• Nie Znaleziono Wyników

Kolarz Polski z Dodatkiem Łyżwiarskim : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich. 1927, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kolarz Polski z Dodatkiem Łyżwiarskim : oficjalny organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich. 1927, nr 1"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 1. S ob ota, X sty cz n ia 1927 r. R ok II.

Z DODATKIEM ŁYŻW IARSKIM

Oficjalny Organ Związku Polskiego Towarzystw Kolarskich

sjmS P

LUDW IK KAM IŃSKI W. T. C. m

C en a 60 groszy

(2)

Z arząd Zw iązku zaw iad am ia, że lice n cje na rok 1927 zaw odnicy powinni zam ie­

nić do 1 m a rc a 1927 r. P o ty m te rm in ie o p ó źn iający się b ęd ą p łacić k a rę . 1. — im ię i nazw isko

2. — ro k urod zen ia 3. — a d re s zam ieszk an ia 4 . — p rzy n ależn o ść klubow a 5. — b arw y klubu

N azw iska k o larzy o trzy m u jący ch now e lice n cje b ęd ą u m ieszczan e w k olejności zg ło szen ia w „K olarzu Polsk im “.

P o lice n cje z w ra ca ć się do s e k r e ta r ja tu Zw iązku P o lsk iego Tow . K o larsk ich — W arszaw a, ul. O boźna Nr. 3 — D ynasy.

ZARZĄD

© @ © © 0 8 0 ® @ 0 © 8 ® 8 e ^ © a @ ® a 8 © 0 © @ @ © 0 @ 0 @ 8 0 8 8 0 @ a @ 0

Klinika!

Polskiego Zwiaikn łiiw ia isk isp

Na posiedzeniu Z arząd u P. Z. Ł. uch w alon o:

1. P rz y ją ć na czło n k a P . Z. Ł. po zap łacen iu w pisow ego i skład ki Żyd. T. G.

S. „M akkabi“.

2. Z am ów ić w Z. Z. 100 sztuk k a rt zdrow ia dla zaw odników i p rz e sła ć je p oszczególnym T o w arzystw o m , Klubom i Sek cjom Ł yżw iarsk im . Ze sw ej stro n y po­

szczególn i człon k ow ie P . Z. Ł . z e ch cą zaw iadom ić, ja k a ilość k a r t zdrow ia będ zie im p o trz e b n a .

3. P o w ielić regu lam in P . Z. Ł . i p rz e sła ć go członkom .

4. S ek cji Ł y żw iarsk iej K alisk iego T o w a rz y stw a C yklistów p rz e sła ć k w estjo n a- rju sz, a po w ypełnieniu go p rzez T o w arzy stw o , n ad esłan iu w pisow ego i skład k i — p rzy ­ ją ć w p o cz e t członków P. Z. Ł ,

ZARZĄD

®®®®®®©®©®®®®®©®®®®®®e®©©®®®®©©©®©@@®@@®@

C zasopism o n a sz e , ch cą c dać m ożność szero k iem u ogółow i k o larzy i sym patyków te g o sp o rtu , zap o zn ać się lep iej z życiem p o szczególn ych n aszych m istrzów , o g łasza an ­ k ie tę pod ty tu łe m — „ Ja k z o sta łe m k o la rz e m “.

Z w racam y się w ięc z u p rzejm ą prośb ą do n aszy ch k o la rz y , ażeb y zech cieli w m oż­

liw ie n ajk ró tszy m czasie n a d e sła ć nam odpow iedź na n aszą a n k ie tę w raz ze sw oją n aj­

b ard ziej ulubioną fo to g ra fją . A n k ietę d ru k ow ać będ ziem y w m iarę d o starczan y ch nam ręk o p isó w .

" R ED A K CJA

(3)

F in ał m istrzostw a Polski na szosie w 1926 roku

O R G A N I Z A C J A M Ł O D Z I E Ż Y

K O L A R Z P O L S K I Ntv 15. Str. 3.

O rganizacja m łodzieży w sporcie kolarskim od- dawna już czeka na sw oją kolej.

Tow arzystw a kolarskie zajm owały i zajm ują się dotąd propagandą sportu kolarskiego niemal w yłącz­

nie w śród dorosłych. W yjątkiem była opieka nad młodszemi m iłośnikam i tego sportu wtedy, gdy ci mie­

li zam iar pośw ięcić się zawodom.

W łaściw ie Tow arzystw a żyją dla siebie sam ych i nie w ychodzą poza ramy w łasne, aby nazew nątrz rów nież przyczynić się do szerzenia zam iłow ania do koła.

Pozbyw ając się tym samym tego pierw iastka życia społecznego, jakim jest bez w ątpienia pomoc młodzieży szkolnej w jej organizowaniu życia sp o r­

towego, co już czynią z dużem pow odzeniem T o w a ­ rzystw a, od d ające się innym gałęziom sportu.

Jednym z celów , które kolarstw o, jako sp o rt, osiągnąć powinno, jest organ izacja młodzieży szk o l­

nej w oddziały kolarskie i danie tej m łodzieży m oż­

ności poznania zasad prawidłow ej jazdy, a po na byciu odpow iedniej wprawy pokazania je j na wy­

cieczk ach piękna polskiego krajobrazu i zabytków historycznych , rozrzuconych bogato po rozległych ziem iach R zeczyp ospolitej,

O czyw iście, że w szelkie poczynania w tym wzglę­

dzie powinny być oparte na ścisłem porozum ie­

niu z władzami szkolnem i i za ich ap ro b atą, Tow a­

rzystw o spełniłoby w tym wypadku rolę pomocniczą, jak o jeden z czynników wychow ania ogólnego.

Sto przeszło Tow arzystw kolarskich posiada zorganizowane kadry sportow e, sto przeszło środo­

w isk szkolnych znalazłoby m ożność korzystania z po­

mocy fachow ej tych organizacji. Około trzech ty się­

cy m łodzieńców mogłoby korzystać w niedziele i św ię­

ta z dobrze obm yślonych w ycieczek, zn ajd u jąc obok straw y duchowej i zadow olenie, płynące z obcow a­

nia z naturą.

O rganizacja nie je st spraw ą tak trudną. R ozu ­ miemy, że drogi je j kroczyły w n astęp u jący sposób:

Tow arzystw o zw raca się do władz szkolnych w da­

nej m iejscow ości z zaofiarow aniem swej pomocy i po opracow aniu wspólnego programu w ycieczek, ew en­

tualnie tem atów krótkich pogadanek, ty czących się zw iedzanych m iejscow ości, szkoła w ydaje zezwolenia swym uczniom kolarzom , ci zaś we w skazane dni p rzybyw ają do lokalu T ow arzystw a, skąd pod opie­

k ą delegow anych w tym celu członków odbyw ają w ycieczkę.

O pracow anie odpowiedniego regulaminu i pilne przestrzeganie tegoż, wprowadzi w życie tak stwo­

rzonej organizacji ład i harm onję nieodzow ną w w ię­

kszych grom adach.

Dłuższy okres wypoczynku w akacyjnego dalby się w yzyskać w przyszłości na w ycieczki w iększego

(4)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 1.

go pokroju, ew entualnie na sp ecjaln e zjazdy k o lar­

skie młodzieży, połączone z zawodami dostępnemi dla w ieku i zdolności fizycznych uczestników . P rzybył­

by jesz cz e jeden dodatni czynnik w ychow aw czy, od­

ciąg ający m łodzież od błądzenia samopas bez opiekj i m arnującej sw e siły w nieum iejętnej jeździe na ro ­

werze.

Rozum iemy, że początek zawsze jest trudny, ale rozumiemy również, że w cześniej czy później Tow arzystw a muszą w ziąć na siebie rolę wyżej w ska­

zaną. Życie samo zmusi je do tego, gdyż inaczej nie w ypełniałyby sw ych zadań społecznych i wskazań statutow ych.

N ajw iększą tru d n ością będzie w ynalezienie od­

pow iednich ludzi, lecz sądzimy, że po odrzuceniu m ałych n iech ęci, w ypływ ających z racji pow iększo­

nej pracy nad przygotow aniem do w ycieczki i po przełam aniu pierw szych lodów niepew ności, znajdą się chętni, którzy później od kryją w swej pracy za­

dowolenie z obcow ania ze zdrow ą i pełną zapału młodzieżą.

D ajem y myśl, w ierząc, że Tow arzystw a, którym dobro m łodzieży i sportu kolarskiego leży na sercu, z ech cą tę myśl zrealizow ać, przyczyniając się tem sam em do podniesienia ogólnego poziomu zdrowia fizycznego i m oralnego wśród społeczeństw a, co je st naszym najw iększym nakazem i obow iązkiem spo­

łecznym .

P O S E Z O N I E

O r g a n iz a c y jn ie bieg i sz o so w e należą do t r u d n i e js z y c h , aniżeli [biegi toro w e, r o z ­ g ryw ka tych bo w ie m od byw a się na j e d ­ nym m ie js c u i w ym aga t y lk o w y s z k o lo ­ nych sędziów.

nigdzie, a naw et t a k trudny i długi wyścig, ja k d ookoła w o je w ó d z tw a K r a k o w s k i e g o , poza dro bnem i us ter k a m i, n ależał do uda- t nych .

cała zb yt w iele or g anizato ro w i wyścigu o m is trzostw o P o l s k i W a rs z a w s k ie m u Tow . Cyklistó w .

Zarzuty, ja k o b y człon kow ie W . T . C.

K. D uszyński W. T. C. m istrz P olski, S. Z iem bicki, B r z e s k ie Tów. Kol. S p or.

T. B a r to d z ie jsk i, czołow y d łu g o d y s ta n so w ie c W. T. C. m istrz w ojew ód ztw a P o le s k ie g o

S z o s o w e wyścigi p o tr z e b u ją o b staw ie n ia Niemiły zgrzyt w ywołała p r z y k r a wzmlan- dali t a k ą kaw ę, od k t ó r e j zachoro w ali Igna- t ra sy , zorg an izow an a p ó łm e tk a i d ość k a „k om unikat L w o w sk ie g o T o w . k o la rz y “, tow icz i S e r b e ń s k i , a w ięc kaw ą rozm yśl- ś c i s łe j k on troli w c z a s i e c a łe g o biegu. k t ó r a nie zosta ła w swoim czasie sp r o ś - n ie z atru tą, podch od zą, pod k a t e g o r j ę S ą d z ą c je d n a k z p rze biegu i rezv.’ _ .tów tow ana, a w ięc przez Zarząd t e g o T o w a - sprawy k a r n e j i m uszą być wyjaśnione w yścigów , o r g a n i z a c ja nie szwankow ała rz ystw a a p ro bo w an a. W z m ia n k a ta zarzu- z ca łą be zwzględnością.

(5)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 1. Str. 5.

W a r s z a w s k ie Tow . Cykl. znajd uje się 40 l a t na czele K o la rst w a po lskiego i je g o p ra c a by ła zaw sze uczciw a i tw ó rcza.

P an ow ie z L. T . K . i M. zapędzili się zbyt d aleko.

Na głupstw ach po w tarzan y ch przez ich

„n ie b e z p i e c z n i e “ m łodych zawodników, w be zw s ty d n y sp o só b tłu m a c z ą cy ch swą p o ra ż k ę , po ważni ludzie op ie rać się nie mogą, słu sznie w ięc, o ile te r a z ty c h „po­

ważnych ludzi“ z L. T . K . i M. pocią gną za sz afow anie brudnerr.i i o d rażającem i zarzutam i do su rowej od powiedzia lności.

W i e l k i e uznanie należy się os obom u r z ę ­ dowym i p rasie co d zienn ej i s p o ito w e j, k t ó r e z prawdziwym zapałem zajęły się p ro p ag and ą w yścigów szoso wych , a więc:

p. S t a r o ś c i e w arszaw skiem u, Okuliczow i i J e g o M ałżo nce, za p rzy czyn ienie się do zorgan izow ania w yścigu „ S t a r o s t w a W a r s z a w s k i e g o “ i za ofiarowan ie p i ę k ­ nych nag ród dla zw ycięzcó w ; p. W o ­ jew od zie k rak o w s kiem u , D arow sk iem u za p o p a rc ie i c en n e nagrody ofiaro­

w ane zw yci ęzco m w w yśc igu dookoła w o je w ó d z tw a K r a k o w sk ie g o ; E x p r e s s o - wi P oran n em u , który dzięki inicjatyw ie pp. J . G r a b o w s k i e g o i F r. S z y m cz y k a zorganizował b ie g „ O k r ę ż n y o p u h ar”

i bieg uliczny; Stad jo no w i, k tóry dzięki pom ysłow i pp. J u n o s z y - D ą b r o w s k i e g o i S t . M a lic k ie g o urządził „ P ie rw szy k r o k “ , a później i „Drugi k r o k ” k o l a r ­ ski i „ R z e c z y p o s p o l i te j“, k t ó r a z ini­

cjatywy p. B e d n a r s k i e g o or ganizow ała n ies ły ch an ie c e n n e z punktu w idzenia p rz y s p o s o b ien ia w o jsk o w eg o , bieg i na prz e ła j.

* * *

W s z y s t k o to w znacznej m ie rze przy­

czyniło s i ę do ro zwoju k a la rstw a s z o ­ sowego, k t ó r e wróży ja k n a jle p s z e n a ­ d zie je.

W s e i o n i e ubiegłym na plan pierwszy wybił się młody kolarz , K azim ierz D u ­ szyński. S t a r t u ją c w roku 1925 w kilku w y ś c i g a c h szo so w y ch zw rócił na sie b ie uwagę sw ą w y tr w a ło ścią i za cię cie m . W a ­ lory te w sz c z e g ó ln o ś c i w y kazał w bieg u do- ok o ło w ojew ód ztw a W ars zaw s k ieg o , w k t ó ­ rym, pomimo swych młodych lat, w o g ó l­

nej k la s y fi k a c ji z a ją ł 17 m iejsc e.

P o zap rawie zimowej, D u szy ń s k i sezo n ub ieg ły ro zpoczy n ał pod sz czę śliw ą gwiazdą, u s tan aw iając na drew niany m t o r z e W. T . C.

nowy pó łg odzinny r e k o r d — p rze je ch aw szy 18 kim. 45 m.

F a k t ten w sk azy w ał, iż w sez o n ie t r z e b a się b ę d z ie z Dusz yńskim lic zyć, ja k o z k o ­ larzem wytrzymałym, am bitn ym i p o sia d a ­ jący m duży zapas woli.

P ie r w s z y d ebiut w 5 0 kim. w y ścig u

„ O t w a r c i a W . T . C . koń czy się b o lesn em up ad kiem na o s ta tn ich 5 0 0 m.

W y ścig wygrał w te d y wsp ania łym fin i­

szem - K o s z u t s k i z K a li s k i e g o Tow . K o ­ la rzy od B a r to d z i e js k i e g o , za k tóry m przy­

był s t a r y „as" W . T . C. L. K am iński i d ale j młody, dobrze się zapowiadający , S o b o le w s k i.

W nastę pnym biegu o puhar „E xp ressu P o r a n n e g o ” Du szyński dzielnie walczy z cz oło w em i asa m i szosy.

P o od parc iu w szystk ich a ta k ó w , sam prow adzi od Jabłon n y , p o d c z a s ulew nego deszcz u szczupłą g a r s t k ę p o zo stały ch k o n ­ k u r en tó w i ulega d opiero w W a rs z a w ie , gdzie nie wytrzymał szalo neg o zrywu na k am ien iac h ul. D o b r e j i oddal pierw sz e m i e j s c ; Ziem bick iemu. T rz e c im wtedy był G ro n czew sk i, czw arty Sk o w ro ń sk i i dalej L. Kamiński, F r ó s s , K ro t k ie w s k i, D roń ko , O . Miller i inni.

O. M iller „U nion“

m istrz w ojew ód ztw a Ł ó d z k ie g o

P o w ygraniu m is trzostw a w o je w ó d z ­ tw a W a r s z a w s k ie g o od B a rto d z ie js k ie g o i S k o w r o ń s k i e g o , D u sz y ń s k i b i e r z e udział w m is trzostw ie P o l s k i i pomimo niezliczo­

nej ilo ści d efek tów w ygry w a j e w sp an ia­

łym fin iszem od B a r t o d z i e j s k i e g o , Z iem bic- k ie g o , D roń ki, G r o n c z e w s k i e g o i innych, k tórzy , w ied ząc już o k o ń co w e j szy b k o ści D u sz y ń s k ie g o , nie pozwolili n ad ać w y ści­

gowi o d po w ied niego te m p a . C z a s wyścigu, praw ie 8 i V2 godziny i w d osk o nały ch w a­

ru n k a c h atm o sfery czny ch , po d o b r ej s z o ­ sie, uważać należy za bard zo słaby.

W wyścigu o n a g r o d ę „ S t a r o s t w a W a r ­ s z a w sk ie g o “ D u s z y ń s k i p o d k r e ś la wy­

bitnie swą w a r t o ś ć sz o so w ca , wygrywa­

j ą c bieg w św iet nym stylu i zd obyw ając ponadto n a g r o d ę p ó łm e t k a , gdzie ró w n ież pierw sze za jął m iejsc e.

W g ó r sk im w yśc igu z zapał em walczy

z te re n e m , zimnem i k on kuren tam i, z a j ­ muje je d n a k d opiero siódm e m ie jsc e po 1. P io trow iczu, 2. C h y łcę , 3. C zech u 4. B arz y ck im , 5. K ies slu i 6. G ro n cżew - skim .

K o ń cz y Du szyński swój piękny sezon w ygraniem w y ścig u d o o k o ła w o jew ó d ztw a K ra k o w sk ieg o , w k tóry m dystans 5 6 4 kim.

po t e re n ie c ię ż k im p r z e je c h a ł w 29 godz.

3 0 m., w y p rz e d z a ją c 2. S e r b e ń s k i e g o , 3. K r o b o t a , 4. P io tr o w ic z a , 5. G ro n czcw - s k ie g o i 6. Ł a p ta s ia .

S ą d z ą c z ilości zw y cięztw , D u s z y ń s k ie ­ go be z sp rz e c z n ie zalic zyć należy do n a j ­ le pszy ch naszy ch szoso wców , J e ż e l i u le ­ g ał to na p o czątk u sezonu ty lk o i zaw­

sze w w alce, a w bieg u o n a g r o d ę S t a ­ ro stw a z d oby ciem n agrod y p ó łm e tka wy­

k azał, że panuje nad w y ścig ie m w zu­

pe łno ści. Niew iad omo ty lk o ja k z a c h o ­ wa ssę młody mistrz w biegu ro z g ry ­ wanym w silnym te mpie na „ s i ł ę ” .

r . B a r t o d z i e j s k i —- W . T . C ,— w b i e ­ gu „ O t w a r c i a ” za jm uje po ładn ej w al­

ce pewne dru gie m iejsc e. W m is tr z o ­ stw ie w ojew ód ztw a znów drugi przy­

chodzi do t a śm y .

W m is tr zo stw ie P o ls k i na całym d y ­ stansie zbyt się os z cz ę d z a , by o s t a t e c z ­ nie p r z e g r a ć finisz do s z y b s z e g o od sie b ie D u szy ńsk ie g o . Z a jm u je w ięc i w tym wypadku swe „niezaw od ne“ drugie m iejsc e.

Na te m k o ń c z y się k a r j e r a ub ieg łeg o sezonu te go sy m p atyc zn eg o k olarza.

Zrażony n iep o w o d z en ia n r , pomimo o g r o ­ m nej pracy włożonej w t r e n in g i, us u­

wa się, na pew ien czas zapewne , z r y ­ w alizacji k o la rs k ie j.

Ziem bick i S . — „ B r z e s k i e T o w . K o*

l a r s k o - S p o r t o w e “ — ma za s o b ą w sp a­

n iałą prz e sz ło ść, gdyż w biegu d o o k o ­ ła w ojew ód ztw a W a r s z a w s k ie g o , w d ru ­ gim e t a p i e b e z a p e la c y jn ie d ys tan su je w s z y stk ich i ty lk o niespod zie w an e, u p ar­

cie p o w t a r z a ją c e się d efe k t y , p r z e s z k o ­ dziły mu w osiąg n ięciu zwycięstwa.

W m is tr z o st w ie w ojew ód ztw a P o l e s k i e ­ go Z iem bicki os ią g a w ubiegłym sezonie rek o rd o w y czas, p rz e b y w a ją c 100 kim.

w 3 g. 11 m. 10 sek ., n a s tę p n ie św ietn ie wygrywa w yścig „ E x p res su P o r a n n e g o “ . N ie st e t y , za su g e st jo w a n y przez swych s p o rto w y ch kierow nik ów, o p o w iad ający ch mu o „dzik ich k o m b i n a c ja c h “ j a d ą c y c h z nim k on k u ren tów , w m is tr z o s t w ie P o l ­ ski jed zie b e z ża d nej inicjatyw y i am b icji i przych od zi do m ety t rz e c i.

W ciężkim i trudnym biegu naprzełaj żadnej roli nie od egrał.

M iller O . — „U n io n “ , te n najb a rd z ie j pech ow y k o la rz w P o l s c e , zdobył m is tr z o ­ stw o w ojew ód ztw a Ł ó d z k ie g o , poza te m , bio rąc udział w c a łe j s e r ji wyżej w s k a z a ­ nych biegów z po wodu d efek tów , bądź

(6)

Str. 8. K O L A R Z P O L S K I Nr, 1.

to zm uszonym by ł wyco fywać się zupeł­

nie.

L a n g e M. — P o z n a ń s k ie Tow . K olarz y, z d o b y w c a m is tr zo stw a P o l s k i w 19 25 r.

w ubiegłym sezo nie zają ł w t e j k l a s y c z ­ nej pró b ie zaszczy tne c z w a r t e m ie jsc e . B y ł t o jedyny zawodnik, k t ó ry ro bił wy­

siłki, by nad ać wyścigow i m is tr zostw a P o l ­ ski j a k i e ś tem po , n i e s te t y c t ł a jego ini­

cjat yw a ro zbijała się o beznad zie jn y upór po zostałych k olarz y.

I te n sym patyczny i n aw s kroś duchem

«portowym p rze p o jo n y kolarz, w y co fał się z d a ls z y c h walk, p o ś w ię c a ją c się, w roku u b ieg ły m p rac y w szk o le pilotów.

K am iń s k i L. i G ro n c z e w sk i S ., dwaj w ete rani - jubilaci W . T . C., walczyli z m łodzieńcz ym zapałem we w szy stk ich p raw ie k l a s y c z n y c h gonitw ach i zawsze p o trafili b y ć gi oźnymi, i tak : w bieg u „ O t ­ w a r c i a “ K am iński j e s t trzeci; w m is tr z o ­ stw ie P o ls k i G r o n c z e w s k i — sz ó sty; w b i e ­ gu d ook o ła w ojew ód ztw a K r a k o w s k i e g o G ro n c z e w sk i po wielu d e f e k t a c h przy­

ch od zi piąty; w wyśeigu o nagrodę S t a ­ ro stw a W a r s z a w s k i e g o K am iń s k i zajmuje drugie, a G r o n c z e w s k i tr z e c i e m iejsc e, a w biegu K ra k ó w - Z a k o p a n e G r o n c z e w ­ ski znowu prz ych odzi na sz ó stem m iejsc u . Z innych k olarzy sz osow ych wymien ić n ależy Ig n ato w icza ze Lwowa; S z e n r o k »

„ p e c h o w c a “ z P a b ja n i c ; M a lick ieg o z P o ­ znania, szy b k ieg o i z wielkim je ż d ż ą c e ­ go te m p e r a m e n t e m ; G ło w a ck ieg o , z w y cię z ­ cę .tru dneg o w yścigu nap rzełaj i w re sz c ie

M ich alak a, m is tr z a „ S o k o ł ó w “ na o k r ę g W a rs z a w s k i,

R ezulta ty wyścigów o m is tr zostw a w o­

jew ó d zk ie 1926 r.

W o je w ó d z t w o I m iejsc e II m iejsc e III m iejsc e C zas 100 kim.

W a r s z a w s k ie D u szy ń s k i K. B a r to d z i e js k i S k o w ro ń sk i 3 g. 54 m.

Ł ó d z k ie . . . . M i l l e r O. E e k A. W a liń sk i J . 3 g. 26 m. 38 s.

P o z n a ń s k ie . M a l i c k i M. Nowacki W y s o c k i 3 g. 25 m 2 s.

K r a k o w s k i e . . . P io tr o w icz B arzy ck i C z e c h 4 g. 18 m. 54 s.

L w o w sk ie . . . . . . Ig n a to w ic z S. K ie s e l E. S e r b e ń s k i F. 4 g. 26 m.

P o le s k ie . . . . Z i e m b i c k i S. W i ę c e k F. D r o ń k o M.

3 g. 11 m. 10 s.

K i e l e c k i e . . . . S a l s k i Z.

'

3 g. 23 m.

Ś l ą s k i e ... Daw id W . Ż a b k a K. A d a m e k R. 3 g. 29 m. 12 s.

P o m o r s k ie . . . P is a r s k i F. K ozłow sk i F . G a w ro ń sk i S. 3 g. 45 m. 52 s.

P om ian

J A K Z O S T A Ć K O L A R Z E M

K o la r stw o , pomimo p ozorn e j ła tw o ś c i, n a leży do je d n e g o z na jtr u d n iejsz y ch s p ortów i w ym aga o grom n ego p o ś w ię ­ c en ia , c ie r p liw o ś c i i pracy, a p rz e d e - w s z y s tk ie m , o ile chodzi o r y w a li z a c ję na t e r e n i e św iato w y m — talentu.

K o la r s tw o u p raw iane było od szeregu d z ie s ią tk ó w lat i p o s iad ało z a w s z e ogrom ną l ic z b ę zw olen ników , z a ś biegi k l a s y c z n e to ro w e i s z o s o w e r o z g ry w a ­ ne s ą od pół w ieku p rzeszło.

P i e r w s z e to r o w e m is trzostw o św ia ta n aprzyk ład , z o rg a n iz o w a n o w 1893, a mi­

s trz o stw o F r a n c ji ju ż w 1881 roku.

W P o l s c e p ie rw s z e m istrzostw o r o z e ­ gr a n e z o s ta ł o na s z o s i e w 1891 r. a na t o r z e w 1921 roku dopiero.

W tak długim o k r e s i e c z a su i przy m asow ym uprawianiu t e g o sportu, mu­

siały s p o t y k a ć się i fen om e n y, to te ż o b e c n ie re k o r d y ś w iato w e k o la rs k ie , tylko n i e s ły c h a n ie rzad ko i z ogromnym trudem s ą pobijane.

N aturalnie myślę tutaj tylko o tych w y c z y n a c h , w z a k r e s k tó ry c h nie w c h o ­ dzi te c h n i k a m e c h a n ic z n a . Nie ulega

w ię c w ątpliw ości, że w b ie g a c h z a p r o ­ w ad zeniem m otorów re k o r d y b ard zo c z ę s t o s ą i b ę d ą popraw ian e w z a l e ż ­ no ś ci od p ostęp u u lepszeń w m otorach, ich w ie lk o ś c i i wagi, ja k rów n ież i dłu­

g o ś c i toru , a z drugiej strony od s t o ­ pnia r y z y k a s a m e g o k o la rz a . W y c z y n fiz y c z n y j e s t tu na planie drugim, a w y ­ czyn s portow y p o d c i ą g n ą ć można do re z u lta tó w , o sią g a n y c h p rz e z k i e ro w c ó w s a m o ch o d ó w w y śc ig o w y c h .

T o r w M o n th e le ry pod P a r y ż e m j e s t widownią wielu n ow y ch re k ord ó w , gdyż k o n s tr u k c ja te g o autodromu p o zw ala s z ta je r o m na o sią g a n ie olbrzym ich s z y b ­ k o ś c i .

R o z p a t r y w a ć w ię c będ zie m y k o l a r ­ stw o sam o d zieln e , w k tó re m p o s u w a ­ nie s ię naprzód od by w a s ię na m a s z y ­ nie wpraw dzie, ale b e z p om ocy m o to ­ rów lub o s ó b tr z e c ic h .

R o w e r , zanim doszed ł do o b e c n e g o stanu, p r z e s z e d ł b a rd z o w ie lk ą ew o lu ­ c ję , a ten ja kim posłu guje m y się o b e ­ cnie, z a l i c z y ć n a le ży do je d y n e g o w ś w ie c ie ap aratu , przy po m o c y k t ó ­ reg o, ty lk o siłą mięśni, przeby w am y

z ta k ą ł a t w o ś c ią ogrom ne p rze strzen ia i o siąg am y z n a c z n ą b ard zo s z y b k o ś ć .

Nie b ę d z ie je d n a k ż e nas to ta k da­

l e c e dziwić, gdy weźmiemy pod uwagę sam ą ty lk o p o z y c ję j a k ą posiad a kolarz.

K o la r z s ie d z ą c na ro w erz e, posia d a, aż p i ę ć punktów o p a rc ia , a w ię c: nogi na p e d a ła c h , r ę c e na kierow nik u , za ś głów ­ ny c i ę ż a r s p o c z y w a na sio d ełk u. W y ­ g o d n ie js z ą p o z y c ję w y o b r a z ić sob ie trudno.

N a s tę p n ie c i ę ż a r c ia ł a j e s t ta k r o z ł o ­ żony pomiędzy dwoma głównem i pun­

ktam i o p a rc ia , — siodłem, na który m op iera się tułów i k ie ro w n ik iem , na k tóry m znajd ują o p a r c i e r ę c e , ż e o ż a ­ dnych s k rz y w ie n ia c h czy z w ężeniu k l a ­ tki p ie r s io w e j, mowy b y ć nie może, o c o laicy ta k c z ę s t o p o s ą d z a ją sport ko la rs k i. P o d o b n y c h d e fe k tó w n abaw ić się można było przy używaniu b icy k la . W t e d y k o la rz s ie d z ą c na sio dle nie op ie rał się na kierowniku, a tylko tr z y ­ mał go w r ę k a c h , c h c ą c z a c h o w a ć ró w n ow a g ę i nad ać b icy k lo w i k ieru n e k ja z d y , zaś o d le g ło ś ć sio d ełk a od k i e r o ­ wnika b y ła ta k małą, ż e ó w c z e s n y cy-

(7)

K O L A R Z P O L S K I Nr. i.

ldista k u rc z y ł się i garbił, c o naturalnie musiało m ieć s w o je złe n as tęp stw a.

P r z y r o w e r z e n o w o c z e sn y m w s zy s tk ie t e braki i nie d o m ag an ia z o stały usu­

nięte.

K o la r stw o w o b ecn y m s ta n ie j e s t r z e ­ c z y w i ś c i e zd rowym i pięknym sportem.

H: i %

O ile je d n a k row er, ja k o l o k o m o c ja lub j a k o s p ort tu r y s ty c z n y należy do

B a ile y n a ran n y ch tren in g a ch u p raw ia s k o k i p rz e z lin kę

n ie s ły c h a n ie p rzy jem n y ch i łatw ych, 0 ty le sp o rt k o la rs k i ry w a liz u ją cy j e s t bard zo trudny i j a k jn ż zazn ac zy liśm y na w s tę p ie , uw ażany z a je d en z n a j ­ tru d n iejs zy c h .

P ie rw s z y m k r o k iem k a ż d e g o k o l a ­ rza — w s tęp em do je g o k a r je r y s p o r ­ to w e j — j e s t tu ry sty k a.

T a p ięk n a gałąź sportu k o l a r s k i e g o ) da m o ż n o ś ć młodemu c y k l i ś c i e p r z e b y ­ w ać poza gran icam i dusznego m iasta 1 z w i e d z a ć n ie ty lk o b liż s z e i dalsze o k o l ic e , a le n aw e t bard zo od ległe s t r o ­ ny s w ego kraju.

P o t a k spędzonym roku turystycznym , gdy m ięśn ie s e r c a , b rz u c h a i nóg, karku i r ą k odpowiednio się wzm ocnią, a płu­

c a o tr z y m a ją n a l e ż y tą za p ra w ę, kolarz m oże p o m y ś le ć o ry w a liz a c ji — o s t a ­ waniu w szrank i.

N a le ż y je d n a k z góry ’w y b ra ć sob ie s p e c ja l n o ś ć , ja k n a jb a r d z ie j o d p o w iad a­

j ą c ą z d o ln o ś c io m d an eg o k o l a r z a . W i ę c krótk i, c z y długi dystans, tor czy s z o s a ?

W y b ó r powinien b y ć d o ść k a t e g o r y ­ czny, gdyż ro c z n e blieko upraw ianie

turystyki, a w ię c ja z d a na s z o s a c h w s k a ż e :

1) czy k o la rz zdolny j e s t do w ysił­

ków g w ałtow n y ch i s z y b k ic h ,

2) c z y posuwa s ię z ł a t w o ś c i ą pod­

c z a s długich w y c i e c z e k i c z y taki dłu­

gotrw ały w y s iłe k nie znuży go, a p r z e ­ ciw n ie s p raw ia p rz y je m n o ś ć ,

5) czy nie d eto n u je go, p rz e s z k a d z a w p ra c y p u bliczn ość, zw y kle w w ię ­ k s z y c h i lo ś c ia c h z b i e r a j ą c a się na w y­

ś c i g a c h k o l a r s k i c h to ro w y c h .

T o o s ta tn ie p y tanie z d ec y d u je, czy w y b ra ć tor c z y s z o s ę , a pierw sze d w a—

długi czy krótk i dystans.

P ie r w s z y ro k ry w a liz a c ji prawie ni­

gdy nie d a je d obrych re zu ltatów . T r e ­ ma s p o w o d o w an a n ie o b y c ie m się z k o n ­ ku rentam i, z warunkami wyścigu, z pu­

b l ic z n o ś c i ą w r e s z c i e (trem a nie o p u sz­

c z a am bitnego zaw od nika do k o ń c a j e ­ go k a r je r y sp o rto w e j), b ra k inicja tyw y, i zw iązany z tem n astrój p s y c h ic z n y , p a ra liż u ją na p o c z ą tk u n a jle p s z e n ie raz z d o ln o ś c i i to niety lk o w b i e g a c h t o r o ­ wy ch k r ó tk o d y s ta n s o w y c h , gdzie i/s s e ­ kundy d ec y d u je o z w y c i ę s tw i e lub p o ­ r a ż c e , ale w b ie g a c h d lu g o d js t a n s o - wycli, b a n a w e t s z o s o w y c h .

T o te ż le p s z e o w iele wyniki w y k a ­ zuje każdy p o c z ą t k u j ą c y k o la rz na t r e ­ ningach, z k tó r y c h właśnie w y c h o w a ­ w c y mogą s ą d z ić o je g o p rz y sz ło ś ci s p o r to w e j.

P o w y b or z e o s t a t e c z n y m n a s tą p ić p o ­ winna żmudna i w y m a g a ją c a wiele c ie r p l i w o ś c i i p o ś w ię c e n i a praca.

C o d z ien n e treningi na t o r z e należy o d b y w a ć najm niej w dwie godziny po je d z e n iu , to j e s t w c z a s i e , w którym d obrze uprzednio p rz e ż u ta straw a, p r z e ­ ro b io n a p rz e z ż o łąd ek , c z ę ś c i o w o p r z e ­ p c h n i ę ta j e s t do k is z e k , gdyż wtedy mięśnie, p o d c z a s r ó ż n e g o ro dzaju ć w i ­ c z eń , nie b ę d ą u c isk a ły na n a p rężon e ścia n k i żołąd k a.

Tre n in g dla k r ó tk o d y s ta n s o w c a wi­

nien o d by w a ć się na d ystansie około 10 k ilo m e tró w , n a jle p ie j w k ilk a lub k il k a n a ś c ie osób, p ro w a d z ą c y c h się na>

zm ianę. U n i k a ć n a leży p r z e m ę c z e n i a k t ó r e w y ra ż a s ię p rzy gn ębieniem , b r a ­ k ie m a p ety tu i b e z s e n n o ś c i ą .

R o z r ó ż n ia ć t r z e b a z n a c z e n i a — p r z e ­ m ę c z e n i e i z m ę c z e n i e . P ie r w s z e g o mu­

simy s ta r a n n ie u n ik ać, b e z drugiego nigdy nie popraw im y rezu ltatu . Na t r e ­ ningu musi b y ć zu ży ta t a k a d oza e n e r - gji, k t ó r a b y w y w ołała z m ę c z e n ie .

J e ż e l i d zięki c od zien n ej zapraw ie wspomniany d y s ta n s zaw od nik b ę d z ie p rz e je ż d ż a ł z ła tw o ś c ią , w ted y k r ó tk o - d y s ta n so w c y powinni p rz y stą p ić do t r e ­ now ania w s z y b k o ś c i na d y s ta n sa c h od 200 do 400 m., z a ś d łu god ystan sow cy

do z w i ę k s z a n i a tempa, a w p rz y sz ło ś ci gdy i t a tru dn ość po k o n an a z o s ta n ie — do s top n iow eg o z w ię k s z a n ia dystansu.

P o z a t e m k r ó tk o d y s ta n s o w c y muszą z w r ó c ić b a c z n ą uwagę na drugą c z ę ś ć s w ego treningu, na w praw ian ie się w s z y b k o ś ć i .

T a k zw an e finisze p rz e z je d n y c h mo­

gą b y ć tr e n o w a n e cod ziennie, inni t r e ­ n o w a ć m ogą c o drugi lub c o tr z e c i dzień, j e s z c z e inni t y lk o ra z na tydzień.

T e r z e c z y z a l e ż n e są od siły i w r a ­ żliw ości mięśni, nerw ów, a c z ę s t o b a r ­ dzo ró żn y ch u b o c z n y ch n a s tro jó w i p r z e ­ ży ć , k t ó r e w wielkim stopniu w pływ ają na trening i re z u lta ty k o larza.

T r e n u ją c na s z y b k o ś ć k o l a r z musi p a m ię ta ć , że do k a ż d e g o finiszu powinien p r z y s tą p i ć zupełnie w y p o c z ę t y f i z y c z ­ nie i p s y c h ic z n ie . J e ż e l i odczuw am y z b y tn ie z m ę c z e n i e muskułów, je ś li j e ­ s teś m y p od d en erw ow an i lub w zru szen i—

n a le ży p r z e c z e k a ć , aż w s z y s tk o to ustąpi lub też z a n i e c h a ć zupełnie w dniu tym treningu na s z y b k o ś ć .

B a ile y b a r d z o s ta r a n n ie tren u je b ieg i p ie s z e

J a d ą c na d ystan s, w pew nem t e m p i e nad ajem y organizm ow i m iarow ą a u to ­ m a ty c z n ą p r a c ę , k t ó r a stan ro z d ra ż n ie ­ nia i zd e n e rw o w a n ia łagodzi, d op row a­

d z a ją c organizm w r e s z c i e do stanu n o r­

malnego.

W s p rin c ie , gdzie chodzi o p r z e j e ­ c h a n ie p e w n e g o d ystansu w c z a s i e naj­

krótszym , organizm zd o by w a s ię na wielki w y siłe k n e rw o w o -fiz y c z n y , a p rzy­

s t ę p u ją c do te g o w y czy n u — musi b y ć o d p ow ie d n io w y p o c z ę ty .

(8)

Str. 8. K O L A R Z P O L S K I Nr. 1.

T r e n u ją c na r o w e r z e , c z y to na sprint c z y to na dystans, nie należy z ap o m in ać o b i e g a c h p ie sz y ch i o b a r ­ dzo ważnem dla sprinterów ć w iczeniu, s k ak an iu p r z e z linkę.

P ie r w s z e up raw iać n a le ży po k a ż d y m treningu, b ie g n ą c wolno, ro z p r ę ż a się m ięśnie i n a d a je odpowiedni rytm p r a ­ c y s e r c a i płuc, drugie u p r a w i r r e b y ć winno p o d c z a s ran nych ć w ic z e ń , w y ra ­ bia ono silę i w y tr z y m a ło ś ć mięśni.

W s z y s t k o to d oprow ad za z a w o d n ik a do p e w n e g o w y s o k ie g o stanu f i z y c z n e ­ go, do form y; k t ó r a b ę d z ie dla k a ż d e g o organizmu sw oistą.

D a l s z e p o d n iesie n ie form y op ie ra się na odpowiednim t r y b ie ż y c i a c o d z i e n ­ nego, k t ó r e u ję te b y ć musi w s y s t e ­ m a ty c z n y plan, gd zie god zina snu, po­

ż y w ie n ia i treningu winna b y ć ś c iś le p rz y s tr z e g a n a , a z drugiej strony p o ­ winna m ieć m i e js c e sta ra n n a p ie lę g n a ­ c ja c ia ł a , w y r a ż a ją c a się w h ig jen ie ż y ­ cia, k ą p ie la ch i m a s a ż a c h .

Na ten ostatni za b ieg c h cie lib y śm y z w r ó c ić b a c z n ą uw agę ć w ic z ą c y c h s p o rto w có w . Według opinji tych w s z y ­ stk ic h , k tó rz y osiągnęli w ie lk ie r e z u l t a ­ ty, według ś w ie tn y c h w y c h o w a w c ó w i znak om itych m e n a ż e r ó w — n ajb ard zie j s p r z y ja ją c y m czynn ik iem do o sią g n ię c ia d o br e g o wyniku i d o jś c ia do w y so k ie j form y — j e s t masaż.

Chroni on od p rz e tre n o w a n ia i d aje m o żn oś ć p r z e p r o w a d z a ć m ocne i f o r s o ­ wne treningi, k tó r e w innych warun­

ka c h , to j e s t b e z m asażu, musiałyby d o p ro w a d z ić do przeforsow ania.

Z e ś rod k ów uży w any ch do masażu należy un ik ać ty c h , w s kład k tó ry c h wchodzi k w a s octo w y lub ty c h , k t ó r e z a ­ n i e c z y s z c z a ją — z a k l e ja ją pory skórne.

D o p ie rw s z y c h należy modny k ie d y ś

B a ile y , A nglja, z d o b y ł trzy razy m istrzostw o św ia ta am atorów

E m b r a c a tio n , do drugich c h ę tn i e u ż y w a ­ ny p rzez m asaży stów talk.

J a k o n a jo d p o w ied n iejs zy uw ażam y

„ V ital11, ś r o d e k do m asażu w yrabian y

w P o l s c e , k tó ry zd obył s o b i e uznanie u wielu re k or d z is tó w .

N a stę p n ie b a c z n ą u w agę należy zw ró ­ c i ć na w s z y s tk ie drobne fa k ty ż y c ia c od z ien n eg o . U nikanie je d n y c h , p o w ta ­ rzan ie drugich m oże p r z y c z y n ić się do p od niesie nia spraw ności s p o rto w c a . U - in ie jętn o ść ż y c i a od gry w a w ażną tu ro- lę.

W tych w y p a d k a c h nie p om oże ż a ­ den trener, z r e s z t ą sport k o la rs k i j e s t ta k indywidualny, że tr e n e r żad nej roli nie odgryw a; zawodnik sam, w n a jl e p ­ szym wypadku przy p o m o c y s w e g o o- p iek u n a — m en ażera, musi z w r ó c ić u w a­

g ę na to w s z y s tk o , c o dodatnio wpły­

wa na je g o s a m o p o c z u c ie i stan fiz y ­ czny.

J e ż e l i natrafi się na taki dzień, w k t ó ­ rym trening idzie św ie tnie i j e s t przemiłą ro z ry w k ą , n a l e ż y s ta r a n n ie z a n alizow ać, c o na to wpłynęło. A w i ę c — ilo ś ć godzin od poczy nku , ilość i j a k o ś ć sp o ż y ty c h p o t a w , ilość p r z e je c h a n y c h kilom etrów na ostatn ic h tre ning ach i t. d., a n a s t ę ­ pnie s t a r a ć się, w miarę m ożn ości, s tw o ­ r z y ć s o b i e w łaśn ie ter,o rodzaju w a ­ runki.

J e ż e l i to nastąpi, j e ż e l i t a k i e sam opo- znan ie o s ią g n ię le , to połowa trudno­

ś ci z a s a d n ic z o z o s ta ł a po k o n an a i s e ­ zon w roku pierw szym, gdyby n aw e t nie było wyników, zi a k o m ic ie w y k o r z y ­ stany.

O d a ls z y c h p rz y g o to w a n ia c h , k tó r e o d b y w a ć n a leży w o k r e s i e zimowym, napiszę w następnym numerze.

P om ian .

Prenumerujcie „Kolarza Polskiego”

W IK T O R JU N O SZA

W Y Ś C I G O S E R C E

K il k a sz a r p n ię ć — i był już w pełnym p ęd zie . U cz e p ił się z a n i m t y lk o J e r z y , le cz , ze w zglę du na przekład nię, nie mógł się utrz ym ać; od erw ał się i z a cz ą ł się od dalać. ^ P r z e d widzami K o n ic p rz e le c i a ł sam je d e n , sch y liw szy głowę, ro b ią c łokciam i, t a k , j a k b y na finiszu lOCO-metrówki. R z e cz y w iśc ie oklask iw ano go z zapałem ; lecz gdyby mógł to d o s t r z e c , zob aczy łby , że panna M ary clm a w ięk s z ą uwagę zw ró ciła na J e r z e g o , szybko, ale s p o k o jn ie p o d ą ż a ją c e g o za nim, w ods ęp ie k ilk u d ziesięciu m etrów . P o z o s ta l i jeź d ź cy byli j e s z c z e d ale j, o sto m etr ów za W a lsk im .

G dy przy z a k r ę c i e K o n ic się ob ejrzał, ujrzał s a m e g o J e ­ rz e g o . Zdał so bie sp raw ę, że je ś l i te r a z się w y cofa, en erg icz ny, w ytrzymały i z a m k n ięty W a l s k i po je d zie d ale j sam otn ie , pra w ­ d opo dob nie nie zosta n ie dopędzonym i w y gra w św iet nym stylu wyścig.

Myśl ta napełniła g o g o r y c zą, a p o tem z ło ś cią . P o s t a n o ­ wił w ięc j e c h a ć d alej, póki może.

N iebawem zaczął słab nąć. W głow ie je g o po w sta ł nowy pomysł: zwolnił g w ałtow n ie, o b e jr z a ł się, z a c z e k a ł na J e r z e g o .

G d y W a l s k i dołączył, K o n ic rzucił mu:

— T e r a z w ygraliś my; by le ty lk o nie dać się d opęd zić . S i a d a j na kółko.

I p o c ią g n ą ł k olegę re s z tk a m i sił.

— Niedługo —- po m y ślał — po te m on mnie będz e ciągnął...

a na finiszu prze m ó w i p rzekład nia!

Isto tn ie , gdy po k i lo m e t rz e K a z ik z a c z ą ł op a d a ć z sił, a p rze ciw n ic y się zbliżali — W a l s k i wysunął się naprzód.

J e c h a l i dłu go ra zem ; mimo, iż siedział na kółku, K onic czuł, że do k o ń c a nie w ytr zym a. T o t e ż g o r ą c z k o w o kom binow ał, ja k b y je d n a k nie dać k o led ze w ygrać biegu.

Z o staw ało do p rz e b y cia ty lko 2 k i lo m e t i y , kiedy W a l s k i e - mu ra p t e m od w ią zał się nu m erek . Z e s k o cz y ł z rowe ru, rzucił go Konic ow i i po bieg ł za gnaną p rze z w iatr p łócien ną szm atką.

(9)

K O L A R Z P O L S K I Nr. 1. Str. 9.

Z A P R A W A Ł Y Ż W I A R S K A

Ł Y Ż W Y D Ł U G I E

Ja z d a wyścigow a na łyżw ach dłu­

gich wymaga od przyszłego zaw od­

nika przedew szystkiem doskonałe­

go stanu serca i płuc, a później do­

brych warunków fizycznych, które- by pozwoliły w kładanej pracy roz­

w ijać się na odpowiedniem podło­

żu. Zdrowie, siła fizyczna, am bicja i tem peram ent oraz system atyczna p raca nie ulękną się ostatecznego egzaminu, jakim będzie wysiłek, staw iający zaw odnika w rzędzie konkurentów do zdobycia hon oro­

w ych m iejsc w zaw odach.

Tu dla ścisłości zaznaczę, że za doskonałego zaw odnika uważam nie tego, który w ykaże się najw iększą liczb ą zw ycięstw , lecz tego, który pewne dystanse przebiegnie w cza­

sie n ajbard ziej zbliżonym do cz a ­ sów rekordów krajow ych. Stopień doskonałości zależny je st bowiem ściśle od warunków klim atycznych i terenow ych, jakiem i zawodnik rozporządza w swoim kraju, a na­

w et w danej m iejscow ości.

T ak np, elita naszych kolarzy z Łazarskim , Szym czykiem oraz J . Langiem i Hóchsmanem jest do­

skonałością w swoich sp ecjaln o ś­

ciach w P olsce, gdyż n iejed n o­

krotn ie byli zdobywcam i nowych rekordów . Je ż e li jed nak uczynić porównanie wymienionych kolarzy z takiem iż samemi wybitnemi za­

wodnikami zagranicznem i, to ch o ­

ciaż może się okazać, że ci o stat­

ni zostan ą zw ycięzcam i, to jed n a k w niczem nie zm niejszy zasług na­

szej czołów ki dla sportu rodzinne­

go, Gdy weźmiemy pod uwagę k li­

mat państw leżących na południe od Polski i k ry te zimowe tory, pozw alające na bard ziej równo­

m ierne rozłożenie zapraw y spor­

tow ca i nieprzeryw anie pracy, doj-

P an n a „B asia",

je d n a z n aszy ch czołow ych ty żw iarek

dziemy do wniosku, że jedynie le ­ psze w arunki zdołały w ytw orzyć doskonalszych sportowców.

T e same uwagi dotyczą również i łyżw iarstw a. Dajm y m ożność W . Kucharow i, doskonałem u łyżw ia­

rzowi i jem u podobnym do odby­

cia trzym iesięcznej zapraw y, p rze­

ryw anej jed yn ie koniecznem i od­

poczynkam i, a będziemy mieli p ra­

wo oczekiw ać na rezultaty lepsze od wyników osiągniętych przez Ju - cew icza na ostatniej Olimpjadzie.

O kreśliw szy, co rozumiem pod nazwą, doskonałości, postaram się poniżej w skazać ogólne drogi, pro­

w adzące do wymienionego celu.

Przedew szystkiem zapraw a ły ż­

w iarska je s t zależną w dużym stop­

niu od indyw idualności, ja k ą dany osobnik przedstaw ia i do tej indy­

widualności powinna być ściśle do­

stosow ana. Nie wolno tu naślado­

w ać m etody stosow anej przez in­

nego zawodnika, nie należy rów ­ nież korzystać w ca łej rozciągłości ze w skazań i rad udzielanych przez sportow ców , jeżeli rad y te odno­

szą się do m etody przez nich sto ­ sow anej.

Każdy zawodnik powinien dążyć do poznania sam ego siebie, a po­

znawszy, zdoła osiągnąć maksimum pow odzenia przy minimum w yłożo­

nej energji. Sportow iec musi zna­

leźć w arunki, w których jego dziel­

ność dochodzi do najwyższego stop­

nia rozwoju i dąży z niepoham o­

w aną siłą do wyładow ania się na- zewnątrz,

J a k poznać siebie, ja k dojść do stanu wysokiego napięcia en erg ji?

Przedew szystkiem usunąć należy palenie tytuniu i używanie pod ja ­ kąkolw iek postacią napojów w y­

skokow ych. S ą to trucizny dla (30CXX)OOOCXXXXXXMCOOCXX£mMOOOOOCa30CXXXXX)OtXmXCOOOCOOOOOOOCXX3000000000QOcmX50CmDOCm2C)COCX!OOOOOCO

T o trw ało k i lk a n a ś c i e sekund . W y s t a r c z y ł y one jedn ak Kon icow i, by o d k r ę c i ć rozluźnioną śru b kę.

P o je c h a l i d alej. T e r a z znowu prowadził K azik , mimo wi­

d o c z n e g o zm ęczen ia, co raz to w z m a cn ia ją c tem po ; od czasu do Czasu ty lk o od w ra ca ł się nie cierpliw ie, sp o g lą d a ł na kolegę i odzywał się:

— S ą d ale ko , nie d opęd zą, wygraliśmy.

B yli o 5 0 0 m etrów od celu. K o n ic z n ieu kryty m z d e n e r­

wowaniem śled ził za W a l s k i m . T e n ró wnież pilnie mu się przy­

p atryw ał. W i d o c z n e m było, iż w a lk a o p ierw sze m ie js c e b ę d zie zaw z ię tą . A c z k o l w i e k K o n ic a faworyzow&ła przekładnia, W a l s k i niepo ró w n anie św ieższy, m ógłby się z nim u p o rać. D l a t e g o też K o n ic wykazywał niedw uznacznie dyshumor.

G dy zosta ło już t y lk o trz y s t a m etrów , -zaszprintował. W a l s k i od pow ied zia ł naty ch m iast, i to t a k en erg iczn ie, że niebaw em zrównał się z k o leg ą. Zaczyn ał go m ijać, gdy w tem ro zle gło się zg rzy tn ięcie, jęły p ę k a ć szprychy i je ź d z i e c nasz z ro w e rem po­

toczyli się po ziemi.

K o n ic minął taśm ę sani jeden , tryum falnie unosząc do góry ob ie r ę c e .

N a t y c h m ia st p o b ieg ł szu k ać pannę M ary chn ę,

O k a z a ł o się je d n a k , że je j już niema przy celow niku.

P o śp ies z y ła , wraz ze zn aczną c z ę ś c ią z eb ran y ch widzów, do W a l s k i e g o , k tó ry , cały pokrwawion y, z tru d em się podnosił.

— I znowu głupi prz ypadek! żaliła się, prawie szlo­

c h a j ą c . — T a k i e g o ma p ech a... praw da, panie K a z im ie rz u ? . K o ­ nic nic nie odpowied zia ł; przygryzł ty lk o wargi. S ta n o w cz o to on nie miał s z c z ę ś c i a .

P o d rażn io n a w ogniu walki a m b icja, k tóra go chwilowo po zbaw iła w szelk ich skrupułów, k az a ła zapo m n ie ć o pow ziętem po stanow ien iu — z w y cię ż yć lojaln ie i bez zastrzeżeń . Gdy się za cz ą ł u s p a k a ja ć, w ted y zdał so bie sp r a w ę — niespod zie w anie dla sam eg o sie b ie — że własny trium f w ywołuje w nim w strę t, że sam so b ie się dziwi, ja k mógł p o stą p ić tak nik czem nie.

Gdy się dłużej nad te m zastanowił, g dy s i ę dłużej, niż to czynił d aw n iej, z a g ł ę b i ł w rozw ażan ia na t e m a t etyki spo rtow ej, zaczął g o r z k o ża ło w a ć popełnionego czynu i postanowi! z r e h a ­ b ilito w ać się, przed własnym sumieniem, j a k n a jp r ę d z e j.

(D . n.)

(10)

Str. 10. K O L A R Z P O L S K I Nr. 1.

m ięśni i nerwów. Nie zrobiwszy tego, zawodnik nie może myśleć o pow ażniejszych pow odzeniach.

B ęd zie zaw sze o ułam ek gorszy od swego współzawodnika, który,

K am iń ski z d o b y w a m istrzostw o O kręgu W arszaw skieg o na rok 1926

p osiad ając te sam e w arunki fizycz­

ne, w yrzekł się palenia i picia.

Znani mi są zawodnicy, którzy nie zm ieniając bytu życia, lecz p rzestając używ ać tytuniu i a l­

koholu, już po kilku tygodniach zdołali osiągnąć lepsze, niż k ied y ­ kolw iek przedtem czasy. To je s t pierw szy m om ent poznania.

Drugim niem niej ważnym mo­

mentem je s t kw estja długości snu.

Ogólnie p rzy jęta zasad a 8 go­

dzin snu je st słuszną i dla spor­

tow ca, który winien dać odpoczy­

nek mięśniom i nerwom. B y ć mo­

że, że dany zawodnik potrzebuje dłuższego snu, wtedy musi to zb a­

dać sam, a wyniki skontrolow ać na kilku następ u jących po sobie treningach.

Je ż e li średnia arytm etyczna no­

tow anych czasów wypadnie lepsza, niż przy 8 godzinnym śnie, należy nowy tryb życia zachow ać. P o­

w iększona spraw ność zawodnika zew nętrznie przedstaw i się w ten sposób, że m ięśnie będą p racow a­

ły lekko, niem al autom atycznie, z dążnością naw et do większego wysiłku.

Przeciw nie, jeżeli zaw odnik za­

uważy, że czasy na treningach okażą się gorsze lub, że je s t zmu­

szony do podniesienia pracy m ięś­

niow ej stosow ać duży zasób woli, będzie to oznaką, że należy po­

w rócić do daw nej normy snu, gdyż pow iększony odpoczynek sprow a­

dza niepożądaną opieszałość w p ra­

cy.

T rzecim momentem, prow adzą­

cym do sam opoznania, je st um iejęt­

ność dostosow ania odpowiednej dy- jety, p olegającej na um iejętnym do­

borze pokarm ów, zjadanych zarów ­ no pod względem jakości jak i ilo­

ści. D obry podręcznik higjeny i sa­

m oobserw acja w zkażą zawodniko­

wi, .które z pokarm ów będ ą n aj­

odpow iedniejsze dla jego organiz­

mu.

P an Ja n k o w s k i

w y kon y w u je p ię k n y łu k p rz o d e m

W program z a jęć codziennych wchodzi rów nież p raca zawodowa, którą sportow iec winien rozłożyć w ten sposób, ab y pracow ać rów ­ no i spokojnie, szybko, le cz bez

zdenerw ow ania. W tym celu le ­ piej je st uprzednio ułożyć w domu plan zajęć i sposoby ich w ykona­

nia, aby później uniknąć pomyłek i niepow odzenia, które ujem nie

T u taj ograniczę się jedynie na wskazaniu, aby unikać pokarm ów ciężkostraw nych; picia zbyt w iel­

kiej ilości wody, szczególniej zim­

nej; polecam natom iast jedzenie pod każdą postacią owoców, któ­

re, będąc łatw ostraw nem i, zaw ie­

ra ją spory procent cukru i są zna­

kom itą odżyw ką dla mięśni.

Zawodnik zauważy przy jak ich rod zajach pokarmów sam opoczucie jego się wzmaga i jeżeli spostrze­

żenie zostanie poparte doskonal- szem i niż przedtym czasam i t r e ­ ningów, to będzie dowodem, że d yjetę podobną należy w prow a­

dzić na stałe.

T rening dru żyny h o c k e y o w e j p r z e d w y jazd em n a za w o d y z a g ra n icą

w pływ ają na. stan nerwowy spor­

tow ca, w ytw arzając niekorzystny dla zapraw y zaw odnika nastrój.

O pogodny stan psychiczny, o na­

tu raln ą w esołość i unikanie przy­

k rości, w ypływ ających z cod zien ­ nych z ajęć lub z obcow ania z ludź­

mi, powinien zaw odnik zabiegać troskliw ie, gdyż je s t rzeczą spraw ­ dzoną, że nastrój duchowy wpły­

wa p odn iecająco lub deprym ująco na osiąganie dobrych rezultatów pod p ostacią lepszych, czy gor­

szych czasów w zapraw ie łyżw iar­

skiej.

Zawodnik, prow adzący dziennik, będzie mógł niejednokrotnie spraw ­ dzić słuszność powyższego tw ier­

dzenia na sobie samym i będzie się starał o stw orzenie w tym względzie przyjaznych warunków .

(D. n.)

S ła w

Pierwszy rocznik Kolarza Polskiego wysyłamy na zamówienie

Cena 1 egz. w opr. płóciennej zł. 12.

Ł Y Ż W Y

różn ych system ów

E. C H R O S T O W S K I

W a rsz a w a , M arszałkow ska Nr. 108, T elefon 35-87

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tow arzystwo organizujące deleguje do każdej grupy, przybyłej na Zjazd, je dnego ze sw ych członków, który staje się podczas Zjazdu to w arzyszem , opiekunem i

Najlepszym zawodnikiem okazał się L am b ert Tadeusz, któ ry przy lepszych w spółzawodnikach mógłby się wyrobić na pie rw szorz ędną siłę.. D rugim

Piękny dzień sprzyjał zawodom, tak, iż na starcie w Wieliczce zgromadziło się przeszło sto maszyn, liczba imponująca, jak na zawody p r o ­ wincjonalne. Biegów

Duszyński, wspomagany przez przez pracow icie trenującego T.. Kalinowski Warszawa,

Tym czasem m niemanie takie je st zw ykłą życiow ą omyłką, gdyż, żeb y w naszych w arunkach m óc posiłkow ać się rowerem , należy przedew szystkiem posiadać

b) Zaw iadam ianie Zarządu Związku o re ­ zu ltatach wyścigów zorganizow anych prżez To- w arzystw o:— członka Z... Stopniow o jed n ak zaczęto się w yzw alać

Popraw ki proponow ane przez S. W przeciw nym wypadku opłata wpisowego wynosi Zł. W szelk ie fundusze, oraz kw oty pieniężne winny być przechow yw ane według

gą nie b yć znawcam i, ale muszą być wyznawcami sportu, powinni się znajdow ać koniecznie ludzie, którym spraw a w ychow yw ania fi­.. zycznego nie je s t i nie