• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich i Polskiego Związku Łyżwiarskiego. 1927, nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich i Polskiego Związku Łyżwiarskiego. 1927, nr 8"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

P ią te k , 15 k w ietn ia 1927 r.

Oficjaloy O n Z w i ą z k u P o l s k i e g o T o w a r z y s t w K o l a r s k i c h i P o l s k i e g o Z w i ą z k u Ł y ż w i a r s k i e g o

K iosk „ K olarza P o ls k ieg o “ n a W ystaw ie S portow ej c ie s z y ł s ię w ielkiem zain teresow an iem .

C en a 60 groszy

(2)

D alszy ciąg listy zawodników, którzy otrzym ali licen cje.

72 F alcm an Rudolf P. T . C.

73 Klim anow ski Edmund 74 Szenrok R yszard 75 Biskupski W iktor 76 B ra u e r Bruno T. R . „R esu rsa"

w Łodzi

77 Ja n ic k i Stan . T. R . „R esu rsa“

w Łodzi

78 K oprow ski B olesław T. R.

„R esu rsa", w Łodzi

79 M ikołajow ski Tytus T. R.

„R esu rsa", w Łodzi

8 0 P an k on iFerd yn an d T. R . „ R e­

su rsa “, w Łodzi.

81 Stasikow ski H enryk T. R .

„ R e su rsa ", Łodzi

82 Su p ernak F ran c. T. R . „ R e ­ su rsa“ w Łodzi

83 W eiss F ra n c . T. R . „ R e ­ su rsa ”, w Łodzi

84 Z y b ert Ja n T. R . „R esu rsa"

w Łodzi

85 K rupiński B ron . T . G. „So ­ k ó ł" w Działdow ie

86 O rczy k Stan . T. G. „S o k ó ł"

Inow rocław

87 R ó ż a ń s k iF e l.T .K . W łocław ek 88 Sierad zk i A leks. 89 C iszew ski Kazim. 90 W ieczo rk iew icz Kaz. „ 91 So bczyń ski Zenon 92 G ier Aleksander 93 M aszew ski J a n 94 Politow icz A dam 95 K ubiak Tom asz 96 Q uandt Edw ard 97 S tiel A lfred Ż, K. S. „H akoah “

K raków

98 K iesel Edmund Z. K. S . „Has- m on ea" Lwów

99 N achtgeist Ju lja n Z. K. S.

„H asm onea", Lw ów

100 Z latkies M aksym . Z. K. S.

„H asm onea", Lwów

101 P isarski F elik s T. S . „Olim- p ja" w Grudziądzu

102 K ujaw ski P iotr T . S. „Olim­

p ia ", w G rudziądzu

103 SzydłowskijjBenon T. S. „Olim- pja w G rudziądzu“

104 C herek Leon T. S. „Olim pija w G rud ziąd zu“

105 P opiel W in cen ty T. S. „Olim- p ja w G rudziądzu“

106 G aw roński Alfons T. S. „Olim- pja w G rudziądzu“

107 Diesing K onrad T . S. „Olim- p ja w G rudziądzu"

108 Pydde Erw in T. C. M. G n ie­

zno.

109 N oerenberg W ilhelm T. C.

M. Gniezno.

110 Lursch W ład. T. C. M. G n ie­

zno.

111 F re d ric h Paw eł T . C. M. G n ie­

zno.

112 Żurek W itold T. C. M. G n ie­

zno

113 K u biak S tefan T. C. M. G n ie ­ zno.

114 M areck i W o jciech T . C. M.

115 Św istek A ntoni K. S. B o re k F alę ck i

116 A ntonow icz S. T . C. K alisz

117 Nowak A.

118 W iisdeku be G ustaw 119 F ran k u s A rtur T . C. „R ekord "

Łódź

120 F ran k u s E rv in

121 K ościelsk i M arjan „So k ó ł", Działdowo

122 R u fen ach A lbin T. C. „R e­

k o rd ", Łódź

123 B ech ry ch Zygm, 124 G ram bor B ru no 125 R a a b A rtu r T . C. „ R ek o rd "

w Łodzi

126 G itzel A rtu r T. C. „R ek ord "

w Łodzi

127 W aliński Je r z y T . Z. S. Łódź 128 K łosow icz Stan. „ 129 Szym czak Kazim. „ 130 M arczew ski Ja n „ 131 P iek arsk i Adam „ 132 B a rd a k Ja n 133 K ow alski Ja n 134 M orga Stan . 135 Libiszew ski F ran . Ł. K. S.

136 P la ce k J a n 137 B orow ski W acław 138 Suw ała Stefan J 39 Św id erski H enryk 140 Szym ański Leon 141 R eu l „E n d e" A lfred „ 142 N eszper H enryk 143 Boczkow ski Ja n

144 B e stry Leon P. T. C. M.

Poznań

145 D olata Kazim . P. T . C. M.

Poznań

146 Paw row ski B ron. P. T . C. M.

Poznań

P op ra w ki w n um erze 5 „K olarza P olskieg o" z d n ia 1 m a rc a r. b.

2 5 G arley R om an niestow.

60 „Iko" W . T . C.

61 K uczyński G ustaw W . T . C.

62 D om agalski L ucjan S . K.

przy P. P.

63 Ju ż a k Ja n „So kół" w B iałej 6 4 G ębala Jó z e f

65 F le ttn e r Stan . 66 Żurek O swald 67 P ierk iel Fran . 68 B orys Rudolf

69 K alinow ski Zygmunt W . T, C.

70 S tu b e r A lfred niestow , 71 F ija ł Stan . R . K. S. „L eg ja",

K raków .

Z N A N E I S O L I D N E K R A J O W E R O W E R Y

„W I C H E R“

ŁÓDZKA FABRYKA ROWERÓW I MOTOCYKLI

W. Sierpiński

LÓDŹ, KILIŃSKIEGO Nr. 96

(3)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 3.

In au gu racyjn a w y c iec z k a W arszaw skiego T ow arzystw a C yklistów

M N I E J F O R M A L N O Ś C I

W ielu ludziom niewtajemniczonym zdaje się, że, aby móc jeździć na row erze dostatecznem je st posia­

danie tego sprzętu lekom ocji, no i u m iejętność w ła­

dania nim. Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać num er, który jest widocznym znakiem , że posiadacz row eru przeszedł przedtem drogę najeżoną różnego rodzaju przeszkodam i, obrzydzającem i mu rad ość jazdy.

Mamy na myśli trudności, jakie zostały stw o­

rzone przez odpowiednie czynniki dla tych, którzy ch cą otrzym ać prawo jazdy po m ieście. Ilu stracja zabiegów przedstaw ia się n astępu jąco: Przedew szy­

stkiem p eten t musi otrzym ać od rządcy domu, w k tó ­ rym zam ieszkuje, zaśw iadczenie, iż rzeczyw iście jest m ieszkańcem tegoż. Z otrzym anym dokumentem udaje się do K om isarjatu P. P., w którym kierow nik zaś­

w iadcza orzeczenie rząd cy domu. D alej następuje złożenie odpowiedniego egzaminu z um iejętności jazdy, poczem już z dwoma dokum entam i nowy zwolennik kolarstw a udaje się do odpowiednich władz, kieru ­ jący ch ruchem ulicznym, z podaniem o pozwolenie na jazd ę i już za kilka dni po powtórnym przyjściu takow e może otrzym ać.

Ile drogocennego czasu potrzeba, aby zadość

uczynić tym wszystkim wymaganiom, ten tylko wie, k to sam osobiście czynił staran ia o pozyskanie nu­

meru na prawo jazdy. G dyby kto miał zam iar i w roku przyszłym jeździć po m ieście, musi rów nież zdobyć dokument od rządcy domu i pośw iadczenie kom isar­

jatu i t. d. w m yśl dewizy, że niczyjego czasu sza­

now ać nie trzeba.

P ow ażając dbałość odpow iednich władz o zdro­

wie i bezpieczeństw o ludzi, chodzących po u licach m iasta, musimy jed n ak zaznaczyć pew ną różnicę między niebezpiecznem i zderzeniam i, wywoływanem i przez sam ochody, trzykołow e m otocykle i dorożki, a row ery, których w łaściciele nierów nie w ięcej myślą o uniknięciu wypadku, niż przechodnie, m ając na w zględzie sw oje zdrow ie, narażane na szwank przy jakim kolw iek zderzeniu. O statnie przem aw ia dowod­

nie, że kolarzom należy czynić w ięcej ułatw ień przy wydawaniu pozw oleń jazdy.

N iem niejszą zapew no dbałość o b ezp ieczeń ­ stwo przechodniów ro ztaczają władze innych państw n. p. F ra n cji, a jed n ak jakże inaczej p rzedstaw iają się tam wym agania, jeżeli idzie o uzyskanie poz­

w olenia na jazdę na row erze.

W Paryżu posiadacz row eru, u m iejący na nim jeździć, kupuje praw o jazdy w sklepie, ta k ja k u nas nabyw a się m arkę stem plową, a dodawszy do ro-

(4)

Str. 4. K O L A R Z P O L S K I Nr. 8.

w eru zn aczek ze swoim nazw iskiem i adresem na­

byw a całkow ite p raw a do jazdy. D zieje się to w P a ­ ryżu. w którym ruch uliczny je s t ta k wielkim, że w porów naniu z nim ruch B e rlin a w ydając się ru­

chem prow incji.

Czy wypadki z kolarzam i w Paryżu są pro­

centow o częstsze, niż w W arszaw ie może pouczyć staty sty k a tych dwóch m iast.

O bostrzenia i zbytnie form alności b iu rokratycz­

ne u pływ ają rów nież fataln ie na sam ą produkcję ro ­ w erow ą, a tem samem na rozw ój naszego przemysłu i zw iązana z nią k w esją bezrobocia. Przykładem znamiennym tego je st, że w C zechach, gdzię zniesiono numery na jazd ę, produkcja row erów pow iększyła się dziesięciokrotnie w ciągu dw óch lat. T e n fakt mówi za siebie.

OBRADY II POLSKIEGO KONGRESU SPORTOWEGO

Drugi Polski Kongres Sportow y był jed n ą w ielką m an ifestacją zw y­

cięskiego pochodu ku odrodzeniu fizycznem u. Z usiłow ań P ierw sze­

go K ongresu i cztero letn iej p racy pow stała siln a i spoista organiza­

cja , k tó ra w raz z usilnemi z a b ie ­ gami władz państw ow ych stw orzy­

ła podłoże do natu­

ralnego rozrostu sił żyw otnych n a r o d u . Ponad poszczególnem i am bicjam i różnych od­

łam ów sportu pow ia­

ła ogólna dążność do sharm onizow ania w y­

siłków w osiągnięciu najw yższego celu, k tó ­ rem u na im ię— przez w ysiłek do słon eczn e­

go ju tra.

Je ste śm y na progu now ej dla życia sp o r­

tu ery, a ludziom, k tó ­ rzy przez długie lata kładli niezm ordow a­

nie fundam enty pod w znoszący się gm ach zdrow ia i siły, zach ę­

c a ją c innych swym czynem , należy się cześć i uznanie.

D zień w czorajszy stw orzył dzień dzisiejszy.

Prezydjum K ongresu stanow ili pp, w icem arszałek O siecki, ks. K.

Lubom irski, prof. P iasecki, inż.

C h istelb au er, m ec. Radw an, gen.

N arbu tt-Łu czyński oraz sek retarze:

pp. dr, O rłow icz, red, Sik o rsk i i F . Sem adeni,

P o czątek obrad Kongresu za­

szczycił sw ą obecn ością Pan P re ­ zydent R zeczyp osp olitej w to w a­

rzystw ie w icep rem jera B a rtla , mi­

n istra Składkow skiego, gen erała W róblew skiego, kom isarza rządu dr, Ja ro sz e w ic z a i wielu innych osób ze św iata urzędowego, in­

teresu jący ch się tem atem obrad.

K ongres zagaił p. O siecki p rzy­

witaniem o b ecn ych i p odkreśle­

niem olbrzym iego kroku, ja k i sport uczynił od zeszłego K ongresu nad skosolidow aniem sw ych sił orga­

n izacyjn ych .

N astąpił szereg przem ów ień po-

P an P rez y d e n t R z e c z y p o s p o lite j w otoczen iu człon ków R ządu i p re z y d ju m K on g resu p rz y w ejściu n a sa lą

w italnych. Pierw szym był generał Składkow ski, k tó ry w itał Kongres w im ieniu Rządu.

W prostych i serdecznych sło­

w ach, n acech ow an ych tro sk ą o zdro­

wie obyw ateli, w itał m inister ze­

brany ch , ciesząc się, że przez w spólną p racę rządu i sp o łeczeń ­ stw a czyni się rzecz wielką.

— N iechaj sport prowadzi nas do słońca, szczęścia i w iecznego optymizmu— kończył swe przem ó­

w ienie gospodarz ładu i porządku.

N astępnie przem aw iali: w im ie­

niu M inisterstw a O św iaty —- pan Kiliński, U niw ersytetu P oznańskie­

go — prof. P iaseck i, U niw ersytetu

Lubelskiego — prof. Bouffał, S e j­

mowego K oła Sportow ego — poseł Lange, Państw ow ego Instytutu^ W y ­ chow ania Fizycznego — dr. Sw ia- topełk-Z aw adzki, H arcerstw a — p.

Śliw ow ska, Tow arzystw a Eugenicz- nego— dr. W ern ic, Związku D zien­

nikarzy i Publicystów Sportow ych

— red aktor Sikorski, T ow arzystw aT atrzań- sk ieg o — dr. Orłowski i w imieniu T o w arzy ­ stw a W io ślarskieg o—•

p rezes M ichalski.

Pierw szy referat w ygłcsił pułkownik S.

G. U lrych, dyrektor Państw ow ego U rzędu w ychow ania fizyczne­

go i sportu, mówiąc 0 organizacji urzędów dla spraw w ychow a­

nia fizycznego: głów­

nego, w ojew ódzkich 1 w starostw ach , z k1ó- rych każde posiadać będzie p rzed staw icie­

li ośw iaty, w ojska i spraw w ew nętrznych, dzięki czem u p raca ich będzie szybszą peł­

niejszą. M ów ca poru­

szył rów nież potrzebę w prow adze­

nia oznaki sportow ej ze spraw no­

ści fizycznej i kończył słowami, wy- rażającem i pew ność, że braterstw o zaw arte na boiskach sportow ych stw orzy nowe w ysokie w artości m oralne w śród młodzieży.

Dr. Osm ólski w swym referacie podkreślał piękno wysiłku sporto­

wego, który ma p oczątek w p ięk ­ nie w ysiłku bojow ego, wprowa­

dzonego na aren ę codziennych zma­

gań sportow ych, których w yrazem najw yższym jest rekord. Sp ort jest szkołą szanow ania przeciw nika, re ­ kord — najbardziej uduchowionym sposobem w alki z drugim.

(5)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 5.

Dr, P iaseck i, mówiąc o profesjo­

nalizm ie ukrytym i jaw nym , w spor­

cie, przestrzegał przed jego skut­

kam i, które mogą bardzo zaciążyć nad id e ją Olimpizmu, sprow adza­

ją c sport do gladjatorstw a i ob n i­

żając jego znaczenie społeczne P rofesjon alizm w prowadzi, zdaniem m ów cy, to, że płacić się będzie nie- tylko za pokaz i zw ycięztw o, ale i za k lęsk ę obstalow aną. M ów ca proponuje popieranie przez rząd i władze tylko sportów am atorskich.

Trudno omawiać w wielkim sk ró ­ cie myśl i znaczenie refeeatów , gdzie każde zdanie ma logiczne podstaw y i takież wnioski można z niego w yciągnąć. Z koniecznoś­

ci w ięc ograniczyć się trz eb a do najgłów niejszych jedynie momen­

tów i wniosków ogólnych p rzyję­

ty ch na zabraniach kom isyjnych.

M aterjału myślowego K ongres przysporzył dużo, czasu na w pro­

w adzenie w czyn pow ziętych d e­

zyderatów , trzeb a jeszcze.

Na kom isjach K ongresu zostały w ygłoszone n astęp u jące referaty : kpt. K u rietty— Sport na wsi prof.

F ran cik o w sk ieg o— Sp ort w szkole, p. M uszałów ny — Sp ort k ob iecy i jego postulaty, inż. C h ristelb au era—

Przem ysł sportowy P o lsk i, p. Ru- szkego — O prasie sportow ej, dr, Dybow skiego i prof. P iaseckiego—

O polskiej odznace sportow ej i dr.

O rło w ic z a — O postu latach adm i­

n istracy jn y ch , ustaw odaw czych i fi­

nansow ych sportu.

Po refera ta ch odbyły się dysku­

sje , a pow zięte w nioski p rzesyła­

no do Komisji P ostu latow ej, do ostatecznego przedyskutow ania i zredagow ania oraz przedstaw ienia na plenum K ongresu do zatw ier­

dzenia.

Z akończenie obrad nastąpiło w niedzielę w ieczorem . W ygłoszono podczas tego je s z c z e n astęp u jące rekordy: ks. K. Lubom irskiego — o O lim pjadzie w A m sterdam ie, n a­

cechow any w ielką ideow ością w od­

czuciu przyszłych naszych zmagań na teren ie m iędzynarodowym i tro ­ ską o w ynik zawodów.

Drugi referat wygłosił kpt, Fu - larski na tem at— Strzelectw o jako sport obrony narodow ej i trzeci dr. D ybow ski p. t .— Sp ort a zdro­

w ie.

W szystk ie w nioski, w ysunięte przez K om isję postulatow ą zostały na plenum p rzyjęte, przyczem zo­

bow iązane Zarząd Z. Z. do re a li­

zow ania pow ziętych przez K ongres uchw ał.

W końcu uznano za niezbędne, ab y następny K ongres odbył się najpóźniej w 1931 r.

K om itetow i organizacyjnem u Kon gresu i w szystkim , którzy przy­

czynili się do ow ocnych jego prac obecni w yrazili uznanie i w yrazy podziękow ania.

O brady K ongresu zam knął vice- m arszałek O siecki.

M. B.

W YSTAW A SPORTOWA W DOLINIE SZWAJCARSKIEJ]

S ło w e m żyw y i czy n n y sp o rt stanął na w y s o k o ś c i zad ania.

R ó w n i e ż w k o m p le c ie staw iła się p r a ­ s a s p o r to w a , a n a w e t n i e k tó r e dzienni­

ki p o ś w i ę c a j ą c e sportow i tylko odcinki.

N a to m ia s t p rz e m y s ło w c y zaw iedli zu­

pełnie.

P om im o, że m i e js c a i ś w iatło o tr z y ­

M in ister W. R. i O. P., dr. D obrucki, n a w y staw ie sp o r to w e j w D olinie

s tą p ić m ogła chw ila wahan iai w ątp li­

w o ś c i, c z y ci k tó r z y w te n s p o s ó b r o ­ zu m ieją mogą c o ś k o l w i e k dla przem ysłu P o l s k i e g o z ro b ić . T y l k o b e z g a n ic z n a tę p o t a i zupełny b r a k zrozu m ienia s w e ­

w ażną g ałąź przem ysłu , k tó ry zatru dnia t y s i ą c e r o b o tn ik ó w i na z a c h o d z ie j e s t p o w a ż n ą c y f r ą w b u d ż e c ie państw a, u n a s tr a k to w a n y j e s t p r z e z s am ych w y tw ó r c ó w po m a c o s z e m u i j a k z lask i Z o rg a n iz o w a n a w y sta w a sportow a z

o k a z ji II k o n g re s u s p o rto w eg o z w o ła ­ n eg o p rzez Z w iąze k P o l s k i c h Z w ią z k ó w S p o r t o w y c h pod w zględem org anizacji w y p ad ła zn ak o m icie.

L ic z n i e s taw iły s ię zw iązki, to w a r z y ­ stw a i kluby s p o rto w e. P ie r w s z e dzięki in icja ty w ie Z a r z ą d u Z. Z. w y staw iły sw e ta b l ic e z w y k re s a m i, k tó r e pozwoliły z o r je n t o w a ć się o rozw oju i p ra c y w p o s z c z e g ó l n y c h d ziałac h sportu; to ­ w a r z y s tw a i kluby zgrom ad ziły z d o b y ­ te p rzez sw ych, zaw od ników dyplomy, puhary i ż e to n y , a n i e k t ó r e n aw et w y ­ k r e s y o rozw oju s w e j d z ia ła ln o śc i ( B y d ­ g o s k i e Tow . W io śla rz y ).

W a r s z a w s k i e T o w . C y k l is tó w p o k c - z a ło nam na ja k i c h r o w e r a c h r o z p o c z ę ­ ło s w ą p r a c ę s p o rto w ą, i na ja k ic h z d o ­ b y w a o b e c n i e m is trz o stw a P ols k i i na­

grody O lim pijsk ie.

W z i ę ł y udział w wystawce i s z k o ł y ja k gimnazjum G i ż y c k ie g o , Z a m o y s k i e ­ go i S em inarju m n a u c z y c i e l s k i e w U r s y ­ nowie.

mywali darmo, w y kazali sw ą b e z i n t e r e ­ s o w n o ś c i ą — t a k w y bitną „lotn ość umy­

sło w ą i zrozu m ienie r z e c z y “, że n aw e t w e n tu z ja ś c ie przem ysłu k r a jo w e g o n a ­

go interesu mogły wpłyn ąć na ta k i e w łaśn ie t r a k t o w a n ie spraw y .

S p o r t , k tó ry ro zw ija się z ż y w io ło w ą silą, s tw a rz a dla s ie b i e o b s z e r n ą i po-

(6)

Str. 6. K O L A R Z P O L S K I Nr, 8.

C i w łaśn ie najb a r d z ie j z a i n t e r e s o w a n i gotow i z a w s z e do c ią g ły ch lamentów, skam łań i z ł o ż e c z e ń na rząd i pod atki nie zrobili ze sw e j strony nic, ża łu ją c

UJ 5 O

c c

O

h

UJ 3 O U) O

K iosk Wavsz. Tow. C yklistów

ju ż nie d robnych w y d atków , ale trocłię c z a s u (m ają go pono nad-to, „bo p r z e ­ c i e z a s t ó j " ) i p r a c y by p o k a z a ć c o i j a k ob ią i c o dotąd zrobili.

Ń ie wiadomó, cźy n ń zw ać to koitu- n e r ją — c z y mongolskim z a c o f a n ie m — a m oże j e s t to je d no i d rucie razem.

O t o g a r s t k a o b y w a t e l i — p rz e m y s ło w ­ c ów , k tó r z y wzięli udział w w y sta w ie s p o rto w e j.

R ow ery:

K. Lip iński — „ O rm o n d e “, i B.

W a h r e n . A m u n icja i broń:

Z. A. „ P o c i s k “, L is o w sk i i S p ó ł ­ k a m yśliw sk a.

P rzy bory g im n a sty c z n e i sp o rto w e:

S z y m b o r s k i, „O ly m p ia d a “, „ S p o r t i r o z r y w k a “.

N a g r o d y i p u h a r y:

R eising , M ic h r o w s k i i Br. H empel.

Ł o d z ie w yścigow e:

S t a s z e w s k i M o to r k i „ E l t o “ do łodzi — P a s z k o w s k i.

Ś r o d k i d o masarzu'.

, V i ta l “

O to w s z y s tk o — c a ły nasz przem ysł i handel s p o r to w y — k o m e n ta rz e z b y ­ t e c z n e .

O t w a r c i e w y staw y n a s tąp iło w piątek;

u r o c z y s t o ś c i t e j d okonał m inister W . R . i O. P. p. D o b ru ck i. Po- p rzem ów ien iach pow italn y c h i tra d y c y jn y m p r z e c ię c i u w s tę g i p. m inister w t o w a r z y s tw i e puł­

k o w n ik a U lr y c h a s z e f a d ep artam en tu W y c h o w a n ia fiz y c z n e g o i p rz y sp o s o ­ b ien ia w o js k o w e g o , o p ro w ad zan y był

pó w y s ta w ie p rzez g łów n eg o o rg a n iz a ­ t o r a p. G ę d z io r o w s k ie g o i n ie z m o rd o ­ w a n eg o w y k o n a w c y p. B ed n a r sk ieg o.

Z n a k o m i c i e g o ś c i e z a in te r e s o w a li się

K iosk W arsz. Tow. Ł y żw iarzy

b ard zo w y k res am i j a k ró w n ież zdoby- temi p rz e z n a s z y c h s p o r to w c ó w dyplo­

mami i nagrodam i.

P.

Z o ka zji Ś w ią t W ielkiejno cy p rze syła m y naszym czytelnikom , p rzy ja cio ło m , w spół- pracow nikom oraz wszystkim pracow nikom na polu icyęhow ania fizycznego i sportu ser­

deczne życzenia ., W esołych Ś w ią t“.

R E D A K G J A

N

(/)

JA C E K O RLICZ .3)

Z M I N I O N Y C H D N I

“ Nie przyjm uje propozycji, rad źcie sobie ja k m ożecie, ja jad ę według pierw otnego planu, — rzekł W łady do lead era E lessm ara.

— W ię c ch cesz jech a ć na z a b icie ? — zaw ołał.

— J a k będzie potrzeba, to tak, — odpow ie­

dział W łady, a z w racając się do swego le ad era za­

wołał:

— No, Heniu, na m iejsca, już najw yższy czas!

W tej chw ili rozległ się dzwonek, w zyw ający zaw odników na start.

W łady siadł na row er i wolno p od jechał przed trybunę sędziów, gdzie w krótce i inni przybyli za nim.

Zawodnikom przypatryw ano się z ciekaw ością, a z lóż coraz częściej padały pod adresem W ładego słow a serd eczn ej zachęty.

— Zrobię, co będę mógł, — odpow iedział z uś­

m iechem nagabyw any, p atrząc często na lożę, w k tó ­ rej sied ziała b łęk itn oo k a blondynka.

Z aczęto losow anie o m iejsca, poczem zaw odni­

cy siedli na m aszyny, przyw iązując paskam i nogi do pedałów .

Je s z c z e chwila, jeszcze ostatni rzut oka na sie­

bie i przeciw ników . Na n iektórych w idać silne w zru­

szenie, piersi n ab ierają oddechu.

— G otow e? — p yta starter.

— Gotowe! — odpow iadają, i osiem gibkich po­

staci rytm icznym ruchem pochyla się ku kierow n i­

kom, tw orząc w raz z row eram i n ierozerw alną całość.

Ze w zrokiem utkwionym w startera czek ają hasła.

— B aczn o ść, jazd a! — zaw ołał starter.

F u rk n ęła chorągiew ka, jed n ocześnie zabrzm iał dzw onek i ca ła zw arta grupa ruszyła.

Z m iejsca w zięli ogromną szybkość, m knąc do rozstaw ionych po torze m otocykli, które z hukiem i strzelaniem ciężko ruszyły z m iejsca. Zawodnicy,

(1 W P E T Z . K a li n o w s k i W a rs z a w a , Nowy- Św Sat 7 0 . Yel. 4 1 1 -2 2

(7)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 7.

Ś W I A T Ł A I C I E N I E

9

t t

LU

5 O

a

o

a

LU

« 1

u.

O

h -

2

c i a

LU

Z

u

a

■n U

LU

a V )

M ó w ią c o s p o rcie i p ro pag ując go, w c e ­ lu p o dn ie sie nia tężyzny fiz ycznej narodu, c h c i a ło b y s i ę m ieć s z e r o k ą w sp ó łp racę ty ch czynników , k t ó r e m a ją m ożn ość coś zd ecy d o w ać i zro b ić w k w e st ji po d n ies ie­

nia stanu z d ro w o tn eg o s p o łe c z e ń s tw a . N a pierw sz ym w i ę c planie powinny być m agistraty , t o j e s t t e w ładze m ie jsk ie , od planu p rac y i zro zum ienia rz ec z y k tóry ch w iele i w iele zależy.

N a tu r a ln ie nie c h c ę t a k j a k w b a j c e w yw ierać zem sty nad u m ie ra ją cy m l w e m — m a g i s tr a te m W a rs z a w y — gdyż tym c h o ­ rym lwem j e s t nas ze m ia sto , a c h o r o b a wynikła w s k u t e k sk o kó w , k o p n i ę ć i n i e ­ p r z e m y ś l a n y c h pomysłów naszy ch — k i e p ­ s k ie j p am ię ci — o jc ó w m ia sta.

S p ó jr z m y na n as zą s to licę , czy dużo po m ó c m oże p ra c a , n o s z ą c a nazw ę w y ch o ­ w ania fizy czn eg o i spo rtu, tym szerok im w arstw om m ie szk ańcó w W a rs z a w y , k t ó r z y po p rostu d uszą s i ę i w ięd ną w ciasn ych, prz e p ełn ion yc h m ies zk an iach , lub g n i e ż ­ dżą s i ę w piw nicach i n o rach , o b e c n ie m ieszkaniam i zwanych, w zg lę d nie marzną w sły n n y ch b la s z a n k a ch m a g is tr a c k ic h na Żo lib orzu ?!

S p r a w a m ies zk an iow a u nas, ze w z g lę­

du na zach ła n no ść, b r a k ofia rn o ści i u c z c i­

w oś ci wielu je d n o s t e k , p o s i a d a ją c y c h k a ­ pitały — j e s t nie do ro zw iązan ia . W s z y s ­ cy o c z e k u je m y cudów pożyczki a m e ry k a ń ­ s k i e j i n ad zw y czajn y ch wysiłków ze s t r o ­ ny rządu.

M a g i s t r a t zaś m arnu je k r o c i e na m a­

szyny do c z y s z c z e n ia ulic, na t e a t r y lub na sz k la n e br uki, a k w e s t ję m ie szk aniow ą r o z w ią z a ł w ten spo só b , że pozwala piw­

nice cz y s t r y c h y p rz e ra b ia ć n a ja k ie ś c i e ­ mne, albo zimne nory, zaś „po krzyw d ze­

ni” g o s p o d a rz e z d zier ają za to z n ie s z ­ cz ę s n y c h w arszaw ian ile im się z e c h c e i spo do ba.

Nowe w y bory do władz m ie jsk ich p o ­ winny odbyw ać się pod hasłem o d b u ­ dow y.

N i e c h do t y ch w ład z w ejd ą rów n ież lu dzie, k tó r z y s p o t y k a li s ię z e sp o rtem , n iech w e jd ą ci, k tó rz y z a c e l sw ej p r a c y s p o łe c z n e j p o s ta w ili s o b ieo d r o d z e n ie fiz y c z n e n arod u .

B ę d z ie m y mieli w ted y pew n o ść, że p ie ­ niądze z ciężkim tru d em od c ię ż k o p r a ­ c u ją c e g o sp o ł e c z e ń s tw a zd o b y te — pó jdą na ce l e z h ig je n ą i k o n ie cz n e m i p o tr z e ­ bami życia co d z ie n n e g o zw iązane. W p i e r ­ wszym zaś rzę d z ie wysiłki t e niech bę d ą zw rócon e na w zm ożenie ruchu bu d o w la ­ nego m ie js k i e g o i po d m iejs kieg o .

Niedawno jed n o z popularn y ch pism sportow ych po dało w w ą tp liw o ś ć istnien ie p o ls k ich re k o rd ó w k o l a r s k ic h , pomimo to, z a m ie ś c iło ich pewną c z ę ś ć , u b o lew ając, że i ta skrom na lic z b a nie j e s t przez Z w ią z e k K o l a r s k i zatw ierdzon a.

S k ą d w ynikła ta w ątp liw ość j e s t dla nas oczyw iście t a je m n ic ą , bo p rz e c ie ż naw et w roczniku w ydanym przez Zw iązek P o l ­ sk ich Zw iązków S p o rto w y ch , już po ls kie r e k o r d y k olarskie istn ie ją , m usiały w ięc być w łaśnie przez Zw iązek K o la rs k i n a ­ cz e ln e j insty tucji sp o rtow ej podane.

Z r e s z t ą w Nr. 7 „ K o l a r z a P o l i k i e g o “

na str. 6 znajd uje się arty k u ł k ap itan a Związku, p. F . W o jt k ie w i c z a pod ty tu łem

„R e k o rd y P o l s k i e “ — dane do k t ó r e g o c z e r p a ć musiał z o f icjaln y ch p ro tok ółów , a nie z o s o b is ty c h n o t a te k .

N ato m iast z praw d ziw ą r a d o ś c ią u jr z e ­ liśmy w „ G ło s ie P r a w d y * w d ziale „od sta rtu do m e t y “ — j a k gdyby odpo wiedź na staw iane k olarstw u zarz uty — d ok ład ­ nie po dane po ls k ie r e k o rd y k o l a r s k ie .

P o t ra f iła j e w ięc znaleźć p ra s a co d zien ­ na, a w ięc są — św ietnie! K a m ie ń nam sp adł z s e r c a , gdyż d alsza arg u m e n ta c ja j e s t już zupełnie zb y teczn a.

T r u d n o pom inąć m ilczeniem sp raw ę o d ­ czy tów , w y g ł a s z a n y c h w o s ta t n ic h c z a ­ sa ch w P o l s k i e m R adju, a p o św ięc a n y ch sp ortom .

O rgan iz ato rzy i czynniki od p o w ied zial­

ne P o l s k i e g o R a d j a w idocznie zupełnie zapomnieli i, że sło wa p r e le g e n t a od bierane są przez 70 ty się c y posiadaczy odbiorników w kraju, a gdzie nieg dzie prz ysłu ch uje się im zag ran ca.

Nie będziem y poruszać co i j a k ci p r e ­ l e g e n c i mówią, spraw a c a ł o k s z ta ł t u należy do p ras y co d zienn ej, a ta z p e w n o ścią k w e s t ję t ę odpowiednio poru szy, ro z c h o ­ dzi się nam je d n a k o te n sk rom ny dział spo rtu, k t ó r y w „ K o la rz u * p ro p ag u jem y i na s t r a ż y k t ó r e g o bę dziem y s t a ć n i e ­ zm ord ow anie .

O d c z y ty w ygłaszane o k olars tw ie stoją poniżej w sz e lk ie j k rytyki, w y kazu ją zu p eł­

ny b r a k e l em e n tarn y ch w iadom ości o kolar-

n n rrrrrrT rrrrrrrrrn 00rcn o 00O Q o ax )raaD rrc00Q craQ cn 0iX )000a^

dopadłszy m aszyn przodow niczych, w yciągnęli się sznu­

rem i szli ja k przyw iązani do sw ych leaderów . Czoło biegu stanow ił E lessm ar, tuż za nim po­

dążał Tomsohn, na samym końcu je c h a ł W łady.

— W idzicie?. .. [co?.. .— wołali zw olennicy im por­

tow anych sław , zw racając się do przeciw nego obozu.

— C zek ajcie, — odpowiadano im — cierpliw ości, jesz cz e nie koniec!

W yścig dobiegał do połowy. E lessm ar prow a­

dził niezm ordow anie, W ład y popraw iał sw oje m iejsce, W iljam s i Tom sohn nie w ytrzym ali tem pa i w yco­

fali się. Szy bko ść w zm agała się coraz b ard ziej.

— W łady, W łady! — zaczęto w ołać na try b u ­ nach, gdyż ten ja k b y osłab ł i zwolnił biegu, ale trw a­

ło to tylko chw ilę, bowiem już po kilku sekundach W ład y podniósł głowę i ja k b y badał odległość m ię­

dzy sobą i E lessm arem i ja k b y oceniał siły pędzących przed nim współzaw odników .

W łady pochylił się znów, za chw ilę, bliżej Sto­

jący , usłyszeli spokojny jego głos:

— P ręd zej, prędzej!

D rgnął regulator, poruszony ręk ą lead era, i mo­

tocykl ze zdwojoną niem al szyb kością potoczył się, ciągnąc za sobą jak b y przyw iązanego doń jeźd źca.

— P ręd z ej, prędzej! — w ołał Elessm ar.

W łady był coraz bliżej, a E lessm ar u ciekał od niebezpiecznego w spółzawodnika.

— Prędzej! — w ołał do prow adzącego.

— P ręd zej! — pow tarzał W ład y ze wzrokiem utkwionym w Elessm ara.

Je s z c z e chwila i W ład y zrów nał się z E lessm a­

rem . Zaczęło się zm aganie dwóch jak b y ty ta n icz ­ nych sił.

Je d e n nie daw ał się w yprzedzić, drugi posta­

nowił za w szelką cen ę zw yciężyć.

Pędzono z szyb kością 80 kilom etrów na godzi­

nę, pobito w szystkie ustanow ione dotychczas rekordy.

Trybu ny m ilczały, śledząc z najw yższem napię­

ciem przebieg tej szalonej gonitwy, w ysiłek niezm or­

dow anej en ergji i woli. (C. d, n.)

IM P E T Z . K a li n o w s k i W a rs z a w a , N o w y w ia t 7 0 . T e l. 4 1 1 -2 2

(8)

Str. 8. K O L A R Z P O L S K I Nr. 8.

G

- I

3

■N a

stw ie i je g o po dstaw ach, ł a ś naogół, pod ­ w ażają, w z m a c n ia ją c e się d op iero teraz, dzięki in te rw e n cji R ządu, podwaliny s p o r­

tu, z n i e c h ę c a j ą s z e r o k i ogół, do słuch ania te go, co o s p o rcie przez R i.d jo p o w ie d z ia ­ ne być może.

Sp r a w y p o ruszane przez „ p re le g e n ta "

o k o la rs tw ie zosta ły już dawno p rz e d y s­

k utow an e, a zap ew nian ie za po m o cą r ad ja o sz kodliw ości sp ortu k o l a r s k ie g o j e s t już ś m ie sz n o śc ią , o k t ó r e j mów ić na tym m ie jsc u zup ełnie nie wypada.

Zarządowi P o l s k i e g o R a d j a j e s z c z e raz przypo minamy, że od czytow i, w y g ła s z a n e ­ mu prze d m ikrofonem, prz ysłu chu je się nie kilk u znudzonych „ p ro w in c ja łó w "— a b l i s ­ k o 100 ty się c y osób w P o l s c e i t r o c h ę z zagranicy.

P r a c a spo rto w o -tu r ys ty czn a w p o s z c z e ­ g ó ln ych t o w a rz y st w a c h k o l a rs k ic h z o s ta ł a już na le ż y cie zro zu m iana, a n a k r eślo n e plany re a liz o w a n e są w m ia rę możności z s z e r o k im ro zm ach em .

Nie d otyczy to tylk o pod żadnym w z g lę ­ dem W i l e ń s k i e g o T o w a r z y s t w a C y k lis tó w i Łyżw iarzy .

T ow arzy stw o to w idocznie dla p o d k r e ś ­ lenia, że nigdy'nie c h c e od poczyw ać, w z i ę ­

ło na swe bardzo w ą tłe ba r k i o r g a n iz a cję aż dwóch sp o rtów i niety lk o , że w żad ­ ny m z nich nic nie ro bi, ale je s z c z e k o l a r ­ stw o o ś m ie sz a ca łkow icie.

Zn ane są p r z e c ie ż w całym W iln ie „ t o ­ rowe zaw ody k o l a r s k i e “ o d b y w a ją c e się na b o isk u piłki no żnej, k t ó r e naturalnie żad nych nie p o siad a wiraży, a na k t ó r e m w yznacz a się w ew nętrzn ą linję „ t o r u “ , m e ­ t ę i k o n ie c .

W y p ad ki p rz e w r ó c e n ia się m a ją m ie jsc e na każdym prawie z a k r ę c i e i w ita ne są przez nieliczny ch widzów, a naw et sam ych organizato ró w salw am i b e z tro sk ie g o śm ie ­ chu.

L U X

KLISZE

DO D R V K V JEDNO ¡ W I E L O B A R W N E

WYKONYWA CYNKOORAFJA I . , Ł U X "

ELEKTORALNA 14.Tol.250-23.

Ryjvnki i projekty oa miejw

W r z e c z y w i s t o ś c i zaw ody t e w ywierają ja k ie ś p rzy k re , prawie f m u in e w rażen ie . K ilku czy k ilk u nastu młodych ludzi co ch w ila w yw raca się — spada, by znów się porw ać, w sk a k i w a ć na ro w e r i pędzić do n a s tę p n e g o z a k rętu , g d z ie znów po dobny w ypadek ich czek a.

N ielepiej udały się jedyn e w y ścig i s z o ­ sow e. P om im o, że d ystan s w ynosił z a le ­ dwie 25 kim., p ó łm e t e k nie był obsa dzony p rze z sęd ziów, zaś k o n tr o l u ją c e auto nie m ogło w żad en s p o só b wyminąć p r o w a ­ d z ą ce g o sam otn ie w y ś c ig k olarza.

Na 19 p ro je k to w a n y ch w y ciecz ek , odbyło się c o ś c ztery , z k tó ry c h dwie do Niem- czyna, od leg łe go o 46 kim. od W iln a.

M o żeb y cyk liś ci i łyżwiarz e z W i l e ń ­ s k ie g o T o w a rz y stw a zech cieli dać Zw iąz­

kowi spraw ozdanie, dla ja k i c h prz yczyn nie zorganizowali w roku ubiegłym mi­

s t r z o s t w a w ojew ód ztw a W i le ń s k i e g o , bo, ja k so bie przypomin am y, t a k ie p o lec en ie od Z. P . T . K . otrz ym ali.

Na sp raw ę d zia łalno ści tow arzy stw s p o r­

tow y ch na k r e s a c h zw racam y s z c z e g ó ln ą uw ag ę i nie om ieszk am y z całą b e z w z g l ę d ­ n o ś c i ą o b n a ż a ć fa k ty n i e r ó b s t w a i d e­

z o r g a n iz a cji.

P om ian

(/)

d

A N K I E T A „ K O L A R Z A ”

P. W acław K w ieciński, o d p o w iad a n a n a sz ą an k ietą „ Ja k z o sta łem kolarzem "

O j c i e c mój byl zapalonym ko la rz em - t u r y s tą i c a łą b y łą K o n g r e s ó w k ę p r z e ­ j e c h a ł wzdłuż i w s z e r z i b odaj, że n i e ­ ma te j osad y i m i a s te c z k a , nie m ów iąc o w i ę k s z y c h m ia s ta ch , w k tó ry c h by nie byl i nie zwiedził.

P o nim to, w łaśn ie , o d z ied zic zy łem zam iłow anie do roweru. P am iętam , w spóln e w y c i e c z k i z moich lat d z ie c in ­ nych , gdy b a rd z o c z ę s t o w dniu ś w ią ­ te c z n y m , o j c i e c p rz y m o c o w y w a ł na r a ­ mę drugie s io d e łk o i brał mnie na B i e ­ lany, do M łocin, lub na odpust do R o ­ k itna, c o było moją n a jw i ę k s z ą u c ie c h ą . S a m o d z ie l n i e je ź d z ić na r o w e r z e n a ­ u c zy łem się , m a ją c lat 13, to j e s t w t e ­ dy, gdy już j a k o - t a k o mogłem s ię g a ć do p ed ałów o jc o w s k i e g o roweru .

N a le tn is k o w y jeżd żaliśm y do pew nej w iosk i, l e ż ą c e j w pobliżu s z o s y lu b el­

s k i e j, na k tó r e j, j a k w iadom o, o d b y w a ­ ły się i o d b y w a ją praw ie w s z y s tk i e w y ś ­ cigi k o l a r s k i e , i tutaj n a p a tr z y w s z y się na zaw od y, p o s tan o w iłe m s o b i e , ż e sam muszę b y ć jed nym z ta k ic h b o h a te r ó w .

M a j ą c l a t 15, z a p r o m o c ję o tr z y m a ­ łem od o jc a ro w e r i w tedy na w s z y s t ­

kie praw ie w y c i e c z k i je ź d z iliśm y razem . Z p o c z ą tk u dla o j c a byłem ig ra s z k ą , zrywał mnie z k ola, k ied y ch ciał, ale

Z b y sz ek K w ieciń ski

w r o k p ó ź n iej role się ztpieniły, a o j c i e c wziął to ta k do s e r c a , iż p r z e s ta ł j e ź ­ dzić, p ow ie d z ia w s z y s ob ie, że p ra w d o ­

pod obnie już j e s t do ro w e ru za stary.

W roku 1907 z a c z ą łe m b r a ć udział w w y ś c ig a c h dla n i e s to w a r z y s z o n y c h , a w rok u 1908, m a ją c l a t 17, p r z y c h o ­ dzę w k l a s y c z n y m biegu na 100 kim.

o tytuł m istrza, na 5-em m iejs cu, za Kietlińskim , G r o n c z e w s ld m i Z a w a d z ­ kim, z w y c i ę ż a ją c wielu d o bry c h k o l a ­ rzy. W tym że ro ku rów n ież b io rę u d ział w w y ś c ig a c h to r o w y c h na D y n a sa c h .

W rok u następny m na tre n in g a ch w io ­ s en n y c h w y k a z u ję n ie z łą form ę tak, że k ap itan o w ie kw alifik u ją mnie do bieg ów zarów n o 1 j a k i II k la s y W biegu o t w a r ­ c ia dla je ź d ź c ó w I k la s y p rz y ch o d z ę w p rzed bieg u na drugiem m iejscu , za ś. p. H en ry kie m W ejs er n , b i ją c W. W a - p in s k ieg o , a w finale na 5-ein za W . K łop oto w s k im i W e js e m , p o k o n a w s z y K i e tl i ń s k i e g o i S t . K łop oto w s k ie g o .

P o t r z y k r o tn e m wygraniu Ii-ej klasy, po z a c i ę t y c h w a lk a c h z G r o ch o w s k im , z o s t a j ę je ź d ź c e m I-ej klasy, i tu z a c z y ­ na s ię żmudna i c i ę ż k a p ra c a , ż e b y się utr z y m a ć j a k o t a k o na c z o ł o w y c h m iej­

s c a c h w s z a lo n e j k o n k u r e n cji, j a k a pod ­ ó w c z a s była na to r z e dynasowskim.

IM P E T Z . K a li n o w s k i W a rs z a w a , N o w y w ia t 7 0 . T e l. 4 1 1 -2 2

(9)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 9.

IX

CE a j

O

£

*

N

u

U l X

S z o s ę zarz u ciłem zupełnie. N ie r a z z d a ­ je mi się , ż e źle zrobiłem, gdyż m oże d oszed łby m do le p sz y ch r e z u lta tó w , niż na to r z e .

W ro ku 1910, tr e n u ją c ra z e m z P i o t ­ rem T k a c z y k i e m , p o d c z a s finiszu s p a d ­ łem z ro weru, d o z n a ją c w s trz ą śn ie n ia mózgu, w s k u te k c z e g o p rz e le ż a łe m s z e ś ć tygodni w szpitalu.

P o w y le c z en iu się w rok u następnym z a c z ą łe m je ź d z ić i s z y b k o pow róciłe m do formy.

W roku 1912 s t a j ę się poważnym ko n k u r e n te m T k a c z y k a , w w y ścig u o n a ­ grodę P o g o to w ia R a tu n k o w e g o p rzy ­ c h o d z ę na p ierw szem , p rzed nim, m i e j­

scu, a była to r z e c z n iep o śled n iej mia­

ry, gdyż s u k c e s e m takim z je ź d ź c ó w ó w c z e s n y c h praw ie żad en p o s z c z y c i ć s ię nie mógł.

W s e z o n ie 1915 udziału w w y ś c ig a c h nie b io rę , gdyż zm uszony byłem w y je ­ c h a ć do P e te r s b u r g a . P r z e d w ybuchem wojny E u r o p e js k i e j, w ra c a m je d n a k do c z y n n eg o sportu, le c z p e c h mnie p r z e ­ ś lad uje , w pierw szym dniu zaw od ów w biegu prem jo w ym J e a m i e r e f o w i p ę ­ k a guma, p r z e w r a c a się, a ja p r z e z n ie ­ go l e c ę na głow ę, i znów P o g o to w ie odwozi mnie, do domu.

P o s k o ń c z o n e j w ojn ie, gdy w N ie­

p od leg łe j P o l s c e sp o rt k o lars k i org ani- W acław K w ieciń ski

zów ał się na n ow y ch p od staw ach , znów natura wilk a p o c ią g n ę ła do lasu, w r ó ­ ciłem do cz y n n eg o ż y c ia spo rto w e g o . P o c z ą t k o w o b yło mi b a rd z o c ię ż k o d o jść do form y, l e c z po usilnej p r a c y z a c z ą łe m od n ajd yw ać s ie b ie , a le już nie w ogrom nie tru dnych k r ó tk i c h sprintach, a w ł a tw ie js z y c h b ieg a c h d łu god ystan so­

w ych. W r. 1923 w pierw szym 6 -c io g o ­ dzinnym w y ścig u, org anizow anym przez W . T. C . w p a rz e z L . Kamińskim z a j ­ mujemy drugie m i e js c e , b i ją c ta k ie o s a ­ dy j a k I k o — L a n g e i w iele innych.

W e w s z y s tk ic h m is trz o stw a c h i szam- p ionatach 5 0 -c io kim. zajm u ję drugie lub t r z e c i e m i e js c a . Aż znów na t r e ­ ningu w roku ubiegłym , padam na g ło ­ w ę i ulegam powtórn em u w strząśnieniu mózgu, a k o l e g a T u r o w s k i ju ż t a k j a k gd yby z o b o w ią z k u po ra z tr z e c i o d ­ wozi mnie do szpitala.

Z am iłow anie do k o l a r s t w a p o c ią g a mnie ra z j e s z c z e na t o r do walki i to do walki c o r a z , pod w zglę d em r e z u lta ­ tów, tru d n iejsze j. T r w a ć to z a p e w n e b ę ­ dzie ta k długo, d opóty syn mój Z b y s z e k , pod moim okiem u p r a w ia ją c y k o la rs tw o , nie rozp raw i się z e mną b e z a p e la c y j n i e , a w ted y t a k j a k mój o j c i e c , w y cofani się bo, — „ b ę d ę ju ż praw d op od obnie do row eru za s ta r y " .

W acław K w ieciń ski.

<t KOLARSTWO I PRZYSPOSOBIENIE WOJSKOWE

N

U

PO D R E D A K C JĄ W IK T O R A JU N O SZ Y

Rower na wojnie światowej

ii

«w* Bezpośred n io przed w ojną św ia­

tow ą w w ojskach eu rop ejsk ich pa- - I nowały następujące ogólne poglądy

na kolarzy jako na broń:

sm K olarze są bronią pom ocniczą jazdy, stanow ią silny ogniowo od- _ . wód. W ystępow ać sam odzielnie nie

*N mogą, ze względu na to, iż są bez- bronni w marszu i łatw o mogą być zniszczeni uderzeniem z boku. Po- zatem są przyw iązani do dobrych Q dróg. Ja k o odwody dowództw w yż­

szych jed n ostki kolarskie użyte być nie mogą w obec niskiej liczeb n o­

ści. D zięki ru chliw ości mogą od­

dać zn aczne usługi w najpierw - szym okresie wojny, osłan iając mo­

bilizację i k o n cen trację. Za n ajod ­

pow iedniejszą jed n ostkę k olarską uważano b ataljon , w sile około 500 bagnetów , co odpowiada mniej w ięcej spieszonem u pułkowi jazdy.

O bciążan ie sam ych kolarzy b ro­

nią sam oczynną uznaw ano za nieod­

pow iednie; przew idyw ano k a ra b i­

ny m aszynow e na sam ochodach pancernych względnie m otocyklach.

W ojn a światow a skrystalizow ała ch a ra k ter i zakres zastosow ania jed n ostek kolarskich. Pozostały one nadal szybko poru szającą się pie­

chotą, przeznaczoną do poparcia jazdy. O ile jednak przed w ojną kolarzy przeznaczano do b ezp o ­ średniego w sp ierania k a w a l e r j i , o tyle z biegiem w ojny współdzia­

łanie staje się luźniejszem , z ta k ­ tycznego stając się niekiedy ope-

racyjn em (pościg w Rum unji). Przy spadku liczebnym jazdy, pod k o­

niec wojny, kolarze niekiedy c a ł­

kow icie ją zastępują. Z drugiej strony zaczęto używ ać kolarzy zupełnie sam odzielnie (desant na wyspie O sel). W o b ec utw orzenia w yższych jed n ostek kolarzy, uży­

wano je rów nież jako odwody w yż­

szych dowództw.

W pływ stanu dróg na użycie k o­

larzy praktyka rozstrzygnęła po­

m yślnie na rzecz kolarzy; działali na w szystkich teren ach , przy n a j­

rozm aitszym stanie dróg i rozwoju ich sieci. D ecydu jący wpływ posia­

dało tutaj odpowiednie w yszkole­

nie oraz należyta kon stru kcja ro ­ werów.

Rów nież dawny spór: cykliści

IM P E T Z . K a li n o w s k i W a rs z a w a , N o w y w ia f 7 0 . Te l- 4 1 1 -2 2

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę.. D rugim

Piękny dzień sprzyjał zawodom, tak, iż na starcie w Wieliczce zgromadziło się przeszło sto maszyn, liczba imponująca, jak na zawody p r o ­ wincjonalne. Biegów

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać

Popraw ki proponow ane przez S. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według

gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi­.. zycznego nie je s t i nie

W yniki pow yższe doprow adzają do wniosku, że widocznie w program ach zawodów tkw ią jakieś zasadnicze niedociągnięcia, którem i zająć się winni