• Nie Znaleziono Wyników

o argumencie i argumentacji

ROZDZIAŁ 8 Dyskusja racjonalna

Pytanie o racjonalność dyskusji wiąże się nierozerwalnie z pytaniem o racjonalność jako taką. Na kartach niniejszej pracy raz po raz przywołujemy pojęcie racjonalności w różnych kontek-stach – racjonalnej argumentacji, racjonalnego rozumowania, racjonalnej reakcji – czy tak jak tutaj – racjonalnej dyskusji. Samo w sobie pytanie o racjonalność w ogóle doczekało się sze-rokich opracowań literaturowych, a to nie bez przyczyny, jest to bowiem pytanie żywotne w całej historii filozofii (por. Kleszcz 1998), a pojęcie racjonalności jest pojęciem jak się zdaje nie tylko opisowym w swej istocie, ale również wartościującym – powszechnie sądzimy ra-czej, że do racjonalności wypada dążyć, a irracjonalności – unikać – „bycie racjonalnym (rza-dziej irracjonalnym) jest wartościowane pozytywnie, stanowisko przeciwne zaś – negatyw-nie” (Kleszcz 2007) – za W. B. Gallie (1955) Kleszcz zalicza pojęcie racjonalności ze względu na rzeczone jego wartościujące zabarwienie w poczet terminów istotnie spornych, takich jak „demokracja”, „dzieło sztuki”, czy „doktryna chrześcijańska”, które dotyczą jakichś idei albo przedmiotów uznanych za wartościowe, wskutek czego posiadają zabarwienie emocjonalne (por. Kleszcz 2007). Zagadnienie racjonalności jakkolwiek zarówno interesujące i doniosłe, samo w sobie rozległe jest na tyle, że z powodzeniem stanowić może przedmiot osobnych badań, czego cytowane prace dowodzą. z tej jednak właśnie przyczyny siłą rzeczy nie zosta-nie przez nas w toku naszych analiz wyczerpująco omówione, a zadowolić się musimy w kontekście racjonalności dyskusji, czy argumentacji, intuicyjnym rozumieniem tejże – z pewnością przejawem racjonalności będzie w tym kontekście zgodność z logicznymi stan-dardami, ale też niekiedy, jeśli taki cel zostanie słusznie założony – pragmatycznie pojęta sku-teczność argumentacji.

Za Johnsonem (2000) Tokarz podchodzi do sprawy nieco bardziej szczegółowo i wylicza wa-runki racjonalnej i konstruktywnej dyskusji. w pierwszej kolejności należy doprecyzować z lekka to, czym jest racjonalna dyskusja. Już sam fakt dołączenia do słowa „dyskusja”

przy-52

miotnika „konstruktywna”, czy „racjonalna”, każe stwierdzić że dyskusja nie musi być ex defi-nitione racjonalna i konstruktywna. Tego typu etymologiczne wnioskowanie obarczone jest oczywiście wysokim prawdopodobieństwem błędu, jest po prostu zawodne, niemniej w tym przypadku prowadzi do konkluzji zgodnych z naszymi intuicjami co do pojęcia dyskusji. Za-uważyliśmy wcześniej, że dyskusja nierozerwalnie wiąże się z argumentacją – nie ma dysku-sji bez argumentacji. Zauważyliśmy też jeszcze wcześniej, że na mocy definicji, a i zgodnie z wyczuciem językowym, argumentacja nie jest zabiegiem, który bezwzględnie musi być ra-cjonalny, jest inaczej, trzeba powiedzieć coś słabszego – argumentacja, to zabieg, który w subiektywnej opinii argumentującego jest logicznym uzasadnieniem bronionej przez niego tezy, bowiem argumentem, jak już mówiliśmy, nazywamy podanie jakichś zdań jako uzasad-nienia innych zdań – a nie podanie zdań, które stanowią logiczne przesłanki dla innych zdań wokół których toczy się dyskusja. Skoro więc argumentacja sama w sobie z istoty rzeczy ska-żona jest subiektywizmem, to subiektywizmem dotknięta musi być też dyskusja, skoro wska-zujemy argumentację, jako specyficzne dla dyskusji zjawisko. Mamy w tym wnioskowaniu prostą przechodniość – jeśli wyjaśnienie jakiegoś pojęcia jest nieostre, to wszelkie pojęcia, których definicje w definiensie posługują się tym pojęciem, będą nieostre.

Warunki racjonalnej dyskusji wg Johnsona są więc następujące:

1. Strony muszą mieć jakiś wspólny interes 2. Ich opinie muszą się różnić

3. Każda ze stron musi wierzyć, że druga będzie postępować racjonalnie 4. Obie strony muszą być zdolne do zmiany przekonań

Warunek (2) jest tożsamy z warunkiem koniecznym, który omówiliśmy. Tokarz zauważa, że jest to warunek absolutnie podstawowy, stąd należy stwierdzić, że słusznie nazwaliśmy go warunkiem koniecznym.

Dwa kolejne warunki – (3) i (4) – wydają się natomiast co najmniej harmonizować z warunkiem wystarczającym, o którym mówiliśmy. Wspomniany intelektualny ekstrawer-tyzm bowiem pociąga za sobą zdolność do zmiany przekonań – nie nazwiemy przecież ani zdolnym do zmiany przekonań, ani intelektualnie otwartym, skostniałego ortodoksa, który od lat trwa uparcie przy swoim, tak więc warunek (4) z pewnością koresponduje z rzeczonym warunkiem wystarczającym. Intelektualny ekstrawertyzm również co najmniej nie stoi w sprzeczności z życzliwym założeniem, że nasz rozmówca jest osobą racjonalną – warunek (3).

53

Najwięcej kłopotu w tym kontekście przysparza warunek (1) stanowiący, że strony sporu muszą mieć jakiś wspólny interes. Jest to warunek kłopotliwy już to, gdy próbujemy go ze-stawić z wcześniej wspominanym warunkiem wystarczającym, już to, gdy zaczynamy zasta-nawiać się, czy rzeczywiście wspólnota interesów jest do dyskusji koniecznie potrzebna, a jeśli tak, to jaka miałaby ta wspólnota interesów być.

Punktem wyjścia do tych rozważań siłą rzeczy musi być namysł nad tym, czym jest wspólnota interesów w ogóle, a nie tylko w odniesieniu do dyskusji. Aż nadto oczywistym wydaje się stwierdzenie, że wspólnota interesów, to nic innego jak posiadanie przez jakąś grupę ludzi wspólnego celu. Taką etymologiczną refleksję słusznie należy uznać za trafną, bowiem nie ko-liduje z naszymi intuicjami. Niemniej wyobraźmy sobie grupę ludzi, w której wszyscy mają jeden wspólny cel, ale cel ten ma to do siebie, że łatwiej osiągnąć go w pojedynkę niż działając w grupie – czy o ludziach tworzących tę grupę sensownie będzie mówić, że mają wspólny in-teres?, że łączy ich wspólnota interesów? Raczej nie. Gdyby tak było, to można byłoby mówić o klientach sklepów monopolowych, że łączy ich wspólnota interesów, każdy bowiem z nich tę samą nieodpartą ochotę, by napić się alkoholu; podobnie o kierowcach można by w takiej sytuacji mówić, że dotyczy ich wspólnota interesów, bo każdy z nich potrzebuje od czasu do czasu tankować paliwo. Jednak używanie w odniesieniu do tych i podobnych grup pojęcia wspólnoty interesów w takim kontekście budzi wątpliwości.

Teraz przyjrzyjmy się drużynie piłkarskiej. w przypadku drużyny piłkarskiej mówienie o wspólnocie interesów, okazuje się być znacznie bardziej trafne. Przeanalizujmy więc, co specyficznego ma w sobie drużyna piłkarska, co odróżniałoby ją od przypadkowej grupy permanentnych degustatorów trunków, czy od ogółu kierujących samochodami. Każdy z piłkarzy ma cel ostatecznie ten sam – wygrana drużyny, do której należą (oczywiście posłu-gujemy się idealizacją i wykluczamy wszelkiej maści oszustwa) – istotnie można z pewnym przybliżeniem i w ramach potocznej komunikacji stwierdzić, że i wszyscy pijacy mają ten sam cel, i kierowcy również – w przypadku pierwszych będzie nim zdobycie alkoholu, w przypadku drugich tankowanie w bardziej dosłownym sensie – tym niemniej by uwypuklić w czym dokładnie rzecz, można powiedzieć, że o ile w przypadku drużyny piłkarskiej (czy w przypadku jakiegokolwiek innego sportu zespołowego) cel w ramach gry jest rzeczywiście ten sam, o tyle w przypadku amatorów napojów alkoholowych, czy kierowców, cel będzie ta-ki sam, ale nie ten sam (pod warunta-kiem, że jakaś grupka alkoholików nie stworzy gangu al-koholowego, a grupa kierowców nie zacznie podejmować działań uznanych za przestępcze, w celu zdobycia paliwa). o parze pijaczków, których stać na butelkę wódki wyłącznie, jeśli każdy z nich wyłoży całe swoje oszczędności, a więc de facto takich, którzy zabiegają o tę sa-mą butelkę wódki, będzie można powiedzieć, że łączy ich wspólnota interesów. Jeśli

nato-54

miast obaj stronią od siebie, bo za sobą nie przepadają i każdego z osobna stać na wódkę, wtedy każdy kupi sobie butelkę alkoholu dla siebie i choć cel będą mieli taki sam to już nie będzie on ten sam, a o nich samych nie będzie można już powiedzieć, że łączy ich wspólnota interesów, a przynajmniej będzie należało stwierdzić, że wspólnota ta jest bardzo wątła, czy wręcz jedynie potencjalna.

To osłabienie konkluzji o braku wspólnoty interesów nie jest jedynie zabiegiem asekuracyj-nym. Możemy bowiem racjonalnie przypuszczać, że jeśli jeden z nich posiada pompkę do ro-weru i dwie dętki, a drugi – wózek towarowy na rowerowych dziurawych kółkach, to w razie gdyby w okolicy roztrzaskał się TIR wiozący całą naczepę skrzynek z wódką, obaj pijaczkowie zawiążą sojusz pomimo wzajemnej niechęci i zaczną zwozić do meliny ten sam transport wódki, a następnie będą się nim dzielić. i w tym miejscu zgłosić można przysłowiowe „ale”, że choć chcą oni zdobyć ten sam transport wódki, to już uprzednio przyjąć można, że podzielą się butelkami, więc w istocie rzeczy zabiegają o nie te same, a tylko takie same butelki. Wąt-pliwość taka jest jak najbardziej zasadna i pokaże, że pojęcie wspólnoty interesów nie jest bezwzględnie jednoznaczne i w zależności od zasięgu w jakim rozpatrywać będziemy cele jednostek, będzie mniej lub bardziej widoczna. Ponadto tak naprawdę zastrzeżenie to poka-zuje, że słusznie wcześniej osłabiliśmy nieco nasz wniosek stwierdzając, że w przypadku ce-lów takich samych wspólnoty interesów może nie tyle brak zupełnie, co jest ona raczej poten-cjalna.

Specyfiką drużyny piłkarskiej jest zatem, że (raz jeszcze zaznaczmy – wykluczywszy oszu-stwo) każdy z piłkarzy dąży do tego samego celu (a nie jedynie – takiego samego). Skoro więc, jak zauważyliśmy wcześniej, w przypadku drużyny piłkarskiej, w przeciwieństwie do innych wspomnianych grup, można mówić o wspólnocie interesów, a zarazem spośród wyli-czonych grup drużyna piłkarska wyróżnia się tym, że jej członkowie mają ten sam cel, należy uznać, że wspólnota interesów jakiejś grupy ludzi wiąże się z tożsamością celu do jakiego ci ludzie zmierzają – ludzie, których łączy wspólnota interesu dążą do tego samego (a nie – ta-kiego samego) celu. Weźmy jednak pod uwagę osłabienie konkluzji w przypadku celów takich samych, w tej sytuacji musimy stwierdzić, że zawsze gdy cel przynajmniej dwóch ludzi jest ten sam, ludzi tych łączy wspólnota interesów. Ale stwierdziliśmy wcześniej, że w pewnym słab-szym sensie możemy mówić o wspólnocie interesów również wtedy, kiedy cel jakiejś grupy ludzi jest jedynie taki sam. Wobec tego musimy przyznać, że pojęcie wspólnoty interesów na tym etapie analizy nie wydaje się dość ostre – a być może jedynie nie jest dość precyzyjnie omówione – by dało się opisać w sposób bezwzględnie ścisły, jednoznacznie wskazujący co pod nie podpada, a co nie. z tej przyczyny zamiast definicji sformułujmy na razie następującą hipotezę:

55

Hipoteza 1. o wspólnocie interesów możemy mówić zawsze wtedy, gdy przynajmniej

Outline

Powiązane dokumenty