• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski : oficjalny organ Polskiego Związku Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski : oficjalny organ Polskiego Związku Towarzystw Kolarskich. 1926, nr 1"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Oficjalny Organ PolsKiego ZwiązKu Towarzystw KołarsKich

Nr. 1. Sobota, 20 mar co 1926 r. R o k I.

C e n a 60 g r o s z y .

(2)

P a te n t 16698, 15706,

T e le fo n : 17-02

Posiada na składzie największy wybór gotowych rowerów.

Najdogodniejsze warunki kupna na raty. — Najniższe ceny konkurencyjne, 5-cioletnia gwarancja na rowery.

Cenniki i katalogi na każde żądanie wysyłamy gratis.

B R Y K A R O W E R O W I C Z Ę Ś C I

W A R S Z A W A , P A Ń S K A Nr. 83.

T e le fo n y : N°Ns 199-14, 114-73.

Produkuje rowery, ramy, widelce, łączniki s. B. S. A., amerykańskie, su' porty, osie, miski, kom plety główkowe, obręcze, kierowniki zwyczajne i wyści' gowe własnego patentu, błotniki, siodła, sztyce podsiodłow e i inne.

Dla hurtowników, odprzedaw ców i mechaników specjalny rab at i dogod ne warunki kupna.

Adres telegraficzny: „A U TO R O W E R ” .

(3)

K O L A R Z P O L S K I N r I. S tr. 3.

Wycieczka w góry.

OD WYDAWNICTWA

Wysyłając

W

świat pierwszy numer „Kolarza Polskiego", pragniemy uzupełnić polskie piśm ien­

nictwo sportowe, które będąc poświęcone przeważnie wielu gałęziom sportu, nie może rze c z prosta, dać należytego kierunku i stworzyć dostatecznych ram dla coraz bardziej rozwijającego się kolarstwa.

Skupić wysiłki rozrzuconych miłośników kolar­

stwa, pozwolić by z ich rad i doświadczenia korzy­

stały najliczniejsze zastępy młodych kolarzy, — oto najbliższe zadanie „Kolarza".

Rozumiemy doskonale, że podejmujemy rzecz trudną, lecz jesteśmy przeświadczeni, że znajdziemy se rd e c z n e odczucie dla naszych usiłowań u tych wszystkich, którzy ze szczególnem umiłowaniem oddają się kolarstwu.

Idziemy do czytelników z wiarą, że mimo u s te ­ rek, nieodstępnych przy pierwszych poczynaniach, b ę ­ dziemy przez nich przychylnie przyjęci. Takiegoż przyjęcia spodziewamy się również od chlubnie już zapisanego na polu pracy sportowej, poważnego odła­

mu prasy specjalnej i jej budowniczych.

W chodząc, jako nowy członek W rodzinę wyra­

zicieli idei posłannictwa sportu i ściśle z nim związanego wychowania fizycznego, pragniemy wraz z niemi pracować nad rozszerzaniem i pogłębianiem pojęć, prowadzących do poznawania istotnej war­

tości sportu i wynikających stąd korzyści zdrowot­

nych i duchowych.

Dążeniem naszym będzie, aby „Kolarz Polski"

stał się ośrodkiem, odzwierciadlającym życie T ow a­

rzystw Kolarskich, aby do robek i doświadczenie jednego zespołu, mogły być użyteczne dla wszyst­

kich miłośników sportu kolarskiego.

Nie u le g i wątpliwości, że należyta opieka nad młodzieżą, przystępującą do uprawiania pewnej gałęzi sportu, przysparza nawet specjalistom dość duże trudności. Takie sam e trudności nasuwają się również w łonie To w. Kolarskich, gdzie młodzi kolarze napotykają c z ę s to ji na nieprzezwyciężone

przeszkody, które nie pozwalają im na do skonale­

nie się w obranym kierunku i sprowadzają często poważną szkodę dla zdrowia, czego dałoby się uniknąć przez odpowiednie przygotowanie m łode­

go organizmu. Również trudną,; a nawet trudniej­

szą jest sprawa pokierowania młodych, żądnym laurów, zawodnikiem. Tu często p rzez nieodpo­

wiedni i niedostosowany do właściwości fizycznych zawodnika trening, pada on ofiarą swego zapału i nieznajom ości zasad pracy, przez co również ponosi u szczerb ek na zdrowiu i odsuwa na daleką przyszłość dojście do doskonałości, możliwej jego właściwościom fizycznym.

Dla tych wszystkich „Kolarz Polski" pragnie się stać pismem, które zaspokoi ich zainteresow anie sportem kolarskim a stając się koniecznym przyja­

cielem dawać będzie fachow e wskazówki do uprawia­

nia racjonalnego treningu. Stosując odpowiednią m e ­ todę, unikną młodzi przykrych następstw, wypływa­

jących z niedoświadczenia.

Pozatem będziemy się siarali sprowadzić na racjonalne tory turystykę kolarską. T e n piękny rodzaj sportu został nieco zaniedbany, szczególniej pod względem celowości w wycieczkach. Zważywszy, że tyrystykę uprawiać mogą niemal wszyscy, bez Względu na wiek, powinna ona zająć swe honorowe miejsce we wszystkich Towarzystwach i stanowić głównie o rozwoju liczebnym kolarstwa.

Dodaiąc do powyższego troskliwie prowadzony dział wiadomości bieżących z kraju i obszernie traktow aną kronikę zagraniczną, mamy nadzieję, że postawimy „Kolarza Polskiego" na odpowiednim poziomie.

Kończąc, zapewniam y czytelników, że również

o stronę zew nętrzną wydawnictwa troszczyć się

będziem y usilnie. J e d n o c z e ś n ie prosimy uprzejmie

wszystkich przyjaciół kolarstwa o d arzenie Redakcji

swemi cennem i radami i zasilanie pracami, s p e ­

cjalnie kolarstwo obchodzącemi.

(4)

S tr. 4. K O L A R Z P O L S K I N r I.

Kolarstwo szosowe u nas i zagranicą.

Rozwój polskiego k ola rstw a t o r o ­ wego, szczególnie w stolicy, w s to s u n ­ kowo krótk im c z as ie sta nął na dość wysokim poziomie.

Cofnijmy się myślą w ste c z i z ró b ­ my jego przegląd.

Zobaczymy z a c i ę te walki pomiędzy najlepszymi am atoram i św iata i naszymi zawodnikami, z któ ry ch Łazarski zwy­

ciężał ta k ich kolarzy, jak obecny mistrz św iata J a a p Meyer, a Lange W b ie ­ gach z dwóch sta rtó w nie miał prawie konkurencji. R e k o rd y polskie na dy­

sta n sa c h 200 — 400 — 1000 i 5000 metr.

zbliżają się do rek o r d ó w światowych, a te p rzew ażnie n i e . przez amatorów usta naw ia ne były.

D ale j rezultaty naszych zawodni­

ków na olimpiadzie, gdzie w biegu n a ­ rodów drużyna: Lange, Łazarski, S ta n ­ kiewicz, S zymczyk zaję ła drugie miej­

sce, a W pięćdziesięciokilometrowym b ie ­ gu Lange W ogólnej klasyfikacji je s t piąty.

Na rozgryw kach o m istrzostw o świa­

ta W P aryżu w h a n d i c s p ’ach Szymczyk i Ł a z a r sk i zajmują pierwsze miejsca, S ta n k ie w ic z — drugie, a „Iko“ — t r z e ­ cie. W r e s z c ie na m is trzostw ie świata W A m ste rd a m ie cz w a rte miejsce p r z e ­ grywa S zymczyk o gumę do Niemca Oszmeli, a piąte miejsce zajmuje w fi­

nale h andicap’u, dając fory od 20 do 80 metr. óśmiu zawodnikom, sam zaś o tr z y ­ muje dziesięć, przvczem na ostatn ich 100 metr. u p a d e k N iem ca G ra u e p r z e ­ cina mu drogę, uniemożliwiając prawie pew ne zwycięstw o.

O b e c n ie posiadam y narybek prawie zadaw alniający: w W a rsza w ie — P o d ­ górski, Majewski i Oksiutycz, a W Ł o­

dzi — Szmidt.

J e s t to n a ry b e k , k tó r y już pokazał, że walczyć może i zwyciężać potrafi.

W szystk o wyżej wspomniane d o s ta ­ te cz nie świadczy o poziomie naszego k o la rstw a torowego, natom iast k o la r ­ stw o sz osow e zd a le k a krocz y za to- rowem w kraju, a je sz c z e dalej za k o ­ larstwem sz osow em międzynarodowem.

Najlepsi nasi rep rez en ta n ci, czy na olimpjadzie, czy na rozgrywkach o mi- sz trz ostw o św iata zajmowali bardzo d a ­ lekie za zwycięzcami miejsca, a czasy naszych 50 - 1 0 0 i 200 kilm. biegów d a ­ leko idą za rezultatam i Francji, Włoch, Holandji, Niemiec i t p.

D oszukiw anie się przyczyn ta kiego niepowodzenia w sporcie, k tóry o d p o ­ wiada naszemu te m peram entow i i k t ó ­ ry ma dość dużo zwolenników, nie je s t zbyt trudne: zależy ono przedewszyst- kiem od wadliwej organizacji przed­

wojennego sportu kola rskiego i pew ­ nych stą d wynikłych przyzwyczajeń, głę boko za korzenionych W naszych sz o ­ sowcach.

System podziału zawodnik ów na je źdźców drogowych I torow ych w c z a ­ sa ch przedwojennych zasadniczo nie

istniał. Z a znakom itość uważany był przedew szystkiem taki to r o w ie c , który zdobył 100 w.iorstowy wyścig szosowy o m is trzostw o K rólestw a Polskiego.

Innemi słowy do wyścigu sz osow ego stawali torowcy, mający prze w a gę n a ­ w et nad talentami szosoWemi już dzię­

ki temu, że ci nie mieli gdzie tych swoich zdolności wyszkolić, a później wykazać.

Wyścigów szosowych urządzanych na Większą ska lę w ciągu roku było

Henri Suler

w edług orzeczenia p r a s y zagranicznej, najlepszy szosowiec ś w ia ta w 1925 r.

w dawnej K ongre sów ce dwa — trzy najwyżej.

Rozumie się dla takiej ilości wy­

ścigów nikomu do głowy nie przyszło przystosować i sie bie i rower, do tych wszystkich warunków, których wymaga szosa, tern bardziej, że współzawodnikami byli prawie ci wszyscy, którzy k o n k u ­ rowali ze so b ą na to rze. Je że li d o d a ­ my do tego bardz o kiepski sta n dróg, to słaby rozwój k o la rs tw a szosowego W byłej K ongre sów ce b ęd z ie zupełnie jasny i zrozumiały.

W Poznańskiem i na P o m o rz u , p o ­ mimo doskonałych dróg, wszystk o co

p olskie zabijała i paraliżowała o k ru tn a r ę k a niemieckiego ciemiężcy. Nic też dziwnego, że kola rstw o wogóle znajd o­

wało się tam w powijakach, z których z r e s z t ą po wojnie wyjrzało bardzo dziel­

ne i s ta ra n n e Poznańskie Tow arzystwo Cyklistów i M otorzystów .

Najlepiej je szc ze dziać się mogło i działo sie w byłej Galicji, ale tu zno­

wu tow arz ystw a nie organizowały tych zaw odów planowo, a w urządzaniu ich panował zupełny chaos.

Program u stałego, opracowanego, na rok, względnie na se z o n nie było, wyścigów o ch a r a k te rz e dorocznym prawie że nie urządzano, a jeżeli i u rz ą ­ dzano ja kieś zawody szosow e, to dy­

sta n s wahał się od 6 do 50, a rza d ko dochodził do 100 kil., przyczem jakiej­

kolwiek gradacji w wyścigach, k tóra j e s t przecież z a sa d n icz ą spraw ą wycho­

wania k olarzy—n ieprzestrzegano, a zda­

je się w tym czasie zupełnie nierozu- miano.

Po Wojnie kiedy w sp orcie z a c z ę t o widzieć p ierw iastek wychowawczy, du­

żo zmieniło się i w kolarstwie, a w tej chwili trudnoby było coś z a r z u c ić o r ­ ganizacji samych wyścigów szosowych.

W każdym raz ie W Związku Kolarskim Widoczna je s t planowość i rozmach, połączone z pilną propagandową pracą.

N atom iast w mniejszych tow arzy­

stwach i dalej od stolicy położonych miejscowościach, wciąż je sz c z e organi­

zatorzy u rządzają wyścigi szosow e na

„nijakich" 5 — 8 — 12 kilom, dystan­

sa ch, ale wypadki te zdarzają się cora z rzadziej i należy mieć nadzieję, że Wkrótce zupełnie z o s ta n ą z a stą pione ro b o tą poważną i 'owocną.

Dalszy więc rozwój sp ortow y i le­

psze wyniki le ż ą W granicach wysiłku fizycznego i myślowego samych kolarzy- zawodników, na co sz cz ególną uwagę pragnęlibyśmy zwrócić.

T o co je s t W chwili obecnej, p o ­ cząwszy od ogólnie używanego typu roweru, a skończywszy na sposobie treningu, odżywiania i ekwipunku, d a l e ­ kie je st od po trze b i wymagań r z e c z y ­ wistych. Zagranica, k tó ra posiada sz o ­ sy bez porównania lepsze od naszych, wzięła zupełny ro z b r a t z cieniusieńkie- mi i lekkiemi rowerami, na jakich ogro­

mnie chę tnie ścigają się nasi szosowcy.

W konstrukcji row e rów zw rócono uwagę na wielkość ramy i p rzystosow a­

no ją do Wzrostu zawodnika, dalej umoż­

liwiono s z y b k ą zmianę kół i W tej g a ­ łęzi odpowiednio przysto sowano kon­

strukcję, a kola rz e doszli do takiej wprawy, że dwie minuty zupełnie wy­

s ta rc z a na zmianę przebitej gumy, li­

cz ąc w to i pompowanie.

W naszych wyścigach na podobną zmianę tra c o n o 7 — 9 minut, co s p e ­ cjalnie dało się We znaki W biegu „N a­

około W ojew ództw a W a rsza w skiego" . P rzejdziem y te ra z do przekładni.

J e s t to izeczyw iście najsłabsza stro n a na­

szych kolarzy, któ rzy nie mogą wprost

(5)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 1. S tr. 5.

Bottecchia

zwycięzca „Toure de F rance" 1924—5 r.

zrozumieć, jak można szybko jechać na przekładni małej. Do wyścigów Więc szosowych zakładają przekładnie na jakie zdobyć się może tylko to row iec i to na krótkich dystansach.

P rz y k ro było p a trz e ć na naszych zawodników na Igrzyskach Olimpijskich, m ęczących się szczególn ie pod wiatr, albo pod górę na swych ogromnych przekładniach, gdy inni zawodnicy zdo­

bywali p r z e strz e ń szybko i z za d zi­

wiającą łatw ością.

Ale czyż można się dziwić? P r z e ­ kładnie zawodników cudzoziemców, w a­

hały się od 68 do 76 i nie p r z e k r a c z a ­ ły 78, gdy nasi kolarze posiłkowali się przekładniami 84 a n aw e t 87. U siebie zaś w kraju jeździli c z ę s to na 92.

O W olnem k o l e w w y ś c i g u m ó w i s i ę ja k o h erezji i d o t ą d w yjątk i t y lk o o ś m i e l a j ą s i ę u ż y w a ć je W k o n k u r e n ­ c ja ch , a p r z e c i e ż w o l n e k o ł o przy m a ­ łej p r z e k ła d n i d aje p r a c ę , k t ó r ą p o r ó w ­ n a ć m o ż n a z l o t e m p ta k a — m o ż n a n a z w a ć l o t e m k o la r s k im . I r z e c z y w i ś ­ c ie , j e ż e l i p rzyj rz ym y s i ę l o t o m w i e ­ lu p t a k ó w w p o w ie t r z u , to z a u w a ż y m y , ż e w y k o n u j ą o n e n a p r z ó d s z y b k i e i e n e r ­ g i c z n e u d e r z e n i a s k rz y d ła m i o p o w i e ­ t r z e , a p ó ź n ie j n a s t ę p u j e l o t ś l i z g o w y na w y p r o s t o w a n y c h s k r z y d ł a c h .

P odobnie rze cz się ma z kolarzem na wolnem kole: c z ę s te i szybkie o b r o ­ ty nóg i chwila wypoczynku — coś w ro ­ dzaju ślizgania na rozpędzonych gład­

kich kołach.

P owyższy system ma tę nadzwy­

czajną zaletę, że nie nuży przedew szyst- kiem s e rc a, znakomicie ulatw iajac mu funkcję.

Wiadomem jest, ja k ą cię ż k ą pracę wykonywa s e rc e p o d c z a s zmęczenia.

Je że li pominiemy już duże z a p o trz e b o ­ wanie tlenu przez krew, k tó r ą s e rc e musi ciągle p rze p ęd za ć przez płuca dla odśw ieżania, to pozostanie je szc ze wy­

siłek na prze p ęd ze n ie krwi prze z na­

prężone, tw arde mięśnie. J a k ż e więc ułatwiamy sobie ogromnie prac ę i ile za o szczędzam y energji, używając wol nego koła i dając co chwila mięśniom wypoczynek, zupełnie o d prężając je i przez k tó r e już z całą ła tw ością krew przepłynąć może.

Rozumie się, żeby osiągnąć jakieś wyniki należy przedew szystkiem nabrać pewnej wprawy, umiejętności, lecz to leży już w granicach zrozumienia i d o ­ brych chęci sportow ca.

Również dużo do życzenia p o z o s ta ­ wia pozycja i ekwipunek. P ozycja z a ­ wodnika szosowego, wykonywującego pra c ę W przeciągu długiego o k re su c z a ­ su, musi być nadzwyczaj wygodna i d o ­ sto s o w a n a do indywidualności. Główną je dnakże ce chą musi być ro z m ie sz c z e ­ nie ciężaru na samym środku roweru W przeciw ieństw ie do zawodników to ­ rowych — szprinterów, których pozycje mogą być i są najróżnorodniejsze, gdzie punkt ciężkości przesuwanym być może na tylne i na przednie koło.

Z a w o d n i k s z o s o w y musi t r zy m a ć s i ę r ó w n o w a g i ś r o d k a ( d l a t e g o k o n i e c z n a j e s t w i e l k o ś ć ram y o d p o w i e d n i a do w z r o s t u z a w o d n i k a ) , g d y ż k i l k u g o d z in n y w y s i ł e k W innej p o z y c ji z m ę c z y m i ę ś n i e i z n u ż y c a ł y organizm .

Nie mówię już o wyczerpaniu, wy­

wołanym przez nadmierne wstrząśnienia na kie pskich drogach, których u nas nie brak, a w strząsy te najwięcej się od­

czuwa Właśnie w pozycji źle ustawionej.

E k w ip u n k i e m z a w o d n i k a p o z a za p a - s o w e m i gu m a m i p r z e d e w s z y s t k i e m p o ­ w i n i e n b y ć p o s ił e k . N i e p r a w d o p o d o b - n e m w y d a w a ć s i ę b ę d z i e , by n a s i z a ­ w o d n ic y , b i o r ą c y u d z ia ł w 1 0 0 —200 kilm.

w y ś c i g a c h , d o p r o w a d z a li s i ę do t a k i e g o w y c i e ń c z e n i a g ł o d e m i ta k słabli na o s t a t n i c h k ilo m e t r a c h , ż e ani w o la , ani e m o c j a z w y c i ę s t w a n ie m o g ł a p o d e r w a ć ich n e r w ó w i sił.

R zec z je s t jednak łatwo zrozumiała.

Rano przed wyścigiem zaw odnik prze­

żywa pewną trem ę, k tó r a psuje mu a p e ­ tyt, konce ntrując myśli W kierunku m a ­ jącego się odbyć wyścigu. Śniadanie więc zazwyczaj j e s t kiepskie. Około 10-ej rozpoczynają się zawody. Kolarz z pustym prawie żołądkiem siada na rower.

Start!.. Zaczyna się mocna, z wy­

siłkiem praca. Emocja i wynikłe stąd podnie cenie mija, a organizm bardzo szybko zaczyna dopominać się o posi­

łek, k tóry w naszych w arunkach można otrzymać ew entualnie dopiero na pól - mecie.

Tam, ze względu na osz cz ędność czasu, chwyta co się trafi, bez wy­

boru i konsumcyjnej potrzeby, połyka bez żucia prawie i—znów W drogę.

Korzyści z ta kiego pożywienia w c z as ie biegu bardzo znikome. Zanim żo łąd e k i kiszki u p o rają się z ogromne- mi połkniętemi kawałami i zanim zdążą przygotować straw ę z da tną do asymi­

lacji, wyścig dobiega końca, a wy­

cz erpanie dochodzi do osta te c z n e j gra­

nicy.

Tymczasem W w arunkach normal­

nych sz osow iec powinien z a cz ąć spoży­

wanie już po 40 minutach, najdalej po go­

dzinie wyścigu, jeść powinien starannie, długo przeżuwając swój pokarm.

Najwłaściwsze s ą pokarmy płynne, do których p rzedew szystkiem należą ta r t e żółtka, zapraw io ne cukrem i r o z ­ cieńczone mlekiem w stosunku 1 do 5.

Ro z cień cz en ie je s t konie cz ne ze wzglę­

du na k o n c e n tr a c ję części pożywnych,

znajdujących się W jajku, a W żółtku w szczególności. Wypicie ich kilku, bez należytego zm ięszania mlekiem, p o ­ woduje „ z a tk n ię c ie ”, k tó r e uniemożliwia zawodnikowi na czas dłuższy intensywną pracę.

Z pokarm ów stałych d obre są i Wska­

zane, przy pewnym je d n a k przyzwycza­

je n iu —sie k an a i sto c zo n a w kulki w ie ­ przowina z małemi kaw ałkam i chleba, cz ek o lad a i p om arańcze; jako napój, najodpow iedniejszą j e s t sła b a cz arn a kawa.

W ten sp osób i w skazanem i p o t r a ­ wami podtrzymywany organizm może sprawnie i bez szkody dla sie bie p r a ­ co wać na bardz o wielkich dystansach, prze k ra cza ją cy c h n ieraz i 550 kim.

Do tych zasadniczych spraw, jakim je s t rower, pozycja i zachow anie regi- m e’u W wyścigu, dodać należy p o d s ta ­ wowe przygotowanie się do zawodów, co u naszych sportow ców wogóle p o łą ­ czone je s t z niezrozumieniem sp rawy i le kce w a że niem zdrowia.

Do wyścigów o d ysta nsac h 100—200 kim. zgłaszali się nie raz zawodnicy, k tó ­ rzy w treningu ogółem przejechali 200—

500 kim., a dystans jednorazowy nie p r z e k ra cza ł 50 kim. N atu raln ie wysiłek zrobiony w ta k wielkim wyścigu nie od ­ powiada zapraw ie i przygotowaniu o r g a ­ nizmu i odbić sie m oże W bardzo szkodliwy sposób.

Zawodnik, sta rtu jąc y W dystanso­

wych 100 i więcej kilometrowych wyści­

gach, powinien mieć kilkakrotn ie w ię k ­ szą, od Wskazanych wyżej, ilość p rzeje­

chanych kilom etrów na treningach i przy­

najmniej raz przejechany dystans.

P o staw ić stałą, dla każdej jednostk i konieczną ilość kilom etrów tren in g o ­ wych naturaln ie jest niepodobieństw em.

W każdym razie 1000 — 1500 kim. je st cyfrą do której stosują się ta k ie „asy", jak z am atorów W ambst, Blanchonet, S ouchard, a z zaw odow ców S u ter, b r a ­ cia P elisierzy i inni.

Trening odbywać należy na szosie dwa razy tygodniowo, przyczem p r z e je ­ chany dysta ns wahać się powinien od 50 do 100 kim. zależnie od indywidual­

ności f raz w tygodniu na torze. O d -

J. Lange i T. Bartodziejski

polscy czołowi k o la rz e szosowi.

(6)

S tr. 6 K O L A R Z P O L S K I Nr. I.

ż y w i a n i e s i ę W c z a s i e d ł u ż s z e g o t r e n in ­ g u na s z o s i e j e s t b a r d z o wskazane.

W ie lk ą uw agę z w ra c a ć należy na zbytnie przem ęc ze nia, gdyż o p r z e t r e ­ now anie, szczególn ie szosow com o g r o m ­ nie łatwo. C echam i p rz e tre n o w a n ia są:

b r a k chęci do treningu, b r a k apetytu, b e z s e n n o ś ć , a przy większych p rze m ę­

cz e n ia c h —n aw e t le kko podniesiona t e m ­ pera tura . W ta k ich wypadkach należy zarzucić na c z a s jakiś (nieraz w ystarcza tydzień), Wszelką jazdę na ro w e rz e , a r obić le k k ie m asaże, k tó r e w wypad­

kach prze tre now ania s ą zbaw ienne i p r a ­ wie konieczne.

W a runki fizyczne obecnych naszych w a r s z a w s k ic h i łódzkich kolarzy s ą za- daw alniające i pomimo złego stanu dróg, rez u ltaty ich przy rozumnym ujęciu s p r a ­ wy, powinny W najbliższej przyszłośc i znacznie się poprawić, te m bardziej, że posia dają tory, na któ rych szybkość, tę podstaw ę zwycięstw a na wszystkich dy­

sta nsach, rozw ijać i wyrabiać można.

P row inc ja z a ś błysnęła nam W roku zeszłym takiem i talentam i szosowemi, że w bieżącym sezonie można się s p o ­ dziew ać rywalizacji wielkiej i ciekawej.

Pom ian.

M. W a m b st

jeden z najlepszych szosowców Francji

W I K T O R J U N O S Z A

Wyścigi sześciodniowe

Dobiega k o ń ca zimowy se zon k o ­ larski — okres, kiedy czynni i bierni fana tycy row e ru chronić się muszą pod dachem torów krytych, kiedy barw ne koszulk i jeźdźców, miast lśnić na słońcu migają We mgle św iateł elektrycznych.

S ezo n zimowy za g r a n ic ą — je s t se zo n e m prze dew szystkiem wyścigów sześciodniowych. Imprezy te nie są moż­

liwe do zorganizow ania w lecie, kiedy wołają Wszystkich ku sobie kwiaty polne i w iatr orzeźw iający, w zimie je dnak ciesz ą się niezwykłem]powodzeniem.

Z arzucano :'im wiele, z punktu wi­

dzenia higjeny, z punktu widzenia spor- to w ości i n aw e t z punktu widzenia widowiskowości. Tw ierdzono nie b ez pew nej racji, że 144-godzinny wysiłek, chociażby luzujących się wzajemnie lu­

dzi p r z e k ra c z a normę, musi być dla .ic h organizmu szkodliwym, idzie Więc wbrew zasadniczem u celowi ćwiczeń s p o r t o ­ wych. Dow odzono te ż nie b e z podsta w , iż taki jego c h a r a k te r pobudza z a in te ­ resow anyc h do o s z c z ę d z a n ia się W s p o ­ sób n ie za w s ze zgodny z wymogami

ety k i, że c z ę s to „Six-Day’e “ . są zgóry za aranż ow ane ; p o za te m zauważono, iż w o sta tnic h latach stały się w rę cz mniej ciekawe, gdyż w prow adzenie, przy je d ­ nakowej ilości przebytych prze z dane pary o krąż eń — klasyfikacji według punktów, uzyskanych po d cz as c o d z ie n ­ nie rozegryw anych „finiszów” , pobudziło u cz es tn ik ó w do zbytniego liczenia się z wysiłkiem i doprowadziło do zniknię­

cia cz ę s ty c h dawniej „kryzysów" — zdecydow anych u c i e c z e k i f a n ta sty c z ­ nych pościgów.

Mimo wszystk ich tych zarzutów, S ix-D ay’e niemniej przyciągają pod d a ­ chy oszklone to ró w zimowych tysięczne rz e s z e zapalonych wielbicieli row e ru i c ie sz ą się s ta le Wzrastającą p o pula r­

no śc ią wśród najszerszych w arstw p u ­ bliczności; mimo więc pewnego s c e p t y ­ cyzmu fachowców " — nie tylko nie tr a c ą uroku, le cz rozwijają się d o ­ skonale; cora z to nowe m ia sta w ystę­

pują na are n ę, każ de chce posia dać

„swój“ Six-Day.

P om ysł tego rodzaju wyścigów p o ­ wstał, r z e c z jasna, w A meryce, ro z ­ kochanej we Wszystkim gigantycznem, Wszystkim, co tylko zasługuje na e ty ­ k ie tę „ g re a te st in the World". I jeśli yankesi ograniczyli się do sz eśc iu tylko dni, to przyczyną jedyną — zwyczaje purytańskie — n ak a zu jąc e bezwzględnie św ię to w ać niedzielę. T o t e ż s tr z a ł s t a r ­ t e r a rozle ga się na Nowym K ontynec ie natychm iast po ostatnim uderz eniu z e ­ gara, odbijającego północ, r o zg ran ic za­

ją c ą niedzielę i poniedziałek.

Pierw rzy Six-Day odbył się w N o ­ wym J o rk u , W Modison S q u are G arden W r o k u 1896. Był to wyścig indywidu­

alny — poszczególn i k o la rz e mogli o d ­ poczyw ać kiedy chcieli, decydow ała p r z e s tr z e ń p rze b y ta w ciągu 6 dni. Że odpoczywano mało — dow odem cyfra 5073 kim. 806 m. odpow iada ją ca wyczy­

nowi zwycięscy, anglika Teddy Hale.

W ro k u następnym tryumfował amery- kanin Miller, prze byw a jąc 3229 kim.

865 m. i... b iorąc ślub p o d c z a s wyścigu.

W 1898 r. zwyciężył ta k ż e Miller, p o ­ kryw a ją c 3368 kim. 506 m. — wynik, któ reg o b y się nie powstydzili zwycięzcy niejednego dzisiejszego wyścigu sześcio-

S t a r t pierw szego sześcio dnio w ego wyścigu W Paryżu.

(7)

K

o l a r z p o l s k i

Nr i. Ś tr. 1

.

dniowego parami. Wyczyn ten p o z o ­ s ta je rekordem , którego, miejmy na­

dzieję — nikt nie będzie się sta ra t prześcignąć.

Nieuniknione, przy ta k nadludzkim wysiłku wypadki, którym uległo wielu zawodników, pobudziły władze am ery­

kań s k ie do w kroczenia. Zabroniono k o ­ larzom pozostaw a ć na to rze ponad 12 godzin zrzędu. W ted y pow sta ła k o n ­ cepcja biegu parami, gdzie dwaj s p r z y ­ mierzeni luzują się wedłu g własnego uznania. Piet wszy Six-Day parami wy­

grali w 1899 r. znowu Miller, do spółki z W a lle r’em; mieli z a s o b ą 4398 kml.

37 m. W prow adzenie nowego reg u la­

minu uczyniło wyścig więcej em ocjonu­

jącym, i od tego czasu Nowy J o r k co ro ku je s t św iadkiem S ix-D ay’u. W 1900 ro ku zwyciężyli E lke s i M ac F arland (4205 kim.) W 1901 r. W a l t h o u r - M a c E a c h ern (4111 kim.) w 1902 r. L eander- K re bs (3968 kim.) w 1905 r. znowu W alt- hour, na ten r a z z Munroe (4373 kim.).

N a stę p u je wtedy o k r e s K o o t’a zw ycię­

ża jącego w r. 1904-5-6, do spółki z Dor- lon’em i F o g le r’em. le cz z wynikiem poniżej 4000 kim. D opiero W 1907 r.

poraź pierw sz y bieg wygrywa zespół europejski, mianowicie: p a ra niemiecko- h o le nderska Riitt-Stol. R ok 1905 widzi nowy tryumf M ac F arlan d a , podzielony p rz e z M o ra n ’a, przebyli 4404 kim. 868 m.

W 1909 r. wygrywają Riitt i C la rk — niemiec i australijczyk, lecz w roku następnym am erykanie — w osobach R o o t ’a i M o ran ’a, rew anżują się. W 1911 ro ku su k c e se m cieszy się paru F ogler- Clark, W 1912 tryumfują Riitt z Fog­

l e re m , w 1913 F o g le r z przyszłym k r ó ­ lem „Si* Day’u — Goullettem. W ro ku następnym Goullet zw ycięża znowu, r a ­ zem "z australijczykiem Grenda. Ostatni w 1915 r. z am erykaninem Hille’em pokrywa 4450 kim. 87 m.

1916 r. widzi drugie zwycięstwo czysto eu ro p e jsk ie — francuza Du- puy i szwajcara Egg’a. Następnie znowu na tabeli zjawia się Goullet, którem u to w arzyszy Magin. Magin zn o ­ wu, ;,z australijczykiem M ac Namara, tryumfuje w ro k u 1918, podczas gdy w 1919 zw yciężają G oullett i Madden.

Do tego cz asu nie istniała klasyfi­

kacja Według punktów — był tylko je­

den o sta te czny finish dla drużyn, k tó r e przebyły je d n a k ą ilość okrążeń. W 1920 roku w prow adzono „finisze“ codzienne Na pierwszem miejscu o k az ała się para fra n cu sk o -am ery k ań sk a B ro cc o -C o b u rn , p r z e str z e ń przebyta sp a d ła wyraźnie — 3685 kim. R ok 1921 je s t świadkiem po ­ nownego zwycięstw a B rocco, na ten raz z Goullettem. O d roku 1921 „Six-Day“

Nowojorski posiada dwie edycje, wio­

se n n ą i jesienną. Wygrywają je: W 1922 G re nda-M a c Nam ara i G o u lle tt Belloni, W 1923 G o ulle tt-G re nda i K oekler Law- rence, w 1924 Brocco-B uysse i Van K em pen-M ac Namara, w 1925 — na wiosnę, młody Walthour, syn zwycięscy z roku 1901 — i F re d Spencer.

S k re śle n ie historji innych wyścigów 6 -dniowych zaprowadziłoby nas zbyt da­

leko. Now ojorski, jako n a jsta rsz y i naj­

ważniejszy, jako ten, o zwycięstwo W którem k o la rz e się najwięcej ub ie g a­

ją— na ta k szczegółow e omówienie jed­

nak zasługuje. J a k z przedstaw io nego wynika, największą prz e strz e ń przebyli, W 1915 roku G re n d a i Hill, pokrywają c 4450 kim. 87 m. a najwięcej zw ycięstw skolekcjonow ał Alfred G oullett, tryum­

fato r siedmiokrotny.

P rzejdziem y te r a z do spraw ozda nia z wyścigów, odbytych w tym sezonie.

C hicago (2 5 —31 p a źd zie rn ik a ).

Six-Day chicagowski, umieszczony na sa mem p o cz ątku sezonu zimowego, nie posiada zna cz enia większego. J e s t obsadzonym przeważnie ’ przez młode siły, do któ rych przyłącza się tylko g a r s tk a wypróbowanych "„asów".

S tan ę ły do wyścigu n a s tę p u ją c e pary:

W altbour-F. S p e n c e r, M a c N am ara-Go- ossens, K o e k le r - S to c k h o l m , Madden- Hanley, W inter - Craley, Bekmann-W . S pencer, H o ra n -H o rd er, S ch n eid er-P e- tri, B ello-B enezatto, B ruskie-C ostello, Walsh-Allen, Blazak-Rom an, Wambst- Lacquehay. Six-Day ten był pierwszym występem W am bsta, jako zawodowca.

W yścig cały był prowadzony b a r ­ dzo żywo. Ju ż w pierwszym dniu, po

„kryzysie" zainicjowanym prze z fra n c u ­ zów, wiele zespołów pogubiło okrążenia, i na czele okazali się H o ra n i Harder.

Atakowani ustawicznie, bronili się za-

M iędzynarodowy Z w iązek Kolarski w r o k u bieżącym o bradow ał W Paryżu.

Ja k o rz e c z godną uwagi, podkreślić n a ­ leży udział w nim dwóch przedstawicieli P a ń s tw zamorskich. O b e c n o ś c i ą sw ą Żwiązki te zam anifesto wały f ak ty c zn ą łą cz ność z U. C. I., cz ego dotą d z a ­ sadniczo nie było i dały sa n k c ję r o z ­ grywkom o m is trzostw o świata, na k tó ­ re Amerykanie sportow ców swych d o ­ tychczas, prawie nie wysyłali.

Udział w k o n g r e s ie wzięło j e d e ­ naś cie P ań stw e u r o p e j s k i c h : Anglja, Belgja, C z ec h o sło w ac ja , Danja, Francja, Holandja, Luksenburg, Niemcy, Szwaj- carja, Węgry i Włochy o r a z dwa am e­

ry k ań sk ie : Argentyna i , S tany Z je d n o ­ czone, co razem stanowiło „feralną trz y ­ n as tk ę" . F e r a ln o ść ta wyraziła się, przedew s^ystkiem w przykry sposób, wnioskiem Związku F ra ncuskie go, z a ­ m ie rzając eg o w zupełności po g rze b ać ko la rstw o am atorskie.

Pomysł ten w czasie wielkiego wy­

siłku odrodzenia sportu am ato rskiego, j e s t tym bardziej ja skra w y w swej nie- fortu nności, że wyszedł z Francji — ojczyzny C o u b e rtin ’a tw órcy współ­

czesnych Olimpiad i wielkiego propaga­

to r a sp ortu a m atorskie go

Z w iąz ek F ra ncuski za proponował ni mniej ni więcej, tylko sk a so w an ie rozgrywek o m istrzostw o świata a m a ­ torów, a pociągnięcia wszystkich do rozgryw ek o m istrzostw o św ia ta z a w o ­ dowców na torze, szosie i za motorami.

Byłby to niezawodnie, pierw szy krok zdą ża ją cy do wyeliminowania k o la rstw a ze sp o rtu w całym tego słowa znacze- czeniu, to j e s t ze sp ortu am atorskie go.

Zupełnie jasno zdajemy sobie s p r a ­ wę z trudności jakie ma Z w ią z e k F r a n ­ cuski ze swymi kolarzami, wiemy do­

kładnie, że zwycięzcy zeszłej olimpiady praw ie siłą trzymani byli przy licencjach am atorskic h i Wiemy, że granicy ścisłej między am ato rem , a zaw odowcem Zwią-

ciekle , le cz musieli w reszcie ustąpić.

Na piąty dzień na c z ele byli faworyci W a lthour-Spe nce r, przed M a c Namara- G oossens, B e llo-B enezatto i K ockler- S to c k h o lm ’em, po d cz as gdy Horan-H ar- der pozostali o o k r ą ż e n ie w tyle. Dzień ostatni był jedną Wielką batalją, k tó r a zmusiła wiele zespołó w, zbyt w ycz erpa­

nych, do wycofania się, a Wśród le a d e ­ rów wywołała zn a cz n e przesunięcia.

W re z u lta c ie zwycięstw o zo s tało w r ę ­ ku \Valthour’a i S p e n c e r a , posiadaczy 1148 punktów, przed parami Horan H a r ­ d e r 533) Mac Namara G o o sse n s (512), K ockle r-S tockholm (227). O okrąż enie w tyle pozostali św ieżo upieczeni am e­

rykańsc y zawodowcy C ro le y i W inter (395 pkt.), włosi Bello i B e n e z a tto (374 pkt.). W ambst-Laoquebay, skutkiem upadku osta tn ie go, biegu nie ukończyli;

z r e s z tą , jak widać z wyniku, po drodze odpadła poło wa zespołów. Z w y cię scy przebyli p r z e str z e ń 3483 kim. 95 m.

D. c. n.

z e k F ra n cu sk i nie umie p rz e p ro w a d z ić — wiemy o tem, ale w szystko to nie upo­

ważnia je sz c z e F ra n c u sk ie g o Związku do zaszczepiania swojej chorej sprawy tym wszystkim Związkom, k tó r e nie w i­

dowisko, a sprawę wychowania fizyczne­

go mają na celu.

P rojeki, jak się z r e s z tą można było spodz iew a ć up ad ł Wszystkiemi głosami obecnych delegatów, a trzy głosy P ań stw spierających ten, naprawdę, „feralny"

wnio sek francuski, prze z w n ioskoda w ­ ców były rep rez en to w an e . W niosek upadł 76 głosami przeciw 24, je st jednak w sk az ó w k ą na przyszłość tym wszystkim, k tó rzy mają prawo u c z e s tn ic tw a w kon­

g resa ch , a Wierząc w id eowość różnych pomysłów nie biorą w nim udziału i mi­

mo Woli, p o g r z e b a ć mogą bardz o po­

ży tec zn ą i z zapałem w swym kraju upraw ianą gałęź sportow ą.

Inne spraw y r o zp a try w a n e na k o n ­ g resie U. C. 1. zdążały do u reg u lo w a­

nia i ułatw ienia współżycia, na ta k c z ę ­ stych te ra z sp o tk a n ia ch m ię d z y n a ro d o ­ wy. h.

Na wnio sek więc w ło skiego d e le ­ gata p. Bertoni regulamin prawidłowej jazdy torowej wyścigowej powinien być uzgodniony i ściślej p r z e strz e g a n y przez poszczególnych organiz ato rów . Do k o ­ misji w spraw ie tej powołani zostali delegaci: Bełgji, Francji, Holandji, Szwaj- carji i Włoch, przewodniczącym tej ko­

misji j e s t p. Marzohl z Zurychu. U zgod­

niono również regulamin sztajerów, k tó ry będzie obowiązywał i Niemcy, s to s u ją c e u sie bie do tej pory swój specjalny regulamin. P r a c ę tę pow ie­

rzono również p. M a rz ol’owi.

Nie ominięto naturaln ie i Igrzysk Olimpijskich, a po dość długiej i oży­

wionej dyskusji przyjęto następ u jący program; na torze: 1000 metr. dla krótko- dystansowców, 2000 m. dla tandemów.

4000 m. — bieg narodów i z a m ia st wy­

ścigu 50 k l , przyjęto ustanawianie r e ­

AiliilllllilliiilililllillliłlitliiiiUUAiUiiiliinłlliłlłltAłiłAiAłlłiliiililiiiiiłiłliiliiii 111I m n (n A t t t t t t t t t t t * r rt jt y * r Vt t t v t jm r t t t t * t y W y t W t vy y y y V y * t y t t i r m r r r r * ty * r V r V rv*t y * y y y y y y * r r i t y * r V r y * r r r r y y y y * r r r y W y y W y A

43-ci KONGRES

„UNION CYCLISTE INTERNATIONALE*

(8)

śtr. 6 K O L A R Z P O L S K I N r. !

kordu na kilom etrze. Inowacja ta ma te dobre strony, że daje możność u s t a ­ nowienia rekordu, W którym udział b io ­ rą a m ato rzy gdyż ja k wiadomo, w t a ­ beli międzynarodowej am a to rsk ie r e ­ kordy s p e cja ln eg o uwzględnienia nie miały.

Na szosie posta nowio no programu nie zmieniać, wyścig rozgrywany będzie jak dawniej pojedynczo na dystansie od 150 do 250 kim.

O żyw ioną dyskusję wywołała kwe- stja p raw a organizowania prze z p o s z c z e ­ gólne P a ń s tw a wyścigów o mistrzostwo świata. Na najbliższe la ta dały zgło­

szenie Belgja, Holandja, Niemcy i S tany Z je d n o c z o n e .

W re z u lta c ie przyjęto p o r z ą d e k n a ­ stępujący:

R ok 1926. Włochy — Medjolan: 24 lipca przedbiegi,

25 lipca — finały.

Rok 1927 Niemcy — Kolonja.

„ 1928 Holandja — Amsterdam.

„ 1929 nieobsadzony.

„ 1930 Belgja. W roku tym Z w iązek Belgijski obchodz ić będzie u r o c z y s to ś ć 40 letn iego istnie­

nia

N astęp n ie na w niosek belgijskiego d eleg a ta posta nowio no zo b o w ią za ć P ań stw o w e Związki K o larsk ie by n a d ­ syłały sw e ro c z n e program y sp o rto w e do U. C. I.

Z a r z ą d z o n e wybory dały n a s tę p u ­ jący skła d Z arządu:

P re z e s Leon B reton — F rancja.

/ B e rda rd Colignon— Belgja.

w ice prez esi Percy-Low — Anglja.

( Adrian — Holandja.

generalny s e k r e t a r z P aw eł R o u s sau * — Francja, s k a rb n ik Jo z e R o s s e e ls — Belgja, za stę p, sekret.... Max Burgi — Szwajcarja.

P rz yjęto i a k c e p to w a n o bilans z w yścigów o m is trzostw o św iata w Am­

sterdam ie. Wyścigi te dały 14,665 flo­

ren ó w H o le n d e rsk ic h czyli 126.052 frs., po p o trąc eniu 50%, na rz e c z U C. I., p o z o s ta łą sumę przeznaczono na te Związki, k t ó r e delegowały na zawody swych kolarzy, i tak:

Anglja . . . 5 p 7 785 fr.

A ustrja . . . 1 „ ... 2 593 , A ustralja. . 1 „ . . . 2.595 „ Belgja . . . 4 „ ... 10.380 „ D a n j a - . . . 4 ...10.330 „ E gip t . . . . 1 „ ... 2 595 „ F ra n c ja . . . 4 „ . 10.380 „ Niem cy. . . 4 „ . . . . 10.380 » P o l s k a . . . 2 „ . 5.190 „ S z w a jc a r ja 4 ... 10 380 „ W iochy. . . 4 „ ... 10.380 „ W ę g r y . . 2 „ . . . . 5190 „

N a s tę p n y kongres wyznaczono na dzień 10 sie rpnia b. r. w M edjolanie.

Kronika zagraniczna

30 s ty c z n ia , D o rtm u n d — P a ła c W e s t f a ls k i.

Mecz francusko-niem iecki am ato­

rów n a 1000 m. indyw idualny, 3000 m.

australijski i na 50 kim. am erykański, przyniósł zw ycięstw o francuzom Blan- ch o n n e t — G alvaing n ad niemcami — G o eb el — Jo k sch .

31 s ty c z n ia , P a r y ż — W e ­ lo d r o m z im o w y .

W yścig am erykański param i dla am atorów na dyst. 25 kim. wygrali:

1) A b eg len — R ouyer 34 m. 554/s s.;

2) D elaplace — Ludovic; 3) o o k rą ­ żenie D esvilles — L esbordes; 4) Rou- dy — L ecornu.

5 lu te g o , D o rtm u n d — P a ła c W e s t fa ls k i.

M istrzostw o zimowe Niem iec za prow adzeniem m otorów 50 kim. Lewa- now 52 m. 5 4 '/s sek.; 2) Sawal 823 m.;

3) Molier.

W yścig' am ato ró w 1000 m et. 1) G oebel; 2) O sc a r Riitt, któ ry po zeszło ­

rocznych niedom aganiach dochodzi do formy; 3) Diil- berg; 4) F ran ken stain .

7 lu t e g o , P a r y ż —W e lo d r o m Z im o w y .

Z okazji zjazdu M iędzynarodow ego Związku K o lar­

skiego zorganizow ano wyścigi o „W ielką n ag ro d ę U .C .I.”

(M. Zw. K ol.) dla:

I szprinterów , II sztajerów i III szosow ców . I. B ieg k ró tk o — dystansow ców skład ał się:

a) z biegu n a czas na dystansie 250 m., przy- czem w rach u b ę b rano czas całego dystansu, pierw szych

150 m. i ostatnich 100 m. N ajw iększą szybkość w y­

kazali:

F r a n c is z e k P e lis s ie r

z w y c ię z c a b ie g u n a p rz e ła j

250 pierw sze 150 m. ostatnie t&0 m.

F au cheux —-Francja 15V

ó

9Vs

6

M ichard „ 1 5% 9-1°

6

V

5

L e e n e — H o landja 153/s 9

6

3/s

C u g n o t— F ran cja 154/5 94/5

6

D e g ra e v e — Belgja 154/s 9-15

6

“/5

B ergam ini—W ło ch y I

62/5

10 6 “/5

J a k widać z tablicy najszybsze pierw sze 150 m. miał L eene, jednakże w ażniejszą szybkość końcow ą ostatnich 100 m. posiadali Faucheux i C ugnot.

M ichard’a, prasa francuska, tło- m aczy złym startem i kiepskim u sp o ­ sobieniem w dniu wyścigów.

b) W yścig 2000 m etr. za p ro ­ w adzeniem tan dem ó w : 1) Faucheux;

2) M ichard; 3) Leene; 4) D egraeve;

5) Bergamini; 6) C ugnot.

c) W yścig prem iow y na 12 okr.: 1) C u gn ot; 2) M ichard; 3) D e- graeve; 4) Faucheux; 5) Bergamini;

6) L eene. W ogólnej klasyfikacji:

1) Faucheux 6 p.; 2) M ichard 6 p.;

3) C u g n o t 11 p.; 4) D eg raev e 11 p.;

5) L enn e 11 p.; 6) Bergam ini 16 p.

II.

W yścig sztajerów za m otoram i,

a) 30 kim.: 1) L inart — 21 m.

241/5 s.; 2) K eenan; 3) Torricelli.

Mistrzowi św iata G rassin’owi, podczas gdy p róbow ał zaw iązać w alkę z p ro ­ w adzącym wyścig L in art’em, pękła gu­

ma, co spow odow ało w ypadek. T ylko n iesłychanie zimnej krwi lead e ra L ehm ann’a zaw dzięcza G rassin swe życie.

W y p a d ek zdarzył się na 20 m etr. p rzed m otorem L e­

h m a n n ^ i wyminięcie leżącego w takiej szybkości, wy­

daw ało się n iep raw d op od ob nem .

b) 50 kim.: 1) L inart 41 m. 50 s.; 2) o pięć okrążeń Torricelli; 3) o 14 okrąż. K eenan.

P o skończon ych w yścigach publiczność zgotow ała G rassin ’owi dłu go trw ałą owację; p o p u larn y „ T o to ” zm u­

szony był do przejechania ho norow ego okrążenia.

III. M iędzynarodow e C riterium — Bieg kolarski na przełaj 20 kim. 1) F rancis P elissier— F ran. w 57 m.

23 s.; 2) P. E ng el— L uksen. 57 m. 392/5 sek.; 3) E. Chri- sto p h e — Fran. 58 m. 37 s.; 4) C h. M a rtin e t— Szwaj.;

5) M arenhont— Belg.; 6) S tro b in o — Szwaj.; 7) D el P er- ru gja— Szw.; 8) K rier— Luks.; 9) V en E tw elde— Belg.;

10) J. M arinet — W łochy; 11) N. F ran tz — Luks.;

12) D egu — F ranc.

W klasyfikacji państw : 1) Francja; 2) Szwajcarja;

3) L uksenburg; 4) Belgja.

7 lu te g o M ilano — P a ła c S p ortow y.

W yścig am erykański param i dla am atorów 20 kim.

1) G alvaing — M artinetti; 2) Tassali — C attan eo.

(9)

K O L A R Z P O L S K I N r. I S tr. 9.

Mecz 1000 m.

z trzech biegów : P ia­

ni— W łochy i Kauf- m ann — Szwajcarja;

trzy razy zw yciężył w łoch, przebyw ając ostatnie 200 m. w 122/s s.

O statn ie zw y­

cięstw a P i a n i ’e g o nad M ichard’em i K aufm ann’em — sta ­ wiają go n ac zele naj­

lepszych krótkody- stansow ców świata.

W Z u r y c h u , G enew ie, Lozannie i Bernie ukończono rozgryw ki o m istrzo­

stwo ty ch miast w piłce row erow ej. Mi­

strzostw o Szwajcarji rozegrane zostanie w tym miesięcu w Zurychu i p raw d o­

p o d o b n ie zostanie po raz trzeci przez L. F a u c h e u x to m iasto zd o b y te.

z w y c ię z c a k r ó tk o d y s ta n s o w e - j y

I u t v _

g o b i e g u U . C. I.

W ro cła w .

Zakończenie 6-io dniow ego wyścigu miało p rz e ­ bieg nadw yczajnie ciekaw y. W drugim dniu wyścigu m łodej parze niem ieckiej R iegier — K nappe udało się uciec o okrążenie i pomimo zaciekłych ataków „ lata­

jącego h o le n d ra ” van K em pena, okrążenie to utrzym ali.

P ią teg o dnia atak rozpoczęła druga o sada nie­

m iecka Saldow — Bauer, po kilkugodzinnej walce, nadrobiła wszystkim okrążenie i znalazła się na czele.

W te d y w ogólnej klasyfikacji wyścig przedstaw iał się tak: 1) R egier — K n ap p e — 130 p.; 2) Saldow — B aner — 26 p.; o okrążenie 3) V an K e m p e n — F e j a — 201 p.; 4) F a n d e t— C houry — 150 p.: 5) V an N eck — Buysse — 122 p., 6) H ahn — T ietz — 86 p. 7) To- nani — 01iveri — 83 p.; 8) S tab e — P ohl — 50 p.;

9) T hom as — M artin 27 p.: 10) P ersyn — V erschel- den — 23; 11) o dwa okrąż. G o tf r ie d — L ang — 39 p, 12) B ehren d t — Stolz — 28 p.; 13) T echm er — H au- sler — 19 p. W takim stanie rzeczy utrzym yw ano się do piątego dnia wyścigu.

W nocy z piątego na szósty dzień p od czas p ró ­ by ucieczki belgijskiej osady V erschelden — P ersy n n a ­ stąp ił w ypadek, którem u uległy w szystkie praw ie osady.

W yścig m usiano na godzinę przerw ać, b y d o p ro ­ w adzić do porządku i jeźdźców i m aszyny. Najwięcej ucierpieli F a n d e t— C houry, S tabe — P ohl i T echm er—

H ausler, któ rzy z wyścigu wycofali się.

P o przerw ie V erschelden k ontynauje w dalszym ciągu ataki, rezultatem których jest odebranie stra c o ­ nego okrążenia. N astąp nie serja finiszy,- w których V ersch eld en zabiera w szystkie praw ie p u n k ty nie za­

przestając prób dalszych ucieczki.

S zalone tem po wyścigu przynosi stra tę okrążenia przodującej d o tą d parze niem ców R iegier — K nappe.

D alsze ucieczki przynosą niepraw idłow e w yrów nania przy zm ianach, co sędziow ie ukrucają karam i pienięż- nemi, skutkuje to jed n ak mało.

P rzy n astęp n ej zmianie parze Saldow — B auer b rak 20 m tr. w yrów nania. Y e rsch eld e n rzu ca się za

uciekającym i w pogoń i w cale nie rów na się ze swym p artn e rem P e rs y n ’em.

S ędziow ie obydw um osadom odliczają okrążenie.

P ro te s ty uk arany ch p a r nie o d no szą skutku i niem cy Saldow — B aner wycofują się z biegu.

N a stę p n a serja finiszy odznacza się w spaniałą w al­

ką św ietnie jadącego V e rsch eld en a i V an K em pena, dając tem u ostatniem u nieznaczną przew agę.

O statn ie m inuty wyścigu są szaleństw em wysiłku i szybkości. N areszcie strzał stareg o m istrza R iitta—

kończy bieg.

W yścig ten trw ał 6 dni i godzinę, gdyż ze w zglę­

du na straco n y p odczas w ypadku czas, p rzedłużono term in zaw odów o 60 minut.

W ogólnej klasyfikacji: 1) V a n — K em pen— F eja w 144 godz. 3801 kim. 670 m. w 145 godz. 3839 kl.

470 m.— 889 p unkt.; 2) P e rsy n —V e rsc h e ld e n — 712 p.;

3) R ieg er— K n a p p e 660 p.; 4) T an an i— O liw eri 600 p.;

5) T hom as — M artin 118 p.; o okrężenie: 6: V an — N e ck — B nysse 799 p.; 7) G o tfried — L ang 226 p. 8) Be- re n d t— S tolz 181 p.

21 lu ty D o rtm u n d — P a ła c W e s t f a ls k i.

W y ścig prem iow y dla am atorów na punkty:

1) Jo k sch , 2) G oebel, 3) B enninghoft, 4 D iilberg.

W yścig trzyg od zin ny am erykański z trzem a ser- jami finiszy. 1. C u g n o t— Louet, (franc.) 2) C o v ry — Saval (niem.), 3) Aii N e ffa tti— R em old, o okrążenie 4) P e rsy n — M olier i 5) S cham berg— Miihlhoft.

21 lu ty P a r y ż — W elo d ro m z im o w y . Mecz M ichard— Faucheux 750 m. Bieg I: 1) Mi- chard o pó ł długości, 2) Faucheux o statn ie 250 m.

(okrążenie) 15,2 sek. Bieg II: M ichard 2) Faucheux o dług. o statnie okrążenie 15,1. Bieg III: o k rą ż e n ie = 250 m. na czas, start lotny 1) Faucheux 15 sek. 2) Mi­

ch ard 15,1. O g ó ln a klasyf. 1) M ichard — 4 punk., 2) F aucheux — 5 p.

W yścig sztajerów o n ag ro d ę A rth u r’a L in to n’a 1) p rzed b ieg juniorzy —

40 kim. 1) B runier — 34 m. 10,2; 2) M aron- n ier;3 )L ejo u r; 4) Pail- lard. 2) p rzeb ieg se­

niorzy — 40 kim. 1) G anay — 33 m. 48,3;

2) G rassin, 3) Linart; 4) Seres. F i n a ł 40 kim.

1) G ustave G anay — 33 m. 57,3; 2) Brunier;

3) M aronnier; G rassin (defekt).

2 4 lu t y C h ica ­ g o . O statec zn y re z u l­

ta t 6-cio dniow ego w yś­

cigu: 1) Mac N a m a ra—- W a lth o u r 337 p. 3695 kl. 200 m.; 2) o sześć okrążeń Fr. S p e n c e r—

G iorgetti 657 p.; 3) o sie­

dem okrążeń G oo ssen s

— S to ck ely n ek 447 p.;

4) 9 okr. B eckm ann — Stockholm 692 p.; 5) o dziesięć okr. P etri — B e n e ra tto 2 3 0 p .;6 ) o je ­ den aście okr. W am bst

— L ac au eh a y 367p.; 7) . . .

L ands - C o stello ; 8) b>eg« za motorami

H an ley — M ac-Beath.

(10)

S tr. 10. K O L A R Z P O L S K I N r. I.

K r o n i K a

K O M U N IK A T Nr. 4

Z arząd u Z w iązku P olskiego T ow arzystw

K olarskich.

1. P rzyjęto na cz ło n k a Z w iąz­

ku S e k c ję K olarską Robotniczego Klubu S portow ego „L e g ja “ w K ra ­ kowie, ul. B a to re g o 5, z zaliczeniem do kategorji F, opła ca jąc ej sk ła d k ę c z ło n k o w s k ą w w ysokości 30 zł.

rocznie.

2. Z a rz ą d Związku podaje do wiadom ości T o w arzy stw Kolarskich, że sto s o w n ie do uchwały z dnia 17 lutego, po­

stanowi} nie wydaw ać licencji tyin zaw odnik om , któ rzy są członkami T ow arzystw Kolarskich, zalegających z opłatą składeK czło nkow skic h za rok 1925 lub zalegających z wy­

pełnieniem i przysłaniem k w e stjo n a r ju sz a Związku. Z a w o d ­ nicy, których T o w a r z y stw a otrzymały od Z arządu prolongatę te rm in u na uregulo wanie składki, nie podlegają powyższemu rygorowi.

3. Z a r z ą d Z w iązku przypomina, że Walne Z e b ra n ie Z wiązku P olskie go T o w arzy stw K o­

la rskich odbędz ie się dnia 28 m a rc a r. b.

4. Uchwalono zaw iesić w prawach człon­

ka P io trk o w s k ie T o w a rz y stw o Cyklistów: za nieujawnianie swej czynnośc i, unikanie ł ą c z ­ n ośc i z Z arz ą d e m Z w iąz ku i nieopłacanie s k ła d e k czło nkowskic h. O k r e s za w ieszenia tr w a aż do odwołania.

W a r s z a w a . Trenin g na drewnianym to r z e W arsz. Tow. Cy­

klistów na Dynasach w przecią gu całej zimy, u praw ia ny był z z a p a ­ łem. O re z u lta ta c h tej pracy powiedzą nam wy­

niki pobijania rekordu półgodzinnego, do k t ó ­ rego zapisało się już 9 zawodników. Zawody o d ­ być się mają W dniach najbliższych.

D o ty ch c za so w y r e k o r d należy do p. Z.

Ja n o ciń sk ieg o i wynosi 17 kim. 470 m etr W z a w i d a c h ły żwiarskich o m is trz o ­ stw o W ojew ództw a W a r sz a w s k ie g o brali rów ­ nież u d ział k o la rz e z W. T. C. Zajęli oni 7 pierw szych miejsc: 1 ) Ludwik Kamiński; 2) K.

Majewski; 3) J. D em bowski; 4) „ G r o t “ ; 5t K.

K acperski; 6) K. Kamiński; 7) S. Podgórski.

Dnia 28 lu tego odbyła się osta tn ia 21 zimowa w y cie cz k a tu rysty czna. Na w y cie cz­

k ac h tych, pod przewodnictw em kpt. Fr.

S zym czyka p rz e je c h a n o ogółem 7050 kim. N aj­

w ię k s z ą ilość p r z e j e c h a n y c h kilometr. Dosia­

dają pp.; A. Śliwiński 590; B P asz kow ski 500;

P a r k S karysze w ski, dzięki znakom itej sz o sie sta l się ulubionem miejscem treningów zimowych w a rsza w sk ic h kolarzy. S p o tk a ć tam mnżna największych naszych „a só w “ to r u i szosy.

Z przyjem nością śpieszym y zawiadom ić sz e r sz y ogół zw ole nnik ów k o la rstw a , że sympatyczni zawodnicy pp. Z.

G ę d z io ro w sk i i „Iko” pow ra ca ją do czynnego życia s p o r t o ­ wego i w sezonie bieżącym b ędą brać udział W wyścigach kolarskich.

P an S t a r o s t a O kulicz ofiarow ał 1000 zł. na nagrody honorow e wyścigu 100 kim. szosow ego. Wyścig o dbędzie się 6 cz e rw c a i nosić będzie tytuł: o „W ie lk ą nagrodę S ta r o s tw a " . Z a ta k wydatne poparcie sp ortu kola rskiego skła dam y panu S ta r o ś c i e od n a s z e g o pisma s e rd e c z n e podziękowanie.

Młodzież k o la rsk a W. T. C. upraw iała ubiegłej zimy gim nasty kę (system B u c k ’a) pod wytrawnym kierow nictw em p. K. Na ćw ic zenia u cz ęs zcz ało około 25—30 osób.

Ja ko r z e c z godna uwagi p o d k r e ślić należy organizo­

wanie W ro k u bierzącym „ Wielkiej M ię dzynarodow ej Na-

K r a j o w a

grody m. W a rsza w y". Mamy nadzieję, ż e nasi „Ojcowie Miasta" d ołoż ą ze swej stro n y starań, aż eby wyścig ten wypadł nie mniej o k a z a le niż W innych m ia sta ch Europy.

W a r s z a w s k ie Tow. Cykl. w dniu 27 lutego zwołało W a lne r o c z n e zebranie, na k tó rem miało być rozp a trz o n y ch kilka b a r d z o pilnych spraw.

Z e b r a n i w liczbie przeszło 150 osób po wybraniu prze w odniczą ce go, s e k r e t a r z a i c a łe g o a p a r a tu pomocni­

czego, zatw ierdzeniu p o rzą dku dziennego, w ysłuchaniu i przy­

jęciu dwóch protokułów z poprzednich Zebrań Walnych, zostali z a sk o c zen i zgłoszeniem nieważności zebrania, gdyż, jak stwierdzili wnio skodawcy, zawiadom ienia o term in ie Z e ­ br a n ia byty ro z e sła n e o 5 dni zapóźno!!!

T o d robne p r z e o c z e n ie Z a r z ą d u sp owodowało sprze ciw niezadowolonych i prze w odniczą cy zmuszony był Z eb ran ie rozw iązać.

Racja p ap iero w a zwyciężyła! Dzięki kilkunastu nie­

zadowolonym 150 o só b przyjdzie raz je sz c z e 20 marca, by radzić nad bardz o pilnemi spraw am i T owarzystwa.

Ł ó d ź . S to w a r z y sz e n ie S p o rto w e

„Union" sprowadziło dla swych zaw odników rol­

ko w e treningmaszyny, wykazujące ilość p r z e ­ jechanych kilom etrów.

Na za w odac h z o r ­ ganizowanych przez Z a ­ rząd najw ięk sz ą s p r a w ­ ność na tych a p a ra ta c h wykazali p. p.: Szmidt i Os. Miller. P o za tem

„Union" w prow adził u siebie w se zonie z i­

mowym obow iązkow e ćw iczenia gim nastyczne.

k K r a k ó w . Dnia 22 lutego b. r. odbyto się Walne Zgrom adzenie

K ra kow skiego Klubu C y­

klistó w i Motorzystów.

W dyskusjach poruszono Wiele spraw św ia d cz ą­

cych o żywotności Klubu i znamionujących p o t r z e ­ bę rozwoju s p o rtu k o ­ la rskiego w Krakowie.

Mianowano 'zfonkiem honorowym Klubu długo­

letniego i zasłu żonego s p o r to w c a p. F ra n ­ ciszka S auera.

Wybory do w ła d j dały wynik n a s t ę ­ pujący: p re z e s — F eliks Tyrkalski; pierwszy kap itan —F eliks Warski; członkowie za rząd u — A le k s a n d e r Blażejowski; S tanis ław C zerw iń­

ski; Stanisław Gregorczyk; Władysław Klein;

T a d e u s z Kwapniewski; F ra n c is z e k Mikulski i Stanis ław Rudnicki.

K. K. C. i M. w ro ku zeszłym wykazał dużo energji w ugruntowaniu swego sta n o ­ wiska na te re n ie Krakowa, zaś nowy Z a rz ą d daje gwarancję, że nie zejdzie z wytkniętych dróg i obranych celów.

A d r e s s e k re tarja tu : Kraków, Fr. Mikulski, ul. S zew sk a Nr. 12, teł. 12-00.

v L w ó w . Lwowskie ToW. Kolarzy i M o to rzy s tó w o b ­ chodziło dn. 6 m arca u rocz y sto ść w ręczenia dyplomu swemu Honorowemu P re ze so w i P anu Kazim ierzowi Hemerlingowi. S ę ­ dziwy Ju b ila t j e s t c z te rdz iestoletnim czynnym pracownikiem sp o rtu kolarskiego; W latach 1890-1 był właścicielem i r e d a k ­ to re m roczników kolarskich wychodzących pod nazwą „Koło“.

P o d c z a s u ro cz y sto śc i w rę cz ono zawodnikom nagrody za ubiegły sezon.

W tych dniach pow stanie we Lwowie nowa pla ców ka k o la r s k a pod nazwą „ O k ręg o w e K olarstw o S okole". Między organizato rami widzimy Weterana sp o rtu k o la rsk ie g o p. I. Wis- miillera.

Z powodu b r a k u miejsca, zmuszeni jesteśm y Kalendarz S portow y W. T. C. odłożyć do następnego numeru.

(P rzyp isek Redakcji).

Zyg m unt Janociński.

Ustanowił w 1925 roku półgodzinny r e k o r d na

d rew n ia n y m to rze, osiągając 17 kim. 470 m.

A d re s Redakcji i Administracji: W arszawa, O rd y n a c k a Nr. 7 m. 3, tel. 411-22, 184-56.

Redaktor odpowiedzialny M ie c z y s ła w B o d a lsk i. Wydawca W a c ła w R o k o sz .

(11)

Bezsprzecznie najlepsze i najtrwalsze są rowery krajowej fabryki

B. Wahren-Warszawa

o czem świadczy szereg zw ycięstw osiągniętych na rowerach marki

przez najlepszych kolarzy polskich w kraju i zagranicą,

P ierw s z a k ra jo w a fa b ry ka ro w e r ó w i motocykli

B. W A H R E N

założona w r. 1893.

F A B R Y K A : L e s z c z y ń s k a 3, t e l e f o n 271-25.

B I U R O I S K Ł A D : ś w i ę t o k r z y s k a 26, t . 53-72.

A D R E S T E L E G R . : B e w a h r e n - W a r s z a w a .

K A T A L O G I I P R O S P E K T Y N A Ż Ą D A N I E — D O G O D N E W A R U N K I .

w w w w w w w w w w w w w w w w W W W W W W W W W W W W W W W W W w w w :

(12)

NAJLEPSZE ANGIELSKIE

NA ŚWIECIE

GWARANCJA LETNIA

Jeneralna Reprezentacja na Polskę

WARSZAWA

ZIELNA 32

N r . 9 5 2 . „D ru k arn a S p o łeczn a", T el. 205-80.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę.. D rugim

Piękny dzień sprzyjał zawodom, tak, iż na starcie w Wieliczce zgromadziło się przeszło sto maszyn, liczba imponująca, jak na zawody p r o ­ wincjonalne. Biegów

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać

Popraw ki proponow ane przez S. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według

gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi­.. zycznego nie je s t i nie