Rok II. Czwartek, 9-qo Intela 1933 r. Nr. 40
D Z I E N N I K I L U S T R O W A N Y DLA WSZYSTKICH OWSZYSTKIEM
CENTRALA: KATOWICE, u l Sobieskiego 11, teł. 960 _ 964. ODDZIAŁY: KATOWICE, ni. M ariacka S, tel. 960; SOSNOWIEC, ul. 3-go Maja 5 a. tel. S12: DĄBROWA, ul. Staszy- ca 3 3; CZELADŹ, id. Bytomska 56; KRÓL. BUTA, ul. Zjednoczenia 2. t e l 625; RYBNIK, ul. Zanikowa 8, tel. 27; BIELSKO, ul. Przekop l i ; BEUTHEN O/S. Kais, Franz Joseph PI. 10
telefon 20-18; POZNAŃ, ul. Dąbrowskiego 76.
W obec skreślenia przez cenzurę najw aż
niejszej części n a s z e g o spraw ozdania z pier
w s z e g o -dnia procesu brzeskiego, z m u s ze n i je
s te ś m y je pow tórzyć w edług im ych dzisnni- ików. które cenzura bardziej oszczędziła. P o
n iż s z e streszczenie w zięte jest z „W ieczoru W arszaw skiego", z OiPusz>azeniesn ustępów sk oróiskowanyeh:
Rozprawa wtorkowa
Przew odniczący rozpoczął posiedzenie od
czytaniem referatu o wniosku obrony o w y
łączenie sędziego Chodeckiego, co sąd apela
cyjny rozpatryw ał w czoraj na niejawnym po
siedzeniu. W niosek ten sąd oddalił.
O brońcy staw iali sędziemu Chodedlcie>niu zarzut, źe jeszcze, gdy nie zapadł w yrok jłfei-WSBSi iuMancji w .procesie bcsesfóm, już wypowiedział swój pogdąd na istotę oskarże
nia. zaznaczając, że osadzenie postów w Brześciu trwążia z a .ta ń ie c z n o ść państwową, w zw iązku z przygotow yw anym zamachem stanaj. Takie oświadczenie sędzia Chodecki złożył w m otywach w yroku na red. Małychę z „G azety Bydgoskiej", k tóry, naipisał a rty kuł. wym ierzony przeciwko metodom, stoso
w anym w Brześcim. Sędzia Chodeoki w ezw a
ny do złożenia w yjaśnień na posiedzenie nie
jawne. ośw iadczył, że nie przypomina sobie, b y użył takiego zwrotu, zresztą w sumieniu sw em nie znajduje żadnego konfliktu co do przeszkód w udziale w procesie.
Sędziowie w ydali orzeczenie, że gdyby na
w et sędzia Chodecki użył zw rotu krytyczne
go o oskarżonych, to okoliczność ta nie prze
sądza ustosunkowania sie jego do spraw y, gdyż ocena w yr okowa opiera się zaw sze do
piero na danych procesowych, które w tedy nie mogły być sędziemu znane, bo sprawia red. M ałychy sądizona była przed zbadaniem świadków w procesie brzeskim. Sąd nie w i
dza' ani ustaw owych, ani życiowych przeszkód w kierunku udziału sędziego Chodeckiego w rozpraw ie.
Dragi wniosek o wylqczenie
P o takiem oświadczeniu przewodniczącego zabrał głos adw . Berenson i w imieniu całej law y obrończej ponowił wniosek o w yłącze
nie sędziego Chodeckiego.
— Chociaż sędzia Chodecki nie przyjki-' m taa sobie swoich oświadczeń — mówi ad
w okat — my mamy a a to dow ód (obrońca cz y ta w yrok w spraw ie red. Małychy).
Sędzia powiediział te słow a w dniu 28 paź
dziernika 1931 r„ t. j. na rok przed obecną rozpraw ą. Już w tedy, nie mając dowodów, a tylko opierając się na notorycznych w iado
mościach, twierdził, źe oskarżeni są zama
chowcami i naw iązał osobisty kontakt z za
gadnieniem winy osób sądzonych. Słusznie mówi się. że ocenę w yprow adza się z danych spraw y. W łaśnie sędzia Chodecki, nie posia
dający danych, wypowiedział swój osąd, w y
tw arzając uczucie, przesądzające bezstron
ność jego, jako sędziego.
Z kolei oskarżony poseł Lieberman mówi:
— Przydzielono do spraw y tej sędziego Chodeckiego, który w ypowiedział się po linii polityki pik. Sław ka, który jest zaciętym naszym przeciwnikiem politycznym. Zasiada tu także sędzia W yczański...
Przewodinioząicy, przeryw ając: —: O skar
żony Lieberman! D alszy skład sądu nie wią
żę się z wnóoskiem. : .
P. Lieberman: — Odwołuję się od decyzji p. przewodniczącego do ca łe g o1 kompletu są
dzącego. j
Następuje cicha narada. Przew odniczący nachyla się ku sędziemu W yczańskiego i za
mieniają kilka, słów, poczerń1 przewodniczący oznajmia:
— Skład Siądu podziela motywy, w yłusz- czone przez przewodniczącego.
P. Lieberman: — Ogiraniczam się w ięc ty5- ko do kwestii sędziego Chodeckiego. (Tu ustęp skonfiskowany).
P rok. Rauze, imieniem oskarżycieli żąda oddalenia wniosku obrony, jako jego zdaniem, nie m ającego poparcia o prawo.
Bez obrońców
W staje adw . Ja ro sz : — Zgoła obojętne jest, czy dany sędzia sobie coś przypomina, czy nie; tutaj chodzi o to, jaki on ma pogląd na spraw ę. Skoro przez sędziego Chódeckie- go wypowiedziany został pogląd co do słu
szności Brześcia, to udział jego w tym pro
cesie jest niedopuszczalny.
Przew odniczący: — . Chociaż obronią ma prawo ponawiać wnioski co do wyłączenia sędziego Chcdeekteio, ule nie przysługuje jej zażaienie na decyzję sądu, a tyik© kasacja do Sądu Najwyższego. Dlatego nie poddaję tego wniosku naw et pod obrady sądu.
P. Lieberman wstaje ż ław y i qświadóz&:
— W tych warunkach uważamy wszelką obronę za zbędną. Dziękujemy naszym obroń
com za położone trudy, zwalniamy Ich z peł
nienia obowiązków 1 oświadczamy, że nie bę
dziemy udzielaj sądowi żadnych wyjaśnień.
Adw. Nagórski zabiera głos:
— W Imieniu w szystkich obrońców o- świadczam. że uważam y się za zwolnionych
i rozumiemy dobrze, jakie pobudki kierow ały oświadczeniem posła Liebermana. Składamy obronę.
Adwokaci pakują papiery do tek i w ycho
dzą z sali rozpraw .
Następnie sędzia Chodecki omówił ze zwa
nia świadków i dowody rzeczowe. O godz. 4 po pał. rozpraw ę odroczono.
Dragi dzień rozprawy
W arszawa, 8-go lutego.
Niezwykle i żałosne wrażenie robi sala Sadu Apelacyjnego. w którym toczy się proces przeciwko byłym więźniom brze
skim: szczelnie wypełniona krzesłami, pulpitami i stolami, dziś świeci prawie zu
pełną pustką. Od czasu do czasu ktoś zajrzy na chwile, js&żdyfey ohcial sic prze konać, czy czasem oskarżeni i obrońcy nie wrócili na swoje miejsca. Z poza sto
su aktów, rozłożonych .na stole trybuna
łu, widać zmęczone twarze sędziów. Gło
wy wsparte na rekach. Słychać tylko je
dnostajny monotonny głos sędziego Cho- deckiego. który odczytuj© obszerny refe
rat.
Otwarcie rozprawy
_ Rozprawę otw arto d©i§ o godz. 10-ej min. 20. Ledwie sędzio wie zasiedli za
stołem, sędzia Chodecki otworzył swój gruby zeszyt i zaczął czytać.
Czytał o wypadkach z 14-sjo września , w Warszawie i na prowincji, o kongresie krakowskim, o „marszach na W arszawę41, o Mastkn. o kursach milicji P. P. S. w Za
wodzi u pod Częstochowa, o organizacji bloku stronnictw, nazwanym Centrole
wem. W reszcie o godz. 3-e! min. 10 po
południu sędzia Chodecki przewraca ostatnia kartkę zeszytu. Czytanie refera
tu skończone.
Odrzucenie wnioskn obrony
Sad przystępuję do omówienia wnio
sku obrony, podanego w Sadzie Apelacyj
nym o wyłączenie z aktów sprawy dru
ków, ulotek, odezw, dokumentów, stwler- dzaiacych istnienie milicji P. P. S. i aktów sprawy o zajścia z dnia 14-go września 1930 roku oraz o zamach na min. Piłsud
skiego.
Sprzeciwia się temu prokurator Gra*
bowski.
Sad no godzinnej naradzie postanawia wniosek obrony oddalić.
Na tem o godz. 5-ei przewód sadowy zamknięto. W dniu jutrzejszym przema
wiać beda obaj orokuratorowie Grabow
ski i Rauze.
Sala rozpraw, zarezerwowana aiż na przeciąg dwóch tygodni, bo tyle czasu mniej .wieeei miał trw ać proces, zwolnio
na będzie Już jutro.
Trzęsienie ziemi w Niemczech
Panika mieszkańców miast, dofhnięlych Katastrofą
Berlin, 8-go lutego.
W dniu dzisiejszym o godz. 8,06 rano odczuto na terenie całej Badenji silny wstrząs ziemi, który trw ał przez przeszło minutę. W strząs był tak gwałtowny, że sejsmograf Geodycznego Instytutu w Karlsruhe został uszkodzony.
Z Mannheimu donoszą, że kilka do
mów zostało lekko uszkodzonych, zaś w wielu mieszkaniach wstrząs ziemi powy
wracał meble. Trzęsienie ziemi zanoto
wano również w Sztutgardzie, Wormacji i Esslingen. Największe szkody jednak spowodowało trzęsienie w miejscowości Rastatt, niedaleko Karlsruhe, gdzie uszko
dzeniu uległo przeszło 150 domów. Nie
które ulice wskutek rumowiska, powsta
łego z zburzonych kominów oraz ścian
niektórych domów zostały zamknięte dla ruchu kołowego. Wśród ludności powsta
ła oczywiście szalona panika. Mieszkań
cy wylegli na ulicę i pomimo, że wstrząs ziemi trw ał niecałą minutę, nie ważył się wejść do mieszkań przez przeszło trzy godziny.
Stra/t w htdztiaoh na szczęści© nie było.
Trzęsienie ziemi na wyspach Samoa
Londyn, 8-go lutego.
Według doniesień z Nowej Zelandjj, na wyspach Samoa miało miejsce silne trzęsienie ziemi. Budynki uległy poważ
nym uszkodzeniom. Ludność w popłochu ucjeka w góry.
Pułkownik Beck na czele rządu?
Pogłoski o giunfownei rehonslrahcji gabinetu
pułk. Beckowi, obecnemu ministrowi Spraw Zagrań. Ma to być w związku z tem, że Min. Spraw Zagranicznych w y
sunęło się na pierwszy plan, tembardziej miałoby to być aktualne, że Niemcy przy
gotowują się do zamachu na nasze gra
nico zachodnie. Trudno stwierdzić, ile w tem jest prawdy.
W arszawa, 8-go iutego. •
W kołach parlamentarnych krążą no
we pogłoski, że zaraz po zamknięciu obec
nej sesji budżetowej, nastąpi gruntowna rekonstrukcja Rządu premjera Prystora.
O ile dawniej mówiono o pozostaniu na czele Rządu pułk. Prystora, to obecnie twierdzi się, żo prezesostwo przypadnie
Krew w Niemczech płynie dalej
Berlin, 8-go lutego i ko ranny onegdaj w czasie starcia ulicz.
W Wrocławiu zmarł w dniu dzisiej- nego na tło politycznem.
&zym w szpitalu pewien komunista, cięż- J Hitlerowska okręgowa organizacja
Klęska powodzi
w Lublinie
Lublin, 8-go lutego.
W ciągu ubiegłej nocy powódź w Lu
blinie przybrała na rozmiarach. W nocy wojsko rozsadzało zatory lodowe na By
strzycy. Ludność zagrożonych terenów ewakuowano. W pobliżu Rusałki policja wyłowiła zwłoki topielca. W ciągu dnia dzisiejszego wskutek obniżenia się tempe
ratury, poziom wody na Bystrzycy i Czer- nichówco obniżył się. Obecnie niebezpie
czeństwo dalszej powodzj minęło. Wisła w województwie Lubelskiem jest za
marznięta. Woda płynie pod powierzchnią lodu. W ciągu dnia wczorajszego poziom wody na Wiśle podniósł się o 30 cm.
Lotnik Mollfson
przeleciał południowi} częff Atlantyku
Dakar, 8-go lutego.
Lotnik Mollison przybył dziś do Thies w pobliżu Da ka ru po dokonaniu ostatnie
go etapu lotu przelotu nad południową częścią Atlantyku.
w Viersen opublikowała oświadczenie, w którem ty-yraża „głębokie współczucie*' z powodu zastrzelenia przedwczoraj przez bojówkę S. S. dwuch policjantów.
W Gladbach - Rheydt jacyś nieznani sprawcy zastrzelili ubiegłej nocy robotni
ka Wilhelma Essnera. Jak policja przy
puszcza, mordu tego dokonali hitlerowcy, gdyż Esser do niedawna należał do bo
jówki szturmowej S. A.
W Monasterze doszło do poważnych zaburzeń na uniwersytecie między stu
dentami nacjonalistycznymi a lewicowy
mi. Kilka osób zostało rannych.
? Str. 2 „7 G R O S Z Y * Nr. 40. — 9. 2. 33.
Walka o był robotników
Ś ifislfa i Z a g łę b ia D ą b r o w s k ie g o
Na niedzielę 12 bm. o godz. 10 — jak
■wiadomo — zwołuje Zespół P racy Zw.
Zaw. Góralików do lokalni p. Kubosza w Katowicach (Park Kościuszki) Kongres radców załogowych, zrzeszonych w 7 związkach zawodowych na G. Śląsku, a głównie w Gh. Z. Z., oraz Z. Z. P.
Po zatem odbędą się w dniu tym dwa inne Kongresy radców, a więc: socjalisty
czny z udziałem posła Stańczyka, oraz sanacyjny z udziałem Mo raczę wskiego.
Na Kongresie Zespołu P racy Z w. Zaw.
Górno. — jak nas informują — omawiana będzie ogólna sytuacja w p rze m y śl© gór
niczym w związku z unieruchomieniem zakładów pracy, sprawą stałego khty- ńuowania t. zw. „urlopów turnusowych“, oraz polityki kartelowej.
W związku z tem należy się spodzie
wać bardzo ożywionej dyskusji na Kon
gresie, tembardziej, że sprawy powyższe omawiane są już od szeregu miesięcy na wszystkich prawie kopalniach, a m. i. otne- gdaj na kop. „Wujek“ w Brynowie, gdzie załoga w Mczbie 500 robotników zaprote
stowała b. energicznie przeciw bezustan
nemu wysyłaniu robotników na „wrlopy“.
Załoga obawia się, że Wkońcu robotnicy pozostaną bez jakiegokolwiek zasiłku.
W dalszym oiagiu załoga domaga się zaprowadzenia 6-godzinnego dnia pracy przy zachowaniu dotychczasowych zarob
ków, i rozwiązania karteli.
Wkońcu załoga kop. „Wujek11 apeluje do związków zawodowych, by zajęły się energicznie poprawą losu robotników.
Znamienny jest ostatni ustęp rezolucji pod adresem kierowników zw. zawodo
wych, który brzmi:
„Nie jest dobrze odwoływać się stale nawet w najdrobniejszych sprawach do szerokich mas. Związki zadowowe, po
siadają zaufanie robotników — powinny same działać, bo kiepski jest dowódca,
'A
T E A T P K IN O
TEATR POLSKI W KATOWICACH.
Czwartek: o I . 20 „Lekkomyślna siostra",
Sobota: po poi. o Z- 15,30 dla szkól „Kupiec we
necki";
■wlec*, o g. 20 „A rtyści".
Niedziela: o g. 16 „Pod zarządem przymusowym";
wiecz. o g. 20 „ArtySoi".
TEATR POLSKI NA PROWINCJI:
Cieszyn: piątek: „Panna Flute".
Mikołów: poniedziałek: „Mademaiśelle” . Nowy Bytom: czwartek: „Noc Sylwestrowa".
Rybnik: piątek: „Pod zanządem przymusowym", TEATR MIEJSKI W SOSNOWCU.
Dziś — „GHANDI W SOSNOWCU" z udziałem hu
m orysty Bronisława Bronowsklego. Początek o godzi
nie 20,15.
KINA:
Katowice: C a p S t o l „Kurier syberyjski” I „Pożą
dana". C a s i n o „Boczna ulica". C o l o s s e u m „Na Ejiamaaie karku" i „24 godziny". P a ł a c e „Melodia
■serc". R l a l t o „Romeo i Julcia". U n i o n „W alka ze
»kwtkami prostyitacji".
Sosnowiec: E d e n sensacyjny film „Roma — ex- press". Wkrótce „Czenip".
Król. Huta: R o x y „Miasto cudów" I „Blaski I cle
nie miłości". A p o l l o „Syn Indii" I „Jaika żoma, taJca ooc“ . C o l o s s e u m „Ś p iew — calws — dziewczyna" 1
„Ivudzie szakale",
RAOJO:
Czwartek, 9-go lutego 1933 r.
Katowice. 11,50 Komunikat meteorologiczny. 11,58 Sy
gnał czasu. 12,10 Intermezzo muzyczne. 12,35 XV-ty kon
cert sztootay z Filharmonii Warszawskie). 15,25 Komuni- ka't gospodarczy. 15,35 „Jak oszczędzają u nas i gdziein
dziej". 15,50 Muzyka lekka. 16,10 „Ogrodnik Śląski".
16,25 Kurs średni języka francuskiego. 16,40 „O poezji chińskiej". 17 „Kwairtek sopranów" Andy Kitschmamn. 18 Muzyka lekka. 19 Felieton sportowy. 1930 „Prawdziwa
■sztuka życia" K. Makuszyńskiego. 20 Muzyka lekka.
22.20 Muzyka taneczna. 23—34 Muzyka taneczna.
Wrocław, Gliwice. 6,15 Gimnastyka i koncert. 10,10 Poranek szkolny.. 11,30 Odczyt rolniczy. 11,50. Koncert.
13,45 Komunikaty. 14,05 P łyty. 14,45 Rozmaitości. 15,10 Komunikaty. 15,40 Odczyty. 16,10 Koncert na harmonium.
16.30 Koncert. 17,30 Program dla dzieci. 18 Odczyty.
19.30 Płyty. 20 Koncert, poświęcony utworom Ryszarda Wagnera. 22,40 Odczyt.
Morawska Ostrawa. 6,15 Gimnastyka. 10 Koncert. 11 Płyty i komunikaty. 12,30 K oncert 13,30 Transmisje z Piragi. 16,10 Koncert.. 17,10 O dczyt 17,20 Muzyka dla dzieci. 1 7 3 Płyty. 18 Odczyty. 18,25 Audycja niemiecka.
19.20 Odczyt. 19,35 Słuchowisko, w grzerw ie fcaimmiikaty.
który przed olenzywą pyta się o zdanie i decyzję zwykłego żołnierza“. (p.)
* * •
Na top, „Kleofas* w Załężu, zatrudnia
jącej po unieruchomieniu jej jeszcze tylko
300 ludzi przy robotach koniecznych — dyrekcja domaga się obecnie zwolnienia 40 robotników i 5 urzędników na dzień I marca br.
W lagięfiiii Dąbrowsktem
W czoraj ruszyły zakłady włókiennicze T.
A. Z. w Zawierciu, które od kilku miesięcy 'były nieczynne. Zatrudnionych zostało 500 bezrobotnych.
Faibrykę uruchomiono tylko częściowo.
Przed fabryką, która przyjm ow ała ludzi, gro*
ma-dzą się tłumy. : -.,
*
W czoraj u inspektora pracy odbyła się konferencja zarządu kopalni „Baśka" ze strej- kniiącymi robotnikami. Porozumienia nie osią
gnięto, ponieważ zarząd oświadczył, że niema pieniędzy n a w ypłatę. S trejk wobec tego trwa nadal. ,
•
Rozeszła się pogłoska, że zarząd Tow.
„Saturn" z powodu trudności na rynku w ę
glowym nosi się z zamiarem zamknięcia jed
nej z 2 kopalń „Saturna", lu-b „Jowisza". U- rzędowego potw ierdzenia tej wiadomości brak.
Napad rabunKowy na sklep soli
Bandyfa zrabował 2.200 zł. i zbiegi
W ub. w torek około (5®dz. 17.30 w śród
mieściu Będzina dokonano zdumiewająco śmia
łego napadu rabunkowego na wolny skład soli, znajdujący sie obok biur sejmikowej spółdz.
Rolniczo-Handlowej przy ul. Kościuszki.
Napadu, który udał sie w zupełności, doko
nał jeden człowiek, co dowodzi, iż odznacza sie on niezw ykła odwagą. Około godz. 17.30 do biura składu, gdzie znajdow ało sie w ten
czas 4 osoby, w targnął jakiś m ężczyzna z re
wolwerem w reku, krzycząc: „ręce do góry“ ! Obecni z przerażeniem uczynili zadość żą
daniu bandyty, który ze spokojem przeszukał kase, rabujac 2 . 2 0 0 zł., poczem szybko ulotnił sie.
Po kw adransie dopiero ieden z urzędników odw ażył sie. zawiadomić policję, która za
rządziła pościg, jednak bez rezultatu. Śmiały bandyta przepadł bez śladu. . . .
mm DezczeiRosc /
Śmiały napad rabnnhow w Dąbrowie Górniczej
Jaskrawym dowodem rozwydrzenia mętów zagłębiowsikich jest wypadek, Jaki miał ostatnio miejsce w Dąbrowie.
Do przejeżdżającego na rowerze ulicą Król. Jadwigi wieśniaka z Wolbromia, Jana Dyducha, podesizto na rogu ul. 3-go Maja dwóch podchmielonych osobników i strąciwszy go z roweru, zażądało od niego pieniędzy na wódkę.
Zt ero ryzowany Dyduch oddał rabu
siom cały swój dobytek w kwocie dwóch złotych, nie na tem jednakże koniec.
Zabrano mu rower i wciągnięto do zaułku przy ul. Batorego, gdzie dobrodu
szny wieśniak przeżył niesamowite chwi
le. Dyduchowi kazano pić kupioną za je
go pieniądze wódkę, a następnie wejść do ustępu i tu jeden z opryszków wyjął z kieszeni brzytw ę i przyłożył mu ją do gardła. Nieprzytomny ze strachu Dyduch ściągnął na żądanie opryszka wszystko co miał na sobie. Po zabraniu części gar
deroby opryszek na chwiłlę oddalił się, z
czego skorzystał Dyduch i czempredzej wybiegł na uilicę.
Dodać należy, że wszystko to działo się w biały dzień o godzinie 3-iej po poł.
Na skutek zameldowania Dyducha o tem, co go spotkało, policja ujęła dwóch znanych w Dąbrowie obwiesiów, 24letnie- so Bronisława Drożdża (Batorego 31) i 31 letniego Jana Stachurskiego (Królowej Jadwigi 45), kilkakrotnie karanego za ró
żne złodziejstwa. Obydwaj są bez zaję
cia, żyją jednakże nieźle, a nawet Sta
churski ma kochankę, z którą wspólnie za
mieszkuje.
Osadzono ich w więzieniu.
Wczoraj w Sądzie Okręgowym odby
ła się przeciwko nim rozprawa, w wyniku której obydwie zakały przedmieść Dąbro
wy Sąd przykładnie ukarał.
Stachurski skazany został na dwa lata więzienia z pozbawieniem praw na pięć lat i Dróżdiż na półtora roku z pozbawie
niem praw na lat cztery.
Sdyi nie otrzymał zasiłku
Na ław ie oskarżonych Sadu Okręgowego w Katowicach zasiadł bezrobotny Roman Ci- wisr ze Starej Kuźni (pow. Pszczyna), któ
remu akt oskarżenia zarzucał, że pobiciem chciaj zimusić naczelnika gminy S ta ra Kuźnia
— Juliusza W itałę do w ypłacenia mu zapo
mogi.
O skarżony bezrobotny zjaw ił się w U rzę
dzie Gminnym po zapomogę, której Jednak naczelnik gminy nie w ypłacił, tw ierdząc, że C. byt zajęty przy napraw ie szosy i dlatego niema praw a do zasiłku. Zrozpaczony tean bezrobotny przeskoczył stół, schw ycił „urzę-
dowe“ krzesło i w śród w yzw isk uderzył niem naczelnika gminy.
Przesłuchany na w czorajszej rozpraw ie iako świadek naczelnik gminy W itała zeznał, że na zapomogi miał otrzym ać 400 zł., a otrzym ał tylko 2 0 0 zł., w obec czego nie mógł dać zapomogi osk. Ciwisowi, bo w innym wypadku daliby mu choć drobną kwotę.
Sad, przyznając osk. Ciwisowi jaknajdalej idące okoliczności łagodzące, skazał go na miesiąc aresztu, zaw ieszając mu w ykonanie kary na przeciąg 2 l a t ~ '
Tajemniczy sabofaźyścl i Niemiec
usiłowali podnai:c budki gran cznc w Rudzie
6 bm. około północy strażnik graniczny zauważył w budce granicznej, stojącej na terenie placówki Ruda ŚL tlejący się ogień. P rzy pomocy funkcjonariusza urzę
du celnego ogień ugaszono. Sprawcy wzniecenia pożaru, zostawiwszy na miej
scu 2 butelki z benzolem, zbiegli.
W kilka minut potem funkojonarjusze polscy z a u w a ż y li 2 o so b n ik ó w , n io są cy ch do snopku słomy, w pobliżu drugiej budki, stojącej op odal. Gdy na wezwanie do za
trzymania się osobnicy d poczęli uciekać w stronę granicy niem.. strażnik strzelił zkarabinu. chybiając.
Korzystając z ciemności nocy, oi sami
sprawcy u siło w a li p o n o w n ie podpalić budkę, jednakże i tym razem ogień uga
szono. Zaznaczyć należy, że policja nie
miecka, stojąca w pobliżu zajścia, nie rea
gowała na karygodne czyny podpalaczy, którzy nawet ośmiel® się ze strony nie
mieckiej rzucać kamieniami w kierunku strażników polskich, i
Czwartek
Lutego 1933
Dziś: Apolonii p.
Ju tro : Scholastyki Wschód słońca: g. 7 m. 29 Zachód: g. 17 m. 00 Długość dnia: g. 9 m. 31
KALENDARZ KSIĘŻYCOWY:
Wschód księżyca: g. 16 m. 39 Zachód księżyca: g. 7 m. 21
ZMIANY KSIĘŻYCA:
Czw artek, 2. II. o g. 14,16 pierw . kw.
do piątku, 10. II. g. 14.
Choroh umysłowa
wskutek pchnięcia nożem
2 listopada ub. roku restau rato r Z. z Król.
Huty (ul. Moniuszki) w ezw ał do swego lo
kalu policję, by usunąć aw anturujących się tam Henryka Kijowskiego z Król.. Huty (ul.
Cm entarna 2 5) i Karola Danśsza z Nowych Hajduków.
Awanturnicy, słysząc, że nadejdzie policja
— opuścili lokal, ale wpadli w ręce przyby
łego policjanta Brodowskiego, który areszto
wał Danisza.
W pewnym momencie D. w y rw a ł się z rąk policjanta i uciekł. Brobowski w czasie pościgu nie zauw ażył, że dążv za nim Kijow
ski. Nagle otrzym ał silny cios nożem w gło
wę i stracił przytomność,
W związku z ow ą raną przeleżał kilka miesięcy w szpitala.
Za zbrodnię tę K. i D. stanęli w czoraj przed Sądem Okręgowym w Król. Hucie. — Kiedy w czasie rozpraw y doszło do wiado
mości prokuratora, że ciężko zraniony poli
cjant wskutek otrzym anego ciosu znajduje się obecnie w zakładzie dila umysłowo-cho- rych w Lublińcu i że jego w yleczenie jest prawie niemożliwe, dom agał się przekazania spraw y rozszerzonemu sądowi, składającem u się z trzech sędziów, oskarżonemu grozi bo
wiem ciężka kara.
Sąd przychylił się do wniosku prokurato
ra' i odroczy} rozpraw ę, celem rozszerzenia aktu oskarżenia i przekazania spraw y sądowi w pełnym składzie. f '
Katastrofa tramwajowa
w Załęża
W czoraj o godz. 14.30 tram waj, zdążający z Katowic do Króil. Huty, zaczepił w pobliża Zateża obok ulicy Janasa furmankę, nałado
waną słomą, na skutek czego zostały w y b ite- szyby w wagonie, a ponadto kilka osób zo
stało rannych odłamkami szkła. Jednem u z
pasażerów w bił się w oko odłamek szkła, wskutek czego zmuszony był udać się natych
miast do lekarza. Inni pasażerowie tram waju odnieśli lżejsze ranv. W agon odstaw iony zo
stał do remizy. - ~
Za kratkami sędowemi
w Bielska
W e w torek odbyła się w Bielsku spraw a karna przeciwko znanym włam ywaczom A n t Kamińskiemu, Józefowi Jakóbcowi. oraz Kup
czykowi, kilkakrotnie karanym za kradzieże
% włamaniem. W obec nieobecności oskarżo
nego Kupczyka, sąd postanowił w yłączyć je
go spraw ę.
Akt oskarżenia zarzuca podsądnyim, iż z 18 na 19 ub. m. dokonali włam ania i kradzie
ży do willi pułkownika em. M ło d n ick ie g o , oraz fabrykanta p. Polaczka w Olszówce Dol
nej, skąd skradli dyw any, koce i różną gar
derobę, łącznej wartości około 420 z l O s k a r żeni do w iny sję nie przyznali i starali się rożnem i wykrętneimi sp o s o b a m i w ykazać swoje alibi, którym sąd nie dal w iary, skazu
jąc obu po 8 miesięcy więzienia.
Rzecznik prokuratury staw ił ponadto wniosek w stosunku do oskarżonego Kamiń- skiego o pociągnięcie go do odpowiedzialności sądowo-karnej za to, że był na utrzymaniu kobiety lekkiego prowadzenia.
Zasądzeni zgłosili apelację.'
rotółfeualwoacri
— Roztopy i nagła odwilż w dorzeczach S o|y w pow. Żywieckim spowodowały w y
lew tej rzeki. Najwięcej ucierpiała gmina Za
rzecze w powiecie Żywieckim. Liczne miej
scowości są zagrożone zalewem.
•
— 7 bm. około godz. 19 nastąpiło w S ta
rym Bielsku wykolejenie parowozu pociągu osobowego na Unii Cieszyn — Bielsko. P rz y czyną wypadku był prawdopodobnie defekt podwozia parowozu. Ofiar w ludziach nie było.
— W ub. sobotę odbyły się w Białej w y
stępy Polskiego T ow arzystw a Śpiewu, które udały się pod każdym względem. Chór czyni w sw ej pracy ciągłe postępy.
Nr. 40. — 9. 2. 33. „7 G R O S Z Y ‘« Str. J
'Napady na podęgi
w ę g l o w e
Na szlalku kolejowym P iotrków — Baby w dyrekcji w arszaw skiej, zorganizow ana ban
da napadła na pociąg nr. 474, rabując w cz a sie biegu pociągu około 10 tonn węgla. Po do
konaniu rabunku spraw cy zbiegli.
W pociągu nr. 376 na szlaku Mogilno — Kołodziej owo na linji Poznań — Toruń zabity został przez posterunkowego P. P. nieznany osobnik, rabujący węgiel z wagonu.
W agon ze zwłokami zabitego przekazany został na stacji Kolodziejowo do dyspozycji w ładz śledczych.
JAPOŃSKA ZDOBYCZ WOJENNA POD SZAN-HAI-KWAN
W zw ycięskich w alkach w M andżurji pod S zan-H ai-K w an w pobliżu hi
sto ry c z n eg o w ielkiego m u ru ch iń skiego zdobyli Japo ń czy cy olbrzym ie ilości m a te rja łu w o jen n eg o : całe p a rk i a rty lery jn e i k arab inó w m aszyno
w ych, jakie uchodzące przed p o g ro m e m w o jsk a chińskie, m usiały z o sta wić n a p astw ę losu.
Ig iliz \m i jednej nocy
Bezcenny globus szacha perskiego
P ism a zagraniczne podały nied a
w no w iadom ość, po w tórzo ną przez pi
sm a polskie, że szach perski zam ierza sprzedać d w a najcenniejsze p rzed m io ty ze sw ego w sp aniałeg o sk arbca k o ron nego. O becnie okazuje się, że w iadom ość była przedw czesna, ponie
w aż szach nie znajdu je się wcale w ta k tru d n e j sytuacji finansow ej, aby m usiał sprzedaw ać swój dro gocenny tro n i oryginalny globus. T e cuda z tysiąca i jednej nocy nie pójdą więc pod m ło tek licy tato ra.
Szachow ie perscy uw ażani byli przez długie w ieki na n ajb o g atszy ch m o narchó w w świecie, ale bogactw o ich było zupełnie nieproduktyw ne.
P ałac królew ski w T eh eran ie, nazw a
ny „m uezum “, do k tó re g o n ikt z ob
cych i poddanych nie m iał nigdy_ w stę pu, zaw iera słynn y skarbiec, zb ieran y całem i stuleciam i i składający się z klejnotów , dyw anów , fajansów , starej broni dam asceńskiej, cennych m inja- tu r itd.
Jed ny m z cudów teg o skarb ca jest globus ze szczereg o zło ta o średnicy 60 cen tym etrów , zasiany d rogiem i k a
m ieniam i od b iegu na północnego do
południow ego. N azw y stolic oznaczo
ne są b rylantam i. In d je w ysadzane są całe am ety stam i. A fry kę tw orzą rubiny, m orza utw orzo n e są ze szm a
ragdów .
W skarbcu znajduje się rów nież słynny „paw i tro n “ szachów .
Zdobył go jeden z szachów w cza
sie zw ycięskiej w o jny i przyw iózł do T eh eran u . P isarz francuski, P ie rre L o ti, k tó ry oglądał ten tro n , opow ia
da, że p o k ry ty je s t cały ozdobam i, p rzedstaw iającem i okw iecione gałęzie, k tó ry ch liście sporządzone są ze szm a
ragdów , płatk i z rubinów lub pereł.
Z łoty fotel pław i się cały w c z erw ie n i:
są to rubiny. N a oparciu tro n u zn aj
duje się słońce z d ja m e n tó w , k tó re po
rusza się p rzy pom ocy specjalnego m echanizm u, w yw ołując w spaniałe iskrzenie się d jam en tów . U stó p tro nu zn ajdu ją się pawie, k tó ry ch złote skrzydła zasiane są całe drogiem i ka
m ieniam i. T ro n ten oszacow ano przed w o jną n a 200 m iljonów fran k ó w w złocie.
M ożna sobie w yobrazić, ile m iliar
dów w a rt je s t cały o g ro m n y skarbiec szachów perskich.
6 tysięcy robotników
strejknje w zoktadcch automobilowych u> Detroit
W znanych zakładach automobilowych Hudson-Motor-Co., w Detroit wybuchł strejk. Bierze w nim udział przeszło 6 tys. robotników, którzy domagają się podwyższenia zarobków o 20 do 30 proc., 8-mio godzinnego dnia pracy (?!), ora*
pięciodniowego tygodnia pracy, oraz lep
szego traktowania.
Wysfapfenia z Ligi Naród Sw
domaqa|q się nccfonalilci japońscy
W dniu wczorajszym w Tokio odbyty się masowe zgromadzenia zwolenników partyj nacjonalistycznych, na których uchwalono rezolucję, domagającą się na
tychmiastowego wystąpienia Japonji z Li
gi Narodów. Przemówienia mówców na
dawane były przez radio, zaś rezolucje zostały wręczone rządowi.
Według komunikatu japońskiego szta
bu generalnego wojska japońskie w Mandżurji, wzięły ostatnio do niewoli 4 tys. powstańców chińskich.
MISTRZ REKORDU ŚWIATOWEGO PRZY WARSZTACIE STOLARSKIM
B irg e r R uud, N orw eg, zw ycięzca olim pijski, oddaje się z zam iłow aniem sto la rstw u w G órach K ruszcow ych (C zech y ). W w olnym czasie zabiera pod pachy n a rty , u d a je się n a skocz
nię, biorąc z łatw ością skokiem p rze
strzen ie d o 70 m etró w .
KRAJY
I Z E
WIATA
— Na środowem posiedzeniu Sejm zakoń
czył obrady nad budżetem m inisterstw a O św iaty. Następnie przystąpiono do rozpraw y szczegółowej nad budżetem m inisterstwa Ko
munikacji. W dyskusji zabrał głos m. to. po
seł Pobożny (Oh. D.), który ośw iadczył, iż pracownicy kolejowi m ają żail z powodu nie
równom iernego ich traktow ania. P obory pra
cowników kolejowych są całkowicie niewy
starczające. W tej chwili aktualna jest spraw a dodatków , a także równom iernego traktow a
nia em erytów na Górnym Śląsku, z których jedni pobierają dodatek 2 0-procentowy, a dru
dzy nie. Dalej przystąpił Sejm do brad nad budżetem min. Spraw W ew nętrznych. Po re
ferencie zabrał głois poseł Rym ar (Klub Naro
dow y), który m. in. podniósł, że ilość prze
stępstw niew ykrytych w zrasta. W dalszym ciągu pos. Pobożny stw ierdza, że samorząd, któ ry najlepiej sta ł w woj. zachodnich, od pa
ru lat został zrujnowany, gdyż w prow adza się rządy komisaryczne. Następni mówcy om awia
ją spraw ę zajść w Łapanowie, spraw ę konfi
skat z jawnych rozpraw sądowych, metody w ładz adm inistracyjnych, stosowane na P o
morzu, wobec opozycji i t. d.
*
— Obrońcy b. więźniów brzeskich o trzy mać mają, po zakończeniu rozpraw y przed Sądem Apelacyjnym, ponowne pełnomocnictwa do dalszego prowadzenia spraw y przed sądem trzeciej instancji.
*
— W wynćfai odbytego ostatnio w W arsza
w ie zśazdiu em erytów , rozpoczęła została ak
cja przeciwko nowemu obniżeniu zaopatrzeń, któ re obow iązyw ać zaczną od 1-go kwietnia rb. Emeryci zabiegają o utrzym anie bez zmian w szystkich uposażeń, wynoszących mniej niż ISO zł. miesięcznie.
— Onegdaj w lokalu klubu sprawozdaw*
Ców parlam entarnych Iziby Deputowanych w P aryżu wybuchła bójka pomiędzy posłem so
cjalistycznym LayiHe, a redaktorem dziennika
„O rdre“ Rrldeflem. Dziennikarza musiano prze
wieźć do szpitala. Pow ody zajścia były natu
ry politycznej.
*
— Parlam ent angielski przyjął onegdaj w drugieni czytaniu projekt ustaw y o udzieleniu Austrii pożyczki w wysokości 300 miljonów szylingów.
EDWIN T . W00DHALL
Szpiedzy wielkiej wojny
72)
ILIX.
ZDRADA UROCZEJ BLANCHE POTIN.
K rótko przed w ybuchem w ojny św iatow ej w y w iad francuski pozyskał do swojej służby niezw ykłej urody a r
ty stk ę Blanche Potin.
P a n n a Blanche Potin urodziła się
<w B rukseli, gdzie p rzeb y w ała do 18 ro ku życia. W jednym z teatrzy k ó w w y stęp o w ała ona jako tan cerka-soubret- k a, gdzie odkrył ją jeden z paryskich m enażerów .
Dzięki sw ej urodzie, panna Blanche P o tin zrobiła k arjerę w zaw rotnem [tempie. Z ostała gw iazdą i w net d y rek cjo teatró w stolic europejskich z ap ra
sz ały ją na gościnne w y stęp y .
P a n n a Potin pojechała z P a ry ż a do W iednia, a stam tąd do Berlina. Stała się bardzo popularną i m iała w szędzie ułatw iony dostęp.
W n et sp ostrzegł to kierow nik w y wiadu francuskiego, k tó ry polecił swoim agentom zjednać pannę Potin do służby szpiegow skiej. Panna Blan
che Potin zgodziła się.
Odtąd, zam iast w y stęp ow ać w sto
licach w szystkich państw , piękna Blanche w olała pozostać w Niemczech
1 zaw ierała k o n tra k ty z dyrekcjam i teatró w prow incjonalnych.
Krótko przed w ojną w idzim y ją w Ham burgu, Lipsku, Dreźnie, M ona- chjum i innych m iastach. Wszędzie św ięci tryum fy i otacza ją rój wielbi
cieli, w śród k tó ry ch p rzew ażają ofice
row ie.
Piękna Blanche oddaje w tym cza
sie w yw iadow i francuskiem u nieoce
nione usługi.
1 sierpnia 1914 r., gdy w ybuchła w ojna św iatow a, panna ESlanche Potin w y stęp o w ała w słynnym „W in terg ar- ten“ w Berlinie. W y w iad francuski nie przy go tow ał jej do roli szpiega w ojen
nego, to też z chw ilą nastania w Niem
czech stanu w ojennego, w szelkie nici m iędzy panną Blanche Potin a P a r y żem zostały zerw ane.
Na gościnnych w y stępach w pań
stw ie nieprzyjacielskiem b y ła cudzo
ziemką, w ięc m usiała być szczególnie ostrożną w swojej podwójnej roli.
Z w łasnej inicjatyw y zeb rała jednak cenny m aterjał w ojskow y i przez Szw ajcarję p rzedostała się szczęśliw ie do P a ry ż a .
Kierownik w yw iadu francuskiego był mile zaskoczony pracą panny B lan
che P otin i, uw zględniając jej prośbę,
1 w y słał ja z w ażnem i instrukcjam i do Hiszpanji.
W Hiszpanji urocza Blanche zw ie
dziła B arcelonę, M adry t i inne m iasta.
W szędzie w y w ią z y w a ła się ze swego zadania znakomicie, naw iązując kon
tak t z niemieckimi agentam i szpiegow - skiemi, pracującym i na terenie H isz
panji.
Na wiosnę 1916, r. w ysłan o ją do Holandji, gdzie rów nież zadanie swoje spełniła ku zadow oleniu sw oich m oco
daw ców .
M isje jej w Hiszpanji i Holandji na
leżały do bardzo niebezpiecznych, je
dnak panna P otin, prócz urody i innych w dzięków kobiecych, b y ła niezw ykle odw ażną. Z śm iercią igrała w podobny sposób, jak z swoim i wielbicielami.
W czerw cu 1916 r. panna Blanche Potin pow róciła do P a ry ż a . Kierownik w yw iadu francuskiego w y b ra ł piękną tancerkę do w ykonania specjalnej misji w Brukseli.
F ran cja znajdow ała się w ów czas w niezw ykle ciężkiej sytuacji. Zacho
dziła obaw a, że H iszpanja przystąpi do w ojny po stronie Niemiec. G dyby H iszpanja w ow ym czasie w ypo w ie
działa Francji wojnę, Francuzi znaleźli
by się w położeniu nap raw d ę rozpacz- liwem.
W p raw dzie przeciw ko wojskom hiszpańskim m ożna było rzucić jakieś rez e rw y i pow strzy m ać ich przed w targnięciem do kraju, ale gorzej przed staw iała się sp ra w a w M arokko.
Na w ypadek w ypow iedzenia w ojny
przez Hiszpanję, M arokko byłoby dla Francji stracone.
W tym sam ym czasie nie powo
dziło się Francuzom na froncie prze
ciwko Niemcom. Szczególnie pod V er- dunem stracili dużo swoich najlepszych żołnierzy.
K ierow nik w yw iadu francuskiego liczył w tym ciężkim czasie na pomoc uroczej tancerki Blanche Potin. W y sy łał ją do Brukseli, by zapoznała się z oficeram i sztabow ym i i zebrała in
form acje, potrzebne w ładzom koalicyj
nym.
Ufna w sw oje zdolności szpiegow skie, piękna tancerka obiecyw ała speł
nić sw oją misję i przez Holandję do
tarła szczęśliw ie do stolicy Belgji, oku
pow anej przez nieprzyjaciela.
Zgodnie z planem, piękna Blanche praco w ała w edług um ówionych w ska
zów ek i d o starczała bardzo dobrych wiadomości. Nie trudno było dla niej pozyskać zaufanie w ysokich oficerów niemieckich.
W ładzom niemieckim nic też nie podpadło, bo panna Potin była rodem z Brukseli, tutaj m iała rodziców i zna
jomych. B yła tancerką, to też każdy z gości w lokalu, miał do niej łatw y dostęp.
Cóż więc dziwnego, że rozm aw iała z oficerami i z niejednym z nich spo ty
k ała się częściej.
P o pew nym czasie... zam ilkła dla w yw iadu francuskiego. P rz e z trzy miesiące nie słyszano o niej ani słow a.
(C iag dalszy naitąpi).
18)
STRESZCZENIE POCZĄTKU POW IEŚCI Jan Tadeusz hrabia Klimczok z Bielska, pozbawiony m ajątku I nazw iska przez oszusta Lubara, uciekł w góry. W kilka dni później w ybrała się w góry narzeczona Klimczoka, księżniczka Klementyna Suł
kow ska, która odszukała go i powiadomiła o tragicznej śmierci jego matki w czasie pożaru zamku, oraz o tem, źe Lubar jest oszustem , który go w ydziedziczył niepraw nie. W racając do do mu. Klementyna spot
kała w górach Lubara, którem u oświadcza, że nie spocznie, dopóki nie zrehabilituje Klimczoka. W tedy Lubar chciał ja zastrze
lić, ale kula Klimczoka roztrzaskała mu strzelbę. W tym czasie w domu kupca Izaaka Silbersteina, obrabow anego przez Klimczoka, toczy się rozm ow a między Sil- berstelnem, a córką jego Rachelą, w czasie której przybył siostrzeniec Silbersteina, iWarkus, ukochany Racheli. W krótce potem do kantoru Silbersteina przybył książę Suł
kowski, którego Markus był synem.
*
— U w ażam to za m ój obow iązek
*— o dparł Sułkow ski z lekkiem w e st
chnieniem . — N iejedno k ro tnie k ap ry s m łodości trz e b a d rogo płacić.
Ale też sio stra w asza była piękna, kochany Silbersteinie i nie m oja wo- góle wina, że skończyła tak o k ro p nie.
Ale to stare h isto rje !
No, jakże tam się pow odzi M arku sow i?
— D o sk o n a le ! — odpow iedział żyd. — Jak żeby m u być m iało, czyż w m oim dom u nie jest tra k to w a n y jak jaki książę? Nie zapom inam ani na chwilę, że istotnie jest on synem księ
cia.
— P racu je teraz z w am i, n iepraw daż? — spy tał Sułkowski.
— O czyw iście i dzielny z niego pracow nik, bardzo jestem z niego za
dow olony.
— J e st on też rozw inięty, inteli
g e n tn y ?
— Czy on in telig en tn y ? Ależ on wie, jak tra w a rośnie. T o żyw y oj
ciec! Nu, i m atk a nieboszczka, m oja siostra, także nie była głupia.
— Słuchajcie, chciałbym nastręczy ć M arkusow i sposobność zrobienia ka- rjery . N a wieki tak przecie nie może on pozostać u was. P rz y k ro mi po
m yśleć, że syn mój m a tu m arnieć w w aszym dom u. Bo i czegóż on się od w as nauczyć m oże? R obienia in te re sów lichw iarskich, oszukiw ania lu
dzi? A ch, nie w strząsajcie głow ą, Sil
b ersteinie, znają w as przecie w Biel
sku, a ja znam w as na w ylot!
Ale te ra z w łaśnie n adarza się spo
sobność wybicia się na w ierzch. P oli
cja Bielska znajduje się w wielkim kłopocie i bezw arunkow o tem u, k tó ry b y ją z niego w ysw obodził, dopo
m ogłaby do zjobienia św ietnej k arje- ry , od razu zapew niając jakieś sta n o w isko.
W iecie o co tu chodzi, S ilberstei
nie ? O nic innego, jak o pochw ycenie Ja n a T ad eu sza K lim czoka!
— Ja k to , o pochw ycenie K lim czo
k a?
— Tak. Policja nasza o trzy m ała z W iednia polecenie, aby w ytężyła w szystkie siły i użyła w szystkich spo
sobów, byle pochw ycić i uwięzić jak m ożna najp ręd zej teg o rozbójnika.
Nie tak to łatw o jednak uczynić, jak w ym ów ić.
P rzem ocą K lim czoka pochwycić nie m ożna. D ośw iadczenie to zrobiła już policja bielska.
T u należy być przezornym i uciec się do podstępu.
— N u, a co za zw iązek z tem w szystkicm m a m ieć M arkus? — ba
dał Izaak S ilberstein, słuchający z gnęlkięm zadow oleniem tego jyszyst-
— O ro zb ójn ik a? — zawołał M ar
kus. — T e ra z jeszcze m niei jest dla m nie zrozum iałem , w czem m ógłbym być pożytecznym w aszej książęcej mości pod tym w zg lęd em .
— Będę z panem całkow icie o tw a r
tym , —- ciągnął książę dalej. — T en nikczem ny rozbó jnik szkodliw y jest dla m nie w najw yższym stopniu.
W iadom o panu może, iż ten czło
wiek, dopóki jeszcze m iał praw o na
zyw ania się h rab ią K lim czokiem , za
ręczony był z m oją córką?
— Isto tn ie , — przerw ał m ów iące
mu Izaak Silberstein. — K lim czok był n arzeczonym księżniczki.
Nu, m ogę zapew nić w aszą książę
cą m ość, że w szyscy ludzie rozsądni m ów ią sobie: książę nie m ógł p rze cież tem u człow iekow i zajrzeć w du- szę.
W te d y K lim czok był hrab ią, był więc d oskonałą p a rtją i każdy wielki a ry s to k ra ta byłby m u z przy jem n o ścią oddał ręk ę sw ej córki.
— ŹJawiódł m nie i oszukał w naj
o kropniejszy sposób — rzucił Sułkow ski, — ale tru d n o było to przew idzieć.
Co się m nie tyczy, to od razu po- p ro stu załatw iłem się z tym K lim czo
kiem.
P rz e sta ł istnieć dla m nie. Dziś ob
chodzi on tylko w ładzę, k tó ra go ści
ga i p ragnęłab y go pochw ycić, aby go surow o ukarać.
Ale obchodzi m nie to, b y z K lim czokiem jakn ajp ręd zej zrobiono k o niec, — ciągnął książę dalej, w yjm u
jąc z kieszeni złotą tab ak ierk ę i pod
nosząc do nosa w onną tabakę. — Bo nie tak , jak ja m yśli m oja córka. K le
m en ty n a dotychczas jeszcze p rzyw ią
zana jest do tego, ta k nisko upadłego człow ieka i zm uszony jestem czynić w szystko, co leży w m ej m ocy, by;
odw rócić jej m yśli od niego.
— Ma pan książę zupełną słusz
ność •— p rzy w tarzał Silberstein, — ale nie trz e b a się za bardzo gniew ać na księżniczkę, jeśli mi w olno w aszej książęcej m ości coś poradzić. T a k a m łodziutka panienka, to nie myśli ro zumem , tylko sercem !
T rz eb a je strzec, te m łode dziew częta, w szystkie strasznie są skłonne do w yrządzan ia rodzicom figielków.
D laczego jednak książę pan nie w y
śle księżniczki gdzie na w ojaż? T o najlepsze, m ojem zdaniem . W llis z - panji gdzieś, we W łoszech lub we F ran cji pozn a księżniczka innych m ężczyzn i w net zapom ni o K lim czo
ku.
— T a k się w am zdaje, — zawołał książę, — ale to dlatego, że nie znacie m ojej córki; jest ona u p a rta i w y
trw ała we w szystkiem , co tylko ujm ie w swe ręce a co się tyczy miłości, to z w szelką pew nością nigdy się jej nie zrzeknie.
M uszę zatem p o starać się, — m ó
wił dalej książę, — aby Klim czok nie m ógł jej dosięgnąć i d latego tm -b a , aby, o ile m ożności jaknajprędzej do
stał się w ręce władzy.
P rzekon aw szy się jednak, że >o'i- cja jest czy to za słaba, czy za tc ’ órz- liwą, że dotąd nie zdołała naw et oba
dać, gdzie się on ukryw a, chcia bym na mój w łasny koszt użyć pe lego podstępu, po którym obiecuję >bie, że nam zapew ni powodzenie.
M arkus spojrzał zm ięszar na księcia, nie m ógł wciąż jesze: * wy
obrazić sobie, co on z tem w s .y s t- kiem m a w spólnego.
Cóż go obchodził Klimczok, co ostatecznie księżniczka K lem en U n a, co troski i kłopoty księcia?
.(Ciąg dalszy nastąpi).
kiego, co m ówił książę, m yśl bowiem , że niezadługo już m oże K lim czok zo
stanie zw abiony w zasadzkę, była dla niego niesłychanie przyjem ną.
— S zukają takiego m łodzieńca, k tó ry nadaw ałby się do tego, aby pójść do K lim czoka, opow iedzieć mu jaką w zruszającą h isto rję i dać m u się zw erbow ać do jego bandy.
Jasn e to jest przecież, że odosob
nienie m usi się nakoniec uprzykrzyć K lim czokow i, zechce sobie uform o
w ać bandę, p o trzeb u je zatem zgro m a
dzić obok siebie ludzi, pom ocników ! Z atem , skoro n a tra fi na człowieka, k tó ry w łasnow olnie zdecyduje się z nim zam ieszkać jego kryjów kę, z pe
w nością go od siebie nie odpraw i.
— No, a w ów czas? — badał Sil
berstein.
— Skoro znaną nam już będzie k ryjów ka, to spraw a już w ygrana.
Chodzi tu głów nie o to, aby pozyskać
M arkusow i w tej chwili, kiedy stan ął przed księciem , nie przeszło n aw et przez myśl, że oczy jego ojca spoczęły te ra z na nim.
M oże to i lepiej było, czuł on bo
w iem w tej chwili w łaśnie głęboki żal do tego, k tó ry był tw órcą jego ży
cia, a potem , z całem okrucieństw em porzuciw szy, zdał na losy, m atkę zaś jego w trącił w nędzę i hańbę.
Sułkow ski n ato m ia st przyglądał się z upodobaniem pięknem u m ło
dzieńcowi.
Pochlebiało to jego próżności, że ten praw dziw ie piękny chłopiec jest jego synem.
Z dru g iej stro n y w szakże nie czuł on nic dla niego, coby choć w p rzy bliżeniu m iało coś w spólnego z m iło
ścią.
I nie dziw, podów czas piękna ży
dów ka nie była dlań przecież niczem innem , jak chw ilow ą zabawką.
W iecie, o co tu chodzi, S ilb e rste in ie — rzekł Sułkow ski.
zaufanie rozbójnika i n astępn ie n a d użyć go na rzecz dobrej spraw y.
T en, k tó ry zostanie z pozoru ow ym pom ocnikiem K lim czoka, m a nas uw iadom ić, w k tó ry m m ianow icie za
kątk u g ó r ukryw a się w łaściw ie ro z bójnik. W ów czas będziem y już w ie
dzieć, co nam należy czynić.
Żyd podrapał się za uchem .
M arkus byłby do teg o jak stw o
rzony, — rzekł on radośnie w zru szo nym głosem , — ale czy zechce to uczynić? T o rzecz, o k tó re j sądzić nie mogę.
— No, to zależy od teg o, jak m u się spraw ę przedstaw i. D la te g o też w olałbym sam z nim pom ów ić, — od
p arł Sułkow ski, — p rze d staw ię mu się jako pełnom ocnik policji.
W sam ej rzeczy naczelnik policji, K ruze, k tó ry całą spraw ę K lim czoka ma w sw em ręku, prosił m nie, abym m u przysłał odpow iedniego człow ie
ka, jeśli przypadkiem znam takiego.
— T ylko, niech książę nie pow ie czasem M arkusow i, że m a być szpie
giem ! — zaw ołał Izaak. — W takim razie bow iem obaw iam się, że się nie zgodzi... A tera z go z a w o ła m !
Silberstein w yszedł z k a n to ru , a w stępując po schodach, rozw ażał w duszy, czyby m u się nie udało jeszcze coś na tem zarobić.
X I I
U P A T R Z O N Y N A Z D R A JC Ę . K siążę Sułkow ski niedługo p ozo
stał sam w kantorze, już po kilku m i
nutach pow rócił Izaak Silberstein, p r owadząc z sobą Markusa*
W M arkusie nie w idział b y n aj
m niej sw ego syna, ałe raczej syna pię
knej żydów ki i uw ażał go za p rzy n a
leżność do rasy żydow skiej, k tó rą — jak każdy a ry s to k ra ta — p og ard zał w głębi duszy.
— T o jest siostrzeniec m ój, M ar
kus, — ozw ał się Izaak Silberstein. — W a sz a książęca m ość rozk azał mi go sobie przyprow adzić! N ie wiem w praw dzie jeszcze, co książę pan ma m u do pow iedzenia, ale jestem p rze k o nany ^ że M arkus zrobi w szystko, aby sobie tylko zasłużył na zadow ole
nie księcia pana.
— Zapew ne chodzi o jakąś handlo
w ą spraw ę, — w m ieszał się M arkus,
— a że ja często z astęp u ję w uja w ty m względzie^ proszę p rze to w aszej książęcej mości, aby był tak uprzej- my, w yrazić mi swe życzenia.
— O spraw ę, — odpow iedział z uśm iechem Sułkowski, — b ard zo słu
sznie, o pew ną spraw ę, nie handlow ej, jed n ak n atu ry , ale za to w ażn ą dla ciebie, ^ m łodzieńcze. Przypuszczam oczywiście, że posiadasz dosyć odw a
gi-
— Jeżeli w asza książęca m ość pod odw agą rozum ie stałość charak teru , to zdaje mi się, że mi jej nie b ra k ; nie pojm uję tylko...
— N aty ch m iast m nie pojm iesz, — zaw ołał Sułkowski. — Siadaj, m ło
dzieńcze, tylko, proszę, przysuń nieco bliżej swoje krzesło, rad bym w chwili rozm ow y m óc p a trz eć ci w tw arz. Za
tem posłuchaj, do czego cię sobie u p a trzyłem . Chodzi tu o Ja n a T adeusza K lim czoka. t