• Nie Znaleziono Wyników

Odra : tygodnik literacko-społeczny, 1947.05.11 nr 19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : tygodnik literacko-społeczny, 1947.05.11 nr 19"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

C E N A 15 Z Ł

(W RAZ Z C E G IE Ł K Ą N A D O M S ŁO W A P O LS K IE G O )

Odra gest rz e k ą politącmneg koncepcgl Polski piastowskie/.

Józef K is ie le w s k i: „Z ie m ia grom adzi pro chy“

N U M E R 19 (76)

T y g o d n i k

K A T O W IC E — W R O C Ł A W — S Z C Z E C IN , D N IA 11 M A J A 1947 R O K U

C O ö

R O K I I I

E G O N N A G A N O W S K I

Kontrabanda

niemiecliffe/ h i s t o r i i

W szelkie zasadnicze z m ia n y w ż y c iu ja k ie g o ś n a ro d u zm usza ją go ta k czy in acze j do r e w iz ji s w y c h z a p a try w a ń n a przeszłość, w k t ó r e j te ra ź n ie js z o ś ć spoczy­

w a in p o te n tia n ib y dziecko w k o łysce. Z te j p ra w d y w y r o s ła np.

c ie k a w a k o n tro w e r s ja m ię d z y M a r ią D ą b ro w s k ą ( „T y d z ie ń “ n r 22) a C e lin ą B o b iń s k ą („O d ro ­ d ze nie“ n r 113) n a te m a t „ p rz e ­ w ie trz a n ia h is to r ii“ .

J e ż e li n a w e t u nas zaczyna się dziś o d czuw ać p o trz e b ę r e w iz ji d z ie jó w , to o ile ż ż y w ie j p o w in n i u z n a w a ć teg o ro d z a ju k o n ie c z ­ ność na si z a c h o d n i sąsiedzi. M oz^

na b y sobie w y o b ra z ić , że d ru z ­ gocąca k lę s k a s k ło n i N ie m c ó w do szczegółowego z b a d a n ia p r z y ­ czyn, k tó r e s p ro w a d z iły ta k ż a ­ łosne d la n ic h s k u tk i, że będą się s ta r a li do ko n a ć r a c h u n k u su­

m ie n ia , począw szy o d z a m ie rz c h ­ ły c h czasów swego n a ro d o w e g o b y tu .

O tóż je s t rzeczą c h a ra k te ry s ­ tyczną , że niczego podobnego jeszcze n ie w id z im y . U c z c iw e p o ­ de jście do p rze szło ści je s t b o ­ w ie m w e w sp ó łc z e s n y c h N ie m ­ czech -w d a ls z y m c ią g u ta k rz a d ­ k ie , że g in ie w p o w o d z i pseudo-

r e w iz jo n iz m u w z g lę d n ie a n ty re - w iz jo n iz m u h is to ry c z n e g o i nie po siada z tego p o w o d u — p r z y ­ n a jm n ie j ja k d o tą d — w iększego znaczenia M u s i d o jść do tego p rz e k o n a n ia k a ż d y , k to s p o jrz y n ie c o g łę b ie j i n ie da się zw ieść pozorom , w c a le zresztą częstym i go rze j lu b le p ie j z a ch o w a n ym .

Modny sos.

Cóż z tego, że r o i się np. od k ry ty c z n y c h n a ś w ie tle ń h itle r y z ­ m u, że je d n i o s k a rż a ją m ie s z ­ czaństw o, ju n k r ó w i R e ic h s w e h - rę, a a ru d z y w in ią m asę ro.Ł^ • nic z ą za słabość, b r a k zdecyuo- w a n ia i s kłó ce n ie , k ie d y e n u n ­ c ja c je tego ro d z a ju dążą z re g u ły do u s p r a w ie d liw ie n ia n a ro d u n ie ­ m ie c k ie g o ja k o c a ło ś c i i noszą c h a ra k te r r o z g r y w e k p a r ty jn y c h , m a ją c y c h je d y n ie p o g rą ż y ć p rz e ­ c iw n ik a .

T y p o w y m p rz y k ła d e m może tu b yć z n a n y h is to r y k i p u b lic z y s ta m a rk s is to w s k i Juergen K u czy ń ­ s k i. W s w y c h pism a ch , z k tó r y c h z w ra c a prze de w s z y s tk im u w ag ę w y d a n a n ie d a w n o b ro s z u ra p t.

„M onopolisten und Ju n ke r— T o t- feimde des deutschen V olkes“

(„M o n o p o liś c i i ju n k r z y — ś m ie r te ln i w ro g o w ie n a ro d u n ie m ie c ­ k ie g o “ B e r lin 1946) ora z obszer­

na „Geschichte der Lage der A r ­ b eiter in Deutschland“ ( „ H is to ­ r ia p o ło ż e n ia r o b o tn ik a w N ie m ­ czech“ B e r lin 1946) K u c z y ń s k i p ra g n ie w p ra w d z ie p rz e w a rto ś ­ c io w a ć zasadnicze k r y te r ia , k t ó ­ r y m i k ie r o w a ła się do tych cza so ­ w a h is to r io g r a fia n ie m ie c k a , ale c z y n i to je d y n ie po to, b y w y k a ­ zać, że szero kie m asy p o c z c iw y c h c h ło p ó w i ro b o tn ik ó w n ie m ie c ­ k ic h b y ły gn ęb ion e i zw odzone przez g a rs tk ę re a k c jo n is tó w i k r w io p ijc ó w . N a ty c h o s ta tn ic h spada też m . in . w y łą c z n a w in a za ro z b io ry P o ls k i, p rz e ś la d o w a ­ n ie je j m ie s z k a ń c ó w , o d b ie ra n ie im z ie m i, w y n is z c z a n ie w obo­

zach k o n c e n tra c y jn y c h itp . Z p ra c K u c z y ń s k ie g o w y n ik a jasno, że p rz e c ię tn i N ie m c y d o z n a w a li n ie m n ie js z y c h c ie rp ie ń od n a ro ­ d ó w p o d b ija n y c h i o k u p o w a n y c h , i że w y p a d a ic h p rz e to ż a ło w a ć w t a k im sam ym , je ż e li nie w ię k ­ szym s to p n iu . T a k oto jesteśmy św iadkam i ko n tyn uo w an ia nacjo­

nalistycznej legendy u n iew in n ia­

jącej, podanej d la odm iany w now ym , m odnym sosie.

Inw ektyw y

„postępowego“ profesora.

P ra w d z iw e z a m y s ły w spółczes­

n y c h h is to r y k ó w n ie m ie c k ic h rz u c a ją się jeszcze w y r a ź n ie j w oczy g d y s p o jrz y m y n a in n e g o c e n io ­ nego a u to ra m a rk s is to w s k ie g o , a m ia n o w ic ie na prof. A lfre d a M eu sela. O g ło s ił o n w s ty c z n io w y m i lu to w y m n u m e ra c h „T a e g lic h e R u n d s c h a u “ (B e rlin ) c y k l d łu g ic h a r t y k u łó w p t. „ K a m p f um die na tionale E in h eit in Deutschland“

(„ W a lk a o n a ro d o w ą je dność w N ie m c z e c h “ ), w k tó r y c h d la d o ra ź n y c h c e ló w (k o n fe re n c ja m o s k ie w s k a ) i p o d p ła s z c z y k ie m socj alis ty c z n e g o „p rz e w ie trz e n ia h is to r ii“ od śre d n io w ie c z a po dziś dz:eń, b ro n i zacięcie n a c jo n a lis ­ ty c z n y c h b o g ó w n ie m ie c k ic h . Z iście G oe bbe lso w ską g w a łto w n o ś cią i z ja d liw o ś c ią rz u c a in w e k t y ­ w y n a d a w n y c h w ła d c ó w posz­

czeg ólnych d z ie ln ic i p a ń s tw n ie ­ m ie c k ic h za to , że... niedość strze g ii c a ło ś c i i je d n o ś c i Rzeszy i że ja k o re a k c jo n iś c i w y s tę p o w a li p rz e c iw k o c e n tra ln e j w ła d z y ce­

s a rs k ie j (o „re a k c y jn o ś c i“ te j o - s ta tn ie j a n i słow a).

M e u s e l nie o m ie s z k a ł te ż zacy­

to w a ć w ś ró d „o d stra sza ją cych .“

p rz y k ła d ó w n ie m ie c k ie g o ro z b i-

c ia „n ie s ła w n e g o “ s p rz y m ie rz e ­ n ia się S a k s o n ii i p a ń s tw p o lu - d n io w o -n ie m ie c k ic h z A u s tr ią p rz e c iw k o P ru s o m w r o k u 1866.

B ie d n e P ru s y ! „ N a p a d ła “ n a n ie s z a jk a r e a k c jo n is tó w w a u s tria c ­ k ic h i saskich m u n d u ra c h i ty le . Ł a d n a r e w iz ja h is to r ii — n ie m a co m ó w ić ! M e u s e l b r o n i je d n o ś c i N ie m ie c c y ta ta m i z B is m a rk a (!) i u w a ż a tw ie rd z e n ie , że d o ty c h ­ czasowe o k re s y je d n o ś c i b y ły o- k u p y w a n e p o d e p ta n ie m s w o bó d o b y w a te ls k ic h za legendę, pu sz­

czoną w ob ie g przez z d ra jc ó w w ie lk ie j n ie m ie c k ie j o jc z y z n y , a w ię c o c z y w iś c ie w s trę tn y c h w s te c z n ik ó w . T a k ja k b y cesarscy czy p ru s c y je d n o c z y c ie le b y li w c ie le n ie m postępow ości. Po ty m w s z y s tk im n ie z a d z iw i fa k t, że M e u z e l p a ła n ie n a w iś c ią do „ o n ­ giś n ie m ie c k ie g o , obecnie s z w a j­

c a rs k ie g o “ ( ja k się z prze kąse m w y ra ż a ) h is to r y k a i m y ś lic ie la W ilh e lm a Roepkego, k t ó r y p ię t­

n u je w d zie le p t. „D ie deutsche F rag e“ (Z a g a d n ie n ie N ie m ie c ) nie t y lk o p r u s k i c e n tra liz m , ale i n a ­ c jo n a lis ty c z n y i m p e r i a l i z m w s z e c h n ie m ie c k i w k a ż d e j p o sta ­ ci i w k a ż d y m p rz e b ra n iu .

Przeraźliwa logika.

J e ż e li u d a m y się z k o le i do o- bozu n ie m ie c k ie j p ra w ic y , z w r ó ­ c i naszą u w ag ę w ię k s z a p ra ca k r y ty c z n a starego, n a ro d o w o -

m ieszczańskiego uczonego pt.

„D ie deutsche K atastrop h e“ („N ie m ie c k a k a ta s tro fa “ W iesb ad en 1946). T rz e b a prz y z n a ć , że M e i- necke z d o b y w a z ra z u .nasze z a u fa ­ nie. K r y t y k a n ie m ie c k ie g o m ie sz­

czaństw a, k t ó r a a n i w w ie k u X I X a n i p o te m n ie u m ia ła znaleźć d ro g i do m as ro b o tn ic z y c h i n ie o p a rła się k u s z e n io m w s z e c h n ie - m ie c k ie j id e o lo g ii e g o iz m u n a ro ­ dowego, k r y t y k a n a d m ie rn e g o u - n ita ry z m u , d a le j m a c h ia w e liz m u i p o lity c z n e g o d y le ta n ty z m u H i t ­ le ra , je g o n ie n a w iś ć do d e m o k ra ­ c ji, nieza leżn eg o s u m ie n ia lu d z ­ k ie g o i e h ry s tia n iz m u , w re s z c ie tr a fn e u ję c ie ro z d z ia łu „C z y h i t ­ le ry z m m a p rz y s z ło ś ć “ , gdzie M e i ne cke w id z i g łó w n e n ie b e z p ie ­ czeństw o w n ie m ie c k im d ą ż e n iu do ż y c ia w m asie, o tw ie ra ją c y m dro g ę w s z e lk ie j d e m a g o g ii — w s z y s tk o to p o z w a la n a m p r z y ­ puszczać, m im o p o d e jrz a n y c h m ie js c a m i p o ś liz g n ię ć i lu k , że' z n a le ź liś m y w s ę d z iw y m h is to r y ­ k u je d n e g o z n ie w ie lu s p ra w ie ­ d liw y c h , k tó r z y w y p o w ia d a ją o d ­ w a ż n ie n ie p rz y je m n e p ra w d y , b y pch ną ć s w y c h z io m k ó w n a de m o ­ k ra ty c z n e i p o k o jo w e to ry . A le g d y p r z y p a tr z y m y się le p ie j, a szczególnie, g d y d o jd z ie m y do ro z d z ia łu p t. „ D r o g i do o d n o w y “ n a ­ sze ilu z je r o z w ie w a ją się je d n a po d ru g ie j.

M e in e k e m y ś li prze de w s z y s t­

k im o ty m , b y u ra to w a ć m o ż liw ie dużo z przeszłości, ze swego m ie s z c z a ń s k o -n a ro d o w e g o ś w ia ­ to p o g lą d u . O k a z u je się ostatecz­

nie, iż m ie szczań stw o n ie m ie c k ie m im o s w o ic h b łę d ó w n ie je st.

w ła ś c iw ie w in n e te m u , że H it le r doszedł do w ła d z y . S ta ło się to ' w du żej m ie rz e przez „d e m o n ic z ­ ną s iłę osobow ości“ i w s k u te k różnego ro d z a ju ... p rz y p a d k ó w . S z e ro k im rzeszom n ie m ie c k im d a ­ je a u to r w te n sposób jeszcze je d ­ ną o k a z ję do z rz u c e n ia ze siebie

MARYLA CZERKAWSKA

WROCŁAW

Ulica Powstańcem; Śląskich

O derw ane od p nia słoneczne gałązki

obsuw ają się blednąc po czerwonych gruzach i n a jezd n i zrdzew iałe zostaw iają plam y.

Wysoko okruch szyby ocalonej błyszczy.

Zagasł. W ychodzi z gęstw iny półm roku księżyc, k ilo fe m blasku ro zw ala ru iny, dygocące podważa bram y.

C h w ie ją się sztolnie m u ró w i przeźrocza woda

przez m ło dziu tkie akacje ja k przez ta ta ra k i płynie, drąży z w ie trza łą p lątan in ę zgliszczy.

Przybysz,

właściciel w racający do sadyby wchodzę.

Szem rzą cieniutkie strum yczki oblatujących tyn kó w .

Spękana cegła gada do podziemi.

Szumi zieleń słow am i starej kantyczki konafom podaną m elodię korzeni.

Zaś m u ry się p ra w u ją o ważność istn ien ia resztką dachu, u łam kiem fasady.

W n ę k i zieją ciemnością ja k b y z w arg rozdartych

m iarow o w yrzu c ały poczerniały refren staroniem ieckiej ballady.

Z a k w ilił ostrzegawczo puszczyk.

Prześlizguje się w ąż samochodów, łuskam i św iateł trąca brzeg uroczysk.

Ś w ie tlik ó w chm ura padła na ty m ia n y i już się w ie k ó w dziesiątek przetoczył, gusłem przeszłość rozluźnił.

Od ró w nin podglebnym oddechem domostw, pom rukiem d rzew u zasypanych studni, — Zbóż falo w aniem gdzie było przejść n a jtru d n ie j podchodzi w ie w .

Księżyc obraca w dłoniach liście klonów,

wyciąga modrzewiowe tramy, żytniane powrósła.

Zaw iesza w ieńców m iłosnych za w ią zk i nad śpiewną wodą i budzi szepty.

--- R o zkw ita k u p aln e j nocy jasność.

N a u licy Powstańców Śląskich, w słow iańskiej puszczy

biorę W ro c ła w n a własność.

Kościół śuj . Krzyża

U niesiony u jarzm iasz mnie, porywasz.

M u ra m i w sp in ają się oczy po ostateczny szczyt, strzelistość grotem w b itą w n ie b o --- nie zboczę.

Ja kb ym przechodziła życie w łasne k łu ją c y w ieniec splot za splotem, zgubiła się i odnalazła

oparta o piastow ski gotyk.

Od fundam entów , p ro fili fila ró w

podążam — jeszcze w zdarzeń szumie- — Rosnę Tobą. N a d ru in ą m iasta

uniesiona ja k T y — rozum iem .

G Ó R N IC Y

o d p o w ie d z ia ln o ś c i W b re w w y w o - do m w in n y c h m ie js c a c h k s ią ż k i o k a z u je się te ż na gle, że F r y d e ­ r y k I I (n a z y w a n y n ie z m ie n n ie W ie lk im ) i B is m a rc k o ra z ic h d z ie ła z a s łu g u ją na m ia n o osobis­

to ś c i i po c z y n a ń w yso ce tr a g ic z ­ n y c h (?). Po ty m o s o b liw y m s tw ie rd z e n iu n ie zaskoczy nas p o in te ‘a: M e in e c k e je s t z w o le n n i­

k ie m „o czyszczo n e j“ (?) id e i n a ­ ro d o w e j, s iln e j p a ń s tw o w o ś c i, „ k o ch a “ p a ń s tw o B is m a rk a , p o d z iw ia ro z ro s t P ru s i m im o u p rz e d n ie g o p o tę p ie n ia m ilit a r y z m u uważa_ za p ro w a d z e n ie po w sze chne j s łu ż b y w o js k o w e j p rze z B o y e n a za „ w ie l k i czyn h is to ry c z n y “ . (!) Z g o d n ie :z ty m „ n a w e t d z iś “ n ie t r a c i n a ­ d z ie i, że pe w nego d n ia „n ie m ie c ­ k a suw ere nno ść w o js k o w a “ (D ie de u tsch e W e h rh o h e it) zosta nie o d re s ta u ro w a n a d la „ u s p r a w n ie ­ n ia m ło d z ie ż y “ (z u r E rtu e c h tig u n g d e r Jugend). P ra w d z iw a d ro g a do o d n o w y to „z a p ra w d ę b ło g o s ła ­ w io n e z la n ie p ie r w ia s tk ó w n a ro ­ d o w y c h i s o c ja lis ty c z n y c h “ . _ A w ię c narodow y socjalizm re d iv i- vus!

C zyż trz e b a c y to w a ć d a le j? N ie w ia d o m o , co u M e in e c k e g o p o d z i­

w ia ć b a rd z ie j, czy b r a k lo g ik i, czy p rz e ra ź liw ą lo g ik ę n ie m ie c k ą , k tó ra nie za le żn ie od p u n k tu w y jś c io ­ w ego na k a ż d e j drodze do chodzi zawsze do je d n e g o je d y n e g o celu.

J e s t c h a ra k te ry s ty c z n e , że „ N ie ­ m ie c k a k a ta s tr o fa “ s p o k a ła się z w ie lc e n a o g ó ł ż y c z liw y m p r z y ję ­ c ie m ze s tro n y k r y t y k i i to ta k k a to lic k ie j, ( F r a n k fu r te r H e fte , re c e n z ja p t. „P o c z ą tk i r e w iz jo n iz - m u “ ) ja k te ż le w ic o w e j (A u fb a u ), podnoszącej „d o b re , d o brze od­

w a żone i s p ra w ie d liw e s ło w a “ M e in e c k e g o ora z je g o „ id e a lis ­ ty c z n ą u c z c iw o ś ć “ .

M it fascynacji

c s ty i i p o lo w a n ie n a K o z ł y

ofiarne.

N ie t y lk o na p rz y k ła d z ie M e i- rneckego m o że m y o b s e rw o w a ć n a ­

ra s ta n ie m it u o z n ie w a la ją c e j, u - :ą p ra w ie d liw ia ją c e j. p o ś re d n io „b ie dne be zsiln e o f ia r y “ osobistości H itle r a . R ó w n ie ż z m a r ły n a p o ­ c z ą tk u b r. w W a s z y n g to n ie h is to ­ r y k n ie m ie c k i V e it V a le n tin w

„Geschichte der Deutschen“ (H is ­ to r ia N ie m c ó w ) po św ię ca (.nie­

m ie c k ie m u g e n iu s z o w i d e m ag o­

g ii“ oso bn y ro z d z ia ł, s ta ra ją c się zgodnie ze z n a n y m p o w ie d z e n ie m n ie m ie c k im o osobistościach, k t ó - :re tw o r z ą h is to rię , („M a e n n e r m ach en G e s c h ic h te “ ) w y t łu m a ­ c z y ć „d e m o n ic z n y m “ H itle r e m w s z y s tk ie nieszczęścia i z b ro d n ie n ie m ie c k ie . U c z e n i n ie m ie c c y od­

b y w a ją ob ecnie is tn e p o lo w a n ie ,*xa k o z ły o fia rn e , n a k tó r e m ożna b y z ło ż y ć całą w in ę i w y b ie lić w te n. sposób n ie t y lk o N ie m c ó w ws pó łc z e s n y c h , „s z c z e ry c h “ dem o k ra d ó w , ale i d a w n ie js z e „d o b re je s i’cze “ p o k o le n ia .

T. ik ą p ró b ą je s t te ż b ro s z u ra prof.. F is ch er-B alin g a p t. „Feinde rin g : n m “ (D o o k o ła w ro g o w ie “ B e r li n 1947), k t ó r a w id z i t y lk o je dn e go w in n e g o w osobie B is - m a rc lta . O n je s t w y łą c z n ie od po­

w ie d z ia ln y za to co p o te m n a s tą ­ p iło , )>r;:ed n im b y l i t y lk o ta c y d o b rz y N ie m c y ja k G oethe lu b L u th e r,, k t ó r z y s łu ż y li ś w ia tu s w y m 'id e a liz m e m .

J a k o w ie le m ó w ią c e c u rio s u m p rz y to c z ę w re s z c ie k s ią ż k ę dr F erd yi landa F ried en sb urga pt.

„D ie W e im a r e r R e p u b lik “ (R e pu­

b lik a w e im a rs k a , B e r lin 1946).

D o w ia d u je m y się s ta m tą d , że i n a ro d o w y s o c ja liz m n ie b y ł w c a ­ le t a k i z ły . W in ę ponoszą ra c z e j je g o p rz e c iw n ic y , k t ó r z y n ie do­

p u ś c ili go w ó w c z a s do w s p ó łu d z ia ł u w e w ła d z y . i , p rze z to z m u s ili do ro z w in ię c ia n a d m ie r n e j p ro p a ­ g a nd y, u c z y n ili g o d o p ie ro na do­

b re to ta lis ty c z n y m . N a z iś c i b y l i­

b y się na d e m o k ra ty c z n ą m o d łę u s ta tk o w a li (!), g d y b y z n a le ź li się w k o a lic y jn y m rz ą d z ie . (!)

Żart, ironia i głębsze znaczenie.

N ie n a le ż y je d n a k sądzić, że n a w e t t a k u ła m k o w y , te n d e n c y j­

n y p s e u d o re w iz jo n iz m n a d a je 1 dziś to n w N iem czech . O dzyw a ją : s ię n ie m n ie j lic z n e głosy, z w r a ­ cające 1 się w ogóle p rz e c iw k o w s z e lk im p ró b o m re w iz jo n is ty c z ­ n y m , w z g lę d n ie n a d a ją c e im w ie l ce o s o b liw y c h a ra k te r. P o d o b n ie ja k w d z ie d z in ie o d p o w ie d z ia ln o ś ci, gdzie N ie m c y poza w y ż e j z a ­ z n a c z o n y m i c h w y ta m i la n s u ją z d a nie, że in n i są ta k sam o w in n i, ja k on i, o ra z u c ie k a ją z lu b o ś c ią w sferę filo z o fic z n o - m g lis ty c h s p e k u la c ji, (p. o m ó w ie n ie k il k u p u b lik a c ji n ie m ie c k ic h w y d a n y c h , w S z w a jc a rii: A le k s a n d e r R o g a ls ­ k i „P rz e g lą d Z a c h o d n i“ lu t y b r.), ta k też w o d n ie s ie n iu do d z ie jp w u ż y w a ją r o z m a ity c h sposobów , m a ją c y c h w y k a z a ć w z łę d n o ś ć h i­

s to ry c z n y c h ocen i k r y t e r ió w w o - góle.

B ohaterzy now ych czasów. Grupa w yró żn ia ją cych się w pracy g ó rn i­

ków, wchodzących do w in d y na kop alni m ik u lc z y c k ie j.

- A __... ó -

W R ydułtow ach w pow iecie r y b ­ n ic k im is tn ie je szkoła rzeźby w w ę glu, kierow ana przez znanego rzeźbiarza Konarzew skiego. Na z d ję ­ c iu jedna z rzeźb w yko na na przez uczniów szkoły. Nazwa rzeźby.

G łow a gó rnika.

5ocxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx>

P o z o rn ie h u m o ry s ty c z n ą , ale w is to c ie p o w a ż n ą — u p o d ło ż a k a ż -

dego ża r t u le ż y z a m y s ł n a serio

— p ró b ą d y s k w a lifik a c ji h is to r ii, k tó r e j s ad m oże b y ć w da n e j c h w i l i d la '.N iem ców p rz y je m n y , je s t np. a r t y k u ł n ie ja k ie g o A . H . z a ­ w a r t y u / „ B e r lin e r H e fte “ (n r 1 z br.) p t . „R o z w a ż a n ia h e r e ty k a “ . C z y ta m y ta m : „J e d n o je s t p e w n e, h is to r ię p is z ą i p rz e k a z u ją p o to m no ś c i zw .y c ię ż c y i o d p o w ie d n io do tego te ż w y g lą d a “ . D a le j „ D o ­ p ie ro p r z y k o ń c u b i ja t y k i (w o jn y ) o k a z u je s ię k to b y ł w in ie n , że do n ie j d o s z ło . D z iw n a zbieżność: w n o w s z e j h is to r ii... w in n y m i są zawsze z w y c ię ż e n i i to z tą samą w y łą c z jio ś c ią , z k t ó r ą pa pieże są W ło c h a m i. K a ż d a h is to r ia je s t te n d e n c y jn a , ty m b a rd z ie j te n ­ d e n c y jn a , im w ię c e j p o z o ró w o- b je k ty w n o ś c i c h c ia ła b y sobie n a ­ dać. J e j g łó w n e za d a n ie po le ga n a u ś w ię c e n iu , z d o b y te g o s ta n o ­ w is k a ... Z w y c ię z c a m a zawsze r a ­ c ję — z w y c ię ż o n y je s t sk a z a n y n a w ie c z n e m ilc z iu iie ...“ .

O p o k o ju p is z e nasz „ h e r e ty k “ :

„ P e w ie n b łą d m y ś lo w y je s t dosc ro z p o w s z e c h n io n y : j a k o b y p o k o j b y ł stanem n o im a ln y m . T y m c z a ­ sem p o k ó j w ogiU e n ie je s t stanem a je d y n ie p r z e r w ą w w a lc e , o k r e ­ sem k o n fe r e n c ji, p o d ró ż y m in is ­ t r ó w i u d z ie la n ia z a p e w n ie ń ... — czasem p r z y je m n y m bezsprzecz­

nie, ale — ja k się rz e k ło — o d - g ry w a ją c y m l ^ l ę in te r lu d iu m . P o te m o tr z y m u je m y t a k i o b ra z w y b u c h u w o jn y : P e w n e g o p ię k ­ nego dn ia ... roK leg a się h a s ło „ L e j go a z d ro w o !“ . P a tr io ty z m k w it n ie i w s k u te k tego d o c h o d z i do s trz e ­ la n in y . Z a c z y n a się u m ie r a n ie na całego. Po o b u s tro n a c h d a n y c h g ra n ic n a ra s ta ją m a s o w e g ro b y . A b ie d n e dyg ocą ce b a ra n y rz u c a ­ ją , się w ogień, s t a ją się b o h a te ­ r a m i z c h w ilą ś m ie rc i n a p o lu c h w a ły . W s z y s tk o to t r w a ta k d łu g o , aż p e w n e g o d n ia ■— r ó w n ie n ie s p o d z ia n ie i b e z g łę b sze j r a c ji

— cała heca się k o ń c z y i zaczyn a się p o k ó j.“

U w a ż a m , że istotny sens pow yż szych kp iarskich w yw o d ó w może być ty lk o jeden: zata rc ie granic odpowiedzialności za w o jn ę . N i k t n ie je s t o d p o w ie d z ia ln y to co

się sta ło , n i k t — w ię c o czyw iście N ie m c y a n i w ię c e j a n i m n ie j m z in n i. Ż e u w a g i a u to ra n ie są p rz y ty m rzuco ne o t ta k sob.e w „b e z ­ sens d z ie jó w “ , lecz odnoszą się k o n k r e tn ie do obecn ych czasów, w id a ć n a jle p ie j z n a s tę p u ją c y c h zda ń: „T e ra z ro zp o ście ra się np.

c a łu n c ię ż k ie j z im y n a d N ie m c a ­ m i, podczas gd y d la in n y c h n a ro ­ d ó w z a k w it ła w iosna... A le w o l- nego, p rz y ja c ie le ! N ie z w ie s z a jm y g łó w !“ N ie b a w e m w y b u c h n ie b o m ba a to m o w a i g lo b nasz z ie m ­ s k i w y le c i w stra to s fe rę .

W reszcie jeszcze coś na te m a t h is to r ii. „ C i k tó r z y p a ra ją się h i ­ s to rią , p rz y p o m in a ją ow e czcig o­

dne ro d z in y , k tó r e m a ją k ie p s k i z w y c z a j w y c ią g a n ia ra z po ra z s w e j b ru d n e j b ie liz n y i p rz e p ie - r a n ia je j na oczach p u b lic z n o ś c i.“

N ie trz e b a ch y b a w s k a z y w a ć na to , że w o s ta tn im c y ta c ie k r y je się w y r a ź n y m o r a ł d ,a w spółczes n y c h N ie m c ó w .

Biały kruk czy jaskółka?

Z te j z m o w y po zornego r e w i- z jo n iz m u z w y ra ź n y m a n ty r e w i- z jo n iz m e m w y ła m u je się ja k do­

tą d je d n a je d y n a b o d a jż e k s ią ż ­ k a , w y k a z u ją c a ś m ia ło i u c z c iw ie w s p ó ło d p o w ie d z ia ln o ś ć całego n a ­ ro d u n ie m ie c k ie g o za s tra s z liw ą k a ta s tro fę , k t ó r a w s trz ą s n ę ła E u ­ ro p ą i ś w ia te m . C h o d z i o „D er Irrw e g eimer N a tio n — B eitrag zum Verstaendnis deutscher G e- schichte“. „B e z d ro ż a pe w n ego n a ­ ro d u — P r z y c z y n k i do z ro z u m ie ­ n ia n ie m ie c k ie j h is t o r ii“ B e r lin 1946) A leksand ra Abuscha. L e w i­

c o w y te n a u to r, k t ó r y p rz e p ę d z ił w o jn ę w M e k s y k u , łą c z y d ia le k - ty c z n p -m a te ria lis ty c z n ą m etod ę ba da w czą z g łę b o k im h u m a n iz ­ m e m i iście n ie -n ie m ie c k im ob- je k ty w iz m e m . W y s tę p u je n ie t y l ­ k o p rz e c iw k o z a c h ła n n e m u p r u - sactw u , ju n k ro m , m ilita r y z m o w i, tc h ó rz liw e m u m ie szczań stw u, F r y d e r y k o w i I I , B is m a rk o w i, W ilh e l­

m o w i I I , czy F r y d e r y k o w i N ie t- schem u, ale n ic u je też n ie m ie c k i ro m a n ty z m , os k a rż a k la s ę r o b o t­

nic z ą i obóz d e m o k ra ty c z n y o in p rn ie i e ru b e za n ie d b a n ie , n ie

w a h a Się z a lic z y ć L u t r a (N B . b ro ­ n i ł go n ie d a w n o T om asz M a n n ) do „g ra b a rz y n ie m ie c k ie j w o ln o ś c i“ .

I A b u s c h p o k ła d a w p ra w d z ie n a d m ie rn e n a d z ie je w n ie m ie c k im p ro le ta ria c ie , k t ó r y ja k o je d y n y m oże jo go z d a n ie m d ź w ig n ą ć z n ó w s z ta n d a r s p ra w ie d liw o ś c i i w o ln o ś c i, ale to m e u m n ie js z a je ­ go rz e te ln e j, o w ia n e j g o rą c y m p ra g n ie n ie m o d n o w y , k s ią ż k i. N a ­ r ó d n ie m ie c k i — p o w ia d a a u to r - m u s i b y ć b e z lito s n y w o be c sieb.e, m u s i n a n o w o poznać sw ą h is to ­ rię , ab y z e rw a ć z przeszłością, k tó r a ja k z m o ra z a w is ła n a d k a ż ­ d y m s w o b o d n y m ru c h e m n ie ­ m ie c k ic h p o k o le ń .

Z a c h o d z i te ra z p y ta n ie , czy A b u s c h je s t je d y n ie p rz y s ło w io ­ w y m b ia ły m k r u k ie m , czy też jas k ó łk ą , k tó r a n ie c z y n i w p ra w d z ie jeszcze w io s n y , a le przecież ją zap ow iad a. Je d n o je s t pew ne, N ie m c y m uszą w s zyscy in acze j sp o jrze ć na sw e dzieje , o ile chcą p rz e b u d o w a ć sw ą p s y c h ik ę , a p rze de w s z y s tk im w y c h o w a ć w n o w y m d u c h u m ło d e p o ko le n ie . Sądzę, że ja k n a jb liż s z e k o n ta k ty h is to r y k ó w całego ś w ia ta z h is to ­ r y k a m i n ie m ie c k im i m o g ły b y w y dać d o b re owoce. R ó w n ie ż p rze d n a s z y m i u c z o n y m i s to i odnośnie tego z a g a d n ie n ia po w a żn e i odpo­

w ie d z ia ln e zadanie. M a m y t u b o ­ d a jż e w ię c e j do z ro b ie n ia n iż in ­ n i. M oże to b y ć je d n y m z is to t­

n y c h w k ła d ó w do d z ie ła de m o­

k r a ty z a c ji i re e d u k a c ji N ie m ie c o k tó r y m się ty le m ó w i, a co do k tó re g o m a ło k to m a ja sne i k o n ­ k re tn e w y o b ra ż e n ie .

T rz e b a p rz e k o n a ć naszych za­

c h o d n ic h sąsiadów , że n ie m ie c k ą K lio n a le ż y s u m ie n ie z re w id o w a ć n a g ra n ic y e ry d e m o k ra ty c z n e j, że trz e b a usunąć z je j bagaży w ie k o w e fa łs z e i d y n a m it, k t ó r y c h c ia łb y p rz e s z m u g lo w a ć d la p rz y s z łe j d y w e rs ji: U czciw ość

„ c e ln ik ó w “ m a t u p o d s ta w o w e znaczenie — uczciw ość u o d p o r­

n ie n ia na n a jb a rd z ie j nęcące ła ­ p ó w k i n a c jo n a liz m u i re w a n ż u .

Egon Naganow ski

Cytaty

Powiązane dokumenty

Raptem przyszła wiadomość do tych panów dowódców (tu wskazał nie ­ dwuznacznie głową na hałasującą kompanię), że jeden batalion Prusaków został wykomenderowany z

Uroczystości, opolskie i katowickie zwłaszcza, pokazy artystyczne, wieczory literackie, wystawy, koncerty, które w tym tygodniu się odbędą, będą miały charakter

rozsnutych iv smugach borów kolorem złotych klonów, zapachem tuj, goryczą dębów, świerków chłodem zrywa się chór.. i echo nieśmiertelne gra — gra i złote

Łużyce nie są państw em i dlatego jest moc niejasności w ich przyszłych losach.. D zisiejsza sytuacja Ł użyc jest

WROCŁAWIU I SZCZECINIE SZEŚĆDZIESIĄTY DZIEWIĄTY... Baum gardtena problem em lu

W szumie trzcin na bagnach Braniboru dosłyszysz echa słowiańskiej pieśni, szełest kosaćców na błotach Haweli opowie ci o narodzie, który umarł.. Wicher

W jednej ze swoich ostatnich mów do funkcjonariuszy partyjnych powiedział: „Rozmawiałem z jeńcami, których ojczyzna leży na wschód od Odry.. Są to szczerzy

w cisze, gdzie świeci złożywszy rece brną przez wykusze.. po pas wmurowani w