• Nie Znaleziono Wyników

Siedem Groszy, 1936, R. 5, nr 47

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Siedem Groszy, 1936, R. 5, nr 47"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Dziś telefoniczne wiadomości soortowe z Garmisch

Medern CENAPOJEDYŃCZ. EGZEM PL. 8 GROSZY Wydanie D DZIENNIK ILUSTROWANY DLA WSZYSTKICH

O WSZYSTKIEM.

WIADOMOŚCI ZEŚWIATA-SENSACYJNE POWIEŚCI. grom

ROK V PONIEDZIAŁEK, 17 LUTEGO 1936 NR, 47

W obronie reiigji i wiary

Nadzwyczajna konferencja biskupów niemieckich w Fuldzie

Genewa, 16. 2. Tel. wl.

Korespondent berliński „Neue Zuericher Zeitung“ donosi, że episkopat niemiecki zamierza wkrótce zwołać

jeszcze jedną nadzwyczajną konferencją

w

Fuldzie.

Po­

wodem tej konferencji ma być fakt, że ro­

kowania berlińskie w sprawie wykonania konkordatu Stolicy Świetej z Rzeszą ut­

knęły na martwym punkcie i obecnie u- ważaćby je można

za zerwane.

Utknęła również sprawa związków i stowarzyszeń młodzieży katolickiej i zatarg o wpływy Kościoła na wychowanie, silnie się za-

Zbrojenia amerykańskie

Waszyngton, 16.

2.

PAT.

Izba reprezentantów uchwaliła projekt Ustawy o

kredytach dla armii w wyso­

kości 558 027,029 doi., z

czego 39.667,044 na wydatki ściśle wojskowe. Jest to naj­

większa suma, jaka kiedykolwiek była u- cliwalona w czasie pokoju na potrzeby armji. Projekt ten został odesłany do senatu.

S

Niema ograniczeń oaszpsrtowych do ßosirii

Warszawa. 16. 2. PAT.

Ukazało się zarządzenie ministra Spraw Wewnętrznych, wydane w porozumieniu z ministrem Skarbu,

zawieszające ograni­

czenia paszportowe w stosunku do osób, wyjeżdżających do Austrii.

Paszporty u- prawniające do wyjazdu do Austrji na

or

kres 1 miesiąca będą mogły być wydawa­

ne przez powiatowe władze administra­

cji ogólnej

bez żadnych ograniczeń.

Przy krótkoterminowych do 5-ciu dni wyjaz­

dach grupowych mogą być wydawane paszporty

zbiorowe bezpłatne dla wszyst­

kich osób, wymienionych

w

paszporcie.

Włos! zbombardowali klasztor

Addis-Abeba, 16. 2. PAT.

Abisyński komunikat urzędowy dono­

si. że samoloty włoskie bombardowały w tib. Środę

klasztor, znajdujący się nad je­

ziorem Haik, 200 km. od Desie i miejsco­

wości Donka-Mikael i Ualdin. gdzie zo­

stało zranione jedno dziecko.

ognił.

Tend sprawami przedewszystklem

habera i żywiołowych manifestacjach na

ma zająć sie konferencja episkopatu.

jego cześć w Monachjum. nadchodzą wie- Po ostrem wystąpieniu kardynała Faul- ści o energicznych krokach podjętych

Wioska kolumna samochodowa w Abisynji, po suwająca się powoli po wąskiej drodze _pod górę.

Czy dojdzie do ograniczenia

zbrojeń morsV.ich?

przez biskupa Monastyru, Mgr. Klemensa

von Galen.

Niedawno podczas kazania w katedrze momagtyrskiej podarł on publicz­

nie na ambonie egzemplarze organu mło­

dzieży hitlerowskiej „Die Fanfare“, ma­

nifestując w ten sposób przeciw szerzo­

nym przez to pismo

ideom, pogańskim a ostatnio wygłosił w jednem z miast West*

falji kazanie siłą

ataku na neo-pogaństwo, nie ustępujące wystąpieniom kardynała Faulhabera. Gdy biskup Galen zamierzał wygłosić drugie kazanie, już do tego nie

dopuszczono, obstawiając świątynią poli­

cją przybyłą w 16 samochodach.

przeciwko sprawozdawcom parlamentar­

nym Polskiej Agencji Telegraficznej, któ­

rych w artykule owym- pomówiono o brak óbjektywizmu, lekceważący stosunek do Izb Ustawodawczych i uleganie instrukcjom zewnętrznym. Zarzuty te dotyczyły spra­

wozdawców parlamentarnych PAT-a*

członków klubu i wobec tego zarząd klubu uważa za wskazane wyjaśnić co nastę­

puje:

Sprawozdawcy parlamentarni nie mają dostępu na posiedzenia komisyj i całkowicie uzależnieni są od biuletynów sporządza­

nych przez biuro Senatu. Wobec tego, że biuro dostarcza sprawozdań z posiedzeń komisji z dużem opóźnieniem (często do­

piero nazajutrz), tak że nie mogą one być przez redakcję w całej pełni wyzyskane, zarząd klubu stwierdza, że w tym stanie rzeczy postawione zarzuty nie obciążają ani referentów, ani kierowników redakcji PAT-a, członków klubu.

Londyn, 16. 2. PAT.

Próby wyprowadzenia konferencji mor­

skiej z impasu trwają. Ambasador francu­

ski Corbin odbył w sprawie tonażu i u- zbrojenia pancerników rozmowę z Ede­

nem, poczem wyjechał do Paryża, celem poinformowania swego rządu. Pierwszy Lord Admiralicji Monsell, w towarzystwie Pierwszego Lorda Marynarki i stałego podsekretarza stanu w Foreign Office kon­

ferował z członkami delegacji włoskiej.

Sądzą, że francuzi, którzy żądali począt­

kowo określenia maximum tonażu na

175.000 ton, zgodziliby się na 30 tysięcy ton,

natomiast obstają przy 305 milimetro­

wym kalibrze dział.

Sprawa zaproszenia Niemiec l

Z. 5.

R.

R. została przesądzona negatywnie,

po­

nieważ Francja, poparta przez Stany Zjed­

noczone, sprzeciwiła się udziałowi Nie­

miec. Jeśli dojdzie do porozumienia po­

między czterema mocarstwami, to zosta­

nie ono przypuszczalnie parafowane, lecz

stanie sie traktatem dopiero z chwilą przy

-

stąpienia doń wszystkich mocarstw mor

-

sfdch, łącznie z Niemcami j

Z. S.

R. R.

Sprawa zatarga o sprawozdania

z posiedzeń senatu

Warszawa. 16. 2. Tel. wł. rozważał sprawę ataku Jednego z pism Zarząd klubu sprawozdawców parła- prowincjonalnych (mowa tu o artykule b.

mentarnych na posiedzeniu w dniu 15. bm. posła Mackiewicza w wileńskiem „Słowie“)

Plaga wilków w Rumunii

Bukareszt, 16.

2.

PAT.

W ostatnich dniach pojawiły sie w północnej części kraju, zwłaszcza na Bu­

kowinie,

stada wilków, które docierają dą osad ludzkich.

#

Stany Zjednoczone nie powinne być neutralne

Waszyngton, 16. 2. PAT. ' Sen. Pope wygłosił przez radio praę- mówienie, w którem

zaatakował proiekt ustawy o neutralności, która według nie­

go zapewnia Stanom Zjednoczonym bez- pieczeństwo iluzoryczne.

Stany Z jedno*

czone — mówił sen Pope — winny mieS możność okazania pomocy każdemu pań­

stwu i członkom Ligi Narodów w wyklu­

czeniu wojny ze stosunków międzynarodo­

wych.

Tajemnicze porwanie młodej dziewczyny i Kalii

'gzijź&is ofiarna faan&larza śifnym towarem?

1 z* r\ *r.i _ I ______* J miocioo!!meSorlło natlAnr HAf7\F

Tak wygląda złoty med-J tegorocznej Olimpjady,

Warszawa. 16. 2. Tel. wł.

Centrala służby śledcze" rozesłała radjo- gramy w sprawie tajemniczego zaginięcia 1 Sletniej Zdzisławy Marji Dąbrowskiej, po­

chodzącej z Kalisza. Dąbrowska zaginęła fcez wieści jeszcze 17-go grudnia ub. r. t j.

przed dwoma miesiącami. Istnieje przy­

puszczenie. iż padła ona ofiarą handlarzy żywym towarem, gdyż jak ustaliło pier­

wiastkowe dochodzenie, widziano tego dnia auto, stojące przed gmachem monopolu tytoniowego w Kaliszu. Z auta tego wy­

siadło dwuch panów, którzy wciągnęli do niego przechodzącą dziewczynę. Auto na­

stępnie pomknęło w kierunku szosy war­

szawskiej.

Szczegółowy rysopis zaginionej otrzyj mały wszystkie komisarjaty pp.

(2)

Str.

2

„SIEDEM GROSZY“ Nr. 47 — 17. 2. 36.

ROniedz

k 17 ■

lutego 1936

Dziś: Konstancji p.

Jutro: Symeona b.

Wschód słońca: g. 7 ta. 15 Zachód: g. 17 m. 15 Długość dnia: g. 10 m. 00

Samobójstwo notariusza raciborskiego

po sprzeniewierzeniu 30.000 mrk. na szkodę osadników i kupców

Znany w Raciborzu adwokat i nota- krążyć pogłoski, że adwokat

dopuścił się

rjusz dr. Rudolf

Locke,

popełnił w dniu

większych sprzeniewierzeń.

3fiTonifca tftasfra ... - - - -

Redakcja

i administracja: Katowice, ulica Sobieskiego XX. — teł. 340-81.

A REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO W KATOWICACH:

WTOREK: g. 20,15 „Wyet® H. Ordonówny I Igo Syrna. ."

ŚRODA: g. 20.00 Trafika p. generajtowej“.

CZWARTEK: g. 20.00 Przedstawienie spizedatie.

A TEATR POLSKI NA PROWINCJI:

BIELSKO: poaicdz., 17 bm. o g 30: „Chory i uro­

jenia"

MIKOLOWt Wtorek. 16 6. m„ £. 19 „Muzyka ca ttticy" (dla bezrobotnych).

SOWY BYTOM: płatek. 19 bm. g 19.45: ..Maja sśostra I la"

CHORZÓW: piątek. 21 b. m.. £. 20 „Wloscarae po- cządki"

A REPERTUAR TEATRU DOMU LUDO- WEGO W CHORZOWIE:

PONIEDZIAŁEK. 17 b. m„ g. 20 „Wieczór Hamkl Ordonówny ; Iga Syrna“.

REPERTUAR KIN,

KATOWICE. Capitol: „Chińskie morw“. Casino:

„Melodie i nad Dunajn“. Colosseum: „Rotmistrz vom Werften". Rialto: „Ewa". Stylowy: „Osaczona". Union:

„Dziewczę z Budapesztu". Dębina: ^Moskiewskie noce“

i „Maskarada miłości".

KATOWICE-BOOUCłCE. Atlantic: „Cyrk Saran"

Pat 1 Patachcn. Ballta: „Papryka" a Franciszką Gaal oraz dwa bogate nadprogramy.

SZOPIENICE. Helios: „Kochany łobuz".

CHORZÓW I. Apollo: „Angielskie wesele“ I „Za chwilę szczęścia" Colosseum: „Marla Baszktrcew" i ..Na­

sze słoneczko". Rialto: „Mala ma(pczka" I „Kaudydait aa mistrza". Rosy: „Epizod" ä „Spełnione sny"

MYSŁOWICE. Casino: „Baron cygański". Odeon:

„Manewry miłosne". Helios: „Bunt zwierząt'.

WLK. HAJDUKI. Śląskie: „Rai na ziem " 1 „Stog- Slng". Rialto: „Uwielbiana" I „Byli sobie dwaj hul- taJe”.

SIEMIANOWICE. Apollo: „Fort Douomont". Kame­

ralne: „Taniec miłości" 1 „Byli sobie dwaj bultaje"

(Flip I Flap).

PIOTROWICE. Metropol: „Ucieczki“ i dodatek.

ŚWIĘTOCHŁOWICE. Apollo: „Manewry mrikeot" |

„Ty moie marzenie“. Colosseum: „Fort Douomont" i ,J3z:ewcze z obłoków“.

5IELSZOWICE. Śląskie: „Kapryśna Marteti".

KOCHLOWICE-RAnoSZOWY. Bolka: „Powstanie w Meksyku" ! nadprogram.

SZARLEJ. Apollo: „Dwie Jota!«" 1 nadprogram.

TARN. GÖRT. Nowości: „Mały pułkownik" (Shirley Temple).

RUDA ŚL. Apollo: „Rapsodia Bałtyku" I „Mąż e ogłoszenia". Piast: „Mały ipułkownlik" i nadprogram.

MIKOŁÓW. Adria: „Bohaterski Fort Douomont".

PAWŁÓW. Eden: „Niedokończona symfonia" (

„Szpieg nr 13".

RADZIONKÓW. Casino: „Dwie Joasie" 1 „Wloeen- 3a parada".

KNURÓW. Casino: „Roześmiane oozy" I „Wojna w królestwie walca".

CZERWIONKA. Apollo: „Syn r amotrawny" I „Zew krwi".

WODZISŁAW. Słońce: „Hrabia Monte Christo“ I „W krainie snów".

RYBNIK. Apollo: „Ratsodja Bałtyku“ f „Chińskie mo­

rza". Pałac: „Luizie w tunelu" ł „Bez nazwiska". He­

lios: „Melodie

z

nad Dunaju" I nadprogram

CHROPACZÓW. Metropol: „4 I pól muszkieterów".

NOWA WIEŚ. Sienkiewicz: „Kocha! tylko mnie" i

„Żona z ogłoszenia“. Piast: „Miłostki” I nadprogram.

BIERTULTOWY. Helios: „Golgota, czyli żywot l mę­

ka Chrystusa".

BRZEZINY ŚLĄSKIE. Czar: „Csarna perła" I „Bu­

ster nawarzył piwa“.

RYDUŁTOWY. Apollo: Operetka „Julita“. Polonia:

„Dziś wieczór u nrole“ I tygodnik Peta.

PSZÓW. Apollo: „Burza w szklance wody" I nad­

program.

ORZEOÓW. Casino: „Książę Woronow“ i „Czło- läek-wSk“-

RADJO.

PONIEDZIAŁEK. 17 LUTEGO 1936 R.

Katowice. 6.30 Pieśń ipo-anna i gimnastyka. 6.50 Płyty.

11,57 Sygnał czasa 12 35 Koncert orkiestry. 13.23 Chwilka gospodarstwa domowego. 13,30 Lek cm Języka polskiego.

13,45—14,30 Płyty. 15.20 Wiadomości giełdowe. 15.30 Kon­

cert wokalny 15.45 Płyty 16.00 „Ślązak, lózel Elsner — nauczyciel Szopena" — pogadanka. 16.15 Audycja lekka.

17.00 „Szachista przy brldżu" — skecz. 17,20 Płyty.

17.50 „Ryby elektryczne" — pogadanka 18,00 Muzyka dwulortepianowi. 19.00 Pogadanka gospodarcza. 19.10 Skrzynka ogólna. 19.35 Wiadomości sportowe 19.45 Re­

portaż

z

Partenkl-rchen 20.30 Łowickie melodie weselne I taneczna. 21.05 Koncert Miłośników Dawnej Muzyki.

*250—2350 „Spacer po Europie". (

— Z KRONIKI ŻAŁOBNEJ. W sobotę zmarła, zaopatrzona Sakramentami św., b.

uczemca oraz profesorka ang eiskiego, francu­

skiego i retógji w liceum SS. Urszulanek w Ra­

ciborzu, śp. Mar ja z Les.ńskich Grzesiecka, primo veto W orbsowa, żona aptekarza (jrze- s-ieckiego z Chorzowa III. oraz córka b. imsp.

więzienia w Raciborzu, Lesńsldego. Pogrzeb odbędzie snę 19 bm. o godz. 8.30 z kościoła w Chorzowie ill. R. i. p.

— WYJAZD CHŁOPCÓW DO JASTRZĘ­

BIA ZDROJU. We wtorek. 18 bm. wyieżdża 50 chłopców szkolnych, zaik walM;kow anych przez lekarzy szkolnych do uzdrowisk na 4-tygodmk)wa kurację do Sanatorium dla dzieci miasta Katowic w Jastrzębiu-Zdroju Rodzice powinni z dziećmi stawić się punk­

tualnie o godz. 1M5 na dworcu w Katowicach tę hali dawniejszej IV klasy

14 ub. miesiąca samobójstwo, strzelając do siebie z rewolweru

Bezpośrednio po jego śmierci zaczęły

Przeprowadzone przez raciborskie wła­

dze policyjne dochodzenia, ujawniły, że dr. Locke rzeczywiście

zdel rand owal prze-

Niemiłe przebudzenie w Wagon e

Kradzież dokumentów w pociągu

Podczas jazdy pociągiem w dniu 15 bm.

emeryt wojskowy Franciszek świniarski zasnął między stacjami Będzin—Sosnowiec Skorzystał z tego nieznany opryszek i skradł mu tekę skórzaną, zawierającą 10 obligacyj Pożyczki Narodowej, opiewa­

jących na różne nazwiska, 1 obligację po­

życzki budowlanej, szereg blankietów

wniosków i Iegitymacyj na odznaki pa­

miątkowe Polskiej Federacji Obrońców Oj­

czyzny, a ponadto portfel z zawartością 40 zł. gotówki. Wartość ogólna skradzio­

nych rzeczy dochodzi do 790 zł.

Pohcja, której świniarski zgłosił o kra­

dzieży, prowadzi poszukiwania sprawcy.

(by)

Piekarach SI.

W ub. środę odbyła się w Piekarach Śl., staraniem komitetu T. C. L., uroczy­

sta akademia ku czci mistrza tonów Igna­

cego Paderewskiego przy licznym udzia­

le miejscowego obywatelstwa. Akademię zagaił wiceprezes Ti C. L.. ks. prof. Ko-

syrczyk,

który w pięknych słowach zo­

brazował owocną działalność zasłużonego Patrioty.

Po przemówieniu tern chór nauczyciel­

ski odśpiewał kilka pięknych pieśni. Sko-

lei szereg utworów Paderewskiego ode­

grał na skrzypcach prof.

Chrzanowski

orzy akompaniamencie p.

Zie.ciakowei.

Prezes T. C. L., nauczyciel p. Fron- czek, wspomniał następnie o życiu, dzia­

łalności kompozytorskiej Ignacego Pade­

rewskiego. wielkiego i wiernego Syna zie­

mi polskiej. W drugiej części wieczorni­

cy wysłuchano utwory na płytach przez Radjo, poczem wieczornicę zakończono.

(zo)

Z działalności charytatywne] zakonnic

na Śląska

O rozmiarach pracy poszczególnych za­

konów i zgromadzeń zakonnych w Polsce świadczy poniższe zestawienie szeregu wymownych cytr.

Z rocznego sprawozdania SS. Boro- meuszek w Województwie śląski«^ wy?

nika, że Siostry tego ZgromadzeniPw ro­

ku 1935 pielęgnowały w 16 filjach i lecz­

nicach 14.830 chorych, w tern w 6.616 wy­

padkach asystowały przy operacjach.

W lecznictwie pos'ugiwano się najnow­

szemu urządzeniami, jak: diatermią, lampą kwarcową, naświetlaniami elektrycznemi itp. Z opieki Sióstr korzystało 153 gruźli­

ków. Poza domem dokonano 14.311 od­

wiedzin chorych. Poza szpitalem siostry otaczały opieką 6.292 osoby, dokonując 48.019 odwiedzin i 2.987 czuwań nocnych.

W 15 filjach pielęgnowano 776 starców i niedołężnych. W 6-ciu poradniach dla ma­

tek, prowadzonych przez siostry, korzy­

stały z opieki 4.322 matki. W 3 żłóbkach i 11 sierocińcach siostry zastępowały bie­

dnym dzieciom matkę, pielęgnując 64 nie­

mowlęta i 336 sierot, w terr 25 bezpłatnie.

Siostry Boromeuszki w diecezji śląskiej prowadziły 45 przedszkoli, do których u- c„ęszczało 4.252 dzieci, 3 szkoły powszech­

ne (499 dzieci), 3 klasy gimnazjalne, I kurs seminarjum nauczycielskiego, 3 bursy

Przepił wóz

pożyczony od o ca

Handlarz Augustyn Mazur z Katowic-Załę­

ża wypożyczył swemu synowi Augustynowi, zamieszkałemu w Dębie wóz i uprząż na korne.

Po pewnym czasie zaczął się domagać zwrotu wozti i uprzęży. Okazało się jedmak, że syn Augustyn, wspólnie z drugim synem Ma­

zura, Florjaaem, sprzedali wóz i uprząż rzeko­

mo na jarmarku w Modrzejowie, a pieniądze uzyskane ze sprzedaży, przepili. _

Ojciec zgłosił o spnzen ewierzentu pohcji, która prowadzi w tej sprawie dalsze dochodze­

nia. (by)

szło 30.000 marek.

Do poszkodowanych, których jest bardzo wielu, zaliczają się

drobni osadnicy i kupcy, którzy powie­

rzyli swoje pieniądze notariuszowi.

Część poszkodowanych nie zgłosiła dotąd swo­

ich pretensyj, to też należy się spodzie­

wać. że kwota

30.000 mk, nie jest osta­

teczna.

W związku z ta sprawa aresztowano kierownika kancelarii notarialnej

Bielacz- ka,

który wiedział o sprzeniewierzeń ach dra Locke'a, a mimoto zwodził mandar.- tów notariusza nieprawdziwemi danemi o stanie rzeczy.

Cała afera wypłynie wkrótce na wo­

kandę sadu w Raciborzu.

gimnazjalne (200 chłopców), 4 pensjonaty (146 uczenie), 3 internaty (154 uczenie).

Przy klasztorach sióstr Boromeuszek pro­

wadzono 30 pracowni robót ręcznych i szycia, do których uczęszczało 2.268 ucze­

nie, pobierając naukę szycia i haftów, w ß zaś szkołach gospodarczych 98 uczenie po­

bierało naukę gotowania i prowadzenia domu.

Do furt klasztornych pukali biedni, pro­

sząc o posiłek, datek lub odzież. Sb. Bo- rcmeuszki wydały z własnych funduszów 84.402 obiadów i 154.331 posiłków bez­

płatnie. Nie wliczono tu obiadów, wyda­

nych z polecenia gmin i zarządów. Tych wydano 111.454. Wśród biednych rozdały siostry bezpłatnie osobom dorosłym 524 sztuk różnych części odzieży, biednym dzieciom zaś rozdano 1.228 ?ztu1' ubrań i części odzieży. W gotówce wydano bied­

nym 1.863,4! zł.

W dziale Akcji Katolickiej i pomocy duszpasterskiej S. S. Boromeuszki czynne były również. W tej dziedzinie siostrom udało się w 18 wypadkach pojednać mał­

żeństwa, a w 114 wypadkach pogdzić lu­

dzi

z

Kościołem. Są to suche cyfry, które choć w przybliżeniu dają obraz poświęceń i ofiar, złożonych na ołtarzu pomocy bliź­

nim. ' ^

— POSTĘPY PRZEMYSŁU CYNKOWE­

GO NA ŚLĄSKU ZA CZASÓW POLSKICH.

Z Inicjatywy I-nstytinta Śląskiego odbędzie się w piątek, dnia 21 lutego o godz. UH ej w sa­

li wykładowej Dorna Oświatowego w Kato­

wicach. prey ul Fiancusk!eJ 12. odczyt z cy­

klu „Zagadnienia Gospodarcze Śląsk3" Ini- Stanisław Piasecki będzie mówi! na temat ..Postępy przemysłu cynkowego na Śląsku, za czasów polskich".

Wstęp na odczyt wolny.

— WYSTAWA PRAC KONKURSU NA MA­

LARSKIE PROJEKTY zdobnicze, zorganizowa­

na przez Przymusowy Cech Malarzy i Lakier­

ników w Katowicach, w gmachu Magistratu miasta Katowic, przy ul. Pocztowej (sala nr.

.10), będzie otwarta w dniu dzisiejszym.

Z komisji budżetowe]

Sejmu ŚL

Komisja budżetowo-skarbowa sejmu ślą­

skiego na ostatniem swem posiedzeniu roz­

patrywała preliminarz budżetowy Kultury Krajowej. Wyjaśnień udzielali naczelnik Młodzianowski i radca Patryn. Budżet preliminowany na sumę 93 800 zł. z malemi zmianami przyjęto w pierwszem czytaniu.

Następnie przyjęto w pierwszem czy­

taniu budżet wojewódzkiego biura rolnego w kwocie 306 400 zl., oraz budżet admini­

stracyjny i konserwatora okręgowego na łączną sumę 374 400 zł.

Następne posiedzenie komisji odbędzie się dziś " o godz. 15.45. Na porządku obrad budżet administracji skarbowej i za­

kładu psychiatrycznego w Rybniku.

#

Samorhó 1 zderzył się z rowerzystą

Na jadącego rowerem ubcą 3 Maja w Szo­

pienicach kaprala W. P. Wilhelma Szneidra z Pawłowa, najechał samochód osobowy SI.

3002.

Szneidirowi udało się na czas zeskoczyć z roweru, to też me pomósl om żadnego szwanku, natomiast rower został zupełnie zdruzgotany, przez co ^Szmeder poniósł szkodę, wysokości 100 zł. Szofer odjechał po wypadku w niewia­

domym kierunku, (by).

imlerź starca na stacji

W dniu 15 bm. o godz. 18,40 wykupywał na stacji kolejowej w Brzezince 77-letni Paweł Kler z Katowic, bilet w kierunku Katowic. W pewnej chwili Kler osunął się bezwładnie pa ziemię. Wezwany lekarz stwierdził śmierć Star­

ca na skutek udaru sercowego. Zwłoki od­

stawiono do kostnścy szpitala gminnego w Brzezince.

m

Przytrzymanie

przemytnika

W Kończycach, na ul. Paderewskiego przy­

trzymała policja w dräu 15 bm. niejakiego Ma­

riana J. z Jaworzna, któremu skonfiskowano 200 kg. cytryn, pochodzących z przemytu. J.

wraz z doniesieniem przekazano do dyspozycji Urzędowi Celnemu w Katowicach, (by).

Surowa kara

za awantury

Wydz. .Sądu Okręgowego w Rybniku roz­

patrywał omeg daj sprawę braci, Józefa i Emi­

la M entlieh ów z Boryni, oskarżonych o wy wolami e awantury i spowodowanie .urazu cie­

lesnego. Józef M- w dniu 19 listopada mb v.

w gospodeie Mispia w Skrzeczkowicach. li­

derzy! butelką w głowę 1 kopna! w .żołądek Annę Misplównę, która przez 20 dmi musiała przebywać pod opieką lekarska. — To samo spotkało brata jej, Gerharda, który -również został dotkliwie pobity. Drugi oskarżony w bójce udziału nie brał. Zawezwani na roz­

prawę, świadkowie obciążyli oskarżonego po­

ważnie. wobec czego sąd skazał Józefą ittent- Iłcha na 6 miesięcy wlęz cni a. zaś brata Emila uwolnił od winy i kary. (g)

Strzelał do ludzi

Jak da żalący

W dniu 11 listopada ub. r. przechodził puzez las w Marklowicach uczeń leśniczy, 19- letni Henryk S. Na drodze spotkał on kilku osobników, których wezwał do opuszczenia lasu. Wobec tego, że osobnicy

a

nie reago­

wali na jego ostrzeżenia, S. użył broni pal­

nej. strzelając trzykrotnie w powietrze, jed­

nak tak niefortunnie, że zranił śrutem nieja­

kiego Szczukę I Sonika. O zajściu dowiedzia­

ła się policja i w wyniku dochodzeń zasiadł S. n.a lawie oskarżonych przed sadem w Ryb­

niku, który skazał go na 6 miesięcy więzie­

nia z zawieszeniem wykonania kary na 2 lata.

(g)

Spür w Irtrfüart mvdla

W tych dniach w Inspektoracie pracy w Katowicach odbyły się konferencje za­

robkowe, dotyczące robotników, zatrudnio­

nych w śląskich fabrykach mydła. W rokit konferencji okazało się, że zachodzi ko­

nieczność zawarcia jednolitych umów ta­

ryfowych dla wszystkich fabryk myd'a na Śląsku. Jedna z konferencyj dotyczyła sporu zarobkowego w fabryce mydlą Czwiklitzer w Katowicach-Zalężu. Wspom­

niana fabryka 27 stycznia br. zawiadomiła radę zakładową, że znosi z tą datą do­

datki domowe i dodatki na dzieci dla pra­

cowników fabryki. Po rozpatrzeniu sprawy inspektor pracy polecił dyrekcji fabryki wyrównać robotnikom zaległości, powstałe z tytu.u nieprawnie potrąconych dodatków socjalnych.

Druga konferencja dotyczyła robotni­

ków fabryki mydlą Kollontay w. Kato- wicach-Brynowie, która nie przestrzega postanowień umowy taryfowej ustalonych orzeczeniem Komisji Pojednawczej i Arbi­

trażowej z maja ub. r. Na konferencji przedstawiciel fabrvki oświadczył, że dy­

rekcja wniosła przeciw orzeczeniu sprze­

ciw do Ministerstwa Opieki Społecznej.

Rozprawę odroczono do 25 lutego,.

(3)

Nr. 47 — 17.

2

.

36

. »SIEDEM GROSZY“ Str. 3

Dalsze aresztowania na Śląsku

w związku z wykryciem tainei organizacji niemieckiej

Likwidacja nielegalnej organizacji hit­

lerowskiej, działające] na Śląsku pod na­

zwą National-Sozialistische Deutsche Ar­

beiter-Bewegung, pociągnęła za sobą a- resztowanie

kilkudziesięciu osób.

W godzinach nocnych z soboty na nie­

dzielę. oraz w ciągu niedzieli dokonała policia

dalszych aresztowań.

Należy się spodziewać, że w ciągu naj­

bliższych dni nastąpi

zupełne zlikwidowa­

nie tainej organizacji.

Szczegóły prowadzonych w tej sprawie

dochodzeń, trzymane są narazie, ze wzglę­

du na dobro śledztwa w tajemnicy.

(by)

Uchylona konfiskata

W sobotę odbył się w Chorzowie pro­

ves o zniesienie konfiskaty. Jak wiadomo, w dniu 28 ub. m. w miejscowości Bobrek pod Bytomiem, z okazji zwiedzania huty

„Julja“ prezes Banku Rzeszy, dr. Schacht, wygłosił znaną mowę, oświadczając m. in., że „granica polsko-niemiecka na Śląsku jest nonsensem, wynikającym z dyktatu wersalskiego i Górny Śląsk nie jest stra­

coną placówką dla Niemiec.“ Na drugi dzień t. j. 20 stycznia „Der Oberschlesische Kurier“ w Chorzowie mowę tę powtórzył, za co uległ konfiskacie. W wyniku roz­

prawy sąd w Chorzowie konfiskatę tę uchylił.

na dworcu w Katowicach

W dniu 15 bm. w czasie pełnienia służby zauważył strażnik kolejowy Stan.

Biskup na peronie II dworca katowickiego jakiegoś osobnika, uciekającego w kie­

runku wyjścia.

Na wezwanie strażnika, osobnik nie zatrzymał się. Nawet strzał karabinowy, dany na postrach przez Biskupa, nie od­

niósł skutku.

Wreszcie jednak udało się uciekającego ująć. Stwierdzono, że jest to znany zło­

dziej kieszonkowy Władysław Warzecha

z

Szopienic. Usiłował on dokonać nowego

„wyczynu“ na dworcu, ale powinęła mu się przytem noga.

Warzechę oddano w ręce policji, z którą w ciągu swojej „karjery“ zapoznał się już kilkakrotnie, (by)

niego prawdziwy skarb. Będąc jednak uczci­

wym, me przywłaszczy! sobie cudzych pienię­

dzy, lecz po przetoczenia z konduktorem, oddal do Dyrekcji Tramwajów.

Uczciwość halka naprawdę zasługuje na spe­

cjalne podkreślenie!

Nasz czytekrfh, p, Paweł Janota z Siemianowic, obchodzi w dnia 17 bm. swoje 60-lecie urodzin.

Skarb w mufce

Znalazł w iramwala 1KOO złafsecłi

Znajdują się jeszcze ludzie uczciwi, którzy mimo biedy i niedostatku nie tknęliby cudzego mienia. Daleko więcej jednak jest ludzi roz­

targnionych, o czem świadczy wypadek, jaiks miał miejsce w ub. sobotę.

W Będzinie do tramwaju Czeladź—Sosno­

wiec wsiadła jakaś elegancko ubrana pani z mufką, która spotikawszy znajomą, wdała się z nią w pogawędkę. Temat musiał być bardzo zajmujący, to też kobiety zapomniały o rzeczy­

wistości. Przejechały właściwy przystanek, gdzie miały wysiąść, a kiedy na następnym opuściły wóz, elegancka dama zostawiła na ławce mufkę.

Siedzący obok mieszkaniec Czeladzi p. Zie­

liński, zauważy! zgubę, jednak nie mógł już wręczyć mufki właścicielce.

Kiedy włożył rękę do mufti, ze zdumieniem samacał plilk szeleszczącego papieru, lctórym okazały się... złote polskie. W mufce nieopatrz­

nie zostawionej w tramwaju znajdowało się 1700 zł. w banknotach. Ponieważ p. Zielińska jest zatrudnionym sezonowo, stanowiło to dta

Podatki gminne

w Katowicach

Śląska Rada Wojewódzka zatwier­

dziła uchwały korporacyj miejskich m. Ka­

towic z dnia 17 września i 4 listopada 1935 r. w przedmiocie poboru na rok 1936

— 10 od sta dodatków komunalnych do opłat państwowych od patentów na wyrób oraz 100 procent, dodatków komunalnych do opłat państwowych od patentów na sprzedaż trunków, przetworów wódcza- nych i spirytusowych.

JE ßCfoäa i zdaie^a

ZŁOTO NA SIMPLONIE.

Dla zastąpienia surowców metali szlachet­

nych i półszlachetnych, których brak, wywo­

łany zarządzeniami sankcyjnemi, daje się po­

ważnie odczuwać, — Włosi przystąpili ostat­

nio do eksploatacji pokładów złota i niklu, znajdujących się w dolinie Antigorio, na po­

łudnie od masywi simplońskiego.

Kopalnia złota w Crodo znaną była już w czasach rzymskich. Przy ówczesnych meto­

dach eksploatacji ilość dobywanego złota była tak znikoma, że kopalnię unieruchomiono.

Obecnie w ramach systematycznie prowadzo­

nej okcji przeciwko sankcjom, po przeprowa­

dzeniu badań geologicznych, przystąpiono do ponownej eksploatacji nieczynnej kopalni. Po­

szukiwania nowych złóż metali prowadzi u- tworzone przez rząd „Towarzystwo eksploa­

tacji nowoodkrytych rud,,, którego kapital za­

kładowy wynosi 20 mlljonów lirów. Towa­

rzystwo przeprowadziło ostatnio szczegółowe badania w dolinach Antigorio, Valle Strona, Valle Ossola, gdzie w pobliżu Cuzzago odkry­

to podkłady miedzi. W Valle Strona natrafio­

no na znaczne pokłady niklu, których eksploa­

tację oddano inżynierom zakładów „Fiata“.

MUZYKA NA USŁUGACH CHIRURGJ1.

Nowoczesny prąd w lecznictwie, polegają­

cy na budzeniu w chorym sił odpornych, dro­

gą oddziaływania psychicznego, naprowadza jednego z chirurgów szpitala miejskiego w Lo­

carno na pomysł wykorzystania wpływu mu­

zy Id przy operacjach chirurgicznych.

Choremu, przy zastosowaniu znieczulenia lokalnego, nakłada się na uszy słuchawki ra- djowe, lub też o Me w danej chwili rad jo nie nadaje koncertu, łączy się je z od[»owiednią aparaturą, nadającą płyty gramofonowe. Mu­

zyka, jak stwierdził lekarz na podstawie bada­

nia operowanych przez siebie pacjentów, dza-

;a nie tylko kojąco na ból w czasie operacji, ale — co ma znaczenie daleko większe — wpływa uśmierzająco na bóle pooperacyjne, występujące, zwłaszcza przy większych ope­

racjach, z nadzwyczajną siłą.

AMERYKA NAWOŁUJE DO LOKOWANIA KAPITAŁU... W WOJNIE.

W prasie amerykańskiej pojawiają się ostatnio następujące ogłoszenia: „Pewny interes! Wysoki procent! Pomnóżcie swój ka­

pital, lokując go u Morgana i Spółki, przed­

siębiorstwa, finansującego poczynania wojen­

ne! Ryzyka niema! Niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia nie istnieje!“

Mąż-sutener zamordował żonę

Ponure morderstwo w Rybniku

nościach, gdyż jest cała pokrwawiona.

W trakcie opowiadania Czernika zjawiła Się nagle jakaś stara kobieta (jak się póź- Nasza stała czytelniczka, p. Konstantyna Gaj- "jej okazało matka zmarłej), która z okrzy- dzikowa z Załęża, obchodzi 17 bm. 50-lecie kiem: „Aresztujcie mordercę! rzuciła się urodzin. na opowiadającego. Czernik bowiem żył

W późnych godzinach wieczornych ub. od dłuższego czasu z swoją żoną w nie- soboty zgłosił się w komisarjacie policji zgodzie i zmuszał ją do uprawiania nie- w Rybniku niejaki Czernik, zam. przy ulicy rządu. Ubiegłej soboty doszło pomiędzy Chwałowickiej 75 i doniósł, że jego żona nimi do nowej kłótni, w wyniku której Cz.

zmarła w niezwykle zagadkowych okolicz- tak długo bil biedną niewiastę, aż wyzio­

nęła ducha.

Przybyła na miejsce policja znalazła na strychu domu zwłoki około 26 letniej ko­

biety, jak się okazało żony Czernika. Trup był tak zmasakrowany, że trudno można

było rysy twarzy rozpoznać. Oczywiście mordercę pozostawiono już w areszcie po­

licyjnym a zwłoki nieszczęsnej niewiasty zabezpieczono na miejscu, do pr ybycia organów sądowo-śledczych. Jak nam dono­

si nasz rybnicki korespondent, Cz. został swego czasu skazany na 3 czy też 4 ty­

godnie aresztu za lżenie narodu polski ego i wznoszenie prowokujących okrzyków

„Heil Hitler!“ (g.)

TU WYCIĄĆ!

Humor

j— 136 — — 133 —

TANIE SPOŻYCIE.

Spryciarsta prosi w cukierni o ciastko z jabłkiem, ale po chwili odsyła je spowrotem i prosi o kawałek strucli z makiem, którą zjada z apetytem, poczem wsta­

je i chce wyjść.

— Panie — woła kel­

ner, pan nie zapłacił za struclę.

— Przecież za nią da­

łem . panu ciastko z jabłkiem.

— Ale za ciastko z jabłkiem pan także nie zapłacił.

— A czy ja je zja­

dłem?

WE DWORZE.

— Budzić pana chy­

ba nie potrzebujemy. Ko­

gut pieje wcześnie.

— Dobrze. Proszę na­

stawić go na siódmą lano.

OBJAŚNIENIE.

. — Co to jest ze­

bra?

— Zebra to koń, któ- ly usiadł na ławce świe- äo malowanej.

SZCZEROŚĆ.

7- Najdroższa, czy bę-

°ziesz mi zawsze wier­

ną?

^ czy; jestem jaen»

1 wspólnikami powinna panować wieczna sztama

i

miłość... Słyszysz, Fadart?...

Fadart skrzywił się przeraźliwie i cofnął się W cień budy...

Pijatyka trwała w dalszym ciągu. Opijano przyszłe wspólne wyprawy i interesy.

Na drugi dzień cale „towarzystwo“ spało dłu­

go, a potem było mocno „zmęczone“. Wszystkich bolały głowy... Zefiryna wcale się nie podniosła z łóżka... O żadnych przedstawieniach i zarobku tego dnia nie było mowy, więc chłopcy mieli względnie spokojny i szczęśliwy dzień, nie popę­

dzano ich, nie poszturchiwano, nie łajano. Pod wie­

czór chłopcy przynieśli z szynku znów kilka flaszek wina i kolację i wspólnicy zasiedli się do „popra­

win“, chcąc zapewne wybić „klin klinem“... Ale zabawa jakoś nie poszła tak, jak wczoraj. Wszyscy byli zmęczeni i osowiali. Po wypiciu wina wcze­

śnie położono się do snu...

Ale na trzeci dzień już wszystko wróciło do stanu normalnego. Ślimak zajął się przygotowa­

niami do popołudniowego „przedstawienia“. Zefi- ryna zaczęła robić porządki w budzie.

Fadart gdzieś zginął, a Mulot. nie mając nic do roboty, zabrał się dla zabicia czasu, do edukacji chłopców.

Obejrzał jednego i drugiego dokładnie i zaraz na wstępie powiedział do Józka:

— Z c'ebie. zdechlaku, nic nie będzie. Co z cie­

bie może bvć za złodziej, kiedy ty już wyraźnie pa­

trzysz na księża oborę.

Zato widać było, że podobał mu się Fanfan.

Kazał mu stanąć przed sobą, podnieść ręce do gó-

niebyleijakie wykształcenie. Ho! ho! Uczyłem się przez czas jakiś w szkołach, a potem wszędzie, gdzie mnie los rzucił, po trosze tu, potrosze tam, wszędzie po święcie... Wiecie, że podróże kształ­

cą... Zobaczycie, dojdziemy do poważnych rezul­

tatów.

Gawędzono w ten sposób dosyć długo, nara­

dzając się nad przyszłą wspólną „robotą“, bo wi­

dać było odrazu po minie Ślimaka, że mu się ta pro­

pozycja Mulota bardzo podobała. Zastanawiał się nad tern, że z takim siłaczem, zbrodniarzem, wy­

szkolonym we wszystkich więzieniach Francji, jak Mulot, opłaci mu się spółka, że będzie można na­

prawdę zarabiać większe sumy i żyć po pańsku, to znaczy upijać się choćby codziennie.

Podobał się też bardzo Ślimakowi i nowy zna­

jomy, przyprowadzony do nich przez Mulota, ten młody Fadart. Pokraczny był, bo pokraczny, na­

wet można powiedzieć, że obrzydliwy z tą wpad­

niętą piersią, krzywemi nogami, chudy i obszarpa­

ny, z twarzą jak cytryną i rysami starca, ale za to był chwat. Rzeczywiście artysta od scyzoryczka, prawdziwy artysta-nożowiec. To dobrze mieć pod ręką takiego zucha na wszelki wypadek... Czasa­

mi trudno załatwić „robotę“ zupełnie niepostrze­

żenie „na sucho“... Obudzi się właściciel mieszka­

nia. narobi hałasu, sprowadzi na I°b policje, albo zbudzi sąsiadów i gotowi kilami zatłuc nocnego go­

ścia... A tak? Fadart tylko „szaeh-ma^h“. jeden

ruch scyzoryczk'em i już nic ci nie grozi, właściciel

domu już ani piśn:e. możesz gospodarować w iego

mieszkaniu, jak ci się podoba... I na-śledztwie-po*

(4)

Str.

A

„SIEDEM GROSZY** Nr. 47 — 17. 2. 38.

Pierścień dokoła Makalle zacieśnił się

Ji&istßfkt&tjciß nts 3 fäiiometry od miosśa

Z Londynu donoszą:

Z Addis Abeby donoszą o nowych suk­

cesach wojsk abisyńskich na froncie po­

łudniowym, gdzie wojska generała Nassibu, operując nad rzeką Fafan, zwycięsko po­

suwają się naprzód. Maszerują one wzdłuż obu brzegów rzeki w kierunku aa Uadarab, przyczem w walkach napadowych niszczą pozycje obronne włoskich straży przed­

nich i wysuniętych posterunków, obsadzo­

nych przeważnie przez wojska somalijskie.

'V walkach tych Włosi stracili wiele ofiar w zabitych. Napadane nagle po­

sterunki włoskie nie mają możności sta­

wienia skutecznej obrony i albo są wy­

bijane w pień, albo też dostają się do nie­

woli. Także w pustyni na południe od Kurale wojska abisyńskie, przeważnie kon­

nica, posuwają się naprzód, zadając Wło­

chom dotkliwe straty. Wypady wojsk abi­

syńskich nie mają jednakże rozmiarów po­

ważniejszej akcji wojennej, lecz raczej ob­

liczone są na niepokojenie 1 demoralizo­

wanie szeregów włoskich. Wzdłuż dróg ustawiają wojska abisyńskie pozycje obronne, zaopatrzone w działa przeciw czołgom, aby udaremnić włoskie ataki czołgów i nie dopuścić do wypadów włos­

kich oddziałów motorowych w głąb kraju, jak to miało miejsce podczas pierwszej cfenzywy w prowincji Ogaden. Poważ­

niejsze akcje wojsk abisyńskich są jednak­

że nie do przeprowadzenia, ponieważ wskutek ulewnych deszczów wszystkie drogi uległy zniszczeniu.

Wedle doniesień z frontu północnego, Makalle jest w dalszym ciągu oblegane.

Pierścień wojsk abisyńskich zacieśnia się wokół miasta coraz bardziej. Wojska abi­

syńskie znajdują się w odległości 3 km od oblężonego miasta. Sytuacja załogi włos­

kiej jest beznadziejna. O odsieczy Włosi nie mogą nawet myśleć, ponieważ droga Abaro—Makalle jest zupełnie opanowana przez Abisyńczyków, którzy zbudowali tam pozycje obronne, zaś najważniejsze od­

cinki drogi zniszczyli i uczynili niemożliwe do przebycia. W kołach wojskowych pa-

Sekreta** Hull

o wymianie towarowe!

Z Waszyngtonu donoszą:

Sekretarz stanu Cordell Hull w przey mówieniu przez radjo podkreślił,

wszystkie narody winny mieć równe szan­

se w wymianie handlowej, co pozwoli u- niknąć niebezpieczeństwa wojny. Jeżeli świat odrodzi się gospodarczo — mówił Hull — przez wymianę handlową, przy­

noszącą wszystkim zyski,

to

zmniejsza się obawy i zwątpienie i narody z mniejszym entuzjazmem będą odpowiadały na wez­

wania swych przywódców, widzących je­

dyne lekarstwo na wszystkie niedomaga­

nia w wojnie.

nuje zdanie, że upadek Makalle jest nie­

uchronny i nastąpi w najbliższych dniach.

Walki pad Makalle

Madryt. 16.

2.

PAT.

Wczoraj wieczorem zakończyła sie bardzo ożywiona kampania wyborcza w całej Hisz­

panii. W związku z tern doszło w szeregu miejscowości do drobnych starć miedzy prze­

ciwnikami polity can orni. Glosowanie rozpo­

częto się dziś o rodź. 8 rano. Na godzinę _ przedtem przed lokalami wyborózentd parna-*

mo deszczu zaczęty tworzyć się ogonki. Uz­

brojone oddziały policji czuwają nad porząd­

kiem, strzegąc również niektórych gmachów publicznych.

W szeregu punktów miasta umieszczono posterunki Gzerwomego Krzyża W lokalu wyborczym, gdzie miał glosować prezydent Zamira doszło do zajścia, ponieważ prezes komisji wyborczej polecił zrewidować mę­

żów zaufania prawicy i lewicy, celem stwier­

dzenia, czy nic pos;adayą o,ni broni- Ograni­

czyli się oni do protestu ze strony przedsta­

wiciela obu grup. O przebiegu wyborów rząd informował społeczeństwo za pośrednictwem radia. O godiz. 16-tej glosowanie zakończyło się i przystąpiono do obliczania głosów. Jak

„Wojska nasze na froncie erytrejSk&m, któ­

re w dn::u II bm. podjęty akcję ofensywną, wczesnym rankem dim'a 15 bm. podjęły wielką bitwę na południe od Makalle“.

się zdaje, liczba stosujących była znacznie wyższa od liczby w roku 1933. zwłaszcza le­

żeli chodzi o kobiety.

'Wożony wiedioły na peron

Z Warszawy donoszą:

Na dworcu głównym w Warszawie w cza­

sie podstawiania pociągu osobowego prawdo­

podobnie wskutek uszkodzenia hamulców pa­

rowozu, nastąpiło wykolejenie się dwucli wa­

gonów, które wjechały na chodnik peronu i strzaskały kiosk Polskiego Towarzystwa Kra­

joznawczego. Mało brakowało aby ostatni wagon nie przebił ściany i nie wjechał do sali bufetowej III. klasy. Wśród oczekujących pa­

sażerów i służby kolejowej powstał popłoch.

Pogotowie kolejowe usunęło wagony i szczątki kiosku. Na miejsce wypadku przybyła natych­

miast specjalna komisja śledcza.

Z Rzymu donoszą:

Ministerstwo propagandy, tym razem wy­

jątkowo ogłosiło także w niiedizelę komunikat z placu wojny, w którym przynosi następujący telegram marszałka Badogko:

Wedle pogłosek tendencyjnych. z kwatery głównej nadeszła do Rzymu wir... , -ść, jakoby wojska włoskie już w pierwszym dniu walki zdobyły Amba Aradam, Szelikot, Antato i Be Iesat

BalciKa wina loinils włossi zaDił żołnierza 8$*svasutego

Z Addis Abeby donoszą:

Abtłsyńeki komunikat urzędowy donosi, że zakonnice klasztoru nad jeziorem Haik ukryły się w sąsiednich lasach i uniknęły dzięki temu Skutków bombardowania.

W dniu 14-go lutego samoloty włoskie prze­

latywały nad Dessie, lecz powitane gęstym ogniem artylerji przeciwlotniczej, zawróciły szybko -ku północy, bombardując po drodze

Dzamre, Gueltoo, Donga Miilkaei, Legerat i Uul- dlia. Bombardowanie to większych szkód nie wyrządziło.

Korespondent Reutera w Addls-Abeba dono­

sä, iż jeden z wojowników arrnjii rasa Seyuma, został ciężko zraniony w głowę butelką wina

„chianti1*, wyrzuconą z samolotu włoskiego, le­

cącego na zmacanej wysokości. Wojownik ten przewieziony do szpitala w Dessie, zmarł.

Udzielanie przepnsieK turystycznych

na przekroczenie granicy i Cxecßosionnacli

Z Warszawy donoszę:

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało szczegółowe przepisy dotyczące udzielania przepustek na przekraczanie granicy Polski i Czechosłowacji. Władze administracyjne mogą odmówić udzielenia przepustki na przekroczenie granicy i prze­

bywanie w t. zw. pasie turystycznym, o ile

zachodzi przypuszczenie, że petent za­

mierza w ten sposób obejść przepisy pasz­

portowe. Zgodnie z konwencją polsko- czechosłowacką legitymacje turystyczne wydawane będą w ciągu całego roku człon­

kom, Towarzystwa Tatrzańskiego, w okre­

sie zimowym zaś członkom Polskiego To­

warzystwo Narciarskiego.

Po wyborach w Hiszpanii

itraSsne starcia

Odpowiedzi cedakcji

UWAGA! Redakcja nie odpowiada listow­

nie na pytania i daje wyłącznie idpow'edzi w rubryce „Odpowiedzi redakcji *, przeto nad­

syłanie znaczków na odpowiedź pisemną iest niepotrzebne i daremne.

Na zapytania bez podania numeru karty abonamentowej i agentury, nie odpowiadamy ani w gazecie, a tern iron ej listownie. — Abo­

nenci pocztowi powinni załączyć kwit poczto­

wy.Porady ustnej udzelamy każdodziennie tyl­

ko od godziny 9—12 przed południem.

Palarz Rudolf, Przegędza, nr. 28004. Oferty wystane dnia 29. 1. b. r. Odpowiedź otrzyma pan ewentualnie od zainteresowanej firmy.

— A. D. nr. 38880, Ruda Śl. Jeśli zięć z żo­

ną a córką pana zasiadają do wspólnego, jed­

nego stołu i osobnego gospodarstwa nie pro­

wadzą, to nie są sublokatorami, ale członkami rodziny , wtedy sąd gospodarzowi nadwyżki nie przyzna, zwłaszcza, że przed dekretem też jej pan nie płacił.

— Orzesze, Bukowina 68. A. M. Czynsze mieszkaniowe w domu wybudowanym w roku 1932 nie podlegają pcud obniżkę dekretową i również lokatorzy nie korzystają z ustawy o ochronie lokatorów. — Co się tyczy rad ja

i

anteny, to niech pan zwróci się do poczty, a urząd już porządek zrobi.

— Abou. nr. 37459. leśno jest pewne, że po powtómem zamążpójściu pani rentę wdo­

wią straci. Niech pani stawi wniosek do Z. U.

P. w Chorzowie o skapitalizowanie swej renty (jednorazowe odszkodowanie).

— Abon. nr. 51496, Sosnowiec IT. Trudna rada, zwłaszcza, że jak

z

listu mogę wniosko­

wać, żaden z waszego rodzeństwa nie posia­

da na tyle majątku, aby całą ojcowiznę prze­

jąć na własność, a resztę spłacić. Wspólnie mieszkacie, ojcowizny używacie, ale urząd po­

datkowy nie rozłoży podatków na sześć części (na każdego spadkobiercę z osobna). Nie dobrze postępuje jeden z braci, że mieszka darmo, używa ojcowizny, a swej części podatkowej płacić nie chce, chociaż może. Jeśli pomiędzy wami pięcioma jest zgoda j jednomyślność, to stawcie do sądu wniosek, że go wspólnie spłacicie jako złośliwego użytkownika wasze­

go wspólnego dobra, a spłaciwszy go, będzie musiał sobie poszukać innego pomieszczenia.

Atoli taką sprawę może wam. przeprowadzić tytko sumienny i rzetelny adwokat. — A ozy tego złośnika niewstyd, że s wo jem postępowa­

niem zakłóca wieczny spokój zmarłych ojców i ich, wasze a nawet swoje dobre imię naraża na urągowisko?

‘— Abon. nr. 56391, Piece. Redakcja nie Jest syndykatem ‘przemysłu hutniczego, by zna­

ła dokładnie adresy wszystkich hut, werków, stalowni i odlewni na Śląsku. — Z kart kwito­

wych ubezpieczenia inwalidzkiego nie przysłu­

guje pracownicy po wejściu zamąż jednorazo­

wa odprawa.

— H. U. H. nr. 24279. Pozostaje jedyna droga — podanie, do Ministerstwa Spraw Zagrań. Podanie takie musi wystylizować prawnik, — Niech się pan uda do kancelarii mecenasa i notariusza dr. Konstantego Wolne­

go, Katowice — Rynek.

— W. P. 8079. Mysłowice. Za wszelkie szkody w sieniach jest odpowiedzialny każdy lokator z osobna. — Spadek po dwuch zmar­

łych synach przypada w połowie ojcu. a w drugiej 'połowie pozostałym braciom. — Na te­

go łokatora-awanturnika n;erh pan wniesie skargę o eksmisję sadową. Pan wygra.

— Abon. nr. 15593, M. 2. Testament pry­

watny, własnoręcznie napisany, ma talką samą ważność wobec prawa, co akt noterjalny.

— 134 —

TU WYCIĄĆ!

— 135 —

Hunurt

tem nie nie powie, nie będzie poznawał nikogo.«

Tak, dobrze mieć pod ręką takiego „artystę od majchra“... Zuch Fadart, może się bardzo przydać w ich spółce, Mulct, jucha, ma rację... A jaki od­

ważny, nic się nie boi „cioci-gilotyny“, ani kosza z trocinami. Zuch. Zresztą czego ma się bać, kie­

dy niema skończonych szesnastu lat. Prawo jest prawem: małoletnich nie skazują na śmierć... Eh, żeby ten Fanfan dał się dobrze pokierować, mógłby też zostać takim artystą... Chłopak inteligentny, zdolny, możnaby go wyedukować na króla złodzie­

jów, gdyby nie był taki uparty... Ale Ślimak znaj­

dzie radę i na jego upór... Czas wszystko przynie­

sie... Jeszcze nie trzeba rozpaczać, że z chłopaka nie da s:ę nic zrobić...

Tak sobie kalkulował Ślimak w pijanej już mo­

cno głowie, zastanawiając się nad propozycją Mu- lota oo do utworzenia spółki złodziejskiej... Miał trochę żalu do małego Fanfana, że jest taki tępy i uparty, że tak mało dotąd skorzystał z jego świetnych nauk... Gotów był nawet rozczulić się nad sobą. że cała jego praca idzie na marne przez upór tak ego szczeniaka i chciał już iść do budy, aby wsypać bękartowi porządne lanie, ale prze­

szkodzili mu w tem przyjaciele, którzy wciąż prze­

pijali do niego... Zapomniał wkrótce o Fanfanie i po kilku jeszcze kolejkach, zachęcony przez Zetiry- nę, której też podobała sie bardzo propozycja Mu­

leta, prawie tak samo, jak podobał się jej ten ol- brzym-bandyta. którego radaby częściej widywać w ich towarzystwie, zwłaszcza w dniach, kiedy Ślimak będzie musiał w interesach spółki wyjechać gdzieś na parę godz-in, albo dni.., — słowem Śli­

mak' wyraził zgodę na zawarcie spółki I podał ostentacyjnie rękę Mulotowi i Fadartowi...

Taką okazję trzeba było oblać solennie winem i wódką... Przez ostrożność, żeby się z czemś nie wygadać, postanowiono nie pić już w pobliżu szyn­

ku, lecz zakupiono parę butelek wina i wódki i udano się do budy... Tam zaczęła się pijatyka na całego...

Pijany Mulct wpadł w taką wesołość, że za­

prosił Zefirynę do tańca, niemniej pjany Ślimak grał na trombonie i szturhańcem zmusił śpiącego już Fanfana do grania na trąbce... Tańczył też z Zefiryną ; podobny do obrzydliwego pająka Fa­

dart, który przy Zefirynie w tańcu wyglądał jesz­

cze pokraczniej i tak śmiesznie, że Ślimak ze śmie­

chu nie mógł już dmuchać w trąbę i ryczał ze śm"e- chu, aż Zefiryną się obraziła i przestała tańczyć, wymyślając mężowi głosem, przerywaną ckawką pijacką.

Obraził się i Fadart. który podszedł do śmieją­

cego się ślimaka i rzekł doń zachrypniętym gło­

sem:

— Czego pan tak ryczy? Nie radzę panu udeptać mnie w honor, bo może bvć źle... Mój scyzorwzek nie lub' głupiego śmiechu...

Ślimak przestraszył się i przestał się śmiać.

Na szczęście rozmowę tę słyszał stający obok Śli­

maka Mul ot i krzyknął na Fadarta:

— Te. chłopcze, nie zaoonrnaj się... Ślimak jest moim bratem i wspólnikom, a więc tak samo.

jakby był twoim wujem... Rozumiesz! Wara ci do niego z twoim kozikiem! Między przyjaciółmi

NIE POZNAŁ.

Pan dom u przyprowa­

dza znalezionego na uli­

cy chłopczyka i mówi ser­

decznie do żony:

— Moja droga, za­

opiekuj się nim. Przy czternaściorgu naszych jeszcze jeden się poży­

wi.

— Ależ to masz naj­

młodszy !

W PODRÓŻY.

— Patrz, co za wspa­

niała grota, tu mieszka­

li nasi przodkowie.

— A to male za­

głębienie obok?

— Tu widocznie było mieszka nie dla stró­

ża.

DOLEGLIWOŚĆ.

Pasażer zajmujący gór­

ne miejsce w przedzia­

le wagonu sypialnego słyszy, te jego sąsiad

t

dołu wzdycha ciężko i ięczy od dłuższego cza­

su.

— Panie co panu jest?

— Och, Oj, Oj - jej, Ach.

— To straszne, niech pan powie, co się panu stało. Może będę móg1 panu pomóc.

— Nie, nikt me może i mi pomóc Trzecią noc I jadę już fałszywym po*

1 ciągiem.

(5)

313)

STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCI Znakomitego lekarza polskiego dr. Żor­

skiego niezwykłe koleje losu rzuciły za ocean aż do Meksyku. Po szeregu niesamowitych przygód zaprzyjaźnił się z sławnymi na­

czelnikami szczepów Indjan, z którymi pod­

stępnie został porwany przez korsarzy i wy- wieziony na bezludną wyspę. Gdy po kilku­

nastu latach wrócili do Meksyku, trwały tam krwawe walki o panowanie. Z jednej Strony był Meksykańczyk Juarez, prezydent, z dru­

giej zaś cesarz Maksymiljan austrjacki, po­

pierany przez Francuzów którzy odznaczali się okrucieństwem, mordując niewinnych re­

publikanów meksykańskich. W chwili, gdy w mieście Chihuahua mieli Francuzi rozstrze­

lać 40 obywateli, przybył z pomocą Juarez z Żorskim na czele Indjan i pojmali wszyst­

kich oficerów francuskich i żołnierzy. Gdy Juarez kazał powiesić jednego z najokrut­

niejszych pułkowników, dowódca wojsk fran­

cuskich przyrzekł za cenę wolności złożyć broń i opuścić prowincję, a nadto nie wał­

czyć więcej przeciw Juarezowi, na co ten ostatni zgodził się. Udzielił również swej zgody na wypuszczenie pięknej Emilji, która była rzekomym szpiegiem francuskim, a wła­

ściwie stała po strome Juareza.

♦ * *

— Widzą moi czerwoni bracia, źe dopiero przed niedawnym czasem tę­

dy przejeżdżali?

— Tak jest! — odrzekł Niedźwie­

dzie Oko. — Najwyżej pół tego cza­

su, jaki blade twarze nazywają go­

dziną.

— Całkiem słusznie. Mieliśmy się zwrócić później dopiero ku północy, ale śladów tych nie możemy tak po­

zostawić bez uwagi. Mojem zda­

niem musimy pojechać za gimi.

— To nietrudne! — zauważył Ba­

wole Czoło. — Jak widzę, mieli już pomęczone konie, musieli wielką dro­

gę przebyć przedtem.

Twarz Juareza zasępiła się.

— Więcej, jak czterdziestu ich by­

ło? — spytał.

— Tak jest, raczej więcej, jak mniej! — odparł Żorski.

— To podejrzane. Byli to Indja- nie?

— Nie, widać ze śladów, że to nie indiańskie konie, te bowiem w inny sposób bywają ujeżdżane; zresztą In­

dianie nie pozostawiają nigdy takich szerokich śladów.

'— Może byli to vaqueros?

•— Vaqueros w takiej liczbie tutaj razem, to niepodobne.

— A któż inny?

— O tern się dowiemy. Musimy podążyć za śladami.

— Dobrze! Naprzód!

Skierowali się ku północy, a więc nie utrzymali pierwotnego wschod­

niego kierunku. Co chwila stawały się ślady widoczniejsze i świeższe. By­

ło to najlepszym dowodem, że jechali prędzej, niż oddział, poprzedzający ich.

Żorski jechał na koniu pochylony ku ziemi, badając uważnie wszystkie odciski.

— Conajmniej o dziesięć minut są przed nami! — odezwał się do Juare­

za. — Tutaj jechali już tylko stępa.

Nie minął kwadrans, słońce po­

częło się coraz więcej zapadać, nie­

zadługo musiał zmrok zapaść, gdy Niedźwiedzie Serce podniósł się na siodle i wskazał ręką przed siebie.

— Uff! — zawołał.

Bystre oko Żorskiego pobiegło w tej chwili we wskazanym kierunku.

Bardzo daleko, ale przecież widocz­

nie czerniała się jakaś słaba lin ja, któ­

ra zdawała się poruszać.

— To oni! — zawołał.

— Dooędzimy ich? — spytał Jua­

rez.

— O nie! — odrzekł Żorski.

•— Dlaczego nie?

— Bo nie wiemy, co to za jedni

* czego tu chcą.

— To nie szkodzi. Nas jest dwu­

stu. a ich conaiwyżej pięćdziesięciu.

Nie potrzebujemy się przecież ich Sbawiać,

— To prawda. Ale w jaki sposób dowiemy się, co ich tu sprowadziło?

•— Bardzo zwykle, zapytamy ich.

— Ha, ale czy zechcą odpowie­

dzieć?

— Muszą!

— Dobrze, ale zmuszeni, nie po­

wiedzą nam prawdy. To więcej, niż pewne. Jeżeli nic złego nie mają na myśli, z pewnością nie będą potrzebo­

wali nas okłamywać, ale jeżeli zamia­

ry ich ją przewrotne, tajemnę, myśli pan, że je nam zdradzą?

— Właściwie, co nas obchodzą ich zamiary?

— Mogą nas obchodzić, tego nie można naprzód określić.

— A więc co pan chcesz uczynić?

*— Będę próbował ich podsłuchać.

— To trudne.

— O nic. Zaraz się ściemni, więc rozłożą się na spoczynek. Podejść ich będzie łatwo. Teraz przedewszyst- kiem musimy uważać, bv niczego nie spostrzegli. Nas jest więcej, więc łat­

wiej mogą nas zobaczyć, jak my ich.

Moją propozycją jest zatem, aby jeden za nimi podążył, my zaś porozdziela­

my się na pojedyncze grupy i będzie­

my postępować jedna za drugą w ta­

kiej odległości, aby się z oka nie stra­

cić.

— To dobrze! — zauważył Niedź­

wiedzie Serce. — Ja pojadę pierwszy.

— Dał koniowi ostrogi i popędził naprzód.

Reszta porozdzielała się na mniej­

sze gromadki, tak jak Żorski poradził i jechała pojedynczo w pewnej odle­

głości, tak, że nikt nie mógłby się do­

myśleć, że taka wielka ilość jeźdźców postępuje.

Tak pędzili jakiś czas w milczeniu.

Naraz Niedźwiedzie Serce zatrzymał konia, pozwalając przedniemu oddzia­

łowi zrównać się ze sobą.

— Zniknęli! — odezwał się.

Żorski popatrzał w dal, lecz pomi­

mo natężenią, nie mógł niczego spo­

strzec.

— Dokąd? — zapytał.

— Wjechali tam do tego lasu.

>— Zwietrzyli nas może?

■— To nie. Poszukują miejsca na nocleg.

— W takim razie nie możemy da­

lej jechać. Proszę rozkazać zsiadać, sennor Juarez.

— Tutaj? W pośrodku preryj?

•— Tak! Żadnego niebezpieczeń­

stwa nie potrzebujemy się tu obawiać.

Niedźwiedzie Oko i ja podążymy na­

przód, by stwierdzić, gdzie się zatrzy­

mali.

— Sennor! To nieostrożnie. Weź pan więcej ludzi ze sobą.

— Myli się pan. Im więcej, tern niebezpieczniej.

Przy tych słowach zeskoczył z ko­

nia, podając cugle Helmerowi, Niedź­

wiedzie Oko poszedł za jego przykła­

dem.

W tern miejscu prerje nie były sze­

rokie. Wąski pas tylko ciągnął się, ograniczony po lewej stronię krzaka­

mi, które rozpościerały się dość gęsto miedzy ogromnemi pniami drzew.

Tam zniknęli nieznajomi jeźdźcy w oddaleniu może trzech ćwierci mili angielskiej.

Żorski wkroczył pomiędzy krzaki i posuwał się ostrożnie wzdłuż nich.

Tuż za nim postępował naczelnik Apaszów. Wpośród krzewów i roz­

rosłych konarów drzew było prawie zupełnie ciemno, a że zmrok w tych okolicach bardzo krótko trwa, ogarnę­

ła ich niedługo gęsta ciemność.

— Uff! — wyszeptał naraz naczel­

nik, chwytając Żorskiego za ramię.

— Co? — szepnął tenże.

— Słychać rozmowę.

Żorski nic nie słyszał. Przystanął natychmiast, nasłuchując.

— Gdzie? — spytał.

— .Na przędzie]

— Daleko od nas?

—- Nie!

Obaj nasłuchiwali uważnie, wpa­

trując się w ciemność. Wkrótce usłyszeli w pobliżu głos, wołający;

1— Alfredo!

— Co?

— Chodź! Drzewa mamy już do­

syć, ogień już płonie.

Ucichło znowu. Przeczekali jakiś czas, poczem poczęli dalej się skra­

dać. Niedługo posłyszał Żorski, jak Niedźwiedzie Oko przystanął, wcią­

gając głęboko powietrze w swe noz­

drza. Uczuł także jakiś słaby swąd.

— Czuje mój biały brat co? — spytał Apasz.

— Dym! — odrzekł Żorski.

— Ogień rozpalili. Chodźmy da­

lej za dymem.

Poszli w oznaczonym kierunku, dopóki nie spostrzegli przed sobą z poza drzew widocznegp blasku ognia, który za każdym krokiem rósł i zwiększał się.

— Tam są! — rzekł naczelnik.

— Rozdzielmy się, pójdzie nam prędzej.

— Gdzie się spotkamy?

Pod tern samem drzewem, pod któ- rem teraz stoimy. Naturalnie, jeżeli nas nie złapią i aie wyszlą na inne spotkanie.

—- Jak pójdziemy?

*— Ty na prawo, a ja na lewo. Prze- dewszystkiem musimy się dowiedzieć, gdzie stoją konie, prychanie ich mo­

głoby nas łatwo zdradzić.

W jednej chwili zniknął Niedźwie­

dzie Oko w krzakach, po prawej rę­

ce leżących.

Żorski musiał sam gramolić się naprzód. Od drzewa do drzewa prze­

kradał się ostrożnie, nasłuchując, czy nie usłyszy rozmów i gwaru. Wi­

docznie musieli się już usadowić koło ognia, bo cisza panowała wokoło.

Tak przybliżał się coraz więcej aż do miejsca, skąd wszystko dokładnie przed sobą zobaczył.

Naliczył pięćdziesięciu mężczyzn, którzy siedzieli wokoło dwuch ognisk, ponad któremi piekło się mię­

so. Ubrani byli po meksykańsku, ale bardzo różnorodnie, widocznie pością- gali się z rozmaitych prowincyj.

Położył się na ziemię i poczołgał aż do ostatnich drzew, po za któremi był obóz. Stąd mógł słyszeć każde słowo.

Dwaj, którzy blisko bd niego sie­

dzieli, rozmawiali głośno ze sobą.

— A ja ci powiadam, że zbłądziliś­

my! — rzekł jeden z nich.

— Co za głupstwa pleciesz! — odrzekł drugi. — Jesteśmy nieco za­

nadto na prawo, ale jeszcze daleko od Candeli.

— A ja ci mówię, żeśmy zanadto na zachód. Może mamy już Narię po prawej ręce. Musielibyśmy już daw­

no natrafić na Rio San Juano.

— Głupstwo! Przecież już byłem raz w tej okolicy i znam ją.

— Byłoby jednak lepiej, gdybyś­

my się poinformowali i nie spuszczali się tylko na ciebie. Co powie na to sennor Kortejo?

Żorski zadrżał mimowoli, słysząc to imię. Co to za Kortejo? Miałżeby tu być jakiś inny?

— Kortejo? Eh! — odpowiedział drugi pogardliwie.

— Albo co powie jego córka, wdzięczna panna Józefa?

Żorski podskoczył, jakby go coś ukłuło. Mówili o Korteju i jego cór­

ce Józefie. To musiał być ten sam, którego znal, skądżeby się zresztą tu znalazł jakiś inny imiennik, którego- by córka także Józefą miała się na­

zywać. To przecież nieprawdopodo­

bne. Wkrótce dowiedział się, że do­

brze się domyślał.

— Ona mnie także mało obchodzi!

— usłyszał odpowiedź drugiego*

—.A ja myślałem, żeś ty w niej za­

kochany! — zaśmiał się pierwszy.

— Musiałbym najprzód łeb sobie kazać ogolić.

— Przecież nosisz przy sobie jej fotografję?

— Tak jak i wy,

by

się wydać za jej stronnika.

— By potem zostać ministrem, jak jego prezydentem okrzykną.

— Nie drwij sobie. Ja także nie głupszy od drugich, a na ministrów;

nie wybierają najmądrzejszych. Zresz­

tą, kto wie, czy z tego co nie będzie.

Pocóżby do kaduka lazł tutaj na pół­

noc.

— Przedewszystkiem chce odebrać Anglikowi pieniądze.

— I

broń!

'— Które są przeznaczone dla Jua­

reza, ha, ha, ha.

— Zapotek wścieknie się ze złości, jak się dowie, że podszedł go tak ha­

niebnie.

— Ale do diabła, zdaje mi się, że widzę tam za drzewem jakieś ślepia.

Podniósł się, złapał za nóż i pod­

szedł ku miejscu, gdzie Żorski był schowany.

Tenże z ogromnem zajęciem wsłu­

chał się w ich rozmowę. Wysunął wi­

docznie trochę za wiele głowę z poza drzewa, dlatego został spostrzeżony.

Jak tylko zmiarkował, że ten, co go ujrzał, podnosi się z miejsca i chce ku niemu podejść, w mgnieniu oka rzucił się w tył, podskoczył na nogi i podą­

żył co tchu w dal. Szczęściem dla niego, wielkie drzewa rzucały tu tyle cienia, że nie mógł być spostrzeżony.

— Hm! — zamruczał Meksykań- czyk. — Przysiągłbym, żem widział tu dokładnie czyjeś ślepia.

— Czy jeż to ślepia miałyby tp być?

— spytał go towarzysz.

— Jakiegoś człowieka.

— Któżby aż tu zabłądził do nasil Musiałeś się pomylić.

— Możliwe, ale lepiej być ostroż­

nym.

Wrócił do ogniska i przyniósł pło­

nący patyk, obszukując dokładnie miejsce pod drzewem.

Żorski musiał w każdym razie po­

zostawić ślady za sobą. Jeżeliby je bandyta rozpoznał, obecność jego by­

łaby zdradzoną.

Na szczęście szukający nie grze­

szył zbytnim sprytem, ani nie posia­

dał doświadczenia potrzebnego. Po­

chodził kilka kroków wokoło, oświe­

cając pojedyncze drzewa i krzaki i nie patrząc nawet na ziemię, wresz­

cie odezwał się:

•— Niema nikogo!

*— To nieprawda, jest ktoś! — za­

wołał drugi ze śmiechem.

— Kto taki ?

— No, ty sam!

— Głupstwo. Ale oczy 'widziałem.

Może uciekł łotr, jak zobaczył, że nadchodzę. Nie można tu być zanad­

to ostrożnym. Teraz musimy obaj uważać, może go jeszcze zobaczymy.

Po tych słowach powrócił na da­

wne miejsce. Żorski tymczasem do­

wiedział się dosyć, by się domyślić reszty. Nie chciał zresztą niepotrzeb­

nie wystawiać się na dalsze niebez­

pieczeństwa, dlatego powrócił do drze­

wa, pod którem miał się zejść z Apa­

szem.

Było to trudne zadanie rozpoznać i zorjentować się w ciemności. Strzel­

cy preryj jednak nienadarmo odzna­

czają się sprytem niezwyczajnym.

Nikt inny by tego nie potrafił, co oni za rzecz naturalną uwalają.

Dotarłszy do drzewa, nie potrzebo­

wał długo czekać. Wkrótce zjawił się Niedźwiedzie Oko.

— Mój brat niech idzie za mną! — szepnął do Żorskiego.

Wysunęli się niepostrzeżenie z la­

su do preryj, gdzie już także zupełna ciemność zapadła.

{Ciąg dalszy nastąpi),

Cytaty

Powiązane dokumenty

cjant wskutek otrzym anego ciosu znajduje się obecnie w zakładzie dila umysłowo-cho- rych w Lublińcu i że jego w yleczenie jest prawie niemożliwe, dom agał się

Pollcla aresztow ała kliku członków Stron- n'ctwa Narodowego, m ian ow icie pp.: H. Niektórzy podawali nawet fantastyczne w prost cyfry, dotyczące tego urodzaju...

jący się daleko ponad wodą; gałęzie zwieszały się prawie ponad samą po­..

Jeszcze jednemu żołdakowi posłał kujjcę z rewolweru, inni jednak rzucili się w tej chwili na niego i po­. walili go na

padku, Arabska cichaczem wynosząc się z zajmowanego przez kilka dni mieszkania, zabrała sobie na szkodę właścicielki miesz­?. kania kilka przedmiotów, jak teczkę

Bliższych inform acyj udziela się w lokalu klubow ym w Katowicach przy ul.. Ligonia 29 doroczny w alny zjazd

cieli prokuratury i władz sądowych Później udał się na miejsce pościgu, który miał się już ku końcowi.. Był obecny w chwili, kiedy

Nie znajdzie się taki rząd, bo nie ostałby się ani jednej doby z piętnem na czole rządu zdrady narodowej“. Rzesza, która zerw aw szy układ