• Nie Znaleziono Wyników

Sytuacja identyczna jak w przykładzie 28

Ad personam jako forma ad hominem

Przykład 29. Sytuacja identyczna jak w przykładzie 28

A: Wiesz co, szczerze ci powiem, że ja popieram całkowity zakaz aborcji, nie może być tak, żeby każda kobieta miała swobodny w żaden sposób nie kontrolowany dostęp do

136

aborcji. Taka wolna amerykanka doprowadzi do atrofii odpowiedzialności.

B: Ale z tego, że – jak to ująłeś – „nie może być tak, żeby każda kobieta miała swobod-ny w żaden sposób nie kontrolowaswobod-ny dostęp do aborcji” – nie wynika jeszcze, że abor-cja ma być całkowicie zakazana, wynika z tego jedynie, że aborabor-cja powinna być w jakiś sposób reglamentowana.

Przykład 30. Sytuacja identyczna jak w przykładzie 28.

A: Wiesz co, szczerze ci powiem, że ja popieram całkowity zakaz aborcji, nie może być tak, żeby każda kobieta miała swobodny w żaden sposób nie kontrolowany dostęp do aborcji. Taka wolna amerykanka doprowadzi do atrofii odpowiedzialności.

B: Dziwi mnie, że tak uważasz. Prof. Goldfinger, którego darzysz przecież dużym sza-cunkiem i niejednokrotnie powołujesz się na niego, otwarcie mówi, że powinien zo-stać utrzymany obowiązujący kompromis aborcyjny.

Przykład 31. Sytuacja identyczna jak w przykładzie 28.

A: Wiesz co, szczerze ci powiem, że ja popieram całkowity zakaz aborcji, nie może być tak, żeby każda kobieta miała swobodny w żaden sposób nie kontrolowany dostęp do aborcji. Taka wolna amerykanka doprowadzi do atrofii odpowiedzialności.

B: To, że kobiety nie powinny mieć swobodnego dostępu do aborcji, to wyłącznie two-ja prywatna opinia. Trudno zgodzić się z tezą, za którą zamiast faktów przemawiają jedynie opinie.

Przykład 32. Sytuacja identyczna jak w przykładzie 28.

A: Wiesz co, szczerze ci powiem, że ja popieram całkowity zakaz aborcji, nie może być tak, żeby każda kobieta miała swobodny w żaden sposób nie kontrolowany dostęp do aborcji. Taka wolna amerykanka doprowadzi do atrofii odpowiedzialności.

B: Duby smalone bredzisz. Idź się trochę dowiedzieć na ten temat. z niedouczonymi ignorantami nie będę rozmawiał.

Ostatni ze sformułowanych przykładów – przykład 32. – to najpodlejsza i najbardziej pro-stacka postać argumentum ad personam. Argument zawarty w przykładzie 28. jest z kolei, wydawać by się mogło, klasycznym argumentum ad hominem, który nie budzi najmniejszych nawet podejrzeń o najsłabszą choćby aluzję ad personam. Spośród przedstawionych wyżej pięciu przykładów wszystkie za wyjątkiem ostatniego ewidentnie personalnego, są argumen-tami podpadającymi pod pojęcie ad hominem – w pierwszym wykazuje się sprzeczność wy-głoszonej właśnie opinii adwersarza z wcześniej deklarowanymi przez niego poglądami, w drugim wytyka się adwersarzowi, że w jego argumencie w mimo pozorów co do formy nie zachodzi tak naprawdę wynikanie, w trzecim wskazuje się interlokutorowi na sprzeczność

137

z uznawanym przez niego autorytetem, a w czwartym atakuje się przesłanki rozumowania, które jest podstawą argumentu sformułowanego przez rozmówcę i wskazuje się przy tym, że są one za słabe a przez to niewystarczające dla uzasadnienia wygłoszonego poglądu.

Przyjrzyjmy się przez moment przykładowi trzeciemu, gdzie w argumencie rozmówca B po-wołuje się na prof. Goldfingera. Jest to na pierwszy rzut oka argument z autorytetu. Jednak autorytet dobrany jest według specyficznego klucza – nie tak jak być to powinno w racjonalnym argumencie z autorytetu – według kompetencji w dziedzinie, której dotyczy dyskusja – ale według tego, jaki jest stosunek rozmówcy A do tego autorytetu. w tej sytuacji w konstrukcji argumentu przestaje liczyć się aspekt obiektywny dyskutowanej sprawy, a na pierwszy plan wysunięte zostają implicite przekonania adwersarza, ergo argument ten zosta-je zrelatywizowany względem adwersarza – relatywizacja, jak już pokazaliśmy w uzasadnieniu twierdzenia (podać numer twierdzenia), jest wyznacznikiem tego, czy mamy do czynienia z argumentem ad hominem, czy nie – ponieważ mamy tu do czynienia z uzależnieniem merytorycznej zawartości argumentu od tego, jakie są przekonania rozmów-cy A – bez względu na to czy prof. Goldfinger wart jest szacunku i czy jest specjalistą w sprawach bioetycznych, rozmówca B powołał się na niego – musimy stwierdzić, że jest to argument ad hominem. Ten przykład jednoznacznie dowodzi, że zbiory argumentów ad ho-minem i z autorytetu co najmniej krzyżują się, a być może po prostu nie ma ostrej granicy między ad hominem a argumentem z autorytetu. w tym przypadku jest to również siłą rzeczy argument bardziej nastawiony na przekonanie adwersarza niż na dojście do prawdy – gdyby chodziło o dojście do prawdy, większą uwagę poświęciłby rozmówca B uzasadnieniu autory-tetu, a za to zrezygnowałby najprawdopodobniej z podkreślenia, że rozmówca A ów wskaza-ny autorytet szanuje i poważa.

Wracając do naszych czterech przykładów (odrzucamy ewidentny argument ad personam) – musimy przyznać, że choć podpadają one pod kategorię ad hominem, to z drugiej strony, albo w stosownym kontekście, albo po odpowiedniej korekcie stylistycznej, mogą, zachowując charakter ad hominem, nabrać automatycznie charakteru bardziej emocjonalnego – zarówno w tym sensie, że ich forma zdradzać będzie stany emocjonalne nadawcy, które mogą stać za komunikatem, jak i w tym sensie, że będą wpływały wprost na stan emocjonalny odbiorcy. Przez to będą nabierały cech ad personam, zresztą już w tej chwili, gdyby wycelować któryś z tych czterech argumentów w osobę przewrażliwioną na własnym punkcie, w kogoś o skłonnościach narcystycznych, jakiegoś neurotyka, mógłby on niespodziewanie wybuchnąć gniewem, a przynajmniej wziąć do siebie te uwagi i potraktować nie jako racjonalne, a jako złośliwe. Naturalnie można w tej chwili stwierdzić, że przecież osoba neurotyczna, albo nar-cystyczna, prawdopodobnie ma zaburzone procesy poznawcze i źle interpretuje zachowania

138

innych. Oczywiście jest to uwaga, którą trzeba wziąć pod uwagę, od przyjętego rozstrzygnię-cia tej kwestii zależeć będzie bowiem, czy możemy cztery wspomniane w przykładach argu-menty traktować jako noszące znamiona ad personam, czy nie. z drugiej jednak strony roz-wiązanie kwestii tego, czy ów neurotyk słusznie dostrzeże ślady ad personam tam, gdzie inni ich nie widzą, bo jest od innych bardziej spostrzegawczy na tym punkcie tudzież bardziej wy-czulony, czy też postrzega po prostu błędnie, nieadekwatnie do rzeczywistości – otóż rozwią-zanie tej kwestii nie leży już w gestii logiki, ani teorii argumentacji, jest ono problemem z dziedziny psychologii zahaczającym o pewne założenia metafizyczne i epistemologiczne, a jako taki nie stanowi przedmiotu dociekań niniejszej pracy. Stąd też, można oczywiście stwierdzić, że cztery wyliczone przykłady argumentów nie mają w sobie najmniejszego na-wet śladu ad personam, można też stwierdzić odwrotnie, że skoro istnieją ludzie, którzy te ar-gumenty odebraliby osobiście, to znaczy, że jest możliwym personalne ich traktowanie. Za pierwszym można argumentować, że w przedstawionej formie argumenty te nie mają żadne-go bezpośrednieżadne-go zwrotu wytykająceżadne-go jakąś cechę osoby, do której są kierowane, ale bro-niąc drugiego można stwierdzić, że choć personalna treść nie jest wyeksplikowana w nich wprost, to zawarta jest między wierszami, w obliczu tego można bronić pierwszego stwier-dzając, że przecież przedmiotem racjonalnego, logicznego badania powinno być to, co jest wprost stwierdzone, a nie domysły o tym, jaką być może chciano w argumencie zawrzeć alu-zję, wobec tego można dalej bronić drugiego mówiąc, że badać trzeba zjawisko w całej jego złożoności a nie ograniczać arbitralnie pole poszukiwań. Można powiedzieć, że neurotyk przesadza, a intencje nadawcy nie były złe, albo że nadawca powinien liczyć się z neurotyczną naturą odbiorcy, jeśli tylko o niej wiedział, i formułować argumenty w bardziej oględny spo-sób. Można dalej stwierdzić, broniąc drugiego, że przecież każdy z czterech omawianych ar-gumentów wytyka adwersarzowi taką, czy inną logiczną nieostrożność, jakieś potknięcie, a przez to wskazuje na brak uważności, albo wręcz, zwłaszcza jeśli tego typu argumentów padnie w dyskusji więcej, o brak kompetencji logicznych i elementarne błędny, o przeczenie samemu sobie, a więc być może i o głupotę… Argumentów przemawiających za jedną bądź drugą opcją można byłoby tu wyliczyć jeszcze dużo więcej. Można też rozważyć przykład ana-logiczny względem tego z neurotykiem, ale analizie poddać tym razem osobę nie przewrażli-wioną, ale niewrażliwą na punkcie emocjonalnych kontekstów, na przykład osobę cierpiącą na zespół Aspergera – rozmówca dotknięty tym schorzeniem w obliczu któregoś z czterech dyskutowanych tu argumentów nie będzie nawet przeczuwał możliwości jakiegoś innego ich rozumienia niż tylko w ściśle logicznym sensie, dosłownie tak jak zostały wyrażone – nie bę-dzie więc podejrzewał, że ktoś sugeruje mu głupotę, bo przecież nikt nie mówi, że jest on głu-pi, ale tylko zwraca uwagę na jeden, konkretny błąd, a jeden błąd to nie świadectwo głupoty przecież. Biorąc pod uwagę perspektywę, w jakiej postrzegać będą osoby dotknięte zespołem

139

Aspergera, moglibyśmy więc sądzić, że argumenty te rzeczywiście nie mają cech personal-nych kuksańców. Wniosek taki wydaje się też nadużyciem, a znów szczegółowe badanie kwe-stii wymagałoby wykroczenia z obszaru logiki ku zagadnieniom metafizycznym, epistemolo-gicznym i przede wszystkim psycholoepistemolo-gicznym.

W związku z tym bezpiecznie jest stwierdzić, że pierwsze cztery z pięciu wyżej przedłożo-nych przykładowych argumentów brane wprost nie noszą personalnego charakteru, ale z drugiej strony nie zawierają jakiejś klauzuli, któryby wykluczyła możliwość takiego ich od-bioru, to znaczy odbioru bardziej personalnego. Ponadto nasuwa się tu kolejny istotny wnio-sek, mianowicie, że ocena personalnego charakteru argumentu zależy od uwarunkowań kon-tekstowych sytuacji komunikacyjnej, a także od czynników subiektywnych związanych z każdym uczestnikiem tejże sytuacji komunikacyjnej.

Okazuje się też w obliczu powyższych przykładów, że czynnikiem może mniej istotnym, ale jednak niepozbawionym znaczenia, są intencje nadawcy. w sytuacji ewidentnych przytyków personalnych intencje są w miarę jasne, ale jeśli w jakiejś skrajnej sytuacji doszłoby do takie-go rozwoju wypadków, że argument uraziłby interlokutora wielokroć mocniej, niż to sobie nadawca zamierzył, wtedy branie pod uwagę intencji do oceny sytuacji wydaje się posunię-ciem uzasadnionym. Największe natomiast znaczenie będą miały intencje w sytuacjach ta-kich, jak omawiane już na wiele sposobów rzeczone cztery pierwsze z pięciu wymienionych w powyższych przykładach argumentów ad hominem. Jeśli bowiem w którejś z tego rodzaju sytuacji, gdzie nadawca argumentu wytyka swemu rozmówcy brak logicznej spójności, ale w rzeczywistości bardzo szanuje swojego adwersarza i uważa za człowieka wybitnie inteli-gentnego, i nie ma przy tym intencji sugerować mu jakichkolwiek szerzej zakrojonych przy-war w rodzaju głupoty, a chce tylko zwrócić uwagę na pewną logiczną nieścisłość, a z drugiej strony jeśli rozmówca ma ogromny dystans do siebie, jest odporny na krytykę i potrafi przy-znać się do błędu – jeśli tak się będzie miała sytuacja, to byłoby kuriozalnym usiłowanie wy-kazania, że owo zawarte w argumencie wytknięcie logicznej usterki zawiera podtekst ad per-sonam. Jeśli sytuacja miałaby się podobnie, ale rozmówca byłby przewrażliwiony na swoim punkcie, a nadawca świadom tej wrażliwości, wtedy, o ile odbiorca czułby się dotknięty, mo-glibyśmy mówić co najmniej o niedopatrzeniu ze strony nadawcy argumentu, a nie da się w takiej sytuacji wykluczyć również świadomej uszczypliwości. w tych przykładach poło-wicznego ad personam, ad personam niewypowiedzianego wprost, dużą rolę odgrywają in-tencje nadawcy, inin-tencje odbiorcy – ten bowiem może celowo wyolbrzymiać swoją reakcję, albo wręcz upozorować urazę, żeby manipulować nadawcą, albo sprowadzić rozmowę na in-ne tory. Ostatecznie też należy nadmienić, że ad personam bezpośrednio wypowiedziain-ne

mo-140

że być reakcją na ad personam ukryte pod postacią aluzji, albo na ad personam pozorne, które istnieje tylko w umyśle odbiorcy.

141

ROZDZIAŁ 19

Outline

Powiązane dokumenty