• Nie Znaleziono Wyników

Czy filozof i teolog są sobie nawzajem potrzebni? (dyskusja panelowa)

Głos filozofa

Z n i e w a g a

A b y b y ł p o j e d y n e k , m u s i b y ć zniewaga. T r u d n o j e d n a k znieważać p r z y j a c i e l a w ł a s n y m i s ł o w a m i . R o z p o c z n ę w i ę c o d nie m o j e j z ł o ś l i w o ś c i . B ę d z i e nią cytat z j e d n e g o z n a j w i ę k s z y c h i zarazem najbardziej n e u r o t y c z n y c h m y ś l i c i e l i chrześcijańskich, j a k i m b y ł D u ń c z y k Soren K i e r k e g a a r d . C y t a t d o t y c z y p r o f e s o r ó w t e o l o g i i , a j a k m n i e -m a -m - -m ó j p r z y j a c i e l - r o z -m ó w c a w n i e d ł u g i -m czasie t a k i -m p r o f e s o r e -m zostanie (zresztą za „ p r o f e s o r " m o ż n a t a k t o w n i e w s t a w i ć „ d o k t o r " ) . „ « P r o f e s o r ( t e o l o g i i ] » w y r a -ża, że r e l i g i a jest p r o b l e m e m n a u k o w y m . Profesor j e s t n a j w i ę k s z ą satyrą apostoła. B y ć p r o f e s o r e m , ...ale czego? Tego, żc czterech b i e d n y c h r y b a k ó w w e s z ł o w świat. O c h . z n a k o m i t y e p i g r a m ! Ż c c h r z e ś c i j a ń s t w o zdoła z w y c i ę ż y ć ś w i a t , to zostało p r z e p o w i e dziane przez samego Z a ł o ż y c i e l a [J 16, 3 3 ] i « r y b a c y » w t o u w i e r z y l i ; lecz żc z w y c i ę -ż y o n o d o tego stopnia, i-ż b ę d z i e m y m i e l i p r o f e s o r ó w t e o l o g i i , tego Z a ł o -ż y c i e l nic prze-p o w i e d z i a ł ; t y m bardziej nic tam, gdzie w s prze-p o m i n a o «aprze-postazji» [ Ł k 18, 8 ] "1.

U c z c i w o ś ć nakazuje m i d o d a ć , żc w d a l s z y m c i ą g u tej w y p o w i e d z i K i e r k e g a a r d z w r a c a się przeciw... f i l o z o f o m . P o z w o l ę sobie j e d n a k p o w s t r z y m a ć się o d j e j przyta-czania. Wystarczy, żc na u ż y t e k dzisiejszej r o z m o w y s f o r m u ł u j ę następującą przestro-g ę : „ T e o l o przestro-g u i f i l o z o f i e , biada W a m , j e ś l i w y k a ż e c i e , że jesteście sobie n a w z a j e m po-t r z e b n i , ale po-t y l k o sobie i n i k o m u w i ę c e j ! "

U s t a l e n i a w s t ę p n e

U s t a l m y na p o c z ą t k u , k i m są f i l o z o f i teolog?, p o co są? i j a k a jest m i ę d z y n i m i róż-n i c a ? R ó ż róż-n i c ę tę z a c z ą ł e m sobie u ś w i a d a m i a ć jcszczc w l i c e u m , gdy róż-nasze d r o g i z

" Dyskusja odbyła się 19 IV 1999 r. w K U L - u w ramach Dni Kultury Studenckiej JCulturalia".

1 Cytat za: A. Szwed. Stena Kierkegoania próba prxer*yci(ienia esteąrzwso chrześcijańska. J - t h o s . Kwartalnik Instytutu Jana Pawła U K U L " 1997, nr 4. s. 169-178, 172.

K r z y s i e m ( m o i m p r z y j a c i e l e m ) zaczęły się p o w o l i r o z c h o d z i ć . O b a j l u b i e l i ś m y d y s k u -t o w a ć na -tzw. p o w a ż n e -t e m a -t y (np. o p o c h o d z e n i u i celu ż y c i a l u d z k i e g o ) . R ó ż n i l i ś m y się natomiast w cytatach: K r z y ś najczęściej p o w o ł y w a ł się na B i b l i ę , a j a - na Platona, Arystotelesa, Tomasza, K a n t a i Husserla ( z k t ó r y c h zresztą m a ł o co r o z u m i a ł e m ) . I tak się m n i e j w i ę c e j p o w s z e c h n i e p r z y j m u j e : f i l o z o f o w i e i t e o l o g o w i e stawiają p o d s t a w o -w e pytania ( o to, co i dlaczego istnieje, o to, c o s t a n o -w i sens ż y c i a , o to, c o czeka nas p o ś m i e r c i i t d . ) ; p r z y c z y m c i d r u d z y w p o s z u k i w a n i u o d p o w i e d z i o d w o ł u j ą się d o O b -j a w i e n i a (a w i ę c ostatecznie d o B i b l i i -j a k o p o d s t a w o w e g o nośnika O b -j a w i e n i a ) , a c i p i e r w s i - d o t z w . n a t u r a l n y c h w ł a d z p o z n a w c z y c h (a w i ę c ostatccznic d o t e k s t ó w t z w . k l a s y k ó w f i l o z o f i i - j a k o n o ś n i k ó w i n t u i c j i f i l o z o f i c z n y c h ) . N o t a bcnc: n i e k t ó r z y filo-z o f o w i e są p e w n y m t e k s t o m k l a s y k ó w (a filo-zakres klasycfilo-zności jest filo-z m i e n n y ) w i e r n i bardziej, niż n i e k t ó r z y t e o l o g o w i e B i b l i i ; dla dobra o b u d z i e d z i n p o w i n n o b y ć j e d n a k o d -w r o t n i e .

M u s z ę tu p r z y p o m n i e ć , że w s z y s c y - w s z y s c y o b e c n i na t e j sali - j e s t e ś m y z a r a z e m filozofami i t e o l o g a m i , tzn. wszyscy z a d a j e m y p o d s t a w o w e pytania (jeżeli i c h w p r o s t nic f o r m u ł u j e m y , to p r z y n a j m n i e j n i e k i e d y dręczą nas one, np. w postaci bezsenności podczas z b l i ż a j ą c y c h się m a j o w y c h nieprzespanych n o c y ) . W s z y s c y też w j a k i m ś stop-niu ( w p r o s t l u b nie w p r o s t ) p o s ł u g u j e m y się treściami z a w a r t y m i w Piśmie św. ( c z y w T r a d y c j i i n a u c z a n i u K o ś c i o ł a ) o r a z w dziełach filozoficznych. Treści te w s z a k są obec-ne w naszej k u l t u r z e i kształtują nasze m y ś l e n i e ; nic sposób się z n i m i nic zetknąć. Zaw o d o Zaw i filozofoZawie i t e o l o g o Zaw i e różnią się od n i e z a Zaw o d o Zaw c ó Zaw t y l k o t y m . żc r o z Zaw a żają te treści w sposób bardziej z o r g a n i z o w a n y , pobierając za to „ e k w i w a l e n t " p i e n i ę -żny. ( D y g r e s j a : N i s k o ś ć tego „ e k w i w a l e n t u " ś w i a d c z y o s c e p t y c y z m i e , j a k i p o d a t n i c y ż y w i ą c o d o s p o ł e c z n y c h k o r z y ś c i p ł y n ą c y c h z pracy filozofów i teologów. A szkoda, wszak p o d r ę c z n i k i ich autorstwa mogą b y ć np. - z g o d n i e z t y m , co w y ż e j p o w i e d z i a n o - z n a k o m i t y m ś r o d k i e m t e r a p e u t y c z n y m , np. z a p o b i e g a j ą c y m bezsenności. Jeżeli p r z y j ą ć zasadę, że i m grubszy podręcznik, t y m w i ę k s z a j e g o wartość terapeutyczna (tzn. t y m ł a t w i e j zasnąć), t o j a m a m pewne zasługi na p o l u m e d y c y n y : w y d ł u ż y ł e m pew i e n p o d r ę c z n i k filozofii o całe 100 stron, czyniąc g o chyba n a j g r u b s z y m p o d r ę c z n i -k i e m filozofii w Polsce].

O c z e k i w a n i a

A teraz - d o rzeczy. C z e g o o c z e k u j ę ( j a k o c z ł o w i e k - f i l o z o f ) od teologa? Po prostu:

z o r g a n i z o w a n e g o n a m y s ł u n a d treściami O b j a w i e n i a oraz u k a z y w a n i a istotności i a k t u -alności tych treści. U k a z y w a n i a istotności - tzn. uzasadniania, że te treści o d p o w i a d a j ą właśnie na p o d s t a w o w e l u d z k i e pytania (a więc są filozoficzne). U k a z y w a n i a a k t u a l n o -ści - tzn. p r z e k o n y w a n i a w s p ó ł c z e s n y c h l u d z i , że te tre-ści o d p o w i a d a j ą w ł a ś n i e na i c h , współcześnie i c h dręczące, p o d s t a w o w e pytania.

U k a z a n i e istotności i a k t u a l n o ś c i p e w n y c h treści nie j e s t r ó w n o z n a c z n e z w y k a z a n i e m i c h p r a w d z i w o ś c i c z y w i a r y g o d n o ś c i . W t r a d y c j i filozofii u p r a w i a n e j w k o n t e k ś -c i e O b j a w i e n i a p r z y j m u j e się. ż-c -część z ty-ch treś-ci da się uzasadnić (tzn. w y k a z a ć i-ch p r a w d z i w o ś ć lub w i a r y g o d n o ś ć ) w o d w o ł a n i u do i n f o r m a c j i nie z w i ą z a n y c h istotnie z O b j a w i e n i e m . Z a d a n i e t o n a l e ż a ł o b y d o tzw. filozofów chrześcijańskich. D o t y c z y o n o jednak t y l k o części, a nie całości t y c h treści; poza t y m p o m i j a uzasadnienie zdań s t w i e r

-d z a j ą c y c h faktyczność O b j a w i e n i a ( t o , że O n o rzeczywiście się -d o k o n a ł o i że j e g o tre-ści są zawarte właśnie w tych, a nie innych, tekstach). T o drugie zadanie należy - j a k się zdaje - do t e o l o g ó w fundamentalnych.

Czego więc oczekuję od Krzysztofa j a k teologa fundamentalnego? M ó w i ą c j ę z y k i e m uproszczonym i neutralnym: oczekuję dostarczania izctelnych i aktualnych argumentów na rzecz wiarygodności przekazu chrześcijańskiego czy judeochiześcijańskicgo (dalej zwa-n y c h argumezwa-ntami wiarygodzwa-ności). ( N i c m ó w i ę „Objawiezwa-nia", gdyż to, żc przekaz chrze-ścijański jest zapisem Objawienia ma dopiero zostać wykazanej. Rzetelność (zgodność z logiką) i aktualność (odwoływanie się do przesłanek oczywistych d l a współczesnego człowieka) tych argumentów może pomóc w pogłębianiu i umacnianiu w i a r y u wierzących oraz w przekonywaniu do wiary niewierzących. Mogą one też mieć znaczenie dla filozofii:

i m silniejsze będą te argumenty, t y m większe będzie metodologiczne prawo filozofa do ko-rzystania w jego pracy z treści przekazu chrześcijańskiego (lub - j a k powiadał śp. ks. prof.

S. K a m i ń s k i - do uzupełniania wiedzy przyrodzonej Objawieniem, czyli do j e j rewelacjoni-zacji2).

W ą t p l i w o ś c i

Teologiczny M i s t r z Krzysia - ks. prof. M . Rusccki - w swej książce Wiarygodność chrześcijaństwai przedstawił, uporządkował, zanalizował i oszacował różne argumenty wiarygodności („sposoby uzasadniania wiarygodności Objawienia"). W k ł a d e m (wyra-ż o n y m w obronionej rozprawie doktorskiej) Krzysia do polskiej teologii jest ( w nawiąza-niu do teologii włoskiej) analiza i rozwinięcie tzw. argumentu agapetologicznego4. Ja nato-miast wątpię w rzetelność i aktualność tego argumentu. Jeśli wątpliwości te są rezultatem mojej powierzchownej znajomości tego argumentu, to oczekuję od Krzysia, żc mc wątpli-wości rozwieje. Jeśli natomiast są rezultatem wadliwątpli-wości argumentu, to oczekuję o d Krzy-sia, żc będzie rozwijał inne argumenty - zamiast agapetologicznego.

Oto m o j e wątpliwości. M o j a ograniczona wiedza na temat argumentu agapetologiczne-go pozwala mi agapetologiczne-go przedstawić za pomocą następująceagapetologiczne-go rozumowania:

P r z e s ł a n k a I ( P I ) : przekaz chrześcijański ( w swej istocie) głosi miłość-agape;

P r z e s ł a n k a I I (P I I ) : miłość-agape jest najwyższą wartością;

W n i o s e k ( W ) : przekaz chrześcijański jest wiarygodny.

A b y argument ten był formalnie poprawny, trzeba dodać do niego P III:

P I I I : j c ż l i przekaz głosi najwyższą wartość, to przekaz jest wiarygodny.

Przesłanki P I i P I I są dobrze uzasadnione, więc można j e uznać za prawdziwe. Nato-miast P I I I jest jawnie fałszywa: wystarczy za „przekaz" podstawić „ b a j k a " - są bajki głoszące najwyższe wartości, lecz nie są one wiarygodne. Chyba żc zmieni się znaczenie

2 Zob. S. Kamiński. Światopogląd - religia - teologia. Zagadnienia filozoficzne i metodologiczne. Lubłin 1998.

s. 135 n. 147.

1 M . Rusccki. Waogodność chrześcijaństwo, cz. I, Lublin 1994, s. 83-112.

4 Por, Ibidem. $. 141-149.

wyrażenia „ w i a r y g o d n y przekaz" z: ..posiadający dobre racje uznania j e g o treści za d z i w e " na: głoszący pożądane treści (tzn. takie, że dobrze by b y ł o , g d y b y one b y ł y praw-dziwę). B y ć może z w o l e n n i c y argumentu agapctologiczncgo popełniają błąd e k w i w o k a c j i , używając w P I I I wyrażenia ..wiarygodny przekaz" w znaczeniu d r u g i m , a w e w n i o s k u w znaczeniu pierwszym.

N i e w y k l u c z o n e , że powyższe rozumowanie da się przekształcić d o postaci odmiennej o d tzw. myślenia ży czeniowego. Z a jego pomocą trudno jednak uzasadnić wiarygodność przekazu chrześcijańskiego w pierwszym znaczeniu; m o ż n a co n a j w y ż e j uzasadnić p r a w -dziwość występujących w t y m przekazie zdań. zinterpretowanych j a k o zdania o l u d z k i c h potrzebach l u b intuicjach moralnych. Taka interpretacja byłaby jednak szkodliwą redukcją przekazu chrześcijańskiego. M n i e m a m tedy, żc argument agapetologiczny jest nierzetelny i wręcz niebezpieczny (grozi sprowadzeniem przekazu chrześcijańskiego d o b a j k i z d o b r y m i morałami). C o w i ę c e j , jest on nieaktualny: współczesnego człowieka trzeba dopiero prze-k o n y w a ć d o tezy. że miłość-agapc jest najwyższą wartością Teza ta w i ę c nie p o w i n n a b y ć w y j ś c i o w ą przesłanką r o z u m o w a n i a uzasadniającego wiarygodność przekazu chrześcija-ńskiego. Z drugiej strony w i ą ż e się ona z pewną słuszną intuicją, o której później.

D a r y f i l o z o f a

Ł a t w o jest k r y t y k o w a ć i wymagać od innych. Trudniej - wnieść coś pozytywnego. C ó ż więc f i l o z o f (a w i ę c także ja) m ó g ł b y ofiarować teologowi?

Przede w s z y s t k i m f i l o z o f m ó g ł b y pomóc teologowi w ostatecznym f o r m u ł o w a n i u rze-telnych argumentów wiarygodności. Jako filozof, za najsprawniejszy - Spośród podanych przez ks. Ruscckicgo - u w a ż a m tzw. argument martyriologiczny . c z y l i argument zc świa-dectwa (przekaz jest wiarygodny, gdyż jest podany przez kompetentnych i u c z c i w y c h ś w i a d k ó w ) . Korzystając z logicznej teorii autorytetu (opracowanej przez o. prof. J. M . Bo-cheńskiego6) oraz z o p i s ó w fenomenologicznych p e w n y c h sytuacji egzystencjalnych (np.

spotkania), m o ż n a ó w argument doprowadzić do postaci akceptowanej przez dość r y g o r y -stycznie nastawionych metodologów. Stawiając sprawę w szerszej perspektywie: filo-zof-chrześcijanin m a o b o w i ą z e k dostarczenia t e o l o g o w i ( i nic t y l k o ) cpistcmologicznej teo-r i i pteo-rzekonań teo-religijnych. Tcona ta powinna zawieteo-rać opis cpistcmiczncgo statusu pteo-rzeko- przeko-nań religijnych (i i c h uzasadnień), eksplikując. na c z y m polega ich intcrsubicktywna, choć subtelna, sensowność i sprawdzalność. Oryginalne propozycje sugerują tu np. (poza w y m i e -n i o -n y m Bocheńskim) A . Pla-nti-nga. traktując przeko-na-nia religij-ne j a k o przeko-na-nia pier-wotne7, oraz J. H i c k a z jego koncepcją w e r y f i k a c j i eschatologicznej*.

W i a d o m o jednak, że nawet najlepsze argumenty nic trafią d o człowieka, k t ó r y jest z góry zamknięty na problematykę religijną. K o l e j n y m więc zadaniem

filozofa-chrzcścijani-5 Zob. ibkdtm. t . 93 n. Ł 106-108

4 Colo jat aulofyKi? cnz Logika rrhgii. (w:) laiźc. Logik* .filozofia tyMrpam. W m z r a 1993.*. 187-324 o a z 325-464.

' Zob. tenże. Rcltgtous belief, (w:) A Companun to Epaumolo^ O x f a r d 1999. %. 4 3 6 4 4 1 . Zob. A P ł U l o o g a . Reilgtous btłuf. episumolofo o f . (w:) J. D m c y . E S o u ( a l ) . A Compamon to Eputanobgy. O x f o r d 1999. *.

436-441.

1 Zob. L Ziemiński, John Htck I dyUmat) filozofa Boga. (w:) J Hick. Argument za utwntm Boga. Kraków 1994. *. 7-31.

na jest zrozumienie ludzi zamkniętych na te problematykę i odsłonięcie przed n i m i tych fenomenów, które na taką problematykę otwierają. F i l o z o f powinien być wobec teologa rzecznikiem wszystkich wątpiących i niewierzący ch, by wespół z n i m móc w ś r ó d nich budzić lub wspierać wrażliwość aksjologiczną. Bez tej w r a ż l i w o ś c i wiara j a k o osobowa p o -stawa - nic jest możliwa. Zamiast argumentu agapetologicznego proponuję w i ę c opisywa-nie sytuacji ludzkich w świetle wartości. Sytuacji, w których pytając o sens l u b dobro, pyta-m y o Boga. Polskipyta-m M i s t r z e pyta-m takich o p i s ó w jest niewątpliwie ks. prof. J. Tischner9. Lite-ratura filozoficzna d y s p o n u j e b o g a c t w e m tych o p i s ó w u f e n o m e n o l o g ó w , c g z y s t c n c j a l i s t ó w , personalistów i d i a l o g i s t ó w . Ostatecznie w s z y s t k i e one nawiązują d o i n t u i c j i i j ę z y k a M . Heideggera1 0, k t ó r y z a i n s p i r o w a ł także teologię (np. R . B u l t m a n -na i P. T i l l i c h a , ale też R. G u a r d i n i c g o i K . Rahncra). Z a i c h p o m o c ą m o ż n a po-nawiać c i ą g l e p y t a n i e : czy, gdzie i j a k , w j a k i c h sytuacjach ( g r a n i c z n y c h ? ) , o b j a w i a się w s p ó ł c z e s n e m u c z ł o w i e k o w i B ó g ?

W y ż e j wymienione „ d a r y " filozofa d l a teologa i współczesnego człowieka są związane z p e w n y m i typami uprawiania filozofii: pierwszy z filozofią epistemologiczną, a drugi -z filo-zofią cg-zystcncjalno-aksjologic-zną. Tr-zeba tu jednak koniec-znie dodać również filo-zo- filozo-fią metafizyczną (np. w wersji kontynuatorów m y ś l i św. Tomasza z A k w i n u ) . W j a k i m sen-sie jest ona także potrzebna teologowi? Po pierwsze: j a k o mądrościowa wiedza o rzeczywi-stości; s k o r o teolog ma tę wiedzę rcwclacjonizować, to musi ją znać. Po drugie: j a k o wie-dza w y k o r z y s t y w a n a w argumentacji wiarygodności; argumentacja te jest n i e w ą t p l i w i e sil-niejsza, j e ż e l i wspiera ją, dobrze uzasadniona na naturalnej drodze poznania metafizycznego, teza o istnieniu Boga. Po trzecie: j a k o dyscyplina ustalająca całościowy obraz u n i w e r s u m ; za j e j pomocą można ujawniać (i ujaśniać) ontycznc konsekwencje fak-tów o b j a w i o n y c h (metafizyk w c współpracy z teologiem może np. pokazać, j a k i e konse-k w e n c j e dla naszego obrazu u n i w e r s u m mają prawdy wiary).

N a zakończenie wystarczy tak odpowiedzieć na tytułowe pytanie: filozof i teolog są so-bie n a w z a j e m potrzebni, g d y ż wiedza filozoficzna p o w i n n a być uzupełniana i korygowana treściami Objawienia, a zorganizowany namysł nad treściami i wiarygodnością Objawienia nie m o ż e się obyć bez narzędzi filozoficznych. F i l o z o f o w i e i teologowie praktycznie sta-wiają takie same ( l u b podobne) pytania, choć odpowiedzi czerpią z różnych źródeł; nic są t o jednak źródła rozbieżne, raczej zachodzi między n i m i pokrewieństwo. C o więcej, t y l k o filozof i teolog, k t ó r z y ze sobą współpracują, mogą być potrzebni tzw. z w y k ł y m l u d z i o m w b u d o w a n i u ich światopoglądu oraz ujaśnianiu i rozwiązywaniu niektórych dręczących ich p r o b l e m ó w egzystencjalnych.

W niniejszej w y p o w i e d z i wskazałem na trzy m o ż l i w e f o r m y takiej współpracy. Wiążą się one z trzema r ó ż n y m i t y p a m i filozofii i ich ofertami dla teologów.

* Np. Myilaur *edług H o r t o i d . Kraków 1982

H Por. M H t t d e s s c r . Bycie i czas. W m a w a 1994

Głos teologa

W m i n i o n y m okresie s w o j e j t w ó r c z o ś c i Leszek K o ł a k o w s k i k ą ś l i w i e p y t a ł : c o to jest m e t a f i z y k a , f i l o z o f i a klasyczna? I o d p o w i a d a ł : to szukanie czarnego kota w c i e m -n y m p o k o j u . A c o t o jest teologia? - pytał K o ł a k o w s k i dalej. To szuka-nie czar-nego kota w c i e m n y m p o k o j u p r z y założeniu, żc g o tam w c a l c nic ma. K o ł a k o w s k i d a w a ł c i , Jacku, w i ę c e j szans n i ż mnie.

R ó w n i e ż d z i s i a j m o ż n a o d n o t o w a ć niechęć d o naszych d y s c y p l i n , p o w o d o w a n ą róż n y m i m o t y w a m i . D z i ś i f i l o z o f moróże usłyszeć, róże szuka czarnego kota w c i e m n y m p o -k o j u p r z y założeniu, ż c nic m a z a r ó w n o czarnego -k o t a , j a -k i c i e m n e g o p o -k o j u .

Jednakże m o ż n a dziś zaobserwować bardziej o p t y m i s t y c z n e z j a w i s k a , t o w a rzyszące f i l o z o f i i i t e o l o g i i . P r z y p o m i n a m i się w t y m m o m e n c i e piosenka K a s i K o w a l -skiej p o d t y t u ł e m Coi optymistycznego. N a p r z y k ł a d ostatnia e n c y k l i k a Jana P a w ł a I I Fides et ratio d o t y c z y r e l a c j i m i ę d z y wiarą a r o z u m e m . R o z p o c z y n a się ona s ł o w a m i : .Wiara i r o z u m są j a k d w a skrzydła, na k t ó r y c h d u c h l u d z k i w z n o s i się k u k o n t e m p l a

-c j i p r a w d y " . W tejże e n -c y k l i -c e Papież stawia za w z ó r w y b i t n y -c h intelektualistów, kt-ó r z y są t e o l o g a m i i f i l o z o f a m i w j e d n e j osobie.

W t y c h k l i m a t a c h zdaje się o d dłuższego czasu r o z w i j a ć m y ś l anglosaska. Są t a m t c o l o g i z u j ą c y f i l o z o f o w i e oraz f i l o z o f u j ą c y t e o l o g o w i e . K t o ś m ó g ł b y zapytać, c z y taka s y t u a c j a jest f a k t y c z n i e lepsza od ostrego p o d z i a ł u na strefy w p ł y w ó w f i l o z o f i i i t e o l o -g i i , c o m a m i e j s c e w europejskiej t r a d y c j i intelektualnej o d czasów n o w o ż y t n y c h . D o

końca nie w i e m . B y ć może A n g l o s a s i mogą ł a t w i e j zapomnieć o a u t o n o m i i m e t o d i f i -l o z o f i i i t e o -l o g i i , o i c h o g r a n i c z o n y c h k o m p e t e n c j a c h , a-le ich sytuacja jest b-liższa zasa-dzie j e d n e j p r a w d y , a n i e p o d w ó j n e j p r a w d y . T r u d n o m i przekonać kogoś, k t o będąc za-w o d o za-w y m t e o l o g i e m m a za-w ą t p l i za-w o ś c i , czy J. Tischner p o za-w i n i e n k o m e n t o za-w a ć Katechizm Kościoła Katolickiego, p o n i e w a ż jest t y l k o z a w o d o w y m f i l o z o f e m . Proszę z w r ó -cić u w a g ę j c s z c z c na to, żc p r a k t y k a A n g l o s a s ó w jest bardziej ekumeniczna, g d y ż j e d n o c z y różne w y z n a n i a chrześcijańskie w j e d n e j d r u ż y n i e teistów, k t ó r z y d y s k u t u j ą z

antytcistami o argumentach za istnieniem Boga i o u s p r a w i e d l i w i e n i u w i a r y . W j e d n y m t c a m ' i c ..grają" na p r z y k ł a d A l v i n Plantinga - k a l w i n . John H i c k - a n g l i k a n i n i J ó z e f M a r i a Bocheński - k a t o l i k .

Idąc drogą w y z n a c z o n ą anglosaskimi i n t u i c j a m i s t a w i a m sobie d w a p y t a n i a : c z y f i -l o z o f jest m i p o t r z e b n y oraz co m o g ę dać fi-lozofowi?

C z y f i l o z o f j e s t m i p o t r z e b n y ?

R o z u m i e m niezbyt szczęśliwe położenie f i l o z o f a - T w o j e , Jacku - dzisiaj. Rozum i e Rozum znużenie historią f i l o z o f i i u n i e k t ó r y c h studentów, k t ó r y Rozum Rozumieszają się n a z w i ska, e p o k i , p o g l ą d y , k t ó r z y nie „ c h w y t a j ą " subtelnych d y s t y n k c j i , k t ó r y m wreszcie p r o b l e m y b y t u nic przystają d o c o d z i e n n y c h p r o b l e m ó w . R o z u m i e m efekt znużenia f i l o z o fią z p o w o d u f i l o z o f i c z n e g o s c e p t y c y z m u w z g l ę d e m r o z u m u . R o z u m i e m kryzys a u t o r y -tetu filozofii, gdy l u d z i e o b s e r w u j ą filozoficzne spory: a n a l i t y k ó w z m e t a f i z y k a m i , r ó ż n y c h szkół i n u r t ó w f i l o z o f i c z n y c h m i ę d z y sobą. R o z u m i e m ludzi, k t ó r z y oczekują o d filozofii pełnej p r a w d y , p e w n e j w i e d z y , zgadzają się na trafność filozoficznych p y -tań w p u n k c i e w y j ś c i a , a są z a w i e d z e n i w y n i k a m i w p u n k c i e dojścia. Powstaje wrażenie j a ł o w o ś c i filozofii. B o l e j ę n a d t y m . B o l e j ę nad filozofią „ ś m i e r c i " r o z u m u , „ ś m i e r -c i " sensu, „ ś m i e r -c i " p r a w d y tak samo, j a k boleję n a d teologią „ ś m i e r -c i B o g a " .

D z i ę k i e m p a t i i r o z u m i e m ten stan rzeczy w filozofii, g d y ż p r z y p o m i n a on trochę dzieje współczesnej t e o l o g i i . M ł o d y c h t e o l o g ó w u c z o n o t o m i z m u , a później w y t y k a n o j e g o zawężenia. S t a w i a n o za w z ó r K . Rahncra, a potem k r y t y k o w a n o go. Po z a c h w y c i e teologią Hansa v o n Balthasara przyszedł czas na j e j p o d w a ż a n i e z p o w o d u w ą t p l i w e j w n i e k t ó r y c h p u n k t a c h o r t o d o k s y j n o ś c i ( p i e k ł o istnieje, lecz b y ć może jest z b i o r e m pu-s t y m ; p a t r y p a pu-s j a n i z m , c z y l i teza o c i e r p i e n i u Boga O j c a ) . Jedni t e o l o g o w i e - do nich z a l i c z a m i siebie - w i d z ą w m i ł o ś c i najistotniejszy argument za w i a r y g o d n o ś c i ą chrze-ścijaństwa, a i n n i m ó w i ą , j a k Ty. żc to a n i y o n t o l o g i z m , s u b i e k t y w i z m i z w y k ł y senty-m e n t a l i z senty-m .

Jako chrześcijanin i t e o l o g chcę p r a w d y i dlatego potrzebuję - p o m i m o r z e k o m e j j a ł o w o ś c i i filozofii i t e o l o g i i p o m o c y filozofa, żeby razem d o c h o d z i ć d o pełnej p r a w -d y , -d o w s p ó l n y c h w n i o s k ó w , żeby u k r y t y c z n i a ć j e w świetle r o z u m u i w świetle wiar)'.

Potrzebuję filozofii o t w a r t e j na w s p ó ł p r a c ę z teologią, której p o d b u d o w ę z n a j d u j ę w Pa-p i e ż u - f i l o z o f i c Janie P a w l e II. P o m i j a m rzeczy oczywiste; Pa-potrzebuję rzetelnej h i s t o r i i filozofii, t e o r i i p o z n a n i a , l o g i k i , m e t o d o l o g i i , a n t r o p o l o g i i , a k s j o l o g i i , filozofii p r z y r o -d y .

B a r d z o potrzebuję w y p o w i e d z i f i l o z o f ó w - l o g i k ó w i m e t o d o l o g ó w na temat j ę z y k a r e l i g i j n e g o i a r g u m e n t a c j i za istnieniem Boga. Z t e g o p o w o d u pomagają m i tacy filozo-f o w i e , j a k A . Plantinga, J. H i c k i J. M . B o c h e ń s k i . A . Plantinga w książcc Bóg. wol-ność i zlo wsparł m n i e szczegółową analizą k l a s y c z n y c h a r g u m e n t ó w , w y s u w a n y c h przez a n t y t c i s t ó w w celu u d o w o d n i e n i a nieistnienia Boga. Często sięgały one d o k w e -stii istnienia zła w ś w i e c i e . Plantinga z chłodną k o n s e k w e n c j ą uzasadnił, że zdania:

. B ó g jest w s z e c h m o c n y " , „ B ó g jest w pełni d o b r y " , „ Z ł o i s t n i e j e " nie są sprzeczne, lecz zc sobą spójne. O m a w i a n y autor w k o n k l u z j i napisał: „ W efekcie, j a k sądzę, nie m a dobrego a n t y t e o l o g i c z n c g o argumentu zc zła. Istnienie Boga nic jest ani w y k l u c z o -ne, ani nic staje się n i e p r a w d o p o d o b n e przez istnienie zła. O c z y w i ś c i e c i e r p i e n i e i nie-szczęście mogą m i m o w s z y s t k o stwarzać p r o b l e m d l a t c i s t y ; ale p r o b l e m ten n i c pole-ga n3 t y m , żc j e g o przekonania są logicznie l u b probabilistycznie n i e w ł a ś c i w e . Tcista m o ż e w z ł u odnaleźć p r o b l e m r e l i g i j n y ; w o b l i c z u w ł a s n e g o c i c i p i c n i a albo cierpienia kogoś bliskiego t r u d n o m u m o ż e zachować to, c o u w a ż a za w ł a ś c i w e podejście do Boga. W o b l i c z u w i e l k i e g o osobistego cierpienia l u b nieszczęścia m o ż e czuć pokusę b u n t u p r z e c i w B o g u , w y g r a ż a n i a pięścią w stronę Jego o b l i c z a l u b nawet porzucenia w

G ł o s l e o l o g a

123

ogóle w i a r y . A l e jest l o p r o b l e m innego w y m i a n i (...). O b r o n a W o l n e j W o l i p o k a z u j e natomiast, ż c istnienie Boga j e s t zgodne, i logiczne, i p r o b a b i l i s t y c z n i e , z i s t n i e n i e m z ł a " ' .

W i e l e z a w d z i ę c z a m J. H i c k o w i . W y k a z a ł o n , że j ę z y k r e l i g i j n y nie jest j ę z y k i e m n o n s e n s o w n y m i n i e s p r a w d z a l n y m , ale posiada s w o j ą w e r y f i k a c j ę , to znaczy m o ż e j ą posiadać w eschatologii. Potrzebuję też t a k i c h badań, które p o d j ą ł J. M . B o c h e ń s k i w Logice religii, gd y wskazał na logicznie u p r a w o m o c n i o n e sposoby uzasadniania p o d -staw o b j a w i o n e j r e l i g i i .

N i c znaczy to, że jest m i potrzebny j e d y n i e w i e r z ą c y f i l o z o f . Z n a c z ą c y m w s p a r -c i e m dla teologa są też „ n i e w i e r z ą -c y " ra-cjonaliś-ci. N a p r z y k ł a d M a r i a n Prz-cłę-cki tak pi-sze o s w o j e j f a s c y n a c j i Jezusem Chrystusem: „ U d e r z a ł a m n i e zawpi-sze « r c w o l u c y j n o ś ć » m o r a l n e g o przesłania Chrystusa w zestawieniu z a r ó w n o ze ś w i a t e m a n t y c z n y m , j a k i j u d a i s t y c z n y m . D l a c z ł o w i e k a a n t y k u przesłanie Chrystusa oznaczało c a ł k o w i t e

«przc-w a r t o ś c i o «przc-w a n i c «przc-w a r t o ś c i » . W y s t a r c z y p r z y p o m n i e ć treść o ś m i u b ł o g o s ł a «przc-w i e ń s t «przc-w , aby u p r z y t o m n i ć sobie, j a k dalccc ó w ewangeliczny obraz c z ł o w i e k a «ubogiego w d u c h u , cichego, czystego serca, p o k ó j czyniącego, m i ł o s i e r n e g o , cierpiącego» odbiega od an-tycznego ideału piękna, m ą d r o ś c i , s p o k o j u i siły. U ś w i a d o m i ł e m to sobie n i e d a w n o raz jeszcze, patrząc w B r i t i s h M u s c u m na posąg A p o l l i n a - d o s k o n a l e p i ę k n e g o i doskonale obojętnego zarazem, niewzruszonego i bezlitosnego. C h r y s t u s o w e u ś w i ę c e n i e l u d z -k i e g o cierpienia, l u d z -k i e j nędzy b y ł o ideą obcą antycznej i d e o l o g i i " * . Jedna-kże M . Przcłęcki od razu dodaje, że nie w i e r z y w Boga, boskość Chrystusa, z m a r t w y c h w s t a -nie, b i b l i j n e cuda i p r o r o c t w a . D l a teologa, fascynacja Przcłęckicgo postacią Chrystusa jest n i e z m i e r n i e w a ż n y m ś w i a d e c t w e m , które m ó g ł b y m nazwać p o z a s y s t e m o w y m ,

p ł y n ą c y m spoza ścisłego o d d z i a ł y w a n i a chrześcijaństwa i K o ś c i o ł a . Dodać muszę, że

„ o d k r y c i e " P r z c ł ę c k i c g o z a w d z i ę c z a m Tobie, Jacku.

T e o l o g i c z n ą robotę k o m p l i k u j ą m i nieco m e t o d o l o g o w i e , k t ó r z y m ó w i ą , żc teologia jest nauką w n a j w y ż s z y m s t o p n i u podejrzaną ( t o z n a c z y raczej nic jest nauką) o r a z l o g i -cy, k t ó r z y burzą się, g d y słyszą, iż m o d l i t w a t o r o z m o w a z B o g i e m . M ó w i ą : m o ż n a roz-m a w i a ć z b e z p o ś r e d n i o d a n y roz-m partnereroz-m, a B ó g nic j e s t naroz-m bezpośrednio dany. Z a c h w i l ę d o t y c h k w e s t i i p o w r ó c ę .

C o m o g ę d a ć f i l o z o f o w i ?

W k o n t e k ś c i e s c e p t y c y z m u co d o m o ż l i w o ś c i f i l o z o f i i m o g ę f i l o z o f o w i p o m ó c p r z e ł a m y w a ć ten s c e p t y c y z m i odzyskać zaufanie d o r o z u m u . Będę z j e d n e j s t r o n y przestrzegał f i l o z o f a przed zacieśnianiem r o z u m u do n i e g o samego, ale z d r u g i e j

stro-ny wskażę na bogatą chrześcijańską t r a d y c j ę , w k t ó r e j r o z u m o ś w i e c o n y w i a r ą i w i a r a wsparta r o z u m e m d o c h o d z i ł y d o znaczących sukcesów. N a podstawie b i b l i j n e g o O b j a w i e n i a m o g ę u m a c n i a ć przekonanie o istnieniu i j e d n o ś c i p r a w d y : n a u k o w e j , f i l o z o f i c z -nej i teologicz-nej. Będę z a c h o w y w a ł p r a w o do s p r z e c i w u wobec f i l o z o f a , k t ó r e g o tezy będą stały w sprzeczności z O b j a w i e n i e m . Jednocześnie proszę f i l o z o f a o w y t y k a n i e niejasności m o j e g o j ę z y k a .

1 A. Plaminga. Bóg. wolność i zlo. Kraków 1995. 99.

: Por. J ! n a k " 1998, 10. s. 38-39.

Sądzę, ż c jestem w stanic r o z w i n ą ć rozważania Plantingi o z ł u w świecie. N i c t w i e r dzę, że j a k o t e o l o g z n a m Boże z a m y s ł y i znam p o w o d y , dla k t ó r y c h z ł o istnieje w ś w i e -cie. A l e w i m i ę w i a r y g o d n o ś c i B o ż e g o O b j a w i e n i a i chrześcijaństwa, w i m i ę l u d z k i e j nadziei muszę tych p o w o d ó w szukać. W y d a j e m i się, że z ł o j e s t ceną naszej w o l n o ś c i . Ponadto chrześcijaństwo g ł o s i , że o w ł a s n y c h siłach nie jesteśmy w stanie u w o l n i ć się o d zła. P o t r z e b u j e m y u w o l n i e n i a , c z y l i zbawienia „ z w y s o k a " , o d Boga. Bardzo bole-śnie doświadczane z ł o - w ś w i e c i e i w sobie - p r z y p o m i n a n a m d z i e ń p o d n i u o i l u z j i a u t o s o t c r i o l o g i i i jednocześnie u w i a r y g a d n i a zbawienie w C h r y s t u s o w y m K r z y ż u i Z m a r t w y c h w s t a n i u , pochodzące „ z w y s o k a " i będące j u ż teraz częścią naszej historii.

Jeśli z a j m u j ą c się teologiczną robotą, dalej będę p r z e d m i o t e m podejrzenia ze strony m e t o d o l o g ó w negujących n a u k o w o ś ć t e o l o g i i , to m o g ę z r e z y g n o w a ć ze statusu nauko-w o ś c i . Ostatecznie bardziej zależy m i na u k a z y nauko-w a n i u sensu ż y c i a , f u n d a m e n t ó nauko-w nauko-w i a r y i nadziei na podstawie B o ż e g o O b j a w i e n i a , n i ż na u z n a n i u z c strony m e t o d o l o g ó w . M u s z ą oni j e d n a k w p i e r w w y k a z a ć zasadność s w o i c h podejrzeń wobec t e o l o g i i oraz w y k a z a ć , żc ich k o n c e p c j a n a u k i nic jest zawężona j a k w p o z y t y w i z m i e .

Sądzę, iż l o g i k p o d w a ż a j ą c y m o d l i t w ę j a k o „ r o z m o w ę z B o g i e m " nic p o d w a ż a ist-nienia B o g a ani nic o d u c z y l u d z i w i e r z ą c y c h m o d l i t w y . Jego zastrzeżenia biorę za dobrą m o n e t ę i częściowo p r z y z n a j ę m u rację. R z e c z y w i ś c i e , r o z m o w a m i ę d z y l u d ź m i r ó ż n i się o d r o z m o w y z B o g i e m . Chrystus nauczając o O j c u m ó w i ł , żc z a n i m o c o k o l -w i e k się G o poprosi, O n -w c z e ś n i e j -w i c , czcgo nam potrzeba. B e z uprzedniej m o d l i t -w y B ó g troszczy się o l u d z i bardziej niż o resztę świata. Nawet wtedy, gdy c z ł o w i e k nic zwraca się d o Boga w m o d l i t w i e j a k d o Ojca, O n nie przestaje b y ć O j c e m m i ł u j ą c y m każdego. T e o l o g w i c , że m o d l i t w a t y l k o j a k o recytacja s ł ó w może być złą m o d l i t w ą i j u ż C h r y s t u s wskazał na j e j nieskuteczność. A zatem m o d l i t w a nie jest r o z m o w ą w

d o s ł o w n y m znaczeniu, lecz jest r o z m o w ą w sensie a n a l o g i c z n y m . B ó g w p r a w d z i e nic jest bezpośrednio d a n y m r o z m ó w c ą , ale jest Osobą, która o b j a w i ł a się l u d z i o m . W i e m ,

żc B ó g jest Osobą nieskończenie m n i e przewyższającą; w i e m , żc nieskończenie w i e l e dał m i w darze m i ł o ś c i , c z y zatem nic p o w i n i e n e m M u o d p o w i e d z i e ć , p o d t r z y m y w a ć w z a j e m n ą w i ę ź , c z y l i - w a n a l o g i c z n y m sensie - „ r o z m a w i a ć " ? P o w y ż s z y p r o b l e m o d s ł a n i a jeszcze j e d e n dar, k t ó r y t e o l o g m a dla filozofa. D l a teologa b o w i e m ostatecz-na p r a w d a , ostateczny sens i cel ż y c i a nic są j e d y n i e z d a n i e m c z y systemem, ale mają o b l i c z e O s o b y , są Osobą, Osobą Boga o b j a w i o n e g o p i z c z Jezusa Chrystusa i w Jezusie C h r y s t u s i e .

Współczesna teologia dostarcza l u d z i o m w i e r z ą c y m i filozofom w i e l u i m p u l s ó w d o tego, ż e b y nic bać się i nie odrzucać o d m i e n n y c h k u l t u r i pozachrześcijańskich r e l i g i i . Jako t e o l o g muszę nieustannie p r z y p o m i n a ć , że S o b ó w W a t y k a ń s k i I I uznał w i e l e ele-m e n t ó w t y c h ż e r e l i g i i za r z e c z y w i ś c i e pochodzące o d Boga i zbawcze. I n n y ele-m i s ł o w y , Pan B ó g „ c h c i a ł " , ż e b y istniały, są dobre, mają p o z y t y w n y cel, j a k k o l w i e k zbawienie ich w y z n a w c ó w ostatecznie d o k o n u j e się w Chrystusie i przez Chrystusa.

W s t a r o ż y t n o ś c i T e r t u l i a n pytał retorycznie co mają w s p ó l n e g o Jerozolima i A t e n y , teologia i filozofia. Sądził, żc nic j e nic łączy. Z dzisiejszej p e r s p e k t y w y w i d a ć j e d n a k , że mają w i e l e w s p ó l n e g o . Z J e r o z o l i m y chrześcijaństwo szło przez A t e n y d o R z y m u i na cały ś w i a t . G d y b y nic ta d r o g a , g d y b y nic b y ł o na j e j szlaku A t e n , nic b y ł o b y nas tu-taj, tego miejsca m o ż e by w o g ó l e nie b y ł o . C z e g o t o nas uczy, Jacku? Ż e nie m o ż n a

okopać się w s w o j e j J e r o z o l i m i e a n i w s w o i c h A t e n a c h . T y l k o k o t y chadzają w ł a s n y m i d r o g a m i . M y jesteśmy z d a n i na siebie.

Odpowiedź J. Wojtysiaka na głos ks. Krzysztofa Kauchy

Przede w s z y s t k i m cieszy mnie T w ó j ekumenizm: „ W j e d n y m teamie «grają» np.

A . Plantinga - k a l w i n , J. H i c k - anglikanin, J. M . Bocheński - katolik.'" D o d a ł b y m tu jcsz-czc R. Swinburnc'a, k t ó r y niedawno z anglikanizmu przeszedł na prawosławie. M n i e do e k u m e n i z m u zachęcać nie trzeba, nie w o l n o jednak nic dostrzegać różnic i problemów. Z w -rócę uwagę t y l k o na jedną z nich.

W tomistyczncj wersji f i l o z o f i i chrześcijańskiej, związanej z katolicyzmem, podkreśla się zasadę św. Tomasza z A k w i n u , w g której łaska nic niweczy natury, lecz j ą udoskonala.

N i c więc dziwnego, żc w tej tradycji uznaje się możliwość uzyskania tezy o istnieniu Boga w sposób metodologicznie niezależny o d Objawienia. Tezę tę uzyskuje się za pomocą od-powiedniego rozumowania, którego punktem w y j ś c i a jest oczywista teza, w której stwier-dza się istnienie świata lub pewne istotne rysy jego uposażenia. Posługując się T. Czeżow-skiego klasyfikacją rozumowań, można określić to rozumowanie j a k o wyjaśnianie (rozu-m o w a n i e redukcyjne, regresywne i odkrywcze), choć niekiedy nadawano (rozu-m u (zdaje się, że niesłusznie) kształt dowodzenia (rozumowanie dedukcyjne, regresywne, uzasadniające).

Po prostu: w tzw. argumentach kosmologicznych istnienie lub uposażenie świata wyjaśnia się przez istnienie Boga.

Natomiast inaczej jest w filozofii chrześcijańskiej związanej z tradycją Reformacji (po-m i j a (po-m tu np. tzw. scholastykę protestancką t y p u Ch. Wolffa). W tradycji tej w y r a ź n i e j pod-kreśla się zasadę, że wiara jest darem łaski, stąd sam naturalny rozum nic może dojść do tezy o istnieniu Boga. Przekonanie o istnieniu Boga nic jest więc w y n i k i e m rozumowania, lecz jest ono nam dane: bądź przez powszechną świadomość Boga (zmysł w i a r y ) , bądź przez Objawienie. M a m y metodologiczne p r a w o do utrzymywania tego przekonania dotąd, aż znajdą się przeciw n i e m u odpowiednie argumenty. Zadaniem filozofa chrześcija-ńskiego jest raczcj odpierać te argumenty. Jcżli w y s u w a się jakieś argumenty za istnieniem Boga, to są to argumenty, w których wychodzi się od j u ż posiadanego pojęcia Boga, a więc niejako sprawdza się tezę o istnieniu Boga. B y ć może m a m y tu właściwie d o czynienia ze sprawdzaniem w sensie ścisłym (rozumowanie redukcyjne, progresywne i uzasadniające).

Po prostu: w tzw. dowodach ontologicznych sprawdza się istnienie Boga, wskazując na jego konsekwencje (gdyby B ó g nic istniał, to nie b y ł b y istotą doskonałą).

O t o jak różnicc konfcsyjno-tcologiczne w p ł y w a j ą na różnice w koncepcji filozofii chrześcijańskiej (ofensywna i defensywna) oraz w typach argumentacji ( „ d o w o d y " kosmo-logiczne/wyjaśniające i onlologiczne/sprawdzające). M o ż n a j e dostrzec, porównując

spo-sób myślenia zawarty w tekstach: z jednej strony Bocheńskiego3 i S w i n b u r n e a4, a z dru-giej - Plantingi5. Różnice tc są wprost artykułowane w międzywyznaniowych dialogach6. Tam. gdzie są różnicc, tam są wybory. Krzysztofie, co więc wybierasz?

W jednej sprawie jestem z pewnością bardziej ekumeniczny o d Ciebie. Powiadasz, żc bolejesz nad ..teologią śmierci Boga". Wyrażenie to jednak jest różnie rozumiane przez różnych teologów. C i któizy rozumieją j c dosłownie, głoszą jakąś odmianę laickiego huma-nizmu, świadomość przydatności niektórych elementów odchodzącej j u ż tradycji religij-n e j I religij-n a c z e j jedreligij-nak to wyrażereligij-nie jest rozumiareligij-ne u teologów związareligij-nych religij-np. z myślą lutera-ńskiego męczennika ks. D. BonhoefTcra. który zginął z rąk nazistów. Jego myśl włącza się w roztrząsanie pytania: „Jakie jest znaczenie nauczania Jezusa i całego N o w e g o Testamen-tu dla współczesnego człowieka?", człowieka, który wyznaje j u ż nic „ m i t o l o g i c z n y " czy

„ m e t a f i z y c z n y " , lecz „ n a u k o w y " światopogląd*.

D l a Bonhocflcra pytanie to znalazło nowy wymiar w więzieniu, w czasach, w których niektórym zdawało się, żc B ó g zapomniał o cierpiących i mordowanych (zresztą dla wielu j u ż wcześniej Róg okazał się „zbędną hipotezą"). Odpowiedzią Bonhocflcra było, żc B ó g nic o b j a w i a się współczesnemu c z ł o w i e k o w i j a k o ponadświatowa najwyższa metafizyczna siła. B ó g objawia się wyłącznie w drugim człowieku jako transcendencja etyczna. „Obraz Boga jest obrazem Jezusa Chrystusa na krzyżu. W taki obraz musi być przekształcone ży-cic ucznia". Chrześcijanin musi więc, zamiast oczekiwać na cudowną boską interwencję, uczestniczyć „ w cierpieniu Boga w świecie". M u s i żyć świecko, ale ciągle „przed Bo-g i e m " , który w cierpieniu druBo-gieBo-go człowieka nieustannie w z y w a Bo-go do „sprawiedliweBo-go czynu"9. Jeśli tak rozumiemy „teologię śmierci Boga", to jest ona oczyszczeniem z łatwej religijności, jest postulatem traktowania chrześcijaństwa na serio - z j e g o przesłaniem, że

„wszystko, co uczyniliście dla jednego z tych braci M o i c h najbardziej potrzebujących, dla M n i e uczyniliście" [ M t 25, 40, przekład ekumeniczny]. Taką duchowością z pewnością od-znaczała się Matka Teresa z Kalkuty, taka teologia bliska też była wspomnianej przez Cie-bie koncepcji H . U. von Balthasara. Co więcej, teologia ta - nawiązując do „teologii krzy-ż a " i „teologii Boga ukrytego" - dobrze wyjaśnia fenomen niewiary, a zwłaszcza fenomen

„niewierzących chrześcijan", o których mówiłeś ( M . Pizełęcki). Wydaje się, żc potrzebna jest wręcz teologia niewiary, która pomoże nam zrozumieć ją j a k o znak czasu: co B ó g przez niewierzących ma nam do powiedzenia? Może to, żc - j a k m ó w i Jan Paweł II - B ó g jest tak blisko człowieka, że „ w pewnym sensie człowiek j u ż nic m ó g ł tej bliskości w y t i z y

-' Zob. J. Bocheński, Pięć dróg. (w:) tenże. dz. c y t . * 469-503.

4 Zob. S w i n b u m c , Czy istnieje Bóg?. P o m a ń 1999. n u d ź . IV: J a k istnienie Boga wyjaśnia świat i jego porządek?"

5 Zob. A. Plantinga. Teologia naturalna, vr. tenże. Bóg, Httlność izb. Kraków 199S, s. 112*161. z w ł . k 159-161.

oraz tenże, Advice to Christian Philosophers, „Faith and Phiłosophy". vol. 1, nr 3. July 1984. s. 253-271.

ł Por. symulacje w „Faith and Philosophy" o r a / np. A. N. Prior, Czy można dyskutować o religii?, (w:) B. C h w e d c ń c z u k (red.). Fragmenty filozofii analitycznej. Filozofia religii. Warszawa 1997, s. 347-357.

? Por. Don Cupitt, Po Bogu, Warszawa 1998.

1 Zob. R. Bultmann, Jesus Christus unddie Mylhologie Dos Seue Testament im Licht der Bibelkritik. G u -tersloh 1964, np. s. 14-20, 3 7 - 4 1 .

9 Zob. B. Milcrski, Z problemów hermeneutyki protestanckiej, L ó d ż 1996, rozdz. III: „Rewizja chrześcijań-stwa w listach więziennych Dietricha BonhocfFcra" oraz D. BonhocfTcr. Nailadownie. Poznań 1997, z w l . s. 227-229.

m a ć " , lecz B ó g „ n i e zważał na to, że to odsłonięcie się przesłoni G o poniekąd w oczach człowieka"1 0.

I ostatnia sprawa. Powiedziałeś, że m o d l i t w a ,jest rozmową w sensie a n a l o g i c z n y m " . C o to jednak znaczy? Najprościej m ó w i ą c , analogia jest podobieństwem relacji, ściśle

uję-t y m j a k o uję-takożsamość ich własności formalnych. Jeśli więc np. r o z m o w a jesuję-t relacją syme-tryczną, t o i m o d l i t w a jest relacją symetryczną. (Relacją symetry czną, c z y l i taką. żc g d y pozostaję w niej d o kogoś, to i on pozostaje w niej do mnie). Taka formalna wiedza o m o d l i -t w i e jes-t jednak wiedzą ubogą i niewiele przyda-tną dla naszej duchowości. ( W ą -t p i ę , by ktoś przez przechodniość relacji m o d l i t w y m ó g ł ujaśnić np. tajemnicę świętych obcowa-nia). C o więcej, nie charakteryzuje treściowo ani samej tej relacji, ani j e j korclatów. Nasze mówienie o m o d l i t w i e i sprawach nadprzyrodzonych pozostaje w i ę c semantycznie niedo-określone (a w i ę c tylko formalne, tylko negatywne lub tylko metaforyczne)1 1.

N i g d y w życiu ziemskim nie przezwyciężymy tej nicdookreśloności, choć w y d a j e się, żc za pomocą subtclnicjszych narzędzi semiotycznych można b y uściślić i ujaśnić dyskurs

N i g d y w życiu ziemskim nie przezwyciężymy tej nicdookreśloności, choć w y d a j e się, żc za pomocą subtclnicjszych narzędzi semiotycznych można b y uściślić i ujaśnić dyskurs