ę ły się n a czoło.

T rz e b a b y ło poza o rg a n iz o w a n ie m n o rm a ln y c h w ła d z s z k o ln y c h i s z k o ln ic tw a p o d ją ć zasa dn iczy t r u d z a p o z n a w a n ia p ra c o w n ik ó w o ś w ia to w y c h z t y m i z ie m ia m i, a b y m o g li z ro z u m ie ć n a le ż y c ie p sy­

c h ik ę p o ls k ie j lu d n o ś c i od d a w n a ta m o s ia d łe j, p ro w a d z ić p ra ce w y k a z y w a n ia lu d n o ś c i n a p ły w o w e j w a ż n o ś c i ty c h z ie m i g łę b o ko z a k o rz e n io n e j po ls k o ś c i, ab y tą d ro g ą o d d z ia ły w a ć n a s to p n io w e z le w a n ie się ró ż n y c h w a r s tw w je d n o lite n o w e społeczeństw o. T rz e ­ ba b y ło z całą św ia d o m o ścią in te n s y w n ie p ro w a d z ić a k c ję u ś w ia ­ d a m ia n ia je d n y c h i d ru g ic h , że Z ie m ie O dzyska ne o b e jm u je m y na stałe, bez zastrzeżeń oraz, że te z ie m ie ja k o p r a w o w ic i gospodarze u rz ą d z a m y w e d le s w e j w o li n a zawsze. W d a ls z y m zaś c ią g u n a le ­ żało s p e c ja ln ą o p ie k ą otoczyć szkołę, ja k o b a rd z o w a ż n y c z y n n ik w s p ó łd z ia ła ją c y w pro cesie tw o rz e n ia się ty p u now ego P o la k a , u m o ż liw ić n a u c z y c ie ls tw u i a d m in is tr a c ji s z k o ln e j s kute czną pracę d la d o b ra P o ls k i, a m ło d z ie ż y u ła tw ić n a u k ę i celow e z a p e w n ić w y ­ ch o w a n ie . T rz e b a b y ło rozpocząć ż m u d n ą p ra c ę u s u w a n ia p o k o s tu n ie m ie c k o ś c i, k t ó r y gęstą w a rs tw ą p o k r y ł w c ią g u szeregu s tu le c i z ie m ie p o ls k ie i w w ie lu w y p a d k a c h po"lskość z a d u s ił. W z w ią z k u z ty m n a le ż a ło z a in ic jo w a ć i p ro w a d z ić w ie lk ą a k c ję re p o lo n iz a c ji n a d łu ż s z y o b lic z o n y okre s, a k c ję n a s y c a n ia k s ią ż k ą p o ls k ą te re n u a u s u w a n ia k s ią ż k i n ie m ie c k ie j, u d o s tę p n ia n ia p o ls k ie j k u lt u r y w s z e lk im i ś ro d k a m i, ab y u su ną ć z a k o rz e n io n e w p ły w y rze ko m o w y ższe j k u lt u r y n ie m ie c k ie j.

D la w y k o n y w a n ia ty c h zad ań i oto czenia p ra c p o d e jm o w a n y c h na n o w y c h te re n a c h szczególną o p ie k ą i w y ty c z a n ia im okre ślo neg o k ie r u n k u u tw o rz o n e zosta ło z k o ń ce m s ie rp n ia 1945 r. w o b rę b ie M in is te r s tw a O ś w ia ty B iu r o Z ie m O d zyska n ych .

S p ra w y o ś w ia to w e i szkolne, dotyczące Z ie m O dz y s k a n y c h , z w ią ­ zane z o s ta ły w te n sposób z całością za g a d n ie ń p o z o s ta ją c y c h pod o p ie k ą M in is te r s tw a O ś w ia ty i n ie z o s ta ły w łą c z o n e do z a kre su d z ia ła n ia p o w o ła n e g o do ż y c ia w lis to p a d z ie 1945 r. M in is te rs tw a Z . O.

P op rzez B iu r o Z. O. k o n ta k tu je M in is te r s tw o O ś w ia ty z M in is t e r ­ s tw e m Z. O., k tó r e w s w y m z a kre sie d z ia ła n ia s k u te c z n ie dopom aga w e w s z y s tk ic h p rz y p a d k a c h , g d y ch o d z i o u m o ż liw ie n ie r o z w o ju o ś w ia ty i s z k o ln ic tw a n a Z ie m ia c h O dz y s k a n y c h . Z w ła szcza m ię d z y in n y m i bezcenna je s t pom oc Z . O., gd y b u d y n k i szkolne z a ję te są n a in n e cele, a m ło d z ie ż m u s i się u czyć w n ie o d p o w ie d n ic h w a r u n ­ k a ch , w ś ró d w ie lk ie j c ia s n o ty p rz y s k ró c o n y m z k o n ie c z n o ś c i tr w a ­ n iu le k c ji s z k o ln y c h i m a k s y m a ln y m w y k o r z y s ty w a n iu lo k a li. P o­

d o b n ie g d y trz e b a ż y w ie j z a in te re s o w a ć szko łą i m ło d z ie ż ą c z y n n ik i sam o rząd ow e czy a d m in is tr a c ji p u b lic z n e j, M in is te rs tw o Z . O. z w ie lk im z ro z u m ie n ie m s p ra w s z k o ln y c h c z y n i w s z y s tk o , abjr u s to ­ s u n k o w a n ie się ty c h c z y n n ik ó w b y ło ja k n a jle p s z e i n a jż y c z liw s z e . B iu r o Z. O. ze s w e j s tro n y s ta le in fo r m u je M in is te rs tw o Z. O.

0 w s z y s tk ic h zasa dn iczych p o c z y n a n ia c h w d z ie d z in ie o ś w ia ty 1 s z k o ln ic tw a na Z. O.

M in is te r s tw o Z. O. in fo r m u je też o ru c h a c h m ig r a c y jn y c h lu d n o ­ ści o p la n a c h z a s ie d le n ia Z ie m O d z y s k a n y c h , do k tó r y c h M in is te r ­ s tw o O ś w ia ty m u s i do s to s o w y w a ć sw ą p o lity k ę p e rs o n a ln ą ora z p la n y o rg a n iz a c y jn e ró ż n y c h szkół.

O g ro m n ie ż y w a ro z w in ę ła się od sam ego p o c z ą tk u w s p ó łp ra c a B iu r a Z . O. z I n s ty tu ta m i N a u k o w y m i p ra c u ją c y m i n a d zag a d n ie ­ n ia m i Z . O,: z In s ty tu te m Z a c h o d n im w P o z n a n iu , In s ty tu te m B a ł­

t y c k im w B ydgoszczy, z In s ty tu te m Ś lą s k im w K a to w ic a c h i M a ­ z u r s k im w O ls z ty n ie . Po z o rg a n iz o w a n iu się „ K s ią ż n ie y - A tła s u “ w W a rs z a w ie i W r o c ła w iu B iu r o n a w ią z a ło s to s u n k i ró w n ie ż z tą in s ty tu c ją w y d a w n ic z ą .

I n s t y tu t y pom ocne są w o rg a n iz o w a n iu k u rs ó w n a u k o w o - in fo r ­ m a c y jn y c h d la p ra c o w n ik ó w o ś w ia to w y c h i a d m in is tra c ji s z k o ln e j, w s p ó łp ra c u ją w u k ła d a n iu p ro g ra m ó w ty c h k u rs ó w , u m o ż liw ia ją t r a f n y d o b ó r p re le g e n tó w -n a u k o w c ó w , z n a w c ó w poszczególnych te re n ó w i poszczególnych zagadnień. N ie z a le ż n ie o d tego In s t y tu t u i K s ią ż n ic a A tla s p u b lik u ją c p ra c e n a u k o w e i n a u k o w o -p o p u la rn e , dotyczące Z ie m O d z y s k a n y c h , w a ln ie p r z y c z y n ia ją się do ro z p o ­ w s z e c h n ia n ia i p o g łę b ie n ia z n a jo m o ś c i p ro b le m ó w Z. O. a ta k s k u ­ te c z n ie do po m a g a ją B iu r u w s p e łn ia n iu je d n e g o z zasa dn iczych je g o zadań.

P ro g ra m w y d a w n ic z y ty c h in s ty tu c ji, z w ią z a n y z z a g a d n ie n ia m i a k tu a ln y m i Z. O., u z g o d n io n y na w s p ó ln e j k o n fe r e n c ji p rz y w s p ó ł­

u d z ia le B iu r a Z. O. u c h y la m o ż liw d ś ć ja k ic h k o lw ie k n ie p o ro z u m ie ń i d w u to ro w e j p ra c y . W y d a w n ic tw a w y k o rz y s ty w a n e są przez M in i­

s te rs tw o O ś w ia ty do u ż y tk u a d m in is tra c ji s z k o ln e j i szkół, d la k t ó ­ r y c h z a k u p y w a n e są c e n tra ln ie i ro z s y ła n e w e d łu g m in is te ria ln e g o

ro z d z ie ln ik a . , .

P o d o b n ie ścisłą w s p ó łp ra c ę u tr z y m u je B iu r o z „P a ń s tw o w y m i Z a k ła d a m i W y d a w n ic tw S z k o ln y c h “ , k tó r e w y d a ją w d z ia le P o p u ­ la r n e j B ib lio t e k i p o p u la rn o -n a u k o w e pra ce Z . O. P ro g ra m w y ­ d a w n ic z y w ty m z a k re s ie u z g o d n io n y je s t z B iu r e m Z. O.

O d p o c z ą tk u swego is tn ie n ia ścisłą łączność u tr z y m u je B iu r o z „ P o ls k im Z w ią z k ie m Z a c h o d n im “ , ro z w ija ją c y m , b a rd z o ży w ą d z ia ła ln o ś ć n a te re n ie Z. O. W s p ó ln e n a ra d y , częste k o n fe re n c je , w y m ia n a m y ś li i p is m n ą p rz e ró ż n e te m a ty dotyczące a k c ji o ś w ia - t o w o - k u ltu r a ln e j na z ie m ia c h z a c h o d n ic h prz y n o s z ą s p ra w ie zespo­

le n ia ty c h z ie m n ie w ą tp liw ie w ie lk ie k o rz y ś c i.

T a k samo ż y w a w s p ó łp ra c a B iu r a n a w ią z a n a je s t od p o c z ą tk u z „P o ls k ą A g e n c ją Z a c h o d n ią “ , a od lip c a b. r. ż „Z a c h o d n im W y ­ d a w n ic tw e m “ p o w s ta ły m p r z y P. Z. Z., k tó r e p o d ją w s z y się p u b li­

k o w a n ia ró w n ie ż a k tu a ln y c h z a g ad nie ń Z . O. u ła tw ia B iu r u a k c ję ro z p o w s z e c h n ia n ia z n a jo m o ś c i Z. O.

A b y m óc p la n o w o p ro w a d z ić p ra cę d la Z . O., B iu r o po prze z s w ych p ra c o w n ik ó w p rz e p ro w a d z iło prze de w s z y s tk im b a d a n ia w te re n ie z m ie rz a ją c e do z o rie n to w a n ia się w sta n ie .p o trz e b i o rg a n iz a c ji szkół, p rz e d s z k o li, d o m ó w dziecka, w sta n ie o p ie k i w y c h o w a w c z e j i z d ro w o tn e j n a d m ło dzie żą. Z a in te re s o w a n o się też d o lą n a u c z y ­ cie la, w a r u n k a m i je go życia, s p ra w ą p rz y d z ia łó w , bezpieczeństw a jego osobistego. N ie p o m in ię to też s p ra w y b u d y n k ó w s z k o ln y c h , u rz ą d z e ń w e w n ę trz n y c h , p o m o cy n a u k o w y c h , b ib lio te k , p o d rę c z n i­

k ó w . Z w ró c o n o u w a g ę ta k ż e na w s p ó łż y c ie d z ie c i a u to c h to n ó w z p rz y b y s z a m i, b a da no po stępy rozp oczę te j re p o lo n iz a c ji. T ą dro gą M in is te r s tw o m o g ło u s ta lić sobie p e w ie n ob raz całości p o trz e b i b ra ­ k ó w na po szczególnych z ie m ia c h o ra z u s ta lić na te j p o d s ta w ie w y ­ ty c z n e n a jk o n ie c z n ie js z y c h p ra c i ic h k o le jn o ś c i.

(D o koń czenie „ R a p o rtu “ w n a s tę p n y c h n u m e ra c h .)

i

ODRA, N r 5 (62) — Str. 3

Cytaty

Powiązane dokumenty

Raptem przyszła wiadomość do tych panów dowódców (tu wskazał nie ­ dwuznacznie głową na hałasującą kompanię), że jeden batalion Prusaków został wykomenderowany z

Uroczystości, opolskie i katowickie zwłaszcza, pokazy artystyczne, wieczory literackie, wystawy, koncerty, które w tym tygodniu się odbędą, będą miały charakter

rozsnutych iv smugach borów kolorem złotych klonów, zapachem tuj, goryczą dębów, świerków chłodem zrywa się chór.. i echo nieśmiertelne gra — gra i złote

Łużyce nie są państw em i dlatego jest moc niejasności w ich przyszłych losach.. D zisiejsza sytuacja Ł użyc jest

WROCŁAWIU I SZCZECINIE SZEŚĆDZIESIĄTY DZIEWIĄTY... Baum gardtena problem em lu

W szumie trzcin na bagnach Braniboru dosłyszysz echa słowiańskiej pieśni, szełest kosaćców na błotach Haweli opowie ci o narodzie, który umarł.. Wicher

W jednej ze swoich ostatnich mów do funkcjonariuszy partyjnych powiedział: „Rozmawiałem z jeńcami, których ojczyzna leży na wschód od Odry.. Są to szczerzy

w cisze, gdzie świeci złożywszy rece brną przez wykusze.. po pas wmurowani w