P A M I Ę T N I K P O D R Ó Ż Y .
Ner 12.
Z D R tT G rtij P O Ł O W Y C Z E R W C A 1858 'R O K 0 .
XYII.
PODRÓŻ Hr. JANA POTOCKIEGO do A s tr a - chanu i okolic p rzy le g ły c h w roku 1797. ,
( Do ko ńczen ie .)
* Pobyt mój. w Aslrachamie d a ł mi sposobność zebrania wiciu ciekawych wiadomości. Pierwsza liorda ukazująca się na wschodniej stronie W oł- gi, składa się z Tatarów Nogajskich, mających podobieństwo z Astrachańskiemi. Ża rzeką Ural czyli Ja ik mieszkają trzy hordy Kirgizów, które jak mówią mogą W potrzebie dostarczyć ókołt) 150,000 jeźdźców. Po Turkoitianach, Kirgizowie są najgorszemi sąsiadami w Azji. Chociaż częsc tego narodu uznaje zwierzchnictwo Rośsji, nie raz jednak prywatni samowolnie prowadzą Avoj-
38
— 298 —
ny. Przebywają Wołgę lub Jaik ciągnąc za
*obą konie na powrozach i biada Rossjańowi który dostanie się im w ręce! Prowadzą go bo
wiem na przedaż do Chiwy. Alei im równymże odpłacają sposobem : trzydziestu jeńców Kirgis
kich znajduje się teraz w Astrachaniu. Wiiuia- łcin płaskie ich twarze. Iiirgizowie trzymają środek między Tatarami, a Kałmukami: lecz są wyższego wzrostu, i ogromnićjsi od tych ostat
nich.
Karakałpakowie czyli cza^nft czapki, stano
wią teraz już nieliczne pokolenie; koczują nad brzegami jeziora Aral, i najmują się w Oliwie za rofiotników dziennn-ych.
Tatarowie Chiwijscy są osiedli, pilnują się swych wiosek i mają stolicę. Drewniane ich domy porządnie zbudowane, wewnątrz opatrzo
ne bywają tynkiem i przyozdobione malowidłem.
Chan Chiwijski, jest niewolnikiem w własnym zamku; a ci , którzy mają najwyższą władzę w ewym ręku, rządzą pod jego im ieniem, i jeśli się on sain im nic podoba, wysyłają go do Bucha- rji, a ztamtąd sprowadzają sobie innego.
Najazdy Kirgizów dostarczają każdemu domo
wi w Chiwie po jednym lub po dwóch niewol
ników Rossyjskich, którzy jeżeli chcą przyjąć wiarę muzułmańską natychmiast otrzymują wol
ność. Powiadają, że niewielu z nich chwyta się .tego sposobu.— Szczegółów tyeli dowiedziałem się od jednego Rossjanina, który więcej 20 i a
b y ł niewolnikiem w Chiwic. Zawsze można wi
dzieć kupców Chiwijskich w Astrachaniu: przy
bywają oni do Rossji tak śm iało , jak gdyby nie naruszali prawa narodów, kupując jeńców Rossyjskieh, i przez to zachęcając Kirgizów do nowych napadów. Poznałem ich kilku: wszy
scy są grubijanic i nieprzystępni; mało od nich wiadomości powziąść można.
Cały Turkcstan naśladuje ton stolicy swój Buchary. Chan Blicharski, mieszkający niekie
dy w Samarkandzie, jest władcą możnym, i tak zręcznym, ze mówiąc zawsze w imieniu koranu, na tcokrncji opiera swą władzę. Bucharowic starożytni Sogdjanie, i teraź podobnie jak da
wniej prowadzą handel w całej Azji wyższej.
Jeżdżą po towary indyjskie do Multanu, po chiń
skie do Kaszgaru, a po rossyjskie do Orcnburga.
Starożytne nazwisko ich: Sogdjanie , bardzo zbli
ża się do wyrazu S u d a g e r w Perskim języku znaczącego kupiec.
Turkomani żyjący nad brzegami morza Kas
pijskiego, równie jak Rirgizy* naród zupełnie koczowniczy, choffiaż za główny przemysł ma
j ą łupieztwo, trudnią się jednakże handlem w Mangiszlaku, dokąd przybywają statki rossyjskie.
Nikt atoli nie sinic tu na ląd wystąpić, póki nie weźmie od nich zakładników, lubo i ten środek nie zawsze bywa skutecznym. Bardzo wiec b y T łoby niebezpieczną rzeczą, chcieć poznawać tam
— 300 —
naród w własnem jego siedlisku. Są jeszcze Turkomani podlegli Rossji. ,
Za Chorazanetn leży K andahar, gdzie Afgani pod swoim królem Zeman - Szachem,' są naro
dem panującym; w ostatnich czasach poczynili znaczne zabory; posiadają wiele prowincji per
s k ic h ,! jak powiadają opanowali królestwo Ka- szcm irskic, zkad pochodzą owe piękne szale , tak upodobane kobietom europejskim. Znajdu
je się teraz \y Astrachaniu xiąże Afgański syn Assad-Chana, którego Car georgjański Hcrakljusz trzym ał w niewoli. Nie miałem szczęścia zabrać z nim znajomości; lecz zapewne nie wielcby mógł mi powiedzieć o swojej ojczyznie, gdyż całe ży
cie przepędził w Persji.
W icksza część Jndjan mieszkających w Astra
chaniu, jest rodem z M ultanu, prowjncyi Afga
nom podległej. Mają oni Braminów, pokutni
ków, wodę z Gangesu, słowem wszystko co na
leży do ich rcligji, Byłcin obecnym ich modli
twom w ieczornym , przesyłanym do W isznu.
Nabożeństwo ich nic jest pozbawione powierz
chownej okazałości, ile miejsce i okoliczności pozwalają, Indjanię Astrachańscy jedzą mięso oprócz wołowego, a to przez pow ażenie, jakie m ają dla krowy, Często kupują ptaki jedynie dla tego aby je wypuścić ną wolność; karm ią psy włóczące się po ulicach, i w powszechno
ści okazują wielkie przywiązanie do zw ierząt.
Po dziennćj pracy przechadzają się po najętym
Ogrodzie; palą swój kaleun, jedzą ryż, lub i p o - dziwieniem zastanawiają się nad pięknym kwiat
kiem albo trawką, uwielbiają T w ó rc ę , w naj- drobniejszych jego dziełach; i nakoniee pełni zadowolnicnia wracają do swoich karawansera- jów. Indjanin poczytuje siebie za szczęśliwego jeżeli może mieć szatę ciemno-zieloną lub szkar
łatną: dwa to kolory bowiem bardzo im są ulu
bione, Po śmierci, ciała ich p a l ą , a popiół odsyłają do Indji, dawniej oni i za życia chętnie tam powracali, lecz teraz zaczynają czuć ccnę Wolności osobistej.
Przypominam sobie, źe w latach jnłodzien' czy cli, kiedy umysł pragnął wszystkie Wiado
mości ogarnąć zarazem, kitdy w tych latach zapału i mocy, chciałem wszystkie jakie tylko były dzieła o historji naturalnej przeczytać w jednym roku, zdarzenie przywiodło mnie do in
stytutu Bonońskiego, gdzie z zachwyceniem, uj
rzałem cały ogrom przedmiotów tej n au k i, u- łożony porządnie. Tu w podobnymze znajduję się przypadku. Historja narodów Azji środko
wej zajmowała mię* bardzo, lecz tylko w xią£- kacli. Teraz widzę je przed sobą i widzę rysy charakterystyczne wszystkich tych ludów , roz
ważam ich podobieństwo i różnicę, djalckta i i podania. Nic mam już potrzeby sztuką wspie
rać pamięci, by mogła zatrzymać mnóstwo wy
obrażeń, mało mających związku między sobą.
Wszystko cokolwiek sig ściąga do tego przed
— 302 —
miotu, bez zmordowania uwagi, jasno i trwale wraziło się w mój umysł. Lecz razem spotka*
łein nowe trudności. Postrzegam ludzi mówią- cycli różnym językiem, chociaż z ich spłaszczo- nych twarzy sądziłbym, źc należą do jednego narodu; przeciwnie,' inni zupełnie odmiennych rysów, używają tegoż samego djaiektu, a w^zy- scy poczytują się z{i prawdziwych Tatarów Dzin- gis-Ghana.
Więcej znajduje się w Astrachaniu kupców perskich, niżeli indyjskich. Widziałem dwustu pierwszych, zebranych w karawenseraju, przy
ozdobionym przez nich dla obchodu uroczysto
ści Husscjna. Budowy oświecały wielkie latar
nie w smaku chińskim, co bardzo piękny wi
dok czyniło. Lcez najżywsze wrażenie zrobiła n a mnie tolerancja tak powszechna, jakiej pewno na żadnćm inhein miejscu kuli ziemskiej znalcść trudno. Zwolennicy Ali w karawcnscrajach swo
ich, przeklinając wyznawców sekty Omara, mo
gą słyszeć wołania ich muczzinów, wzywających, na modlitwę, dzwony kościoła greckiego, tamta*
my lndjanów i nawet mruczenia Lamitów. Da
ją się tu jeszcze widzićć rozmaite sekty staro-
■wierców, oraz wszystkie wyznania Europejskie I Azjatyckie Chrzcścjan.
Badania starożytności, języka i pochodzenia Persów, podały mi bardzo przyjemne zatrudnie
nie. W nowej mowie perskiej znalazłem wy
razy zapisane przez Strabona: P a ro p a m izm (po-
hryty Śniegiem), saropara (ścinacz głów), tig ret (strzała); to nastręcza mi wniosek, ic teraźniej
szy język perski nie jest mieszaniną języka Par«
tów, a zatem* źe mnóstwo wyrazów europejskich, w nim znajdujących się, nic pochodzi od języka Partów. Polegając na świadectwie Strabona, u*
waźain Persów za gałęź, Mcdtw, pidbitych przed czasami Cyrusa. Z drugiej strony, nie mogłem pojąć dla czego Persowie nagle nikną w histo—
rji, ustępując miejsca sWojego Mardoin? Sądził
bym, źe. ci Mardowic prosto są Mcdami; Moj»
£esz Chercński utwierdził mnie w tem mniema^
niu, nazywajc po armeńsku Meda, Mar, a Me- dów Maratami. Teraz język turecki opanował prawie cały Aderbcjdźan; lecz po górach znaj
dują się jeszcze djalckta wpółperskic, będące moźc ostatkami starożytnego języka Mcdyjsko*
perskiego;
Jeżeli badania te szczęśliwie mnie doprowa*
dzą do narodów i języków nowszych, będę to nadewszystko winien niespodzianemu szczęściu znalezienia biegłego nauczyciela* który mi u ła twia poznawanie języków i narodów teraźniej
szych.
Nauczycielem tym jest Abbas-Chan znakomity Pers* równic szanowny z zalet umysłu, jak pi-zy- miotów serca. Aga Mohamcd-Chan tak go po^
w ażał źe uczynił go rządcą Ispachanu, a potem Gilanu. Mustafa-kuli-Chan wziąwszy go w nie
wolę w tćj prowincji, zaprowadził d o , Rossji,
— 304 —
jako zakład bezpieczeństwa: swojej rodziny bę
dącej w ręku jego brata.
Kiedym przybył do Astrachania, Abbas - Chan uwolniony przez rząd Rossyjski, zabierał się po
wrócić, do dawućgo swojego pana, i usilnie mnie nam aw iał, abym je c h a ł razem, obiecując naj
lepsze przyjęcie. W tein przyszła wiadomość, źe Aga-M oham ed - Chan został zabity przez swoich niewolników. Abbas-Chan nowiną tą jak piorunem rażony, w padł w głęboką tęsknotę.
Nie wiciu go odwiedzało, może przez bojaźń narażenia się Mustafie. Dziwiło mnie źe czło
w iek takiego charakteru jak A bbas-C han do te
go stopnia b y ł dotknięty śmiercią człowieka tak okrutnego; lecz trzeba w iedzieć, źe, posiadał zupełną ufność , Agi, a przytem Persowie okru
cieństwo uważają za atrybucją' władzy; sądzą źe w Persji inaczej panować nic można, i przeno
szą tyranję nad anarchję. Nadto Aga - Molia- med - Chan m iał słuszne prawo użalania sic na lu d zi: jeden bowiem z nieprzyjaciół jego pjca jeszcze w młodości zrobił go eunuchem. Mo- heincd był potem niewolnikiem na dworze Ke- rim -Chana, gdzie był przypuszczony do wszyst
kich tajemnic polityki perskiej. Nakoniec, gdy zbieg okoliczności pozw olił mu okazać swoje talcnta przeciwko nieszczęśliwemu Hedajet-Cha- howi, a gdy nie zostało mu już przeciwników, w tedy prawie przez lat dziesięć nad ca łą P e r
sją panow ał. Celem jego dumy b y ł ty tu ł Szacha.
C hciał podbić xiążąt Kaukazkich i Choras&ńskieh, żeby z tćin większą świetnością włożyć nil sie
bie koronę Nadyra. Śmierć przecięła jego du- mne zamysły, i Persja znowu pogrążyła się v r ' anarcliji.
Między inrocmi w iadom ościam i, winicnem Abbas - Chanowi poznanie, języka Talisźyńskid-
g o , który jest tylko barbarzyńskim djalcktcm niotf-y Perskiej. Persowie mówią f a d e r (ojciec) m oder (m atka) buroder (brat); Tuliszanie z a ś : fa r in u r , buc.; pies nie nazywa się u nich spęka jakem pow iedział wyżej, lecz sepa, Co się nic bardzo różni od spako Herodota. Z resztą wie
le jest djaleklów w m ałym kraju Taliszi. S ło
wnik mój obejmuje tylko używane w stro
nach nadmorskich. Kupiec tameczny Hadzi- Chiasscm dyktow ał mi je w' obecności Abbas- C h an a, który dwa lata przepędził w tym kraju.
Znajduje się teraz' w ‘Astraclianiu pósłaniec o d
H ana Talifczyńskicgo, lecz nic w idziałem g o z przyczyny że był chory.
13 Sierpnia przeby wszy pocztę kozacką do Za- m jańska, spotkałem ludzi Tum ehą xiecia kał- muckiego, którzy pojechali przodom dla oznaj
m ienia mu o inojem przybyciu. Popłynąłem w górę W ołgi na łódce pędzonej przez dwóch kozaków, i po kilku godzinach przybyłem do hordy. Xiąźc spotkał mnie u drzwi namiotu dla mnie przygotowanego. Namiot b y ł wybity
&»
— 306 —
adamaszkiem chińskim i była w nim porządna pośeięl. Podano mi wieczerzę zrobioną po curo«
pejsku. Tiumen i syn jego dosyć płyńnie mó
wili zcmną językiem Rossyjskttn. Młody siąże odbywał nauki w Astrachaniu i dosyć dobrze jest wychowany.
Równie niewłaściwie nazywani ruchome miesz
kanie kałinuków nam iotem , jak Rossjanie k i
bitką, gdyż chatki te zrobione są z krat, okry
tych wojłokiem. Rozbierają je i składają na wiel
błądy; kraty podobnie można rdzbicrać jak wierz
bowe nitki nazywane fu le n ; kałmucy tym miesz
kaniom dają nazwisko Gir. Budy Tatarskie po
dobnież s^ robione, ale mniejsze. Tatarowie nazywają je K ara-cziu
Czternastego sierpnia obudziła mnie muzyka Chińska; wstałem natychm iast, i poszedłem chcąc przypatrzyć się modlitwom Gclongów.
Było ich trzydziestu w Girze. Śpiewali hyinny z towarzyszeniem muzycznych instrumentów , znajomych mi nieco, ponieważ widywałem je na chińskich obiciach. Gclongowic kiedy nie
kiedy czynili poruszenia gardła jak gdyby splu
nąć chcieli; oprócz tego nic nicnarusZało jedno- stajności ich śpiewu, tiw.ijąccgo niemal całą go
dzinę. Najbardziej mnie uderzyło w oczy, źe, wszyscy mieli twarze pełne i rumiane , kiedy tymczasem kałmucy, nie wyjmując nawet siążę- cia, byli wychudli, i Żółtawi.
Poszliśmy potem w gościnę do Łamy, które
m u wiek sędziwy, a może tez godność nie po
zwalała być obecnym na modlitwach. Wszyst
ko w jego girze miało kształt chiński, i w istoj cie z Chin było sprowadzone. Twarz jego do
skonale odpowiadała wszystkiemu temu, co go otaczało, a co żywo przypomniało mi Chińskie p a g o d y , ozdobę niegdyś naszych kominków.
Uważają go za wzór świątobliwości i źródło mą
drości. Pokazałem mu dzieła ojca Gcorgi.
Kapłan z łatwością czytał znajdujące się w nich Tybetańskie wyrazy; dziwił się mocno, że w Europie^są xiąźki pisane w tym świętym języku, a bardziej jęszęze zdziwiły go przywileje dane Missjonarzoin przez wielkiego Lamę. .Stawiłem m u młodego mojego wychowańca, jako potom
ka Ainurfany. K apłan' zrazu zdawał się powąt
piewać o prawdziwości tego pochodzenia; lecz kiedym powiedział, że Amurfana m iał w Sy- berji syna, który dzieckiem jeszcze zaprowadzo
ny do Polski, tam się ożenił, i spłodził potom
ka teraz będącego ze mną; że na koniec mam
•wszystkie burcliany czyli posągi należące do tc- gn Dżungarskiego siecią; wtedy się mocno za
myślił i nakonicc p rzy zn ał1, że moje opowiada
nie ma wielkie podobieństwą do prawdy. Przy
pomnienie o świetnym dworze xięćia Iiontajsze, gdzie Lama swą młodość przepędził, tak mocno rozczuliło tego starca, iż musiałem wyjść czem-
— SOS -T
prędzćj. Powiadano że po rozstaniu sio zemną p ła k a ł rzewnie.
Kiedym powrócił od duchownego naczelnika, siaże Tiuinen stawił innie żonie swój siężnie Nurdzanie. Młoda ta kobieta dosyć jest piękna W swoim rodzaju. Snifcźna białość jćj twarzy jeszcze się jaśniejszą wydaje obok hebanowej czarnóści włosów. Nurczaha baw iła się czy
taniem mongolskiej xięgi, opisującej wielkie dzie
ła Dzingis-Cliana. Korzystając z okoliczności za
pytałem czy nic pozostało u nich jakiego podania o narodzie Ujgurów, którym przypisują wynale
zienie liter mongolskich. Tiuinen uii odpowie
dział, że Kałmuey zgoła nic nie wiedzą o tóm narodzie, tylko zachowuje się jeszcze między ni
mi przysłowie. j>Nie rozumiem tego człowieka;
musi to byę Ujgur.»
Chciałem / dow iedzićć się także, czy są jesz
cze ślady tćj czci, 7:1 ką Mongołowie progom swych mieszkań oddawali, tak dalece, że, zakonnicy chrześciańscy którzy ną swbje nieszczęście do
tknęli sie ich nogą, byli okładani kij mi i nawet zagrożeni 'śmiercią.
Tiuittein nii powiedział, ze to poszanowanie jeszcze się zachowuje; można się dotknąć pro
gu, ale' usiąść pa nim, jest grzechem wielkim.
Moźc być że ztąd to pochodzi nazwisko Wyso
kiej Porty.
Kiedyśmy się bawili ta historyczną rozmową, xicżną tym czasem zajmowała się xiążęcicm Hu-
w aszem , czteroletnim synem swoim. Tiuinen m iał z Nurdzany tylko to jedno dziecię, lecą godne wszelkich pieszczot, gdyż b^ło najpięk
niejszym kałmuczkiem. Wiclożeństwo jest po-*
zwolone Kałiaukom ; m a ła wszakże widać ^tega przykładów.
Podano nam wódkę z kobylego mleka (kumys) i herbato gotowaną w maśle. Wódka jest sła . ba, i ma w sobie coś tłustego, co się mi nic*
podobało. Herbata którą kałmucy umyślnie dla siebie z Chin sprowadzają , zupełnie różni się od naszćj. Zawiera się ona w grubych tąblica- kacli, tak praw ię twardych jak cegła, i obwi
niętych cienkim papierem, zapisanym mnóstwem liter. Kałmucy gotując tę herbatę z mlekiem i masłem otrzymują napój zdrowy i wzmacnia*
jacy. Wszyscy Talarowrc przyjęli ten zwyczaj.
Co raz się schodziły nowe osoby, prawdziwie dziwne i około nas siadały. Byli to Tatarowi®
Kundurscy w okolicach koczujący, którzy przy.
byli do has z oświadczeniem uszanowania. Tiu- men kazał im podać kumysu, zresztą zdawało się, źe mało na nich zważał; Kundurowic prze
ciwnie najgłębszą cześć mu okazywali. Dziwi-*
ło innie to uniżanie się dumnych muzułmanów przed bałwochwalcą; locz skłaniał ich do logo wzgląd na jego pochodzenie od Dzingis - C hana, bogactwa i prawość charakteru, równic przez narody koczownicze, jak przez samychźe Rossjan wielbione powszechnie, od brzegów Jaiku aż do
— 310 —
Kubanu. Przy obiedzie przez grzeczność mię»
so końskie przenosiłem nad inne, i nawet sam prosiłem o nic. Kiedyśmy siedzieli u stołu , baw ił nas śpiewak przygrywający na instrumcii- cic strunowym, zwanym jn łg a ; tyle tylko mogę powiedzieć o nim, gdyż instrument ten zgoła nie był podobny do żadnego z naszych. Jeden .śpiew jego przypominał mi nutę znajomej pios-iki: »Rąinoiiez-ęi, Ram onez-la., i t. cl. Po obiedzie przyszło dwóch xiążąt z familji Don- duk-Oinbo; jeden nazywał się Nukunlin, dru
giego nazwiska nie pamiętam. Oba nic umieli po rossyjsku, i nie mieli oświecenia, wyższego , nad właściwe swemu narodowi^
Zaczęło się natenczas świetne polowanie:’ xią«
żęta Kałmucęy wyjechali z sokołami; towarzy
szyli iin Tatarowie Kundurscy, i cała równina pokryła się jeźdźcami. Uszczwano czapli ile się podobało, j każden powrócił kontent z zabawy.
Cały ranek 15 sierpnia przepędziłem na ry
sowaniu burchanów czyli posągów w bóżnicach, namiotów, i tego wszystkiego, co należy do na
bożeństwa Jamajskiego. Każda rzecz odznacza
ł a się bogactwem; burchany były ozdobione perłami, a instrumenta muzyczne oprawne w srebro i drogie kamienie. Duchowieństwo jest bardzo liczne. W hordzie tćj składającej się tylko z tysiąca girów, czyli 3,000 dusz znajdo
wało się duchownych rozmaitego stanu około 22 0; lecz nie są to ludzie bezużyteczni, jedni
uczą młodzież, drudzy są biegli w medycynie a mianowicie w znajomości lekarstw proslycli.
Gelongowie ci nic mają potrzeby żebrać o jałm u
żnę; naród, nic czekając proźby, opalrujc ich we wszystko. Po oBicdzies byłem obecny ceremonii duchownej, zupcłnje różnej od pierwszej. G e- longowic ubrani w krótkie, bardzo bogate ka
py, mieli fartuchy z chińskiego adamaszku, i mitry przyozdobione figurami. Slrój ten czynił ich podobnymi do Bonzow chińskich. Zadęli przy tćin instrument muzyczny nie dawał sję sły
szeć ; każden mnich trzymał w ręce lewej brzękatykę mosiężną, a w prawćj narzędzie, którego nic wiem ani nazwiska, ani użycia; wszy
scy prócz tegó mieli miski miedziane i nasio
na jakiejś rośliny, uwiniętc' W kawałek płot tlą.
Przed ihodlitwą zasłonili sobie oczy szmatkami tafty i szeptali jakieś wyrazy, wydając kiedy niekiedy dźwięk, który słyszałem dniem przed tein. W ciągu tej ccrcmoiiji Często składali rę
ce, podobnie 1 jak my czynimy mówiąc pacie
rze; potćin rzucali nasienie w górę. Jeden z nich powstał, zapalił ńa ołtarzu kadzidło, wziął naczynie w którym pływało trochę puchu, na
la ł Z niego żółtawego fOzćicŁu do konchy i odzielił wszystkich mnichów. Ci pili len ńa- pój, namaszczali nim czoła, i resztę ofiarowali Bogoiń. Zdaje się, że wszystkie te obrzędy od-»1 bywały się podług ustanowionego porządku ; at
— 312 —
ponieważ trwały dość długo* miałem czas od- rysować i kapłanów i mićjscc modlitwy.
16 Sierpnia odwiedziliśmy jeden folwark. W i działem tu nieszpetne pasterki, dojące kiacze.
Powracając do Tiumena złowiliśmy jeszcze kil
ka czapli. Rałinuk/ licz sokoła na krok nic wy
chodzi z mieszkania. Każdy ma swojego, kar
mi go sanl„ i cały dzień prawic z nim się bawi.
Po południu Sądzono dwie osoby za narusze
nie prnw czystością Przestępcami byli : Tatar kundurski'dosyć juz w latach, i Kałmuczka bar
dzo młoda, lecz niezmiernie brzydka. Zwó- dzicicl został skazany na kilka kańczugów. Ka- , rę tę spełniono ze wszelką przystojnością, i śmiem powiedzieć, że równic bijący, jak bityy byli z niej kontenci. Powinienem przydać, że obwi
niony Tatar podjął się ujeździć w folwarku dzi
kiego konia, ćo mu zjednało serca Kałmuków.
Z resztą jak uważałem, bardzo był rad, iż mil 1 udało się wykręcić tak szczęśliwie: lękał się <
bowiem, aby go nic zmuszono zatrzymać przy sobie uwiedzionej piękności. Jutro mamy być i na obiedzie w hordzie obitego i uradowanego
kochanka. :
Podezaś pierwszych dni mojego w hordzie pobytu, dęły od morzą wiatry bardzo zimne , i a później zrtiicniły się w gorące i przenikliwe.
Zmiana ta powietrza wielu Kałmuków nabawi- 1 ł a kataru, co się im rzadko przytrafia. Niektó
rzy dostali febry, Tiumen zachorował, a ja sam
uniknąłem tego, i cierpiałem wiccej nad wszyst
kich. Musiałem wice opuścić obóz i przenieść się do pięknego domu, który mój gospodarz zbu
dował na mieszkanie dla .siebie. Zmiana kwa*
tery i starania, jakie czy niono około mnie, pręd
ko powróciły mi zdrowie; jutro horda ma zmie
nić stanowisko i .będę mógł udać s.ię .za nią.
Będziemy na weselu: Din-Eslam, najbogatszy z Tatarów Kundurskich, wydaje swą córkę, i mó
wią zc wspaniałość uczty przewyższy wszelkie Spodziewanie.
D. 20 sierpnia rano udałem się do hordy będą
cej już w drodze. Niezmierne mnóstwo wielbłą
dów niosło namioty i ruchomości. .Prow adziły j c kobiety,jadącc konno; niektóre z nich trzy
mały dzieci na siodle przed sobą. Ubożsi nic
"wiele potrzebowali czasu na wywiezienie swo
jego dostatku. Nikt nic szedł piechoto: wszy
scy, sam nawet stary Lama, na czele sędziwego Synodu swojego je c h a ł konno.
Idąc niejakiś czas za kolumną, wzięliśmy się
*ia prawo, i weszliśmy do ziemi Tatarów Kun- durśkich, gdzie podróż nasza często była mitrę- źo na: gdy sposobem wyżej opisanym, albo*w pław, musieliśmy przebywać kilkaset rzeczek, wpa
dających do Wołgi. Pominąwszy długi szcrfcg, aułów Kundurskich, przyjechaliśmy do aułu Din-.
Eslarna, który poznaliśmy z daleka, ponieważ ota
czał go tłu m ludu. -
40
— 314 —
Pierwszy znak poszanowania oddały nam dz!e*
wczęta, hój dające się na jednym wzgórku. Sko->
rośmy się zbliżyli, porzuciły swą zabawę, i tak ścisnęły się w gromadę, źe tylko widzieliśmy ich jedwabne suknie., Xiąże Tiumcn powitał je w języku kałmuckim i prosił ażeby od nas nie stroniły, ponieważ przybyliśmy jedynie dla tego, al>y je widzieć tańcujące. Tćm grzccznćm przemówieniem i głosem muzyki ośmielone mło
de nimfy, podjęły zasłony, i pozwoliły widzieć końce swych płaskich nosów. Dwie nawet po
deszły ku nam. Muzyk zdjął im zasłony: na ten znak zaczęły tańcować z oczyma tak wdół spuszczoneini, iż zdawało się źe je trzymały zamknięte. Mimo to jednak pilnowały się'tak
tu, i ujęcie miały dosyć zgrabne. Po skończo
nym tańcu zakryły sobie twarze rękoma, ażeby ukryć pomieszanie dziecinne; potym gdy muzyk oddał iin zasłony, odeszły z największą skro
mnością. Odzież tych dziewcząt była szczególniej przyozdobiona mnóstwem srebrnych łańcuszków, tabliczek, naramienników, spinek, guzików, i tym podobnych błyskotek: w nosach miały kół
ka drogiemi kamieniami sadzone.
P< szliśmy potem do kobiet, ubierających pan
nę młodą. ISie szczędzono niczego dla okaza
łości uczty. Zabito cztery konie, cztery w o ły , i cztery barany. Starsi fatnilji przynieśli tłuste ogony owiec, podrobię, głowy, i*inne przysma
ki. Mimowolnie przyszło mi ną myśl wesele
Gamacha. Mieliśmy namiot osobno dla nas przy
gotowany., Rozmawiałem w niin zBcg-Alim inot*
tą Kundurskim. Jestto człowiek, jak na Nogaj*
ca, wcale uczony, a co osobliwsza, więcej jesz
cze nauczyć się pragnący. Powiedziano m u , źe mam grammatykę turecką. Bardzo chciał ją widnieć. Mówiliśmy wiele o historji Kundurów;
są oni prawdziwymi Nogajcami, ale przyjęli zwyczaj kałmucki mieszkania w górach, i dla tego ich auły, różnią się od aułów innych Ta*
tarów. Zimę przepędzają w domach blisko Kra
snojarska. Zachowuje się jeszcze u nich użycie gildćrgi, to jest kolasy z dyszlem, która pospo
licie stawia się przy namiocie i służy za skrzy
nię do składu., Zwyczaj ten bardzo jest staro*
żytny, gdyż w poselstwach Mcnandra, znajduje się o niej wzmianka. Obozy ich tćm się różnią od obozów Tatarów Astrachańskich, źe każda rodzina obszerne miejsce zajmuje*
Na abiedzie potrawy podawano w korytkach rozmaitej wielkości: w największym, była ćwierć kobyliny, w innych baranina, ryż i kasza jaglana.
Po obicdzic- wszyscy siedli n a końt zaczęły się wyścigi; miały nastąpić jeszcze szermierskie zapasy, ale nie widziałem ich, ponieważ, inusieliś*
my odjechać..
Przed zachodem słońca przybyliśmy nad brzeg Achtuby, gdzie czekały nas wielbłądy; dla prze*
niesienia na drugą stronę rzeki, osób znakomit*
szych z naszego towarzystwa. Inni musieli się
— 316 —
wpław przeprawiać. Juź dosyć późno w nocy przybyliśmy do nowego 0)167,u hordy; przeje
chaliśmy dnia tego więcej pięciu mil niemiec
kich, co jest nie mało dla 'tego, kto ledwo po
wstał z choroby. Siedząc spokojnie znjmowa-- łem się opisywaniem zdarzeń dziennych, kiedy Tiumen przyniósł swoje kolczugi żeby-' m; je pokazać. Każda z nich miała nadane sobie nazwisko , podobnie jak miecz Rolanda nazy- zywał się D uran dale in, a szabla Bolesława kró
la polskiego Szczerbcem; najznakomitsza zbro
ja Tiumena nazywa się kiłczyn - kiliittuk (ko
szula kilczyn chana.) Wiedzą o nićj wszyscy Tatarowie nawet w Kaukazie.
D. 22 sierpnia pojechałem do D^id-Chadzi, zwa
nego przez- Rossjan saletrzanćm miasteczkiem;
Celem tej podróży było obejrzenie rozwalin bu
dowli tatarskich; nadzieja zawiodła mnie zupeł
nie: widać już tylko ogromne klipy cegieł; nie- Itóre z nich powleczone są z jcdnćj strony błękitną, zieloną lub białą polewą; dają się tak
że postrzegać ostatki inozajki. Cztery wieże stojące jeszcze, są z późniejszych czasów: budo
wano je podobnie jak mury A s traćh ąriifiz o starych ccgicł. Kowe.ś.ci ich dowodzi spojenie nikczemną gliną, nic mogącą iść w porównanie z tą, jakiej używali Tatarowie; ramy u okien w nowszym smaku, i polewane dachówki mięsza- ne z inncini. Zdaje się że Rossjanic chcieli kiedyś zrobić twierdzę, dla zasłonienia swojćj
żeglugi po Achtubic: na jednćj z /wieź trwa jeszcze drewniana budka.
Błędnie niektórzy podróżujący mówią o gro- 1 taeli sklepionych cegła. Wyrazy: mogiła, kur
han, i bugor z cegieł, znaczą u Rossjan tylko rozwalmy, czyli Kupy gruzów.
Między czterema wieżami wyżej wspoinnio*
neini, dają się postrzegać ostatki domów dre
wnianych bez dachów, drzwi i okien: mieszkań
cami ich są węże i tar^antuły. Jedna tylko u- boga rodzina Rossyjska osiadła tu w nadziei prowadzenia niewielkiego handlu z narodami loczowniezemi. Nie roziimiefn dla czego w miej
scu suehem 1 wyniosłem znajduje się tak wiel
ka liczba wężów, że za każdym krokiem zdarza się je spotykać. Będący tu kałmuey i tatarzy dziwili się niezmiernie widokiem cudzoziemców.
W icczorem dowiedzieliśmy się o nowych miesz
kańcach tych okolic, były to wilki. Wycie ich p rzerażała okropnie psów, jedyną załogą staro
żytnej twierdzy. Nie radziłbym żadnemu hipo- Łondrykowi zatrzymywać się długo wśród ro
zwalili Dzid-Hadzi: smutny widok gruzów i nę
dzarzy pomiędzy niemi szukających schronie
nia, pustynia stepu nicpoścignionego wzrokiem, czynią to miejsce najokropniejszym w święcie.
Na dni trzy jazdy w' stronie północno zacho
dniej od drogi , prowadzącej do Dzid-Hadzi ,•
wznosi się samotna góra pośród stepu. Bossja- nie nazywają ją Bogdo - Góra, kahnucy JJłu%
— 318 —
Bogdo; wyraz ten mongolski znaczy, święty, maje*
statyczny, wspaniały. Kiedy wiec dwór peters- burgski daje Cesarzowi Chińskiemu Tytuł Bog- do-Chańskiej Mości, nie należy przez to rozumieć Chana danego od nieba; w tym razie używa się starożytny wyraz, zapewne - przyjęty w Rossji podczas panowania Mongołów nad Chinami, Wie- lc tu mówią o tćj górze Bogdo : miedzy inne- jni powieściami utrzymują, że na wierzchołku jej mieszkający gienjusz kałmucki, strzeże aby jniM nie właził nad pewny stopień wysokości, i spycha w przepaść każdego, kto się ośmieli mu sprzeciwiać. Przedsięwzięcie lak szczególnego doświadczenia miałoby wjclki powab dla mnie, ale ponieważ nocy już są chłodne, i dnie nie dosyć ćiepłe, żeby się można wysuszyć zmokłe- ,mu na deszczu lub podczas przeprawy przez rzekę, bardziej wica bojaźa powrotu febry, niż spotkania się z gicnjusz.cm, niepozwalała mi szu*
kac sławy, w zdobyciu napowietrznych państw
j eg.o- .
D. 23 sierpnia powróciwszy do hordy dosyć pó*
in o , widziałem liczne ccremonje przy ogłoszę*
niu przez gelongów postu , zwanego M atreg.
Czcrkicsowie przybyli wieczorem tańcowali przed nami. Nic dziwnego że taniee ich podobny jest do- kozackiego, ponieważ te narody sąsiadują z sobą; ale jak się to. dzieje, źe taniec Norwcg- ski z kozackim ma podobieńswo, tego wytłu*
inaczye nie umiem, chociaż sam przekonałem
się o tem w Kopenhadze. Zacząwszy mówić ci narodach Kaukaskich, powinienem dodać, źe wicie ich widziałem w Aslrachaniu, a między innemi jedną xiężnę Czeczeńską, którą Wojna zmusiła, schronić się do tegó miasta. Dosyć ona jest piękna, i ma dobre wychowanie'w swo
im sposobie; to fcśt: umie po turecku, tak, jak tym językiem w Persji mówią. Z resztą nie jest wolna od przesądów swego narodu. Nudzi ja pobyt w tyin kraju, gdzie nic rozbijają zbrojną ręką po drogach; ukradziona wstążką droźężą jest dla niej nad kupiony sznur pereł. Chlubi się z tego, źe od początku świata xiąźęta jej do- mu zawsze bawili się łupicztwćin na drodze do Ty flis i Baki; byłaby w rozpaczy gdyby jej krewni i przyjaciele dowiedzieli się źe poszła za człowieka nieżyjącego .Z rozboju. Wszystko to co o niej mówiono uważałem .Za przesadzone, ale Tiumen mnie Upewnił, źe tak jest w isto
cie, ponieważ sam nie faz w wyprawach od
wiedzał ojczyznę tej kobiety. Od hiego dowie
działem się jeszcze, źe kiedy który z tych xią- źąt nie dość gorliwie Zajmuje Się szlaehelnćln rzemiosłem łupieztwa po drogach, przechodzący miind jcg,o mieszkania układają w pewny kształt kupy kamieni, aby go okryć hańbą na całe ży
cic. W powszechności, narody kailkazkie oka
zują dziwną mieszaninę niccywilizacji ze wspa
niałomyślnością; obok kłamstwa, kradzieży, wia- rołomstwa względem cudzoziemców, widać vr
ńicli bohaterską pogardę życia, nienaruszone po
szanowanie 'gościnności, i mpene uczucie przy
jaźni.
Dziś 24 sierpnia, w całej hordzie i u xięźny Nurdzany spełniano wielki obrządek religijny.
Xicżna, trzymając na kolanach xięgę, złożoną z kart osobnych, rozdawała je obecnym , a ci śpiewali co było na nich napisane, jako pieśń pobożną. Po innych girach śpiewano także lub obracano kurdesy, pewny rodzaj klekotek. U lanrajtów. fczynność ta służy za modlitwę.
Byłem na pożegnaniu u Lamj i rozmawiałem z nim o dworze. Gałdan- Ce rengi, gdzie prałat- ten młodość przepędził. Mówił mi że podów
czas ludność czterech pokoleń kałmuckich skła
dała się z 300,003 gjrów, czyli podług rachuby Rossj-an 1,800,000 dusz. Nadto, Tatarów podle
głych Rontajsze w małej Bucharji mogło być około 400,000. Tatarowie ci zupełnie podobni są do Astrachańskich; mieszkają po miastach i uprawiają ogrody. Gałdan ■ Cereng sprowadził ich wiciu dla założenia ogrodów nad rzeką Jli.
W tym kraju także jest góra Bogdo - Uła, któ
rej gelongowie pokłon oddają/ Znajdują się około tej góry dzikie wielbłądy, zupełnie po
dobne do domowych, z tą różnica tylko, że gar
by mają nie tak wydatne. Złowione za młodu łatwo oswoić się dają; lecz ze^stareini nic u-
czynić nic, można.
— 320 —
Odwiedziłem po raz ostatni siężnę Nurdzanę, piłem u niej herbatę, nakoniec pożegnałem Tiu- meoa i miłą jego rodzinę.
XVIII.
A n g l j a i S z k o c j a . — Przypom nienia z podróży w roku 1820-1824 odbytej, przez Krystyna L a c h a - S ż y r m ę ; z rysunka
m i litogrąficznemi. Tom 1. Warszawa.
W drukarni Gatęzowskiego ikomp-'1828.
( D o k u u c z e n i e . )
Przystępując autor do skreślenia obrazu oby
czajów i zwyczajów szkockich, tak o nich w o- gólności mówi: » Każdy naród ma swoje oby
czaje, które w wiekach tworzą się i w wiekach przemijają. Dawne obyczaje szkockie uważano by na nasz wiek za zbyt óstre i surowe. Jesz
cze wprawdzie zdarza się w niektórych staro
świeckich domach, widzieć ich zabytki,- lecz są to już gasnące przeszłości pochodnie, bardziej dla dziejopisa niż dla podróżnika ciekawe. T e raźniejsze obyczaje szkockie są poniekąd a n gielskie, jakie ca ła curopa rada przejmować.
Obraz ich najwyraźniej maluje się w domowóm życiu i zabawach; a zwłaszcza między majetne-
41
— 322 —
mi, bo ubóstwo trwa uporczywie przy dawnćm;
majątek i próżność prowadzą do zmienności i naśladownictwa.))
Biesiady i zabawy Szkotów, mianowicie między fclassą wyższą, połączone są z wystawnością, a niekiedy i przepychem. Pewna dalekość uwa
żana jest za przystojność : śmiałość za brak wy
chowania i ! lekkomyślność. Przy stole zwyczaj jest przedzielać dainy, a pierwszy kieliszek wi
na pije się za zdrowie sąsiadki.— Obiad dzieli się na trzy dania (courscs), każde z kilku zło
żone potraw, W pierwszóin dają supy i mię
siwa różne, oraz -jarzyny, które zw-ykle są nic- dogotowane. Wiele jest' takich potraw jak n. p.
ryby, kartofle, które bez przyprawy żadnej su
cho dają na stół; bez ostatnich żaden obiad choćby najwystawnićjszy obejść sięgnie może.
Drugie danie składa się z zwierzyny, ptastwa, pasztetów, serów, kremów, tortów, mclszpajzu.
W tein daniu znajduje «ię często ów sławny P lu m -pudding. Trzecie danie jest tein czem u nas wety. —■ Co do trunków, te są rozmaite.
Ubodzy piją cienkusz (śinall beer). Tablę beer (stołowe piwo) jest tćm co nasze zwyczajne i używa się w najlćpszych.domach. Używają tak
że p o rte ru , A le (piwo angielskie), oraz win M a d e ry , S h e rry , i P ort-w ine. Jest tam zwy
czaj pićia przy końcu obiadu, za zdrowie oso
by którą się do tego wyzywa. Damy w końcu obiadu odchodzą do innych pokojów, a męzczy-
znl zostają u sto łu, aby święcie Bachusowi i wznosić toasty. W rozmowach, poobiednich pa
nuje największa rozmaitość. Umiejętności, lite
ra tu ra , podróże, równic jak najpotoczniejsze przedmioty dowcipnie opowiadane znajdują tam miejsce. W domach T orych, mniej rozprawia
ją, a więcej się bawią; u Whigów jest za to więcej nauki. »Obadwa jednakże stronnictwa mają największe uszanowanie dla zasad, i umie
j ą j e w samych przeciwnikach c e n ić , co jest niezaprzeczonym dowodem oświaty narodu, i stanowi najpiękniejszą cechę charakteru Angli
ków. Zasady każdego człowieka są owocem d łu giego namysłu i doświadczenia. Obraza ich jest dotkliwą; tćin dotkliwszą, że rana jest moral
na. Im zatem naród jaki jest oświęceńszy, tein więcej szanują w nim zasady. Dzicz nie ma zasad ani zdolna je ocenić.»
W godzinę lub półlory po wyjściu dam zapra
szają na herbatę i męzczyzni łączą się wówczas z towarzystwem dam. Herbatę i kawę piją bez rumu i bez araku. Wychodząc z towarzystwa niema zwyczaju żegnania się z gospodarstwem.
O kobietach szkockich w następujący sposób mówi autor: »Dziewice kalcdońskie mają w cho
dzie i postawie więcej śmiałości od dziewic Al- bionu. Rysy ich twarzy nie tak regularne jak Angielek, lccz są wyrazistsze i bardziej ożywio
ne. Kibić wysm ukła, cokolwiek m ęzka, chód za szeroki, eo ujmuje im tego wdzięku którym
— 324 —
Francuzki tak korzystnie się odznaczają. W o- gólności podobne one bardziej do poważnych Ju- non lub śmiałych Dyan, niż do zdrobniałych, z lekkim krokiem Heb.' Nogi też ich, jak u po- sągow tych bogiń, są za spore, do czego może przyczynia się zbyt grube obuwie, jakie z przy
czyny wilgotnego klimatu nosie muszą. Cera ich jest bardziej czerstwa niż delikatna, fcgadza się dobrze z oczami, które jak u . Polek są!
ciemne, albo wielkie siwe: ostatnie miane tam
£a rozsądne, — za oczy Mincrwy- Sa też mię
dzy niemi mądre, co uczą się po łacinie i po grecku. Język francuzki znają prawie wszy
stkie, i więcej nim mówią niż Angielki; lecz pospolicie przesfaja na rozumieniu go ; dzieł francuskich nie lubią czytać, poczytując zasady ich za niezgodne z narodowym swym charakte
rem i sposobem myślenia. Swoją literaturę zna
ją doskonale: uczą się wiele wierszy, niektóre je piszą. Kobiety literatki nazywane( są blue stockings (niebieskie pończochy): znajdowała się”
tam wtedy jedna Pani Grant i Ba i Hic autorka kilku tragedji. Panienki znają rysunki , muzy
kę, lubią śpiewać, mało tańcują: nic wycho
dząc nigdzie do lat 17, i nie siadając nawet do stołu kiedy są goście^ mało potein pozostaje im czasu do popisywania się z takim talentem , a mężatki tam już nie tańcują. Obeznane są tak
że z robotkami , osobliwie haftowaniem, lecz i tein mało się trudnią, gdyż wszystko rękodzieł-
nie taniej dostarczają. Najgruntownićj eduko->
wane są córki adwokatów, notarjuszów i w całćj klassic średniej. Ta klassa najwięcćj wydaje talentów i w niej najlepiej umieją jc cenie. Dopóki są pannainj mają wiele wolno
ści, bywają na wjtczorach, wyjeżdżają konno na spacer, wychodzą z przyjaciółkami na irpasto, a czasem nawet same jedne bez lokaja. W Edin.
burgu ledwie znają co to jest chodzić z lokajem za sobą; idą w tćm za zdaniem Goldsmitha, źe cnota strzeżoną ledwo warta strzeżenia. W to.
warzystwie z rodzicami córki \?ydają się bar.
dziej jako przyjaciółki niż dzieci, więcej inię-.
dzy niemi poważania i gzacunku niż uszano.
wania. Jak wyjdą za mąż przywiązują sic da, domu , są . gospodarne i najskromniejsze żony.u W obcowaniu miedzy towarzystwem panuje największa prostota , w rozii\qwie delikatność bez przysady. Nieznane są tain niskie ukłony, albo próżne i poniżające wyrazy, jak całow anie nóg, padanie do nóg i t. p. Nie mą tam powicrzcho-.
wnej grzeczności, ale jest ?ą to istotna. Kapelusza nie zdejmuje się, ani przed wyźszcini ani przed rćwnemi, a nawet służący oddając uszanowanie pinu,dotyka tylko kapelusza ręka, jąk żołnierz słun chająey rozkazów. Przy spotkaniu się ze zna
jomym, lekkie skinienie głowy lub. ręki bywa do
statecznym ukłonem, poufałemu podaje się rę>
ka. W rozmowie używają do szlachty lub u . r/.ędników wyrazu M ilo r d do innych osób prócĄ
— 326 —
duków i xiążąt, S ir ( P a n i c ) ; do kobiet zaś M y -L a d y albo m adam . I V poufałej rozmo
wie opuszczają się zwykle wszelkie tytuły, któ
re zastępuje proste wy (you).
. Wyraz G e n tle m a n , ma obszerne znaczenie, i każdy, sam król nawet stara się nań zasłużyć.
Znaczenie jego możnaby znaleść w opisaniu D w orzanina, jakie nam Górnicki w dziele swo
im podaje. We wszystkich czynnościach panu
je tam porządek wzorowy, i wszystko nim jest nacechowane. Usługa w domach angielskich odbywa się za pomocą dzieweząt, lokajów zas tylko w najbogatszych domach używają. Od o- stalnich ustanowiony jest podatek dla rządu, tym celem iżby mężczyźni pożyteczniej dla kra
j u użyci byli, aniżeli do usług nie wiele sił wy
magających. Wszędzie więc prawie do doino- wćj usługi i na kucharki biorą dziewczęta.
Klima Edinburga jest umiarkowane chociaż leży on prawic pod jednym stopniem'z Ryg%.
Powietrze tak jak we wszystkich miastacb nad
morskich sprzyja zdrowiu mieszkańców; nie zna
ją ’ tam chorób miejscowych, a wiele dawniej
szych przez skuteczną środki wykorzenione zo
stały.
■ Między porami roku są małe różnice, a zmia
ny powietrza są bardzo częste. Wiosna byw'a przykra, a lato w lipcu się zaczyna. W zimie jpróz do 10 stopni dochodzi.
mieszkańców płci obojej, między którcmi o 14,038 było więcćj kobiet niż męzczyzn. Szkot- ki są nadzwyczaj płodne i często w rodzinie widzieć można 10 i 15 dzicck Ludność z to*
go powodu często się przesila.
Handel tego miasta jest dosyć rozległy. Wy*
■wożą płótno, muśliny, kobierce, szkło, papier, a wprowadzają: towary kolonjalne, herbatę, cu
kier i t. d. -»Z Rossji i Polski sprowadzają Icri, konopie, belki, futra. Polski owies i polski krochmal uchodzą za najlepsze, i chociaż pier
wszy od dawna w Szkocji rośnie, a drugi także tam robiony, zowią je przecie polskicmi: P olish o a ts, ”Polish. starch. Obfituje ,Szkocja w zwie
rzynę, ptaslwo i ryby, a z ostatnich szledzic Są ważnym art)kułem handlu i dochodu krajowe
go. Ostrygi szkockie są większe od francuzkich Między specjały stołu liczą morskie skorupiaki, od których jednakże smaczniejsze być mają po
dług autora nasze raki.
Jlc rozmaite są przysmaki bogatszych, tyle tam niewykwintną jest strawa ubogiego. D4-
■wnićj ćhleb pospólstwa był z jęczmienia, podlej
szej mąki pszennej lub z owsa; ostatniego w for
mie placków używają dotąd górale- Po miastach -używany jest jeden chlcb pszenny. Zwyczajną strawą wyrobnika szkockiego jest prażućha £ owsianej mąki, n a b i a ł , kartofle i supa nakształt rumfordzkiej, rzadko zaś mięso. Ulubiony tru-
— 328 —
tiek pospólstwa nazywa się A le , a do upajają
cych należy W hisky, prosta gorzałka od naszej mocniejsza, pędzona z jęczmienia. Za opał słu
żą jedynie węgle kamienne, których najzna
czniejsze kopalnie znajdują się w okolicach Glas- gowa i Hamiltonu.
Lubo charakter Szkótów jest w ogólności mniej posępny i ociężały jak Anglików, pospólstwo S z k o ck ie W sz elako mało ma hucznych zabaw, i żadnych świąt, oprócz niedziel nic obchodzi.
Pracowitość jest cechą charakterystyczną Szko
tów, a ta obdarza ich liczncmi moralne mi przy
miotami. Najweselszym dniem dla szkockiego ludu jest dzień Nowego roku, W którym i naj
wstrzemięźliwszy nawet npić się musi, choćby ten i*az jeden W roku. Między narodowemi rozrywkami Szkotów jest gra zwana G olf, czy
li popędzanie ku li dwiema pałeczkami, na łą kach zwanych Lin/es pod miastem odbywająca się. Slizganię na łyżwach jest bardzo używane, l-ównic jak laczanić kamieni po lodzie. Gry t e mają każda osobny swój klub; członkami klu
b u gry ostatniej są xięża.
Kąpiele morskie są ro.Wnież upodobaną Szko
tów rozrywką, która razem i dla zdrowia pomo
cą się staje. W wiosce R e s ta lr ig , gdzie autor kąpieli morskich używał, stał w ówczas półk dragonów zwanych Siw oszam i szkocki/;mi od siwych koni na których jeżdżą. »Jcden z wyż
szych officjerów tego garnizonu, mówi autor *
chlubił się, źe znał osobiście Xięcia Poniatow
skiego, mawiał ze w Hiszpanji chorągiewki u- łanów polskich ich jczdzie do żywego dopie
kały, i nazywał za to ułanów: D ain n ed Fellows (piekielne duchy). W mustrze na piki, zachę
c a ł czasami żołnierzy,, żeby robili d la P onia
tow ski. Nad ten manewr nie znał nic dosko
nalszego.)) -
Mieszkańcy Edinbtirga w dni niedzielne po skończonćin nabożeństwie, udają się w większej części na przechadzki, a mianowicie na s4rthitr's S e a t i C a lto n -H ill, z kąd największa rozmai
tość widoków. Park królewski trzy milo ang. roz
legły, ula ten przywilej, iż zbiegli dłużnicy , nid mogą tam być chwytani, niektórzy więc pó kilka lat tam przesiadują, a ponieważ działali ność komorników zawieszona jest W niedziele, w te dni zatćm swobodnie odwiedzają krewnych lub przyjaciół. W południowych okolicach Edin- burga panuje największa sain6tność. Tam le
ża wiejskie domy majętniejszych kupców i in
nych osób.
Z Edinburga u d a ł się autor na zwiedzenie prowincji * i oglądał piękne miasteczka D a l- k eith , o półtory mili naszej od Ediriburga leżą
ce, R o ś lin , gdzie kaplica i zaińek starożytny.
Miasteczko to stoi na półwyspie rżeką E sk z®
trzech stron oblanej.
42
— 330 —
Przykro nam jest iz szczupłość miejsca nie dozwala umieścić wszystkich opisów okolic i miast przez autora zwiedzonych, które w zaj
m ujący sposób i z trafńeini odmalował uwaga
mi. Przytoczymy tu obraz wyścigów1 konnych, jaki autor zamieszcza z powodu wyścigów ja*
kich w D urnfries b y ł świadkiem, nOdbywają się one prawie w kaźdćm hrabstwie raz na rok.
Głównym ich celem jest poprawa chowu koni, i im to szczególniej winniśmy ową piękną i tak pokupną rasę koni angielskich. Najzna
czniejsze wyścigi odbywają się w D uilcnstle dla północnej Anglji, a w N ew inarket dla połu
dniowej. Sławne są także w A sc o ł‘H ea th pod Londynem: wszelako nie tyle dla mnóstwa i do
broci koni, ile dla rozmaitych przypadków, kra
dzieży i roztratowań , które tam W natłoku po
spólstwa londyńskiego zdarzać się zwykły* a po
tem ogłaszane przez gazety bawią publicznośc angielską. Nagrody dla wygrywających koni są znaczne, od 50 do 2,000 f. s. przeznaczane by
wają od różnych towarzystw i klubów, powięk
szane nadlo dobrowolnemi składkami. Rodzaj i wartość tych nagród ogłaszana bywa poprze
dnio przez afisze, a po wygranej w gazetach. O- prócz tego, wyścigi dają jeszcze pochop do u- lubionych temu narodowi zakładów za jednym lub drugim koniem. Zakłady takowe robią się Zwykle między kilką osobami, i dochodzą często do ogromnych suinm. Konie do wyścigów u -