• Nie Znaleziono Wyników

Kolumb. T. 3, nr 16 (1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolumb. T. 3, nr 16 (1828)"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

k <® 32: m m %

P A M I Ę T N I K P O D R Ó Ż Y .

N" 16.

Z DRUGIKJ POŁOWY SIERPNIA 1828 ROKU.

X II,

ZYCIE i PODRÓŻE KRZYSZTOFA K 0 L t JVI- BA p r z e z WASHINGTONA IltYING, 4 To­

m y iti 8 u> Londynie 1828*

W a ż n e to d z i e ł o b y ł o j e s z c z e p o d p f a s s ą w L o n d y n ie , k ie d y j u ż w i e le d z ie n n ik ó w a n g ie l­

s k ic h , o tr z y m a w s z y ż n ie g o n ie k tó r e w y ją tk i, o - g ł o s i ł y j e z p o ś p ie c h e m . N ó w ó ś ć z a m ia r u , p r z e d ­ s ię w z ię c ie n a d z w y c z a jn e p is a n ia o p r z e d m io c ie p o w s z e c h n ie u w a ż a n y m za d o k ła d n ie z n a jo m y lu li n a w e t z u p e ł n i e w y c ze r p a n y * m o ż e Z r a z u o b u d z ić p o d z iw ie n iC j a le o k o lic z n o ś c i w j a k ic h s ię P . Ir v in g z n a j d o w a ł w y ja ś n ią j e i u s p c a w ić - d liw ia . P o z y s k a w s z y w s tę p d o a r c h iw ó w k tó -

21

(2)

— 162 —

re publiczności nie b y ły znajome, czerpał on w źródle dotąd zamkniętćm i w pam iętnikach sta­

rannie ukrywanych. Lubo już znany jest łatw y ,i energiczny styl autora, w yrażenia szczęśliwe i zdania jego z kilku*poprzcdnich~dzicł z któ­

rych naw et niektóre ,i w polskim przekładzie wyszły,- nowa ta wszelako 'praca, śtafanniej- szem skreślona piórem , .zajszezytniejszego zape­

wne żąda dla siebie miójsca w lite ra tu rz e , i bez wątpienia otrzymać je potrafi. Udzielimy tu czytelnikom niektóre wyjątki, które zawiera­

ją nowe i Ciekawe Szczegóły o odkoyciU tej tak zajm ującej części kuli ziemskiej. Pierwsze u-, kazanie się sławnego Genueńczyka w Hiszpanji tak opisuje .au to r:

j >0 ćwierć mili od małego portu morskiego P alos de M oguer w Andaluzji, znajdował się starożytny klasztor Franciszkanów ; pod nazwa­

niem S a n ta M a r ia de R a b id a , który dziś jesz­

cze istniejer:; podług rapporłu lekarza*: cudzo­

ziemiec jakiś prżyszedł .’trtin: razu pewnego pie­

szo w tow arzystw ie ..młodzieńca , za p u k a ł ..do fo rty i prosił odźw iernego'o kaw ałek' c h le b a . i nieco wody dla syna swego. Kiedy m,u udzie­

lano tego skromnego posiłku, Juan Percz- de M archenna, przsor zakonu, przechodził przypad­

kiem przez korytarz ;■ udefzorty szlachetnością rysów wędrowca, i poznawszy z wymowy .źc b y ł cudzoziem cem ,c w szedł ,z niw .w rozmowę. Cu­

dzoziemiec ten b y ł to Kolumb, a m ło d zien iec,

(3)

— 163 ' —

jego syn Djego'. "Niewiadomo z kąd p rzy ch o d ził/

ale wnosić m ożna,,: ze sposobu w jakim podróż tę odbyw ał, żc nie b y ł zamożnym. D ążył on do bliskiego m iasta H u elca , gdzie m iał się zo-:

baczyć z mężem swój siostry, która na krótki czas przed tćin zdarzeniem um arła.

1 P rzeo r posiadał dosyć obszerne w iadom ości:

ź a jin ftw a ło

go jednak szczególniej to wszystko' ćo się ściągało do jeografji, sztuki żcglarskićj i nowych odkryć. Ghęć poznaw ania tego wszyst­

kiego obudzało w nim zapewne bliskie położe­

nie portu Palos, którego mieszkańcy uw ażani byli między m arynarzam i hiszpańskicmi, za naj­

śmielszych w :przcxlsięwzięciac.hy i częste odby­

w ali podróże do wysp nowo przy brzegach Afry­

ki odkrytych. Rozmowa z Kolumbem mocno za­

ję ła przcorćy uderzony on b y ł wielkością wido­

ków , i' w ażnością, zam iarów cudzodzieinca. W jcdnostajnein życiu aakonnika, spotkanie czło ­ w ieka, który upraszając o trochę w ody i chle- b a u drzwi klasztoru, zapow iadał obok tego tak znakom ity c h arak ter, i pragnął' na tak znako­

m ite odważyć się. przedsięwzięcie,, było ważnym

n ad er wypadkiem . Z a tre jm a ł w ięc K olum ba,

który przez czas niejaki b y ł jego gościem; ale

nie dowierzając

W ła sn y m

wiadomościom, p o słał

po jednego z przyjaciół swoich, uczonego Gar-

-ęjasza F ernandcż, lekarza z Palos, od którego

pochodzą te wszystkie szczegóły.- Również *

F ernaodesa u jęła szlachetna powierzchowność

(4)

i pełna żywych uczuć rozmowa podróżnego.

W iele między nimi odbyło się>narad w m urach starożytnego inonasteru * a ppojekta Kolum ba rozważane naprzód były w spokojnych colach do la Rabida, z największą uwagą i względno­

ścią, jakich pewniehy b y ł nie doznał pośród, za­

m ętu [dworow, i jakichj magnaci, filozofowie, i m niem ani mędrcy, przez długi czas jeszcze m u pdmawiali. Zasiąguiono ró w ń ici rady kilku starych i Wytrawnych żeglarzy z Paloś, a ic h zdania były przyjazno nowćj teorji. Doświad.

ezony joden i podeszły sternik nazwiskiem Pq- dro de Yala^oo, tw ierdził, .iż przed trzydziestu laty, w jednej z pctdróży sw oich ^rzucony został przez buczę tak daleko w k ie ru n k i północno-iza*

chodnim , iż przylądek C lear zastał względem j,je<*o na wscliód, i żo nagle znalazł tam mo­

rze mato bard zo w zruszone, chociaż wia.tr w tenezas d ą ł z gwałtownością od zach o d u , oo m usiało konieeznie, podług jego zdania, zapo­

w iadać' ziem4ę:, w tym samym kierunku niezbyt odległą. - Ale Yelasco obaw iając się pory zimo­

wej tnie śm iał się puszczać dalej dla szukania tyeli nowych krajów.

D obry J u a n 'p c re z b y ł z tych ludzi, których serdeczna i gorliwa przyjaźń nie ogranicza się na samych tylko życzeniach, ale która z chęci u- służenia do czynnego przechodzi działania. Sku­

to ty lk o ' przekonał się że zam iar pomyślany p r* ez Kolum ba mógł się stać nader ważnym

164

(5)

165

dla ojczyzny, przyrzekł Kolumbowi ie mu uła­

tw i przyjazne u dworu, przyjęcie, dokąd zachę­

cał go iżby się u d a ł niezw łocznie, dla oświad­

czenia zam iarów swoich bezpośrednio przed tro- ncm. : P o rcz n iiał ścisłe stosunki z F ernandem de Talayera przeorem inonastęru w Prado i spowiednikiem królowej Izabelli; po siad ał' on c a łą ufność monarchy i jego m ałżonki. Jem u to polecił Percz Kolumba, 'i pewnym b y ł’ że polecenie to bezskutecznem nic będzie, źc po- -średnictwo duchownego, który jako spowiednik m iał przewagę nad umysłem królowćj i króla, jiiiści. nadzieje, jego. Tym czasem zajął się m ło­

dym synem Kolumba, którego starannie w klasz­

to rz e wychowywał. Gorliwość i przyjaźń tego -godnego-człowieka nie ostygły nigdy, a w kil- -ka la t później, kiedy sław a szczęśliwego żegla­

rza największym jaśn iała blaskiem , Kolumb, o- toczony świetnym tłum em dworzan, prałatów i uczonych, którzy wszyscy chcieli być uw ażani aa silnych jego przedsięw zięcia'stronników , zw ra­

c a ł spojrzenia wdzięczności ku skromnemu za.

Jionnikowi, co tak wielkie w yśw iadczył itiu przy­

sługi. Z ostał on w klasztorze a? do wiosny

^oku,

W

którym to czasie dwór u d a ł się do dawnego miasta Korduby, gdzie Ferdynand i Izabolla m ieli zamiar zgromadzić wojska śwó-

•je, i wszystko przysposobić do stanowczej

W y-

praw y przeeiw ka Maurom królestwa Grenady.

Pełen nadziei i pewny prawie i i uzyska postu-

(6)

— 166 —

chanie za" pomocą Talavery, Kolumb uściskał 7, czułością . i uszanowaniem przeora de la Ra.

bida, któremu syna swego powierzył, i pospic.

szył z radością na dw ór Korduby.

Ale los zawistny om ylił nadzieje jego: muf- Siał sześć, lat jeszcze ziszczenia ich oczekiwać.

Ferdynand i Izabella zajęci wyprawą przeciwko

■Maurom, która potędze narodu tego m iała pó­

źniej zadać cios ostatni, nic m ieli ani chęci ani sposobności uskutecznienia próśb Kolumba. Do­

p ie ro 'p o skończonej wojnie w Grenadzie, potrai- fił on za pomocą nielicznych ale gorliwych p rzyjaciół zyskać pozwolenie przedstaw ienia -Pwych planów . Juz w łaśnie m iał rzucać Hiszw panję, znudzotiy: oczekiwaniem, i gdzieindziej -szukać pomocy zamiarom swoim, gdy' wte:n do- gcigniony radośną wiadomością, iż królowa za­

tw ierdziły jego przedstawienie,: w rócił do Kor­

du by.

Umawiając się o w arunki wyprawy, zastrzegł dla siebie Kolumb miedzy inneini: iź on równie jak potomkowie jego będą zaszczyceni godno­

ścią adm iralską, dla wszystkich krain któreb.y o d k ry ł na oceanie, oraz takicm iż przywilejami, jakie posiadał wielki ad m irał kastylski w okrę­

gu swoim; że będzie mianowany wicekrólem i wielkorządcą krajów odkrytych; żc będzie m iał prawo do dziesiątej części złota; kam ieni dro­

gich, towarów i wszelkiego rodzaju korzyści w

krajach do jego zarządu należących; że on sam

(7)

_ 167 —

hib namiestnik jego będzie jedynym sędaią ptt>«

cessów, jakieby wynikły .między krajam i odkry­

temu a Hiszpanja., we wzgjcdzie handlow ym ;ie będzie m iał nadal prawo przykładania się

W

ósmej części do kosztów każdej w ypraw y, i osiną część korzyści otrzymywać będzie. ; * . W arunki te przez Ferdynanda i Izabellę pod­

pisane zostały, j^rólowa jednak*! wzięła na siebia wszelkie koszta-tćj pierwszej;.W yprawy, i : z a ­ strzegła, iż żaden cudzoziem iec nic będzie mógł osiadać w~ krajach odkrytych które dla swych poddanych Iinstyljanów,- przeznaczała. Zastrżo-f źcniu temu pfzez- całe życie swoje uchybić nifi dożwalałai, z małemi tylko wyjątkami. . . Po długiem odwlekaniu: i: niezliczonych trU*

dnościaeh , pochodzący,cli "W większej Części i obawy tak

h ie p c w fie j

i-niebezpieczne

j Wyprawy^

przysposobiono n ak onicc.w Pnrćic Palos dcM o- gucr w Andaluzji

trzy.

m ałe statki. : Jednak

pO-

mimo

w y ra źn y .e h

rządu.'rozkazów, niepokonano

b y

pew nie,

,fy c b

przeszkód, gdyby nic czynność i gorliwość M arcina Alonzo Pinzon, bogatego i doświadczonego -żeglarza z Palos, który wraz z b ratem swoim należał do. W,y»prawy f i używ ał całej mocy wpływu swego dla fiakłOftićpi# ma*

rynarzy do' dzieła tegój, Z aliczył ftn naw et Ko­

lumbowi znaczne summy, dla dopełnienia, tego czego

r z ą d

w przygotowaniu.- wyprawy Zanie­

d b ał. Cała ta wyprawa sk ład ała się- z.

t f z e c h

tak m ałych statków, iż. trudno jest p o jąć, ja k «

(8)

— Iu3 —

mogły się oprzeć gwałtownym burzom jakie je w czasie powrotu do Hiszpanji skołatały.

■ >iDziwić się należy, mówi a u to r, wnosząc ze / wszystkich trudności które czyniły Kolumbowi rozmaite w ładze krajowe, jak szcznpłćj tenże żądał pomocy, i jak nędzne było przysposobię*

nie wyprawy. Ale m usiał on ograniczyć żąda­

nia swoje na najistotniejszych jedynie szczegó*

łach^ iżby obawa większego wydatku nie zni*

w eczyła całego zam iaru jego. Prosił więc tyl­

ko .o-trzy m ałe statki.)) Dwa Z nich były to lekkie okręciki jakich później używano jedynie do żeglugi przybrzeżnćj, i nie m iały wcale po­

mostów. . Ale Kolumb upatryw ał te korzyści w ic łt szczupłości, iż mu sfużyć mogły do krą*, żenia. przy brzegach i w pływ ania; do przystani i rJSck n ieg łęb o k ićh .. W czasie trzeciej 'podróży;

żeglując przy brzegach odnogi P a rta , ż a lił on się. na wielkość ..okrętu- swego, który jcd'nakże b y ł tylko o 100 - beczkach ciężaru. •

W ypłynął nakoniec Kolumb W Piątek drtia 3 Sierpnia :1492.. M ała eskadra jego składała się z'© krętu admiralskiego S a n ta M rtria j cokol*

■wiek wiickszcgo od dwóch innych i jt poinosta»

mij z statku P inta, pod dowództwem M arcina Alonza Pinzon, i statku 'Nina^ pod dowództwem

•brata jego 'W incentego Yanez Pinzom Udam*

-się naprzód ku wyspom Kanaryjskim,' gdzie c- s k a d ra - przybiła; i żatrzym ałą się prKez trzy ty­

godnie E powodu naprawy jakićj potrzebował

(9)

1^69

-skołatany W drodżfe Statek. Pin ta. D o p ic i 6 wrfceśńia opuszczotlb pbrt Gomeraj aby się pu- -siić- W żaWód nowy i z przygodami połączony.

P rżćrdieńie m ajtk ó w , fantastyczne przedm ioty jakie' żdawa^p iiii sję widzieć, ^złudzenie jakich w iajem nie doSsnawaii;' k które portlnaźały jesz*- czd obawę, znajduje się obszerniej pfżez autora przywiedzione. Potnińicmy je tu taj, aby przejść do

"epoki w ylądow ania Kolutnba ha bfżcgi nowego 'św iata, :i użyjemy do jego opisu w łasnych aiito*

r a wyrazóWi >iPołoźenie Roltimba niówi bn, có dzień' draźliwsźćnt się stawało." W ltiiarę jak Się przybliżał do okolic w których ltfihl" ziemią odkryć, Wzmagała się hiespokojność óśady. Przy­

jazne znaki które Ciągle zapew niały Admirała^

uw ażane były prżez majtków jego za zmyśle­

nie do uwiedzcnia ich dąźąt;e;ca gotowi fcaWSzfe od Szemrania poSńnąć Się do otwartego burittf, chdjcli Oni zniewolić wodza SWcgb do powrotil, W tej w łaśnie chwili, kiedy nadzieje jego m ia­

ły być uiszczone j kiedy m ia ł ib ić ra ć pief- Wsze prac swoich bwbce; Uważali się bni fc rozpaczą za pcdfconyćh codziennie dalćj na ten u ieztaiern y oćeaii,- który nazywali' nieskończoną puśtytfią Wodną, która otaczała ze wszystkich iśtron świat zamieszkany. Cóż się i niini stać m ia ło ', skoroby się żyWnóści wyczerpały? S ła ­ be i eh statki, niedogodnej budowy nie były juz 'tiawSt zdatne db- takiej żeglugi jak ą od brze-

■ i ' - ’■ - :iv : "" 22

si

(10)

gów Hiszpanji odbyli; posuwano się jednak, po­

mnażając coraz bardziej odległość niezm ierną jak a się od lądu przedzielała ; jakże pow rócą, nie mogąc po drodze pokrzepić się w żadnym porcie Tym , sposobem udzielali sobie-wza­

jem nej obawy, i ..gotowali: się. do oporu.... Ad­

m irała sw.eg.Oj .uw ażali jedynie za człowiek/i chciwego sław y, rzucającego się z rozpaczą zp.

losem swoim, który aby, się stać . głośnym, naj- szaleńszy przedsięw ziął zam iar. I cóż go ob­

chodzić mogły, cięrpicnia i ni.ebezp.icczeństwp innych, kiedy widoczną było rzeczą, iż. crn po­

święcili życie;.nawet ubiegając, się za niepęwijęj sław y k o le ja m iL q c z .,; z ich, stro n y . byłoby, tp poświęcać samego siebie,, trw ając: w tak Alic.do- rzfięznym . Zamiarze. Jaki^, zresztą^;ob.owią&efc zniew alał ięji, ^o .tęgo?; i kiedyzby był. krr^S,ich zobowiązań .? Dajeko już i ta k przekroczyli :< zji tę granicę, do których ż a d e n , śm iertelnik przed nimi się; niezbliżył, i wpłynęli, na morza-, któ­

re jeszcze żadnego- nie w idziały żagla. I któż­

b y nakoniec m ógł im to .za złę poczytać,, gdy­

by zw,rócili ku . ojezynie sztąbyi, okrętów> swoich nimby jeszcze: za późno. ;nie było Czyżby słuchano skarg, jakieby Adm irał ich zanosjł o ,to że był do powrotu zniewolony. Był to cudzozie­

miec, bez zaufania, bez przyjaciół;, plany jego

zganili wszyscy uczeni i rozsądni ludzie; ,-niktby

więc za nim się nic.ośw iadczyj, a wszyscy co

mu byli przeciwni cieszyliby się, z niepomyśl-

(11)

ń jc h skutków tćj w ypraw y... Byli naw et tacy tśo nawet do okrutnych czynów posunąć się chcie­

li. Gi- to wnosili, i i dla przytłum ienia wszel­

kich skarg z tego powodu, należało A dm irała rzucić w morze, i powiedzieć za powrotem 4do Hiszpanji, ii w nocy spadł z okrę.tu, kiedy u-

■ważał gwiazdy przez swoje astronom iczne in- struinenta. W iedział o tych zmowach Admi­

r a ł, ;tw arz jego wszelako nie okazywała najm niej­

szej niespokojności; starał się przeciw nie jednych przychylność pozyskać źyćzliwetni słowy, innych chciw ość lub dume rozdrażniając, ‘a : na‘konicc jgrożąc najzuchwalszym przykładnćm ukaraniem , gdyby się ośm ielili najmniejszy krok uczynić cp*

Jem przeszkodzenia dalszej żegludze...

D nia 7 Pazdźicrnika zrana przy wschodzie słońca, zdaw ało się niektórym majtkom z okrę­

tu adm iralskiego,że postrzegli ziemię od zacho­

du, lecz zbyt niewyraźnie, aby mogli ogłosić to

■odkrycie; każdy z nich obaw iał się omylić i u- tra c ić tym sposobem nagrodę przeznaczony tem u

■c.oby pierwszy odkrył istotnie tak niecierpliwie oczekiw aną ziemię', ‘ Okręt N in a najlepsze żagle m ająćy, w ysłany został naprzód dla zapewnie­

n i a Się

o tein postrzeżeniu, W krotce u kazała się

n a

syczycie m asztu jbgo biała, ttaga i wystrze­

lono- na nim z działa. I Był to żnak: umówiony d la oznajm ienia o rzeczywistości odkrycia. Naj­

żywsza radość powstała- naówczas- -rr—osadzie m ałej eskadry* a wszystkie oczy zwriocóne były

w . l'7l .

(12)

ku zachodowi, Leę? kiedy dale] posunolfr «lę w tę stronę, poznali b łąd swój, okazało się bowiem jeszcze przód wieczorem, io tp co wzięli ?a zic-»

łnię by ło obłokiem.

. Natychmiast rospaca zajęła mićjsoe radości, równie okropna jak tamta była. żywą. Niektóre jednakie okoliczności, w krotce jeśli nieoźywir ły ich nadziei, ,to przynajmniej w strzym ały bun­

towników od wybuchnięcia, lJważając lot licz­

nych stad małego, polnego ptąstw a, któro zmie­

r z a ły 'k u południo - zachodowi, .utrzymywał ze ziemia' na :kt;ćvej miel{ żywność i spoczynek, zna*

Jeść, niedaleko juz być m usiała. W iedział,on dokładnie jak w ielką ważnofć przywiązywali żeglarze. portugalscy do lotu ptastwa, i ze pły-r nąc kierunkiem przez niewskazanym , wiole wysp .odkryli,-; postanowił więc wieczorem dnia 7, Paź­

dziernika zmienić kierunek żeglug'> i obrócić ku połu.dnio-ząchodnićj stronic. Płyniono istotnie przez tęzy dni w tym kierunku, a oznaki blisko­

ści lądu. coraz częstszemi się staw ały. Nowe Stada m ałych ptaków rozmaitych kolorów uno- j i ł y s i ę nad okrętami, i odlatyw ały następnie ku południa - zachodowi; słyszano wyraźnie i ;jnne Stadą ^tóro nad okrętami nocą przeciągały; tu- netki (*J igrały pa spokojnej morza pow ierzcie pi; ^yidziano czaplę, pelikana i kaczkę, a.wszyst­

k ie ’ W;itęż samą leciały stron?. Rośliny k o ła a-

(13)

— 173

k r ę tu p ły W a ją e e b y ł y ' ś w i e l e <ł z ie lo n e ; i zda*

w a ł y s ię b y ć : n ie d a w n o z z ie m i w y rw a rie;g te m « peratura" b y ł a ł a g o d n a , z d a w a ło [[się n a w e t Kó-*

lu m b o w i, i ż a d d y c h a ł p F z y jcm n ić jsz ó m p o w ie j tr z e m , i c z u ł j.u£ te n m a ły w ietrzyk 'W ottie< j4a c y , ja k i n a .b r z e g a c h h is z p a ia s k ic h w o ia g u R w ie - t n ia p a n u j e .,..:

Wszyatkie jednak te oznaki uważali bontom wnicay'.m ajtkowie za zwodnicze .s id ła /d la tego do koła nich zgromadzające się, aby ięh zgu­

b ę tern pewniejszą uczynić; a kiedy, w końcń trzeciego dnia. ujrzeli, sło ń ca znikające na' ob­

szernym horyzoncie, na którym najmnićjsżege Śladu ziemi niebyło widać, w ściekłoieią unie­

sieni, ©toczyli A dm irała i zaczęli m u w yrzucać, jego zaeietośe w sprzeciwianiu się woli. nieba, przoz .oddalenie ich coraz więcćj od ojczyzny, n a morze .granic nie m ająte,-żąd ali wśzysćy ńar- tarezyw ie aby się obrócić natychmiast ku Hiśż*- p a n ji,

i

zaniechać nieszczęśliwego zam iaru. Ko^

lum b sta ra ł się uspokoić burzliwych

m i

słowam i

i

obietnicą wielkiej nagrody;' ale w idząc, że środki te* żadnego ■ nicm iały skutka i żo się wrzaski elągle w zm agały, pffcybrał w ięcej.stanow cze postępowanie. ' Oświadczył ilu więc, że. napróżno szemrali, że w ypraw a usku­

teczniała się z rozkazu obojga królestwa, 'eclcli*

odkryciu nowych Indjl, i że postanow ił niezmien­

nie, w ytrw ać w zamiarz’e jak

d ł u g o

bę^Ttie

m ó g ł i d o p ią ć

,ęelu

s w e g o p r z y p o m o c y B o g a iS : 8 3

(14)

— 174 —

jędeni przeciwko wszystkim i wystawiony na wściekłość zbuntowanej osady, Kolumb przez ciąg tćj nocy, zd'awał się być w rozpaczającem położeniu. Szczęściom, nazajutrz, -oznaki bli­

skości ,ziemi, staw ały się coraz pewniejsze.

.Oprócz znacznej ilości ziół jakie zwykle nad brzegam i rzek rosną, złapano m ałą rybę z ro­

dzaju tych, jakie w zatokach i w rozpadlinach skał przebywają; gałęź okryta owocami i zda­

jąca się być świeżo, ód pnia ułam aną, pływ a­

ła , obok-adm iralskiego okrętu; znaleziono p ły ­ w ającą trzcinę, m ałą dcszczułkę,. a nakoniec kij m isternie Wyrzynany,' Uspokoili się zbuntowani m ajtkow ie, a miejsce powszechnej rospaczy za­

ję ła najpochlebniejsza nadzieja. Przez cały ten dzień każdy pilnie na miejscu śwojfem przesiady­

w a ł, aby być pierwszym W odkryciu tejitak chci- -wic upragnionej ziemi',/ W ieczorem, kiedy po­

d łu g niezmiennego awyc.zaju na okręcie admiral­

skim. ustanowionego, odśpiewano S a lve regina czyli. hyipn) do Panny M arji, Kolumb w yrzekł

■energiczną do osadyprzejnow e, zachęcając swych łudzi .d<j ;u^fl*n.va odobroci boskiej,, która ich do­

prow adziła dotąd przy lekkich'w iatrach przez spokojne oceanu wody, która stale ich nadzieję jpżyvyiała i pom nażała pomyślnie oznaki \y. mia­

ł o jak .obawa górę nad niemi brać zaczy n ała, i która nakoniec doprowadzić ich w krotce mia­

ła do,, spodziewanych lądów. Przypom niał im

.następnie rozkaz, jaki wydał opuszczając wysp;

(15)

■—

.175

kanaryjskie, aby po upłynienfu ku zachodowi m il 350 nie pospieszano zbytecznie. Ostrożność ta ,: stała się teraz konieczną, zdaw ało mu

s ię

al­

bowiem ,

i ę

mogli dotrzeć do lądu

tej

samej jcszcze nocy. Z alecił nadto pilną straż na Q«

fcręcie i przyrzekł temu

Co

pierwszy ziemię od?

k ry je, axamitny kaftanik, oprócz pensji przęg rząd zapewnionej. W iatr b y ł chłodny dnia tę­

go, morze więcĆj niż zwykle wezbrane,, i wiele drogi odbyto. Około zachodu- .słońca zWrocono się na zachód, okręty p ru ły

Z

szybkością po*

wicrzchnię. morza, | mając ( na czele P in ta jako najlepszemi . opatrzony żaglami.! Największe u- niesienie panow ało między^ m ajtkam i, i żadne oko nic zamknęło :srę :,przc.z tę noe pamiętną*

Kiedy już mroczyć: się Zaczęła, Kolumb usiadł sobie

W

wzniosłym szćZyćie przodu ókrętowegóij gdzie w najpEzykrzćjszej>nicspoko>jabści przez czas niejaki

Z o s ta w a ł.

O kazywał

ori

przez

C ały,

dzień pewność i zupełną spokojność; ale ,nie spostrze- gając juz przyjaznych-znfłków, usiłow ał jeszcze spoglądając -niespokojnym; wzrokiem po Wszyst­

kich punktach horyzontu,; przęnjknąć popiorą, zą*

słone nocy:.' W tem nagle około dziew iątej godzi­

ny, zdaw ało m u się'że ujrzał źywc św iatło,

W

ód^

dalcniu; obawiając się złudzenia

W zrok u,

zawo­

ł a ł P e d ra G uticrcz; szlachcica; dworu Kr^).c >Y,'

skiego, i zapytał go , czyby i ón W tej stronie

nie postrzegał' św iatła? Pedro potw ierdził jego

dostrzeżenie;, ale Kolumb lękając się zawsze o*

(16)

jss 176 —

b łęd u wyobrhJeó*’ zaw ołał więc jeszcze Rodry*

ea'\Nanehcz z Scgowji' aby go o toż samo Zapytać*

ale za nim (en nadszedł światło już znikło. Uj-*

k*zel'i w prawdzie znowu migające się. promienie jego, jakby pochodni przyczepionej dp czółna ry»

baekiego, które to się wznosi, to ukrywa między Wałami, lub jak' świecy niesionej nad brzegiem

przeZ

osobę ukazującą się i znikającą'za budyń -1 kaini. Światła tc jednak tak były ■niepewne,, ii dó hioll nic wiclej wagi przywiązywano: ale Ko-*

lum b uw ażał je nietylko

Za

oznaki pewne b li­

skości lądu, lecz nadto z a lą d zamieszkamy. Nie*

przestaw ano więc -płynąć, z ostrożnością aż do drugiej' z rana, kiedy nawet ze statku P in ta u-*

słyszano ;radośny w ystrzał ziemię oznajmującyi Postrzeżono ją istotnie niezadługo wyraźnie w o*

dległóśei blisko m iU jcdnćj. Zwiniono zatem ża*

glc',' i oczekiwany z niespokoynością .wschodu słońca.

Ileż myśli i

UćzU c

fóim aitych musiało pozostać

% duifcy Iiolum ba w ciągu tego krótkiego^czasu!

Po tych przeszkodach i tylu niebezpieczeństwach u jtź a ł 6 n nakoniec; spełniającej się zamiary swo- ńe;'"ptzez niego odkrytą została ;wiclka tajem ni­

ca Oceańu; teorja jegó, będąca pośmicwiskieiii tylu uczonych, odniosła nakoniec tryum f; po­

zyskał 6 n sławę która tak długo jak świat trwać będżtćJ*f T a ziemia .k tó ry m iał przed sobą, jeszcze cieniem nocy-zakryta, była l>ćz

W ątpie­

nia urodzajną 5 dogodziły tego - oderwane ód

(17)

— 177 —

-brzegów Jej rośliny; zdaw ało m u się naw et i©

oddycha zapachem woniejących gaj*»w i roślin aromatycznych. Poruszające się św iatło które u jrzał przekonywało również że ziemia ta musi być ludzi siedliskiem. Ale* jacyż byli jej miesz­

kańcy? byliź podobni do tych c.o iiine części ku­

li ziemskićj zamieszkują? lub) czyli tam znaleść miano jakie z tyeh pomięszanych i dziwotwor*

nycli pokoleń, którem i wyobraźnia lubiła w owym czasie zaludniać wszelkie dalekie lub nieznane krainy ? przepłynąłże do jakiej dzikiej i pustej wyspy morza Indyjskiego^ lub czyli znalazł owę sław ną C ipango (*) przedm iot najgorętszych pragnień i zwodniczych m arzeń jego? Cżylia pierw sze słońca prom ienie padną nakoniec na nieupraw ne pustynie, lub też oświecą szczyty wież i m iast bogatych blaskiem wschodniej cy*

Wilizacji ozdobnych ?

nRówniez w Piątek 12 Października 1492^

Kolum b świat nowo odkrył. Świeża i ziclenic- nicjąca wyspa kilka mil rozległości mieć mogą­

ca, u k azała się wraz z jutrzenką zachwyconym oczom jego. Lubo wszystko tam okazywało bo­

gate lecz jeszcze nieHprawne przyrodzenie^ wy.;

spa zd aw ała się widocznie być bardzo zaludnio- ną; widziano tłum y mieszkańców z lasu wy­

(*) Bajeczna \Vyspa. Cipango b y ła znana * podania du­

m nych podłużnych.

(18)

178 —

chodzące, i zbiegające sic u brzegu dla przypa­

trywania się bliżej okrętom. Wszyscy byli zu­

pełnie nadzy; giesta ich i postawy -okazywały że byli zdjęci podziwicniem i obawą. Kolumb d ał znak eskadrze do zarzucenia kotwicy, spu­

szczenia szalup na morze i wsadzenia na nic uzbrojonych ludzi. Sam zas w stąpił na szalu­

pę adm iralską przywdziawszy bogaty szkarłatny ubiór z axam itu, i trzym ając w ręku królewską chorągiew ./ M arcin Pinzon i W incenty Jancz b ra t jegó, udali się za n im , każdy v. swem czółnie, z chorągwią wyprawy, ozdobioną krzy­

żem zielonym który otaczały litery F. J. (po­

czątkowe imion Ferdynanda i Isabelli), z koroną na w ierzchu. W miarę zbliżania się do brze­

gów wyspy, odkryw ał Się'widok co raź obszer­

niejszych lasów, które tak kolosalną mają wy­

sokość w tych krainach; podziwiali owoce naj­

piękniejszych kolorów i nieznanych rodzajów , które obciążały gałęzie' licznych drzew na brze­

gami pozawieszanych. Łagodność i czystość po­

w ietrza, przezroczystość wód przybrzeżnych, na­

daw ały wyspie w dziik niewymowny; żywe wzru­

szenie przejęło czułą Kolumba duszę; a skoro tylko na ląd wysiedli, u p ad ł na kolana, ucało­

w a ł ziemię i złożył dziękczynienie Stw órcy,

wylewajać łz y radości. Za jego przykładem

poszli wszyscy co mu towarzyszyli; wszystkie

uczucia były w tćj zespolone, wszystkie scrca

radością i wdzięcznością napełnione. Powstając

(19)

' r '

— 179

z ziemi Kolumb, dobył szpady, rozw inął sztan­

dar królewski; otoczyli go dwaj inni kapitano­

wie, oraz Rodrigo Escodibo, notarjusz wyprawy, Rodrigo Sachcz i inni, ad m irał zaś objąwszy u- pńczyśeie własność wyspy w im ieniu w ładców liiszpanji, n a d a ł jej nazwanie S a n S a lva d o r. Po ukończeniu obrzędu tego, w ezw ał wszystkich o- beenycli, aby mu zaprzysięgli posłuszeństwo ja ­ ko adm irałow i i wicekrólowi, z ram ienia mo­

narchów działającem u. Osady trzech okrętów oddały się uniesieniom ni

e p o

m iar kowanej rado­

ś c i : ludzie ci., co nie dawno uw ażali się za ofiary niezawodnej poświęcone śm ierci, chlubili się naówczas źe są losu polubieńcam i. Ciśniono się tłum nie do ad m irała aby go uściskać lub ręce jego ucałow ać. Ci co się najburzliwsze- m i okazali ciągu p odróży, byli teraz pier- wszemi w okazywaniu gorliwości i zapału; nić?

którzy starali się już o szczególne łaski naczel­

nika, jakby człow ieka mającego szafować skar­

bam i, lub rozdawać posady i godności; a te po­

d łe istoty co tylekrotnie go obraziły, płaszczy­

ły się przed nim , i u nóg jego żądały błagając o przebaczenie za swą zuchw ałość i przyrzeka­

jąc na przyszłość ślepe posłuszeństwo rozkazom jego.

^W yspiarze którzy, wraz ze świtem postrze­

gli pierwsi okrę.ta, którzy je później widzieli

m anew rujące i kołyszące się m ajestatycznie na

wodzie , uw ażali je za potwory w yszłę w

(20)

) — 180 —

czasie nocy z otchłani morskiej; tłum y ich zbierały się na brzegu* i śledziły z ńiespokoj- nością wszystkie poruszenia tych nowych istot.

Liny i szn u ry , żagle to rozpuszczone to zwi­

nięte, podobne do'ogrom nych skrzydeł, wizyst-.

kie poruszenia nakonicc wykonywane bez ża~

dnych na pozór wysileń przejm ow ały podziwie- niem patrzących. Ale kiedy ujrzeli łodzie zbli­

żające się do brzegu i obcych ludzi okrytych świotneini zbrojami lub szatami różnych kolo->

rów, na ląd wstępujących, przestrach ich do­

szedł do najwyższego stopnia, i wszyscy uciekli do lasów. W idząc jednakże że Joh nieścigano i żc nie niczamierzano coby im szkodliwćm być mogło, nabrali z wolna śmiałości, i zbliżyli się z uszanowaniem do Hiszpanów, padając przed nimi na kolana i cześć jm oddając. W ciągu całe g o . obrzędu objęcia posiadłości wyspy , krajowcy zostawali w tćm pełnein tuszanowa«

nia położeniu; ośmielili się więcćj jeszcze nie długo, z największem podziwieniem przygląda*

li się z bliska kolorowi ciała, gęstym brodom,' połyskującym zbrojom i bogatym ubiorom Hisz-<

panów. A dm irał mianowicie zw racał ich uwa*

gę; jego szkarłatny ubiór, w zniosła i pełna go*

dności postawa, j uszanowanie jakie mu towa*

rzyszc okazywali, pom nażały ieh podziwienie.

Prosili aby magli dotknąć rąk jego i tw arzy , których białość ich zdum iew ała. Kolumb, któ»

r y z

przyjemnością ppogl^dał na łagodność, p ro .

\>

(21)

— 181 —

stotę a szczególnie zaufanie tych dzikich, w lu­

dziach którzy im się tak nadzwyczajnymi i tak straszliwymi wydawać m usieli, z uprzejmością zezwolił na to żądanie, a dobroć jego jeszczó' bardzićj ich u jęła. Mówili w ówczas między sobą źc okręty te w yszły z tego firm am entu kryształowego, który ograniczał horyzont ich wy-*

spy, źe w ydobyły się .na swych niezm iernych skrzydłach i źe te istoty cudowne które po raa pierwszy w idzieli, były bęz w ątpienia mieszkań*

c.ami obłoków albo, niebios.

»Równie ?ywą ciekawość obudził w Hiszpa- pach widok krajowców, którzy niebyli podobni do żadnego z jodów ludzi a£ dotąd znanych.

Powierzchowność ic h n ie wielkie daw ała wyo­

brażenie o ich bogactwie lub cyw ilizacji; byli eni zu pełnie nadzy; ciało zaś mieli róźnciiii po­

m alowane kolorami; u jednych, malowanie to o- graniczało się na pewnych tylko częściach twa­

rzy lub na nosie i około oczów; u innych, całe ciało było niem okryte, ale wszyscy wyglądali dziko i fantastycznie. P łeć ich była koloru ciemno m iedzianego, i wcale niemicli brody. W łosy Jiiekręeiły się tak jak u ludów pod tym samym stopniem szerokości na wybrzeżu Afryki, ale by­

ły proste i tw arde, obcięte w części nad usza­

m i, i z Ju lk u długiemi promieniami które, im na barki spadały. Rysy ich twarzy lubo dzi­

w a ez nein zeszpecone malowaniem, niebyły nie­

przyjemne, Czoła mieli wysokie, a oczy nader

(22)

182 —

piękne, W zrost ic h mierny dochodził wysoko­

ść*, a ciała dobrze były zb u dow ane;; większa Część tych co 'Się; zebrali zdaw ała się mićć oko- Jo trzydzieści lat wieku. Jedną tylko ujrzano między nimi kobietę, b y ła ona m łoda, kształt­

ną, i zupełnie naga tak jak jej towarzysze.

PODRÓŻ CESARSKO-ROSSYJSKIEGO RAD­

CY NADWORNEGO DOKTORA EWERSMANN do step n a p o łu d n ie W o ł g i rozciągających

się, odbyta w

M o j u

1827 roku.

Podróż moja trw a ła dni 40; odbywałem; ją w łasnym zaprzęgiem i przebyw ałem codzien­

nie od 40 do 60. wiorst, podług tego, jak wygo­

dniejsze miejsce do przenocowania znajdowałem.

Po dziennej podróży rozbijałem namiot i pusz­

czałem konie na paszę; naw et w zam ieszkałych okolicach nie nocowałem nigdy, w domach, dla tego szczególniej aby korzystać z pozostałego czasu dla zbierania na otw artem powietrzu ziół i owadów. Towarzyszem inoiin był R ardin czło­

wiek utalentowany, który dawniej b y ł w wojsku porucznikiem i teraz w Oremb.urgu m ałą pensję dla dzieci założył. Dnia 11 wyjechałem z 0 - rem burga i w sześć dni stanąłem w Uralsku. Ca-

(D a lszy ciąg n a stą p i.)

^ /C fS

Y III.

(23)

— 183

ły kraj jest otwartym stepem, ogołoconym z drzbuf i tylko przy brzegach Uralu i wpadających do niego mniejszych rzek i strumieni znajdują si£

krzewiny i drzewa które ludy tatarskie nazywa­

ją Urcina. Są to czarne i białe topole nadzw y­

czajnej wielkości, osiki, pokurczone brzozy, dę­

by i t. p. W szelkie rodzaje roślin solnych stano­

w ią charakterystykę tych pustyń. W yznać muszo, iż piękna flora stepowa ma dla lńnic nic rówuie więcej powabu, jak piękna flora na łąkach. Tju znajdują się obie flory od wiosny do późnej: je ­ sieni, bo kićdy jcszcae niżćj leżące grunta tz y li

■łąki śniegiem są okryte, przyodzicW ąją.sic jiuż stepy najpiękniejszemi ciljacjami i to nic pojedyn­

czo rozproszonemi kwiatami, ale nieprzcjtzanćm morzem kwiatów- T a flora (rwa dopóty, dopóki znowu mroży i śniegi na pięć miesięcy życia ro­

ślinnego nie zniweczą. Stepy, służą za. pastwiska dla stad bydła; z nizin w zdłuż rzek zbierają/sia­

no na zimę. . Pod względem geognostycznyin ni:e m ają stepy te wielkiej rozmaitości; rzadko kiedy ukaże się pagórek, a iym trudniej ujrzyć;tam ka­

m ień na powierzchni zietni. W m iarę oddale­

nia się z Orcmburga ku południow i i zaćhodo.wi zmniejsza się wiek stepó\V. Sam Orćmburg;.le- źy na czerwonym piasku kamiennym, w którym , iczęsto znajdować można skam ieniałe drzewo'?

zdarza się nieraz, iż przy kopaniu piwnic n a tra ­

fiają n a.pnie drzewa. Ru północy i ws.ehodowr

pomieszany jest piasek z- krzemionką, a pod te-'

(24)

— 184 —

rat pokładami znajdują rów niei drzewa. W o»

kolicy Orcinburga' znajdują na ..piasku niebieski kamień wapienny, a o 70 wiorst od Oremburga^

■jest sław na kopalnia soli Jleckoj gdzie czysta

• sól kamienna znajdlijc się od 4 do 6 stóp pod -piaskiem. Droga z Oremburga do Uralska cią-

•gnie się w zdłuż rzeki Ural i przerznięta jest li- czneini strumykami które na wiosnę tak przybie­

rają, iż się tylko na czółnach przez nic przepra*

■wiać można. Jakkolwiek Uralsk nie jest już dzi­

siaj tern, czein b y ł pierwćj, jakkolwiek ząmożi- łiość i dobry byt, szczególniej miedzy ■ubozszc1- mi klassatni znacznie się zmniejszyły, jednakże pomyślność tamtejszych mieszkańców^ rzadko

\y podobnych okolicach ma sobie równą; Jest to skutkiem natury Uralskiego Kozaka; czynny,

■pracowity, w ytrzym ały, przyzwyczajony od m ło­

dości do trudów, znosi on największe niewygo*

dy, i największą łatwością, ale Za to Wynagra­

dza sobie sowicie w dni świąteczne. Nadzwy­

czajna różnica w cywilizacyi i oświacie mcz- -czyzn i kobiet jest uderzająca, MęzCzyzni mają

■ sposobność nabywania większej cywilizacji widząc w czasie wojen kraje, obyczaje, i zwyczaje zngrani- - czne, a do oświaty ich i to sięj przyczynia, żfi

pułki rozłożone :są w rozmaitych częściach pań­

stwa 1 żc się często zm ieniają, gdy |ttym czasem kobiety nie znając innych, stale trzymają się staj fodaw nych zwyczajów. Od kilkudziesiąt lat za-*

częli majętniejsi mieszkańcy Uralska obracać

(25)

— ł85 —

ceęść majątku na zakładanie ogrodów owocowych.

Nie są one wszakże w mieście, ale o 5 wiorst za jego obrębem, po drugiej stronie rzeki Czagart.

Oranżerje świadczą o zamożności w łaścicieli. 2 ogrodami tem l styka się m ały lasek topolowy i wierzbowy# w którym się znajduje mnóstwo cha­

tek, mieszkają w nich zakonnice. W dńi świą-*

teczne odwiedzają w nich mieszkańcy swoje kre­

w ne i znajome. Liczą 15,000 kozaków Uralsktch p łc i mczkiej; m iędzy tymi zapisanych jest w kan*

cellarji wojennój 5,500 zdolnych do służby, i o*

bow iązanych do jej pełnienia,

W

zamian ża p ra­

wo łow ienia ryb w rzece Ural. W ogólności wchodzi kozak ufalski w służbę w 18 roku żyi

* . cia. W razie potrzeby obowiązani są dostawić r,| 10 pułków , każdy po 500 ludzi, a w ten ezas po*

zostaje tylko 500 ludzi do strzeżenia granic. Z i- trzech ty sięcy kozaków Uralsklbhj pełhiących ciągłą służbę, połow a p e łn i ją na linji morza, rj. Kaspijskiego powyżej od. Ural o 650 wiorst; dru-*

i«. ga połow a rozłożona jest W rozmaitych okoli*

ij« cach państwa) w M ultanach, w A strachanfej W ut Petersburgu, niźnyrn Nowogrodzie i Kazanie. • Po- lD i. zostający od służby czynnej, to je s t 'c i , którzy

5 i zastępców najęli) zatrudniają się rybołostwem , i p. »pają do niego prawo tylko tak długo, jak długo

lj(l

dają zastępców. Łow ienie ryb odbywa się

W

rtf porządku zupełnie wojskowym, głów ne trzy rd*

ja^ ay, a pomniejsze dwa razy. - Łów iq oni Scwrtig

jat • i • ' ' 24

(26)

— 186 —

i Jesiotry. Mówią źe pierwszy połów główny wiosenny przynosi iin do 120,000 pudów ryb. In ­ ne połowy razcin przynoszą do 150,000 pudów.

Kawiaru samego łow ią blisko 60,000 pudów.

Cena ryb na miejscu m niejsza jest porą wiosen­

ną niż w jesieni, gdy bowiem pud ryb z p ier­

wszego połow u po 3 ruble assy: a kaw iaru po 13 ruble--as. zbyw ają, sprzedają tym czasem a połow u jesiennego po 8 do 12 tu b . as. atp u d k a-- w iaru po 20 do 25 rub. as. Soli wypotrzebują ko­

zacy co rok do 200,000 pudów, a mają jćj podo- statkiein z jezior słonych. Przy wyprowadza^

niu ryb na sprzedaż opłacają podatek; dzierża­

wi go terąz kupiec za 120,000 r. as.ro c z n ic . Nic m a p io a .e w państwie rossyjskiein ludu, któryby stosunkowo tak wielki; jak kozacy uralscy przy­

nosił krajowi dochód. Już to jest rzeczą nad­

zwyczajną źe ludność 15,000 dusz mczkich wy*

nosząca, dostawia i utrzymuje rok w rok 3,000 jazdy, a w razie potrzeby dostawić jej może 5000.

Ryb dostarcza ich kraj przeszło za 3,000,000 ru ­ bli*. a handel tych kojsaków z Kirgizami przez zamianę, towarów Rossyiskich za owce, oszaco­

wać można np. 2,000,000 rubli. Oprócz tego sta­

ją i?ję oni handlowi użyteczni przez zbieranie pu­

chu z łabędzi, które na brzegach morza Kaspij­

skiego zabijają, oraz przez nabywanie od Kirgizów

puchu koziego, zdatnego do robienia szalów i

cienkich sukien. Pocł Glinenoi przebyłem rzekę

Uzcn, na Której „wystawiony je st most na palach

(27)

— 187 —

} Wstąpiłem na territorium Ordy bukajsko-kirgi- skiej. W okolicy tam tej widać rozległe płasz­

czyzny ziemi słonej i mnóstwo kopców zwanych grobami czuckicini. Z podań ludu okazuje sic, i c te grobowce pow stały w te n c z a s , kiedy Czu- dów na rcligje chrześciańską naw racano. Z a­

ciętość ich b y ła tak wielka, iż woleli raczej ginąć, albo się sam i'w dołach zagrzcbywać, niżeli za­

niechać pogaństwa. Podróż ta przez nieurodzaj­

ne stepy b y ła tak utrudzająca, iż m usiałem po­

słać do Chana, kozaka z listem, w którym wysta­

w iłem mu nasze położenie* i, prosiłem go usilnie o pomoc. Ale ponieważ Chan tak jak inni K ir­

gizi koczowisko swoje często zmienia, przeto nie­

łatw o było kozakowi znaleść go. M usiał on wy­

pytywać się od namiotu do nam iotu, ale nim go znalazł, ofiarow ał się jed en z Sułtanów dopro­

w adzić. nas do sainćgo Chana. W krotce po przybyciu kozaka z tą w iadom ością, ujrzeliśm y samego S ułtana, którego chęci nie wzięły jednak skutku, albowiem Kirgizi, którzy z jego rozkazu m ieli nam dostarczyć k o n i, nic chcicli mu być posłuszni. Przy tej sposobności dowiedziałem się, że lud nie lubi Sułtanów , i źe w razie po­

trzeby nie do n ic h , ale do starszyzny udawać się należy. Starszyznę tę m ianuje Chan z ludem;

S ułtani zaś są u nich tein, cżein u nas szlachta.

W języku krajijwym nazywają tę szlachtę Akśu- ja k czyli białokóścistą. Po tylu trudach nie"mo­

głem pow tórnie posyłać kozaka do C hana, ale

(28)

— 18S —

zdałem to na Kirgiza, a my rozłożyliśmy namio­

ty. Stepy te Azjatyckie sprawiają najnieprzyjem­

niejszy widok; nie ma na nich prawie żadnćj wege­

tacji. Grunt ich składa sic albo z gliny gorzko- słonej, albo z bagien słonych i bezdennych. Zda­

rzyło się jeszcze przed kilkoma laty, że Stado' z 2000 spłoszonych koni złożone,' w bagno takie w padło i co do jednego konia zginęło. Jeśli kie­

dy bagna te w yschną, co kiedyś' musi nastąpić, i potomkowie nasi tyle koni może skam ieniałych znajdą, na jakież.dom ysły wpadnąż może oni!

Nic należy sobie wyo^ra^ać powierzchni tych ba­

gien, jakoby była płynną, owszem wydaje się o- n a jak grunt gliniasty i nie zapada się od razii, ale się usuwa powoli pod n ogą, aź nakonleo- wpada w bezdenne otchłanie. W ątpiłem już o pomocy Chana i po trzydziestogodzinnym spo­

czynku wyruszyłem w dalszą drogę, gdy w krot­

ce spotkałem sługę jego z pięcioma końmi i f, roz-*

kąjscim , aby nam wszędzie pomoc dawano. 0 - bóz Chana o d le g ły b y ł jeszcze-o 69 wiorst , 1 G dy^

Śmy do niego;przybyli, k azał natychmiast roabić 1 dla n,ą$ namiot, ,'y. którym wygodnie m ogła sio, było ppmjeśció;5Q osób. Nabito 2 jagnięta, przy*-:

niesiono drzewa opałowego, które w tych okoli*!

cach je s t artykułem praw dziw ie zbytkowyin i zo- stawiono sługo, na pasze/ rozkazy. Teraźniejszy' Chan Czangier ma przeszło 30 lat.Ł Ojciec jćg»

widzTO żp stepy miedzy W ołgą i U ralem 'p o u -

stąpieniu kałniuków, pr?ea czas długi bez uźy-

(29)

189 TŁ.

tku leżały i-n ie były zamieszkane, p ro sił rzą­

du , aby m u wolno było koczować na n ic h , a otrzymawszy, pozwolenie, przeszedł na nie n a początku tego wieku ze stepy kirgizkiej po dru- giej stronie U ralu położonej i poddał się na za*

wsze pod berło rossyjskió. Nowi przybysze sk ła­

dali się wówczas z ubogich rodzin i wystawie*

n i byli w iw o jć j stepie n a e z e s te napady. ‘ T e ­ raz żyją spokojnie i bezpiecznie. C ała ich orda składa się z 12,000 kibitek czyli rodzin, a te m a­

ją liczyć 60,000 osób p łci męzkiej. W szystkie Tiibitki czyli c a ła orda posiada 4,000,000 owiec, 'lj000,00.0 k o n i, 500,000 w ielbłądów i 290,000 bydł^ rogatego. Cały dochód z tego kapitału w ydają na ubiór, a m ianowicie męzczyzni na su­

kno i axainit, najczęściej koloru czerwonego i na galony srebrne i zło tej kobiety na różnofarbnę tkaniiiy i sukna, na korale, perły, blaszki srebr­

ne, monety i t. p. H andlujący T atarzy, Orm ja- ńłe, niekiedy Rossjanie dowęźą im tyęh.towarów ża bydło a najw ięcej za owce.' Chan przepędził m łodość swbje

W

Astraehanie , nie można ‘go za- fbin' sYawiac w rów ni z innymi Chanami K irgiz- i , kiini. '■ Po'sia’d a ’’on znaczny zapas

W ia d o m o śc i

n aturalnych i fizycznych, i jest "tak chciwy naby­

cia nowyćli, iż na pytania jćgo trudno zdążyć z l odpowiedzią. Ma on 3 żony, jedna z nich otrzy*

, Inała zupełnie wychowanie Europejskie, jest

in ło *

<ł£ i piękną, Umie zabawić rozmowy, mówi nie*

(30)

_ ,190 —

co po rossyjsku, po niemiecku i po francuzku, m iała bowiem dwie guwernantki Niemkę i F ra n ­ cuzko,

(z Pół, P szcz.)

... F . XIV,

JULKA SZCZEGÓŁÓW o PERSACH.

(z opisu podróży bezim iennego A nglika.)

Peksowie są'najprzyjemnićjszym na świecie naJ rodem; lubią oni poufałe rozmowy i. podobni do dzieci przywiązuje- do wszelkiej wesołości tem większą wartość rin trudnipj im zyskać ją przy­

chodzi; przeszkody jakich w tym względzie do­

znają, są niestety zbyt częste. Starają się wszel- kienii sposobami uprzyjem nić sobie społćczeń- skie godziny, i o ile towarzyskość przyjem ną być może bez kobiet, najpiękniejszej towarzyT Stwa pzdoby, doznają jej bez wątpienia w ca­

łe j zupełności, X iąźęta, wodzowie, i urzędni­

cy chełpią się i. słusznie ? wytwprności swoich obyczajów i ubiegają się usilnie o nabywanie przymiotów- towarzyskich. Pocci, historycy, a- strologowic, dowcipnisie, opowiądacze anegdot i bajek, nabywszy jaieco sławy, nie. tylko mają o- tw artę najpierwsze towarzystwa, ale naw et do­

znają szacunku. Nic jest w Persji rzeczą nie­

zwyczajną, widzieć znakomitego pana, stawia-

(31)

- r 191 —

j ą c e g o

się

d o b r o w o ln ie z a c z ło w ie k ie m

utalen*

towanym

i

uczonym,

p o

którym

c a łe .

zgruma-*

dzenie zabawy

i

nauki oczekuje, a t drugiej stro­

ny, człowieka Wartość osobistą, mającego, w ie­

dzącego o przyczynie spotykającego go zaszczy­

tu i

pokazującego, żc je st przyzwyczajony do zajmowania stanowiska, któfe mu w tow arzyst­

wie wyznaczają. Słyszałem o perskicli towa­

rzystwach rozm aite zd an ia, zanim Sam osobi-*

ścic o nich przektttiać się mogłem. Dla niektó­

rych- były one utrudzającą koniecznością, dla innych prawdziwą- roskoszą. Co <k> innie, w net poznałem , źe aby w nich zasmakować, potrze­

b a

pewnego przygotowania,

i

dla tego* jak tyl­

ko na ląd

W y s ia d łe m ,

przeznaczyłem Część cza-*

su ńa czytanie najcelniejszych d zieł perskich j

ta k p r o z ą , j a k

wierszem pisanych. Zająłem się

t a k i e t łu m a c z e n ie m

nietylko historyków

i

poe-<

t ó w , a le t a k ż e

bajl&pisafzy

i óp óW iad aC żów , w p r z e k o n a n iu , ź e Z a tr u d n ien ie to

lepiej obezna mnie z językiem i

d a m i le p s z e

wyobrażenie

o oby*

czajach

i

sposobie myślenia narodu, jak w szel­

kie inne źródło, zwłaszcza, iż każdy Pers obe­

znany je st ze sw oją-literaturą,

a

odwołyWatiie się do bajek i poezji jest w źyęiti Persów spd- łeczcńskićm ,

rZeCZą

tak zwyczajną,

bez żnćt->

joinaści pisarzy nie można wesoło

i

dowcipnie

p o d z ie la ć

ich zabaw towarzyskich. Dotknąłem

tylko przyczyny, dla którćj

W szy stk ie

stany w 1

Persji

d o

rozmów używ ają bajek

i

porównań;

(32)

— 192 —

ale naleJy b liićj zastanowić się nad tćm. Ucze­

ni w Europie d łu g o 'i na praw dę spór w iedli, dochodząc w łaściwej ojczyzny owych powieści które nas baw iły przez tyle pokoleń i jeszczo dzisiaj bawią. Na jedno tylko, lub dwa fakt a,- ściągające się do tego pytania, zgadzają się wszy*, sey; mianowicie., n ap rz ó d , iż wspomnione po-*’

wieści nic są płodom naszych zachodnich/kra-- j ó w , ale nięwątpliwriie pochodzą ze. wschodu,, ęhociaż staranne chodow anie, szczepienie i inne środki, latorośl tę popraw iły i z obcą ziem ią ją oswoiły ; powtóre, że niektóre z naj- lepszych bajek naszych,, weszły w raz z słoń­

cem wschodnim w tej twórczej okolicy, gdzie?

n atu ra błogosław ieństw a swojo^ tak hojnie roz­

daje. W tych to polubionych od przyrodzenia krajach rozwija się i kwitnie, imag,i,nacja .. pisa-.

r?y, ja k wiecznie zielone ich błonia bujnem l okrywają się roślinam i. Ale dumna krytyka aachodu nielitościwią; je okrzesała. Wolno*

myslnośę ,, ^ieznąna ,była ;na .wschodzie o d Btwor^enia świata do dnia dzisiejszego. T a to je st ,przyczyną d la którćj ojcowie familji , naczelnicy pokoleń, w ładcy krajów wschodnich w działaniu swojćm są despotam i; ich dzie­

c i , /krew ni i poddani muszą zawsze przem a­

wiać do swoich przełoźonyclk, którym się- nie po*

doba szczera praw da i otwartość, w apologach,

parabolach, bajkach i powieściach, bo ten coby

(33)

193 —

Się przybliżył ze skargą, albo prosto z ćadą, pierwej jeszcze uległby bastonadzic, a naw et utraciłby głow ę, zanimby może pomyśleć ty l­

ko chciał o sprawiedliwości, tak surowego uka­

rania. Aby się więc nie wystawiać na takie o- krutne obejście, obdarzono mową każdego' w powietrzu piaka, każde czworonożne źwierzę,: a naw et ryby w wodzie. Stały się one reprezen­

tantam i królów i królowych, ministrów, dw ora­

ków, żołnierzy, ftiędrćów i głupców, starćów^ i dzieci, aby, jak się pewien perski pisarz w y­

ra ż a u łatw ić m ędrcom beśpiećzny .przystęp do tych, którzy piastują w ładzę. Inna przyczyna, dla której powieści i bajki w krajach wscho­

dnich, tak Są żwyćzajnćj jest ta: %iadómó nam, jak wielkie m ają w nich dziefci upodobanie, i jak są pożyteczne dla ich nauki; ale wielka Część o- bojćj p łc i ludzi w owych krajach, 6 których mówimy, we względzie umiejętnego usposobienia, składa się z samych dzieci * i kiedy ihóralnemi maxym am i przez porów naniaj zarzucona, uczy się fceńić zasługi przełożonych j odbierają zara­

zem sami przełożeni nauki ó ludzkiej godności, zacności ducha i spraWiedliwóśći. J>Cży nie m a­

cie żadnych praw* zapytałem rażii jednego Agę M ihra, oprócz korśmu i ptmah ó nim ? » Mamy jeszcze inne,— odpowiedział mi ż pow agą, ma­

my przepisy Sadego.» Jeśli mi wolno .sądzić z w łasnego doświadczenia, przekonany jestem , że

' 25

(34)

— 194 —

powieści i przypowiastki m oralne, które zna ka«

żdy,od króla, a i do wieśniaka, niem niejsząsą tar­

czą na przeciw dowolności i gwałtom, jak same praw a proroka.

Przez bajki to i alegorje dostały się do nas naj- starożytniejsze wiadomości, o narodach, a szcze­

gólnie o zachodniej półkuli. W naszych czasach kiedy do dokładności tyle przywiązujemy wagi, ubolewać należy, źe środek ten tak łatw o daje się niezrozumieć; lecz gdybyśmy nie mieli daw­

nych wspomnień w takiej formie, nie mielibyśmy żadnych. Bardzo trafnie pow iedział Bacbn, je ­ den z największych mędrców zachodnich: »Poe- zja dozwala człowiekowi czego mu wzbrania hi- storja, a um ysł poprzestaje w pewnym wzglę­

dzie na cieniach, gdzie nie może mieć materji.;>

Najgienialnićjsze narody wschodnie doświadcza­

ją talentu swego na dziełach poetyckich; um iały one nadać swoim moralnym xięgom tyle w dzię­

ku i ozdoby, iż je poznały wszystkie na świecie narody. Największy ich w pływ na E uropę, za­

czyna się od krucjat; gdyby ta część świata na­

w et żadnej innej z tych wojen świętych nie b y ła odniosła korzyści, jużby dostatecznie byli wyna­

grodzeni wielbiciele zapaleni takich powieści W pism ach Bokaczego i podobnych dziełach, za ty­

le krwi i skarbów w owych W'ojnaeh zm arnowa­

nych. Anglja mianowicie korzystała wiele z tych powieści; oprócz innych darów owego kraju po­

etyckiego, posiadamy główne d zieło , na którem

(35)

— 195 —

Szekspir osnow ał niezrów naną kómedję swoją, pod tytułem K upiec W en ecki. Jeśli więc przy­

znać potrzeba, że Europejezykowie powieści i a- pologi te od Saraceriów otrzymali, zachodzi py­

tanie: Jakim sposobem i gdzie M ahom et i jego bezpośredni następcy potępiali wszystkie te pi­

sma jako fałszyw e i nędzne kłam stw a i uroje- riia, i obwiniali Persów, ze pisma takie posiada- li i one rozszerzali? Ale z czasem, gdy K alifo­

wie stali się łagodniejsi, ożyło upodobanie w p o ­ ezji, i powieści w raz z przypowiastkami perskie- łni i arabskiemi przedarły sie do wszystkich k ra­

jó w . Przez kilka wjeków uważano wschodnie kraje mahometańskie za kolebkę tej gałęzi lite­

ratury, ale gdy święty język Indów powszech­

niej sta ł się znajomym, pokazało się, &c im P e r­

sowie ^zabrali nietylko kraj i dobytki, ale także owoce ducha. Przez długi czas rozumieliśmy, źe f to była własność narodów, od którycheśiny ją o- trzym ali, ale gdy mnóstwo orjentalistów obzna- I' joiniło się dokładnie z językami sanskryckim, pra- 1,1 leryckim , m aralsk im , guzerackim , kanureckiin, 1 siamskim, chińskim, talcryskim, samtskiin i tylu.

innem i, o których nasi przodkowie ani słyszeli, łatw iej było rozpoznawać rzecz błLżćj, i przeko- J' nać tak Persów, jak Arabów, źe przez zmianę

!■ nazwisk i przez zaprowadzenie u siebie zamiast bogów panteonu indyjskiego, magów i wszelkich

< duchów tak niebiańskich, jak ziem skich, które

i były w łasnością uczniów Z proastra, swoje pla-

(36)

— 196 —

gjaty zasłoną okryli. Tęraźnićjszy oświecony

•wiek nasz, nie pozwalą się juź łudzić, a anty- kwarjusze nasi, od daw ną usiłowali i ciągle usi­

łu ją wykrywać k rąd zieże, popełnione jeszcze przed dwudziesto wiekami. Pomimo zasłon P er­

skich i Arabskich poznano pochodzenie indyjskie, ł niezawodną jest rzeczą, źe wszystkie dawne powięści, wyjętę są z dawniejszych dzieł indyj­

skich, i ze wiele nowych skradziono z dzieła w połow ic dwunagtegu wieku ną rozkaz m °narclły Raszmirskięgo napisanego. .W ątpiłem niekiedy, czy się godzi wzruszać popioły dawno znikłych pisarzy pelwiskich, tein baydzićj, iż hiem a w ich języku żadnej xięgi zupełnej, którąby porównać można z rekppismami indyjskiemi, tak bardzo w czasach dzisiejszych zajinującęmi, ale przez usza­

nowanie dla uęzonaści tych, którzy wątpliwość tę rostrzygnęli, i zastraszony ich-tw ardem i wy­

razam i, których sylabizowanie mnie samemu czę-.

stokroć głowę zaw róciło, w olałem zamilczyć.

W szelako Uprzedzony zą moimi przyjaciółm i per­

skimi, odważam się bronić ich przeciw zarzutom rabusiosfwą i przeniew ierzenia, W prawdzie jednu z najważniejszych d zieł iinaginacji dostało t sic w ich ręce w takich okolicznościach, które K ró­

lowi nuszyrwańskiemu, jegojm ądrym m inistrom i uczonem u doktorowi Bąrsuhieh zarówno zasz­

czyt przynoszą. Mówię tu o dziele K r a tk a D a - rnuaka Braminów, ka like danina Arabów i baj­

kach Pilpaja, Xięga ta, początkowo po sankry-

(37)

— 197 —

chu napisana, tłumaczona b y ła najprzód na język P e lw isk i, z tego n a ara b sk i, a z arabskiego n a persk i. L ic zn i orjen taliści u c z e n i, ta k Anglicyi ja k F ra n c u z i, m ów ili ju ż o tłó m ac zę n iać ji itych ta k w iele, p oprzytaczali ta k ie m nóstw o nazw isk i dat, iż w szystko to w olę pom inąć, ale niech aj m i tu w olno będzie pow iedzieć kilka szczegółów o życiu i z d a n ia ch tego m ę d rc a i kosm opolity, którego u siłow aniom ojczyzna jego w in n a pósia-«

dan ie ty c h skarbów ,

N uszyrw an, m o n a rc h a p ersk i n a początku wie->

k u siódm ego, słu szn ie nazw an y S p r a w ie d liw y m , sły s z a ł o dziele, n ap isan e in p r ie z jakiegoś Bra«

m in a cejlońskiego, i p o le c ił sła w n e m u le k a rz o ­ w i B arsu h y eh , aby się p o s ta ra ł o w ierny odpis, ' B y ło to n ieb ezp ieczn e przedsięw zięcie, bo dzie­

ło to n a p isan e tylko d la k ró la indyjskiego D ab - szililm w najw iększem cho w ab ę b y ło u kryciu, aby się n ie d o sta ła w rę c e profanów j coby z nie*

go w yczęrpnąó m ogli m ądrość, któ ra m ia ła po-, zostać w y łą c z n ą , w łasn o ścią m ędrców i k a p ła ­ n ó w ccjlo ń sk ich , B a rsu h y eh , zarów no oddany u m ie ję tn o śc i, ja k w ierny m o n a rsz e , p o d ją ł się w y p e łn ić zle c e n ie . O patrzony p ieniędzm i, w zią­

w szy z sobą w szy stk o , co m u p o słu ż y ć m ogło

i do pom yślnego uskutecznienia p la n u , p o je c h a ł

do In d ji. Stanąw szy w stolicy indyjskiej u d a ł,

. ' źe p o d ró żu je Y( ce lu u k sz ta łc e n ia dalszego p rze s

o bcow anie z m ędrcam i ta k sław n y m i w ow ej

epoce. P om iędzy zabranemi znajomościami, od->

Cytaty

Powiązane dokumenty

T ak był ubogi pustelnik ten iż ealcdw ie na rogoży mógł dać usiąść swym gościom-, dla posilenia się zaś p o staw ił przed nimi naczynie z napojem kalii

»Nie chcąc się zatrzymywać długo w kraju pierwszego w ładcy, który podług niego m usiał być niższego rzedli monarchą, i pragnąc zape­. wnić sobie

ny nigdy się nie zatrzyinującein.. Rząd' angielski dla tego nie chce £adnych w tym względnie robić u łatw ień , ponieważ tysiące Ben- gaiczy kó w tafc zwanych

dzi się do niego przez drzwi bardzo ozdobne i widzieć' ipożna naprzód B a lei czyli wielką sa­.. lę audjencjonalną, której dach utrzym ują słupy drew niane,

dobnej kosztowności, nie trzeba się dziwić sławie sztuki jego. O zwierciadłach zaś magicznych mamy yv dziejach dawniejszych i nowszych przykłady. Pita- gor miał

dnio przez afisze, a po wygranej w gazetach. O- prócz tego, wyścigi dają jeszcze pochop do u- lubionych temu narodowi zakładów za jednym lub drugim

Ztamtąd przez podłużne okienka może on widzieć jak się więźnie' sprawują przy robocie, iiic będąc sam od nieh widzianym- Nad całein podwórzem czyli

kojów , stają się częstokroć dostępne w ten czas dopierr, kiedy sic przejdzie stajnię, która zajmuje d ó ł cały domu ; i nie trudno jest widzieć domy. * gliny