• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski : oficjalny organ Polskiego Związku Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski : oficjalny organ Polskiego Związku Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 8"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 8. SoK ota, 10 lip c a 1926 r._____ R o k I.

Oficjalny Organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich

J A N Ł A Z A R S K I , Z D O B Y W C A M I S T R Z O S T W A P O L S K I N A T O R Z E

C e n a 80 g r o s z y

(2)

Str. 2. K O L A R Z P O L S K I N r. 8.

K O M U N I K A T Nr. 12

Z a rzą d u Z w ią z k u P o ls k ie g o T o w a r z y s tw K o la r s k ic h

1) Postanowiono wyjaśnić, że panie, biorące udział w za­

wodach kola rskic h nie mają p o tr z e b y posiadania licencji Z. P.

T. K., obowiązujących ty lko zaw o­

dników.

2) Znosi się zawieszenie p. A n ­ toniego Gab ry cha, czło nka W. T. C.

w Łodzi z dniem 1 lipca r. b.

3) P ostanow iono deleg ow ać na zawody mię dzynaro dow e o Mistrzostwa Ś w ia ta do Medjolanu i Turynu nastę­

pujących zawodników:

Na torze barwy polskie reprezentow ać będą: pp. Łazarski (Cracovia), Franciszek Szymczyk, W. T. C., Roman Garley (Cra- covia), Podgórs ki Stanisław, W. T. C., A r tu r Szm itd („Union”

Łódź).

Na szosie: Ignatowicz i S erb eń s k ie L. T. K. i M.

Trzej pierwsi jad ą na ko szt Z. P . T. K., inni zaś na koszt własny lub w spom agani przez Towarzystwa, których są członkami.

4) R ep rezen tan tem Z. P. T. K. na k o n g re s m iędzynaro do­

wy kola rski Zarząd mianował p. A r t u r a Thiele, k apitana Z. P.

T. K., p re z e s a S. S. „U nion” w Łodzi.

5) Z arz ąd Z. P. T. K., widząc pew ne o d s t ę p s tw a od pla ­ nu ogólnie prz yjęte go na Zjazd ach Towarzystw Kolarskich prz y­

pomina niniejszym, że obowiązuje na Zjazdach niżej zam ieszczo­

ny regulamin.

R e g u la m in Z ja z d ó w K o la r s k ic h

W celu ujednos tajnienia i usprawnienia organizacji Zjaz­

dów Kolarskich oraz w celu aby Zjazdy te . pró cz miłych w spo­

mnień, wynikłych z obcowania towarzyskiego, dały również u cze­

stnikom godne pamięci w ra żenie z poznania zwiedzanych miej­

scow ości. Z arząd Z. P. T. K. otrzymał niżej wymieniony re g u ­ lamin, obowiązujący tymczasowo w szystkie Towarzystw a.

1. T ow arzystw o organizujące Zjazd, jako gospodarz, ukła ­ d a całkowity pro gram dnia, który między innemi powinien za­

wierać n astęp u jące punkty:

a) Zwiedzanie miasta lub miejscowości godnej po­

znania:

b) zapoznanie uczestników z ciekawemi zabytk am i sztuki i kultury i t . p., znajdującemi się w danym mieście lub okolicy.

c) zaznajomienie uczestników w k ró tk ie j pogad an ce z życiem miasta, jego instytucjami kułturalnemi, społecz- nemi i sporto w em i ora z ich działalnością.

d) przed staw ienie przybyłym historii pow sta nia i roz­

woju Tow arzystw a (w zależności od czasu trw ania Zjazdu T ow arzystw o org an izujące n ad a wymienionym pan kto m w ię ksz ą lub mniejszą rozciągłość).

2. Towarzystwo organizujące winno zatroszczyć się o zg ro ­ m adze nie lub zamówienie odpow iedniej ilości i jakości po traw:

śniadanie, obiad, kolacja, urz ądzając to u siebie lub zamawiając w resta ura cji przy je dnocz esnym omówieniu w właścicielem c e ­ ny, któ rą poda do wiadomości przybyłych.

3. O rg a n iz a to rz y postarają się o zapewnienie noclegów tym, którzy zgłoszą się uprz ednio z prośbą o takow e.

4. W szystk im odpoczynkom podczas posiłku należ y n a ­ dać c h a r a k t e r biesiady to w arz yskie j, w czasie któ rej uc zestnic y Zjazdu powinni być usadow ieni w miarę możności, tak, aby mo­

gli się wzajemnie zapoznać z członkami innych Towar zystw.

5. O rg an izato rzy przy gotują odpow iednią ilość k a r t d ru ­ kow anych lub pisanych z kuponami na śniadanie, jobiad i kola ­ cję, k tó r e przybyli w ykupują w całości lub częściowo.

6. Tow arzystwo organizaje w swym lokalu biuro, infor­

mujące uczestników o wszystkiem, co dotyczy p rogram u Zjazdu, miejsc noclegu odjazdu pociągów, wystaw ach, te a t ra c h i t. p.

W biurze informacyjnym uczestnic y meldują listę przybyłych, wykupują karty uczestnictwa (prowiantowe) oraz otrzymują od­

znaki zjazdowe, np. kok ardy.

7. Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i informatorem grupy.

8. K ażde T ow arzystw o zam ierzające wziąć czynny udział w Zjeździe, powinno zawiadomić o ty m listownie org anizato ra przynajmiej na 7 dni p rzed terminem. W zawiadomieniu powinno T ow arzystw o dokła dnie wymienić:

a) Ile osób w eźmie udział w Zjeździe.

b) D la jakiej liczby przygotować śniadanie, obiad, kolację.

c) Ilu uczestnik ów pragnie korz ysta ć z prz ygotowa­

nego, ewentualnie zamówionego, noclegu.

d) Czy uczestnicy przybędą na Zjazd na rowerach, czy koleją. W sk azać |m a rszrutę z przypuszczalną godzinę przyjazdu.

9. Towarzystwo, k tó r e we wskazanym czasie nie zawia­

domi organizato rów o swym przyjeździe, lub stawi się na Zjazd w większej liczbie osób, niż to uprzednio w liście zaznaczyło, nie może mieć żalu do gosp odarzy, że ci nie byli dostateczni e przygotow ani na przyjęcie.

10. Towarzystwo, któ re poczyni zamówienia na śniadania, o biady i kolacje dla okreś lonej liczby osób, a przybędzie na Zjazd w liczbie zmiejszonej, nara żając ty m samym gospodarzy n a straty mat erjalne, musi straty wynikłe z te g o powodu pokryć.

To sam o doty czy punktu , traktującego o noclegach.

11. K ażde Towarzstwo, prz ybyw ają ce na Zjazd, powinno naty chm ia st po przyjeździe zameldować w biur ze informacyjnym Zjazdu liczbę uczestnik ów wycieczki, zasięgnąć informacji o p r o ­ gra m ie dnia i wykupić uprzednio zamówione k a rty prowiantow e.

Zarząd Z. P. T. K.

(3)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 5.

FINISZ BIEGU O MISTRZOSTWO DROGOWE. PIERWSZY — DUSZYŃSKI, DRUGIBARTODZIEJSKI

B R A K W O L I

J e d n ą z u jem nych stro n n asz ego k o la rs tw a jest sposób t r a k t o w a n i a p rz e z w iększ ość z a w o d n ik ó w , n ie k tó ry c h odłam ów tego sportu. B r a k d o ty c h c z a s r e k o r d ó w w b a r d z o w ielu k o n k u re n c ja c h , z a k r a w a p o p ro s tu n a le k c e w a ż e n ie p rz e z z a w o d n ik ó w z w y ­ cięstw, osiągniętych n a polu w iększego wysiłku m ię­

śni i woli. B ra k woli, a w idocznie cz ęsto i ambicji, s p ra w ia , że w ciągu o statn ich lat m ożem y n a p a l­

c a ch policzyć tych, k tó rz y pokusili się o pobicie r e k o rd u .

W o k re s ie 6-ciu lat za le d w ie 3 ra z y były c z y ­ nione p r ó b y pobicia d a w n y c h cz asów i zrobiono to z pow odzeniem . P o zaty m cisza p an u je w tej d zie­

dzinie i nic nie w sk az u je n a p o lepszenie się s t o ­ sunków .

S ą d z ą c z pow yższego, z d a w a ło b y się, że nie p o sia d a m y w cale am b itn y c h i d zieln y c h jednostek, lub że k o la rs tw o polskie p o s i a d a m asę r e k o rd ó w , k tó ry c h pobicie stało się fizycznym n iep o d o b ień stw e m . T y m c z a s e m ani jedno, ani drugie.

R e k o r d ó w p o sia d a m y znikom ą ilość.

R ó żn e ich ro dzaje, za c z y n a ją c od 100 m. a k o ń ­ cz ąc przynajm niej n a 12-godzinnym, c z e k a ją d a r e m ­ nie n a s w y ch zw ycięzców , k tó r z y je d n a k nie p r z y ­ chodz ą, uw ażając, że o w iele łatwiej z d o b y w ać łaury w ró ż n eg o ro d z a ju biegach: „ O tw a rc ia " , „Kwalifi­

k a c y jn y c h " , „D e m i-fo n d a c h “ i w ielu innych, gdzie m o ż n a je c h a ć bez p r z e p r a c o w a n i a z w y jątkiem k r ó t ­ kiego finiszu.

T a chęć o s z c zęd z an ia się z a p a n o w a ła n aw et w m istrzostw ach. O statnio r o z g ry w a n e m is trz o stw a w o jew ó d zk ie i osiągnięte c z as y są w ym o w n y m p r z y ­ kładem , że ambicji p e w n y c h z a w o d n ik ó w nie zdoła obudzić n a w e t z a sz c z y tn y ty tu ł m istrza.

Z aw odników , z dolnych do u stan o w ien ia lepszyc h c z a só w n a p e w n y c h d y s t a n s a c h ró w n ie ż m am y licz­

bę d o s t a t e c z n ą a in d y w id u aln o ści ich zapew n iają, że p ró b y , p rz e z nich poczynione, w y d a d z ą d o b r e re z u l­

taty. N ależy tylko z e rw a ć z lenistw em i p o b u d z ić wolę do czynu w iększego niż mniej lub więcej p r z y ­ p a d k o w e z w y cięstw o w ja k im kolw ie k biegu, k tó re jeszcze nie św ia d c z y o istotnej w a rto śc i zaw o d n ik a.

N a sz ym zda nie m jest, że nietylko sędziow ie w inni zw oływ ać z a w o d n ik ó w do sta rtu , ogłaszając now e z a w o d y , ale i za w o d n ic y winni z b ie r a ć sędziów do m ie rz e n ia i o s ą d z e n ia prób, gdy ogłoszą chęć, u s t a n a w ia n ia n o w y c h re k o rd ó w . T ą d ro g ą d o jd zie­

m y n ajpew nie j do w y so k ic h w y n ik ó w i w y robim y wolę s w ą i c h a r a k t e r w p rz e z w y c ię ż a n iu najw ięk ­ sz y c h p rz e sz k ó d .

D ro g a dla w s z y stk ic h jest o tw a r tą , należ y ty l­

k o chcieć.

(4)

Str. 4. KOLARZ POLSKI Nr. 8.

R e k o r d y z a s a d n ic z o d a d z ą się podzielić n a t o ­ ro w e b e z p r o w a d z e n i a i z p ro w a d z e n ie m , ze startu z m iejsca i z rozbiegu, czyli s t a r t u lotnego. Dla T o ­ w a rz y s tw , k tó re nie p o s ia d a ją w ł a s n y c h to ró w , lub nie m ogą k o rz y s ta ć z to ró w inn y ch T o w a rz y stw , m o żn ab y w p ro w a d z ić r e k o r d y szosowe.

R e k o r d y m ogą m ieć zna cze nie o g ó ln o -p ań stw o - w e i czysto lokalne, czyli klubow e. W p ierw szy m w y p a d k u n a le ż y u tw o rz y ć specjalne o d z n a k i h o n o ro ­ w e dla zw y c ię z c ó w p rz e z Z. P, T. K., w drugim p rz e z kluby. Z a ró w n o w pie rw s z y m jak i drugim ra zie o d z n a k i m iałyby c h a r a k t e r n a g r ó d h o n o ro w y c h p rz e c h o d n ic h , t. j. b y ły b y z w r a c a n e zw ycięzc y p rz ez d o ty c z a so w e g o w łaściciela re k o rd u .

Listy now y c h r e k o r d ó w ' w ra z z n az w isk am i i p o d o b izn am i r e k o r d s m e n ó w p o w in n y być w y w ie ­ s z a n e w sie d z ib a c h T o w a rz y s tw na h o n o ro w y m m iejscu. B ędzie to jed n o cz eśn ie najw y ż szy m w y ­ ró ż n ie n iem w ysiłku sp o rto w c a, a jed n o cz eśn ie r ó w ­ nież z a c h ę t ą i bodźcem do n a ś la d o w a n ia p rz e z ż ą d ­

n y c h sław y kolarzy.

N a jtru d n ie j jest zacząć, później b ę d z ie łatwiej, gdy Z a r z ą d y p o tra f ią ro z b u d z ić am bicję m łodzieży do sp o rtu w najczystszej jego postaci.

P r z y k ła d y podziałają, w y w o łu jąc w ś ró d mło­

d zież y kolarskiej je d n ą z n a js zla ch etn iejszy ch k o n ­ kurencji, bo c z ęsto k ro ć w a lk ę z a w o d n i k a z sobą, gdy ten, bijąc d a w n y swój re k o rd , stanie się swoim z w y ­

cięzcą.

Tym s p o s o b em postęp u jąc , dojdziem y do d o ­ skonałości w swojej dziedzinie sportu, p o zn a m y sami siebie i s w oją w a r t o ś ć i nie b ę d z ie m y oglądać się n a w sp ó łz a w o d n ik ó w w b iegach innych rodzajów, gdyż posiadając n a b y t ą t e c h n ik ę i w y k sz ta łc o n ą wolę, potrafim y w y w a lczy ć należne zw ycięstw o.

M y ze swej strony m usimy u w a ż a ć b r a k r e k o r ­ dów za n ie ró b stw o i b r a k ambicji ze stro n y z a w o d ­ n ików i za ró w n o jedno i drugie b ę d z ie m y usilnie zw alczać, aż k o la rstw o polskie stanie n a w yżynie dostępnej nasz y m zdolnościom fizycznym. N ie c h w szy sc y czynią, co do nich należy.

MISTRZOSTWO POLSKI TOROWE

Dzień ro z g ry w k i o M istrzostw o Polski, to u ro c z y sty dzień dla w s zy stk ich kolarzy, b a nietylko kolarzy, bo n a w e t słońce d n ia t e ­ go zw arjo w ało i choć z nam ysłem j e d n a k p rz y ś w i e c a ło i przyglądało się z a w o d o m z u śm iechem , choć tegoż ra n k a , ja k i dni p o p rz e d n ic h ch o w ało się z a c h m u ry , nie chcąc w id o cz n ie p ra c o w a ć n a d suszeniem z a la n y c h w o d ą pól.

R e d a k t o r „K olarza P o lsk ie g o ” r ó w n ie ż u ś m iech n ięty , s c h o w a ł je ­ d n a k uśm iech, gdym za czął mówić o zaliczce i ro z p o c z ą ł k u n sz to w n ą roz m ow ę o ró w n o ś c i pow szechnej, to znaczy, że by w szysc y chodzili bez pieniędzy, chociaż później w i­

działem , ja k pił k a w ę w bufecie.

Cóż było robić, za czą łe m stu- djo w ać a r ty k u ł „M iłośnika" o p r z y ­ p u s z c z a ln y c h z w y cięzc ach , lecz z z a d u m y w y r w a ł mnie dzw on a l a r ­ m o w y w z y w a ją c y z a w o d n ik ó w n a start.

Ho, ho, ład n a k o m p a n ijk a p r z e ­ w in ęła się p r z e d oczami z a c i e k a ­ w ionych widzów! O s ie m n a stu z a ­ w odn ik ó w , c h ło p có w do t a ń c a i r o ­ weru; z b u d o w a n y c h ja k lalki, z o- czami, ja k u żbików , błyszczącem i ż ą d z ą z w ycięstw a, lecz nim z a c z ą ­ łem snuć dalsze refleksje, już r o z ­

poczęto p rz edbiegi, więc podaję, jak było:

P ie rw s z y p rz e d b i e g w y g ry w a S zm idt bez walki, T u ro w sk i p r ó ­

buje a t a k o w a ć od w irażu, lecz p r ó ­ żno, 3. Daab. C z a s — 14,8.

Drugi p rz e d b ie g zu pełnie s w o ­ bod n ie w y g ry w a G arley, 2, Tam - me, 3. Bielecki. C z a s — 15,4.

T rz eci prz ed b ieg : 1. M ajew ski w y c h o d z i n a o s ta tn ic h m e tra c h Plackowi, k tó ry k rę c i ro w e re m na łuku nie p o z w a la ją c się obejść.

C z a s — 15.4.

C z w a rty przedbieg: 1. Ł az arsk i p r z e d S tefańskim i Zerbe, P rz e c i­

w nicy Ł az arsk ieg o formalnie boją się w sz c z ą ć ja k ą k o lw ie k walkę.

C z a s —-15,4.

P ią ty p r z e d b ie g w y s u w a n a czo­

ło M alickiego, k t ó r y p r o w a d z i o s t a ­ tnie 300 m., nie p e z w a la ją c na dojście do głosu A blow i. C z a s — 14.4.

P rz e d b ie g szósty: ostatn ie koło p ro w a d z i i w y g ry w a Szym czyk, a t a k o w a n y p rz e z Z y b erta , k tó ry śmiało p o c z y n a sobie i robi co może, a b y w ygrać, no ale trudno, jeszcze m a czas. 3. B e rn h a rd t.

C z a s — 13.4.

P rz e d b ie g siódm y jest z a b a w ą w k o tk a i m yszkę, gdzie k o t—

P o d g ó rsk i zw y cięża jak chce mi­

s trz a C zęstochow y B e rg h a u z e n a . C z a s — 16.4.

P rzedbiegi w y k a z u ją po za sło­

w am i naszem i dużo d o b re g o ma- terja łu z prowincji, je d n a k b r a k o d p o w ie d n ic h to ró w a w ięc i k o ­ niecznej n a b y te j n a nich s z y b k o ­ ści nie p o zw ala za w o d n ik o m na z realizo w a n ie s w y c h ambicji.

W r o z g ry w k a c h (repechage) s t a r ­ tują k o la rz e zw yciężeni w p rz e d - biegach: n a stę p u je elim inacja n a j ­ słabszych.

R o z g ry w k a p ie rw s z a po dość szybkim p rz e b ie g u daje p e w n e z w y cięstw o T u ro w sk ie m u n a d T a m - mem. C zas— 14,8. Z w y c ię z c a z k a ż ­ dym biegiem n a b ie r a pew ności i b ę d z ie w k r ó t c e stanow ić p o w a ­ żn ą siłę.

R o z g ry w k a druga. J a d ą w o l­

niu tk o n a w ira ż u su r place, o s t a ­ tnie 200 m. p r o w a d z i i w y g ry w a S tefański, nie niepo k o jo n y p rz ez D a ab a. C z a s — 17.

R o z g ry w k a trz e c ia daje p r z e w a ­ gę P la ck o w i n a d B erg h a u z e n e m . C z a s — 15.6.

W cz w a rte j ro z g ry w c e p i e r w ­ sze m iejsce z d o b y w a z łatw ością Z ybert, bijąc Bieleckiego w czasie

14.6.

(5)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 5.

R o z g ry w k a piąta. Z w ycięża Abel, drugi Z erbe, trze ci B e rn h a rd t. Z e r ­ be zaczynając ostatn ie 200 m. zjeż­

d ż a n a bieżnię, co p rz e s z k a d z a mu n a stę p n ie zająć lepsze miejsce.

C z a s — 14.8,

N a stę p u je t e ra z elim inow anie silniejszych z a w o d n ik ó w w sześciu m ięd zy b ieg a ch , do k tó ry c h stają p rz ybyli n a p ie rw s z y c h m iejscach w p r z e d b i e g a c h i zw ycięzcy w ro z ­ g ry w k a ch .

M iędzybieg p ie rw s z y dał w i­

dzom d użo emocji z p o w o d u ł a d ­ nej ja z d y M ajew skiego i Szmidta, k tó ry o s ta te c z n ie w y g ry w a zb y t pó źn o z a a ta k o w a n y p rz e z M a j e w ­ skiego. C zas 14.6.

M iędzybieg drugi p r o w a d z i i w y ­ gry w a G arley, bijąc Z y b e r ta o d łu­

gość ro w e ru w w alce od połowy w irażu. C zas — 14.4.

M iędzybieg trzeci: 1. T u r o w ­ ski, 2. Stefański, N a o statnich 200 m. S te fań sk i ciągle mija, T urow ski nie daje się obejść i w y g ry w a łatwo. C z a s — 14.6.

M iędzybieg czw arty: A bel p ro w a d z i do ostatniej prostej, gdzie mija go Łazarski. C z a s—

14.2.

M iędzybieg piąty był znów z a b a w ą m iędzy S zym czykiem i Malickim, w k tórej musiał ulec m istrz w o je w ó d z tw a P o z n a ń s k ie ­ go. Czas — 15.

M iędzybieg szósty skończył się p e w n ą sensacją, gdyż P o d ­ górski uległ Plackowi, jad ą c e m u po ostatnim w ira ż u zb y t w y so ­ ko i p o d n o s z ą c tym P o d g ó rsk ie ­ go c o ra z wyżej. J a k k o lw ie k for­

malnie nic nie m ożna zarzucić ta k ty c e p, Placka, to je d n a k nic nie m o żn a n a z w a ć tej jazdy d ż e n te lm e ń s k ą i młody, a o b ie ­ cujący zaw o d n ik , w inien się szy b k o po zb y ć sposo b ik ó w nieli- cując h z c h a r a k t e r e m walki spor- wej, C z a s — 14.4.

Ć w ierćfinały dały już elitę n a ­ szy c h sław. S ta r t u j ą zw ycięzc y w m ię d z y b ie g a c h oraz M ajew ski z P o d górskim , jako zw ycięzcam i II rozgryw ki.

Ć w ierfinał p ie rw s z y p ro w a d z i i w y g ry w a p ięknie G arley, elimi­

nując z dalszej w alki silnie naci- sku jące g o Szm idta. O statni dał się poznać, jako d o s k o n a ły z a w o d n ik i tylko czasu niewielkiego trze b a, a b y był najgroźniejszym p r e t e n ­ d e n te m do M istrzostw a, do czego p o s i a d a p. S zm idt w sz y stk ie w a ­ runki. C z a s — 14.

. Ć w ierćfinał drugi w y g ry w a p e ­ w n ie S zy m czy k , a ta k u ją c p rz y zej­

ściu n a p r o s t ą Placka, k tó ry i tym ra z e m p ró b o w a ł użyć nieco sztuki, ab y pom óc sobie do zw ycięstw a.

C z a s — 14.

Ć w ierćfinał trz e c i dał zw y cię­

stw o po w alce na ostatniej p r o ­ stej P o d g ó rsk ie m u p r z e d T u ro w ­ skim. Czas — 14,

Ć w ierćfinał c z w a r t y zgrom adził o sta tn ią p a r ę p rz eciw n ik ó w : Ł a ­ zarskiego i M ajew skiego, z k t ó ­ ry c h z w y cięzc ą w yc h o d zi p ie rw sz y po p ięk n y m i silnym finiszu, p o d ­ czas k tó reg o M ajew ski usilnie, lecz be z s k u te c z n ie usiłow ał obejść p r z y ­ szłego m istrza. C z a s — 13.

T e m p e r a t u r a z a w o d ó w p o d n o ­ si się.

„MISTRZOSTWA POLSKI" NA ŁAZARSKI 7 SZYMCZYK

W losow aniu Ł a z a rs k i w yciąga sobie, jako p rz e c iw n ik a kolegę k l u ­ b o w e g o — G a rley a, S z y m c z y k P o d ­ górskiego, stą d w idać, że do finału staną: „C racovia" i W. T. C., k t ó ­ ry c h członkow ie już od kilku lat w a lc z ą o hegem onję w kolarstw ie n a torze.

Półfinał p ie rw sz y d aje p r z e w i ­ dzia n e z w y cięstw o Ł az a rsk ie g o n a d G arleyem .

Półfinał drugi p ro w a d z i i w y g ry ­ w a S zym czyk p r z e d Podgórskim . C z a s w obu p ółfinałac h 13 sek.

dowodzi, że walki o s ta tn ie miały w y ra z mocy, zw ię k szając ej się w m iarę p o trze b y ,

P r z e r w a d a ła k o n ie c z n y w y p o ­

c z y n e k n e rw o m za ró w n o za w o d n i­

ków , j a k i publiczności, k t ó r a b a r ­ dzo licznie n aw ie d z iła w dniu tym D y n a sy , d ając n iejed n o k ro tn ie w y ­ r a z sw ego z a in te re so w a n ia dla c ie ­ k aw ie r o z g ry w a n y c h walk.

F in a ł M is tr z o s tw a Polski:

N a s ta rc ie Ł a z a rs k i i Szym czyk;

w s z y s tk ic h oczy w lepione w dwie, p o c h y la ją c e się sy lw ety z a w o d n i­

k ó w i s t a r te r a . J e s z c z e chw ila ci­

s z y —z a ję c z a ł d z w o n — ruszyli.

P ie rw sz e o k rą ż e n ie p ro w a d z i S zy m czy k , dru g ie ró w n ie ż . J a d ą wolno. W trz e c ie m kole p r o w a d z e ­ nie z a b ie ra Ł a z a rs k i i ró w n ie ż w ol­

no p ro w a d z i do w ja z d u n a p r z e d ­ ostatni w iraż, gdzie r a p to w n ie s k r ę ­ ca do góry, S z y m czy k n ato m iast jedzie w dół i zajm ują m iejsce n a

taśmie.

P a t r z ą n a siebie i w zajem nie w y c z e k u ją rz u tu , w miejsce, ostatniego, tem p o powoli n a w i­

ra żu w zm acniają. O d 300 m.

tem po szybkie. P ro w a d z i S zy m ­ czyk, ale nie daje w szystkiego ze siebie. K o rz y sta z tego Ł a ­ zarski i nagłym a m ocnym r z u ­ tem mija S zy m czy k a n a 200 m., o d chodzi n a 4 m a s z y n y i u cie­

k a już po w ira ż u najw iększym pędem . S zym czyk sp o strze g a rz u t Ł az arsk ieg o i o d p o w ia d a nań, lecz już zapóźno, t e r a z cal po calu o d ra b ia s tra c o n y d y ­ stans, a b y o statec zn ie p rz e g ra ć do silnie finiszującego Ł a z a r ­ skiego o pół m aszyny. Czas — 12

.

8

.

M istrzo stw o skończone, Ł a ­ zarski m istrzem Polski po raz trze ci z rz ęd u .

W ś r ó d owacji p o d je ż d ż a m istrz do t r y b u n y sędziow skiej, gdzie m ajor F y d a , a d ju ta n t p. p r e z y ­ d e n t a P a ń s tw a , otoczony cz ło n ­ kami Z. P. T. K., w k ła d a Ł a z a r ­ skiem u ko szu lk ę a m a r a n t o w ą z go­

dłem p a ń s t w a n a piersiach.

M u z y k a g ra fanfarę, k o larz e salutują, publiczność nie szc z ę d z i o k lasków , m istrz w z r u s z o n y o d ­ b ie ra p o w in sz o w a n ia i w re szcie p o ­ woli o d j e ż d ż a w s t ro n ę szatni, gdzie jeszc ze r a z s p o ty k a go o w a ­ cja ze stro n y kolegów , k tó rz y p o d ­ n o szą go k ilk a k ro tn ie w górę w ra z z ro w e re m .

W drugim finale po pięknej i ostrej w alce z w y c i ę ż a G a rley , bijąc Podgórskiego, k t ó r y nie mógł d nia tego w y z y sk a ć sw y ch sił do ­ statecznie. Obaj za p i ę k n ą j a z d ę o b d a r z e n i z o s ta ’i oklaskam i.

(6)

Str. 6. KOLARZ POLSKI Nr. 8.

J a z d a i w yniki dn ia dzisiej­

szego z a c h ę c ą n iejedne go k o la rz a do intensyw niejszej p racy, mam n adz ie ję, że za ro k zob a czę z 10 k o n k u r e n tó w do M istrz o stw a Pol­

ski i o d c h y le n ia w formie m iędzy niem i b ę d ą w y ró w n a n e . W t e d y i w alki n a b i o r ą w iększej mocy.

J e s z c z e jed n a rz ecz p o w in ­ n a u r a d o w a ć k a ż d eg o sportsm ana, a | k o la rz y w szczególności. O to

w dniu m i s tr z o s tw a z a w o d y zo­

stały z a s zcz y co n e obec n o ścią n a ­ szych w ysokich w ła d z p a ń s t w o ­ w y c h i k o m unalnych.

Loża P. P r e z y d e n t a P a ń s t w a została z a ję tą p rz e z r e p r e z e n t u ją ­ cy c h Go pp. oficerów z m ajorem F r y d ą n a czele.

W innych lożac h zauw ażyłem : p. je n e ra ła T o k arzew sk ie g o i k o ­ m e n d a n t a m iasta, p. je n e r a ła Slcład-

kowskiego, K om isarza R z ą d u na m. stoi. W a rs z a w ę , p. p r e z y d e n ­ ta m iasta p. J a b ło ń sk ie g o o ra z wielu innych.

S p o rt k olarski z a c z y n a sobie z d o b y w a ć zia n te re s o w a n ia , n a co w zupełności zasługuje i słusznie we F ra n c ji został n a z w a n y „K ró­

lem s p o r t ó w ”

Sportowiec■

MISTRZOSTWO POLSKI NA SZOSIE

N a jw ażn iejsza p r ó b a sił n a s z y c h go, dalej G ronc zew skie go, Ignato- • J u ż o godzinie 8 ra n o g w a rn o d ro g o w c ó w o M istrzostw o Polski, ro- w ic z a ze Lw ow a, Salskiego i ca- zaczęło się robić n a szosie w oko- z e g rała się doskonałej s to su n k o w o lego s z e re g u m oże mniej z n a n y ch , licach startu.

Rozbicie nam iotu-szatni, b u fe ­ tu, o rg a n iz acja pom ocy lekarskiej, s a m o c h o d y sędziow skie, k o n tro lu ­ jące w ó z k i— m otocykle — tw o rz y ­ ły n ies ły ch a n y hałas i ja k g d y b y zam ięszanie. Lecz zbliża się g odzi­

n a 10, kap itan Z w iąz ku p. W o jt­

kiewicz z p. T r ip p e n b a c h e m rozdali już zaw o d n ik o m n u m e r y i k o larze p r z e c h o d z ą p o d b e z a p e la c y jn ą w ła ­ d zę s ta rte r a .

U staw ia n ie t r w a b a r d z o k r ó t ­ ko po usunięciu z szosy n iep o ­ t r z e b n y c h „kibiców ", za w o d n ic y z je d n ą nogą n a p e d a le ro w e ru w zupełnej ciszy, w y słu ch u ją o s ta ­ tnich w s k a z ó w e k s ta r t e r a i n a s y ­ gnał „wolno n a p r z ó d do s t a r t u " — ruszają.

S T A RT BIEGU O „MISTRZOSTWO POLSKI" DROGOWE N a starcie z p o d n ie sio n ą do góry c h o rą g ie w k ą stoi p re z e s W.

szosie, b o n a tró jk ąc ie dróg oka- ale d uży z i p a ł p o sia d a ją c y c h ko- i'. C. p. N akoniecznikoff, n a któ- la ją c y c h lasy P orębskie. Piękny, larzy, jak: W ię c ek-S obolew ski, Na- rego zn a k za w o d n ic y o godz. 10 t r o c h ę c h łodny dzień 29 cz e rw c a , piera cz, S z e n r o k i t. p. m. 10 prz ejech a li taśm ę i rozpo- zgrom adził n a starc ie około 2000

w idzów , k tó rz y z wielkiem z a in ­ te re s o w a n ie m mogli śledzić walkę, gdyż za w o d n ic y 7 r a z y p r z e je ż ­ dżali p r z e z o d c in e k s zo sy łączący J a b ł o n n ę z C z a r n ą S trugą.

Do tego w ielkiego w yścigu r o ­ ze grane go n a d y sta n s ie 214 kim.

stanęli znani już ze s w y c h p o p r z e ­ d n ic h z w y c ię s tw zaw odnicy.

W id z im y w ięc zeszło ro cz n eg o zw y c ię z c ę wycig.i o m istrzostw o Polski, M iecz y s ła w a Langego; z n a ­ kom itego a s a „U nionu", O s k a r a Millera; d a ją c e g o św ietn e w yniki c z a so w e , ale n ie ste ty , z a w s z e t y l ­ ko u siebie — Ziem bickiego z B r z e ­ ścia; nie mniej p ec h o w eg o , jak i św ietnego B arto d zie jsk ieg o z W.

T. C., m łodego m istrza W o je w ó d z ­

t w a W a rs z a w sk ie g o , D uszy ń sk ie - FRAGMENT Z BIEGU O „MISTRZOSTWO POLSKI"— BRANIE ZAKRĘTU

(7)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. 7.

częli wyścig. O d ra z u n a czoło w y ­ su w a ją się Lange, Miller, S zenrok, Salski, B arto d zie jsk i i szu k a ją cy d o b re g o l e a d e r a Ziembicki. T e m ­ po dość szybkie, u trzy m u je się aż do s k rę tu , poczem chw ilow o s ła ­ bnie.

N a ostatnie m iejsce w y c o fu ­ je się Lange i p ozostaje ta m aż do n a s tę p n e g o sk rę tu w stronę S e ­ r o c k a biegnącego. T u L an g e m o ­ cnym z r y w e m w ych o d zi n a czoło i energ iczn ie p ro w a d zi, za nim rz u c a się Ignatowicz, m ając n a kó łk u Ziembickiego, za któ ry m jedzie B artodziejski. T em p o d o ­ ch o d z i do 35 kim. n a godzinę. N a ­ gle o d p a d a w s k u t e k d e fek tu w r o ­ w e rz e Ignatowicz, z a uciek in ierem rz u c a się M iller i z Ziembickim n a kole d o chodzi Langego, te n p r z e r z u c a się n a d ru g ą stro n ę szo­

sy c h c ą c zm iany— nik t j e d n a k nie m a o dw agi p ro w a d z ić i tem po m a ­ leje co raz bardziej. Po jakimś c z a ­ sie Lange zn ó w p ró b u je ucieczki, ale wciąż b ez skutecznie. N a czoło w ychodzi s ta ry Salski i już n a czas d łuższy w yścig zostaje pod jego, d y re k ty w ą .

P ie rw s z e o k rą żen ie p r z e j e ż d ż a ­ ją w p o rz ąd k u : 1) S z e n r o k w 1 godzinę 8 m inut 45 s ekund, 2) Ziembicki, 3) N a p ie rac z, 4) S al­

ski, 5) Lange, 6) B artodziejski, 7) G ro n c z e w sk i, 8) K ond ra ck i, 9) F ró ss, 10) P rzybysz , 11) G a b ry c h , l l ) F a l c m a n n , 13) Chyłfeo, 14) Ser- beń sk i, 15) Kiesel, 16) Miller, jest to czołow a grupa, od k tórej w s k u ­

t e k d e fe k tu o d e r w a li się D u sz y ń ­ ski, j a d ą c y z o p óźnieniem 6 m i­

n u t, a dalej W ięcek, za k tó ry m

w odległości jeszcze d w ó c h kilo­

m e tr ó w Ignatow icz.

O ile n a czele w yścigu n a s t ą ­ piło p e w n e usp o k o jen ie o t y ­ le ci, k tó rz y odpadli en e rg i­

cznie p o s u w a ją się n ap rzó d . W re zu ltacie w drugiem o k rą ż e n iu w pierw szej g ru ­ pie zn a jd u ją się: Ziembicki, Miller, S zenrok, Lange M., B artodziejski, K a lk b ren er, F a lc m a n , N e sz p e r, D u sz y ń ­ ski, Blau, Malicki, S o b o le w ­ ski, Ignatow icz i inni. Czas drugiego o k rą ż e n ia 1 godzi­

n a 15 minut.

W o k rą ż e n iu trze ciem w y ­ cofuje się S a lsk i—jed y n y z a ­ wodnik, k tó ry n a d a w a ł w y ­ ścigowi p e w n e te m p o i p o d ­ trz y m y w a ł a ta k i Langego.

Z t ą ch w iłą w yścig tra c i w sze lkie p ie rw ia s tk i w alki i już do k o ń c a o d b y w a się w tem pie tu ry sty czn y m .

Je ż e li co p o d k re ślić n a ­ leży, to c h y b a niesłycha nie zim ną k r e w Ziembickiego, k tó ry pomimo, że jechał c a ­ ły d y s tan s bez defektu, nie p o p ro w a d z ił ani 100 mtr.

To sam o m o żn a po w ied z ie ć i o i n n y c h z a w o d n ik a c h , jak B artodziejski, S obolew ski, W ię c e k , G ronczew ski, S z e n ­ rok, M iller i inni, tłoma- czyć ich je d n a k m o żn a o b a w ą p r z e d e w e n tu a ln y m a tak ie m Ziem ­ bickiego, k t ó r y p o d o b n o u sie­

bie 100 kim. jedzie w 3 godziny 11 minut. W k a ż d y m ra z ie był to wyścig p r o w a d z o n y z d u ż ą do zą

h u m o ru i wesołości, a z m inim al­

n ą d o z ą w ysiłku i myśli.

K o ro n ą w szystkiego jest fakt,

że D uszyński n a 7 k i n . p r z e d ko ń ce m biegu p rz e b ił gumę, w i­

dzieli to w szyscy, ż s od czołowej g ru p y o d p a d ł i nik t nie z a p r o p o ­ n o w a ł c h o ć b y t ro c h ę m ocniejsze­

go te m p a . W ię c D u szy ń sk i p ę ­ k n i ę t ą gumę zmienił i w yścig je ­ szcze śliczniej wygrał. Z r e s z tą w y ­ p a d k ó w t a k ic h było kilkadziesiąt.

Sam z w y cięzc a D u szyński miał 6 d efek tó w , Ig natow icz — 8, G r o n ­ c z e w sk i — 3, B a rto d z ie jsk i 2 i t. d.

A ci co jechali b e z defektu, albo p ra w ie bez — n i e — spokojnie 10— 12 kim. n a godzinę — m ają czas.

W re z u lta c ie wyścig rozegrał się na ostatnich 500 mtr., ale p y ­ ta m się po co było jechać 214 kim.

Nie p a n o w ie szosowcy, ta k w y ­ ścigów s zosow yc h nikt nie r o z g ry ­ wa, a p. Ziem bińskiem u, k t ó r v je ­ dzie p o d o b n o u siebie 100 kim.

w 3 godziny 11 minut, pow iadam , że był tak i w tym w yścigu śm ie­

s z n y —ja k m u się zda w ało , że jest p ow ażny. P ro p o n u ję m u jeździć FRAGMENT Z BIEGU O . MI STRZOSTWO POLSKI".

DUSZYŃSKI REPERUJE

DUSZYŃSKI I BARTODZIEJSKI ZWYCIĘZCY BIEGU O „MISTRZ. POLSKI

OBAJ Z W. T. C.

(8)

Str. 8; KOLARZ POLSKI Nr. &

w b iegach w o j e w ó d z k ic h tro ch ę wolniej, a w m is tr z o s tw a c h Polski, t r o c h ę szybciej.

R ezultat:

1) D u szy ń sk i Kazimierz.

2) B a rto d z ie jsk i T a d e u s z o z/±

dług., obaj z W a rs z a w s k ie g o T o ­ w a r z y s t w a C yklistów.

3) Ziem bicki S. z B rz e ś c ia n a d Bugiem.

4) L a n g e M. z P ozn ań sk ieg o T o w a r z y s t w a Cyklistów.

G R A N

Paryż w lipcu.

Lipiec jest m iesiącem sensacji kolarskich.

N a k a m ie n is ty c h — i ciernistych — d roga ch, o w ijając ych m a sy w y gór P ir e n e js k ic h i A lp e jsk ic h rozegry- w a się e p o p e ja s z o s o w a — T o u r de F ra n c e .,, N a b e to n ie to r u r o z s tr z y ­ gają się dwie n a jw ięk sz e bitw y sp rin te rsk ie , G r a n d P rix de Paris i m istrz o stw o św iata.

D zięki „oficjalności" swej m i­

strz o s tw o p rz e w y ż s z a , oczywiście, w yścig p aryski. L ecz jeśli chodzi 0 św ie tn o ś ć tradyc ji, o prom ieni- stość aureoli, w ieńczącej czoło z w y ­ cięscy, nie u s t ę p u j ą sobie w z a je m ­ nie te zaw ody. M oże n a w e t G ra n d P r i x —o ro k s t a r s z e — co do w y n i­

k ó w s p o rto w y c h , co do liczności 1 jak o ści o b s a d y w y s u w a się n a ­ p rz ó d .

Bieg t e n o n a g ro d ę m a g istra tu stolicy n a d s e k w a ń s k ie j, u r z ą d z o ­ n y n a to rz e miejskim w Vincen- n e s. na k o rz y ść b ie d n y c h P ary ż a, p o r a ź p i e r w s z y od b y ł się w ro k u 1894. O d r o k u 1898 p o s ia d a dwie edycje: dla a m a to r ó w i dla z a w o ­ d o w c ó w ; c ie k a w e m jest, iż k a te - g orja p ie rw s z a później w y stą p iła n a are n ę , niż druga.

O d sam ego p o c z ą tk u „ G ra n d P r i x “ p rz e w y ż s z y ł s w ą ś w ietnością w s z y stk ie inne p o d o b n e im prezy.

r z e c można, że lis ta z w y cięzc ó w lego nietyłko, że nie z a w ie ra ani je d n eg o n iez u p e łn ie godnego tego j a s z c z y tu n a z w is k a , ale jest w p ro st ze d y n ą , p o d względem jakości ich.

A lb o w iem znalezienie się n a niej jdla k a ż d e g o s printera , ja k e u r o ­ pejsk ieg o , t a k a m e r y k a ń s k ie g o , czy

5) S obolew ski z Kaliskiego T o ­ w a r z y s t w a Cyklistów.

6) G ro n c z e w s k i z W. T. C.

S ió d m e m iejsce p r z y z n a n o n a ­ s tę p u ją c y m z a w odnikom : W ięcek, N a p ie ra c z , Ignatow icz, Kiesel, Ne- sz p e r i K a lk b re n e r.

Ż eb y S zan o w n y m C zytelnikom , a w szczególności m łodszej g e n e ­ racji k o la rz y d a ć m ożność ogólne­

go o rje n to w a n ia się w s z y b k o ś c ia c h

D P R I X D E

(Korespondencja własna)

australijskiego, jest najw ię k s z e m m arzeniem , w iększym nieraz, niż obleczenie się w p ię c io p r ę ż n ą k o ­ szulkę m istrz a świata.

Pozatem , jeśli chodzi o wyniki te c h n ic z n e rz ec m ożna, iż p a r y s ­ kie G r a n d P rix z a w ie r a całą hi- storję 200 metrów... T am u s t a n o ­ wiono, tam bito t e n k la sy c z n y r e ­ k o rd s p r in te rs k i, ta m w reszcie, w r o k u ubiegłym, u z y s k a ł M au ric e Schilles o b ecnie k ró lu ją c e 11,4.

Dzieje „ G r a n d P rix d e P a r i s ” za w iele w y m a g a ły b y k a rt, g dybym chciał je szczegółow o tu p r z e d s t a ­ wić. O g ra n iczę się więc do k r ó t ­ kiego s tresz cze n ia , k ła d ą c nacisk n a o k re s p o w ojenny.

Co do p o p rz e d z a ją c e g o k atak lizm św iatow y, niech mi s ta rc z y w s p o ­ mnieć, iż spis t ry u m fa to r ó w z a w ie ­ r a n a z w is k a E lle g a a rd a , M eyersa, M a y e ra , wielkiego a m e r y k a n a K r a ­ m e ra d w u k ro tn ie , ró w n ie ż d w u ­ k ro tn ie H o u rlie r'a , trz y k r o tn i e zaś n e rw o w e g o F r i o l ’a a po r a z u Pou- chois i nie m c a R u t t ’a.

Po wojnie trz y ra z y z rzęd u z w y ­ ciężył b e z k o n k u re n c y jn y w ó w c z a s a u stra lijcz y k S p e a rs , p ocz em na liście u k a z a ł się E r n e s t Kaufm ann.

W l a ta c h 1924 i 1925 pie rw sz y m p rz e b y ł ta ś m ę Schilles.

G r a n d P rix a m a t o r s k i e p r z e d s a ­ m ą w o jn ą zd o b y ł cz te ro k ro tn ie anglik Bailey, p o cz em na spisie z n a jduje m y h o l e n d r a P e e te r s a , fr a n ­ c u z ó w Bellivier, M ich a rd 'a , Cugnot.

W ro k u o b e c n y m p rz e b ie g w y ­ ścigu był n a stę p u ją c y :

Do G r a n d P rix am ato rsk ie g o p rócz fra n c u z ó w s ta w a li s z w a j c a r A b e g ­ glen i cały te a m niemiecki: Osz-

o siąg an y c h prz ez d a w n y c h m istrzó w koła, r e d a k c ja już w nu m e rz e n a ­ s tę p n y m „ K o la rz a ”, p o d a historję b iegów o „ M istrzo stw o P o lsk i” n a d ro d z e , m ając p rz ek o n an ie, że b ę ­ dzie on a p rz y ję ta p rz e z ogół k o ­ larzy, jako niezm iernie w a ż n y ma- terjał dla w szelkiego ro d z a ju p o ­ r ó w n a ń . Z p o r ó w n a ń w yniknie, że już p r z e d 20 z g órą laty jeżd ż o n o nieco prę dzej, niż dzisiaj.

P A R I S

mella, Engel, Steffes i m łody O sc a r R u tt, syn s ta re g o m istrza.

F rze d b ie g i zakw alifikow ały niem- ców R u tta , O szm elę i Steffes'a, o ra z fra n c u z ó w E x b ra y a t, Galvaing, A u d in e t, R o u d y i Coupry. S zw a j­

c a r A begglen, za m knięty, nie zd o ­ łał n a w e t zakwaliEikować się do re p e c h a g e 'u z k tórego zw ycięsko w y sz e d ł niem iec Engel.

T rz y półfinały d ały w y n ik n a ­ stępujący:

I. 1) Engel, 2) R utt, 3) A n d in et, 200 m, w 14,4 sek.

II. 1} Galvaing, 2) Steffes, 3) C oupry, 200 m. w 12,6 sek.

III. 1) Ószm ella, 2) R oudy, 3) E x b ra y a t, 200 m. 12,6 sek.

Finał, w o b e c p ę k a n ia z byt wy- su b teln io n y ch opon, ro z p o c z y n a n o c z te ro k ro tn ie . W r e s z c ie odbyło się b e z in c y d e n t ó w i Engel zw ycięsko m inął celownik, w y p rz e d z a ją c o kil­

k an a ście c e n ty m e tr ó w O szm ellę i G a lv a in g 'a. 200 m. w 12,8 sek.

F o r m u ł k a w yścigu z a w o d o w ­ ców b y ła nieco inną. 7 p rz e d b ie - gów, r e p e c h e g e , 4 ćw ierćfinały po d w uch, 2 półfinały t a k samo, w r e ­ szcie m ecz finałowy w d w u c h bie­

gach.

Za w y jątkiem p rz e b y w a ją c e g o w A m e r y c e K a u fm a n n a oraz z a ję ­ tego m istrzostw em W ło ch M oret- ti'ego, c a ła ś m ie ta n k a s p r i n t e r s k a stare g o k o n ty n e n tu by ła obecną, z a u stra lijcz ykie m S p e a r s 'e m n a d o d atek .

P rze d b ie g i zakw alifikow ały Spe- ars'a, h o le n d ra M o esk o p sa, f r a n c u ­ z ó w Schilles’a, P o u la in ‘a, F a u - c heux, P e y ro d e , R o h rb a c h a .

N i e s p o d z ia n k ą były pora żk i m istrz a Anglji B ailey ‘a, m istrza

(9)

KO LAR Z POLSKI Nr. 8. Str. 9.

H olandji L eene, m istrza Belgji O t ­ to; M ich ard , k t ó r y się poranił n a treningu, sta n ą ł tylko po formie, b y za ty d z ie ń móc w ziąć udział w r e p e c h a u g e ‘u. W y g ra ł go z r e s z ­ tą, bijąc w s p o m n ia n y c h wyżej c u ­ dzoziem ców .

Ć w ierć finały p rz e s z ły jak niżej:

I. 1) F a u c h e u x , 2) Poulain. 200 m.

w 12,6.

P o u la in ‘owi d alek o do formy z p r z e d 20 laty.

II. 1) M ichard, 2) S pears. 200 m.

w 12,4.

Po sam em starc ie a u stra lijc z y k zo staje w tyle o 10 długości. Co w idzą c, M ic h a r d finiszuje z 450 m e tró w i nie jest już d opędzonym .

III. 1) M oeskops, 2) R o h rb a c h . 200 m. w 13,6.

R o h rb a c h , d o b ry jeźd z iec d ru - goklasowy, tra c i k o n te n a n s w ob e c c z te ro k ro tn e g o m istrz a św iata i nie o d w a ż a się go a t a k o w a ć , jak z r e s z ­ t ą w id ać z d a n y c h czasom ierza.

IV. 1) Schiłles, 2) P ey ro d e . 200 m. 12,6.

T a s a m a h istorja się p o w tarza.

M istrz F ra n c ji d a re m n ie c z e k a n a atak.

Półfinały ułożono tak, by w każ- d em je d e n z fa w o ry tó w — a byli niemi k o la rz e starsz ej g ene rac ji Schilles i M oeskops — zd e rzy ł się z „ o u ts id e r‘e m “ — p r z e d s t a w i c ie ­ lem m łodszego pokolenia.

D e cyzja t a dla d a w n y c h gw iazd o k a z a ła się zgubną:

I. 1) F a u c h e u x , 2) Schilles. 200m, w 12,4,

Schilles, b e z w ą tp ie n ia n a j s z y b ­ szy ze s p r in te ró w w spółcz esnych, lecz b e z w ą tp ie n ia i n a jsła b sz y t a k ­ tycznie, za m ia st ograniczyć się do w y k o rz y s ta n ia sw ego p io ru n u ją c e ­ go finiszu, chciał z d o b y ć się n a fi­

nezję. W r e zu ltacie, z a s k o c z y w sz y go, F a u c h e u x zdobył 5 długości na 200 m e tró w p r z e d celow nikiem .

W y n ik był p rz e to p rz e s ą d z o n y m . II. 1) M ichard, 2) M oeskops.

200 m. w 11,8 s.

J a k w id a ć z czasu, bieg ostro p ro w a d z o n y . R a p to w n y z ry w Mi- c h a r d a p o z w a la m u z d o b y ć 10 m e ­ tró w , z k tó r y c h olbrzym i h olender z d ą ż y o d w o jo w a ć ty lk o 5.

F in a ł ro z eg ra li w ięc m ię d z y s o ­ b ą dwaj „młodzi" — m istrz olim­

pijski 1924 M ic h a r d i z n a n y W a r ­ sza w ie s y m p a ty c z n y F a u c h e u x .

I d w a r a z y z rz ę d u , ob u k ro tn ie z w y n ik ie m „12", F a u c h e u x w y p r z e ­ dził sw ego ryw ala, w p isu jąc swe n a z w isk o do spisu, z a w iera ją ceg o imiona tylko w ielk ich gw iazd.

Mimo, iż publiczność, co ra z b a r ­ dziej in te r e s u j ą c się biegam i za m otoram i, naogół mniej gustuje w s p rin te rsk ic h , G r a n d Prix, w tem ro k u ja k i zaw sze, stanow iło wy- w yjątek. S p r z e d a ż biletów d a ła p o n a d 257000 fran k ó w . R o z r y w k i d e c y d u ją c e o d były się w obec n o ści P r e z y d e n t a R e p u b lik i p. D o u m er- gue, otoczonego ca łą p le j a d ą o s o ­ bistości oficjalnych.

W s z y stk o odbyło się w ięc ku ogólnemu zadow oleniu, jeśli nie li­

czyć nieuniknionego r o z c z a ro w a n ia kilku p r e t e n d e n t ó w do o paski o b a r ­ w a c h francuskiej stolicy. A le i ty c h p o c ie sz a p e r s p e k t y w a r e w a n ż u w M edjolanie, n a m is tr z o s tw a c h ś w ia ­ ta, za d w a ty godnie albo z n o w u w P a ry ż u , za rok.

W. Junosza.

K R O N I K A K R A J O W A

W a r s z a w a . Trzeci d z i e ń z a w o d ó w to r o w ych , ob ejm u­

jący również mistrzostwo Polski torowe, dał następują ce r e ­ zultaty:

Bieg 1000 .n dal zwycięstwo K ędzie rs kie m u przed Swier- czyńskim i K acpers kim ostatnie 200 m. — 13,8 sek.

Bieg półdysta nsow y na przestrzeni 5 km. z tr z e m a fini­

szami zdobył Makowski 12 punktó w , drugi — K ęd zia 8 p., trzeci — A. K arle 4 p. C zas 8 m. 16,6 s.

Bieo' 800 m. A. 1. Brejnak, 2. Jesion, 3. Rudnicki, 200 m. — 14,6 s.

Bieg 800 m. B. 1. Skrzypkow ski, 2. Wodzyński, 3.Tschir- schnitz. 200 m. — 15,4 sek.

S krzypkow ski wygrywa pewnie, jadąc z dużym t e m p e ­ ram en tem .

Bieg półdystansowy na przes trzeni 3 kim. z dwoma fini­

szami dai zwycięstwo A. Karlemu; drugi — -Kowalski; trzeci — Broński. ! Czas 5 m. 28 s.

W biegu tym Broński w sk u te k nieprawidłowej jazdy spo­

w odow ał upadek kilku zawodników za co został pozbawiony miejsca i zawieszony na jeden dzień zawodów.

Bieg półd ystanso w y 3 km. z dw oma finiszami zgromadził na starcie 8 współzawodników, z któ rych najpiękniej jechat Po- pończzk J. zdobywając pierwsze miejsce, następnym był W. Karle i tr zecim — O chniewski. Bieg, prow ad zo ny cały czas mocno i zd ecydow an ie, dał widzom dużo emocji. Czas 4 m. 21 s.

Bieg „ H andicap” na p rzes trzen i 820 m. dał piękne i za­

służone zwycięstwo s c r a t c h ’owi — Majewskiemu, któ ry ruszył z miejsca doskonale i mijając przeciwników je dnego po drugim zdecydowanie zajął pierwsze miejsce, mając za sobą Kęd zię 50 m. for, Turo w sk ie go — 10 m. for. i Malickiego 60 m. for.

Bieg drużynowy na p rzes trzen i 4000 m. z dw óch startów zdobyła osa d a W. T. C. w składzie: Szymczyk, Lange, Mat ersk i i Janociński, przejeżdżają c dy stan s w 5 m. 24 s. i bijąc osa dę łódzką o 2,6 s. Biegi drużynowe, o ile są dobrz e obsadzone, w zbudzają zawsze wielkie zainteresowanie. T ak było i z tym

biegiem, szczególniej w chwili, g dy zespól łódzki chwilowo z a ­ czął po praw iać swoje miejsce. Na tym miejscu należy p rz y ­ pomnieć, że w roku zeszłym drużyna W. T. C. osiągnęła z n a ­ komity czas 5 m. 10,4 s.

Bieg za motorami dał pię kną sposobność n aszem u długo­

dystansowcowi J. Langemu do zap rezentow ania swej te chniki i wytrzymałości p rz e d kolegami z prowincji. P ro w ad ząc cały czas wygrywa Lange, mając za so bą o 2 okrążenia O ksiu tycza, dalej Turowski. Czas — 9 m. 24 s.

Zważywszy, że w tym dniu odbyło się 37 s tartó w i z a ­ wody skończyły się p rzed zmrokiem, możemy powiedzieć o o r g a ­ nizacji zawodów, że jest przykładem do naśladowania.

W a r s z a w s k i e T o w a r z y s t w o C y k l i s t ó w święci w jesieni b r.

40 letni jubileusz swego istnienia.

W ie lk a n a g r o d a S t a r o s t w a W a r s z a w s k i e g o od b ęd zie się w pierwszych dnia ch sierpnia na dystansie około 100 kim.

Bieg dostępny dla zawodników nie posiadających licencji Z. P.

T. K. i zamieszkałych w granicach staro stw W arszaw skiego.

Z a w o d y : W a r s z a w a -— Lublin — W a r s z a w a o d b ę d ą się dnia 18 lipca i zgro m adzą u s t a r tu najlepszych polskich d łu g o ­ dystansowców.

O b a powyższe biegi organizuje Tow. Cyklistów w W a r ­ szawie.

N a j b l i ż s z e z a w o d y to r o w e o Mistrzostwo W ars zaw y W biegu za mo orami na dystansie 100 km. b ęd ą miały miejsce w dniu 25 lipca. Należy spodziewać się pobicia kilku re k o rd ó w polskich na dłużs ze dystanse.

M i s t r z o s t w a ś w i a t a organizow ane w r. b. przez Włoski Zw iązek Kolarski, o d b ę d ą się na to rach Medjolanu i Turynu oraz na szosie Medjolan — Turyn w następującym porz ądkn.

D nia 24 lipca przedbieg i o Mistrzostwo Ś w ia ta d lajedźców lotnych am atorów i zaw odowców o dbędą się na to r z e w Medjo-

(10)

Sir. 10. K O L A R Z P O L S K I Nr. 8,

lanie. D nia n astępnego t. j. 25 lipca zostaną rozegrane finały mistrzostw.

D nia 29 lipca’]; o d będą się^zawody o m istrz ostwo św iata dla amatoró w — dłu godystansowców na p rzes trzen i 182 km.

900 m. między Medjolanem^i Turynem.

J Ó Z E F L A N G E W. T. C.

Z N A K O M I T Y D Ł U G O D Y S T A N S O W I E C

Również 28 lipca o d będą się na to r z e w Turynie prz e d - biegi o mistrz ostwo św iata dla zawodowców — d ługodys tansow ­ ców na p rzestrzeni 100 kim. za motora m i i dnia następnego fi­

nał te g o ż biegu na tej samej prz estrzeni.

P o z o sta łe dni ty godnia zajmą o brady K ongresu Między­

narodow ego Związku Kolarzy ora z przyjęciu deleg a tó w przez władze włoskie; r e s z tę czasu wypełnią wycieczki.

B arw polskich na m istrzostw ach św ia ta bronić będą, wy­

znaczeni p rzez Z. P. T. K. najznakomitsi zawodnicy: Łazars ki, S zym czyk i Garley oraz P o d g ó rs k i i Szmidt.

Na szosie spróbują swych sił Ignat owicz i Serb eński.

Nie jest wykluczone, że wymieniony skład nie ulegnie pewnym modyfikacjom.

Zawodnikom naszym re d a k c ja „ K o la rz a ” życzy pełnych sukcesów na teren ie międzynarodowym.

Ż y r a r d ó w . Ż y r a r d o w s k i e Tow. Cyklistów./ po długich zm ag aniach z trudnem i obecnem i w arunkam i zdołało d o p ro w a- do końca swój plan budowy to ru, otw ie rają c go dla swoich członków. T or mierzy 3 331 3 m; szero k o ść około 6 m; n achyle­

nie łuków pozw ala na maksym alną szybkość zawodnika, jad ąc e­

go bez pomocy. Tow arzystw u życzymy dalszej i owocnej pracy nad p r o p a g a n d ą sp o rtu ko la rsk ie go.

Ł ó d ź . T o w a r z y s t w o C y k li s tó w R e k o r d w Łodzi donosi, że mistrzostwo T ow arzystw a na rok 1926 zdobył p. Gietzel A r ­ tur, prz ebyw ają c p rzes trzeń 46 km. w 1.40.52.

S t a r t jeźdźców był kolejny, co minuta. N orm a dla zd o­

by cia nagrody dla dalszych zawodników wynosiła — 10 m. po pierwszym.

Z 16 startujących drugim przybył Bronisław Jes ionek w 1.41.50, trzecim — H. Fischer.

O gółe m do m ety przybył o 10 kolarzy.

N agro dy otrzymali czte re j pierwsi, żeto n pamiątkow y p. Rufenach.

P o r z ą d e k wzorowy, w ypadków nie było. P om oc le k a r sk ą niósł dr. Becz Leon.

Tor iv H eie now ie . Jed en z bardzo cie kawych wy­

ścigów zorganizowało S. S. „Union w ubiegłą niedzielę. W y ­ ścigi te dały sposobność stwierdzić raz je szcze znak omitą for­

mę i klasę dwóch naszych najlepsz ych szprin te rów Łazarskiego i Szymczyka i wykonać pewne nieobeznanie się z to rem P o d ­ górskie go i G arley’a, którzy prz egrali do Szmidta.

Czujemy się w obowiązku zwrócić uw agę pp. sędziów S. S. „ Union", by baczniej uważali na taś m ę. W biegu „Gwiazd K ola rskic h" tr z e c ie miejsce zajął bezprz ecznie Garley p rzed S z m i d f e m i Podgórskim , tym czasem na ta bl icy wyniesiono na tr zecim miejscu S z m i d f a a p ro te s t G arley’a odchylono.

Rezultaty.

Wyścig rewanżowy.

1. Ł azarsk i — 8 punktów 2. Szymczyk 7 — punktów 3. Szmidt — 6 punktó w 4. Po d g ó rs k i — 4 punkty 5. G arley — 3 punkty.

W yścig „P o ls k ich Gwiazd Kolarskich":

1. Łazars ki; 2. Szymcz_yk o ,gum_ę; 3- _ Szrnidt; 4. Garley;

5 P odgórski. W innych wyścigach uwagę na siebie zwracali Z ybert i Z erbe wygrywając w dobrym stylu po kilka nagró d Publiczności okcło 3000.

P i o t r k ó w . W dniu 27 czerw ca na boisku sporto w ym 25 p . p . odbyły się za w ody kolarsk ie , zorg anizow ane przez P io trk o w sk ie Towarzystwo Kolars kie „S iła”.

Mimo tr udnych warunków, jak niesto so w ny do podobnych imprez tor, zawody ściągnęły około 3-ech ty się cy osób. Do zawodów stan ęło 22 kola rzy Łodzi, W ars zaw y, Moszczenicy i Pio trk ow a.

P rzed b ieg i do „Biegu w s tę p n e g o ” wyłoniły następujących zawodników:

1-szy przedbieg: 1. Wojciechowski, 2. Jóźw ik . 2-gi prz edbieg: 1. ‘Braun,

2. K aste rski.

3-ci przedbieg: 1. Ruczyński, 2. Madęjczyk.

Finał: 1. Wojciechowski, 2. K aste rski, 3. Madęjczyk.

Bieg Główny: P rz e d b i e g pie rw szy wygrywa Majewski

O S W A L D M U L L E R , M I S T R Z W O J. Ł Ó D Z K I E G O p rz e d Duszkiewiczem, drugi — Klimczewski przed Szczęką^

w trzecim — Antoniewski zwycięża O str ow skiego, w czw artym Rózga — Błaszczyka. W finale pie rwszą nagrodę zdobył Ma­

jewski, zwyciężając Duszkiewicza L udwika młodego, dobrz e się zapow iadaj ącego kolarza.

(11)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 8. Str. l i .

Bieg amerykański: 1-szy Klimczewski, 2-gi Błaszczyk, 3-ęi Antoniewski.

Bieg „ D erby K ra jo w e” dał sposobność do popisu Majew­

skiemu „ O d r o d z e n ie ”, który też przychodzi do mety pierwszy bijąc Wojciechow skiego i Rózgę.

Zawody obfitowały w c z ęste wypadki prz ew ró ceń z po­

wodu wąz kośc i toru i braku wiraży. D lateg o należy je t r a k t o ­ wać jako usiłowania propagandysty czne do czasu postawienia sprawy na odpowiednim gruncie. O rg aniz atoro m należy się jednak uznanie za p racę włożoną i zamiłowanie.

Obowiązki sędziów pełnili p. p.: P re z y d e n t miasta Szmidt, wice-prez. H udec, major Styrczula, Skw arczyński, Swierczyńs ki i Kurek.

K. F.

S o sn o w ie c. Z ogromnemi trudnościami walęzy w swych zam ierzeniach Sosnowieckie Tow arzystwo Cyklistów. Brak to ­ ru i lokalu nie pozwala małemu liczebnie lecz ożywionemu naj- lepszemi chęciami Towar zystwu na należyty rozwój i propagan­

dę kolarstwa, tym bard ziej w obecnych trudnych czasach. Mimo.

je dnak trudności p raca kolarsk a, jak widać ze sprawozdania, posuwa się stale naprzód. Prócz pra cy na swym własnym t e r e ­ nie członkowie Tow. biorą żywy i czynny udział w pracach natu ry społecznej.

Duszą Tow. w jego poczynaniach jest niezm ordow any ko- la rz-prezes Fliski, któ rem u dzielnie sekundują pp. vice-pre zes Levitto ux i kap. Zalega.

Nie wątpimy, że w roku przyszłym Sosnow ieckie Tow.

Cyklistów zapro si świat kolarski na uroczysto ść pośw ięcenia swego toru, do posiadania

któ r eg o ta k usilnie dąży.

Z a r z ą d S o s n o w i e c k i e ­ go T o w a r z y s t w a C y k li s tó w na czele z p. J. Fliskim p r e ­ zesem niestrudzonym usilnie pracuje w roku bieżącym nad wyszkoleniem swych jeźd ź­

ców szosowych, którzy z d u ­ żą ambicją sporto w ą starają s i ę ^ stwarzanie zdro w ej ko n ­ kurencji międzyklubowej.

Z pośród kilkunastu

„szo sowcó w " wyróżniają się pp. Z. Salskim (stary „ a s “ dró g zagłębiowskich), J. S z k u ­ tnik, J. Kukieła i młody do­

b rze zapow iadaj ący „długo­

dy stansow ie c" p. H. Sołtys, la t 20.

Poniższe rezulta ty i wy­

czyny wskazują, że p raca so­

snowieckich ko larzy posuwa się naprzód:

W dn. 6 czerwca r. b.

zawodnicy S. T. C. w liczbie pięciu brali udział w wyści­

gu „ O tw a rc ia Sezo nu" na Górnym Śląsku, na trasie k rętej i p a ­ górk ow ate j 54 kim., p ierw sze miejsce zajął zaszczytnie Ż. Sal­

ski p rzy pięknym finiszu, w czasie 1 g. 42 m., następ n e miejsca zdobyli ślązacy, gdyż n a s z j m czte re m zawodnikom, pękały gu­

my. S ta rto w ało 34 zawodników.

W dniu 20 cz e rw c a r. b. p odczas zawodów zorg an izo wa­

nych przez Radę Zjednocz. Organizacji K ulturaln o-O św ia tow ej w Sosnowcu H. Sołtys w biegu ogólnym na 20 kim. zajął p ie rw ­ sze miejsce w niepobitym dotą d czasie 0,31 min. 5 sek. W ty m ­ że dniu Z. Salski zdobył tytuł „M istrza Wojew. K ie leckiego"

na 1926 r. przebyw szy p rz e s trz e ń 100 kim. w 3 godz. 23 min., bez żadnego de fe k tu na maszynie firmy K. Baran w Sosnowcu.

Z arząd S. T. C. deleguje Z Salskie go do W ars zaw y w dn.

29.VI r. b. na szosowe Mistrzostwo Polski na 1926 rok.

D o ro c zn e w y ś c ig i S o s n o w ie c k i e g o T o w a r z y s t w a C y k l i s ­ tów. W niedzielę dn. 4 bm. odbyły się wyścigi kola rskie o d o ­ roczne mistrz ostwo klubu STC. na p rzestrzeni 50 kim. S ta r t ro zpoczynał się w Łakiszy. Wyścig zapow ia dał się bardzo inte­

resująco, gdyż na liście zawodników widniały nazwiska naszych

„asów " szosowych na czele z p. Z. Salskim (m istrzem wojew.

Kielec. na 1926 r.) i p. J . Kukiełę (mistrzem klubu ST C. na 1925 r.). Mistrz wojewódzki zeszłoroczny p. J. Szkutn ik nie s t a r ­ tował z pow odu osłabienia na zdrowiu.

Zawodnicy w liczbie 6 ruszyli zw artą grupką ze s ta rtu 0 godz. 9.44 rano. Na półmetę przybyli razem pp: Salski, S t a ­ nek i Sołtys, p. K ukieła miał znów defekt maszyny już na 10 kilom etrze.

O sta te c z n ie wygrał m istrz ostw o STC. na 1926 r. w d o ­ skonałej formie p. Zenon Salski, w czasie 1 g. 48 m., któ iy otrzymał szarfę klubow ą, żeton złoty duży i honorową n a grodę od w ic epre zesa p. Lev itto ux w postaci srebrn ej papierośnicy.

Drugie miejsce zajął miody kola rz p. M. Sołtys, w czasie 1 g. 56 m. (żeton srebrn y duży).

Trzecim był p. St. Pola k, w czasie 1 g. 59 i pó} mj n Dla większej propagandy sportu kola rskie go zarz ąd STC.

urządził drugi bieg dla kolarzy niestriwarzyszonych na p rz e s tr z e ­ ni 16 kim. z nagrodam i w żetonach. Spodziew anych było kilku­

dziesięciu zawodników, starto w ało tylko 5, ci wszyscy, któ rzy ścigają się po ulicach i po gładkich k aw ałk ach d ró g nie do p i­

sali, a szkoda, bo siły m arnują się.

W biegu tym przybył pierwszy p. J. Moszczyński z Grodź- ca, w czasie 35 min., drugi p. J. Rasiński z Będzina w czasie 38 min.

Zara z po zaw odach na mecie p re z e s T-wa p. Ja nusz Fliski dekorow ał zwycięzców nagrodami.

Zawody odbyły się szczęśliwie bez wypadku, przy pięknej pogodzie.

O rg aniz acja biegu wzorowa. Zauważyliśmy bra k funkcjo­

nariuszy P. P. na trasie, nato m ia st trzech było zgrupow anych na mecie.

Również nie było żadnej pomocy sam ochodowej, ze s t r o ­ ny społeczeństwa, ani pomocy sanitarn ej pow. Kasy chorych

K r a k ó w . M istrzo stw o woj. K ra ko w skieg o . W myśl programu Z. P. T. K. u rzą­

dził Klub Cyklistów i Moto­

rzystów w Wieliczce w nie­

dzielę dnia 20 z. m. zawody 0 mistrzostwo woj, k ra k o w ­ skiego.

Długotrwał y deszcz do te g o stopnia zniszczył i tak zaniedbaną szosę, iż jeszcze w prz eddzień zawodnicy nie wiedzieli czy zawody się od­

będą. W niedzielę dnia 20 słonko się ulitowało nad z g ro ­ madzonymi 15 zawodnikami (ilość niezwykle mała na ta k duży okręg) i zaczęło trochę przygr zewać, co w łączności z w iatrem miało niezwykle dod atn i sk u tek na stan drogi 1 jeźdźcy o godz. 9.36 rano ruszyli ze startu. Z góry mu­

szę powiedzieć, iż organ zac[a biegu była fatalna, kontr ole ró w na dro dze zupełnie nie było,

, na półm etk u jeźdźcy zm ęcze­

ni prosili o łyk wody i tej nie było, ta k iż sędziowie w sam o ­ ch odach zmuszeni byli bawić się w samarytan. Zara z po r u ­ szeniu ?e st a rtu zaw odnicy ruszyli b ardzo ostrym te m pem , co się później fatalnie na nich odbiło i już prz e d Niepołomicami utw orzyły się 3 grupy.

W pierwszej grupie, k tó ra minęła Niepołomice, jechali Barzycki, Piotrowicz, Rudek, Bialik, Czech i do b rz e się tr z y m a ­ jący A rm atowicz; o 5 minut w tyle Chyłko, Kukuła, Bełza i Wo- czyk, r e s z ta rozciągnięta na p rzestrzeni kilom etra. W G ro dko- wicach pierwsze ofiary; niezwykle dobrz e jadąc y Bialik, prze- bija gumę, następnie sp o t y k a to samo W ro ńskie go, zesz łoro cz­

nego mistrza wojew., któ ry w d o d a tk u jechał bez rezerwowych gum. Siadł sobie te d y nasz ex mis‘rz w row e i czekał aż mu bogowie gumę ześlą. N ad jeżdżający Biernat dał mu swoją g u ­ mę, ale straconego czasu już nie odbił. Bochnię minęli w cza­

sie 1 godz. 20 min. (37 km.) Rudek, Piotrowicz, Barzycki i Czech 4 minuty w tyle; Bełza, Kukuła i Wilczyk; 50 metrów za nim Chyłko, następnie zaraz R osenberg , który równ eż pada ofiarą przebijając gumę Na półm etk u w Jadow nik ach pierwszy w pada C zech w czasie 1.57.45, za nim Piotrow icz i Barzycki; Chyłko zaś pozostał o 5 minut w tyle. 5-ty Wilczyk, 6-ty Rudek (miał defek t), 7-my Kukuła, 8-my A rmatowicz, 9. Wroński, 10. Rose n­

berg, 11. Bełza, który się z biegu wycofał, oraz ostatni 12. Bier­

n a t zupełnie wyczerpany.

I G N A T O W I C Z , M I S T R Z W O J E W Ó D Z T W A L W O W S K I E G O C Z W A R T Y OD L E W E J

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę.. D rugim

Piękny dzień sprzyjał zawodom, tak, iż na starcie w Wieliczce zgromadziło się przeszło sto maszyn, liczba imponująca, jak na zawody p r o ­ wincjonalne. Biegów

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać

Popraw ki proponow ane przez S. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według

gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi­.. zycznego nie je s t i nie

W yniki pow yższe doprow adzają do wniosku, że widocznie w program ach zawodów tkw ią jakieś zasadnicze niedociągnięcia, którem i zająć się winni