W to re k , 1 m a rc a 1927 r,
Z ^DODATKIEM ŁYŻW IARSKIM
- -
Oficjalny Organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich
C en a 60 groszy
L icen cje otrzym ali n astęp u jący zawodnicy:
Nr. 1 Szym czyk F ran ciszek , W . T. C. Nr. 37 Sterngast Gustaw , M akkabi
Nr. 2 Szam ota H enryk, „ Nr. 38 F rü k s Leon, „
Nr, 3 Cichy Stan isław , Velo Club Donaisienne Nr. 39 F en d le r Stanisław , „
Nr. 4 Chmiel Bronisław , W , T. C. Nr. 40 B raw Ignacy, „
Nr. 5 O chniew ski K onstanty, W . T. C. Nr. 41 K ase Edw ard, „
Nr. 6 T urow ski Ludw ik, „ Nr. 42 F rü k s H erman, „
Nr. 7 Piep rzyk Rudolf, n iestow arzyszony Nr. 43 Stoger A braham , „ Nr. 8 W alen cik A leksan d er, Cl. Cycl. Café T erm i Nr. 44 Siuger Sam uel, „
nu s — Ligny Nr. 45 R u dnicki Stefan , W . T. C.
Nr. 9 W alencik Stan isław , „ Nr. 46 Skrzypkow ski H enryk, „
Nr. 10 K raw czyk F ran ciszek , „ Nr. 47 K eller Stefan , „
Nr. 11 S a d cza W ładysław , W . T. C. Nr. 48 Bogacki Eugenjusz, „ Nr. 12 G rygorow icz A leksan der, W . T, C, Nr. 49 V acat.
Nr. 14 „B ro ń sk i" Foltm ann Bronisław , W , T, C, Nr. 50 Su kiennik Stefan , K. S. „C racovia"
Nr. 15 O ksiutycz Jó z e f, „ Nr. 51 K ędzia A leksander, W . T. C.
Nr. 16 H einich Leon, Tow. Kołown. w P akości Nr. 52 K alinow ski K azim ierz, „
Nr. 17 Stan k iew icz Tom asz, niestow arzyszony Nr. 53 K ościelsk i M arjan, „S o k ó ł” w Działdowie Nr. 18 Sad cza F e lik s, T. G. „Sokół" Nr. 54 P rzybysz Stan isław , niestow arzyszony
Nr. 19 Ignaczak F elik s, Nr. 55 Izdebski Rom an, „
Nr. 20 M oraw ski W acław , „ Nr. 56 K raw czyk Ju lja n , „Sokół”
Nr. 21 Klim ow icz W acław , „ Nr. 57 W łod arczyk W acław , W . T. C.
Nr. 22 M ichalak Eugenjusz, „ Nr. 58 G radow ski Jó z e f, „
Nr. 23 Jan k o w sk i S te fa n niestow arzyszony, Nr. 59 Zastrożny Jó z e f, Club A thletíque Lisecu Nr. 24 Lange Jó z e f, „ Nr. 60 Ju ż a k Ja n , „ S o k ó ł” w B iałej
Nr. 25 G arley Rom an, K. S. „C racov ia" Nr. 61 G ęb ala Jó z ef, „ Nr. 26 Jarm u łow icz Stefan , W . T. C. Nr. 62 H ettk er stanisław , „ Nr. 27 K opytow ski W ładysław , Tow. Sp. „M azow ia“ Nr. 63 Żurek Osw ald, „ Nr. 28 K alata M ieczysław , W , T. C. Nr. 64 P urkiel Fran ciszek, „
Nr. 29 Grygorow icz Ja n , „ Nr. 65 P isarsk i F ., Tow. Sp. „O lim pia“ w Grudziądzu Nr. 30 W ło d arczy k K azim ierz, „ Nr. 66 K u jaw sk i. P iotr, „ „ „
Nr. 31 Czarkow ski Zbigniew, „ Nr. 67 Szydłow ski B enon, „ „
Nr. 32 T sch irsch n itz A lfred, „ Nr. 68 C h ereb Leon, „ „
Nr. 33 Stieglitz Izydor, Z. K. S. „M ak k a b i” Nr. 69 Popiel W incenty, „ „
Nr. 34 H ilfstein Rom an, „ Nr. 70 G aw roński Alfons, „ „
Nr. 35 R o ssen b erg Izydor, „ Nr. 71 Diew ing K onrad, „ „
Nr. 36 Glüchm ann Izak, „
Z ostali zaw ieszeni aż do uregulow ania składki linow ski Zygmunt, M aterski C zesław — w szyscy za lic e n c je w ilości 9 złotych: N iciński Jó z ef, N iciń- z W . T. C.
ski Stanisław , W yw ro ck i W ładysław , Szpądrow ski G ajew ski R alf — „U nion".
Tadeusz, W ęglow ski Stan isław , Leppe Zdzisław , K a- K ostrzęb ski W ładysław z L. T. K. i M,
K O L A R Z P O L S K I Nr. 5. Str. 5.
IN A U G U RA C YJN E P O SIE D Z E N IE RADY N A U K O W EJ WYCHOWANIA FIZ Y CZ N EG O
S ie d z i M a rs z a łek J ó z e f P iłsu d sk i. S to ją : K om isarz m orski, g e n e r a ł b r y g a d y Z a ru sk i; g e n e r a ln y d y re k to r słu żby zd row ia, dr. W roczyń ski; m in ister ośw iaty , s e n a to r D o b ru ck i; m in ister sp ra w w ew n ętrzn ych, g e n e r a ł S ław oj-S kład kow ski-, p u łkow n ik Rupert-, p u łkow n ik Osmólski', p r e z e s P o ls k ie g o Z w iązku N a r c ia r s k ie g o ,
p u łkow n ik B ob kow ski.
INAUGURACYJNE POSIEDZENIE
RADY NAUKOWEJ WYCHOWANIA FIZYCZNEGO
W dniu 15 lutego w sali kon feren cy jn ej m ini
sterstw a spraw w ojskow ych rozpoczęła swe prace R ad a Naukowa W ychow ania Fizycznego.
Inauguracyjnem u posiedzeniu przew odniczył mi
nister spraw w ojskow ych, M arszałek Jó z e f Piłsudski, który w swem wstępnem przemówieniu z niezm ierną trafn ością poruszył nasze niedom agania w sporcie, w skazał na nie, n ak reślając jed n ocześnie plan przy
szłych prac i zadań R ady.
Szczególn e w rażenie w yw ołała ta część prze
m ów ienia P ana M arszałka, gdy rzekł:
„Po przejrzeniu składu osobowego w szystkich rad sportow ych, których w ysiłki były zużyte dla pod
niesienia w ychow ania fizycznego, z pewnem p rzera
żeniem spostrzegłem , mimo, iż żadnemu z ich człon
ków nie jestem w stanie odmówić szacunku, że w ogrom nej ilości, w o l b r z y m i e j w i ę k s z o ś c i s ą t o l u d z i e , k t ó r z y n i g d y w y c h o w a n i e m f i z y - c z n e m s i ę n i e z a j m u j ą , a n i w s t o s u n k u d o s i e b i e , a n i w s t o s u n k u do k o g o k o 1 w i e k , i dla
tego jestem pew ien, że te rady nigdy w ychow ania fizycznego nie poruszą i nigdy nic w tej spraw ie nie zrobią, oprócz pobieran ia d jet przez zjazd y“.
Ileż sm utnej praw dy zaw iera ta część przem ó
w ienia. Ileż mamy tow arzystw sportow ych, na czele k tó ry ch sto ją ludzie nic ze sportem i wychowaniem fizycznem nie m ający wspólnego i nietylko nigdy wy
chow ania fizycznego nie poruszą, ale w prost są prze
szkodą do jego należytego rozw oju, mało unicestw iają p race już zaczęte, a rezultat ich „w ysiłków ", to m an
Str. 4. K O L A R Z P O L S K I Nr. 5.
daty i zaszczyty, które tylko i w yłącznie dla o so b isty ch korzyści piastują.
R ozw iązał tą kw estję Pan M arszałek mówiąc:
„Stanow isko rządu, k tó ry tu rep rezentuję, je s t inne. Sięgam y do ludzi, którzy in teresu ją się bezpo
średnio tym czy innym m aterjałem , który jest z tą p racą zw iązany. Sięgam y do ludzi, ch cąc, by oni sami in teresu jąc się tym działem — p raco w ali”.
D alej Pan M arszałek w skazał na kon stru kcję R ady, mówiąc:
„P raca n asza w iąże tylko trzy funkcje, które to w ychow anie fizyczne reguluje. Na czele został postaw iony m in ister spraw w ojskow ych. O bok, ja k w idać, są p rzedstaw iciele innych działów; m in ister
stw a ośw iaty i spraw w ew nętrznych.
Je ż e li postaw iliśm y na czele m inisterstw o spraw w ojskow ych, to nie dla innej, ja k dla tej przyczyny, że niem a szerszej p racy w ychow ania fizycznego, ja k w w ojsku, które uczy pom iędzy innemi opanow ania organizmu, by służył on p racy fizycznej poszczegól
nego żołnierza.
J e s t to bodaj n ajszersza i n ajdalej posunięta p ra ca nad w ychow aniem fizycznem człow ieka. W y chow anie fizyczne bowiem nie może m ieć innego celu, ja k używ anie swego organizmu, sw ej fizycznej k o n stru k cji dla celów , wyżej w skazanych. D latego też w ojsko, które najsilniej to czyni już przez samo sw oje zadanie, które przerabia człow ieka niezręcznego na zręcznego, na człow ieka używ ającego swego organiz
mu dla ta k ich czy innych celów , jest najw ażniejszym terenem w ychow ania fizycznego w P olsce, ja k i na całym św iecie.
O bok widzimy m inistra ośw iaty, który musi mieć do czyn ien ia z w ychow aniem fizycznem m łode
go pokolenia, którego w ychow anie fizyczne, ja k p ań
stw o w iecie, je s t dość spóźnione u nas w porówna
niu z innemi krajam i. M inisterstw o Spraw W ew n ę
trznych zaś ma do czyn ien ia ze w szystkiem i stow a
rzyszeniam i takiego czy innego gatunku, tak iej czy innej m iary, m ającem i te czy inne cele, i m inister
stwo to z musu regulow ać musi życie ty ch stow a
rzyszeń.
Dlatego też te trzy m inisterstw a zostały złączo
ne w jedno dla pomocy wychowaniu fizycznem u”.
N astępnie pan M inister zw raca się do społe
czeństw a o pom oc w p racy R ad zie i znów mówi:
„Zw racam y się, ja k to już głosi nasza ustaw a, w sam ej p racy nie do in stytu cji rządow ych, l e c z do t y ch, k t ó r z y w z i ę l i j a k o c z ę ś ć s w o j e j p r a c y ż y c i o w e j n i e c o i n n e g o , j a k w y c h o w a n i e f i z y c z n e , j a k s p o r t ¡ s t a r a m y s i ę i m w ł a ś n i e p o m ó c . Sam zaś rząd, czy w p ostaci władz cen traln ych , czy w postaci w ładz w ojew ódzkich, po
winien dążyć do tego, ażeby te spraw y uregulować i nieść pomoc tam, gdzie to w ychow anie fizyczne doznaje p rzeszk ó d ”.
Z akończył zaś Pan M arszałek swe przem ów ie
nie n astęp u jącym zwrotem :
„ W itając w ięc P an ie i Panów , proszę dać nam z jed n ej strony tę niew ielką ilość czasu — a z dru
giej te w ielkie w ysiłki, k tó re chcem y zużyć dla po
stępu w wychowaniu fizycznem i o k tó re do w as zw racać się będ ziem y“.
Pragnęlibyśm y, aby w skazania P ana M arszałka, ty czące się R ady, zrozum iały tow arzystw a i kluby sportow e, które są podwalinami R ady Naukowej W y ch ow an ia F izy czn eg o i w pracach sw ych w skazów ki te głęboko do se rca wzięły.
P.
KOLARSTWO I JEGO WYCHOWAWCY
W z ra sta ją ca bezustannie liczba zw olenników sportu kolarskiego po
w oduje rów nież pow staw anie no
w ych tow arzystw kolarskich, co znów z natury rzeczy w ytw arza potrzebę w ynajdyw ania odpow ied
nich jed n o stek na stanow iska k ie
row nicze.
D obrze jeszcze, jeżeli nowe to w arzystw o pow staje w pewnej m iejscow ości na sku tek kon iecz
nej potrzeby, m ającej swe źródło w n atu ralnej liczb ie m iłośników,
którzy zab iera ją się do tw orzenia nowej placów ki z pewnym sen ty mentem dla upraw ianego sportu.
Ci, w łaśnie przez umiłowanie, umie
ją najkorzystn iej rozw iązać problem kierow nictw a, d ając m andaty n a j
bard ziej do tego powołanym lu
dziom i stosow nie do ich uzdol
nień. T a cy w ybrańcy p otrafią rów nież z dużym zapałem badać isto tę sw ych czyn n ości i zauw ażone b raki usuw ać, ucząc się przez czy tanie odpow iedniej literatu ry.
G orzej je s t jednak w tych m iej
scow ościach , gdzie istn ieje już k il
k a tow arzystw , a pow stają jeszcze nowe, nietyle z istotnej potrzeby, w ytłom aczonej niezw ykłą ilością kolarzy, ale dla zadow olenia am b icji jed n ostek, dla których ram } starych korp oracji w yd ają się zbył niedogodne, a stosunki niezbyt sp rzy jające do wywyższeń, W tych w arunkach n astępuje rozdrabnianie sił kierow niczych i w reszcie zda
rzyć się może i zdarza, że na c z e
K O L A R Z P O L S K I Nr. 5. Str. 5.
le sportu sta ją jednostki, nic nłe m ające wspólnego z jego ideologją, które trak tu ją pow ierzony mandat jak o szczeb elek do w yrośnięcia o głowę nad innemi.
Nic nie byłoby zdrożnego w ta- kiem pojmowaniu pracy dla sportu, gdyby nie szkoda, ja k a może w y
niknąć dla zdrow ia jed n ostek, zmu
szonych do podporządkow yw ania się tak pojm ującym swe zadania kierow nikom . Je ż e li w innych dzie
dzinach życia istnieje zasada „w łaś
ciw y człow iek na w łaściw em m iej
scu “, to tem bardziej w sporcie, jednym z celów którego je st po
tęgow anie zdolności fizycznych i utrw alanie zdrowia ludzkiego, za
sada ta powinna zająć dominujące m iejsce.
W każdej gałęzi życia obow ią
zu je znajom ość tejże, w wielu wy
pad kach należy się legitymować odpowiedniemi studjami. Państw o, d ając stanow iska, wymaga dyplo
mów, gw arantujących do pewnego stopnia um iejętność pracy w da
nej dziedzinie. D la pracow ników , w ykazujących n ied ostateczn e przy
gotowanie, organizuje się kursy dokształcające. W łaściciel ziem ski, d ając p racę nowemu osobni
kowi, żąda od niego znajom ości z dziedziny hodowania zw ierząt lub roślin. Sp ecjalistów poszukuje również przem ysł i rzem iosło, ty l
ko w dziedzinie sportu istn ieje dotąd nieuzasadnione przekonanie, że dosyć być dobrym organizato
rem lub sportow cem , aby rościć praw a do kierow an ia sportem i łicz- nemi rzeszam i młodzieży, idącej do tow arzystw w celu uzupełnie
nia swego w ychow ania fizycznego.
Mylne te przekonania powinny być rozumnie zw alczane przez spo
łeczeństw o i tow arzystw a sporto
we, którym zdrowie m łodzieży, jako podw alina zdrow ia narodu, powinno leżeć na sercu,
W zarząd ach tow arzystw spor
tow ych obok zdolnych adm inistra
torów i organizatorów , którzy mo
gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi
zycznego nie je s t i nie może być obcą.
Każdy kierow nik sportow y, k aż
dy kapitan w kolarstw ie, obejm u
ją c m andat, pow inien posiadać przynajm niej minimum wiedzy przyrodniczej, trak tu jącej o budo
wie i czynnościach, zach odzących
w ustroju człow ieka, Powinien rów nież znać m echanikę ruchów kolarza i wpływ tychże na po
szczególne organy i przem ianę ma- te rji w organizmie. N auka o znu
żeniu, elem entarne znajom ości z psychologji, um iejętność przepro
w adzania badań nad zawodnikami, w celu chociażby odróżnienia in
dyw idualności fizycznych w posia
danym m aterjale ludzkim muszą rów nież w chodzić w zakres w ie
dzy kapitan a-kolarza.
F a b ry k a n t nie pow ierzy skom plikow anej m aszyny człow iekow i bez odpow iednich kw alifikacji, ho
dow ca nie odda stada pod opiekę trenerow i, k tó ry nie w ykaże się d ostateczn ą p raktyką i znajom oś
cią zawodu. Czyż m isternie skon
struow any mechanizm człow ieka je st czem ś gorszem od m aszyny lub konia, czy kierow anie jego czynnościam i nie jest bard ziej skomr plikow aną spraw ą, niż trenow anie koni, że tak łatwo zw ykle za ła t
wia się w ybór kierow nictw a spor
towego?
K ażde tow arzystw o, którem u spo
łeczeństw o oddaje m łodzież pod opiekę, powinno się pow ażnie za
stanow ić nad poruszonym proble
mem, aby nie w ejść w konflikt z sumieniem, czy zadania swe w y
p ełnia prawidłowo bez uszczerbku dla zdrow ia jeżdżących.
W ysoki poziom zdrowia, osiąg
niętego przez upraw ianie sportu, można otrzym ać tylko przy do- św iadczonem k i e r o w n i c t w i e , w przeciw nym razie otrzym am y lu dzi z licznemi niedomaganiam i, na- bytem i podczas forsow nych prób i zawodów. W ysoki poziom sportu rów nież w tedy można osiągnąć, gdy pew nie i um iejętnie zm ierza się do celu, poznając zaw odnika nie podczas zawodów, le cz już przy pierw szych próbach zaprawy i d ając mu odpow iadającą jego zdolnościom rolę.
L ekarz często przepisu je dwum chorym na jed n ą i tę sam ą ch o
robę dwa różne sposoby leczenia, o p ierając się na znajom ości ustro
ju danych osobników . Kierow nik- kolarz, musi starać się o poznanie w zaw odnikach granic ich m ożli
w ości fizycznych i stosow nie do tego w skazać plan p racy i nie poz
w olić na startow anie w biegach niew łaściw ych ich zdolnościom .
Znam przykłady, że pozwalano młodemu i obiecu jącem u na p rzy
szłość zawodnikowi, startow ać w biegach ztrzem a finiszam i, które zu
pełnie nie odpow iadały jego stru
kturze i w yrobieniu. Pierw szy fi
nisz m łodzieniec ów wygrywał, w ykazując duży zasób tem p era
mentu, przy drugim słab ł w idocz
nie, a po trzecim mdlał po zejściu z toru,
W idocznem było, że dany osobnik mógł w ykazać się doskonałem i w a
loram i na k ró tk ą m etę, kazano mu je c h a ć na długą i marnowano zdolności, a może i zdrow ie.
T ak ich przykładów n iedbalstw a, pochodzącego z nieznajom ości rze
czy, zn ający kolarstw o mogliby w y
m ienić w ięcej.
J e s t to dowodem, że powinno się dążyć do popraw y stosunków w tej dziedzinie, w yb ierając na kierow ników ludzi, dla k tó ry ch zdrowie ludzkie nie będzie stop niem do w yw yższenia, lecz po
ważną i sum ienną p racą dobrego obyw atela.
Im w ięcej tow arzystw będzie pow staw ało w jednej m iejscow ości, tem trudniej będzie postaw ić sp ra wę kierow nictw a sportow ego na odpowiednim poziomie- N ależy uni
k ać rozdrobniania wiedzy i do
św iadczenia, które doskonale mo
gą być rep rezentow ane naw et przez kilku ludzi w jed n ej korp oracji.
Św iadom a celu i sp rężysta ręk a dobrych kierow ników sportow ych nada kolarstw u nowy pęd i w znie
sie na w yżyny dostępne dla na
szych sił i asp iracji. N ieum iejętne kierow nictw o wprowadzi w egeta
c ję kolarstw a i niejednokrotnie spowoduje utratę lub u szczerbek w zdrowiu jeżd żących .
M. B od a lsk i.
Pierwszy rocznik Kolarza Polskiego wysyłamy na zamówienie
Cena 1 egz. w oprawie płóciennej zł. 12,
ŁYŻWIARSKA BIEŻNIA WYŚCIGOWA I WYCZYNY
Str. 6. K O L A R Z P O L Ś K i Nr. 5 .
' M a ło j e s t w P o l s c e zrozu m ienia dla ja z d y w y ś c ig o w e j na łyżw ach.
N ic t e ż dziw nego, ż e w tej d z ie d z i
nie stoim y d a lek o p o z a wyczynam i św iatow em i.
T ł u m a c z e n i a s ta łe , ż e złe zimy są te g o p ow od em , nie m ają podstaw, po n iew a ż w iele innych narodów j e s t w p od obnych w aru nk ach, a j e d n a k s t a ją wśród z w y c i ę z c ó w na t e r e n a c h m ię
dzy n arod o w y ch , w y s ta r c z y p r z y t o c z y ć P o l a c k a z W ie d n ia , k tó ry w 1926 roku zd oby ł w m is trz o stw ie E u ro p y p ie rw s z e m i e js c e w biegu na 10.000 m.
P r a w d ą je s t, że narod y p ó łn o cy mają długie zimy, p o z w a l a ją c e zawodnikom ć w i c z y ć się p rz e z w iele m ie się c y , to je d n a k nie dowodzi, by s t a le p rz o d o wali.
W i e l e n arod ów stw o r z y ło j a k o p r z e c iw w a g ę — ślizgaw k i o sztucznym lo
dzie, k t ó r e do treningu zupełnie w y
s t a r c z a ją , j a k w p rz y to cz o n y m w y ż ej W iedniu, k tó r y dał nam ta k ic h ły ż w ia rz y w y śc ig o w y c h , ja k P o l l a c e k i Jung- blutt.
J e ż e l i chodzi o stosunki w P o l s c e , to mało, ż e nie p osiad am y ś liz g a w e k o lodzie sztucznym , a le n a w e t w n a j
s iln ie js z e zimy, t r w a ją c e k ilk a m ie s ię c y , nie mamy p rz y g o to w a n e g o toru w y ś c i g o w e g o w o g ó le , a ju ż nie m ów iąc nic o bieżn i według w ymagań m ięd zy n ar o dowych.
J a k ż e ma P o l a k o s i ą g n ą ć d o bre w y
niki, je ż e li musi tr e n o w a ć s ię na z w y k łych p u bliczn ych śliz g a w k a ch , u c z ą c s ię za m ia s t s z y b k i e j jazd y — r a c z e j h a m owania i wymijania ludzi na lodzie.
D o t y c h c z a s , p o m i ja ją c ju ż długość bieżni, niem a w o g ó le toru, od d an eg o w y łą c z n ie do ja z d y w y ś c ig o w e j. W s z e l k i e o d g rad zan ie p e w n e g o p a s a lodu od o g ó ln ej ślizgaw k i, p r z e z n a c z a ją c go na b ie ż n ię w y ś c ig o w ą , do celu nie p r o w a dzi, p o n iew aż nie można u c h r on ić się p rzed w targ n ię cie m na to r s p a c e r o w i c z ó w ły żw o w y ch , k tó r z y p r z e s z k a d z a ją w je ź d z ie i c z ę s t o s ą powodem w y p ad ków.
J e ż e l i w y ś c ig o w ie c n a p r a w d ę ma d o jść do p e r f e k c ji w je ź d z ie s z y b k i e j na łyż
wach, musi m ieć b ie ż n ię Jwolną, ż e b y mógł r e g u l o w a ć s ob ie k a ż d e posu nięcie .
P r z e p i s o w a b i e ż n ia w y ś c ig o w a winna b y ć ró w na i g ła d k a o raz m ie ć możliwie 500 m. d łu gości (w obw od zie), najm niej je d n a k 400 m., z a ś promień krzyw izny od 24 do 26 m.; dla m istrzo stw św ia ta i E uropy, p on ad to p od w ójn y t o r o s k r z y ż o w a n ia c h długości 70 m., gd zie z a w o d nicy zm ien ia ją b ież n ię c o o k r ą ż en ie .
Na takim t o r z e łyżw iarskim dopiero m ożn a p o w ażn ie m ów ić o re k o r d o w e j s z y b k o ś c i n a s z y c h łyżw iarzy.
N ic t e ż dziwnego, że praw ie w s z y s t
kie re k o r d y p o ls k ie z o s ta ł y u s ta n o w io ne na b i eż n ia c h z a g r a n ic z n y c h (B u d a
p e s z t, Ch am onix).
C z a s y o s i ą g a n e na t o r a c h polsk ich, p o s ia d a ją c y c h o k r ą ż e n ie po 180 lub 280 mtr. dłu gości, nie w c h o d z ą w c a le w r a ch u b ę i nie powinny b y ć porów n yw ane z rek ord am i św iatow em i, p oniew aż w s k u te k z a s a d n ic z y c h ró żn ic bieżn i, mamy do c z y n ie n ia z w ielk o śc ia m i nie- współm iernemi.
T e g o r o c z n e ś w ietn e wyniki w mi
s trz o stw ie o k f ę g o w e m j a k na tor o 175, m. dłu gości, dow odzą, że nasi ły żw ia
rze nie s ą źli. T r z e b a im je d n a k dać warunki, j a k i e m ają r e k o r d z i ś c i ś w ia
towi. P r z e d e w s z y s tk i e m t r z e b a p r z y g o t o w a ć odpow iednią (ja k w y ż ej) b i e ż nię lodow ą, p r z e z n a c z o n ą li t y lk o do ja zd y w y ś c ig o w e j.
W t e d y n ie ty lk o nasi ły żw iarze b ęd ą mieli gdzie s ię ć w ic z y ć , a l e będziem y mogli z a p r a s z a ć z a g r a n ic z n y c h mistrzów łyż w ia rs k ich , od k tó ry c h da się wiele n a u c z y ć tym w szystkim , k tó rz y z ta k ic h , c z y innych względów, nie mogą w y j e c h a ć z a g r a n i c ę i tam o b s e r w o w a ć w ła ś c iw ą k l a s y c z n ą ja z d ę w y ś c ig o w ą na ł y ż w a c h .
W o b e c n iep ew n y ch i k r ó tk o trw a ły c h zim n a le ż y p r z e m y ś le ć i w p row ad zić w c zy n z a ło ż e n ie ślizgaw k i o sztucznym lodzie, gdzie przew id zian e z o sta ły b y : b ież n ia w y śc ig o w a , tor h o c k e y o w y i t e ren do nauki k l a s y c z n e j ja z d y figu ro
wej.
T a k i e b o is k o winno b y ć na wolnem pow ietrzu, c zy n n e u nas od 1 p a ź d z ie r
nika do m aja. M a sz y n y (c h ło d z ą c e ) mogły by w cią gu lata b y ć u ży te do w y
robu s z tu c z n e g o lodu na sprzedaż.
' W y d a t e k na p rz y g o to w a n ie ślizgaw k i o s ztucznym lodzie, niew ątpliw ie byłby poważny.
J e d n a k k o r z y ś c i , stąd p ły n ą c e ,— wpływ na p o d n ies ie n ie tę ż y z n y m łodzieży n a s z e j i p o d n ies ien ie ich zdrowia, są t a k w ielk ie , ż e p ań s tw o i s p o łe c z e ń s tw o nie powinny s z c z ę d z i ć p ienięd zy na wspomniany cel.
E. N ehrin g.
P A M I Ę T A J C I E
ż e r o w e r y k ra jo w e
B. W A H R E N
W a r s z a w a , B i u r o 1 s k ł a d Ś w i ę t o k r z y s k a 26, f i l . 53-72. F a b r y k a L e s z c z y ń s k a 3. lei. 271-25
S Ą N A J T R W A L S Z EK O L A R Z P O L S K I Nr. 5. Str. r.
A N K I E T A „ K O L A R Z A ”
P. Ludw ik Turow ski, o d p o w iad a n a n a s z ą a n k ietą „ Ja k z o sta łem kolarzem "
K o n t a k t mój z k o la rs tw e m s ię g a o k r e s u p r z e d w o je n n e g o , a z a te m w c z e ś n i e js z e g o , niż u w i ę k s z o ś c i moich r ó w ieśn ik ów , a o b e c n i e a sów p ie rw s z o- k la s o w y c h . D o k o l a r s t w a nie z o stałem w c ią g n ię ty , j a k z w y k le byw a, p rz e z k o le gów , l e c z , o dziwo, p rz e z rodzinę.
M am m ian ow icie ta k ic h Ętrzech b r a c is z k ó w i je d n e g o o jc z u lk a , dla k tó ry c h nie s ą o b c e w s z e lk ie a rk a n a k o la rs tw a N a js ta r s z y z a ś z b r a c i — to c h o d z ą c a e n c y k lo p e d ja re z u lta tó w rek ord ó w je ź d ź c ó w c a łe g o św iata.
M a j ą c lat 8 u c z ę s z c z a ł e m ju ż na w s z y s t k i e z aw o d y k o l a r s k i e na D y n a- s a c h , gdyż b r a t mój, W ł a d y s ł a w , brał w nich c z y n n y udział.
Przypom in am s o b ie , j a k ą p rzy jem n o ś ć spraw iało mi z a p r o w a d z e n ie row eru na w y śc ig i i już w tym c z a s i e w iedziałem d o s k o n a le o t a k i c h k o l a r z a c h j a k E ll e - gard, F r io l, K udela , S c h il l e s ,f P o u l a i n , a z n a s z y c h : B odalsk i, T k a c z y k i inni B y li to moi b o g o w ie sportowi.
P ie r w s z y mój debiut na t o r z e D y n a- sow sk im mial m i e js c e w ro ku 1919. B ę d ąc s ztu b ak iem z VI k las y , po pewnym treningu pod okiem b r a ta , s tan ąłem do w y śc ig u m łod zieży i odrazu pobiłem s w y c h k on ku re n tów o kilka długości.
W o j n a w 1920 roku nie pozw oliła mi dale j k o n ty n u o w a ć k olarstw a, gdyż w stąpiłem j a k o o c h o tn ik do w o js k a .
W tym c z a s i e p rz y b y ła do W a r s z a wy słynna Y . M. C . A. i z a c z ę ł a p ro p a g o w a ć w w o js k u b o k s e r s tw o . Z a k o rz e n io n a ż y łk a ry w a li z a c ji p o p c h n ę ła mnie na ring i w y stąp iłem , w y d e l e g o wany p r z e z I B a o n T e l e g r a f . S z k o l n y , do r o z e g r a n i a m ec z u b o k s e r s k i e g o o m is trzostw o C y ta d e li.
M a j ą c s iln ie js z e g o i c ię ż s z e g o od s i e b ie p r z e c iw n ik a p rz e b y w a łe m s t a le w p o z y c ji obron n ej i dopiero w 5 ru ndzie w y k o r z y s ta ł e m moment, z a d a ją c mu k n o e - k a u t w s z c z ę k ę .
Z w y c i ę s t w o moje z o s ta ł o p r z y ję te z niebyw ałym entu zja zm em , ja k o n a grodę o trzym ałem dyplom m istrza. C y tad eli oraz... 1000 s z tu k p a p ie ro s ó w a m e r y k a ń s k ic h , c o było n ag ro d ą dla moich k o le g ó w , gdyż sam nie palę.
P o inwazji b o l s z e w i c k ie j zwolniłem s ię z w o js k a i w stąpiłem do s z k o ły dla u k o ń c z e n ia nauk.
R o k 1921 b y ł dla mnie fa ta ln y m . U p r a w i a ją c sp o rty zim ow e w Agrikoli, wpadłem na s a n e c z k a c h na d rzew o i złam ałem n o g ę w przedudziu. P i e r w
s z e z ło ż e n ie nogi wypadło źle, musia
łem się z d e c y d o w a ć na .powtórne ł a manie, l e c z los już mnie prześlad ow ał.
P o w y jśc iu z e s zpitala, w domu u c z y łem się c h o d z i ć na ku lach , było to p rzed św iętam i B o ż e g o N arod zen ia, kula w y śliz g n ę ła mi się z pod pachy, upadłem, łam iąc, o ironjo, po ra z t r z e c i n o g ę w tem sam em m iejs cu . O d w ie z i o ny do s z p ita la i oddany pod o p ie k ę w y bitnym p r o fe s o r o m chirurg om, im ty lk o z a w d z ię c z a m , ż e posiad am o b ie nogi i m ogę nadal up raw iać ko la rs tw o .
L u dw ik T urow ski
P o w y jśc iu z e szp itala w y je c h a łe m na wieś, na c z a s r e k o n w a l e s c e n c ji , gdyż po t a k i c h m ik s tu rach j a k brom, opium, morfina o ra z po 6 m i e s i ę c z n y c h c ie rp ie n ia c h , org anizm mój ta k osłabł, ż e zupełnie zw ątp iłe m o m ożn ości up ra
wiania k o la rs tw a . R o z p a c z m oja b y ła s t r a s z n a , gdyż s p o rt ten k o c h a łe m pa- s jo n a ty c z n i e .
P o zupełnem w y zd row ien iu p o s t a n o wiłem zupełnie p o ś w ię c ić się słu żbie w o js k o w e j. P o p o w r o c ie je d n a k ze wsi, p rze d r o z p o c z ę c i e m roku s z k o ln e g o w S z k o l e P o d c h o r ą ż y c h , s p róbow ałem
j e s z c z e t r o c h ę ja zd y na . r o w e r z e i, o dziwo, ś c i g a j ą c s ię odrazu w II k la s ie i m a ją c z a k o n k u r e n tó w zu pełnie do^
b ry ch k o la rz y , o sią g a łe m d o s k o n a łe re*
zultaty, w y g r y w a ją c n ie je d e n w y ścig . C a ł y dwuletni o k r e s w S z k o l e P o d c h o r ą ż y c h c o r a z w i ę c e j oddalał mnie od u k o c h a n e g o row e ru .
Ż o łn ie r z e m zaw od ow ym byłem k i e p skim, m ę c z y ło mnie s k r ę p o w a n ie słu ż
bą. N a k a ż d e w y śc ig i u c i e k a ł e m na u k o c h a n e D y n a s y , miało to m i e js c e n a w e t w c z a s i e pobytu na m a n ew ra c h l etn ic h w R e m b e r to w i e , s k ą d b e z p r z e -’
pustki w y k ra d a łem s ię na wyścig i.
W tym c z a s i e z a c z ą łe m c z c i ć innych b ogów , a m ianow icie: ' S z y m c z y k a , Ł a z a r s k i e g o , M i c h a r d ’a, K au fm an n ’a, M o e s - k o p s ’a i m arzyłem t y lk o o wyrw aniu się z w o js k a , a ż e b y w p ra c y c y w iln ej s w o b od n ie j m óc w d alszym c ią g u k o n tyn uow ać k o la rs tw o .
M a r z e n i a m oje z iśc iły się, d ostałem zw olnienie z w o js k a i z a r a z z p o c z ą t kiem sezo n u 1925 roku, po otrzym aniu p osad y , mogłem s o b i e p o z w o l ić na t r e ningi i wyścigi.
Je ź d z i ł e m p o c z ą t k o w o w II-giej k l a s ie i odrazu z p ow od zen iem . O s i ą g n ą łem s z e r e g z w y c i ę s tw , a n a w e t s t a r t u j ą c z I-s z ą k l a s ą za mego b rata, k tó r y biegi s p r i n te r o w s k i e c a łk o w ic i e z a r z u cił i z a c z ą ł je ź d z i ć za m otorem , p r z y c h o d z iłem na d o bry c h m i e js c a c h .
Nie zap o m n ę nigdy dnia, w który m po raz pierw szy zm ierzy łem s ię z je ź d ź cam i zagran iczn ym i i w y grałem b ieg od S i b b i t ’a, d o sk o n a łe g o sp rin tera a n g ie l
s k ie g o , k tó r y z b y t z b a g a t e l iz o w a ł mię, ja k o j e ź d ź c a Ii-e j k la s y i w y śc ig p r z e grał.
B y ł to mój n a jw i ę k s z y s u k c e s ja k o je ź d ź c a I i-e j k la s y .
Z p o c z ą tk iem sez o n u k o l a r s k i e g o 1926 roku z o s ta łe m z a k w a lifik o w a n y do k la s y p ie r w s z ej i z o s t a ł e m w y d e l e g o wany p rze z W . T . C . na M i s tr z o s tw o P ols k i, gdzie doszłem do 1/i finału, tam d op iero z o s ta ł e m w y elim inow any p rz e z P o d g ó r s k ie g o .
Z chw ilą z a k w a li fik o w a n i a mnie do p ie rw s z ej k la s y uw ażałem , ż e je s te m k o l a r z e m na p r a w d ę .
Z e s p e c ja l n e m zam iłow aniem up ra
wiam sprinty, k t ó r e z a w i e r a ją w s ob ie n a jw i ę c e j w alki (p rz y n a jm n iej dla mnie), g d zie s z a lo n a r y w a li z a c ja i o s t r y . d u c h b o jo w y p o c i ą g a ją mnie ogrom nie.
L u dw ik Turow ski.
Str. 8. K O L A R Z P O L S K I Nr. 5.
KOLARSTWO I PRZYSPOSOBIENIE WOJSKOWE
P O D R E D A K C JĄ W IK T O R A JU N O SZ Y
Turystyka podstawą przysposobienia wojskowego
P rzysposobienie w ojskow e wy
m aga od każdego kolarza, poza wa
loram i fizycznem i, przedew szyst- kiem , zaznajom ienia się dokładnego ze swoim krajem .
C yklista, zn ający drogi i p rz e j
ścia, o rjen tu jący się w okolicy, w k tó rej się znajduje, je s t n ieo ce
nionym czynnikiem w służbie łą c z ności, a przysposobienie tej służby przedew szystkiem żądać będzie od kolarstw a.
P ra ca przed Tow arzystw am i, K lu
bam i czy Sekcjam i kolarskiem i le
ży olbrzym ia, pole do popisu ogrom ne i tem trudniejsze, że do tury
styki z tru d n ością się nałam ujem y, a organ izacja jej w tej chwili je st rzeczą rzeczyw iście niezm iernie trudną.
T o co obecn ie u rządzają poszcze
gólne K luby — są to przem iłe wy
ciecz k i tow arzystkie, m ające pew ne znaczenie sportow o-gim nastycz- ne i propagandow e, ale niestety b ardzo dalekie od tego, co tury
styką nazyw ać powinniśmy.
T u rystyka jest to zw iedzanie po
szczególnych części swego kraju, zaznajam ianie się ze sposobem ży
cia m ieszkańców , zapoznaw anie się z osobliw ościam i danego m iejsca.
N aturalnie, nie mam n ajm n iej
szego zam iaru czynić zarzutów , czy też krytykow ać jak iek o lw iek tow a
rzystw o, za te w ycieczki, które w te j chwili organizuje, pragnę tyl
ko w skazać, że z chwilą, kiedy k o
larstw o zaczyna w chodzić do w iel
kiej rodziny przysposobienia w o j
skowego, rów nież i w tym kierun
ku powinno się pracow ać z w iel
kim w ysiłkiem i zapałem .
W m iesiącach letnich pożądanem byłoby organizow anie w ycieczek kilku, a naw et kilkunastodniow ych, w czasie których przejeżdżanoby po 1000 i w ięcej kilom etrów. W y cieczki takie, w czasie których ko
larz turysta, m ieszkający w środ ko
w ych w ojew ództw ach, zw iedziłby i poznał po pewnym czasie p rzed e
w szystkiem kresy, o k tó ry ch u nas mówi się praw ie, że ze strachem , a które dla 9 0 % kolarzy są zu
pełnie nieznane, a naw et obce, Z d aję sobie zupełnie spraw ę ztru -
dności, jak ie nasuw ać się będą przy organizow aniu podobnych zam ie
rzeń, wiem, że początkow o w yciecz
ki tak ie nie będą odznaczały się dużą frekw encją, ale zrozumienie spraw y, ch ęć poznania swego k ra ju, a nadew szystko myśl w ciągnię
cia do tej p racy młodzieży, zanim pośw ięci sw e wysiłki wyścigom, będzie nagrodą ze w szech m iar dla organizatorów w ystarczającą.
M ożnaby naw et p ójść jeszcze da
lej. Praw ie w każdem w iększem T ow arzystw ie znajduje się spora grom adka młodzieży, m ająca zam iar w stąpić w szranki ryw alizujących kolarzy. Dla tej młodzieży n ależa
łoby organizow ać, w jednym z let
nich m iesięcy, odległą turystyczną w ycieczkę, prowadzoną przez do
św iadczonych czło n k ó w -tu ry stó w . M łodsi kolarze, m ający w swej k arjerze sportow ej ch ociażby je d ną tak ą w ycieczkę, mogliby dopie
ro w tedy otrzym yw ać od swego klubu pozw olenie do w zięcia udzia
łu w zaw odach.
Tow arzystw u przysporzyłoby to bezsp rzeczn ie sporą ilość zwolen- 0 C X X » O O 0 0 0 0 0 Q 0 0 C X 3 0 0 C X D 0 O 0 0 0 0 0 0 0 0 0 C O 0 O 0 0 0 0 0 O C X X X X X X 3 0 0 0 0 0 0 0 O C X X X )0 (X 0 0 0 C O Q 0 0 C X X X X )0 0 C X X X a X )0 0 0 0 0 0 a X X X )0 0 0 0 0
JA C E K O R LIC Z 2
Z M I N I O N Y C H D N I
Pierw szy, drugi i trzeci przedbieg w ygrali za
wodnicy zagraniczni, nie d ając sobie w ydrzeć naw et drugich m iejsc.
C zw arty przedbieg zgrom adził na starcie: E les- sm ara, P etrow a, W iljam sa i W ładego.
P rzeciw n icy ruszyli wolno, prow adząc bieg z nie
zw ykłą rozw agą i skupieniem , b ad ając wzajem nie sw e siły i śledząc bystro najm niejsze poruszenia współzaw odników , ta k trw ało do koń ca trzeciego okrążenia, przyczym dało się zauw ażyć, że wszyscy ja d ą przeciw ko W ładem u, usiłując zam knąć go w klam rze, Z trybun zaczęły się odzyw ać ostrzegające gło
sy. W ład y rów nież zauważył grożące mu n ieb ezp ie
czeń stw o i w chw ili, gdy najm niej m ożna się było tego spodziew ać, zrobił jed en ze sw ych n ajp iękn iej
szych „dem arage'y" i w ° k a mgnieniu był już w n a j
w iększym pędzie, rzu ca ją c przeciw ników o k ilk a dłu
gości.
Je d e n Elessm ar spostrzegł ruch W ładego, ru sza
ją c z nim niem al jed n ocześnie, a przyczepiw szy się
do jego koła, szedł tak do ostatniego łuku, gdzie między niemi zaw rzała gorąca w alka, k tó ra wzmogła się jeszcze na prostej. O baj pędzili w szalonym spur- cie, praw ie głowa w głowę, i dopiero przy sam ej taśm ie E lessm ar w ydarł zw ycięstw o zmęczonemu prow adzeniem W ładem u, b ijąc go o grubość gumy.
Huraganem oklasków p rzyjęto zw ycięzcę i zwy
ciężonego.
W łady przez zdobycie drugiego m iejsca stanął w rzędzie zaw odników , m ających prawo u czestnicze
nia w ostateczn ej rozgryw ce, a doskonałą orjen ta- cją i braw urow ą jazd ą, w zniecił zapał patrzących, po
w iększając liczb ę sw ych zwolenników.
— W biegu z prow adzeniem m otorów nie da się W łady pokonać — pow tarzano dokoła. — T ak , tak, biegi dystansow e, to jego sp ecjaln ość — dodawali inni.
— D zisiaj tem bardziej pojedzie dobrze, bo to po
dobno ostatnie jego zawody — mówił jakiś elegancki m łodzieniec.
— Co pan mówi, czyżby napraw dę?— zw róciła się do niego pełna uroku blondynka. W takim razie... — tu w ykonała znaczący ru ch w stronę przypiętych do boku kwiatów.
— W takim razie,— p rz e rw a łje j młodzian, z prze-
K O L A R Z P O L S K I Nr. 5. Str. 9.
ników turystyki, a przysposobieniu wojskowem u dałoby kadry mło
dych koląrzy.
S ta rsi członkow ie i ta młodzież kolarska, która tylko tu rysty ka u- prawia, w ykorzystać mogą dla w y
ciecz e k swe letnie urlopy i zam iast w yjeżdżać na różne „letnie m ie
szkan ia", czy ,,ku rorty", by tam
w fizycznem n ieróbstw ie, niby od
poczyw ać, a w rzeczyw istości o b ra
stać niepotrzebnym tłuszczem — or
ganizować powinni odległe wy
cieczk i trw ające po kilka tygodni naw et.
B ęd zie to najzdrow sze i z pew nością najprzyjem niejsze spędzenie urlopu.
Znaczenie kolarstwa w Związku Strzeleckim
N arzucono mi tem at. I jak k o l
w iek nie jestem sp ecjalistą k o lar
stw a mam napisać parę słów o je go znaczeniu.
B ezsp rzeczn ie może ono odegrać bardzo doniosłą rolę w tak iej o r
ganizacji, ja k ą je s t Zw iązek S trz e leck i — a w ięc w bardzo szeroko pojętej organ izacji przysposobienia wojskow ego.
Elem ent ludzki Związku składa się zasadniczo z dwu n ajliczn iej
szych warstw społecznych: są to rob otn icy i w ieśniacy.
W eźm y pod ob serw ację tego pierw szego. Przez k ilkan aście czy też kilkadziesiąt lat jeździ dzień w dzień do pracy kolejkam i do- jazdow em i, w ypełniając szczelnie w szystkie luki i tak zaszczupłej ilości dusznych i niehigienicznych
wagonów. U życie row eru je s t w tych sferach bardzo rzadkie, ograniczo
ne jed yn ie do pory le tn ie j, gdyż w arunki śniegow e w zimie i lich e drogi w iosną i jesien ią nie pozw a
la ją na n ależyte w ykorzystanie roweru i ta k przez n ielicznych ko
larzy. A jed n ak kilkunastom inuto- wy przejazd row erem do pracy i po pracy dałby niezaw odnie du
żo korzyści, często w bardzo m ar
nych w arunkach higjenicznych p ra
cującem u robotnikow i,
A ileż przyjem ności i zdrowia mógłby dać row er w porze let
niej poza godzinami pracy i w św ięta!
Zam iast tłoczy ć się do podm iej
skich k o lejek i tram w ajów i o cie
ra ć w ścisku i upale rzęsisty pot z czoła, czy nie lepiej dosiąść stalowego rum aka i znaleść się wdo-
wolnem m iejscu za miastem, tam gdzie nie dojedzie żaden z m echa
n icznych środków kom unikacji!
Czyż, gdyby robotnik posiadł ro
w er— m yślałby o spędzeniu crasu w m ieście i k n ajp ie? Napewno nie,
— a luźne grupki zdrowo i m oral
nie m yślących p rzyjaciół ruszałyby co niedzielę w coraz to inną oko
licę m iasta.
A teraz przysposobienie w ojsko
we. Mimo telefonów , telegrafów i radjo — które zaw sze mogą za
w ieść — doskonale zorganizow ana row erow a służba łączn ości może oddać za frontem nieocenione usłu
gi. Rów nież w ojna św iatow a do
wiodła, że dobrze zorganizowane lotne kom panje row erow e oddaw a
ły niejed nokrotn ie w krytyczn ych m om entach w alk nieocenione usłu
gi szybkiem przenoszeniem się w za
grożone odcinki frontu.
Je ś li teraz przypatrzym y się wsi polskiej, to row er jest tam praw ie nieznany. Chłopek nasz, poza w łas
ną w sią i sąsiedniem i osiedlam i oraz paru m iejscam i odpustowem i, nie zna zupełnie w łasnej, naw et n aj
bliższej, okolicy. P om ijając już tę spraw ę— kolarstw o m iałoby ogrom
ne znaczenie w przysposobieniu wojskowem i sportach.
Przy dzisiejszym stanie rzeczy w ojskow ość obsyła nawet bardzo m ałe cen tra instruktoram i, którzy tam d ocierają nieraz w trudnych w a
ru nkach raz na 2 tygodnie, by po-
kąsem — rzuci pani zapew ne te kw iaty pod stopy zw ycięzcy?
— A gdyby tak , to co — od rzekła blondynka i, ja k b y oczeku jąc opozycji, zw róciła swe piękne oczy w stronę tow arzysza. — No, to c o ? — pow tórzyła.
— No, to nic, zobaczym y?— odm ruknął zaczepiony i, nie ch cąc zapewne w szczynać nierów nej walki, zaczął p atrzeć w stronę izby zawodników.
Tam tym czasem panow ał ruch niedoopisania.
K orzystając z przerw y, szykowano się do m ającej na
stąpić rozgryw ki.
M otocykliści przygotow yw ali maszyny przodo- w nicze. K olarze n aklejali na obręcze nowe gumy, zmieniali przekładnie u row erów i co chw ila poro
zumiewali się z m ającem i prow adzić ich m otocyklis
tam i.
Ja k a ś gorączka i zdenerw ow anie, spowodowane przygotowaniam i, ogarnęły w szystkich.
Nie było czasu na spokojną pracę, rzucano sło
wa i odbiegano od siebie.
Do W ładego zbliżył się m otocyklista, k tó ry miał prow adzić E lessm ara z propozycją, aby W łady zgo
dził się jech a ć nie za zw ykłą m aszyną przodow ni
czą, jak ich używano do biegów z prow adzeniem ,
ale za m otocyklem turystycznym z normalnym k ró t
kim kierow nikiem ,
— D laczego?— spytał W łady.
— T o r wilgotny i trudno będzie utrzym ać mo
tocy k le z dłu^iemi kierow nikam i, łatwo o w ypadek—
odrzekł zapytany. T em b ard ziej — dodał — że spo
dziewamy się szalonego, niem al rekordow ego tempa, W łady nic nie odpow iedział, tylko zw rócił się z zapytaniem do przysłuchującego się im swego le adera:
—- A ty, Heniu, co na to pow iesz, nie ob a
wiasz się?
— Oni nie wilgotnego toru obaw iają się,— odrzekł Zapytany — obaw iają się raczej zbyt szybkiego tem pa, które praw dopodobnie nastąpi, gdy pojedziem y z długiemy kierow nikam i,
— W ię c uważasz, że obejd zie się bez wy
padku?
— Za siebie ręczę, bądź spokojny, — brzm iała odpowiedź w ytraw nego m otocyklisty, — ch łop cze, — dodał jeszcze — p rzecież to tw ój pożegnalny dzień z torem , pojedziem y aż ziem ia zadudni — tu zatarł ręce z ukontentow ania.
d. c, n.
Śtr. 10. K O L A R Z P O L S K I Nr. 5.
św ięcić 2— 3 godzin przysposobie
niu w ojskowem u. G dyby młodzi w ieśniacy byli kolarzam i spraw a przedstaw iałaby się dużo prościej.
M ożnaby każdej niedzieli n azna
czać w innych m iejscow ościach z b ió rk i— dokąd łatw o z prom ienia 20 kim. m ogliby przybyw ać liczni słuchacze.
N iestety, w dużej m ierze na p rze
szkodzie stoi tutaj drogi sprzęt — poza tem b rak należytych dróg, chociaż przy dobrej woli dobry kolarz naw et na w ąskiej polskiej dróżce zaw sze da sobie radę.
Zw iązek S trze leck i, rozum iejąc doniosłość kolarstw a dla obrony kraju i higjeny sp ołeczn ej, czyni
od daw na starania, by sport ten i przyjem ny i życiowo pożyteczny wprowadzić jak najprędzej do sw ych oddziałów.
W następnym N -rze podamy p ro
je k t organizacji ośrodków kolar
skich związków.
Kpt. K urletto
K R O N I K A Z A G R A N I C Z N A
Z a k o ń c z e n i e s e z o n u zim o w e g o d aje się z a u w a ż y ć w zm ożo n ą ilo ś cią s z e ś c io d n i ó w e k , k t ó r e r o z g ry w a ją się we w s z y s tk i c h praw ie w i ę k s z y c h m ia s ta c h z a c h o d n ie j E uropy .
O b e c n i e s k o ń c z y ł a się s z e ś c io d n i ó w k a w G a n d a w ie — druga z k o le i. P om im o, ż e nie było w niej n a jw i ę k s z y c h asów , z a i n t e r e s o w a n i e p u b liczn o śc i m i e js c o w e j było k o l o s aln e.
S z e ś c i o d n i o w e w y śc ig i o k a z a ł y się ko p a ln ią zfota dla p o s z c z e g ó l n y c h p r z e d s i ę b i o r c ó w , to te ż o rg anizow ane s ą już aż n a z b y t c z ę s t o .
R e z u lt a t g a n d a w s k i e j s z e ś c io d n i ó w k i c o do p i e r w s z e go m i e js c a , byl do p rze w id zen ia.
Ś w ie t n y D e w o l f, d o b r z e w s p ie r an y p r z e z młodego H e l l e b a u f a , z w y c ię ż y ł p ew nie. N a to m ia st n ie sp o d z ia n k ę spraw iła w szystkim o s a d a D h a e m e rs -A . M a e s , k tó r a w o g ó l
n e j k l a s y f i k a c ji na drugiem zna la z ła się m iejscu .
2. D h a e m e r s -A . M a e s — 508 pk.; o 1 o k r ą ż en ie : 3. D e b a e t s - P e r s y n — ■492 pk.; 4. R a m s c h a e r t - V a n A k e n — 236 pk.; 5. D e - g e la s -T h y s m a n — 178 pk.; 6 . C l a p d o r p - F o n t e y n e — 114 pk.;
M om ent w yścigu n a p r z e ła j o m istrzostw o P a ry ż a
7. O r o l e - M e c h a n t — 78 pk.; 8 . Van R y s s e l b e r g h e - V a n E e t v e l - d e — 6 pk.; 9. H u y v a e r t - O m e y e —0 pk.; o dwa ok r ą ż en ia : 10.
D e c l e r c q - P u t z e i s — 436 pk.; 11. S t a n d a e r t - D e s m e d t — 175 pk.;
12. D i c k - B a e t s l i e r — 19 pk.; o 5 o k r ą ż eń : 15. L. M artin - D e - puydt— 7 pk.
* * *
N ie s k o ń c z y ł a się j e s z c z e s z e ś c io d n i ó w k a g an d aw sk a, gdy r o z p o c z ą ł s w e t r a g ic z n e s z e ś ć d n i— W r o c ła w . P i s z e m y — tr a g ic z n e — gdyż t a k i e j ilo ś ci w y p ad k ów i w y co fy w a ń się , j a k p o d c z a s ty c h w y ś c ig ó w , j e s z c z e nie notow ano.
P i e r w s z e 24 godz. p r z e c h o d z ą sp o k o jn ie. N a c z o io w y s u w a ją s ię n o w ic ju s ze, oni te ż z d o b y w a ją n a jw i ę k s z ą ilo ś ć p u nktów ; 1. K r o l l - M i e t h e — 42 pk.; 2. L eto u rn eu r-R o u - y e r — 59; 3. V a n K e m p e n -R i e l e n s —33; 4. D e g r a e v e Thollem- b e c k — 30; 5. E h m e r - K r o s c h e l i S e i f e r t h - M u l b a c h - 2 5 ; 7. F e - j a - R i e g e r — 17; 8 . J u n g e - S k u p i n s k i — 14; 9. H a u s le r -M a n th e y — 15; 10. W a m b s t - L a c q u e h a y — 8 ; 11. T o n a n i - K n a p p e — 4; 12. M.
B u y s s e - T h o m a s — 2; o 1 o k r ą ż e n ie : 15. B e h r e n d t - L on- g a r d t— 12 .
O g ó l n ą u w agę z w r a c a na s ie b i e fr a n c u s k a o s a d a L e - t o u r n e u r -R o u y e r , k tó rz y n a d a ją w y śc ig o w i s z a lo n e tempo i ju ż p ie r w s z e g o dnia omal, że nie uciekli o o k r ą ż en ie .
N a s tę p n e j je d n a k n o c y z d a r z a się p ie rw s z y w y p ad ek , k tó re m u ulega k ilk a par. K o n ty n u o w a ć w yścig u nie mogą:
R o u y e r , D e g r a e v e , H a u s le r i M an th ey .
W r e z u lt a c ie je d n a p ara od pada zupełnie, a T h o llem - C z ter o k ro tn y m istrz św ia ta zaw od ow ców , M o es k o p s
p o w r ó c ił d o z d ro w ia i św ietn e] fo r m y
W y ś c i g o b fito w a ł w c a ł ą s e r j ę u c i e c z e k i finiszów i zrobił d o s k o n a le w raże n ie. J e d n a k ż e ilo ś ć p r z e je c h a n y c h k ilo m e tró w zm a la ła a ż do 2943 kim. 325 metrów.
W ogólnej k l a s y f i k a c ji: 1. D e w o l f -H e l l e b a u t — 456 pk.;