• Nie Znaleziono Wyników

i isM I ill i

W dokumencie Zwrot, R. 41 (1989), Nry 1-12 (Stron 157-160)

JANKA

Sympatyczna blondynka, o jakiej niejeden chłopak chyba marzy. Od kilkunastu dni o- siemnastolatka przygotowująca się powoli do finalizowania kolejnego ważnego etapu w swoim życiu — do zdobycia kwalifikacji uprawniającej ją na przykład do samodziel­

nego prowadzenia sklepu, je st bowiem u- czennicą Średniej Szkoły Zawodowej w Czeskim Cieszynie, kierunek ekonomista handlu. Lubi — jak wszyscy chyba je j ró­

wieśnicy — słuchać muzyki młodzieżowej, zwłaszcza utworów w wykonaniu zespołu WHAM czy Georga Michaela. Jej prawdziwą pasją je st jednak sport: pływanie, wioślar­

stwo, narciarstwo oraz pezetkaowska spec­

jalność — ringo. A można było oczekiwać, że wśród zainteresowań wymieni na pierwszym miejscu m o d ę . . . — Moda też mnie interesu­

je — przyznaje Janka Piszkiewicz — ale od najmłodszych lat tatuś starał się mnie prze­

konać do sportu. Zaczynałam w podstawów­

ce. Nasza klasa podzielona była na dwie drużyny: chłopcy chcieli być wodniakami, a dziewczyny chciały śpiewać. Ja śpiewać nie umiałam, poza tym ciągnęła mnie ta wo­

da. ponieważ lubię pływać, więc poszłam do drużyny, która przyjęła nazwę ,,Opty".

Nie wypominając wieku, trzeba jednak brać pod uwagę, że ,,osiemnastka" oznacza nie tylko pełnoletniość. ale też czas na podej­

mowanie ostatecznych decyzji co do dalsze­

go życia. Trzeba wiedzieć, jakie chciałoby się mieć życie prywatne, co osiągnąć w pracy zawodowej.

— Przede wszystkim chciałabym zdobyć maturę, a potem ewentualnie po pewnej praktyce w sklepie dostać się na dodatkowe studia dwuletnie. Po ich absolwowaniu mogłabym być wychowawczynią na przykład właśnie w naszej szkole zawodowej. Praca

w sklepie jest bardzo trudna, a poza tym lubię być z dziećmi, z młodzieżą . . .

— Nieraz można jednak usłyszeć prze­

rażające historie o tym, jaka atmosfera panu­

je wśród uczniów szkól zawodowych, pono nie można sobie z nimi poradzić. Nie oba­

wiałabyś się stanąć w roli wychowawczyni na przykład przed twoją własną klasą?

— Większość tworzą u nas dziewczyny, choć mamy aż ośmiu chłopców, co w tej szkole bywa rzadkim zjawiskiem. Myślę, że tworzymy dobry kolektyw, staramy się pomóc jeden drugiemu, jest całkiem fajnie. Chyba nie trzeba się nas bać.

— Wróćmy do planów na przyszłość. Jak wyobrażasz sobie życie prywatne ?

— Chciałabym kiedyś założyć rodzinę, mieć dzieci, najlepiej dwoje, własny dom — wolałabym domek rodzinny z ogródkiem.. .

— . . . a przed domkiem samochód?

— Nie, nawet nie, wolałabym zwyczajne wycieczki gdzieś w góry. Zresztą uważam, że

fot. ADAM SZOP

najważniejsza je st atmosfera rodzinna, by wszystko się dobrze układało, dzieci były zdrowe, by nie było k łó tn i. . .

— Do tego wszystkiego potrzebny je st o- czy wiście jeszcze mąż —ja ki miałby być?

— Dobry, pracowity, który by mnie ko­

chał .. .

— Nieważne, jak będzie wyglądał?

— Oczywiście lepiej, żeby był przystojny, ale ważniejszy je st charakter.

Marzenia Janki Piszkiewicz nie odbiegają zbytnio w sferę nierealnych snów. Czy jednak oznacza to, że staną się rzeczywistością?

Sama z zakłopotanym uśmiechem przyznaje, że nie spotkała w swoim otoczeniu takiego chłopaka, który odpowiadałby je j — zda­

wałoby się skromnym — życzeniom. A inne plany? Przecież nie tak znowu łatwo będzie zbudować dom, a zwłaszcza zaoszczędzić pieniądze na jego budowę. Staram się pod­

suwać argumenty, które pomogą m i spraw­

dzić je j gotowość do walki z możliwymi prob­

lemami.

— No cóż, na pewno nie będzie łatwo — mówi Janka z uśmiechem — ale może się uda.

— Widzę, że jesteś optymistką?

— Nasza drużyna też się tak nazywa — ,,Opty", czyli optymiści. Dziewczyny mówią, że jestem wesoła. Wstaję rano z uśmiechem i staram się go nie tracić przez cały dzień.

pip

łyć inaczej

YIN - YANG

Zasadą klasycznej filozofii chińskiej była ten­

dencja do całościowej interpretacji świata — człowiek więc jest maleńkim wszechświatem zbudowanym na jego obraz i podobieństwo, podlega tym samym siłom, które rządzą przy­

rodą. We wszechświecie stale oscylują dwie siły, Yin i Yang, będące w stałym ruchu, który według chińskiego filozofa a równocześnie cesarza Fu-Hsi (2953—2833 p. n. e.) przypo­

mina zjawiska przypływu i odpływu morza.

W przeszłości Chińczycy wyobrażali sobie te siły w postaci dwóch walczących ze sobą smoków — zielonego i czerwonego. Smok zielony oznaczał siłę Yin a czerwony siłę Yang. Siły te wyrażone są w postaci symbolu TAO. Jest to koło wyobrażające prasiłę TAI

CHI, którego wnętrze podzielone jest na dwie równe powierzchnie — białą (Yang) i czarną (Yin), oddzielone linią falistą w kształcie litery S. Ta wygięta linia oznacza zarówno granicę obu stref, jak i wzajemną grę tych dwu sił.

[ 7 2 ]

Te przeciwne sobie sity z jednej strony nieus­

tannie walczą ze sobą, a z drugiej strony przyciągają się, współistnieją ze sobą i sta­

nowią jedność. Symbol TAO, zwany też chińską monadą, oznacza całość zjawisk za­

mkniętych w kole. Chińczycy widzą w sile Yang pierwiastek męski — dzień, światło, nie­

bo, słońce, ciepło, ogień, złoto, ruch i siłę twórczą, zaś w sile Yin, podobnie jak każdy człowiek obok cech typowych dla jego płci posiada również w niewielkim stopniu cechy płci przeciwnej. W walce sił Yang i Yin prze­

waża raz jedna, raz druga siła.

Chińczycy uważają, że warunkiem zacho­

wania zdrowia jest utrzymanie równowagi po­

między siłami Yin i Yang. W przeciwnym ra­

zie rozwija się choroba.

Na tej walce przeciwieństw, na wzajem­

nym pobudzaniu i hamowaniu polega istota wszystkiego, co egzystuje. Każde zjawisko jest wynikiem wzajemnego oddziaływania i walki dwóch przeciwieństw Yang i Yin. Ener­

gia życiowa TAI CHI (zwana powszechnie energią Ci) u człowieka tworzy się już przy poczęciu. Źródłami tej energii są rodzice — zarówno ojciec, jak i matka; jest to więc ener­

gia odziedziczona. W przebiegu swego życia człowiek stale uzupełnia swoją energię Ci, czerpiąc ją z powietrza wdychanego do płuc, jak też ze spożytych pokarmów. Energia ta pobierana jest także z kosmosu całą po­

wierzchnią powłok ciała poprzez punkty aku­

punktury, które stanowią okienka łączące człowieka z wszechświatem. Człowiek wych­

wytuje z otoczenia energię Yang płynącą z kosmosu oraz energię Yin wypływającą z ziemi. Te dwa rodzaje energii łączą się ze sobą w organizmie ludzkim i przenikają się wzajemnie. Jeżeli obie te energie

koegzys-tują harmonijnie ze sobą, to wówczas istnieją warunki zapewniające utrzymanie stanu zdrowia. Energia Ci odziedziczona, magazy­

nowana w nerce człowieka, oraz nabyta, po­

brana z pokarmów i z powietrza wnikającego do płuc oraz pochłonięta przez powłoki a po­

chodząca z kosmosu, łączą się ze sobą w or­

ganizmie, tworząc energię niezbędną dla podstawowych procesów życiowych. Energia ta płynie stale w kanałach (meridianach). do­

cierając i odżywiając wszystkie narządy i tkanki ciała. Organizm ludzki dysponuje także szczególnym rodzajem energii Qi, tak zwaną energią obronną Wei Qi, która zbiera się tuż pod skórą, tworząc płaszcz ochronny, zabezpieczający przed szkodliwym działa­

niem zewnętrznych czynników chorobowych.

Według tradycyjnej chińskiej medycyny przyczyną powstania choroby jest albo zakłó­

cenie równowagi między energią Yin i Yang (w wyniku zadziałania czynników patogen­

nych), albo też zakłócenie krążenia energii Qi w kanałach energetycznych w wyniku ich za­

blokowania. Dawni lekarze chińscy kładli ogromny nacisk na postępowanie profilak­

tyczne, a mianowicie na utrzymanie w stanie pełnej sprawności sił obronnych organizmu.

Uważali oni, że przy dobrej i sprawnej obro­

nie nawet silny szkodliwy czynnik zewnętrzny nie zagraża zdrowiu, gdyż odbija się jak po­

cisk od twardego pancerza. Dlatego w tym właśnie celu zalecali okresowe systematycz­

ne stosowanie nakłuwań (AKUPUNKTURA), które uaktywniają czynność obronną ustroju i zabezpieczają przed chorobą. Podobne znaczenie profilaktyczne mają system indyj­

skich ćwiczeń JOGI oraz dieta — MAKRO- BIOTYCZNA.

wem

[ 7 3 ]

CD TD

W dokumencie Zwrot, R. 41 (1989), Nry 1-12 (Stron 157-160)