Dziś telefoniczne wiadomości soortowe z Garmisch
Medern CENAPOJEDYŃCZ. EGZEM PL. 8 GROSZY Wydanie D DZIENNIK ILUSTROWANY DLA WSZYSTKICH
O WSZYSTKIEM.
WIADOMOŚCI ZEŚWIATA-SENSACYJNE POWIEŚCI. grom
ROK V PONIEDZIAŁEK, 17 LUTEGO 1936 NR, 47
W obronie reiigji i wiary
Nadzwyczajna konferencja biskupów niemieckich w Fuldzie
Genewa, 16. 2. Tel. wl.
Korespondent berliński „Neue Zuericher Zeitung“ donosi, że episkopat niemiecki zamierza wkrótce zwołać
jeszcze jedną nadzwyczajną konferencją
wFuldzie.
Powodem tej konferencji ma być fakt, że ro
kowania berlińskie w sprawie wykonania konkordatu Stolicy Świetej z Rzeszą ut
knęły na martwym punkcie i obecnie u- ważaćby je można
za zerwane.
Utknęła również sprawa związków i stowarzyszeń młodzieży katolickiej i zatarg o wpływy Kościoła na wychowanie, silnie się za-Zbrojenia amerykańskie
Waszyngton, 16.
2.
PAT.Izba reprezentantów uchwaliła projekt Ustawy o
kredytach dla armii w wyso
kości 558 027,029 doi., z
czego 39.667,044 na wydatki ściśle wojskowe. Jest to największa suma, jaka kiedykolwiek była u- cliwalona w czasie pokoju na potrzeby armji. Projekt ten został odesłany do senatu.
S
Niema ograniczeń oaszpsrtowych do ßosirii
Warszawa. 16. 2. PAT.
Ukazało się zarządzenie ministra Spraw Wewnętrznych, wydane w porozumieniu z ministrem Skarbu,
zawieszające ograni
czenia paszportowe w stosunku do osób, wyjeżdżających do Austrii.
Paszporty u- prawniające do wyjazdu do Austrji naor
kres 1 miesiąca będą mogły być wydawane przez powiatowe władze administra
cji ogólnej
bez żadnych ograniczeń.
Przy krótkoterminowych do 5-ciu dni wyjazdach grupowych mogą być wydawane paszporty
zbiorowe bezpłatne dla wszyst
kich osób, wymienionych
wpaszporcie.
Włos! zbombardowali klasztor
Addis-Abeba, 16. 2. PAT.
Abisyński komunikat urzędowy dono
si. że samoloty włoskie bombardowały w tib. Środę
klasztor, znajdujący się nad je
ziorem Haik, 200 km. od Desie i miejsco
wości Donka-Mikael i Ualdin. gdzie zo
stało zranione jedno dziecko.
ognił.
Tend sprawami przedewszystklem
habera i żywiołowych manifestacjach nama zająć sie konferencja episkopatu.
jego cześć w Monachjum. nadchodzą wie- Po ostrem wystąpieniu kardynała Faul- ści o energicznych krokach podjętychWioska kolumna samochodowa w Abisynji, po suwająca się powoli po wąskiej drodze _pod górę.
Czy dojdzie do ograniczenia
zbrojeń morsV.ich?
przez biskupa Monastyru, Mgr. Klemensa
von Galen.
Niedawno podczas kazania w katedrze momagtyrskiej podarł on publicznie na ambonie egzemplarze organu mło
dzieży hitlerowskiej „Die Fanfare“, ma
nifestując w ten sposób przeciw szerzo
nym przez to pismo
ideom, pogańskim a ostatnio wygłosił w jednem z miast West*
falji kazanie siłą
ataku na neo-pogaństwo, nie ustępujące wystąpieniom kardynała Faulhabera. Gdy biskup Galen zamierzał wygłosić drugie kazanie, już do tego niedopuszczono, obstawiając świątynią poli
cją przybyłą w 16 samochodach.
przeciwko sprawozdawcom parlamentar
nym Polskiej Agencji Telegraficznej, któ
rych w artykule owym- pomówiono o brak óbjektywizmu, lekceważący stosunek do Izb Ustawodawczych i uleganie instrukcjom zewnętrznym. Zarzuty te dotyczyły spra
wozdawców parlamentarnych PAT-a*
członków klubu i wobec tego zarząd klubu uważa za wskazane wyjaśnić co nastę
puje:
Sprawozdawcy parlamentarni nie mają dostępu na posiedzenia komisyj i całkowicie uzależnieni są od biuletynów sporządza
nych przez biuro Senatu. Wobec tego, że biuro dostarcza sprawozdań z posiedzeń komisji z dużem opóźnieniem (często do
piero nazajutrz), tak że nie mogą one być przez redakcję w całej pełni wyzyskane, zarząd klubu stwierdza, że w tym stanie rzeczy postawione zarzuty nie obciążają ani referentów, ani kierowników redakcji PAT-a, członków klubu.
Londyn, 16. 2. PAT.
Próby wyprowadzenia konferencji mor
skiej z impasu trwają. Ambasador francu
ski Corbin odbył w sprawie tonażu i u- zbrojenia pancerników rozmowę z Ede
nem, poczem wyjechał do Paryża, celem poinformowania swego rządu. Pierwszy Lord Admiralicji Monsell, w towarzystwie Pierwszego Lorda Marynarki i stałego podsekretarza stanu w Foreign Office kon
ferował z członkami delegacji włoskiej.
Sądzą, że francuzi, którzy żądali począt
kowo określenia maximum tonażu na
175.000 ton, zgodziliby się na 30 tysięcy ton,
natomiast obstają przy 305 milimetro
wym kalibrze dział.
Sprawa zaproszenia Niemiec l
Z. 5.R.
R. została przesądzona negatywnie,
ponieważ Francja, poparta przez Stany Zjed
noczone, sprzeciwiła się udziałowi Nie
miec. Jeśli dojdzie do porozumienia po
między czterema mocarstwami, to zosta
nie ono przypuszczalnie parafowane, lecz
stanie sie traktatem dopiero z chwilą przy
-stąpienia doń wszystkich mocarstw mor
-sfdch, łącznie z Niemcami j
Z. S.R. R.
Sprawa zatarga o sprawozdania
z posiedzeń senatu
Warszawa. 16. 2. Tel. wł. rozważał sprawę ataku Jednego z pism Zarząd klubu sprawozdawców parła- prowincjonalnych (mowa tu o artykule b.
mentarnych na posiedzeniu w dniu 15. bm. posła Mackiewicza w wileńskiem „Słowie“)
Plaga wilków w Rumunii
Bukareszt, 16.
2.
PAT.W ostatnich dniach pojawiły sie w północnej części kraju, zwłaszcza na Bu
kowinie,
stada wilków, które docierają dą osad ludzkich.
#
Stany Zjednoczone nie powinne być neutralne
Waszyngton, 16. 2. PAT. ' Sen. Pope wygłosił przez radio praę- mówienie, w którem
zaatakował proiekt ustawy o neutralności, która według nie
go zapewnia Stanom Zjednoczonym bez- pieczeństwo iluzoryczne.
Stany Z jedno*czone — mówił sen Pope — winny mieS możność okazania pomocy każdemu pań
stwu i członkom Ligi Narodów w wyklu
czeniu wojny ze stosunków międzynarodo
wych.
Tajemnicze porwanie młodej dziewczyny i Kalii
'gzijź&is ofiarna faan&larza śifnym towarem?
1 z* r\ *r.i _ I ______* J miocioo!!meSorlło natlAnr HAf7\F
Tak wygląda złoty med-J tegorocznej Olimpjady,
Warszawa. 16. 2. Tel. wł.
Centrala służby śledcze" rozesłała radjo- gramy w sprawie tajemniczego zaginięcia 1 Sletniej Zdzisławy Marji Dąbrowskiej, po
chodzącej z Kalisza. Dąbrowska zaginęła fcez wieści jeszcze 17-go grudnia ub. r. t j.
przed dwoma miesiącami. Istnieje przy
puszczenie. iż padła ona ofiarą handlarzy żywym towarem, gdyż jak ustaliło pier
wiastkowe dochodzenie, widziano tego dnia auto, stojące przed gmachem monopolu tytoniowego w Kaliszu. Z auta tego wy
siadło dwuch panów, którzy wciągnęli do niego przechodzącą dziewczynę. Auto na
stępnie pomknęło w kierunku szosy war
szawskiej.
Szczegółowy rysopis zaginionej otrzyj mały wszystkie komisarjaty pp.
Str.
2„SIEDEM GROSZY“ Nr. 47 — 17. 2. 36.
ROniedz
k 17 ■
lutego 1936■
Dziś: Konstancji p.
Jutro: Symeona b.
Wschód słońca: g. 7 ta. 15 Zachód: g. 17 m. 15 Długość dnia: g. 10 m. 00
Samobójstwo notariusza raciborskiego
po sprzeniewierzeniu 30.000 mrk. na szkodę osadników i kupców
Znany w Raciborzu adwokat i nota- krążyć pogłoski, że adwokat
dopuścił się
rjusz dr. RudolfLocke,
popełnił w dniuwiększych sprzeniewierzeń.
3fiTonifca tftasfra ... - - - -
Redakcja
i administracja: Katowice, ulica Sobieskiego XX. — teł. 340-81.A REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO W KATOWICACH:
WTOREK: g. 20,15 „Wyet® H. Ordonówny I Igo Syrna. ."
ŚRODA: g. 20.00 Trafika p. generajtowej“.
CZWARTEK: g. 20.00 Przedstawienie spizedatie.
A TEATR POLSKI NA PROWINCJI:
BIELSKO: poaicdz., 17 bm. o g 30: „Chory i uro
jenia"
MIKOLOWt Wtorek. 16 6. m„ £. 19 „Muzyka ca ttticy" (dla bezrobotnych).
SOWY BYTOM: płatek. 19 bm. g 19.45: ..Maja sśostra I la"
CHORZÓW: piątek. 21 b. m.. £. 20 „Wloscarae po- cządki"
A REPERTUAR TEATRU DOMU LUDO- WEGO W CHORZOWIE:
PONIEDZIAŁEK. 17 b. m„ g. 20 „Wieczór Hamkl Ordonówny ; Iga Syrna“.
REPERTUAR KIN,
KATOWICE. Capitol: „Chińskie morw“. Casino:
„Melodie i nad Dunajn“. Colosseum: „Rotmistrz vom Werften". Rialto: „Ewa". Stylowy: „Osaczona". Union:
„Dziewczę z Budapesztu". Dębina: ^Moskiewskie noce“
i „Maskarada miłości".
KATOWICE-BOOUCłCE. Atlantic: „Cyrk Saran"
Pat 1 Patachcn. Ballta: „Papryka" a Franciszką Gaal oraz dwa bogate nadprogramy.
SZOPIENICE. Helios: „Kochany łobuz".
CHORZÓW I. Apollo: „Angielskie wesele“ I „Za chwilę szczęścia" Colosseum: „Marla Baszktrcew" i ..Na
sze słoneczko". Rialto: „Mala ma(pczka" I „Kaudydait aa mistrza". Rosy: „Epizod" ä „Spełnione sny"
MYSŁOWICE. Casino: „Baron cygański". Odeon:
„Manewry miłosne". Helios: „Bunt zwierząt'.
WLK. HAJDUKI. Śląskie: „Rai na ziem " 1 „Stog- Slng". Rialto: „Uwielbiana" I „Byli sobie dwaj hul- taJe”.
SIEMIANOWICE. Apollo: „Fort Douomont". Kame
ralne: „Taniec miłości" 1 „Byli sobie dwaj bultaje"
(Flip I Flap).
PIOTROWICE. Metropol: „Ucieczki“ i dodatek.
ŚWIĘTOCHŁOWICE. Apollo: „Manewry mrikeot" |
„Ty moie marzenie“. Colosseum: „Fort Douomont" i ,J3z:ewcze z obłoków“.
5IELSZOWICE. Śląskie: „Kapryśna Marteti".
KOCHLOWICE-RAnoSZOWY. Bolka: „Powstanie w Meksyku" ! nadprogram.
SZARLEJ. Apollo: „Dwie Jota!«" 1 nadprogram.
TARN. GÖRT. Nowości: „Mały pułkownik" (Shirley Temple).
RUDA ŚL. Apollo: „Rapsodia Bałtyku" I „Mąż e ogłoszenia". Piast: „Mały ipułkownlik" i nadprogram.
MIKOŁÓW. Adria: „Bohaterski Fort Douomont".
PAWŁÓW. Eden: „Niedokończona symfonia" (
„Szpieg nr 13".
RADZIONKÓW. Casino: „Dwie Joasie" 1 „Wloeen- 3a parada".
KNURÓW. Casino: „Roześmiane oozy" I „Wojna w królestwie walca".
CZERWIONKA. Apollo: „Syn r amotrawny" I „Zew krwi".
WODZISŁAW. Słońce: „Hrabia Monte Christo“ I „W krainie snów".
RYBNIK. Apollo: „Ratsodja Bałtyku“ f „Chińskie mo
rza". Pałac: „Luizie w tunelu" ł „Bez nazwiska". He
lios: „Melodie
z
nad Dunaju" I nadprogramCHROPACZÓW. Metropol: „4 I pól muszkieterów".
NOWA WIEŚ. Sienkiewicz: „Kocha! tylko mnie" i
„Żona z ogłoszenia“. Piast: „Miłostki” I nadprogram.
BIERTULTOWY. Helios: „Golgota, czyli żywot l mę
ka Chrystusa".
BRZEZINY ŚLĄSKIE. Czar: „Csarna perła" I „Bu
ster nawarzył piwa“.
RYDUŁTOWY. Apollo: Operetka „Julita“. Polonia:
„Dziś wieczór u nrole“ I tygodnik Peta.
PSZÓW. Apollo: „Burza w szklance wody" I nad
program.
ORZEOÓW. Casino: „Książę Woronow“ i „Czło- läek-wSk“-
RADJO.
PONIEDZIAŁEK. 17 LUTEGO 1936 R.
Katowice. 6.30 Pieśń ipo-anna i gimnastyka. 6.50 Płyty.
11,57 Sygnał czasa 12 35 Koncert orkiestry. 13.23 Chwilka gospodarstwa domowego. 13,30 Lek cm Języka polskiego.
13,45—14,30 Płyty. 15.20 Wiadomości giełdowe. 15.30 Kon
cert wokalny 15.45 Płyty 16.00 „Ślązak, lózel Elsner — nauczyciel Szopena" — pogadanka. 16.15 Audycja lekka.
17.00 „Szachista przy brldżu" — skecz. 17,20 Płyty.
17.50 „Ryby elektryczne" — pogadanka 18,00 Muzyka dwulortepianowi. 19.00 Pogadanka gospodarcza. 19.10 Skrzynka ogólna. 19.35 Wiadomości sportowe 19.45 Re
portaż
z
Partenkl-rchen 20.30 Łowickie melodie weselne I taneczna. 21.05 Koncert Miłośników Dawnej Muzyki.*250—2350 „Spacer po Europie". (
— Z KRONIKI ŻAŁOBNEJ. W sobotę zmarła, zaopatrzona Sakramentami św., b.
uczemca oraz profesorka ang eiskiego, francu
skiego i retógji w liceum SS. Urszulanek w Ra
ciborzu, śp. Mar ja z Les.ńskich Grzesiecka, primo veto W orbsowa, żona aptekarza (jrze- s-ieckiego z Chorzowa III. oraz córka b. imsp.
więzienia w Raciborzu, Lesńsldego. Pogrzeb odbędzie snę 19 bm. o godz. 8.30 z kościoła w Chorzowie ill. R. i. p.
— WYJAZD CHŁOPCÓW DO JASTRZĘ
BIA ZDROJU. We wtorek. 18 bm. wyieżdża 50 chłopców szkolnych, zaik walM;kow anych przez lekarzy szkolnych do uzdrowisk na 4-tygodmk)wa kurację do Sanatorium dla dzieci miasta Katowic w Jastrzębiu-Zdroju Rodzice powinni z dziećmi stawić się punk
tualnie o godz. 1M5 na dworcu w Katowicach tę hali dawniejszej IV klasy
14 ub. miesiąca samobójstwo, strzelając do siebie z rewolweru
Bezpośrednio po jego śmierci zaczęły
Przeprowadzone przez raciborskie wła
dze policyjne dochodzenia, ujawniły, że dr. Locke rzeczywiście
zdel rand owal prze-
Niemiłe przebudzenie w Wagon e
Kradzież dokumentów w pociągu
Podczas jazdy pociągiem w dniu 15 bm.
emeryt wojskowy Franciszek świniarski zasnął między stacjami Będzin—Sosnowiec Skorzystał z tego nieznany opryszek i skradł mu tekę skórzaną, zawierającą 10 obligacyj Pożyczki Narodowej, opiewa
jących na różne nazwiska, 1 obligację po
życzki budowlanej, szereg blankietów
wniosków i Iegitymacyj na odznaki pa
miątkowe Polskiej Federacji Obrońców Oj
czyzny, a ponadto portfel z zawartością 40 zł. gotówki. Wartość ogólna skradzio
nych rzeczy dochodzi do 790 zł.
Pohcja, której świniarski zgłosił o kra
dzieży, prowadzi poszukiwania sprawcy.
(by)
Piekarach SI.
W ub. środę odbyła się w Piekarach Śl., staraniem komitetu T. C. L., uroczy
sta akademia ku czci mistrza tonów Igna
cego Paderewskiego przy licznym udzia
le miejscowego obywatelstwa. Akademię zagaił wiceprezes Ti C. L.. ks. prof. Ko-
syrczyk,
który w pięknych słowach zobrazował owocną działalność zasłużonego Patrioty.
Po przemówieniu tern chór nauczyciel
ski odśpiewał kilka pięknych pieśni. Sko-
lei szereg utworów Paderewskiego ode
grał na skrzypcach prof.
Chrzanowski
orzy akompaniamencie p.Zie.ciakowei.
Prezes T. C. L., nauczyciel p. Fron- czek, wspomniał następnie o życiu, dzia
łalności kompozytorskiej Ignacego Pade
rewskiego. wielkiego i wiernego Syna zie
mi polskiej. W drugiej części wieczorni
cy wysłuchano utwory na płytach przez Radjo, poczem wieczornicę zakończono.
(zo)
Z działalności charytatywne] zakonnic
na Śląska
O rozmiarach pracy poszczególnych za
konów i zgromadzeń zakonnych w Polsce świadczy poniższe zestawienie szeregu wymownych cytr.
Z rocznego sprawozdania SS. Boro- meuszek w Województwie śląski«^ wy?
nika, że Siostry tego ZgromadzeniPw ro
ku 1935 pielęgnowały w 16 filjach i lecz
nicach 14.830 chorych, w tern w 6.616 wy
padkach asystowały przy operacjach.
W lecznictwie pos'ugiwano się najnow
szemu urządzeniami, jak: diatermią, lampą kwarcową, naświetlaniami elektrycznemi itp. Z opieki Sióstr korzystało 153 gruźli
ków. Poza domem dokonano 14.311 od
wiedzin chorych. Poza szpitalem siostry otaczały opieką 6.292 osoby, dokonując 48.019 odwiedzin i 2.987 czuwań nocnych.
W 15 filjach pielęgnowano 776 starców i niedołężnych. W 6-ciu poradniach dla ma
tek, prowadzonych przez siostry, korzy
stały z opieki 4.322 matki. W 3 żłóbkach i 11 sierocińcach siostry zastępowały bie
dnym dzieciom matkę, pielęgnując 64 nie
mowlęta i 336 sierot, w terr 25 bezpłatnie.
Siostry Boromeuszki w diecezji śląskiej prowadziły 45 przedszkoli, do których u- c„ęszczało 4.252 dzieci, 3 szkoły powszech
ne (499 dzieci), 3 klasy gimnazjalne, I kurs seminarjum nauczycielskiego, 3 bursy
Przepił wóz
pożyczony od o ca
Handlarz Augustyn Mazur z Katowic-Załę
ża wypożyczył swemu synowi Augustynowi, zamieszkałemu w Dębie wóz i uprząż na korne.
Po pewnym czasie zaczął się domagać zwrotu wozti i uprzęży. Okazało się jedmak, że syn Augustyn, wspólnie z drugim synem Ma
zura, Florjaaem, sprzedali wóz i uprząż rzeko
mo na jarmarku w Modrzejowie, a pieniądze uzyskane ze sprzedaży, przepili. _
Ojciec zgłosił o spnzen ewierzentu pohcji, która prowadzi w tej sprawie dalsze dochodze
nia. (by)
szło 30.000 marek.
Do poszkodowanych, których jest bardzo wielu, zaliczają siędrobni osadnicy i kupcy, którzy powie
rzyli swoje pieniądze notariuszowi.
Część poszkodowanych nie zgłosiła dotąd swoich pretensyj, to też należy się spodzie
wać. że kwota
30.000 mk, nie jest osta
teczna.
W związku z ta sprawa aresztowano kierownika kancelarii notarialnej
Bielacz- ka,
który wiedział o sprzeniewierzeń ach dra Locke'a, a mimoto zwodził mandar.- tów notariusza nieprawdziwemi danemi o stanie rzeczy.Cała afera wypłynie wkrótce na wo
kandę sadu w Raciborzu.
gimnazjalne (200 chłopców), 4 pensjonaty (146 uczenie), 3 internaty (154 uczenie).
Przy klasztorach sióstr Boromeuszek pro
wadzono 30 pracowni robót ręcznych i szycia, do których uczęszczało 2.268 ucze
nie, pobierając naukę szycia i haftów, w ß zaś szkołach gospodarczych 98 uczenie po
bierało naukę gotowania i prowadzenia domu.
Do furt klasztornych pukali biedni, pro
sząc o posiłek, datek lub odzież. Sb. Bo- rcmeuszki wydały z własnych funduszów 84.402 obiadów i 154.331 posiłków bez
płatnie. Nie wliczono tu obiadów, wyda
nych z polecenia gmin i zarządów. Tych wydano 111.454. Wśród biednych rozdały siostry bezpłatnie osobom dorosłym 524 sztuk różnych części odzieży, biednym dzieciom zaś rozdano 1.228 ?ztu1' ubrań i części odzieży. W gotówce wydano bied
nym 1.863,4! zł.
W dziale Akcji Katolickiej i pomocy duszpasterskiej S. S. Boromeuszki czynne były również. W tej dziedzinie siostrom udało się w 18 wypadkach pojednać mał
żeństwa, a w 114 wypadkach pogdzić lu
dzi
z
Kościołem. Są to suche cyfry, które choć w przybliżeniu dają obraz poświęceń i ofiar, złożonych na ołtarzu pomocy bliźnim. ' ^
— POSTĘPY PRZEMYSŁU CYNKOWE
GO NA ŚLĄSKU ZA CZASÓW POLSKICH.
Z Inicjatywy I-nstytinta Śląskiego odbędzie się w piątek, dnia 21 lutego o godz. UH ej w sa
li wykładowej Dorna Oświatowego w Kato
wicach. prey ul Fiancusk!eJ 12. odczyt z cy
klu „Zagadnienia Gospodarcze Śląsk3" Ini- Stanisław Piasecki będzie mówi! na temat ..Postępy przemysłu cynkowego na Śląsku, za czasów polskich".
Wstęp na odczyt wolny.
— WYSTAWA PRAC KONKURSU NA MA
LARSKIE PROJEKTY zdobnicze, zorganizowa
na przez Przymusowy Cech Malarzy i Lakier
ników w Katowicach, w gmachu Magistratu miasta Katowic, przy ul. Pocztowej (sala nr.
.10), będzie otwarta w dniu dzisiejszym.
Z komisji budżetowe]
Sejmu ŚL
Komisja budżetowo-skarbowa sejmu ślą
skiego na ostatniem swem posiedzeniu roz
patrywała preliminarz budżetowy Kultury Krajowej. Wyjaśnień udzielali naczelnik Młodzianowski i radca Patryn. Budżet preliminowany na sumę 93 800 zł. z malemi zmianami przyjęto w pierwszem czytaniu.
Następnie przyjęto w pierwszem czy
taniu budżet wojewódzkiego biura rolnego w kwocie 306 400 zl., oraz budżet admini
stracyjny i konserwatora okręgowego na łączną sumę 374 400 zł.
Następne posiedzenie komisji odbędzie się dziś " o godz. 15.45. Na porządku obrad budżet administracji skarbowej i za
kładu psychiatrycznego w Rybniku.
#
Samorhó 1 zderzył się z rowerzystą
Na jadącego rowerem ubcą 3 Maja w Szo
pienicach kaprala W. P. Wilhelma Szneidra z Pawłowa, najechał samochód osobowy SI.
3002.
Szneidirowi udało się na czas zeskoczyć z roweru, to też me pomósl om żadnego szwanku, natomiast rower został zupełnie zdruzgotany, przez co ^Szmeder poniósł szkodę, wysokości 100 zł. Szofer odjechał po wypadku w niewia
domym kierunku, (by).
imlerź starca na stacji
W dniu 15 bm. o godz. 18,40 wykupywał na stacji kolejowej w Brzezince 77-letni Paweł Kler z Katowic, bilet w kierunku Katowic. W pewnej chwili Kler osunął się bezwładnie pa ziemię. Wezwany lekarz stwierdził śmierć Star
ca na skutek udaru sercowego. Zwłoki od
stawiono do kostnścy szpitala gminnego w Brzezince.
m
Przytrzymanie
przemytnika
W Kończycach, na ul. Paderewskiego przy
trzymała policja w dräu 15 bm. niejakiego Ma
riana J. z Jaworzna, któremu skonfiskowano 200 kg. cytryn, pochodzących z przemytu. J.
wraz z doniesieniem przekazano do dyspozycji Urzędowi Celnemu w Katowicach, (by).
Surowa kara
za awantury
Wydz. .Sądu Okręgowego w Rybniku roz
patrywał omeg daj sprawę braci, Józefa i Emi
la M entlieh ów z Boryni, oskarżonych o wy wolami e awantury i spowodowanie .urazu cie
lesnego. Józef M- w dniu 19 listopada mb v.
w gospodeie Mispia w Skrzeczkowicach. li
derzy! butelką w głowę 1 kopna! w .żołądek Annę Misplównę, która przez 20 dmi musiała przebywać pod opieką lekarska. — To samo spotkało brata jej, Gerharda, który -również został dotkliwie pobity. Drugi oskarżony w bójce udziału nie brał. Zawezwani na roz
prawę, świadkowie obciążyli oskarżonego po
ważnie. wobec czego sąd skazał Józefą ittent- Iłcha na 6 miesięcy wlęz cni a. zaś brata Emila uwolnił od winy i kary. (g)
Strzelał do ludzi
Jak da żalący
W dniu 11 listopada ub. r. przechodził puzez las w Marklowicach uczeń leśniczy, 19- letni Henryk S. Na drodze spotkał on kilku osobników, których wezwał do opuszczenia lasu. Wobec tego, że osobnicy
a
nie reagowali na jego ostrzeżenia, S. użył broni pal
nej. strzelając trzykrotnie w powietrze, jed
nak tak niefortunnie, że zranił śrutem nieja
kiego Szczukę I Sonika. O zajściu dowiedzia
ła się policja i w wyniku dochodzeń zasiadł S. n.a lawie oskarżonych przed sadem w Ryb
niku, który skazał go na 6 miesięcy więzie
nia z zawieszeniem wykonania kary na 2 lata.
(g)
Spür w Irtrfüart mvdla
W tych dniach w Inspektoracie pracy w Katowicach odbyły się konferencje za
robkowe, dotyczące robotników, zatrudnio
nych w śląskich fabrykach mydła. W rokit konferencji okazało się, że zachodzi ko
nieczność zawarcia jednolitych umów ta
ryfowych dla wszystkich fabryk myd'a na Śląsku. Jedna z konferencyj dotyczyła sporu zarobkowego w fabryce mydlą Czwiklitzer w Katowicach-Zalężu. Wspom
niana fabryka 27 stycznia br. zawiadomiła radę zakładową, że znosi z tą datą do
datki domowe i dodatki na dzieci dla pra
cowników fabryki. Po rozpatrzeniu sprawy inspektor pracy polecił dyrekcji fabryki wyrównać robotnikom zaległości, powstałe z tytu.u nieprawnie potrąconych dodatków socjalnych.
Druga konferencja dotyczyła robotni
ków fabryki mydlą Kollontay w. Kato- wicach-Brynowie, która nie przestrzega postanowień umowy taryfowej ustalonych orzeczeniem Komisji Pojednawczej i Arbi
trażowej z maja ub. r. Na konferencji przedstawiciel fabrvki oświadczył, że dy
rekcja wniosła przeciw orzeczeniu sprze
ciw do Ministerstwa Opieki Społecznej.
Rozprawę odroczono do 25 lutego,.
Nr. 47 — 17.
2.
36. »SIEDEM GROSZY“ Str. 3
Dalsze aresztowania na Śląsku
w związku z wykryciem tainei organizacji niemieckiej
Likwidacja nielegalnej organizacji hit
lerowskiej, działające] na Śląsku pod na
zwą National-Sozialistische Deutsche Ar
beiter-Bewegung, pociągnęła za sobą a- resztowanie
kilkudziesięciu osób.
W godzinach nocnych z soboty na nie
dzielę. oraz w ciągu niedzieli dokonała policia
dalszych aresztowań.
Należy się spodziewać, że w ciągu naj
bliższych dni nastąpi
zupełne zlikwidowa
nie tainej organizacji.
Szczegóły prowadzonych w tej sprawie
dochodzeń, trzymane są narazie, ze wzglę
du na dobro śledztwa w tajemnicy.
(by)
Uchylona konfiskata
W sobotę odbył się w Chorzowie pro
ves o zniesienie konfiskaty. Jak wiadomo, w dniu 28 ub. m. w miejscowości Bobrek pod Bytomiem, z okazji zwiedzania huty
„Julja“ prezes Banku Rzeszy, dr. Schacht, wygłosił znaną mowę, oświadczając m. in., że „granica polsko-niemiecka na Śląsku jest nonsensem, wynikającym z dyktatu wersalskiego i Górny Śląsk nie jest stra
coną placówką dla Niemiec.“ Na drugi dzień t. j. 20 stycznia „Der Oberschlesische Kurier“ w Chorzowie mowę tę powtórzył, za co uległ konfiskacie. W wyniku roz
prawy sąd w Chorzowie konfiskatę tę uchylił.
na dworcu w Katowicach
W dniu 15 bm. w czasie pełnienia służby zauważył strażnik kolejowy Stan.
Biskup na peronie II dworca katowickiego jakiegoś osobnika, uciekającego w kie
runku wyjścia.
Na wezwanie strażnika, osobnik nie zatrzymał się. Nawet strzał karabinowy, dany na postrach przez Biskupa, nie od
niósł skutku.
Wreszcie jednak udało się uciekającego ująć. Stwierdzono, że jest to znany zło
dziej kieszonkowy Władysław Warzecha
z
Szopienic. Usiłował on dokonać nowego„wyczynu“ na dworcu, ale powinęła mu się przytem noga.
Warzechę oddano w ręce policji, z którą w ciągu swojej „karjery“ zapoznał się już kilkakrotnie, (by)
niego prawdziwy skarb. Będąc jednak uczci
wym, me przywłaszczy! sobie cudzych pienię
dzy, lecz po przetoczenia z konduktorem, oddal do Dyrekcji Tramwajów.
Uczciwość halka naprawdę zasługuje na spe
cjalne podkreślenie!
Nasz czytekrfh, p, Paweł Janota z Siemianowic, obchodzi w dnia 17 bm. swoje 60-lecie urodzin.
Skarb w mufce
Znalazł w iramwala 1KOO złafsecłi
Znajdują się jeszcze ludzie uczciwi, którzy mimo biedy i niedostatku nie tknęliby cudzego mienia. Daleko więcej jednak jest ludzi roz
targnionych, o czem świadczy wypadek, jaiks miał miejsce w ub. sobotę.
W Będzinie do tramwaju Czeladź—Sosno
wiec wsiadła jakaś elegancko ubrana pani z mufką, która spotikawszy znajomą, wdała się z nią w pogawędkę. Temat musiał być bardzo zajmujący, to też kobiety zapomniały o rzeczy
wistości. Przejechały właściwy przystanek, gdzie miały wysiąść, a kiedy na następnym opuściły wóz, elegancka dama zostawiła na ławce mufkę.
Siedzący obok mieszkaniec Czeladzi p. Zie
liński, zauważy! zgubę, jednak nie mógł już wręczyć mufki właścicielce.
Kiedy włożył rękę do mufti, ze zdumieniem samacał plilk szeleszczącego papieru, lctórym okazały się... złote polskie. W mufce nieopatrz
nie zostawionej w tramwaju znajdowało się 1700 zł. w banknotach. Ponieważ p. Zielińska jest zatrudnionym sezonowo, stanowiło to dta
Podatki gminne
w Katowicach
Śląska Rada Wojewódzka zatwier
dziła uchwały korporacyj miejskich m. Ka
towic z dnia 17 września i 4 listopada 1935 r. w przedmiocie poboru na rok 1936
— 10 od sta dodatków komunalnych do opłat państwowych od patentów na wyrób oraz 100 procent, dodatków komunalnych do opłat państwowych od patentów na sprzedaż trunków, przetworów wódcza- nych i spirytusowych.
JE ßCfoäa i zdaie^a
ZŁOTO NA SIMPLONIE.
Dla zastąpienia surowców metali szlachet
nych i półszlachetnych, których brak, wywo
łany zarządzeniami sankcyjnemi, daje się po
ważnie odczuwać, — Włosi przystąpili ostat
nio do eksploatacji pokładów złota i niklu, znajdujących się w dolinie Antigorio, na po
łudnie od masywi simplońskiego.
Kopalnia złota w Crodo znaną była już w czasach rzymskich. Przy ówczesnych meto
dach eksploatacji ilość dobywanego złota była tak znikoma, że kopalnię unieruchomiono.
Obecnie w ramach systematycznie prowadzo
nej okcji przeciwko sankcjom, po przeprowa
dzeniu badań geologicznych, przystąpiono do ponownej eksploatacji nieczynnej kopalni. Po
szukiwania nowych złóż metali prowadzi u- tworzone przez rząd „Towarzystwo eksploa
tacji nowoodkrytych rud,,, którego kapital za
kładowy wynosi 20 mlljonów lirów. Towa
rzystwo przeprowadziło ostatnio szczegółowe badania w dolinach Antigorio, Valle Strona, Valle Ossola, gdzie w pobliżu Cuzzago odkry
to podkłady miedzi. W Valle Strona natrafio
no na znaczne pokłady niklu, których eksploa
tację oddano inżynierom zakładów „Fiata“.
MUZYKA NA USŁUGACH CHIRURGJ1.
Nowoczesny prąd w lecznictwie, polegają
cy na budzeniu w chorym sił odpornych, dro
gą oddziaływania psychicznego, naprowadza jednego z chirurgów szpitala miejskiego w Lo
carno na pomysł wykorzystania wpływu mu
zy Id przy operacjach chirurgicznych.
Choremu, przy zastosowaniu znieczulenia lokalnego, nakłada się na uszy słuchawki ra- djowe, lub też o Me w danej chwili rad jo nie nadaje koncertu, łączy się je z od[»owiednią aparaturą, nadającą płyty gramofonowe. Mu
zyka, jak stwierdził lekarz na podstawie bada
nia operowanych przez siebie pacjentów, dza-
;a nie tylko kojąco na ból w czasie operacji, ale — co ma znaczenie daleko większe — wpływa uśmierzająco na bóle pooperacyjne, występujące, zwłaszcza przy większych ope
racjach, z nadzwyczajną siłą.
AMERYKA NAWOŁUJE DO LOKOWANIA KAPITAŁU... W WOJNIE.
W prasie amerykańskiej pojawiają się ostatnio następujące ogłoszenia: „Pewny interes! Wysoki procent! Pomnóżcie swój ka
pital, lokując go u Morgana i Spółki, przed
siębiorstwa, finansującego poczynania wojen
ne! Ryzyka niema! Niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia nie istnieje!“
Mąż-sutener zamordował żonę
Ponure morderstwo w Rybniku
nościach, gdyż jest cała pokrwawiona.
W trakcie opowiadania Czernika zjawiła Się nagle jakaś stara kobieta (jak się póź- Nasza stała czytelniczka, p. Konstantyna Gaj- "jej okazało matka zmarłej), która z okrzy- dzikowa z Załęża, obchodzi 17 bm. 50-lecie kiem: „Aresztujcie mordercę! rzuciła się urodzin. na opowiadającego. Czernik bowiem żył
W późnych godzinach wieczornych ub. od dłuższego czasu z swoją żoną w nie- soboty zgłosił się w komisarjacie policji zgodzie i zmuszał ją do uprawiania nie- w Rybniku niejaki Czernik, zam. przy ulicy rządu. Ubiegłej soboty doszło pomiędzy Chwałowickiej 75 i doniósł, że jego żona nimi do nowej kłótni, w wyniku której Cz.
zmarła w niezwykle zagadkowych okolicz- tak długo bil biedną niewiastę, aż wyzio
nęła ducha.
Przybyła na miejsce policja znalazła na strychu domu zwłoki około 26 letniej ko
biety, jak się okazało żony Czernika. Trup był tak zmasakrowany, że trudno można
było rysy twarzy rozpoznać. Oczywiście mordercę pozostawiono już w areszcie po
licyjnym a zwłoki nieszczęsnej niewiasty zabezpieczono na miejscu, do pr ybycia organów sądowo-śledczych. Jak nam dono
si nasz rybnicki korespondent, Cz. został swego czasu skazany na 3 czy też 4 ty
godnie aresztu za lżenie narodu polski ego i wznoszenie prowokujących okrzyków
„Heil Hitler!“ (g.)
TU WYCIĄĆ!
Humor
j— 136 — — 133 —
TANIE SPOŻYCIE.
Spryciarsta prosi w cukierni o ciastko z jabłkiem, ale po chwili odsyła je spowrotem i prosi o kawałek strucli z makiem, którą zjada z apetytem, poczem wsta
je i chce wyjść.
— Panie — woła kel
ner, pan nie zapłacił za struclę.
— Przecież za nią da
łem . panu ciastko z jabłkiem.
— Ale za ciastko z jabłkiem pan także nie zapłacił.
— A czy ja je zja
dłem?
WE DWORZE.
— Budzić pana chy
ba nie potrzebujemy. Ko
gut pieje wcześnie.
— Dobrze. Proszę na
stawić go na siódmą lano.
OBJAŚNIENIE.
. — Co to jest ze
bra?
— Zebra to koń, któ- ly usiadł na ławce świe- äo malowanej.
SZCZEROŚĆ.
7- Najdroższa, czy bę-
°ziesz mi zawsze wier
ną?
^ czy; jestem jaen»
1 wspólnikami powinna panować wieczna sztama
imiłość... Słyszysz, Fadart?...
Fadart skrzywił się przeraźliwie i cofnął się W cień budy...
Pijatyka trwała w dalszym ciągu. Opijano przyszłe wspólne wyprawy i interesy.
Na drugi dzień cale „towarzystwo“ spało dłu
go, a potem było mocno „zmęczone“. Wszystkich bolały głowy... Zefiryna wcale się nie podniosła z łóżka... O żadnych przedstawieniach i zarobku tego dnia nie było mowy, więc chłopcy mieli względnie spokojny i szczęśliwy dzień, nie popę
dzano ich, nie poszturchiwano, nie łajano. Pod wie
czór chłopcy przynieśli z szynku znów kilka flaszek wina i kolację i wspólnicy zasiedli się do „popra
win“, chcąc zapewne wybić „klin klinem“... Ale zabawa jakoś nie poszła tak, jak wczoraj. Wszyscy byli zmęczeni i osowiali. Po wypiciu wina wcze
śnie położono się do snu...
Ale na trzeci dzień już wszystko wróciło do stanu normalnego. Ślimak zajął się przygotowa
niami do popołudniowego „przedstawienia“. Zefi- ryna zaczęła robić porządki w budzie.
Fadart gdzieś zginął, a Mulot. nie mając nic do roboty, zabrał się dla zabicia czasu, do edukacji chłopców.
Obejrzał jednego i drugiego dokładnie i zaraz na wstępie powiedział do Józka:
— Z c'ebie. zdechlaku, nic nie będzie. Co z cie
bie może bvć za złodziej, kiedy ty już wyraźnie pa
trzysz na księża oborę.
Zato widać było, że podobał mu się Fanfan.
Kazał mu stanąć przed sobą, podnieść ręce do gó-
niebyleijakie wykształcenie. Ho! ho! Uczyłem się przez czas jakiś w szkołach, a potem wszędzie, gdzie mnie los rzucił, po trosze tu, potrosze tam, wszędzie po święcie... Wiecie, że podróże kształ
cą... Zobaczycie, dojdziemy do poważnych rezul
tatów.
Gawędzono w ten sposób dosyć długo, nara
dzając się nad przyszłą wspólną „robotą“, bo wi
dać było odrazu po minie Ślimaka, że mu się ta pro
pozycja Mulota bardzo podobała. Zastanawiał się nad tern, że z takim siłaczem, zbrodniarzem, wy
szkolonym we wszystkich więzieniach Francji, jak Mulot, opłaci mu się spółka, że będzie można na
prawdę zarabiać większe sumy i żyć po pańsku, to znaczy upijać się choćby codziennie.
Podobał się też bardzo Ślimakowi i nowy zna
jomy, przyprowadzony do nich przez Mulota, ten młody Fadart. Pokraczny był, bo pokraczny, na
wet można powiedzieć, że obrzydliwy z tą wpad
niętą piersią, krzywemi nogami, chudy i obszarpa
ny, z twarzą jak cytryną i rysami starca, ale za to był chwat. Rzeczywiście artysta od scyzoryczka, prawdziwy artysta-nożowiec. To dobrze mieć pod ręką takiego zucha na wszelki wypadek... Czasa
mi trudno załatwić „robotę“ zupełnie niepostrze
żenie „na sucho“... Obudzi się właściciel mieszka
nia. narobi hałasu, sprowadzi na I°b policje, albo zbudzi sąsiadów i gotowi kilami zatłuc nocnego go
ścia... A tak? Fadart tylko „szaeh-ma^h“. jeden
ruch scyzoryczk'em i już nic ci nie grozi, właściciel
domu już ani piśn:e. możesz gospodarować w iego
mieszkaniu, jak ci się podoba... I na-śledztwie-po*
Str.
A„SIEDEM GROSZY** Nr. 47 — 17. 2. 38.
Pierścień dokoła Makalle zacieśnił się
Ji&istßfkt&tjciß nts 3 fäiiometry od miosśa
Z Londynu donoszą:
Z Addis Abeby donoszą o nowych suk
cesach wojsk abisyńskich na froncie po
łudniowym, gdzie wojska generała Nassibu, operując nad rzeką Fafan, zwycięsko po
suwają się naprzód. Maszerują one wzdłuż obu brzegów rzeki w kierunku aa Uadarab, przyczem w walkach napadowych niszczą pozycje obronne włoskich straży przed
nich i wysuniętych posterunków, obsadzo
nych przeważnie przez wojska somalijskie.
'V walkach tych Włosi stracili wiele ofiar w zabitych. Napadane nagle po
sterunki włoskie nie mają możności sta
wienia skutecznej obrony i albo są wy
bijane w pień, albo też dostają się do nie
woli. Także w pustyni na południe od Kurale wojska abisyńskie, przeważnie kon
nica, posuwają się naprzód, zadając Wło
chom dotkliwe straty. Wypady wojsk abi
syńskich nie mają jednakże rozmiarów po
ważniejszej akcji wojennej, lecz raczej ob
liczone są na niepokojenie 1 demoralizo
wanie szeregów włoskich. Wzdłuż dróg ustawiają wojska abisyńskie pozycje obronne, zaopatrzone w działa przeciw czołgom, aby udaremnić włoskie ataki czołgów i nie dopuścić do wypadów włos
kich oddziałów motorowych w głąb kraju, jak to miało miejsce podczas pierwszej cfenzywy w prowincji Ogaden. Poważ
niejsze akcje wojsk abisyńskich są jednak
że nie do przeprowadzenia, ponieważ wskutek ulewnych deszczów wszystkie drogi uległy zniszczeniu.
Wedle doniesień z frontu północnego, Makalle jest w dalszym ciągu oblegane.
Pierścień wojsk abisyńskich zacieśnia się wokół miasta coraz bardziej. Wojska abi
syńskie znajdują się w odległości 3 km od oblężonego miasta. Sytuacja załogi włos
kiej jest beznadziejna. O odsieczy Włosi nie mogą nawet myśleć, ponieważ droga Abaro—Makalle jest zupełnie opanowana przez Abisyńczyków, którzy zbudowali tam pozycje obronne, zaś najważniejsze od
cinki drogi zniszczyli i uczynili niemożliwe do przebycia. W kołach wojskowych pa-
Sekreta** Hull
o wymianie towarowe!
Z Waszyngtonu donoszą:
Sekretarz stanu Cordell Hull w przey mówieniu przez radjo podkreślił,
iżwszystkie narody winny mieć równe szan
se w wymianie handlowej, co pozwoli u- niknąć niebezpieczeństwa wojny. Jeżeli świat odrodzi się gospodarczo — mówił Hull — przez wymianę handlową, przy
noszącą wszystkim zyski,
tozmniejsza się obawy i zwątpienie i narody z mniejszym entuzjazmem będą odpowiadały na wez
wania swych przywódców, widzących je
dyne lekarstwo na wszystkie niedomaga
nia w wojnie.
nuje zdanie, że upadek Makalle jest nie
uchronny i nastąpi w najbliższych dniach.
Walki pad Makalle
Madryt. 16.
2.
PAT.Wczoraj wieczorem zakończyła sie bardzo ożywiona kampania wyborcza w całej Hisz
panii. W związku z tern doszło w szeregu miejscowości do drobnych starć miedzy prze
ciwnikami polity can orni. Glosowanie rozpo
częto się dziś o rodź. 8 rano. Na godzinę _ przedtem przed lokalami wyborózentd parna-*
mo deszczu zaczęty tworzyć się ogonki. Uz
brojone oddziały policji czuwają nad porząd
kiem, strzegąc również niektórych gmachów publicznych.
W szeregu punktów miasta umieszczono posterunki Gzerwomego Krzyża W lokalu wyborczym, gdzie miał glosować prezydent Zamira doszło do zajścia, ponieważ prezes komisji wyborczej polecił zrewidować mę
żów zaufania prawicy i lewicy, celem stwier
dzenia, czy nic pos;adayą o,ni broni- Ograni
czyli się oni do protestu ze strony przedsta
wiciela obu grup. O przebiegu wyborów rząd informował społeczeństwo za pośrednictwem radia. O godiz. 16-tej glosowanie zakończyło się i przystąpiono do obliczania głosów. Jak
„Wojska nasze na froncie erytrejSk&m, któ
re w dn::u II bm. podjęty akcję ofensywną, wczesnym rankem dim'a 15 bm. podjęły wielką bitwę na południe od Makalle“.
się zdaje, liczba stosujących była znacznie wyższa od liczby w roku 1933. zwłaszcza le
żeli chodzi o kobiety.
'Wożony wiedioły na peron
Z Warszawy donoszą:
Na dworcu głównym w Warszawie w cza
sie podstawiania pociągu osobowego prawdo
podobnie wskutek uszkodzenia hamulców pa
rowozu, nastąpiło wykolejenie się dwucli wa
gonów, które wjechały na chodnik peronu i strzaskały kiosk Polskiego Towarzystwa Kra
joznawczego. Mało brakowało aby ostatni wagon nie przebił ściany i nie wjechał do sali bufetowej III. klasy. Wśród oczekujących pa
sażerów i służby kolejowej powstał popłoch.
Pogotowie kolejowe usunęło wagony i szczątki kiosku. Na miejsce wypadku przybyła natych
miast specjalna komisja śledcza.
Z Rzymu donoszą:
Ministerstwo propagandy, tym razem wy
jątkowo ogłosiło także w niiedizelę komunikat z placu wojny, w którym przynosi następujący telegram marszałka Badogko:
Wedle pogłosek tendencyjnych. z kwatery głównej nadeszła do Rzymu wir... , -ść, jakoby wojska włoskie już w pierwszym dniu walki zdobyły Amba Aradam, Szelikot, Antato i Be Iesat
BalciKa wina loinils włossi zaDił żołnierza 8$*svasutego
Z Addis Abeby donoszą:
Abtłsyńeki komunikat urzędowy donosi, że zakonnice klasztoru nad jeziorem Haik ukryły się w sąsiednich lasach i uniknęły dzięki temu Skutków bombardowania.
W dniu 14-go lutego samoloty włoskie prze
latywały nad Dessie, lecz powitane gęstym ogniem artylerji przeciwlotniczej, zawróciły szybko -ku północy, bombardując po drodze
Dzamre, Gueltoo, Donga Miilkaei, Legerat i Uul- dlia. Bombardowanie to większych szkód nie wyrządziło.
Korespondent Reutera w Addls-Abeba dono
sä, iż jeden z wojowników arrnjii rasa Seyuma, został ciężko zraniony w głowę butelką wina
„chianti1*, wyrzuconą z samolotu włoskiego, le
cącego na zmacanej wysokości. Wojownik ten przewieziony do szpitala w Dessie, zmarł.
Udzielanie przepnsieK turystycznych
na przekroczenie granicy i Cxecßosionnacli
Z Warszawy donoszę:
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało szczegółowe przepisy dotyczące udzielania przepustek na przekraczanie granicy Polski i Czechosłowacji. Władze administracyjne mogą odmówić udzielenia przepustki na przekroczenie granicy i prze
bywanie w t. zw. pasie turystycznym, o ile
zachodzi przypuszczenie, że petent za
mierza w ten sposób obejść przepisy pasz
portowe. Zgodnie z konwencją polsko- czechosłowacką legitymacje turystyczne wydawane będą w ciągu całego roku człon
kom, Towarzystwa Tatrzańskiego, w okre
sie zimowym zaś członkom Polskiego To
warzystwo Narciarskiego.
Po wyborach w Hiszpanii
itraSsne starcia
Odpowiedzi cedakcji
UWAGA! Redakcja nie odpowiada listow
nie na pytania i daje wyłącznie idpow'edzi w rubryce „Odpowiedzi redakcji *, przeto nad
syłanie znaczków na odpowiedź pisemną iest niepotrzebne i daremne.
Na zapytania bez podania numeru karty abonamentowej i agentury, nie odpowiadamy ani w gazecie, a tern iron ej listownie. — Abo
nenci pocztowi powinni załączyć kwit poczto
wy.Porady ustnej udzelamy każdodziennie tyl
ko od godziny 9—12 przed południem.
Palarz Rudolf, Przegędza, nr. 28004. Oferty wystane dnia 29. 1. b. r. Odpowiedź otrzyma pan ewentualnie od zainteresowanej firmy.
— A. D. nr. 38880, Ruda Śl. Jeśli zięć z żo
ną a córką pana zasiadają do wspólnego, jed
nego stołu i osobnego gospodarstwa nie pro
wadzą, to nie są sublokatorami, ale członkami rodziny , wtedy sąd gospodarzowi nadwyżki nie przyzna, zwłaszcza, że przed dekretem też jej pan nie płacił.
— Orzesze, Bukowina 68. A. M. Czynsze mieszkaniowe w domu wybudowanym w roku 1932 nie podlegają pcud obniżkę dekretową i również lokatorzy nie korzystają z ustawy o ochronie lokatorów. — Co się tyczy rad ja
i
anteny, to niech pan zwróci się do poczty, a urząd już porządek zrobi.— Abou. nr. 37459. leśno jest pewne, że po powtómem zamążpójściu pani rentę wdo
wią straci. Niech pani stawi wniosek do Z. U.
P. w Chorzowie o skapitalizowanie swej renty (jednorazowe odszkodowanie).
— Abon. nr. 51496, Sosnowiec IT. Trudna rada, zwłaszcza, że jak
z
listu mogę wnioskować, żaden z waszego rodzeństwa nie posia
da na tyle majątku, aby całą ojcowiznę prze
jąć na własność, a resztę spłacić. Wspólnie mieszkacie, ojcowizny używacie, ale urząd po
datkowy nie rozłoży podatków na sześć części (na każdego spadkobiercę z osobna). Nie dobrze postępuje jeden z braci, że mieszka darmo, używa ojcowizny, a swej części podatkowej płacić nie chce, chociaż może. Jeśli pomiędzy wami pięcioma jest zgoda j jednomyślność, to stawcie do sądu wniosek, że go wspólnie spłacicie jako złośliwego użytkownika wasze
go wspólnego dobra, a spłaciwszy go, będzie musiał sobie poszukać innego pomieszczenia.
Atoli taką sprawę może wam. przeprowadzić tytko sumienny i rzetelny adwokat. — A ozy tego złośnika niewstyd, że s wo jem postępowa
niem zakłóca wieczny spokój zmarłych ojców i ich, wasze a nawet swoje dobre imię naraża na urągowisko?
‘— Abon. nr. 56391, Piece. Redakcja nie Jest syndykatem ‘przemysłu hutniczego, by zna
ła dokładnie adresy wszystkich hut, werków, stalowni i odlewni na Śląsku. — Z kart kwito
wych ubezpieczenia inwalidzkiego nie przysłu
guje pracownicy po wejściu zamąż jednorazo
wa odprawa.
— H. U. H. nr. 24279. Pozostaje jedyna droga — podanie, do Ministerstwa Spraw Zagrań. Podanie takie musi wystylizować prawnik, — Niech się pan uda do kancelarii mecenasa i notariusza dr. Konstantego Wolne
go, Katowice — Rynek.
— W. P. 8079. Mysłowice. Za wszelkie szkody w sieniach jest odpowiedzialny każdy lokator z osobna. — Spadek po dwuch zmar
łych synach przypada w połowie ojcu. a w drugiej 'połowie pozostałym braciom. — Na te
go łokatora-awanturnika n;erh pan wniesie skargę o eksmisję sadową. Pan wygra.
— Abon. nr. 15593, M. 2. Testament pry
watny, własnoręcznie napisany, ma talką samą ważność wobec prawa, co akt noterjalny.
— 134 —
TU WYCIĄĆ!
— 135 —
Hunurt
tem nie nie powie, nie będzie poznawał nikogo.«
Tak, dobrze mieć pod ręką takiego „artystę od majchra“... Zuch Fadart, może się bardzo przydać w ich spółce, Mulct, jucha, ma rację... A jaki od
ważny, nic się nie boi „cioci-gilotyny“, ani kosza z trocinami. Zuch. Zresztą czego ma się bać, kie
dy niema skończonych szesnastu lat. Prawo jest prawem: małoletnich nie skazują na śmierć... Eh, żeby ten Fanfan dał się dobrze pokierować, mógłby też zostać takim artystą... Chłopak inteligentny, zdolny, możnaby go wyedukować na króla złodzie
jów, gdyby nie był taki uparty... Ale Ślimak znaj
dzie radę i na jego upór... Czas wszystko przynie
sie... Jeszcze nie trzeba rozpaczać, że z chłopaka nie da s:ę nic zrobić...
Tak sobie kalkulował Ślimak w pijanej już mo
cno głowie, zastanawiając się nad propozycją Mu- lota oo do utworzenia spółki złodziejskiej... Miał trochę żalu do małego Fanfana, że jest taki tępy i uparty, że tak mało dotąd skorzystał z jego świetnych nauk... Gotów był nawet rozczulić się nad sobą. że cała jego praca idzie na marne przez upór tak ego szczeniaka i chciał już iść do budy, aby wsypać bękartowi porządne lanie, ale prze
szkodzili mu w tem przyjaciele, którzy wciąż prze
pijali do niego... Zapomniał wkrótce o Fanfanie i po kilku jeszcze kolejkach, zachęcony przez Zetiry- nę, której też podobała sie bardzo propozycja Mu
leta, prawie tak samo, jak podobał się jej ten ol- brzym-bandyta. którego radaby częściej widywać w ich towarzystwie, zwłaszcza w dniach, kiedy Ślimak będzie musiał w interesach spółki wyjechać gdzieś na parę godz-in, albo dni.., — słowem Śli
mak' wyraził zgodę na zawarcie spółki I podał ostentacyjnie rękę Mulotowi i Fadartowi...
Taką okazję trzeba było oblać solennie winem i wódką... Przez ostrożność, żeby się z czemś nie wygadać, postanowiono nie pić już w pobliżu szyn
ku, lecz zakupiono parę butelek wina i wódki i udano się do budy... Tam zaczęła się pijatyka na całego...
Pijany Mulct wpadł w taką wesołość, że za
prosił Zefirynę do tańca, niemniej pjany Ślimak grał na trombonie i szturhańcem zmusił śpiącego już Fanfana do grania na trąbce... Tańczył też z Zefiryną ; podobny do obrzydliwego pająka Fa
dart, który przy Zefirynie w tańcu wyglądał jesz
cze pokraczniej i tak śmiesznie, że Ślimak ze śmie
chu nie mógł już dmuchać w trąbę i ryczał ze śm"e- chu, aż Zefiryną się obraziła i przestała tańczyć, wymyślając mężowi głosem, przerywaną ckawką pijacką.
Obraził się i Fadart. który podszedł do śmieją
cego się ślimaka i rzekł doń zachrypniętym gło
sem:
— Czego pan tak ryczy? Nie radzę panu udeptać mnie w honor, bo może bvć źle... Mój scyzorwzek nie lub' głupiego śmiechu...
Ślimak przestraszył się i przestał się śmiać.
Na szczęście rozmowę tę słyszał stający obok Śli
maka Mul ot i krzyknął na Fadarta:
— Te. chłopcze, nie zaoonrnaj się... Ślimak jest moim bratem i wspólnikom, a więc tak samo.
jakby był twoim wujem... Rozumiesz! Wara ci do niego z twoim kozikiem! Między przyjaciółmi
NIE POZNAŁ.
Pan dom u przyprowa
dza znalezionego na uli
cy chłopczyka i mówi ser
decznie do żony:
— Moja droga, za
opiekuj się nim. Przy czternaściorgu naszych jeszcze jeden się poży
wi.
— Ależ to masz naj
młodszy !
W PODRÓŻY.
— Patrz, co za wspa
niała grota, tu mieszka
li nasi przodkowie.
— A to male za
głębienie obok?
— Tu widocznie było mieszka nie dla stró
ża.
DOLEGLIWOŚĆ.
Pasażer zajmujący gór
ne miejsce w przedzia
le wagonu sypialnego słyszy, te jego sąsiad
t
dołu wzdycha ciężko i ięczy od dłuższego czasu.
— Panie co panu jest?
— Och, Oj, Oj - jej, Ach.
— To straszne, niech pan powie, co się panu stało. Może będę móg1 panu pomóc.
— Nie, nikt me może i mi pomóc Trzecią noc I jadę już fałszywym po*
1 ciągiem.
313)
STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCI Znakomitego lekarza polskiego dr. Żor
skiego niezwykłe koleje losu rzuciły za ocean aż do Meksyku. Po szeregu niesamowitych przygód zaprzyjaźnił się z sławnymi na
czelnikami szczepów Indjan, z którymi pod
stępnie został porwany przez korsarzy i wy- wieziony na bezludną wyspę. Gdy po kilku
nastu latach wrócili do Meksyku, trwały tam krwawe walki o panowanie. Z jednej Strony był Meksykańczyk Juarez, prezydent, z dru
giej zaś cesarz Maksymiljan austrjacki, po
pierany przez Francuzów którzy odznaczali się okrucieństwem, mordując niewinnych re
publikanów meksykańskich. W chwili, gdy w mieście Chihuahua mieli Francuzi rozstrze
lać 40 obywateli, przybył z pomocą Juarez z Żorskim na czele Indjan i pojmali wszyst
kich oficerów francuskich i żołnierzy. Gdy Juarez kazał powiesić jednego z najokrut
niejszych pułkowników, dowódca wojsk fran
cuskich przyrzekł za cenę wolności złożyć broń i opuścić prowincję, a nadto nie wał
czyć więcej przeciw Juarezowi, na co ten ostatni zgodził się. Udzielił również swej zgody na wypuszczenie pięknej Emilji, która była rzekomym szpiegiem francuskim, a wła
ściwie stała po strome Juareza.
♦ * *
— Widzą moi czerwoni bracia, źe dopiero przed niedawnym czasem tę
dy przejeżdżali?
— Tak jest! — odrzekł Niedźwie
dzie Oko. — Najwyżej pół tego cza
su, jaki blade twarze nazywają go
dziną.
— Całkiem słusznie. Mieliśmy się zwrócić później dopiero ku północy, ale śladów tych nie możemy tak po
zostawić bez uwagi. Mojem zda
niem musimy pojechać za gimi.
— To nietrudne! — zauważył Ba
wole Czoło. — Jak widzę, mieli już pomęczone konie, musieli wielką dro
gę przebyć przedtem.
Twarz Juareza zasępiła się.
— Więcej, jak czterdziestu ich by
ło? — spytał.
— Tak jest, raczej więcej, jak mniej! — odparł Żorski.
— To podejrzane. Byli to Indja- nie?
— Nie, widać ze śladów, że to nie indiańskie konie, te bowiem w inny sposób bywają ujeżdżane; zresztą In
dianie nie pozostawiają nigdy takich szerokich śladów.
'— Może byli to vaqueros?
•— Vaqueros w takiej liczbie tutaj razem, to niepodobne.
— A któż inny?
— O tern się dowiemy. Musimy podążyć za śladami.
— Dobrze! Naprzód!
Skierowali się ku północy, a więc nie utrzymali pierwotnego wschod
niego kierunku. Co chwila stawały się ślady widoczniejsze i świeższe. By
ło to najlepszym dowodem, że jechali prędzej, niż oddział, poprzedzający ich.
Żorski jechał na koniu pochylony ku ziemi, badając uważnie wszystkie odciski.
— Conajmniej o dziesięć minut są przed nami! — odezwał się do Juare
za. — Tutaj jechali już tylko stępa.
Nie minął kwadrans, słońce po
częło się coraz więcej zapadać, nie
zadługo musiał zmrok zapaść, gdy Niedźwiedzie Serce podniósł się na siodle i wskazał ręką przed siebie.
— Uff! — zawołał.
Bystre oko Żorskiego pobiegło w tej chwili we wskazanym kierunku.
Bardzo daleko, ale przecież widocz
nie czerniała się jakaś słaba lin ja, któ
ra zdawała się poruszać.
— To oni! — zawołał.
— Dooędzimy ich? — spytał Jua
rez.
— O nie! — odrzekł Żorski.
•— Dlaczego nie?
— Bo nie wiemy, co to za jedni
* czego tu chcą.
— To nie szkodzi. Nas jest dwu
stu. a ich conaiwyżej pięćdziesięciu.
Nie potrzebujemy się przecież ich Sbawiać,
— To prawda. Ale w jaki sposób dowiemy się, co ich tu sprowadziło?
•— Bardzo zwykle, zapytamy ich.
— Ha, ale czy zechcą odpowie
dzieć?
— Muszą!
— Dobrze, ale zmuszeni, nie po
wiedzą nam prawdy. To więcej, niż pewne. Jeżeli nic złego nie mają na myśli, z pewnością nie będą potrzebo
wali nas okłamywać, ale jeżeli zamia
ry ich ją przewrotne, tajemnę, myśli pan, że je nam zdradzą?
— Właściwie, co nas obchodzą ich zamiary?
— Mogą nas obchodzić, tego nie można naprzód określić.
— A więc co pan chcesz uczynić?
*— Będę próbował ich podsłuchać.
— To trudne.
— O nic. Zaraz się ściemni, więc rozłożą się na spoczynek. Podejść ich będzie łatwo. Teraz przedewszyst- kiem musimy uważać, bv niczego nie spostrzegli. Nas jest więcej, więc łat
wiej mogą nas zobaczyć, jak my ich.
Moją propozycją jest zatem, aby jeden za nimi podążył, my zaś porozdziela
my się na pojedyncze grupy i będzie
my postępować jedna za drugą w ta
kiej odległości, aby się z oka nie stra
cić.
— To dobrze! — zauważył Niedź
wiedzie Serce. — Ja pojadę pierwszy.
— Dał koniowi ostrogi i popędził naprzód.
Reszta porozdzielała się na mniej
sze gromadki, tak jak Żorski poradził i jechała pojedynczo w pewnej odle
głości, tak, że nikt nie mógłby się do
myśleć, że taka wielka ilość jeźdźców postępuje.
Tak pędzili jakiś czas w milczeniu.
Naraz Niedźwiedzie Serce zatrzymał konia, pozwalając przedniemu oddzia
łowi zrównać się ze sobą.
— Zniknęli! — odezwał się.
Żorski popatrzał w dal, lecz pomi
mo natężenią, nie mógł niczego spo
strzec.
— Dokąd? — zapytał.
— Wjechali tam do tego lasu.
>— Zwietrzyli nas może?
■— To nie. Poszukują miejsca na nocleg.
— W takim razie nie możemy da
lej jechać. Proszę rozkazać zsiadać, sennor Juarez.
— Tutaj? W pośrodku preryj?
•— Tak! Żadnego niebezpieczeń
stwa nie potrzebujemy się tu obawiać.
Niedźwiedzie Oko i ja podążymy na
przód, by stwierdzić, gdzie się zatrzy
mali.
— Sennor! To nieostrożnie. Weź pan więcej ludzi ze sobą.
— Myli się pan. Im więcej, tern niebezpieczniej.
Przy tych słowach zeskoczył z ko
nia, podając cugle Helmerowi, Niedź
wiedzie Oko poszedł za jego przykła
dem.
W tern miejscu prerje nie były sze
rokie. Wąski pas tylko ciągnął się, ograniczony po lewej stronię krzaka
mi, które rozpościerały się dość gęsto miedzy ogromnemi pniami drzew.
Tam zniknęli nieznajomi jeźdźcy w oddaleniu może trzech ćwierci mili angielskiej.
Żorski wkroczył pomiędzy krzaki i posuwał się ostrożnie wzdłuż nich.
Tuż za nim postępował naczelnik Apaszów. Wpośród krzewów i roz
rosłych konarów drzew było prawie zupełnie ciemno, a że zmrok w tych okolicach bardzo krótko trwa, ogarnę
ła ich niedługo gęsta ciemność.
— Uff! — wyszeptał naraz naczel
nik, chwytając Żorskiego za ramię.
— Co? — szepnął tenże.
— Słychać rozmowę.
Żorski nic nie słyszał. Przystanął natychmiast, nasłuchując.
— Gdzie? — spytał.
— .Na przędzie]
— Daleko od nas?
—- Nie!
Obaj nasłuchiwali uważnie, wpa
trując się w ciemność. Wkrótce usłyszeli w pobliżu głos, wołający;
1— Alfredo!
— Co?
— Chodź! Drzewa mamy już do
syć, ogień już płonie.
Ucichło znowu. Przeczekali jakiś czas, poczem poczęli dalej się skra
dać. Niedługo posłyszał Żorski, jak Niedźwiedzie Oko przystanął, wcią
gając głęboko powietrze w swe noz
drza. Uczuł także jakiś słaby swąd.
— Czuje mój biały brat co? — spytał Apasz.
— Dym! — odrzekł Żorski.
— Ogień rozpalili. Chodźmy da
lej za dymem.
Poszli w oznaczonym kierunku, dopóki nie spostrzegli przed sobą z poza drzew widocznegp blasku ognia, który za każdym krokiem rósł i zwiększał się.
— Tam są! — rzekł naczelnik.
— Rozdzielmy się, pójdzie nam prędzej.
— Gdzie się spotkamy?
Pod tern samem drzewem, pod któ- rem teraz stoimy. Naturalnie, jeżeli nas nie złapią i aie wyszlą na inne spotkanie.
—- Jak pójdziemy?
*— Ty na prawo, a ja na lewo. Prze- dewszystkiem musimy się dowiedzieć, gdzie stoją konie, prychanie ich mo
głoby nas łatwo zdradzić.
W jednej chwili zniknął Niedźwie
dzie Oko w krzakach, po prawej rę
ce leżących.
Żorski musiał sam gramolić się naprzód. Od drzewa do drzewa prze
kradał się ostrożnie, nasłuchując, czy nie usłyszy rozmów i gwaru. Wi
docznie musieli się już usadowić koło ognia, bo cisza panowała wokoło.
Tak przybliżał się coraz więcej aż do miejsca, skąd wszystko dokładnie przed sobą zobaczył.
Naliczył pięćdziesięciu mężczyzn, którzy siedzieli wokoło dwuch ognisk, ponad któremi piekło się mię
so. Ubrani byli po meksykańsku, ale bardzo różnorodnie, widocznie pością- gali się z rozmaitych prowincyj.
Położył się na ziemię i poczołgał aż do ostatnich drzew, po za któremi był obóz. Stąd mógł słyszeć każde słowo.
Dwaj, którzy blisko bd niego sie
dzieli, rozmawiali głośno ze sobą.
— A ja ci powiadam, że zbłądziliś
my! — rzekł jeden z nich.
— Co za głupstwa pleciesz! — odrzekł drugi. — Jesteśmy nieco za
nadto na prawo, ale jeszcze daleko od Candeli.
— A ja ci mówię, żeśmy zanadto na zachód. Może mamy już Narię po prawej ręce. Musielibyśmy już daw
no natrafić na Rio San Juano.
— Głupstwo! Przecież już byłem raz w tej okolicy i znam ją.
— Byłoby jednak lepiej, gdybyś
my się poinformowali i nie spuszczali się tylko na ciebie. Co powie na to sennor Kortejo?
Żorski zadrżał mimowoli, słysząc to imię. Co to za Kortejo? Miałżeby tu być jakiś inny?
— Kortejo? Eh! — odpowiedział drugi pogardliwie.
— Albo co powie jego córka, wdzięczna panna Józefa?
Żorski podskoczył, jakby go coś ukłuło. Mówili o Korteju i jego cór
ce Józefie. To musiał być ten sam, którego znal, skądżeby się zresztą tu znalazł jakiś inny imiennik, którego- by córka także Józefą miała się na
zywać. To przecież nieprawdopodo
bne. Wkrótce dowiedział się, że do
brze się domyślał.
— Ona mnie także mało obchodzi!
— usłyszał odpowiedź drugiego*
—.A ja myślałem, żeś ty w niej za
kochany! — zaśmiał się pierwszy.
— Musiałbym najprzód łeb sobie kazać ogolić.
— Przecież nosisz przy sobie jej fotografję?
— Tak jak i wy,
bysię wydać za jej stronnika.
— By potem zostać ministrem, jak jego prezydentem okrzykną.
— Nie drwij sobie. Ja także nie głupszy od drugich, a na ministrów;
nie wybierają najmądrzejszych. Zresz
tą, kto wie, czy z tego co nie będzie.
Pocóżby do kaduka lazł tutaj na pół
noc.
— Przedewszystkiem chce odebrać Anglikowi pieniądze.
— I