• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 5"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Czwartek, 10 czerwca 1926 r Kok I.

Oficjalny Organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich

A SZMIDT, MISTRZ TOROWY WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO

C e n a 80 g r o s z y

(2)

Str. 2. K OLARZ PO LSK I Nr. 5.

K O M U N I K A T Nr. 8

Z a rzą d u Z w ią z k u P o ls k ie g o T o w a r z y s tw K o la r s k ic h

P rzyjęto na członków Zw iązku n a stę p u ją c e Tow arzystw a:

a) S ekcję K olarską K lubu S portow ego P racow ników F ir­

my K rusche i E n d e r w P abjanicach.

S k ład k ę członkow ską w yznaczono w wy­

sokości 20 zł. rocznie.

b) S ek cję K olarską K lubu S p o r­

tow ego „G oplanja" w Inowrocławiu.

Sk ład k ę członkow ską w yznaczono w wy­

sokości 20 zł. rocznie.

c) Borkow ski K lub C yklistów w B o rk u Fałęckim . S k ład k ę członkow ­ ską w yznaczono w w ysokości 20 zł.

i ocznie.

d) S ekcję K olarską O gniska P o d ­ oficerów Zawodow ych D. Z. P. w K rakow ie. S k ła d k ę członkow ­ ską w yżnaczono w w ysokości 20 zł. rocznie.

2) U chwalono w ydać należne od Z. P . T. K. dyplom y Mi­

strzo stw P olski i W ojew ódzkich, zdobyte przez zaw odników w la ­ ta c h u b e g ły c h i w roku bieżącym najpóźniej do dnia 1 p a ź d z ie r­

nika r. b., zam aw iając je w m iarę posiadanych funduszów . To sam o ty czy niew ydanych żetonów .

3) P ostanow iono zaw iesić w p raw ach zaw odnika p. Jan a Z yberta, członka S. K. „R esursa" w Łodzi na p rz e c ią g 4 ty g o d ­ ni, t. j. od dnia 23 maja do 23 czerw ca r. b. za w ysoce niespor- to w e zachow anie się p odczas zawodów w Ł odzi n a to rz e w H e- lenow ie.

4) Z arząd przypom ina członkom Związku, że w dalszym ciągu trw a zaw ieszenie.

a) Sekcji K olarskiej A kadem ickiego Zw iązku S portow ego we Lwowie.

b) P. A ntoniego G abrycha, członka T ow arzystw a W arszaw ­ skich C yklistów w Łodzi, do dnia 1. lipca r. b.

c) P. Ludw ika Skórki, członka C. T. C. do dnia 1 sie rp ­ nia r. b.

d) Pp. K rzem ińskiego K azim ierza i B licharskiego M ieczy­

sław a, członków A. Z. S. we Lwowie aź do odw ołania.

5) Z arząd przypom ina, że w biegach M iędzyklubow ych, organizow anych przez T ow arzystw a Z w iązkow e, m ogą b rać udział tylko zaw odnicy, posiadający licencje Z. P. T. K.

6) Pozostaw iono podać do w iadom ości zm ianę adresów następujących Tow arzystw :

a) M ogileńskie T ow arzystw o C yklistów , S e k re ta rja t — p, W ładysław L ew andow ski, M ogilno (P oznańskie), R ynek 20.

b) T ow arzystw o C yklistów i M otorzystów w G nieźnie, S e k re ta rja t — p. E. P y d d e z A rk u szew a, p o czta G niezno

c) S ek cja K o larsk a S. P. „R ap id “ w Łodzi, S e k re ta rja t — p. A . B erthold, Ł ódź, P io tro w sk a 154.

7) Z arząd Z w iązku przypom ina T ow arzystw om , org an izu ­ jącym zaw ody o M istrzostw a W ojew ódzkie, źe w roku bieżącym obow iązyw ać b ęd zie obok wym ieniony regulam in. Do teg o ż r e ­ gulam inu dodaje się: T ow arzystw o zgłaszające zaw odnika po­

w inno w ym ienić num er posiadanej p rzez te g o ż licencji lub za­

św iadczyć piśm iennie, że zaw odnik w ysłał zgłoszenie o licencję do Z. P. T. K. T ow arzystw o organizujące zaw ody zechce um ie­

ścić w p ro to k u le do Z. P. T . K. z zaw odów o M istrzostw o, że dany zaw odnik nie m iał licencji, lecz klub, k tó reg o je s t człon­

kiem , złożył do Z. P. T. K. podanie o licencję p rzed dniem za­

pisu do biegu o M istrzostw o.

Z arząd Z. P. T. K, w roku bieżącym postanow ił o d zn a­

czyć złotym żetonem teg o zaw odnika, k tó ry w ykaże w biegu o M istrzostw o W ojew ódzkie najlepszy, t. j. n ajk ró tszy czas z po­

m iędzy zw ycięzców w ta k ic h ż e biegach odbytych w roku bieżą­

cym na całym te re n ie R zeczypospolitej Polskiej.

T ow arzystw a, o rg an izu jące M istrzostw a W ojew ódzkie, obo­

w iązane są zaw iadom ić o da~ie, m iejscu s ta rtu , godzinie sta rtu oraz tra s ie biegu w szystkie T ow arzystw a zw iązkow e na te re n ie danego W ojew ództw a.

* *

*

R e g u la m in Z a w o d ó w S z o s o w y c h o M is trz o s tw o W o ­ je w ó d z t w a n a p r z e s t r z e n i 1 0 0 k im . b e z p r o w a d z e n ia D o stępny dla członków T ow arzystw i S ekcji K olarskich, m ających siedziby sw e w w ojew ództw ie. Zaw odnicy m us?ą p o sia­

dać licencję Zw iązku P o lsk ieg o T ow arzystw K olarskich. Każdy zaw odnik m oże sta rto w a ć o M istrzostw o W ojew ódzkie tylko w jednym W ojew ództw ie (dotyczy ty ch zaw odników , k tó rzy są członkam i jednocześnie kilku T ow arzystw ).

N agrody: żetony pam iątkow e od K lubu, organizującego zaw ody oraz od Związku P o lsk ieg o T ow arzystw a K olarskich trzy żetony: sre b rn y em aljow any, sreb rn y i bronzow y oraz dyplom dla M istrza.

N orm a dla zdobycia ty tu łu M is trz a 3 godz. 40 n in.

S ta r t w spólny.

PR Z E P IS Y O G Ó L N E 1. P row adzenie niedozw olone.

2. Zawody odbyw ają się w ed łu g Regulam inu Z. P. T. K.

3. Jech ać należy praw ą stro n ą szosy (jazda po ścieżkach za row em drogow ym je s t niedozw olona). M ijać należy p o p rz e d ­ nik a z lew ej strony.

4. Zm iana maszyn niedozw olona.

5. D ozw olona je s t zm iana części, jako to: gumy, koła, ła ń ­ cuchy, pedały, kierow niki, siodełka, lecz części te m ogą pocho­

dzić jedynie od kolarzy, spotkanych przygodnie w dro d ze. C zęści te nie mogą być w iezione na sam ochodach lub m otocyklach sp e c ­ jalnie dla poszczególnych zaw odników . W szelk ą re p e ra c ję zaw od­

nik w inien w ykonać sam , bez uciekania się do pom ocy osób postronych.

6. Zaw odnikom nie w olno brać pożyw ienia lub napojów b ezp o śred n io z sam ochodów ; podający tak o w e w inien stać r.a szosie.

7. W szelka pomoc osób zainteresow anych biegiem lub te ż poszczególnym zaw odnikiem z sam ochodów lub te ż m otocykli jest niedozw olona. N a tak ich sam ochodach lub m otocyklach, o ile te o statn ie są z w ó zk an r, uprzednio zgłoszonych Komisji S portow ej, m uszą być k o n tro lerz y delegow ani nrzez K om isję i zaopatzeni w specjalne chorągiew ki o barw ach T ow arzystw a organizującego.

8. K o n tio lerzy w sam ochodach i m otocyklach obow iązani są jech a ć w odległości najm niej stu m etrow ej za g ru p ą zaw o­

dników (zaw odnika) i to w taki sposób, aby zaw odnicy innej grupy, czy te ż pojedyńczy zaw odnik, nie mogli k o rzy stać z p ro ­ w adzenia. Sam ochody i m otocykle, n iesto su jące się do pow yż­

szych w arunków i n ieza o p atrzo n e w chorągiew ki T ow arzystw a — O rg a n iz a to ra , winny być zatrzym ane, a na członków T ow arzystw a winny być n ak ład a n e kary, przew idziane Regulam inem .

9. Z aw odnik w ycofujący się z biegu, obow iązany jest zdjąć z pleców num er porządkow y.

10. Z aw odnicy obow iązani są na finiszu jechać po linji p ro ste j biegu, łokcie trzy m ać przy sobie norm alnie.

11. J a z d a po linji w ężykow atej w czasie finiszu lub o d ­ chylenie nienorm alne łokci uw ażane je s t za chęć p rzeszk o d ze­

nia w spółzaw odnikow i.

12. Za ostatnim zaw odnikiem w inien jechać sam ochód- s a n ita rk a zao p atrzo n y w śro d k i lek arsk ie . P o w ró t sa n ita rk i z k o n tro lere m na m etę oznacza, że w d ro d ze nie zostaw iono n i­

kogo, ktoby p o trzeb o w ał pomocy,

14. Z apisy do zaw odów w inny być zam knięte przy n aj­

mniej na tr z y dni p rzed biegiem , zaś w p rzed d zień zawodów m aszyny zaw odników winny być oplom bow ane w ta k i sposób, aby zm iana maszyny w czasie biegu na inną była w ykluczona.

Komisji przysługuje praw o plom bow ania row erów i w dzień b ie ­ gu o ile uzna motywy opóźnienia za słuszne.

15. O w ynikach zaw odów T ow arzystw o organizujące t a ­ kow e obow iązane je s t możliwie najdokładniej zaw iadom ić Z. P.

T. K, najpóźniej w ciągu ty g o d n ia od daty zawodów.

16. T ow arzystw a o rganizujące zaw ody pow inny dbać, aby ilość sam ochodów była pro p o rcjo n aln a do ilości zaw odników i aby sam ochody nie Stw arzały w arunków nieprzyjaznych dla zdrow ia zaw odników . N ależy dążyć do m nim alnej koniecznej ilości sa ­ m ochodów z kontroleram i.

Z a r z ą d Z. P. T. K.

(3)

KOLARZ POLSKI Nr. 5. Str. 3.

G RUPAIPRACOWNIKÓW, Z A J Ę T Y C H P R Z Y PRZEBU DO W IE TORU N A D Y N A SAC H

R O L A W A R S Z A W Y W K O L A R S T W I E

Nie ulega wątpliwości, że w y sokość poziomu k aż dej d zied z in y sp o rtu , zależy p rz e d e w s z y s tk ie m od sp rz y ja ją c y c h w a ru n k ó w , jakiemi sp o rt te n oto ­ czono. Dla k o la rs tw a nieod zo w n y m w a ru n k ie m ro z ­ woju jest p o s ia d a n ie własnego, d o b rz e z b u d o w a n e ­ go toru.

P o n ie w a ż jakość to ru kolarskiego w stolicy była p rz ed m io te m troskliwej opieki, nic też dziwnego, że s tą d p łynęła długoletnia hegem onja w a rs z a w sk ic h k o ­ larzy n a d kolarzam i z prowincji, a n a w e t zaw od n ik am i z północy i p o łu d n ia E u ropy, u stę p o w a ła on a je d n a k często w o b e c szybkości m istrzów p a ń s t w zachodnich.

S p rzy jały w y robie niu szybkości szczególniej to ry fra n ­ cuskie, p o siad ają ce p rz e z to moc p rz y ciąg ają cą dla z a w o d n ik ó w niem al w sz y stk ic h narodow ości.

J e ż d ż o n o do P a r y ż a je d n a k nietylko w celu n a b y c ia w iększej tech n ik i jazd y n a to r a c h gładkich, ja k stół, czyniono to r ó w n ie ż dlatego, a b y w walce z p ierw szo rzę d n em i gw iazdam i św iata, w w alce c z ę ­ stej i zaciętej, w w a lc e n a obcym sobie tere nie, n a ­ by ć p rę d z e j k oniecznej s p ra w n o śc i i nieodzow nej t a ­ k ty k i w p ro w a d z e n iu walki. P osiadłszy te walory, z a w o d n ik bogaty w d o św iadc zenie, mógł liczyć na ła tw e z w y c ię s tw a w swojej ojczyźnie i z p o w o d z e ­ niem bronić b a r w w łasnego T o w a rz y s tw a i P a ń s t w a w w a lk a c h m ięd zy n a ro d o w y ch . N a u k a n a b y w a n a u obcy c h zw ykle d a w a ła d o b r e re z u lta ty , s tą d p o ­

chodził i t r w a w dalszym ciągu p ę d k u o środkom k olarsk im zachodniej Europy.

Czy my m oglibyśmy s tw o rz y ć u siebie taki o ś ro d e k i czy p o sia d a m y w a ru n k i, m ogące za d o ść uczynić w ym aganiom o d p o w ie d n im z a w o d n ik ó w in ­ n y c h p a ń stw ?

S pro b ó jm y o d p o w ie d z ie ć n a pow yższe p y tan ie.

B ad ają c poziom s p o rtu am ato rsk ie g o w k o la r ­ stwie całej E u ropy, m usim y dojść do w niosku, że czoło n a s z y c h a m a to r ó w nie u s tę p u je niem al czoło­

wej g ru p ie z a w o d n ik ó w za g ranicznych, p o s iad ają cy ch sław ę św iatow ą, a c z ęsto k ro ć ją prz ew yższ a, o czem n ie jed n o k ro tn ie m ieliśmy m ożność się p rz ek o n ać . T o r w a r s z a w s k i w o b ec n y m s ta d ju m po p rz e b u d o w ie r ó w ­ nież m o żem y zaliczyć do p i e rw s z o rz ę d n y c h to rów eu ro p ejsk ic h , gdyż te ch n ic zn ie nie p o z o sta w ia 011 nic do życzenia.

N ależy t e r a z w y z y sk a ć o d p o w ie d n ie w a ru n k i u tw o rz o n e p r a c ą wielu ludzi i lat.

G d y b a d a m y m ap ę geograficzną p a ń s tw o ta c z a ­ jącyc h Polskę, d o c hodz im y do w niosku, że odległo­

ści d zielące W a r s z a w ę od Pragi, W iednia , B u d a p e s z ­ tu z jed n ej strony, a od Rumunji, Serbji i Bułgarji z drugiej, jak ró w n ie ż od leżą cy ch n a północ — Ł o ­ t w y i Estonji, s ą zna cznie mniejsze, niż odległości tych te ry to rjó w do P aryża.

(4)

Str. 4. KOLARZ POLSKI Nr. 5.

O p ie ra ją c się n a pow yż sz cm m niem am y, że przy p ierw szej p ra cy , włożonej p rz e z n a sz e w ła d z e k o la r­

skie, m oglibyśmy z a in te re s o w a ć W a r s z a w ą związki ko larskie w y m ien io n y ch p a ń s tw i w y tw o rz y ć z n a ­ szej stolicy o ś r o d e k kolarski, prom ien iejąc y doskona- łemi re z u lta ta m i p ra cy , Z aw o d n ic y zagraniczni z n a j­

d ą u nas p rz eciw n ik ó w , ścieranie z któ rem i musi p o d n ie ś ć ich sp ra w n o ść , a d ą ż en ie do z w y cięstw a n au c zy ich taktyki.

S ądzim y, że najtrudniej zrobić p o cz ątek, gdy j e d n a k zaprosim y do siebie k ilk a k ro tn ie zaw odników , o k t ó r y c h piszemy, gdy sami p o je d z ie m y do nich, gdy w d o d a t k u p rz e k o n a m y w szystkich, że mogą się

wiele od nas nauczyć, to zrobim y już dużo, P o z o sta ­ nie tylko p rz y z w y c z a ja ć k o la rz y za g ra n ic z n y c h do cz ęs ty ch wizyt, aż w reszcie z a c z n ą oni u w a ż a ć W a r ­ sza w ę z a jed y n e m iejsce, gdzie en e rg ja ich i ambicja z n a jd ą sp o so b n o ść do p r z e d s t a w i e n i a się w najlep- sze m świetle. O d p o w ie d n ie , roczne, o rozgłośnym zn a cze n iu nagrody, b ę d ą ró w n ie ż miały moc p r o p a ­ g an d o w ą. M a m y w szy stk ie w a ru n k i, a b y uczynić z W a r s z a w y ognisko kolarstw a . O d woli n a sz y c h w ład z zależy, b y t a k było istotnie. Za d w a la ta z o b a ­ czym y n a to rz e w a rsz a w sk im dziesiątki r e p r e z e n t a n ­ tó w k o la rs tw a zagranicznego, z a d ow olonych z osią­

g n ię ty c h re z u lta tó w , W a r s z a w a z a s tą p i Paryż.

P R O G R A M Y K O L A R S K I E

M am p r z e d s o b ą kilka p r o g r a ­ m ów w yścigów k o lars k ich t o r o ­ w ych, o rg a n iz o w an y c h n a p r o w i n ­ cji. P rze glą dając je, z p e w n y m r o z ­ c z a ro w a n ie m s tw ie rd z ić m uszę ogro­

m n y b r a k sił fachow ych, b io rąc y ch udział w organizacji p o d o b n y c h im p rez . O b a w ia m się, że n as z e k o ­ larstw o, z a m ało p o s ia d a sił o n o ­ w o c z e s n y c h p o g lą d a c h , i że w s z y s t­

ko idzie ła d e m lat ubiegłych, zda- le k a od życia sp o rtow e go, jego p o ­ t r z e b i zd a ła od tego, co n a z y w a ­ m y w y c h o w an iem fizycznym. Nie m am z a m ia ru k r y t y k o w a ć ludzi d a ją c y c h w dobrej w ierze sw ą p r a ­ cę i czas; stając je d n a k ż e n a stra ż y k o la rs tw a i jego racji bytu, m usi­

my żą d ać, b y do p r a c y p r z y s t ą ­ piono z p o w a g ą i znajom ością r z e ­ czy, by w p ro w a d z ić pew n e, już n a całym św iecie obow iązujące, n orm y, d a ją c e w re z u lta c ie m ło­

dzież z d r o w ą i silną.

J e d n ą z p i e rw s z y c h p o trz e b — to m ożność u sta le n ia je d n y c h mniej w ięcej p ro g ram ó w , k tó re z d ą ż a ć b ę d ą do s tw o rz e n ia r ó ż n y c h t y p ó w k o n k u re n c ji d la z a w o d n ik ó w o r ó ż ­ n y ch , w ro d z o n y c h w ty m k i e ru n k u z dolnościa ch. Nie m ożem y d o p u ś ­ cić, b y je d e n z najp ięk n iejszy c h sp o rtó w , ży jąc y ch u nas od pół w ie k u z górą, t r a k to w a ć i u p ra w ia ć z t ą s a m ą znajom ością rzeczy, jak i p r z e d pięćd z iesięciu laty. Że j e d ­ n a k t a k jest, n ie s te ty , m ówi nam p ie rw s z y w z ię ty z b rz eg u program prow in c jo n a ln eg o to w a r z y s tw a . W i ­ dzim y n a p r z y k ł a d w yścig głów ny—

p r z e d - b i e g i n a p rz e s trz e n i 3 o k r ą ­ ż e ń to ru (co z a ok re śle n ie p r z e ­ strzeni?!), bieg zd a w a ło b y się dla

k ró tk o d y sta n so w c ó w , ale dalej zo­

baczym y, że finał o d b ę d z ie się h a p rz estrze n i 30 o k rą ż e ń toru.

Cóż o trzy m u jem y w rezultacie?

Z aw o d n ic y p o s ia d a ją c y szybkość, t a k zw ani szp rin te rz y , w y g ry w a ją sobie p rz e d b ie g i i w c h o d z ą do fi­

nału, a p o tem m ę c z ą się n ie p o trz e ­ bnie, że by p rz e b y ć te 30 okrążeń, względnie j a d ą w w yścigu w t e m ­ pie s p a c e ro w e m , b y ostatec zn ie bieg ro z eg ra ć n a o statn ich kilku­

set m e tra c h .

A d ł u g o d y sta n so w c y ?

Ci odpadli w p rz e d b ie g a c h z b y t k ró t k ic h dla ich zdolności i b ez c z y n n ie p rz y g lą d a ć się m u szą roz gryw ce , k t ó r a w łaściw ie d la nich jest p r z e z n a c z o n ą .

O tóż p o d o b n e ujm ow anie sp ra w y , p o d o b n e uogólnianie zdolności w y ­ siłku jest niem ożliwe, a dla o rg a ­ nizacji k o la rs k ic h k o m prom itują ce.

S e le k c ja z a w o d n ik ó w , jeżeli b ra ć s p r a w ę z p u n k tu w id z e n ia w y c h o ­ w a w czego, jest n ie z b ę d n ą i bez niej ja k a k o lw ie k o rg a n iz acja s p o r­

to w a jest nie do pom yślenia. J a k nie m ożem y w ym agać, a b y cz łonek o b u d o w ie w ysm ukłej mógł p o d ­ nosić olbrzym ie ciężary, lub też o d w ro tn ie — człow iek o p o tę ż n y m torsie i k a r k u , o g ru b y c h ra m io ­ nach, mógł s k a k a ć w w y ż z d o b re - mi w ynikam i, t a k i od d łu g o d y ­ s ta n s o w c a nie m ożem y w y m ag a ć szprintu, a od s z p r in te r a d ł u g o tr w a ­ łego te m p a . S p r a w ę t ą d la w i ę k ­ szego k o n t r a s t u w y r a ż a m p r z y k ła ­ dam i m oże z b y t ja sk ra w em i, j e d ­ n a k ż e rz e c z y w isto ść le żą cy ch p rz e- d e m n ą program ów , jest jeszcze b a r d z ie j ra ż ą c a ,

P odział z a w o d n ik ó w , w krajach, gdzie k o larstw o o ta c z a n e jest p e w ­ ną o p ie k ą i pieczołowitością, p o ­ sze d ł jeszcze dalej, gdyż daje aż t r z y ty p y kolarzy: k r ó t k o d y ­ s ta n so w c ó w - szp rin teró w , średnio- d y s ta n s o w c ó w i długodystansow - ców -sztajerów . P odział te n nie hoł­

duje tej specjalizacji, jakiej ulegli, w imię zw y cięstw a kosztem w s z y s t­

kiego, a m e ry k a n ie . Nie, podział t e n w k o larstw ie, k tó re jest s p o r ­ tem b a r d z o tru d n y m i w y m a g a ją ­ cym w iele p r a c y p rzygotow aw czej, jest n a t u r a ln ą p o trz e b ą dla o d n o ś ­ n y c h organizm ów .

T r z e b a w z ią ć pod uwagę, że t r e ­ ning dla k o larza, n a w e t n a n a j­

k ró ts z e d y s t a n s e jeżdż ące go, w a ­ h a się m ięd zy 10— 15 kilm., k tó rą to p r z e s t r z e ń p r z e b y w a codzień, a w n ie k t ó r y c h w y p a d k a c h , jak n a p r z y k ł a d p o d c z a s urlopów , gdy nie o d d a je się p r a c y z a w odow ej, i d w a r a z y dziennie; w ysiłek j e d ­ n a k ż e w ó w c zas jest spokojny i r ó w ­ nom ierny. W w yścigu j e d n a k o d ­ d aje się całą z g r o m a d z o n ą i roz- p o rz ą d z a ln ą energję, i jeżeli p r z e ­ strz e ń nie o d p o w ia d a d a n e m u o s o ­ bnikowi, to w y s iłe k jego n a dużym d y s tan sie, jako z b y t długotrw ały, je s t niesłychanie forsow ny i przy c z ę ste m p o w ta rz a n iu , ujem nie o d ­ bić się m oże n a całym organizmie.

P o d z i a ł w ięc jest konieczny i s t o ­ sow nie do tego pod ziału należ y o r ­ g an izo w ać wyścigi. W p r o w a d z i to p e w n ą roz m a itość do program ów , zach ęc i p ubliczność i p o za ra c ją w sp ó łza w o d n ictw a, służyć będzie jako p r o p a g a n d a k o la rs tw a n a s z e r ­ szą obliczona skalę.

(5)

KOLARZ POLSKI Nr. 5.

N a p ierw szy m plan ie pow inny być po staw io n e biegi k ró tk o d y s ta n - sowe, gdyż, o czem t r z e b a p a m ię ­ tać, w y k a z u ją one m aksim um s p r a w ­ ności fizycznej i ra so w o ści ludzkiej.

P r z e s tr z e ń t a k ic h biegów w a h a ć się p o w in n a od 800 do 1200 mtr., p rz y cze m d y s ta n s e m k lasycznym jest kilom etr. Do biegów ty c h z a ­ liczać n ależ y — w yścig zw yczajny i h a n d ic a p — czyli bieg z w y r ó w ­ naniem . H a n d ic a p 'y gdzie niegdzie za g ra n ic ą uległy pew nej, n iesłu sz­

nej z re sz tą , modyfikacji, a m ia n o ­ wicie: 1) z a w o d n ik otrzym ujący n a jw ię k s z ą ilość for, stoi n a s t a r ­ cie i p ow inien p rz e je c h a ć cały w y ­ z n a c z o n y dy stan s, s c r a t c h m a n n — d a ją c y to r y — d y s ta n s plus fory, 2) je źd z iec o trzy m u jąc y ś re d n ią ilość m e tró w for, stoi n a starcie, s c r a t c h ­ m a n n u s ta w io n y jest za nim, o trzy ­ m ujący n ajw ięk s z e fory— p rz e d nim.

W s z y s tk ie te zm iany miały na celu, u z n a w a n ie czasu, p rz e b y te j p rz estrze n i prz ez k a ż d eg o z w y ­ cięzcę, jako re k o rd u .

R ozum ie się, pogląd zupełnie fałszywy. W h a n d i c a p 'a c h czas ja ­ ko fa k ty c z n y r e k o r d p rz e b y te j p r z e ­ strzeni, liczyć się m oże tylko t e ­ mu zw ycięzcy, k t ó r y p rz e je c h a ł ca łk o w itą p rz e s trz e ń . W sz y stk o więc s p r o w a d z a się do s t a n u p ie r­

w szego i najsłuszniejszego, że tyl­

ko sc ra tc h m a n n , ca łk o w ity dystan s p r z e j e c h a ć musi. Do biegów k ró t- k o d y s ta n s o w y c h zaliczyć należy jesz c z e r e k o r d y z za trzym anego s t a r t u i z rozbiegu n a p r z e s t r z e ­ niach: 100, 200, 402, 32 i pół mili a n ­ gielskiej, a nie 4 0 0 —jak się to d o ­ t ą d p r a k ty k u j e — 500 i 1000 m etrów .

Do w yścigów p ó łd y sta n so w y c h wliczyć należ y biegi od 3000 do 15000 m tr. Biegi te mogą by ć ogrom ­ nie uroz m a icone, gdyż rozgryw ki o d b y w a ją się n a ró ż n y ch p r z e ­ strze n ia ch , za w sze j e d n a k w iloś­

ci 3, 5, 10, 15 kim. i z ro z m a i­

t ą ilością finiszów, nie p r z e k r a ­ c z a ją c ą je d n a k dla m ł o d z i e ż y - j u ­ n io ró w — 3, a d la z a w o d n ik ó w star- sz y c h -se n io ró w — 5.

R e z u l t a t biegu oblicza się na p u n k ty : pie rw sz e m u 3, drugiem u 2, trz e c ie m u 1 punkt, w e dług kolej­

ności p rz y b y c ia n a ta ś m ę w p o ­ szczególnym finiszu. O bliczanie w ostatnim finiszu podwójnej ilości p u n k t ó w jest prz ez szeroki ogół o rg a n iz a to ró w prz yję te, ale nie w s k a z a n e .

Do biegów tego typu zaliczają się t a k ż e h a n d i c a p 'y n a p r z e s t r z e ­

niach od 1500 do 3000 mtr. i b ie ­ gi australijskie, n a z w a k tó r y c h p o ­ chodzi od kraju, gdzie biegi te po ra z p ie rw s z y zostały rozegrane.

W yścig australijski o d b y w a się n a p rz e s trz e n i tylu o k rą żeń , ilu jest z a w o d n ik ó w minus dw a, p rzyczem w k a ż d e m o k rą ż e n iu o d p a d a o s ta t­

ni n a taśm ie z a w o d n ik , w ostatnim zaś o k rą ż e n iu p o z o s ta ły c h t r z e c h jedzie o nagrody. W yścig ten, n ie ­ ste ty b a r d z o r z a d k o u nas u r z ą ­ dzany, cieszy się wielkim u znaniem u kolarzy, jako św ie tn y s p r a w d z ia n wytrzym ałości, szybkości, a t a k ż e łubianym jest b a r d z o p rz e z publi­

czność u c z ęszc zając ą n a wyścigi.

Do tej kategorji b ęd z ie należeć ta k ż e k lasy cz n y bieg d ru ż y n o w y z d w ó c h s ta rtó w n a 4000 m etrów .

W wyścigu ty m biorą udział dwie d ru ż y n y po c z te r e c h k o la rz y w k a ż ­ dej, d ru ż y n y w y p u s z c z o n e są j e d ­ nocześnie z d w ó c h p rz e c iw n y c h p u n k tó w to ru na strzał, d a n y ze ś ro d k a boiska. K a ż d a z goniących się d ru ż y n (zaw odnicy d ru ż y n y p r o ­ w a d z ą się n a zm ianę) m a swego sędziego, k tó ry po skończonym p rz e z s w ą d r u ż y n ę wyścigu, w y ­ strz a łe m z a w ia d a m ia o tem s ę d z ie ­ go czasu, p rz y cze m liczy się czas trze ciego z kolei zaw odnika, p r z e ­ jeżdżającego taśm ę. N a s t ę p n y czas daje jednej z d ru ż y n zw ycięstw o.

Wyścigi n a w iększ ych p r z e s t r z e ­ n ia c h zaliczać należ y do biegów d ł u g o d y s ta n so w y c h - sz ta je ro w sk ic h , długość k tó ry c h tylko w b a r d z o rz a d k ic h w y p a d k a c h m oże p r z e ­ k ra c z a ć 100 kilom etrów , gdyż w ię k ­ sza p r z e s t r z e ń nie p ro w a d z i do żadnego re z u lta tu , a w ob e c tego mija się z celem.

Do tej kategorji zaliczać należy t a k ż e biegi d ru ż y n o w e z d w ó c h startó w , aż do wyniku, to jest, aż do d o p ę d z e n ia przeciw nej dru ż y n y . Ilość z a w o d n ik ó w każ dej d ru ż y n y w a h a się od jednego (będzie to m ecz z d w ó c h startów ) do pięciu;

w ię k s z a ilość z a w o d n ik ó w w d r u ­ żynie jest n ie p ra k ty k o w a n a .

N a stę p n ie b y w a ją h a n d i c a p ‘y n a p rz e strz e n i 5000 m etrów . W w y ś ­ cigach tych to ry m u s z ą b y ć b a r d z o sta ra n n ie ro z d a n e , g dyż w ysiłek leży n a k a ż d y m ko larz u sam o d zie l­

nie, a k o rz y sta n ie z p ro w a d z e n ia n a w e t n a p rz e strz e n i 20 m etrów , jest z a strzeż o n e n a ty c h c h m ia s to w ą dyskw alifikacją. Z a w o d n ik dopę- d z a ją cy p rz e c iw n ik a musi go n a ­ ty chm iast minąć, m inięty nie może k o rz y s ta ć z jego p ro w a d z e n ia . B ie­

gi t e n a le ż ą do j e d n y c h z n a j t r u d ­

niejszych w yścigów to ro w y c h i nie pow inny z b y t obficie obow iązać program ów .

N a stę p n ie biegi wiełofiniszowe, w k tó ry c h zw y c ię ż a z d o b y w c a n a j­

większej ilości p u n k tó w oblicza się jak w kilku finiszowych b iegach n a ś re d n ie dystan se.

I w re szcie r e k o r d y n a w szystkie prz estrze n ie , z k t ó r y c h godzinny u w a ż a n y jest w tej kategorji za k la ­ syczny.

Dla d o pełnienia całości w s p o m ­ nieć jeszcze n ależ y o w y ścig a ch m iesza n y ch , w k t ó r y c h s ta rto w a ć mogą zaw o d n icy w szy s tk ich t r z e c h grup, są to biegi p re m jo w e i a m e ­ ry k a ń s k ie param i.

P ie rw sz e ro z g ry w a n e zw y k le na d ziesięciu o k rą ż e n ia c h to ru . Z w y ­ cięz ca n a taśmie, k a ż d e g o o k r ą ż e ­ nia otrzy m u je prem ję, z d o b y w c y pierw szego, drugiego i trz e c ie g o m iejsca w o s tatniem o k rą ż e n iu są zw ycięzcam i biegu.

Biegi a m e ry k a ń s k ie p aram i r o z ­ g ry w a n e n a p r z e s t r z e n ia c h od 25 kim., aż do sześciodniow ych w łą ­ cznie, cieszą się ogrom ną p o p u l a r ­ nością. P o s ia d a ją kilk a re g u la m i­

nów, z k tó r y c h najsław n ie jsz y i prz ez F ra n c u s k i Z w ią z e k K olarski a k c e p ­ to w a n y — podajem y.

D w ó c h z a w o d n ik ó w stan o w i je d ­ n ą osadę, p o s iad ają ca koszulki j e d ­ nego koloru.

W w yścigu bierze udział tylko je d e n z z a w o d n ik ó w danej pary, podcz as gdy drugi w y p o c zy w a. Co p e w ie n d y s ta n s r o z g ry w a n e są fi­

nisze, zw ycięzcy k tó r y c h o trz y m u ­ ją p u n k ty . P o s ia d acz e najw iększej ilości p u n k tó w w y g ry w a ją bieg.

W razie, jeżeli jakaś p a r a zdoła oddalić się od pozostałych o o k rą ż e ­ nie, to b e z w z glę du n a ilość z d o ­ b y ty c h p u n k t ó w u w a ż a n a jest za zw ycięską. Z m iana p o m iędzy z a ­ w odn ik am i jednej p a r y dozw olona je st w każ dej chwili i w k a ż d e m miejscu toru, z w y jątkiem zmian p r z e d finiszowemi o krążeniam i, gdyż sam czas i sposób zm iany z a s to s o ­ w a n y by ć musi do b u d o w y i w iel­

kości.

N a tem z a k o ń czy ć n a le ż y p ro g ­ ra m w yścigów kolarskich; n atu ra ln ie nie jest w y k lu c z o n a p e w n a m o d y ­ fikacja w wyżej p rz y to c z o n y c h b i e ­ gach, za w sz e je d n a k m usi on a mieć n a celu zdrow ie i rozwój fizyczny za w odnika,

O w yścigach z p ro w a d z e n ie m m otorów , pośw ięcim y a r ty k u ł s p e ­ cjalny tra k tu j ą c y tylko o tej gałę­

zi sportu. Fes.

(6)

Str. 6. KOLARZ POLSKI Nr: 5.

B I E G K O L A R S K I O P U H A R

„ E X P R E S S U P O R A N N E G O ”

W ie lk a w io s en n a p r ó b a sił, p o ­ tę ż n y w ysiłek mięśni i n erw ó w , d o ro c zn y egzam in z z a p r a w y zi­

m owej, bieg „ E x p r e s s u P o r a n ­ nego" n a tru d n y m szosow ym t e ­ renie, jest już p o z a nami. Dał on sposobność do p r z e jrz e n ia sił n a s z y c h n a te re n ie kolarstw a i p r z y z n a ć należy, że p rz eg ląd w y p a d ł n a d s p o d z ie w a n ie d o b rz e.

J u ż od w czesn eg o r a n k a wi­

dać było z a in te re s o w a n ie b ie ­ giem n a ulicach stolicy, a im bard ziej zbliżała się godzina w y ­ z n a c z o n a n a start, tym więcej m iłośników k o l a r s t w a ustaw iało się po obu s t r o n a c h ulic, w io­

d ą c y c h w stro n ę m ostu kolejo­

w ego i drogi do Jabło n n y . P u n k tu a ln ie o godzinie 9 r a ­ no g r u p a 46 z a w o d n ik ó w s t a n ę ­ ła n a starc ie , g o to w a n a sk in ie­

nie s ta rte r a , k t ó r y ty m cza sem z r o z p a c z ą s p o g lą d a ł n a z a c h m u ­ r z o n e niebo, m yśląc —w ytrzym a, cz y nie w y trz y m a ? J e s z c z e c h w i­

la, o s tatn ie uwagi, mignięcie c h orągiew ki i zaw odnicy mocniej u ją w sz y kierow nik! ruszyli z miej­

sca, rozw ijając się w b a r w n y i p o ły sk u jący korow ód, d ą ż ą c za m a e s tre m w stro n ę M iodo­

wej, Długiej i m ostu kolejowego.

J u ż n a F r e t a w idzim y pie rw sz ą ofiarę, to m istrz Łodzi, Miller, u p a d a i k rz y w i pedał, jlecz p o d ­ nosi się i jedzie, by zn ó w n a m o­

ście złam ać go o statecznie. P e d a ł złam any, ale Miller nie

łatw o d a się złamać, więc czyni w szystko, by dalej b ra ć udział w z a p a sa c h , bo dziel­

n y s p o rtsm e n w alczy do o s ta tk a . P r z e d s a ­ m ym m ostem stoi z a ­ w o d n ik ze złam anym k ie row nikie m , p o z n a ­ jemy go, to S z e n ro k z P abjanic, p o s tra c h z w y cięzc ó w z biegu d o okoła woj. W a r ­ szaw skiego, on r ó w ­ nież pojedzie za n a ­ mi i weźm ie udział w w a lc e końcow ej.

K o ro w ó d pędzi, jak c h m u ra i znów n o w a

drogi, dla niego koniec jest na Dy­

n asa ch , a z p rz y g o d ą chce w a l­

czyć do końca.

Z dobrej gliny ulepił P a n Bóg t y c h kolarzy: bo to m oczeni deszczem: zbryzgiw ani błotem kół s a m ochodów , p ro w a d z o n y c h prz e z m iłośników kolarstw a; ro z ­ bijani o szosę z racji p o u k r y ­ w a n y c h w błocie kamieni; um ie­

ją oni jeszcze po takiej p rze- jażd c e u śm iechać się mile do aplauzującej ich publiczności.

W ięc nie żałujm y ich i p ęd ź m y dalej.

W Ż e ra n iu g ru p a rozciągnęła się n a p rz e strz e n i około 200 m., w P ie kiełku w ąż m a już p ra w ie 400 m., n a ko ń cu jedzie R u t ­ kowski. W D ą b ró w c e zn ó w się skupili, lecz nie n a długo. Z a ­ cz ynają się p ró b y ucieczek ze zm ienionem szczęściem . O s t a t e ­ cznie do J a b ło n n y p rz y b y w a ją w niewielkiej od siebie o d le ­ głości.

Z J a b ł o n n y do N owego D w o ­ ru tem p o słabnie, ale d ro g a ta p o w in n a być wzorem , jak ą droga być nie p ow inna. P ełn a błota i w ybojów , w c a le nie u sp o sab ia do walki. N a tym o d cinku G ron- cz ew ski d w u k ro tn ie o d p a d a i z p o w ro te m dochodzi, by później o d eg rać w a żniejszą rolę. D alsza d ro g a n a s z p ik o w a n a szabrem , cała u w a g a k o la rz y skierow uje się w c e ­ lu u niknięcia p rz e b ic ia gumy. Kto

p rz e je c h a ł jest z a d o ­ wolony. N a w e t s a m o ­ chody z tru d e m t o r u ­ ją sobie drogę w ś ró d wybojów.

C ie k a w a rzecz, co zrobiliby słynni d r o ­ gowcy francuscy: H.

P elissier i B lanchonne t n a tej pag ó rk o w atej od w y b o jó w i pełnej kolein z w o d ą szosie?

Siedliby i płakali z ż a ­ lu za cudnej gładkości szosam i F rancji. Ż a ­ d e n z nich nie m yślał­

by n a p e w n o o p o s ta ­ w ieniu now ych r e k o r ­ dów.

T ak, F r a n c u z mógł­

ofiara: n a d r o d z e stoi J ó z e f Lange i d m u c h a ro z p acz liw ie w gumę, nic nie pom oże i c h w a ła k o la rs tw a

Z1EMB1CKI I G R O N C Z E W SK l N A D Y N A S A C H

polskiego n a k ła d a n o w ą gumę, by potym zrobić to jeszcze d w u k r o ­ tnie, ale i on nie stanie w połowie

F RAGM EN T Z B IE G U „EXPRESSU P O R A N N E G O " POD J A B Ł O N N Ą

(7)

KOLARZ POLSKI Nr. 5. Sir. 7.

by płakać, ale P o la k musi jechać, więc po k u n k t a t o r s k u o bchodz i szo­

sę rowam i. P o su w a się n a p rz ó d i w z dycha: „a by do N owego D w o ­ ru, później będzie lep iej”.

W N ow ym D w orze re p e ru je m a ­ szynę D ro ń k o z B rześcia, n a prze- jeździe kolejowym p a d a K o n d ra ck i z C iech a n o w a, ale podnosi się i d o ­ chodzi. M iędzy N ow ym D w orem i S ero c k ie m szosa doskonała. Tu zw y k le inicjują się ucieczki. C z e ­ k a m y n a nie n iezb y t długo. P od P o m ie ch ó w k iem zb ita g ro m a d a 18 kolarz y z a c z y n a pra c o w a ć . Tem po p o d górę 30 kim. n a godzinę w y ­ daje się pow olnem , więc je potęg u ­ ją do 35 n a godzinę. C zarnków ; t em p o nie słabnie, przeciw nie, d o ­ chodzi do 40 kim., niek tó rz y mają dosyć i powoli o d p ad a ją . R obią się dw ie g ro m a d y z L. Kamińskim na przodzie, za nim S. Ziembi- cki. Po d w ó c h k ilom e trach z a w o ­ dnicy t w o rz ą w ę ż a długości około 400 mtr., koniec k tó reg o stanowią:

Ja śk o w s k i, M ichalak, W . N a p ie rac z i K rotkiew ski, W tym miejscu d o ­ c hodzi do końcow ej g rupy i mija ją K ondracki. P ięknie ró w n ie ż so­

bie p o c z y n a Garlej z Cracovii, krót- k o d y stan so w iec , gdy p o trze b a, umie w alczyć z pow o d z en iem na szosie, niestety p rz e b ic ie gumy psuje mu bieg.

N a 12 k ilom etrów p r z e d S ero ­ ckiem n a s tę p u je kulm inacyjny p u n k t biegu. Ciągłe ucieczki d e z o rg a n iz u ­ ją mniej w y trw a ły c h , w y trą c a ją z ró w now agi n erw ow ców , w ynikiem czego z p ierw o tn e j g ro m ad y tw o rz ą się cztery. N a czele pom ykają: K a ­ m iński z Żiembickim, za niemi o 100 mtr. M ichalak, K rotkiew ski, K o n ­ d ra c k i, Ignatowicz, nieco dalej p r a ­ cują w y trw a le i z p o w o d z en iem S erb e ń sk i ze Lw ow a; R a d w a n , P rzybysz , S k o w ro ń s k i z C ie c h a n o ­ w a i G ronc zew ski. N a p rz o d zie trzeciej g r u p y Lew icki i B e c k z Ł o­

dzi. O d kilku m inut jedzie m y z szy b k o śc ią 40 kim. n a godzinę, m imo tego w z r a s ta ono do 43 kim.

i rozbija do cn a d ru g ą grupę.

W idzom zdaje się, że za w o d n i­

cy id ą z w ia tre m w zaw ody, że u p a ja ją się s ta c z a n ą w alką, co n a ­ w e t jest p ra w d ą , gdyż em ocja p r o ­ mieniuje, idąc od z a w o d n ik ó w do sp ek tato ró w .

D o jeż d żam y do lasu p o d W o lą Kiełpińską; tem po biegu w Wyso­

kiem napięciu. W id ać , że z a w o d n i­

cy czołowi w y z y sk u ją p o p rz e d n ią p rz e w a g ę i nie p o zw alają n a k r ó t ­ ki w y p o c z y n e k dla pozostałych.

Mimo dobrej drogi i tu p a d a ją ofiary: Ignatowicz, m istrz Lwowa, p rz eb ija gum ę i tym sam ym musi z rezygnow a ć z w alki o p ierw sze miejsce, a szkoda, bo zaw o d n ik te n w ciągu całej drogi w y k a z y w a ł ogrom ny spokój i w y so k ą t a k ty k ę jazd y szosowej, co połączone ze zn a n ą w y trz y m a ło śc ią mogło się zło­

żyć n a zw ycięstw o.

Pod W o lą K iełpińską p ro w a d z ą D uszyński i Ziembicki, m ając za so b ą o 200 m e tró w K am ińskiego i G ronczew skiego, do k t ó r y c h d o ­ chodzi S k o w ro ń sk i z C iechanow a.

W k r ó tc e je d n a k n a s tę p u je jeszcze jedno p rz etaso w a n ie ; K am iński p o ­ zostaje, a jego miejsce zajm uje S k o ­ wroński. T a c z w ó rk a m a już swoje o s ta te c z n e miejsca; lecz w a lk a nie skończona: w y ra zem jej t rw a n ia jest o d e r w a n ie G ronc zew skie go i S kow rońskiego, k tó rz y w S ero c k u są o 100 mtr. za czołow ą dwójką.

Za Serockiem , aż do m ostu na N a rw i za Zegrzem , t r w a pogoń za uciekinieram i. O statec zn ie S k o ­ w roński z G ro n c z e w sk im dochodz ą do Ziembickiego, a b y już nie r o z ­ stać się do samej W a rs z a w y .

W ielki bieg „ E x p r e s u " m a zdecy- cy d o w a n y c h zw ycięzców , szybkość k o ń c o w a zd e c y d u je o najgodniej­

szym i n ajszczęśliw szym z a w o d n i­

ku wielkiego turnieju. T y m c z a s e m n a d ro d z e do W a r s z a w y tłum y wyległy n a drogę, b y p r z y p a t r z e ć się p o w ra c a ją c y m zaw odnikom . Deszcz, k t ó r y za czął k ro p ić p rz e d

J a b ło n n ą , p rz e m ie n ia się w og ro m ­ ną ulewę. Istne fo n ta n n y w ylatu ją z pod kół ro w e ro w y c h i oblew a ją plecy i piersi kolarzy, lecz oni t e ­ go nie czują i b e z tego ja d ą jak w w odzie, t r o c h ę mniej, tro ch ę więcej, nic nie szkodzi. O d czasu do czasu m o k rą d łonią p rz e c ie r a ją sobie za la n e oczy i w jednym z t a ­ kich m o m e n tó w zobaczyli W a r s z a ­ wę. Poszli nieco mocniej, b y w kil­

k a minut znaleźć się n a ch o d n i­

ka c h Pragi, s k ą d jed n y m rz u te m n a moście K ie rb e d z ia i n a D o­

brej. T u p rz y Szybkości 40 km. n a godzinę n a s tą p iła o s ta tn ia s c e n a de n e rw u ją c e j sztuki. Ziembicki, w p a d a ją c za K a ro w ą n a fatalny i obślizły b ru k , postan o w ił rzucić na k a r tę n a w e t w ła sn e zd ro w ie i z a p ro p o n o w a ł finisz, finisz n ie ­ p r a w d o p o d o b n y w w a r u n k a c h w ja ­ kich się odbyw aj. To z d e c y d o w a ­ ło o zw ycięstw ie m istrza z n a d B u ­ gu. Pozostali nie potrafili o d p o w ie ­ dzieć ró w n y m a rg u m e n te m i o s t a ­ tecznie Ziembicki, z yskując około 200 m. przew agi, w ś r ó d grzm otu o k la sk ó w zgrom adzonej p u b lic z ­ ności, w je ż d ż a tryum falnie na Dy- nasy. O statnie 7 o k rą ż e ń p r z e b y ­ w a w dosk o n ały m s ta n ie i koń cz y w s p a n ia ły bieg 105 kim. w czasie 4 g. 8 m. 32 s., m ając za sobą D uszyńskiego o 43 sek., trzecim był G ro n c z e w sk i po w a lc e ze S ko­

w rońskim .

Bieg t e n w y k a z a ł ró w n ie ż du że za le ty m łodych zaw odników : D u ­ szyńskiego i S kow rońskiego. P ie r w ­

Z A W O D N l C y P O D M O S T E M K O L E J O W Y M N A D RO DZE DO J A B Ł O N N Y

(8)

Sir. 8. KOLARZ POLSKI Nr. 5.

szy p o k a z a ł wielki te m p e r a m e n t i zapał, drugi z r ó w n o w a ż o n ą z a ­ ciętość p rz y dochodzeniu p rz e c iw ­ n ik a i w ielk ą w ytrw ałość. M am y n ad z ie ję, że obaj o d eg rają du żą ro lę w m istrzo stw ie Polski n a s z o ­ sie. W kilk a m inut po p ierw szy ch p rz y b y li i inni w spółubiegają cy się o z a s z c z y tn ą n agrodę, mijając m e ­ tę n a D y n a sa c h w n a stę p u ją c y m p o rz ą d k u : 5) Kamiński L., W. T. C.;

6) F r o s s J., Lwów; 7) K rotkiew - ski E., „Sokół"? W a rs z a w a .; 8) Droń- ko M., Brześć.; 9} S z e n ro k R., Pa- bjanice.; 10) Miller O., Łódź; 11) P rz y b y s z S., n iestow arzyszony.; 12) C z a rk o w sk i Z., W. T. C.

Po biegu n a stą p iło ro z d a n ie n a ­ gród zw ycięzcom p rz e z r e d a k to r a

„ E x p re s su " p. B utkiew icza, w o to­

czeniu miłych ja k z a w s z e g o sp o ­ d a r z y D y n a só w z p re z e s e m p. N a - konicznikoffem n a czele.

O rg a n iz a to ro m biegu, członkom W . T. C. z k a p ita n a m i n a czele, m o ż n a szc zerze pow in szo w a ć s u k ­ cesu udałej im prezy. To był n a j­

le p sz y z d o ty c h c z a s o w y c h e g z a ­ minów.

Drugi egzam in zdali członkow ie policji p ań stw o w e j u trz y m u ją c n a całej trasie p o r z ą d e k n a d z w y c z a j ­ ny, ta k jak s p o rto w c y dla s p o r t o ­ w c ó w zrobić umieją.

N a z a k o ń cze n ie dodamy: p a n o ­ w ie automobiliści, miejcie litość nad za w o d n ik am i — kolarzami; k o c h a ­ cie Ich — dobrze, lecz poco w J a ­ błonnie szło za pie rw sz ą c z w ó rk ą aż 13 s a m o ch o d ó w ? G d y b y by ła sło n ecz n a pogoda, k u rz z p o d w a ­ szy c h kół za biłby n ajw ięk sz ą ener- gję i zapał, ja d ą c y c h za wami. W a ­ runki, jakie s a m o c h o d y w y t w a r z a ­ ją dla za w o d n ik ó w , s ą fa ta ln e dla z d r o w ia i p o z b a w ia ją ich u c z u cia świeżości już po kilku k ilom etrach, p rz e b y te j w ś r ó d tu m a n ó w kurzu, drogi.

Sportowiec.

WYŚCIGI OTWARCIA NA TORZE HELENOWSKIM W ŁODZI

P ie r w s z e to ro w e wyścigi org an iz o ­ w an e dnia 25 maja p r z e z S. S. „Union11 w Łodzi należały do b a rd z o ciekaw ych i em ocjujących w idowisk sportow ych.

U dział k olarzy w arsza w skic h, n ie s te ­ ty, sił ja k na biegi to r o w e k rótkie , nie najwybitn ie jszych — B a rtodzie jskie go i J a n o c iń s k i e g o i udział mis trza Polski Ł a z a rs k ie g o , k tó r z y mieli się sp o tk a ć z e S zm idtem z „Unio nu“ i Z y b e rte m z „ R e s u r s y11 — młodymi zawodnikami, w ykazującym i na tren in g ach św ietne re z u lta ty , d aw a ł gw arancję, że wyścigi b ę d ą n a d e r cie k a w e .

Rozum ie się najwięcej z a in te re s o w a ­ nia budziły biegi: „G łó wny" i „K rajowe D e r b y W io sen n e ", w których, po zi­

mowej pr z e rw ie , miały się zm ierzyć cz o ło w e siły K ra k o w a i Łodzi, a out­

s i d e r z y w a r sz a w sc y mieli w y k a z a ć swe w alory.

Bieg główny podzielo no na c z te ry p rze d b ieg i po 800 m etrów każdy.

P rz e d b ie g I. w y g ry w a pew nie o dwie dłu gości Z y b ert z „ R e s u r s y11 bijąc B a rto ­ d ziejs k ieg o z W. T. C., trz e c i S t e f a ń ­ ski. O s ta tn ie 200 metr. 14 sek.

P rz e d b ie g II. przynosi z w yc ięstw o J a n o c iń s k i e m u z W. T. C., k tóry bez w ię k s z y c h tr udności upora! się z Z e rb e R. ze „Szturm u", trz e c i Brauner. — 2C0 metr. 14 sek.

P rz e d b ie g III. w y g ra ls w o b o d n ie S z m id t

„U nion11 bijąc o kilka długości W iśnie­

w sk ie g o z T. C. W . Łódź trz e c i Ret- tig. — 200 metr. U i Vs sek.

P rz e d b ie g IV. w y g ry w a Ł a z a r s k i —

„C ra covia‘ p rz e d T am m e „U n io n 11. 5.

Ś w id ersk i. O s ta tn ie 200 m. 14 i 1 sek.

(Kore spondencja „Kolarza Polskiego")

J u ż ze sposobu i stylu r o ze g ra n ia p rze d b ieg u w idocznem było, ż e n ajw ię­

cej sz ans na z w y c ię s tw o p o sia d a Szmidt.

Ł a tw o ś ć ruszenia, s w o b o d n a a k c ja i du­

ż a doza zaciętos'ci, z w r a c a ła uw agę p r z e d e w s z y s tk ie m na p r z e d staw ic ie la

„Unionu11. N a s tę p n ie d o b re w rażenie zrobił swym wyścigiem Zybert bijąc b ądź co b ądź je d n e g o z lepszych dłu­

g o d y s ta n s o w c ó w Polski — B a r t o d z ie j­

skiego.

W m iędzybiegach te g o w yścigu s t a r ­ tow ało ośmiu z a w odników , przybyły ch na p ie rw sz y ch dwóch m ie jscach. L o s o ­ wanie dało n a s t ę p u j ą c e zestaw ienie:

I — Szmidt, Ja n o ciń sk i, Z e r b e i W i­

śniewski; II — Ł a z a r s k i, Bartodziejski, Z y b e r t i Tamme.

W m iędzybiegu pierw szym prowadzi Z e r b e mając u sie bie na kole J a n o c iń ­ skiego, trz e c i Szm id t i tuż c z w a r ty W i ­ śniewski. Na 550 tn. p r z e d taśm ą Z e r ­ be jedzie mocno rozpę dzony, na o s t a t ­ nich 150 a ta k u je go Ja n ociński i z p e ­ wnym trudem p rze chodzi, w tym mo­

m encie Z e r b e podbija go do góry. Z t e ­ go k o r z y s ta Szm id t i próbuje minąć w a l­

c z ą c y c h le w ą stroną. W id zą c to Z e r b e z jeż d ża Szmidtowi w dół i sp y c h a go na piasek. W r e z u lta c ie zw yciężył J a n o ­ ciński bijąc Z e r b e g o o pól długości. S ę ­ dziowie przyznali je d n a k drugie miejsce Szmidtowi, a t r z e c ie W iśniewskiemu, z a ś Z e r b e g o za n i e c z y s t ą jazdę o d s ą ­ dzono od nagrody.

W m iędzybiegu drugim prowadzi B a rtodzie jski mając za so b ą Ł a z a r s k i e ­ go, trze ci je dzie Tam me, górą p r z e s u ­ wa się, pilnie o bse rw ują cy, Zybert.

N a pierw szej p rostej ten ostatni chc e z a ją ć drugie, z a Bartodziejskim , miejsce, ale mu się to nie udaje, proponuje więc zryw, n a któ rym Tam me tra c i około dw óch długości. K o rz y s ta z te g o Z y ­ b e r t i zajm uje tr z e c ie miejsce — o s t a t ­ ni Tamme.

Na o sta tn ic h 300 metr. B artodzie jski robi zryw i idzie z d użą szybkością;

na ostatn iej prostej Ł a z a rsk i zaw iązuje z nim w a lk ę i z trudem wielkim p r z e ­ chodzi, w tym momencie a ta k u je o b y ­ dwóch św ietnie finiszujący Z y b e r t i w y ­ g r y w a wyścig o długość, drugi Ł a z a r ­ ski, trz e c i Bartodziejski. 200 metr. 14 i V5 sek.

Do finału na 1200 met. z a k w a lifik o ­ wano więc: S zmidta, Z y b e r ta , Ł a z a r ­ sk ie g o i Ja nocińskiego. U sta w ien i na- s ta rc ie w w yże j wymienionym porządku wołno ru sza ją naprzód.

Rolę le a d e ra b ie rz e na sie bie z d e c y ­ d ow anie Ł a z a rs k i, w a lk a o drugie miej­

sc e tr w a praw ie prze z cały c z a s w y­

ścigu, p r z e ta s o w a n ia n a s tę p u ją jedno za drugiem. O s t a te c z n ie drugi je dzie Szm id t mając u siebie na kole Z y b e r ta i o sta tni Janociński.

D z w o n e k na o s ta tn ie o k r ą ż e n ie po­

ru sza k olarzy i publiczność. G dzie nie gdzie sły c h ać głosy Szmidt! Szmidt!

lub wykrzyknik i: Cicho!

Ł a z a r s k i r o z k r ę c a się co r a z więcej i n a d w u s tu m e tr ó w c e idzie już c a la si­

łą. W połowie w irażu a ta k u je go Szmidt, a p o c ią g a ją c za s o b ą Z y b erta , sw o b o d n ie przechodzi. Na o sta tnic h 40 metr. k r ó t k a w alka pomiędzy Szmidtem i Z y b e r te m , z której zw y c ię z c ą wycho

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę.. D rugim

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać

Popraw ki proponow ane przez S. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według

gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi­.. zycznego nie je s t i nie

W yniki pow yższe doprow adzają do wniosku, że widocznie w program ach zawodów tkw ią jakieś zasadnicze niedociągnięcia, którem i zająć się winni