• Nie Znaleziono Wyników

czyli podróż Katarzyny Karpowicz

W

e wrocławskiej Galerii Platon w 2014 r. zaprezen-towano wystawę młodej, krakowskiej malarki Katarzyny Karpowicz. Eksponowane w jej ramach prace okazały się interesującym zbiorem obrazów poświęco-nych tematowi drogi, która nie była jednak rozumiana w spo-sób bezpośredni i jednowymiarowy. Był to bowiem niezwykle intymny cykl o pogłębionej wymowie, stanowiący zapis pry-watnych wrażeń, przemyśleń i obserwacji, będących rozbu-dowaną refleksją nad rozpoczynającym się, zupełnie nowym etapem w życiu artystki.

Katarzyna Karpowicz (1985) ukończyła krakowską Akade-mię Sztuk Pięknych, gdzie uczęszczała do uznanych pracow-ni profesora Grzegorza Bednarskiego oraz profesora Leszka Misiaka. Dyplom w 2010 roku obroniła z oceną celującą, nie-malże od razu rozpoczynając aktywność na polu zawodowym. Pomimo stosunkowo młodego wieku zdołała wykształcić in-dywidualny i rozpoznawalny już styl, który wbrew panującym modom, pokrewny jest malarstwu tradycyjnemu, hołdującemu niejako klasycznym i ugruntowanym już wartościom. Również pod względem stylistycznym jest to twórczość zakorzeniona głęboko w sztuce europejskiej – z pełną świadomością sięga bowiem do znanych i niegdyś powszechnie stosowanych mo-tywów, metafor, symboli czy nawet estetyk, czerpiąc jedno-cześnie ze współczesnych, inspirujących praktyk. Widoczne są tu nawiązania do obrazów wielkich mistrzów renesansu, do malarstwa Pietra Longhi i Francisco Goi, a także wybitnych

twórców współczesnych – Balthusa, Hockneya, Kahlo, Zaka, Picassa we wczesnym okresie – nie wyłączając także dwójki najbliższych sercu artystki malarzy: Sławomira Karpowicza i Anny Karpowicz-Westner. Nie bez znaczenia jest również to, że artystka z malarstwem związana jest od dziecka. Od wcze-snych lat bowiem – za sprawą rodziców właśnie – mogła uczest-niczyć w artystycznym życiu Krakowa. I być może dlatego też osobowość jej przepełniona jest poetycko-romantyczną wi-zją świata, którego obraz za każdym razem odzwierciedlany jest w prezentowanych przez nią realizacjach. Jest tu coś jesz-cze – malarstwo to jest na wskroś autobiograficzne. Artystka każdorazowo odkrywa przed nami siebie, w umiejętny sposób przenosząc na płótno własne odczucia i myśli. Chodzi o to – jak mówi – że ja żyję jakby podwójnie, tu i w malarstwie. Przeżywam

życie dwa razy i nie da się tego uniknąć. Maluję siebie i swoje problemy, historie, emocje – wszystko, co dzieje się w moim życiu na bieżąco odbija się w obrazach. I rzeczywiście w twórczości

krakowskiej malarki wątek biograficzny widoczny i wyczuwalny jest w sposób wyraźny, mimo że ukrywa się najczęściej w licz-nych metaforach, symbolach i prywatnym kodzie ikonograficz-nym. Dlatego też prace Karpowicz są przede wszystkim szczere, dzięki czemu też są bliskie odbiorcy, który w bezpośrednim kon-takcie jest w stanie w całkowity sposób zaangażować się w opo-wiadaną przez malarkę historię. Warto w tym miejscu zazna-czyć, że obrazy jej autorstwa prezentowane były w ramach licznych wystaw krajowych, z których jednak żadna nie odbyła

2 1 katarzyna karpowicz 1. Nosorożec w Wenecji, 2014, olej na płótnie, 73x54 cm, transpozycja obrazu Pietra Longhi 2. Zoo w Budapeszcie, 2014, olej na płótnie, 81x60 cm

56

p o s ta w y I I

się we Wrocławiu. Zorganizowana przez Galerię Platon ekspo-zycja była więc pierwszą w tym mieście, tak dużą prezentacją dorobku artystycznego krakowskiej malarki, która poświęcona została symbolicznie potraktowanej tematyce podróży.

Wystawa ta zatytułowana została „W drodze” i pomimo że miała wspólny dla wszystkich obrazów tytuł, w rzeczywistości nie była złożona z jednego, autonomicznego cyklu. Zazwyczaj bowiem przy realizacji projektu Katarzyna Karpowicz nie za-kłada sobie jednego tematu, a tym, co spaja daną ekspozycję, są tytuł, atmosfera, motyw wiodący lub po prostu sposób ma-lowania, które stanowią najczęściej wynik czy też rodzaj pod-sumowania określonego etapu w życiu. W tym przypadku był to wyjazd z kraju i towarzyszące mu przemyślenia, doświad-czenia, rozterki i emocje opowiadające o opuszczeniu rodzin-nego miasta i zmianie miejsca zamieszkania, o utracie znanej przestrzeni i konieczności odkrywania nowej, w końcu o odej-ściu od najbliższych i poszukiwaniu relacji z nieznajomymi, a także co ważne – o ukochanym, nieżyjącym już ojcu Sławo-mirze Karpowiczu, któremu artystka poświęciła jeden z wy-jątkowych pod względem atmosfery obrazów pt. Zaćmienie.

Zdecydowana większość prezentowanych we wrocławskiej galerii prac związana była z Budapesztem – miastem, w któ-rym malarka zamieszkała stosunkowo niedawno. Zderzając się z nową, nieoswojoną jeszcze rzeczywistością, postano-wiła przy użyciu właściwego dla siebie języka malarskiego – krok, po kroku – zbadać i poznać obcą przestrzeń miejską – eksplorując ją, analizując oraz poddając poetyckiej i egzy-stencjalnej refleksji. Bo wystawa „W drodze” była w pewnym sensie rejestracją samotnego zaznajamiania się z obcym mia-stem nieco po omacku. Była swoistym dziennikiem, zapisem doświadczeń i rozmyślań o własnym jestestwie, o prywatnym

miejscu na ziemi, jak i o przypadku i przeznaczeniu. Opowiadała także – jak mówi artystka – o darze, jakim jest moment, w którym można być. O kruchości

życia, które przemija i ostatecznie prawie nic nie znaczy wobec czasu, który był i czasu, który nadejdzie. Bo dla Karpowicz bycie w drodze jest nieustannym

pokonywaniem poszczególnych etapów – każdorazowo przynoszą one nowe doświadczenia. Droga traktowana jest tu jako metafora życia, które mając swój początek, musi mieć również i koniec. Refleksje te zawarte zostały w więk-szości prezentowanych obrazów, opowiadających o sprawach ostatecznych, ale też o możliwości zmiany i rozwoju, o poznaniu siebie i innych, o prze-mianie i odkrywaniu nieznanego, w końcu o tułaczce, przewartościowaniach i spojrzeniu z zupełnie innej perspektywy na rzeczy bliskie i znane. Oglądając eksponowane na wystawie obrazy, można było odczuć pewną powagę z nich bijącą. W pewnym sensie zagubienie, ale też poszukiwanie nowego. Puste, zakomponowane w ostrych skrótach perspektywicznych uliczki zdawały

się grozić nieznanym, ale też kusić i prowokować do wejścia w nie. Wycho-dzące poza ramy kompozycyjne portrety uwodziły i hipnotyzowały głębo-kim spojrzeniem, cykl „Zaćmień” zaś wpływał na budzące się melancholijne i kontemplacyjne odczucia, będąc jednocześnie rodzajem kadru wspomnienia z przeszłości. Moją uwagę w sposób szczególny przykuł utrzymany w błękitnej tonacji portret mężczyzny, który lekko przeskalowany, poddany deformacji i symetrycznie usytuowany w polu obrazowym intrygował. Być może dlate-go, że błękit – przywodząc na myśl Andrzeja Wróblewskiego – kojarzy się ze śmiercią, a może dlatego, że wzrok portretowanej osoby był tak chłodny i beznamiętny jak zastosowany do jego namalowania kolor. Było w nim coś z metafizyki, co dało się odczuć także w drugim, wielkoformatowym i równie przeskalowanym portrecie usytuowanym w niejako głównym, zamykającym i spajającym wystawę miejscu. Duży portret miał w sobie coś z Nowosielskiego, jednocześnie przywodząc na myśl majestat i powagę ikon.

3 2

1

Ekspozycja ta została zaplanowana w ciekawy i spójny sposób, mimo że wrocławska Galeria Platon nie należy do przestrzeni najłatwiejszych pod względem ekspozycyjnym. Przede wszystkim dlatego, że nie jest to typowy white cube, przez co trudno jest zaaranżować jej wnętrze i tym samym wyeksponować prace w przystępny i odpowiadający charakterowi danej wystawy sposób. Katarzynie Karpowicz udało się jednak przestrzeń tę ujarzmić i uzyskać tym samym efekt harmonii, tak by każdy z prezen-towanych obrazów mógł wybrzmieć w sposób indywidualny i z właściwą dla siebie siłą.

Na zakończenie warto dodać, że prace te w znaczny sposób różniły się od wcześniejszych obrazów Karpowicz – odmienna była tu kolorystyka, atmosfera, tematyka, a także sam charakter prac, które w przeważającej ilości przypominały ilustrację artystyczną. I oczywiście nie jest to niczym

złym, gdyż wspomniana tu różnorodność stylistyczna w pewnym sen-sie wskazuje na otwartość artystki, która nie boi się eksperymentu i zróż-nicowania estetycznego, co w moim odczuciu związane jest również z nie-ustającym jej rozwojem. A ten – co należy zaznaczyć – dostrzegalny jest niemalże w każdym z nowych cykli, które każdorazowo spaja głęboka, za-warta w nich refleksja, będąca punktem wyjścia do wieloaspektowych roz-ważań o człowieku i jego naturze, życiu i egzystencji czy też o przemijaniu, podążaniu i w końcu śmierci. Mowa tu zatem o kwestiach poważnych, które pomimo że trudne i czasami niełatwe do zobrazowania, przez malarkę wi-zualizowane są w niezwykle liryczny i przystępny sposób, przeistaczając się w rodzaj malarskiej, poetyckiej i bliskiej każdemu z nas opowieści. n

* Wszystkie cytaty zawarte w tekście pochodzą z niepublikowanego wywiadu z artystką.

4

katarzyna karpowicz

1. Całkowite zaćmienie słońca 1999, 2014, olej na płótnie, 100x80 cm 2. Karnawał w Budapeszcie, 2014, olej na płótnie, 73x54 cm 3. Samotny spacer, 2013, olej na płótnie, 81x65 cm

58

p o s ta w y I I