• Nie Znaleziono Wyników

Człowiek wobec bólu fizycznego i psychicznego

Rozdział II – wartości życia

3. Cierpienie fundamentem transcendencji osoby

3.2. Człowiek wobec bólu fizycznego i psychicznego

Analizując zjawisko cierpienia, tak wobec bólu fizycznego jak i psychicznego zauważamy różne przybierane wobec niego postawy. Można walczyć lub się opierać, poddać, czy na swój sposób z trudem lecz cierpliwie znosić zaistniałą sytuację. Znane są także przypadki jeszcze innych reakcji, na przykład, rozkoszowania się własnym cierpieniem, bądź (typową dla współczesnej cywilizacji) hedonistyczną ucieczkę przed nim191. Można także zanegować fakt bólu, wypierać go ze swojej świadomości, lecz bez względu na to jaką postawę przyjmiemy, nie sposób zmienić rzeczywistego, niemego faktu cierpienia, jego ślepej faktyczności. Ten podstawowy fakt życia, trudno mimo wszystko zaakceptować i uznać za rzeczywistość, od której nie sposób się uwolnić. Choć patrząc na otaczający nas świat całościowo, to z czysto logicznego punktu widzenia wynika – skoro istnieje szczęście, to musi istnieć także jego przeciwieństwo.

Stąd można sformułować wniosek, iż błędem jest unikanie za wszelką cenę nieprzyjemnych stanów, jak również życie w ciągłym strachu przed nimi, ponieważ już z samego powodu życia w ciągłym lęku, możemy stać się nieszczęśliwymi, jak na ironię nawet wtedy gdy nic złego w danej chwili nam się nie przydarza. Max Scheler w swojej książce ,,Cierpienie, śmierć, dalsze życie” przedstawił właśnie typową sytuację człowieka uwikłanego w trudne do pogodzenia, jednocześnie stale towarzyszące człowiekowi emocje strachu i pożądania. ,,Istnieją rzeczy które nie pojawiają się właśnie wtedy, kiedy czyni się je świadomym celem woli i działania, oraz rzeczy, które tym pewniej przychodzą, im bardziej chce się ich uniknąć. Do takiego rodzaju [rzeczy] należy szczęście i cierpienie. Szczęście umyka przed swoim myśliwym coraz dalej. Cierpienie przybliża się do uciekiniera [tym bardziej], im szybciej on ucieka”192.

190 M. Scheler: Resentyment a moralność. Warszawa 1977, s. 142.

191 Por. A. Kępiński. Melancholia. Kraków 1993, s. 165 – 172.

192 M. Scheler: Cierpienie, śmierć, dalsze życie. Warszawa 1994, s. 48.

W każdym przypadku cierpienie łatwiej jest przyjąć, jeśli zdołamy spojrzeć prosto w jego oblicze, zmierzymy się z prawdą o nim. Dopiero ta sytuacja staje się punktem wyjścia do refleksji nad sensem, rolą i wartością, jaką niesie cierpienie w danym przypadku.

Niewątpliwie, zadanie jakim jest znalezienie uzasadnienia dla własnego cierpienia i zrozumienie jego roli w danym okresie życia, jest zadaniem niezwykle trudnym, dostępnym dla osobowości silnej i dojrzalej. Dzieje się tak, ponieważ naturalnie bliskim naturze ludzkiej jest przekonanie, iż wszelkie przyjemności życia są czymś oczywistym, natomiast zło jakiego doświadczamy, zawsze wydaje się niesprawiedliwe. Poza tym stan cierpienia odczuwany jest znacznie intensywniej niż stan szczęścia – przykładem może być tutaj sytuacja, gdy mimo, że odczuwamy ból fizyczny tylko jednej części ciała, to samego bólu to nie umniejsza, ponieważ i tak cierpimy całym sobą. Stan cierpienia można określić jako bardziej intensywny w stosunku do stanu szczęścia.

Dlatego zdolności znoszenia cierpienia z konieczności zmuszeni jesteśmy się uczyć, gdyż nikomu ta zdolność nie została wraz z urodzeniem podarowana, jak na przykład talent lub uroda. Jednak nauka ta jest pewnym ważnym elementem kształtowania własnej osobowości, twórczej pracy z sobą zmierzającej ku wyższym wartościom.

Warunkiem przeniesienia cierpienia na wyższą płaszczyznę wartości jest przede wszystkim prawda o nim, a zwłaszcza prawda o sobie. ,,Owo ogarnięcie i przeniknięcie Ja przez cierpienie zdaje się zmniejszać, gdy prosto i mocno spoglądamy w oblicze cierpienia i jego przedmiot, gdy jednocześnie samo cierpienie jakby wydobywamy z nas samych czyniąc je przedmiotem oraz dzięki pewnemu rodzajowi izolującego osaczenia go, hamujemy zabarwienie nim całego naszego życia”193. Owe samopoznanie konieczne jest bez względu na miłość własną, dlatego człowiek powinien mieć świadomość na ile dobra go stać i jednocześnie do jak niegodziwych czynów był i jest zdolny.

Max Scheler w kwestii samej funkcji cierpienia, jest bliski poglądom, które przedstawia także Viktor Frankl, analizujący to zagadnienie (jako lekarz psychiatra i filozof) bardziej w ujęciu praktycznym, bezpośredniego przeżywania bólu przez człowieka.

,,Łącząc cierpienie z intencją, wypełniając cierpienie intencją, tym w imię czego cierpi, jednym słowem zamieniając cierpienie w ofiarę, transcenduje je, przenosi na inną płaszczyznę. Nadając ofiarą sens cierpieniu przenosi je z płaszczyzny tego, co faktyczne, na płaszczyznę tego co egzystencjalne, tym samym zaś przenosi także siebie samego - ,,depcząc własne cierpienie, wznosi się wyżej” ku górze i naprzód”194. Frankl w swoim

193 Ibidem, s. 46-47.

194 V. Frankl: Homo patiens. Warszawa 1984, s.85.

podejściu lekarza psychiatry zwraca także uwagę na to, iż problem bólu w rozumieniu psychicznym należy traktować jako pewną wskazówkę czy sygnał, wskazujący na to, iż coś w naszym rozwoju psychicznym i samym życiu, pozostaje bez odpowiedzi, jest nierozwiązane, podobnie jak fizyczny ból jest oznaką, że jakaś część naszego ciała jest chora.

Dlatego mimo wielu wcześniej wymienionych sposobów reagowania, najlepsza, gdyż pozwalająca znaleźć przyczyny oraz drogę przemiany, jest prawda o sobie jako podmiocie moralnym, co jest punktem wyjścia także do prawdy o własnym cierpieniu.

To jednak, co w teorii wydaje się bardzo łatwe, w praktyce okazuje się często zadaniem niezwykle trudnym. W konfrontacji z psychicznym cierpieniem, zawsze mamy do dyspozycji różne możliwości ucieczek. Owa skłonność do eskapizmu nigdy nie rozwiązuje problemu i zawsze trzeba się liczyć z jego powrotem, nie koniecznie w tej samej formie.

Opór, tak często spotykany przed poznaniem prawdziwego stanu rzeczy, wiąże się z obawą o możliwe w takiej sytuacji poczucie winy i jednocześnie strachem przed koniecznością zmierzenia się z nim, a co za tym idzie, późniejszą koniecznością przejścia do nowej postawy psychicznej, nasza psychika sama bez udziału woli, domaga się zmiany. ,,Nasze życie emocjonalne jest raczej wspaniale zróżnicowanym systemem naturalnych objawów i oznak, które otwierają nam nas samych. Przynajmniej pewna klasa uczuć dostarcza w samym przeżywaniu czegoś takiego jak ,,sens”, ,,znaczenie”, poprzez które uczucie oddaje pewne obiektywne zróżnicowanie wartości jakiegoś bytu, czynu lub spotykającego nas losu, bądź też antycypująco [wskazuje na nie], zarysowując je już przed ich pojawieniem się; poprzez które zaprasza i domaga się, by coś uczynić, ostrzega i grozi, by czegoś zaniechać”195.

Scheler zauważa także pewne analogie systemów ostrzegania, porównując język ciała z językiem, emocji, co w wypadku sytuacji poczucia winy i cierpienia z tym związanym, można by nazwać, głosem sumienia. Dlatego szczególnym rodzajem cierpienia jest konfrontacja, dziejąca się w zasadzie nieustannie w życiu człowieka z negatywnym aspektem jego osobowości, ciemną stroną osobowości, budzącą poczucie niższości i winy. W tym wypadku samopoznanie stanowi problem moralny, gdyż człowiek z natury niechętnie przyznaje się do swoich słabych niedojrzałych stron, wad kompleksów, instynktów, zła, resentymentów oraz motywów niskich moralnie. ,,Grzech rani człowieka i skłania go do odrzucenia dobra. Człowiek zamyka się wtedy w swojej zawiści, w zazdrości i egoizmie, nie zdając sobie sprawy, że takie postawy prowadzą do samotności i odbierają życiu prawdziwy sens”196. W ujęciu psychologicznym można powiedzieć, iż treści, które nie są

195 M. Scheler: Cierpienie, śmierć, dalsze życie. Warszawa 1994, s. 3. `

196 Jan Paweł II: Pytania do Papieża. Kraków 2005, s. 150.

zgodne z wizerunkiem siebie samego i poczuciem własnej wartości z potrzebą godnego życia, są wypierane ze świadomości. Tak działa naturalny mechanizm obronny człowieka.

Z drugiej strony, spełnieniem bytu osoby ludzkiej, wypełnienie życia sensem, polega na urzeczywistnianiu wartości, co podkreśla zarówno Scheler jak i Frankl.

Jak twierdzi Frankl, urzeczywistnienia wartości można dokonać w trojaki sposób.

Przede wszystkim poprzez twórcze działanie, ponadto drugą możliwością jest przeżywanie świata, poprzez czerpanie z piękna i prawdy bytu, natomiast trzecią możliwością, (która w tym momencie jest najistotniejsza) jest cierpienie, czyli znoszenie własnego losu i bytu.

Pośród wszystkich trzech sposobów urzeczywistniania wartości, potencjał pierwszych dwóch jest ograniczony, natomiast cierpienie pod tym względem jest nieograniczone.

Urzeczywistnienie wartości, jeśli jest czynem etycznym, zakłada samo cierpienie i jego znoszenie. ,,A więc realizowanie wartości wynikających z nastawienia się na cierpienie tylko wtedy jest czynem etycznym, a nawet najwyższym dokonaniem etycznym, kiedy wyrasta na gruncie pathosu. Jeśli więc chodzi o wartości związane z postawą, to ethos wyrasta z patosu”197. Frankl zwraca uwagę na sytuację gdy nie można kształtować swojego losu w sposób twórczy, to pozostaje w cierpieniu możliwość przezwyciężenia taj sytuacji dzięki realizacji wartości za pomocą kształtowania samego siebie, swojej postawy wewnętrznej.

Pojawiają się tutaj podstawowe problemy filozofii egzystencjalnej, wolność oraz samookreślenie poprzez dokonanie wyboru. ,,Jaspers definiuje byt ludzki trafnym określeniem jako byt ,,rozstrzygający”, który nie ,,jest”, lecz raczej każdorazowo rozstrzyga, czym jest. Określenie to dotyczy nie tylko ludzkiej egzystencji, ale i osoby duchowej człowieka. O ile byt osobowy jest bytem rozstrzygającym, to charakter jest bytem wytworzonym”198. Widać tutaj wyraźne odrzucenie wszelkiej zależności zewnętrznej, człowiek moralny pozostaje takim w każdych warunkach, duchowo jest niezależny od wszelkich uwarunkowań. Egzystencjaliści odrzucają jakiekolwiek wpływy decydujące o osobowości, czy to środowiska czy pochodzące z dziedziczenia, według tej koncepcji to człowiek rozstrzyga o sobie, kształtując swój los. Poprzez przemianę samej możliwości w rzeczywistość, poprzez kolejne aktualizacje potencji dobra czy zła, następuje jak zauważa V. Frankl zamiana actus w habitus. Tak dokonuje się przemiana etycznego postępowania w postawę etyczną. Podobnie cierpienie należy traktować jako dokonanie lecz również jako wzrost wewnętrzny, czyli wzrost siły moralnej.

197 V. Frankl: Homo patiens. Warszawa 1984, s. 70.

198 Ibidem, s 70.

Często w przypadku chorób somatycznych cierpiący nie jest zdolny by swój los móc kształtować zewnętrznie, natomiast poprzez lub nawet dzięki cierpieniu, może opanować swój proces wewnętrznie w taki sposób, że przenosi los swój z płaszczyzny doświadczeń na płaszczyznę egzystencji.

Outline

Powiązane dokumenty