Nie wszystkie poczynania Kongresu znalazły pełną aprobatę zgromadzonych delegatów. Znaczna ich część łudziła się nadzieją powrotu do dawnych, zmoderni zowanych co prawda, ale zgodnych stosunków z Ko roną. Wyrazem tego stanowiska była przedstawiona Kongresowi przez konserwatystów tzw. ,,Petition to the King", w której proszono Jerzego III o przywró cenie dobrych stosunków z koloniami, o zaniechanie wojny i odwołanie krzywdzących prowincje amery kańskie aktów, bezprawnie wydanych przez parla ment. W zamian za te ustępstwa autorzy petycji go dzili się na uznanie swej zależności od metropolii 54. Petycja spotkała się z silną opozycją patriotów, któ rych programem było otwarcie portów dla statków całego świata, prowadzenie dalszej wojny celem wy walczenia własnych, niezależnych od metropolii rzą dów kolonialnych.
John Adams twierdził m. in. 55, iż „...żadne petycje
53 JCC, t. II, s. 168, 208.
54 JCC, t. II, s. 158 - 162.
55 M. C. Tyler, The Literary History of the American Revo
nie trafiają i nie przemawiają do umysłów przekup nego parlamentu brytyjs'kiego, co jest oczywiste... je żeli chcemy uzyskać jakąś pomoc, musi ona przyjść z innych części świata, musi być rezultatem unii i określonej rewolucji kolonii. Trzeba zmusić siłą do ustąpienia niesprawiedliwych ciemiężycieli, zgodnie z nakazami rozumu". Mimo sprzeciwu patriotów pe tycję do króla uchwalono i wysłano do Londynu, co świadczy o silnych jeszcze tendencjach konserwatyw nych i lojalistycznych wśród kolonistów, których przedstawicielami była część delegatów Kongresu.
Thomas Mc Kean', długoletni członek Kongresu Kontynentalnego, tak oceniał sytuację z 1775 r., mó wiąc, że około jednej trzeciej ludności było przeciwko rewolucji „Zastanawiając się nad tym mogę stwierdzić na podstawie własnych obserwacji... że było o wiele więcej niż jedna trzecia ludności występującej prze ciwko nam, patriotom" 56. Była to więc poważna siła, domagająca się przywrócenia harmonijnych stosunków z Wielką Brytanią, z czym musieli liczyć się patrioci. Oczekiwaniu na odpowiedź Korony towarzyszyło oblężenie Bostonu przez armię Zjednoczonych Kolo nii, dalszy jej rozwój, próby tworzenia manufaktur produkujących broń, zawieranie pokoju z Indianami oraz walka z torysami. Wysłana petycja kolonii do króla minęła się z aktem królewskim, tzw. „A procla mation by King for suppressing Rebellion and Sedi tion" z 23 sierpnia 1775 r. głoszącym, iż kolonie znaj dują się w stanie rebelii. Wiadomość o tym akcie do szła do kolonii dopiero w październiku. W tym samym czasie działający w Kongresie patrioci całą swoją ener gię skierowali na załatwienie spraw bieżących, które krok po kroku scalały kolonie, i ich bardzo odrębne
interesy w jedną, chociaż różnorodną całość. Szczegól nie trudne do załatwienia były sprawy graniczne mię dzy poszczególnymi koloniami. Często dochodziło na pograniczu do sporów terytorialnych, bowiem nie ist niały ściśle wyznaczone granice określające teryto rium danej prowincji.
Zwykle w takich momentach kolonie zwracały się do metropolii, która stawała się arbitrem i rozsądzała śporne kwestie. Jednakże w nowej sytuacji było to niemożliwe. W związku z tym delegaci poszczególnych kolonii zaczęli zwracać się o pomoc do Kongresu ma jącego w założeniu radzić i postanawiać dla dobra ogółu. We wrześniu 1775 r. doszło do sporu między osadnikami Wirginii a Pensylwanii, załagodzonego wy znaczeniem przez Kongres czasowej granicy między tymi koloniami 57. W sierpniu 1775 r. doszło również do krwawego sporu granicznego między osadnikami Connecticut a Pensylwanii nad rzeką Susquenhannah w pobliżu doliny Wyoming. Incydenty te stwarzały niebezpieczeństwo dla kolonii i ich wspólnej walki. Ponieważ polubowne załatwienie sprawy nie pomogło, w końcu października Kongres wyznaczył specjalny komitet złożony z członków prowincji nie zaangażo wanych w sporze, w celu powzięcia decyzji. Stanął on przed trudnym zadaniem, szczególnie że uczestnicy sporu zamieszkiwali na terytorium Indian szczepu Onandago, z którymi chciano zachować pokojowe sto sunki.
Komitet • rozpoczął swą działalność od wydania oświadczenia, że Kongres mając na uwadze „bardziej doskonałą unię" między wszystkimi koloniami i rozu miejąc ważność w tym względzie powstałego konflik tu wzywa zgromadzenia tych dwóch kolonii do jak
najszybszego załagodzenia sporu i niedopuszczenia do dalszego rozlewu krwi. Dnia 20 grudnia 1775 r. ten sam komitet stwierdzając, że w obecnych warunkach przeciąganie sporu może mieć zgubne konsekwencje dla amerykańskich prowincji, ogłosił w imieniu Kon gresu apel o zaprzestanie wszystkich wrogich poczy nań, zwrócenie własności zabranej prawowitym właś cicielom oraz uwolnienie osób postronnych. W tej sa mej rezolucji Kongres obiecał, że w przyszłości podej mie odpowiednią decyzję co do określenia przynależ ności spornego terytorium. Ponadto w kwietniu 1776 r. Kongres upomniał osadników w Wyoming, aby nie stwarzali żadnych incydentów mogących skłócić kolo nie, tak szczęśliwie egzystujące w unii, od której za leży dobro wszystkich 58. Dzięki swemu zaangażowa niu się w rozstrzyganie sporów terytorialnych zagra żających całości Kongres stał się wyrazicielem inte resów trzynastu kolonii. Występując w ich obronie i próbując załagodzić nieporozumienia umacniał po wstającą unię.
Kwestie terytorialne wiązały się ściśle ze sprawami bezpieczeństwa pogranicza. Z myślą o zamieszkują cych te obszary osadnikach Kongres, w imieniu ko lonii, starał się prowadzić zakrojone na szeroką skalę rokowania ze szczepami indiańskimi, by utrzymać po kój z ich strony. Na Południu sędzia pokoju sądu naj wyższego kolonii Karolina Południowa — William Henry Drayton, znany radykał, podpisał odpowiedni traktat pokojowy z Indianami plemienia Czirokezów.
58 C. Braxton rozważając problem sporów stwierdza: „...Pre vious to Indpendence all disputed must be healed and harmony prevail. A grand constitution league must be formed and a su-perintendending Power also. It is true savin of wit: we must hang together or separated", JCC, t. IV, s. 283.
Na północy wysłany przez Kongres w celu prowadze nia misji pastor Kixkland daremnie usiłował porozu mieć się w Albany (Nowy Jork) z wysłannikami In dian (sierpień 1775). Przeszkadzali w tym agenci bry tyjscy, nawołujący Indian do walki z kolonistami. Aby temu przeciwdziałać, zgromadzenie przedstawicieli kontynentu uchwaliło wysłanie na swój koszt misjo narzy, którzy mieli poza propagowaniem wśród Indian ewangelii namawiać ich do neutralności w toczącej się wojnie 59.
W listopadzie 1775 r. specjalny komitet sugerował kongresowi potrzebę rozszerzenia wymiany handlowej z Irokezami, co mogłoby ich zdaniem przywrócić po kojowe stosunki z tymi plemionami. W celu uniknię cia jakichkolwiek zadrażnień postulowano, aby han del ten prowadziły osoby wyłącznie uprawnione przez komisarzy w specjalnie do tego przeznaczonych fak toriach (proponowano stałe miejsca w Albany i Sche nectady, gdzie wybrane przez Kongres osoby specjal nie czuwałyby nad tym handlem).
W końcu listopada R. H. Lee pisał do Waszyngto na 60, że traktat przyjaźni z Indianami Ohio i innymi zamieszkującymi ten teren, mimo wielkich utrudnień ze strony Anglików, będzie zawarty w najbliższym czasie. W departamencie środkowym czyniono wysiłki mające na celu porozumienie się z silnym szczepem Delawarów. Na zaproszenie komisarzy przybył do Fi ladelfii wódz zwany Captain White Eyes (Kapitan Białe Oczy); który został bardzo uroczyście przyjęty na obradach Kongresu. Prezydent Kongresu J. Han cock (Massachusetts) wygłosił do niego specjalne prze
59 „The Rivington's Gazette" z 9 XI 1775; JCC, t. III, s. 351;
Letters, t. I, s. 420 - 421.
mówienie, zapewniając o przyjaźni ludności żyjącej w Zjednoczonych Koloniach dla szczepu Delawarów. Kongres wyznaczył misjonarzy mających działać wśród Delawarów, uczyć ich religii chrześcijańskiej i rolnic twa. Wyrazem tej przyjaźni było wyznaczenie spe cjalnego nauczyciela mającego uczyć młodzież indiań ską pisania, czytania, arytmetyki oraz kowala pracu jącego dla szczepu. Obaj mieli być opłacani przez Kon gres. Również na wniosek komisarzy tego depar tamentu, znających Indian, jeden z wodzów szczepu został mianowany pułkownikiem w armii kontynen talnej. Namawiano także Delawarów do zawierania pokoju z innymi sąsiednimi plemionami, co rozsze rzyłoby krąg przyjaciół kolonistów wśród Indian tego obszaru 61.
Pragnąc uniknąć wszelkich nieporozumień co do możliwości służby Indian z terenów północnych w ar mii kontynentalnej, Kongres Kontynentalny' wydał rezolucję stwierdzającą, że istnieje taka możliwość, jeśli zainteresowany tą sprawą Indianin będzie miał zgodę rady swego szczepu oraz Kongresu. Poinformo wano również Indian, że w razie jakichkolwiek spraw konfliktowych z białymi osadnikami powinni najpierw zwraoać się ze skargą do komisarzy uprawomocnio nych do rozstrzygania takich sporów, zamiast chwytać z miejsca za broń 62.
W specjalnej mowie wysłanej 11 czerwca 1776 r. Kongres zwrócił się do rad plemiennych Konfederacji Sześciu Narodów Irokezkich z prośbą, by nie pozwa lali swym młodym wojownikom przyłączać się i wy stępować po stronie nieprzyjaciół kolonii, bo tego
ty-61 JCC, t. III, s. 343, druga mowa, t. IV, s. 191; Letters, t. I, s. 331.
pu postępowanie Indian nie zapewni dobrosąsiedzkich stosunków między stronami. Ten apel Kongresu nie odniósł skutku, jednak jego ogłoszenie świadczy za równo o braku sił kontynentalnych do prowadzenia ofensywnej polityki w stosunku do Indian, jak też o tendencjach pokojowego załatwiania trudnych spraw ze strony Kongresu, co zmieni się w późniejszym okresie.