• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski : oficjalny organ Polskiego Związku Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 6-7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski : oficjalny organ Polskiego Związku Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 6-7"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 6 i 7. Piątek, 25 czerw ca 1926 r. R ok I.

Oficjalny Organ Związku Polskiego Tow arzystw K olarskich

STANISŁAW PODGÓRSKI, ZDOBYWCA MISTRZOSTWA WARSZAWY NA 1926 ROK.

C e n a 80 g r o s z y

(2)

Str. 2.

K O M U N I K A T Y

KOLARZ P O L S K I Nr. 6 i 7.

Z a rzą d u Z w ią z k u P o ls k ie g o T o w a r z y s tw K o la r s k ic h

K o m u n ik a t N r. 9

W y ś c ig i to r o w e k o la r s k ie o M istr z o stw o R z e c z y p o s p o lit e j P o ls k ie j n a 1 9 2 6 r o k .

Wyścig odbędzie się na to rze W. T. C. na Dynasach w W ars zaw ie, dn. 27 cz erw ca 1926 r. o godz. 4 popoł.

W razie dużej ilości zapisów do Mistrzostwa, przedb egi o dbędą s i ę w d n . 26 czerw ca o godz. 8 wiecz.

D ostę pny jest dla członków Związ­

ku Polskic h Tow ar zystw Kolarskich, posiadających licencję związkową.

Nagrody: 1) żeton zloty i dy­

plom, 2) złoto-srebrny, 3) sr ebrny ema- Ijowany, 4) srebrny.

Zapisy do dn. 22 czerwca 1926 r.

włącznie w kancelarji W. T. C., O b o źn a 3.

PR ZE PISY O G Ó LN E .

1) Wyścig ro zegrany zo stanie wedłu g regulaminu związ­

kowego.

2) K ażde Towarzystw o lub Sekcja K ola rs ka może zapi­

sać do wyścigu od 1 do 4 zawodników.

3) Zawodników delegują Towarzy stw a lub Sekcje na swój k o s z t (kolej, djety, noclegi).

4) C z y sty doch ód osiągnię ty z dnia wyścigow ego podzie ­ lony będzie propor cjonalnie między Związek i te Towarzy stw a lub Sekcje, któ rych członkowie w ezmą udział w wyścigu o Mi­

strzostw o Polski.

5) Związek zastrzega sobie minimum 25 proc. czystego dochodu, przytem udział Tow arzystw a lub Sekcji nie przekroczy wysokości poniesionych rzeczywistych kosz tów delegow an ych z a ­ wodników do wyścigu o M istrzostw o Polski.

6) S tr a ty spow odow ane z u rządzeniem dnia wyścigowego ponosi Związek.

7) Wyśc ig odbędzie się be z względu na pogodę, lecz, o ile w arunki atm osfer yczne nie pozwolą na zupełne ro zegranie biegu, to za zgodą Z arządu Związku, Towarzystw a Inb Sekcji, któ rych zawodnie}' bio rą udział, wyścig może być rozegrany w dniu następnym lub w term inie określonym.

8) P ro g r a m dnia wyścigów obejmuje:

1. Mistrzo stw o Polski — 1000 ir.tr.

2. Półd ysta nsow y — 3000 mtr.

a) dla klasy I-ej.

3. Półd ysta nsow y — 10 kim.

a) dla klasy I-ej, b) dla Ii-ej i III-ej.

4. Drużynowy — 4000 mtr.

5. Prowincjonalny: a) 1000 mtr., b) 5000 mtr.

6. Młodzieży,

z nagrodam i w żeto nach pam iątkow ych dla każdej kategorji. Z a­

pisy szczegółow e do dn. 22 cz erw ca włącznie.

9) Zawodnikom, biorącym udział w biegach, objętych p r o ­ gra m em dnia, poza wyścigiem o Mistrzostwo Polski, nie b ęd ą zw racane k o szta poniesione z tytułu udziału w biegach.

10) Towar zystwo Cyklistów w W arszaw ie zajmie się u rz ą ­ dzeniem uroczystości zjazdowej Towarzystw w edłu g Regulaminu Zjazdów T o w arzy stw Kolarskich.

11) Niniejsza propozycja, ro zesła na wszystkim T owarzy­

stwom i Sekcjom Kolarskim, zwalnia Towarzystwo Cyklistów w W ars zaw ie od specjalnych zaw iadomień i zaproszeń.

K o m u n ik a t N r. 10.

Regulamin Zawodów Drogowych Kolarskich o Mistrzo­

stwo Rzeczypospolitej Polskiej n a 1926 rok na dro dze S tr u g a — N ie p o rę t—J a b ło n n a — S tr uga. Sześć ok rą ż e ń na p rzestrzeni 214 kim. 200 mtr.. bez prowadzenia, dn. 29 czerwca 1926 r. D o s tę ­ pny dla członków T ow arzystw a i Sekcji Kolarskich, posiadają ­ cych licencję Związkową.

Zaw'ody organizuje Tow ar zystwo Cyklistów w W a rs zaw ie pod kierunkiem członków Zarz ądu Z. P. T. K.

Zapisy kier ow ać należy po d adresem: W ars zaw a, O b o ­ źn a 1/3.

Nagrody: 1) Żeton złoty i dyplom, 2) złoto-srebrny, 3) s r e b rn y emaliowany, 4) srebrny, oraz żetony pa m iątk ow e bron- zowe dla następujących zawodników do 10 włącznie.

N o rm a czasu dla zdobycia tytułu Mistrza nie wyznaczona.

S ta r t o godz. 8 rano na 2 kim. od Strugi.

Zapisy do dnia 26 czerw ca włącznie.

Plom bowan ie maszyn odbędzie się dn. 28 czerwca o godz.

7-ej wiecz. na Dynasach.

Przep isy ogólne obowiązują te same, co w biegu o M i ­ strz ostw o W oje w ódzkie (p atrz „Kolarz P o ls k i” Nr. 5. Komunikat Z. P. T K. Nr. 8).

K o m u n ik a t Nr„ 1 1 .

Na posiedzeniu Z arządu Z. P. T. K. w dniu 19 czerw ca r. b. zostały przyjęte do Związku następujące Towarzystwa:

a) Sekcja K o lars k a Ż. K. S. „H asm o n ea“ we Lwowie.

S k ła d k ę czło nkow sk ą wyznaczono w wysokości 50 zł. rocznie.

Sekretarjat: Lwów, S k a rb k o w sk a 35.

b) Sekcja K o lars k a Z. K. S. „ J u t rz e n k a " we Lwowie.

S kładkę członkowską wyznaczono w wysokości 30 zł. rocznie.

S e k retarjat: Lwów, Krasickich 18.

* * #

1) Uchwalono podać do wiadomości o zawieszeniu w p r a ­ w ach zawodnika W. Karlego, członka W. T. C., na jeden dzień zawodów (20 cz erw ca r. b.), za nie ostrożną jazdę i J. Plack a, członka Ł. K. S. na 10 zł. kary za nieprawidłowe mijanie p r z e ­ ciwnika.

2) Zezwolono w dro dze wyjątku, ze względu na trudności organizacyjne oddziałowi kolarzy „Sokoła " w Poznaniu na odby­

cie zawodów kola rskic h w dniu 27 czerw ca r. b. z warunkiem, aby zawodnicy, p ra g n ą c y wziąć udział w zaw odach o Mistrzo­

stwo Polski, byli zwolnieni od obowiązku starto w ania w zawo­

d ach „Sokoła".

3) Zarząd komunikuje, że wyznaczone na dzień 27 czerw­

ca zawody kolarskie: K ra k ó w —Zakopane zostały prze sta w io ne na dzień 11 lipca r. b. w porozumieniu z organizato rem biegu K. S.

„M a k k a b i" w Krakowie.

Z a r z ą d Z. P. T. K.

(3)

KOLARZ POLSKI Nr. 6 i ?. Str. o.

OTWARCIE SEZONU KOLARSKIEGO NA DYNASACH. PREZENTACJA ZAWODNIKÓW.

W Z W I E R C I A D L E P R A W D Y

P r z y p a tr u ją c się nasz ym organizacjom sportow ym i słysząc najróżniejsze u ty sk iw a n ia na s posób p r o w a ­ d ze n ia w nich prac, z w ią z a n y c h z całokształtem b u ­ dowy, musimy dojść do w niosku, że j e d n a k dużo należ ało b y w p ro w a d z ić p o p ra w e k , a b y życie org a n i­

zacyjne ty c h je d n o s te k szło po linji ciągłego rozwoju.

My, Polacy, posiad am y specjalny ta l e n t t w o rz e ­ nia d o b rz e p o m yślanych k o rporacji i organizacji w n a j­

sze rsz y m z n a c z e n iu ty c h słów, b r a k nam natom iast d o s tatec zn ej dozy dobrej woli, a b y pom ysły nasze w p ro w a d z ić w czyn, a jeszcze bardziej b r a k te n daje się o d c z u w a ć , gdy idzie o m ró w c zą, system atycz ną, c o d z ie n n ą niem al p r a c ę p rz y w y k o n y w a n iu małych, lecz n ie z b ę d n y c h dla ogólnego ła d u p ra c k a n c e la ry j­

nych. W s z y s tk o lubim y mieć jedynie w zaw odnej często pamięci, W olim y c z ęs to k ro ć p rz e g a d a ć kil­

k a godzin, ale nie m ożem y się nagiąć do n a p is a n ia s p ra w o z d a n ia z n a sz y c h o b ra d , bo to takie n u d n e i d a le k ie od n a sz y c h s z e ro k ic h h o ry z o n tó w m y­

ślowych.

Musimy p am iętać, że na zw ycięstw o sk ła d a się szereg ściśle ze sobą zw ią z a n y c h czynników . Ge- njalna myśl w o d z a w p r o w a d z a w ru c h nieskończenie długi ł a ń c u c h oddziałów , k tó ry c h o statn im ogniwem jest szary, le ż ą c y w o kopac h, lub idący do ataku, żołnierz, Nikt nie wie, gdzie leży o ś ro d e k ciężkości i p u n k t n a tę ż e n ia walki, lecz k a ż d y wie, że musi

spełnić swój o b o w iąz ek do o sta tk a . S um ienność w y ­ k o n a n ia k aż d ej czynności i w ia r a w jej sk u tecz n o ść sp ra w ia, że k a ż d y najmniej z n a c z ą c y członek armji zw ycięskiej, m a p ra w o pow iedzieć: „m yśm y z w y ­ ciężyli".

J e d y n ie p rz e z ciężki tr u d i zamiłowanie, o d d a ­ ne p r a c y p rz e z siebie podjętej, m ożem y osiągnąć m axim um pow odzenia. W szelkie, połowicznie z a ła ­ tw ian e sp ra w y , m u szą dać z konieczności m ierne rów nie ż re z u lta ty i ty m sam ym b ę d ą dalekie od p o ­ żą d a n e g o s to p n ia doskonałości.

N a jw ię k s z ą w a d ą n a sz y c h organizacji s p o r to ­ w yc h jest b r a k ludzi o dpow iedzialnych z a p o d jętą p ra c ę p r z e d sam ym sobą. P rzyjm ujem y m an d aty , a b y nie w y k o n y w a ć p rz y ję ty c h zobow iązań. Nie p o ­ s iad am y w sobie d o s tatec znej dozy sam o k ry ty cy z m u , k tó ry nie pozw oliłby na podobne tra k to w a n ie i o p ie ­ szałość w s p r a w a c h p rz e z nas objętych. C hęć p r z e ­ w o d z en ia jest w ięk sz ą od chęci pracy. N a jlepsz a myśl, najlepsze za m ie rze n ia w o d z a organizacji— W a l ­ nego Ż e b r a n i a —w niwecz są o b r a c a n e p rz e z k a r y ­ godne o p ieszalstw o w y k o n a w có w . Dla n ie k tó ry c h z t y c h ludzi nigdy nie jest z a p ó źn o n a w y k o n a n ie pracy, tę za w sz e m ożna odłożyć do jutra z myślą, że gdy prz y jd z ie czas, to inny ją wykona.

F a t a l n e fatum: „jakoś to b ę d z i e ”, prz eślad u je n asz e życie od d aw n a.

(4)

Str. 4.

P an o w ie z z a rz ą d ó w , p o zb ą d źcie się n areszc ie tej dziw nej obojętności; kto p rz y ją ł m a n d a t, niech b ęd z ie żołnierzem, k tó re m u poruczono o d p o w ied z ia l­

ny p o s te ru n e k społeczny; pam iętajcie, że k a ż d y z W a s jest je d n o c z e śn ie w y c h o w a w c ą innych; n ie c h k a ż d y z W a s p ra c u je i p r a c y wymaga; niech k a ż d a cz y n ­ ność sp e łn ia n a p rz e z W as, będ z ie sum ienną, gdyż inaczej staniec ie się b ez u ż y te c z n y m b a la ste m i za po­

rą, p rz e z k t ó r ą p rz e w ró c i się in stytuc ja w rę c e W a ­ sze o d d a n a .

J a k dom b ez drz w i i okien jest ziejącą p u s t ­ ką, k t ó r a nie nęci żąd n eg o o d p o c z y n k u w ę d ro w ca , t a k o rg a n iz acja b e z w e w n ę trz n e g o p o rz ą d k u , n a s z p i­

k o w a n a jedynie do b re m i chęciam i ludzi, k tó rz y m ie­

siącami, a często i latam i nic nie c h c ą robić, jest

pustym d źw ię kie m i chaosem , niezdolnym do siebie p rz y ciąg n ąć i z a sk a rb ić p o s z a n o w a n a ogółu.

W ielkość i p rz e d z iw n o ść tonu „Zygm unta" s k ła ­ d a się w s z a k z p o szczególnych, n ie u c h w y tn y c h dla u c h a drgań; znaczenie, p o tęg a i harm o n ijn y rozwój organizacji s k ła d a się z m a leń k ich p ra c i p o c z y ­ n a ń k a ż d e g o z jej p o szczególnych członków . P rac e, p r o w a d z ą c e organizacje do pom yślnego rozwoju, nie d zielą się n a wielkie i małe, lecz n a pożyteczne.

P rzyjrz yjm y się bac znie w zw ierciadle p r a w d y i z d a jm y sobie s p ra w ę , czy spełniam y sw e obow iązki z p o żytkiem , jeżeli nie, miejmy o dw a gę odejść. Niech za rozum iałość n a s z a nie b ęd z ie p r z e s z k o d ą dla tych, co c h c ą z a nas p ra co w ać .

KOLARZ POLSKI Nr. 6 i 7.

RYGOR I DYSCYPLINA W SPORCIE

J e d n ą z k a r d y n a l n y c h z a sad w sporcie jest dyscyplina. Przy b r a k u tego zasad n icze g o cz y n n i­

ka, u p a d a s zlachetność rywalizacji, sp o rt p r z y b ie r a formy b ru taln e , k tó re w n a s tę p s tw ie w ykorzenić je s t n a d z w y c z a j trudno. N a u p a ­ d e k d y scypliny s k ła d a się b ard z o wiele czynnników : w pierw szym rz ę d z ie ro la i s t a n o ­

wisko s ę d z ió w n a z a ­ w o d a c h . To te ż k o m ­ p e te n c ja g r o n a s ę ­ dziow skiego m usi stać n a w ysokim poziomie i nie m ożna dopuścić, b y n a z a w o d a c h d e ­ cydow ali d y l e t a n c i sp o rto w i lub p rz y g o ­ dni „p re z e s i" i „ m e ­ c e n asi" sportu. P o ­ w inniśm y w iedzieć, że s p o r t p rz e s ta ł b y ć z a ­ b a w k ą , że sp o rt z o r­

g a n iz o w a n y jest p o ­ tę ż n y m czynnikiem w w y c h o w a n iu s p o ł e ­ czeństw ; że sp o rt jest czynnikiem um oral- niającym. Czas już, by jednostki, k t ó r e zaj­

m ują lu b p rz y p g o to - w ują się do z a jm o w a ­

n ia w y so k ich godności w n asz y ch o rg a n iz acja ch sp ortow yc h, miały p o w y ż sz e w s k a z a n ie p rz e d e w s z y - stkiem n a celu. Je ż e li sędziow ie b ę d ą umieli p a t r z e ć i ro z ró ż n ia ć wszelkiego ro d z aju p rz e w in ie n ia i o dpow iednio n a nie re agow ać ,

czy to p rz e z zw ró cen ie z a w o d n i­

kow i uwagi, czy te ż z a sto so w an ie doń odpow iedniej k a ry , to m u szą one w yw o ła ć p o ż ą d a n y sk u tek , stw a r z a ją c k a r n e szeregi p rz y s z ­ łych obyw ateli.

N ależy p am iętać, że m a się do c z ynie nia z młodzieżą, m łodzieżą d ą ż ą c ą do zw ycięstw a, m łodzieżą

ry w alizującą. W w a lc e o palm ę p i e rw s z e ń s tw a tylko w y ją tk o w e je ­ dnostki mogą u trz y m a ć się w r a ­ m a c h k u ltu ry i o b ow iąz ku, a nieraz i te w yjątki z a w o d zą . Ogół t r o ­ chę tylko ro zzuchw alony, wyśmieje i w p ro s t w yszyda i zu p e łn ie b ez n a-

g an n e z a c h o w a n ie się z w y c ię ż o ­ nego w w a lc e kolegę, u w a ż a ją c ry c e rsk o ś ć jego za tch ó rz o stw o w sto su n k u do sędziów , a n a w e t w s to su n k u do zw ycięzcy. A p r z e - cież wiemy, ja k łatw o w k o la r­

stwie, to ro w e m i szosow em o p r z e ­ k roczenie. P rz y silnej konkurencji, gdy ró ż n ic a m iędzy p rzeciw nikam i jest b a r d z o niewielka, w ygra ć m o żn a nie- tylko siłą i nietylko głową, lecz m o żn a w y ­ grać tem i w szystkiem i niedozw olonem i k o m ­ binacjami i s z tu c z k a ­ mi, k tó re n a w e t dla fa ch o w ca tr u d n e są nie ra z do zauw aż en ia, J a k z a ra ź liw ą jest s p r a w a nieczystej j a z ­ dy i co potrafi sła­

b a rę k a, niech będ z ie p rz y k ła d e m m istrzo ­ stw o św iata, ro z g ry ­ w a n e w 1925 r. w A m ­ s te rd a m ie i Niemcy, k t ó r z y pokazali, jak m o żn a jeździć b r u t a l ­ nie, i jak m ożna n a ­ jeżdżać; ale los t a k t a k chciał, że p ie r w ­ szy crosing nie ud ał się i zwyciężył, pomimo wszystko, Anglik. R e z u lta t ten, n a k tó ry z a je c h a n ie nie w płynęło, skłonił sę d z ió w do pu sz c z e n ia p r z e k r o ­ cz en ia płazem , ale w n a s tę p n y m z a r a z p rz e d b ie g u n a stą p ił jeszcze jed en crosing w y k o n a n y czysto UROCZYSTE POŚWIĘCENIE TORU

W DNIU OTWARCIA S E Z O N U NA DYNASACH

(5)

KOLARZ POLSKI Nr. 6 i 7. Str. 5.

p rz e z H o le n d r a H e ilze n d o rn a już z d o b ry m dla niego skutkiem. S ę ­ dziowie n a d tym przeszli do p o ­ rz ą d k u , G o sp o d a rz e uprzejm i dla niem ieckich gości, goście uprzejm i dla g ospodarzy, słow em — siesta.

W n a s tę p n y m p rz e d b ie g u n a s t ą ­ pił sk a n d a lic z n y zajazd, w y k o n a n y n a całej linji prostej p rz e z Dnń- cz yka J e n s e n a , k t ó r y koń cz y się omal, że nie śm iertelnym u p a d k ie m Anglika A ld en a . T en ostatni r o z ­ bija silnie głowę i łamię obojczyk.

S ędziom te ra z już zbyt tru d n o z a ­ b ra ć głos, gdyż p rz y najmniejszej z ich s tro n y opozycji p o w s ta łb y cały legjon tych, co byli p o s z k o ­ d ow a ni już po p rz ed n io i wyścigi p u sz c z a n e są sam opas. Z z a w o d ­ n ików czysto je ż d ż ą w yjątki, m ię­

d zy którym i są i Polacy. Słabość sędz iów spostrzegli n aturalnie i z a ­

PRZED

w odow cy i ogólnem u w pływ ow i u le ­ ga n aw et, jeżdż ący za w sz e bez z a ­ rz u tu i po d ż e n te lm e ń sk u K aufm ann, p o d jeżd ż ając w finale o pie rw sz e m iejsce atak u ją c e m u go francuzow i Schillesowi. F ra n c u z i próbow ali p rz e c iw k o zw y cięstw u S zw a jc ara , ' p ro testo w a ć. P ro te st je d n a k był z b y t słaby, b ra k ło m u norm alnego pop arcia, gdyż t r z e b a było d e le g a ­ tom francuskim w nieść p r o t e s t już p rz y pierw szej d ostrze żonej n ie ­ praw idłow ości.

N a to rze z a p a n o w a ł k o m p letn y b e z ła d i a n a rc h ja n ie o p a n o w a n a do k o ń c a zaw odów . J e s t to k l a ­ sycz ny p rz ykła d, ja k mogą sędzie- wie utra c ić inicjaty w ę p o d c z a s t a k w a ż n y c h zaw odów , jak ro z g ry w k a o m istrzostw o św ia ta i ja k ogro­

m nie tru d n o od zy sk a ć z p o w ro te m au torytet,

B ez w zględu n a w a żn o ść z a w o ­ d ó w n ależ y z ca łą u w a g ą i p ie ­ czołowitością tra k t o w a ć n a w e t naj- n ieznaczniejsze z a w o d y kolarskie.

W ch o d zi tu w grę c z y n n ik w y c h o ­ w a w czy, a te n p ow inien by ć dom i­

nującym p rz y o rg a niz ow aniu w s z y ­ stkich zaw odów . Młodzież, ra z p c h n ię ta n a d o b re tory, m oże być łatwo na nich u trzym a na. B aczyć tylko należy, b y z tej drogi nie z e ­ szła. Niestety, u nas w b a r d z o wielu gałęz iach sportu, a niemniej w kolarstw ie, b r a k tej dyscypliny z a u w a ż y ć się daje. W y b ija ją c a się n a czoło m łodzież k o l a r s k a W a r ­ szaw y, a nasi przyszli r e p r e z e n ­ tanci, nie tylko, że nie m a ją p o ­ cz u cia ry g o ru i ry c e rs k o ś c i w w a l­

ce, ale p o sia d a ją z a k o rze n io n e już głęboko złe skłonności, n a co w iel­

k ą u w a g ę zw rócić należy. Fes.

„MISTRZOSTWAMI POLSKI”

G d y r e d a k t o r „K olarza" polecił mi napisać a r ty k u ł pod pow yższym tytułem , za b ra łe m się do p ra c y z w łaściw ym mi zapałem . W y m i e ­ rz yłe m i z w aży łem w szy stk ich z a ­ w o d n ik ó w W a rs z a w y , Łodzi i K r a ­ kowa.

W s t a w a ł e m r a n ­ kiem i w ychodziłem z to ru w ieczorem , aby p o d p a trz e ć tajniki ich ja z d y i p rz e w id z ie ć dla W a s Czytelnicy n a z w i s k a te g o ro c z ­ n y ch m istrzó w koła.

N iestety , re d a k to r, jak k a ż d y tego pokroju człowiek, nie przyjął mego elaboratu, m ó ­ wiąc, że „K olarz" nie jest e n c y k lo p e d ją i że m uszę się ograniczyć do kilku, ale z u p e ł­

nie p e w n y c h z a w o d ­ ników.

Cóż robić? Mu­

siałem się p o słu c h a ć i d latego o m łodych n ap isz ę innym razem , a te r a z r o z p a trz m y s z a n s e n a sz y c h s t a r ­ szych i w y p r ó b o w a ­

n y c h w w a lk a ch , j a k to n ie k tó rz y n a z y w a ją „ a s ó w “ .

Biegi: „ O tw a rc ia " i „M istrzo­

stw a W a r s z a w y " , ro z e g r a n e n a Dy- nasa ch , w y su n ęły na czoło n a j s ta r ­

szego z s y n ó w W. T, C. — S zy m ­ czyka, ś re dnie go — P odgórskiego i b e n ja m in k a — M ajew skiego. To są nadz ie je W a rsz a w y .

Szym czyk r o z p o r z ą d z a z r ó w n o ­ w a żo n ą siłą, w ielką am bicją i u k o ­

cha nie m swego sportu, s ą d z ę j e d ­ nak, że powinien, m ając w ię k sz ą od sw y c h p rz e c iw n ik ó w w y t r z y m a ­ łość, p ró b o w a ć w alki n a długości w iększe, niż 200 m. K rótsze walki

leżą p o za jego o b e c n ą w ra ż liw o ­ ścią mięśniową.

P o d g ó r s k i p r z e d s t a w ia in n ą in ­ dyw idualność: sp okojny ta k ty k , w y ­ szu k u jąc y b łę d ó w p rz e c iw n ik a i u- m iejący k o rz y s ta ć z każdej, jego nieuwagi, c h ę tn ie s ie ­

dzi n a kole drugiego, a b y w ostatnej c h w i­

li, w y p a d e m d e c y d u ­ jącym, w y r w a ć mu zw ycięstw o. Tym o- statnim różni się stale od S zym czyka, k tó ry zw ykle w y stęp u je z a ­ czepnie, p r o w a d z ą c o- statn ie 200 m. W r e s z ­ cie m łodość P o d g ó r­

skiego k o n s e k w e n tn ie dą ż y do w y d a r c i a prz ew ag i starsz y m k o ­ legom.

O statni z o m a w ia ­ nej tró jcy — M a je w ­ ski, to wiosenny, g ó r­

ski, n ieujęty w k a r b y potok, p o sia d a ją c y o- grom ny zasób energji, lecz nieum iejący jej jeszcze w o d p o w i e d ­ niej chwili w y k o r z y ­ stać. M usi znaleźć sw oją drogę i uniezależnić się od narzu ca n ej p rz e z p rz e c iw n ik ó w r o ­ li. G d y p o z n a lepiej sam ego siebie, gdy n a u c z y się oceniać siły k a ż d e ­ go p rz e c iw n ik a i gdy b ę d z ie umiał PODGÓRSKI S ZYMCZYK 1 MAJEWSKI W FINALE BIEGU „OTWARCIA

(6)

Str. 6.

n arzu cić swoją wolę w biegu, s t a ­ nie się z p e w n o śc ią re p r e z e n t a n t e m sp o rtu kolarskiego.

N a czoło z a w o d n ik ó w prowincji w y s u w a się zeszłoroczny m istrz — Ł az arsk i, z w y c ię z c a biegu „L ot­

ności". P o s ia d a on w w ysokim stopniu um iejętność d o sto so w a n ia s w y c h sił do okoliczności, c z e ­ go d o w o d e m t a k t y k a jego jazd y ze słynnym M eyerem , m istrzem świata. Ł a z a rs k i wie gdzie z a s to ­ so w ać finisz 200, czy 300 lub n a ­ w e t 400 mtr., a ro z p o rz ą d z a ją c d u ­ żym za sobem sił fizycznych, uży w a je stosow nie do p otrze by.

G roź nym ró w n ie ż p rz e c iw n i­

kiem będ z ie A. Szmidt, ulubieniec i s ła w a Łodzi, zw ycięzca Ł a z a r ­ skiego i J anocińskiego, b ę d ą c y o b e ­

cnie w b a r d z o dobrej formie. P o ­ sia d a on zalety doskonałego s p rin ­ t e r a i jeżeli b ęd z ie umiał je z a s to ­ sow ać, z a w a ż y p o w a żn ie w biegu o mistrzostwo.

Mniej groźnym, ale ró w n ie ż d o ­ b ry m jest kolega klubow y Ł a z a r ­ skiego G arley. T en ostatn i winien, moim zdaniem , z d e c y d o w a ć się na jedno: tor, albo szosa, w t e d y m u ­ szą się z nim liczyć.

O statecznie, m niem am , że w fi­

nale biegu zobaczym y: Szym czyka, Podgórskiego, Ł az arsk ieg o i S zm id­

ta. Kto zw ycięży, tr u d n o p r z e w i ­ dzieć, gdyż sp ra w n o ś ć w ym ienio­

n y ch nie osiągnęła jeszcze zenitu?

Ś w ia d c z ą o tym r e z u lta ty osiągnię­

t y c h n a 200 mtr. czasów.

M istrzostw o Polski drogowe, jak

KOLARZ POLSKI Nr. 6 i 7.

w re sz c ie w szystkie biegi drogowe, jest nietylko biegiem wielkiej w y ­ trzym ałości, ale rów nie ż biegiem szczęścia. Zdobycie zaszczytnego tytułu, to ja k w ygranie wielkiego losu. Kto go osiągnie, nikt nie o d ­ gadnie, m ożna jedynie przew idzieć, iż zo b a czy m y o s ta te c z n ą m iędzy p o te n ta ta m i tej miary, jak: Hóchs- m a n z K ra k o w a , Ziem bicki z B rz e ś­

cia, p e c h o w ie c Miller z Łodzi, S z e n r o k z Pabjanic, Ignatowicz ze L w o w a w ra z z Miecz, Langiem, m istrzem Polski, z P oznania na c z e ­ le, W y m ien io n y m p rz e c iw sta w ić się winni z powodzeniem : „ s a m “ Lange z W a r s z a w y oraz jego k o ­ led zy z B artodziejskim , D u s z y ń ­ skim i O chniew skim na czele.

Miłośnik.

Ś W I A T Ł A I C I E N I E

Ilustrowany K urjer Sportowy, — p o ­ niedziałkowy d o d a te k do Nowego K urjer a P ols kie go — z dn. 14 czerwca b. r. poza rozm aitemi spostrzeżeniam i sportowemi limieścił ta k ż e spraw ozdanie z pierwszych za w odów kolarskich, jakie się odbyły dn.

13 czerw ca na Bynasa ch.

Rozumie się, że sprawozd an ie „ O tw a r­

cia Sezonu Kola rs kie go" zupełnie suche, poza rezulta tam i technicznem i nic nie przynosi, nato m ia st dużo zaw ie ra żółci, histerycznego niezadowolenia i niesłusz­

nych napaści.

Między innemi auto r wspomnianego artykułu użył następującego określenia:

„N iestety wraz z dawnymi jeźdźcami p o ­ zostały stare , nie do darow ania wad y sportowe: zawiść, (!!) b rak w stydu przed publicznością ( ! ? ! ? ) i chęć za w szelką ce- odebra nia zwycięstw temu, komu się ono słusznie należy (? ?).

Rzeczywiście — tr z e b a być wyjątkowo bezw stydnym nie tylko p r z e d publiczno­

ści, ale bezwstydnym wogóle, żeby p o d o b ­ ne krzyw dzące androny pisać.

Zbyt wiele zrobiono wysiłków, zbyt wiele poświęcono czasu na sp raw ę o r g a ­ nizacji sp o rtu polskiego, aby te r a z po t y ­ lu, powtarzam, — latach pracy za ocenę wysiłków sportowych brali się te g o r o d z a ­ ju złośliwi laicy.

J a s k ra w o ś ć te g o artykułu jest ty m b ar- dziej dla nas przykra, że red a k to re m Ilu­

stro w anego K urjer a Sportow ego jest pan Marjan Raszkę, pracujący z zapałem i o d ­ daniem się dla sprawy, a któ ry je dnak zezwolił na umieszczenie podobnych b r e ­ dni, św iadczących nie tylko o braku, ele ­ mentarnej znajomości sp o rtu kolarskiego — ale i sp o rtu w ogóle.

Pis ze nap rzy k ład „autor", że w wyścigu 25 kim. p. L ange „musiał walczyć p r z e ­ ciwko dw unastu sprzysiężonym (? !) p r z e ­ ciwnikom, któ rzy stara li się go zmęczyć, wyzyskać na każdym odcinku toru, d o ­ prowadzić po wściekłości (! ?) lub zejścia z ro w eru ( ? ) “

O tó ż z obow iązku musimy wytłomaczyć

„a utorowi11, że w sporcie jest zawsze ry ­ walizacja ze wszystkimi biorącymi udział w konkurencji współzawodnikami i że je ­ żeli p. Lange dzielnie walczył „z d w u n a ­ stoma przeciwnikami", to każdy z tych dw unastu miał również dw unastu przeciw ­ ników, z k tó r y ch ka ż d y chciał zwyciężyć.

Nastę pnie wyjaśniamy, że spos ób walki p. Langego jako ty powego d ługodys tan­

sowca jest te g o rodzaju, iż s t a r a ‘się t e m ­ pem zamęczyć przeciwników, dlatego też zawsze widzimy go n a czele wyścigu for­

mującego tem po, dla tego zezwala nieraz na ucieczki swoim mniej groźnym p r z e ­ ciwnikom, by, po dogonieniu — samemu prędzej uciec bardziej zmęczonym kolegom lub zabić ich szybkość na finiszu.

To jest system — sposób walki n asze­

go znakomite go długodys tansowca.

Technika zawodników, nie posiadają ­ cych takiej jak p. Lange, żelaznej w ytrzy ­ małości musi być inną. W ię c chowają się i k o rzy s tają z prowadzenia swego naj­

większego rywala, chcąc dać najmniej w y­

siłku na tempo biegu — a wykazać szyb­

kość w końcówce, a może i zwyciężyć.

Wyśc ig jest walką — to auto r niefor­

tunnego i obraźliwego spraw ozdania p o ­ winien sobie zapamiętać, walką ry cerską, w czasie której względy kole żeńskie mu­

szą iść na bok, a zwycięstwo odnieść mu­

si nie te n kom u się ono z wyglądu zew ­ nętrznego „słusznie należy*1, a ten; który w walce tej wykazał najwięcej siły, od w a­

gi, wytrzymałości i myśli.

W sp om nia ny artykuł nie tylko obraża i krzywdzi zawodników; artykuł ten, stw ier­

dzający, że „z dawnymi jeźdźcami pozo­

stały s t a re nie do daro w an ia wady s p o r­

towe", godzi ta kie w dobre imię macierzy kola rstw a polskiego, W arszaw skiego Tow.

Cyklistów, k tó re „daw nych11 i obecnych z a ­ wodników wychowało i któ re, wiemy, og­

romną ilość zasług położyło w sprawie wychowania fizycznego i ku ltura lnego daw ­ nej i obecnej młodzieży i sz ta n d a r swój z chwałą wysoko dzierży już od lat c z te r ­ dziestu.

Uważnie więc Panow ie „niedawni" s p r a ­ w o zdaw cy sportowi.

Pomian.

(7)

KOLARZ POLSKI Nr. 6 i 7. Str. 7.

K R O N I K A K R A J O W A

W a r s z a w a . Z a w o d y o M i s t r z o s t w o Polski drogowe organizuje w roku bieżącym z polecenia Z. P. T. K. Towarzystwo Cyklistów w W ars zawie.

Zawody o d będą się na drodze S tr u g a — N ie p o rę t—Jab ło n ­ n a — Struga. O bw ód danej tr a s y wynosi 35 kim. 700 metr. Daną t r a s ę kolarze okrążą sześć razy, przej eżdżając łącznie 214 kim.

200 metr. S ta r t biegu odbędzie się dnia 29 czerwca r. b.

0 godz. 8-ej rano na drugim kim. od Strugi.

M i s tr z o s t w o P olski n a to r z e odbęd zie się dnia 27 czerw ­ ca r. b. na to rze dynasowskim. Nie wątpimy, że bieg ten, jak 1 w ro ku poprzednim, zgromadzi r e p r e z e n ta n t ó w w szystkic h polskich Towarzy stw Związkowych. Spodziewam y się w roku bieżącym ciekawej walki ze względu, że do znanej już grupy czołowych kolarzy przybędzie, będący obecnie w doskonałej konduicji, mistrz Łodzi Szmidt.

W a r s z a w s k i e T o w a rzy s tv /o C y k li s tó w otworzyło w dniu 13 czerw ca r. b. swój sezon sportowy na to rze, gro m adząc u st a rtu 44 zawodników. Zawody poprzedziło uroczyste nabożeń stwo o d ­ prawione w kościele O . O . Kamedułów na Bielanach, a następ nie poświęcenie toru na Dynasach. Przeb ieg zawodów, naogół b a r­

dzo ciekawy, dał wyniki następujące:

Bieg Kwalifikacyj­

ny A, wygrywa P la tte . 2. Buller. 3. Jes ion. P.

Buller p rzed s taw ia d o ­ bry materjał na zawo­

dnika.

Bieg Kwalifikacyj­

ny B dał zwycięstwo Kędzi. 2. Duszyński, 3.

W. Karle, zbyt późno popraw iający swe miej­

sce.

Bieg Prem jowy na p rz e s trz e n i 6-ciu o k rą ­ żeń toru wygrywa P l a t ­ te, k tó r e g o zbyt późno ata k u je Wodzyński. 3.

Gimpel.

Bieg O tw arcia A zgromadził u startu naj­

lepszych naszych zaw o ­ dników, z któ rych po zaciętej walce pie rw ­ szym u met y Szymczyk.

2. Majewski. 3. P o d ­ górski. Pie rw sze o k rą ­ żenie to r u prow adzi Ma­

jewski, w drugim na czo­

ło w ychodzi Szymczyk, jazda wolna, prow adzo­

na po kunkta torsku. O- statnie okrążenie p ro w a ­

dzi Szymczyk, k tórego P o d g ó rs k i usiłuje pch nąć do zrywu, ma­

skując finisz. Szymczyk nie odpowiada, lecz bacznie uważa na przeciwników, nie pozwalając się wyprzedzić. D opiero o s ta t­

nie 150 metrów decydują o zwycięstwie, na tym dystansie za­

w rzała -efektowna w alka, z któ rej zw ycięzcą w yszedł Szymczyk.

Finał drugi tegoż biegu dał zwycięstwo Janocińskiemu p rzed Turowskim. Tu zwyciężyła s t a r a i do b ra taktyka.

Fin ał trzeci w Biegu Otwarcia: pie rw szy Lange. 2. T u ­ row ski W. 3. Kamińsk;.

Bieg Drużynowy z dwuch przeciwnych sta rtó w na p rz e ­ strz eni 4000 metrów dal zw ycię stw o drużynie złożonej z D u­

szyńskiego, A. Karlego, Kwiatk ow sk ie go i Sad czy. Czas 5 mi­

nut 36 sek.

Bieg A ustralijski, ro zegrany blado nie usprawiedliwił swej nazwy ze względu na nieliczną obsadę. Pie rw szy Materski.

2. Swierczyński. 3. Niciński.

Bieg P ółd ysta nsow y zdobył Skrzypkowski. 2. Wodzyński.

3. Jesion. Zwycięzca, drobny chłopczyk, posiad a duży t e m p e ­ ram ent i może wyrosnąć na dobrego zawodnika, ale trenować powinien z dużym umiarkowaniem. P opończyka forma dowodzi, że zawodnik nie uprawiał row eru od dłużs zego czasu

Bieg Prem jowy wygrał Po d g ó rs k i przed Szymczykiem i Majewskim.

Bieg O tw a rc ia B dla zawodników dłu godystansowych na dystansie 25 kim. zdobył Lange. 2. Duszyński. 3. W. Karle.

4. Kwieciński. Bieg te n dostarczył widzom dużo emocji, gdyż był urozm aicony catym szeregie m ucieczek i pojedynków, z k tó ­ rych zawsze wychodził zwycięzcą Lange, stanowiący w obecnym czasie kla sę dla siebie samego. Tej wytrzymałości na torze nie posiada żad en z naszych zawodników i tr z e b a dopiero sk o o r­

dynowanych sił kilku kolarzy, aby przeciwstawić się mogli ucieczce na sz ego olimpijczyka.

O rg aniz acja zawoców była wyjątkowo sprężysta. Bieg po biegu n astępow ał z zadziwiającą szybkością. O późnień nie było zupełnie. Sądzimy, że tahiej organizacji w obecnej chwili nie posiada żadna korp oracja, oby ta k było zawsze, a W. T. C.

stanie się wzorem do naśladowania. Doskonałym pomysłem jest przeniesienie trybuny sędziowskiej na obecne miejsce; po­

zwala to na ła twiejsze studjo w anie odbywającej się walki i uni­

kanie zdarzający ch się dawniej drobnych pomyłek.

20 czerwca. Drugi dzień zawodów W. T. C. prócz za­

wodników miejscowych pokazał nam gości z K rakowa Ł a z a r ­ skiego i Garleya.

Najgłówniejszym bie­

giem dnia był bieg o Mi­

strzostwo W arszawy. By­

ła to niejako próba sil miejscowych do przysz­

łej rozgrywki o Mistrzo­

stwo Polski. Bieg te n poprz edzały trzy przed- biegi, z któ rych p ie r­

wszy przedbieg wygrali Podgórski p rzed Mater- skim; drugi p rz e d b ie g — Majewski p rzed Jano- cińskim i trzeci p r z e d ­ bieg — Szymczyk przed L.Turowskim. Trzej pier­

wsi bezpośr ed nio wpadli do finału. D o d a tk o w y re- pechage zakwalifikował również do finału Jano- cińskiego przed T urow ­ skim i Materskim. P ó ł­

finał pierwszy zdobył Podgórs ki przed Majew­

skim; półfinał drugi — Szym czyk p rzed ja n o - cińskim. W finale— Mi- strzostw oW arszaw y zd o­

był P odgórski przed Szymczykiem, w ygry wa­

jąc bieg o ćwierć koła po niezwykle zaciętej wałce na ostatniej prostej. 200 metrów 13,6 sek. Fin ał drugi w tym bie gu zdobywa Majewski, obchodząc na ostatnich metrach Janocińskiego. Czas 200 metrów jak w biegu poprzednim, t. j.

13,6 sek. W tym miejscu należy zauważyć że czasy, osiągane p rzez najlepszych zawodników, dowodzą, że jeszcze nie osiąg­

nęli oni swej najlepszej formy, co, praw dopodobnie , przypisać n a ­ leży zb y t późnemu oddaniu toru do użycia zawodników.

Mecz motocyklistów dostarczył zgromadzonej publiczności niezwykłych emocji. Bieg te n na przes trzeni 5 klrr. zdobywa pewnie, w rekordowym czasie p. Ryehte r prz ed Rybińskim i d a ­ leko będ ącym w tyle Ja brzem skim . C zas biegu 3 m. 27,8 sek.

św iadczy najlepiej, że nie pokonany mistrz toru dynasowskiego p. H. Choiński znalazł nare szcie godnego siebie przeciwnika.

Dzień zawodów między tymi motorzystami zgromadzi napewno niebywałe tłumy na Dynasach.

Trzecią atrakcją dnia były biegi za motorami na p rz e ­ strzeni 10-ciu kim. i 20-tu kim. O b a w ygra ł Lange, będący w znakomitej formie, poza w szelką konkure ncją. W pierwszym biegu wygrał Lange przed Turow sk im i O ksiutyczem w czasie 9 m. 17,2 s„ w drugim biegu nastąpiło pow tó rzen ie rezulta tu pierwszego z tym wyjątkiem, że Lange ustanowił nowy rek o rd polski, przej eżdżając 30 kim. w czasie 18 m. 25,2 s.

S T A N K I E W I C Z , C i A R L E Y 1 Ł A Z A R S K I W „ G R Z E "

O N A G R O C Ę „L O T N O Ś C I ”

(8)

Str. Ś. KOLARZ POLSKI Nr. 6 i 7.

Bieg Lotn ości w czte rech serjach dał zwycięstwo m istrz o­

wi Polski Ł azarskiem u przed G arleyem i Stankiewiczem.

Bieg z dwuch sta rtó w dał zw ycięstwo Langem u, k tó r y po 8 min. 43 sek. dogonił przeciw sta w ia jącą mu się parę złożoną z p. p. K arle go A. i Kwiatk ow sk iego.

F I N I S Z „ M I S T R Z W A R S Z A W Y "

P O D G Ó R S K I A T A K U J E S Z Y M C Z Y K A

Bieg Australijski: pierwszy Sadcza, 2 — Kędzia, 3 — Oeh- niewski.

Bieg Druży nowy z dwuch s tartó w na p rzestrzeni 4000 metr.

zdobyła dru żyna w składzie: Buller, Jes ion, Skrz ypkow ski i Tschirschnitz.

Handic ap na p rz e s trz e n i 800 metr. przyniósł piękne i za­

służone zwycięstwo Szymczykowi, któ ry dogonił z łatwością wszystkich współzawodników, przeb yw ając dystans w 1 min. 1 sek., mając za sobą G arleya i Majewskiego.

M i s t r z o s t w o W o j e w ó d z tw a W a r sza w sk ie g o , organizowane z polecenia Z. P. T. K. przez Włocławskie Tow arzystwo Ko­

larzy dało następujące rezultaty: pierwszy Duszyński W. T. C., p rz ejechał 100 kim. w 3 godziny 54 min.; drugi Bartodziejski W.

T. C ; trzeci Skow ro ńsk i (Ciechanów); czwarty Kamiński (Mława) piąty Politowicz T. K. Włocław skich, sz ósty Gronczewski W. T.

C. Powyższy re zlu tat został osiągnięty w walce końcowej. Do biegu stanęło 22 zawodników. Do pó łm etk a dochodzi razem gro m ad a złożona z kilkunastu zawodników. Jeszcze na 65-ym kim. jest ich razem 9, prowadzi przew ażnie Politowicz. O c z y ­ wiście nie obyło się bez różnych wypadków: na 72 kim. upada Wodzyński, na 78 kim. Barto dzi ejski zmuszony jest do n a p r a ­ wiania gumy, na 98 kim. up a d a Fonarew, łamiąc row er i po w o­

dując u padek G ronczewskiego, któ ry z opresji wychodzi ze zła­

manym kołem i kończy bieg pieszo z rowerem na plecach. P o ­ wolne te m po, b rak inicjatywy do walki spow odowały, że norma czasu w yznaczonego przez Z. P. T. K. nie została osiągnięta (3 godz. 40 min.) i tym sp osobem zwycięzca nie zdobył M istrzo­

stwa W oje wództwa, a szkoda, bo siły w biegu były doskonale Panowie zawodnicy, czy tytuł mistrza już W as nie po cią ga czy nie w arto podwoić wysiłek, aby zdobyć zaszczytne wyróżnienie?

O rganiz acja zawodów dobra. W ybitną pomoc w kie runku b ezpie czeństw a nieśli członkowie Policji Państwowej z nadkom.

p. Stanisławem Mic ńskim na czele.

M ł a w a . Tytuł m istrz a Towarzystwa Kolarzy w Mławie zdobył p. Zenon Kamiński, przejeżdżają c p rz e s ł rzeń 108 kim.

w 3 godz. 32 min. 31 sek., dru gie miejsce zdobył p. A le k sa n d e r Wid era, trzecim był p. Lucjusz Kołasko. C zas zwycięzcy bardzo dobry. O rganiz acja doskonała.

W ł o c ł a w e k . W niedzielę dnia 6 czerw ca 1926 r. r o ­ zegrane zostały w Włocławku na to rze wyścigowym zawody m ię­

dzyklubowe. Do pro gram u weszło ogółem 10 przedbi egów , 6 półf. oraz 6 finałów, tudzież bieg młodzieży szkolnej.

Bieg główny (1000 mtr.) 1. Różańskf (Włocł.), 2. Kudliński (Włocł.) 3 .H ein ic h. H. (Pakość) i 4. Ciszew sk i (Włocł.),

Bieg 2 klasy (2 okr. toru t. j. 880 mtr.) 1. P ie k u t (Inowr.), 2. Kolski (Włocl. „M akabi") 3. G licenstein (Wizcł. „M akabi”).

Dwa biegi „A ustr alijskie” (po 5 okr.) 1- Ceg la rs ki (Inowr.) 2. Q u a n d Włocł.: 1. K ubia k (Włocł.), 2. Szafr ański (Inowr.).

Bieg „D e - Demi - F o n d “ (25 okr. 5 z fin.) 1. Różański 18 punktów (Włocł.) 2. Brzeziński 14 p. (Włocł.). i 3. Heinich H.

12 p. (Pakość).

Bieg młodzieży szkolnej (3 okr.) 1. Hajdo, 2. Rekman.

Mecz z 4-ch startó w (10 minut). Zwyciężyła osada wło­

cławska (A. Politowicz, H. Kudliński), d opędzając osadę Ino- wrocław-Pakość, a następnie i Gniezno-Pakość.

Najlepszy czas 200 mtr. H. Kudliński (Włocł.) 15,8 sek.

(tor ziemny).

L u b l i n . O tw a rc ie s e z o n u ko la r skieg o . Sezon sportowy tr w a już w całej pełni. Wszystkie bowiem gałę zie sportu ocknęły się ze snu zimowego. O statn ie w ubiegłą niedzielę w cy- klodromie przy ul. O grodowej odbyło się otw arcie sezonu k o lar­

skiego dnia 13-go czerw ca 1926 r. w połączeniu z zawodami urządzonymi staranie m sekcji kolarskiej T-wa. Gimn „Sokół".

F re k w e n c ja i zain tere sow anie słabe w porównaniu z rokiem ubiegłym. Do zaw odów stanęło 41 z awodników. Całość im­

prezy kolarskiej pozo stawała pod kierownictwem p. Jó zefa L am berta. W skład komisji sędziowskiej wchodzili: p. p. H sn - r y k Bertman, Władysław Kozieł, mec. Stanisław Kaczewski, Stanisław Gąsiorowski, P io t r D zwonkowski i Freyberg. Pierwszy odbył się wyścig na 1C00 mtr. Sta rto w ało 9 zawodników. Do met y przybywają: 1) L am bert T adeusz w czasie 1 m. 48,6 sek.

2) Kozłowski Z ygm unt w czasie 1 m. 52,2 sek.

Wyścig z wyrównaniem 12 okrą żeń kolejno w odstępach 15 metrow ych startują: Sanin Wacław, Jóźwik Stanisław, K ę p ­ czyński Zbigniew i L am b ert Tadeusz, pierwszą nagrodę zdoby­

wa L am b ert Tad., drugą Kopczyński Zbigniew. D emi— Fond — 12 okrążeń startuje 7 zawodników: 1 n a grodę — Kozłowski Zyg­

munt w czasie 2 m. 59 sek., 2-a Lipiński Stanisław 3 m. 03 sek.

3-cią nagrodę zdobywa Kijek Mieczysław po rozgrywce.

W biegu młodzieży 7 ok rążeń startu je 6 zawodników:

pierwszą nagrodę zdobywa Sanin Paw eł w czasie 1 m. 52 sek,, dru gą Sanin Wacław w czasie 1 m. 56,8 sek.

Wyścig główny na 5000 mtr, 37 okrążeń, startu je 8 za­

wodników, pierwsza nagroda przypada w udziale Lam bertowi Tadeuszow i w czasie 10 m. 15 sek., druga Lipińskiemu Sta nisła­

wowi w czasie 10 m. 21 sek.

Bieg pań nie odbył się, ponieważ stawiły się 3 zawodniczki.

Bieg pocieszenia, 12 okrą żeń s tartu je 6 zawodników. Za dobry czas zdobywają dyplomy: 1) A ndru szkiew icz Zdzisław (3 m. 11,2 sek.) 2) Jó źw ik Stanisław (3 m. 11,3 sek.) 3) Golikow lan (3 m.

24 sek.).

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę. D rugim nieprzeciętnym zawodnikiem jest Kozłowski Zygmunt, dobry, tylko b rak trenin gu. P o z a te m res zta

F I N I S Z B I E G U „ O T W A R C I A * F. S Z Y M C Z Y K B O H A T E R E M D N IA.

zawodników, jak Lipiński, Sanin, Kopczyński, Kijek, A n d ru s z ­ kiewicz i inni przedsta w ia ją materjał chętny, lecz niewyrobiony.

Brak wła sn ego toru daje się odczuw?ć dotkliwie, zaś cyklodrom p rzy ul. O gro dow ej jest stanowcze za mały nie tylko do zawo­

dów ale naw et do treningu.

(9)

KOLARZ POLSKI Nr. G i 7. Śtr. 9.

M i s tr z o s t w o w o j e w ó d z t w a Ł ó d z k i e g o . D n :a 20 czerwca r.

b. odbył się na szosie warszaw skiej 100 kim. bieg kolarski o tytuł m istrza Łódzkiego. Bieg ten, zawsze będ ący atr akcją sezonu, tem bard ziej te r a z po su kcesach Sze nro ka z Pabjanic, Beka, Z e r­

bego, Pan koniego, Sierpińskiego, godnych rywali niezm ord ow a­

nego sp orto w ca—Milera, wzbudził wielkie zainteresowanie wśród kolarzy, a t a k ż e zaemocjonował wielu sym patyków ^sp ortu k o la r­

skiego w nasz em województwie. To też już o siódmej rano z a ­ roiło się na starc ie biegu, któ ry naznaczono w odległym od Ł o­

dzi Krzywiu o 12 kim. Zaroiło się nietylko od widzów lecz także i od uczestnik ów biegu. Zalśniło row era m i czte rd zie stu c zte rech kolarzy, zagrało kolorami ró żnobarw nych koszulek, c z e ­ kających w blaskach wesołego czerwcowego słońca na sygnał i furknięcie k apitańskiej chorągiewki.

O. g. 8'26 wyruszyli jeźdź cy ze s t a rtu , rozpoczynając

„ p r a c ę ” przy mocnym wietrze pół. zach., prosto padły m prawie do kie runku szosy. Na pagórkow aty m i miejscami raczej świeżo zorany zagon przypominającym dystansie: Krzywię— Stryków, za­

wodnicy w licznej grupie posuwają się z szybkością około 32 kim.

na godzinę. Na czele migają koszulki Milera, Sierpińskiego i Szen­

roka. Prow adzenia nikt się zdecydow anie nie podejmuje.

Już na 4 kim. spotykamy, bezra dnie p atrząceg o na „naw a­

loną” gumę, P. Zerbego. Na 6 kim. mijamy K rebsa, któ ry uległ nieszczęśliwej „wysypce” i odniósł cięższe obra żenia ciała; d a ­ lej w yprzed zamy zawodników słabszych, nie mogących utrzymać się przy gru pie czołowej.

P rzestrzeń: Str yków — Główno, równinna szos a lepsza. P o ­ mimo to jazd a odbywa się ciągle boczkami. 21 zawodników p ę ­ dzi harmonijnie po rozciągniętej sinusoidzie ścieżki. Ocierają się praw ie o przydrożn e drz ew a i słupy te legraficzne, by mieć choć

P O D G O R S K 1 1 S Z Y M C Z Y K W F I N A L E B I E G U O „M I S T R Z O S T W O W A R S Z A W Y " .

odrobinę lepszy teren . Jeźdźcy miejscowi znają ścieżki „jak w ła s­

ny kie row nik” . Kaliszanie i mieszkańcy Pabjanic czują się na nich nieco gorzej, to te ż na 18 kim. Szenrok ocie ra się około Blaua i p ad a w rów. Rów byl zaro śnię ty wysoką trawą, to też mistrz Pabja nic podnosi się szybko, pro stu je kierownik i zde-

M O Z G 1 S E R C E Z A W O D O W N A D Y N A S A C H Z P R E Z E S E M N A K O N I E C Z N I K O F F E M P O Ś R O D K U

P R Z E D T R Y B U N Ą — KAP. W O J T K I E W I C Z

i guma t r z e się o widełki, piszcząc prz ytem niemiłosiernie. Za Głownem szosa znośna, miejscami naw et dobra . Tutaj obiecywa­

liśmy sobie zaci ętszą walkę... — jakieś pró by ucieczek. Lecz i te r a z rozczarowanie! W szyscy są niezmęczeni, jednak nik t nie próbuje zrywu.

Tem po cały czas dość silne. Męczy ono słabszych kolarzy, tak, że na półm ete k w pada gru p a złożona z 12 jeźdźców. Do półm etk a czas 1 godz. 59 m. Pier wszy w ykrę ca Miler i ko rz y ­ stając z zamętu konty nuuje ucieczkę. Na dystansie 25 kim. p o ­ wrotnej drogi, ja dąc cały czas pie rw szy w alcząc z wiatrem, p oz­

bywa się wie lo krotn y mistrz Łodzi kolejno w szystkich k o n k u ­ rentów . Na 75 kim. zostaw ia za sobą Zerbeg o. Resztę drogi p rzeb y w a Miler sam, pow iększając coraz bardziej przestrzeń, dzielącą go od Becka, Walińsk iego, Kłosowicza, Marczewskiego i Kerm ena.

P o d Łowiczem wycofuje się z biegu Sierpiński, mając wy­

pa d e k z łańcuchem. Na 57 kim. zastaliśmy Karp iń skie go bez po­

wietrza, na 62 kim. Blaua z ty m samym defektem . Na 66 kim.

jechał już zrezygnow an y Szen ro k bez h a k a u pedału. O s t a t e c z ­ nie przybyli do mety w na stępują cym porządku:

1. Miler O. „Union” 3 godz. 26 m. 38 sek. 2. Bek A. „LInion”

.3 godz. 35 min. 47,5 sek. 3. Waliński J. „T. Ż. S.” 3 godz. 40 m.

31 sek. 4, Kłosowicz St. „T. Z. S.” 3 godz. 40 min. 31,2 sek.

5. Mar czewski J. .T . Z. S.” 3 godz. 40 min. 3 P /s sek. 6. Ker- men P. „T. W. C.” 3 godz 40 min. 313/5 sek. 7. Koprowski B.

„R e s u rs a ” 3 godz. 40 min. 314,/s sek. 8. Źerb e K. „Sztu rm ” 3 g.

40 min. 591 /r, sek.

O rg an izacja biegu sp ręży sta, spoczyw ała ona w rękach Sekcji Sp. „ R e s u r s a ” . Na drodze panował porz ądek, dzięki p o ­ rozstaw ianym p osterunkom i dzięki policji, k tó rej ow ocną pracę widzieliśmy w Łowiczu. Pomoc le k a r s k a bez zarzutu.

„Czeskot"

Ł ó d z k i Klub S p o r t o w y urządził w dniu 6 b. m. bieg 0 Mistrzostwo Klubu z następującym wynikiem: 1. Leon Szy­

mański, 2. Jan Boczkowski, 3. G erht. Bernhard. 4. Henry k Swi­

derski.

Zwycięzca, dystans 50 kim. przebył w doskonałym czasie 1 godz. 38 min. 28 sek.

Przew odnic zącym Zarz ądu Towarzystw a jest obecnie p H eliodor Konopka, w ice-prezesam i pp: Krakule c Zygmunt i inż Stanisław Kowalski, se k r e ta rz e m Jóżef Ciaś. Prezydjum Sekcj Kolarskiej tworzą: pp. Zygmunt Krakulec, Józef Pfejffer i Ste fan Wierucfci, kapitanam i Sekcji są: pp. Klemens U rb anowicz Franciszek Tomiak i H enry k Sw iderski. Sekcja organizuje w ro ku bieżącym 16 wycieczek tu rystycznych oraz 3 dni wyścigowe Z wycieczek na uw agę zasługuje największa z nich: Łódź-G dy nia-Łódź na dystan sie 928 kim. i Ł ódź-Poznań-Ł ódź długości Ł ó d ź . T o w a r z y s tw o I ł a r s z a w s k h ic h C y k li s tó w w Ł o ­

d z i zorganizowało w dn. 6 czerwca r. b. zawody na szosie s t r y ­ kowskiej.

Mistrzo stw o Towarzystw a zdobył Blau Edward, p rzejeż­

dżając dy stan s 50 kim. w 1 godz. 41 min. 48,6 sek. i otrzymu­

jąc od Towarzystw a naram iennik oraz nagrodę w postaci p rz e d ­ miotu pamiątkow ego. Drugi z kolei — Sierpiński Longin, trzeci był Kermen Paweł. Nadmienić należy, że bieg te n odbył się w godzinę po ulewnym de sz czu na drodze pokrytej gru b ą w a r ­ stwą bło ta i wody.

W biegu tu r y stó w zwycięstwo przypadło w udziale Lan- cendorferowi, któ ry rr z e s t r z e ń 10 kim. przebył w 30 minut, d ru ­ gim o 5 sek. był Falcman, tr zecim —W erw as, czwartym—Lebent i piątym —Kaszyński. Zwycięzcy otrzymali pięk ne żetony.

Bieg ten, jak i poprzedni, odbył się w trudnych warunkach z powodu śliskości drogi.

Towarzystwo zorganizowało sekcję motocyklistów, któ ra liczy obecnie 12 członków. Sekcja posiad a już swój regulamin i opracowała pro gram wycieczek i wyścigów motocyklowych na rok bieżący.

Komisję sporto w ą mot ocyklistów t w o rz ą pp. Knapski, W idner, G rabow ski i Witkowski.

nerwowany nadzwyczajnie ru s za naprzód, wykrzykując złowró- żebne i niesportow e pogróżki pod a d re s e m właściciela koła, k tó r e spowodowało upadek. Na przestrzeni 2 kim. dogania S zen ­ rok grupę czołową. W Głównie wycofuje się ładnie zapow ia da­

jący się Pankoni, gdyż w przedniem kole pękło kilka szprych

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i

Piękny dzień sprzyjał zawodom, tak, iż na starcie w Wieliczce zgromadziło się przeszło sto maszyn, liczba imponująca, jak na zawody p r o ­ wincjonalne. Biegów

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać

Popraw ki proponow ane przez S. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według

gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi­.. zycznego nie je s t i nie

W yniki pow yższe doprow adzają do wniosku, że widocznie w program ach zawodów tkw ią jakieś zasadnicze niedociągnięcia, którem i zająć się winni