• Nie Znaleziono Wyników

Słabe podobieństwo

W dokumencie Argument z podobieństwa (Stron 170-173)

6.6.1.Wprawdzie proces analizy argumentu z podobieństwa powinien rozpocząć się od wskazania tłumaczenia prekonkluzji w bazie, jednak w wielu wypadkach można z góry przesądzić, że ze względu na zasadniczy brak podobieństwa bazy i celu żadne odwzorowanie systematyczne nie pozwoli na transfer tłumaczenia, jakiekolwiek by ono było. W niektórych przypadkach wprawdzie potrafimy znaleźć tłumaczenie prekonkluzji, jednak albo nie można go w ogóle przenieść na cel ze względu na brak odpowiedniego odwzorowania systematycznego, albo też możliwe jest jego przeniesienie, ale otrzymane w celu twierdzenia są irrele-wantne wobec konkluzji. Częstym powodem wspomnianych trudności jest czy-sto metaforyczne podobieństwo między bazą a celem. Naczelna teza Karola Darwina głosi, że wszystkie stworzenia na Ziemi są produktem powolnego pro-cesu ewolucji, której mechanizmem jest naturalna selekcja: ponieważ organi-zmów jest więcej niż może przeżyć, pojawia się „konkurencja”. Przeżywają je-dynie organizmy obdarzone korzystniejszymi cechami, te które są lepsze pod pewnymi względami od innych, są lepiej przystosowane, stosują efektywniejsze

„przeżywalnościowe” strategie. Pozostają tylko te jednostki, które zwyciężają w „walce o byt”, która notabene dotyczy nie tylko świata roślin i zwierząt, ale również rodzaju ludzkiego. Darwin użył w swym dziele metafory walka o byt (struggle for existence) — o której zresztą sam później miał napisać, że została źle dobrana — nie zdając sobie zapewne sprawy z tego, że stworzy ona

funda-6.6. Słabe podobieństwo 169

ment argumentacji w dziedzinie teorii etyczno-moralnych. Nasz byt zawdzięcza-my temu, że słabsze, niedostosowane organizzawdzięcza-my zginęły po przegranej walce z silniejszymi, zasada zaś, że słabszy ginie jest uniwersalnym prawem natury.

Czyż nie wydaje się słuszne uznać społeczeństwo ludzkie, w którym także ob-serwujemy „silnych” i „słabych”, konkurencję, walkę, sukces i porażkę, za teren z natury rzeczy podległy temu samemu prawu? A jeśli tak, to triumf silnego i unicestwienie słabego są nie tylko usprawiedliwione, lecz więcej — słusznym moralnie dezyderatem. A może powinniśmy odrzucić moralność, tak jak odrzu-ca ją natura? Takiego rodzaju refleksje legły u podstaw „społecznego darwini-zmu”, rozwiniętego przez Herberta Spencera i innych filozofów, a także morali-stów i ideologów. Społeczny darwinizm przyjmował różnorodne formy, był adaptowany na potrzeby rozmaitych doktryn społecznych, przebija przez twier-dzenia ideologów różnej proweniencji. Postrzegano go jako uzasadnienie moral-ności laissez-faire, posługiwali się nim ideolodzy hitleryzmu: wojna jest nie-uniknioną koniecznością, istotą życia jest bowiem walka.

Przeciw tej koncepcji „moralności silniejszego” zgłaszano to oczywiste za-strzeżenie, że przekracza ona Hume’owski mur pomiędzy bytem a powinnością, brakuje bowiem przesłanki mówiącej, że to, co dzieje się w przyrodzie, jest ob-jęte moralną powinnością. Jednakże nawet gdybyśmy przyjęli słuszność prekon-kluzji mówiącej, że w przyrodzie jest czymś właściwym i pożądanym, by słab-szy przegrywał z silniejsłab-szym, i gdyby nawet przyjąć, że uzasadniane to jest poprawnie dobrem wyższym, jakim jest ewolucyjny postęp, to i tak podobień-stwo między dziedzinami „świat przyrody” i „społeczeńpodobień-stwo ludzkie” jest zbyt nikłe, by tłumaczenie takie mogło być przeniesione na cel. Przyczyną tego jest zastosowanie metaforycznego opisu działania ewolucji i stosunków panujących w przyrodzie. Co to znaczy, że „organizm x jest silniejszy od y”, albo że „x po-konał y”? W teorii ewolucji nie chodzi tu o siłę fizyczną, masę czy długość kłów, ale o jakość dostosowania. W sensie ewolucyjnym mrówka okazała się silniejsza od tyranozaura. „Walka o byt” nie oznacza walki wręcz pomiędzy or-ganizmami. Raczej jest to „walka” o przetrwanie, prowadzona przez zwierzęta i rośliny z warunkami środowiska. Nawet gdyby udało się ustalić, co to znaczy, że jeden organizm jest silniejszy od drugiego, mielibyśmy spory kłopot z usta-nowieniem odpowiednika tej relacji w społeczeństwie ludzkim. Odwzorowanie systematyczne musiałoby przenosić tego rodzaju relacje drugiego rzędu:

ponieważ [silniejszy (a1, a2), wygrywa (a1, a2)].

Jednak w tym celu musielibyśmy wskazać odpowiednik wśród ludzi relacji

„silniejszy” i „wygrywa”. Tu stajemy przed zasadniczą trudnością. Czy „silniej-szy” to „zdrow„silniej-szy”, „płodniej„silniej-szy”, „bogat„silniej-szy”, „mający wyższy prestiż społecz-ny”, „bardziej utalentowany”? Co to znaczy, że „x wygrywa z y” w społeczeń-stwie ludzkim?

Konkluzją przytoczonych wywodów jest to, że nawet gdybyśmy przyznali rację zasadzie: „niech silniejszy wygrywa ze słabszym”, zaczerpniętej rzekomo ze świata przyrody, to nie potrafilibyśmy powiedzieć, jak stosować ją w spo-łeczeństwie ludzkim11.

6.6.2. Nieco inną sytuację spotykamy w takim oto argumencie, w którym także najwyraźniej baza i cel do siebie „nie przystają”:

Rzekomo moralność wymaga, by adwokat, który dowodzi przed sądem niewinności oskarżonego, był sam o tym przekonany. Ale czyż lekarz ma obowiązek moralny przed rozpoczęciem leczenia chorego żądać od niego świadectwa moralności?

Konkluzją jest tu „Adwokat, który dowodzi przed sądem niewinności oskar-żonego, nie ma moralnego obowiązku sam w to wierzyć”, prekonkluzja zaś brzmi: „Przed rozpoczęciem leczenia chorego lekarz nie ma obowiązku moral-nego upewniać się o jego uczciwości”. Wprawdzie potrafimy znaleźć tłumacze-nie prekonkluzji, ale tłumacze-nie daje ono w celu rozumowania relewantnego w stosun-ku do konkluzji. Tłumaczenie to brzmi bowiem: „Sstosun-kuteczność działań lekarza nie zależy od tego, czy lekarz jest przekonany o uczciwości chorego, czy też nie”. Łatwo skonstruować odwzorowanie systematyczne, w którym tłumaczenie owo uzyska odpowiednik w postaci. „Skuteczność działań adwokata nie zależy od tego, czy jest przekonany o niewinności oskarżonego, czy nie”. Jednak rozu-mowanie to nie ma się nijak do zagadnienia, o które chodzi. Autor argumentu nie broni wszakże adwokata przed zarzutem nieskuteczności, ale niemoralności, próbuje bowiem rozwiać następującą wątpliwość: Czy aby nie jest tak, że adwo-kat dowodzący niewinności oskarżonego powinien być sam o niej przekonany, bo w przeciwnym wypadku godzi się z możliwością, że wprowadza sędziów w błąd i działa w ten sposób na rzecz bezkarności przestępcy? Od razu widać, że muszą tu wystąpić zasadnicze problemy z odwzorowaniem systematycznym, albowiem w celu mamy elementy takie, jak: „sędzia”, „oszukać sędziego”,

„bezkarność przestępcy”, dla których daremnie by szukać odpowiedników w bazie. Cel jest więc tu istotnie bogatszy od bazy, niemożliwe jest zatem prze-niesienie jakiegokolwiek innego relewantnego tłumaczenia — nawet gdyby ono istniało.

6.6.3. Z podobnym problemem mamy do czynienia w argumencie:

Jeśli w negocjacjach my pierwsi wykażemy skłonność do ustępstw, a nie przeciw-nik, to zmniejszymy szansę na dobry wynik. Drużyna piłkarska, która pierwsza tra-ci bramkę, zwykle przegrywa mecz.

Rzeczywiście jest tak, że drużyna, która jako pierwsza daje sobie wbić gola, ma mniejsze szanse wygranej. Jednak jaki jest mechanizm tej prawidłowości?

6.6. Słabe podobieństwo 171

11 Por. M. R u s e: Znaczenie ewolucji. W: Przewodnik po etyce. Red. P. S i n g e r. Warsza-wa: Książka i Wiedza, 2000, s. 547—556.

Co jest tu przyczyną, a co skutkiem? Czy rzeczywiście powodem przegranej jest utrata pierwszej bramki, czy może po prostu drużyna słabsza częściej pierwsza traci bramkę? A może utrata bramki odbiera wolę walki, a jednocze-śnie „dodaje skrzydeł” przeciwnikowi? Poza tym w piłce nożnej pada bardzo mało bramek, a częstym rezultatem jest wynik jednobramkowy, wtedy zdoby-cie tej pierwszej bramki przesądza o wyniku meczu. Być może wszystkie te czynniki razem odgrywają jakąś rolę. Nie znamy więc dokładnie tłumaczenia w bazie, a na domiar złego wydaje się, że znów baza i cel są zbyt od siebie od-ległe, by jakiekolwiek tłumaczenie mogło okazać się wartościowe. W przypad-ku tego argumentu splatają się z sobą dwie wadliwości: słabość tłumaczenia oraz zbyt nikłe podobieństwo.

W dokumencie Argument z podobieństwa (Stron 170-173)