• Nie Znaleziono Wyników

c. potoczna teodycea – racjonalizacja cierpienia

Jednym z filozofów, który zastanawiał się nad problemem zła w świecie, był Gottfried Wilhelm Leibniz (1646–1716), który uznał, że Bóg ustanowił idealną harmonię monad, substancji, z których składa się byt. „Możliwe byłyby świa-ty inne niż ten, który istnieje, ale wszystkie byłyby mniej harmonijne. Świat rzeczywisty jest ze wszystkich możliwych najbardziej harmonijny, jego części najdoskonalej sobie odpowiadają. A przeto jest ze wszystkich najlepszy”19. Nie

sposób zaprzeczyć, że jest niedoskonały w szczegółach – twierdził autor

Teody-cei, ale „niedoskonałości są potrzebne dla tym większej doskonałości całości”.

Jego zdaniem, świat bez grzechu, błędu nie byłby tym, w którym najwyższą wartością jest wolność. Nie tylko filozofowie, nie tylko teologowie zadają so-bie pytania, dotyczące przyczyn istnienia zła i cierpienia. Trudno pogodzić ideę doskonałego Boga ze światem pełnym bólu, klęsk, przemocy, agresji. Wojny, holocaust, obozy koncentracyjne, cierpienie niewinnych poddają w wątpliwość dobroć, sprawiedliwość i miłość Wszechmocnego. Cierpienie pozostaje tajem-nicą wpisaną w dzieje świata, nie wszystkich satysfakcjonuje tłumaczenie jego istnienia wolną wolą człowieka (to wyjaśnienie odnosi się tylko do zła moral-nego). W ujęciu chrześcijańskich teoretyków, cierpienie, choć do końca nie da się go wyjaśnić i usprawiedliwić, może mieć sens. Ukrzyżowany Chrystus jest „dowodem solidarności Boga z cierpiącym człowiekiem”, pisze Jan Paweł II20. Odsyła on do tekstu Apokalipsy (21,4) św. Jana, w którym znajduje się zapowiedź nowej rzeczywistości, w której Bóg „otrze z oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już (odtąd) nie będzie”. Ta nadzieja – zdaniem religijnego hierarchy – pozwala wierzącym godzić się z cierpieniem do-puszczonym przez Boga, wpisanym w plany Opatrzności i nadać mu sens, jakim jest współuczestnictwo w dziele Odkupienia21. „Życie ludzkie tutaj na ziemi jest próbą […] w tej próbie życia, doświadczenia, cierpienia, sprawdza się człowiek, sprawdza się jego wiara. Tak jak złoto w ogniu […]. Patrzmy wciąż w tajemnicę Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, ażeby nie załamywać się, nie poddawać się poczuciu, że zło zwycięża, wierzyć w zwycięstwo dobra i do niego dążyć, a równocześnie mężnie przyjmować próby”22 – oto odpowiedź zwierzch-nika Kościoła na pytanie o Bożą opatrzność w obliczu zła i cierpienia. Podobne stwierdzenia – zgodne z oficjalną wykładnią doktryny chrześcijańskiej – znajdu-jemy w dyskursach chrześcijan uczestniczących w ankiecie, oto kilka wypowie-dzi: Gdybym nie wierzyła, że Chrystus w każdym z nas przeżywa naszą ludzką

dolę w teraźniejszości […] nie byłabym w stanie „przebaczyć Bogu” całego tego zła […]. Cierpienie bije w oczy, a wypływające z niego dobro jest głęboko ukry-te (kobieta, wiek nieznany); Dotąd ofiarowywałam za ludzi moje cierpienie […] ufam, że nie było daremne (kobieta, 33 lata). Religijna (chrześcijańska)

ekspli-kacja cierpienia przekonuje tylko ludzi wierzących, dla niewierzących nie jest to satysfakcjonujące wyjaśnienie. Często fakt istnienia zła i cierpienia to zasadniczy argument wysuwany przeciw tezie o istnieniu Absolutu.

20 Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 63.

21 A. Frossard, Rozmowy z Janem Pawełem II, Watykan 1982, s. 103.

D. Stosunek chrześcijan do niewierzących i do wyznawców

innych religii

W dyskursie potocznym, w publicystyce religijnej, uwidacznia się różny stosunek chrześcijan do niewierzących i myślących inaczej, „wierzących ina-czej”. Skrajną reakcją jest nietolerancja, przypisywanie niewierzącym i wy-znawcom innych religii najgorszych cech. Często chrześcijanie „współczują” ateistom, wyrażają zdziwienie, że można inaczej niż oni postrzegać świat i po-siadać odmienną – niereligijną – perspektywę aksjologiczną. Oto charaktery-styczne wypowiedzi: Nie mogę zrozumieć, jak mogą żyć ludzie bez wiary. Czym

żyją? Co im daje prawdziwą radość. Nie pogardzam ludźmi niewierzącymi. Jest mi ich tylko ogromnie żal […]. Gdyby nawet nie byli pewni – ci niby to nie-wierzący – że jest Bóg – Chrystus, to równie pewni nie mogą być, że Go nie ma. Najczęściej przyznają, że jest „Coś”. Więc siła? Idea? Jakże się boją, jak tchórzliwie boją nazwać to „Coś” – Bogiem (kobieta, 55 lat); Jakże mi żal, jak serdecznie żal tych wszystkich, dla których Jezus nie jest przedmiotem miłości i ufności! Pragną szczęścia, bo któż go nie pragnie. Ale nie szukają go tam, gdzie je można znaleźć. Jakże prawdziwe są słowa św. Augustyna o sercu, które jest niespokojne, póki nie spocznie w Bogu! (zakonnik, 48 lat); Żyję właściwie ze zdumieniem w głębi duszy, że są ludzie, którzy potrafią żyć bez nieustannego kontaktu z Nim (kobieta 66 lat); Chciałabym umieć podzielić się z ludźmi szczę-ściem wiary (kobieta, 50 lat).

M. Gandhi, hinduista, pisał, że Chrystus należy nie tylko do chrześcijań-stwa, lecz do całego świata: „Jestem przekonany, że gdyby Chrystus wrócił na świat, błogosławiłby życie wielu, którzy nigdy nie słyszeli Jego imienia, a któ-rzy swym życiem stali się żywym pktó-rzykładem cnót przez Niego praktykowa-nych: cnoty miłości bliźniego ponad samego siebie, czynienia dobra wszystkim, a nikomu zła…”23 Uczestnicy ankiety reprezentowali w większości postawę in-kluzywną, wyrażali nadzieję, że zbawienia dostąpią innowiercy i niewierzący, o ile „czynili w życiu dobro”. Nie stoi to w sprzeczności z oficjalną nauką Ko-ścioła – papież Jan Paweł II stwierdził: „Również dla tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i nie uznają się za chrześcijan, Boży plan przewidział drogę zbawienia. Jak czytamy w soborowym dekrecie o działalności misyjnej

Ad gentes, my wierzymy, że „wiadomymi tylko sobie drogami może Bóg

dopro-wadzić ludzi nie znających Ewangelii bez własnej winy” do wiary koniecznej do zbawienia. Oczywiście okoliczności „bez własnej winy” nie można zweryfi-kować ani ocenić za pomocą kryteriów ludzkich, trzeba je pozostawić wyłącz-nie Bożemu osądowi”24.

23 S. Klimaszewski (red.), Chrystus w moim życiu, s. 244.

24 Jan Paweł II, Audiencja generalna, Watykan, 31.05.1995, „L’Osservatore Romano” 1995, nr 8–9, s. 52.

Powiązane dokumenty