Był pijany, zasnął, uderzył w przyczepę s.2
OLESNO
BETON
transport pompa
46-300 Olesno ul. Leśna 3 tel. 034 359 84 08,803 689 021
www.wlodar.com.pl
fMEX PIECHOTA
... ■■■' I Sp. z o.o. Sp. t DOSTARCZAMY CIEPŁO DO TWOJEGO DOMU
Ruszyła wiosenna promocja opału
PN-PT 8:00-16:00 SOB 8:00-13:00
Sowczyce, ul Długa 6 tel.: 34 358 23 24 PN-PT 8:00-16:00 SOB 8:00-13:00
- węgiel przesiewany
- sprzedaż węgla luzem i workach po 25 kg
- szeroki asortyment -ekologiczne paliwa - gwarancja wysokiej jakości - transport gratis do 30 km
WĘGLOWA SA
EXTRA MASŁA smak z Olesna
■feamigenrerał słu
WALKA Z WIATRAKAMI
Gmina Radłów przygotowuje
się
doopracowa
nia planu zagospodarowania przestrzennego.
Mają w nim znaleźć się
lokalizacje farm
wiatro
wych. Towywołało
falęprotestów.
s.3
TAJEMNICZE OBRAZKI
Siedemnastowieczne polichromie
z
tzw. Bibliądla
ubogichkryją
się od lat pod warstwamifarby w
laskowickim kościele.By w całości ujrzały światło
dzienne, potrzeba ponad milionazłotych.
s.5
ZNISZCZONY RATUSZ
Burze,
jakiew
ostatnimczasie
przeszłynad
Byczyną,zniszczyły dach ratusza.
Duże straty poniosła teżizba
tradycyji. Dodatkowo trzask pioruna spowodował poważneawarie.
s.6
JAK W STARYM MAŁŻEŃSTWIE
Popularni
Andrzej Klimek (DJ Andree)
i AndrzejDragon (DJ
Dragon) zdradzająkulisy
swojej pra
cy,wspominają najśmieszniejsze sytuacje z
dys kotek,
atakże wpadki.
s.7
CZŁOWIEK JAK ZEGAR
Jan Nawrot od trzydziestu czterech
lat
napra
wia zegarkiw
Wołczynie,nie
tylko te na rękę.Szczególny szacunek ma
dowieżowych, na kościołach
iratuszach, które restaurował w różnych
częściachPolski.
Jeden z nich ważył ponad tonę.s.8
NIEBEZPIECZNY BARSZCZ
W
naszych
powiatachstwierdzono już
kilkamiejsc, w których rośnie
barszczSosnowskie
go, roślina
popegeerowska.
Bylinajest
szcze gólnie
niebezpieczna w upalne dni.Uważać muszą
m.in.alergicy.
s.13
reklama
KULISY POWIATU 6 sierpnia 2015
LICZBA
NUMERU 28
Tyle procent Polaków zatrudnionych jest na umowach śmieciowych.
CYTAT NUMERU
- Droga na skróty najczęściej prowadzi na bagna. W polityce także.
Janusz Piechociński, wicepremier
KALENDARZ
Czwartek, 6 sierpnia
218. dzień roku. Do końca roku 147 dni.
Imieniny: Jakuba, Marii, Stefana.
Piątek, 7
sierpnia219. dzień roku. Do końca roku 146 dni.
Imieniny: Doroty, Edmunda, Klaudii, Konrada.
Sobota, 8
sierpnia
220. dzień roku. Do końca roku 145 dni.
Imieniny: Dominika, Jana, Joanny.
Niedziela,
9sierpnia
221. dzień roku. Do końca roku 144 dni.
Imieniny: Edyty, Ireny, Juliana, Romana.
Międzynarodowy Dzień Ludności Tubylczej.
Poniedziałek,
10
sierpnia 222. dzień roku. Do końca roku 143 dni.Imieniny: Amadeusza, Bogdana, Wawrzyńca.
Dzień Przewodnika i Ratownika Górskiego.
Wtorek, 11
sierpnia
223. dzień roku. Do końca roku 142 dni.
Imieniny: Aleksandra, Włodzimierza, Zu
zanny.
Środa,
12
sierpnia224. dzień roku. Do końca roku 141 dni.
Imieniny: Euzebiusza, Juliana, Lecha, Wiktorii.
Międzynarodowy Dzień Młodzieży.
SZCZYPTA POLITYKI
Po prostu chamstwo
Okradał pracodawcę
KLUCZBORK Policjanci zatrzymali męż
czyznę, który podejrzany jest o okradanie swo
jego pracodawcy.
Tak ustalili policjanci, 25-letni mieszkaniec gminy Kluczbork pod-
<1
czas pracy przygotowywał towar i chował w kantorku. Kończąc dniówkę zgromadzone wcześniej przedmioty wynosił w torbie, a następnie zastawiał je w lombardzie.Według śledczych do kradzieży dochodziło kilkakrotnie od grud
nia 2014 roku do lipca 2015 roku. Przestępstwa nie były wcześniej zgłaszane policji.
- Policjanci przeszukując mieszkanie dwudziestopięciolatka odzy
skali między innymi wiertarki i części rowerowe - informuje Mariusz Trejten, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kluczbor
ku. - Pracodawca oszacował straty na blisko 7 tysięcy złotych.
Zatrzymany usłyszał już zarzut kradzieży, do którego się przy
znał. Teraz grozi mu 5 lat pozbawienia wolności. WD
Był pijany, zasnął, uderzył w przyczepę
r
WICHRÓW Kierujący samochodem terenowym 5 3 -latek najechał na zaparkowaną przyczepę. Mężczyzna miał w or
ganizmie blisko 3,5 promila alkoholu.
Chcesz być dziennikarzem?
SZANSA DLA AMBITNYCH
Wolny etat od 1 września
KULISY POWIATU KLUCZBORK - OLESNO
Poszukujemy pracowników z terenu powiatu oleskiego (w szczególności z gmin Praszka,
Rudniki, Gorzów ŚL).
Przyuczymy do zawodu, zorganizujemy praktykę.
Prawo jazdy - wymagane
Swoje CV wyślij na adres redakcji.
KAŻDY MOŻE SPRÓBOWAĆ!
reklama
W
piątek 31 lipca, tuż po godz. 10.00 w miejscowości Wichrów doszło do zdarzenia drogowego. Przybyli na miejsce funkcjonariusze ruchu drogowego zastali w rozbitym pojeździe śpiącego za kierownicą mężczyznę.
- Kierujący suzuki pięć- dziesięciotrzyletni miesz
kaniec powiatu oleskie
go najechał na tył zapar
kowanej, częściowo na poboczu przyczepy cią
gnikowej - opisuje zdarze
nie młodszy aspirant Sta
nisław Filak, oficer praso
wy oleskiej policji.
Podczas wykonywania czynności policjanci '2 wyczuli od kierującego g samochodem woń alkoho- S lu. Badanie alkosensorem &
potwierdziło, że kierujący „ miał w organizmie blisko &
3,5 promila alkoholu. " n - Jak ustalono również pasażer był nietrzeźwy -
kontynuuje mł. asp. Stani
sław Filak. - Pięćdziesię- ciolatek miał w organi
zmie ponad półtora pro
mila alkoholu.
Ani kierowca, ani pasażer nie doznali żad
nych obrażeń ciała.
Kierującemu pojazdem 53-latkowi oprócz utraty prawa jazdy, wysokiej grzywny grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
MK
Kierujący suzuki był pijany, zasnął za kierownicą i ude
rzył w zaparkowaną przyczepę.
reklama
( ✓ POŻYCZAMY✓ SKUPUJEMY ✓ SPUZEDAJEMY
POŻYCZKI dla
pod zastaw WSZYSTKIEGO
Olesno
ul. Mickiewicza 12/1, tel. 34 358 25 68
Więcej informacji znajtUif-w na naszej stronic:WWW.łOOmbartl.pl
wtygodniu
8»-2000j
WYDAWCA: Centrum “KOLISKO” Krzysztof Świeykowski; 46-320 Praszka, ul. Senatorska 3, tel./fax.: 34 35 88 774. Nakład: 6000.
Redaktor naczelny: Aleksander Świeykowski. Zatępca redaktora naczelnego - redaktor prowadzący: Andrzej Szatan tel. 34 358 86 21 lub 603 85 14 14 (a.szatan@wp.pl).
Redakcja: Andrzej Szatan (a.szatan@wp.pl), Małgorzata Kuc (malgorzatakuc@interia.pl), Anna Paduszek (aniapaduszek@gmail.com), Martin Huć (kulisypowiatu@interia.pl), Wojciech Dobrowolski (wojciechdobrowolski@wp.pl).
Współpraca: Stanisław Banaśkiewicz, Agnieszka Jasiniak, Marcin Szecel, Edward Tomenko, Elżbieta Wodecka, Katarzyna Błaut, Marzena Walska.
Marketing: Martin Huć, tel. 609 888 290, Zdzisław Pochorecki, Kazimierz Zaręba.
Skład komputerowy: Martin Huć, tel. 609 888 290 (redakcjajpro@o2.pl)
Nasz numer konta bankowego BS Namysłów 46 8890 0001 0000 5962 2000 0001, Księgowość: Biuro Rachunkowe - Kordian Poniatowski, tel. 34 35 91 310.
Druk: Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, drukarnia w Łodzi.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania materiałów. Nie zamówionych tekstów nie zwracamy. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.
„Mamy demokrację. Tak można"- twierdzi w programie telewizyjnym Sasin, czołowy polityk PiS. Prezydent elekt pod
czas uroczystości z okazji roczni
cy wybuchu Powstania War
szawskiego, widać to wyraźnie na zdjęciach, wydaje się wyraź
nie być zadowolonym z towarzy
szącej uroczystościom atmosfe
ry. Tak przynajmniej odczytuję, charakterystyczny dla tej twarzy, szyderczy uśmieszek Brak jakichkolwiek reakcji, słów potę
pienia, dezaprobaty, zatroskania z powodu zachowań kibiców ze strony polityków i ideologów opozycji nie zaskakuje. Takie reakcje czołowych polityków PiS, to już norma.
Wyzwiska kierowane bezpo
średnio, publicznie, w świetle kamer telewizyjnych pod adre
sem premiera, prezydenta, mini
stra marszałka to już chyba dla wielu codzienność. Do tego pomału się przyzwyczajamy.
Jednak zwracanie się do prezy
denta czy premiera tak samo jak do swojego kolegi, wroga z sąsiedniej ulicy, kumpla, którego chce się sprowokować do awan
tury, to dla mojego pokolenia chyba całkowita nowość. Cze
goś podobnego za komuny, nie przypominam sobie. Nie było podczas demonstracji w marcu
68 czy w grudniu 1970.
Zastanawiam się, jaką posta
wę przyjąć podczas zgromadze
nia narodowego w sali polskiego parlamentu podczas ślubowania prezydenta elekta. Najchętniej w tej uroczystości bym nie uczestni
czył. Mam jednak świadomość określonego szacunku i obo
wiązku. To będzie prezydent mojego kraju. Majestat urzędu, fotela każę zachować powagę.
Są granice, których nie wolno przekraczać.
Na swoim plakacie wybor
czym umieściłem przesłanie Władysława Bartoszewskiego:
„ Warto być przyzwoitym ”.
Będąc przekonanym, co do wartości tych słów zwłaszcza kiedy się jest politykiem, w posiedzeniu zgromadzenia narodowego, w uroczystości zaprzysiężenia nowego prezy
denta RP, wezmę udział. Wszel
kie odruchy niezadowolenia swego, postaram się tłumić, ukryć, bo tak nakazuje najzwy
klejsza przyzwoitość.
Aleksander Świeykowski
6 sierpnia 2015 3 KULISY POWIATU
Walka z wiatrakami
— i-OW Gmina przygotowuje się do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego. Mają w nim znaleźć się lokalizacje farm wiatrowych. To wywołało falę protestów.
Koń trojański o wątpliwej reputacji Dwa lata temu radni poprzedniej kadencji uchwałą przyjęli studium uwarunkowań terenów zagospodarowania przestrzennego gminy Radłów.
Określono w nim możliwości lokalizacyjne farm wiatrowych.
- Są w naszej gminie miej
sca, gdzie mogłyby stanąć wia
traki - mówi wójt Włodzimierz Kierat.
Mowa o Stemalicach, Wichrowie, Kościeliskach, Psurowie i Biskupicach.
- Logiczną konsekwencją podjęcia tej uchwały jest opra
cowanie planu zagospodarowa
nia przestrzennego - kontynu
uje wójt. - Określone zostałyby w nim konkretne działki, na których stanąć mogą farmy.
Budowie wiatraków jako pierwsi sprzeciwili się miesz
kańcy Stemalic. Nie zgadzają się na lokalizację pojedyn
czych turbin wiatrowych w promieniu mniejszym niż 10 kilometrów, ani zespołów tur
bin wiatrowych w promieniu mniejszym niż 20 kilometrów od ich nieruchomości.
- Turbiny wiatrowe są bar
dzo uciążliwe dla otoczenia - czytamy w proteście. - Wytwa
rzają nieustanny hałas i infradź- więki, które są przyczyną wielu groźnych chorób, a nawet śmierci. Zjawisko migotania cienia powoduje zakłócenia w transmisji fal radiowych i tele
wizyjnych oraz pracy telefo
nów komórkowych. Wywołuje zaburzenia snu, nudności i kło
poty z koncentracją. Pismo Ministerstwa Zdrowia zaleca lokalizowanie pojedynczych elektrowni wiatrowych w odle
głości co najmniej czterech kilometrów od zabudowań mieszkalnych. W tym zatem świetle zgoda władz gminy na te zagrożenia jest oznaką lekce
ważącego podejścia do tego zagadnienia i mieszkańców, a także niedbalstwa o nasze inte
- Kto chce brać pieniądze kosztem zdrowia ludzi - pytał Damian Zroski z Wichrowa.
Na spotkanie w sprawie wiatraków przyszło kilkadziesięcioro mieszkańców nie tylko gminy Radłów, ale także sąsiednich.
Wójt Włodzimierz Kierat nie uchronił się przed trudnymi pytaniami m.in. Adelajdy Pownuk.
resy oraz lekkomyślności osób, które wprowadziły na nasz teren konia trojańskiego o wąt
pliwej reputacji.
Pod protestem podpisało się 175 osób.
Nie taki diabeł straszny jak go malują - To pismo dało mi do myślenia - przyznaje Włodzi
mierz Kierat. - W naszej gmi
nie nigdy nie było większych nieporozumień i nie chcę, by sprawa wiatraków podzieliła społeczność. Dlatego zorgani
zowałem spotkanie z eksper
tem. Zaprosiłem Piotra Rudzy- szyna, by przekonał mieszkań
ców, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Wyjaśnił wszyst
kie zalety, ale też wady farm wiatrowych. Odpowiedział na wszelkie pytania i wątpliwości.
Wójt nie zaprzecza, że fer
my wiatrowe stanowiłyby potężny zastrzyk finansowy dla gminy.
- Jesteśmy niewielką gminą, nasz budżet jest skromny - argumentuje Włodzimierz Kie
rat. - Nie możemy porówny
wać się z Olesnem, Krzepicami czy Rudnikami. Dużego inwe
stora nie ściągniemy, nie mamy na to odpowiednich terenów, Radłów nie leży przy drodze krajowej czy nawet wojewódz
kiej. Za to oczekiwania miesz
kańców są duże. Wszyscy chcemy, by nasze wioski rozwi
jały się, by były nowe drogi, kanalizacja. A wiadomo na to wszystko potrzeba środków.
Nie ukrywam, że podatek od farm wiatrowych, rzędu kilku
dziesięciu tysięcy złotych rocz
nie od jednego wiatraka, pozwoliłby na wykonanie tych inwestycji.
Skorzystaliby także rolnicy, na działkach, których stanęłyby turbiny. Z nimi firma, stawiają
ca wiatraki, musiałaby podpi
sać umowy o dzierżawę terenu.
Powstałyby drogi dojazdowe do farm, a z nich korzystać mogliby wszyscy - podaje kolejny przykład wójt. - To jest ten ekono
miczny wymiar powstania farm, ale jeszcze raz pod
kreślam, nie chcę, by one podzieliły naszą gminę. Nie wyobrażam sobie też sytu
acji, że zlecamy opracowa
nie planu zagospodarowa
nia przestrzennego, a radni głosują przeciwko jego wprowadzeniu. To kosztuje kilkadziesiąt tysięcy zło
tych, to byłyby wyrzucone w błoto pieniądze, nas na to po prostu nie stać. Zależy mi, żeby przed przystąpie
niem do opracowania planu, była decyzja, chcemy wia
traki w gminie Radłów czy nie. To, że one będą ujęte w planie, nie oznacza jeszcze, że jakaś firma zdecyduje się je postawić.
To walka z ludzką chciwością Na spotkanie z ekspertem przyszło kilkadziesięcioro mieszkańców nie tylko gminy Radłów, ale także okolicznych - Krzepic i Rudnik.
- Wiatraki, tak jak każda for
ma produkowania energii, pociągają za sobą wady i zalety - mówi Piotr Rudzyszyn. - Nie ma takiego rozwiązania, które miałoby same zalety. Macie gminę partnerską w Niemczech, ona poszła tą drogą, może warto zapytać ich, co sądzą na ten temat
- Radzi part żeby jechać do Niemiec, ja byłem we wsi Mie- rzyce pod Wieluniem - mówi Damian Zroski z Wichrowa. - Tam też było zebranie z takim panem jak pan. I gdyby teraz tam
się pokazał i chciał posta
wić drugą turbinę, a stoi tam studwudziestometro- wa, to nie wiem, czy by stamtąd wyjechał cały.
Rozmawiałem z pięćdzie
sięcioma sześcioma oso
bami, za wyjątkiem trzech, wszyscy byli przeciw.
Powiedzieli mi, jeśli macie szukać w intemecie infor
macji na temat wiatraków, wsiądźcie w autobus, przyjedźcie, my wam pokażemy, z czym to się wiąże. Kto chce brać pie
niądze kosztem zdrowia ludzi? I to nie jest walka z wiatrakami, a z chciwo
ścią ludzką.
- Za granicą likwiduje się wiatraki, a u nas chce się je stawiać - kontynuuje Adelajda Pownuk. - Pro
szę nam nie wmawiać, że infradźwięki nie mają negatywnego wpływu na
ludzi, na płód rozwijający się w łonie matki. Co ze zwierzętami, co z innymi organizmami?
- Jeden z mieszkańców Mie
rzyć mówił mi, że zainwesto
wał w okna z domieszką helu pomiędzy szybami - mówi Damian Zroski. - I to nic nie dało, hałas jest dalej odczuwal
ny. A co z naszymi nierucho
mościami, których wartość może spaść nawet o sześćdzie
siąt procent?
Mieszkańcy Wichrowa na spotkanie w sprawie wiatra
ków zaprosili swojego eksper
ta - Władysława Reichelta z Poznania.
- Nie dajcie sobie wmówić,
reklama
N etecs
usługi cięcia laseremTRUMPF
Wycinania laierem dowolnych kutattów
• Mik, fermat blachy 1500 mm x 8000 mm
• Stal konitrukcyjna (waflowa) do grubotcii 20 mm
• Stal nierdzewna do gruboid: 12 mm
• Aluminium do grubotel: 10 mm
• OokładnoM dacia: i 0,1 mm
gięcie
naprasie krawędziowej CNC
• Dł. gięcia do 3200 mm, nacisk 2OOOkN.
wykrawanie rewolwerowe CNC
Wykrawanie dowolnych kutattów
• Mai, fermat blachy 1500 mm x 3000 mm
» Stal ocynkowana do grubotdi 6 mm
że wiatraki są dobre - mówi Władysław Reichelt. - Wszyst
kie postawione w Polsce są bezprawnie, bo nie ma prawa dotyczącego ich stawiania.
- Nie pozwólcie, by osoba z zewnątrz wtrącała się w nasze sprawy - łagodził rozgorzałą dyskusję, która momentami przeradzała się w pyskówkę wójt Włodzimierz Kierat.
Sprawa wiatraków w gmi
nie Radłów ma być poruszona na najbliższej sesji rady gminy.
- Jak trzeba będzie, to odbę
dą się spotkania w poszczegól
nych wioskach - zapowiada wójt Włodzimierz Kierat.
MK
mfo@netecs.pl
www.netecs.pl
KULISY POWIATU 6 sierpnia 2015
Sukces leży w ludziach
ROZMOWA Ze Stanisławem Rakoczym, wiceministrem spraw wewnętrznych, szefem opolskich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego, rozmawia Wojciech Dobrowolski.
- Mieszka pan przy uL Witosa w Kluczborku, jak ważna to postać dla pana?
- To najbardziej znana postać ruchu ludowego. Trzykrotny premier, mąż stanu, człowiek bezkompromisowy. Nie wahał się wrócić przed samym wybu
chem wojny z Czechosłowacji, mimo, że sanacja uznała go za persona non grata. Wrócił, żeby organizować ruch oporu. Jedna z jaśniejszych postaci w historii polskiej polityki.
- Brakuje w polityce obec
nie takiej postaci?
- Z taką charyzmą trudno byłoby kogoś znaleźć, wielu by chciało być podobnym. Ważne, że idee, które głosił są wciąż żywe. Przez sto dwadzieścia lat ruchu ludowego były okresy lepsze i gorsze - rozbicia, zjed
noczenia. Po wojnie drugą taka osobą był Stanisław Mikołaj
czyk, druga wielka postać. Wie
le osób mówi, że brakuje nam wolności. Mi się wydaje, że jest jej aż za wiele. Dzisiaj odwaga staniała Często w polityce posu
wa się do obelg czy inwektyw.
Po wojnie za głoszone poglądy można było zapłacić najwyższą cenę. Sam Mikołajczyk musiał uciekać z kraja Ruch ludowy potrafił się przeciwstawić czer
wonej nawale. Mimo że w for
mie stłamszonej, sprowadzonej do roli satelity ZSL była forma
cją, która przechowała święty ogień. Dzięki temu możliwe było reaktywowanie PSL.
- Zwycięstwo w zeszłorocz
nych wyborach samorządo
wych (8 radnych w sejmiku- przyp. red.) powinno zachęcać PSL do potwierdzenia wyni
ku, jednak może być trudno, biorąc pod uwagę poziom poparcia Adama Jarubasa w wyborach prezydenckich...
- Trzeba się godzić z wyroka
mi wyborców. Zawsze w wybo
rach prezydenckich odnosimy słabszy wynik. To jest głosowa
nie ad personam. Aczkolwiek
nasz kandydat przeprowadził kampanię za mniej niż kosztował autobus jednego, czy drugiego kandydata. Tak, że potencji był nieporównywalny. Jestem spo
kojny o wynik w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
- Sondaże was jednak nie rozpieszczają. Na ile manda
tów liczycie na Opolszczyźnie?
- Mówiąc sarkastycznie, cza
sem wydaje mi się, że to nie są ośrodki badania opinii publicz
nej, tylko kształtowania opinii.
Bo jak się komuś wmawia, że będzie miał wyniki podprogo- we, to sugeruje się, że nie warto na takie ugrupowanie głosować, bo jego przedstawiciele nie wej
dą do sejmu W przypadku wyborów samorządowych dawano nam jeden mandat, tymczasem zdobyliśmy osiem.
Obserwując nasze wyniki doszedłem do wniosku, że w każdych wyborach do parla
mentu dostajemy mniej więcej dwie trzecie głosów, które otrzy
mujemy w wyborach do sejmi
ku, gdzie oddano na nas 63 tysiące głosów. Z tego wynika, że 40 tysięcy głosów oddanych na PSL na Opolszczyźnie ozna
cza dwa mandaty poselskie. To jest nasz cel. Na 24 kandydatów, między innymi moja skromna osoba, mamy również 10 pań aktywnych, które kandydowały na wójtów, burmistrzów. To są kobiety znane w środowisku Do senatu z okręgu nr 51 startu
je były wiceminister rolnictwa, opolski dyrektor Agencji Nie
ruchomości Rolnych - An
drzej Butra. Z okręgu 52 Jan Krzesiński, dyrektor oddziału KRUS w Opolu W piątek ( 7 sierpnia - przyp. red.) podamy nazwisko trzeciego kandydata.
- Koalicje, co prawda zawiera się po wyborach, więc trudno pytać już teraz, ale czy w Polsce można rzą
dzić bez PSL?
- Partie centrowe mają to do siebie, że potrafią łączyć różne
nurty polityczne i wchodzić w koalicje z innymi ugrupowania
mi. Koalicje zawiera się jednak po wyborach, teraz nikt nie wie, jaką siłą będzie dysponował.
Mogę powtórzyć za prezesem Januszem Piechocińskim. Jeżeli będzie to wynik na poziomie 10-12 procent, to może być tak, że koalicja będzie zawierana na naszych warunkach, bo wtedy może się okazać, że bez PSL nie da się stworzyć rządu Ja się obawiam, że przy dużym roz
drobnieniu w sejmie trudno będzie w ogóle skonstruować rząd. Koalicja nie jest nigdy mał
żeństwem z miłości tylko roz
sądku Te osiem lat pokazało, że z PO różriimy się, bo jakby tak nie było, to nie bylibyśmy w różnych partiach tylko w jednej.
Sztuką jest szukanie kompromi
sów w obszarach, w których się różnimy.
- PSL jest jednorodną partią?
- W PSL trudno kogoś wyrzucić z partii, nie może tego zrobić ani prezes, ani szef woje
wódzkich struktur. U nas decy
dującym organem jest najniższa jednostka, czyli koło. Nie będę udawał, że nie ma w partii kon
fliktów personalnych, ale nigdy to nie powodowało powstawa
nia trakcji czy odłamów.
- Wróćmy do pana resortu.
Syryjczycy są już w Polsce, czy będą kolejni cudzoziemcy - uchodźcy?
- Tego nikt nie potrafi powie
dzieć. To zależy od sytuacji mię
dzynarodowej i od tego esy fala uchodźców z Afiyki Zachodniej będzie napływać do Europy. Jest jednak inne zagrożenie dużo bliższe. Eskalacja konfliktu na Ukrainie może spowodować jeszcze większe zagrożenie napływu uchodźców. Będziemy musieli ich przyjąć i im pomóc.
To nie są działania, które się nagłaśnia i upublicznia, ale te przygotowania trwały. Sam odpowiadałem za akcję o kryp
tonimie „Eksodus”, gdzie pew
ne sprawy trzeba było zorgani
zować, żeby być przygotowa
nym na najgorsze. Trudno też ocenić intencje osób, które ubie
gają się o status uchodźców.
Trzeba pamiętać, że każdy z nich w świetle polskiego prawa jest cudzoziemcem. I uzyskanie takiego statusu jest pewnym procesem.
- Na czym polegała akcja o kryptonimie, ,Eksodus”?
- To jest plan określonych działań, skorelowanych z prak
tycznymi działaniami, które mają pomóc w razie napływu uchodźców i przeciwdziałaniu zaskoczeniu, gdyby doszło, na przykład do przekroczenia wschodniej granicy przez milion osób. Wiemy, co mamy w takiej sytuacji robić.
- Podlega panu w resorcie Państwowa Straż Pożarna, jaka jest jej kondycja, chodzi mi również o Krajowy System Ratowniczo- Gaśniczy?
- Uważam, że mamy najlep
szą na świecie straż pożarną. To nie jest pusta przechwałka.
Naszą perełką jest Krajowy Sys
tem Ratowniczo - Gaśniczy.
Trzydzieści pięć tysięcy pań
stwowych strażaków nie byłoby w stanie tak szybko i skutecznie reagować na wszystkie zagroże
nia. Straż Pożarna jest już
„pożarna” bardziej z nazwy.
Naprawdę jest to wszechstronna organizacja ratownicza służąca pomocą od klęsk żywiołowych do przysłowiowego kota na drzewie. Każda instytucja chcia- łaby mieć ponad 90 procent zaufania. To się nie bierze zni
kąd. Nasi partnerzy z Europy przyjeżdżają i pytają, jak zorga
nizować taki system. Tylko oni mają jeden kłopot, nie mają ochotniczych straży, tak jak w Polsce. W Krajowym Systemie Ratowniczo- Gaśniczym mamy ponad cztery tysiące Ochotni
czych Straży Pożarnych. A to oznacza, że muszą być spełnio
ne standardy, a przede wszyst
kim odpowiednia ilość prze
szkolonych strażaków, którzy jeżdżą do akcji. Straż i to ta ochotnicza jest pierwsza, gdy dochodzi do wypadku i to w
czasie krótszym niż osiem minut.
- Rusza program wsparcia dla młodych rolników, na czym polega zmiana w sto
sunku do „starego” Progra
mu Rozwoju Obszarów Wiejskich?
- To będzie między innymi pomoc w dofinansowaniu sprzę
tu, uzyskaniu kredytów. Gene
ralnie chodzi o to, żeby młody człowiek przejmujący gospo
darstwo po rodzicach, czasem nienowoczesne mógł zacząć szybko konkurować na rynku.
Jestem dumny z polskich rolni
ków, bo jak wchodziliśmy do Unii Europejskiej straszono, że polscy rolnicy zginą. A dziś jest odwrotnie. W Europie boją się bardzo dobrej jakości polskich produktów.
- Kiedyś powiedział pan o Kluczborku i powiecie „małe jest piękne”, dalej tak jest w sensie gospodarczym?
- Same liczby mówią, ilu jest inwestorów oraz firm. Zmienia
ją się miasta takie jak: Byczyna, Wołczyn czy Kluczbork, który nie jest metropolią i nikt nie aspiruje do tego, żeby był. Są takie rzeczy, których zazdrosz
czą nam inne ośrodki, choćby awans do pierwszej ligi piłki nożnej, czego nie udało się dokonać w stolicy regionu, cho
ciaż dysponują dużo większym potencjałem. Wydaje mi się, że sukces leży w ludziach - między innymi wśród samorządowców i biznesmenów. Podziwiam kluczborskich przedsiębiorców, którzy potrafili się zorganizować i zdają sobie sprawę, że pierw
szoligowa drużyna piłki nożnej to niesamowita promocja miasta i regionu. Prezes Zdzisław Sar- nicki jest przykładem, jak skupić ludzi wokół pewnej idei. Myślę, że póki co w Kluczborku milo się żyje i mieszka. Kocham tę ziemię. Jej dobrobyt cały czas leży mi na serca
- Dziękuję za rozmowę.
Na korytarzach Sejmu i Senatu
LACHOWSKIE Kilkunastoosobowa grupa mieszkańców wsi na zaproszenie senatora Aleksandra Świeykowskiego odwiedziła parlament.
S
woją wizytę w Warszawie lacho- wianie rozpoczęli właśnie od zwiedzenia Sejmu i Senatu, po których oprowadził ich przewodnik.
- Spotkaliśmy się oczywiście z panem senatorem Aleksandrem Świeykowskim, który sfinansował nam przejazd do stolicy - wyjaśnia Bogusław Wydmuch, sołtys Lachow
skiego. - Zostaliśmy bardzo miło przyjęci, zrobiliśmy sobie też pamiątkowe zdjęcie przed gabine
tem marszałka, obok sali, w której
obradują senatorowie. Pospacero
waliśmy po korytarzach sejmo
wych, obserwowaliśmy przez chwi
lę obrady Sejmu i zobaczyliśmy niektórych parlamentarzystów.
Odwiedziny w Sejmie i Senacie to jednak nie jedyny punkt wycieczki do stolicy, na którą mieszkańcy Lachowskiego wybrali się we wto
rek 4 sierpnia. Upalna aura nie prze- sżkodziła uczestnikom wyprawy w wizycie w słynnych Łazienkach, spacerze po Starym Mieście oraz
odwiedzeniu Stadionu Narodowego.
W drodze powrotnej lachowianie zawitali także na Port Lotniczy im.
Fryderyka Chopina.
- Wszyscy byliśmy pod wraże
niem tego, co udało nam się zobaczyć w stolicy - dodaje Bogusław Wydmuch. - Dia większości z nas była to pierwsza wizyta w Warszawie, a zwłaszcza w parlamencie, dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni panu senatorowi za umożliwienie nam
takiego wyjazdu AP
Mieszkańcy Lachowskiego parlament odwiedzili na zaproszenie senatora Aleksandra Świeykowskiego.
6 sierpnia 2015 KULISY POWIATUl
Tajemnicze polichromie
LASKOWICE Drewniany kościółek, nieremontowany od lat kryje wiele tajemnic. Prawdopodobnie największą z nich jest polichro mia tzw. Biblii Pauperum - Biblii dla ubogich.
K
ościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca i św. Barbary wymaga renowacji już od lat. Jan Konik, proboszcz para
fii w Tułach pisał już nie raz o dotację do Ministerstwa Kultu
ry i Sztuki, jednak bezskutecz
nie. Na restaurację zabytku potrzeba prawie 1,5 miliona złotych. O tym, że kościół w przeszłości podlegał renowacji świadczą daty wyryte na jego sklepieniach z 1758 roku, pod którym podpisał się Lempik, a przy dacie z 1856 - Kurda.
Zjawisko bezprecedensowe W 2010 roku do Laskowic przyjechał na zaproszenie proboszcza Marcin Błasz
czyk, krakowski konserwator zabytków.
- Po pierwszej odkrywce zdałem sobie sprawę, że prze
trwała świetnie zachowana polichromia, pokrywająca wszystkie ściany i sufity - opo
wiada Marcin Błaszczyk. - Ta barokowa dekoracja z Biblii Pauperum z obrazkami, jak z dzisiejszych komiksów była historiami najczęściej z nowe
go testamentu. Malowano też żywoty świętych, strop deko
rowano rozetami symbolizują
cymi niebo, a w nawie znala
zły się obrazki przypominające o końcu żywota.
Na ścianach, w kolejnych obrazach umieszczana była historia biblijna, która ma przełożenie na życie dla chrze
ścijanina. Wiemy, by osiągnąć niebo ma postępować zgodnie
Drewniany kościółek w Laskowicach wymaga renowacji.
Niektóre polichromie do dzisiaj wywołują dreszcz emocji.
z prawdami, które zostały malarsko przedstawione.
- Jest to zjawisko bezprece
densowe jak na te okolicę - dodaje konserwator zabytków.
- To są polichromie nigdy nie odnawiane. Odkrycie ich na światło dzienne we fragmen
cie, czy w całości jest niezwy
kłą sprawą, która w niesamo
wity sposób zmieni wygląd kościółka.
Jaka była przyczyna zamalowania?
- Najczęściej powodowana chęcią odświeżenia wnętrza - zauważa konserwator. - One są cenne dla nas dzisiaj, dla znawców, koneserów sztuki.
Dawniej starą polichromię po prostu zamalowywało się i wykonywało nową.
Ksiądz Jan Konik podejrze
wa, że w przeszłości kogoś drażniły słowa Vanitas Vanita- tum, et Omnia Vanitas. Pojęcie ma związek z myślą przewod
nią Koheleta, czyli „marność nad marnościami i wszystko marność”. Jedynie najstarsi mieszkańcy Laskowic wspo
minają znane im tylko już z opowieści piekło na ścianach kościoła, które straszyło wier
nych. Od kilku lat na południo
wej ścianie odkryta jest poli
chromia z czaszką i napis Vanitas.
- Ludzie mówili, że na chó
rze jest namalowane piekło, jednak nikt nic z tym nie zrobił przez lata - mówi Daniel Pach, autor książki „325 lat Konse
kracji Kościoła pod Wezwa
niem św. Wawrzyńca i św.
Ksiądz Jan Konik wierzy, że kiedyś uda się odkryć wszyst
ko i rozwikłać zagadkę tajemniczej niewiasty.
Barbary w Laskowicach”.
Jego zdaniem może XIX- wieczne królewskie nakazy kazały zamalować ciemne ściany drewnianych świą
tyń. Rozjaśniało to wnętrze, ale na wieki zakryło Biblię Pauperum.
- Wbrew pozorom zamalo
wane polichromie w pewnym stopniu uratowały się - zauwa
ża Marcin Błaszczyk. - W innej postaci nie przetrwałyby tyle wieków.
Prawie 400 metrów polichromii
W pobliskich Bierdzanach w kościele św. Jadwigi Ślą
skiej znajdują się też podobne malowidła, które zostały zamalowane około 1800 roku.
W dawnych czasach kościoły
były polichromowane.
- Do czasu wynalezienia i upowszechnienia druku prak
tycznie funkcjonowała Biblia malowana albo rzeźbiona - mówi proboszcz. - Pisany tekst był dostępny tylko dla ludzi możnych. Dlatego war
to sobie uświadomić, że w dziejach chrześcijaństwa ludzie posługiwali się obra
zem, żeby poznać prawdy wiary, które obecnie znamy z tekstu pisanego.
Proboszcz w dalszym ciągu będzie pisał do ministerstwa o dotację.
- Wołałbym, żeby przyznali chociaż część - dodaje. - Odsłonięcie całej polichromii o powierzchni 350 metrów kwadratowych to wydatek grubo ponad milion złotych.
Kosztorys wyposażenia trwałego opiewa na 168 tys. zł, renowacja ołtarza głównego 145 tys. Na górze znajduje się fresk Dobrego Pasterza, a pod nim oryginalny obraz. Tuż obok są odrażające płyty dociepleniowe, które szpecą kościółek. Zostały założone w latach powojennych.
- A tu, proszę zobaczyć, jakie ładne pastelowe kolory wyłaniają się - mówi z rado
ścią proboszcz. - Nie takie ciemne jak w Bierdzanach.
Na ścianie północnej nad drzwiami do zakrystii widać świętą Annę Samotrzecią, Jezusa i Maryję w koronach.
Jednak kolejną zagadką jest znajdująca się tuż obok postać kobiety.
- Obecnie jest ona nieziden
tyfikowana, ponieważ prawa jej ręka nie jest odkryta i nie widać atrybutu - opowiada Daniel Pach. - Widać tylko różę. Jej ciało wydaje się być w ruchu, a szata delikatnie unosi się w powietrzu. Twarz zdobi mistyczny uśmiech, a oczy wywołują niepokój w spoglądającym na nią widzu.
Głowa okryta jest turbanem.
Pod nim delikatnie spływają kosmyki włosów.
Jednak, aby wyjaśnić m.
in. tajemnicę tej niewiasty potrzeba sporych nakładów finansowych, na które nie stać liczącą 700 mieszkań
ców wieś. Tym bardziej, że do parafii należą jeszcze dwa inne kościoły.
Wojciech Dobrowolski
Hydrokom tuż za Krakowem
KLUCZBORK Wodociągi i Kanalizacja Hydrokom zajęły VI miejsce w ogólnopolskim rankingu przedsiębiorstw wodociągowych
„Wodociągi Polskie ”.
P
olska Agencja Przedsiębiorczości, pod patrona
tem redakcji Forum Przed
siębiorczości w „Dzienniku Gazecie Prawnej” oraz Biz
nes Plus w „Gazecie Wybor
czej” podjęła decyzję o przy
znaniu firmie Wodociągi i Kanalizacja „Hydrokom”
Sp. z o.o. w Kluczborku szó
stego miejsca spośród wyty
powanych 90 przedsię
biorstw wodociągowych w Polsce. Z nich wybrano 20 najlepszych.
- To dla nas wysokie miejsce - informuje Artur Witek, prezes „Hydroko
mu”. - To jest również spo- zycjonowanie nas w kraju i pokazuje, że jesteśmy przed
siębiorstwem ze ścisłej czo
łówki. Wyprzedziły nas tyl
ko firmy ze znacznie więk
szych i bogatszych ośrod
ków w Krakowie, Często
chowie, Gdyni, Toruniu i Rzeszowie. Te firmy zatrud
niają od pięciuset do tysiąca osób, a u nas pracują zaled
wie siedemdziesiąt cztery.
Ocenie podlegały m.in.
nakłady na inwestycje, po
ziom skanalizowania aglo
meracji, posiadana infra
struktura, działania eduka
cyjno - promocyjne oraz kwota pozyskanych dotacji na rozwój swojej infrastruk
tury. Celem rankingu było wyłonienie spośród wszyst
kich przedsiębiorstw wodo
ciągowo - kanalizacyjnych w Polsce najlepszych, mają
cych istotny wpływ na roz
wój regionów oraz polepsza
jących jakość życia lokalnej społeczności.
- Pozyskaliśmy między innymi pieniądze na oczysz
czalnię ścieków, nową stację uzdatniania wody - dodaje prezes.
Hydrokom jest w trakcie przejmowania spółki wodo
ciągowej w Byczynie.
- Dajemy know-how, wie
dzę, swoje doświadczenie - mówi Artur Witek. - Nie sły
szałem o takich rozwiąza
niach w Polsce - to dość skomplikowane zadanie.
Dzięki temu cena wody dla mieszkańców Kluczborka będzie niższa. Poza tym będziemy mieli większą siłę negocjacyjną z naszymi partnerami, hurtowniami, o dostawcami urządzeń, a to .&
się będzie przekładać na niż- N sze ceny.
Hydrokom istnieje od 1993 roku. W tej chwili głównym udziałowcem jest gmina Kluczbork, od sied
i sam budynek Hydrokomu sprawia pozytywne wrażenie i daleki jest od przedsię
biorstw wodno-kanalizacyjnych z przeszłości.
miu lat komercyjnie obsłu
giwana jest gmina Lasowi
ce Wielkie, a od września
bądź października spółka będzie obsługiwać gminę Byczyna i będzie właści
cielem jej majątku wodno
kanalizacyjnego.
WD
6 6 sierpnia 2015
I KULISY POWIATU
Płonęły lasy i ścierniska
POWIAT KLUCZBORSKI W nie
dzielę 2 sierpnia w okolicach Lasowic Wielkich doszło do podpalenia poszycia leśnego.
D
o pożaru wyjechało w sumie 12 zastępów straży pożarnej. Strażakom w akcji gaśniczej pomagał również samolot Dromader, który dokonał 2 zrzutów.Spaleniu uległo około 1 hektara poszycia leśnego.
- Przyczyną pożary było podpalenie - informuje Maciej Kochanowski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kluczborku.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Komenda Powiato
wa Policji w Kluczborku.
Z kolei w poniedziałek 3 sierpnia paliło się zboże w miejscowości Nasale. Na miejsce przybyło 6 zastępów straży pożarnej z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej w Kluczborku, Ochotniczych Straży Pożarnych w Byczy
nie, Roszkowicach i Paruszowicach. Spłonęło 20 arów ścierniska. Tego samego dnia w Laskowicach paliło się zboże na pmu, słoma i ściernisko.
- To było dość skumulowane zdarzenie, jego przyczy
ną było zaiskrzenie od kombajnu - dodaje Maciej Kocha
nowski. - W sumie spłonęło 1,5 hektara. Straty oszacowa
no na 1000 zł. W gaszeniu brało udział 37 osób.
W poniedziałek wieczorem w Szymonkowie zapaliło się też ściernisko, w jego gaszenie zaangażowały się dwa zastępy OSP, spłonęło pięć arów.
WD
Zdjęcie OSPJasienie
Główną przyczyną pożarów jest susza..., ale również człowiek.
również została uszko
dzona - pokazuje wiceburmistrz Katarzyna Zawadzka.
W czasie nawałnicy poważnie ucierpiał też dach na byczyń- skim ratuszu.
Nawałnice
zniszczyły ratusz
BYCZYNA Burze, jakie w ostatnim czasie przeszły nad miastem, wyrządziły szkodę ratuszowi. Dodatkowo trzask pioruna spowodował poważne awarie. Po takich ciosach budynek szybko się nie dźwignie.
Z
ostała w nim spalona instalacja komputerowa i telefoniczna, częściowo również nie było prądu. Piorun trzasnął także w fontannę i uszkodził elektronikę.
- W urzędzie zostało spa
lonych pięć komputerów, a fontanna nie działa do dziś - informuje Katarzyna Zawadzka, zastępca burmi
strza. - Poważnie ucierpiał dach. Ratusz został po prostu zniszczony.
Pospadały gąsiory, dachówki,.blachy na opierze
niach.
- Te ostatnie zatrzymały się na krawędzi dachu i stanowiły zagrożenie dla przechodniów - przypomina Katarzyna Zawadzka. - Wynajęliśmy ekipę, która aktualnie remon
tuje kościół w Jakubowicach i
przy pomocy naszej straży, ściągnęła luźne cegły, dachówki, gąsiory, czy tynki.
Sylikonami zabezpieczyła dziury przed kolejnym zacie
kaniem.
Duże straty poniosła też izba tradycji - pomieszczenie na poddaszu ratusza, które gromadzi eksponaty związane z historią miasta, jedna z cen
niejszych atrakcji turystycz
nych Byczyny. Tam również została uszkodzona instalacja elektryczna, zalany jest sufit, na szczęście nie ucierpiały przedmioty.
- Były iskrzenia, stanowiły zagrożenie pożarem - mówi wiceburmistrz Zawadzka. - Dlatego wszystko zostało odłączone, skrzynki wycią
gnięto na zewnątrz. Ponadto przez otwarte, bo uszkodzone
przez nawałnice okienka, czy nieszczelności dachu zamokła wełna, która w izbie stanowi izolację energetyczną. Musie
liśmy otworzyć płyty i umoż
liwić dostęp powietrza, by mogła po prostu schnąć.
Dlatego wejścia na izbę zostały teraz na jakiś czas wstrzymane.
Z zabezpieczeniem otwartych połaci sami sobie poradzimy, bo to nie są spe
cjalistyczne roboty - mówi Katarzyna Zawadzka. - Izbę udostępnimy po wykonaniu przez elektryka instalacji, ale co będzie z remontem dachu, nie wiem.
Jego wymianę oszacowano na około 700 tysięcy złotych.
Takiego wydatku gmina sama nie udźwignie, dlatego będzie się ubiegać o dofinansowanie
inwestycji z zewnątrz. Jest już właściwie krok od wpisania miasta na listę Pomników Historii. Wszystkie złożone wnioski zostały pozytywnie zaopiniowane. Władze czeka
ją jeszcze na wydanie opinii Narodowego Instytutu Dzie
dzictwa. Potem samorząd będzie mógł starać się o pie
niądze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Bardzo żałuję, że przy wcześniejszych staraniach o dofinansowanie budowy izby, nie wzięto pod uwagę dachu - przyznaje Katarzy
na Zawadzka. - Bo teraz przez jego nieszczelność pomieszczenie jest niszczo
ne. Uważam, że dach jako pierwszy powinien być wyremontowany.
EW
Bokser i szachista na jednym ringu 106
FELIETON
Było to jeszcze grubo przed wyborami prezydenckimi. Sie
działem u moich dobrych sąsiadów na herbatce wieczor
nej, gdy niespodziewanie w środek kolejnego serialu (oni tylko je oglądają) wdarł się program informacyjny. A jako że pilot się gdzieś chwilowo zapodział obejrzeliśmy go w całości.
W pewnej chwili sąsiad przerwał poszukiwania, bo wpadłw szał. Usłyszał bowiem w czołówkowym newsie, że sztab ustępującego na dniach prezydenta zamierza urządzić mu tour po kraju używając do
tego 16 autokarów.
Nie napiszę tego, co sąsiad wykrzykiwał, bo wiele tam było treści nieobyczajnych.
Zastanowiło mnie jedno - jakim cudem tak sprawnie i dosłownie potrafił posługiwać się propagandowym slan
giem, jaki na potrzeby kampa
nii prezydenckiej stworzyły ugrupowania prawicowe.
Czyli grepsy w rodzaju
„komoruski”, „POpaprań- cy ”, „ rządowi złodzieje ”,
„ liberałowie-aferałowie ”, itd.
Skąd u faceta, którego lubię, taki zasób słów i zwrotów i to jakby żywcem czerpanych z
prawicowych, propagando
wych tub? Wszak jak pisałem, w tv ogląda tylko seriale i pro
gnozy pogody, radia nie słucha programowo, internetu nie ma, nie chce mieć, nigdy nie widziałem go czytającego gazetę, a książek ma w domu zdaje się trzy.
Gdy już się wypienił, zdy- szał i opadł na fotel, zapytałem go skąd zna te wszystkie zwro
ty, epitety i polityczne obelgi.
- Z zakładu, w którym pra
cuję - odparł.
- Wy naprawdę w prze
rwach gadacie o polityce? - zdziwiłem się: - Nie o d.ie
Maryni, albo o piłce nożnej?
- Żebyś wiedział. Jest u nas takich trzech kolegów, którzy zapisali się do PiS i gdy w przerwie jemy czy palimy, zwy
kle oni gadają. Reszta słucha i na ogół przytakuje.
Wojownicza propaganda PiS jest więc jakby rodem z Marsa, propaganda PO jak z Wenus - czyli powłóczyście jedwabista, bez emocji. Ina
czej: gdy PiS i cała prawica, godzina po godzinie, tydzień po tygodniu powtarzają, że PO zrujnowała Polskę i basta — to taki krótki, szczekliwy przekaz łatwo utrwala się w społecznej
wyobraźni. Gdy Platforma usi
łuje temu zaprzeczać w długich beznamiętnych, choć profesjo
nalnie przygotowanych elabo
ratach, publika ziewa i albo zmienia kanał w tv, albo prze
kłada stronę w gazecie.
Sytuacja jest taka: oto na ringu w jednym narożniku sta
je zwalisty bokser z rękawica
mijak bomby atomowe, w dru
gim szachista rozstawia sza
chownicę i miłym gestem zaprasza rywala do pojedynku.
Który z nich nie dotrwa do końca pierwszej rundy?
Przez wiele lat politycy PiS, o czymkolwiek by nie
mówili w mediach, obowiąz
kowo wplatali w wypowiedź zwrot: „ Wina Tuska ”. Nikt mi nie powie, że to metoda wyra
finowana, ale czy skuteczna?
Jak najbardziej.
Choć jak każdy nadmiar szybko się ludziom nudzi i powstają żarty rip. takie oto:
Dwaj kolesie posyłają trze
ciego do monopolowego (bo najmniej pijany) po butelkę wódki. Ten wchodzi do sklepu i po chwili wychodzi z pustymi rękami. I wyjaśnia kumplom: - Gorzały nie ma. Są tylko wina Tuska.
Marek Martyniak
1 6 sierpnia 2015
KULISY POWIATU
Jak w starym, dobrym małżeństwie
ROZMOWA Z Andrzejem Klimkiem (DJ Andree) i Andrzejem Dragonem (DJ Dragon), czyli po prostu ADR Team, rozmawia Martin Huć.
- Od kilkunastu lat gracie w wielu muzycznych klu
bach. Doprecyzujmy jednak na początku. Będziemy roz
mawiać o Waszej pracy, czymś co z czasem stało się Waszym zawodem, może pasją, czy po prostu mie
szance tego wszystkiego?
Andrzej Klimek: - Takiej mieszance właśnie. Na począt
ku to była pasja, zabawa, a teraz ciągle pasja, ale również i zawód.
Andrzej Dragon: - U mnie jest podobnie. Najpierw pró
bowałem połączyć inną pracę z wieczornym graniem w klu
bach, jednak później zrobiło się tych imprez tak dużo, że musiałem wybrać: albo jedno, albo drugie. Postawiłem na muzykę i do dziś sprawia mi to przyjemność.
- Kiedy właściwie rozpo
częła się Wasza przygoda z muzyką? Jakie wtedy hity dominowały w klubach?
AK: - W 1997 roku w klubie Cosmos w Kluczbor
ku. Wtedy rządził Scooter, DJ Bobo.
AD: - 1996 rok i klub La Bamba koło Ozimka. Był to wtedy jeden z lepszych klu
bów na Opolszczyźnie. Gra
łem wtedy najczęściej utwo
ry KLF.
- Jak zaczęliście realizo
wać swoje pasje?
AK: - Gdy powstawał Cosmos chodziłem do szkoły z chłopakiem, którego tata był opiekunem w hali, gdzie two
rzono ten klub. Dorabialiśmy wnosząc do niego sprzęt.
Przed jedną imprezą okazało się zaś, że nie ma nikogo, kto obsłużyłby światła. Udało mi się do tej czynności załapać.
Poszło mi na tyle dobrze, że robiłem to co tydzień. Przy okazji mogłem podglądać DJ’a, który właśnie tam grał.
Aż znowu przyszedł moment, że on nie mógł zagrać na jed
nej imprezie, jedynie przy
wiózł płyty i powiedział, że go zastąpię. Był straszny stres, ale jakoś to pociągnąłem. Zagra
łem drugi, trzeci raz, aż ten DJ odszedł do innego klubu, a ja już zostałem na stałe.
AD: - Po szkole najpierw pracowałem na Zachodzie.
Tam z muzyką byłem na cza
sie, najnowsze kawałki mia
łem na bieżąco. Gdy wraca
łem na weekendy, to jeździłem do wspomnianej La Bamby, gdzie DJ’owi zacząłem nawet przywozić płyty, bo on ciągle grał z kaset. Też miałem tro
chę szczęścia, bo ten DJ raz przyjechał na imprezę „wczo
rajszy”, dlatego szef klubu przybiegł do mnie i mówi:
„Wskakuj i ciągnij to jakoś”.
Zostałem tam później i grali-
DJ Andree (z lewej) z Kluczborka i DJ Dragon z Zębowic stanowią od lat muzyczny duet.
śmy razem. Po jakimś czasie kolega jednak odszedł do innego klubu, a ja zostałem rezydentem.
- To były znacznie inne czasy. Dyskotek było mniej, sprzęt był droższy, a i trudno było się nauczyć profesjonal
nej pracy przy konsoli.
AK: - Dla mnie super spra
wą było wtedy, gdy mogłem we wtorek lub w piątek iść na targ w Kluczborku i kupić płytę. W domu jednak się nie przelewało, dlatego musiałem sobie na to zarobić. Chodzi
łem więc na przejazdy kolejo
we, gdzie myłem szyby w samochodach. Później taką płytę naprawdę się doceniało.
Grania zaś trzeba było uczyć się samemu w domu, poświę
cić na to wiele godzin. Właści
wie to nawet nie w domu, a po prostu u kogoś, kto miał sprzęt.
AD: - Poza tym wybór miejsc do imprezowania jest teraz większy. Właściwie każ
dego dnia można się gdzieś pobawić. Dawniej wszyscy czekali cały tydzień na sobotni wieczór. Kończyła się impreza i już właściwie w niedzielę rano myślami było się przy kolejnej sobocie. Wtedy musieliśmy „walczyć”, by móc się pokazać, dotrzeć do człowieka, dać sobie szansę.
Obecnie niemal w każdej wio
sce są DJ’e, jednak ich ilość nie zawsze idzie w parze z jakością.
AK: - Dlatego problemem obecnie jest to, że ktoś kupuje dobry sprzęt i od razu czuje się jak gwiazda typu DJ Tiesto.
Na imprezach później nie gra dla ludzi, tylko dla siebie. On się super bawi, skacze, śpiewa.
Klapki na oczach. Nie dostrze
ga bowiem tego, że ludziom nie do końca się taka muzyka podoba.
- Spodziewalibyście się, że
to będzie Wasz sposób na życie?
AD: - Nie, absolutnie. To była wtedy nasza pasja.
Kupienie paru dobrych płyt, posłuchanie muzyki w orygi
nalnym wydaniu, dobrej jako
ści. Pierwsze nasze imprezy, w których tylko pomagaliśmy, to było przeżycie. My nie liczyli
śmy na nic, po czym okazy
wało się, że ktoś nas docenił.
- W jakim kierunku zmie
rzają teraz dyskoteki?
AK: - Niestety, w niezbyt dobrym. Trudno utrzymać ludzi w klubach. Jest ich wła
ściwie o połowę mniej niż w najlepszych latach. Zmniej
szyło się ich zainteresowanie muzyką. Mają większy wybór atrakcji w weekendowe wie
czory. Kiedyś nie było kin, kręgielni, paintballu... Kom
fort życia poszedł do przodu.
Ludzie wybierają w wieczory siedzenie przed komputerem, bądź bawienie się smartfo- nem. Zresztą zdarza się to nawet na dyskotece. Dawniej było to nie do pomyślenia.
Każdy wchodził i się bawił.
Teraz ludzie stoją przy barze, albo kryją się po kątach.
AD: - Jest zagrożenie, że za parę lat kluby będą zamykane, bądź tak jak na Zachodzie będzie robiona w nich jedna, wielka impreza raz w miesią
cu. Walczymy z tym, walczą właściciele, odwalają kawał roboty, ale nie jest łatwo. Jest to jednak problem całej Pol
ski. Nawet sobie nie wyobra
żasz, ile klubów jest wysta
wionych na sprzedaż.
- Jak się właściwie pozna
liście?
AD: - Andrzej raz mnie zaprosił do Iguany, klubu nie
daleko Opola, koło Starych Siołkowic, którego już nie ma.
Była tam nad stanowiskiem dla DJ’a taka ogromna, super jaszczurka.
AK: - On zaś później mnie zaprosił do Azteki w Starych Budkowicach na DJ’s Meeting. Do dziś mam zdjęcie z tamtej imprezy. Było to wte
dy moje pierwsze starcie z odtwarzaczami Pioneera.
Pierwszy raz w ogóle na oczy je widziałem. Nie wiedziałem więc jeszcze do końca, jak je obsługiwać, a na dodatek ktoś zrobił mi psikusa i wcisnął klawisz ,yev”, czyli odtwarza
nie do tyłu. To była wakacyjna środa, pełno ludzi w Aztece, a ja stoję za sprzętem zestreso
wany i słyszę, jak muzyka leci od tyłu. Ostatecznie jednak, dzięki dobrej pracy z mikrofo
nem, z którym nigdy nie mia
łem problemu, udało się wszystko ogarnąć.
- Skąd zaś wziął się pomysł na założenie duetu ADR Team?
AD: - Można powiedzieć, że już od tego pierwszego spo
tkania w Iguanie między nami
„zaiskrzyło”. Stwierdziłem, że Andree to fajny, normalny facet. Wymieniliśmy się wte
dy muzycznymi doświadcze
niami. I potem samo jakoś poszło ku temu pomysłowi.
AK: - Jest teraz jak w starym, dobrym małżeń
stwie. Bywały gorsze dni, tych dobrych oczywiście było znacznie więcej. Ale dzięki temu przetrwaliśmy już tyle lat.
AD: - Nigdy nie dzielili
śmy się obowiązkami. Potrafi
liśmy się dobrze zgrać, uzu
pełnić w muzyce. Porozumie
wamy się często bez słów.
Jeden w myślach łapie pomy
sły drugiego.
- Nie mieliście nigdy takiego wrażenia, że dla lokalnego, młodego społe
czeństwa jesteście gwiazda
mi? Ludzie lubią robić sobie z Wami zdjęcia, wstawiać je na portale społecznościowe i
jeżdżą na imprezy, by Wy tam jesteście.
AK: - Zawsze mieliśmy świadomość, że jesteśmy kimś, na kogo patrzy wielu ludzi. Jednak wielokrotnie im powtarzaliśmy, że jesteśmy dosłownie tacy jak oni. Też wstaję rano, jem śniadanie, a później zaczynam pracować.
Wydaje mi się, że zawsze byliśmy normalni i do dziś, jesteśmy. To nam pozwoliło przeżyć lepsze i gorsze czasy w tej branży.
AD: - Żaden z nas nigdy się nie wywyższał przez to, że na ten lokalny sposób jesteśmy rozpoznawalni. Zawsze stara
my się złapać z ludźmi kon
takt, porozmawiać z nimi nie
co bardziej prywatnie, umó
wić się poza klubem. Nie two
rzymy jakiejś niewidzialnej bariery.
- A co poza muzyką?
AD: - Moją drugą pasją są motocykle, sprzedaję zresztą do nich opony.
AK: - Ja zaś poza muzyką zajmuję się jeszcze fotografią.
- Prowadziliście kiedyś również szkolenia dla mło
dych DJ’ów. Którzy z Waszych podopiecznych się wybili?
AD: - Pierwszym przykła
dem jest oczywiście DJ Dee Push, który ma teraz swój moment i super się rozwija.
Poza tym jest jeszcze DJ Twe- en, który gra w klubach w Holandii.
- Praca DJ’a poszła w tym kierunku, że gra on już na weselach, prywatkach, jubileuszach, prowadzi imprezy sportowe. Nie bra
kuje Wam nieraz wolnego czasu? Nie nudzi wręcz Was już to czasami?
AD: - Byłoby nudno, gdy
by w muzyce nic się nie dzia
ło. Ale muzyka ciągle się zmienia, rozwija, powstają nowe gatunki, nie stoi w miej
scu. Przez co i my nie wpada
my w rutynę. Poza tym poma
ga też w tym różnorodność tych imprez. Gdy widzę zaś, że łapie mnie jakaś monoto
nia, pakuję się w samolot i lecę zagrać do Niemiec albo Holandii.
- Prywatnie jakiej muzyki słuchacie? Również tej klu
bowej, czy czegoś zupełnie innego?
AK: - W samochodzie u mnie leci po prostu radio, naj
częściej RMF FM. W domu zaś już lubię słuchać zupełne
go przeciwieństwa muzyki klubowej, czyli utworów zespołu Enigma, Gregorian.
Jest to dobra odskocznia od codzienności.
- W Wasżej pracy osią
gnęliście już pełnoletność. To
powspominajmy. Wasz naj
większy sukces?
AK: - Chyba to, że tak wie
lu ludzi darzy nas olbrzymim szacunkiem. Że ciągle razem utrzymujemy się na tym rynku i ludzie nas ciągle lubią, chcą słuchać.
AD: - Tak, grało się wielu fajnych klubach, na dużych imprezach, ale to z tego, o czym Andrzej mówi, jesteśmy najbardziej dumni.
- Najśmieszniejsze zda
rzenie.
AK: - Jeszcze na starej dys
kotece w Wachowie mieliśmy z ochroniarzami podgląd na monitoring. Raz zauważyli
śmy, jak przy umywalkach w męskiej toalecie delikatnej postury facet popchnął znacz
nie większego od siebie w kierunku umywalki. Ten w niej właściwie usiadł, po czym zarwała się i razem z nim spa
dła na podłogę.
- Wasza największa wpadka.
AD: - Raz, graliśmy wtedy razem, ochroniarz wylał nam na odtwarzacz piwo. Było akurat mnóstwo ludzi. Na szczęście podłączyliśmy szyb
ko laptop i udało się uratować imprezę.
- Jaką macie najlepszą pamiątkę z tych wszyst
kich łat?
AD: - Mam naprawdę dużą kolekcję płyt winylowych podpisanych przez znanych DJ’ów, którzy kiedyś grali w Aztece.
AK: - U mnie takie winyle też się znajdą. Jednak najcen
niejsze jest to co pozostaje w głowie, czyli wspomnienia.
Co mogę opowiedzieć teraz, co w przyszłości będę mógł opowiadać innym.
AD: - Najwspanialszym jednak momentem było dla nas zakończenie imprez w legendarnej Aztece, gdy ludzie w podziękowaniu, zupełnie niespodziewanie wzięli nas na ręce i nieśli do końca sali i z powrotem. Niesamowite uczucie. Ludzie nas postawili.
A my byliśmy sparaliżowani.
Nie wiedzieliśmy co powie
dzieć i jak zareagować! Do teraz mam gęsią skórkę, jak tylko sobie to przypomnę.
Warto jest się starać, bo kiedyś nasz trud zostanie doceniony. Ludzie pozwalają nam walczyć i wspierają w trudnych chwilach, dlatego bardzo jesteśmy wdzięczni naszym przyjaciołom, którzy przez wiele lat kroczą za nami i nam pomagają. Jest ich cała masa - począwszy od grafi
ków i całego sztabu, który w każdy weekend daje z siebie wszystko.
- Dziękuję za rozmowę.