• Nie Znaleziono Wyników

Kolumb. T. 3, nr 15 (1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolumb. T. 3, nr 15 (1828)"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

P A M I Ę T N I K P O D R Ó Ż Y .

Ner 15.

Z P IE R W S Z E J P O Ł O W Y SIERPN IA 1828 ROK U.

IX.

L O M B A R D I A .

W yciąg a podróży do W łoch przez Pana S im o n d.

( D okończenie.)

%

,

»' Obfite żniwo tegoroczne obchodzono w katedral­

nym kościele M edjolańskim, z w ielką w spania­

łością; lecz muzyka zdała nam się m ało go­

dną Italji, i zupełnie pozbawioną stosownego z uroczystością wyrazu. Uważałem żę więcćj by­

ło męzczyzn aniżeli kobiet-w kościele.

Kościół świętej Wiktorji przezw any jest m a­

ły m świętym Piotrem , z powodu nadzwyczajnej wspaniałości; środek jego jest cały złocony, o łta ­ rze, filary, ściany naw et. Przedstaw ia to raczćj

14

(2)

uroczysty, wcale nie religijny: jest to wielki sa­

lon, ale nie świątynia.

Ze wszystkich obrazów jeden tylko pamiętam malowany przez Battoniego, i jedną tylko po­

stać z całego obrazu: to jest xiędza dającego ostatni sakram ent konającem u, z taką dobrocią i prostotą, z tak gtębokićm rozczuleniem , iż wy­

raz twarzy jego utkw ił mi w myśli.

T aka jest obfitość obrazów na m urze, p łó ­ tn ie , olejno, al frcsco, mozajkowo , po całych W łoszech,. iż w naszej oberży, która niegdyś .była m onasterem, widzieć się dotąd dają prze­

śliczne al frcsca, pędzla Bernarda Luino. Ponie­

waż znajdowały się: w dolnej sali gdzie chciano zrobić kuchnię, al fresca te przeniesione gdzie indziej zostały z-całą połacią muru; tó sztucz­

n e i delikatne przeniesienie kosztowało naszego gospodarza dziesięć tysięcy franków. Królew­

ski ten w ydatek b y ł nieco zatrważającym dla tych, którzyby dłużej nad tydzień zostać • za­

myślali w tej oberży; nie znać jednakże było tego po naszym rachunku.

N iepodobna powiedzieć co nakłoniło do obra­

nia miejsca które dzisiaj. Medjolan zajmuje; po­

zbawiony

W ody,

chociaż dosyć blisko Addy, Tcs- sinu i Po; bez piękności malowniczych, choć nie zbyt oddalony od najpiękniejszych jezior na świecic. W wieku dwunastym musiano wyko­

pać kom unikacyjny k an ał z Tessinem* a w

(3)

— 1(77 —

wieku piętnastym z A ddą, ażeby mu dostar-*

czyć wody.

B rescia, 15 P a źd ziern ika . 0 sześćdziesiąt mil w łoskich od Mcdjolanu. — Oba te miasta źjyzna przedziela płaszczyzna, której grunt składa się z ziemi czerwonawej poinięszanej ze żwirem . Liczne strum ienie, spadające z Alpy aby powięk­

szyć wody rzeki Po, skrapiają po drodze pola i ogrody, za pomocą kanałów niezm iernie prze­

m yślnie poprowadzonych. Zbrojownicy Brescyj- scy byli niegdyś bardzo sław ni, i dotąd pisto­

lety ich roboty uchodzą we W łoszech przy­

najm niej, za najlepsze w świe_cie. Będąc już o- patrzeni we dwie pary tych śm iertelnych na­

rzędzi, roboty wybornego puszkarza P. le Page z Paryża, nie zatrzymaliśmy się dla pistoletów rów nie jak i kościołów którcm i Brescia

6

łynie.

Niemasz miasta któreby nie posiadało szczegól­

nych, przedmiotów ciekawości, gdyj»y wszystko przyszło oglądać, nie stanęlibyśmy nigdy u kresu

podróży. '

W e r o n a , 16 P aździernika. W godzinę po naszym wyjeździe z Brescia, napotkaliśm y inną Iso la -B ellę na stałym lądzie, lecz dwa razy wyż­

szą jak na wiclkićin jeziorze, z innego wcale po­

wodu. P a ła c twórcy tego nowego cudu w zno­

si się obok niej; to go ązczcgólniej we W łoszech

odznacza, gdzie od dawna nie budują już pałaców ,

rzadko naw et domy, iż zupełnie jest nowy. .

(4)

Od Werony do Bolohji, i od Turynu do mo­

rza adrjatyckiego, cała dolina w zdłuż rzeki Po>

obejmująca Lom bardję, Piem ont, Parm ę, Modc- nę , i część krajów papiczkich ( szóstą praw ie część całych W łoch), utworzona jest z napłynio-r nej ziemi koloru czerwonawego, w bliskości gór pomieszanej ze żwirem, czystej zupełnie w pośrodku jdoliny. W szędzie zy zn y , grunt ten wszędzie ulepszony jest do wysokiego -stopnia udoskonalonem rolnictwem, i bez wyniszczenia się trzykrotne żniwo na rok wydaje. Często znajdowano ciała morskie pod tą w arstwą wo­

dami naniesioną; niedawno odkryto kości w ie lo ­ ryba wgłąb na sto stóp w ziemi; w tćmże sa­

m em miejscu znaleziono pod pierw otną w arstw ą kości inammutow.

Pomimo kwitnącego stanu rolnictwa i w ybor­

nych dróg, ułatw iających tak bardzo kom uni­

kację, większa część domów wiejskich i. pała- ców zupełnie praw ic zdaje się opuszczona. Uwa­

żaliśmy że okna na drugiem nawet piętrze ob­

w arow ane były żelazneini kratam i, dosyć jednak cicukicm i, stosownićjszcini raczej do wstrzyma­

nia kobiet więzionych, aniżeli staw ienia oporu śm iałym przedsięwzięciom z ło d ziei: jest to pe­

w nie zabytek zazdrości dawniejszych W łochów . W ieśniacy rzadko kiedy posiadacze gruntów , są praw ic powszechnie dztedzicznemi- dzierżaw ca­

mi. Chociaż źle odziani i źle zamieszkali, zda­

li nam się jednak silni i zdrowi, lecz ich £o-

(5)

7 — 109 —

ny, zestarzałe pracą, oszpecone są prócz tego wolami.

Z południowego wybrzeża jeziora di G arda po nad którćin jechaliśm y dzisiaj, Widać było od strony północnej piękne to jezioro przeni- kające aż w głąb Alp Tyrolskich, których śnie­

żne szczyty odbijały się w spokojnćm wód jego zw icrciedle. Nic nie inozc być porównanego z tyńi zachwycającym widokiem; lccz na owom po­

łudniow ym wybrzeżu powietrze tak jest nie­

zdrowe, iż nas upewniano, że za czasów F ra n ­ cuzów pułki ciągnęły losy, któren z nich stanąć będzie m usiał garnizonem w Pcschicra. Po­

wieść ta m ało do praw dy podobna, okazuie przynaym nićy iak osławioną jest ta kraina. P ier­

wszy raz po wjeździe naszym do W łoch widzie­

liśmy dzisiaj gaj oliwny, którego smutna i rzad­

ka zieloność dosyć podobna jesf, do w ierzby.

S tare mury z basztami po rogach, kształtują na okół Werony obwód, którełj miasto nie za­

p e łn ia teraz całkowicie jak niegdyś napełniało.

Od północy panuje nad miastem łańcuch pagór­

ków szarawych białem i obsypanych p lam am i;

są to liczne domy wiejskie mieszkańców W ero­

ny, w których przebywają tylko podczas winobra'- nia, gdyż w tym kraju życie wieśniacze bardzo m ało jest lubiono. Piękność u kobiet rzad ­ ko kiedy łączy się 2 pracą na otwarłem polu, a szczególniej we Włoszech, pod wpływem pa­

łającego słońca, powabne twarze w cieniu

(6)

miast tylko się znachodzą. W Weronie, w ielka b ia ła zasłona zakrywa nie raz najpiękniejsze głowy.

A m fiteatr'rzym ski istnieje dotąd, przebity nie- zliczoncmi | oknami, które św iatła użyczają mieszkaniom wewnątrz porobionym i służącym za schronienie najuboższym z pospólstwa. Po­

nieważ schody z ciosowego kamienia jedynie za dach służą temu przybytkowi nędzy, wilgoć ł a ­ two doń przenika, i we wszystkich oknach wi­

dać było gałgany mieszkańców pozawieszane n a wolnem powietrzu ażeby przeschły. Wszystkie szczegóły tej budowy takie piętno ubóstwa noszą na sobie w yciśnięte, iż wielką jest bez żadnej wielkości. Przez sklep tandeciarza Sta­

rych sukien przeniknęliśmy w głąb szranków J gdzie widać dotąd wązkie. przejścia służące dla nieszczęśliwych przeznaczonych do w alki, inne większe dla ich przeciwników zwierząt dzikich, i inne jeszcze, któremi ofiary okrutnych tych igrzysk wynoszone były nieżywe lub umierają­

ce. Sześćdziesiąt wchodów wstęp daw ało sześć­

dziesięciu tysięcom widzów, których pomieścić m ogły gradusy. Tego przynajmniej dowiedzieć się można od przewodników, chociaż oczewiście w idać żc zaledwie połow ą tej liczby zmicścić by się na nich mogła. Szranki są owalem 218 Stóp długim a 129, szerokim, któren niezm ier­

nie jednak małym wydawałby się z w ierzchoł­

ka gradusów, gdyby nie znajdował się na niin

(7)

— 111 —

dom dziwnym zdarzeniem tam um ieszczony, służący niejako za skalę do sądzenia o istotnej miejsca wielkości. Obok am fiteatru widać dwa piękne budynki z szesnastego wieku, wzniesiono podług rysunku M iehałś-A nioła. Czas już krawę- dzie ich przytępił, i po całej ich powierzchni roz- la ł barwę zgadzającą się z barwą am fiteatru. Tak więc z niewielką sprzecznością, starożytność i cza*

sy teraźniejsze, zpajdują się umieszczone na -prze­

ciw siebie, jak gdyby wyzywając porównanie.

Śm iałość, w dzięk i piękne kształty z jednej są stro­

ny, moc i niczmicrzoność zdrugićj. Żadnej sy- m etrji nie zachowano co do względnego po­

łożenia tych dwóch budowli; lecz ten nieład za­

m iast szkodzić przyczynia się jeszcze do wraże­

nia jakie czyni widok ogółu.

Ze szczytu wieży więzienia Werońskiego,■tfzrok ogarnia obszerną przestrzeń kraju i zapuszcza się ną smutne dachy miasta, n.i ulice jego wąz- kie i głębokie, na jego pałace i jego zwaliska.

Sain. budynek na którego w ierzchołku znajdo­

waliśmy się, smutne nastręczał uwagi. Polity­

k a i głód przyczyniły się do Zgromadzenia w jego obrębach tysiąca' więźniów, z których sze­

ściu m iało być nazajutrz straconych.

W bliskości W crony, na górze M onte-B olca, również jak w przyległej dolinie di R oncai znajdują rozliczne skamieniałości, ryby szcze­

gólnie, W wielkiej obfitości i najdoskonalej zacho­

(8)

112

wane; największa icli część znajduje się przy.

najmnićj na 5,000 stóp wysokości po nad po­

ziomem morza. Lawa, lub raczej bazalt roz­

topiony, przybywając niewiadomo z kąd, przcr»

w ał i pomięszał te morskie utwory, i nadał ca­

łej massic kształt pryzmatyczny dzisiaj ją zna­

mionujący. Jest tu kilka zbiorów tycli osobli­

wych skam ieniałości.

P a d w a 18 P aździernika. W łochy nie są k ra­

jem W którym wolno podług upodobania zatrzy­

mać się bezkarnie na nocleg. l\ażda odosobnio­

ną wioska uchodzi za

j a m ę

rozbójniczą, w której niemożna być pewnym, i i wstaniemy rano zdrowi i cali z łóżka, na którein położymy sic wie­

czorem. I’o drodze z W crohy aż do W enecji nikt nie ośmieli się zanocować chyba w W in- ccnca lub Padwie; iny jednakże zatrzymaliśmy się wczoraj wieczór w M onte-B ello u stóp gó­

ry M onte-B olca, mając zam iar wstąpić na nią dzisiejszego poranku. Oberża b y ł to pałac ma­

jący kolumny marmurowe, sufity malowane i po­

sadzkę m arm urow ą, z resztą pełen ludzi w ła c h ­ m an ach , z których większa część jałm użny że­

b rała. Za pomocą trochy ognia któren roznie­

cono na kóminic spustoszałego gmachu, przezna­

czonego dla nas na spoczynek, kolacji, kilku siążek, i układania dziennika Wydarzeń cało ­ dziennych, przyjemnie bardzo spędziliśmy wie­

czór. Lecz mając się k ła ść , spostrzegłszy że

drzwi się nie zamykają, wymyśliliśmy aby je za*

(9)

— 113 —

"Stawić star!} szafą znajdującą się W naszym po*

koju. Mebel te n , pozostały szczątek wielkości W eneckiej,'przeniesiony został na wyznaczono m iejsce bez najmniejszego przypadku; lecz gdyś*

my go chcieli jak najmocniej ustawić, dwie' ilo- gi spróchniałe w yłam ały Się niespodzianie, i szafa padła jak długa' na podłogę, z piorunnym ło sk o tem , który po całym rozległ sic p a ła c u , i przeraźliw ie powtórzony został przez długi ciąg spustószałych pokoi; Mniemaliśmy źe na łoskot ten wrszysey zbiegną się micszkańcTy; nijit nic przyszedł, i żaden-odgłos słySzcć się nic d a ł prócz owe^o który był dziełem naszem. Wszy»

scy spali, a jak wiadomo zbrodnia czuw a. Nic więc przeciwko życiu naszemu nic knowano; ura*

dziliśmy zatem ażeby szafa niezwłocznie powró- coną została na miejsce, które od tak daw na zajm ow ała.- Chociaż z największą podnosiliśmy ją ostrożnością, każde spojenie skrzypiało okro­

pnie i próchno zewsząd się sypało. Gdy jednak sprzęt zupełnie na nogach ustawiony został, nikt by był nic u w ierzy łże go z mrćjscaporuszano. Dziś z rana deszcz padał, któren na górach w śnieg się obracał; ; cała nadzieja spełnienia naszego zamiaru zniknęła, postanowiliśmy więc odjcehac.

Podczas naszego namysłu gospodarz wszedł na«

gle z kluczam i w roku; ujrzeliśmy ,g

0

do nie­

szczęsnej zbliżającego się szafy; — otworzy ją —

obaliź się na niego p drżeliśmy. Otw orzyła się

(10)

Jednak bez żadnego przypadku, chociaż z tru ­ dnością; lecz jakież" było jego podziwienie ! ani jedna rzecz na swojem miejscu! wszystko poroz­

rzucane! czyjaż ręka śm iała.... — Ponure w ej­

rzenie ■ na nas obrócił; polem zaczął rhchowac, przerachówywać, óglądac wszystko kilkakro­

tnie; nić nie brakowało w szafie, znalazł wszyst­

kie swoje gałgany. Jeszcze bardzićj: zdziwiony, znowu na nas obrócił spojrzenie; widoCznif: że przerzucano w jego szafie, a ktoż inny jeśli nie m y,-— a jakim sposobem? a po cd? —? Zagadka niepodobną była do rozwiązania; lecz i rozwiąza- nic\to na nic by się nic przydało, ponieważ nic nie brakow ało w szafie. Opłaciwszy więc rachu­

nek i pożegnawszy się z gospodarzem , odjecha­

liśmy z tajem nicą n aszą, fcostawtljąc inoże po za sobą nienajlepsze o nas mniemanie. '

Przebyw ając W inccnzę bez zatrzym ania się, przesunęły nam się tylko przed oczyma piękne p ałace , dzieło P alladia , i obok nich

1

naj­

lichsze-schronienia ubóstwa, posagi m arm uro­

we i niezliczeni żebracy, próżniackie żołnierstwo rozciągnionc na słuncu i długi ciąg nieszczę­

śliwych cieląt, pozawieszanych głową na dółńą.

koniach wiozących je na ta^g, w m ęczarniach powolnego i okropnego skonu. Drogi-są wszędzie wybornej kraj chociaż nie piękny niezmiernie-jest"

jednak urodzajny. Zewsząd winorośl obciążona

gronami, tak źe się praw ie czarna wydaje, z je ­

dnej morwy na drugą zarzuca uploty swoje, a

(11)

— 115 ~

kukuruza i zboże rosną pomiędzy rzędami tych drzew uwieńczonych. Rzadkie łą k i które się o- czom naszym ukazały, skropione są najstaran*

niej za pomocą strum ieni z AJp spływająćych.

Łożysko rzek loinbardzkich, ciągle podwyższa- ne i ścieśniane k am ien iam i, które unoszą z so b ą ,'ta k się nakopicc wywyższa po nad poziom ziemi, iź; można o rzekach tych powiedzieć, źc pły n ą wierzchem inuru. Stan takowy nie tylko źc jest niebezpiecznym, sprzeciwia się prócz te­

go zamiarom natury; gdyż rzeki pomiędzy ka­

m ieniam i ścieśnione, nieść muszą do morza m uł, któren w wylewach złożyły by na niskich grun- ta ć h , i wyniosłyby z w olna ich poziom po nad powierzchnię wody, chroniąc je tym sposobem od przyszłych wylewów. Zważyć jeszcze nale­

ży, żc wylewy ziemię urodzajną a nie kamienie

■wyrzucają, gdyż te osiadają zaraz na brzegach unoszącego je potoku, gdy przeciwnie ziemne szczątki rozniesione są po całej przestrzeni za­

lanego gruntu Nadbrzeża rzeki Po (Lombardja) również jak i brzegi dolnego Renu (H ollandja), na nieszczęście zbyt wcześnie zamicszkahcuii zo­

stały, nim natu ra

1

dziełoi swoje ukończyć zdo­

ła ła ; tak iż te mętne wody, któreby wzniosły i zdrowszym kraj uczyniły, zmuszone własnem i tam y obce ciała które porywają nieść aż do sa­

mego m orza, ukształtow ały i kształtują dotąd głębokie doliny, a nakonicc zaraźliwe bagmska.

W piątym wieku od założenia Rzymu, większa

(12)

gnistym lasem, żywiącym mnóstwo nadzwyczajne świń, a jeśli się podoba dzików; szkoda żc d łu ­ żej w stanic takowym nie pozostało.

Barany z tej strony A lp,'m ają wielkie podo­

bieństwo zc starożytnem i; nos łćgowaty , uszy zwieszone, nogi wysokie, takie zupełnie jak wi­

dzimy wyrażone na niektórych płasko-rzcźbach.

Płaszcz pasterski zarzucony na lewe ramie ma -także w sobie coś starożytnego.

■Często spotykamy szlachtę krajową, w Łabrjo- lctach złoconych, wytartych, nigdy niemytych, któl!e ciągnie nieszczęśliwy koń apokahipski, za­

przężony postronkami które mu boki przerzynają i okładany niem iłosiernie biozćm. Maleńki lo- k a ik , stojący w tyle, w liehćj odzieży, bosa, i jeszcze nogi czerwone mając od lagru winnego, kieruje niemi przez głowę swego pana i pani, krzycząc przęraźliwje, Pominąwszy ten obraz, znajduje się tu-piękna rasa pociągowych koni, czarnych zupełnie, długogrzywych, silnych i lo­

tnych,prawdziwych [ otiinków konia starożytnego, różniącego sic zupełnie ód koni arabskich. Owe ciężkie, starożytnym kształtem zbudowane wozy, które w yżej: o p isa łe ś , widzimy teraz w pełni r u c h u , wiozące jedną tylko beczkę napeł­

nioną winogronami, a jednakże zaprzężone trze­

ma' param i silnych wołów, niekiedy , czterem a

nawet; tak wóz sam przez sichie i zaprzęg jego

łańcuchow y są już niezm iernie ciężkie. Rzadko

(13)

117 —

kiedy zdarza się widzieć takowy zbytek uioSnoi śei użyty do. tak m alej rzeczy.. W oły te sa pięknego szaro.popie|atego koloru, końce ogrom- liych ich rogów zdobią okucia z błyszczącej stal);

lec* czemu trudniej jeszcze uwierzyć nic widziaw- szy, to jest: iż dla uchronionia boków od uderzeń ogona mogących' je splamić, przywiązują ogon na bok ■wstęgami, a niekiedy naw et uplotaini sztucznych kw iatów -

W ierzby i topole, klórych gałęzie regularnie obrzynane jedynie dostarczają drzewa na opał, przyczyniają sic bardzo do oszpecenia .widoków.

Przez całą drogę napotkaliśmy jeden tylko dość zuaczny zakład agronomiczny, o kilka uiil po za Wioccnzą; domy jednakże i osoby wieśnia*

ków nie okazywały dostatku.

X.

W i a d o m o ś ć a j a n i e l u d w i k u b u b c&a r d t Z B A Z Y L E I, Z N A N Y M N A W S C H O D Z IE POD

n a z w i s k i e m Sz e j k a Jb e a i i i m a,

J . L. B urchardt znany,in juz jest powszechnie z ogłoszenia przez Towarzystwo Afrykańskie w Londynie podróży jego. do N u h ji, Syrji i Pale- ' styny. Kto je czytał uwielbiać musi jego za*

' cr. i k - 7 ' ■

(14)

pał w poświęcaniu się naukom, nieulękłość w niebezpieczeństw ach, i wytrwałość w dążeniu do celu zamierzonego. W yszłe niedawno dzieł­

ko w Bazylei przedstawią wędrownika tego pod innćrni niemniej zajńiująeemi względam i, i za­

wiera wyjątki z listów jego no rodziny pisanych, które zasługują na przytoczenie: udzielimy ich tutaj, ęzytelnikom naszym, poprzedziwszy krót­

ką-, wiadomością biograficzną o autorze.

B urchardt urodził się \y Lozannie 1784; był on synem bogatego obywatela z Bazylei. Ode­

brawszy pierwsze wychowanie w domu rodzi­

cielskim, dokończył nauk w Lipsku i Gocttyndze.

"W roku 22 wic|iu swegft' u d a ł się do Londy­

n u , w zamiarze przyjęcia służby angielskiej.

P rz jh y ł tam w chwili, kiedy towarzystwo afry­

kańskie, powziąwszy wiadomość o śmierci , P.

Nicholls i nie wiedząc o losie P. Hornemann, szu­

kało jakiego nieustraszonego wędrownika, któ­

ryby nowych usiłowań nic szczędził, dla dostania się do wnętrza Afryki. P. Burchardt ofiarował usługi ęw oje, litóre zostały przez towarzystwo przyjęte. Odtąd, cały swój czas poświęcił na- , uce języka arabskiego, chcinji, astronomji, ini- neralogji, medycyny i chiriirgji, aby się stać zdol­

nym do odbywania podróży w sposób pożytecz­

ny i korzystny dla n a u k : rozpoczął prócz tego

rodzaj życia zdolny do zahartow ania ciała

i uczynienia go zdolnćin do znoszenia trudów i

wszelkiego rodzaju niedostatku* W marcu 1809

(15)

r. opuścił on Anglję i u d a ł się do Alcpu. Ztam . tąd odbyw ał częste podróże w prowincjach pół­

nocnych Syrji, zw iedził ruiny Palm iry i Baal- heku, przepędził dwa całe miesiące pośród Bc- dutnów na puszczy, i tak się z językiem arab-r skini, rów nic jak z obyczajami i rcligj^. m uzuł­

m anów

o s w o ił ,

iż m ógł łatw o uchodzić za Ara­

ba. T rzy lata ca łe poświęcił tym przygotowaw­

czym podróżom. ffąkonicc w miesiącu czerwcu 1S12 r. opuścił Damaszek, przebrany za Bcdui- na; odtąd

za W szc

się m ienił muzułm anem i u- n ik a ł starannie Wszelkich stosunków z podróżny­

mi europejczykami, którzyby mogli zdradzić ta­

jem nicę jego. Zamiast udać się drogą zwyczaj­

ną po nad morzem i przez pustynię E l-A risc h , obrócił się nit wschód Jordanu, przebył częśę Arahji skalistej, oraz pustynię El-Ty, i }>rżybył w miesiącu wrześniu do Kairu. Nie znajdując tam żadnej karaw any, któraby mu d a ła sposo­

bność dostania się do środkowej Afryki, a tein sainćm zniewolony będąc do odłożenia Wielkie­

go zamiaru sw ego, p opłyftąi Nilem pod w odę aż do, granic Dohgóli, przebiegł Nubję, u d a ł się do Arabji, i zwiedził miasta święte. W Mek­

ce d o p ełn ił wszystkich obrzędów pielgrzymom przepisanych, i otrzym ał ty tu ł H a d g i, który ja k wiadomo wiele iria pow ażania u M uzułm a­

nów, a ztąd m ógł mu być bardzo użytecznym

w dalszych podróżach. W r. 1817 pochlebiał

sobie nakonicc P . B urchardt iź będzie m ógł

(16)

wreszcie przedsięwzięcie swoje wykonać; - Ra.

rawana Moggrebynów albo Afrykanów zachodnich, kfóra odbyła pielgrzymkę do Mekki , m iała w powrocie- przejeździić przez Kair; postano­

w ił więc korzystać z tego wydarzenia. LeCz przód przybyciem karawany, zachorował na gw ał­

towną dyssenterję; choroba - wkrótce szybko się wzmogła, pomimo 'w szelkich'starań lekarza an­

gielskiego doktora RichardSon, który wówczas znajdow ał się w Egipcie z lordem Bclmorc. W i­

dząc, zbliżający-się skon sw ó j, P. Burchardt prosił aby przywołano do niego P. Salt jencral- negb konsula Angielskiego w Egipcie, przyjacie­

la i jedynego powiernika ważnej tajemnicy jego.

Oznajmiwszy mu ostatnią wolę swoją, przydał on z wyrazem twarzy w którym m alow ał się zarazem żal zniweczonych nagle wszelkich nadziei jego, oraz najpiękniejsza' inęzka rczy*

gnacja>: ^Pcw ny b y łe m , i ż z a ' dwa miesiące udam się do Fęzzanu-, a złam tąd do Tombuktu, ałe niebo inaczej mną rozrządza. Przypomuij innie pamięci przyjaciół moich.)) W idoczne w zru­

szenie nic dozwoliło mu mówić'więcej, nakoniec rzekł z wysileniem i głosem zmienionym: »Proś Pana Hamilton, aby matkę moją o moim sko*

nie zawiadomił, i aby jej oświadczył że ostąt-

• nia myśl moja była o nićj.» W kilka godzin

po tćj rozmowie żyć przestał. Podług żądania

pochowany został z wszelkiemi obrzędami ja-

(17)

— 121 —

ki.e religja m uzułm ańska przepisuje, i stosownie do poważania jakre w krąju posiadał.

Tak skończył źyeie w trzydziestym trzecim roku człowiek, który zdaw ał się być przezna.

, czony na zbogacenie -nauk ' tłum em najznako­

mitszych odkryć. W iększa część podróżnych którzy usiłow ali zwiedzić , środek Afryki p a d ła , ofiarą poświęcenia się swego, albo przynajm niej niezupełnie iin się .powiodło, ponieważ nicu-v fność jak ą w krajowcach obudzał widok E uro­

pejczyków, pom nażała otaczające ich trudności' i niebezpieczeństwa. P . B urchardt, oswojony z , obyczajam i, rcłigją i językiem ' mieszkańców

■wschodu, do tego ,stopnia iż m ógł bezkarnie m ienić się Ąrabein albo M uzułm anem , nie m iał powodu obaw iania się tej nieufności; a czego inni pomimo odwagi i w ytrw ałości wykopać nie potrafili, niebyło by zapewne trudnym dla niógo.

M ożna przeto powiedzieć, ze śmierć jego w iel­

k a stała Tsię stratą dla ueżonegcy świata, równię i ja k dla jego rodziny i p rz y ja c ió ł; ułam ki listów poniżaj przytoczone, łatw o okażą, ile ci osta­

tn i żałow ać jjo powinni.

* W chwili opuszczenia Londynu P , B urchardt

11

napisał do rodziców swoich »Najdrcizsza rzecz

|H ja k ą zabieram z Sobą^ kochani rodzice moi, jest

»(/ w asze błogosławieństwo; i w ierzcie nil, że nie iii jestem, jego niegodnym. W jakiekolw iek miejsca i't los m nie powiedzie, błagać będę nieba za wa-

16

(18)

mi, a myli ta że nasze modły- spotkają się n podnóżka tsoąu tego co sam jedynie'w ysłuchać je może, jakże słodką będzie dla screa mego! Co do mnie, nauczyłem się już czczych w sobie nie obudzać życzeń; tak często się wydarza, iż to czego z największem pragniemy u n iesien iem , w c a le nam nie jest przydatnćm! D latego więc, nie łu d zę się jużduinnem i nadziejami: ujrzeć wąs kiedyś, drodzy^rodzice moi, oto całe moje żą­

danie, i to coby innie nad wszelkie wyrażenie szczęśliwszym uczynić zdelne było.»

Powiedzieliśmy już że P . B urchardt przeby­

w a ł blisko trzy lata w Alepie i w Damaszku ,' dla oswojenia się z obyczajami i zwyczajami wschodniemi, oraz wydoskonalenia w języku a- rabskim ;, aby dopiąć tego ostatniego celu, prze­

ło ż y ł on po ar a lis k u ' R obinsona C r u s o e albo raczej przekształcił romans ten w powieść pod­

ty tu łem ; D u r el B ą h u r (p erła m o rsk a). Dnia lo Stycznia 1811 r. pisał do rodziców; »Był- bym dosy£ zadowolony z użycia czasu mego w ostatnich sześciu miesiącach, gdybym b y ł często nie m ia ł , sposobności postrzegania z największym żalem, iż wiadomości moje w wie­

lu gałęziach umiejętności zbyt są powierzchowne, aby mogły uczynić zajm ującą dla publiczno­

ści podróż którą-w Syrji ódbyć'zamierzam. Kie­

dy idzie o kfaj zupełnie nieznany, opis jego jc-

ograficzny i niektóre o mieszkańcach szczegóły

już mają Wartość swoją, ale Syrja tylekrotnie

(19)

— 123 —

opisaną była, i£ aby nic powtórzyć tego oo ju£

inni powiedzieli, trzebaby być zdolnym do ze­

brania postrzeżeń fizycznych więcćj "ni£ jedne­

go rodzaju. Czynię w tyin względzie co mogę, a prace którym się oddaję, najprzyjemniej dzień mój zabierają, tak i£ powiedzieć mogę, ze w za- dnćj życia m ego'epoce szczęśliwszym nie byłem.fo Ten£e list zaw iera co następuje: »Podrózować na' pustyni, samemu, otoczonemu do koła lu­

dźmi wątpliwej wierności, podlegać'najprzykrzej- szemu niedostatkowi i najnieznośniejszym tru ­ dom, nader sm utną zdaje się być rzeczą, a je ­ dnak dla m niepoło£ehie to niepojęty ma pociąg.

P rzed świtem nie raz wędrownika budzą towa­

rzysze; rzuca gościnny nam iot, w którym noc przepędził, składa podziękowanie gospodarzom co mu przyjaznego nic szczędzili p rzy jęcia, co dozwolili miłego schronienia i obfitego udzie­

lili pQsiłku. Ruszają w drogę wielbłądy-, i karaw ana w milczeniu przez czaą niejaki postę­

kuje; nakonitfc słońce wznós,i się w spaniale nad horyzont; Arab pozdrawia je śpiewem, a na wi­

dok tego świetnego obrazu, j&kież serce było­

by nieczułem> jakie£ serce nie w ielbiłoby stw ór­

cy, który pośród piaszczystych 'pustyń' czuwa nad wędrownikiem ? Świeżość, poranna krótką bardzo m a trw ałość, we trzyr godziny po wscho­

dzie , słońca, ju£ powietrze tchnie żarem , ale szeroki płaszcz zabezpiecza podróżnego od skw ar­

nych słońca prom ieni, a zapas wody który nie-

(20)

sic jego wierny w ielbłąd, dozwala mu ugasić pra­

gnienie. Niekiedy jednak pod czas najgorętszych dnia godzin zatrzymuje się karawana; w ielbłądy zalegają ziemię w półkole do koła swych pa­

nów, a podróżny, obwinięty płaszczem, kładzie się w cieniu wielbłąda «wego, i pokrzepiającym snem zasypia. Z tych to chwil zwykle korzy­

stałem , aby powierzyć niektóre uwagi dzienni­

kowi, ukrywając sic starannie pod. płaszczeni.

W krotce dają znak wyruszenia, i karawana w dalszą puszcza się podróż. Z zachodpm słoń- ęa zatrzymuje się ?nowu przy jakiem źródle, o- koło którego źw ierzeta znajdują nieco trawy.

Rozpalają natychmiast ogień z suchego gnoju wielbłądów^ a kiedy jedni rje poją, inni sposo­

bią posiłek który, się składa- z placka mącznego upieczonego w popiele z m asła i sucharów.

Zdarza się często iź podróżni zastają hordę Ara­

bów rozłożoną do koła źródła przy którćm spo­

cząć m ieli. Zsiadają naówczas z wielbłądów przed namiotem naczelnika, Arabowie niezwłocz­

nie rozciągają przed nimi kobierce lub maty, i zapraszają do spoczynku; częstują następnie kawą i mlekiem w ielbłądów , i zabijają jagnię lub koźlę dla przyrządzenia posiłku. Gospoda­

rze i goście przepędzają wieczór kurząc tytuń i słuchając opowiadania powieści; w oddaleniu zaś odzywa się wesoły śpiew m łodych dziewcząt arabskich.—Ileż razy rzucałem towarzyszów ota­

czających do koła gościnne ognisko i szedłem

(21)

b łąk ać się samotnie pod gwiaździstein sklepie*

nicin, oddawać si-ę myślom, i upatrywać gwiazdy wznoszącej się po nad siedzibą moich drogich rodziców! Ach! podróż podobna ma bez w ąt­

pienia w dzieli swojej i śród pustyni człowiek znalcść może m iłe roskosze. Szczęście nie obra­

ło sobie siedliska w źadnćm miejscu na ziemi;

każdy je znalcść może w sercu w łasnćm , ró-

\tn io pośród na p ó ł d z ik iej Arabów, jak i w to­

warzystwach uobyczajonej Europy. '

ji.Europcjczyk podróżujący na wschodzie na w zór bogacza, ze zbrojnym konwojem, z dobre-' m i konwi w ierzćhow cm i, z ’w ielbłądam i które m u dźwigają pamioty, łóżko, naczynia kuchen­

ne, nie więcej doznaje trudów ani ziiosi nie­

dostatku, jak gdyby podróż w Europie odbywał;

lecz nic taką jest wędrówka moja. Zatrzym u­

ję się zawsze w najgorszym k araw an sęraju , płaszcz i ziemia jest ■ dla m nie przykryciem i posłaniem , pęsilam się wraz z powodnikami w iel­

błądów, i sam opatruję, mego konia; ale za- to widzę i słyszę więcćj nierównie aniżeli ci co podróżują wygodnie. Przebiegając pustynię,- przy­

ją łe m sposób życia A rabów , którego kilka szczegółów przytoczę.))

oiMieszkaniec stepów, przymuszony, od, m łodo­

ści do znoszenia wszelkiego rodzaju niedostat­

ku, nawyka do wstrzemięźliwości, której c z ło ­ w iek w mieście . zrodzony pojąć naw et nie jest zdolny. Częstokroć Bedum, po nużącym po­

— 125 ' —

(22)

chodzie w czasie którego wystawiony b y ł na skwa­

ry s ł o ń c a k ł a d z i e się do spoczynku, innego nie wziąwszypożywienia, nad trochę mleka w iel­

błądziego lub garstki mąki roźmąconćj w wo­

dzie, której sól jedyną jest przyprawą.

»Zwycząjną jego strawą jest placek z m ąk i, pieczony w popiele, zwany f a t i t e , który pożywa wkrótce po zachodzie słońca; posiłek ten w y­

starcza m u na dzień cały. Jeśli obcy przycho­

dzień szuka u niego gościnności, dzień ten jest dla niego dniem uroczystymi zabija w ówczas kozę i sprasza przyjaciół swoich; biesiadnicy zabierają miejsce do - koła małego kociołka;

każdy z kolei dobywa z niego palcam i kawałek mięsa, pożywa kilka kęsów i rzuca nazad w kociołek, dopóki biesiada się nie skończy: dla kobiet zostawiają jedynie nogi i uszy' źwie- rzęcia.»

W innem miejscu P . Burchardt następujące czyni uwagi nad S yrją: »M iasto Damaszek i e ała Syrja znajdują się w stanienajopłakańszym . II andeł upadł, kupcy poniszczeli, rolnika ucie- riiięża podatków ciężar, mnóstwo wiosek stoi opuszczonych przez mieszkańców, ludność Co­

rocznie sio zmniejsza, charakter ludu poniża się i coraz podlejszym staje. O jak smutny widok dla człowieka czułego, przypatrywać się um ierają­

cemu państwu, szczególniej kiedy ina w myśli

przytomne wspomnienie kraju który się zbliża

do punktu najszczytniejszego pomyślności, kie-

(23)

127 —

dy przyw iedzie'ńa pamięć Anglję. Niestety! fió*

myślność ta ró w n ież. przeminie, a może za lat tysiąc .'wędrownicy zwiedzać będą zwaliska ko­

ścioła S. P a w ła w Londynie, jak dzisiaj an­

gielscy podróżni zwaliska Palm iry zwiedzają!?) W

1

iście dotowanym z K airu . w G rudnia - 1817 P. B urchardt mówi o usiłow aniach jakich nie szczędził aby w zupełności odpowiedzieć za­

m iarom Towarzystwa Afrykańskiego. jiNakonieo mówi o n , ujrzałem tutaj przybywające sła­

w ne popiersie Memnona, którem kazał przy- . wieść z wyższego Egiptu do K airu. W a^y ono

około 300 cetnardw ; jest t o , podług autora wielkiego dzieła o Egipcie, arcydzieło snycer­

stwa egipskiego.))

» Przewiezienie. popiersia tego do K airu kosz­

tow ało już 40C^ ladwików, których ja płacę po­

łow ę. P. Salt zapłaci resztę; a za ■p.omocą tej summy, -nabędziem y dla muzeum brytańskiego skarbu, który w art pewnie

8

do 4,000 ludwjków, i który fównie mnie jak i Współziomkom mo­

im zaszczyt przyniesie.^ N adto, zgrom adziłem już około 350 rękopismów arabskich, z których większa część zaw iera przedmioty historyczne i n ad er waźnein je st nabyciem (*)•>> -

Inny list z K airu datowany w Sierpniu 1815*

przytacza niektóre szczegóły o m iastach święa

( * ) P . B u r c h a r d t p r z e k a z a ł te s ta in f c n te m r ę k o p i s n i d .. t e

u n i w e r s y t e t o w i w K a m Ł r id g e . (

(24)

tych:» Częste przystępy febry jakich doznawałem w Dliidda, w Mekcp i w Medynie, zmusiły mnie przez wczas niejaki do nicczynności i .kazały mi się lękać,- abym kości moich nic Zostawił w Ara- bji. Potrafiłem jednakże, podczas pobytu me­

go

W

Mekce, zebrać wiele ważnych postrzeżeń, a naw et żdjąc plan tego ^miasta. Zwiedziłem T a y f, m ałe miasteczko leżące w górach o 3 dni drogi ńa południe od M ekki, którem u piękne ogrody i wyborne owoce nadały imie arabskie­

go raju. W październiku udałem się w towa­

rzystwie blisko ośmiu tysięcy pielgrzymów na

1

górą A r a r a t, nk której corocznie obchodzą wiel­

k a uroczystość religijną’ ściągającą m uzułm a­

nów z najodleglejszych krajów. W epoce tej Mekka zdaje się być przemieniona

W

ogromne miasto targowe; wszystkie ulice zapchane są p iel­

grzymami, którzy przynoszą z sobą tow ary zć wszystkich części św iata. — Z Mekki udałem się do Medyny

, 1

gdzie się'znajduje-grób Maho~- m e ta : /zaledwiem tam przybył dostałem natych­

m iast febry, która mnie przez trzy'm iesiące drę­

czyła. Nie mając ani lekarza, a-ni lekarstw, m u­

siałem przestać na pomocy samćj natury i ogra­

niczyć się tylko na dachowaniu ścisłej djcty<

'Z am iarem moim było przez stepy Z Medyny po­

wrócić lądem do Kairu; ale siły moje) tak by­

ły wycieńczone tą długą chorobą, iż

Z

wielką trudnością potrafiłem się Zawlec do Jetnbo por­

tu nad morzem czerwonem leżącego. Przym u­

(25)

129

szony byłcin oczekiwać tam przea kilka tygodni okrętu, otoczony zapowietrzonymi. W ypłynąłem nakoniec, ale kiedy mi się febra wróciła* musia­

łem wysiąść u stóp góry Sinai, gdzie przepędzi­

łem pi'ctnascie dni w "wiosce arabskiej*- której łagodny klim at przyw rócił mi zdrowie. Udałem:

się.następnie do lia iru przez S uez, a nadzwy­

czajne upały jakich w tćj podróży doznałem znowu mi febrę sprowadziły. W tej chwili mam się lepiej, i spodziewam sic że morskie pow ietrze którćm oddychać będę w Alesandrji pokrzepi siły inojc... Co do podróży którą odbyłem, nie była ona zupełnie b.ezkorzystną'; wszelako nie ino;głenv wykonać wszystkich zamiarów moich, i nic jestem zupełnie zadowolony z jej rezu lta­

tów; zresztą, mógłbym- powiedzieć to samo o

•wszystkich podróżach które dotąd uskuteczni­

łem.)) ,

. W liście pewnym z K airu w kwietniu 1816 pisanym, P. B urchardt tak mówi o wierze m u­

zułm anów w przeznaczenie: »Od lat juz czte*

rech corocznie tutaj objawia się na ■wiosnę za­

raza morowa, i Wiadomo jest iż m uzułm anie w ierzą, że wszystko co się ma stać w niebie jest zapisane, i-że skoro fatalna dla człowieka uderzy godzina, nic go już uratow ać nic zdoła.

D la tego wiec nie obrnyślają żadnych środków dla zasłonicnia się od zarazy, i mór sprząta ich tysiącami. Z nałem jednakże Arabów co nie

17

(26)

dzielili zupełnie z współwyznawcami tego zgu­

bnego mniemania. Znajdując się w Jembo, nad brzegiem morza Czerwonego, w chwili kiedypo- wietrrie okropne tam wywierało spustoszenie, wi­

działem wielu mieszkańców miasta chroniących się między pobliskie góry. Kiedym ich o przy­

czynę obawy zapytyw ał, oraz czyliby nie wierzy­

li temu, że kiedy godzina ich jest oznaczona, śmierć równie w górach jak w mieszkaniach do­

sięgnąć ich musi, odpowiadali rai: „Bóg zsyła mór na ziemię, dla przywołania do nieba ludzi cno­

tliwych; my jednak czujemy ze jeszcze tej łaski nie jesteśmy godni, i staramy się dla tego tymcza­

sem od powietrza uchronić.“— Co do m nie, zbył byłem słaby abym mógł ucickać, a prócz tego oczekiwałem na okręt, który mnie m iał do Egip­

tu przewieść.— Postrzegłszy, iż mój niewolnik murzyn opuszczał codziennie przededniem jesz­

cze K araw anseraj w^którym sic znajdowałem , i po­

w racał [dopiero w gadzinęyzapytywałem go oto, i dowiedziałem się, iż pomagał do obmywania tru ­

pów tych którzy w ciągu nocy na zarazę pom ar­

li, a których podług zwyczaju tureckiego prze­

noszono- tym celem na brzeg morza; czynił on

to, jak mówił, dobrowolnie, aby sobie łaskę

nieba zapewnić. Zdziwiony niezm iernie tćm iż

mu zakazałem na 'przyszłość dotykać osób z

powietrza um arłych, zapytał innie, czylibym mu

również nie pozw olił obmyć i .mego ciała,

w przypadku gdybym um arł?— W krajach przez

(27)

— m —

murzynów zamieszkanych nieznane jest wcale

• powietrze, ale ospa grassuje tam ,z wściekłością równającą się zjadliwośći morowej zarazy, . i w yludnia niekiedy prowincje całe.»

Ostatnie dwa listy P. B urchardt do rodziny p ijane, datowane są z K airu, w lipcu 1817 ro­

ku. Okazuje się w nich, tak jak we wszystkich innych, tkliwe połączenie odwagi, mocnego po­

stanowienia aby w wielkim wytrwać zamiarSe, m iłości nauk i chw ały, oraz czułego przywiąza­

nia do rodziny, a mianowicie do m atki, ( ojca bowiem przed dwoma laty już b y ł u tra c ił), ró­

w nie jak namiętnego przywiązania do ojczyzny, do której m iał zam iar powrócić ukończywszy podróże, i kosztować na łonie rodziny przyje­

m ności domowego życia. Zawiedzione zostały nadzieje jego; nie u jrzał on ani ojczyzny, ani rodziny swojej, i nie dostał się do środkowej Afryki, celu jego najgorętszych życzeń i gorli­

wych usiłow ań. Prace jednakże jego bezko- rzystnem i nie były: oprócz dwóch ogłoszonych już podróży, Towarzystwo Afrykańskie posiada

t

wiele jego rękopisinów, które zaw ierają n ad er zajmujące przedmioty, a między innemi: cieka­

we opisanie Mekki, historję początku i postę­

p ów sekty Wehabitów od jej założenia aż do

r. 2S65, ciekawe szczegóły o środkowćj Afryce

które zeb rał z ustnych podań pielgrzymów i

podróżnych, zbiór 999 przysłowiów arabskich z

przekładem angielskim, a nakoniec wierny prze-

(28)

k ład żartobliwego poematu, napisanego w języ­

ku ludu Kairśkiego. Mićjmy nadzieję, iż Towa­

rzystwo afrykańskie ogłtisi kolejnie' drukiem te rozmaite rękopisma, i pomnoży tym spdsobein światu uczonemu pobudki wdzięczności dla P . Btfrchardt i zalii nad zawczcsnyin zgonem jego.

Le t t r e s s u s l e b e n g a l e e t c . Li s t y-o b e n-

■ GALU P ISA N E Z N AD BRZEGÓW GANGESU — r

przez F . D e v i 11 e kapitana okrętu w Paryżu 1826

i n

18. z rycinami.

Listy te pisane przez uczonego i godnego wia­

ry żeglarza, w miejscach których obraz przed­

stawiają, rzucą bez wątpienia nowe światło na piękną Indji krainę, która nam tak mało jesz­

cze jest znajoma. Nie tak jak inni podróżni, "co wszystko chwalą w. swych opisach, P. Deville przedstawia z równą otwartością złe i dobre w tern co w'idział między ludem indyjskim; a je ­ śli uncisi się nad przyjemnością klim atu tych k ra jó w , m aluje nam również smutny obraz zniszczeń jakie tam w icher południowy wywie­

ra; jeśli wskazuje dobrą stronę łagodnego cha­

rakteru mieszkańców', ubolewa również i nad

ich błędam i, nad ich niedorzccznemi i barba-

(29)

— 133 —

rzyń§kiemi przesądami. Wyi^zuca on nadewszyst- ko Anglikom postępowanie ich z narodami Azji i przywłaszczenie sobie ich handlu w całćj ob- szernośei, przypisując im wsaclkie nieszczęścia jakich te ludy doznają (*). Autor zaczyna listy swoje od opisania miasta K a lk u tty , a nastę­

pnie płynąc Gangesem, m aluje rozmaite przed­

mioty jakie mu w czasie żeglugi i wypoczyn.

ków widzieć się zdarzyło.^. Opisy swoje uprzy­

jem nia poezją, a obrazy przez niego skreślone nader żywym odznaczają się kolorytem. Listy te pisyw ał autor do przyjaciółki swojej w P a ­ ryżu, z któyą za powrotem m iał się w;ęzłem m ałżeńskim p o łą c z y ć .' W ró cił on istotnie do ojczyzny, ale osoby drogićj już nic zastał przy życiu, i ta jedynie okoliczność zniew oliła go do ogłoszenia drukiem listów swoich*.

1

.

K a lk u tta .— Pom nik starożytny.

Ogromne i ludne miasto K a lk u tta było w początkach' swoich nagromadzeniem chat indyj­

skich nad brzegami Gangesu, otoczonem obsiser-

(*) P odług w yobrażenia jakie m am y o w szystkich osa­

dach angielskich, zdanie to m ylnem , a przynajm niej wćjt- pliw ein w ydaw ać b y się powinno. W iadom y bowiem jest pow szechnie sposób łagodny i filantropijny—postępow ania A nglików z ludam i obcym i, które pod ich rządem zo'stajg.

W y s p y Joiiskie czyliź nie osłabiają ju ż same zdania P . Deville;?

(30)

lało"mu naw et wpływu na niewielki handel, jaki krajowcy w tych odległych czasach prowadzili.

Rolniczym tym ludom nie była obcą żegluga na Gangesie, a szczęśliwe pod palmami swemi, przestając na pasterskićm i prostćm życiu, spo­

kojne dni pędzili. Europejczykowie dopiero Zamieszali ich spokojność i m iłą odjęli im swo- bodęj a dziś K alkutta stała się głównym punk­

tem potęgi europejskiej na wschodzie. Miasto leży w 23° szerokości północnej, prawie pod znakiem raka, a

86

° długości wschodnićj. Jest ono jednćm z najwspanialszych i najbogatszych m iast w świecie; zawiera przeszło 600,000 lu­

dności krajowców i około

100,000

obećj złożo­

nej z Arabów, O rm jan, Portugalczyków wyror dzonych i Europejczyków rozmaitych narodów, których największą część stanowią Anglicy. Kal- kutta posiada mnóstwo pałaców wielkich lub mniejszych, kościołów europejskich, pagod albo Świątyń indyjskich, w ielkich bazarów i ogro­

mnych przedmieść. Powierzchnia ziemi, na któ­

rej leży Kalkutta, jest płaska i bagnista; ob- ęzerność zaś jej wynosi

10,000

morgów na pię­

ciu milach jeograficznych obwodu. Niektórzy wielkorządcy angielscy, równie biegli politycy lak dobrzy administratorowie, ubiegali się w gor­

liwości o przyozdobienie i zabezpieczenie stoli­

cy potęgi swojej. Kalkutta pod rozmaitemi w ład­

cami ciągle szybkim w zrastała krokiem. Wznio­

(31)

— 135 —

sły się do koła nićj szańce i liczne pomniki' Ztych najznakomitszy, nie tak pięknością jak raczej okropną katastrofą której jest wspomnie­

niem, daje sic postrzegać przy jednym z kątów S ą u a rep o n d u albo kw adratowej sadzawki. Po­

stać ma piram idalną, zakończoną u w ierzchu kulą. U podstawy widać napisy i płaskorzeź­

by, przedstawiające rozmaite szczegóły Wypadku najpamictnićjszcgo z dziejów Kalkutty, którym b y ło nagłe powstanie krajowców przeciwko przemocy Anglików, w końcu wieku przeszłego'.

Miejsca te w idziały najokropniejsze cierpienia pokonanych przywłaszczycieli i okrucieństwa krajowców, a pomnik przez Anglików później wystawiony wypadki te w potomnych pamięci odświeżać będzie.

2 .

P a ła c rządow y. >— W ięzien ie dla dłużników 1.

Z doliny ńa zachód miasta rozciągającej się ku rzece, przerżniętej liczncmi drogami, główna z pomiędzy nich przechodzi przed łukicm try­

umfalnym albo południową bram ą gmachu zwa­

nego rządow ym , którego ogromne szczyty wzno­

szą się z pośrodka zieleniejącego się zawsze traw nika; Gmach ten przez wielkorządcę. Lor­

da Wellesley zbudowany, rów nia szlachetnej jak ozdobnej stru k tu ry , ma kształt ośmioboku, z którego wszystkich kątów rozchodzą się pawilo­

ny z galerjam i i kolumnadami. Korpus okryty

(32)

jest dachem płaskim, również z galcrjam i i ba­

lustradami. W chodzi się do gmachu licznemi Schodami, ale schody główne są arcydziełem bu­

dowli tego rodzaju.'

Okazałość panująca wewnątrz pałacu rządo­

wego odpowiada zewnętrznej jego postaci. Dzieli on się na rozległe dziedzińce, otoczone kratam i.

Cztery bramy, albo łuki tryumfalne, dźwigające ogromne lwy i położone ku czterem stronom świa­

ta, stanowią wnijście, Liczna straż .złożona, e żołnierzy europejskich i sypaysów, milicji kra­

jowej, strzeże bezpieczeństwa pałacu, który

W

czasie częstych audjencji lub obchodów' uro­

czystych, przedstawia mianowicie w nocy, wier­

ny obraz tych miejsc zachwycających, które ro- mansiści w obłąkaniu swej imaginaćji tworzą i opisują dowolnie. W rzeczy sam ej,, niema"

nic wspanialszego ani okazalszego nad ten blask jakim się otacza W icekról In d jiw dni uroczyste, a szczególniej kiedy przyjmuje jakiego JNababa lub m onarchę z "urodzenia.,

Z północnej strony otaczają p ałac rzędy do­

mów z dachami płaskiemi i kolum nam i, mię­

dzy teini zaś odznacza się gmach sądownictwa, ratusz i inne budowy. Ku wschodowi ukazują się ładne domy prywatne pooddzielane między sobą chatkami indyjskiemi. Niedaleko ztamtąd wznosi się ogromne zabudowanie zwane, gelle albo w iezienie, podwójnym otoczone murem.

Przybytek ten boleści tworzy sprzeczność ź ola-

(33)

137 —

czającemi go przedm iotam i, a jego widok za­

smuca patrzącego. Tam to Więżą dłużników , niekiedy aź do śmierci naWet, bcZ Względu na rodzaj długów , przyczynę nieuisżczabia ich i stan tych nieszczęśliwych. Autor w idział nie­

raz* jak pośród najświetniejszego toWarryslWa, które zwykle w pobliskości tego miejsca Zgro­

m adza się co wieczór dla rozpościerania niepo- m iarkowanego przepychu i zbytku, wydzierają dłużnika z ło n a rodziny > W trącają do pe*

wnego rodzaju furgonu Zakrytego z kraciastemi oknami, i wiozą do więzienia. Więzienie to

nie

może być porównane z podobnego rodzaju do­

mami w Europie , które byłyby obok niego miejscami roskoszy.

3-

W y ścig i konne.— T w ierd za W liliaih.— Sposób wojo­

w an ia Anglików.

Z daleka za pałacem rządowym rozciąga się na sześciu m ilach angielskich obwodu równina,na wy­

ścigi konne przeznaczona. Otocżotoa jest do ko*

ł a lekką balustradą, której pieszym

n ieW oln o

jest nigdy przekraczać. Ładny dwupictrpwy paw i­

lon na kolum nach, jest'm iejscem

Z

którego ści­

gający się wyruszają. W nim mieszczą sic trę­

bacze i muzyka* ogłaszający zwyciężtwa'

W

bie­

gu. Na przeciw pawilonu tego, wznosi się in ­ ny okazalszej struktury, zajmowany przez wiel­

korządcę i jego* orszak. Zakłady przy wyści-

1S

(34)

gach tak bywają ogromne, ii zakładiticy niekie

-1

dy, całe majątki stawiają. Upodobanie w żaliła -, dach, wyścigach konnych i w koniach jest tu nie­

równie mocniejszo jeszcze między Anglikami, jak w samej Anglji.

Jedyną obroną Kalkutty jest tw ierdza Williąirt*

n a praw o od placu wyścigów»o milę leżąca.

Szańce jćj aż do brzegów Gangesu rozciągające się, okrywa najpiękniejsza m u raw a, a twierdza sama ma raczej postać pięknego miasta* takie mnóstwo świetnych i okazałych tain widać bu­

dowli. Obw;ód jej wynosi trzy lub cztery mile (ang.'); na Wałach stoi przeszło 300 dział rozma­

itych w różne wymierzonych strony. Szańce na których one stoją są sklepionej i zawierają ka­

zamaty bezpieczne od bomb i innych pocisków.

Do wnętrza twierdzy prowadzi ośin bram w su­

rowym guście zbudowanych. Pódżiwienie zdej­

m uje wchodzącego,' taka czystość, taki porządek ■ i ozdobność panują wszędzie. W spaniała i starań-' nie utrzym ana sala broni na szczególniejszą za­

sługuje uwagę.- Tw ierdza W illiam uważana być może za arcydzieło w tym rodzaju, a w razie napadu lub zdobycia K alkutty, mogłaby zawrzeć iy szańcach swoich całą ludność - angielską i

10,000

ludzi garnizonu z żywnością na rok ca­

ły . Pomimo tych wszystkich korzyści nie jest ona wszelako drugim G ib raltarem : zbytek bo­

wiem prawdziwie azjatycki panujący w tein kra­

ju , mianowicie' zaś między Anglikami , b a r­

(35)

— 130 —

dzo zmniejszył jć j stan obronny, skłoniwszy ich do zam ienienia tw ierdzy mającej być, nie<*

w ziętą, na miasto regularne i roskoszne, w którćm wojskowi wszelkiej broni, oddają się najwyuzdańszej rozpuście. Jej to w inni są An­

glicy- osłabienie ducha wojskowego i zniewieścia- łość w jakiej są pogrążeni. Dla tego utrzym u­

j ą oni liczne legjony wojska z krajowców zło­

żonego zwanego sypetys, które wystawiają na pierwszy ogień w bitw ach jakie zwodzą z Ma­

ratam i i B innanaini, i tym sposobem oszczę­

dzają ludzi, których rekrutow anie z Europy na­

der jest trudne-

4- '

K om ora Celna.

Nad brzegiem rzeki, którą mnóstwo rozmai­

tych statków okrywa, w końcu długiej drogi drzewam i wysadzonej,

W zn oszą

się ogromne gma­

chy komory celnej, jednej z najważniejszych in­

stytucji publicznych; a jeśli Ganges może być P a k to le m Anglików, składy te, które im niezli­

czone przynoszą bogactwa z opłat celnych od w prowadzanych codziennie w nadzwyczajnie wielkiej ilości towarów, mogą być również przez tych monopolistów świata nazwane kołem fortu­

ny nigdy się nie zatrzyinującein. Brzegi Gangesu nie są dotąd zabezpieczone i żaden nawet b u l­

w ar nic u łatw ia przystępu statkom handlowym,

lubo handel K alkutty jest może czynnićjszy i

znaczniejszy niż gdziekolwiek indziej n a ziemi.

(36)

Rząd' angielski dla tego nie chce £adnych w tym względnie robić u łatw ień , ponieważ tysiące Ben- gaiczy kó w tafc zwanych K u lis, którzy sukcessyj- nie trudnią się wyłącznem dźwiganiem ciężarów, zostałyby bez sposobu do życia. P . Deville względność tę nazywa po zo rn ą Jilantropją> w ła­

ściwą zaś jćj pobudkę upatruje w wyraChowanpj i subtelnej polityce Anglików, którzy strzegą się narażać ludowi , aby w m ałej liczbie bezpie­

cznie utrzymywać sic mogli pośród ludności kra­

jowców sta razy liczniejszej.

5.

M ie s z k a ń c y B erigalu.

Są oni w ogólności koloru oliwkowatego cie-.

innego, więcćj niz miernego

w z r o s t u ;

‘niektórzy naw et mają wzrost wysoki, a wówczas są wy­

smukli i szczupli. Chód ich jest powolny, a stan ciała tak delikatny, ze ci naw'ot co najlepszego używają zdrowia, wyglądają zawsze jakby byli w chorobie. Nie byłoby przesadą powiedzieć, ze jeden odważny Europejczyk zdolnyby b y ł po­

konać dziesięciu najsilniejszych krajowców. Zro­

dzeni pqd skwarnćm niebem , uważają za ro- skosz oddawanie się próżnowaniu i gnuśności, skutkom wielkich upałów; cała ioh działalność m a miejsce w imaginaoji, która jest u nich na­

der £ywa. W ystrzegają się prac ciężkich, ale razem w jedzeniu i piciu są nader wstrzem ię­

źliwi, a oszczędność jest ich zwyczajnym przy-

łit iq leni. Rysy twarzy mają regularne i wykoń-

(37)

— 141 —

czorie, włosy mocno czarno, połyskujące; nam a­

szczają je olejkiem z orzecha kokosowego lub es- sencją -gwoździkową; niektórzy jednak golą gło­

wy i tylko promień jeden w środku zostawiają;

to powiększej części M uzułm anie. W zrok ich' jest przenikliwy i chciwość, w nim się m a­

luj c; rysy tw arzy lubo ogorzałej są nader Wy­

datne

1

ruchawe, tak iż wszelkie namiętności tak łatw o u nich się wyrażają jak Jia twarzy bia­

łej Europejczyka. Mówią zawsze z giestam i, które dobrze ich myśli oddają. Rodzą się oni z w ielkiem i zdolnościami do han d lu , a dusza ich zdolna jegt do uczuć przyjaźni i miłości.

Bcngalczykowie są zazdrośni, a w ładzę nad kobietam i aż do tyranji niekiedy posuwająś;

nadzwyczajna zazdrość zatruw a zbyt często sło­

dycze związków m ałżeńskich i przyjacielskich.

Złoto zbyt przedajnymi ich uczyniło, a dusza ich nie posiada tej szlachetności uczuć z której cnót tyle wypływa. Dziwnym jednak sposobem u - m icją łączyć z teini wadami słodycz i hiektó- . re cnoty domowe. Ta nicjcdnóstajność ieh cha­

rak teru pochodzi z religji zasadzonej na najza­

gorzalszym fanatyzmie i pełnćj sprzeczności', która zabraniając iin zabijać ludzi i zwierzęta, nakazuje w pewnych epokach roku zadawać sobie samemu udręczenia i męezarnie. Bcngalczykowie wymowni i gadatliwi; język ich łagodny jest i do nauczenia się łatw y. Pojm ują bez trudno­

ści obce języki i wymawiają bardzo czysto i

(38)

pajlepićj lubią język Francuzki. Ze wszystkich na- loniec mulatów lub czarnych dotąd znajom ych, Indjanic, pomimo wad swoich, najbliżej bez w ąt­

pienia przystępują do Europejczyków , równie pod względem fizycznym jak i moralnym. — Ubiór, równie bogatych .jak uboższych jest skro­

mny i prosty; skłąda się y, sztuki muślinu lub baw ełnicy koloru białego, którą gustownie obwo­

dzą do koła bioder," a która spadając w czę­

ści aż do kolan, tworzy jeszcze pewny rodzaj szar- ' fy na jednćin ram ieniu zawieszonej. Ubodzy m ają głowy odkryte, uczeni Zaś bramini noszą to k i albo turbany z muślinu przeplatanego sza- Ipm; kolor biały jest najwięcej lubiony i uży­

wany. Obuwiem ich są sandały, mniej lub wię­

cej ozdobne stosownie do zatnoźności. Sami tylko Bramini m ają prawo nosić na szyi sznu- ypk paciorków rżniętych; podług ich tw ierdze­

nia pochodzić one mają z świętego gaju, w któ­

rym Brama objaw ił się pierwszy raz tyin b a ł­

wochwalczym ludom.

Kobiety Bengalskie są piękne, a niekiedy za- ęhyvyęającę! chód ich łączy w sobie powagę z

■wdziękiem; wielkie i czarne oczy długą ocie­

nione rzęsą pełne są ęzułości i roskoszy, a do zupełnej piękności twarzy niedostaje tylko ko- Joru białego. Charakter ich jest łagodny i do­

bry; zbliżają się wiele do kobiet europejskich,

są tkliwe, ludzkie i zdolne czuć roskoszc m iło-

gęi i przyjaźni. W zazdrości podobne są do męz-

(39)

— 143 —

czyzn, ale zalotność jest wydatniejszą ich skłon*

nością. L ubią bardzo strojność, a ich ubiór tak jak męzczyzn złożony jest z szat gustownie ułożonych, z tą różnicą, iż te okraw ają kafta­

nik i szerokie bardzo spodnie. Cześć ta 'u b io ru więcej jest używana przez kobiety m uzułm ań­

skie jak Bengalskie. Gatunek i drogość mate- rji 'oznaczają tu znaczenie i zanjożnośe ko­

biet. Bengalki , tak jak

W-

ogólności, kobiety Azjatyckie, niezm iernie wiele wartości przywia- żują do piękności swych włosów; mają o nich osobliwsze staranie, .splatają je z^tyłu w w ar­

kocze zwijane

i-p rzy trzy m y W a n e

na głowie zło- temi lub 'srebrnem i szpilkami. W platają w nie- różnież-rosimaite kw iaty, żółte, różowe lub bia­

łe , - w girlandach* co tworzy piękną sprzeczność

? czarnośćią hebanową włdśdW iiąiri.lsźćzonych esseneją gwoździ kciwą.- Okrywają często głowę białym lub różowym szalcin, szczególniej na<

■widok cudzoziemców. Wie' przestając na pier­

ścieniach które na palcach noszą, na wielkich i ciężkich zausZnićach, żawifiSZają je naw et u no­

sa, a niekiedy naw et u spodniej Wargi; nadto, kilka branscJIetek złotych lub sref/fnyćh zdobi ich nogi.

6.

O byćżaje i zwyćżaje. ' Bram ini. ^ Parjafsy.

Jest to praw da powszcfćlinie za nicmylną u- znana,'że^ klim at wpływa znacznie na obyczaje ludów. Narody indyjskie* które natura um ie­

ściła pod niebem zawsze czystćm , ale pałają-

(40)

Cem, na zieini p łask ićj, bagnistej, z łatw ością płody wydając&j, i zroszonej rzeczkami i kilku większemi rzekam i, między któremi Ganges pierwsze trzyma miejsce, otrzym ały w udziale charakter cierpliwy, łagodny, gnuśny, skłonny do roskoszy i nie wojowniczy. Dla tego, Bra­

ma,. Zoroaster, prawodawcy i prorocy, którzy W początkach temi obszernemi krainam i rządzili , i których sław ne imiona wiecznie przeis ludy Indyjskie szanowane będą, umieli preewagę swo»

ją ustalić i ubóstwienie osiągnąć, m niem ając, iż słabym i spokojnym Indjanoin potrzeba by­

ło religji i rządu im tylko w łaściwych. Chcąc gaś tak ogromną ludność utrzymać w posłuszeń­

stwie i podległości, zamiast rozniecić-w oczach lu d u pochodnię prawdziwej Fcligji, narzucili m u jarzm o przeplatane niejakiemi roskoszami, ku- glarstwem i najdziwafzuiejszcmi błędam i fana­

tyzmu. Utworzyli Nabobów, męczarnie same­

go siebie, harem y albo seraje, bałw any i bóstwa fałszywe. Ten stan Tzeczy trw a w Indjach o i czasów niepamiętnych, i dotąd dziwną fatalno- ścią, żadnej riie doznał zmiany, pomimo napły­

w u Europejczyków do tych krajów. — Ludy Indyjskie dzielą się na 7 stanów albo kast głó­

wnych, między któremi kasta Braminów jest naj- pierwszą. Kasty te bez wzajemnej żyjąc jedno­

ści tein są łatwiejsze do ujarzm ienia. Stosunek, ich pomiędzy sobą jest ta k i, iz prosty uczo­

ny schyla czoło przed Braminem, przed uczó-

Cytaty

Powiązane dokumenty

ści lądu. coraz częstszemi się staw ały.. Szczęściom, nazajutrz, -oznaki bli­.. skości ,ziemi, staw ały się coraz pewniejsze. a nakoniec kij m isternie Wyrzynany,'

dzi się do niego przez drzwi bardzo ozdobne i widzieć' ipożna naprzód B a lei czyli wielką sa­.. lę audjencjonalną, której dach utrzym ują słupy drew niane,

dobnej kosztowności, nie trzeba się dziwić sławie sztuki jego. O zwierciadłach zaś magicznych mamy yv dziejach dawniejszych i nowszych przykłady. Pita- gor miał

dnio przez afisze, a po wygranej w gazetach. O- prócz tego, wyścigi dają jeszcze pochop do u- lubionych temu narodowi zakładów za jednym lub drugim

Ztamtąd przez podłużne okienka może on widzieć jak się więźnie' sprawują przy robocie, iiic będąc sam od nieh widzianym- Nad całein podwórzem czyli

zentantem naszej wołowćj pieczeni, lecz wcale nie był do niej podobnym: b y ł to ogromny pięJ kny kaw ał tłustej wołowiny, nie upieczony ale rozparzony tylko,

Znajdując się pewnego razu sułtan na igrzy- skach didrydu, które dla niego czarni eunucho­. wie wyprawiać zwykli, usłyszał w ystrzał zbroni palnej: młody Grek

kojów , stają się częstokroć dostępne w ten czas dopierr, kiedy sic przejdzie stajnię, która zajmuje d ó ł cały domu ; i nie trudno jest widzieć domy. * gliny