• Nie Znaleziono Wyników

Natychmiast po dotarciu do Londynu wiadomości o zni­ szczeniu herbaty wysłanej do Bostonu rząd lorda Nor-tha zdecydował się narzucić kolonii Massachusetts środ­ ki, które miały przywrócić tam praworządność. W zwią­ zku z tym parlament zdecydowaną większością głosów uchwalił pięć ustaw, tzw. akty represyjne (Intolerable Acts) 70 mających według założeń ustawodawców po­ łożyć kres niepokojom w Ameryce. Zamknięto więc port w Bostonie, zakazano organizowania zebrań w mia­ stach bez zgody gubernatora, nakazano kwaterowanie wojska w Bostonie; osoby oskarżone o występowanie przeciwko rządowi miały być sądzone na terenie An­ glii. Ostatnia ustawa, tzw. Quebeck Act, rozszerzała, wbrew roszczeniom wysuwanym przez kolonie Massa­ chusetts, Connecticut i Wirginię, granicę prowincji Quebeck aż po rzekę Ohio, zakazując tam osadnictwa amerykańskiego, oraz zapewniała tolerancję katolikom w Kanadzie. Generał T. Gage — dowódca sił angiel­ skich na terenie Ameryki — został mianowany guber­ natorem Massachusetts.

Ustawa o zamknięciu portu bostońskiego nadeszła do Massachusetits 10 maja 1774 r., wywołując przerażenie nie tylko w tej kolonii, lecz również w całej Ameryce. Ogólnie przypuszczano, że uzależnienie od Korony jed­ nej prowincji doprowadzi do dalszego ścisłego

podpo-70 The Intolerable Acts, Documents, s. 71 - 76.

rządkowania pozostałych. Bardziej niż kiedykolwiek stało się widoczne, że tylko wspólne działanie może uratować zarówno Boston, jak i jego sąsiadów. Gazety rozpowszechniały we wszystkich koloniach hasła „Uni­ ted we stand-divided we fall" oraz ,,Join or die".

Wyrazicielem opinii publicznej był głos Patricka Henry'ego piszącego ze swego hrabstwa Hannover (Wirginia) 71; „Czy mieszkańcy [Bostonu] byli upoważ­ nieni przez sąd, kiedy niszczyli herbatę, nie wiemy, ale teraz wszyscy wiemy, że parlament przez swoje postę­ powanie w obecnym konflikcie oddzielił się od nas i od całej Ameryki Północnej... tak dalece, że nasza siostrza­ na kolonia Massachusetts została przez niego ujarzmio­ na, a więc i my nie możemy dłużej na to patrzeć nie zaangażowani".

Dnia 13 maja 1774 r. zebranie mieszkańców Bostonu przyjęło rezolucję, w której proszono sąsiadów o po­ moc, przypominając, iż Boston cierpi za wspólną spra­ wę wolności. Rezolucja wraz z listem okólnym, wysła­ nym przez bostoński Komitet Korespondencyjny, na­ wołującym do zawieszenia handlu z Wielką Brytanią i jej posiadłościami, stała się znana w całej Ameryce. W kilka dni później zgromadzenia mieszkańców Salem i Marblehead poparły Boston. Dnia 30 maja kupcy i przemysłowcy bostońscy zgodzili się na bojkot towa­ rów brytyjskich. Równocześnie wysłano listy do Nowe­ go Jorku i Filadelfii prosząc o radę i pomoc, gdyż sy­ tuacja stawała się wyjątkowo trudna, a Boston jako pierwsza linia obrony amerykańskiej wolności był szczególnie narażony na ataki brytyjskie 72.

71 A. Schlesinger, Prelude to Independence, s. 195 -196; A. Schlesinger, The Colonial Merchants, s. 310.

72 The Letters of R. H. Lee, s. 114-117; E. Laboulay, Histo-rya Stanów Zjednoczonych, t. I, Warszawa 1876, s. 137; An

Agitacja na rzecz jedności i wspólnoty działania prze­ ciw metropolii trwała we wszystkich koloniach. Pierw­ szego czerwca, w dniu wejścia w życie aktu zamyka­ jącego port bostoński, przeszła przez kolonie potężna

fala demonstracji 73. W Wirginii, zgodnie z zaleceniami

jej zgromadzenia, dzień ten obchodzono jako „Day of fasting, humiliation and prayer". Wydane przez parla­ ment brytyjski ustawy utwierdzały kolonistów w prze­ konaniu, że tylko wspólna narada nad obecną sytuacją,

a także jedność postępowania może uratować im wol­ ność.

Trudno stwierdzić, w którym mieście i w której ko­ lonii powstała myśl natychmiastowego zwołania kon­ gresu przedstawicieli wszystkich prowincji. Jako pier­ wszy miał wysunąć tę propozycję Komitet w Providen­ ce (Rhode Island), ale w ciągu tygodnia podobne oświadczenia napłynęły także z innych kolonii, co z pe­ wnością świadczy o wspólnocie dążeń w różnych pun­ ktach Ameryki. Nie wszyscy jednak zgadzali się z tą propozycją. Przywódca radykałów bostońskich Samuel Adams był przeciwny natychmiastowemu zjazdowi przedstawicieli kolonialnych. Dnia 30 maja 1774 r. pi­ sał do przywódcy radykałów pensylwańskich Ch. Thompsona 74: ,,Blisko dwa lata temu wyznaczyliśmy komitety i prowadzimy korespondencję prawie z każ­ dym miastem i osadą kolonii. Przez ustanowienie tego środka łączności jesteśmy w słanie przekazywać sobie nawzajem najświeższe i najważniejsze wiadomości i ustanowić unię, wywołującą strach u naszych adresa­ tów... Kongres jest absolutnie potrzebny, tak mi się

wyEighteen Century Journal being a Record of the Yeas 1774 -1776, zebrane przez J. Hampdena, London 1940, s. 89.

73 A. Schlesinger, The Colonial Merchants, s. 303 - 306.

daje, ale dopiero za jakiś czas projekt ten może być rozważany. Boję się, że w obecnej chwili nie mógłby on dać żadnej odpowiedzi prowincjom na ich kłopo­ ty...". Przeciwwagę kongresu widział Adams i jego bo-stoński Komitet Korespondencyjny w utworzonej 5 czerwca 1774 r. ,,Solemn League and Covennt", wzywającej Amerykanów do całkowitego zerwania z Anglią. Wysuwając projekt ligi, Adams miał nadzieję wznowienia walki ekonomicznej z Koroną, tym razem jednak pod przewodnictwem radykałów i ludu (com­ mon people), a nie kupców. Przyjęcie tej ligi przez inne kolonie połączyłoby zatem ich walkę o wolność z walką przeciwko bogatemu i konserwatywnemu ku-piectwu 75.

Wiadomości o planie „Solemn League and Covenant" wysuwanym przez Boston przestraszyły kupców nowo­ jorskich, którzy zdawali sobie sprawę, że w przypad­ ku przyjęcia ligi dawałaby ona radykalnemu Bostono­ wi kierownictwo w walce z Anglią. Aby temu zapobiec, zmieniono natychmiast przywódców Komitetu Kores­ pondencyjnego na bardziej umiarkowanych, a ci z kolei niemal równocześnie (6 czerwca) z utworzeniem w Bo­ stonie ligi wysunęli kontrpropozycję zwołania kongre­ su na początku września tegoż roku.

O losie kongresu czy ligi zadecydowało miasto kwa-krów — Filadelfia. Miało ono co prawda silną grupę radykałów, ale przeważył autorytet umiarkowanego w poglądach autora znanych ,,Listów farmera pensyl­ wańskiego" — Johna Dickinsona. Pod jego wpływem wysłano bostończykom odpowiedź, w której radzono zachowanie „Firmnes Prudence and Moderation",

in-75 J. c. Miller, Origins, s. 303; C. D. Bowen, Adams John, s. 443 - 444.

formując ich jednocześnie o swym poparciu dla nowo­ jorskiego projektu zwołania kongresu 76.

Od tej chwili we wszystkich koloniach rozpoczęła się akcja wybierania przedstawicieli na ogólny kongres. Horacy Walpole zanotował w swym dzienniku na po­ czątku września 1774 r. 77: „Kolonie wyznaczyły ogólne

spotkanie na trzeciego tegoż miesiąca, by zgodzić się na środki, które obowiązywałyby w tym kraju aż do cza­ su odwołania karnych aktów wyznaczonych Bostonowi. Wszystko to razem wskazuje jednak bardziej na więk­ szą ostrożność, brak wiary we własne siły i niezdecy­ dowanie niż na gorący patriotyzm". Równocześnie z wyborami delegatów na kongres poszczególne kolo­ nie deklarowały, a później wysyłały pomoc w postaci przesyłek pieniężnych i żywnościowych dla zablokowa­ nego przez Anglików Bostonu 78.

Wyrażona przez dwanaście (bez Georgii) kolonii zgo­ da na zwołanie kongresu była dalszym krokiem w tworzeniu stałej współpracy międzykolonialnej. Realizowała mgliste marzenia Samuela Adamsa o stwo­ rzeniu trwałej unii między bardzo luźno dotąd ze sobą związanymi prowincjami, które jedynie w przypadkach szczególnie krytycznych, zagrażających ich bytowi po­ litycznemu (np. w czasach Konfederacji Nowej Anglii) czy gospodarczemu (czasy ustawy stemplowej), reali­ zowały stosunkowo trwałą współpracę. Usiłowania zje­ dnoczeniowe nie wytrzymywały jednak próby czasu. Z chwilą ustąpienia zagrożenia jednoczącego

mieszkań-76 New York City resolution, 6 VI 1774; Pennsylvania reso­ lution on the Boston Port Act, 20 VI 1774, Documents, s. 7 6 - 7 7 ;

The Letters of R. H. Lee, s. 123 - 124.

77 H. Walpole, Journal of the Reign of George of the Third

from the Year 1771 to 1781, t. I, London 1859, s. 365.

78 „New York Rivington's Gazette" nr 73 z 8 IX 1774; S. E. Mo-rison, The Oxford History, s. 206.,

ców kilku prowincji, separatyści — ceniący wyżej przy­ wileje płynące z samodzielności, których część w przy­ padku trwalszego wzajemnego powiązania musiałaby ulec likwidacji — doprowadzili do upadku powstałego związku. Dlatego też w prawie 150-letniej historii ko­ lonii mamy tyle Me zrealizowanych planów i krótko­ trwałych prób unii, które nie mogły lub nie chciały być przez nie przyjęte. Niemniej jednak spełniały one w pewnym sensie pozytywną rolę, każda bowiem, na­ wet połowiczna próba unii zostawiała w umysłach ko­ lonistów trwałe przekonanie, iż tylko połączeni mogą zwyciężać i zabezpieczyć swój byt gospodarczy i poli­ tyczny. Doprowadziło to do wyrażenia zgody na zwoła­ nie Kongresu przez dwanaście na trzynaście kolonii.

II. Unia lat 1774-1776