• Nie Znaleziono Wyników

Czy istnieją mocne argumenty z podobieństwa?

W dokumencie Argument z podobieństwa (Stron 119-122)

Podobieństwo w argumentacji jest jak pieśń w miłości: wiele opowiada, ale niczego nie dowodzi.

Franz Kafka

3.5.1. Czy da się wskazać argumenty z podobieństwa, które można by uznać za przekonujące? Pokażemy, że jednoznaczną odpowiedź na to pytanie utrudnia rozmycie znaczeniowe definicji rozumowania z podobieństwa.

Przypatrzmy się kilku argumentom, które mogłyby pretendować do miana mocnych, rozpoczynając od takiego oto, trzeba powiedzieć, dość sztucznego przykładu:

Samochody A oraz B jechały przez 2 godziny z tą samą prędkością 50 km/h. Samochód A przejechał 100 kilometrów. Zatem samochód B również przejechał 100 kilometrów.

Ten argument może zostać łatwo zrekonstruowany jako dedukcyjny, a więc argument o najwyższym możliwym standardzie. Czy jednak jest on argumen-tem z podobieństwa? Chociaż odpowiada schematowi [S1] z rozdz. 3.2.6, zgłosić można wątpliwość, czy aby na pewno rozumowanie, na którym się ten argument opiera, naprawdę korzysta z jakiegoś podobieństwa. Przecież by usta-lić prawdziwość konkluzji, wystarczy wyjść wyłącznie od danych odnoszących się do prędkości i czasu poruszania się B. Informacje dotyczące A są po prostu zbędne, co oznaczałoby, że argument ten nie byłby z podobieństwa, miałby na-tomiast jedną przesłankę zbędną.

Jednak, zauważmy, rozumowanie omijające problem podobieństwa dotyczy tylko osoby mającej odpowiednią wiedzę. Do pomyślenia jest sytuacja, gdy wo-bec braku takiej wiedzy podobieństwo zdaje się odgrywać istotniejszą rolę w ocenie tego argumentu. Stanie się tak wtedy, gdy analizy będzie dokonywać ktoś, kto wie wprawdzie, że przebyta przez samochód droga zależy od jego pręd-kości i czasu jazdy, ale nie wie, jak na podstawie takich danych jednoznacznie wyliczyć przebytą przez samochód drogę. Wtedy całe rozumowanie odbędzie się w dwóch etapach. Na podstawie przesłanki mówiącej, że A jechał 2 godziny z prędkością 50 km/h i przejechał 100 kilometrów dochodzimy do wniosku, że każdy samochód, który jechał przez 2 godziny z prędkością 50 km/h, przejechał 100 kilometrów. Następnie wniosek ten stosujemy do samochodu B, otrzymując konkluzję główną. Trudno się w którymkolwiek kroku tego rozumowania dopa-trzyć podobieństwa jako podstawy wnioskowania. Rzeczywiście, istotny jest tu fakt, że A i B cechują pewne charakterystyki wspólne, ale — jak się wydaje — to zbyt mało, by argument zaliczyć do kategorii „z podobieństwa”.

Możemy — puszczając nieco wodze fantazji — wyobrazić sobie jeszcze większe luki w wiedzy odbiorcy: nie zna on czynników mających wpływ na

wielkość dystansu wymienionego w konkluzji, a jedynie podejrzewa, że czas i prędkość mają jakieś znaczenie. W tym wypadku rozumowanie odbiorcy za-wierałoby element, który w niniejszej pracy uznamy za najbardziej charaktery-styczny dla argumentów z podobieństwa: typowanie wspólnych charakterystyk mogących mieć znaczenie dla konkluzji. Oczywiście, w takim przypadku nie można mówić o dedukcyjności argumentu, który wobec niepewnych przesłanek staje się o wiele słabszy.

W świetle przytoczonych rozważań odpowiedź na pytanie, czy dany argument zaliczyć do argumentów z podobieństwa, jest uzależniona od założonej wiedzy odbiorcy i stosowanego rozumowania. Konsekwentne używanie pojęcia „argu-ment z podobieństwa” wymagałoby nadania mu charakteru relacyjnego, wiążą-cego treść przesłanek i konkluzji, wiedzę odbiorcy i zastosowane rozumowanie.

3.5.2.Przyjrzyjmy się kolejnemu argumentowi, który nastręczy podobnych trud-ności:

Jan i Piotr zbadali smak tej samej substancji s. Jan uznał, że substancja s ma gorzki smak. Zatem prawdopodobnie i Piotr uzna ją za gorzką.

Argument ten, chociaż w świetle potocznej wiedzy nie jest dedukcyjny, jest argumentem niebłahym. Z całą pewnością większość autorów uznałaby go za argument z podobieństwa. Jednak skorzystanie tu z podobieństwa w rozumowa-niu jest dość nieokreślone i trudne. Kiedy chcemy wyjść od rozpatrywania po-dobieństw, pojawia się pytanie: Między czym a czym mają być te podobień-stwa? Czy między Janem a Piotrem, czy może sytuacją, gdy Jan próbuje substancji s, a sytuacją, gdy czyni to Piotr? Najistotniejsze zdaje się podobień-stwo aparatu smakowego Jana i Piotra, aby je jednak zbadać, konieczne są dość zaawansowane kompetencje w zakresie fizjologii. Czy wykazanie licznych po-dobieństw pomiędzy aparatami smakowymi Jana i Piotra przemówi na korzyść konkluzji? Jeśli tak, to pod jakimi względami powinny być one podobne? Od-powiedzi na te pytania nie zna przeciętnie wykształcona osoba, nie przeszkodzi to jej wszakże ocenić powyższego argumentu jako mocnego, ma bowiem na podorędziu zweryfikowane doświadczeniem dane, które użyte jako przesłanka dodana pozwolą utrwalić konkluzję w bardziej bezpośredni i pewniejszy spo-sób. Przesłanka ta mogłaby brzmieć:

(i) Jeśli jeden człowiek uznał, że jakaś substancja ma gorzki smak, to większość ludzi stwierdzi to samo.

Taką przesłankę czerpiemy z naszej potocznej wiedzy i z niej właśnie za-pewne skorzystamy, badając ten argument. Jeśli można tu mówić o jakiejś roli podobieństwa, to tylko takiej, iż mniemamy, że twierdzenie (i) musi mieć związek z podobieństwem w budowie aparatu smakowego ludzi. Jednak to nie

3.5. Czy istnieją mocne argumenty z podobieństwa? 119

analiza szczegółów budowy aparatów smakowych Jana i Piotra naprowadziła nas na (i).

3.5.3. Gdy rozpatrujemy rozmaite przykłady argumentów, nieodparcie nasuwa się spostrzeżenie, że mocny argument, który w jakimś stopniu odpowiada defi-nicji argumentu z podobieństwa, zwykle może być potraktowany jako argument, który nie jest z podobieństwa. W ten sposób niejako z konieczności te argumen-ty, które postrzegamy jako „naprawdę” oparte na podobieństwie, muszą być słabe.

3.5.4. W niniejszej pracy za najbardziej charakterystyczne dla argumentu z po-dobieństwa będziemy uważać brak znanych generalizacji czy też mocnych twierdzeń o charakterze statystycznym, pozwalających na otrzymanie konkluzji w trybie niejako sylogistycznym. Osiowym problemem jest wyszukanie i opra-cowanie związków podobieństwa pomiędzy obiektami, siła argumentu zaś zale-ży od trafności uchwycenia owego podobieństwa i sposobu jego zastosowania.

Głębsza refleksja pokazuje, że podobieństwo „kuleje” nie w tym sensie, że nie jest zupełne — byłoby wtedy identycznością — ale przede wszystkim dlatego, że nie wiadomo, jak z niego efektywnie skorzystać, jak powinno być poprowa-dzone, by mogło stanowić podstawę twierdzeń. Wnioski wyciągnięte z podo-bieństwa zwykle obciążone są niepewnością, której źródłem jest niejasność, czy może zagadkowość, całego procesu myślowego do nich prowadzącego.

W dalszym ciągu pracy przedstawimy różne przykłady i racje przemawiające za tym, że specyfika argumentów z podobieństwa bierze się przede wszystkim stąd, że ich naturalnym polem działania są dziedziny nacechowane niepewnością.

Tam, gdzie za mało danych, brak ugruntowanej teorii czy też jasno sformułowa-nych reguł, albo też reguły zdają się przeczyć sobie wzajemnie; tam, gdzie z bra-ku kryteriów musimy z konieczności polegać na intuicyjnych ocenach, tam poja-wia się przestrzeń dla argumentów z podobieństwa. Są one, rzec można, mało wymagające, ale też nie dostarczają dowodów. Być może przyczyną tego ostat-niego jest to, o czym już mówiliśmy: gdy argument z analogii nabiera mocy do-wodu, z różnych powodów jego „analogiczny” charakter się zaciera, przestajemy widzieć w nim argument tylko z podobieństwa. Taka jest, zdaje się, natura rzeczy

— mocne argumenty z podobieństwa same się niejako unicestwiają.

To prawda, że w argumentacji i perswazji korzysta się z niezliczonej mno-gości swobodnie zarysowanych podobieństw, pełniących funkcje ilustracyjne, zdobnicze, mające charakter dygresji, paradoksu czy ironii, ale oprócz tego spo-tykamy autentyczne argumenty zasługujące na uwagę właśnie jako argumenty, a nie zabiegi czysto retoryczne równe pustosłowiu. Istnieje całe spektrum argu-mentacyjnie eksploatowanych podobieństw: najniższy status mają te, które stoją na granicy pomiędzy ilustrowaniem i słabym uzasadnianiem, inne dostarczają wyraźnego, choć nadal słabego, uzasadnienia, idąc jeszcze dalej, osiągniemy w końcu obszar argumentów opartych na rozumowaniach, których nie można zlekceważyć.

R o z d z i a ł

4

„Ukryta generalizacja” i podejście standardowe

W dokumencie Argument z podobieństwa (Stron 119-122)