• Nie Znaleziono Wyników

Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 19 (sierpień 1805)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 19 (sierpień 1805)"

Copied!
124
0
0

Pełen tekst

(1)

N

O

W

Y

P A M I Ę T N I K

W A R S Z A W S K I .

DZIENNIK HISTORYCZNY * POLITYCZNY* TUDZIEŻ N A U K i U M I E I Ę T N O S C l J

T O M XIX.

R O K 1 8 0 5 . i © t'.

LIPIE C , SIER PIEŃ , W RZESIEŃ. \

H«ec studia sdoiescentiero alunt, senectntem obie.

C ta n t, secundas res ornant, adversis perfaginm ac sola* tiara praiberit, delectant domi, non iirpediunt fori5«

(2)
(3)

N O W Y

P

A

M

I

Ę

T

N

I

K

W A R S Z A W S K I .

R O K i 8 o|5 . S I E R P I E Ń .

H I S T O R Y A *

D a lszij ciąg podróży P» B a r r ó w do Chin.

Ó byczaie, z d a n ia , charakter moralny ludu. W rządzie , w k t ó r y m k a ż d y c z ł o w i e k m o ż e

zoftać n i e w o l n i k i e m , gdzie k a ż d y na skinienie u rz ęd n ik a m o że b y d ź ć w i c z o n y , gd zie t t z e b a u nóg tyr an a c z o ł g a ć się za o~ debranie c h ło ft y; w takim rządzie nie n a le ż y się spodziewać zdnń wysok ic h i wspan ia łe g o u c z u c i a ; tam n iew olnicze n ało gi muszą bydż z as zcze pione. K u p ie c Chińs ki z a w s z e o s z u - k u i e , ile r a z y poda się do t e g o s p o s o b n o ś ć , bo wie , i ż nikt w r z e t e l n o ś ć ie g o nie w i e ­ r z y . W ie ś n a k z aw s z e k r a d n i e , g d y w i d z i , iż mu t o u yd z ie b ez kar y. J e ż e li się k r a ­ dzi eż o d k r y i e , w ie że go c z e k a chłofta , do k t ó r e y on ieft aż nadto przyz wyc za io riy.

(4)

1 3 0

Hijłorya.

Minifter , xiążę nawet Chiński zdziera k o ­ go t y l k o zedr zeć się uda , w czem g o iedy- nie sama boiaźń wftrzymuie. Honor i wityd , initynkt nawet sprawiedliwości , są niczem u ludzi na urzęd ach będących.

Niepotrzebną b y ło b y rzeczą pomnażać l i c z ­ bę p r z y k ł a d ó w ószuk;»ńftwa i p r z e o i e g ł o ś c i k u p c ó w Chińskich. Prawda , źe częftukroć i

k u p c y E uro peys cy nie więcey okazali się dla nich delikatnemi. P r z y w o ż e n i e m f a ł s z y w y c h z e g a r k ó w , zra zili ich od t e g o towaru. N a t o mieysce ieden kupiec z kompanii Jn d yy- skiey p r z y w i ó z ł im ladaiakie z ega ry z k u k u ł ­ k a m i ; lecz t e z e g a r y drewniane t a k b y t y

ź l e ^ s k l e i o n e , k u k u ł k i w k ró tce zam il kły. G d y . z a t e m p o w t p r n i e p. dobne s p r o w a d z ił t C h i ń c z y k o wie nie t y l k o ich przyjąć nie chcie li , ale nadto przymu szali do odebrania p i e r w s z y c h , i mu sia łb y im za nie pow rócić p i e n :ą d z e , g d yb y nie b y ł w nich w m ó w i ł , iż k u k u ł k i nie śpiewaią ty lk o za p o w r o t e m wio sny. Za p om ocą t e g o w y b i e g u , w y p r z e ­ d ał c ały s w ó y towar. N a l e ż y C h iń c z y k o m w y b a c z y ć , ie ż e l i po po do bn ych doświadcze­ niach sądzą 4ię bydż upowaźnionemi do u- 'życia prawa o d w e tu , i ie ż eli p o m i ę d i y sz y n ­ ki w ie p r z o w e przedawane k u p c o m E u r o p e j ­

skim , mieszaki szynk i z d rz ew a udane.

(5)

Wijps z podróży do Chin

.

131

prawie k a ż d e g o dnia do sali , g d z ie ś m y p ra ­ cow ali nad u ło ż e n i e m p o d a r u n k ó w dla cesa­ rza. P r o s i ł mnie częfto o po k az an ie z ł o t e ­ g o z ega rk a > k t ó r y nosiłem p r z y sobie. J e ­ d n e g o dnia p r z y s ł a ł do mni e missyonarza z

za p ytaniem o cenę t e g o zegarka. P o w i e d z i a ­ łem miśsyonarzo wi , iż t o b y ł pod ar u nek przyiaźni , k t ó r e g o nie c h c ia ł b y m się p o z b y ­ w a ć j l e c z ż e itarać się będę * a ż e b y dla t a k dobreg o pana , nasi zegarmiftrze pod obn y z r o ­ bili. W k r ó t c e d o w i e d z i a ł e m się , ż e xiążę Jm ć z w i e d z i ł w szy ft k ic h z egarm iftrzó w , lecz mu się nie podo bał ich t o w a r dla z b y t e c z n e y w j e g o mni emaniu drogości. N a z a j u t r z inny missyonarz przynosi mi od xiążęcia p o ­ darunek składaiący się z p ó ł funta proftey h e r ­ b a t y * z jedwabnego w o r e c z k a , i k i l k u fra­ szek b l a s z a n y c h , daiąc mi do zrozumienia > że się spodziewa o t r z y m a ć w zamian ze g a re k . P r o s i ł e m missyonarza , a ż e b y od nio sł xiążę~ ciu p o d a r u n k i , to u c z y n i ł z wie lk im u p o ­ rem , boiąc się popaść w jego niełaskę. N i eszc zęśc ie m biedny ten c z ł o w i e k miał t a k ­ ż e z e g a r e k z ł o t y , k t ó r y xią ż ę pragnął z o ­ b a c z y ć j i t e g o samego dnia odwiedził g o ie g o po słan ie c oświadczaiąc * iż xiążę j m ć z a s z c z y c a g o h onorem przyięcia t e g o z e ­ gark a w podarunku. MissyonarZ nie t y l k o oddał z e g a r e k , ale nadto w id z ia ł się w p o ­ t r z e b i e oś w ia d cz yć na k l ę c z k a c h gł ębo ką w d zięczn o ść za t a k z n a k o m i t y d o w ó d w y - aokiey łaski; Opowiadając mi t ę okoliczność

(6)

dodał , iż xi ąż ę miał p r z y n a y m n i e y dwana­ ście zegark ów n a b y ty c h ta k ś la ch etn ym spo­ sobem.

N a reieftrze pod arunk ów p r z y w i e z i o ­ n y c h p r z e z ambassadora H o lle n d e rs k ie g o , t y ł y dwie w ie lk ie mechaniczne s z t u k i , k t ó r e skład iły część muzeum K o x a . W p r z e w o ż e ­ niu z K a nt o nu do P e k in u , zoftały nieco nad- psute. P o w r ó c i w s z y z P e k in u ambassador postrzegł za pomocą iednego missyonarza , i ż w czasie gd y naprawiano t e sfctuk i, pier­ w s z y minifter Ho-tkan-tong z e m k n ą ł z nich d\vie , a inne bardzo ladaiakie na ich miey- sce p o ł o ż y ł . T e dwa dzieła zegarmiftrzo- w s k i e g o k unsztu , z a c h o w a ł zapewne , ażeby się kiedyś niemi iako swoią własnością cesa­ r z o w i p r z y s łu ż y ł .

T e p r z y k ł a d y o k a z u i ą , iż charakter C h i ń c z y k ó w ma w sobie znaczne wady. L e c z nie naród, ale rząd winić o t o należy. T a- t a ro w ie przeieli prawa i obyczaie p o d b it e g o l u d u , z k t ó r y m mieli podobieństwo o k a zu - iące w poln e pierwiaftki , ł a t w e do p o z n a­ nia na pie r w s z y r z u t oka.

P i e r w z y minifter Ho Than-tong sam t y l ­ k o p o m ię d z y w zyfckiemi os o b a m i w y ż s z e g o ftopnia , o k a z y w a ł nieiaką w yn iosłoś ć i minę odraź iącą. W s z y s c y inni T a t a r o w ie i Chiń- c z y k o w i e i>yłi z nami sam na sam przyftępni , p o u f a l i , a nawet otwarci. Stem w szy ft k ie m w og ólny m c h a r a k t e r z e narodu w id z ie ć się daie dziwaczna mieszanina p o d ło ści i p y c h y ,

(7)

uk ład ney powagi i dziacinney płochości, z m y ­ ślonego przymilenia i ego iz m u bez granic. Z całą powie rz cho wno śc ią szczerości i o t w a r ­ to ści używaią p o d J ę p ó w , k tó r y c h Euro- p e y c z y k nie ła tw o uniknąć potr afi. Za p r z y ­ kła d t e g o prz yw ie ś dź można 3posób o d b y ­ wania ceremoniy w prz yię ciu ambassady. N ie­ k t ó r z y C h i ń c z y k o w i e zadziwiali się nad w ie ­ lością odmian w ubiorach ro zm ait ych naro­ dów. S tąd w ypad ło im uczynić porównania m i ę d z y swoiemi i naszemi modami. P o d ł u ­ gi em roztrząsaniu dali nakoniec pierwszeństwo i w o i m ubiorom , prz ed w z g l ą d na ich d o g o ­

dność i w y g o d ę ; g d y ż będąc obszerne i od w s z e l k i e g o wolne ściskania , nie ta m o w a ł y ich ruchu ; nasze 7aś z da w a ł y się im bardzo p r z y ­ k re i krępuiące w k a ż d e y , opró cz Roiącego c z ł o w i e k a , poftawie. Mianowicie zaś b y . y o y na p r z e s z k o d z i e C h i ń c z y k o m , obowiązanym, do częitego rzucania się na ziemię za k a z d ć m uka zaniem się cetarza. W i d z ą c i ź e ś m y im nie z ap rzecz a li tak w i e l k i e y korzyści , za­ c z ę l i nas z naywiększą go rl iw ościę namawiać, aż e b y ś m y odmienili nasze ftroie , k t ó r e nam będą na w ie l k ie y p rz e s z k o d z i e , gd y ftaniemy p r z e d ob licz e cesarza.

U rzęd nik Ta tarsk i maiący p o l e c o n y u- k ł a d t e y n egocy acy; , u ż y ł w t e y mierze w i e ­ le w y b i e g u i uporu. P o ( L u g ic h a p r ó ż n y c h usiłowaniach , p r z y s z e d ł ze itrony miniilra p o w i e d zie ć a m b a s s a d o r o w i, iż nakoniec

(8)

1 3 4

Hijłorya.

ię t o iego warunki (*),' t o t y l k o w y j ą w s z y , i ż w Chinach nie b y ł o z w y c z a i e m całować rękę cesarską. P o l e c o n o m i , d od ał urz ędn ik , proponować ci na mieysce t e y ceremonii in­ ną , nie maiącą w sobie nic o d r a ż a i ą c e ; o , t o ie ft , aże b yś zamiaft i e d n e m , p r z y k l ę k n ą ł obtidwoma kolanami, T y m to sposobem w naym nie y sz ey fraszce wysilaią swóy r o z u m , iak gdyby im s z ł o o zawarcie iakiego w a ż n e ­ go tr a k t a t u .

P o n i e w a ż w yra źne odm ow ienie na ia- k i e ż k o l w i e k bądź żądanie p o c z y t u ią za p r z e ­ ciwne pra widłom o b y c z a y n o ś c i , z t e y p r z y ­ c z y n y gdy się k to o co p r z y m a w i a , natych - miąft o t r z y m u i e p r z y r z e c z e n i e . Obiecuią w szy itk o be z żadnego zailanowienia , lecz prąw je z a w s z e obietnice swoie czynią b e z - s ku tecznemi pod iakim lekkim pozore m, k t ó ­ r y po daney o b ie tn ic y w yn ay dywać zwykli. N i e maią żadnego czyftego w yob raż enia o b o ­ w i ą z k ó w ftosownych do rz etel no śc i. Są w t e y mi erze t a k m a ł o d e lik a t n i , iż w jednym*. że momencie tw ie rd zą i zaprzeczaią bez ża- dnego wftydu , bkoro t o ich osobiftemu in t e ­ re sow i dogadza,

(*) Ambojsador dokazal tego , i i cesarz prze­ siał na honorach , iakie tenże ambajsador oddawat zw yczajnie swemu k ró lo w i, to ieśl caluiąc iego rekę , i zniżaiąc iedno ko­

(9)

P y cha narodowa ok azu ie się u nich w ka£d e m z da i ,'zeniu. J e ż e li mtią prz ed o c z y ­ ma dovvody iak ow ey wyż sz oś ci innego n a ro ­ d u , udaią , że l e g o nie widzą. ^ Dla u r z ą ­ dzenia swoich z e g a r ó w i k a l e n d a r z ó w , p r z y ­ muszeni udawać się co r o cz nie do d zieł Eu- ro p e y s k i c h , p r z e c h o d z ą c y c h granice ich w ł a ­ snego p r z e m y s ł u , nazywaią iednak ws zy ltkie inne kiaie bar barzyńskiemi.

P e w n y kupie c z Kantonu zadziwiony nad p o ż y t k a m i w yn ik aj ące mi z b u d o w y o k r ę t ó w A n g i e l s k i c h , dla ł a t w i e y s z e g o żeglowani^ do Batavii i innych dalekich p o r t ó w , poft^no- w i ł w y b u do w a ć , i w samey r z e c z y w y b u d o ­ w a ł o k r ę t p o d . u g t e g o modelu • lec z Hoopoo c z y l i po borca ceł , dowiedziawszy się o tern , me t y l k o mu z a k a z a ł dals z ey r o b o t y , ale i eszcz e w ł o ż y ł na niego znaczną karę p ie ­ niężną za to , iż się w a ż y ł naśladować z w y - czaie barb rz yii ców . P r z e z t ę ż sarnę pychę odmieniaią wszelkie nazwiska ob ce narodów , osób i r z e c z y ; tł u m a c z ą ie pochińsku , ta k dalece , iż ich ię z y k dosyć z siebie ubogi, ma p rz y n a y m n ie y za etę z czyifcości.

W y r a zy u ż y w a n e do u k ł o n ó w , z w ys o- k i e y ft aro żytności p o c h o d z ą c e , okazuią nie­ k iedy p e w n e znamiona c h a ra k t e r u nar od owe­ g o T y t u ł L o u - y - c , z nacz ący lla r c a , dawany ieft w Chinach pi erw sz ym u r z ę d n iko m kra io - w y m , i oz nacza uszanowanie. W s zy ftk ie za­ sady rzą dow e do t e g o zmierzwią , a ż e b y wpa-

iać dla ftarości uszanowanie i posłuszeńftwo ,

(10)

Hijlorya

.

eo ciągnie oraz za sobą po m o c i obronę. W południo wy ch prowincyach zwy czayn e p o w i­ ta nie między p o s p o li t y m ludem ieft Ja-san , co zna cz y iadlźeś twoy ryż (*J ? M ie ć p o d o - ftatkiem ry ż u , ieft kre sem ż y c z e ń ludu C h i ń ­ skiego.

C h iń czy k o w ie tak są hoyni w czynieniu ceremoniy, i t a k ob ra źli wi w p r z y p a d k u z a ­ niedbania nay m nie y sz ey d r o b n o ftk i, i i t r y b u *

nał cerem onialny p o c z y tn ie to za g ł ó w n y wyftępek. Czynienie odwiedzin p r z e z ;b i le ty , ieft u nas niedawnym z wy czaie m ; w Chinach zaś t r w a od kilku ty s i ę c y lat. U r z ą d i itan pd wiedzaiącey osoby^, ł a t w o się tam poznaie z w i e l k o ś c i , k o l o r u i ozdób bi le tu. T e w s zy- fikie r z e c z y odrnieniaią się p o d i u g doftoyno- ści osób. G d y ftary wice k ró l P e -tc h e od ­ w ie d z a ł ambastadora , zoftawił mu b i l e t z ł o - z o n y z t a k i e y s z t u k i k arm az yn ow ego papie­ ru 5 iź m o z n a b y nim wylepić małą salę.

N i e wiem , c z y l i miniftrowie spotykaią-^ c y się co d z ie n n ie w r o z m a it y c h trybunałach , uwalniaią się niek ied y od t y c h p r z y k r y c h Z w y c z a ić w , l e c z p r z y n a y m n ie y u dwoyu

(11)

ale z a c h o w y w ać ie, muszą. Śmiesznie nam się wyd awało , widzieć dw ó ch naszych p r z y - ia ci ół yantagina i Ckoutagina , k t ó r z y będąc razęm w je dnako wyc h o b o w ią z k a c h , za ka- ż d e m spotkaniem się na drodze^, c z y li w p a ­ ł a c u , klękali przed sobą na k o l a n a , i czynili wszy ft k ie d ziw a ctw a przepisane od t r y b u n a ł u ' cerem on iy.

Zdaie się , iż t e a t r C h m s k i w ie l e u t r a ­ cił od czasu w targn ie n ia T a t a r ó w . T a n i e c , konna iazda , zapasy i ró żn e gim n astycz n e ć w ic z e n ia w i ę c e y p r z y p a d ł y do smaku bar­ barzyńskich z w y c i ę z c ó w , niżeli regularne t e a t r a l n e sztuki. T e r a ź n ie y s z e bardziey są pr zyftosow ane do guftu w y k w i n t n y c h i znie- w ie ściał yc h mi esz kańców. Jeft p r z e t o rze cz ą pospolitą widzieć w domach u r z ę d n ik ó w C h i ń ­ skich te a t r a , u t r z y m y w a n e dla bawienia g o ­ ści. Z n a y d y w a liś m y się dosyć częlto na t y c h w id ow isk ach . M ater y ą sztu k by w a ią z a z w y - c z a y znacznieysze zdarzenia hi^ oryczne , za- sięgaiące cz as ó w ftaroźytnych. Staraią się pr/yyftraiać a k t o r ó w w ubiory dawne. N i e ­ k t ó r e d r a m y w y o b r a ż a ią zawoiowanie Chin p r z e z T a tarów. N i g d y nie wyitawiaią ś w ie ż ­ szyc h zdarzeń. Znaiący się w o l ą p r z y słu ż chiwać się d a w n ie y s z y m dramom. Maią t a k ż e k o m e d y e , w t y c h znayd'aie się zawsze trefniś , k t ó r y t a k iak na naszych te a tra c h , z je dn yw a sobie w ie l k ie oklaski. W e wszystkich dzie-? łach d ram atycz n ych Chińskich , po waż ne lub ż a r t o b l i w e r z e c z y w ym a w i a ią się t o n e m

(12)

*38

Hijlorya.

dnoftaynym , w k t ó r y m k ie d y n ie k ie d y gł os się nieco podnosi , lnb zniża , dla oznaczenia n o w y c h poruszeń , lub ż ał o s n y c h w yra z ó w . W pew n ych oz naczo nych m ieys cach m uzyk a ^przerywa a k t o r o w i mowę prz era ź li w ym d ę t y c h i n k r u m e n tó w d źw ię k ie m . Naltępuie p o te m aryetk a , w k t ó r e y itaraią się o k a z y w a ć r o z ­ m a it e namiętności , iako t o radość , ro zp acz , żal lub z ap alc z yw ość. N a śpiewaków u ż y - wnią w sposobie W ł o s k i m m ę ż c z y z n naśladu­ jących łos k o b i e t , k tó r e , z w y c z a y zamykania ich, wyłącza od te atró w . Jedno layność mi^y- bca u t r z y m u i e się na p o z ó r w ich sztukach , g d y ż scena nigdy się nie odmienia ; zdarzaią się iednak częito o d m i a n y , dla k t ó r y c h t r z e ­ ba w e z w a ć imaginacyi na pomoc. W t a k i m prz yp a d k u sposób ich ieft dosyć osobliwy. G d y n a p rz yk ia d w o d z iaki ma wyie ź dźać na daleką w y p r a w ę , wte ncza s obieżdźa kilka ra-' ąy t e a tr w o k o ł o na k i i n , tak iak g d y b y ie- chał na k o n i u , trzaska b i c z e m , śpiewa po d ro d z e piosneczkę , i nakoniec się z a t r z y m u - le. Już więc ftanął na mieyscu sw ie g o p r z e ­ i n a c z e n i a , a zatem zacayna nowe śpiewanie , ftosowne do sytuacyi.

Słu ch ac ze nigdy nie zoftaią w w ą t p l i w o ­ ści w zg lędem r ol i os ób graiących , k tó r e t a k

(13)

Wypis z podróży do Chin

.

ł 39

Z a k r e s czasu nie b y w a u t r z y m y w a n y . N i e k i e d y iedno drama zawiera w sobie zda­ rzen ia z a s z łe w ciągu c a ł e g o w i e k u , lub cał% hiftoryą iedney dynaftyi.

Siero ta Chiński W o l t e r a ieft naśladowa­ niem iedney s z t u k i C h iń s k ie y nadto nie zgra - b n e y , która n a w e t nie bywa c a ł k i e m grana , g d y ż w rozwiązaniu s z t u k i pies ma rolę nay- znacznieyszą. T a szt u k a n ale ż y do ftu drama­ t ó w , z k t ó r y c h się składa w y b ó r n a y l e p s z y c h s z t u k Chińskiego t eatru . C h iń c z y k o w i e u- skarżaią się , i ż w n o w s z y c h s zt u k a ch w i ­ dzie ć się daie guffc z e p s u t y ; i w samey r z e ­ c z y zdarzaią się w nich s ce ny p ełn e rozpufly i r o z w i o z ł o ś c i .

(14)

Riftoryct

teatr bez sukni i bez skóry. Rzezaniec gra- iący tę rolę , tak sztucznie ieit ubrany , iż wszyftkich oczy ■omamia; a w t e y ok ro pney poitaci śpiewa albo racz ey wydaie ry k prz e- rażaiący blisko p r z e z p ó ł g o d z in y , na wzbu­

dzenie politowania trzech, d uch ów p ie k ie l ­ n y c h , k t ó r z y iak Eak , Minos i Radamantus , O ie y p r z y s z ł y m losie ftanowią. N ie można nic widzieć itraszliwszego i bar dziey o b r z y ­ dliwego.

P o rów n yw aiąc t e widowiska z skrupula­ t n ą obyczaynością ludu , k t ó r y na nie u c z ę ­ szcza , u t w ie r d z a m się w p o w z i ę i e m mniema­ niu , iż moralne iego u , a w y są mu nie;ako o b c e , i nie p o w i n n y bydź u w a ż a n e , tylko iako prawidia rządowe.

N a k o n ie c przed uftanowieniem s u r o w e ­ go sądu , n a le ż y przypuścić tę. u w a g ę , iź w p o l e r o w n y c h narodach Europeyskich w i ­ dzimy częfto teatr pon iżon y przez nowe s z t u ­ k i , rnaiące w sobie odrażaiące sceny , na k t ó ­ re iednak lud proity z o c h o t ą u c z ę s z c z a ; lecz w Chinach t a k są r o z w i o z ł e i grubiiańskie Sztuki , iż niczem nie mo gą by d ź wym o w io - ne. W" nie k tóry ch nieprzyzwoitos'ć i rozpu- fta tak dale k o z a c h o d z i , iż p rz ym u sz a Euro - p e y c z y k ó w do w y y ś c ’a /, teatru. Nie można- by ich po r ó w n a ć, ch yb a z be zecn em i opisami,

Zoftawi nemi p rz ez Prokupa,

(15)

wie-c e y obywie-czayno świe-ci. W i g r z y s k a c h gimnafty- c z n y c h C buńcz yk ow ie uftępuią t a k ż e E u r o ­ p e j c z y k o m . M o ż e ich p r z e w y ż s z a i ą w s z t u ­ ce aierw&rko wey. W p o w s z e c h n o ś c i i e d n a k z a b a w y itoiicy pańftwa C h i ń s k i e g o , są n ie ­ z g o d n e z p r z y m u s z o n ą p o w a g ą r z ą d o w ą , i

ze ianem cyw iliz a c y i , k t ó r ą t e m u n a r o d o w i w s p ó ł c z e ś n i p i ' a r z e prz yz naią.

G d by z b y w a ł o na innych dow odach iła- r o ż y t n o ś c i narodu C h iń skieg o , dosyćby b y ło na św ia d ectw ie ich pisma. Ma ono w sobie pię tn o różn iące ie od innych ; t o pismo i

mowa k t ó r e y ieft o b ra z e m , w n iczem nie są po dobne do naszych. Sławni a u t o r o w ie u p a t r y w a l i n i e i ' k i e po do bie ńilw o m i ę d z y cha- rak erem Chin kim i h ieroglifami Egipskiemi, a' > > p rz yn aym n ie y u w a ż a l i m ięd zy i e d n y m i

d iu g i m n eiakie naśladowanie.

P o l e upraw ne o z n a czo n e ieft w c h a r a k t e ­ rach Ch ńskich k w a d r a t e m , p o d z ie lo n y m na

c z t e r y mnieysze kwad aty. S i o w o nisko w y ­ r a ż o n e ieit p r z e z literę T a wysoko przez, t ę ż samę literę , lecz p rz ew ró coną.

Dla c h c ą c y c h z n a y d y w a ć podobieńftwo m i ę d z y nazw isk am i r z e c z y w j ę z y k u Ch iń skim

i w innych ię zyk ach , k ła d ą się t u słowa , zda- iące się b y d z n ayd awnieys ze m i , i k t ó r e d o ­ c h o w a ł y sw ego pierwiaftkowego dźw ięku.

Ziemia Ti W o d a su i

P o w i e t r z e K i M o r z e hc

Ogień ho R z e k a * ho

(16)

342

Hijłorya.

Jezioro tang P o łu d n ie nan

G ó r a chan C z ł o w i e k din

Puftynia J e - t i C z w o r o n o ż n e zwierz#

S ło ń c e d ij-to cha

X i ę ż y c iue P t a k Kin

G w i a z d y sing RvbaJ eu,

O b ł o k i yun Kamień chi

D e s z c z iu Z ł o t o thin

G r a d su i-ta n Srebro in -ci

Śnieg stie Miedź tung

L o d p in g G ł o w a tu

P i o ru n liuc R ę k a cha

B ł y s k a w ic a chontin T w a r z min

W i a t r f unS K o ń me

D z i e ń di lub tin Baran yang

N o c ye lub van K o t miau

chang G e sL

g U

N i e b o tine R y ż m i

Wschód. tang Jedwab tsa

Z a c h ó d si C u k ie r tang

P ó ł n o c p i

T r u d n o ieft znaleźć d wie p r o w in c y e W Chinach > k t ó r e b y m i a ł y iednakową mowę. P r z e w o d n i c y nasi m ó w ią c y ię z y k ie m ftolicy > w s z ę d z ie p o t r z e b o w a l i tłumacz.ów. W c a ł e m pańftwie ch arakter y są iednakowe * le c z ton i wymawianie słów różne. Za p r z y k ł a d p o ł o ż ę k i l k a słów rachunkowych* u ż y w a n y c h w Pęki-*

tiie i Kantonie.

Jedert w Pekinie yć, w Kantonie yat. D w a — — oult —- — ye.

(17)

łPypis z podró&y do Chin.

143

D zi e si ę ć w Fekinie chi, w Kantciiie chap.

S t o — p i, paak.

D zi esi ęć tysięcy fVan, man. W s z i t k i e usiłowania e tym o lo gif tó w nie mo gą t y c h przeciwności pogod zić.

C z y l i się znayduią lub nie, ia k ow e z w i ą z ­ ki w dźwię ku ię/.yka C h iń s kie g o .i iak ic h ko l- w ie k innych i ę z y k ó w , prz yn aym n ie y t o r z e c z p e w n a , iż ich pismo nie ma żadnego p o d o ­ bieństwa z innemi. N ap is y E g ip s k ie z n a l e ­ zione na c e g ła ch B a b i lo ń s k ic h , t a k są nie podobne do ch a ra k t er ó w Chińskich , iak l i t e ­ ry h-brayskie do l i t e r ię z yk a Sanskrit. N i e można w nim znaleźć innego podobieńftwa , t y l k o t o , źe są z i o ż o n e z k r o p e k i k r e ek. W składzie c h a ra k te r ó w Chiń k ch nie masa żadnego śladu pisma a l fa b e ty c z n e g o .

D i e i i ś w i a d c z ą , iż w pierwialłkach c y - w i i , ?,acyi le dwie nie wszy(ikie narody lłar«ały się o z n a c z y ć i uw ie cz nić wyob ra żenia i p a ­ m i ą tk i , kry śiac ob ra zy r z e c z y u m y s ł o w i p r z y to m n e . X i ę ż a E g ip s c y u żyw ali t y c h k r y - słonych z n a k ó w dla podania taiemnic religii. T y m t o samym fo rtele m M e x y k a n i e za p r z y - b y ciem Hiszpanów uwiadomiali swoiego m o - ‘ narcnę o z d a r z ni ich , k t ó r y c h byli świadka­

(18)

-144

Hi story a.

■; buiąc d r o b iu , nakreśliliśmy na papier ze fig u ­ rę kury , a natychmiaft dogodzono naszemu żądaniu. Jeden z C h i ń c z y k ó w dia w ię k s z e g o zapewnienia , że się nie rnylii , w y r y s o w a ł p r z y k u r z e iaie , a g d y ś m y dali znak g ł o w ą , przyniósł nam ich podoftatkiem. H o t e n to - t o w ie le śn i, c z y li Boschinianowie P r z y l ą d k a D o b r e y n a d z i e i , naydziksze może na świecie p o k o l e n i e , mieli t a V ż e c‘ z wy czay rysować po ścianach swoich iaskiń , figury zwierz ąt, w ł a ­ ś c iw y c h swem u kraiowi.

L u b o hiftorya Chińska zachodzi aż do c z as ó w , w k t ó r y c h sznurki i w ę z e ł k i , ta k iak w P e r u w ii b y ł y szcz e g ó ln y m sposob em za­ chowania p a m i ą t e k , nie czyni iednak żadney w zm ianki o ch arakter ach hieroglificznych. G d y b y b y ło p r a w d ą , ż e ich kiedyś uż ywano , z n a l a z ł y b y się zepsute iakowe ich ślady w ch arakter ach dziś uż yw any ch , mianowicie w t y c h , k t ó r e oznaczaią g ł o w n i e y s z e p r z e d ­ m i o t y n a t u r y ; t y c h pierwiaftkowych chara­ k t e r ó w iell 1200. a nie można w nich po- ftrzedz n a ym n ie y sz ego podobieńftwa z p r z e d ­ m i o t a m i , k t ó r e wyobrażaią. N i e w id z im y w ię c żadnego fundamentu w d om yśle t y c h t k t ó r z y u t r z y m u j ą , iż C h i ń c z y k o w i e uż yw ali

(19)

Wypis z podróży do Chin

.

*45

£e t e m u monarsze prz ypisu ią t y l e w y n a l a z k ó w , i ż nie można odrzucać d o w cip neg o domysłu

u c z o n e g o Bailly > i a k o b y t o imię o z n a c z a ł o p e w n e g o cudzo ziemca , k t ó r y w p r o w a d z i ł do

C h i n kUnszta i oświecenie.

D o ia k ie y k o l w ie k epo ki ściąga się ten w yn ala zek , ch arakter y pisma m o g ł y b y się nie­ co o d m i e n i ć , l e c z żasady ie g o z aw s z e się utrz ymiiią b eż żadnego prżeitłoczeriia. Od* rzucono dla w y g o d y n i e k t ó r e mniey p o t r z e ­ bne kreski. N i e k t ó r z y ńawSt u c z e n i w p r o ­ w ad z i li c ią głe pisanie > w k t ó r e m k s z t a ł t y t a k są z m ie nio ne p r z e z z a o k r ą g l e n i e b o k ó w l i t e r , iż na prę dkie spoyrźeriie t o pismo zdaie się wcale nowe * i z u p e łn ie od dawnegó od­ mienne. L e c z m o g ę zap ew nić ■, i ż p r z e s z ł o od d w ó ę h t y s i ę c y lat , n ie t y lk o nie w p r o w a ­ dzono ż ad n ey o d m i a n y , ale nawet nie p r z y ­ dano iednego z n a k u z inn ego ia ków ego i ę z y - k a lub pisma. D o w o d e m t e g o , iż ws żyftkić p r z e d m i o t y handlu w p r o w a d z o n e do Chin -t o d czasu p ie r w sz eg o tam przybycia E u ro - p e y c z y k ó w , o d e b r a ł y natychmialt nazw isk a C h iń skie . Jmioha kraio m nawet i lu d zio m w łaściw e , inac zey w Chińskim i ę z y k u zoftały nazwane. Europa nazyw a się t a m S i-y a n g * czyli k r a y zachodni ; Jndya Siaoti śi-yang » m a ł y k r a y zacho dni. Japoniia Tuhg-yang „ fcray wschodni. A n g l i c y nazwani są //uńg- maou , c z e rw o n e g ł o w y , F r a n c u z i , H is z p a n ie , P o r t u g a l c z y k o w i e * wszyftkie narody z w i e - dzaiące k r a y C h iń s k i , maią o s o b n e nazwiska w c a l e ró żn e od t y c h t iakie m y im daientya

(20)

ft46

Hijlonja.

W i d z ą c ten ftały z w y c z a y nie używania t y l k o s ł ó w swego z innych miar nader u b o g i e g o Języka , p r z y c h o d z i ło mi częfto na myśl , iż John son chciał mówić o i ę z y k u Ch ińskim , g d y w y r a z ił w swoim d y k cy o n a rz u : „ Język n a y d ł u ż e y trwać mogący bez z m i a n y , bę łzie \v t y m nar o d z i e , k t ry się c o k o l w i e k t y l k o •wzniesie nad ftan barbarzyńltwa, k t ó r y o d d z ie ­

lony od w sze lkich innych narodów , iedynie tr u d n i się potr zebami życia.

L u b o wynala z ek pisma Chińskiego ieft p ł o d e m gieniiu z u , nie t y l e prłe cię ż ile w y ­ n a la z e k aiFabe! u. T e n i e łnak w y n a la z e k możn a u w ażać iako nayw ię ce y zbliżaiący się do t e g o uniwersal neg o pisma , k t ó r e b y ło prz ed m io ­ tem usiłowań w ielu Judzi ucz onych . Ma s z c z e g ó l n i e y s z y zw iąze k z zasadami podane mi p r z e z lVilkinsa (*_), i t ein ł a t w i e y s z e dadź mo- 'ie o niem wyobrażenie.

T e znaki w yo b ra żaią ce p rz e d m io t y łnb profte m y ś l i , ni g^ b y d ź uważane iako ż y ­ w i o ł y , łub zarodki ięzyka. T e ż y w i o ł y ^ą w mafey l i c z b i e , t o ieft o k o ł o tysiąca dwóch 6et. Jeden z t y c h ż y w i o ł ó w w c h o d z i zawsze

(*) Bijkup Wilkins roku 166S- wydal pismo w Angielfki-n ięzyku , pod tytułem O r z e ­

(21)

It/ypis z'podróży do Chin,

147

w ukiad k aż dego charakteru n ależące go do ich i ę z y k a ; k a ż d y więc ż y w i o ł można nazwać do niego k lucz em. O k o w k r ó t c e się p r z y z w y ­ czają, do poznawania t e g o klucza w nayzawi- kłańiszych znakach , a częfto znak ieden ^-rna do 70. k re s e k lub k r o p e k . K r o p k a , k r e ­ ska p r o f t a , i kres ka z a k r z y w i o n a , składaią w s z e l k i ro d zay ch arakter ów . Z t y c h z n a k ó w rozmaicie u ft a w ia n ych , z czasem i w miarę p o t r z e b n a z b ie ra ł o się o k o ł o £0,000. c h a ­

ra kte rowi

D ź w i ę k i i odmiany ię z yk a m ów ią cego , < nie są p o t r z e b n e dla nauczenia się ię z y k a p i ­ sanego. T e c h a r a k te r y mówią do g ł u c h y c h ,

i nawet u ż y t e by dź mogą p rz ez n ie m y ch , i w yr aż aią ich myśli tak d o k ł a d n i e , iak t y l k o z do ła nayob fitszy ięfcyk u ludzi maiących słuch i mowę. T e n ię z y k należy do oc -u. Jak m u ­

z y k a pisana z a r ó w n o od artyftów k aż d e g o na­ r o d u bywa w y g r y w a n a i przepisywana , t a k t e ż c h a ra k te r y Ch ińskie mogą bydź z r o z u ­ miane p r z e z mieszkańców Japonii, T o n k w i - nu i K o c h i n c h i n y . P r a w d a , ź e k aż d y z t y c h n arodów t ł u m a c z y t e znaki s ł o w a m i , k t ó ­ ry ch inni wcale nie rozumieią. W naszey

p.o-K.2

(22)

148

Hijtwija-d r ó ż y ftanęliśmy w P u h -C o n Hijtwija-d o re; K o c h iń - c h ic z y k o w ie mieszkańcy t e y w y s p y , t ł u m a c z y ­ li się na piśmie bez ni ^mnieys/ey trudności z naszemi przewodnikami , l e cz nie m o g i ł ro ­ zu m ie ć ani iednego słowa z Lego, co do siebie

mó w il i.

L u b o za pomocą dykcyonarza i nieco p a m i ę c i , cud zo ziem ie c potraci rozpoznać wię - c e y u ż y w a n e ch ara ktery Chińskie; trzeba ie- d nak przyz nać , iż oboiętność fig u r y c z n y ch w y r a z ó w , i częfte m e t a f o r y , czynią nayle- p s z e ich pisma niezmiernie ciemnemi. Jnna i e s z c z e tru dność poc h o dzi z e skracania ch a ­ r a k t e r ó w dia prędszego pisanin S ł o w e m , iefi: t o i ę z y k , k t ó r y po t r ze b a częfto z g a d y ­

w a ć , a z a t e m by dź w u aw ic zney nie pewn o­ ści w z g l ę d e m znaczeni* iego wyrazów. N i e p o d o b n ą ieifc rz e czą nabydz dokładney ie g o fcmiomości , bez poznania z w y c z a i ó w , o b y - c z a i ó w i mniemań ludu Ch ńskiego.

M issyonarze , k t ó r z y w ie l k ą cz ęść sw ego ifcycia prz epędzi li w tym kraiu , i sprawowali w nim pewne urz ęd y , znayduią cŁęito wielk ie tru dności w p r z e t łu m a c z e n i u lub u ł o ż e ń u pism u r z ę d o w y c h p o t r z e b n y c h w p rz yym o w a n iu po sel ftw Euro pe yskich . P o m i no więc us ił owa­ nia J e z u it ó w , chcących w ocz ach F u r o p e y c z y - k ó w ok aza ć w ie l k o ś ć pańftw C h iń s k ie g o ,ś w i a ­ t ł o Filozofii i nauk , nie ielt tam w y ż e y p o s u ­ n ię t e , iak szt u k a pisania (*).

(23)

Wypis z podróży do Chin

f 49

D z i e c i w Chinach uczą się ię z y k a pis a­ n e g o , zacząw szy od szóftego roku. T a nau­ ka tr w a pięć lub sześć lat , lecz przeftaią t y l k o na poymowaniu samych z n a k ó w , nie zaś myśli do nich prz y w ią z a n y c h. D r u g ą r z e c z ą , k tó re y ich u c z ą , ieft kreślenie c h a ­ r a k t e r ó w , z p o c z ą t k u na w z o n c h c z e r w o n ą farbą kreślonych , p o t e m przepisując bez in- ney pomocy: Ta n m k a trw a naymniey c z t e ­ r y lata. W piętnatlym więc r o k u m ł o d z i e ­ niec ieft w ftanie pisać w ie le c h a r a k t e r ó w , i dawać im w ł a ś c i w e im io n a , nie wiedzą c co w yr ażają.

O.tatni ftopień edukacyi C h iń s kie y z a l e ­ ż y na r o zb io r ze ch a ra k ter ó w za p o m o c ą d y - kcyon^rza. W t e n c z a s dupiero uc?eń zaczyna poz n aw ać u ż y i e k ię z yk a pi anego. Biorą do t e g o , filozoficzne dzieła K onfrcyusza , naucza- iące , ink polubić c n o t ę , b r z y d z ić się wy- ftępkiem , i iak się sp ra w ow ać na świecie. P o t e m naftępnie wieczny sposób, d z i e ł o pisa­ ne w jftylu Seneki. N a k o n ie c nauka rz

ądo-przed kilką laty ch lu b ił s i ę , iz posiada p am iątki ięzyka, Syryyskicgo , lub też zn a ­

k i Magów na medalaah znalezionych w J fr la n d y i; te zaś medale nie były czem innem , tylko monetą C hińfką, maiącą z jedn ey strony imie ces- rza w charakte­

(24)

wa , c z y l i k r ó t k i zbiór p r a w ; czem zazwy-* c z a y zatrudnia się m łod z ie ż w dwudziestym roku. L e c z dla osiągnienia i a k o w e g o w y s o ­ k ie go urzędu , trzeba ieszcze p rz y n a y m n ie y dziesięć lat poświęcić naukom.

J e ż e li dynaltya te raź nieys za p o t r z y m a ieszcze p rz ez wiek tro n C h i ń s k i , zdaie się , i i ch ara kter T atar sk i Manchou, w eyd zi e w u ż y ­ wanie , i zupełnie charakter Chiński z ag u b i. T e n ję z y k ieft nierównie pięknieyszy od Chiń­ skie go , i ma nader przyjemne brzmien ie; c h a ra k te r iego ieft a l f a b e t y c z n y , albo ra cz ey syllabowy. Pisze się iak Chiński w linii pio- n o w e y , zaczynaiąc od p ra w e y ftrony k a r t y , g d y t y m cz as em C h iń c z y k o w i e zaczynają od lewey.

A u t o r cz yni w tem mieyscu uwagi , g o ­ dne zaftanowienia. O k a z u ie ro zm ait e niedo­ godności pisma C h iń s kie g o , ciemne i oboię^ tn e ie g o znaczenia , i i ieft przeciwne poftę-? p o w i w naukach głębo kich , i źe mą s zk od liwy w p ł y w do e d u k a cy i.

Na dowód t e g o , p r z y t a c z a naftępuiący wypis z d zi eła , ś wjeźo wydanego p r z e z pana D estutt Trący.

„ T e n co p o w tar za mowę za pom ocą alfa-* betu pisaną, ieft pe wnym poięcia myśli t e g o , k t ó r y ią piiai , bez naymnieyszey w ą t p l i w o ś c i .

„ Jnacz ey zaś wcale dzieie się z pismem hieroglificznym. Zn aki dwa razy odm ieniać się muszą. Trze b a raz t ł u m a c z y ć , k ie d y się pis z e , drugi raz k i e d y się c z y t a ; t r z e b a ro ­

(25)

z u m ie ć k l u c z mówiący i k l u c z p is zący. S ą to i u ż dwa źródła błędu , i dwie p r z y c z y n y nie­ pewności.

„ D la pisania w s z e l k i c h i ę z y k ó w chara­ k t e r e m alfabe tycznym , trzeba znać małą li­ czbę znaków. P r z e c i w n i e zaś pismo h ie ro - glificzne musi mieć t y l e z n a k ó w , ile i ę z y k mówiący ma s łó w T e wszyltkie znaki t r z e ­ ba doskonale mieć w y p i ę tn o w a n e w pamięci, ażeby pisać i c z y ta ć . Jeitto nowy ięzyk do nauczenia się , k t ó r e g o poiąć n ie m o ż n a p r z e z obcowanie , lecz t y l k o w xiążkach. D o ś w ia d ­ czenie więc (twierdza , iż nauczenie się ię z y k a C h i ń s k i e g o , ieft sprawą cał eg o życia. M ała liczba ludzi z ato p io n y c h w nauk ch , i t r u ­ dniących się interesami pu b li czn em i , trawi cały czas nfad sztuką tłumaczenia ię , nie mo­ gąc t e g o d o k ła d n ie us ku tecznić , i nie ma c z a ­

su nau z yć się myśieć.,,

„ O d m o m e n t u , w k t ó r y m naród o b r a ł sobie ieden z t y c h dwóch sposobów z a c h o w a ­ nia sw ych wyob rażeń , od t e g o samego nao. nientu los sw óy na zawsze uftanowił. J eż eli o b ra i h iero glify , odiął sobie w s z e l k i e s p o ­ soby rozszerzenia sw ych wiadomości , a na­ w e t dochowania w czyftości t y c h , k tó re skąd inąd m ó g ł nabydź: z atw i e rd z i ł , iż iego byt , i a k o k o l w i e k m ó głby by łź długi , ta k prawie będzie n i e p o ż v t e c z n y dalszemu w zr of tow i r o ­ zumu lud/k e g o , .iak gdyb y w ca le nie miał t r w a ł y c h z n a k ó w sw ych w y o b r a ż e ń ; z rob ił

Z swoich dzieło w t a k iak w barbarzyńskich

(26)

152

Hiflorya

narodach , mniey lub w i ę c e y d łn g ą p r z e r w ę w hiftoryi rozumu ludzk ie go . P r z y s w o i ł nie- p o ż y t e c z n ą gałą ź z t e g o w ie lk ie g o drzewa , mogącą wydać nieco liści , ale n ig d y ż a d n e ­ g o owocu.,,,

--- ?---. --- --- - ■ ..

R O Z P R A W Ą

o Monetach Potikich, p rzez P . £f. K. Arnolda

M* D. członka Towarzystwa Ifiarszawjkiego.

P e w n ą ieft r z e ę z ą , ż ę Polską t a k w L it e - Ijaiurze, iako t e ż w sztuce bicia m onety, od s w y c h sąsiadpw zachounich S ło w ia n u p r z e ­ d zo ną zoftała : z t e m wszyftk iem C z e c h y nay- bliAsi ii cyw il iz o w a n ych nierównie dawniey na­ r o d ó w , zaledwie ejo. lata»ni co do pewności s w y ch m o n e t , P o l a k ó w m i ę d z y Odrą i Bu­ g i e m os ia d łych prz ech o d zą,

D ł u g o bardzo ftało t o pańftwp , a i ie - dnym nawet n ą r o d o w y m pisarzem p o s z c z y ­

cić się nie m o g ło . W w o i e n n y c h wiek ach Pia- ftów w y p a d a ło bardziey z p o t r z e b y d ziałać s za blą, niż p i ó r e m : rnęftwo p r z yd a tnieys ze b y ło niż nauka , a prz yp ominanie w a l e c z n y c h c z y n ó w , w ię cey z a y m o w a ł o uwag ę, niż eli iakie ekonomiczne urządzenia.

(27)

o Mennicach Poljkich. i $$ t e m u s ą si e d z i, usiłuią z u ł o m k ó w da wnyc h pis arz y d o w o d z i ć , i i P o l s k a wcześnie swą o» t w o r z y ł a mennicę , żaden z nich iednak ani ie dney s z t u k i okazać nie m o ż e , k t ó r a b y w y - ie y nad w ie k X II . sięgała.

Hrabia Czacki uk azał nam w t y c h czasach ieden dawnieyszy Bolesława denar (*). Z n a l e ­ ziono go w p o ś r ó d f u n d a m e n tó w B e n e d y k t y ń ­ s kieg o k l a s z t o r u , k t ó r y B o l e s ł a w C h r o b r y na Ł y s e y g ó r z e , g d z ie niegdyś pog ańska ftała b a ł w o c h w a l n i a , w y b u d o w a ł , k s z t a ł t e m i ftę- p l e m p o d o b n y ieft do C z e s k i c h : napis t a k ż e na nim równie iak na t a m t y c h Łaciński. D o ­ piero pod panowaniem Stan isł aw a Augu fta z a c z ę t o pieniądze P o l s k i e m pismem c e c h o w a ć . T a k t o d ł u g o trz ym an o się ftarego z w y c z a iu , k t ó r y w r a z z p r z y i ę t ą R e l i g i i ą Chrześciiań- ską do P o l s k i c h S ło w ia n p r z e s z e d ł . M a ł o w a ż n o ś ć monet P o ls k ic h , t a iedyha c e c h a , po k t ó r e y w w ą tp l iw y c h p r z y p a d k a c h r o z r ó ż n i ć ie można od pieniędzy bi tych p r z e s in nyc h Słowiańsk ich t e g o ż nazwiska r z ą d c ó w , po c h o d z i z lekiey w i g i t e y g r z y w n y , k t ó r e y P o l a c y w sw ych monetach u ż y w a li . G r z y w n a ta menniczna ieszcze prz ed panowaniem Wa­ cława d zi e li ła się na 2/j.. części r ó w n y c h , z k t ó r y c h k aż d a nazy w ała się skoycem , i i8« nummow z am yk ał a. Z e zaś k a ż d y nummus

(28)

Hijłorya.

g. jĄfsów w a ż y ł , a g r z y w n a 4 ^ 2 * nummów z a ­ wier ała , p r z e t o dawna gr zvwna menniczna p o d Piailami, ty lk o 3888- aJsów w a ż y ła .

G d y iVaclaw grosze w p r o w a d z i ł , d z i e ­ lili P o la c y g r z y w n ę menniczną na 48* części r ó w n y c h , i k aż d ą z nich groszem n a z y w a l i ; p o d o b n ie iak C e s i , dla k tó r y c h ten król równie mało ważną g r z y w n ę menniczną pod n azw isk ie m g r z y w n y górmczey przep- ał , z w y c z a y n ą swą g r z y w n ę na 60. gros?,y d"». e- lili. Jako pamiątka Czeskiego pod/Jału p j z o -

ftała się w kopach , na k tó re P o l a c y , a diu- ź e y ieszcze L i t w i n i liczyli ; t a k też i P o l s k i p o d z ia ł w gr zyw n ach liczalnych u t r z y m y w a ł się , z k t ó r y c h każdą zaw s z e po 48- grosz-y rachowano.

P o d c z a s z ac iętey w o y n y , k tó rą K a z i ­ m ierz 4 t y w PrusieCil z K rzy ża k a m i prowadził, b i t o p o d l e y s z ą i mni ey ważną m o n e tę , a po z aw a r t y m p o k o i u , aib(> raczey ieszcze wśród ■woyny, g r zy w n a menniczną Piaftów do 37 20

B o l e s ł a w a k r z y w o u s t e g o z koroną Rrl&ut,

(29)

o Mennicach Potjkich. 155

njsów zmnieyszoną zoftała. G r z y w n a t e y w a ­ gi ieszcze" znalezioną b y ła na p o c z ą t k i ofta- t n ie g o panowania w mennicy K r a k o w sk ie y . P o ­ d ł u g niey zaledwie p o ł o w ą t a k waż ne b i t o P ó łk i, iak za d w ó c h po p rzedzają cych K a z i ­ m ierz a królów. K a ż d e y z nich nadał on g. denarów , i aż do upadku R z e c z y p o s p o l i t e y , we wszyftkich s k a r b o w y ch rachunkach po 18 denarów na g r o s z l i c z o n o , chociaż t e za pa ­ nowania Z y g m u n t a III. uftały. R ó w n i e od t e g o czasu z a c z ę t o g r z y w n ę ważoną, od g r z y ­ w n y liczalney ro z r ó ż n i ać , g d y obie dotąd za iednę b y ł y brane.

T e y Kazim ier zou.(kiey grzywny, u ż y w a no w mennicy aż do l£|2g. r o k u , w k t ó r y m Z y ­ g m u n t Krakowfką od 4 l 3 8 * aJsów wpro w a­ dził. N a z y w a się ona starą Glkufką , albo r a c z e y siarą menniczną g r z y w n ą , dla ró ż n ic y od t e y , k tó r ą iego prawnuk Jan K a z i m i e r z w r o k u 1650 uftanowił. G r z y w n a ta p o d imieniem noweij Krakow jkiey, iako oftatniey n aro d o w ey P o ls k ie y g r z y w n y znaioma ieft. W a ż y ł a 4 2°°* afiów , i w roku 1 7 6 6 . przez g r z y w n ę Kolońfką zaftąpioną zoftała.

(30)

Hiflorija,

z e swoim teściem Ferdynandem , a b y napo- t e m w P o ls k ic h i Auftryackich kraiach iedna waga i ied nakowy ga tunek byt monet. Z tern wszyftkiem umowa ta nie przyszła do s k u t k u , choc iaż ią wnuk iego z dwom a cesarzami R ud o lf em i Macieiem , a Zy gm unta III. ftarszy syn z Ferdynandem II. ponowili. U k ła d ten b y ł na piśmie z r o b i o n y , i w prawa naw et P o l s k i e w ł o ż o n o : Talerus sit ad legem J tn - p e r i i : iednakż e P o l s k i T alar b y ł lekszym i p ó d l e y s z y m od Niem ieckiego . Jan IIT. o d n o ­ w i ł raz ie s z cze tę ugodę z L e o p o l d e m , l e c z Sia próżno.

Stanisław Auguft p r z y otw arc iu zamknię- t e y od 3 ° mennicy', p r z y w i ó d ł nakoniec do s ku tk u ten od d w óch w i e k ó w b e z s k u t e ­ cz nie w n o s z o n y p r z e z p o p rz e d n ik ó w ieoo pro ­ j e k t , i b i ł iak w Aultryi 10. t a la r ó w c z y l i 30 z ł o t y c h z g r z y w n y K oloń skie y czyftego sre­ bra. P r z e z 20. lat u t r z y m y w a ł się on p r z y tern lubo ze znaczną ftratą. A l e g d y z acz ęto lekce w a ż y ć uftawy m en niczne , i k a ż d y bez w z g lę d u na w e w n ę tr z n ą w a r t o ś ć s re brney m o n e t y , t r z y m a ł swe d u k a t y nay w yże y , p r z y ­ m u s z o n y b y ł k ra y bić z g r z y w n y K o l o ń s k i e y 83. ~. a nakoniec 84.. §. zł: T y m s po sob em wrócono się znowu do t e g o , co w r o k u 1 7 6 6 odrsucc-nem było.

(31)

o Mennicach Pot/kich.

*57

do rządcy pańftwa , k t ó r y m b y ł nayftarszy z f a m i li i, innym udzielać. T i k p o t o m k o w i e Bolesława Krzywoustego x i ą ż ę i a Ś l ą s c y , iako t e ź W i e l k o p o l s c y , K u i a w - c y , Kaliscy i Ma­ z o w i e c c y , z ró w nam p raw em bih monetę iak

i XiąZęta K r a k o w s c y . iF la d y sla > Łokietek s op rócz Slązka wszyftkie oddzielne xięftwa W ied i > ciało p o ł ą c z y ł M az u ró w lennikami u - c z y n i ł , odiął x i ą ź ę t o m prawo bicia m o n e t y , i sobie ie iako k ró lew s k i p r z y w i i e y z ac h o­ w a ł . D l a t e g o i K a z i m i e r z w ie lk i* ro zk azr ił p aby w całym kraiu iednakowe b y ł y m o n e t y . G d y Z i e m o w i t za panowania W i o d y sława J a ­ g i e ł ł y che ał bić pieniądze , z ak asał mu t ego k r ó l , i monetę ieg-> za f a ł s z y w ą (.głosił. T o ż samo s p o t k a ł o Konrada P ł o c k i e g o xiąźęcia. S t e m w s z y i łk ie m musiał W ł a d y s ł a w panom P o l ­ skim p r z y r z e c , ż e za ich t y l k o z e z w o l e n i e m pieniądze bić będzie ; prawo iednak bicia m o n e t y królewską własnością zoila ło aż do Z y g m u n t a III. k t ó r y i t e g o p rz yw il ek i k r ó ­ l e wskiego d a R z e c z y p o s p o l i t e y od ftąpił , a Stan sław A u g u i ł oftatni k ró l P o l s k i z nown g o od niey o tr z y m a ł.

Nieudanne k ł ó t n i e p o m ' ę d z y x i ą ź ę t a m i familii P i a ft ó w , b y ł y p r z y c z y n ą ich ubóftwa. D l i do tania p ien ięd z y p rz ed aw aii nawet bi­ s k u p o m i miałtom p r z y w il e ie bicia m o n e t y , k t ó r e im t a k ż e ów cześni k r ó l o w i e p o t w i e r ­

(32)

*58

Hijłorya

P o ls k i z wolnością bicia p i e n i ę d z y , i u t r z y j mała się p r z y niey. Z a czasów Z y g m u n t a

III. nawet zamek Ł o b z ó w , a pod Janem K a ­ zim ierzem B y d g o s z c e u m i e s z c z ał y swe na­ zwiska na pieniądzach , chociaż obad\va ża­ dn ego prawa do bicia m o n e ty nie t n a i y .

Miastami menmcznemi b y ł y naprzód K r a ­ k ó w i O l k u s z : t o oftatnie nayitar&zem nawet ieft nazwane. Oddzielni xiążęta bili pienią­ d z e w swoic h miaftach ftołecznych. B is ku p o­ wi Po zn ań s k ie m u Krobia , a arcybiskupowi G n ie ź n i e ń s k ie m u , K zn in c z y li Żnin za miaita do bicia mo n ety w y z n a c z o n e b y iy . Sando­ m ierz bił w swey własney mennicy. W s z y f t - k i e ow czaso w e pieniądze b y ł y z obu ftron cech ow ane , i n azy wały się d en a rin s, denarius solidus: ponieważ wklę słe pieniążki, braktea­ tam i zwane , na iedney t y l k o ftronie maiące napisy , p ó ź n ie y się zjawiły.

W acław t y l e kaza ł nabić pieniędzy w C z e ­ chach , ż e nie miał p o t r z e b y P o l s k i e y mennic c y o t w ie rać : p ró c z t e g o panowanie ie g o b y ­ ł o k r ó t k i e , a k oszt a na p rz yo z d o b ie n ie K r a ­ k o w a sPraskiemi groszami opędzał. S z e r o k i e g r o s z e K r a k o w s k i e K azim ie rz a w ie l k ie g o są naypie rw sz ą m o n e t ą , któ rą P o l a c y do t y c h - czas za swą własną ukazać mogą. N ie w ie m wcal e, dla cz ego J a g i e l l o n c z y k o w i e aż do 1 5 2 6 r o k u , żadney grubaze y m o n e t y , oprócz p ó ł - g r o s z k ó w nie bili. W y b iia n o iednak za nich p ie n i ąd z e w K r a k o w i e , O l k u s z u , P o z n a n i u i

(33)

K a z i m i e r z IV. k t ó r y mi aft om T o r u n i o - w iu , E lb l ąg o w i i G d a ń s k u po d swoiem i m i e ­ niem wyb.iać pieniądze p o z w o l i ł , bit sam t a k ż e w Toruniu. A l e x a n d e r iako w ie lk i xią- *2ę L i t e w s k i o t w o r z y ł p i e r w s z y mennicę w W i l n i e , która aź do Jana K a z im ie r z a cz yn n ą byia.

Z y g m u n t k a z a ł t a k ż e bić w T o r u n i u p i e ­ niądze , i mialiu za uftąpienie mennicy 500. z ł o t y c h płacił . E lb ląg iednak i G d a ń s k u ż y ­ wał y s w e y w o ln o ś ci, oltatnie nawet w te n c z a s ,

g d y k r o i p r z y m u s z a n y b y ł zabronić im bicia m >nety. Z y g m u n t Auguft mi»ł w T y k o c i n i e mennicę. Srefan nadał p r z y w i l e y braciom G y b e i l i u s z o m wyn ala zco m prasy m e n n i c z n e y , aby wszędzie , g d z ie b y mennice cz ynn em i ie- s zcz e n;e b y ły , a nawet w G d a ń s k u , p o d o ­ bne m ac hiny z a p r o w a d z i l i ; p rz ez co u ż y w a ­ nia m ł o t a we wszyitkich mennicach P o l s k i c h

zaniechano , a mieysce iego prasa G e b e l l i u - s z ó w zauąpiła. Od n ic h to wzięła p o c z ą t e k M i i b o r s k a mennica , k tó r a do p o c z ą t k u X V I .

w ie k u trwała.

Z y g m u n t III. k a z a ł w K r a k o w i e , O lk u s z u , P o z n a n i u , L w o w i e , M a l b o r g u , W c h o w ie , B y d g o s z c z y , W a r s z a w i e i w małych zam e­ c z k a c h , i >k o t o : w Ł o b z o w i e pod K r a k o w e m bić pieniądze : nawet p r y w a tn e o s o b y z a t r u ­ d n i a ł y “ię t e r n , p r z e z meiaki c z a s , na s w y c h w ł a s n y c h dobrach.

(34)

s6o

Hislorya.

mi miaftami: bito w nich t a k ż e pieniądze pod Janem Kazimierzem p o t y , póki się pod czas w o y n y S z w e d z k ie y w rę ce nieprzyjaciół nie doftały. N at encza s Finocci w e L w o w i e z k o ­ ścielnego srebra t y l e , ile m ó g ł , nabił p i e ­ niędzy . P o O li w s k im pok oju , k u t o t a k ż e miedzianą m o n e tę nie daleko W a r s z a w y , w O l i w i e i w innych m ieys cach: w O lk u szu t a k ­

i e w y b i t o cokolwiek srebrnych pieniędzy.

Z a Jana III* b ito t y l k o m o netę w K r a ­ k o w i e ; T a m ż e Stan isł aw Atlgilft p rz ez kilka l a t ciągle k az ał miedziane bić pie n iąd z e; p o ­

t e m wszyftka m o n e ta była k u t a w W a r s z a - w s k i e y nlennicy , o t w o r z o n e y r o k u 1 7 6 6 . po n ie w a ż z a ł o ż e n i e mennicy w G r o d n i e , b y ł o t y l k o p r o i e k t e m > k t ó r y nigdy do s ku tk u nie przyszedł*

P o ls k a p r z e z ciąg panowania w ię ksże y li-* c z b y r z ą d có w samę t y l k o srebrną miała m o ­ ne tę. Z y g m u n t h a p r ż o d (*) k a z a ł w Kra*

ko

A leza n d er ka za ł wybić kilka sztu k z ło ­ tych : zdaie S i ę, ze albo tylko ńa koro­ n a c ją byty Wybite * albo w zbyt inaley liczbie. Có się siad okazuie > iz Zygm unt w urządzenia swoim metinicznem * zadney

(35)

o m en n icach P o l/k ich .

k o w i e ro ku 1 5 2 3 . bić d u k a t y , w c z e m |g o [i

naftępni naśladowali k r ó l o w i e . O p r ó c z t y c h z n a y d o w ały się p ó ł i c a ł e , a naw et d zi esi ę- ciora cz ne P o r t u g a ł y , Donatywami z w an e, k t ó - r& t y l k o k r ó l p o m ię d z y m o ż n i e y s z y c h w o- z nak ę szacunku r o z d a w a ł , albo w o płatę pen- syi mieszał. N a d t o b y i y p o c z w o r n e , p o - t r ó y n e , podwoyn e i p ó ł t o r a c z n e duka ty. P o d Janem K a z i m i e r z e m pewną t a k ż e l i c z b ę p ó ł - d u k a t ó w wybito;

Wylicsfiać nazwiska wszyftkich m o n et sre­ b r n y c h , b y ł o b y r z e c z ą nudną i m ałow aź n ą. P o gros za ch w r o k u 1£28. nafłąpiły tro iaki i

szoltaki , a w X V I I . w ie k u o r ł y , k t ó r e p o ­ t e m tynfami nazywan o ■, t e zaś podczas ofta- t n ie g o panowania p r z e z z ł o t o w k i zaftąpione-

mi zoitały. G r u b s z ą mon etą b y ł T a l a r , a po nim p ó ł ta l a r . P o d w o y n e ) t a l a r y są oso­ bliwością. N a y d r o b n ie y s z e pieniądze z w a ł y się s z e l ą g a m i , p o t r o y n e m i i deiiarami.

N a y p i e r w s z ą miedzianą m onetę bić k a ­ z a ł K a z i m i e r z I V . i ta nazywała się pecunia m inuta bracata. Naftępcy iego nie bili ża- dn e y aż do Jana K azim ierza. W oitatnich c z a ­ sach ro zr óżn ian o ią iak o m o n etę kursuiącą od m o n ety s r e b r n e y , k tó r ą moneta bona na­

z y w a n o . Jan III. t y l e p ien iędz y miedzianych żaftał , że nie miał wcale p o t r z e b y ich bicia., S t an isła w Au gu ft w p rz eci ągu łat 30. wybić

ich nie w ię cey iak 10. mili onów r o z k a z a h Z t y c h p ewna c z ę ść ź mied zi k r a i o w e y była.

(36)

j62

Hiślorya.

N a naydawnieyszych rftonetach daie się wid z ie ć obraz panuiąc*:go , lub Ś w ię t e g o , p o ­ d ł u g ówczes nych z w y c z a i o w , rzad ko , iaka cyfra, lub inny wyra z.

G r o s z e i p ó ł g r o s z k i b y ły naśladowaniem Cz e sk ic h , i m i a ły naprzód na g ł ó w n e y lłro- tiie k o r o n ę , a na o d w ro tne y herb. K a z i m i e r z I V . umieścił orła na głó w n ey , a k o r o n ę na c>dwrotney ftronie. Zygmunt k a z a ł , aby na ^groszach b i t y c h w T o ru n iu , i na całey g ub- s z e y m o n e c ie , iego się obraz z nayd ował , Vf czem w s z y s c y za nim posz li k rólow ie. R z a d k o b o w ie m k i - d y samę t y l k o cyfrę k ł i- d z i o n o : na o d w r o t n e y zaś ftronie zawsze był h e r b , k t ó r y wszy ftkim dosyć ieft znaiomy.

N a p u k l e r z u Litew^k iey p og on i , umie* s z c z a l i J a g ie ll o ń c z y k o w ie k r z y ż Patryarchalny. Z y g m u n t i iego s y n , k ł a d l i swóy herb r o ­ d o w i t y , a naw et sw ych m a t e k : prz eto wftąż- k a Auftryacka i M e d y o lań s k i wąź znayduią się na niektóry ch ' ich mo neta ch . Z ro zm ai­ t y c h do m ó w wybierani kró low ie , nigdy o Swych r o d o w it y c h herbach nie z apom inali.

(37)

-o M en n icach P -o ls k ic h . 163

akich , a ż do z ł o t o w e k b y ł y r ó w n o w a ż n e , i m i a ł y obrączkę. P i e r w s z y ob rą cz k o w y napis z-nayduie się na t al ar ze Jana III. a od rokil 1 7 6 3 . umieszczano go na całyeli , ró w nie iak od R. 1 7 6 7 ; ha p ó ł t a l a r k a c h Stanisławaf A u - gufta.

Ż p o c z ą t k u z ar ząd z ali panuią cy, g d y fchcieli j mennicą * l e c ż pod Janem A l b e r t e m z b y t naduży ł P i o runek w o ln o ś ci bicia m o n e ty . JZłe zar ządz anie mennicą j i w ie l k ie nie go spo- darftwó A lexan dr a j p r z y m u si ły g o do p o w i e ­

rzenia d o z o r u mennicy W". P o d sk arb iem u k o ­ ronn em u : ponieważ ten b y ł p r z y s i ę g ł y i p ł a ­ t n y > p r z e t o k r ó l z ap ofn ógł się w pieniądze. Z y g m u n t p o s a e d ł za p r z y k ł a d e m swoiego brata * l e ć ż po d Z y g m u n t e m Auguft em zdaie s i ę , iż w t e y mierze iakieś z a s z ł y w y i ą t k i . Stefan nakoniefc na w y r a ź n e żądanie ftanów*', musiał obw ar ow ać pra w em , a b y nie k o m u in- ńemu > iak po d s k a rb iem u dozór m ennic y p o ­ w ie r z o n o . U t r z y m y w a l i się oni p r z y t e y w ł a ­ d z y aż do f o k u 1 7 6 6 . w k t ó r y m S tanisła w Au gu ft osobną kommissyą menniczną uftano- w i ł , a pod sk arb iow ie prezesami kommissyi $k&rbowey żoftali.

N i g d y mennica korz yf tną b y d ź nie m o ­ ż e , ieśli d o b r z e urądzoną nie ieft. Z y g m u n t L i III. b a r d z o piękne tnenniczne u rz ą d z e n ia wydali. D l a zapewnienia r z e t e ln e g o w a l o r u m o n ecie , nakazali ,.aby d o z o r c ó w h e r b y lub cyfry na pieniądzach b y ł y w y b i ia n e > f r z e ź

(38)

164

Hiślorya.

CO h o n o r ty c h ludzi ściśle Z icli obowiąz** k ie m p o ł ą c z o n y zoftał. N a d t o kazano umie­ s zczać nazwiska miaił m e n n ic z n y ch , aby u- rz ędnikó w mennicy odpowied ziain emi u c z y ­

nić. Stanisł aw T a r n o w s k i nay pierwsz y u m i e ­ ścił herb i cyfrę swoię na g r o s za ch , a Jan. F i r i e y oftatni. Jnni podskarbiowie na w ybi- ciu samych herbów prze-tawaii. P o d Stani­ sławem Auguftem l it ery oznaczaią Mmcarza,

od 179 2 roku miafto menniczne

Herby niż sz ych urzędników menu:c x n y c h ,

i znaki M in ca rzó w , p r z y końcu X V l g o wie­ k u , aż do uprz yk rz enia b y ły powtarzane , l e c z przecię k r ó l t e m u bezprawiu koniec li­ cz ynił.

S t o p y menniczne b y ł y w t y m sposobie j

iak prawa kraiowe stanowiły. Z y g m u n t o - w s k a 1528* Jana K a z im ie r z a i6cjo. i ftopa menniczna 1 666 . są nayznakomitsze. Oita*1 tnią w roku 1794* p rz e p ii a la rada n a y w y ż ­ sza od naczelnika siły z b r o y n e y uftano- wiona.

O zn aczo n a w ftopach m e n n ic z n y c h war­ t o ś ć p i e n i ę d z y , odmieniała się częfto p r z e z w p ł y w c z a s u , a cz ęśc ie y ieszcz e p r z e z han­ d e l R ó w n i e ż zmieniał się ftosunek m i ę d z y z ł o t e m i srebrem.

A m e r y k a w z r u s z y-a wszyftkie u rz ą d ze ­

nia Europeyskich mennic. Z aiedw ie A n g l ia

(39)

o M ennicach F o ljk ic h 165

leźć, N i e m c y napełnione b y ł y fa ł sz y w e m i m o n e t a m i , a Z y g m u n t III. w czacie d ł u g i e ­

go panowania swego , musiał cią gl e p r z e c i w t y m okropnym zamie zaniom in tere sów men- niczny ch walczyć. O d 56 g r o s z y p o s z ł y du­ k a t y aż do 1 6 5 . W o y n a i powiet rze * rze- r y w a ł y nayp ięknieys ze w zg lę d e m mennicy t e ­ g o monarchy urządzenia. Ani p r z y s ię g ł e g o probierza m ennic y , ani nawet mincarza nie b y ł o , k t ó r y b y bezsilnych praw przeftrzegał. Jakob son iako dozorca m e n n i c y , b y ł w p r z ó ­ d y od odpowiedzia-ności uwolniony. P o d ­ skarbi musiał z własnego miiąt ku p r z e z k i l ­ ka miesięcy d w ó r utrz ym yw ać. D z i w i ć się ie szcz e p o t r z e b a , ź e p rz y ' takich o k o l i c z n o ­ ściach zepsucie mo nety w i ę k - z e nie naftąpi- ł o , z wła szc za gd y N i e m c y naygorsze w t e y m i e r z e podawał' p rz y k ła d y .

P o d Janem Kazim ie rz em doszłc to do nay- w y ż s z e g o itopnia. Szkodliwa żądza szukania z y s k u p rz ez przebiianie l epsze y m o n e t y na g o r s z ą , ob róciła w niwecz, naylepsze urzą dze­ ni > , i daleko u b o ż s z y m n a r ó d , niź b y ł do tąd , zrobiła.

(40)

i 6S

H iś ło ry a .

zg ub ili Po ls k ę zupełnie. P i e r w s z y * nich w p ra w d z ie w y p ęd z o n y z kraiu z o ft a ł, l e c z drugi ieszcze h o n o r y o t r z y m a ł . D o t e g o ftopnia naród P o ls k i przez nieład m ennic y w y c i e ń c z o n y zoftał , 'źe dway oftatni z d o m a Saskiego k r ó l o w i e , n ie mogli żadnym s p o ­

sobem Tranów namówić , aby ią o t w o r z y ł y i i ani małowaź ne ta la r y 1702 . ani p o d ła m o ­ neta od 1753* do 1 7 5 6 r o k u zachęcić ich do z e z w o le n i a na t o nie z d o ł a ł y .

P o ls k a z w ł a s n y c h g ó r k r u s z c ó w dobyw a­ ła ; z ł o t a a mianowicie srebra naywięcey g ó r y p r z y O l k u s z u d ą w a ły , iednak nie t y l e , ile go do bicia monet p o t r z e b o w a n o . P r z e t o gd y k r ó l mennicę o t w ie r a ł , Ż y d z i K r a k o w s c y o b o w i ą ­

zani byli io oo o g r z y w ie n srebra dQ K r a k o - w s k i e y mennicy doftawić , resztę doftarczali liwranci , w k t ó r y c h l ic zb ie n a w et senatoro­ w ie się mieścili.

(41)

o M enn icach P o l/k ich .

Minął w i e k Z y g m u n t a ! w k tó r y m d w a y znak om ic i urzędnicy za naysłodszą dla siebie p o c z y t a l i powinność , z niebezp ie cz eńftwem w ł a sn e g o życi^i , rzucić się na ugasze nie po« ż ar u w Żu pach W ie l ic k ic h .

R O Z P R A W A .

O Kompanii Azyatyckiey (*)•

A z y a iaft k o l e b k ą um ie iętnoś ci ca łe g o pokolenia ludzi , k t ó r e się teraz p o ob s zer­ n y m zie m i p r z e t w o r z e rozniosł o. J a k ż e ieft interessuiąca , czynić ścisłe badania , o p i e r ­ w ia s tk o w y c h z aw iązk ach , k unsz tó w i w z r o ­ ście n a u k ; iak miła w ch od zić w e w s z e l k i e p r ó b y , k t ó r e duch wiadomości c h c iw y w ro z ­ wiązaniu p ie r w sz y ch zawiłośfci w y t r z y m a ł 1

(42)

Historya.

N i g d z i e nie t y l k o co do p o w s z e c h n y c h nmie- i ę t n o ś c i , ale nawet co do religii i s e k t iey r o z m a i t y c h , co do filozofii i o d w ie c z n e g o i e y o k r e s u , k t ó r y obiegaiąc nie uftannie , iak gd yb y p r z e k s z t a łt o w a n ą do dawnych z n o ­ w u wraca ią s y f t e m a t ó w , nigdzie m ówię na­ w e t co do p o e z y i ( bo Homer i pierwiaftki

s z t u k i r y m o t w o r c z e y G r e k ó w , są A z y i w ł a ­ s n o ś cią ) ; nigdzie t y c h pierwiaftk^owych ż y ­ w i o ł ó w nie zna ydz ie m , t y l k o w A z y i.

N ayz nakom its Za część A z y i mieszkań­ c ó w , ie s z cze d ot ąd ieft naybliźsza pięk nych

niewaz przyłączony do niego lisi bezim ien­ n y , da^e mi zupełną wolność użyć go podług upodobania, zaczem rys ten za ­ pewne od ręki św iatłego mistrza nauk p<f-

chodzący,wystawiam tym czasem publicznie, aby s łu ż y ł na przyszłość do wielkiey w nim zamierzamy budowy , i z chęcią ile możności gorliwie do niey przykładać się będę. Mozę k ie d y ś , itza h znowu pokóy zacznie uszczęśliw iać spragnioną z ie ­ mię , uczuią wielcy monarchowie i ied y - nowladzcy Europy, iak ieśl ważna równie dla ich interesu , iak dla nauk , otworzyć nieiako naszey znaiomości A zyą : i zrobić ią iedynym przedmiotem wielkiego a ś c i­ śle z sobą złączonego towarzystwa u czo - n ych, iak np. w A n g lii, łatwo się ufor- mowała ajsocyacya Afrykańfka.

(43)

o K o m p a n ii A z y a ty c k iey .

*^9

l a t k w itn ą c y c h rodu l u d zk ie g o . Prawda , ż e w wiadomościach i c y w i l i z a c y i w y p r z e d z i ł a i ch daleko większa część E u r o p y : tysiące fto- sunków i potr zeb cisną się t u r a z e m , aby p rz em y śln ie wszyftkie sił y l u d z k i e r o z w i n ę ­ ł y i d ały im poftęp u ż y te c z n y . W s z e l a k o ż b y ł o b y nader w a ż n y m prz edmio tem , t o r o z - k r z e w i e n i e się k u n s z t ó w , ten naród l u d z k i nieiako na obcą prz es adz on y ziemię , poró ­ w nywać częfto z owem i w ię cey nierównie sa­ m y m sobie zoftawionemi płod am i wolney i ż y z n e y n a t u r y , któ ra bez w s z e l k i e y pilno­ ści i prz em y sł u własnym podaie się s i ł o m . . .4-. Stąd p o c h o d z i , ż e nawet i ę z y k i A z y a t y c k i e „ chociaż nie są by n a y m m e y o w o c e m prawideł i r o z u m u , z innego iednak w z g l ę d u są ię~ z y k a m i mocnemi. N i e b y ł o ż b y pięknie i u- ż y t e c z n i e ; a b y ten silny pop ęd myśli u A z y a - nów , p rz y m ie rz a ł się do naszych form i k s z t a ł ­ t ó w , k t ó r e nam grożą c nudną iednoftayna- ścią , każą nieiako zasypiać ? A l b o c z y li ż za l e d w o co r o z d ę t y płomień p o e t y c z n y , nie ieft p raw ie m iędzy narodami E ur opy , b l i ż ­ s z y s w e g o u g a s z e n i a , n iż byśm y ż y c z y ć p o ­ winni ?

A z y a , ponieważ obok t e g o , co ieft g o - dnem wiadomości i pię k n em , słusznie u ż y t e ­ czność mieścić należy ; A z y a dla z y s k u w s z y - ftkich naro d ó w handlujących , nadewszyftko dla sw ych z w i ą z k ó w l ą d o w y c h z Ro ssy ą , r ó ­ wnie iako i dla Auftryi , ieft nayważnieyszą.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nikiem tego Poselftwa b y ł świekier młodego Xią- źęcia, dziś panującego ; lecz nie będzie miał ukon* tentowania, widzieć na tronie wnuków swoich, dla

jeft opasane murami, nieporządnie rozprzeftrze- nione domami zbudowanemi od panów dworlkich, odtąd iak to miafto ftalo s-ię z w ykłem mieszka­ niem Królów.. W

czego obowiązali się traktować przez czte ry dni Króla i dwór iego, ile razy miafto ich odwiedzać będzie. Dał im tenże X iąże ftraż morza , dozwa­ lając

N ik t atoli przeciw niemu powitać się Sie odważył.. K onarski dopełnił tey

i wtenczas będą miały te sarnę dłu­ gość, ale różnić się będą od siebie

uczoną i piękną rozprawę wspie- raiąc rachunkami, zgadzaiącemi się z owemi.. Olkersa , domyff

lVyiątki zrobione p&lt;zez Łęskiego Pr&amp;fes-.. sira w Liceum Warszawskim , czytane na

Opisan ie czasów AIexandra wielkiego ieft dofkonałym o- brązem tego.. co za dni naszych