• Nie Znaleziono Wyników

Malarskie wzloty Ikara

Ż

yj szybko, umieraj kiedy chcesz – to współczesna wersja

motywu Ikara. Plany, próba realizacji marzeń, poświę-cenie dla wielkich spraw i fiasko. Dawni bohaterowie, pionierzy swoich czasów, realizatorzy rewolucyjnych założeń, królowie życia. Awanturnicy, jak Charles Lindbergh, czy tra-giczni bohaterowie, jak Amelia Earhart czy Alberto Santos-Du-mont. Realizacja raptownych pomysłów, przygoda i dramat. Brzmi jak stary dobry film, na okrągło emitowany.

Malarstwo Krystyny Szczepaniak należące do cyklu „Ma-rzenie” jest gorzką refleksją nad człowiekiem i jego tragiczną naturą. Artystka w swoim ostatnim, wciąż realizowanym cyklu prac, przywołuje ikaryjski motyw, dokonując jego aktualizacji. Wskrzesza niegdysiejszych bohaterów, ukazując w klasycz-nych już pozach z najbardziej chwalebklasycz-nych momentów życia. Odwołując się do przeszłości, opowiada o teraźniejszości, o przypisanej ludziom nieustającej potrzebie przekraczania granic, demiurgicznych dążeniach do łamania kolejnych barier i tragicznych niepowodzeniach.

Malarka nadaje swoim przemyśleniom precyzyjną i prze-myślaną oprawę, za którą stoją świadomość dziejów sztuki oraz techniczna sprawność i dyscyplina. Z jednej strony dźwięczą echa pradziejów twórczości człowieka, widoczne

przede wszystkim w „skalnym”, nieregularnym rozłożeniu wa-lorowym w partiach tła. Potem konfrontowane są one z odwo-łaniem do renesansowych, nowatorskich w swoim czasie, ry-sunków Leonarda. Pomiędzy nimi wplecione zostały szablony, fotografie niby z początku wieku, echa idealizowanych por-tretów czy plakatów filmowych z okresu międzywojennego oraz lat 50. Między tym wszystkim inżynieryjne notatki, ry-sunki techniczne, zapiski z artystycznego wzornika, elemen-ty reklamowej elemen-typografii oraz studia człowieka i projekelemen-ty maszyn latających. Struktura obrazu jest przemyślana, wi-dać w niej matematyczne wręcz przygotowanie, sumienne „odrobienie zadania”. Nie chodzi tu bynajmniej o akademic-kość, a przede wszystkim o świadome odwołania do konkret-nych momentów w historii, przemyślaną kompozycję, kon-trolowany, tylko pozornie niedbały, układ wątków w obrazie.

Przywołanie określonych punktów na osi czasu oraz kon-kretnej stylistyki dzieje się z pełną świadomością tego, co na-stąpi później, a co nie zostało pokazane. Sugeruje ciąg dalszy. Renesans czy międzywojnie to okresy postępu, intelektualne-go fermentu, techniczneintelektualne-go kroku naprzód. Artystka odtwarza tę charakterystyczną aurę, kojarzącą się z początkiem i no-wymi możliwościami, jednocześnie przewidując kolejny etap

1 krystyna szczepaniak 1. Aviator z cyklu „Dialogi z przeszłością”, 2011, akryl, płótno, 100x100 cm,

fot. Czesław Chwiszczuk

78

p o s t a w y III

opowieści – gorzki, pełen zawiedzionych nadziei, odmiennych od pierwotnie zakła-danych efektów.

Malarstwo Krystyny Szczepaniak to nostalgiczna opowieść o człowieku, jego aspiracjach i dążeniach, które, w per-spektywie czasu, nie zawsze okazywały się sensowne, potrzebne, efektywne. „Ci wspaniali mężczyźni w swoich latają-cych maszynach” nie są już dłużej ikonami swoich czasów. To tragiczni bohaterowie, a raczej to, co z nich pozostało – nostal-giczne wspomnienie, ludzkie samounice-stwienie, fatalna potrzeba sięgania wyżej, przekraczania granic niemożliwego, ska-zana na porażkę.

Beznadziejność ludzkich działań nie jest jednak tym, co pozostaje w pamięci po obejrzeniu prac Krystyny Szczepaniak. Artystka jakby na przekór tradycji przed-stawiania toposu nie pokazuje momentu upadku. Zatrzymuje Ikarów w momencie poprzedzającym koniec, a nawet jeszcze go nie zwiastującym. To czas pomysłów, nadziei, zdobywania. Być może jest to swego rodzaju zaklinanie przyszłości, która ma nadejść, może jeszcze uda się od-wrócić bieg wydarzeń… Przecież istnieje jakiś sens w próbie realizacji marzeń, na-wet jeżeli nie mają one prawa się spełnić. Ewolucja twórczości artystki na przestrzeni lat wydaje się być odwró-cona względem klasycznej historii sztu-ki. Podczas gdy jej dzieje postępowały od realizmu do abstrakcji (oczywiście to mocne uproszczenie i uogólnienie), u Krystyny Szczepaniak widzimy obranie odmiennego kierunku, jakby na przekór historii, ale w zgodzie z własnymi odkry-ciami i wnioskami. Wcześniejsze obrazy z lat 90. są abstrakcjami, w których kolor jest wartością podstawową. W miarę upły-wu czasu pojawiają się elementy przedsta-wiające, figury ludzkie, aż w końcu uwi-dacznia się fascynacja ikoną. Wówczas jej malarstwo przybiera odpowiadającą tym zainteresowaniom formę, przypomina-jąc niekiedy np. trójdzielne obrazy ołta-rzowe. W późniejszych latach do głosu dochodzi skłonność do symbolicznego traktowania poszczególnych elementów kompozycji. Obecne w działalności Kry-styny Szczepaniak fotografia i ilustracja są chyba najistotniejszymi elementami determinującymi postać jej najbardziej aktualnego malarstwa. Abstrakcje prze-kształciły się w definiowalne kompozy-cje, które w cyklu „Marzenie” przybierają formę wręcz wyciętych momentów rze-czywistości (jak zdjęcie). Dawne przy-wiązanie do malarstwa nieprzedsta-wiającego chyba jednak nie zostało całkowicie zażegnane; jego echa widoczne są w partiach tła, co tworzy silny kontrast

2

1

79

p o s t a w y III format 70 / 2014/15

pomiędzy realistycznym, reporterskim wręcz ujęciem np. samolotu a właśnie bardzo malar-skim tłem. Nawet jeżeli prace wykonane zosta-ły ołówkiem i kredkami, to mamy wrażenie że przestrzeń za konkretnym przedmiotem czy osobą jest „malarskim ornamentem”.

Krystyna Szczepaniak sama przyznaje, że różnorodność dróg, którymi zdarzyło się jej podążać bywała dla niej samej utrudnieniem, sprawiała, że pojawiała się niepewność, czy rze-czywiście jej twórczość idzie w odpowiednim kierunku. Prace z ostatnich lat wydają się być dowodem na to, że owe wątpliwości są już przeszłością. Widoczne jest w nich połączenie (a może echa) dawniejszych zainteresowań twórczych oraz różnorodności mediów, którymi artystka posługuje się na co dzień. Malarstwo nie jest już odbiciem ciągle nowych poszukiwań, a stanowi uznanie dokonanych wyborów oraz zapowiada dalszą eksplorację właśnie tego, zde-finiowanego już, obszaru. n

4

3

krystyna szczepaniak 1. Amelia z cyklu „Heroes”, 2012, ołówek, kredka, papier, 30x30 cm

2. Idea, 2012, ołówek, papier, 100x70 cm, fot. Czesław Chwiszczuk

3. Charles z cyklu „Heroes”, 2012, ołówek, kredka, papier, 30x30 cm

4. Alberto z cyklu „Heroes”, 2012, ołówek, kredka, papier, 30x30 cm

80

p o s t a w y III 1

D

elikatny, lecz monumentalny „baldachim” z czerwonej, przezroczystej tkanki meandrycznych linii. Subtelny, choć zwracający uwagę, emanujący ciepłem system „naczyń połączonych”. Ornamentalny krwiobieg ujawnia po pewnym czasie swoją prawdziwą tożsamość: to kształt wody, „zamrożony” system rzeczny norweskiej Glommy, największej rzeki kraju. Ta wyjątkowa rzeźba rzeki jest per-manentną instalacją wykonaną przez Izabelę Żółcińską dla budynku Nord Østerdal Videregående skole w Tynset.

Artystka jest znana przede wszystkim jako autorka projektów materializują-cych ideę kapilarną: „Zjawisk kapilarnych” w Cysternie przy Zamku Ujazdowskim,

Ściany ciepła kamienicy przy ulicy Hożej w Warszawie, rysunków, obrazów i koszul.

W realizacjach tych cienka, czerwona linia, kreśląc, wydobywała życiodajnie szlaki, dotykała historii, terapeutycznie oplatała fragmenty nieczynnej architektury, ujaw-niała pulsujące ciepło ukrytego krwioobiegu. Najnowsze projekty „rzecznych ciał”, których dotychczasowym podsumowaniem jest instalacja w Tynset, uznać można za przedłużenie, choć w indywidualnej, osobnej formie, kapilarnej idei. Kłączyste macki, poświata ciepłej czerwieni, współczulność, komunikacja – to tylko niektó-re wspólne tropy tych obu, będących we wzajemnym przepływie, cykli.

TeCHNOLOGiA

Idea „opowieści o rzece” narodziła się w technologicznym łonie, bowiem w przy-padku „Ciał rzek” punktem początkowym i istotną podpowiedzią dla artystycz-nych rozwiązań było rozwiązanie technologiczne. Water jet, bo o nim mowa, to proces cięcia strumieniem sprężonej wysokim ciśnieniem wody, działanie za-czerpnięte z natury, wykorzystujące pierwotną, erodującą silę płynnego żywiołu, które pozwala na niezwykle precyzyjne wykrawanie nawet bardzo drobnych ele-mentów (o średnicy 0,05 mm). Izabela Żółcińska zaznajomiła się z technologią latem i jesienią 2011 roku podczas warsztatów „Art&Apparatus”, zorganizowanych w ra-mach wymiany Art Line Project w szwedzkim Ronneby, w Water Jet Lab. Kształto-wanie materii w procesie water jet, nie pozostało bez wpływu na formę i znaczenia powstającego cielisto-rzecznego projektu. Był to zresztą pierwszy raz, kiedy tech-nologia stała się dla artystki bezpośrednią „przyczyną” realizacji. „Przyczyną”, która

nie zatrzymała jej na etapie warsztatowych eksperymentów, inspirując do dalszych obserwacji, poszukiwań możliwości artystycznego zastosowania poznanego pro-cesu, odkrywania zasady działania naturalnego mechanizmu. Istotną rolę spełniło także miejsce, gdzie „Ciała rzek” zostały zainicjowane – Ronneby – w XIX wieku słynne szwedzkie uzdrowisko. Wydobywane tu, dzięki zastosowaniu skompliko-wanych urządzeń, lecznicze wody pijano ze względu na wysoką zawartość żelaza. Trop metalicznego pierwiastka, składnika komórek krwi, skierował jeszcze raz myśli artystki ku czerwieni, a wodne konotacje – ku przepływającej przez miasto rzece Ronnebyån. To ona właśnie stała się pierwszą bohaterką rzecznego cyklu. Ciało rzeki: przestrzenny rysunek jej kształtu w zmniejszonej skali, hydrogeologiczny ornament, misternie i precyzyjnie wycięty z przeźroczystego, czerwonego pleksiglasu. Jak się okazało w trakcie podsumowującej warsztaty wystawy, we wrześniu 2012 roku, hi-storia Ronnebyån ma także dosłownie czerwony ślad: spłynęła czerwienią krwi podczas bitwy między wojskami szwedzkimi i duńskimi w 1564 roku. Woda i czer-wień, płynność i emanacja ciepła stały się osnową cielesnych hydrografii. W ramach szwedzkich warsztatów artystka wykonała kolejne obiekty-mapy, wizerunki rzek zlewiska Morza Bałtyckiego: niemieckiej Piany i polskiej Wisły. Realizacje powsta-ły w formie prototypowej, doświadczalnej, jako sprawdzenie możliwości, jakie stwa-rza technologia. Trzy pierwsze wodne ciała, mające 2 m długości każde, pokazane zostały na wystawach kończących projekt „Art&Apparatus” w Galerii EL w Elblągu i w Kulturcentrum w Ronneby.

PłyNNe SeNSy

Kolejny etap rzecznego cyklu, odrębny, stanowi zrealizowana pod koniec 2012 roku mapa Odry. Tematem był już nie tylko wizerunek systemu śląskiej rze-ki, lecz przede wszystkim opowieść o budowaniu relacji z wodnym organizmem, o bliskości losów i historii, o „uznawaniu rzeki za własną”. Podobną refleksję po-czyniła w opowiadaniu „Potęga Odry” Olga Tokarczuk. Poznanie rzeki jest związane z oswojeniem obszaru, przez który przepływa. Przesączające się płyny wzajem-nej wymiany wskazują także na integrującą rolę rzek: poprzez wodę odbywały się eksploracje nowych obszarów, transport, komunikacja, osiedlano się też w pierwszej

O cielesnej naturze rzek