• Nie Znaleziono Wyników

Również i na samym kontynencie amerykańskim sy­ tuacja wewnętrzna pogorszyła się. Deklaracja Niepod­ ległości podzieliła społeczeństwo amerykańskie. Przed 1776 r. nie było zasadniczych różnic między patriotami (radykałami) a torysami (lojalistami). Według prof. Sa-velle 34 różnili się oni jedynie w poglądach na przyszłe reformy konstytucyjne w Imperium Brytyjskim. Do­ piero Deklaracja Niepodległości wykazała sprzeczności

między mieszkańcami prowincji. Stanowiła ona secesję, z którą należało walczyć, by przy pomocy siły podpo­ rządkować buntowników prawowitej władzy. Dotych­ czasowi torysi, mający dotąd w stosunku do Imperium zastrzeżenia głównie natury konstytucyjnej, musieli opowiedzieć się teraz bądź za królem, i wtedy walczyć z jego przeciwnikami, bądź przeciwko niemu, i stanąć po stronie walczących radykałów, z wszystkimi konsek­ wencjami wynikającymi z tego kroku. Przeważająca większość torysów pozostała lojalna wobec metropolii, stając w otwartej opozycji do patriotów. Ludzie wierni Koronie znajdowali się we wszystkich klasach społecz­ nych kolonii brytyjskich. Torysami byli bogaci kup­ cy, wielcy właściciele plantacji, anglikański kler, urzędnicy administracji kolonialnej, farmerzy i

rze-34 M. Savelle, Nationalizm and Other Loyalties in the Ame­

rican Revolution, ,,The American Historical Review", t. 67

mieślnicy. Często notowano różnice poglądów nawet w rodzinach. Dla przykładu: radykałem był Benjamin Franklin, zaś jego syn William, gubernator królew­ ski New Jersey, jednym z przywódców lojalistycz-nych. Torysi znajdowali się we wszystkich stanach. Z nich rekrutowali się szpiedzy armii brytyjskiej, do­ noszący sztabowi gen. Howe'a o ruchach wojska kon­ tynentalnego, jego stanie i wyposażeniu.

Z punktu widzenia patriotów lojaliści byli zdraj­ cami i z tego powodu stanowili większe niebezpie­ czeństwo od jawnych, deklarujących swe przekonania nieprzyjaciół. Jefferson, wyrażając ogólne przekona­ nie patriotów w tej sprawie, twierdził: ,,Wszyscy je­ steśmy zgodni, że to nasi, tutejsi torysi są bardziej niebezpieczni dla ogólnej sprawy i są gorsi niż ata­ kujące siły brytyjskie. Kilku ich przywódców dopro­ wadziło, do wszystkich naszych dotychczasowych nie­ szczęść" 35. Coraz częściej też podnosiły się w czasie obrad Kongresu głosy, aby zdrajców, tj. ludzi nie zga­ dzających się na walkę o niepodległość prowincji, ka­

rać śmiercią.

Pod wpływem tych głosów 21 sierpnia Kongres Kontynentalny wydał rezolucję skierowaną do wszy­ stkich zgromadzeń prowincji. Osoby, które zostaną znalezione w obozach wojskowych, a nie będą żołnie­ rzami, i którym udowodni się, że działały na szkodę Stanów Zjednoczonych, poniosą karę śmierci, zgodnie z wyrokiem przeprowadzonego sądu wojennego. Co prawda wprowadzenie w czyn powyższej rezolucji nie było proste, chociaż opublikowano jej tekst w prasie patriotycznej. Patriotom brakowało sił i środków do walki z wrogiem wewnętrznym, zwłaszcza że lojaliści znajdowali się wszędzie.

Alarmy o niebezpieczeństwie ze strony lojalistów ciągle dochodziły do Kongresu. I tak 9 listopada Kon­ gres na wieść, że stan New Jersey, gdzie aktualnie to­ czyły się walki, kontaktuje się z nieprzyjacielem, zale­ cił gubernatorowi, radzie i zgromadzeniu tego stanu powzięcie szybkich i efektywnych środków, by zapobiec przekazywaniu wiadomości Anglikom 36.

Zajęcie Filadelfii zamieszkanej przez kwakrów wzmocniło pozycje torysów. Oburzony Samuel Adams pisał w lutym 1777 r. do przyjaciela 37: „Torysi w Ame­ ryce zawsze działają jednym systemem. Ich kwaterą główną był Boston, teraz Filadelfia. Sprawiają oni cią­ głe kłopoty publicznymi radami, dostarczaniem wiado­ mości i pbparciem udzielanym generałowi Howe. Ich wpływy rozciągają się na całe Stany Zjednoczone. Wa­ si torysi w Massachusetts komunikują się z nieprzyja­ cielem w Brytanii tak samo dobrze jak i w Nowym Jorku. Wysyłają oni i otrzymują wiadomości... Mówią, że ... bezczelnie triumfują i zuchwale cieszą się z suk­ cesu sił Howe'a w Jersey".

Po zajęciu przez Anglików Nowego Jorku stał się on aż do końca wojny oparciem dla ludzi lojalnych Ko­ ronie. Tutaj zaczęli napływać ochotnicy z prowincji, którzy zasilali tworzące się oddziały, walczące o utrzy­ manie dotychczasowej zależności od metropolii. Tutaj powstał złożony z mieszkańców Connecticut i Nowego Jorku słynny lojalistyczny oddział ,,Queen Ranger" — zdyscyplinowany, świetnie wyposażony i opłacany przez Brytyjczyków. Oddział ten stanowił poważną siłę woj­ skową.

36 JCC, t. V, s. 693; t. VI,. s. 915, 939. Stworzono nawet w Kongresie specjalny komitet mający na celu zabezpieczenie przesyłania wiadomości do nieprzyjaciół.

Drugim punktem zbrojnego oparcia dla sił torysow-skich była Kanada, gdzie również do końca 1776 r. or­ ganizowano przy boku armii brytyjskiej kompanie to-rysów ,,Loyal Greens" z Johnstonem i „Tory Ranger" z Butlerem na czele 38.

Na początku 1777 r. silne grupy lojalistów próbo­ wały występować przeciwko siłom patriotycznym w hrabstwie Somerset i Worcester w Marylandzie. Członkowie Kongresu, po ucieczce w połowie grudnia 1776 r. z Filadelfii przebywający w stolicy tegoż stanu, uchwalili rezolucję 30 upoważniającą zgromadzenie Ma­ rylandu do wysłania artylerii i milicji stanowej celerri podporządkowania sobie niepewnych elementów i aresz­ towania ludzi wydających się być przywódcami grup to-rysowskich. Wyznaczył im miejsce i dzień, w którym mieszkańcy wymienionych okręgów mają złożyć przy­ sięgę wierności Stanom Zjednoczonym. Tych, którzy odmówiliby, należało rozbroić.

Doszło również do wystąpień lojalistów w hrabstwie Sussex, w sąsiednim stanie Delaware, gdzie zastosowa­ no podobne sankcje. Nie przeszkodziły one jednak ele­ mentom wiernym Koronie w dalszej działalności. W końcu marca 1777 r. hrabstwa Accomac, Somerset, Worcester ponownie przysłały do Kongresu prośby i pe­ tycje o pomoc w likwidacji niebezpieczeństwa we­ wnętrznego.' Wyznaczony do zorientowania się w si­ łach i możliwościach grup torysowskich, działających w zagrożonych hrabstwach, komitet doniósł, że znaj­ duje się tam 4 do 5 tys. ludzi, z których dwie trzecie jest bardzo niechętnych zarówno Stanom

Zjednoczo-38 The Writings of G. Washington, t. IV, s. 519-521; A. B.

Hart, American History Told, s. 511 - 513; C. H. Van Tyne, The

Loyalists in the American Revolution, New York 1902, s. 147.

nym, jak i sprawie niepodległości. Dnia 19 kwietnia uchwalono rezolucję 40 mówiącą, iż należy aresztować i usunąć z tych hrabstw wszystkie osoby wpływowe, manifestujące swą niechęć do amerykańskiej sprawy, umieszczając je w odległych i specjalnie zabezpieczo­ nych obozach w innych stanach. Należy odebrać im broń i wyznaczyć specjalnych komisarzy, którzy wy­ cenią ich osobisty majątek. Obliczą też czynsz, który te osoby powinny otrzymać za swe posiadłości. Rezo­ lucja zalecała również upoważnienie odpowiednich urzędników do sprawdzania, czy w powyższych hrab­ stwach nie tworzą się jakieś inne grupy występujące przeciwko wolności amerykańskiej. Upoważniała także stan Maryland do powołania batalionu wojska w ra­ mach przyszłego zaciągu oraz dodatkowo 300 członków milicji, a stan Delaware — 100 członków milicji, ce­ lem współpracy z batalionem kontynentalnym w za­ bezpieczeniu spokoju na swym terenie.

Te i inne zarządzenia w minimalnym tylko stopniu poprawiły sytuację w stanach Delaware i Maryland. Torysi działali tam nadal jawnie, nawiązując kontakty z marynarzami brytyjskich okrętów wojennych, prze­ kazując wiadomości i wysyłając ludzi. Prowadzili po­ między sobą ożywioną korespondencję, odmawiali udziału w milicyjnej służbie stanowej, zbierali infor­ macje dla nieprzyjaciół oraz przygotowywali się do zbrojnego powstania. W tym stanie rzeczy Kongres Kontynentalny 3 lipca 1777 r. nakazał 41 oddziałom wojska pod dowództwem płka Richardsona natychmia-stowe udanie się do zbuntowanych hrabstw, położenie kresu rebelii i aresztowanie przywódców wystąpień. Do podobnych wystąpień doszło w Filadelfii, gdzie

rów-40 JCC, t. VII, s. 284 - 286.

nież patrioci starali się nie dopuścić do wybuchu tory-sowskiego powstania. Kongres nakazywał władzy wy­ konawczej Pensylwanii, aby starała się izolować lub aresztować osoby wrogo nastawione do sprawy niepod­ ległości. Dnia 8 października zaproponowano 42, że to-rysów-kwakrów należy wysłać z Filadelfii do Staun­ ton w Augusta, co zostało przyjęte. Tegoż samego dnia wydano ponownie rezolucję mówiącą, iż ktokolwiek po­ może Anglikom, będzie uważany za zdrajcę sprawy amerykańskiej. Upoważniono też gen. Waszyngtona do karania w takich wypadkach śmiercią tych, którzy bę­ dą przekazywali wiadomości o stanie wojsk, ich uzbro­ jeniu i planach.

Czynna, zagrażająca utrzymaniu niepodległości pań­ stwa działalność torysów na terenie wszystkich stanów zmusiła siły patriotyczne do skupienia swych poczy­ nań na opanowaniu sytuacji wewnętrznej. W tych go­ rących chwilach szczególnie doniosłą rolę koordyna­ tora działań odegrał Kongres Kontynentalny. To wła­ śnie na jego obradach przedstawiciele stanów podej­ mowali akcje skierowane przeciwko wewnętrznemu wrogowi, stąd kierowali nimi, uzgadniając ich prze­ bieg w zależności od aktualnej sytuacji. Akcje te przy­ bierały różne formy, mniej lub bardziej radykalne. Zmuszano lojalistów do składania przysiąg 43, odbiera­ no im, tak ważne dla każdego obywatela, prawo głosu, zakazywano opuszczania terytorium, na którym zamie­ szkiwali, uznając ich za nieprzyjaciół, grożono śmier­ cią i konfiskatą majątku, a w szczególnych

przypad-42 JCC, t. VIII, s. 592, 745-746; t. IX, s. 784-785; The Letters

of R. H. Lee, t. I, s. 321; J. Adams do żony, 8 IX 1777: „That

we have been obliged to attempt to humble the pride of some iesuits, who call themselves Quakers, but who love money and land better than liberty or religion", Letters, t. II, s. 187.

kach, np. sekt religijnych, stosowano metodę perswa­ zji 44. Należy jednak zdać sobie sprawę, że były to ra­ czej półśrodki, nie poparte korzystną dla stanów sy­ tuacją wojskową, finansową czy polityczną. W tych warunkach Kongres nie (był po prostu w stanie po­ wstrzymać wzrostu liczby i siły popieranych przez Bry­ tyjczyków materialnie i finansowo grup ludności nie­ chętnych samodzielnemu bytowi trzynastu prowincji.