• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Wielkopolski : miesięcznik regionalny poświęcony zagadnieniom kultury wielkopolskiej w przeszłości i w chwili obecnej. 1939.04 nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Wielkopolski : miesięcznik regionalny poświęcony zagadnieniom kultury wielkopolskiej w przeszłości i w chwili obecnej. 1939.04 nr 4"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

ROK I - 1939 K W IE C IE Ń -N f

PRZEGLĄD

WIELKOPOLSKI

MIESIĘCZNI!

m ia rn ia w P oznaniu — S to rc z y k i

F o t. D r Vi

(2)

P R Z E G L Ą D W I E L K O P O L S K I

M I E S I Ę C Z N I K R E G I O N A L N Y

S P I S R Z E C Z Y :

D r W ie s ła w R a k o w s k i: Poznań posiada trz e c ią n a jw ię k s z ą p a lm ia rn ię w E u ro p ie 109

D r Z d z is ła w K a c z m a rc z y k : R ządy K a z im ie rz a W ie lk ie g o w K a lis z u . . 114

D r J e rz y M ło d z ie jo w s k i: K sią dz Staszic w T a t r a c h ...120

D r W ito ld J a k ó b c z y k : Idee o rg an izacyjne w W ie lk o p o ls c e w p ie rw s z e j p o ło w ie X IX w ie k u ... 124

Róża bez k o lc ó w — Z o fia U r b a n o w s k a ...127

K ro n ik a ... 132

Z ru c h u w y d a w n i c z e g o ... 136

Pod p rę g ie rz ...139

B ib lio g ra fia re g io n u za m arzec 1939 140

R e d a k to r: P ro f. J ó z e f K r a s o ń, Poznań

K o m ite t re d a k c y jn y : A d a m K a le tk a , D r Z d z is ła w G ro t, D r W in c e n ty O s tro w s k i W y d a w c a i m iejsce w y d a n ia : J. J a c h o w s k i, K s ię g a rn ia U n iw e rs y te c k a sp.z o.o. w P oznaniu

A d re s R e d a k c ji i A d m in is tra c ji: Poznań, ul, K a n ta k a 8/9

Cena pojedynczego nu m eru 1 z ł P ren um e rata roczna 10 z ł P. K . O. 200.324 D la szkół, b ib lio te k i ś w ie tlic prenum erata w yn osi 6,— z ł rocznie W ła ćc ko n ta : J. Ja ch o w ski

Z a k ła d i m iejsce o d b ic ia : D ru k a rn ia P ań stw ow a w P oznaniu, u l. S kładow a 3. 533 39.

(3)

P R Z E G L Ą D W I E L K O P O L S K I

M I E S I Ę C Z N I K R E G I O N A L N Y

POŚWIĘCONY ZAG ADNIENIO M KULTURY WIELKOPOLSKIEJ W PRZESZŁOŚCI I W CHW ILI OBECNEJ

W iększe m iasta posiada ją swoje muzea, ogród zoologiczny i p a rk b o ta n iczn y z p a lm ia rn ią . Zadaniem ty c h in s ty tu c ji jest nie ty lk o grom adzenie m a te ria ­ łów naukow ych w łasnego k ra ju , lecz i okazów z te re n ó w obcych,

by zapoznać społeczeństwo

1 ogólnym dorobkiem k u ltu ry , czy też ze św iatow ą fauną

i flo rą . K a żd a w ięc pow yż- , , . .

sza in s ty tu c ja je st me ty lk o

J a s n o ś c ią m iasta, ale całego społe cze ń stw a . W ym a g a d la te g o od nas W szystkich szczerego z a in te re s o w a n ia się n ią i cz u łe j o p ie k i. P rzecież ty lk o tu p o tra fim y w y k a z a ć nasze z a m iło w a n ia k u ltu ra ln e i tu ty lk o łą czym y m iły spacer z p o ż y tk ie m n a u k o w y m .

P a lm ia rn ia poznańska jest nie t y lk o n a jw ię k s z ą w Polsce, ale trz e c ią z rzędu co do ro z m ia ró w w E u ro p ie . J e j rozbudow a p rz y p a d a na okres

R o k I Poznań, kw ie cie ń

D r W ie s ła w R a k o w s k i

Q- Ü

19

(Z d jęcia autora).

P O Z N A Ń POSI ADA TRZECI PALMI ARNI Ę W EUROPI E

O gó lny w id o k p a lm ia rn i

109

(4)

D z ia ł k a k tu s ó w je st ba rdzo bo ga ty

czow ą apara­

tu rę , k t ó r a u m o ż l i w i a sk ra p la n ie r o ­ ślin w o d ą de­

szczową. W h o d o w li ro ś lin pom agają pal- m ia rn i osobne m n o ża rki i z a k ła d h o d o w la n y w ra z z „ z i m ó w k ą " na G órczynie.

W samej p a lm ia rn i w y ró ż n ia m y siedem o d d z ia łó w , z k tó r y c h k a ż d y m ie ści o d rę b n y zespół ro ś lin n y . W je d n ym z p a w ilo n ó w zn a jd zie m y się w ś ró d p rz e p ię k n ie -b a rw n y c h ry b , k tó r e egzotyczne w o d y sw ojej o jc zyzn y z a m ie n iły na 14 dużych basenów a k w a rio w y c h . Z a d z iw ia ją nas ic h fa n ­ ta s ty c z n e k s z ta łty . Jed n e p o sia d a ją p o w ie w n e w e lo n y , inne n ie p ro p o r­

c jo n a ln ie duże pyszczki, a jeszcze in n e są z w ie rc ia d łe m w łasnego ciała.

P rzez sikorę ich w id z im y całe w n ę trze — m a ły żo łą d e k i krę g o słu p . P ię k n y w ięc je st św iat, je ż e li naw et głębie w odne zam ieszkują itęczowe s tw o ry . M a m y je d n a k w p a lm ia rn i i m n ie j s y m p a ty c z n y c h p ira tó w , ja k im i są a li­

g a to ry . M ło d e są to gady — a już ta k ża rło czn e i d ra p ie żn e !

A te ra z do ro ś lin n o ś c i stepów , puszcz, d ż u n g li i do k w ia tó w n a jp ię k ­

n ie jszych p o ls k ie j h o d o w li. . . . .

R o zp o czyn a m y od k a k tu s ia rn i. Z o b a czym y tu ro ś lin y , k tó re w e w n ę trz u sw ym k r y ją s tu d n ie . . . bo bez n ic h nie m o g ły b y p rze cie ż p rz e ­ trz y m a ć suchego k lim a tu sw ej ojczyzn y. Je st tu c e r e u s k a k tu s , k tó r y w y s tę p u je p o d ro z m a ity m i p o s ta c ia m i to ja k o u w ło s io n a m a ­ czuga, p o d o b n a do g ło w y sta rc a - a w ię c też n azw a jego C. se n ilis - to znow u jako pień, ¡z k tó re g o zwiesza się k ilk a ło d y g grubości palca C. fla b e llifo rm is . D a le j p ię k n e a gaw y m e k s y k a ń s k ie , k tó re w o jczyźn ie z a k w ita ją w ró ż n y m w ie k u , a u nas d o p ie ro po 4 0 - 5 0 latach. L iście ich m ięsiste są smaczną p o tra w ą . M ią ż zaś ło d y g u żyw a się na w y k ła d a n ie

P o w s z e c h n e j W y s ta w y K r a ­ jo w e j. P ole­

pszono w te d y ju ż istn ie ją ce p a w i l o n y i z w i ę k s z o n o ic h lic z b ę na siedem. Poza ty m zainstalo­

wano d e s z -

110

(5)

skrzynek na ow ady, a sok, w y c ie k a ją c y po nacięciu m łodego pędu, jest narodow ym napojem m eksykańskim (p u lq u e ). Są jeszcze opu n c je i szereg innych s u k k u le n tó w — a w szystkie od czasu do czasu p ię kn ie z a k w ita ją .

W in n y m o d d zia le w ita nas B ra z y lia i A u s tra lia ze sw oim i ro z ło ­ żys ty m i a ra u k a ria m i, dalej ro z m a ry n p rz y p o m in a nam znaną piosenkę , a m ir ty p ie rw sze la ta m łodości.

P rze jd źm y je d n a k do p a lm . . .

Z 1000 g a tu n k ó w palm , zo b a czym y tu n a jp ię kn ie jsze , a w ię c p o łu d ­ n iow o-euro pejską k a rła tk ę (Chaem aerops), p a lm y kokosowe, d a ktylo w e , Piękne L iv is to n y o liś c ia c h d ło n ia s to -w a c h la rz o w a ty c h i szereg in n ych . Co m a m y za p o ż y te k z palm ? W ię k s z y pra w ie , ja k z in n ych ro ślin . Palm y d o sta rcza ją nam b o w ie m ja rz y n , o w o có w , m ą ki, w in a , a ra ku , cu k ru , o liw y , w o sku , ż y w ic , p e rfu m itd . N asiona n a w e t o b ia ły m b ie lm ie za­

stępują nam kość sło n io w ą ; zaś tw a rd e drew no je st w y ś m ie n ity m b u d u l­

cem. K a p u stą palm o w ą nazyw am y korzenie i p ączki k ie łk u ją c y c h nasion w ie lu palm , a k a p u sta ta jest sm aczną ja rz y n ą . P ró cz p a lm s p o ty k a m y tu jeszcze szereg p ię kn ych p a p ro c i p rz y zie m n ych i d rze w ia stych , oraz Wijące się lia n y .

D o n a jp ię k n ie js z y c h z a k ą tk ó w n a le ży o d d z ia ł z k w ia ta m i. K w itn ie

•u pachnąca d a tu ra , bzy, ko n w a lie , h ia c y n ty , h o rte n sje i szereg in n ych n a tu ra ln ie , że k a ż d y k w ia t w sw oim czasie . . . a nad w s z y s tk im i zw ie ­ r a j ą się o lb rz y m ie liś c ie n a jp ię k n ie js z e j i o lb rz y m ie j p a lm y d a k ty lo w e j (Phoenix canadensis).

In n y zn o w u p a w ilo n m ieści k o lo ro w ą ro ś lin n o ś ć tr o p ik a ln ą — zielną.

Z adziw ia nas tu b a rw a i k s z ta łt s to rc z y k ó w — ty c h c u d n ych i n a jw y tw o r- n i e j s z y c h

kw ia tó w na k a liz ie m s k ie j, k tó ry c h z|in ą i j u ¿ n ¡e_

íeden p r z y - y °d n ik i za h-he n ie je - den ju ż m i-

°ś n ik zapła-

^,ł m ajątek.

10000 już znanych g a ­ r n k ó w , znaj-

^ się bow iem leszcze j ta.

*e' k tó ry c h

45 -le tn ia palm a d a k ty lo w a

111

(6)

zd o b ycie w ym a g a nie b e zp ie czn e j i b a rd zo k o s z to w n e j e ksp e d ycji. Z d z ie ­ s ią te k o rc h id e i, k tó re posiada nasza p a lm ia rn ia , a k tó re w ro ż n y c h m iesiącach z a k w ita ją , w y m ie n ić w y p a d a C a ttle y e , W a n y, im ,

x ą O n cid ia , Brasso i D e n d ro -

P a w ilo n re p re z e n ta c y jn y

bia. W p a w ilo n ie ty m spo­

ty k a m y się ró w n ie ż z r o ś li­

nam i, k tó re nie ty lk o ż y ­ w ią się d w u tle n k ie m w ę ­ gla, ale d o datko w o jeszcze ow adam i. J a k to m ożliw e?

D z ię k i sp e cja ln ym p r z y ­ rządom c h w y tn y m i in n y m tric k o m . A tr a w ić c ia ło o w a d ó w p ró c z c h ity n y p o ­ tr a fią te ro ś lin y doskonale d z ię k i w y d z ie la n iu e n zy­

m ó w p e p to zu ją cych . Do n a jc ie k a w s z y c h z te j g rupy ro ś lin należą d z b a n e c z n ik i v e l ne p e n te sy z tro p ik a ln e j A z ji, z a rc h ip e la g u m alaj- skiego, czy też z A u s tr a lii i M a d a g a ska ru . B la s z k i n ie k tó ry c h ic h ilo ś c i tw o ­ rz ą b a rw n y dzbane czek zw ie sza ją cy się na dłu g im ogonku. B rzeg tego dzb a n ­ ka, ja k i jego w e w n ę trzn a p o w ie rz c h n ia je st śliska i w y d z ie la s ło d k i nektar*

ta k po żą d a n y prze z o w a ­ dy. N ie s te ty je d n a k, gdy

ty lk o o w a d spocznie na brzegu, to już w p a d a do w n ę trz a dzbana, b y nigdy stąd nie w ró c ić .

M ija ją c d z ia ł ro ś lin u ż y t' ko w ych , a w ięc d rz e ^ ka uczukow ych , bananóW' trz c in y c u k ro w e j, w anilm p rze ch o d zim y do ro ś li11 w odnych. K ró lo w ą ich

112

(7)

to V ic to r ia R egia — o o lb rz y m ic h liś c ia c h i o k w ie c ie p ię k n y m , k tó re n ie s te ty tr w a k ró tk o . O tw a rc ie jego następuje w ie c z o re m w b a rw ie b ia łe j. N ad ranem za m yka się, b y pod w ie c z ó r o tw o rz y ć się po raz o s ta tn i i już w zm iennej b a rw ie — bo w ró żo w e j. T e ra z za m y k a się i zanurza pod w odę, gdzie następu je d o jrz e w a n ie nasion, o ile n a tu ra ln ie doszło do za p yle n ia . W n ie w o li trz e b a ją je d n a k co ro k w y c h o w y w a ć z nasion. W o lb rz y m im basenie w id z im y jeszcze p ró c z różnego g a tu n k u nym ph, cyp e ru sy, h ia c y n ty w o d n e (eich h o rn ie ), św ię te lo to s y i ry ż . Z gó ry zaś zw ieszają się egzotyczne d yn ie i o g ó rk i. P ie rw sze m a ją k s z ta łt d zb a ­ nów i n a z y w a ją się Benicassa h isp id a — a d ru g ie p rz y p o m in a ją nam nasze o g ó rk i — L u ffa c y lin d ric a . Są tu też s a n s iw ie ry o liś c ia c h z w in ię ­ ty c h w ru lo n y i o liś c ia c h sze ro kich . T o ro ś lin y , z w łó k ie n k tó r y c h w y ra b ia się lin y o k rę to w e .

T y le to w o g ó ln ych zarysach o p ię k n e j naszej p a lm ia rn i, k tó ra obecnie po d sp rę ż y s ty m k ie ro w n ic tw e m d y r, W ł. M a rc iń c a ja k i decer- natem inż. S k o ta rk a ro z w ija się coraz to p o m y ś ln ie j. G d y n a to m ia s t Wycieczki, zw iedzające p a lm ia rn ię , chcą skorzystać stuprocento w o, niech Poproszą w te d y k ie ro w n ik a p a lm ia rn i p. W . A lk ie w ic z a , b y je o p ro w a d z ił.

S zkoda ty lk o , że n ie w ie lu z w ie d za naszą dżunglę i puszczę p o z ­ nańską!

113

(8)

D r Z d z is ła w K a czm a rczyk

R Z Ą D Y K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O W KALI SZU

P rze żyw a m y dziś we w o ln e j ojczyźn ie ponow n y proces zrastania się ziem i w ie lk o p o ls k ie j w je d n ą całość. W je d n ym w s p ó ln ym w o je w ó d z tw ie z n a la z ły się po la ta c h ro z łą k i d w a n a jw ię ksze m iasta w ie lk o p o ls k ie : Poznań i K a lis z , b y odtąd, ja k p rze d w ie k a m i, d z ie lić w s p ó ln ą dolę, p rz e ż y w a ć c h w ile radosne i łą c z y ć się coraz se rd e czn ie jszym i w ę z ła m i w s p ó ln o ty . H is to ry k je s t na ty m p o lu zb liże n ia w y s ła n n ikie m , k tó r y p o tra fi do te ra ź ­ niejszości nawiązać w spom nienia la t ubiegłych , by pobudzić drzem iące i od w ie czn e echa i p o p rze z p o m o st ic h z b liż y ć to, co w ro g o w ie u s iło w a li p o d z ie lić . B y zrozum ieć, czym b y ł K a lis z dla W ie lk o p o ls k i, m usim y p rz e ­ nieść się w czasy o sta tn ie g o P iasta, k r ó la K a z im ie rz a W ie lk ie g o . Są to bow iem lata, k tó re u g ru n to w a ły znaczenie K a lis z a na przyszłość.

Z doby dzielnicow ego ro zb icia przechodzi K a lis z pod panow anie o s ta t­

nich P ia stó w ja ko stolica obszernej ziem i, ro zciągające j się poprzez P y z d ry , G niezno aż do N a k ła nad N o te c ią . O bejm uje w ię c bez m a ła p ó ł W ie lk o ­ p o ls k i, o ile ch o d zi o ludność, to jej w iększość. D z ie ln ic a k a lis k a po K u ja ­ w ach i okolicach K ra k o w a należy do najgęściej z a lu d n io n ych ziem P o ls k i K a z im ie rz a W ie lk ie g o . Gęstość za lu d n ie n ia w y n o s iła tu średnio 10 lu d z i na k m 2. N ie może się z n ią n a w e t ró w n a ć zie m ia poznańska, lic z ą c a n ie ca łe 4 lu d z i na km 2. R ów nież położenie d z ie ln ic y k a lis k ie j w w y n ik u k s z ta łtu państw a je s t o w ie le dogodniejsze. L e ży ona b liż e j ówczesnych w ie lk ic h d ró g h a n d lo w y c h , łą c z ą c y c h K r a k ó w i W ę g ry z T o ru n ie m i P om orzem . N a te r y to r iu m te j d z ie ln ic y k rz y ż u ją się w ażne d rogi, biegnące z T o ru n ia do W ro c ła w ia przez K a lis z lu b P y z d ry , z d ro g a m i łą c z ą c y m i całą W ie lk o - p o lskę z M azow szem i M a ło p o ls k ą z żupam i s o ln y m i w B o ch n i i W ie lic z c e . W czasach K a z im ie rz a W ie lk ie g o is tn ia ła specjalna droga solna łącząca K a lis z z B ochnią z om inięciem K ra k o w a przez S ieradz, Radom sko i U jście Solne.

N a p o d ło ż u ty c h n a tu ra ln y c h w a ru n k ó w k o rz y s tn ie ró w n ie ż u k ła d a ły się stosunki społeczne i procesy h isto ryczn e d z ie ln ic y k a lis k ie j i samego m iasta. W p rze ciw ie ń stw ie do Poznania nie popada K a lis z w niełaskę kró le w ską , gdyż jeszcze za Ł o k ie tk a razem z in n y m i m iastam i swej d z ie l­

n ic y , tj. P y z d ra m i i G nieznem , o p o w ia d a się w y ra ź n ie po jego stro n ie . S ta n o w is k o , ja k ie z a ją ł K a lis z na p o c z ą tk u X IV w ie k u , u ła tw io n e b y ło szczeropolskim ch a ra kte re m m ieszczaństwa. I ta k w e d łu g obliczeń d la X \ r w ie k u w p rze ciw ie ń stw ie do Poznania, gdzie u d z ia ł N iem ców w szeregach m ie szczaństw a o b lic z a się na 33% , K a lis z m ia ł ic h nie w ię c e j ja k 6% . Z in n y c h m ia s t d z ie ln ic y k a lis k ie j je d yn ie P y z d ry p osiada ją p o w a żn ie jszy

114

(9)

odsetek N ie m có w , bo 17%, ale już G niezno nie m ia ło ic h w ię ce j ja k 2% , Sądzę, że c y fr y te nie w ie le o dbieg ają od stosunków z X I V w ieku.

Za poparcie, ja k ie u d z ie lił K a lis z i ziem ia ka liska , w ynagrodzone zo­

sta ły sowicie ro z m a ity m i p rz y w ile ja m i ju ż przez samego Ł o k ie tk a . Poznań popada za u d z ia ł w buncie w la ta ch 1312/14 w w yra źn ą niełaskę, z k tó re j nie podźw ign ie się ani przez rz ą d y K a z im ie rz a W ie lk ie g o , ko n tyn u u ją ce g o na ty m o d c in k u p o lity k ę ojca. Ten zespół oko liczn o ści spraw ia, że K a lis z w czasach K a z im ie rz a W ie lk ie g o w y s u w a się zd e cyd o w a n ie na czoło m ia st w ie lko p o lskich . Jest on sp e cja ln ie przez k ró la p o p ie ra n y ja k b y z chęci stw orzenia p rze ciw w a g i i k o n k u re n c ji d la Poznania. Poznań w ow ym czasie nie o trz y m u je ani jednego p rz y w ile ju , czy choćby p o tw ie rd ze n ia sta rych w o ln o ści, gdy p rz e c iw n ie K a lis z je st n im i d o s ło w n ie obsypany, Podobnie ja k m ia sta m a ło p o ls k ie .

Co w p ły n ę ło na p o zyska n ie sobie p rze z K a lis z ta k m ożnego p r o ­ te k to ra ?

Sądzę, że p e w n ą ro lę w ty m c ie k a w y m z ja w is k u g ra ły i m o m e n ty uczuciow e. W s z a k K a z im ie rz W ie lk i, to syn J a d w ig i, c ó r k i B o le s ła w a Pobożnego, k s ię c ia k a lis k ie g o . S e n ty m e n t d la w ie rn e j i oddanej, m a c ie ­ rzystej d z ie ln ic y to może k lu c z do w y ż e j w z m ia n k o w a n e j o p ie k i. S am o­

dzielność i odrębno ść zie m i k a lis k ie j, k tó r e j K a lis z b y ł s to licą , jest przez c a ły czas u trzym yw a n a . N ie ty lk o w o ­ je w o d o w ie i cała h ie ra rc h ia u rz ę d ­ n ik ó w z ie m s k ic h s k u p ia się w o k ó ł tego ośrodka, ale p o w s ta ją tu osobne sądy ziem skie, a n a w e t osobny sta ro sta k a li­

ski, ja k b y d la p o d k re ś le n ia o d rę b n o ści zie m i k a lis k ie j od p o zn a ń skie j. O d rę b ­ ność tę w p ro w a d z a K a z im ie rz W ie lk i na p o c z ą tk u swego p a n o w a n ia . O p ie r w ­ szym sta ro ście k a lis k im s ły s z y m y w r.

1337. B y ło to w id a ć je d n a k c h w ilo w e u s tę p s tw o na rzecz społeczeń stw a.

Z c h w ilą , gdy k r ó l p o c z u ł się na siłach, w r. 1352 znosi d w o is to ś ć W ie lk o p o ls k i, w p ro w a d z a ją c ja k o c z y n n ik n a d rzę d n y nad o biem a d z ie ln ic a m i sta ro stę gene­

ralnego w ie lk o p o ls k ie g o z siedzibą w P oznaniu. O d tą d po m im o za ch o w a n ia się o d rę b n y c h w o je w ó d z tw poznań skiego i k a lis k ie g o p o ja w ia się z p o w ro te m p o ­ ję cie W ie lk o p o ls k i ja k o całości.

„ D o r o t k a " w . u u ^ u , ana przez K a z im ie rz a W ie lk ie g o

K aliszu, zbudo-

115

(10)

D z ia ła ln o ś ć K a z im ie rz a W ie lk ie g o w ziem i k a lis k ie j to zarazem cała jego d z ia ła ln o ść we W ie lko p o lsce . T y lk o tu p o w sta je n a jw ię ksza ilość b u d o w li w jego czasach, tu w znosi on n a jw ię ce j zam ków i m u ró w m ie js k ic h (K a lisz, K o ło , K o n in , P y z d ry , S ta w iszyn ). R ów nież najw ię ksza ilość lo k a c ji m ia st i w si na p ra w ie n ie m ie ckim g ru p u je się w d z ie ln ic y k a lis k ie j.

P o w sta je tu w czasach K a z im ie rz a W ie lk ie g o 19 m ia st (Smogulec, Ruda, O patów ek, Żnin, K w ieciszew o, Targow a G órka, W rześnia, Benice, Ślesin, K am ień, Pakość, Sępolno, K o ło , G olina, K leczew , S koki, K oźm in e k, Ł a ­ biszyn , Ł e k n o ), podczas gdy w z ie m i p o zn a ń skie j z a le d w ie d w a (C zap­

lin e k , D o ls k ). F a k ty te w s k a z u ją w y ra ź n ie na to, że o b o k zie m i k r a ­ k o w s k ie j, S ie ra d zkie g o , Ł ę c z y c k ie g o i K u ja w ró w n ie ż ziem a k a lis k a w ch o d z i w s k ła d d z ie ln ic sp e cja ln ie prze z K a z im ie rz a W ie lk ie g o w y ró ż n ia n y c h , a cią g n ą cych się od K ra k o w a w ą s k im pasem k u P om orzu. N a jw ię c e j ła s k i z a szczytó w z ca łe j d z ie ln ic y k a lis k ie j s p ły w a na K a lis z . W czasach ty c h zm ie n ia on p ra w ie nie do p o zn a n ia sw ój w id o k z e w n ę trz n y . T w ó rc a P o ls k i m u ro w a n e j otacza m ia sto w ie ń ce m s iln y c h m u ró w , b ra m i baszt.

S z c z ą tk i ic h razem z b a sztą zw aną „ D o r o tk ą “ d o c h o w a ły się w K a lis z u do d zisia j w d w ó c h d ro b n y c h fra g m e n ta ch . S tw o rz e n ie fo r ty fik a c ji m ie j­

s k ic h m a na celu p o w s trz y m a n ie n a p a d ó w k rz y ż a c k ic h i czeskich. F o r ­ t y fik a c ji ty c h d o p e łn ia zam ek, zarazem re zyd e n cja k ró le w s k a , ro w m e z p o w s ta ły w ty c h czasach. F u n d a m e n ty tego za m ku tk w ią dziś w m u ra c h gim nazjum im . A s n y k a . O k o ło r. 1339 p rze n o si k r ó l z a k o n oo. fra n c is z ­ k a n ó w ze starego K a lis z a do m iasta, m u ru ją c m u k la s z to r i w s p a n ia ły k o ś c ió ł po d w e z w a n ie m św. S ta n is ła w a , do dziś b ę d ą cy ozdobą m iasta.

P o c ią g n ię ty p rz y k ła d e m k ró le w s k im a rc y b is k u p J a ro s ła w B o g o ria ze S k o tn ik w z n o s i tu n o w ą g o ty c k ą k o le g ia tę p o d w e z w a n ie m N. M a r ii P anny, zw a n ą dziś p o p u la rn ie k o ś c io łe m św. Józefa, a n a p rz e c iw n ie j o k a z a ły p a ła c a rc y b is k u p i — dzisiejsze s ta ro s tw o . K o le g ia c ie te j o fia ro ­ w u je K a z im ie rz W ie lk i w r. 1363 p rz e p ię k n y k ie lic h g o ty c k i ze sre b ra pozłacanego, k ra k o w s k ie j ro b o ty , ja k o d o w ó d se n ty m e n tu i czci, jeden z n ie lic z n y c h d a ró w d o c h o w a n y do d zisiaj. Poza K a lis z e m je d yn ie O poczno i T rzem eszno m ogą się po szczycić p o d o b n y m i w zg lę d a m i. Ż y c iu re lig ijn e m u u d z ie la k r ó l specjalnego w id a ć p o p a rc ia , s k o ro je w zm acnia, o p ró c z w y ż e j p rz y to c z o n y c h fa k tó w , osadzeniem w r. 1358 z a ko n u k a ­ n o n ik ó w re g u la rn y c h p rz y is tn ie ją c y m już k o ś c ie le p a ra fia ln y m sw. M ik o ­ ła ja (dziś z w a n y m p o p u la rn ie k o ś c io łe m k a n o n ik ó w ). Z a ko n ten, p o c h o ­ dzący z W ro c ła w ia , p o s ia d a ł k o ś c ió ł i dom w e w s i M ą k i pod Sieradzem , k tó r e to p o s ia d ło ś c i razem z in n y m i w s ia m i za m ie n ia m u k r ó l na w ie ś K u c h a ry i k o ś c ió ł św. M ik o ła ja z dw o m a w in n ic a m i. Is tn ie ją c e m u już w K a lis z u k la s z to ro w i św. D ucha, u trz y m u ją c e m u sz p ita l, p o tw ie rd z a k ro w r. 1350 p ra w o p o ło w u ry b w P rośnie.

(11)

Z a rzą d ze n ia k r ó le w ­ skie sięgają je d n a k jesz­

cze d alej, bo w d z ie d z i­

nę k o rz y ś c i g ospod ar­

czych m ia sta ja k i w dziedzinę u s tro jo w ą . W p rz y w ile ju z 1338 r.

o trz y m u je K a lis z p o z ­ w o le n ie na u rzą d za n ie

d o ro c z n y c h ja rm a rk ó w , m ieszczanie zaś i obcy k u p c y , u d a ją cy się w te ­ dy do m iasta, zostają z w o ln ie n i od w s z e lk ic h o p ła t ce ln y c h i ta rg o ­ w y c h . W r. 1349 k r ó l p o tw ie rd z a ugodę K a li­

sza z W ro c ła w ie m co do ścigania z ło c z y ń c ó w i ro z b ó jn ik ó w , dodając ze sw ej s tro n y w y r o ­ k ie m sądu m ie jskie g o pow agę k ró le w s k ie g o K o ś c ió ł oo. F ra n c is z k a n ó w w K aliszu , b u d o w a n y przez im ie n ia . W tym że samym K a z im ie rz a W ie lk ie g o ro k u w sk azuj e k r ó l k u p - com to ru ń s k im drogę h a n d lo w ą na Ś ląsk prze z K a lis z z o m in ię c ie m P ozna­

nia, p o z w a la ją c p rze z to K a lis z o w i ciągnąć k o rz y ś c i z tego h a n d lu . W r. 1360 u d zie la k r ó l p o z w o le n ia m ia s tu na w y k u p n o w ó jto s tw a od d o ty c h c z a ­

sow ych w ó jtó w d zie d ziczn ych , p rz e le w a ją c na K a lis z w s z e lk ie ic h p ra w a i dochod y. N a le ż a ły tu k o rz y ś c i z ła ź n i, k ra m ó w p ie k a rs k ic h i szew ­ skich, rze źn i, p ó l i łą k , k a r sądow ych. R ów nocześn ie zysku je m iasto u k ró c e n ie p o d m ie js k ie j k o n k u re n c ji w d z ie d z in ie ka rc z e m , ora z p ra w o P obie ra n ia c ła od w o z ó w ze solą, p rze je ż d ż a ją c y c h p rze z K a lis z , w w y ­

sokości p ó ł k w a r ty s o li od w ozu. R ó w nocześn ie z a tw ie rd z o n a też zo­

staje ju ry s d y k c ja sądu m ie jskie g o nad m ie s z k a ń c a m i m ia sta i o s ie d li pod- n ń e js k ic h w e w s z y s tk ic h sp raw ach. W r. 1362 d a ro w u je K a z im ie rz m iastu k ró le w s k ą w ie ś T y n ie c , gdy w ty m sam ym czasie s k o n fis k o w a ł P o z n a n io w i d w ie w sie a m ia n o w ic ie Je życe i W in ia ry . D a ro w iz n ę T y ń c a P o łą czył k r ó l z o b o w ią z k ie m m ia sta u re g u lo w a n ia rz e k i P ro s n y i jej k o n ­ s e rw o w a n ia po czą w szy od m iejsca znajdującego się o m ilę od k la s z to ru w O ło b o k u aż do K a lis z a . P rz y k a z u je też, b y rz e k a m ia ła zawsze o d p o ­ w ie d n ią szerokość, zd o ln ą do s p ła w u d rze w a i s ta tk ó w . S zerokość ta

117

(12)

m ia ła w y n o s ić 12 ło k c i tj. o k o ło 6 m. W r. 1365 o trz y m u je K a lis z n ie z w y k ły p rz y w ile j, bo ska rg i, ża ło b y, apelacje czy p o s z u k iw a n ia p ra w a m ia ły b y ć o d tą d z a ła tw ia n e w sam ym m ieście a nie poza nim . C h o d z iło tu n ie ­ w ą tp liw ie k r ó lo w i o p rz e c ię c ie w ę z łó w łą c z ą c y c h m iasto z M a g d e b u r­

giem i W ro c ła w ie m . W ty m celu tw o rz y k r ó l w ła s n y sąd z a m k o w y p ra w a n ie m ie c k ie g o w K a lis z u , obsadzając ła w ę tegoż sądu ła w n ik a m i m iasta, W a ż n y to etap na drodze do u n ie z a le ż n ie n ia s ą d o w n ic tw a na p ra w ie n ie m ie c k im od w p ły w ó w zagranicznych , a zarazem dow ód, że k o m p e te n c ja w yższego sądu p ra w a n ie m ie c k ie g o na za m ku w K ra k o w ie nie ro z c ią g a ła się na W ie lk o p o ls k ę , oraz że nie b y ło w n ie j w ów czas żadnego innego w yższego sądu p ra w a n ie m ie ckie g o . Z in n y c h u p ra w ­ nień, ja k ie u z y s k a ło m iasto od K a z im ie rz a W ie lk ie g o , n a le ży w sp o m n ie ć jeszcze o u w o ln ie n iu k u p c ó w k a lis k ic h od p ła c e n ia p o ło w y c ła w K o n in ie i O strzeszow ie, c z y li na szla ku h a n d lo w y m to ru ń s k o -w ro c ła w s k im .

W ta k ro z b u d o w a n y m i u rzą d zo n ym p rze z siebie m ieście k r ó l często p rz e b y w a , w yzn a cza ją c n ie je d n o k ro tn ie K a lis z na m iejsce w a ż n y c h o b ra d i zdarzeń. R o k 1343 s k ie ro w u je na K a lis z o czy ca łe j P o ls k i, gdy zostaje tu z a w a rty w d n iu 8 lip c a s ły n n y t r a k ta t z K rz y ż a k a m i, d o s z ły do s k u tk u za cenę w z a je m n y c h u stę p stw , w y ra ż a ją c y c h się w p o z o s ta w ie n iu P o ­

K ie lic h z r. 1363.

D ar K a zim ie rza W ie lk ie g o dla K o le g ia ty W nie bo w stąpien ia

N. M . P. w K aliszu.

(13)

m orza K rz y ż a k o m , a z w ro c ie Polsce K u ja w . Z m ia s t w ie lk o p o ls k ic h ty lk o Poznań i K a lis z p o tw ie rd z a ją sp e cja ln ym a k te m te n p o k ó j. W K a ­ lis z u w r. 1345 zostaje p rz y trz y m a n y prze z K a z im ie rz a syn k ró la czes­

kiego, p ó źn ie jszy cesarz K a ro l IV , k tó r y to fa k t przysp ie sza w y b u c h w o jn y p o ls k o -c z e s k ie j. W r. 1355 o d b y w a się w K a lis z u p ie rw s z y u ro ­ c z y s ty h o łd le n n ik a m a zo w ie ckie g o k s ię c ia Z ie m o w ita . T u ro zka zu je w e d łu g D ługosza k r ó l u w ię z ić sław nego a w a n tu rn ik a M a ć k a B o rk o w ic a , w o je w o d ę poznańskiego, b y go n astępn ie p rz e w ie ź ć do O ls z ty n a k o ło C zęstochow y. W s ty c z n iu r. 1368 p ro w a d z i K a z im ie rz W ie lk i w K a lis z u ro k o w a n ia z b is k u p e m lu b u s k im i gości ró w n o cze śn ie L u d w ik a W ę g ie r­

skiego, z a w ie ra ją c z n im tu p rz y m ie rz e p rz e c iw B ra n d e n b u rg ii. R ó w n ie ż i K o ś c ió ł w y b ie ra d w u k ro tn ie w ty c h czasach K a lis z ja k o m iejsce syno­

d ó w p ro w in c jo n a ln y c h , p ie rw s z y w r. 1350, a d ru g i w r. 1357. O s ta tn i z n ich z a s łu ż y ł się spisaniem p o ls k ic h p rz e p is ó w k o ś c ie ln y c h , znanych po d n azw ą s ta tu tó w k a lis k ic h . W synodach ty c h b io rą jeszcze u d z ia ł w szyscy b is k u p i p o ls c y razem z w ro c ła w s k im i lu b u s k im , re p re z e n to w a ­ n y m i p rze z sw ych w y s ła n n ik ó w .

O to po k ro tc e o b ra z rz ą d ó w K a z im ie rz a W ie lk ie g o w K a lis z u . C ha­

ra k te ry z u je je u siln e i staranne p o p ie ra n ie ro z w o ju m ia sta w d z ie d zin ie m a te ria ln e j, k u ltu ra ln e j i p o lity c z n e j. P o lity k a ta zys k u je na w y ra z is to ś c i, gdy p o ró w n a m y ją z p o lity k ą k ró le w s k ą w o b e c zaniedbanego Poznania.

D la K a lis z a jest te n o kre s w ie lk ie g o ro z w o ju n a g ro d ą za w ie rn o ś ć dla Ł o k ie tk a .

A D A M Z A H R A D N I K

W d n iu 2 k w ie tn ia b. r. z m a rł tra g ic z n ą śm iercią w 33 ro k u życia p ro fe so r g im n a z ja ln y w Śremie, A d a m Z a h ra d n ik , zacny czło w ie k, z d o ln y h is to ry k , w y b itn y nau­

czycie l i nasz n ie o d ża ło w a n y w s p ó łp ra c o w n ik . P o z o s ta w ił w rę ko p isie p rzyg o to w a n ą do d ru k u h is to rię m iasta Śremu.

C z y te ln ic y nasi m ie li sposobność zapoznania się z p ró b ką Jego n aukow e j tw ó rczo ści w d o sko n a łym a r ty ­ kule, um ieszczonym w trze cim num erze naszego m iesięcz­

n ika, pt, M ieszczanin śrem ski X V I w ieku.

Cześć Jego pa m ię ci!

R e d a k c j a .

119

(14)

D r J e rz y M ło d z ie jo w s k i

KSI ĄDZ STASZI C W TATRACH

N a zie m i w ie lk o p o ls k ie j jest n iz in i ró w n in aż za w ie le . M o że też d la te g o serca W ie lk o p o la n r w a ły się do g ó rs k ic h k ra jo b ra z ó w — może też z te j p rz y c z y n y w d zie d z in ie o d k ry w a n ia T a tr za n o to w a n o szereg znanych n a z w is k z nad W a rty , N o te c i i P rosny. N a ic h czele s to i bez w ą tp ie n ia ksią d z S ta n is ła w Staszic. Z asłu g i z n a ko m ite g o m ęża są dla

„ta tro z n a w s tw a “ ogrom ne, w a rto je też p rz y p o m n ie ć w s z k ic o w y m zarysie.

Ks. S ta n is ła w Staszic

A u to r p ie rw s z e j p o ls k ie j m a p y geologicznej K a rp a t u ro d z ił się w l i ­ stopadzie 1755 ro k u w P ile , m ia s te c z k u p rz e d ro z b io ro w e g o „w o je w ó d z tw a p o zn a ń skie g o “ — na p ó łn o c od U jścia. W za ch o w a n ym do dnia d z is ie j­

szego „ K r ó t k im ry s ie ż y c ia m ego“ w sp o m in a S taszic o sw ym d z ia d k u , b u rm is trz u P iły w ciągu 30 la t, tu d z ie ż o ojcu, k t ó r y ró w n ie ż d z ie rż y ł tę w ła d z ę p rze z 10 la t aż do ro z b io ru . M a tk a ś lu b o w a ła Bogu, iż cudem z d ro w iu p rz y w ró c o n e g o syna p o ś w ię c i s ta n o w i k a p ła ń s k ie m u — co się te ż sta ło . P rz y s z ły „p e łe n zasług s ta ty s ta p o ls k i, z n a k o m ity z ie m io -

(15)

znaw ca, s z c z o d ro b liw y o p ie k u n na u k, p rz y ja c ie l i d o b ro c z y ń c a lu d u ’ } o d d a ł się p rze z d w a la ta p a ry s k ie g o ż y c ia n a u ko m fiz y k i i h is to r ii n a tu ­ ra ln e j. W ra c a ją c do k ra ju z w ie d z ił A lp y i A p e n in y , s tw ie rd z ił p rz y tym , że o lśn ie w a ją ce te o rie geologiczne B u ffo n a (z k tó r y m p o z n a ł się w P a­

ryżu ) nie o d p o w ia d a ją rz e c z y w is to ś c i. T o s k ło n iło S taszica do szczegó- łow szego p rz y p a trz e n ia się „z ie m io ro d z tw u K a rp a tó w ; p o n o w n a p o d ró ż geologiczna w A lp y , A p e n in y , na ^X^ezuwiusz i E tn ę jeszcze b a rd z ie j p rz e k o n a ły uczonego męża, że ow e słyn n e „ E p o k i n a tu ry w ym a g a ją p o ­ tw ie rd z e n ia w te re n ie . C ie k a w e w ę d ró w k i po K a rp a ta c h i trz y k ro tn y p o b y t w T a tra c h (w 1802, 1804 i 1805 ro k u ) m ia ły d o p ro w a d z ić do w y ­ da n ia w ro k u 1815 słynnego d z ie ła „O z ie m io ro d z tw ie K a r p a tó w “ .

J a k ie ż b y ły o w e ta trz a ń s k ie w ę d ró w k i z n a ko m ite g o uczonego? Z re ­ k o n s tru o w a n o je n ie je d n o k ro tn ie ; p ra c a o w a nie b y ła zre sztą ła tw a , gdyż s y ste m a tyczn ych z a p is k ó w z p o b y tu w T a tra c h b ra k ło . Je d n a kże w a rto się p rz y g lą d n ą ć „ itin e r a r iu m “ Staszica.

*

B y ł k o n ie c k w ie tn ia 1790 ro k u , gdy 3 5 -c io le tn i u czo n y w y je ż d ż a ł z k ra ju za g ra n icę w d ru g ą p o d ró ż geologiczną. Z w y n io s ły c h p a g ó rk ó w w o k o lic y L a n c k o ro n y u jrz a ł po raz p ie rw s z y ta trz a ń s k i ła ń c u c h ; śnie­

gam i p o k ry ty , g in ą ł w o b ło k a c h i sinej d a li, D o p ie ro je d n a k w 1802 ro k u lo sy p o z w o liły S ta s z ic o w i znaleźć się w e w n ę trz u T a tr. K tó re g o ś dnia z n a la z ł się na p rz y s a d z is ty m zw a le B a b ie j G ó ry , s p ę d z ił noc w p o b lis k ic h S p y tk o w ic a c h , a n a z a ju trz , m im o u p a łu , p o d ą ż y ł p rze z O ra w ę i P odhale do N o w ego T a rg u . W a rto p rz y to c z y ć sło w a a u to ra , m alu ją ce w id o k T a tr od s z c z y to w y c h p a r tii „w o n d o łu rz e k i R a b y : ,,. . . za p ła ską , g łę ­ b o k ą k ra in ą w znoszą się góry, od w s z y s tk ic h d o tą d p rz e b y ty c h n ie p o ­ ró w n a n ie ogrom niejsze, całe b ia łe , całe lo d e m i śniegam i zaw sze o k ry te . . . w s z y s tk ie z u ch w a ło , bo p ro s ty m s trz a łe m b iją sw oje ostrze w n ie b o . . .

N ie od ra zu za p u ś c ił się S taszic w e w n ę trz e T a tr. W ie d z ia ł o p r a ­ s ta ry m g ó rn ic tw ie że la zn ym i m ie d z ia n y m w D o lin ie K o ś c ie lis k ie j; ch c ia ł u jrz e ć da w n o już opuszczone k o p a ln ie a n ty m o n u w p o sza rp a n ych tu rn ia c h B a n iste g o 2) nad H a lą Pyszną. G ó rn ic tw o żelazne n a to m ia s t jeszcze b y ło czynne w m a syw ie O rn a k u i w M ię tu s ie j D o lin ie . P rz y s z ły o jcie c p o l­

skiego g ó rn ic tw a n a d e r sum iennie in te re s o w a ł się d o m n ie m a n y m i zre sztą

!) T a k b rz m i napis ta b lic y p a m ią tk o w e j, w m u ro w a n e j w ścianę p a ra fia ln e g o k o ­ ścio ła w P ile ; czy je st tam jeszcze?

*) „B a n ia " oznacza k o p a ln ię ; sło w o ru m u ń s k o -w ę g ie rs k ie , ja k i w ie le in n y c h tego pochodzenia p rz y ję ło się w gw arze lu d u p o d ta trza n ń skie g o .

121

(16)

b o g a c tw a m i m in e ra ln y m i T a tr. K o ło s k a ły R atusz w y d o b y ł się na w ie rz c h o łe k M a ło łą c z n ia k a w g ru p ie C z e rw o n ych W ie rc h ó w , k tó re n a ­ z y w a „ M ię tu s k im i G ó ra m i“ . N ie ma chyba c z ło w ie k a , k tó r y b y się nie z a c h w y c ił cudem w id o k u na T a tr y z C z e rw o n ych W ie rc h ó w ; baczną uw agę S taszica z w ra c a szczególnie im p o n u ją c y m a syw g ra n ito w e g o K r y ­ w a n ia . P o s ta n o w ił te d y w y b ra ć się na jego zda się n a jw y ż s z y w T a tra c h szczyt. P rzez P rze łę cz T o m a n o w ą oraz u s tro n n ą C ichą D o lin ę p rz e ­ dostaje się k tó re g o ś d n ia na p o łu d n io w ą stro n ę T a tr do P rib ilin y , skąd d o c ie ra do obszernej lip to w s k ie j w si, W ażca. Z a b ra w szy p rz e w o d n ik a m iejscow ego staje na w ie rz c h o łk u K ry w a n ia , n ie ja k o ś w ię te j g ó ry S ło w a k ó w , oglądając pod szczytem zarzucone k o p a ln ie z ło ta . In ­ n ym zn ó w dniem z w ie d za p ó łn o c n ą stronę T a tr i zam ierza p rze d o sta ć się w k o tlin ę M o rs k ie g o O ka. Na noc p r z y ję li S taszica juhasi p o d h a ­ la ń scy na tru d n e j dziś do z id e n ty fik o w a n ia h a li; z a c h w y c o n y ic h gościn­

nością i grzeczną postaw ą, ta k ie im ś w ia d e c tw o w y s ta w ił: ,,. . . u d e rz y ła m nie ta k ż e w ty c h lu d z ia c h ta gościnność, ta p ro s to ta , ta n ic z y m nie - p o s ło n io n a jeszcze o tw a r to ś ć . . . w id z ia łe m , że te p rz y m io ty są w ła s ­ nością n a tu ry c z ło w ie k a . . ."

N a z a ju trz p rz e d o s ta ł się S taszic do R o z to k i, skąd w y s z e d ł ponad w odospa dem S ik la w ą do D o lin y P ię c iu S ta w ó w . P o ś w ię c ił tu nieco czasu a n a lizie g ra n itó w i k w e s tii p o w s ta w a n ia g ó rs k ic h sta w ó w . T ą samą drogą w ra c a k u d o lin ie i lasam i zdąża k u R y b ie m u J e z io ru (ta k się w ów czas z w a ło M o rs k ie O ko ). Z a in te re s o w a n y g ó ra ls k im i o p o w ie ś c ia m i o rz e ­ ko m o n ie z m ie rz o n e j g łę b in ie s ta w u nad R y b im J e z io re m (C za rn y S taw ), p ró b u je sondow a ć jego dno i m ie rz y p rz y p o m o cy s p ry tn ie o b m yślanej fla s z k i c ie p ło tę dennej w o d y . W a rto tu zaznaczyć, że S taszic, ja k o su­

m ie n n y badacz te re n o w y , nie ro zsta je się z te rm o m e tre m , b a ro m e tre m i in n y m i p rz y b o ra m i. S taszic b y ł p ie rw s z y m z lu d z i, k tó r y w d a rł się na w ie rz c h o łe k K o ło w e g o S zczytu.

G łó w n y m w szakże celem b y ło dla S taszica osiągnię cie w ie rz c h o łk a Ł o m n ic y . P ró b u je tego d o ko n a ć od p ó łn o c y , z o k o lic Z ielo n e g o S ta w u K ie ż m a rs k ie g o ; p o d ch o d zi n a w e t w y s o k o pod ło m n ic k ie ściany i s p o ty k a w D o lin ie D z ik ie j s p is k ic h g ó rn ik ó w . J e d n a k z a m ia ry o k a z a ły się s ła b ­ sze od m o ż liw o ś c i: z b y t tru d n y stąd dostęp do Ł o m n ic y . S chodzi w ię c S taszic w d ó ł i o m in ą w szy lasam i K ie ż m a rs k ie S zczyty, od w schodu w k ra c z a do D o lin y Z im nej W o d y . D n ia 20 s ie rp n ia 1805 ro k u jest jeszcze w s p iskie j — niegdyś szczerze p o ls k ie j w s i S ła w k o w ie , w jej b o w ie m o k o lic y m ie s z k a li św ia d o m i g ó r p rz e w o d n ic y , k tó ry c h w z ią ł do pom ocy.

N a d ru g i d zie ń p rz e b rn ą ł p rze z ogrom ne ła n y k o s o d rz e w in y i o k o ło p o ­ łu d n ia staje w re szcie na w ie rz c h o łk u Ł o m n ic y , k tó r ą stale n a z y w a ,,K ra - p a k ie m “ . P o zo sta ł na w ie rc h u całą noc d la p o m ia ró w obiegu ig ły

122

(17)

m agnetycznej. Ze w zru sze n ie m ogląda o ś w ic ie ro z le g łe h o ry z o n ty : te na zachód i p ó łn o c aż k u m o rzo m rozlegające się ró w n in y są m oją ojczystą k ra in ą . Po n ie j ro z p o ś c ie ra się n a je z d n ik ó w g w a łt, k tó r y u siłu je p rz e is to c z y ć c a ły n a ró d i zn iszczyć pam ięć i im ię P o la k ó w . .

O s ta tn i to szczyt w T a tra c h , na k tó ry m b y ł S taszic. M in ą ł czas, zanim swe w ę d ró w k i po T a tra c h o p u b lik o w a ł. Jego d z ie ło n a le ży do n a jsza co w n ie jszych w b ib lio te c e m iło ś n ik a d z ie jó w p o ls k ie j ziem i. Staszic o tw o rz y ł nauce w ro ta do T a tr ; ro z p o c z ą ł d łu g i szereg uczonych, k tó r z y u k o c h a li te g ó ry i n ie je d n o k ro tn ie całe ż y cie na ic h zbadanie p o ś w ię c ili.

Na szczycie Ł o m n ic y w y r z e k ł te w z n io s łe sło w a : ,,. . . w y ogrom ne g ro b o - w is k a p rz e s z ły c h w ie k ó w ! W y n a jtrw a ls z e p o m n ik i d la w ie k ó w p rz y s z ­ ły c h w n ie d o stę p n ą w zn ie sio n e w yso ko ść, w y zachow acie niezgubne im ię P o la k ó w , za ch o w a cie ten znak i poda cie to w ie k o m n a stę p n ym ś w ia ­ d e ctw o , że p ie rw s z y , co na ty c h w a szych w y s try c h ły c h s ta n ą ł ryp a ch , b y ł P o la k ie m . . .“ M y lił się czcig o d n y S taszic; nie on b y ł p ie rw s z y m z lu d z i na Ł o m n ic y . N ie w ie d z ia ł jed n a k, że b y ł p ie rw s z y m P o la k ie m i to W ie lk o p o la n in e m , k tó r y T a tr y w d o stę p n y sposób zb a d a ł. R o zp o ­ czął d łu g i szereg Z ejsznerów , P o ló w , G oszczyńskich, L im a n o w s k ic h , R o m e ró w i Z b o ro w s k ic h ; o tw o r z y ł Polsce T a try !

D om ek w P ile p rz y u lic y B ro w a rn e j; tu u ro d z ił się ks. St. Staszic w 1755 r.

kys. Alfred Brosig

123

(18)

D r W ito ld Ja kó b czyk

IDEE O R G A N I Z A C Y J N E W WI E L KOP OL S CE W PI ERWSZEJ P O Ł O W I E X I X WI EKU

Po za ło że n iu kasyna w G o styn iu w 1835 i T o w a rz y s tw a R olniczego w G nieźnie w 1838 r. zaczęto uzasadniać pro g ra m p ra c y „o rg a n iczn e j i „o rg a n iz a c y jn e j". L u d z ie z okresu pow stania listopadow ego, k tó rz y po p rze g ra n e j w o jn ie ję li się pługa, tłu m a c z y li w sp ółczesnym , że „ p o c z u c i e z a c h o w a w c z e n a r o d o w e o b o k p r z y k ł a d u z z a c h o d u naka za ło W . Ks. Poznańskiem u n ajw cześnie j z ca łe j P o ls k i chw ycie się tego potężne go ś ro d k a " — tj. o rg a n iza cyj. N ie z n a n y nam z ie m ia n in p o u ­ cza ł ziom ków , iż „p o w szystkich k ra ja c h , k tó ry c h życie ro z w i,a się z p ie r ­ w ia s tk a c y w iliz a c ji e u ro p e js k ie j, stow arzyszenia coraz w ięcej z n a jd u ją s tr o n n ik ó w ... zgrom adzenia dobroczynności znikną, a ja łm u ż n y zostaną zastąpione przez pomoc w zajem ną . . . " Spiskow iec, dzia ła cz i filo z o f, de­

m o k ra ta L ib e lt w y w o d z ił, że organizm y społeczne, to to w a rz y s tw a n o w o ­ czesne. „P rz e z organizację to w a rz y s tw społecznych — p isa ł — zaczyna wysw obadzać się praca, podnosi się p rz e m y s ł i rę ko d zie ła , sztuka i nauka o lb rz y m ie ro b ią postępy, idee społeczne w s tę p u ją w pojęcie i życie n a ro ­ dów . . . M ie jsce (nacisku państw a) zastąpić m usi fe d e ra cja społecznych organizm ów , je d n ą m yślą narodow o ści i p o sła n n ictw a kie ro w a n a . . . Są to p ojedyn cze o rg a n izm y narodow e, w k tó ry c h się p a li pło m ie n ie m pochodnia

ducha narodow ego . . . " _ .

Po za ło że n iu B a za ru i T o w a rz y s tw a Pom ocy N a u ko w e j przez M a rc in ­ kow skiego, w niezapom nianej p ra c y „O m iło ś c i O jc z y z n y " a p e lo w a ł do ro d a k ó w , b y b u d o w a li p o stę p : „P rz e m y s ł w s p ie ra j m ię d z y ro d a k a m i, h a n ­ del w s p ie ra j, naukę s z tu k i w s p ie ra j, w s p ie ra j co chcesz — ale stanu me w s p ie ra j, bo to kastow ość . . . N ie b u d u jm y w ięc u nas żadnego s ta n u . . . ale b u d u j m y p o s t ę p , a do niego niech się garną lu d z ie w szystkich stanów, to je s t w s z y s tk ic h za tru d n ie ń , i niech będzie jeden ty lk o stan p ra w y c h i ośw ieconych o b y w a te li, k tó ry c h na ró d za swoich p rze w o d n ikó w i re p re z e n ta n tó w uważać będzie; zaś droga i sposobność p rze jść w ich grono niech każdem u będzie d a n a ’ .

In n y zaś w ie lk i u m y s ł o w y c h czasów, A u g u s t C ie s z k o w s k i, u b o le w a ł w 1845 r., że naszym ówczesnym dążeniom i pracom o rg a n iz a c y jn y m bra c e n tra liz u ją c e j je s iły i w ię z i o rg a n iz a c y jn e j. P ro je k to w a ł te d y u tw o rze n ie „T o w a rz y s tw a p rz y ja c ió ł p o stę p u ", w k tó ry m w in n y w ziąć u d z ia ł w szelkie ug ru p o w a n ia społeczn o -p o lityczn e . N ie zrze ka ją c się in d y w id u a ln o ś c i św ia to p o g lą d o w e j „d o s tą p ić m ożem y p e łn e j, r ó ż n o ­ b a r w n e j i o r g a n i c z n e j j e d n o ś c i " . W p ro je k c ie jego m am y d a le j k a p ita ln e w yznanie św ia to p o g lą d u naukowego (pozytyw nego ),

124

(19)

w p rz e c iw s ta w ie n iu do rom antycznego: „ A lb o się m y lim y , albo o r g a ­ n i c z n a d o b a d la nas zaśw ita ła . S iln e ro zw in ię cie p o e z ji przed k ilk u - n asty la ty nastąpione, a dziś ustępujące znow u ś c i ś l e n a u k o w e m u k i e r u n k o w i , b y ło tej doby zw iastunem . W ie k nasz doszedł bowiem do św iadom ości id e i o rg a n iz a c y jn e j . . . Id e a stow arzyszenia, będąca jedną z n a jw a ż n ie js z y c h o b ja w ie ń ow ej organicznej sp ó jn i żyw otności, . . . rów nie na p o lu n aukow ym ja k na ka żd ym in n y m rozw inąć się i dalszym pochodem kie ro w a ć p ow inna . . . ^C^szelki p ie rw ia s te k d łu g przeszłości o p ła c ić musi, ale w zaw odzie ty m przyszło ść je s t celem i nagrodą, dobre chęci są bodźcem, ż y w i o ł y n a r o d o w e ś r o d k i e m , a p r a w o p o ­ s t ę p u jest rę k o jm ią “ .

A M a rc in k o w s k i g ło s ił na 30 la t p rz e d w a rs z a w s k im i p o z y ty w is ta m i, iż „ o ś w i a t a i p r a c a , użyteczne to w a rz y s tw u lu d z k ie m u “ , — to n a j­

lepsze ś ro d k i osiągnięcia „ró w n o ś c i b ra te rs k ie j“ .

C ie s z k o w s k ie m u u d a ło się z re a liz o w a ć p la n o w a n ą organizację p o c z y ­ nań n a ro d o w ych po u p a d ku pow stania poznańskiego w dobie „w io s n y lu d ó w “ . Jego to w ie lk im a nieocenionym dziś d ziełem b y ła L ig a Polska, założona 25 czerw ca w B e rlin ie przez szereg P o la kó w - posłów . J e j zada­

niem b y ła lega ln a obrona w sze lkich in te re só w narodow ości p o ls k ie j pod p a n o w a n ie m p ru s k im . C hciano ja k n a jm o cn ie j z ce m e n to w a ć w s z y s tk ie sta n y sp o łe cze ń stw a p o lskie g o d la u trz y m a n ia b y tu n a rodow e go.

Zasoby m a te ria ln e chciano spotęgować i upow szechnić „ s iłą stow a­

rz ysze n ia “ . . . „ S iła assocjacyj je s t ta k w ażnym d la społeczeństwa w d z is ie j­

szych czasach o d k ry c ie m , ja k im niedaw no o d k ry c ie s iły p a ry stało się d la m e c h a n ik i. . . D latego też, w y n a la ze k m achin paro w ych , ja k o też stow arzyszeń, słusznie poczytaćby m ożna za zw ia stu n ó w ow ej pow stające j w naszym w ie ku potęgi, k tó ra . . . sama, w ła sn ą tw órczością i sp ó jn ią do coraz s z c zytn ie jszych i o ka za lszych przeznaczeń się w zniesie, a k tó r e j nazw isko: p ra w d z iw a , dobrze zrozum iana, „ o r g a n i c z n a d e m o k r a - c j a “ . T a k pisała D y re k c ja L ig i — a w ła ś c iw ie C ieszkow ski — w o k ó ln ik u z dnia 22 m a ja 1849 r., w yw odząc, iż nie w olno o d k ła d a ć zakładanie w sze lkich „o rg a n ic z n y c h in s ty tu c y j“ , a przede w s zystkim kas oszczędności d la lu d u .

Zachęcając do cią g łe j, nieustannej a k ty w n o ś c i L ig i lo ka ln e , w ska zy­

wano im , że dziś trzeba „ b o h a t e r s t w a n i e p o z o r n e g o , n ie u sta n ­ nego, n a w e t niew dzięczn ego“ . Sama D y re k c ja G łó w n a p rz e d s ta w iła bogaty i tre ś c iw y zakres d zia ła ń L ig lo k a ln y c h : „s z k o ły , ochrony, o d c z y ty p u ­ bliczne po pow iatach, a c z y te ln ie po pa ra fia ch , ra d y p raw ne i gospodarcze, sądy polubow ne, zapom ogi ro ln icze , prze m ysło w e i handlo w e . . . — ase­

k u ra c je w szelkiego ro d z a ju , kasy oszczędności i przezorności, prem ie i nagrody, ra tu n e k i opieka w zajem na w nieszczęściach i chorobach, n a ­

pra w a i u p ra w a ta k p u b lic z n y c h ja k p ry w a tn y c h obyczajów , stow arzysze-

125

(20)

ma specjalne, przedsięw zięcia u d zia ło w e itp . itp . . Przez u d z ia ł w zebra­

niach lig o w y c h na nowo p rz y g o to w u je m y się do publicznego życia, a nade w szystko należy za ją ć się u o b yw ate leniem w łościan.

„ A w te n sposób dopiero urośnie L ig a nasza na ta k ą m o ra ln ą potęgę, że nam je j pozazdroszczą inne, szczęśliwsze od nas lu d y . . . Bo stanie ja k o b y w i e l k a s z k o ł a L a n k a s t r a , w k tó re j sam n a ró d w zajem nie się uczy, oświeca, zachęca, zagrzewa, podnosi! I okaże się nie ty lk o szkolą, ale też w ie lk im w arsztatem , na k tó ry m naród sam przez się, czego się n a u czył, n ie zw ło czn ie b u d u je , — ś w i ę t ą f a b r y k ę , kę d y każdy, w m ia rę s ił i możności, cegiełkę sw oją raz po raz p rzynosi, m iło ś c ią o jc z y ­ zn y spaja i ty m sposobem k u coraz w yższym p ię tro m samą budow ę n a ro ­ dow ą w zn o si". W ty c h m ą d ry c h słow ach a p e lo w a ł C ieszkow ski do b ra ci lig o w y c h dnia 3 sierp n ia 1849 r., tłum acząc im raz jeszcze, „że nie od obcych, ale od swoich, — od siebie samych p rz y jś ć ty lk o może zba­

w ie n ie ". A k c e n to w a ł w ten sposób re a kcję na ro m a n tyzm p o lity c z n y świeżo przegranego pow stania poznańskiego 1848 r,

P odobną re a k c ję sp o tka m y i w „G azecie P o ls k ie j (1849 r.), k tó ra b y ła organem L ig i. O na to n a w o ły w a ła , abyśm y m yśląc o innych, m y ś le li też o sobie: „S p u szcza liśm y się ju ż Bóg w ie na kogo, na Francuzów , na N iem ców , na W ło c h ó w . . . gdy nas je d n o zaw iedzie, c h w y ta m y się d ru ­ giego i zapom inają c o sobię, łą c z y m y się duszą i cia łe m z obcym i s p ra ­ w a m i . . . P o w in n iś m y ta k postępow ać sobie zawsze, ja k gdybyśm y się niczego po n ik im spodziew ać nie m ogli, ja k g d yb y całe zbaw ienie nasze od nas sam ych je d y n ie zależało — bo też is to tn ie od nas samych zależy . N a le ż a ło : „b y ć w ścisłym z w ią z k u z sobą od najbogatszego do n a ju b o ż ­ szego, tw o rz y ć całość organiczną je d n ym pow odow aną k ie ru n k ie m . . . N ade w szystko potrzebna b y ła praca nad lud e m „a b y go zajm ow ać ciągle spraw ą naro d o w ą i k rz e p ić w n im ducha ojczystego . . . czynnością sw oją i opieką dow odzić m u . . . że b ra te rs tw o p o lskie nie je s t czczym w yrazem i m a rtw y m w ym ysłe m panów, lecz p ra w d z iw y m ogniskiem naro d o w e j m i­

ło ś c i i w ia r y " .

N ie s te ty — w ła d ze p ru skie ro z w ią z a ły Ligę, w ie lk i dow ód w ysokiego poziom u m y ś li społecznej P o la k ó w ówczesnych. G d y nie m ogła d zia ła ć w ie lk a o rg a n iza cja , dostrzeżono znaczenie jednoste k czołow ych, p rz e p o ­ jo n y c h tą samą m yślą i duchem, zorganizow a nych ideow o, choć nie f o r ­ m alnie. T w ó rc y L ig i ch c ie li przekazać dalsze lo sy p ra c y naro d o w e j ze sp o ło w i p rz o d o w n ik ó w . T oteż w o sta tn im o k ó ln ik u n a k a z y w a li sp o łe ­ czeństw u p o lskie m u p o w o ły w a ć do p ra c y społecznej lu d z i „n a jc n o t-iw szych, bo cnota z a le ż y w ła ś c iw ie na w ie rn y m w y k o n y w a n iu dobrze z ro ­ zu m ia n ych a gorąco u m iło w a n y c h obow iązków . N ie ch ta cy w ła śn ie lu d z ie . . . staną się m is trz a m i żyw o ta narodow ego . O n i to m ie li r e a li­

zować zapoczątkow ane prace przez p o d z i a ł p r a c y naro d o w e j na

126

(21)

specjalne stow arzyszenia. R o zw ią zu ją c się, D y re k c ja głów na w skazała ow ym p rz o d o w n iko m tr z y d z ie d z in y p ra c y : to w a rz y s tw a ro ln icze , tov«i- rz y s tw a p rzem ysłow e i ośw iatę lu d u . W ia d o m o przecież, że O patrzność d a ła nam ow ych p rz o d o w n ik ó w w osobach: C egielskich, Szam arzewskich, J a c k o w s k ic h , W a w rz y n ia k ó w , C h rz a n o w s k ic h i w ie lu in n ych ,

J e ś li p rz y p o m n im y sobie zasadnicze hasła p ro g ra m u „p ra c o rg a n icz­

n ych“ w Poznańskim , to s tw ie rd z im y w n im pewne elem enty, spotykane później w p o z y ty w iz m ie w arszaw skim ( p o s t ę p , o ś w i a t a i p r a c a ) . W szakże nie n a le ży utożsam iać obu prądów . Id e o lo g ia „o rg a n ic z n a “ poznańska la t 1840-tych to swoiste, zam knięte w sobie zja w isko . W ow ych la ta ch te rm in „o rg a n ic z n y “ zn a czył po dzisiejszem u o rg a n iz a c y jn y . C ho­

d z iło wówczas o form ę d zia ła n ia społecznego, t j. o d z ia ła n ie zbiorow e, o rg a n iza cyjn e i zo rganizow a ne. N ie u ż yw a n o te rm in u „p ra c a o rg a n ic z n a “ (zdaje się w y tw o r u p o z y ty w iz m u w a rsza w skie g o ), lecz „p ra c e o rg a n ic z n e “ .

R Ó Ż A BEZ K O L C Ó W - Z O F I A U R B A N O W S K A

M a te ria ły , dotyczące życia i p ra cy w y b itn e j lite r a tk i, uzy s k a liś m y d z ię k i up rzejm o ści in s p e k to ra szkolnego k o n iń ­ skiego p. S tanisław a M ijasa.

D o Z o f i i U r b a n o w s k i e j

L ilią T y jesteś, tak zacną, ja k skromną.

T y pokolen iom chleb rozdajesz biały.

O, niechże Tobie n ig d y nie zapomną, J a k ie w ich duszy siejesz id e a ły !

Co m oje serce, to zawsze spamięta, O, czarodziejska W ła d c z y n i A t l a n t y ! Że rozsypałaś na dzień mego święta M y ś l i T w y c h p e r ły i uczuć b r y la n t y !

Deotyma.

Warszawa, 29 m a ja 1897 r.

Z ofia U rbanow ska — fot. z 1874 lub 1875 r.

127

(22)

Życie Z o fii U rb a n o w s k ie j. — P o zw ó lm y je j samej m ów ić o sobie.

„U ro d z iła m się w r. 1849 w p o w ie c ie ko n iń s k im , we w si K o w a le w e k , z ro d z in y zie m iań skie j ja k o je dyn a c ó rk a W in c e n te g o i K a ta rz y n y z M o d e ls k ic h . Po k ilk u la ta ch cię żkich s tra t w gospodarstw ie, ojciec o p u ś c ił n ie fo rtu n n ą dzierżaw ę, R odzice prze­

n ie ś li się do Laskow ca, w łasności d z ia d k ó w U rb a n o w s k ic h , k tó re g o m alow nicze p o ło ­ żenie zach w yca ło m nie, a słyszane legendy, podania i baśnie b u d z iły chęć spisyw ania ich, ja k ty lk o na uczyłam się w ła d a ć pióre m w szóstym ro k u życia.

G dy rod zice m oi p rz e n ie ś li się do K on in a, u c z y ła m nie na u c z y c ie lk a dom ow a - i zam iast b a je k o śpiącym w je ziorze ry c e rz u i z a k lę ty c h księ żniczka ch, u c z y ła p o c z ą t­

k ó w h is to r ii p o ls k ie j i ro z k o ły s a ła m oją w y o b ra ź n ię Ś piew am i h is to ry c z n y m i N ie m c e ­ wicza, k tó re m nie ta k za ch w yca ły, że p ró b o w a ła m sama s kła d a ć w iersze. N a uka d o ­ m ow a trw a ła do jedenastu la t życia, poczem oddano m nie na pensję do Kalisza, a po roku do k la s z to ru U rszu lan ek w P oznaniu, skąd w yn iosłam ba rdzo m iłe i serdeczne w spom nienia,

Z pow odu słabego z d ro w ia m a tk i, nie uko ńczyłam nauk w klasztorze, ale po ro k u p o b y tu tam, w ró c iła m znowu do K o ­ nina, pod k ie ru n e k n a u c z y c ie lk i dom ow ej,

W K a lis z u wówczas p o w stał D om H an- d lo w o -K o m is o w y ro ln ik ó w k a lis k ic h , d a ­ ją c y obyw atelom ziem skim z a lic z k i na zboże, i o tw o rz y ł agenturę w K o n in ie , k tó re j k ie ro w n ic tw o pow ierzono memu ojcu. M ia sto nasze m ia ło w te d y c h a ra k te r h a n d lo w y i po 100 b e rlin e k zim ow ało na W arcie, zabierając z wiosną zboże do G dańska i T o ru n ia , skupow ane i w ysyłane przeważnie przez żydów.

W pierw szym ro k u in te resy Dom u szły ta k św ietnie, że u lic e lite ra ln ie zapchane b y ły wozam i ze zbożem. W dru gim ro k u tło k b y ł nieco m niejszy — a w następnym Z o fia U rbanow ska — fot, z 1850 r. jeszcze m niejszy, odstaw y b y ły coraz rz a d ­

sze i handel zbożem p rz e c h o d z ił stopniow o w ręce żydów , k tó rz y się nim d a w n iej n ie p o d z ie ln ie z ajm ow a li. D om H a n d lo w y zm u­

szony b y ł przestać dawać z a lic z k i i znieść agenturę.

B y ła to d la m oich R odziców p ra w d z iw a k a ta stro fa . N a u c z y c ie lk a m usiała dom nasz opuścić, a ja uczyłam się dalej sama, p o dług zosta w io nych przez n ią w ska zów e k, stud yują c z w ie lk im za m iło w a n ie m n a u k i p rz y ro d n ic z e i lite ra tu rę piękną, zwłaszcza poezyę.

M a ją c w ie lk i pociąg do pióra , pisała m dla w łasnej przyjem no ści poezye, dra m aty, pow ieści, co w szystko szło potem w ogień. N u rto w a ła m nie ciągle m yśl, ja k b y pom ódz R odzicom w ic h c ię ż k ie j d o li — ale nie um ia ła m sobie p o ra d z ić !

W reszcie odw ażyłam się posłać do G azety P o ls k ie j, k tó r e j re d a kto re m wówczas b y ł Józe f S ik o rs k i, kore spo nde ncyę z nad W a rty , k tó r ą nie ty lk o zaraz w y d ru k o w a n o , ale proszono o w ię c e j, obiecując zapłatę.

Z a w ią z a ła się m ię dzy nam i w ym ia n a lis tó w , z k tó ry c h się okazało, że naczelny re d a k to r G aze ty je st koleg ą szkolnym mego ojca a że b y ł to ro k , w k tó ry m zanosi o

128

(23)

się na w ojnę fra n cu sko -p ru ską — i Gazeta potrzebow ała korespondentów , w ięc p. S ik o r­

ski, jadąc zagranicę, o b ra ł drogę na K on in , dla od n o w ie n ia s tosu nków z daw nym kolegą.

S ko rzysta ła m z tego, żeby go p ro sić o radę w m oim c ię ż k im zm a rtw ie n iu , i o w s k a ­ zów kę, do ja k ie j p ra c y m ogłabym się zabrać, żeby przyn ie ść ulgę R odzicom . P o w ie d z ia ł m i wówczas, że ma zam iar założyć w ła sn ą d ru k a rn ię dla G azety, a gdy to p rz y jd z ie do skutku , mogę nauczyć się k o re k ty , za co m ieć będę na p o c z ą te k n ie w ie lk ą pen- syjkę w ra z z calem u trzym a n ie m w jego ro d zin ie .

Radość m oja b y ła w ie lk a — ale że to ta k zaraz stać się nie m ogło, p. S ik o rs k i w y r o b ił memu ojcu agenturę W arszaw skieg o T ow . U bezpieczeń od ognia w K o n in ie .

W r. 1873 d o p ie ro m ogłam zająć obiecaną posadę, a tym czasem p, S ik o rs k i z c ó r­

k a m i k ilk a k r o tn ie dom nasz o d w ie dza li, i w re szcie z a b ra li m nie z sobą do W arszaw y.

R o b iła m k o re k tę i zara biała m pisaniem re c e n z y i ksią ż e k dla m ło dzie ży, nadsy­

ła n y c h do R e d a k c y i G aze ty dla oceny. W te d y to p o w s ta ła n a jp ie rw s z a m oja n o w e lk a p. t. Znakomitość, d ru k o w a n a w o d c in k u G azety be zim ie nn ie — bo nie w ie d zia ła m , ja k będzie p rz y ję ta przez c z y te ln ik ó w , ale p rz y ję c ie b y ło nadspodziew ane. Drugą, p. t.

Cudzoziemiec, K a z im ie rz Z a le w s k i n a b y ł dla W ie k u , zażądawszy u ja w n ie n ia nazw iska, któ re g o też ju ż nie u k ry w a ła m . T rz e c ią z k o le i b y l Gucio zaczarowany dla m łodszych dzieci. N a stępnie Księżniczka, Wszechmocni, A tlan ta, Róża bez kolców, Złoty pierścień, także dla m a ły c h dzieci.

B y ła m przez szereg la t w s p ó łp ra c o w n ic z k ą W ieczo rów ro d zin n ych , w y c h o ­ dzących pod re d a k c ją A le k s a n d ry z C h om e ntow skich B o lk a w s k ie j, gdzie o b ję łam d z ia ł p rz y ro d n ic z y , po zm arłej wówczas M a ry i J u li Z a le skie j. P is y w a ła m też czasem do P rzeglądu Pedagogicznego, należąc do K o m ite tu red akcyjneg o. Praca d la m ło dzie ży n a jw ię k s z y m ia ła d la m nie u ro k. M ie szka ją c przez la t przeszło 50 w dom u p. J a d w ig i S ik o rs k ie j, prze ło żone j pensyi, w ciągłem o b cow aniu z m łodzieżą, m ia łam najlepszą sposobność poznania dusz i c h a ra k te ró w dziecięcych, co też d a ło m i po dłoże do m ych prac lite ra c k ic h .

S tosunek b lis k ie j, serdecznej p rz y ja ź n i z m ieszkającą w ty m samym dom u D eotym ą, da ł m i poznać c a ły ś w ia t lite ra c k i, a rty s ty c z n y i to w a rz y s tw o , ja k ie ją ota czało — b y w a ła m bowuem stale na w ieczora ch c z w a rtk o w y c h . Z ebra nia czasem p rz e c ią g a ły się długo w noc. Tadeusz K o rzo n , A da m P ług i ja sie dzie liśm y n a jd łu ż e j, rozm a w ia ją c o przyszłości P olski, p e łn i w ia ry i nadziei, że gdy ju trz e n k a w o ln o ś c i zaśw ieci, w szyscy staną ja k jeden mąż, je d n ym o żyw ie n i duchem. N ie p rze czu w a liśm y podkopującego dziś fu n d a m e n ty ojczyzny p a rty jn ic tw a .

Po śm ie rci ś. p. Józefa S ikorskiego d ru k a rn ia została sprzedana, a ja p o w ró c iła m do K on in a. R odzice m oi, k tó r z y c ie s z y li się m oim pow odzeniem , od daw na już nie ż y li Z ostał m i p o n ic h w b lis k im sąsiedztw ie rz e k i W a rty n ie w ie lk i p a rte ro w y dom ek z og ro­

dem, a w ty m dom ku w sp om n ien ia po nich na k a żd ym k ro k u . D o p ó k i ż y ła p. Jad w ig a S ikorska, prze pę dzałam tu ty lk o m iesiące le tn ie , a na zim ę je ź d z iła m do W arszaw y, Teraz i tam ju ż pustka, w ię c nie w yjeżdża m nigdzie. Ż yję sama w to w a rz y s tw ie m ych wspom nień, z pra gn ien ie m d o kon an ia ży c ia tu ta j, a nie gd zie ind zie j, co je d n a k z każdym ro k ie m w y d a je się b yć tru d n ie js z y m do ziszczenia."

*

Z n ie w yd a n e j k o re sp o n d e n cji Z o fii U rb a n o w s k ie j, na k tó re j pięknych Powieściach d la d zieci i m ło d z ie ż y w y c h o w y w a ło się całe p okolen ie, za­

interesow ać m ogą lis ty D e o ty m y (J a d w ig i Ł u szcze w skie j) do Z o fii U rb a ­ no w skie j. W ż y c iu i tw ó rczo ści U rb a n o w s k ie j D e o tym a pośrednio n ie w ą t­

p liw ie o d e g ra ła znaczną rolę.

129

Cytaty

Powiązane dokumenty

97 Dr Ludwik Jaxa Bykowski: Młodzież szkolna Wielkopolski i Pomorza.. w świetle badań

Wydaje się, że zagadnieniu zaludnienia ziem odzyskanych jednak zawsze jeszcze nie dość poświęca się uwagi i miejsca, i w zbyt ciasnej sprawę tę traktuje się

Jest rzeczą jednak bardzo możliwą, że pod obcą powloką mogło się utrzymać stare słowiańskie podłożeH. Kto wie czy

ronie polskiej, będę mierny i posłuszny i będę się starał o dobro jego majestatu, potomkom i Korony polskiej, a bronił od zła i roszystko czynić będę,

szcza ciekawe dla mnie b yły wiadomości dotyczące psychologii jego tworzenia. Oto raz zachodzę do mieszkania p rzy ul.. Więc głowię się i przychodzą nowe

N ow ackiego jest po raz pierw szy uargum entowane podaniem źród eł.. na s

dy strategiczne, miejscowości te sposobem amerykańskim poprzenosić na inne miejsca, przemieszać, poukrywać, —- to się wtedy na- pewno ani ludność tybylcza nie

Praca kółek włościańskich;