• Nie Znaleziono Wyników

Pozornie zrozumiała kwestia relacji dowodu i argumentacji, przy bliższej analizie, okazuje się zawierać kilka niuansów terminologicznych związanych z naukowym, profesjonalnym i potocznym używaniem terminów, którym to niuansom warto się przyjrzeć. Gdy ktoś zapyta gimnazjalistę, skąd wie, że a2 + b2 = c2, to może ów gimnazjalista równie dobrze stwierdzić, że wie to od nauczycielki matematyki i jego odpowiedź będzie argumentem, w pewnych warun-kach całkiem dobrym2, ale nie będzie dowodem. z pewnością nie każdy argument jest więc dowodem (dość wspomnieć tu argument z autorytetu, argumenty oparte na rozumowaniach statystycznych i uprawdopodobniających, albo nawet argumenty personalne). Każdy dowód może natomiast stać się argumentem, jeśli jest przytoczony w sytuacji komunikacyjnej, sam w sobie natomiast, by tak rzec – zawieszony w próżni, nie stanowi argumentu w standardowym znaczeniu tego słowa.

Ponadto przegląd podstawowych pozycji z zakresu teorii komunikacji i argumentacji dowo-dzi, że w literaturze przedmiotu „argumentem” nazywane są też zjawiska na pierwszy rzut oka niedające się nijak wyrazić w schemacie przesłanek i konkluzji – argumentum ad homi-nem – odwoływanie się do przekonań i postaw rozmówcy, któremu poświęciłem osobną część niniejszej pracy, argumentum ad personam – przytyki osobiste, obelgi, czy argumentum

2 W takiej sytuacji mamy do czynienia oczywiście z argumentem z autorytetu. Problemowi autorytetu poświęciłem pracę magisterską i dwa artykuły (Sękowski 2012, 2016, por. Bocheński 1993, Rusinek i Załazińska 2005). Na gruncie czysto teoretycznym da się dowieść, że argument z autorytetu może być argumentem stricte dedukcyjnym, w którym komponenta zaufania jeśli jest w ogóle obecna, to pozbawiona zostaje osłabiającego rozumowanie wpływu. Jednak w praktyce spełnienie wszystkich warunków, których wymagałoby sformułowanie czysto dedukcyjnego argumentu z autorytetu, jest raczej niemożliwe – wymagałoby to racjonalizacji zaufania, pokazania, że nie jest tylko aktem zależnym od czynników psychologicznych, ale od czynników rozumowych. Niemniej z całą pewnością stwierdzenie św. Tomasza, że argument z autorytetu jest najsłabszym możliwym argumentem, jest przesadzone.

40

ad baculum – czyli zastraszanie (por. np. Szymanek 2008a, Tokarz 2006, Szymanek i in. 2005).

Nazywanie zastraszania argumentem wydaje się w pierwszej chwili cokolwiek ekscentrycz-ne, a już z pewnością kontrintuicyjne i niezgodne z praktyką językową, która każe nazywać argumentem zabiegi racjonalne. Bliższa analiza wskazuje jednak, że problem jest nieco bar-dziej złożony. w przypadku użycia wymienionych powyżej chwytów w dyskusji – argumen-tum ad hominem, ad personam, ad baculum – można wyobrazić sobie co najmniej dwie różne sytuacje – pierwszą, oczywistą, w której motywacja nadawcy jest emocjonalna i drugą, w której jest ona racjonalna. Nie wydaje się zaskakującym podejrzewanie motywów emocjo-nalnych u kogoś, kto uwagę skupia na poglądach interlokutora, jak to ma miejsce w argumencie ad hominem – nadawca takiego argumentu może samemu chcieć coś ukryć i uniknąć sytuacji, w której musiałby zdać relację z własnych przekonań, może być dla przy-kładu świadom, że własnych poglądów nie jest w stanie dostatecznie dobrze uzasadnić i z tego powodu może unikać rozmowy o nich. Tym bardziej jasne jest, że emocjonalne mogą być powody, dla których ktoś posuwa się w dyskusji do obrażania adwersarza, a wręcz do agresji słownej względem niego i zastraszania – gdy przykładowo jeden drugiemu wytknął fundamentalną niewiedzę, to ten drugi w poczuciu kompromitacji i przegranej może chcieć za wszelką cenę odegrać się na swoim rozmówcy i działać już nie po to, by kogoś do czegoś przekonać, ale – w zaślepieniu emocjami, wedle zasady „oko za oko” – po to, by pierwszy po-czuł takie same, przykre emocje. Może też jeden zastraszaniem próbować wymusić zmianę zachowania, czy poglądów drugiego.

Wydaje się jednak, że w przypadku każdego z rzeczonych trzech zabiegów dyskusyjnych da się pomyśleć również motywację racjonalną, na przykład w sytuacji, w której mamy do czy-nienia z manipulantem, który traktuje argumentację czysto instrumentalnie, jako narzędzie pozwalające osiągnąć sukces na drodze do wytyczonego sobie celu. Najłatwiej chyba wyobra-zić sobie to w przypadku argumentu ad hominem – racjonalnym jest dążenie do uzgodnienia przekonań i do ich wzajemnej spójności, ergo w odpowiednio szerokim kontekście nastawio-nym nie tylko na bezpośrednią argumentację postulowanej tezy ale również na przekonanie adresata lub jego ośmieszenie, argumentacja ad hominem punktująca sprzeczności w przekonaniach adwersarza będzie zabiegiem racjonalnym w tym sensie, że będzie wska-zywała konkretne usterki logiczne i tą drogą prowadziła do celu zamierzonego przez nadaw-cę – będzie więc racjonalna w tym sensie, że będzie środkiem dobranym adekwatnie do przy-jętego celu.

41

Paradoksalnie również w przypadku argumentów ad personam i ad baculum da się pomyśleć motywację racjonalną na podobnej zasadzie. Jeśli nadawca za cel obiera sobie nie tyle poda-nie możliwie najlepszego uzasadpoda-nienia głoszonej przez tezy, co przekonapoda-nie adresata, wtedy użycie wyzwisk i obelg, a także zastraszenie może okazać się nader skutecznym zabiegiem za sprawą presji psychicznej, jaką wywołuje. w przypadku wyzwisk i obelg nadawca może liczyć na to, że nazywając rozmówcę głupkiem, idiotą, czy nieukiem, spowoduje, że ów odruchowo w pierwszej kolejności podejmie próbę zaleczenia urażonego poczucia własnej wartości lub odbudowania w oczach nadawcy wizerunku osoby inteligentnej i przez to przyjmie perswa-dowaną przez nadawcę tezę, wolną od łatki idiotyzmu. w przypadku zastraszenia przekonu-jący liczy, że zastraszany dla uniknięcia bólu zgodzi się z tezą nadawcy i przyjmie ją ze stra-chu. i w tym sensie argumenty ad personam i ad baculum mogą być przejawem pewnej ni-skich lotów racjonalności polegającej na umiejętności doboru skutecznych środków do osią-gnięcia celu.

Jednak w takim przypadku racjonalność ad personam i ad baculum jest już racjonalnością sprowadzoną do poziomu prostej pragmatyki człowieka posługującego się tego rodzaju za-biegami, a nie racjonalnością samego argumentu. Rozumowanie nadawcy podporządkowane jest celowi, jednak z tej racji, że celem jest prymitywnie pojęte przekonanie odbiorcy, to ar-gumentacja skupia się na odbiorcy, a nie na tezie. Wobec tego nadawca za kryterium oceny środków przyjmuje nie to w jakim stopniu wspierają one samą tezę, ale to w jakim stopniu jego zdaniem przekonują odbiorcę do przyjęcia tezy.

42

ROZDZIAŁ 6

Outline

Powiązane dokumenty