&<ę f u m?5
P A M I Ę T N I K P O D R Ó Ż Y .
Ner 24.
- J i i . • . • • •
Z D R U G IE J P O Ł O W Y GRUDNIA i ‘828 ROKU;
XVI.
PODRÓŻ do ISLANDII i do GÓRY HERŁł w RORU 1827 ODBYTA.
(Z D z. Jo u rn al des Y o y ag es)
Od czasu jak wieloryby opuściły w znaczńój części przybrzeaa Clovcn-Cliff i okolice Spicber- gu, rybacy uważali, iż się udały ku Groenlalidji*, oraz ku zatokom Baffińskiej i Hudsońskiej;' z tego jpowodu wyprawy na połóW ‘Wiefótybów lirąz$
dziś częściej w stronie północno - zach'odnićj" A- tlantyku. Ru tej tó w n ftl ^lro°nie‘" d;;£ył~"ok'ręt zwany Sw fpty P i o t r na którym się znajdować łem , kiedy pod 61'° szcK półrn peśtrzegliśiny śze^
foki ped wody, na któryńi nic'" mogliśmy narażać się na niebezpieczeństwa m ó i z połnocnycl), któ-'
37
ł* tak si} burzliwe kiedy słońce zbliża się do ' znaku Baka , roztapia lody bieguna północnego i równiny tćj rozległej rozlewającej się kopuły
*amienra wegrornue rzeki, które przerzynając I ( sobie drogę przez wody oceanu', nadają mugwał- I.
towny pęd ku północnemu biegunowi. Islandja I, niezbyt od nas daleko leżała; zwróciliśmy się więc | j ku nićj szukając bezpiecznej zatoki, gdziebyśiny L mogli uszkodzony nasz statek naprawić. I ( 'W miarę jak odkrywaliśmy wysepki G uerfu- I 1 g i n , B eikam es, S/cer, rozsiane dokoła przyląd- L ka -Gulbringhe, który zakończa połud»iowo-za- I j chodni cypel Islandji, morze zdawało nam się być okryte nieskończoną ilością łodzi. Była to 1 pora-rybołowstwa,- morweny, flądry 1 inne prze- j bywają szczególniej przy brzegach południowych; I i dla tego poławiają je obficie w pobliskości por- | tów O rebaek, T horlaksvan, Selajang, a mia- Jj nowicie G rindftfik. Ponieważ Islandczycy nić I mają innego sposobu wyżywienia się, nad rybo- | łowstwo i chów bydła , wypływają spiesznie na morze skoro przybędą' gromady śledzi., salinon, flad e r, -i-t. p. Ale właściciele statków europej
scy nie wychodzili dobrze na tych połow ach, z ) powodu znacznych kosztów wyprawy,
j, Wpłynęliśmy do portu Thorlaksvan. Nie mo
żna oddalić od slebi.e przerażającego wrażenia, na widok tej wyspy przez .wulkany porozdziera- BĆj, gdzie w szczytnym nieładzie leżą wywró
cone góry, pastwiska obok warstw lawy, jeziora
— 2W —
wrzącej w oły na górach jaskiniatycfi, lodogóry pozawieszane nad przepaściami, i morze odgło
sem grzmotu huczące w przepaściach-, których zwapnione ściany wybuchy ogniów podziemnych okazują. Groźne te północy sccny, nowe zupeł
nie dla mnie, sprawiały szczególniejsze w mćj duszy wzruszenie. Z tajemną radością postrze
głem , iź naprawa okrętu zatrzyma nas z pię
tnaście dni w tćj zatoce, co mt dozwoli rozpa
trzyć się do woli w tych ozdobach dzikiego przy
rodzenia , i odbyć kilka! przechadzek po kra
ju f do góry H«kK, tego olbrzyma północnego, dzikszego pod, swemi śnłeżysteini wieńcami, gro
źniejszego pośród lodogór swoich, a n ie li Wczu- wjusz i inne południćjśze wulkany. Z' drugiej1 również strony, Isłandja, jako kraina- |>oetycka, obojętną dla innie n ie b y ła ; jest to ojczyzna tych Skaldów, tych wojennych śpiewaków, którzy wsła
wiali dzieła - w aleczne, miłość i naturę, pod niebem pozhawionem w prawdzie lazuru, ata bezustannie zadziwiającemu oźywionem meteo
rami.
I któżby powiedział, izby pod biegunem, Ra wyspie gdfcie chleba nawet nie dostaje, gdzie mie
szkaniec przez rok prawie cały żjrwi się wędło- nemi rybami i mlekiem, i gdzie rzadkie-promie
nie słońca z ukosa tylko padają, izby tam mó
wię wyobraźnia była tak świetna, izby tam na
tchnienia genjuszu poddane rytmowi miary ru
nie kie j f osnowały się w śpiewach i sagach peł*
nyeh zapału i uiocy?' W owych średnich wie*
kach, tak wydziedziczonych z greckiej i rzym- ~>:t skiej oświaty, kiedy Europa wegetowała pod o- słoną ciemności, Muzy w dwóch "tylko oddalo
nych od .siebie punktach kuli ziemskiej przytułek znalazły! Trubadury i Skaldowie ocknęli na chwilę umysł ludzki z letargu, który trw ał od czasu cywilizacji rzymskiej a ż <do powstania o- Światy nowoczesnej. Islandja i .Prowancja były uprzyw'ilejowanemi krainami, gdzie.poezja nada
ła w ówczas niejakie uksitałceiiie obyczajom i umysłowi; z tego to względu ojczyzna Skaldów' na uwagę podróżnego zasługuje. Ta nieznana Islandja, aż pod pasem biegunowym leząca, nad pj którą nie.zastanawiali się ani-archeologowie, a- ni filologowie, qni literaci, mocniejszym skłonie
ni pociągiem ku G recji, Italji i.Egyptówi; tił. I-.
S land ja godną jest zwiedzenia.
Zanim jeszcze półwysep- Skandynawski i Cyrn- bryjski Chcrspnez przyjęły, chrzcścjanizm, osa
dnicy Norwcgscy, pod przywództwem swego Jar
la albo Hrabiego Jugolfa, zniewolonego do Opu
szczenia ojczyzny z powodu popełnienia morder
stw a,, przybyli na brzegi tćj: wyspy, którą uwa
żają za U ltim a -T h u le starożytnych; nowi przybysze nazwali ją Ic e -la n d , to jest W yśpa lodów. Z Skandynawami temi przybyły ich kro
niki ich teogonją, ich poezja i wszystko co na
leżało do ich 'charakteru i obyczajów matki oj
czyzny. Kiedy rcligja chrześcjańska znaczniej-
— '293 — ,
k
r sze na północy uczyniła postępy, Szwecja, ' Ju-
• tlandja, Norwegja', przyjęły dogmata cwangelic-
■ 1 kie; odtąd pize& wpływ kapłaństwa i klaszto
rów zaczęły stopniowej ulegać zatracie wspomnic-
> S|' nia i obyczaje starożytnej Skandynawji, i powoli i n wszystko się zmieniło; alfabet południowy zajął l I miejsce runów, po skaldach nastąpili proboszczo-
• I wie; porzucono sagi dla psalmów, a ta moralna rewolucja przekształciła mieszkańców północy E w innych zupełnie ludzi.
i i I Ale osada Skandynawów która się ku biegu-
| nowi oddaliła, uniknęła tego tookratycznego i> I w pływ u; oddzielona od metropoli rozległą mórz ii v przestrzenią, pozostała przy pierwotnych oby
li 'M czajach swoich: skaldowie między lodogórami iio . Islandji śpiewali jeszcze podług rytmu runickiego i U miłostki bogów swoich i zwycięztwa Oditra, .kie
dy Gotja i Jutlandja zapomniały i kronik swoich,
!ym* •; i śpiewów i pierwotnych obyczajów, przejmu- to* jąc je od chrześcjańskiej Europy. W ówczas to s kwitnęli poeci islandscy. Lecz kiedy chrzcścja- otp II nizin przecisnął się doich wyspy, przypadek tyl- oriff' ko zachował zbiór wiadomości i legćnd mitolo- iiw- ' gicznych od losu jakiego w Skandynawji dozna- bna ;! ły. Soeinund, przezwany Frode , to jest uczony ipa zebrał tc wszystkie legendy i poezje krajow e, i to- .. zbiór ten nazwał Oddą. VW sto lat później , w dj. wieku X II Snorre Sturleson wyrzucił z niego jjl* nieużyteczne artykuły; porobił ważne dodatki, j■ i przekazał potomności drugie wydanie Oddy,
— 294
.
—przejrzane i poprawne, jako dzieło podręczne, zawierające to wszystko co się ściąga do obycza
jów , obrządków religijnych, systemu alfabety
cznego i poetyckiego Gotów i Cymbrów. Are Frode, Torphoeus i wielu innych uczonych 1.
slandczyków, pisali dzieje tć-j osady, czerp.-jie je z sagów i z poezji śpiewanych przez wieśniaków- podczas wieczorów zimowych; dla tego tez za
chowali oni nam większą część tych- poezji, w których, tak jak w wiernem zwierciedłe, wi- dzieć można charakter awanturniczy, skłonność, sinak, gienjusz rzec*y pospolitej Islandskiej; po
nieważ kraj ten zostawał przy formie rządu rze- czypospolitej, dopóki Hakin król Norwegji nie rozciągnął nad nim panowania, uważając go za należący do Norwegji, i- wspierając siłą swe pra
wa, przeciwko którym Islandczykowie nie zda
wali się nawet żadnych .robić- oświadczeń.
Mało jest przybrzeżó-w któreby tyloma i tak okropneini jak ta wyspa otoczone były rafam i, wirami »■ przepaściami. Znajdują się tam pod
ziemne prziepływy morza, które podchodzą pod niektóre powiaty i wylewają się w odnogi prze
ciwnego brzegu. Naprzeciw stanowiska naszego wybuchały z brzegów potoki, które musiały przepływać- pod prowincją Guldbringhe, od Vo- gastape na równi-nie północnej, aż do ujścia rze
ki Olver. Dla tego też kiedy ryby przybywają*
ce liczneini gromadami z mórz biegunowych k rnźą. przy brzegach Islandji, mieszkańcy któ-
— 295 —
r iy na nie czatują, tracą je z oczu przy V o g a - s t a p e , i znajduią znowu niedaleko portu Thorlaks- yan, ku południowi, chociaż nic widać nigdy iż
by płynęły koło przylądka który te brzegi prsc- dziela. Rozpadliny te , podziemne przesmyki, przypisać należy rozburzającej sile ogniów wuL- kanieznych , ponieważ ziemia okazuje w głębi podobneż załam ania, nierówności i zniszczenie co i jej powierzchnia. Wszelako te przepaści, -te wiry morskie, przyciągaią morweny i inne
ryby, czyli to źe zadarcia ścian zalane) wodą ziemi zwodniczą im ponętę przedstawiają, czyli że w tym zamęcie natury, cząstki organiczne rozpuszczeniu uległe, są obfitą dla istot żyjących pastwą. Krajowcy puszczają się mjędzy te wiry
z niepospolitą śmiałością, na statkach które na- zywająaażaeWrag, z powodu ośmiu wioseł. Dwu
nastu do pictfiastu rybaków siada na łódź podo
bną, i zarzuca sieci lub ponętę na małych węd- - kach. W czasie przybywania ryb, zbiegają się
c c wszystkich stron rybacy dla należenia do po
ło w u , a trzody zostawiają samyin sobie między górami: pasterze, rzemieślnicy, wsiadają groma
dami na owe aataering; mają oni swego fe rm a - na albo naczelnika, który zostaje przy rudlu i nim kieruje. Do każdego wiosła Jest osobny człowiek; oprócz tych znajdują się inni zwani y fe r s . Kips/nen albo wioślarze nadliczbowi, któ
rzy są obowiązani w potrzebie zastępować pier
wszych. Są to zwykle ubodzy górale przyby
wający ze środka kraju, którzy nie mają -wła
snych łodzi : pomimo tego jednak mają, równy udział w jzdobyczy. W innych czasach- udają się na połów psów morskich albo foków, z któ
rych wydobywają tłustość; odważają się niekie
dy na wielorybów, których dzirytamiuderzają; są jednakże gatunki wielorybów których się rybacy niezmiernie lękają i przed któremi chronią się z największą skwapliwością, z powodu iż niezmier
nie są żarłoczne i chciwe mięsa ludzkiego. Oba
wa ich do tego stopnia dochodzi-, iż przez zabo
bon nie wymawiają nawet ich nazwiska kiedy są na pełnem m orzu; mówiąc o nich używają wyrazów opisujących ten krwiożerczy potwór.
Mając zamiar zwiedzenia góry H ekli, udałem się w drogę, z dwoma majtkami i jednym I- slandczykiein, którego wziąłem za przewodnika.
Podróżując w tym kraju nie trzeba sobie obie
cywać napotkania miast lub wrsi jakiejkolwiek.
Te wielkie nagromadzenia mieszkań nie są zna
ne w lslan d ji: można tylko ujrzeć gdzieniegdzie dziesięć, dwanaście folwarczków, jeśli położenie jest do tego dogodne. Znalcśc tam zawsze mo
żna życzliwą i bezinteresowną gościnność; ajesh kto czuje dosyć odwagi do spotkania się z ich suszonemi rybami, które smażą w tłu sto śc iz psa morskiego, oraz do napiciasię kwaśnego mleka które oni namiętnie lubią, można się w drogę wybierać bez zapasów żywności. W niedzielę, uczta składa się z sztuki wodzonej baraniny, a
— 207 —
wykwintnośe stołu tak daleko jest posunięta, ii zastawiają na desser lekki placek mączny.
Chociaż wyspa nic posiada wicie lasów, wsze- lako niekiedy po mocnych wstrząśnieniach i o- derwaniu się głazów skalnych, znajdują w rozpa
dlinach lub zsepiskach pnie i gałęzie brzozy w dobrym stanie dochowane, a często już skamie
niałe. Starożytne Sagi mówią o wielkich lasach, która zacieniały rozmaite okolice tej wyspy. Cze.
mu£ przypisać należy t<^ ogołocenie jćj z wszel
kiego drzewa ? Miałaźby doznać oziębienia a- tmosfery, kiedy tymczasem wszędzie w Europie zdaje się iż temperatura się ociepliła; coby mo
gło naprowadzić na hypotezę zwrócenia się zie
mi od północy ku południowi, tak powolnego i niedostrzegalnego iż kula ziemska przez 22,000 lat ina go dokonywać? To oziębienie się wy
spy muśi mieć wszelako bardzo ważną przyczy
nę; a może należałoby tę zmianę temperatury przypisać wybuchom H ekli, która, podług L a n - dnam a - Bok albo kronik krajowych, zaczęła wy
buchać ognie w 1,001 ro k u : może też wstrzą- śnienia wulkaniczne wywróciły jaką obszerną zasłonę od wiatrów północnych, za którą lasy spokojnego używały roślinienia. Więcej niż gdziekolwiek indziej przeinraża tu atmosferę gwałtowny wicher północny; wiejąc albowiem z śnieżystych gór Groenlandji ponad rozległemi lodów biegunowych powierzchniami, przybywa do Islandji, którą swą niszczącą ogarnia siłą*
38
Wyspiarze nazywają go misłur, pochodzi on czę
stokroć z rozpęknięcia się niezmiernej kopuły lodów , które okrywają morze północne; gdyż, skoro te ogromne stosy kry, mające nieraz pię
tnaście mil długości i wznoszące się nad wodą vr zamki fantastyczne, lub podłużne Wysokie da
chy, płynąc ku południowi, gdzie mają się roz
topić buchając wszystkiemi bokami do morza niezmierne katarakty równic obfite jak Nilu lub Missyssipi wodospady; skoro mówię te stosy na
potkają północny brzeg Islandji, i o niego się o- prą, przybliżenie się tych przypadkowych gór lo
dowatych , oziębia atmosferę; bywają one w ów- ezas przyczyną tych wściekłych wichrów które roznoszą przestrach i zniszczenie po kraju, w chwili kiedy powrót wiosny otwiera bydłu o- bory.
Jest jeszcze inny wiatr niemniej niebezpieczny, przynajmniej dla obwodów R aghharval, jia r - noes i Guldbringhe; wieje on od połuduio-wscho- dj*, a kręcąc się wirowo ponad Heklą, przynosi 2 sobą chmury popiołów i zwapnionego piasku, które pokrywają rozległe pola i nie dozwalają baranoin paść się na trawie. W r. 1766, skut
kiem gwałtownego wybuchu, kraj cały tak był popiołami zasypany, iź większa część owiec zde
chła z głodu, wyskubawszj sobie:-wzajeinnie w eł
nę z grzbietów. Lecz nie la jedna klęska bywa dziełem wulkanu; ogień ziemski zdaje się przy
zywać ognie niebieskie, a meteory ogniste są
— 299 —
bardzo pospolite w Islandji. Widać nieraz o- gniste kule, które wieszają się na górach, i spadają potćin na budynki. Ztąd to przesąd pospólstwa nazw ał je T^ughnołtur czyli kulini mordercze
mu Meteor ten przybiera niekiedy postać po
dłużną, i nazywany bywa w ówczas Vugbrand czyli mieczem morderczym. L apterdur czyli o- gień niebieski rzadko się ukazuje w rcgjonach Hekli przyległych; spalił on po dwa kroć kościoł katedralny w Skallbolt, które jest jcdynćin więk
sze in miasteczkiem w kraju, i razem rezydencją biskupa.
Tak więc, dwa najsprzeczniejsze żywioły, zi
mno i gorąco, które w religjach wschodnich u- bóstwione były pod nazwiskiem dobrego i złego gienjusza, czyli Ormusda i Arymana,. Ozirisa i Tyfona, które walcząc z sobą szczęściem dla człowieka uobojętniają się wzajemnie, jednoczą się tutaj na jego zniszczenie. Ogień wulkanu nie mnićj jest śmiertelny jak zimno z lodogór zioną
ce; a kiedy nieraz morze północne najeżone jest . | temi zamkami, tęnii fantastyczncini świątyniami I z ułamków lodu, i kiedy Hekla wybucha pło- f' mieniste słupy z łona swego, dwa te sprzeczne
żywioły zdają się kojarzyć z krzywdą ludno
ści wyspy, i zamiast walkę staczać, rzeeby mo
ż n a , iż wybrały Islandję, nie za szranki, lecz za ustronie zjednoczenia swego.
Dowiedziawszy się od przewodnika mego, iż niedaleko od naszej drogi znajdowały się źródła
gorące, w kantonie 01ves, kazałem się tam za~
prowadzić. Są one najznaczniejsze w lslan d ji, a najbardziej wrzące pomiędzy niemi są wody Gey- seru (*) i Badstofy. Geyser (zob. dołączony ry-
« (* ) U czony wędrow nik szkocki Doktor T r o i ł , p ierw szy w listach swoich o Is ła n d ji, opisał w połowie zeszłego w ie
k u szczególniejszy fenomen w ulkanów w rzącej wody na wy*
•pie. .» T e ogromne w odotryski, mówi on, będące bez w ą t
p ienia skutkiem rozprężania się pow ietrza i ciągle goreją
cych ogfiiów podziem nych, dają się m ianow icie postrzegać W pobliskości jeziora Langer- Vatri. K iedym je oglądał, po
w ietrze było czy ste, słońce zaczynało pozłacać gór szczyty:
p o w ierzchnia jeziora podobna b y ła d o • zw ierciadła. Ośm w odotrysków wznosiło .się do koła tego jeziora , i rozpra
szało się w pow ietrzu. Jeden w szelako zw rócił przed inne- m i uw agę m o ją : słup wodny około 8 stóp śred n icy m ają
cy rz u c a ł się w górę do wysokości stóp 24* W oda ta b y ła niezm iernie g o rą c a , i w sześciu najw ięcej m inutach ugoto
w aliśm y w niej sztukę b aran in y oraz k ilk a pstrągów ; wszy
stko to m iało sm ak w yborny. Jezioro R eikutn podobny przed
staw ia widok. W odotrysk który siny tatn p o strzeg li, wzno
s ił się p rzed k ilk ą la ty , ja k zap ew n ian o , do wysokości stóp 70. Ale oberw iska z gór z a tk a ły cześó otWoru j e g o i wo
d a w oczach naszych tylko od 54 do 60 stóp sięgała. P rz y b yw szy do G e y s e ru , niedaleko Skalholt* m iasta biskupiego i stolicy w yspy, u jrzeliśm y wodę w ytryskającą z gwałto
wnością dosyć obszernym o tw o rem , i tw orzącą w odospads z którym nie m ożn ab y porównywać wodospadów Marty*
"Saint-Cloud, Cns*el, i H errenhausen. Uważaliśm y t a r a , w 'Obwodzie dobrej półinili, 40 do 50 rzutów wrzącej wody, Któ
re zapew ne z jednegoż n agrom adzenia pochodzą. W ęda jednych była bardzo czysta , innych m ętna i g lin iasta; tu*
laj m iała bardzo p ięk n y różowy kolor ochry, k tó rą się n a -
— 301 —
sunck) Icźący niedaleko kościoła w Reike, od czasu jak oberwanie się góry zatkało ogromneini sztukami głazu otwór jego , mniej obficie wytry^
syca p rzebiegając przez po k ład y ru d y żelaznej; tam znowu, b y ła b ia ła ja k m leko. W od o rzu ty t e , jedne b iły n ie u sta n nie , in n e u sta w a ły , lu b po pew nych przerw ach rozpoczy
n a ły d ziałanie. Zw róciliśm y uw agę na n ajw ięk szy wodo
try s k zn ajd u jący się w pośrodku. Otw ór je g o , o k tórego głębokości przekonać się nie m ogłem , ma 19 stóp śred n icy . Nie w yrzuca on c ią g le » ale przestaje i zaczyna k ilk a ra z y n a dzień w nierów nych p rzerw ach cząęu. K rajow cy powia
d ali n am , iź obfitość jego jest m niej znaczna w czasach de
szczów i naw ałnic. M ieliśm y sposobność p rzy g ląd an ia m u śię od 6 z ra n a do 7 godziny wieczorem . . P rz e z te n c zas, woda w y try sk a ła p iętn aście ra z y , i w znosi1 a się od 5 do 10 sążni; woda ta w pada do sadzaw ki mające] 55 stóp śre d n ic y , i w y p ły w a z n iej nieznacznie w ierzchem . O strzeżono nas że w krótce podniesie się w y ż e j, a D oktor Ł in d t, k tó ry nam jako astronom to w a rz y sz y ł, przysposobił w szystką do ści
słego w ym ierzenia wysokości do jakiej dojść m iała. Zale*
d w ie c z te ry godziny u p ły n ę ły , u czuliśm y trzęsien ie ziem i w w ielu m iejsca ch , i d a ł się słyszeć podziem ny odgłos do Ł u k u d z ia ł podobny. W k ró tc e w ybuchnął słu p wodny i wzniósł się do* 92 stóp wysokoici* T a zadziw iająca siła ognia i wo
d y w praw iła nas w z a d u m ie n ie , k tó re się pow iększyło j e szcze, k ied y śm y ujrzeli iż woda w ynosiła sw ą mocą k a m is- nie k tó reśm y w otwór rz u c a li. Nie m a n ic dziw nego, iż h id ta k zabobonny ja k Islan d czy k o w ie, te . otwory za b ra m y p iek ieln e uw aża. Co do p rzy czy n y tw orzenia się tych w iek kioh nagrom adzeń w ody, które zasilają w odotryski, u w a ż a ją , i i ile razy m a nastąpić w ybuch > rz e k i pobliskie wysy- ch ają. Podobny feąoipen zapow iada rów nież w ybuch He-
k l i ; w ydarza się o ij n aw et w okolicach W ezu w ju sza i E tn y .
ska; ale ryczy * ■wściekłością w więzieniu które' go ścieśnia. Badstofa jestperjodyczny; wyrzuca on
■wodę na 7 lub 8 stóp przez 10 minut; ufftaje na takiż przeciąg czasu i znowu rozpoczyna działa*
nieswoje, z godną podziwicnia regularnością. Ter-' mometr Fahrenheita podnosił się w tej wodzie do>
182 stopni. , •' '
Dalej nieco, u źródła Landgarness, daje się po
strzegać feno.men, który Buffonowi dał powód do- i utrzymywania wswoim systemaeie świata, iż wę- i i górze mogą żyć w wodzie gorącej. Przytacza on o gorące źródła W Islandji, i twierdzi ie niektóre z nich są rybne. Strumień zimnej wody wpa- r da w potok Landgarness: niektóre węgorze czy to ii przez nieostrożność, czy mocą bielącej wody por^ w wane, wpływają do kanału wody gorącćj; młod- sze zaraz zdychają, a starsze i silniejsze męczą się ' u.
przez dwa lub trzy dni i takiemuż ulegają losowi. p W miarę zbliżania się do Hekli, w każdej osa- \ m dzie gdzieśmy się tylko zatrzymywali, gospodarze « w dziwili się śmiałości naszego zamiaru, i starali się z uprzejmą życzliwością odwrócić nas od niego. j Ale nie byliśmy wcale skłonni do słuchania ich n próśb i nalegań, ponieważ w tej nadludzkiej wy- jj prawie nabawiały ich bojaźnią o nas jedynie cza^ pi rodziejstwa i dziwaczne przesądy. Prawili nam » o olbrzymach siedzących na ognistych jeziorach, o legjach całych duchów piekielnych przemienio- ;j nych w harpje, z któreini, jak mniemali, mieli- 4j śiny staczać zażarte bitwy, i
— 303
Przebywaliśmy rozmaite doliny powiatu Ran- garvall, niegdyś zamieszkane, dziś wyludnione z ' powodu wybuchów wulkanu, i okryte przepalone, mi kamieniami, popiołem i poczerniałemi piaska
mi. Mniejsze góry tworzą na bokach Hekli nier jako piętra, a na każdej z nich znajduje się kra
ter! W czasie wybuchu, wszystkie te podrzędne wulkany wyrzucają lawę i topiące się kamienie.
W miarę zbliżania się do stóp góry głównćj, na
potkać można ogromne rzeki lawy ostygłej w po
staci ław ic, które przedłużone zdają się być ra
mionami uśpionego olbrzyma..
W lem miejscu, trudności zaczęły stawać się co
raz przykrzejszemi dla nas. Trzeba było z nie- skończonein utrudzeniem przedzierać się po żużlach 'wulkanicznych, które nain wszelako pom agały do posuwania się coraz d a lć j; trzeba było prze
sadzać rozpadliny, skakać z jednćj skały na dru
gą lub z kamienia na kamień, pomimo iż niektóre zwalały się pod nogami naszemi po pochyłej po
wierzchni. Przybywszy na szczyt najwyższy, po
strzegliśmy dopiero, że cała przestrzeń aż dotąd z takim mozołem przebyta, tworzyła tylko ob
szerny obwód pierwszej posady Hekli. Trzeba było teraz ku samemu wulkanowi .zmierzać.;
przystęp jednakże do niego nie był lak przykry jak nam się z razu zdawało. Szliśmy dość ł a two całerni stopami, lubo czuliśmy jak pod na
mi trzeszczała lawa; ale oswoiliśmy się wkrótce z tein pozornćm tylko niebezpieczeństwem, a ma
łe okrągławe parowy ułatw iały nam postępowa
nie w górę. Szczególniejsza okoliczność zwróci*
ła uwagę naszą, to jest znaczna ilość soli którą postrzegliśmy w zaklęśnięciach i miejscach od potoków deszczowych zasłonionych. Być inoźe, iż w czasie wstrząśnień i rewolucji wulkanicznych, rozpadliny w di.ie morskiem roztwarte przepu- i szczają massy wody słonej w pieczyska podiie- ] innych ogniów , które wybuchają je kraterem w j niezmiernych kupach soli. Wyżćj nieco, góra p okryta była śniegiem; chmury ulegając pewnemu ^ ^ przyciąganiu elektrycznemu, zgęszczały siędoko- Ip, ła wielkiego krateru. Przybywszy do tego kresu wycieczki naszej, ujrzeliśmy tylko obszerne wy- ] drążenie, które nic więcćj szczególnego w sobie .‘ lej, nie m iało, prócz tego że było kraterem Hckli. ' w«pii Było to nagromadzenie rozmaitych sztuk kamie- |jiie ni przepalonych, opok, lawy, popiołów i piasków, które po wybuchu pospadały na pochyłe ściany .g|a krateru i prawic go zawaliły. Mocnićjszy nieco p0;
wiatr rozjaśnił ten ogromny wieniec chmurzysty* „0 1 postrzegłem w oddaleniu ponurą lodogórę wię- SpM cej niż Hekla wzniesioną, w której słońce przez Bjcj odbicie malowało tysiące barw purpurowych, zielonych , pomarańczowych, szkarłatnych, i u- ; Bje|
kazywało tak jak w pryzmie wzmocniony blask • złota i ognia drogich kamieni. - L
Jeślim następnie nie mógł zwiedzić groty Fin- gala, j6ślim nie był wlslandji w porze zorzpół- nocnych1, wynagrodziło mi to we dwa dni po mo- £ ^
— 305 —
jćj pielgrzymce na górę Heklę ukazanie się dwóch pareljów . Fenomena te, które tyłka na morzach północnych widzićć można, są nagromadzenieni Wyziewów wodnistych , w których słońce odbija się tak jak w zwierciedle. Nagle, obok gwiazdy dniowej, ukazują S ię dwie tarcze słoneczne, zupeł
nie podobne do Swego wzoru, które przez odbija
nie się pfromieni pótrajają gorąćośc jego. Me
teory wszelkie ukazują się najczęściej w porze to
pienia lodów; źtyeh rozpływających się lodów po
wstają m gły/ które między nami i słońcem roz
pościerając się," pomnażają tym sposobem jegó wyobrażenia i gófąeość.
Parclje te mdsiały dać początek rozmaitym fi
kcjom, w kraju,' gdzie Skaldowie tak długo berłó ópińji dzierżyli; i godnein jest uwagi spotkanie:
się w tym względzie poetów bieguna p ó łn o c n i
g o ż poetami Indyjskiemi. Mitologja Sam skryt
sza mówi, iż w ćzasic zaćmieniay' wielka ź i n i j d
pożera siężyć; z tego powodu przez cały czas je go trwania przestrach największy między ludeiti panuje. Islańdczykowie utrzymują,- że dwa wilki ścigają słońce chcąc je pozrzeć* 1 że gdyby ńic-
S z c z ę ś c i ć f t i który ź nich je dosiągnął* sklepienie niebieskie byłoby pozbawione świecznika S w e g o *
A wkrótce i świat by został zniszczony. Niekie
dy żairfast dwóch obrazów słońca ukazuje sić
t r z y , c z t e r y , a n a W e t i więcej, stosownie do mniej
szej lub większej ilości nagromadzonych do k o ł a
Wyspy lodów. Utrzymują* iź w roku 1615* kiedy
jak wzrokicut daleko zasięgnąć można było, ota
czały ją góry lodów biegunowych, fałszywesłoń- ca ukazj wały się w miarę wydobywania się mgły, i widziano w ówczas aż do dziewięciu parelji na linji poziomej rozrzuconych.
CzyJiż można się dziwić, iż przy umyśle nieu
stannie terni wspaniałemi uderzanym widokami, z wyobraźnią zawsze rozognioną, przez te obra
zy płomienie zionących wulkanów, ognistych me
teorów, lodowatych miast wspaniale na morzu się wznoszących, wyspiarze ci celowali w poezji, któ
ra karmi się wielkiemi obrazami, którą óżywiają i zbogacają mocą i energją wzruszenia serca ? Lud ten przeto,, dziś tak wyrodzony, miał swój perjod homeryczny w wiekach średnich. Sturleson za
chował spisany poczet Skaldów, którzy się w sła
wili kompozycji lirycznej; zawiera on kilkuset śpićwaków. Islandczykowie nadto uczynili zna
czne postępy w .żeglarstwie; zdaje się nawet pe
wną rzeczą, iż na wiele jeszcze lat przed Kolum«
bem odkryli Amerykę, ponieważ podług ich da
wnych Sagów, nie można wątpić iżby W ineland albo ziemia winnic, do której przybyli, nie mia
ła być częścią północną Nowego Świata. Zało
żyli oni osady wfiroenlandji, pod przywództwem Eryka JRudego. Dawne ich prawodawstwo ró
wnie zasługuje na uwagę, jak Lnne ich przemi- nionej pół-oświaty cechy. Rzeczpospolita island- ska podzielona była na cztery prowincje, które nazwiska s.woje od położenia jcograficznego przy-
/ , ■ jęły, jako to : Suthland, Northland, Ostland i Wis- land; każda prowincja dzieliła się na trzy powia
ty, a każdy powiat na dziesięć syssełów ezyłi okrę
gów- W każdym sysselu znajdowały się publi
czne miejsca, gdzie była i dotąd jeszcze jest wy
mierzaną sprawiedliwość. Pięciu urzędników, któ
rych Arngrimus dziejopisarz krajowy w łacińskim stylu swoim reppagogami nazywa, a których na
zywano na wyspie więcćj po islandsku hrepsto- rars, wybierani byli z zamożniejszych mieszkań
ców, aby to towarzyskie położenie stawiało ich Wyżej nad wszelkie przekupstwa, i h y ło zasło
ną ich nieskazitelności.
Zgadzają się powszechnie, iź mowa islandska zmieniła się od owych czasów. Pieniactwa jakie się odbywają na owych miejscach publicznych, gdzie zarazem wieśniacy znoszą owoce swego pa
sterskiego i rybackiego przem ysłu, przyczyniły się wiele do nadwerężenia pierwotnej mowy. Za
trzymują oni wyrazy łacińskie przy wprowadza
niu spraw słyszane, i dla tego nieraz można przy powitaniu usłyszeć wyrażenia: V ale dom ine, S alus et honor, z ust najprostszych ludzi. W y.
yazy angielskie, francuzkie, holenderskie, jzynią z tej mowy prawdziwą mięszaninę języków, z której każdy naród znalazłby cóś swegO do ode
brania. Wyjąć od tego wszelako należy, jak nam powiadano, północną cześć wyspy, do której cu
dzoziemcy prawie nigdy nie zawijają, i gdzie je
szcze mieszkańcy używają języka Skaldów w ca-
— 307 —
łem jego bogactwie i pierwotnój czystości, Ale lią południowych brzegach Islandji język, ten tru
dny już jest do zrozumienia, jak twierdzą niektó
rzy filologowie duńscy, którzy się zajmowali sta
rożytnościami tej poetyckiej wyspy. Nie należy wszelako mniemać, iżby mowa Skaldów była tak zapomnianą. Podczas wieczorów któreśmy prze
pędzili w Siugfur, wioseczce powiatu Singavall, widzieliśmy wieśniaków' zachwycających się słu
chaniem sagów ich dawnych Skaldóyy; nie był to je dnak z ich strony ani skutek grzeczności dla or powiadających , ani dowód przywiązania do kra
ju , ponieważ z rozmowy ich łatwo można było dostrzedz, i i czuli metaforyczne subtelności i wdzięki tej poezji.
Uderzające jest podobieństwa w noszeniu włor sów miedzy Islandkami i Koszuankaini; długa ich pzapka spiczasto zakończona, i okryta ozdobami;
stroiła zapewne i piękności Wizygotskie i Ostro- gotskic, ponieważ Normandzkie, podobnież jak JsJand.skie kobiety, u których strój ten widzieć ,śię 4aje , pochodzą z Gotji. Jeśli sądzić rnąmy z jednych i drugich o wdziękach ich poprzedni
czek, kobjety u Skandynawów musiały sic odznaczać pięknością, gdyż, chociaż Islandki nie njogą co do wdzięków równać się z płcią piękną Z Caux lub Rouen (*), widać wszelako pomiędzy niemi twarze, których regularne i przyjemne ry-
.(*) M iasta w Normamiji.
*
— 309 —
sy zawodzą mniemanie jakieby powziąć można 0 kraju nieuprąwnym, okrytym zawaliskami i to-r pniejących lodów stosami, leżącym pod tąż sze
rokością co Lapończykówie, Samojedy, Illinosowie 1 Eskimowie, tak upośledzeni od przyrodzenia.
Isląndja 'ina 120 mil (poi.) długości, ną 50 sze
rokości: ale od. północo-zaphodu przedłuża się w półwysep i zdaje się wyciągać ręko ku Groen- landji. Pomiędzy jćj śnieżystemi górami, znaj
dują się doliny, na których silne roślinienie mchu przedstawia 'murawy szmaragdowej ba,nvy; ną nich to pasie’ się bydło j konie, W pobliskpśęi leżą osady,- w miejscach bezpiecznych od wodo
spadów, lodogór j lawin śniegowych. Nięco kar
łowatych i pokrzywionych brzóz ukazuje się o- bok ęhatek; ale nie są to już owe lasy \y da
wnych legendach ludu tego wspominane. Zboża, które nie dojrzewają na tych. polach, musiały niegdyś jak sic zdaje, być uprawiane przfcz mie?
szkańców: domniemanie to wyprowadzić.możną z niektórych ustanowień dawnego prawodawstwa, isląndskiego. Nas? gospodarz w Singfur stąrąłsię o zaprowadzenie obok folwarku swego niektórych ogrodowizn, mogących wytrzymać półnoepę zimna;
ale zebrał z nich jedynie cokolwiek niesmaczne-?
go warzywa, Mieszkańcy, clalecy od zajmowa
nia się tą niezyskowną uprawą, wolą raczej wypływać przed świtem dnia na morze, gdzie po dwunasluw swoje aateryngi siadając, poławiają za pomocą ponęty pomiędzy rafami i prędami mor-
skieini fladry, płaszczki i salmony. Można po
wiedzieć, iż morze jedynie żywi Islandję. W ia
domo jest że morza północne są niezmiernie ry
bnej dla tego więc, nictylko suche ryby są zwyczaj
nym tych rybojadów pokarmem ale nawet w zimie, przez czas długiego leżenia śniegu,. żywią bydło' skrzelami i innemi twardszemi częściami ryby. W rybach składają oni wszelkie podatki rządowi, oraz opłacają kapłanów ewangielickich.
Ryba jest monetą krajową; jest ona miarą warto
ści, a w miarę ceny przedmiotów mnićjszą lub większą ilość ryb dają w zamianę.'
Moralność zdaje się w pewnym względzie, na niższym u Islandczyków zostawać stopniu, aniże
li w czasach dawniejszych. Zdarza si,ę wszelako spotykać pomiędzy niemi ślady dawniejszej gościn
ności itćj filantropji, która była pobudką niektó
rym z majętniejszych wyspiarzy, w dawnych cza
sach, do założenia przy drogach domów' gościn
nych , gdzie nietylko pożywienie i wypoczynek, ale uprzejme przyjęcie znajdował podróżny.- Zni
knęły już te dobroczynne zakłady; ale lud zacho
w ał pamięć dobroczyńców.— Mieszkańcy nie
których powiatów środkowych uważani są za;
małopojętnych; inni znowu nadbrzeżni, z powodu częstego z cudzoziemcami obcowania przejęli nie
które ich wady; zbywa im na rzetelności w po
stępowaniu i oddają się pijaństwu. Zdarzają się bez wątpienia wyjątki, a nawet bardzo liczne, po
nieważ w przechadzkach moich, znajdowałem za
/
wsze mfedzy teml wyspiarzami obrazy życia pa- tryarchalnego, i prostoto z otwartością i życzli
wością połączoną; zapewniają wszelako źe pomię
dzy sobą postępują oni inaczej.
Minęły już te czasy, kiedy Islandscy Skaldowie na swych szybkich okrętach przerzynających we wszystkich kierunkach morza północne, przybywa
li zachwycić swemi runickiemiin elodjami Jarlów Orkadzkich, królówJutlandji, Szkocji, Irlandji i Norwegji. Oni to wojennem swych lutni brzmie
niem zapalali wojska do walki; w każdym planie bitwy, znajdowało się obok króla miejsce zosta
wiony dla Skaldów, aby byli świadkami wale
cznych czynów królewskiej dłoni, i aby pamięć ich w hymnach swych unieśmiertelniali. Harald sadzał ich jak najbliżej siebie na ucztach dworu Elseneur; Olaus Swenson jednego z tych poetów w ybrał na ministra swego; Lysten król Danji tak był zachwycony grani em i poezją Flernusa tyl
ko co przybyłego z Islandji, iż mu swą córkę oddał w małżeństwo. Królowie nie uważali za poniżenie siebie być ich uczniami. Rognwald król Orkadów i Ragnar Lodbrog król jednój czę
ści Skandynawji, składali wiersze runickie. Ci Skaldowie, ci opiewacze cnoty i prawości, z taką czcią i z laką wszędzie przyjmowani życzliwo
ścią, daćby nam powinni korzystne wyobrażenie o duchu narodowym kraju z którego pochodzili...
Po dwudziestodniowyin pobycic w porcie Thorlaksvan, rozwinęliśmy żagle; wydarzenia w
fciągu podróży na morzach północnlejszych jeszcze odbywanej, będą przedmiotem innego]artykułu.
X V I.
Wia d o m o ś c i o p e r s j i. (C iąg dalszy.)
■ Mieszl5aircy'gt5r — Dolina Kasetuhn— Skutek kwa-
• su saletrżaiiegó —- Utrata oczu Risa. Kuli Khana — Nadzwyczajne ptąki—: Piękna doliną Dusht-e-arishun —r Mahomed Risa Khan Byat.— Fatryotyzin Irlandczy
ków— Właściciele dóbr perscy.
Nie ina nic. bardziej uderzającego, jak zmiana skwarnego klimatu okolic wzdłuż brzegów P er
skiej odnogi lezących, na przyjemne klirna i bo
gatą ziemię górzystych płaszczyzn środkowego kra
ju. Po ujechaniu mil 55 (ang.) dostali się podróżni iniędzy góry. Tutaj naczelnicy pokoleń okoli
czne zamieszkujących wioski, wyjechali konno naprzeciw ambassadora z orszakami swymi. »Gdy
bym chciał, mówi autor, wdać.się w opisy ma
lownicze, wybrałnym za przedmiot tych górali, ich fantastyczny dziurawy ubiór', ich silną budowę ciała, ich szybkie obroty pomiędzy przepaściami, gdzie pieszo naWet iść niebezpiecznie, nakoniec echo odgłosu ich broni, które sto otaczających pagórków powtarza.«(— Przebywszy dwa rzędy
— 313 —
gór dolinę Kaseruhn od step oddzielające, ujrze^
liśmy z zachwyceniem najbogatsze i najrosko- szniejśzc okolice. Dzikie mirty, borówki i wierz
by zewsząd porozpościerały się w największćj ob
fitości. Ostatnie zaś najmocniej mi ojczyznę, lubą ojczyznę przypominały. Słodkie to uczucie obu"
dza się w’ tych najmocniej, co odległe od kraju ro
dzinnego zwiedzają okolico.
, Ubogie te pokolenia są niezmiernie chciwe łu pu, jak tego podróżni doświadczyli. Bagaże ich bez przykrycia wiezione, zrabowane zostały przez jedną hordę} i tylko wypadek szczególniejszy był przyczyną iż strata ich znaczniejszą niebyła. Je
den wielbłąd niósł flaszki z kwasem saletrzanym, którym opatrzył ich Dr. Helenus Scott w Bom- bay, aby skutków kwasu tego w Persji doświad
czyć. Rabusie splądrowali już kilka ładunków na
szych wielbłądów, kiedy wreszcie na kwas siarcza
ny natrafili. Jedną z flasz rozbili o ziemię, i zale
ciała ich przykra wonią, czem przerażeni i są.
dzac że zamkniętego w flaszy gienjusza Farin- góW(*) oswobodzili, uciekli jak najspieszniej, zo
stawiając większą część zabranych już przed
miotów.
Miasto Kaseruhn leży niedaleko od starożytnego Shapuhr, którego ruiny są zachwyceniem staro- żytmków, a obfite w zwierzynę okolice roskoszą myśliwych. Jakoż autor z towarzyszami swymi
(*) Chrz«scjan.
40
odbył polowanie na czarne kuropatwy, których do 40 sztuk \ibili.
Gubernator prowincji Kascruhn, Risa Kuli-Khan przybył dla odwiedzenia ainbassadora. Starzec ten, m iał jedwabną przepaskę na otworach oczowych, ponjewaź w czasie domowych zatargów między rodzinami Zend i Kadszyr, postradał oczy. »Jak tylko zajął miejsce, mówi autor, zaczął zarazo- powiadać nieszczęścia swoje, które mnie aż do łez rozrzewniły. Ale jakież było podziwicnie ino- je, kiedy on opowiadaniem swojem bynajmniej nas nie^ chciał wzruszyć, ale przeciwnie rozweselić , tak iż musieliśmy się śmiać z wypadku, który w każdym innym kraju uważany by był za przed
miot do trajedji stosowny. Ale z cierpieniami tak bywa jak z używaną często trucizną; nietylko nie szkodzi ona wcale, ale nawet w części pożywie
niem się staje.«
toByłem ja czynnym stronnikiem rodziny Kad
szyr, mówił Ilisa Kuli Khan, dla zapewnienia so
bie jej ła s k i, kiedy wtein dostałem się w moc przeciwnej rodziny Zendy. Jużetn bliskiej ocze
kiw ał śmierci, i zdziwiła mnie nie mało jej łago
dność, kiedy innie jedynie oczy wyłupić kazano.
Jeden z ludzi rodzinie tej służących wysłany został
*ym celem do mnie. Miał 011 w ręku stary i przy
tępiony nóż do operacji, ofiarowałem mu więc 20 tomanów, aby użył do tego scyzoryka który mu pokazywałem. Odrzucił on z pogardą ofiarę mo
ją, nazwał mię tyranem niegodnym żadnego wzglę-
— 315 —
d u , ponieważ zabiłem brata jeg o , i przydały i t 0 to katowskie polecenie prosił jak o łaskę,' aby mógł zemście swój dogodzić, i źe niczego wiccej nie żałuje, jak źe mi życia wydrzeć nie może.
Widząc, że z tym twardym człowiekiem nic zrobić oie mpźha było, poddałem się losowi memu i na wznak się położyłem : zdawał się cieszyć z tego, obnażył ramię, zamierzył się nożem, i przygniótł ini kolanem piersi, jak gdybym był głupią owcą, 1 miał dozwolić postępować z sobą jak mu się po
dobało. Widząc iż spokojność moja czyniła go mało przezornym, podniosłem wolno jedną nogę, oparłem o brzuch jego i odepchnąłem go. (Tup
taj naśladował starzec wszystkie swoje porusze
nia i serdecznie, się naśmiał przy wspomnieniu tego wypadku). Nagle skoczyłem, ale i on sko
czył; a po krótkiej w alce, w której on był mo
cniejszym, rzucił mną o ziemię, i wyłupił mi o- ęzy. Broniłem się żwawo, i to mi ból zmniejsza
ło. Rany wkrótce się zagoiły; a gdy Kadszyro- wie wzięli nakonięc górę , zostałem przez nich sowicie wynagrodzony za utratę wzroku. Wszy
scy synowie moi otrzymali wyższe stopnie, a ja Zostałem gubernatorem tego miasta i prowincji.
Żyję sobie teraz ze zbytkiem, i doznaję spokojno- ści, jaka jest obcą dla tych którzy w tym kraju mają zdrowe oczy. Jeśli sic okaże jaki brak , w dochodach, albo jakie rzeczywiste lub zmyślone nadużycie, coby na innego gubernatora chłostę lub karę śmierci ściągnęło, król zawsze mówri :
uDajcle temu pokój, to ten biedny ślepy Risa Ku-
«li, niech sobie siedzi spokojnie.« Widzi6zwięc ambassadorze^ dodał w końcu z uśmiechem, że nie mam powodu uskarżania się, ponieważ utra
ta obu oczów lepiej mnie od wszelkiego nieszcze*
ścia zasłania, jak posiadanie w Persji dwudzie
stu ocz najlepiej widzących.«
W Kascruhn opowiadano podróżnym pocieszne zdarzenie, jakie mieli dwaj z należących do or
szaku ambassady, którzy byli wysłani przed na
mi do Szyraz. Mówiono im cudowne rzeczy o jakichś dwóch stworzeniach, które się miały znaj- dowap w pewnej wiosce o 15.inil stng. od Kase- ruhn leżącej. Ciekawością zdjęci, nie zważając na przykre powietrze i na przykrzejsze jeszcze drogi, udali się tam obadwa. Stworzenia te, po
dług opisu jaki im uczyniono, były najpodobnjej- sze do ptaków, ponieważ miały pióra i dwie tyl
ko n6gi; głowy ich jednakże były obnażone ido mięsa podobne, a jedno z nich miało mieć dłu
gą czarną brodę. Najwięcej jednakże od ptaków różnił ich głos; a stary jakiś człowiek który je w idział, tw ierdził, iż głos ten był dosyć po-:
dobny do mowy arabskiej, ale on nie mógł ani słowa zrozumieć. — Przybyli nakoniec ciekaw*i podróżni do wioski; otworzono im dom gdzie o- we cudowne ptaki były zamknięte, i ujrzeli— pa
rę indyków, samca i samicę, znalezionych w roz
bitym na odnodze okręcie. Samice odezwał się z swoja arabską mową, z .radości zapewne żc się
4 — 317 —
na wolności ujrzał; biedni towarzysze nasi nie wiedzieli czy gniewać czy śmiać'się mieli z tego zdarzenia. Śmiech jednak wziął przewagę; a Persowie niezmiernie byli zdziwieni, dowiedzia
wszy się źe ptaki te są równie w Indjach jak w Anglji bardzo pospolite.
I Niedaleko od Kaseruhn pasmem wzgórzów tyl
ko oddzielona, leży dolina Diisht - e - A rdshun.
Jeśli widok pierwszej doliny przyjemne sprawił mi wrażenie, ta ostatnia nieskończenie więcćj za
chwycającą była. Wieniec gór otacza ją do ko
ła, a z pochyłości ich wytryska sto strumieni tworzących wr pobliskości jezioro. Piękność tych strumieni, z których wiele po mniejszych wzgór
kach spadając tworzy wodospady, jezioro samo w którego czystych wodach odbijają się otacza
jące gói-y, zyzne pola nadbrzeżne, uwieńczone różami, hjacyntami i wszelkiemi prawie gatun
kami kwiatów, wszystko to przedstawia obraz zdumiewającej wspaniałości. Towarzyszący orsza
kowi Persowie, którzy więcej zajęci byli zachwy
ceniem Anglików aniżeli widokami które ich o- taczały, powtarzali ciągle : Iran kernin e s t! Ira n hemin est! (otoż to Persja! otóż to P ersja!)
Tego dnia spotkał się autor z dawnym przyja
cielem swoim Mahomedem Risa>Ivhan Byat, któ«
ry wyjechał z Szyraz naprzeciw Elkihowi. »Bądź- cie pozdrowieni,« zawołałon w galopie ku orsza
kowi się zbliżając. »Zaledwiem uwierzył oczom moim, mówi autor, gdyż tak mi się zdawał być
młodym i rześkim jak przed dziesięcią laty, kie
dy mając już lat ,68,' codziennie zażywał dozę o- pjum, która podług wyrachowania naszego leka
rza, dostateczną była do zabicia trzydziestu osób nieprzywykłych do tej trucizny. Starałem się w tenczas usilnie'odwiesdź go od tego nałogu, i nawet lekarz mi w tern dopomagał, dowodząc m u, że go opjum nakoniec zupełnie zniszczy.
Zapytał on się o tego lekarza, i żałował mocno, kiedym mu powiedział źe się w Indjach znajdu
je. »Mógłbym go teraz przekonać, mówił dalej, że chociaż on i wszyscy lekarze chrześcjańscy, podług naszego iiinicmania, przy pomocy Mes- sjasza swego ślepych i chromych uzdrawiać po
trafią, wszelako są fałszywymi prorokami. Mia
łam podług jego zdania umrzeć, jeślibym nie zmniejszył codziennie zażywanej dozy opjum.
Otoż ja ją cztery razy powiększyłem, a dla tego, prawie 80 lat m ając, tak jestem czerstwy i m ło
dy jak każdy z was,« To mówiąc spiął ostroga
mi konia, a pędząc w najmocniejszym galopie, wymierzył za siebie w punkt odległy z karabin
ka i trafił. Powrócił znowu do nas, pogłaskał się po brodzie, która tak była starannie ufąrbo- wana, iż żaden siwy włoseksię nie przebijał, i z puszki którą mu przed dziesięcią laty darowa
łem , wyjąwszy pełną garść pigułek z opjum, z tryumfem je zażył, przydając: »£yczyłbym sobie
żeby tu doktor mógł być „obecny !
Podług twierdzenia Mahomcda Risa, stan Per
— 319 —
sji znaęznic się od lat dziesięciu polepszył. By.
ło to naturalnym skutkiem pokoju, który panował od czasu jak się zwycięztwo przechyliło na stronę ostatniego króla Agi Mohamed Khana. Przyro
dzenie we względzie klimatu, ziemi i płodów ró
wnie zwierzęcych jak i roślinnych, tak było roz
rzutne dla tej krainy, iż ludzie tylko przez naj
usilniejszy opór niszczyć muszą korzyści błogie
go położenia swego.
Kiedy się podróżni zbliżyli do Szyraz, Xiążę i magnaci Perscy tak obciążyli ambassadora cukrami-, konfiturami i rozmaitego rodzaju przyprawianemi owocami, iż nawet dozorcy psów, mieli podo- Statkiem łakociów. Eskorta nawet z oddziału dragonów składająca się, otrzymała porcję Łtóra- hy lwa nakarmić mogła. Au^*r widział jak zajar dali te delikatne przysmaki żołnierze sami lrland-.
czycy, oprócz jednego który b y ł rodem z Anglji.
»To klejnot wszystkich krajów, ta Persjan rzekł z nich jeden «— »żeby tylko więcej chrześcjan W
niej było,« odezwał się drugi.— »Ej mnieby tam o nich w cale nie chodziło, przerwał inny, ale źebym tu mógł przecież kiedy niekiedy bagno (*) zobaczyć, zamiast tych wiecznych skał i dolin,
(* ) W iadom o że jtrlandja m a wiele b a g ie n , i. rów nież n ie jest obcem p rzy w iązan ie Irlan d cz y k a n aw et do niedo
sta tk u ojczyzny swojej. J a k ie w ielka panow ać m usi n ę . dza w ty m k ra ju , k ie d y ta k w ielu m ieszkańców przenosi się do A m ery k i p ó łn o c n e j!
ja k ie n a z y w a c i e . : »Niech sobie tam będzie kraj najpiękniejszy, rzekł nakoniec ich kapral Corragan, ale milszym by dla mnie był ogród kartoflami zasadzony w kochanej ojczyznie, jak (dwanaście perskich ze wszystkiem co się w nich znajduje !« To patrjotyczne uczucie powszechną zyskało pochwałę, i zakończyło tę rozprawę.
Znaczna część doliny Dusht-e-Ardshun należy do pewnego starego rewa czyli właściciela ziemskie- go^ który wprzejezdzie naszym towarzyszył nam kavVałek drogi7.»Jak szczęśliwi jesteście, mówił auto^ do niego, posiadając tak zyzne, piękne i ro- skostną zielonością okryte pola. u — Starzec wstrząsnął na to głową i odpowiedział: i>Ta zy- zność, jest zgubą naszą ; dolina ta jest najlepszem pastwiskiem w Persji, i dla tego, Xiąźęta równie jak magnaci, wysyłają tu muły swoje na paszę i na utuczenie; a kiedy te tratują nam ogrody, mu
simy jeszcze znosić bezczelność, a niekiedy i u- cisk ich dozorców; łotry te są je?zcze sto razy gorsi od panów swoich'«
, W rozdziale następnym przedstawi? autor cha
rakterystyczny rys osób, które z ramienia rządu per
skiego towarzyszyły ambassadorowi, jako to: JVla- hoineda Hussejn Khana, Dszaffira Alego Khana, Mahomeda Hussejna, Mirzy Agi Mihr, Hadszi Hus- sejna i innych mniej znaczących. Obszerny t,en opis osób mniej mogących obchodzić czytelników opuścimy w piśmie paszem, a przejdziemy raczej
— 321 —
do przedmiotów które więcćj bez wątpienia są zajmu jącciili.
W ażiiuśc formalności cerem onjalnvch —* Ż ycie tow arzy
skie u P e rsó w — O frajkacn i aiióIugaclL
Przybywszy do ogrodu Szaha Clicragli o 5 mil ód Sżyraz lezącego, zatrzymała się aitibassada dla urźądzetiirt formalności ecrcinohjalriych. Czyn
ność ta krótko się odbyła, pónićwdżEIkih, lubo od cza^u pierwszej ambassady, kiedy był jeszcze kapi- tahem, doszed ł juz do Stopnia jenerała, ńie żądał od
miennego jak pieHvej pffeyjęt‘i<i<
Cereinonjć i formy lubo hiają miejsce we wszy
stkich krajach, nigdzie: jednak nic śątak obszer
ne i tak ściśle przestrzegane jak ńa wschodzie*
Ze sposobu żaćhoWariid się pósła^ w nioskują Per
sowie o charakterze narodu jegft. Szczęściem ainhassatlor rezydował już przy niektórych dwo
rach Indyjskich; Któ'i-yćh zwyczaje podobne są d<j siebie; i im ał już pewń4 znajomość tćj ważnej nauki, którą oni » K aida - e-nishest - u -berkhasł (sztuka siadania i wstawania) nazywają.- Od chwi
li wylądowania dó Bushiry ćwiczono ciągle ór- fczak ambassadóra w postępowaniu ccremonjalnćm.
Najtroskliwiej jednakże starano się objaśnić śpo- śób kurzenia tytuniu z kelj tnu, i picid kawy.
iDziwić się trzeba, mówi autor; jak wiele w Per- śji, na lytuniU i kawie zależy. . Można sobie {u- dzi zobowiązać lub ich obrazić, stosownie do spo
sobu w jaki iin się te ulubiontf przedmioty poda*
je. Od tonu jakim się poleca podać lulkę lub
h*wę, zawisło dobre lub złe przyjęcie gościa.*
Tysiączne odcienia w obejściu się z nim, w mia
rę jego stopnia, wieku, znaczenia, stosunków przy
jaźni i t. p ., muszą być ściśle zachowane. Wszy
stko to łatwem jest dla tych, co się z temi zwy
czajami obeznali, ale dla śvyieżo przybywających nie ma nic nad nie trudniejszego do pojęcia.
Z tych zwyczajów wszelako nie można wnosić izby Persowie byli w ogólności bardzo poważni j formalnościom oddani. Jest to najprzyjemnićjszy lud na ziem i; lubią oni poufałe rozmowy, a ka
żda radość jest dla nich tak jak dla dzieci tem wyższa, Tm mocriićjszc są przeszkody na które z powodu zwyczajów swoich w każdej chwili są skazani: Starają się oni aby wszelkiemi sposo
bami zaprawić przyjemnością godziny życia to
warzyskiego, i życie to jest bez wątpienia u nich najpiizyjcmniejszćin, jak tylko nićm być może pozbawione najpięknićjszej okrasy swojej, kobiet.
Xiążęta, gubernatorowie i urzędnicy wyżsi chlu
bią się, i słu.sznie , z ukształcenia obyczajów, i usiłują z całej mocy być przyjemnymi w towa
rzystwie. Poeci, dziejopisarze, astrologowie, o- powiadacze anegdot i bajek, którzy niejakiej sła
wy nabyli, nie tylko mają przystęp do najpier- wszych towarzystw, ale nawet są w nich powa
żani.
Nim jeszcze autor wprowadzony został w to
warzystwa perskie, poświęcił znaczną częęć <;za- su swego czytaniu znakomitszych dzieł'tego na
— 325 —
rodu, tak w prozie jak w poezji. Przekładał nić*
tylko opisy historyczne i poezje, ale na\vet bajki i powieści, i i»ył przekonany, że tym sposobem ńietylko nabędzie większej znajomości języka, a- l e o obyczajach, sposobie myślenia, i charakte
rze ludu dokładniejsze mieć będzie'wyobrażeriie.
Zastanawiając się długo nad początkiem wszel
kich powieści, bajek, apologdw i fikcji wscho
dnich, wyjaśnił dostatecznie przyczyny używania tego sposobu wyrażania myśli swoich w owych kra*’
jach cieinnsty, ą między niem izattajgłówniejsz^
uważa tę, iż tam gdzie wolność mówienia- i wol
ność osobista tak są ścieśnione, gdzie obnażona prawda jest nienawidzoną i prześladowaną, mu
siano uiywać innych sposobów jej ogłaszania, Rtórcby ją mniej ostrą i widoczną czyniły. Nie mniej ważną przyczyną jest zapewne i ta, że gdy do pojęcia dzieci najłatwiej trafiają bajki i po
mieści, narody zaś wschodnie we względzie wia
domości jeszcze w dzieciństwie zostają, rodzaj ten przeto literatury jest dla nich przystępniejszy^
a przeto więcej niż inne lubiony.
Dając wyobrażenie rozmaitych rodzajów styla u Persów, jako to: górno-nadętego dyplomaty
cznego, styHi w zdaniach moralnych używanego, stylu listowego, . Iiistóryczńęg» i t. p. przytacza wyjątek z \łstępu dó traktatu, który w czasie pier
wszej bytności aurbassadora w Persji zawarty zo-' stał. Wyjątek ten jak najwiernićj przełożony brzmi następnie:
» Kiedy się podniósłgłosku chwale i czci wszeeh'"
Difiocnego Rządcy, św iata, i sklepienie pnzeni- nknęły wonności świętych i proroków -— niech ' nim będzie cześć'i chw ała!— których rzadkie do- nskonałuśęi brzmią na wieki w-1 melodyjnym śpię’- nwię dvyu, trzy f czte'roskrzydłych ptakó,w\^)> * viku czci Najwyższego który tam zasiada w nie- ' nbiosach, dla którego wszystko dobre naprzód ytbyło przeznaczone — te wonności które się po- nrnięsząły z p iżm e m , które dęsięgają niebie- )>skich siedlisk tych, co yv ętępyjskich sjęrach hi- nmny śpiewają,, ą ztąmtąd. aź do JSajwyiszego, y>od którego pochodzi światło które oświefca rnie- nszkańcćw niebieskiej przestrzeni; it.d.u
Lepsi jednak pisarze perscy wolni są od tej na- dętości, a w dziełach’ wielkich poetów jako to : Firdusih, Nizamih, Sadih i Anwenili, znajduią się miejsca, odznaczające się pięknością i prosto
tą, równie jak pra\vdą i wydatnością. Jak pię
knie nakoniec np, Sadih (lobroczynny wpływ do
brego towarzystwa maluje :
nByłeiii, mówi on, pewnego razu w kąpieli, ukiędy m i jeden z przyja ció ł d a ł do rękikawa-
»łek przyjęifitiie pachnącej gliny. W ziąłem j ą ni zapytałem ,• njestześ ty piżm em albo olbro-
»tem f zapach twój zachwycą innię. u— nByłam.
^wzgardliwą bryłą gliny, odpowiedziała m i ona, nale przez czas długi leżałam p rzy róży; słod-
(*) M etaforyczne, nazw isko aniołów.
«kiem ej towarzyszki tchnienie przeniknęło mniej
»bez niego nie byłabym niczem więcćj j a k tylko n tem czćm się tw ym oczom być zdaję — bryła
^pospolitej gliny. «
W innćm miejscu maluje on % równą inocą ja^' prostotą charakter wiernej miłości; * Piękny i
»przyjem n y młodzieniec zaręczony był z ładną
>fdziewczyną. Czytałem-, iz gdy to.zu pewnego wpływali czółnem pom orzu, w padli w w ir m ort nski: m ajtek ja k iś chwyta za rękę młodzieńca nchcąć go ocalić, ale ten odzywd się mocnym głosem do niego, wskazując m u obliibienicę mniędzy bałw anam i: nPuszczaj mnie, a ra tu j ukochankę m o ją Uf Cały świat podziw iał ten
»postępek, i po śmierci słyszano go jeszęzę mo-
>i w iaceso: »N ie Ucz się miłości od nędznika, co*■ ' M
jhvchwili niebezpieczeństwa kochanki swej zapo- hinnie'ć je s t zdolny,<f
»Przywiedzionę przęzemnie przykłady stylu per-.
wsKiego, mówi aptor., j uwagi moje na których
^wsparcie pierwszych użyłem, przekonają czytel-
»nika, źę kopalnią literatury perskiej zawiera
»ska;h, w którym znajduję się wszystko począ- iiwszy od djamentów ognistyęh aż d° pożyteczne- )>go grafitu, i źe materjały te użytemi być mogą
»do zbudowania zaników równie na powietrzu jak
»i na ziem i.«
S zyraz — N ajw yższy sędzia Uhl I s la m — H istoria Ab-
du l - K a d ira —, R o z ry w k i— D erw isz Seffer — P erscy poeci.
nJedynein zatrudnieniem naszćm w Szyraz, mó
wi autor, były odwiedziny, oraz dawanie i przyj
mowanie podarunków. Chciwość Persów nie iną granie; ministrowie, dworacy, kupcy, uczehi i po
eci ubiegali się o łaskę ambassadora, która iin najczęściej zegarek, sztukę szyncu (*) lub cien
kiego płótna i t. p. w korzyści przynosiła. Po-, stępowanie ich utwierdziło mnie w tein mniema
niu jakie jeszcze wBushire powziąłem, żePerso*.
wie są ludem szalbierczym i chciwym.«
Sekretarz perski, którego przyjął ainbassador, a który się zdawał być człowiekiem rozsądnym, u- miarkowanym i skromnym, starał §ię usilnie przekonać Anglików, iż złe mniemanie jakie ma
ją o jego ziomkach jc$t mylne. . Stawiał on za przykład krewnego swego Szeika U h l-Isla m , najwyższego sędziego i kapłana w Szyraz: noto
>)jest, mawiał on, człowiek, który rozum i nju~
»kę z skromnością i niczarozutniałością łączyć
».uinie» Nie ujrzycie go ani ra^u, tak jak tę wchciwą szlachtę, i zgłodniałych poetów, naduźy- wwąjąeego szczodrobliwości ambassadora. Sły-
»sząc źe ma wzrok, krótki ambassador posiał winu piękne oprawne w srebro okulary, ale ten w zwrócił mu je z prośbą o inne w prosty róg o-
»prawne.ir Autor słuchał tej powieści z uśmie
chem , i pragnął widzieć zachwalonego męża >
(*) Ma ter ja indyjska bawełniana drukowana farbami.
— 327 —
iniał /wkrótce sposobność poznania go przy iniada*
niu, które w ogrodzie Sadih, obok grobu tego poety ^ dla syna ministra Hadszy lbraiiima, posła od Maho*
meda Hussejna Khana, było dane. Usiadł on obok mego .i starał się odkryć jego charakter, ale na*
próżno. Na ko n i cc sam kapłan wyznał że postę
powanie jego skromne, równie jak odesłanie e- hularów, nie zgadzało się bynajmniej z jego na*
miętnościami, ale wzgląd na charakter powoła-*
nia jego kazał mu wbrew chęciom i upodoba*
niom działać. — Między inncini mówiono przy stole o sekcie Suffisów, którzy z powodu fanaty*
cznych i mistycznych nauk swoich, do których się przyznają, uważani są przez muzułmanów za odszczepicńeów. Uhl - Islam sądził o nich z więk*
szą aniżelim się spodziewał tolerancją. TJwa*
ź a ł, On iż cżęsto między nieini znaleść można bardzo przykładnych^ ludzi. »Nadto, oba nasi poeci, mówił on, Hafis i Sadih, a szczególniej pierwszy^ ! hyli Suflisami, a któryż z .mieszkań
ców Szyraz mógłby o nićh co złego powiedzieć ? —■
Autor przekonał się w końcu dostatecznie, iż Uhl*
Islam był istotnie człowiekiem rzadkiego rozsąd
ku, i charakteru.
^Uczęszczaliśmy^ mńwi autor, między rozmaite towarżyśtwś wieczorne. 'Między iuncmi zapro
wadzono nas do ministra Mahomed Nebli Hana na obiad, który był nader świetny. Minister, ten by ł w Indjach, a dla 'przypodobania nam sic ,i przyjęciatfas z gościnnością, połączył on rozmaite