• Nie Znaleziono Wyników

W poniedziałek 5 września 1774 r. rozpoczął swe obra­ dy w Filadelfii (Pensylwania) Kongres międzyprowin-cjonalny zwany Kontynentalnym. Doszło do niego w rezultacie wspólnych poczynań różnych grup poli­ tyczno-społecznych, które widziały w nim możliwości

załatwienia i wygrania własnych interesów. Radyka­ łowie, w większości rekrutujący się z delegatów No­ wej Anglii, myśleli o tzw. „polityczno-handlowym kongresie kupców" złożonym z przedstawicieli wielu portów i uprawnionym do podejmowania akcji obo­ wiązujących wszystkich bez wyjątku kolonistów. Umiarkowani, delegaci z Rhode Island i część dele­ gatów z Wirginii, uważali Kongres za początek przy­ szłej szerokiej współpracy międzyprowincjonalnej, polegającej na corocznych spotkaniach przedstawicieli lokalnych ciał ustawodawczych w celu lepszego za­ bezpieczenia wspólnych interesów. Wreszcie konserwa­ tyści z Nowego Jorku i Filadelfii pragnęli wykorzy­ stać obrady Kongresu w celu zaspokojenia swych do­ raźnych interesów nie widząc lub nie chcąc zobaczyć konieczności dalszego kontynuowania międzyprowin-cjonalnych spotkań w przyszłości 1.

Jednym z najważniejszych problemów stojących przed przybyłymi na obrady deputowanymi było okre­ ślenie stosunku kolonii do Anglii. Nie było to rzeczą łatwą, jeżeli się weźmie pod uwagę odmienność

13. Rzut oka na Trzecią Ulicę w Filadelfii. Litografia F. Haber-mana

trywań na tę podstawową sprawę delegatów i posz­ czególnych kolonii. Instrukcje dawane delegatom na Kongres przez ich Zgromadzenia czy Komitety Kores­ pondencyjne wysuwały wprawdzie szeroko propago­ wane przez prasę kolonialną hasło 2 przywrócenia har­ monii w stosunkach między Wielką Brytanią a Ame­ ryką, jednak wyboru środków prowadzących do tego celu mieli dokonać sami daputowani 3.

2 A. Schlesinger, Prelude to Independence, s. 203.

3 List uwierzytelniający kolonii New' Hampshire mówił np., że zebrani w Filadelfii delegaci są po to, „by ułożyć projekty, konsultować się i przyjąć środki możliwie najdogodniejsze dla wyjścia z obecnych trudności, zabezpieczyć i uwiecznić prawa,

I tak na początku sierpnia zgromadzenie Wirginii wydało rezolucję deklarującą, że po 1 listopada nie będzie się importować z Wielkiej Brytanii bezpośred­ nio lub pośrednio żadnych towarów z wyjątkiem me­ dycznych 4. Zakazywano również handlu niewolnika­ mi, którzy byli sprowadzani z Afryki lub Indii Za­ chodnich. O sytuacji patriotów w Bostonie pisał J. Gal­ loway do gubernatora New Jersey W. Franklina: „...Są oni zapaleńcami i wierzą w powstanie związku donie-importowania towarów brytyjskich (non-importation agreement), ale mam nadzieję, że kolonie wspólnie odrzucą niepłacenie za ich herbatę, co zadość uczyni powszechnym żądaniom..." 5. Z drugiej strony kupcy

z Nowego Jorku i Filadelfii stanowczo sprzeciwiali się uchwaleniu rezolucji dotyczącej zerwania w jakiej­ kolwiek formie stosunków handlowych z Anglią, go­ dząc się w ostateczności na bardziej liberalne kroki. Dnia 4 sierpnia 1774 r. „New York Journal" pisał sar­ kastycznie: ,,Jeżeli zatrzymamy import sami, to dla­ czego nie przerwiemy eksportu? Czy to rozciąga się tylko na Wielką Brytanię i Irlandię, czy też obejmuje Indie Zachodnie? Kiedyż to przerwanie handlu roz­ pocznie się?"

Jednakże mimo różnic poglądów jedno nie podlega­ ło żadnej dyskusji. Jakiekolwiek porozmnienie z me­ tropolią mogło nastąpić wyłącznie po odwołaniu krzywdzących i niesprawiedliwych względem kolonii ustaw. Niebezpieczeństwo grożące ze strony Korony zmusiło kolonistów, a raczej ich przywódców, do

pod-wolność i przywileje, aby przywrócić taki pokój i harmonię, obopólną zgodę, która istniała poprzednio między krajem ojczy­ stym a jego koloniami". JCC, t. I, s. 13 - 30.

4 The Papers of T. Jefferson, i. I, s. 137 - 138.

jęcia wspólnej akcji, zwołany zaś Kongres miał po­ kierować jej przebiegiem.

Wyrazem opinii publicznej w tym momencie był artykuł w „New York Rivington's Gazette", który ukazał się 2 września 1774 r. pt.: „Do szanownych delegatów, którzy wkrótce będą na Zgromadzeniu Ge­ neralnym Kongresu". Między innymi pisano w nim: „...oczy milionów czekają na wasze najważniejsze de­ cyzje: od waszych obecnych uchwał zależy los tego wielkiego imperium i los ojczystego imperium także: śmierć albo życie, wolność albo niewola musi być ostateczną alternatywą waszego męstwa lub waszej słabości. Jeżeli wybierzecie pierwsze, będziecie jako te błyszczące na niebie gwiazdy, jeżeli zaś wybierze­ cie drugie — hańba, dyshonor, wstyd i niesława będą po śmierci waszej".

Delegaci jadący na Kongres spotykali się wszędzie z oznakami sympatii. Z dwunastu kolonii przybyło na zjazd 56 przedstawicieli, w tym 22 miało wykształce­ nie prawnicze. Jedynie Georgia nie przysłała swych przedstawicieli. Jej gubernator królewski nie dopuścił do wyboru delegatów na zgromadzeniu kolonialnym. Delegaci, którzy zjawili się na ogólne spotkanie pro­ wincji w mieście leżącym w środkowych prowincjach, należeli do „najbogatszych i najbardziej zręcznych po­ lityków amerykańskich". O nich to pisał John Adams 6, że ,,w jednej trzeciej byli torysami, w jednej trzeciej wigami, w jednej trzeciej zaś. mieszańcami, niepewny­ mi co do tego, po której stronie należy się opowie­ dzieć".

Powyższy podział sił w Kongresie odpowiadał w przybliżeniu układowi i podziałowi poglądów spo­ łeczeństwa trzynastu prowincji amerykańskich.

kałowie, czasami zwani wigami lub patriotami, repre­ zentowani w Kongresie przez Samuela i Johna Adam­ sów z Nowej Anglii, Christophera Gadsdena z Karo­ liny Południowej, Patricka Henry i Richarda Henry Lee z Wirginii dążyli do niepodległości kolonii oraz peAvnych reform we własnych zgromadzeniach usta­ wodawczych, tj. bardziej demokratycznych form rzą­ du.

Konserwatywnie nastawione grupy ludności miały swych przedstawicieli w osobach Josepha Gallowaya z Pensylwanii, Jamesa Duana z Nowego Jorku, Ed­ munda Randolpha z Wirginii i Georga Reada z Dela­ ware. Pragnęli oni jedynie w ramach konstytucyjnych reorganizacji przestarzałej ich zdaniem struktury or­ ganizacyjnej Imperium Brytyjskiego. Postulowali po­ szerzenie kompetencji lokalnych władz kolonialnych w sprawach bezpośrednio ich interesujących. Pozostali przedstawiciele prowincji, podobnie jak znaczna część społeczeństwa kolonialnego, byli niezdecydowani. O pozyskanie tej środkowej grupy, bardzo zresztą licznej, zależnej w swych przekonaniach od propa­ gandy i nastrojów chwili, miały zabiegać te dwie gru­ py zarówno w Kongresie, jak też na kontynencie.

Pierwsze starcie między grupami nastąpiło już w pierwszym dniu ogólnoamerykańskiego zjazdu. Cho­ dziło o wybór miejsca obrad. Miasto Filadelfia ofia­ rowało bowiem przybyłym Carpenter Hall, natomiast Galloway jako spiker izby kolonialnej State House. Po pierwszych kłótniach zdecydowano się przyjąć ofertę miasta. Przewodniczącym został spiker wirgiń-skiej Izby Niższej — Peyton Randolph, człowiek bar­ dzo bogaty, o poglądach umiarkowanych, cieszący . się szacunkiem Południa, sekretarzem zaś radykał filadel­ fijski Charles Thompson.

zamknię-14. Independence Hall, miejsce obrad Kongresu i podpisania Deklaracji Niepodległości 4 lipca 1776 r. Filadelfia, Pen­ sylwania. Litografia współczesna

te w czasie obrad, a członkowie pod słowem honoru zobowiążą się utrzymywać w sekrecie przebieg dzia­ łań Kongresu, dopóki większością nie zdecyduje się, co może zostać opublikowane" 7.

Pierwszą rozstrzygniętą sprawą formalną był spo­ sób głosowania, co do którego były poważne różnice zdań wśród delegatów. W czasie gorącej i długiej de­ baty przedstawiciel Wirginii, Patrick Henry, wygłosił swe słynne przemówienie, w którym podkreślił z całą stanowczością, że nie ma różnic między prowincjami, stwierdzając, że on sam ,,nie jest Wirgińczykiem, lecz Amerykaninem" 8. Nawoływał do jedności. W końcu

7 JCC, t. I, s. 25.

8 The John Adams Papers, wyd. F. Donovan, New York 1965,

uchwalono, że na Kongresie każda kolonia lub pro­ wincja będzie miała prawo jednego głosu, co tłuma­ czono tym, że Kongres „w obecnej chwili" nie ma możliwości otrzymywania od wszystkich takich mate­ riałów, które pozwolą ustalić „rangę każdej kolonii". Ta zasada dawała małym i słabym koloniom możność decydowania w sprawach ogółu, co równało wszystkie kolonie, wiążąc je ze sobą w momentach ustalania uchwał obowiązujących wszystkich zainteresowanych.

Dnia 17 września 1774 r. wpłynęła do Kongresu re­ zolucja delegatów zgromadzenia hrabstwa Suffolk (Massachusetts) 9, w której mieszkańcy twierdzili zgo­

dnie, że chociaż królem ich jest Jerzy III, odrzucają i nie zgadzają się z ostatnimi aktami parlamentu bry­ tyjskiego, uderzającymi w ich handlowe i osobiste sprawy. Uważają, że budowanie fortyfikacji w Bosto­ nie zagraża zarówno ich wolności, jak i wolności wszystkich prowincji w Ameryce, postanawiają więc dla swej obrony zorganizować milicję, która raz w ty­ godniu będzie uczyć się sztuki wojennej. Dodawali ponadto, że nie będą sprowadzać i używać herbaty, szczególnie wschodnioindyjskiej, ani innych towarów, które zaleci Kongres Kontynentalny. Rezolucję koń­ czyło twierdzenie, że zabezpieczeniem wykonania tych postanowień zajmie się powołany specjalny komitet, złożony z mieszkańców hrabstwa.. Prosi się Kongres o akceptację poczynań mieszkańców Suffolk.

Odpowiedź Kongresu była natychmiastowa. Dnia 18 września Kongres uchwalił rezolucję, w której za­ pewnił, że „wierzy w efekty zjednoczonych wysiłków Ameryki Północnej", będące praktycznie wyrazem aprobaty dla akcji Massachusetts i zarazem obietnicą

« Rezolucja Suffolk i odpowiedź Kongresu JCC, t. I, s. 31 - 37, 39 - 40.

pomocy ze strony innych kolonii. Zgadza się również ze zdaniem mieszkańców Suffolk. J. Adams zanoto­ wał tego dnia w swoim dzienniku 10: „W Kongresie byliśmy szlachetni, wielcy uczuciem i wymowni. Ten dzień przekonał mnie, że Ameryka pomoże Massachu­ setts i nie pozwoli jej zginąć". Uchwalono również, że

„składki od wszystkich kolonii na pomoc dla potrze­ bujących, łagodzące strapienia naszych braci w Bosto­ nie, powinny być tak długo zbierane i dostarczane, jak długo będzie to potrzebne". Poparcie rezolucji hrabstwa Suffolk przez Kongres było ważnym kro-kiem w polityce radykałów w Nowej Anglii. Konser­ watysta J. Galloway ocenił to jako „kompletną de­ klarację wojny".

Samuel Adams tak pisze o swej działalności w Kon­ gresie w liście do przyjaciela Warrena 11: „... Zapew­

niałem w prywatnych rozmowach z poszczególnymi osobami, że jeżeli będziemy dążyć razem do akcji sa­ moobrony i wolności, to przez swoje stanowisko, na­ wet nie dowodząc jego słuszności, jawnie pozostałe prowincje dodadzą nam sił wszystkimi środkami, ja­ kimi dysponują... Jest bardzo ważne, aby amerykań­ ska opozycja połączyła się".

Obrady toczyły się dalej. Dnia 15 września ,,New York Rivington's Gazette" doniósł swoim czytelnikom, że w czasie sesji Kongresu przedstawiciele Karoliny Północnej zaproponowali przerwanie od 1 stycznia 1775 r. importu i eksportu do Wielkiej Brytanii, a od 1 października do Irlandii. Przyjęcie takiego planu byłoby niebezpieczne dla grupy Galloway'a. Ludzie ci widzieli w przerwaniu handlu źródło zadrażnień z An-glią, wierząc raczej w memoriały i petycje.

10 The Works o} J. Adams, t. II, s. 18.

11 Samuel Adams do Josepha Warrena, 25 IX 1774, The Wri­

O Kongresie tego okresu tak pisze John Adams 12; ,,Nudny rzeczywiście jest nasz business •— powolny jak ślimak... 50 gentlemenów spotyka się razem, wszy­ scy sobie obcy, jeden z drugim nie mają wspólnego języka, idei i poglądów. Są oni zazdrośni jeden o dru­ giego, strachliwi i nieporadni". Ci sami jednak ludzie uchwalili 22 września rezolucję 13, w której Kongres zwrócił się z prośbą do kupców i ludzi o podobnych zawodach w koloniach, aby nie wysyłali do Wielkiej Brytanii zamówień na towary, a także aby zarządzili wstrzymanie wykonania wszystkich swoich postano­ wień do czasu uchwalenia przez Kongres środków mających zabezpieczyć wolność Ameryce.

W kilka dni później, 27 września 1774 r., Kongres jednomyślnie uchwalił, że „...po 1 grudnia nie będzie się importować do brytyjskiej Ameryki z Wielkiej Brytanii i Irlandii żadnych towarów i wyrobów, jak również stąd nie będzie się eksportować do Wielkiej Brytanii żadnych towarów i wyrobów po rzeczonym 1 grudnia. Towarów takich nie będzie się używać ani nabywać" 14

Uchwalając ten akt deputowani nie mogli działać wbrew opinii większości Amerykanów, życzących so­ bie powrotu dawnych dobrych stosunków, szczególnie handlowych, z ojczystym krajem, czemu oczywiście nie sprzyjała przyjęta rezolucja. Dlatego też celem

12 J. Adams do żony, 25 IX 1774, Letters, t. I, s. 47.

13 JCC, t. I, s. 43; tę uchwałę przedrukowano w 76 numerze „New York Rivington's Gazette", 29 IX 1774. Dodano informa­ cję, że delegaci w miejskiej tawernie wznieśli 32 toasty: pierw­ szy za króla, drugi za królową, piąty za stałą unię kolonii, osiemnasty za szczęśliwe przywrócenie przyjaznych stosunków między Wielką Brytanią a jej zamorskimi posiadłościami, ale na konstytucyjnych zasadach.

zmniejszenia jej wymowy grupa umiarkowanych kon­ serwatystów z J. Gallowayem na czele już następne­ go dnia przedłożyła Kongresowi pod obrady tzw. plan proponowanej unii między Wielką Brytanią a kolo­ niami (A plan of proposal Union between Great Bri­ tain and the Colonies) 15, będący pewnego rodzaju

modyfikacją planu Franklina z 1754 r. Według niego kolonie miałyby swoją reprezentację w parlamencie, dającą im pozory wolności, zaś na ich czele stałby tzw. President General wyznaczony przez króla i Wielką Radę (Grand Council), wybieraną przez re­ prezentantów kilkunastu kolonii raz na trzy lata. Każdy akt stający się prawem musiałby mieć zgodę Wielkiej Rady i parlamentu angielskiego.

Po całodziennej debacie nad planem przeprowadzo­ no głosowanie, w wyniku którego (6 kolonii przeciw, 5 za) został on odłożony do późniejszego rozpatrzenia. Odroczenie planu Gallowaya było wyrazem niechęci radykałów do wiązania się z Wielką Brytanią, wska­ zywało na walkę ekonomiczną o odwołanie krzywdzą­ cych ustaw. Swe separatystyczne dążenia opierali oni na podobnych dwukrotnych zwycięstwach ekonomicz­ nych w okresie wcześniejszym. Było to więc general­ ne zwycięstwo grupy radykałów, którzy już wtedy —-według słów Gallowaya — ,,chcieli absolutnej niepod­ ległości kolonii" 16.