• Nie Znaleziono Wyników

2. Miejsce współczesnego człowieka między naturą a cywilizacją techniczną

2.4. Człowiek w drodze do samouszczęśliwienia

Szczególnie istotnym jest również to, iż ów proces nie jest w żadnym przypadku naszym wyborem, lecz można powiedzieć przeznaczeniem, którego nie możemy uniknąć.

Zjawisku temu towarzyszy wzrost tego, co Scheler nazywa ,,zróżnicowaniem indywiduum duchowego” oraz uniwersalizacje człowieka na poziomie społecznym, jego zachowań

62 M. Scheler: Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy. Warszawa 1987, s. 202.

63 Ibidem, s. 204.

zgodnych z oczekiwaniem społecznym - konwencją, przy jednoczesnej wewnętrznej, psychicznej reakcji na uległość wobec presji zewnętrznej, co niewątpliwie można zaliczyć do kosztów, jakie ponosi jednostka za akceptacje społeczności. Wspomniana uległość wobec świata zewnętrznego jest jednocześnie konieczną i proporcjonalną rezygnacją z siebie.

Pytanie najważniejsze, jakie w tej sytuacji można zadać, dotyczy sfery wartości czy w tych warunkach możliwy jest ich ogólny wzrost? ,,Wydaje mi się to, jak się rzekło, najogólniejszą formułą wszelkiej polityki w nowej epoce. Albowiem całkiem jasno musimy sobie uświadomić jedno: To nie epoki wzrastającego spiętrzenia napięć i partykularyzacji sił, lecz epoki zacierania się przeciwieństw są dla ludzkości najniebezpieczniejsze, oraz im właśnie towarzyszy największe żniwo krwi i łez”64. W połączeniu wielu nurtów etnicznych dotąd płynących niezależnie własnym korytem zatracają się wszystkie indywidualne wartości, wcześniej żywotne w ramach poprzednich małych środowisk. Wraz z odejściem etyki małych struktur społecznych i jednoczesną degradacją moralnych systemów danego typu, rodzi się potrzeba stworzenia hierarchii wartości, z jaką identyfikować by się mogła nie zintegrowana pod względem mentalnym społeczność nowego typu. Proces ten, który jest jednocześnie wpisany w kontekst rozwoju cywilizacyjnego, jest utrudniony w takiej sytuacji pojawiającym się zmniejszeniem znaczenia aspektu ducha, a wręcz jego pogardy, co widać chociażby po niższej ocenie wartości ducha w przejawach kultury czy siebie samego jako jego nosiciela. Zdaniem Schelera wartości życiowe odsunięte zostały już w okresie oświecenia wraz z kartezjańskim sposobem myślenia. Jak sam autor twierdzi - bez instancji ducha nie mogło by być możliwe poznanie prawdy, a moralność byłaby jedynie sprawą przyjęcia w ramach danej społeczności akceptowanej przez większość konwencji. ,,Jeśliby rzeczywiście miało nie być żadnej instancji ducha ludzkiego, która byłaby zdolna wznieść się ponad wszelkie klasowe ideologie i z nimi związane perspektywy interesu, to wszelkie możliwe poznanie prawdy pozostawałoby ułudą. Wszelkie poznanie byłoby wówczas – dokładnie tak samo, jak w ekonomicznym ujęciu dziejów stwierdza się faktycznie na temat etycznych praw priorytetu wartości, na temat dobra i zła – jedynie funkcją rezultatu walk klasowych”65.

Ważnym problemem w kontekście refleksji na temat wpływu rozwoju cywilizacyjnego jest konieczność ochrony ludzkich uczuć. Zdaniem Schelera ta sfera zdeprecjonowana została na rzecz triumfu racjonalizmu wraz z mechanicyzmem i poprzez tę jednostronność człowiek znalazł się w stanie zachwianej równowagi. Ta właśnie równowaga

64 Ibidem, s. 206.

65 M. Scheler: Problemy socjologii wiedzy. Warszawa 1990, s. 293.

wynika chociażby z samej konstrukcji psychicznej człowieka, i dlatego domaga się swoich praw, w ramach sfery racjonalnej i irracjonalnej. Człowiek współczesnej cywilizacji jest tym, który pozostaje z własnej woli nadmiernie wysublimowanym z własnych instynktów. Jest współcześnie zdominowany orientacją racjonalną zorientowaną na korzyści wynikające z pragmatycznych motywacji. Priorytetem staje się nie to, co wartościowe, lub nawet obniżając wymagania, przyjemne, nie to, ku czemu kieruje instynkt, lecz to, co może dać realną korzyść w wymiarze materialnym oraz to, co użyteczne. ,,Obraz dzisiejszego człowieka, chociaż nie wyzbywa się form duchowości ugruntowanych przez antyk, chrześcijaństwo i współczesną naukę – tam, gdzie się tego próbuje, schodzi się na manowce – zostaje jednak przez to zmodyfikowany w znacznym stopniu i pod bardzo istotnym względem”66. Konflikt między ideą a normą pozostaje także obszarem zacierania się przeciwieństw.

Cywilizacja zachodu, zdaniem Schelera, poprzez jednostronnie opartą o racjonalizm metodę naukową, zagubiła także ideę metafizyki. Człowiek poprzez to został odizolowany bezpowrotnie od jego wcześniejszego życiowego, egzystencjalnego kontaktu z zasadą wszechrzeczy. Z całą pewnością, przemiany jakie wnosi cywilizacja dwudziestego wieku z jednej strony wprowadzając nowe rozwiązania techniczne, w sferze emocji odcinają od korzeni życia wewnętrznego. Tak rysujące się zachwiane proporcje między naturą i cywilizacją, stwarzają pozory powstania nowych wartości, faktycznie zaś zawężają horyzont człowieczeństwa, pełnego uczestnictwa w procesie urzeczywistniania wartości.

Problem współczesnego człowieka polega przede wszystkim na jego koniecznej adaptacji do nowej rzeczywistości w sytuacji, gdy dostępna mu wiedza i doświadczenie zakorzenione w przeszłości, nie mogą mu tego ułatwić. Z konieczności lub, inaczej można powiedzieć z natury czasu w konfrontacji z ciągłym i coraz szybszym procesem zmian, jesteśmy zawsze o krok spóźnieni. ,,Współczesne idee człowieka i Boga – które tylko wespół mogą się zmieniać – są faktycznie tego rodzaju, że nie odpowiadają już historycznemu szczeblowi bytu i społecznej strukturze ludzkości dzisiejszej doby. Sytuują one człowieka w pewnej relacji do zasady świata, która odpowiada epokom ludzkości niedojrzałej, w niewielkim jeszcze stopniu dążącej do zacierania przeciwieństw, żyjącej w ściśle zamkniętych kręgach kulturowych”67. W takiej sytuacji trudno się dziwić psychicznemu i emocjonalnemu zagubieniu współczesnego człowieka, jego poczuciu nieadekwatności w kontakcie ze sztuczną rzeczywistością, będącą jego wytworem własnym, na który jednak

66 Idem: Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy. Warszawa 1987, s. 218.

67 Ibidem, s. 233-234.

psychicznie nie zawsze jest przygotowany. Dlatego współczesny człowiek na poziomie świadomości i osiągnięć intelektualnych, mimo dużych obciążeń, może poczuć się pewnie, natomiast na płaszczyźnie nieświadomej jest często pełen lęku.

W czasach obecnych, charakteryzujących się ogromnym przyspieszeniem cywilizacyjnym, okres jaki dzieli odkrycie naukowe od realnego efektu jego funkcjonowania w postaci jakiegoś produktu, staje się coraz krótszy. Konsekwencją tego jest coraz szybszy wzrost siły presji świata zewnętrznego na nasz osobisty, wewnętrzny świat duchowy, wymusza konieczność coraz szybszego przystosowania. Rozwój nauki i techniki w ramach tego, co nazywamy postępem cywilizacyjnym, nie spełnia jednego z podstawowych oczekiwań, jakim jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, zwłaszcza psychicznego. Jak na ironię owo poczucie lęku u człowieka współczesnego jest o wiele silniejsze niż te odczuwane w realiach całkowitej zależności od natury, od jej kaprysów.

Istotną kwestią także przy zagadnieniu kondycji psychicznej i tym samym wartą podkreślenia jest również odmienność sytuacji związków międzyludzkich, które kiedyś wzrastały poprzez uczucie wspólnoty siebie duchowego we wspólnie podzielanym spektrum wartości. To wyrażało się w związku jedności ego z duchem, które żyło, czerpiąc siłę z tego, iż jest, trwało wtopione w uczucia i idee kolektywne, tradycje pochodzące z przeszłości.

Jednostka coraz bardziej pozbawiona jest poczucia wspólnoty historii i wartości, za które wspólnie z innymi bierze odpowiedzialność. ,,To powoduje brak tych wszystkich głębszych cierpień, które u człowieka cywilizowanego rodzi dopiero jego własna odpowiedzialność za prowadzenie swego życia, następnie jego izolacja, samotność i niepewność, wyobcowanie ze wspólnoty, tradycji i natury, troska i lęk przed życiem, które zjawiają się w sposób konieczny wraz z uwolnieniem się z tych chroniących macierzyńskich więzów”68. W dalszej części Scheler przyznaje, iż mieli rację zarówno I. Kant oraz J.J. Rousseau twierdząc że cywilizacja w ogólnym bilansie stwarza więcej cierpień niż oferuje możliwości ich uniknięcia poprzez swoje rozwiązania. Błędem z drugiej strony byłoby nie przyznanie cywilizacji jej zasług, gdyż, z całą pewnością wnosi z sobą cały szereg ułatwień i przyjemności, jednak stałą prawidłowością jaką można tutaj zauważyć, jest ich płytkość, przy całej różnorodności ich oddziaływanie może obejmować samą powierzchnię życia. Życie toczy się, w efekcie wzrostu znaczenia argumentów utylitaryzmu, coraz bardziej na powierzchni wraz z potrzebami, relacjami międzyludzkimi, coraz bardziej oddalonymi od sfery najważniejszych wartości. Problemy te najistotniejsze dla człowieka

68 M. Scheler: Cierpienie, śmierć, dalsze życie. Warszawa 1994, s.24.

pozostają stałe, a ich rozwiązań sama nauka i technika nie odnajdują. ,,Niewiele marzeń zostało tak strasznie zniweczonych przez bieg rzeczy, jak marzenia XVIII w. o wzrastającym w dziejach szczęściu człowieka. Środki, narzędzia, maszyny, organizacje, powołane do tego, by owo szczęście wzrastało, tak bardzo usidliły sobą czynności i duszę człowieka, iż cel, ze względu na który zostały sporządzone, całkowicie popadł w zapomnienie; toteż człowiek w zasadzie bardziej cierpi z powodu tego technicznego świata środków, z powodu jego prawidłowości, jego przypadków i nieobliczalności, aniżeli z powodów jego niedostatków, do których usunięcia został on wymyślony i wytworzony”69. Ocena współczesnej cywilizacji, jeśli chodzi o sam eudajmonistyczny punkt widzenia pozostaje także negatywna i Scheler nie jest w tym odosobniony gdyż w historii filozofii można znaleźć wielu podzielających jego pogląd. Wniosek ten tym bardziej staje się oczywisty im bliżej przypatrzymy się celom, motywacjom czy sposobowi przeżywania współczesnego człowieka. Jego obowiązującej lub raczej powszechnie podzielanej wizji szczęścia, a jednocześnie projektu siebie jako osoby szczęśliwej. To właśnie jest mowa o człowieku masowym, żyjącym w Europie zachodniej.

Outline

Powiązane dokumenty