• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1989, nr 11 (631).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1989, nr 11 (631)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

K o w iiw

N Y S K I E

Gazeta międzyzakładowa: Zakładów Urządzeń Przemysłowych, Fabryki Pomocy Nau­

kowych, Zakładów Wytwórczych „Cukry Nyskie", Zakładu Wykonawstwa Sieci Elek­

trycznych, Spółdzielni Inwalidów „Pokój", Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych w Białej Nyskiej.

Nr 11 (63 1 ) 10 maja 1989 roku Cena 10 zł

Usługi zagraniczne

WartoSć usług zrealizow a­

nych przez W ydział Usług Montażowych w ubiegłym r o ­ ku w yniosła 282 m in zł. Przy trudnościach istniejących n a rynku zaopatrzeniow ym jest to b ard z o k o rzy stn a fo rm a za rabiania pieniędzy — pocho­

dzących głów nie z eksportu.

Sprzedaje się k o n trah en to m zagranicznym nie ty lko części zamienne, podzespoły i w yro­

by gotowe, ale także myśl techniczni, lnadz6r autorski) 1 robociznę.

W yjeżdżającym n a m ontaż pracow nikom stw a rz a się m oi liwość zapoznania się w d a­

nym k ra ju z techniką, te ch ­ nologią i organizacją pracy oraz (przy obecnych k ursach w ym iany w alut) podreperow a­

n ia b udżetu domowego.

W ubiegłym ro k u średnio 154 osoby przebyw ały n a kon tra k ta c h zagranicznych — głów nie przy rem ontach i m odernizacji urządzeń i linii technologicznych ze znakiem firm ow ym ZUP Nysa.

Prow adzone były prace re - m antow o-m odem lzacyjne w kilk u obiektach zagranicznych.

Dokonano między innym i wy m iany ekstraktow a w cukrow ­ ni B reclav (Czechosłowacja) oiraz prow adzono m oderniza­

cję in stala cji do produkcji kw asu siarkow ego w M agde­

b u rg u (NRD) i Spolanie (Cze­

chosłowacja).

N a bieżący rok zakłada się w ykonanie usług w artości 400 m in złotych.

W których obiektach zagra­

nicznych będzie można spot- (Dokończenie na str. 2)

Fragment fks w Spolanie (Czechosłowacja), m odernizow anej przez pracowników ZUP Nysa.

Zdjęcie: Zbigniew Kwiecień

♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦

!♦

i

Wybory '89

Przedstawiamy dzisiaj wypowiedzi mieszkańców Ny­

sy, którzy do dnia oddania materiału do drukarni przystąpili do w alki o poselskie mandaty. Kaidy * nich startuje, jak my to nazywamy, z listy „3000"

1 zbiera na siebie podpisy. Sądzimy, że ich w ypow ie­

dzi pozwolą Wam, drodzy Czytelnicy, poznać bliżej ewentualnych swoich kandydatów.

Prezentujemy dwóch kandydatów z mandatu PZPR, jednego z mandatu ZSL 1 jednego z mandatu bezpar­

tyjnego. Gdy ukaże się nasza gazeta, znane już będą wszystkie kandydatury na wszystkie mandaty w okrę­

gu wyborczym. Poznamy wszystkich rywali naszych kandydatów. Ostateczny wybór należeć będzie do Was w dniu 4 czerwca br.

O k andydatach na posłów piszem y na str. 4, 5 i 7, :

!

Nie poznaję Pana, Panie Ministrze!

Znów m nie przekonano, ie p u n k t w idzenia zależy od m iejsca siedzenia. G dyby rok tem u obyw atelow i Wilczkowi odpow iedziano ta k , ja k on od­

pow iedział jako m in ister na interpelację posła, to chyba w okół leciałyby drzazgi i wszyscy dow iedzieliby się, co ob yw atel W ilczek m yśli o ta ­ kim m inistrze.

In terp elac ja dotyczyła o sta t niego skan d alu z benzyną.

Poseł — nie usłyszałem naz­

w isk a — postaw ił ko n k retn e p y ta n ia: k to zaw alił, dlaczego i ja k ą poniósł karę?

Przyzwyczajony do bezkom ­ prom isow ych w ypow iedzi mi­

n is tra W ilczka, z ciekawością czekałem n a odpowiedź. No i doczekałem się. W inna była bezśnieżna i łagodna zima o- ra z kierow cy, którzy zlew ają benzynę do beczek. Czegóż chcem y, przecież zwiększono o

(Dokończenie na str. J)

Zysk czy strata czasu?

M iejsko-G m inny K om itet Zjednoczonego S tronnictw a Lu dowego był organizatorem se­

m in ariu m dla swojego a k ty ­ wu. O polityce stronnictw a w czasie kam panii w yborczej mó wił sek retarz NK ZSL, A lek­

sander Łuczak. W ybory będą testem program u 1 popularno­

ści stronnictw a. To, że cen tral nia podzielono m andaty i wie my, ilu będziem y m ieć pos­

łów — to jedna spraw a, a to, jaki procent w yborców będzie głosować na ZSL-owskich kan dydatów — to druga, bardzo ważna. Na kandydatów należy zgłaszać najlepszych, pam ięta­

jąc, że o człowieku m a świad

czyć nie tylko zielony kolor jego legitym acji, a le to, czy, jest uznanym działaczem , cie­

szącym się w danym środow i­

sku autorytetem . Tylko na ta ­ kiego k a n d y d a ta w yborcy od­

dadzą głos. Po w yborach JEmie ni się układ w S ejm ie i nale­

ży się do niego dostosować.

P ozostając w koalicji, ZSL bę dzie podkreślał sw ą tożsam ość i odrębność. W szak nie zawsze 1 ni* w każde] sprawie w szy­

scy p artn erzy koalicji muszą m ieć takie samo zdanie. Do odm iennych poglądów m usim y się wszyscy przyzwyczaić. Rów nież do w spółżycia z opozycją.

(Dokończenie na str. J)

Nie grozi nam zm iana gminnej władzy

Sesja Rady N arodow ej M iasta i G m iny, ja k a odby­

ła się 27 kw ietnia, ro z p a try ­ w ała realizację skarg i w nlos ków w pływ ających do UMiG, zatw ierdzenie w ykonania p la ­ nu za ro k 1988 oraz udziele­

n ie ab solutorium naczelniko­

w i M ieczysławow i Warzosze.

„Cukry Nyskie”

w rozbudowie

W 1987 ro k u pow stał p lan rozbudowy nyskich „C ukrów ”.

Z akładał on, że w ykona się przedłużenie hali p ro d u k cy j­

nej, w ybuduje się silosownię m ąki oraz budy n ek w arsztato w o-m agazynowy.

J a k poinform ow ał m nie za­

stępca d y rek to ra ds. produkcji W ładysław B rzeziński, b u d y ­ nek w arsztatow o-m agazynow y Bostał już w ybudow any, icmpo częto ta k że budow ę silosowni iriąki. J e j zakończenie pozw o­

li n a znaczną popraw ę w a ru n ków pracy. W yelim inuje *lę

’ przede w szystkim zapylenie o- raz ograniczy dźw iganie cięż­

kich w orków z m ąką, k tó ra

»tanowi przecież 55 proc. w kła du surow cow ego.

Z adaniem , k tó re trzeba b ę ­ dzie w ykonać w ty m roku, jest

¿przeróbka n ie k tó ry ch elem en­

tów i k o n serw acja k o n stru k ­ cji, odkupionej przez „C ukry”

od ZUP.

(Dokończenie na str. 7)

Dotychczasowe kampanie wyborcze, jak daleko się­

gnę pamięcią wstecz (a się gam dość daleko), toczyły się według uświęconego schematu: afisze, nazwiska, spotkania z wyborcami, któ re należało zaliczyć, mimo że już dawno było wiado­

mo, kto odpadnie. Później gremialne pójście do urn (jak ktoś zapomniał, to ak­

tyw mu o tym obywatel­

skim obowiązku przypomi­

nał) 1 tryumfalne ogłosze­

nie, że 99,9 proe. było z*

listą Frontu Jedności Naro dowej. I tak szlo od gło­

sowania do głosowania, aż znów zachciało się nam re ferendum i... szok. Wybor­

cy wcale nie pchali się do ara, glosowali nie tak, jak władza sobie życzyła.

Wreszcie obecne wybory do Zgromadzenia Narodowe go. Już nie pod patrona­

tem FJN czy PRON. Mimo koalicyjnośoi każda partia, każde stronnictwo prowa­

dzi w łasną kampanię. C hde libyśm y tak, jak to widzie­

liśmy gdzie indziej, ale na raz okazuje się, że to k o n

tuje, że potrzebne są dru­

karnie (nie gazetowe), by drukować kolorowe afisze ze zdjęciami, na których rozpozna się kandydata bez czytania podpisu, że przy­

dałyby się plakietki, ulot­

ki, gadżety itp. Okazuje się również, że brak nam tra-

Wreszcie coś

się dzieje

dycji agresywnej walki wy borczej, a i nasi kandyda­

ci zamiast bezpardonowoś- ci wolą skromność, pozosta wanle w cleniu. To może być dobre przy wyborze na czwartego do brydża, ale nie na posła czy senatora.

Wbrew temu, co się Pisze, z moich obserwacji wynika, l i przyszły wyborca naj­

częściej ma w nosie wybo­

ry i całą kampanię. Od

sztabów wyborczych po­

szczególnych kandydatów i od samych kandydatów za­

leżeć będzie, czy przekona­

ją wyborcę i zachęcą go, by 4 czerwca poszedł gło­

sować. I by znów (bo coś mi się tak wydaje) poszedł 18 czerwca. Poszedł i w y ­ brał swoich. Swoich, to znaczy znanych. Jak przy.

bliżyć kandydatów, jak spo pularyzować ich program

— to najważniejsze pyta­

nia. Kto na nie znajdzie odpowiedź — ten wygra.

To prawda, że do Sejmu poszczególne partie i organ!

zacje podzieliły mandaty.

Ale walka idzie nic o mag daty, » o ludzi na poszcze­

gólnych mandatach, bo oni będą stanowić o wartości Sejmu.

Nie mówię o wyborach do Senatu, gdzie obowiązu je wolna gra 1 gdzie n ie­

umiejętnie prowadzona kampania może spowodo.

wać, że wielu obudzi się po wyborach z kosmicznym ka córa.

ZBIGNIEW KULIG

N a w stępie przewodniczący.

Zdzisław Nawrocki p rze d sta­

w ił k ilk a uchw ał organiza­

cyjnych. R ada zw olniła czaso­

w o z obow iązków radnego ob.

Edwarda Rogalskiego w, zw iązku z w yjazdem za g ra ­ nicę, zw iększyła liczbę człon­

ków Komisji P rzestrzegani*

P ra w a i P orządku Publiczne­

go z 7 do 8 osób i przeniosła do nie] rad n eg o Bronisław*

Szydłowskiego z K om isji S a­

m orządow ej.

W interp elacjach m ówiono mjin. o m alow aniu ulic w o- kresie słabego nasilenia ru c h a drogowego, o obniżeniu k ra ­ w ężników przy rem oncie chód nlków , b y mogli n a nie w jeż­

dżać inw alidzi swoim i w ózka­

mi (M. Tobor), o n ap ełn ien ia wodą k an a łu Biela w ka — jej b ra k szpeci nia tylk o park;

ale źle w pływ a n a regulację tradycyjnych stosunków \frod- nych w mieście (R. Kamirteki

— rów nież nasz coroczny w io ­ senny dyżurny tem at). Mówi»

no o dalszych losach c m en ta­

rza przy al. W ojska P olskie­

go (Biesieklerski), o oznakow a n iu ulicy S łow iańskiej (Kraw ­ czyk), o b ra k u wody (w związ k u z głębokim i w ykopam i n a przyszłym osiedlu przy ul. Ro­

dziewiczówny) w studniach n a działkach przy ul. M ickiewi­

cza (Duda). Poruszono ta k i»

spraw ę domu ren cisty w Niw*

nicy (K. Kulig), rernomtu w la d u k tu przy al. W ojska Pol­

skiego (radny WRN Z. K u ­ bik).

(D okończenie na *lr.

(2)

Sir. 2 NOWINY NYSKIE Nr 11 (631)

Składani« wieńców I wiązanek kwiatów pod pomnikiem ZBoWiD z okazji Święta Pracy.

Zdjęcie: Janusz Figiel

Inaczej niż zwykle

Tegoroczne obchody pierwszom ajowego św ięta przebiegały Inaczej, n iż odbywało się to do tej pory. Jed y n y m tradycyjnym akcentem była uroczystość pod pom nikiem Bojowników o Wolność i D em okrację.

W dniu 1 m a ja o godzinie 10 wygłosił ta m przem ów ienie I se k re tarz KMG PZPR J a ­ nusz M ichalczyk. Mówił o stu letn iej już his­

to rii Św ięta P racy 1 o tym , że jego ch a rak ­ te r ulega w Polsce zm ianie: w m iejsce po­

chodów pojaw iają się festyny i im prezy re­

kreacy jn e dla załóg zakładów pracy i spo­

łeczeństw a m iasta.

N astępnie zebrani w ysłuchali tran sm ito ­

wanego przez polskie radio przem ów ienia przewodniczącego Rady P ań stw a W ojciecha Jaruzelskiego.

N ajw ażniejszym m om entem spotkania by­

ło złożenie wieńców i w iązanek kw iatów u stóp pom nika przez przedstaw icieli zakładów pracy, szkół 1 organizacji społecznych i poli­

tycznych w hołdzie poległym za wolność kraju.

Szkoda, że te j skrom nej, lecz wym ownej uroczystości nie sprzyjała au ra. Deszcz i zim ny w iatr spraw iły, że m ieszkańcy m ias­

ta przybyli n a plac K opernika bardzo nie­

licznie.

Usługi zagraniczne

(D okończenie ze str. 1) kać fachow ców z ZU P? Z p y ­ ta n iem tym zw róciłem się do Romualda Kubiszyna, kierow ­ n ik a W ydziału U sług M onta­

żowych.

— Skom pletow anie zakresu rzeczowego usług do p rzy ję­

tych wielkości p la n u nie było sp raw ą prostą. W ym agało u - lożenia ta k w spółpracy z „Che m adexem " w arszaw skim , aby zapew niała ona kierow anie zamówień w łaśnie do Nysy, C e n trala ta zleciła Zakładom Urządzeń Przem ysłow ych do realizacji n astęp u jące k o n ­ tra k ty : w ym ianę jednego z dwóch e k stra k to ró w cukrow ­ ni H rusovany (Czechosłowa­

cja) L ebejiin (NRD), m oder­

nizację fabryki kwasu siar­

kowego w Spolanie. Nie jest tego dużo. Liczym y — dodał mój rozm ów ca — że rok 1990 będzie korzystniejszy. Mamy Już podpisanych przez własne Biuro Handlu Zagranicznego kDlka kontraktów, m.in, na wy m ianę drugiego ekstraktow a w cukrowni Hrusovany, w yko­

nan ie i zm ontow anie k o n stru k cji nośnej, niezbędnej do. prze prow adzenia rem ontu k a p ita l­

nego ekstraktowa w cu krow ni D oksany (Czechosłowacja).

Ja k już w spom niałem , oba zlecenia zostały za k o n trak to ­ w ane przez BHZ i będziem y je realizow ać n a w łasną od­

pow iedzialność i n a w łasny rach u n ek . Dla służb za jm u ją­

cych się realizacją tych zadań je st to pow ażny egzam in. Od spraw ności przebiegu rem o n ­

tu, term inow ości i jakości wy­

ko n an ia p rac uzależniony bę­

dzie n ap ły w dalszych zamó­

wień.

P o n ad to rozpoczną się robo­

ty m odernizacyjne instalacji kw asu siarkow ego w P ard u ­ bicach. N a te j budow ie wy­

stępujem y jako podw ykonaw ­ ca „M etalchem u” G liwice.

Pracowników najbar­

dziej interesuje, ile osób bę­

dzie mogło wyjechać na mon­

taż i na jak długo?

— W 1989 ro k u w yjechały już dw ie czternastoosobow e ekipy do p rac y we w spom ­ nianych cukrow niach. W za­

leżności od potrzeb będą tam pracow ać od 6 do 7,5 m iesią­

ca. W Spolanie, rów nież w za leżności od nasilenia prac, e- k ip a liczyć będzie od 30 do 60 osób.

W 1990 ro k u do H ru so v an w yjedzie 16—17 osób n a S miesięcy, n ato m ia st do Dok san

— 10—11 osób n a 7 m ie­

sięcy. Liczebność p racow ni­

ków w S polanie będzie zbli­

żona do obecnej. Czynim y sta ran ia , by objąć serw isem — n a początek w CSRS — wszy stk ie p rac u jąc e tam u rzą d ze­

n ia i linie tecim ologiczne wy koname. dostarczone, a w w ie lu w ypadkach i zm ontow ane przez pracow ników ZUP. L i­

czę, że do końca czerw ca pod­

ję te zostaną u sta le n ia i n a po­

czątku IV k w a rta łu dojdzie do podpisania um ow y ko n ­ tra k to w e j z T echnoeksportem P ra h a.

M. ZELWETRO

Wpisani do Honorowej Księgi Ludzi Zasłużonych

...dla Zakładów Urządzeń . Przemysłowych

W pisani do H onorow ej Księgi

...dla Miasta

Doroczny wpis do Honoro­

w ej Księgi Ludzi Zasłużonych dla Miasta Nysy odbył się 27 kwietnia br. w nyskim Mu­

zeum. Gospodarz uroczystoś­

ci, I sekretarz KMG PZPR Janusz Michalczyk, podkreślił, ie jest to najwyższe ho­

norowe wyróżnienie miejskie.

Nadawane Jest ono najbar­

dziej zasłużonym dla danego miasta osobom. W imieniu w łasnym i przedstawicieli par tii i stronnictw politycznych

•raz władz miejskich podzię­

kował wyróżnionym za co­

dzienną twórczą pracę. Wpi­

sanych do księgi uhonorowa­

no przyznaniem im odznaki

„Zasłużony Działacz Ziemi Nyskiej".

Uchwałą Egzekutywy Ko­

mitetu Miejsko-Gminnego PZPR do Honorowej Księgi Ludzi Zasłużonych dla Nysy wpisano następujące osoby:

Jerzy Bąkowski — em eryt, Julian Bąk — rolnik, Jan Bo­

recki — em eryt, Wiesław Cisz

— m istrz w ZU P Nysa, Pa­

w eł Drużba — emeryt, Ed­

mund Działa — P racow nik F PN , Zenon Gawryjołek — kiero w n ik Z akładu R em onto­

w o-B udow lanego K PG R Bia­

ła Nyska, Adam Gibała — na uczyciel w Zespole Szkół Ogól

Ludzi Zasłużonych dla M iasta.

nokształcących, B a rb a ra Hab- das — d y rek to r KM PiK, Bro­

nisław Jończy — kierow nik W ydziału Specjalistycznego w POM Przełęk, Jan Leehwar

— nauczyciel w Zespole Szkół Ekonomicznych, Jan Mec — sek retarz KZ P ZP R w ZU P Nysa, Stanisława Mospan — nr. s tr z zm ianowy w „C ukrach Nyskich”, Edward N ow ak — em eryt, Jan Fryderyk Orze­

chow ski — nauczyciel w Zes­

pole Szkół Ekonomicznych, K azim ierz Orzeszy na — szef B iura ds. O rganizacyjno-P raw nych w ZUP Nysa, Jerzy Paw lowski — kierownik; D ziału W ykonaw stw a w N yskim P rzedsiębiorstw ie Budow la­

nym, Franciszek Rybak — roi nik, Stanisław a Rutkowska — technolog w POM Przełęk, J a nusz S ękarski — naczelnik lokom otywow ni P K P Nysa, Andrzej Surma — zastępca d y re k to ra ds. technicznych w POM P rzełęk, Bogdan Suro- wieeki — kierow nik D ziału P rak ty czn ej N auki Zaw odu w N yskim P rzedsiębiorstw ie Bu­

dow lanym , Maria Szczygieł — w icedyrektor S P n r 2 w Ny­

sie, Zofia Szymankiewicz — kiero w n ik W ydział« P ro d u k cji P ółproduktów Cukierniczych w „CukTach Nyskich”, Zbig­

niew Slęk — zastępca k iero w ­ nik a D ziała M elioracji w R S P Regulice, Ludwik Ślusarz •—

rolnik, Waldemar Tarlowski Wpisani do Księgi Ludzi Zasłużonych dla Zakładów Urządzeń Przemysłowych.

Zdjęcia: Janusz Figiel

— m istrz RPGKiM , Ziem obij Ziem iański — Zakład Usług M etalowych w D om aszkowi- cach, S tanisław Zięcina — kie rów nik sekcji ds. realizacji inw estycji w nyskiej Spół­

dzielni M ieszkaniowej.

K ażdy p racow nik zajm uje określoną pozycję w społecz­

ności zakładow ej. P rzew ażnie tk w im y w je j środku, m ało w idoczni w pracy i d ziałal­

ności.

Są jed n ak jednostki, k tó re rze te ln ą p rac ą 1 działalnością społeczno-polityczną w in d u ją się n a w ierzchołek te j zbioro wości, bez względu n a zajm o w ane stanow isko i przynależ­

ność p arty jn ą .

D la podkreślenia zasług, któ re m a ją uctział w rozw oju za kładów i tw orzeniu jego h is­

torii, osoby ta k ie '.ostały wy­

różnione wpisem do Honoro­

w ej Księgi Ludzi Zasłużonych dla Z akładów U rządzeń P rz e ­ mysłowych.

U roczysty w pis do Księgi Ludzi Zasłużonych odbył się 27 k w ietn ia br. w S ali T rądy

c ji i P ersp ek ty w . W uroczys­

tości, k tó rą prow adził I sekre ta r z KZ P ZP R Bolesław Bo­

gusz, uczestniczył d y re k to r na czelny zakładów J u lia n Nosal oraz p rzedstaw iciele organiza­

cji zw iązkow ej, m łodzieżow ej i sam orządu pracowniczego.

U chw ałą Egzekutyw y Komi te tu Zakładow ego P ZP R do Księgi Ludzi Zasłużonych >vpi sane zostały n astęp u jące oso­

b y (ich k ró tk ie c h a ra k te ry sty ­ k i p rezen tu jem y poniżej):

K azim ierz A dach — k ieró w n ik działu gospodarki n a rz ę ­ dziowej, zatru d n io n y w przed siębiorstw ie od 1955 roku. Bez p a rty jn y . S ta rt zaw odowy roz począł n a stanow isku techno­

loga. P ra cu ją c ukończył Wyż szą Szkołę In ży n iersk ą w O-

(D okończenie na str. 6)

(3)

N r f i ( 6 3 1 ) NOWINY NYSKIE S tr. 3

NDK zaprasza

N yski Dom K u ltu ry dyspo­

n u je n a m a j ciekaw ą ofertą.

P rz ed e w szystkim w a rt wz­

m ia n k i je s t p o w ró t do d a w ­ n e j. dobrej trad y c ji: sy stem a­

tycznych pokazów film ów w i­

deo i dyskotek. W każdy p ią­

te k i sobotę o godz. 16.30 moż n a obejrzeć ciekaw y film , a w godz 19-21 potańczyć przy dobrej m uzyce.

12 m a ja o godz. 18 odbędzie się uroczysta ak a d em ia z oka­

zji Ś w ięta Ludow ego z udzia łem Z espołu P ieśn i i Tańca

„N ysa”, zespołu „S tokrotki’ i rec y tato ró w z 1X3.

14 m a ja o godz. 17 w ystąpi k a b a re t „O dnow a biologiczna”, odbędzie się także pokaz m o­

dy firm zagranicznych oraz w ystęp la u re ató w F estiw a lu Św iatow ego w M oskwie (gru­

p a ..Jedność”).

Poza NDK, ale przy jego w spółudziale w organizacji, 14 m a ja w M uzeum Wsi Opol skiej w B ierkow icach będzie m ia ł m iejsce W iosenny Fe­

s ty n Ludow y, n a k tó ry m w y­

s tą p i Zespół P ieśni i T ańca

„N ysa”. Im preza ta odbędzie się w ram ach ogólnopolskich uroczystości obchodów Ś w ięta Ludowego.

S p e k ta k l „E lek tra” w w yko n an iu T ea tru J . K ochanow skie go z Opola będzie m ożna obej rzeć 18 m a ja (godz. l l i 13).

21 m a ja NDK organizuje festyn rek reacy jn y dla załogi Z akładów K oksow niczych w Zdzieszowicach. W ystąpią tam : Zespół P ieśni 1 T ańca „Nysa", dziecięcy zespół estradow y

„S tokrotki” oraz zespoły m u­

zyczne działające przy Nyskim Dom u K u ltu ry : „B ierm acht”.

„Załoga Boga” i „Beer B and”.

26 m a ja o godz. 11, a 28 m a ja o godz. 13 T e a tr im. J a n a K ochanowskiego z Opola w y­

stąpi w NDK ze spektaklem

„Mąż i to n a ” A leksandra F re dry.

Przygotow ano rów nież coś d la dzieci z okazji ich św ięta.

1 i 2 czerw ca o godz. 1 0, 12 i 17 m ożna będzie obejrzeć przedstaw ienie pt, „W yspa ka p ita n ó w ”. S p ek ta k l przyw ie­

zie P aństw ow y T e a tr Lalek w W ałbrzychu.

N atom iast 6 i 7 czerwca (6 — g. 10 i 17. 7 — g. 10 i 12.30) w ystąpi T e a tr D ram a­

tyczny z Kalisza, k tó ry przed staw i m łodym widzom „Kop­

ciuszka".

Zapraszam y!

BEZMYŚLNOŚĆ JEST GORSZA OD GŁUPOTY

W ram ach porządkow ania cm entarza kom unalnego zli­

kw idow ano śm ietniki n a rzecz kontenerów . I bardzo dobrze

— pow iedziałby ktoś — nie w idać śm ieci, ła tw iej je wy­

wieźć. A w łaśnie, że nie.

Do obsługi k ontenerów po trzeb n y je st solidny pojazd i

dobry dojazd, a cm entarne alejk i są w ąskie, k ręte i ob­

sadzone drzew am i.

Efekt? O bd arte z kory do żywej tk a n k i kilkudziesięcio­

letnie drzew a skazane są na uschnięcie. Czy o to w tym pom yśle chodziło?

(zk)

N ie chcem y zagranicznych, chcem y polskie

T rudności m ateriało w e i pro b lem y z zaopatrzeniem w ma szyny to w obecnej chw ili bo łączka w telu zakładów .

T akich kłopotów nie ustrzeg la się i F a b ry k a Pom ocy N au kow ych. Bieżący ro k — m ów i głów ny m echanik S tan isław Mi do r — je st jed n y m z n a jg o r­

szych, jeśli chodzi o u trz y m a ­ n ie p a rk u m aszynowego. N aj

gorzej je st z obrabiarkam i, fre zarkam i, to k ark am i. T e, k tó re m am y, są już m ocno w yeks­

ploatow ane, a części zam ien­

nych notorycznie b rak u je . B ra k u je rów nież now ych m a szyn. BIPROM W arszaw a od­

pow iada odm ow nie n a w szyst­

kie pism a F P N -u, tw ierdząc, te realizu je zam ów ienia jedy­

nie tych placów ek, k tó re są

o b ję te decyzją rządu. In n i do staw cy sw oje m aszyny ekspor tu ją , a za te, k tó re idą na kraj, żądają w sadu dewizowego. Na to F ab ry k i Pomocy N auko­

w ych n iestety n ie stać.

Ow szem — m ówi Stanisław M idor — proponują nam m a­

szyny koreańskie, jugosłowiań (Dokończenie na str. 7)

N ie poznaję Pana, Panie Ministrze!

(Dokończenie ze str. I)

20 proc. ilość sprzed aw an ej benzyny, a m in iste rstw o robi w szystko, co może, by do po­

łow y m a ja uspokoić ry n ek (krach m iał m iejsce w o s ta t­

n ie j dekadzie kw ietnia). B ra ­ kow ało m l tylk o stw ie rd z e­

nia, że n a jle p ie j to nie w y jeż dżać z garażu.

Szanow ny P an ie m inistrze.

To, że zim a by ła łagodna i bezśnieżna, m ożna było obser w ow ać codziennie, już od lis­

topada. To, że jeździła w ięk­

sza — niż zw ykle zim ą — ilość sam ochodów , rów nież m ożna było sobaczyć gołym okiem , bez żadnych dodatk o ­ w ych studiów . C hyba i e P an i całe m inisterstw o byliście w ty m czasie poza E uropą, np.

n a G alapagos. Jeśli jed n ak — w co w ierzę — byliście w k ra ju , to należało n a bieżąco w yciągać odpow iednie w nios­

ki. Jeśli n ie było dewiz, to należało n aty ch m iast w prow a dzić r a c jonow anie p aliw a 1 nie dopuścić do pow stania totalnego bałaganu. Za takie coś w n orm alnych k ra ja c h u- p ad a rząd, a u n as nie m a nikogo w innego. Nie, p rzepra szam, w inni są kierow cy. Bo po co jeździli? B rak paliw a to nie tylk o niemożność w y­

jazdu n a sobotnio-niedzielny w y ra j, ale uniem ożliw ienie w ielu ludziom w ykonyw ania zaw odu. K to za to odpow ia­

da?

U w ierzyłem P an u , gdy tw ier dził P an po zniesieniu k a rte k

n a paliw o, te nie będzie żad­

n e j w padki. I co?

Z resztą zaw ierzyłem nie tyl k o P anu, ale i P a n a za k ła­

dom, dla k tó ry ch je st P an or ganem założycielskim . K upi­

łem niezbędny mi w pracy rep o rtersk i m agnetofon. Zawie rzyłem , a te ra z b ra k u je b a - j te ru B-6, nie m a też b aterii R-14 do radiom agnetofonu i ściennego zegara, R-20 do r a ­ dia. M am za to kupione za duże pieniądze niepotrzebne elektronow e zabaw ki.

Czy znów m am uw ierzyć w przejściow e kłopoty, czy też m ieć p rete n sję do siebie, że uznałem b aterie za spraw ę, z k tó rą radzą sobie n aw e t w trzecim świecie?

Zbigniew Kulig

Zysk czy strata czasu?

(Dokończenie ze str. 1) D yskutanci nie byli zadowo­

leni z w ystąpienia. S enior nys kich ludowców J a n Żelazny o- k reślił to Jednoznacznie: „My­

ślałem , że coś nowego przyw io zą z W arszawy, a to, co po­

wiedzieliście, to możemy prze­

czytać w gazecie...". P odobne­

go zdania byli rów nież inni dyskutanci (Rypień, Tchórzew - ski). Mówili o roli stronnic­

tw a w koalicji i o tym , czy w arto w niej pozostać (Ja k u ­ bowski, Tchorzewski), o p ro­

g ram ie wyborczym stronnic­

tw a (Tchórzewski), o białych plam ach w h istorii ru ch u lu ­ dowego: P SL i M ikołajczyk, o polityce rolnej (Jan in a Szwe do), o nadzw yczajnym K on­

gresie (Tchórzewski), o re la ­ cji ZSL—PZPR w koalicji (Tchórzewski, Jakubow ski).

W odpowiedzi se k re tarz Ł u­

czak stw ierdził, iż tru d n o jest pokazać coś nowego, czego już nie przekazały środki m asow e go przekazu. Stw ierdził rów ­ nież, że źle by było, gdyby wszyscy członkowie stronnic­

tw a byli tego samego zdania.

Ale ZSL to nie tylko kilk u lu dzi z jego kierow nictw a, k tó ­ rych wszyscy p ró b u ją krytyko wać. ZSL to ruch, to partia.

K ierow nictw o p artii wie, że te re n dom aga się zwołania nadzw yczajnego Kongresu. Tyl ko że K ongres należy przygo­

tować. Służyć tem u będzie m.

in. konferencja ideow o-teore- tyczna. Zwołanie K ongresu tylko po to, by w ym ienić k il­

k a osób, byłoby zbyt drogą zabaw ą. To można zrobić bez K ongresu.

O problem ach ekonomicz­

nych wsi m ów ił doradca preze sa M alinowskiego, profesor SG PiS Tadeusz G rabow ski.

Przyszłość w si to jej pełne u- rynkowienie, ale to m usi ko­

sztować i jak na razie nie m a n a to pow szechnej zgody. Po­

za tym należy pam iętać, ta rolnictw o m usi się opłacać, ale nie każdem u. W edług jego wy liczeń, w naszych w aru n k ach sens ekonom iczny m a ją jedy­

nie gospodarstw a powyżej 9 hektarów . To stw ierdzenie by­

ło nie n a rękę w ielu naszym rolnikom . Przecież średnie gos podarstw o w naszej gm inie to gospodarstwo o pow ierzchni o- koło 3 hektarów i rolnicy n a nim gospodarujący, w brew praw om ekonomii, też chcieli­

by bardzo dobrze egzystować.

N ie po m yśli naszych ro lni­

ków było rów nież »twierdze­

nie profesora, że w rolnic­

tw ie nie m ożna robić rew o­

lucji, że na zm iany potrzebne są duże pieniądze i czas.

„C hciejstw em ” się niczego nie załatw i. Te poglądy nie przy­

legające do w yobrażeń w ielu uczestników sem inarium były powodem kuluarow ych stw ier­

dzeń, że w zasadzie to szkoda cennego czasu n a siedzenie.

Sądzę, iż o strac ie czasu mo­

gą mówić ci, którzy ciągle je­

szcze biorą m ity za rzeczyw i­

stość. A takich, niestety, jest jeszcze bardzo dużo nie tylko u nas.

I na koniec k ilka słów ode mnie. W ielu dyskutantów całą w inę za niepowodzenia k ra ju przypisyw ało tylko PZPR-ow i.

C hciałbym skrom nie przypo­

m nieć, iż przez w iele la t ze strony stronnictw a sojusznicze go, jak się wówczas mówiło, słychać było przyzw alające o- klaskl. Należało wówczas ta k konsekw entnie, Jak to się czy­

n i dziś, protestow ać (biorąc choćby przykład z opozycji).

N iestety, nie można było jed­

nocześnie zachować cnoty i m ieć przyjem ności. Z czeggś należało zrezygnować.

ZBIGNIEW K ULIG

Komu i ile?

N a kolejn ej sesji R ada P ra cow nicza ZUP N ysa rozpatrzy ła pism a z prośbą o w sparcie finansow e, któ re w płynęły do przedsiębiorstw a.

W zatw ierdzonym przez O- gólne Z ebranie D elegatów po­

dziale zysku, będącego w ge­

stii przedsiębiorstw a — do dy spozycji R ady P racow niczej przeznaczono kw otę 40 m in zł (w 1988 ro k u było 50 min).

L U D Z I E /i/ISZ£GO MBASTA\

L udzie, k tórzy p ra c u ją w danym zakładzie od m om en­

tu jego pow stania, należą już do rzadkości.

S tan isław Midor je st je d ­ nym z nich. Z w iązał się z F a b ryką Pom ocy N aukow ych od chw ili, gdy zapadła decyzja o przeniesieniu zakładu z Włochów pod W arszaw ą.

P rzed tem n a uL S łow iań­

skiej. tam , gdzie te ra z znaj­

du je' się F PN , działało przed ­ siębiorstw o zupełnie innej branży: N yskie Z akłady P rze roysłu Terenow ego, k tó re z kolei pow stały w w yrem onto­

w anych w 1957 ro k u o trz y ­ m anych w sp a d k u po POM ruderach. P an M idor b ra ł u - dział wę wszystkich, tych p ra cach.

W i95S. ro k u zdecydowano o przeniesieniu F P N do N y­

sy, ponieważ nie było tu żad nyeh możliwości z a tru d n ien ia dla kobiet, a p o trzeb a chw ili w ym agała stw o rzen ia d la nich miejsc pracy.

Jeszcze w tym samym ro ­ ku uruchom iono produkcję, a Stanisław Midor objął sta­

nowisko kierownika przygo­

towania produkcji. Potem, z biegiem lat, system atycznie awansował, co w ym ow nie

św iadczy o jego kom petencji 1 szacunku, ja k i w zbudził u sw oich przełożonych. Był więc k ierow nikiem gospodar­

k i narzędziow ej, głów nym dyspozytorem , kierow nikiem pro d u k cji i w reszcie szefem produkcji. — Szedłem tam — w spom ina m ój rozm ówca —

Tu jest

daniam i. S p raw ia w rażenie człow ieka spokojnego, alt* zde cydowanego, w ym agającego wiele od siebie i innych. To konieczne — m ówi — muszę trzym ać ręk ę n a pulsie, bo za kład m usi spraw nie funkcjono wać, a poza ty m w szystkie k o ntrole przychodzą do mnie,

,§ Kuejsce

gdzie była potrzeba, choć w ią zała się z tym duża odpow ie- - dziainość.

Potem ze w zględu na sta n zdrow ia (choroba serca) pan S tan isław przeszedł n a sta ­ now isk o głownego m echanika, k tó re zajm uje do dziś. — Mo­

ja p rac a jest bardzo absor-.

b u ją c a — tw ierdzi — odpo­

w iadam za rem onty m aszyn 1 budynków , za u trzy m an ie ru ch u , za zakupy i in w esty­

cje budow lane, za en erg ety ­ kę. Do m nie należy rów nież dozór techniczny, a naw et...

sp raw y ochrony środow iska.

Rzeczywiście zakres obo­

w iązków jest ogromny, ale Stanisław Midor doskonałe ra dzi sobie z powierzonymi za-

za wiele spraw odpow iadam osobiście.

Na pytanie, czy należy do jakichś organizacji społecz­

nych, odpow iada przecząco.

T w ierdzi, że n ik t nie m usi go m obilizować do pracy, gdyż posiada do niej w ystarczającą m otyw ację. Poza tym zwy­

czajny b ra k czasu.

Jeżeli chodzi o zaintereso­

w an ia pozazawodowe, ta pan S tan isław m a dw a „koniki”:

piłkę nożną i ogródek dział­

kowy. Sam kiedyś gryw ał, ale pechow a k o n tu zja (złam anie nogi) spraw iła, że obecnie jest ty lk o zapalonym kibicem . N a­

to m iast w oine chw ile spędza w raz z rodziną (oczywiście jeśli telew izja n ie tra n sm itu ­ je jakiegoś w ażnego sp o tk a­

n ia piłkarskiego!) n a działce, k tó ra g w ara n tu je m u odpo­

w iednią ilość świeżego powie trza, ruch, no i w łasną zie­

leninę.

S tanisław M idor p racu je już 33 lata. Zgłosił kilkanaście projektów racjonalizatorskich, z których część zastosowano.

Został uhonorow any odznaką

„Zasłużonem u Opolszczyźnie”, posiada także M edal 30-lecia PR L i Brązowy Krzyż Zasłu­

gi. D yrektor F P N ds. tech ­ nicznych inż. Zdzisław S k rzy ­ piec w yraża się o swoim pracow niku z najw yższym u- znaniem . Tw ierdzi, że je st to fachow iec w każdym calu, a zakład zna od podszewki, że po trafi w spółpracow ać z łudź m i i, co bardzo ważne, w al­

czy o nich: o ich zarobki, o sp raw y socjalno-bytow e.

P an S tanisław zapytany, czy m ógłby rozstać się ze swoim zakładem , m ów i: — Wie p a­

ni, byw ało różnie, ale ja nie jestem człow iekiem k o nflikto­

w ym . L ubię sw oją pracę i lu ­ dzi, z któ ry m i p rac u ję. Pozą ty m ja ten zakład budow a­

łem -własnym i ręk am i, w ięc i sentyfhent łączy m nie z tym m iejscem . Należę do „starej g w ard ii”, z k tó rej n iestety zo­

sta ło n a s ju ż ty lk o pięciu...

Nie, n ie odszedłbym z FPN , bo tu jestem potrzebny i mo­

ja praca m a sens.

BEATA ŁABUTIN

W szystkie prośby zostały sk ru p u la łn ie rozpatrzone i przyzna no w sparcie finansow e w pierw sze j kolejności tym in­

sty tu cjo m czy organizacjom , z któcych działalności będą mo­

gli skorzystać pracow nicy ZUP Nysa.

N a ‘obecnej se sji n a stę p u ją ­ ce in sty tu cje i organizacje o- trzym ały w sparcie finansow e:

N yski Dom K u ltu ry — 200 tys. zł, w zam ian za zorgani­

zowanie w ystępu dla pracow ­ ników ZUP; 25 m in zł — w sparcie działalności k lubu ZKS S tal Nysa w 1989 r.; ko ło ZBoWiD przy ZUP N ysa — 100 tys. zł; 1 m ilion do tacji finansow ej otrzym ało Koło Polskiego Zw iązku W ędkarskie go „M etalow iec” przy ZUP;

K lub H onorow ych Dawców K rw i przy ZUP Nysa o trz y ­ m ał 250 tys. zł; ognisko TK K F przy ZUP — 400 tys. zł, 1 m t lion zł przyznano P racow ni­

czym O grodom Działkow ym

„M etalow iec” przy ZUP; 100 tys. zł d otacji — P raco w n i­

czym Ogrodom Działkow ym im. A dam a M ickiewicza w Ny sie. Koło Ligi K obiet o trzy ­ m ało 05 tys. zł; 2 m in zł — Zespół Szkół M echanicznych w Nysie w ra m a c h pomocy m a teria ln ej szkole w 1939 r.

200 tys. złotych d otacji — dla S tow arzyszenia Działaczy S a­

m orządu Pracowniczego.

P o nadto R ada P racow nicza w ydała pozytyw ną opinię n a te m a t przedłożonej przez dy­

re k to ra propozycji podziału n a gród z ty tu łu w drożeń p ro jek tó w w ynalazczych za kw iecień 1989 r. oraz p ro jek tu podzia­

łu nagrody eksportow ej. Zda n iem członków R ady P raco w ­ niczej, obow iązujący reg u la­

m in podziału nagród za ek s­

p o rt w inien być zrwwelrzowa l i )

(4)

NOW INY NYSKiC

n y , góra — w ojew ódzkim . By­

ły to n a ogół spraw y ważne, ale jednostkow e. Â przecież do załatw ienia są spraw y w iel kie, od których zależy nie tyl ko przyszłość wsi, ale i przy szłość k ra ju .

J e j p rogram w yborczy? O- k reślił go p rem ier R akow ski w sw oim exposé: rolnictw o, m ieszkania, ochrona środowis ka.

R olnictw o to nie tylko sp ra w a w yżyw ienia naro d u , likw i d acji hańby, ja k ą są w X X w ieku k a rtk i n a m ięso w eu ­ ro p ejsk im k ra ju ; to nie tylk o now e technologie, m aszyny itp., ale to przede w szystkim ludzie, którzy tę żywność pro du k u ją ; to stw orzenie w si X X w ieku: z wodociągam i, gazem, telefonam i. To rów nież nowe m ieszkania z łazienkam i, d e płą i zim ną w odą, z zam rażar kam i, chłodziarkam i do m le­

ka, z dobrym i urządzeniam i, ułatw iający m i pracę w iejskiej kobiecie. Je śli tego nie stw o­

rzym y już te ra z w try b ie a - w ary jn y m , to nie zatrzym a się n a w si dziew cząt, a za nim i odejdą chłopcy i będziem y mie li nie tylk o ścianę w schodnią.

O spraw ach w si m ów i nie tylk o dlatego, że je st człon­

kiem ZSL, ale dlatego, że ze wsi pochodzi i n a sp raw ach w si się zna. K ażdy sw ój urlop spędza w rodzinnej O chotnicy nie jako letniczka, ale zrzuca jąc m iejskie szaty, pom agając m atce, p rzejm u jąc w szystkie - obow iązki. I dokładnie wie, ile w aży w oda potrzebna do n a­

pojenia chudoby i ile ta, k tó ­ r ą trzeb a przynieść n a pot: ze b y domu.

O budow nictw ie m ieszkanio w ym w o statn im c z te rd z ie s tc e ciu pow iedziano ju ż chyba w szystko. Ju ż n ie jed e n raz m iał być ten problem defini­

tyw nie rozw iązany. T eraz nie m a co o tym mówić, należy budow ać. Jeśli nie, to nie u- trzym am y w k ra ju młodzieży, szczególnie n a naszym terenie.

Młodzi szu k ają i będą szukać lepszych w aru n k ó w za grani­

cą. Żadne odw oływ anie się do patrio ty zm u nie pomoże, jeśli młodzi będą po kilkanaście lat czekać n a m ieszkania, jeśli w ie le rzeczy na zachodzie normal

Nf 11 (63<)

NASI KANDYDACI

nych będzie dla nich nieosią­

galnym luksusem . N ajsm utniej sze jest to, że najczęściej em i g ru ją n a jb ard zie j zaradni, od w ażni, którzy — gdyby stw o­

rzyć im w k ra ju w aru n k i — m ogliby się tu sam oreallzow ać.

Bo to niep raw d a, że młodzi są przeciw socjalizm ow i. S ą prze ciw tem u socjalizm ow i, k tó ry znają: biednem u, sierm iężne­

mu, bez p erspektyw . Nie sły­

szała, b y ktoś negow ał naczel ne hasła socjalizm u i dążył do typow ego kapitalizm u. T ylko że k apitalizm im znany — to w łaśnie spełnienie tych haseł.

S p ra w a ochrony środow iska.

Z tym też już dłużej nie m o i n a czekać. S ą to sp raw y d ro ­ gie, ale to n iep raw d a, że nas n a nie nie stać. Je śli n ie za­

łatw im y w ielu sp ra w dzisiaj, to ju ż nigdy. W eszliśm y w fa­

zę, kiedy przy ro d a u trac iła sw oje możliwości regeneracji.

Są sp raw y do załatw ien ia na szczeblu m iędzynarodow ym (kw aśne deszcze z NRD i Cze chosłowacji), n a szczeblu rz ą ­ dow ym (zapylenie, zadym ie­

nie, ochrona wód) i te, któ re należy załatw ić w teren ie, a n a k tó re rad y narodow e n a j­

częściej nie m a ją środków . Nie w ystarcza mówić, że rolnicy w yw ożą śm ieci do zagajników , lasów, row ów i k a ra ć ich za to. P rzecież gdzieś je wyw ieźć m uszą, a w ysypiska w iejskie są w iększym ra ry ta s e m niż o- woce avocado. Wieś p rzy po­

m ocy p ań stw a i przy w łasnym dużym w kładzie doprow adza wodę do domów. Przecież jest sp raw ą oczyw istą, że urządza ne będą łazienki, że m ontow ać będzie się autom atyczne p r a l­

k i itp. I jeśli już zn a jd ą się śro d k i n a wodę, to m uszą być też i n a kanalizację i w iejskie oczyszczalnie ścieków. Na u- zbrojenie te re n ó w w mieście, n a budow ę oczyszczalni p rze­

znacza się środki państw ow e, żądając jednocześnie, by chłop sobie w szystko sam sfinanso­

w ał. To gdzie tu rów ność i jed nakow e obciążenie?

K olejna sp raw a to chem ia rolnicza, naw ozy, pestycydy, herbicydy. Bez n ich tru d n o so bie w yobrazić now oczesne ro i nictw o I w ysokie plony. Ale m uszą być coraz bezpieczniej­

sze dla żywych organizm ów I dla środow iska.

J a k to w szystko osiągnąć!

W ydaje m i się — m ów i A. Bo k a ła — że ja k długo nie bę- dzie w S ejm ie praw dziw egj lobby n a rzecz rolnictw a, bu«

dow nictw a m ieszkaniow ego I ochrony środow iska, to nicze- go nie w yw alczym y. L obby hutniczo-w ęglow o-energetyczne

zawsze, ta k ja k dotychczas, u«

dowodni, że w iększość środ- ków należy kierow ać n a przj m ysł ciężki i n a energetykę, I ja k długo ten p ro g ram bę­

dzie m iał m ocną pozycję, nie m am y co m arzyć o program ie m a te ria ło - i energooszczędnym , k tó ry um ożliw iłby uzyskam i środków n a In teresu jące na*

gałęzie gospodarki.

J a k to osiągnąć? Sądzę, li niezbędna będzie ag ita c ja 1»

S ejm ie i S enaeie. Do p rogra­

m u rolnictw a, bud o w n ictw a 1 ochrony środow iska należ*

przekonać większość posłów^

By te n cel osiągnąć, należjj w chodzić w u kłady z każd y n y k to m yśli podobnie, bez wzglę d u n a to, czy je st z sojuszni­

ków, czy z opozycji. D la mnie n ie m a sp ra w w ażniejszych.

Czy p o tra fię o to w alczyćt Ci, k tó rzy m nie zn ają, wie dzą, że cechuje m nie góralski up ó r i b ra k lęku przed różne-, go ro d zaju w ładzą. Potrafi-!

ła m i sądzę, iż p o tra fię prze-i konyw ać, a jeśli zajdzie potrze' ba, to w ykłócać się o sprawy., k tó re uznam za w ażne. Zna*«

n a jestem przecież z tego że ja k się m nie w yrzuci drzw ia­

mi, to wchodzę oknem . Jest w iele do zrobienia, nie dla m nie, nie dla m ojej p artii, ale dla P olski. Może to b rzm i g ó r:

nolotnie, a le o to przecież w- ostateczności chodzi.

Czy w ygram w ybory?

Nie wiem . Chociaż sta rtu jąc do k am p an ii chcę w ierzyć, ii w yborcy m nie poprą. Chcę wie rzyć, że cl, k tó rzy m nie zna­

ją, ja k i ci, k tó rzy m nie je s >

cze nie zn ają, u w ierz ą m i, gdy mówię, że drogę do w yw alcza n ia tego, o czym w iem y i e czym od la t m ów im y, w idzę m.in. w m iejscu w S ejm ie dla m nie 1 ludzi o podobnych po­

glądach.

Zbigniew Ku»*

U m iejętne łączenie d ziałal­

ności społecznej z dużą ak ­ tyw nością zawodową jest sztu­

k ą rzadko spotykaną^ N iew ie­

le jest osób, któ re ją posiadły i potrafią w ykorzystać n a po­

żytek innych. Do tak ich osółi zalicza się Zbigniew Kubik.

U rodził się w 1932 roku we wsi Bartoszow ice (obecnie wo­

jewództwo m iejskie łódzkie) i ta m ukończył szkolę podsta­

wową. M aturę zdał w 15 P a ń ­ stw ow ym G im nazjum w Łodzi.

W 1955 roku ukończył Wy­

dział L ekarski A kadem ii Me­

dycznej w Łodzi.

Nyski rozdział biografii Zbigniew K ubik rozpoczął w 1955 roku. P rzyjechał do Nysy z nakazem pracy i roz­

począł działalność zawodową.

Ażeby przybliżyć C zytelni­

kom - naszego k an d y d ata na posła, poprosiłem o odpowiedzi na kilka pytań.

S tan cywilny?

— Żonaty od 29 lat. Żona Jan in a, lekarz chorób dziecię­

cych, pracuje w przychodni kolejow ej.

Dzieci?

— Mam dw ójkę dorosłych dzieci. A gata, absolw entka U - n iw ersy te tu Jagiellońskiego, teatrolog. P ra cu je w teatrze S ta ry m w K rakow ie. P aw eł — absolw ent P olitechniki W ro­

cław skiej — elektronik. P ra ­ cuje w In sty tu c ie we W rocła­

w iu.

Przynależność organizacyjna?

— Zawsze byłem i je3tem bezpartyjny. Uważam, i e pra­

cować dobrze dla społeczeń­

stwa można w szędzie Nie chciałem z żadną partią się -wiązać.

A działalność cawcdowa I społeczna?

— Po przyjeźdaie do N ysy zostałem zatrudniony w **pl~

ta lu m iejskim , w charak terze asy sten ta di med. Mieczysława Rosyka i Zbigniew a Szczerby.

N astępnie byłem kierow nikiem przychodni przem ysłow ej, po­

tem o rdynatorem chirurgii o- gólnej i d y rektorem szpitala i ZOZ w Głuchołazach.

W 1975 roku w ygrałem kon­

k u rs n a stanow isko ordynato­

r a chirurgii ogólnej szpitala w Nysie. P osiadam specjali­

zację I i II stopnia.

Ażeby m ieć w pływ n a de­

cyzje dotyczące służby zdro­

wia, od k ilk u n a stu la t jestem działaczem ra d narodow ych.

N ajpierw w Głuchołazach, póź niej przez k ilk a kadencji w Nysie. Obecnie d rugą już k a ­ dencję jestem rad n y m W oje­

w ódzkiej Rady N arodow ej w Opolu, pełniąc fu nkcję prze­

wodniczącego K om isji Zdrow ia i K u ltu ry Fizycznej. Jestem rów nież działaczem T ow arzys­

tw a C hirurgów Polskich.

Z licznych odznaczeń i w y ­ różnień k tó re najw yżej p an ceni?

— Pow iatow ą nagrodę I stop nia, przyznaną m i w 1972 roku za całokształt działalności za­

wodowej i społecznej na te re ­ nie pow iatu nyskiego. (Ponad­

to Zbigniew K ubik odznaczo­

n y został: M edalem 1000-lecia P ań stw a Polskiego, Srebrnym Krzyżem Zasługi, M edalem 40-lecia PRL, K rzyżem Kawa­

lerskim Orderu Odrodzenia Polski. Posiada liczne w yróż­

nienia regionalne i resortowe).

Ulubione m iejsce spędzania arlopa?

— Od w ielu la t uprawiam turystykę. Odwiedziłem wszy­

stkie państwa dem okraci lo­

dowej i niektóre zachodnie.

Jestem zwolcnnikitm wypo­

czynku aktywnego na AwSe- iym powietrzu, góry, la»,«.

Ulubione książki?

— N ajw ięcej czasu pochła­

n ia lite ra tu ra fachow a. U w iel­

biam żywy te a tr. G dy tylk o jestem w W arszaw ie lu b w innym dużym mieście, nigdy n ie opuszczam dobrego spek­

tak lu .

O dw iedzam rów nież m iejsca pam ięci narodow ej, n a jc h ę t­

niej cm entarz R akow icki.

Pierwsza samodzielna ope­

racja?

— W 1956 roku i do dzisiaj p am iętam nazw isko pacjenta.

Najtrudniejsza operacja?

— T akich operacji m iałem w życiu k ilka. T rudność zale­

ży od c h a ra k te ru choroby, je j rozpoznania i w łaściw ej diag­

nostyki. O peracje tru d n e d ają m i n ajw ięcej satysfakcji.

Jakiego uczucia doznaje Pan po udanej operacji?

D om inuje radość, że uzdro­

w iłem człowieka.

Znaleźć się na stole opera­

cyjnym do przyjemności nie należy. Wiele osób godzi się na zabieg pod warunkiem, że operował będzie doktor Kubik.

Ma Pan pewną rękę. Chirur­

giem trzeba się urodzić. Czy można tę sztukę posiąść w trakcie wieloletniej praktyki?

— Nie ma najm niejszej wąt pliwości, że trzeba posiadać predyspozycje do wykonywa­

nia tego zawodu. Ale bez pra­

cy, systematycznego dokształ­

cania się w Ośrodkach Me­

dycznych i na Studiach Po­

dyplomowych w iele się nie osiągnie.

Nasz szpitalny zespól jest dobrze przygotowany 1 bez obawy poddałbym się operacji swoim (a m am ich siedmiu) asystentom.

Pana wzorce w chirurgii?

— Miałem dwóch profeso­

rów, których staram się na- Str. 4

¡gniew Kubik

śladować: Jerzego Rudkow­

skiego i Mariana Stefanow - skiego.

Poselskie credo?

— Zdrowy człowiek, który może realizować w szystkie za­

dania, jakie nakłada się aa niego. Dlatego zdrowie czło­

w ieka jest tak ważną sprawą.

Zależy ono jednak nie tylko od służby zdrowia, ale i o

4

szereg« innych czynników.

Służba zdrowia ma nadawał kierunki działania i leczył chorych ludzi. Ważną sprawą jest czysta woda i nie skażo­

ne środowisko, w którym ty*

jemy. Ważne jest odpowiednie wyposażenie szkół, a takie wałka z patologią, do której należy przede wszystkim alk«- holizm.

Podkreślić muszę, że o zdro*

(Dokończenie na ttr . 1)

Bukała

łącznie z rodziną, k tó rą ry ch ­ ło założyła. W krótce otrzym u je propozycję przejścia do p ia cy etatow ej w Pow iatow ym K om itecie ZSL. P rzy jm u je pro pozycję i jako in stru k to r prze m ierzą w zdłuż i wszerz były nyski pow iat. P ra cu je w świą te k i piątek, najczęściej do póź nych nocnych godzin, gdyż n a wsi n ajp ierw należy uporać się z obow iązkam i domowymi, a dopiero później idzie się n a zebranie. Po ukończeniu szko­

ły średniej i jako ta k im od­

chow aniu dzieci podejm uje stu dia. K andyduje na posła z m an d atu ZSL.

Dlaczego chce zostać po­

słem?

Je st w iele spraw , o k tóre w alczyła przez całe życie, ale brakow ało siły przebicia do fch załatw ienia. Dotychczas mogła coś zdziałać na szczeblu gm i-

Aniela

Urodzona w Ochotnicy Gór n ej (województwo now osądec­

kie), m gr socjologii, dwoje dzieci: A ndrzej, la t 19, uczeń T echnikum Leśnego, i Anna, la t 18, uczennica L iceum Ogól­

nokształcącego.

Do siebie A niela B ukała mo że odnieść pow iedzenie, iż ży cie nie głaskało jej po głowie.

Po przyjeździe w raz z rodzi­

cam i n a ziemię nyską rozpo­

czyna, jako 16-letnia dziewczy na, pracę zawodową w „H er­

bapolu”. Wcześnie zrozum ia­

ła, że bez w ykształcenia nicze go w życiu n ie osiągnie, dla­

tego zapisuje się do szkoły dla pracujących. T rudno było pogodzić pracę zaw odową z n au k ą i p racą społeczną, bo od rikzu rozpoczęła działalność w ru ch u ludow ym . Nie n a d a r­

m o jest jed n ak góralką. S ta r czało jej czasu n a wszystko,

Cytaty

Powiązane dokumenty

panuje opinia, że zima jest co roku i jeżeli tylko w porę się do niej przygotować, to nie będzie straszna.. Pewnym

rzata M adejczjk zwróciła klientow i pozostaw ione pienią dze. Czas ten nie był je d n ak rygorystycz nie przestrzegany. Większość załogi udała się na urlopy,

dzenia ze stanow isk kierow ­ niczych ludzi, któ rzy byli do­.. brzy ale a k tu aln e probleńiy przerosły ich

Na brak zajęcia przy posiadanej ilości środków transportowych nie mogą narzekać, zdarza się też, że pracują po godzinach.. Kierownik

zowania, jakie to mają być uniany, to propozycji jest nie wiele i często wykluczają się?. Można się o tym przekonać śledząc dyskusję na X

Nowoczesny, wydajny, niezawodny - filtr świecowy. (DoKoticzenie ze

tę różnicę pow iększy się kw ota zysku. Resztę dzieli się na nagrody 1 prem ie dla pracow ników , oprocentow a­.. nie udziałów , czyli

rocznym, jeśli nie większym , poślizgiem oddany zostanie bu dynek m ieszkalny przy ul. S pełniły one założone cele. Nie przew iduje się koali­.. cyjnego